• Nie Znaleziono Wyników

Henryk Sienkiewicz — publicysta a pozytywizm warszawski. Meandry ideologiczne i przyczyny odwrotu (?)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Henryk Sienkiewicz — publicysta a pozytywizm warszawski. Meandry ideologiczne i przyczyny odwrotu (?)"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

FOLIA HISTORICA 24, 1986

Stelan K rakow ski

HENRYK SIENKIEWICZ — PUBLICYSTA A POZYTYWIZM W ARSZAW SKI

MEANDRY IDEOLOGICZNE I PRZYCZYNY ODWROTU(?)

W opublikow anym w swoim czasie a rty k u le 1 starałem się określić o ddziaływ anie ideologii p o zytyw istycznej, jak o jed n e g o z w ażnych czy n­ ników k sz ta łtu jąc y c h „św iadom ość h isto ry czn ą" m łodego podów czas p u blicy sty i literata. W y k azałem m. in., że w jed n ej kw estii, m ianow i­ cie w ocenie roli szlachty w dziejach Polski, Sienkiew icz różnił się z d e ­ cy dow an ie od tego, co głosił pozytyw izm , zasadniczo p o tęp ia ją c y rolę polityczno-społeczną szlachty w przeszłości i w czasach mu w spółczes­ nych. W yw ód mój, tyczący zaangażow ania Sienkiew icza w ruch u p ozy­ tyw istycznym nie mógł być jednak, głów nie ze w zględu na konieczność reguł k o n stru k cy jn y ch , om ów iony ani zbyt obszernie, ani w sposób m e­ ry to ry czn ie zadow alający. W rezu ltacie n iek tó re sp raw y zostały p o ­ tra k to w a n e skrótow o, n iek tó re zaś — nie m ające bezpośredniego zw iąz­ ku z p rob lem aty k ą historiograficzną i h isto ry czn ą — zgoła pom inięte2. W y d a je się zaś, a n a w e t uw ażam za pew nik, że dopiero w m iarę p o ­ szerzone p o trak to w an ie zagadnienia, jak ie było w istocie oraz w jakim stopniu i kied y uleg ało przem ianom m iejsce Sienkiew icza w k ró tk o ­ trw ały m (jakby się zdaw ało) a tak niezw ykłym dla polskiej m yśli spo­ łeczno -k ulturaln ej zjaw isku, jakim b y ł tzw. pozytyw izm w arszaw ski, czy w ogóle polski, pozwoli zrozum ieć sens nie tylko

publicystyczno-1 S. K r a k o w s k i , P oglądy na historiografię i d zie je P olski fe u d a ln e j w p u b li­

c y s ty c z n e j działalności H e n ryka S ie n k ie w ic za (1872— 1882), „A cta U n iv ersitatis Lo-

d zien sis” 1983, Folia H isto ric a 14, s. 55— 82.

2 N ie uw zględniona też została, z p rzy czy n od a u to ra częściow o niezależn y ch (p rzed łu żający się proces druku) lite r a tu ra now sza, m. in. a rty k u ł A. F. G r a b s k i e ­ g o , K oncepcja n a u ki w historiografii d o b y p o z y ty w iz m u , „K w artaln ik H istorii N au k i i T ech n ik i" 1967, R. XIV, n r 4, s. 629—645, ja k te ż dzieło H. M a r k i e w i c z a , Po­

(2)

-literackiej, ale w pew nym sen sie życiow ej działalności tego w ybitnego, chociaż zaw sze k o n tro w ersy jn e g o tw órcy. Co w ięcej, pozw oli może zrozum ieć — niejak o w ytłum aczyć — jak ie były isto tn e przyczyny, a może n aw et podśw iadom e m otyw y, k tó re spow odow ały odejście Sien­ kiew icza od p ro g ram o w y ch tez i założeń pozytyw izm u. I czy to było w istocie „odejście", czy raczej „odnalezienie siebie"? W ielkiem u p isa ­ rzow i pośw ięcono m nóstw o dzieł, rozpraw , artyk ułó w , ale z reguły p isali o nim h isto ry cy litera tu ry , stą d może niem ało raż ą c y ch h isto ry ­ k a — uczulonego na sp raw y m etodyczne — m ankam entów czy n iepo ­ rozum ień (delikatnie m ów iącj o c h a ra k te rz e w łaśnie m etodycznym . Być w ięc może, że uw agi m etodyczne zajm ą w tym a rty k u le w ięcej m iejsca, niżby w ym agała jeg o m ery to ry czn a treść.

C hociaż to rzecz ogólnie znana, k onieczne czy pożyteczne je s t je d ­ n a k przypom nieć tu taj, że pozytyw izm w yw oły w ał zaw sze żyw e zain te ­ reso w an ie ró żn o rak ich gałęzi n a u k h um anistycznych, a n a w e t p rzy ro d ­ niczych. W zrosło ow e zain tereso w an ie szczególnie po II w ojnie św ia­ tow ej, w zm ienionej do g ru n tu sy tu a c ji polityczno-społecznej i w w a­ ru n kach, k ied y m etoda b adaw cza o p a rta o założenia m aterializm u hi­ storyczn ego dała n au ce w sp an iały in stru m en t dla pozn ania i pogłębienia w ielu n ieja sn y ch d otąd k w e stii3. W ogniu zaw ziętych nieraz polem ik i dyskusji, trw ają cy c h z p rzerw am i do dzisiaj, a p ro w ad zon ych z pozycji h istorycznych, socjologicznych i filozoficznych, sta ra n o się określić p row enien cję, treść społeczną, filozoficzną, a także p olity czną i w ogóle to, co się n iek ied y nazy w a „specyfiką polskiego pozytyw izm u". W isto ­ cie bow iem pozytyw izm polski p o siad ał sw oją specyfikę, zresztą jak i w in n y ch k ra ja c h ru ch ten różnił się bardzo w rozm aitych aspektach. N a ziem iach polsk ich k ształto w ał się jed n a k w w a ru n k a ch zgoła w y ­ jątk ow ych . Je g o tło to p rzede w szystkim p rzy g n ęb iająca atm osfera p o ­ pow staniow a, m ściw e re p re sje caratu , a jedno cześnie coraz fataln iejszy dla kw estii polskiej u k ład sto sun k ó w m iędzynarodow ych. N ależy w szakże przypom nieć, że z d ru g iej stro n y tej b eznadziejnej sytu acji polityczno-społecznej k ra ju to w arzy szy ł k o rzy stn y rozw ój stosunków ekonom icznych, w znacznym stopniu w yn ik ły ch — prócz u w łaszcze­ nia 2 bardzo pow ażnych m ożliwości, ja k ie dla polskiego przem ysłu i h andlu daw ały k o n tak ty u jarzm ionego „k raju priw islańskiego" z C e­ sarstw em . H isto ria zna tego ro d zaju p arad o k sy, k tó re w szakże złożyły

3 Z d aw n iejszy ch , a le do dziś p o d staw o w y ch p rac w ym ienić n a le ż y dzieło zbio­ row e pt. P o zy ty w izm , red. J. К o 1 1 a, cz. 1, W ro cław 1950; cz. 2, W ro cław 1951. Z n ajn o w szej lite r a tu ry p rzedm iotu n a szczególną u w ag ę za słu g u ją P roblem y litera­

tu r y p o ls k ie j o kresu P o zy ty w izm u , red . E J a n k o w s k i , J. K u l c z y c k a - S a l o n i ,

t. 2, W arszaw a 1983, s. 367, d a le j O k r e s y lite ra c k ie , red. J. M ajda, W a rszaw a 1983, s. 216— 246, rozdz. T. W e i s s a , P o z y ty w iz m : tam że w ażniejsza, now sza lite ra tu ra .

(3)

się w sum ie na znane hasło w yw oław cze polskiego pozytyw izm u: przez p racę od p od staw (albowiem p raw ie w szystko należało burzyć lub zgoła zaczynać od podstaw ) do w zrostu ekonom icznego, k u ltu ­ ralnego, odrodzenia narodow ego, a może — k ied y ś (tego nie pisan o ani nie m ów iono publicznie) — odrodzenia państw ow ego. Te p ro ste w treści hasła, realizo w ane w Europie Zachodniej na długo przed pozytyw izm em , p rzytłum iły w g run cie rzeczy pry n cy p ia pozytyw izm u w jeg o czystej form ie i treści. N ow sze b adania w skazu ją jednak, że sto su n ek do filo­ zofii, k tó ra w polskim pozytyw izm ie je s t przedm iotem rzadziej p o ru ­ szanym , niż na Zachodzie, w istocie rzeczy nie w y k azu je jed n a k tak rażący ch różnic, niż to sądzono w starszej lite ra tu rz e 4. J e s t za to rzeczą ch arak tery sty czn ą, zresztą zrozum iałą, że pozytyw izm w Polsce m iał na ogół odm ienną treść, czy raczej kład ł inne a k c en ty na różne a sp ek ty społeczne i k u ltu ra ln e w każdym z trzech zaborów 5. Bezspornym jest, że idee pozy tyw isty czn e najb ard ziej rozw in ęły się w K rólestw ie, w s e n ­ sie tak teoretycznym , ja k i w p ro g ram ach działania, stąd i nazw a dość w cześnie p rzy jęta: pozytyw izm w arszaw ski. W arszaw a sta ła się n ieja k o stolicą pozytyw izm u, tu ta j też zrodziło się h asło „p ra c y o rgan iczn ej", nie tylk o w sen sie szerzenia k u ltu ry m aterialn ej, ale może jeszcze w w iększym stopniu k u ltu ry duchow ej. N a ogół m iarą „postępu", „za­ cofania" lub „ko nserw atyzm u" (tymi pojęciam i szafow ano podów czas w sposób n ieby w ale rozrzutny), a w ięc ak cep tacji lub negacji now ego k ieru n k u był stosunek do roli K ościoła i szlachty w przeszłości, a n a j­ częściej i w spółczesności, do tzw. kw estii żydow skiej, o św iaty ludow ej i w ogóle wsi, do n a u k p rzyrodniczych (m. in. spraw a teorii D arw ina), filozofii idealistycznej i o a k cen tach m aterialisty czny ch . W nauce, już w latach pow ojennych, opracow ano próbę periodyzacji pozytyw izm u w Polsce, w iążąc jego ideow e przem ian y i p ro g ram y działania z p rze­ m ianam i ekonom iczno-społecznym i, aż po k ap itu lan ctw o w kon fro ntacji z n a ra stają cy m ruchem so cjalisty czny m 6.

