• Nie Znaleziono Wyników

Napoleon Bonaparte w opiniach Johna i Johna Quincy Adamsów z lat 1796-1817

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Napoleon Bonaparte w opiniach Johna i Johna Quincy Adamsów z lat 1796-1817"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

FO LIA H IST O R IC A 57, 1996

Jerzy Grobis

N A PO LEO N BO N A PA R TE W O P IN IA C H JO H N A I JO H N A Q U IN CY A D AM SÓ W Z LAT 1796-1817

This G lob e is a Theatre o f War its inhabitans are all H eroes.

John Adam s

N apoleon B onaparte, wielka postać dziejów świata przełomu dwóch stuleci XVIII i XIX, z równą siłą fascynował Europejczyków, jak i mieszkańców kontynentu am erykańskiego, niezależnie od tego czy wywodzili się z kręgów iberohiszpańskiej czy anglosaskiej kultury1. W iadomości o jego błyskotliwych zwycięstwach m ilitarnych i zawrotnej karierze politycznej obiegały świat, wywołując spekulacje i kom entarze, nie obce rodzinie Adam sów z M a-ssachusetts.

Początkow e zainteresowanie osobą wielkiego K orsykanina Jo h n a i Johna Quincy Adam sów m iało charakter profesjonalny. Interesow ały ich losy am bitnego francuskiego generała w kluczowej dla Stanów Zjednoczonych sprawie imperialnej polityki D yrektoriatu2. Z upływem czasu ich kom entarze

1 W ykorzystano prace: 'I'. Ł e p k o w s k i , Napoleon a daleki św iat, [w:] Europa i św iat >v epoce napoleońskiej, red. M . Sem kow ska-G Iuck, W arszawa 1977, s. 4 0 5 -4 3 4 ; i d e m , R ew olucyjny M e k sy k wobec rewolucyjnych tradycji francuskich (idee - frazeologia - sym b o le), [w:] F rancja-Polska X V I I I -X I X w. Studia z dziejów kultury i p o lity k i poświęcone Prof. dr A . Zahorskiem u tv sześćdziesiątą rocznicę urodzin, W arszawa 1983, s. 97-105; i d e m , D w ie biografie am erykańskie. Bolivar i Juares, W arszawa 1970, s. 50 i n.; R. R. P a l m e r , The A ge o f the D em ocratic Revolution. A P olitical H istory o f Europe an d Am erica 1760-1800, Princeton U niversity Press N ew Yersey 1959, t. 1-2, J. H. P a r r y , M orskie imperium H iszpanii, G dańsk 1983, s. 320 i n.

2 A . H . B o w m a n , The Struggle f o r N eu trality Franco-American D iplom acy During o f F ederalist Era, The U niversity o f Tennessee Press K noxville 1974, s. 392 i n.; L. M a d e l i n , Francja D yrektoriatu 1795-1799, W arszawa 1923. Por. M . Ż y w c z y ń s k i , H istoria powszechna 1789-1870, W arszawa 1879, s. 96-102.

(2)

narastały znaczeniam i szerszymi niż polityczne. Zwłaszcza po upadku w 1812 r. napoleońskich nadziei na stworzenie m onarchii uniwersalnej, stały się one wszechstronne i wnikliwe.

Dojście do władzy N apoleona przypadło na schyłkowe lata kariery Johna A dam sa i początkowe syna Johna Quincy. U koronow aniem politycznej kariery Johna A dam sa było stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych w latach 1796—18003. Wtedy jego syn był już ministrem-rezydentem w Holandii, a od 1797 r. m inistrem pełnomocnym republiki am erykańskiej w Prusach. Tym samym z końcem XVIII w. dobiegła kresu kariera ojca, a z nastaniem nowego stulecia zaczynała się kariera syna.

John Quincy Adam s powrócił do Europy w latach 1809-1817 będąc świadkiem wielkości i upadku cesarstwa napoleońskiego. W latach 1809-1814 pełnił funkcję posła pełnom ocnego Stanów Zjednoczonych w Rosji, później zaś przypadł m u zaszczyt przewodniczenia delegacji amerykańskiej w roz-m owach pokojowych z Wielką Brytanią w G andawie w drugiej połowie roku 18144. Wreszcie po wiosennym odpoczynku w Paryżu od m aja 1815 r. kierow ał przez dwa lata am erykańską placów ką w Londynie, m ającą kluczowe znaczenie dla koordynow ania działań sieci służb dyplom atycznych w E uropie5.