To przydługie, być może, przypom nienie tego, co na ogół h isto ry k w ie o specyfice polskiego pozytyw izm u było tu ta j konieczne dla, w m ia­ rę jasnego, u kazania u sy tu o w an ia H. Sienkiew icza w ru chu po zy ty w i­ stycznym , m niej lub w ięcej w yraźn y ch jego w ah ań czy przem ian ideo­

4 Różnice w pog ląd ach w idać np. w p ra c a c h L. K o ł a k o w s k i e g o , Filozofia

p o z y ty w is ty c z n a . O d H um e'a do Kola W ie d e ń sk ie g o , W a rszaw a 1966 czy B. S k a r g i , P rzyro d o zn a w stw o i filozofia, (w:) P ro b lem y literatury..., t. 2, s. 9— 44.

s O id each p o zy ty w isty czn y ch w piśm ien n ictw ie pom orskim pisze А. В k o w- s k i (P roblem y literatury..., t. 2, s. 103— 162), o pozytyw izm ie w W ielk o p o ' i p i Pom orzu G dańskim — K. C h r u ś c i ń s k i (tam że, s. 163— 192), o problem a i pozy­ tyw izm u na Śląsku — E. M a l i n o w s k a (tam że, s. 193—216).

(4)

w ych, czy w reszcie „odstęp stw a" lub „odw rotu" (jak to się niekiedy pisze). Te tru d n e na ogół sp raw y m ożna zbadać przed e w szystkim na bazie tw órczości p ub licystyczn ej m łodego w ted y pisarza, jak też — w sensie raczej pom ocniczym — na bazie jego w czesnej tw órczości lite ­ rackiej. N ato m iast tw órczość późniejsza, tak w spaniale rozkw itła, w y ­ kazuje i to rzadko zaledw ie re lik ty „m yślenia p o zy ty w istyczneg o"7.

N ależy w szakże od razu tu ta j przypom nieć, że badacz tw órczości Sienkiew icza d y sp o n u je rów n ież w cale obszernym m ateriałem episto- larnym , częściow o tylko opublikow anym jeszcze za jego życia, ale za­ sadniczo po jego śm ierci8. Z resztą m ateriałó w ty ch p rzybyw a ciągle i m ożna mieć nadzieję, że niem ało jeszcze listów Sienkiew icza znajdu je się w ró żn ych arch iw ach lub w ręk a c h prywatnych®. N aw iasem m ówiąc, m ożna podziw iać pisarza, że znajdow ał czas na tę obfitą k o resp o n ­ dencję. A je s t ona n iezw y k le in te resu jąc a . C zytelnik zn ajd u je w listach p ry w a tn y c h Sienkiew icza nie ty lk o d an e o jeg o życiu rodzinnym , to ­ w arzyskim czy oficjalnym , ale także w ielo k rotnie jego sądy, opinie, refleksje, czasem dłuższe w zm ianki dotyczące różnych kw estii społecz­ n y c h i k u ltu raln y ch , nie b rak też uw ag n a tu ry politycznej. N aw et w li­ sta c h niek iedy bardzo intym nych, w każdym razie z pogranicza przeżyć m iłosnych, tra fia ją się dłuższe reflek sje o c h a ra k te rz e ogólniejszym 10.

7 W sk azu je się m. in. na p o sta ć P o łan ieck ieg o , ja k o p rak ty c z n e g o re a liz a to ra „ p o stęp u ", a k c e n ty p o tęp ien ia z d rad zieck iej ro li m ag n aterii w Potopie i a n arch ii szla­ check iej.

8 D ruk. w D ziełach H e n ry k a S ie n k ie w ic za , red. J. K r z y ż a n o w s k i , t. 1—60, W a rszaw a 1949— 1951, w ty m k o re sp o n d e n c je t. 55—-56. W a rto tu ta j je d n a k dodać, że w y d aw ca n ie je d n o k ro tn ie „ sk ra c a ł" listy , w y p u n k to w y w a ł n ie k tó re słow a czy zd a­ n ia itd.

s Np. listy H. Sienkiew icza znalezione w C en traln y m P aństw ow ym A rchiw um Li­ te r a tu r y i S ztuki w M oskw ie (do „ M ary n u szk i" R om anow skiej) lub lis ty tegoż w po­ siad an iu d alek ich k rew n y ch M arii R ad ziejo w sk iej (por. K. K o l i ń s k a - S o c h a - c z e w s k a , S ie n k ie w ic z i p ię k n a W ie lk o p o la n k a , W arszaw a 1977). W y b ó r z ty ch listów , ze sk ró tam i, dał J. K rzyżanow ski, k tó ry zresztą nio znał d alszej k o resp o n ­ den cji (od 1909 r.).

10 P o m ijając ogólnie d o stęp n e lis ty w D ziełach (om ów iona przez J. K r z y ż a ­ n o w s k i e g o , H e n ry k S ie n k ie w ic z. K alendarz ży c ia i tw órczości, W a rsz a w a 1956), liczne frag m en ty o c h a ra k te rz e p o lity czn y m (w d uchu an ty p ru sk im ) z n a jd u ją się w li­ stach do M. R ad ziejew sk iej. Por. K o l i ń s k a - S o c h a c z e w s k a , op. cit., s. 97—98. M. R adziejow ska, o zam iłow aniach lite ra c k ic h i k o re s p o n d e n tk a „K ato lik a" w B yto­ miu, nie godziła się z Sienkiew iczem co do ta k je d n o stro n n ie p o jęteg o p o tęp ien ia

N iem ców . P isała m. in., żc „N ie N iem cy i n ie ich sy stem w inien, że ta k a tam (w W iel- kopolsce, przyp. S. K.) p a n u je poziom ość, ta k a n iezdolność do w yższych lotów , löcz to, że w bezm iern ej w yg o d zie i bezduszności k o rz y sta m y z p re te k stu »-w yjątkow ych okoliczności« [...] A le my, k tó rz y n aw zajem sobie d u ch a zabijam y, nie m ożem y się c h y b a sk arży ć, że n as obcy krzyw dzi — bo w p o ró w n an iu każd a in n a k rz y w d a jest m ałą, a od n ie p rzy jaciela — n aw et zrozum ialszą. N ie m a w ielk ich arty stó w , pisarzy,

(5)

Sienkiew icz po rusza sp raw y wsi, tzw. kw estię żydow ską, sp raw y religii itd. J a k m a się u stosunk o w ać h isto ry k w obec koresp o n d en cji p ry w a tn e j jak o źródła? Podręczniki doty czące m etody historyczn ej, ta k polskie ja k o bce11, bardzo rzadko lub n iejasn o po ru szają tę kw estię. Praw ie zaw sze przez źródło ep isto larn e rozum ie się listy o c h a ra k te rz e m niej lub b a r­ dziej pryw atnym , w yszłe od osób w ysoko u sy tu o w a n y ch w hierarch ii społecznej (królowie, książęta, d o sto jn icy kościelni). I jeśli je s t p ro w a ­ dzona polem ika co do tej kw estii, to dotyczy bardziej sp raw y u sy tu o ­ w an ia listów p ry w a tn y c h w podziale źró d eł12, pro ponow anym przez au to ró w podręczników m etodologicznych lub m etodycznych, niż s p ra ­ w y ich w łaściw ego użytkow ania. N ależy się dom yśleć, że badacz w inien wobec tego m ateriału stosow ać norm alną k ry ty k ę treści, tak sam o ja k w stosunku do w szelkich innych źródeł, tzw. opisow ych. W szakże o li­ stach osobistości z kręg ó w m niej znaczących w h ierarch ii społecznej, szczególnie politycznej, podręczniki p raw ie milczą. N ależy się zatem dom yślać, podobnie ja k w zak resie listów w yżej w skazanych, że i tu ta j obow iązują norm y po stępow ania m etodycznego, ogólnie p rzy ję te w n a u ­ k ach historycznych. O tóż k ry ty k a , tj. analiza praw dopodobieństw a w y ­ m ow y ideologicznej czy faktologicznej listu lub jego fragm entu, jest

m ów ców u nas n ie dlatego, ab y się nie rodzili tacy, ale d lateg o , że im nie pozw a­ lam y nim i by ć" (tamże, s. 94 i n.).

11 W y m ien ię tu p rzy k ład o w o p race bard ziej znane: M. H a n d e l s m a n a , H isto ­

r y k a , W arszaw a 1928; S. K o ś c i a ł k o w s k i e g o , H isto ry k a , Londyn 1954 (skrypt

o podobnym ty tu le , o b szerm ejszy od w y d a n ia lo n d y ń sk ieg o , w y d a n y w W iln ie p raw d o ­ podobnie je s t n ied o stęp n y ), p ra c e G. L abudy, J. M atu szew sk ieg o i in. W y k a z do­ k ła d n ie jsz y p o d a je B. M i ś к i e w i с z, W s tę p do badań h is to ry c z n y c h , P oznań 1975. Z o b szern iejszej lite r a tu ry fra n c u sk ie j (m. in. Ch. Langlois i Ch. Seignobos) przede w szystkim o bszerne kom pendium pt. L'H istoire et ses m éth o d es, éd. Ch. S a m a r a n, Paris 1961, a dla celów b a rd ziej p ra k ty c z n y c h p o d ręczn ik M. P a c a u t , G uide de

l'étu d ia n t en H isto ire M éd iéva le, P aris 1968. H isto rio g rafia niem ieck a p o siad a liczne

pod ręczn ik i m etodologii h isto ry czn e j, z now szych n ależ y w ym ienić E inführung in das

S tu d iu m der G eschichte, H ersg . W. E c k e r m a n , H. M o h r B erlin 1966.

ł* S. К o ś с i a ł к о w s к i np. p ro p o n u je podział na: źró d ła d o k u m en taln e albo bezpośrednie, źródła n a rra c y jn e (historiograficzne) albo p o śred n ie i źródła ep isto larn e, czyli listo w n e (op. cit., s. 53), u za sa d n ia ją c pow ody w y d z ie le n ia źródeł e p isto larn y ch w o d ręb n ą g rupę. B. M i ś k i e w i c z k w e stio n u ją c podział S. K ościałkow skiego i r e ­ fe ru ją c odm ienne p ro p o zy cje G. L abudy i T. T opolskiego ‘n ie zw raca bezpośrednio uw agi n a źró d ła ty p u e p isto larn eg o (op. cit., s. 123— 130). A u to r n in iejszeg o a rty ­ k ułu p rzy ch y la się do „ p ra k ty c z n y c h " p ro p o zy cji J. T o p o l s k i e g o (M etodologia

h istorii, W a rszaw a 1968, s. 269—271). Je s t w szakże rzeczą c h a ra k te ry sty c z n ą , że ani

w w yżej w y m ien io n y ch p ra c a c h (poza n iek tó ry m i uw agam i S. K ościałkow skiego), ani na ćw iczeniach i p ro sem in ariach nie o m aw ia się zbyt często sposobu tra k to w a n ia listó w jak o źródła historycznego. T ru d n o ści i n ieporozum ienia, ja k ie n asu w ać może k o re sp o n d e n c ja p ry w a tn a u k a z u je m. in. zn an a k siążk a J. M. S m o t e r a pt. Spór

(6)

niezw ykle złożona, list bow iem p isan y do p ry w atn eg o odbiorcy może posiadać najrozm aitsze, tru d n e do rozszyfrow ania m otyw y. O dnosi się to szczególnie do osób z k ręg ó w arty sty c z n y c h (pisarzy i poetów , a k to ­ rów, m uzyków itp.), do tego p isan y ch w okresie, kiedy przyszły „w ielki" nie mógł n a w e t przypuszczać, że jego listy p ry w a tn e będą w przyszłości op ub liko w ane13. Biorąc taki m ateriał jak o źródło badacz m usi istotnie znać nie ty lk o realia, ale i m om enty psychologiczne, a to przekracza najczęściej jego możliwości. List p ry w a tn y jest nieraz w y razem chw ilo­ w y ch nastrojów , czasem konw enansu, czasem grzecznościow ego p rz y ­ stosow ania nie ty lko tonu, ale i treści listu ad personam a d re sa ta ze w zględu nie ty lk o na jego stan o w isk o społeczne, ale i w iek czy stan zdrow ia. M ożliwości jest tu ta j bardzo w ie le 14. N atom iast faktem jest, że

11 Np. n iezn a n e listy B olesław a P ru sa do A liny S acew iczow ej, p raw d o p o d o b n ie m atk i jeg o sy n a, w: G. P a u s z e r-K 1 o n o w s к a, O statnia m iłość w ży c iu B ole­

sła w a Prusa, W a rsz a w a 1962 lub listy J. I. K raszew skiego (i do niego) w: A. T r e p i ń ­

s k i , Rom ans K ra szew skieg o z w ie d e n k ą , W a rszaw a 1970. Podobnie jest z listam i W . H ugo, nieznanym i d o tąd lub zachow anym i w arch iw ach lub zbiorach, rodzinnych, w y k o rz y sta n y c h szczodrze i w sposób bardzo je d n o s tro n n y w k siążce A. M aurois pt. O lym p io où la v ie de V icto r H ugo (wyd. poi. O lim pio, c z y li ż y c ie W ik to ra H ugo, W arszaw a 1971). R ecepcja ty ch o d k ry ć, a ra c z e j ich isto tn a w a rto ść — z p u n k tu w i­ d zen ia n au k i — m oże b y ć bardzo w ątp liw a, zw łaszcza, je śli służą ja k o źródło te n ­ d e n c y jn ie d o b ieran e i in te rp re to w a n e , bez k o n fro n tacji z innym i źródłam i lub w ode­ rw an iu od z in teg ro w an ej całości o p isy w a n e j sy tu a c ji lub w ydarzeń.

14 W św ietle sw oich w ypow iedzi w listach , szczególnie do b lisk ich sobie i zaufa­ n y ch osób, S ienkiew icz m ógłby „w y g lą d a ć " w cale nie ta k posągow o, ja k to się dość p o w szech n ie sądzi, zresztą w o parciu o jego d e k la ra c je p u b licy sty czn e lub utw ory lite ra c k ie . Że u ja w n ia się ja k o a n ty k le ry k a ł w liście z sie rp n ia 1865 r. (D zieła, t. 55, s. 67—71, ta k ż e i d alej), to nie dziw i, bo S ienkiew icz m iał w ów czas 19 lat. A le w roku 1876, k ied y był już zu p ełn ie d o jrzały m człow iekiem , d e k la ru je się ja k o a te ista (tam ­ że, s. 230) w liście do J. H o rain a, em ig ran ta z Polski. Do niego te ż pisze m. in.: „u n as P aleck i (pisarz i działacz p o lity czn y w C zechach, u godow y w obec A u strii — przyp. S. K.) np. jest niem ożliw y, ta k ja k niem ożliw y był W ielopolski. Połow a ludzi pow ie, że to szpieg i zgubią go. Ż eb y ście w iedzieli, ja k ą mam serd eczn ą n ien aw iść i p o g ard ę d la te j n ierząd n icy , k tó ra się u n as opinią nazyw a i ja k bezw zględnie g otow y jestem i byłem zaw sze p lu n ąć je j w oczy" (tam że, s. 222 i n.). A lbo inny w y ją te k z k o resp o n d en cji o so b istej: „N ie w iem, co się dzieje w k ra ju : czy zrobili p o w stan ie, czy jeszcze nie. M oże ty lk o chodzą po kościołach i proszą P an a Boga o ojczyznę i w olność. W y o b rażam sobie, że słu ch a tego, gryząc o rzech y " (tam że, s. 248). W iele la t później ta k zrfbw o c e n ia ł k ry ty k ę p u b licy sty czn ą i lite ra c k ą w W a r­ szaw ie: „U w ażam w arszaw sk ą k ry ty k ę za n ajp arszy w szą, n a jn ęd z n iejszą i n ajp łask szą ze w szy stk ich , a w ielcy recen zen ci o d lite ra tu ry , jeśli mi czym im ponują, to sw oją g łupotą, złą w iarą, m ałostkow ością, jeszcze ra z głupotą. Pod ty m w zględem nie znam m arn iejszeg o i b ard ziej m ałodusznego m iasta ja k W arszaw a" (tam że, s. 451 i n.). O W arszaw ie, w ielu znajom ych, re d a k to ra c h czy w y d aw cach , ale ta k ż e „ludziach z u licy " pisai Sienkiew icz z re g u ły n e g a ty w n ie i ironicznie (inaczej np. niż B. Prus). K o resp o n d en cja S ienkiew icza, o c h a ra k te rz e „m iłosnym ", (np. do Ja n czew sk iej, „M a- ry n u sz k i" R om anow skiej czy M. R adziejew skiej) je st albo n ad to sy n tem en taln a, a czę­

(7)

rzecz oddana do d ruk u je s t m ateriałem zasadniczo przez a u to ra p rze ­ m yślanym , podlega cenzurze n iek ied y oficjalnej, a zaw sze cenzurze spo­ łecznej. Co w ięcej — p o zo staje św iadectw em ,,na w ieczność".

Je śli zam ieściłem tu ta j nieco uw ag o ew en tu aln ej roli k oresp o n d en cji p ry w a tn e j ja k o źródła dla badań history ka, to dlatego, że tłum aczą one — p rzy n ajm n iej częściow o — dlaczego pom inąłem n ad er obfitą k oresp o n d en cję Sienkiew icza przy p rezen to w an ej tu p róbie od tw orze­ nia jego u sy tu o w an ia w n u rcie p ozytyw istycznym . P rzyjm uję zatem , że — ja k to już zaznaczyłem — podstaw ow ym źródłem , jak ie będzie zu­ ży tk ow ane zgodnie z celam i pracy, b ędą — poza rzadkim i i w m iarę uzasadnionym i w y jątk am i — m ateriały, jak ie pozostaw ił w sw ym ży ­ ciow ym dorobku S ienkiew icz-publicysta i — dla celów p o ró w n aw ­ czych — Sienkiew icz-tw órca pierw szych u tw o ró w literackich, w czasie m niej w ięcej zbieżnym z d ziałalnością publicystyczną.

J e s t to m ateriał zarów no obfity, ja k i w ręcz im ponujący w achlarzem zain tereso w ań i oczytaniem m łodego S ienkiew icza15. C hciałoby się n ie­ m al pow iedzieć, że je s t sw ego rodzaju odpow iednikiem poziom u ilościo­ w ego i jakościow ego ów czesnej p u b licystyk i w arszaw skiej. Ja k w iad o­ mo, ro zkrzew iła się ona w II poł. XIX w. niebyw ale w form ie gazet codziennych, tygodników , dw utygodników , m iesięczników itd. N a ten tem at n ap isan o już szereg rozpraw n a u k o w y ch 16 i nie ma potrzeby ch ara k te ry z o w a ć poszczególnych pism. O blicze ideow e, a n a w e t w ęższe,

sto w y ra ź n ie nieszczera. Bardzo to je s t c h a ra k te ry sty c z n o w sp raw ie zerw an ia z M. R adziejow ską (por. K o l i ń s k a - S o c h a c z e w s k a , op. cit., s. 66— 109; tam że,

M em orandum , s. 127 i n.) C y to w an e pow yżej n ie k tó re frag m en ty listów p ry w atn y ch

S ienkiew icza — ja k zresztą le k tu ra n ie k tó ry c h biografii zn an y ch p o staci o p a rta w w iększości na ich k o resp o n d en cji — p o stu lu ją w sposób bardzo w y raźn y , że u ży ­ te k z listów p ry w a tn y c h zobow iązuje a u to ra do sp e c ja ln ie o stro żn y ch i w n ik liw y ch no rm p o stęp o w an ia m etodycznego. Zbyt pochopne w nioski d o p ro w ad zają n ie ra z au to ­ ró w do sąd ó w czy hip o tez w ręcz a b su rd aln y ch .

15 Por. K r a k o w s k i , op. cit., s. 58. S ienkiew icz rzad k o p o d p isy w ał się w p u ­ blicy sty ce p ełn y m nazw iskiem , n ajcz ęściej by ły to sk ró ty czy pseudonim y (m. in. Litwos, M u asag etes, zn ak §). D. S w i e r c z y ń s k a w a rty k u le pt. O p se u d o n i­

m ach litera ckich o kresu p o z y ty w is ty c z n e g o , [w;] P roblem y literatury..., s. 217—226

w ym ienia aż 18 p seudonim ów S ienkiew icza. C zy teln icy je d n a k z re g u ły znali n a ­ zw isko autora.