Polityczne drogi trzech polityków krzyżowały się rzadko i miały charakter epizodyczny. Za pierwszy należy uznać kontakt między konsulem Napoleonem a prezydentem Johnem Adamsem w końcowym etapie jego prezydentury. Zaw arty w 1800 r. pokój między Francją a Stanam i Zjednoczonym i zam ykał okres nic wypowiedzianej wojny między wymienionymi państwam i6. Z czasem prezydent określił go jako najważniejszy akt polityczny w swojej karierze7. D la pierwszego konsula był on epizodem finalizującym politykę D yrektoriatu. Pokój z września 1800 r. nic wywarł większego wpływu na przebieg wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, które przeszły do historiografii

3 Z prac pośw ięconych A dam som wykorzystano: J. T . A d a m s , The A dam s Family, N ew York 1930; G . C h i n a r d , Honest John A dam ;, G locestcr, M assachusetts 1976; 1*. S m i t h , John Adam s, G reenw ood Press Connecticut 1966; P. S h o w , The charakter o f John Adam s, N ew Y ork 1967.

4 S. F. В e m i s, John Quincy Adam s an d the Foundation o f American Foreign P olicy, N ew York 1969, s. 196-220; J. J. M o r s e Jr., John Quincy Adam s, N ew Y ork -W a sh in g to n -L o n d o n 1980, s. 93 i n. Szersze om ów ienie rozm ów gandaw skich w polskiej historiografii zob. L. P a s t u s i a k , Dyplom acja Stanów Zjednoczonych, W arszawa 1978, s. 262 i n.

5 A m erykańska placów ka w Londynie prowadziła korespondencję dyplom atyczną z Rosją, Irlandią, M altą, D an ią, H olandią, H iszpanią, państwam i R zeszy Niem ieckiej i państwam i włoskim i oraz obsługiwała konsulaty am erykańskie w państwach Afryki Północnej. Cyt. za: S. F. В e m i s, John Quincy A dam s, s. 298.

6 Szerzej na temat polityki zagranicznej J. Adam sa zob. P. S m i t h , John A dam s, t. 2, s. 981 i n., 989 i n.

(3)

am erykańskiej pod nazwą „rewolucji 1800 ro k u ” ". W jej wyniku władza federalna znalazła się w rękach republikanów . K lęska w wyborach prezyden-ckich oznaczała dla Johna A dam sa definitywne wycofanie się z polityki, zaś dla syna Johna Quincy powrót do kraju z dyplomatycznej misji z Berlina9. Drugim epizodem, w którym zbiegły się losy Adam sów z N apoleonem Bonapartem , był zakup Luizjany w 1803 r. dokonany za czasów adm inistracji Th. Jeffersona10. John Quincy Adam s jak o federalistyczny senator z M a -ssachusetts, wbrew stanowisku własnej partii, wspierał działania republikańskiej adm inistracji w dziele legalizowania zakupu. K osztow ało go to utratę fotela senatora i konieczność wycofania się z polityki na okres dwóch lat. Tym samym polityka N apoleona zbiegła się z losami Johna Quincy A dam sa".

Przytoczone epizody były jedynymi, w których losy polityczne tych trzech ludzi skrzyżowały się z sobą. Właściwie nigdy się nic spotkali i tylko lata 1800 i 1803 przełam ały na m om ent barierę prywatności w ich wzajemnych kontaktach. W tym zrozumieniu korespondencja między synem a ojcem, poza latam i 1796-1800, była jedynie źródłem prywatnych opinii. W zbieraniu informacji aktyw na rola spoczywała na synu, starszym o dwa lata od N apoleona Bonapartego, świadku niemal całej kariery K orsykanina.

Z racji obowiązków dyplomatycznych od roku 1809 śledził ją z placówek w St. Petersburgu i Londynie. W trakcie „100 d n i” , pow rotu orłów cesarskich do Paryża, był widzem ostatniego wzlotu cesarza Francuzów . Nicco później w Londynie przyszło m u słuchać jedynie londyńskich dyskusji o miejscu zesłania N apoleona B onapartego12. Jednak potem postać

legcndar-* The Revolution o f 1800: Jefferson in Pow er, From H . A dam s, „The Inauguration",H istory o f the United S ta tes During the Adm inistrations o f Jefferson and M adison, [w:] The M eanings o f American H istory. Interpretations o f Events, Ideas, and Institutions, ed. M . M eyers, G lenview , Illinois, L ondon 1971, s. 307-315; ibidem , The structure o f p a rty politics: Federalists and Republicans fro m P. Goodman, ,,The fir s t Am erican p a rly system " , in the Am erican P a rty System : S tages o f politica l developm ent, s. 294-307; R. P. M e. C o r m i c k , The Second Am erican P a rty S ystem , T he University o f North Carolina Press 1966, s. 17-33; I. R u s i n o w a , Jefferson a p o c zą tk i am erykańskiego system u partyjn ego (la ta 179 0 -1 8 0 0 ), W arszawa 1984, s. 173-218.

9 W tym duchu pisał d o brata T hom asa B oylston a A dam sa, podkreślając fakt, że konwencja z Francją m iała miejsce wcześniej niż wybory prezydenckie, stąd nie wpłynęła na wynik wyborów . Patrz: J. Q. A d a m s , Writings o f J. Q. A dam i, ed. W. C. Ford, t. 1, N ew Y ork 1913-1917, s. 498.

10 W polskiej historiografii zakup Luizjany omawiają: Z. L i b i s z o w s k a , T. Jefferson, W arszawa 1984, s. 302 i n.; L. P a s t u s i a k , D yplom acja..., s. 197-214.

11 S. F. В c m i s , John Quincy Adam s, s. 120.

12 W ykorzystano następujące wydawnictwa źródłowe: J. Q. A d a m s , M em oirs o f J. Q. A dam s, Comprising Portions o f this D iary From 1795-to 1848, ed. Ch. F. A dam s, t. 1-3, Philadelphia 1874-1877; D rugi tom m em uarów został przedrukowany oso b n o i on jest przez autora wykorzystany: John Quincy Adam s in Russia, N ew Y o rk -W a sh in g to n -L o n d o n 1970; J. Q. A d a m s , W ritings..., t. 1-4; The A dam s - Jefferson L etters, The Com plete Correspondence B etween Th. Jefferson an d A bigail and John Adam s, ed. L. J. C appon, U niversity o f N orth Carolina Press, Chapel H ill 1959.

(4)

nego w ojownika w racała wielokrotnie na łamy listów rodziny Adam sów, obrazując ich przemyślenia i uwagi na tem at najbłyskotliwszej ze światowych karier z przełomu dwóch stuleci. Śledzenie więc Adam sowskich kom entarzy na tem at osoby N apoleona i jego państw a jest jednym z zadań artykułu. Szczególnie zaś interesujące wydaje się ich analizowanie w konkretnych kontekstach politycznych i kulturowych.

Pierwsze doniesienia z Hagi Johna Quincy A dam sa z lat 1795-1797 zogniskowane zostały na obserwacji trendów polityki zagranicznej Francji w kontekście jej wewnętrznych sporów i tarć. Placówka amerykańska w Zjedno-czonych Prowincjach, państwie bezpośrednio sąsiadującym z republiką francus-ką, doskonale nadaw ała się do obserwacji zmian dokonujących się we Francji. System D yrektoriatu, funkcjonujący w wyniku obalenia dyktatury jakobinów w lipcu 1794 r., wydawał się am erykańskiem u przedstawicielowi w H adze niestabilny. W jego rozum ieniu był on kolejną efemeryczną form ą władzy skazaną na rewolucyjny przewrót. Nie wykluczał możliwości przejęcia władzy przez wojskowych13. Zakładał też możliwość przenoszenia kłopotów wewnętrz-nych republiki francuskiej na inne narody. Stąd zwracał uwagę na zjawisko eksportu ideologii rewolucji przez D yrektoriat. Pisał do ojca-prezydenta o nie-zwykłej aktywności Francji na polu propagandy. Mówił nawet o „rozpasaniu propagandowym ” Dyrektoriatu14. Z końcem 1795 r. stał się świadkiem ofensyw-nych działań armii francuskiej na ziemi holenderskiej. Skłonny był podzielać opinię o łatwowierności ludu holenderskiego i arogancji korpusu francuskiego, co dopełniło obrazu obnażającego intencje polityczne D yrek to riatu 15.