“ Liczne oceny, om ów ienia lub w p ro st dzieje poszczególnych czasopism czy p ra s y p o zy ty w isty czn ej m. in. w cyt. w y d aw n ictw ie P o zy ty w izm , cz. 1 i 2. Z now szych op raco w ań w ym ienić n ależ y przed e w szystkim H istorię p ra sy p o lsk ie j, red. J. Ł o j e k , t. 2: Prasa po lska w lalach 1864— 1910, W arszaw a 1974) o ra z in te re su ją c e studium J. K o s t e c k i e g o , C zy te ln ic tw o czasopism w K ró lestw ie P o lskim w d ru g iej poło­

w ie X IX w ie k u , [w:] P roblem y literatury..., s. 273—352). W iążą się z tym zag ad n ie­

niem a rty k u ł B. B o b r o w s k i e j , K iero w n iczka opinii i k rz e w ic ie lk a o św ia ty. D zien­

n ika rze w a rsza w sc y d ru g iej p o ło w y X IX w. O zadaniach p ra sy (1866— 1892), [w:] P roblem y literatury..., s. 241—272.

(8)

bardziej sp ecjalisty czn e cele w ielu z ty ch pism tru d n o je s t nieraz jed n o ­ znacznie określić, nie tylk o dlatego, że u leg ały one różnorakim , dość nieoczekiw anym przem ianom , ale rów nież dlatego, że n a w e t treściow a zaw artość jedn ego czy kilku bliskich sobie czasow o nu m erów w y k azu je niekonsek w encje, a n a w e t sprzeczności. Z darzało się nieraz, że w cza­ sopism ach pośw ięconych życiu k u ltu raln em u pisan o na tem aty gospo­ darcze, byw ało i na odw rót. Czasem zm iana w łaściciela lub naczelnego red a k to ra zm ieniała ton ideow y i przedm iotow y czasopism a. Poza tym poszczególne pism a prow adziły ze sobą ciągłe polem iki i sp o ry w bardzo ostrym tonie, nieraz złośliw ym , ad personam. W ogóle zaś nie b y ły to sp o ry dotyczące k w estii p ry n cy p ialn y ch, tak ie zdarzały się dość rzadko, by ły to najczęściej „antagonizm y odcieni", n iekiedy w p ro st niechęci i zaw iści osobiste. W a rto tu ta j od razu dodać, że sam Sienkiew icz u n i­ kał angażo w an ia się w jałow e, jego zdaniem , sp o ry 17, był rzeczow y, a jednocześnie in te resu jąc y i spostrzegaw czy. Chociaż dbał zaw sze 0 p iękno sty lu i popraw no ść językow ą, rzadko jed n a k dla efektu lite ­ rack ieg o zniekształcał isto tn y sens w ypow iedzi. Jeśli jed n a k istotnie angażow ał się w kw estiach rzeczyw iście w ażnych, w ted y p isał (szcze­ gólnie w o kresie nieco późniejszym ) ostro, a n aw et b ezp ard o n o w o 18. D ebiut publicy sty czny Sienkiew icza p rzy pad a na rok 1869 (w „P rzeglą­ dzie T ygodniow ym "), debiut literack i — pow ieścią N a marne (druk. w .ty g o d n ik u „W ieniec"). Z alety jego pióra um iano szybko ocenić: Sien­ kiew icz w ciągu dziesięciu m niej w ięcej la t (przyjm ując rok 1882 ja k o w łaściw y koniec jego działalności pu blicystycznej) należał do niew iel- kięgo gro n a publicystów znany ch ogólnie19 i zaw sze chętnie w idzianych w red a k c ja c h (nieraz jednocześnie kilku pism o dość różnym z a b ar­ w ieniu).

Ja k a była więc p u b licysty ka H. Sienkiew icza w om aw ianym tutaj okresie? W jakim stopniu jeg o felietony, spraw ozdania, recenzje, czasem k ró tk ie zgoła w zm ianki odzw iercied lają w idzenie przez m łodego p isa ­ rza różno rakich p rzejaw ów życia, jeśli je m ierzyć k ry te ria m i w łaści- w ym i dla pozytyw izm u? P rzejrzyjm y treść felietonów pt. Bez ty łu /u 20,

17 Tukzc i S ienkiew icz n iek ied y z ab ie rał glos w polem ikach m iędzy p u blicystam i czy czasopism am i. Por. np. jeg o „ in g e re n c ję " w polem ikę m iędzy „K urierem C odzien­ nym a B. Prusem . Liczne p ry w a tn e o p in ie Sienkiew icza w y ra ż a n e w listach tc h n ą ironią lu b w ręcz w ro g o ścią (m. in. w lista c h do H o raina), n ie k tó re są rzeczow e 1 um iarkow ano, np. w sp raw ie „S łow a", „G azety P o lsk iej", D zieła, t. 56, s 37 i n

54 i n„ '

18 Por. K r a k o w s k i , op. cit., s. 63 (Spraw ozdanie z o dczytu W . D zieduszyckie- go), s. 72 i n. (recenzja z dzieła M. B obrzyńskiego) i in.).

19 Z S ienkiew iczem ry w alizo w ał pod w zględem p o p u larn o ści A. Św iętochow ski. B. P ru s u zy sk ał u zn an ie nieco p ó źn iej — jeg o p u b licy sty k ę ju ż w spółcześni staw iali n a Ogół w yżej, niż p u b lic y sty k ę S ienkiew icza.

(9)

dru ko w an y ch w ciągu dziesięciu m iesięcy na łam ach „G azety Polskiej" w ro ku 1873. K ażdy z tych felietonów był jak b y k ró tk ą k ro n ik ą w y ­ darzeń, p rzede w szystkim k u ltu ra ln y c h (literatura, publicystyka, m a­ larstw o, teatr, ośw iata, n au ka itd .), nierzad k o by ły też inform acje z dzie­ dziny ekonom icznej, ad m in istracji m iejskiej, budow nictw a. Po rocznej przerw ie w tym sam ym piśm ie Sienkiew icz d rukow ał felietony pt. C h w i­

la obecna, słusznie u w ażane przez k ry ty k ó w i h isto ry k ó w lite ra tu ry

za pełną p raw d y k ro n ik ę ów czesnego życia k u ltu ra ln e g o W arszaw y (zresztą i tu ta j nie pom inął m łody p ublicysta życia ulicy w arszaw ­ skiej z jej urokam i, ale także nędzą). N iew iele różnią się tem atycznie felietony pt. Sp ra w y bieżące, dru k o w an e w „N iw ie” (w latach 1874— 1875), z a w iera ją jednak w ięcej inform acji i spostrzeżeń z dziedziny ży ­ cia gospodarczego, niż felietony Bez tytułu. N ie tru d n o też spostrzec, że ogólny ton Spraw bieżących jest bardziej osobisty i zdecydow any, w iele w nich ironii i k ry ty k i w poró w nan iu z dość pow ściągliw ym to ­ nem felietonów zam ieszczanych w „G azecie Polskiej".

A w łaśnie w „G azecie P olskiej" d ru k u je Sienkiew icz sw ą „m ałą try ­ logię" (Stary sługa, Hania, Selim Mirza, 1875— 1877), słusznie p o tra k to ­ w anej przez w spółczesnych — jak to będzie m owa d alej — jako w y ­ łom, szczerba w dotychczasow ej postaw ie ideologicznej Sienkiew icza, w każdym razie w stosunk u do p ry n cy p ialn y ch założeń pozytyw istó w 21.

W tym rów nież czasie (1876 r.) Sienkiew icz w y jech ał jak o k o ­ resp o n d en t „G azety P olskiej" (ale koszty podróży p okryw ał w w iększo­ ści z w łasn ych funduszy) do Stanów Z jednoczonych22. Jeg o Listy z pod­

róży znane są pow szechnie, poniew aż — dru k o w an e pierw o tnie w „G a­

zecie P olskiej" w lata ch 1876— 1878 — doczekały się stosunkow o szy b­ ko osobnych w y d a ń 23. Ich zakres p ro blem atyczny jest istotnie w szech­

21 Ja k o zapow iedź p ó źn iejszej tw órczości H. S ienkiew icza tr a k tu je „m ałą try -logię sp e c ja liz u ją c y się w b ad an ia ch n ad tw órczością teg o p isarza T. B u j n i e к i,

Mala trylo g ia S ien kiew icza , „Z eszyty N au k o w e U n iw ersy tetu Ja g ie llo ń sk e ig o " 1961,

z. 4, s. 63— 106. Ze w sp ó łczesn y ch S ienkiew iczow i w y ją tk o w o zjad liw ą k ry ty k ę „m a­ łej try lo g ii” (w szczególności w je j k o n serw aty w n o -szlach eck ich asp ek tach ) dał A. Ś w i ę t o c h o w s k i na łam ach „P raw d y " 1884, n r 27— 32.

21 M ało znany jest fakt, że podróż S ien k iew icza m iała rów nież cele handlow e. M ianow icie S ienkiew icz zap isał się do grona udziałow ców w p ro jek to w an y m to w a ­ rzy stw ie a k cy jn y m pn. „K otw ica", o czym d y sk u to w an o w W arszaw ie w dom u K. C h ła­ pow skiego i jego żony H e le n y M o d rzejew sk iej. S ienkiew icz w y je c h a ł w to w arzy ­ stw ie J. S ypniew skiego, jed n eg o z udziałow ców . P ro jek t te n zaw iódł, św iadczy w szak ­ że o próbie re alizacji pro g ram o w y ch założeń pozytyw izm u. (W g S. F r y b e s , Ig n a cy

M a ciejo w ski-S ew er, P o zy ty w izm , cz. 2, s. 237).

2S W jęz. ang, m. in. „ P o rtra it of A m erica: L etters of H e n ry Sienkiew icz", prócz życzliw ego z a in tereso w an ia takśte głosy k ry ty c z n e (m. in. o losie ro b o tn ik ó w lub bez­ ro b o tn y ch , zw łaszcza im igrantów , In d ian itd.), por. J. K u l c z y c k a - S a l o n i , H en ­

(10)

stronny, m łody p ublicysta opisyw ał niem al w szystko co w idział i co słyszał: stosunki społeczne, gospodarcze, ustrojow e, k u ltu rą i obyczaje, zw rócił uw agę na w aru n ki b y to w an ia em igracji z Polski (w tym także ludności żydow skiej). N ależy bezw zględnie przyznać, że um iał o b ser­ w ow ać, a jeszcze chyba lepiej — opisać. Prócz m ateriałó w p u blicy ­ styczny ch Sienkiew icz w zbogacił podów czas sw ą tw órczość literack ą o kilka now el i opow iadań (w tym m. in. Latarnik, Za chlebem, Sachem, a p rzede w szystkim Szkice węglem).