Dostrzegając chwiejność republikańskiego systemu władzy, opierającego się na sile ideologii i armii, szukał w racjonalnych analizach francuskich wydarzeń wyjaśnień wpływu grup lub jednostek na system paryskich rządów. I tak w działaniach grupy J. B. Barresa dopatryw ał się pow rotu do program u politycznego żyrondystów. Ale w m iarę aktualizowania wiedzy o Francji, jego zainteresow ania przesuwały się z grup na jednostki zdolne do przechwycenia władzy i pokierow ania losami narodu francuskiego. Posługujący się w opisach politycznej sytuacji Francji językiem partii federalistycznej John Quincy Adams coraz częściej pisał o rozpadzie w Paryżu republikańskiego systemu władzy. Tym większą rolę przypisywał ambitnym, pozbawionym skrupułów jednostkom, skutecznym w działaniach, ale pozbawionym ideologicznej żarliwości. W tym duchu scharakteryzow ał dowódcę francuskich sił zbrojnych stacjonujących w Zjednoczonych Prowincjach - gen. Ch. Pechegru16.

13 J. Q. A d a m s , W ritings..., t. 1, s. 200. 14 Ibidem, s. 202.

15 Z ło śliw ie notu je w d zien nikach, że angielskich p ro k o n su ló w za stąp ili francuscy, J. Q. A d a m s , M em oirs..., s. 79, 95.

16 N ie oznacza to jednak braku podziw u J. Q. A dam sa dla francuskiego generała, który aw ansow ał od sierżanta d o generała. J. Q. A d a m s , M em oirs..., t. 1, s. 68.

(5)

W korespondencji do rodziny, zwłaszcza do ojca, obserw ując francuskie poczynania w Europie i niczego zawczasu nie przesądzając, m edytował nad miejscem wojskowych we francuskim systemie władzy. Początkow o nie eliminował polityków od szansy utrzym ania władzy politycznej w państwie. Najczęściej wymieniany był J. B. Barres, rzutki i działający bez skrupułów członek D yrektoriatu. Znacznie rzadziej E. J. Sieyćs. Ich publiczne wypowiedzi były śledzone z uw agą przez am erykańskiego posła na przełom ie lat

1796-1797'7.

Jednakże sukcesy armii francuskiej w Europie oznaczały w jego kore-spondencji eliminowanie nazwisk „cywilnych” polityków. Dostrzegał bowiem zjawisko zanikania cywilnych instytucji republiki francuskiej, niezdolnych do wyegzekwowania poszanow ania dla praw państw a. Towarzyszyło temu przenoszenie rewolucyjnych ideałów na bagnetach żołnierzy francuskich w głąb Europy. M alała tym samym popularność cywilnych polityków. Nic też dziwnego, że w listach Johna Quincy A dam sa coraz częściej pojawiały się nazwiska francuskich generałów. Początkow o pisał o Ch. Pechegru, przywiązując większe znaczenie do dowódcy frontu wschodniego, który - logicznie rzecz biorąc - wydawał się daleko ważniejszy niż południowy. Sytuacja zmieniła się w 1796 r. W pierwszej wzmiance o B onapartem wiąże jego osobę ze spiskiem F. Babeufa. W liście do ojca z 13 VIII 1796 r. pisząc o wykryciu spisku, podkreślał, iż „przesłuchania osób nie są jeszcze zakończone” . Z ploteczek krążących w dyplomatycznym środow isku Hagi wynikało, że spisek obejmował także Talleyranda i Bonapartego, czemu jednak D yrektoriat zaprzeczał. W liście wskazywano na niezadowolenie społeczne, które objęło kilka południowych departam entów wraz z miastam i M arsylią i A ix18.

Szersze spostrzeżenia dotyczące osoby Bonapartego zamieszczono w liście z 20 V 1797 r. Pisząc ojcu o jego sukcesach na froncie włoskim, dodał: „B onaparte jest błyskiem lub kom etą dnia. Nie jest z pewnością zwykłym człowiekiem. Niełatwo jest powiedzieć co pragnie rewolucja francuska z nim uczynić. Myślę, że nie zechcą go potraktow ać tak nonszalancko jak czynią to z Pechegru” 19. Oznaczało to łączenie losów korsykańskiego generała z losami Francji.

Poglądy Johna Quincy A dam sa uległy pogłębieniu, gdy znalazł się na placówce berlińskiej w 1797 r. Już tak intensywnie nie przypatryw ał się spraw om francuskim , choć zawsze były przedm iotem jego rozm yślań i spo-strzeżeń w listach do rodziny. Jednak zmienił się kreślony w korespondencji

11 Ibidem, s. 117; J. Q. A d a m s , W ritings..., t. 1, s. 202. “ J. Q. A d a m s , W ritings..., t. 2, s. 25.

19 Ibidem, s. 170. Szerzej o pow iązaniach Barrsa z N ap oleonem patrz: J. G o d e c h o t , France and the A tlan tic Revolution o f the Eighteenth Century 1770-1799, T he Free Press 1965, s. 70 i n.

(6)

obraz Europy. Pod ciosami oręża francuskiego padały kolejne państw a E uropy. Stary kontynent przypom inał am erykańskiem u posłowi sytuację republiki rzymskiej rozbitej przez ambicje i talenty Cezara. Polityczna m apa Europy była zmieniana. W tej sytuacji osoba Bonapartego w listach J. Q. A dam sa zaczęła być om aw iana na tle tych przemian. Francuski generał przestawał być postacią francuskiej sceny politycznej, a stawał się osobistością europejskiego wymiaru. Powstawała now a E uropa, w której dyktat należał do Francji i w nieco mniejszym stopniu do Rosji20. Stąd wiadom ości o m arszach wojsk francuskich czy rosyjskich, jak przykładow o arm ii Suw orow a w Szwajcarii, mówiły o Europie bez wyraźnie ukształtow anych granic, będącej we władaniu armii.

Od roku 1800 John Quincy Adam s przestaje używać w korespondencji imienia B onaparte zastępując je N apoleonem . N astąpiło to po zam achu stanu w listopadzie 1799 r. Jednakże amerykański poseł w listach do rodziny unikał tytułow ania go konsulem. Nie rozpisywał się też na tem at zam achu wojskowego w Paryżu i z ducha jego wcześniejszych wywodów wynika, że nie był tym szczególnie zaskoczony. Przewidział zresztą podobny bieg wydarzeń. W kom entarzu do sytuacji Francji z czerwca 1800 r. napisze nostalgicznie, że naród francuski przytłoczony zwycięstwami N apoleona został przez niego spacyfikowany. Pisząc do m atki przewidywał, iż dalsza kariera generała jest uzależniona od sukcesów m ilitarnych „Teraz jego [N apoleona - J. G.] los znów zależy od ryzyka wojny i każda ewentualność obiecuje m u karierę zwycięzcy, obliczoną na podniesienie jeszcze wyżej jego m ilitarnej reputacji, stąd jest praw dopodobnym , iż jego władza wymaga działań konsekwentnych, których nic m ożna byłoby oczekiwać, gdyby nie zaryzykował śmiałego ataku osadzającego go na czele francuskiego n aro d u ”21. Tym wywodem am erykański poseł w Berlinie uznał, iż istotą sukcesów N apoleona jest po prostu polityczny hazard. Oznaczało to dla Europy lata niepokoju i wojen. Gw iazda K orsykanina, tego homo novus Europy zabłysła, gdy rozpadła się wspólnota starej Europy. Talenty zaś wojskowe i sukcesy m ilitarne miały francuskiemu generałowi wyznaczać miejsce na politycznej m apie starego kontynentu. Tymi wywodami am erykański polityk zakwali-fikował N apoleona jak o politycznego i wojskowego ryzykanta. I co ważniejsze, pozostanie tej interpretacji wiernym. W liście do młodszego brata T hom asa Bolystona, który był prywatnym sekretarzem ojca za czasów prezydentury Jo h n a A dam sa, donosił m u o nowym błyskotliwym zwycięstwie N apoleona pod M arengo, określając bitwę, jak o być może, decydującą dla losów całego wieku22. W łaśnie po jej zakciczeniu uznał N apoleona wielkim wodzem.