S pecjalną po zycję w tw órczości m łodego p u b licy sty i pisarza z a j­ m uje k oresp o n d en cja z Paryża. W rok u 1878 odbyw ała się tutaj, zor­ g anizow ana z niezw ykłym rozm achem , w y sta w a m iędzynarodow a. Sien­ kiew icz, w drodze po w ro tn ej z A m eryki, przebyw ał w P aryżu przez dłuzszy czas. K orespondencje p a ry sk ie m ają — jak zw ykle u tego uzdolnionego i intelig entneg o p u b licy sty — b a rw n y w ach larz tem aty cz­ ny, a w ięc: n a stro je polityczne, p rąd y nau k o w e i literackie, życie o by ­ czajow e w ielkiej m etropolii. U derza stosunkow o bogata treść polityczna, społeczeństw o polskie tra d y c y in ie m iało oczy zw rócone na Francję, złu­ dzeń nie b rakow ało n aw et i w ow ym o k resie24.

Po pow rocie do k ra iu w latach 1879— 1881 Sienkiew icz w dalszym ciąqu zajm ow ał się publicystyką, i to w sposób bardzo intensyw ny, chociaż jednocześnie pisał now ele, opow iadania i zdobyw ał na tym polu znaczną p o p u larno ść25. W „G azecie P o lskiej” drukow ał felietony pt. W iadom ości bieżące, a w „N iw ie” — M ieszaniny literacko-arty-

styczne. W iadom ości bieżące b y ły to jak b y n o ty dziennikarsk ie o ró ż ­

nym w ym iarze objętościow ym : od kilk u w ierszow ych w zm ianek do kil- k un asto stro n ico w y ch artyku łów . Przew ażała tem aty k a z zakresu k u l­ tury, zdarzały się w zm ianki o przem yśle, rolnictw ie itd. N oty m aią c h a ra k te r inform acji, spraw ozdań, recenzii, k ry ty k i refleksii. Miesza­

n in y do tyczyły z reg u ły kw estii k u ltu ra ln y c h -(literatura, teatr, publi-

a c je historyczne, filozoficzne, socjologiczne). Z resztą poza stałym i „ru b ­ rykam i Sienkiew icz zam ieszczał sp oradycznie różnego ty p u „ann on sy " (poza „N iw ą ' i „G azeta Polską") w „Przeglądzie T ygodniow ym " T y ­ godniku Ilustrow an ym " ito.2« Są to na orrół rozbiory k ry ty c z n e u tw orów literackich, p rac historycznych, rzadziej filozoficznych, ekonom icznych

Z. N a j d e r a , O listach z p o d ró ży do A m e r y k i H. S ien kiew icza , „P am iętnik Lite­ ra c k i" 1955, z. 1.

24 L iterackie odbicie np. w Lalce B. P r u s a i t e g o ż M ilkn ą ce g lo sy i in. *5 M. in. dram at N a jedną ka rtę, now ela, raczej o p o w iad an ie N iew o la tatarska. N ależy dodać, że w tym że o k re sie (1879 r.) u k azało się p ierw sze zbiorow e w y d an ie dzieł Sienkiew icza, w tym (t. 2) L isty z podróży.

(11)

J e s t rzeczą ch rak tery sty czn ą, że sam Sienkiew icz, k tó ry by ł — jak w idać — w om aw ianym ok resie może bardziej publicystą niż literatem , nie m iał najlepszego m niem ania nie ty le o sam ej prasie, co o jej w a r­

tości, w sw oich sądach zresztą szedł czasem za daleko. H isto ry k a bow iem w ręcz fascy n u je rozm ach publicystyczny, rozm aitość czasopism , z a a n g a ­ żow anie rzadko ko n iu n k tu raln e, chociaż — jak w spom niano już w yżej — nie b rak ło polem ik o stry ch w tonie, a w istocie b łah y ch w treści, gdzie także am bicje, popisy krasom ów stw a, czyli — jak byśm y dziś pow ie­ dzieli — „w odolejstw o" św ięciły tryum fy. N iem niej należy bezw zględ­ nie stw ierdzić, że okres począw szy od przełom u lat sześćdziesiątych i siedem dziesiątych p raw ie do końca w ieku XIX jest niezw ykle płodny, nie ty lk o zresztą w dziedzinie pu blicystycznej i literack iej, ale także w d z ie d z in ie 'n a u k przyrodniczych, w działaniach istotnie zm ierzających do ożyw ienia gospodarczego, po p raw ien ia w a ru n k ó w b ytow ania m as lu ­ dow ych, szerzenia ośw iaty. N a m arginesie dodam — co m ało już łączy się z treścią z zasadniczym i celam i n iniejszego a rty k u łu — że p o zy ty ­ wizm w y d aje mi się niedocen io n y w ogólnej św iadom ości nie tylko daw niej, ale i dzisiaj27!

T ak przed staw ia się prob lem atyk a pu b licystyczna H. Sienkiew icza z okresu, kied y w łaśnie p ublicystyka, a nie p isarstw o w sensie ściśle literackim , była g łów ną dom eną jego działalności do roku 1882. Póź­ n iej — jak już w spom niano i co już jest pow szechnie znane — Sien­ kiew icz pośw ięcił się zdecydow anie litera tu rz e pięknej, natom iast u tw o ­ r y o ch ara k te rz e m niej lub bard ziej p ublicystycznym sa rzadkie28. Fakt, że w sw ej tw órczości publicy sty czn ej Sienkiew icz w ykazał niebyw ale szeroki k rą a zain tereso w ań (pisał np. o fabry ce świec, zebraniu a k c jo ­ n ariuszy spółek handlow ych) posiada oczyw iście sw oją w ym ow ę. A le n ajisto tn iejszą — dla celów , jakie zakłada prezen to w an y tu ta j a rty ­ k u ł — jest zrozum ienie ośw ietlenia i in te rp re ta c ja różnych zjaw isk ż y ­ cia społecznego, jakie d a je m łody publicysta. Co uw ażali pozytyw iści za p rzejaw „postępu" lub „zacofania", co znadzało sie lub neao w ało ich ideow e i program ow e hasła m ów iono już w y ż e j29. Już w roku 1873

27 N p. o k re s p o zy ty w isty czn y byl tra k to w a n y w p o d ręczn ik ach szkolnych II Rze­ czy p o sp o litej na ogól bardzo pobieżnie, w każdym razie ro m an ty zm w y su w a ł się bez­ w zględnie na pierw szy plan. D otyczyło to tak że zresztą lite r a tu ry obcej.

u C h a ra k te ry sty c z n e — zresztą zgodne z ów czesną tw ó rczo ścią lite ra c k ą S ien k ie­

w icza — re fle k s je z 1882 r nt. obrazu M atejk i H ołd p ru sk i (D zieła, t. 53, s. 94— 97), recen zje książek A n toniego J. Rolle pt. Z p rzeszło ści Polesia k ijo w sk ie g o o raz J. G raj- n e rta pt. P o w ia stki h is to ry c z n e (Dzieła, t. 46, s. 51—53, 61— 62); z 1889 r„ odczyt pt. O p o w ieści h is to ry c z n e j (Dzieła, t. 45, s. 102— 124). R óżne o kolicznościow e w y ­ pow iedzi i reflek sje (w la ta c h 1896, 1901, 1903, 1907, 1908, 1913). O sta tn ie dość o b ­ szern e om ów ienie książki T. K ubali pt. W o jn a sz w e d z k a (Dzieła, t. 46, s. 83 i n.).

(12)

w felietonie druko w an y m w „G azecie P olskiej" Sienkiew icz dość jasno określił sw oje stanow isko w obec kilku zasadniczych kw estii n u rtu ją cy c h społeczeństw o30:

N10 m ożna zaprzeczyć — pisa! m łody p u b licy sta — że dw a k ieru n k i: id ealn y i p o z y ­ ty w n y , g łó w n ie re p re z e n to w a n y przez nasze pism a, w alczą z sobą zaw zięcie i z a j­ m ują stan o w isk a k rańcow e. I ko n ieczn e to i p otrzebne. N ik t n ie zaprzeczy, że w dziedzinie um ysłow ości naszej p a n u je dziś n iezw y k ły ru ch i ożyw ienie. N im do teg o przyszło, było ro z p a try w a n ie się w położeniu, w y g lą d a ją c e pozornie na b ez­ ruch. Były chw ile, w k tó ry c h m arzyliśm y. O słabieni p ięk n y m m oże, ale sm ętnym m arzeniem , zdaw aliśm y się zasy p iać głęboko. Przez chw ile ow e czas n ie zatrzy m ał się nad nami. Życie toczyło się zw ykłym , ogrom nym kołem : inni n as w yprzedzili — zo staliśm y w tyle. O becnie gonim y za tym i, k tó rz y poszli naprzód. Do te j pogoni p o trzeb a sił odpow iednich. N ie zw ątp iła o nich p ra sa nasza i pow iedziała sobie: Idż, a gdzie nie zdołasz przeskoczyć, tam przeleż. Z asada ta w prost przeciw na herbow ej dew izie: „Złam się, n ie zegnij!", ale o d n o śn ie naszeg o ogółu — spraw iedliw sza. S praw y n aukow e, ekonom iczne i społeczne leża ły u nas odłogiem , jęliśm y się w ięc ow ych p u stek , a dziś (w idać) ru ch na n iejed n y m polu [...] Podniósł się nieco poziom um ysłow y, ożyw ił się nieco przem ysł i h an d el, p o jaw iły się banki, spółki zaro b k o w e i d o broczynne sto w arzy szen ia. P raw d y ekonom iczne zap u ściły korzonki w naszą glebę, rozpoczął się ruch, ożyw iła en erg ia, życie w rzeć zaczęło.

W dalszym jed n a k ciągu a u to r k ry ty k u je p rasę za nadm iar, praw ie jed n o stron ny , zain tereso w ań spraw am i przem ysłu i handlu, a zatem przede w szystkim spraw am i m iasta, a pom ijanie kw estii wsi i sp raw chłopskich. *

-—T '■ ' .

I tć ta (są na w si — przyp. S. K.) są ludzie, n ależ y m ów ić do nich i o nich. Л n le w iom ' gdzie by m ożna znaleźć obfitszy i bard ziej in te re su ją c y m a te ria ł w .ę c e j k w estii o czek u jący ch d y sk u sji. [...] Dla nas w ieś więcej- znaczy, niż miasto!

IN ależy] obzn ajam iać naszych g o sp o d arzy ze stanem k u ltu ry ro ln e j za g ranicą, a przed e w szystkim zają ć się ąe sta n o w isk a ekonom icznego sto su n k iem p ro d u cen tó w ro ln y ch do p o śred n iczący ch w handlu ich produktam i.