20 J. Q. A d a m s , W ritings..., t. 2, s. 326. 21 Ibidem, s. 4 6 1-462.

(7)

Stąd był już jeden krok ku porów naniu N apoleona z takim i wodzami, jak A leksander, H annibal, Cezar, Pompejusz, K arol Wielki. Ale w liście z 10 III 1801 r. pisząc o mocnej pozycji N apoleona we Francji, doda, „że on [N apoleon - J. G.] nie będzi stał w rzędzie A lberta, G ustaw a W azy czy W ashingtona” 23. Był przekonany, w czym historia nie przyznała m u racji, iż N apoleon odmówi przyjęcia korony, jak to uczynili przed nim Cezar i Crom well. Paralele historyczne nie okazały się tym razem pom ocne J. Q. Adamsowi w przewidywaniu przyszłych kroków „wielkiego N apoleona” . Ale tutaj prognozy polityczne amerykańskiego posła nie są tak istotne, jak próby historycznego usytuowania osoby K orsykanina obok Cezara i C rom -wella. Zajął więc miejsce pomiędzy wojskowymi, a nie reform atoram i, którzy zdobywszy władzę w wyniku zamachu stanu, dokonali istotnych przekształceń ustrojowych wybiegających poza dzieje jednego narodu czy państw a.

Z takim systemem poglądów na tem at N apoleona am erykański poseł w Berlinie opuszczał kontynent europejski w 1801 r. i osąd ten nie uległ zmianie w okresie pobytu w kraju. Zniknęły z jego korespondenci bezpośrednie uwagi o losach francuskiego generała. Ocean A tlantycki i wew nętrzne problem y amerykańskie nie stwarzały miejsca takim rozważaniom . Jedynie wielkie wydarzenia europejskie znajdowały chwilowe odbicie w korespondencji J. Q. A dam sa. T ak było w lutym 1806 r., gdy pisał do ojca z W ashington u 0 wrażeniu, jakie wywarła w stolicy wiadomość o zwycięstwie N apoleona nad arm iam i habsburskim i. Wtedy zanotow ał uwagę: „K ontynent europejski, a to nie m oże być zakwestionowane, jest nie tylko rzucony do stóp Francji, lecz w oparciu o wszystkie zewnętrzne symptomy, bezpowrotnie pokonany”24. Oznaczało to widzenie N apoleona w wymiarze polityki europejskiej.

Jednak w 1809 r. polityczny obraz starego kontynentu poważnie się zmienił. Już przed wyjazdem z Bostonu pisał do sekretarza wojny o koniecz-ności zachow ania ostrożkoniecz-ności w kontaktach z angielskim lwem i francuskim K orsykaninem 25. Pow rót do Europy na przeciąg ośmiu lat przypadł na okres największych sukcesów politycznych i m ilitarnych N apoleona, ale też zbiegł się z jego upadkiem zapoczątkow anym wyprawą na M oskwę w 1812 r. Siłą rzeczy zainteresowanie osobą N apoleona stało się naturalnym udziałem J. Q. A dam sa i towarzyszyło m u do końca dyplomatycznej kariery w Europie. Znów przyszło m u „rozgryzać” ten ludzki fenomen w kontekście skom -plikowanych układów politycznych. Były to właściwie, w jego w ydaniu, kom entarze objaśniające poczynania cesarza Francuzów , ciągle tajemniczego 1 trudnego do klarownych, racjonalistycznych wyjaśnień. Niełatwo było z tego splotu przeróżnych faktów wydobyć zasadniczy nurt, którym podąża

23 Ibidem, s. 514. 24 Ibidem, t. 2, s. 135. 23 Ibidem, s. 319.

(8)

E uropa. Zawsze istniało ryzyko błędu, iż geniusz N apoleona złamie o b o -wiązujące schem aty polityczne. C harakterystyczne są zwierzenia J. Q. A dam sa w liście do brata z kwietnia 1810 r. N adm ienia w nim, iż w yda-rzenia na kontynencie europejskim biegną tak szybko, że nie m ożna przewidzieć ich końca. Pokój Rosji ze Szwecją i Francją oraz m ałżeństwo N apoleona z córką cesarza A ustrii rokują nadzieje na trwały pokój. Ale zaleca zachować ostrożność Salom ona, który oceniał dzień po zachodzie słońca26.

W skomplikowanym obrazie Europy, który przypom inał erupcję wulkanu, trudno było wyrokować o bliższej i dalszej przyszłości kontynentu. Zważywszy na fakt, że był on zdominowany przez Francję na lądzie, n a m orzach zaś przez W ielką Brytanię, przy milczącym pozornie biernym zachow aniu się Rosji, horoskopy polityczne nie wydawały się dobre27. Znam ienne dla Adam sowskich interpretacji jest rezygnowanie z uproszczonych ocen roli Wielkiej Brytanii w europejskich walkach o prym at polityczny. D ostrzegał wiele prowokacyjnych posunięć ze strony Anglii, nie zainteresowanej w utrzy-m aniu spokoju w Europie. Jej poczynania na Półwyspie Iberyjskiutrzy-m bowieutrzy-m obligują Francję do działań zaczepnych. Skłonny był uznać W ielką Brytanię za spiritus moyens europejskich niepokojów28. Z drugiej strony wejście wojsk napoleońskich na Półwysep Iberyjski uważał za błąd m ilitarny i polityczny cesarza. Ale p ró b a zdom inowania Hiszpanii i Portugalii, w rozum ieniu J. Q. A dam sa, czyniła z N apoleona polityka światowego wymiaru. D ał temu wyraz w rozmowie z rosyjskim ministrem Com penhausem 27 II 1811 r. Podtrzym ując pogląd, iż obecność angielska w tej części Europy wyklucza możliwość rozmów pokojowych, dostrzegał następstwa małżeństwa Napoleona z M arią Ludwiką, dla losów imperium hiszpańskiego. M ałżeństwo cesarza zmieniło jego politykę dynastyczną. Przestało mieć polityczny sens tworzenie systemu federacyjnych m onarchii, obsadzanych braćmi i siostrami N apoleona. Przykład Ludw ika pozbawionego tronu holenderskiego m ógł być początkiem nowej polityki, gdzie interesy dynastyczne Francji ważyłyby na losach zależnych od niej m onarchii. Nie wykluczał więc możliwości, że N apoleon

“ J. Q. A d a m s , W ritings..., t. 3, s. 421. Syntetyzującą próbę oceny dyplom atycznej działalności J. Q. A dam sa zob.: N . A . G r a e b n e r , J. Q. Adam s. Empiricism and Empire, [w:] M akers o f Am erican D iplom aty From В. Franklin to H . Kissinger, ed. F. J. Merl, T. A . W ilson, N ew York 1974, s. 105-133.

27 J. Q. A d a m s , W ritings..., t. 3, s. 397. S. F. Beinis podkreśla w swojej biografii J. Q. Adam sa, że amerykański dyplom ata już w trakcie pierwszego pobytu w Europie przewidywał rozrost terytorialny Francji. Z ob. S. F. B e m i s , John Quincy A dam s..., s. 107.

M Taki pogląd wyrobił sobie J. Q. A dam s w trakcie działalności dyplom atycznej w H adze, nie zm ienił go aż do objęcia stanowiska posła am erykańskiego w Londynie w 1815 r. Zob. S. F. B e m i s , John Quincy A dam s..., s. 85 i n. Ślady p od obn ego stanow iska znajdujemy w listach J. Q. A dam sa do brata Th. B. A dam sa z czerwca 1810. J. Q. A d a m s , W ritings..., t. 3, s. 479.

(9)

sięgnie po kolonie hiszpańskie jako dziedzictwo królów H iszpanii29. To m ogło w przyszłości zagrażać bezpieczeństwu republiki am erykańskiej. W cytowanym liście do brata z kwietnia 1810 r. zachował dużą rezerwę co do nadziei Europy związanych z małżeństwem N apoleona z M arią Ludwiką. Określił to jak o transakcję m atrym onialną i nie budował na tym przyszłego pokoju Europy. Podkreślał, że Napoleon kierował się w swych decyzjach politycznych osobistymi aspiracjam i30.