J a k w idać już w tym w czesnym o kresie sw ej tw órczości publicy ­ stycznej Sienkiew icz opow iada się za sw ego rodzaju liberalizm em ideo logicznym , chociaż podkreśla znaczenie przem ysłu i handlu, w ykazuje dość niety p o w e dla sk ra jn y c h p ozytyw istów zain teresow anie kw estią chłopską. T en sam um iark o w an y , m ożna b y rzec — kom prom isow y ton w idać i w felietonach późniejszych. Pisząc o w alce pozytyw istów z idealistam i Sienkiew icz sądzi, że31:

W a lk a rozm aitych zasad n iczy ch poglądów n ie ty lk o , że nie m a nic n a g a n n e g o ani zgubnego, ale przeciw nie, je st tętnem , w edle k tó reg o m ierzy się zdrow ie i b u jn ą

30 Dzieła, t. 47, s. 5—6.

(13)

ży w o tn o ść ogółu: je st o b jaw em życia i ko n ieczn ą jeg o p o trzeb ą, a n a k o n iec jest p o tężnym śro d k iem w za je m n e j k o n tro li, w zajem nego p rz e strz e g a n ia się i w zajem nego d ążen ia do m ożliw ej doskonałości.

N ieszczęściem jed n a k tej szlach etn ej w założeniu polem iki czy r y ­ w alizacji jest — zdaniem Sienkiew icza — to, że w obu obozach nie b rak jed n o stek zbyt am bitnych i egoistycznych, k tó ry m w ięcej chodzi o zyski i sław ę niż o idee.

T em atyka ów czesnych anonsów pu b licystycznych Sienkiew icza jest typow a dla w czesnego ok resu pozytyw izm u. Są inform acje o książkach z zakresu ekonom iki, o zjeździe p rzy ro d n ik ó w i n a tu ra listó w w e Lwo­ wie, o fab ry c e betonu, o p ro je k c ie założenia och ro n k i dla dzieci w ie js­ kich. W jednej z no tek z n ajd u jem y k ró tk ie w zm ianki o publik acjach : Stew erta pt. Zasady zachowania energii (tłum. prof. K w ietniew skiego), Bageholda pt. O początkach narodów, P e ttig re w a pt. Ruch zw fe rz ę c y (tłum. prof. N aw rockiego), Schm idta pt. N a u k a o pochodzeniu g a tu n k ó w (tłum. prof. W rześn iew sk ieg o )32. K ażda z ty ch inform acji bibliograficz­ nych zao p atrzon a je st uw agam i o treści, n iek ie d y z pró bą oceny. B ar­ dzo sym ptom atyczna jest w ypow iedź przyszłego a u to ra W ir ó w o F e r­ dynandzie L assalle'u i w a rto ją tu ta j zacy to w ać3*:

Z n ak o m ity p ro m o to r sp raw ro b o tn iczy ch F erd y n an d L assalle jest u n as praw ie nieznanym , opró cz bow iem ro zp raw k i k sięd za Paw lickiego, w k tó re j stre sz c z o n a je st jego d ziałalność, w ła sn y c h jego dzieł n ie p o sia d a m y w p rzekładzie. O tóż p an i M. donosi nam , że w y k ań cza p rz e k ła d Program ro b o tn ikó w L assalla. R ozpraw ka n a p i­ san a z w łaściw ą L assallow i św ietn o ścią sło w a i d o k ład n o ścią tre śc i b y ła b y w ielce po żąd an y m n ab y tk iem [...] P rzy te j sposobności nad m ien iam y , że o bszerna p ra c ę o L assalłu p rzy g o to w ał p. S. G lad stern , stu d e n t lip sk ie g o u n iw e rs y te tu i m iał ją zam ieścić w w arszaw sk im „E konom iście" [...] L assalle, ja k o z n ak o m ity rzecznik lu ­ dow y za słu g u je n ie w ą tp liw ie na bliższe poznanie, chociaż oo do nas w o l i m y u m i a r k o w a ń s z e , n a s a m o p o m o c y o p a r t e t e o r i e S c h n i t z e , g o z D o 1 i t s с h, z n a n e g o t w ó r c y n i e m i e c k i c h s t o w a r z y ­ s z e ń p r o d u k c y j n o - r z e m i e ś l n i c z y c h (podkr. S. K.).

Z k ry te rió w ideologicznych, w łaściw y ch dla w czesnego pozytyw iz­ mu, a ak cep to w an y ch przez m łodego Sienkiew icza, n ależałob y jeszcze w ym ienić a k c en ty an ty k le ry k a ln e, czasem b ardzo o stre 34 o raz

potępie-32 Tam że; „G azeta P olska", s. 169. W arto dodać, że S ienkiew icz o cen ia pochlebnie p ra c ę S tew arta, m. in. za to, że „jest to p ró b k a bardzo p o zy ty w n eg o rozum ow ania o całości zn an y ch fak tó w p rzy ro d n iczy ch ". P ra c a B a g e h o t t a , O p o czą tka ch na­

rodów podoba się recen zen to w i, p oniew aż „te o ria D arw ina zo stała [w nim] zasto so ­

w a n a co do filozofii i h isto rii". 5S Dzieła, t. 47, s. 171.

34 P om ijając m a te ria ły e p isto la rn e (por. w yżej, s. 138, przyp. 14), o tym tak że re fle k sje „p a ry sk ie ", por. s. 147— 148 n in iejszeg o arty k u łu .

(14)

n ie antysem ityzm u, jak się jed n a k w y d aje, nie zaw sze szczere35. Z as­ k a k u je n ato m iast stanow isko Sienkiew icza, już w owym okresie, w obec przeszłości szlacheckiej R zeczypospolitej, ściślej m ów iąc w obec roli, ja k ą w pro cesie tragicznej k a ta stro fy p ań stw a w niem al w szystkich p rze jaw a ch życia aż po. o sta te cz n y u p ad ek odegrała szlachta i a ry s to ­ k rac ja. J a k w iadom o, tzw. o rto d o k sy jn i pozytyw iści potępiali tę rolę, uw ażając, że ow e w a rstw y społeczne są w in ne u padku państw a, g o s­ p o d a rk i i k u ltury , co w ięcej to „źródło n iew y schłe i w ciąż z a tru w a ją c e społeczeństw o". Sienkiew icz nigdy w pełni nie podzielał ty ch opinii. Z agadnieniu tem u pośw ięciłem — jak to była m owa n a w stępie — sp e cja ln y arty k u ł. T utaj przypom nę tylko, że nie zd arzyło się nigdy, ab y Sienkiew icz w y raźn ie godził się nie ty lk o na ow e sk ra jn ie k ry ty c z ­ ne, ale n aw et u m iarkow ane o sądy i opinie tyczące szlach ty 36. Drobne a k c e n ty k ry tycy zm u w obec sw ego rodzaju znieczulicy społecznej w y ­ stęp u ją w ow ym w czesnym o k resie tw órczości Sienkiew icza, ale ty l­ ko w utw o rach literackich (Janko M u zy k a n t, Bartek Zwycięzca), ale

raczej z pozycji h u m an ita rn y c h niż zasadniczo społecznych37. W tym też aspek cie sprzeciw u w obec potępien ia „szlachecczyzny" należy z a ­ pew n e odczytać złośliw ą o p in ię 'S ie n k ie w ic z a (z roku 1874) na tem at „P rzeglądu Tygodniow ego", k tó ry uchodził za pism o zdecydow anie a n ty szlach eck ie38.

Pism o przeżyło się ju ż o stateczn ie — p isał S ienkiew icz — i p o d trzy m u je s.ię sztucz­ nym i środkam i. N ieg d y ś b y ło w y razem ch w ilo w ej, a le isto tn ej p o trzeb y , dziś je s t w y razem w y d aw n iczej pożądliw ości, n ieg d y ś było re a k c ją p rzeciw um ysłow em u o d rętw ien iu , dziś jasit p rz y tu łk ie m lite ra c k ic h trom tadiratów ; n ieg d y ś było, dzw onkiem budzącym do p ra c y i czynu, dziś stało s ię k o łatk ą, k tó ra b ezpotrzebnym , a p rzeraźli­ w ym zgrzytem przeszkadza ludziom pracow ać. P am iętam y ja k n ieraz „P rzegląd" ja k o re p re z e n ta n t m łodej p ra s y m ów ił sta ry m : w asz czas przeszedł, idźcie spać, u stą p c ie m iejsca młodym. Dziś p o w tarzam y mu to sam o” .

W szakże je s t rzeczą c h a ra k te ry sty c z n ą , że k ied y k o n se rw a ty w n y „K urier C odzienny zaatak o w ał dość o stro Prusa, Sienkiew icz rep lik o ­ w ał z iro n ią39:

35 Por. np. „filosem ickie" listy (t. 55, s. 69 п.), a uw agi o roli Ż ydów w USA, co do tego przyp. 23.

36 K r a k o w s k i , op. cit., passim , podsum ow anie: s. 79—80.

17 Z iro n ią i złośliw ie o cen ia ł te „ch ło p sk ie" o k cen ty ów czesnej tw órczości H. Sien­ k iew icz a A. Ś w iętochow ski, u w ażając je za zak ła m an e i w ręcz n ie u d a n e (m. in. p re­ z e n ta c ję B artk a Z w ycięzcy ja k o typow ego chłopa z Poznańskiego), tj. p ó łb arb arzy ń sk ieg o i ciem nego, co było na rę k ę p ro p ag an d zie p ru sk iej. C hociaż nie ta k ie by ły in te n c je S ienkiew icza, Ś w iętochow ski m iał w tym w y p ad k u częściow o rację. W ogóle je d n a k a ta k i Ś w iętochow skiego są p rzesad n e i k rzyw dzące, szczególnie w o d n iesie­ niu do S z k ic ó w w ęglem .

38 D zieła, t. 47, s. 217 i n. И Dzieła, t. 48, s. 146 i n,

(15)

Co do пае, p rz y n a jm n ie j zn ajd u jem y , że w ięcej je s t [hum oru] w jed n y m o d cin k a рапа Prusa, n iż w e w szy stk ich num erach „K u riera C odziennego", p o czy n ając od d a ty w y jśc ia num eru I-go do dnia dzisiejszego. Co p raw d a, to p raw da.

N a ogół p rzy jm u je się, że d w uletnia w ęd ró w ka Sienkiew icza po S ta­ nach Z jednoczonych i na Zachodzie m iała pow ażne skutki w p o g łęb ie­ niu św iatopoglądu m łodego p isa rz a 40. N ie sposób jed n ak w y ciąg ać je d ­ noznacznego w niosku z p ełn y ch n iera z en tu zjazm u w y n u rzeń S ienk ie­ w icza, zarów no przezn aczon y ch do druku, jak i z a w a rty c h w licznych listach pry w atn y ch . Sienkiew icz istotnie chw ali ró żn o rak ie za le ty m ło­ dego, tw orzącego się narodu: są dzielni, lojalni, pracow ici. Ż ycie w S ta­ nach Z jednoczonych jest ,,zdrowe, potężne, w olne", z k o n fro n tacji w i­ dać, jak „nasza Europa się zestarzała, spodlała, zniew ieściała i w yro- dziła’'. Jed n ak ż e Sienkiew icz nie tłum aczy p o zy ty w n y ch ry só w życia w A m eryce w aru nk am i — jak b y śm y pow iedzieli — ustrojow ym i, w a ­ ru n k u je je raczej b ogactw am i n atu raln y m i tego k raju , klim atem , b r a ­ kiem obciążeń h istorycznych, a także ró żn o rod no ścią etn ic zn ą i k u ltu ­ ro w ą obyw ateli. N ie k tó re jego sądy w y d a ją się zbyt pow ierzchow ne, n iek tó re — być może — p isan e niezbyt szczerze41.

O w iele jaśn iej o k reślił Sienkiew icz sw oje stano w isk o w zględem ró żn ych kw estii, jakim i żyła rep u b lik ań sk a F ran cja. J a k w spom niano, p rzéb y w al tu ta j w ro k u 1878, w czasie po w ro tu z A m eryki. Je g o k o ­ resp o n d en cje z P aryża tch ną w ręcz entu zjazm em 42:

R zeczpospolita s ta je się z k ażdym dniem faktem coraz b ard ziej spełnionym , coraz m niej p o trz e b u je zużyw ać s ił na w a lk ę o b yt, a n a to m ia s t co raz oszczędniej m oże je skupiać na sp o k o jn e przep ro w ad zan ie refo rm duchow i now em u odpow iednich. Z biegiem czasu o n a sta ła "się ciszą, m o n arch ia burzą, G am betta konserw atystą, B ro­ g lie spiskow cem , g ł o s y l e w i c y O i p i n i ą (podikr. S. K.), w ycieczki m o n arch is­ tów k rak an iem k ru k ó w n a w ieżach now ego k o ścio ła i bezładnym w ichrzeniem się sta d a niew icdzącego, gdzie lecieć. K r a c z ą t e ż k r u k i j e z u i c k i e o r l e a ń ­ s k i e i b o n a p a t t y s t o w s k i e c z a s e m b a r d z o g ł o ś n o , a l e c o r a z m n i e j s k u t e c z n i e (podkr. S. K.).

Takich niem al zachw ytów dla k rze p n ą c ej republiki, d em o kratyzacji życia społecznego, aktyw ności ekon o m iczn ej i k u ltu ra ln e j ów czesnej F ran cji jest w k o resp o n d en cji publicy sty cznej Sienkiew icza niem ało. W a rto zw rócić uw agę — spośród innych w ypow iedzi — na ów czesną c h a ra k te ry sty k ę n aturalizm u, jak ą Sienkiew icz przedstaw ił, om aw iając spo ry w tej kw estii, zresztą m ające sw e odbicie już w publicystyce

40 Por. K u l c z y c k a - S a l o n i , op. cii., s. 26.

41 Por. przyp. 23.

(16)

w arszaw sk iej. Sienkiew icz m ianow icie w idzi w natu ralizm ie „zw rot do zw yczajnego, codziennego życia, do rea ln y ch c h a ra k te ró w i do rz e ­ czy w isty ch stosunków ". A u toro m -n atu ralisto m chodzi o to, aby p rzed e w szystkim „m alow ać w iernie, b y łap ać życie na gorącym u czy n k u ”43. Co p raw d a w dalszym ciągu c h a ra k te ry sty k i Sienkiew icz ubolew a, że n aturalizm fran cuski „przeb rał m iarę estety czn ą, zacieśnił dobro w ol­ nie sw oje g ran ic e i obniżył w łasn e znaczenie", niem niej o g óln y ton w ypow iedzi ma c h a ra k te r raczej afirm acji i — jak zobaczym y d alej — bardzo różny od tonu p ó źn iejszy ch dość n iew y b red n y ch atak ó w Sien­ k iew icza na ten k ieru n e k literack i. Ideow ą p o staw ę Sienkiew icza z a ­ w ie ra zakończenie om aw ianej tu ta j koresp o n d encji:

W śró d teg o zam ętu m eslkrystalizow anych po jęć, w śró d ty ch zap y ta ń : gdzie iść? i tego g w aru g o n itw y za n ieo zn aczo n y ch jeszcze ideałem , b iało w ło sy ojciec ro m a n ­ tyzm u, o siw ia ły b ard z G u ern sey , k ład zie od cz a su do cza mi k rz e p n ą c e p a lc e na h a r­ fę. S łu ch ają go! Palce sta re i h arfa m oże za sta ra , ale on je d e n p rzy n ajm n iej n ie bał się w ielk ich idei.

W a rto zaś przypom nieć, że w czasie, kied y m łody pisarz k reślił te słow a W ik to r H ugo był zaciek le zw alczany nie ty lko przez obóz k o n ­ serw aty w n y , ale i przez p raw e skrzydło republikańskie. Czy uznanie, Jakim go d arzy Sienkiew icz, było tylk o hołdem za geniusz lite ­ racki?

W rok u 1879 Sienkiew icz p rzeb y w ał już w k raju . J a k w spom niano, przez blisko trzy lata, do ro k u 1881/1882 d o starczał n o tâ t d z ie n n ik ars­ k ich do „G azety Polskiej" (pt. W iadom ości bieżące), a jednocześn ie fe ­ lietonów pt. M iesza niny literacko-artystyczite do „N iw y". Ci, k tó rzy sądzili, że po by t m łodego p isarza na Zachodzie, a zw łaszcza w Stanach Zjednoczonych, w p łynie w jakim ś stopniu na rad y k a liz a c ję jego św ia­ topoglądu, nie w iele — jak b y się mogło w ydaw ać — m ylili się. P ierw ­ szy zaraz felieton zam ieszczony w „N iw ie" inform uje czytelników , że będzie prow adził w yłącznie serw is k u ltu raln y , przy czym a u to r (Sien­ kiew icz pisał podów czas pod pseudonim em „Litwos") zastrzega się, że nie chce mieć „opinii rzekom ego k o n se rw a ty sty " 44. P oniew aż było oczy­ w iste, że zastrzeżen ie to w iązało się w sposób w idoczny z opiniami, że „N iw a ' g raw ito w ała na praw o, red a k c ja tego pism a zaop atrzy ła felie­

4* Tam że.

44 M ie sza n in y U tera cko -a rtystyczn e, [w:] D zieła, I. 50, s. 3. P ew ną w ym ow ę po­

s ia d a te ż w trą c o n e tu ja k b y m im ochodem , ale nie bez ironii, zdanie, że sam ą k ro ­ n ik ę pro w ad zić będzie kto inny, kogo cech u je „ciche, ale g łęb o k ie uczucie dla w ięk szy ch p o siadłości i siln iejsza w iara w przepow iednię, że »tańczym y n ad p rze­

(17)

ton sław n eg o już p u b licy sty i p isarza dłuższą notą, gdzie m. in. czytam y45:

Lit w ots w czasie sw o jej ipozaatlam tyckiej w ęd ró w k i nie c z y ty w a ł „ N iw y ” i dziw nym zbiegiem okoliczności czerp ał z n iej w iadom ości z n ie p rz y c h y ln y c h nam p is m U w ie. rz y ł też ich zapew nieniom , jakofry „N iw a" h o łd o w ała w steczn y m dążnościom i sizla- cheokim przesądom . J a k błędnym je s t p rz e k o n a n ie ta k ie , czy te ln ik o m naszy m w y ­ k a z y w a ć n ie p o trzeb u jem y [...] W o czach n aszy ch szlach ectw o nie n a d a je p raw , ale obow iązki ty lk o n ak ład a . N a ta k ie p o ję c ia szlach ectw a zgodzi się i Litw os, mimo sw y c h d la d e m o k raty czn ej A m ery k i sy m p atii. N iem niej z a strzeżeń [Litw osa] n ie u su ­ w am y, bo ta le n t u szan o w ać n ależ y , n a w e t w jego k ap ry sach .

C zytelnika, k tó ry zna Sienkiew icza z ry ch ło potem d ru k o w an y ch now eli i p ow ieści o tem a ty c e h isto ry cznej, nieco z a sk a k u je ta sz erm ie r­ k a ideow a, ty cząca zw łaszcza sto su n k u do „szlachetczyzny", albow iem m łody p u b licy sta już n iera z ukazał sw e sy m p atie dla „szlacheckiej przeszło ści”. N iem niej na razie ów czesne, tzn. publikow ane ry ch ło po przyjeździe z za g ra n ic y w ypow iedzi i d e k la ra c je Sienkiew icza św iad ­ czą isto tn ie o zw rocie ku lew em u sk rzyd łu pozytyw izm u. I tak np. Sienkiew icz n ap isał n ieb y w ale ostrą, szyderczą re la c ję z odczytu W o j­ ciecha D zieduszyckiego, tyczącą h isto rii filozofii. Pochodzący z G ali­ cji D zieduszycki był typow ym p rzed staw icielem filozofii idealistycznej, pod w zględem politycznym zw iązanym ze sk rajn io praw icow ym , kle- ry k aln o -ary sto k ra ty c z n y m obozem. Z arzucił mu obskurantyzm , zacofa­ nie, celow e pom ijanie zjaw isk n au k o w y ch sprzecznych z prow idencjo- nalizm em 46. Ton zaś ow ej k ry ty k i — ja k w spom niałem — był w ręcz za­ bójczy, niezw ykle ironiczny.

Zupełną a n ty te zą tego tonu je s t sp raw o zd an ie Sienkiew icza z k sią ż ­ ki F. A. Langego pt. Historia filozofii i jej znaczenie w teraźniejszości. Sienkiew icz n ie z ad ek laro w ał się co p raw d a ja k o zw olennik filozofii m aterialisty cznej, k tó re j Lange był pro p ag ato rem , ale ton sp raw o zda­ nia rzeczow y i — m ożna by rzec — afirm aty w ny nied w uznacznie w sk a ­ zuje na in ten cje jego a u to ra 47.

A le nie n ależy uleg ać — ja k to już w spom niałem w yżej — zb y t­ nim prześw iadczeniom , że pó źn iejszy tw órca Trylogii n a w e t w tym okresie, w yd ałob y się najb ard ziej dla niego rad y k a ln y m — sta n ą ł zd e­ cydow an ie na lew ym sk rzy d le pozytyw izm u. Być może, że n a w e t nie w zględy ściśle ideologiczne zrażały go do nurtu, k tó ry w istocie w y k a ­ zyw ał w ięcej „ro z g a d a n ia ” (jakbyśm y to pow iedzieli dzisiaj) niż szcze­

15 Tamże.

46 Por. K r a k o w s k i , op. cit., s. 63, przyp. 25.

47 Dzieła, t. 47, s. 99— 102, P ra c ę F. A. Langego tłu m a c z y ł n a jęz. p o lsk i A. Świę­ tochow ski.

(18)

ry ch i p o g łęb io n y ch in te le k tu a ln ie założeń i p rogram u działania. T akże i w spom niany sto su n ek do zbyt jed n o stro n n eg o w idzenia roli szlachty w przeszłości i teraźniejszo ści m ącił zapew n e jasność poglądów m ło­ dego jeszcze pisarza. F aktem jest, że w idać w jeg o linii ideologicznej zygzaki i skazy. Z drow y rozsąd ek i in telig en cja ch ro n iły go w n iem a­ łym stopniu przed d o k try n erstw em i p seudopostępow ością. W jed nym z felietonów — p rzy okazji om aw iania pow ieści jak iejś „pozytyw istki"

(nazw iska jej uprzejm ie nie w ym ienił) p isał48:

A ch, g d y słyszę sta rą , k w aśn o sło d k ą p an n ę fa stry g o w a n ą pseu d o p o stęp o w y m i nićm i n a jn o w sz y c h d o k try n , p rz y b ra n ą w strzęp k i w ied zy płaszcza p ow ag dzisiejszych, tę p an n ę, k tó ra w pow ieści m ów i do sw ego g a io p an ta: „K ocham cię caiy m moim o rg a ­ nizm em !!", chociaż m i serce n ie pęka, śm iech m ię bierze. J a k ta , pani, cz y isto tn ie c a ły m organizm em ? W ięc za pom ocą odcisków , p rzeły k u , p rzepony, trzustiki, g ruczołu p a n k re a ty c z n e g o i in n y ch ró w n ie in te re su ją c y c h przyrządów ?

W tym sam ym m niej w ięcej czasie, tj. jeszcze w ro k u 1880, Sien­ kiew icz przeciw staw ił się rad y k aln em u skrzy dłu pozytyw izm u w k w e ­ stii o w iele b ardziej zasadniczej. J e s t m ianow icie rzeczą pow szechnie znaną, że jedn ym z h aseł „m łodego" pozytyw izm u b y ł antyklerykalizm , w szczególności n eg aty w n a o cen a roli polityczno-społecznej e p isk o p a ­ tu i pap iestw a w d ziejach Polski. I otóż, k ied y w rok u 1879 u k azała się k siążka M arii K onopnickiej pt. Z przeszłości*9, gdzie znana już a u to r­ k a „w trzech frag m en tach d ram aty czn y ch " u k azała w steczn ą rolę h ie ­ rarch ii k o ścieln ej w d ziejach k u ltu ry , Sienkiew icz ocenił, ogólnie b io­ rąc, u tw ó r negaty w nie. Z arzucił w ręcz au to rce, że ten d e n c y jn ie w y b ra ­ ła tem aty, „w k tó ry c h Kościół g ra rolę A rym ana, sta ra ją c e g o się zga­ sić św iatłość O rm uzdow ą"50.

T em ata te — p isał re c e n z e n t — p rz y p a d ły b y w ielce do sm ak u np. n azio n al-lib eralis- ttjm sejm u p ru sk ieg o , tak że lib e ra ło m z innych 6trom. C o do nas, uznajem y, że są w y so ce n iesto so w n e, zw łaszcza w W y d a w n ic tw ie O rzeszkow ej. Z d ru g iej stro n y , n ie licząc b y n ajm n iej sieb ie an i n aszego pism a do o rg an ó w w stecznych, cenim y p rzede w szy stk im p raw d ę h isto ry c z n ą p o n a d stronniczość. H isto ria uczy nasi, że b y w a ły i ta ­ k ie fak ta, z ja k ic h sk ła d a sw o je F rag m en ta pani K onopnicka, ale b y w a ło też inaczej przez całe długie w ieki, w k tó ry c h poch o d n ię w ied zy w znosiła p o n ad ciem ną nocą b a rb a rz y ń stw a w ła śn ie ta p o tęg a, k tó r a ta k całk o w ic ie w y g lą d a na A ry m an a w e Fragm entach.

48 D zieła, t. 50, s. 25.

49 D zieła, t. 50, s. 143 (wzm ianka).

50 Por. K r a k o w s k i , op. cit., s. 63 i n. Było to om ów ienie tw órczości M. Ko­ n o p n ick iej d ru k o w an e w „Słow ie", k tó re g o S ienkiew icz b y ł w spółzałożycielom i k tó re już w ów czas uchodziło za o rg an zbliżony do sfer k o n serw aty w n y ch . Druk. Dzieła, t. 53, s. 70—71.

(19)

W dalszym ciągu rec e n z en t po stu lu je, że „celem w yso k iej sztuki pow inno być przed e w szystkim piękno, nie zaś p rze d e w szystkim służ­ ba u ja k ie jś p a rtii". Z arzuca a u to rc e „ b ra k uczuć" i nad m iar e le m e n ­ tów scientyficznych. N ie zupełnie jest jasne, co Sienkiew icz rozum iał przez term in „p artia", p raw d o po d ob n ie w łaśnie ow e „lew e" skrzydło pozytyw izm u. J a k zobaczym y dalej, w dw a lata później K onopnicka sta n ie się ponow nie p rzedm iotem atak ó w Sienkiew icza, tym razem w k w estiach chłopskich.

A le w racając jeszcze do okresu, w k tó ry m sam Sienkiew icz d e k la ­ ro w ał się jak o zw olennik u m iark o w aneg o pozytyw izm u, a do ra d y k a liz ­ mu odnosił się co najm n iej n iech ętn ie i k ry ty c z n ie , to socjalizm miał już w nim w ów czas zdecy dow aneg o w roga. R eferując w Mieszaninach

literac k o -a rty sty c zny c h pow ieść Elizy O rzeszkow ej pt. W id m o (druko­

w an ą w „K łosach"), pośw ięconą losom dw ojga m łodych działaczy so ­ cjalistycznych, nie szczędzi Sienkiew icz takich ep itetó w , ja k „zdzicza­ ła d o k try n a ", a b o h atero w ie u tw o ru — to „dw ie w y ją tk o w e i e k s c e n ­ try czn e n a tu ry ”, w obec k tó ry c h „czy teln ik n ie m oże się w strzym ać, by do litości nie dołączyć pogard y". T łum aczy to rec e n z en t n a tu rą polską, bow iem „głęboka m iłość do w szystkiego, co sw ojskie, nie dozw alała u nas szerzyć się doktrynom , k tó re z n a tu ry sw ej tylk o na g ru n cie kosm opolityzm u w zrastać m ogą"51.

Poszedł zatem tu ta j Sienkiew icz w k ry ty c e rep re z en to w a n e g o w p o ­ w ieści E. O rzeszkow ej socjalizm u, w jeg o zresztą dość n ieja sn ej fo r­ mie (anarchizm?), zaró w n o zdecydow anie, ja k i z b rakiem zrozum ienia isto ty socjalizm u, co zresztą u jaw n i w znacznie p óźniej opublikow anej pow ieści W iry.

Tym czasem św iatopogląd H. Sienkiew icza w la ta c h 1880— 1881 — po ok resie sw ego ro d zaju „d em o k ratyzacji" czy „rad y k a liz a cji" — zd aje się stopniow o, a rych ło potem n a w e t dość szybko g raw ito w ać na „praw e skrzydło" pozytyw izm u. Sw ego rod zaju rozrachunkiem z tym w szystkim , co przecież w znacznej m ierze sam w y znaw ał czy d e k la ro ­ wał, że w yznaje, jest rec e n z ja H. Sienkiew icza znanej książki Paw ła C hm ielow skiego pt. Z arys literatury polskiej. N iek tó re sform ułow ania Sienkiew icza w y ra ź n ie u jaw n ia ją, ja k d alece odszedł od tego, co n a ­ zyw ał „poryw am i m łodości". Razi go np. sąd C hm ielow skiego, jak o b y w alka „stary ch " i „m łodych" stano w iła pion życia k u ltu ra ln e g o i w o- góle społecznego o k resu popow staniow ego. 'N a z y w a tę w alkę „burzą w szklan ce w ody", jej re z u lta ty to „tylko znu żenie i zmarnowani-? sił". Godzi się n ato m iast z C hm ielow skim co do tego, że w ielu „wal <sących

51 W zm ianka w W ia d o m o ścia ch b ieżących, [w:] D zieła, t. 52, s. 51 i r. o raz szerzej w M ieszaninach iile ia c k o -a rty sty c zn y c h , [w:] D zieła, t. 50, s. 169 i n.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ątkowo pracował jako dziennikarz, współwłaściciel tygodnika Wzi wszy udzia w powstaniu, musia opu ci kraj, tu a si po ca ym ątkowo pracował jako

Znany przede wszystkim jako autor ballad, powieści poetyckich, dramatu Dziady oraz epopei narodowej Pan Tadeusz uznawanej za ostatni wielki epos kultury szlacheckiej

Henryk Sienkiewicz (pseudonim: … …..), powieściopisarz, nowelista, publicysta, krytyk literacki, działacz społeczny.. uczęszczał do gimnazjum

However, today, in the programs of professional teachers training for musical schools of the vast majority of Ukrainian educational institutions of the artistic direction,

In the vertical plane, the wave-induced excitation forces in heave and pitch were a complicated mi.trure of Froude.Krylov and diffraction effects, while the surge excitation

Po powrocie do Płocka Maćko i Zbyszko dowiadują się, że Jagienka pojechała do Spychowa doglądać umierającego Juranda.. Jadą

Tegoż samego jeszcze wieczora, gdy słońce stoczyło się na drugą stronę międzymorza, a po dniu promiennym nastąpiła noc bez zmierzchu, nowy

[r]