Am erykański poseł w St. Petersburgu patrzył na N apoleona nie tyko w wym iarze globalnej polityki. Była to jed n a z płaszczyzn, w której rozpatryw ał przyszłość świata i własnego kraju. Inną była próba okre-ślenia zmian w stylu rządzenia N apoleona, wiele mówiących o sposobach spraw ow ania władzy politycznej w Paryżu. I tak pisząc do ojca 15 IV 1810 r. przytaczał opinię wielbiciela N apoleona, który nie wykluczał m o-żliwości uznania boskości generała, podobnie jak to uczyniono z Ale-ksandrem czy M ahom etem . Zakładał, że wielu fanatyków gotowych by-łoby głosić kult wodza za pom ocą bagnetów. Kończy to uwagą: „Przej-ście od niewiary do fanatyzm u jest tak łatwe i lak naturalne, jak jest od nieograniczonej dem okracji do despotyzm u, którego tra n sfo rm acja została tak wspaniale udow odniona we Francji. Wierzę, że nikt obecnie nie zaprzeczy, że nadeszły czasy, które przepowiedziałeś, kiedy nikt nie wierzył tobie [J. A dam sow i - J. G.], żc nazwa republikanizm będzie bardziej znienawidzona we Francji niż m onarchia była nią w chwili zni-szczenia” 31.

Osobiste rządy N apoleona we Francji kładły kres istnieniu republiki, a zwycięstwa jego armii wykreśliły z m apy Europy państw a republikańskie. W liście do brata z 14 I 1810 r., porównując pierwszy pobyt w Europie z drugim , wyraźnie zaznaczył, że z oblicza starego kontynentu zniknął duch republikański. Wyraził to dobitnie, pisząc: „Nie pozostaje nic republikańskiego w Europie. Prawdziwe imię ludu jest wszędzie pogrzebane w zapom nieniu”32. Dołączył do tego uwagę, że w Europie pojawiło się, zwłaszcza we Francji, bogactwo większe niż azjatyckie.

ы N adm ieńm y, że J. Q. A dam s w liście do matki Abigail A dam s wyjaśniał przyczyny ucieczki brata N a p o leo n a Ludw ika z H olandii niepodporządkow aniem się w oli cesarza i pow ażnym liczeniem się jego z interesami ekonom icznym i N iderlandów . Z ob. J. Q. A d a m s , W ritings..., t. 3, s. 480; i d e m , M em oirs..., t. 2, s. 238. N a projekty wysłania desantu angielskiego gen. W ellesleya d o N ow ej Hiszpanii i kontrakcji N ap oleona w H iszpanii zwraca uwagę J. H. P a r r y , M orskie..., s. 326-327. O wpływie N ap oleona na ruchy wyzwoleńcze w Ameryce Południowej ibidem, s. 320. Zobacz także: T. L e p k o w s k i , Dwie biografie..., s. 50 i n.

30 J. Q. A d a m s , W ritings..., t. 3, s. 425. W polskiej historiografii zwięzłą i krytyczną ocenę M arii Ludwiki przedstawił M . Ż y w c z y ń s k i , H istoria..., s. 151, natom iast szerzej pisze o niej A . Z a h o r s k i , N apoleon, W arszawa 1978, s. 258 i n.

11 J. Q. A d a m s , W ritings..., t. 3, s. 426. 32 Ibidem , s. 398.

(10)

Dywagacje na tem at możliwości wybuchu konfliktu zbrojnego między F ra n cją a R osją od połowy 1811 r. stały się w korespondencji J. Q. Adam sa najczęściej omawianym zagadnieniem. W liście z 13 m aja

1811 r. napisał, że „w Europie widoki na pokój są dalsze niż na wojnę” 33. Już samo zaostrzenie się publicystycznych sporów między gazetami L on-dynu, Paryża i St. Petersburga sugerowało zmianę klim atu politycznego. T o co uderzało w prasie europejskiej posła amerykańskiego, to jej wyjąt-kowo tendencyjny ton, odbijający intencje polityczne stro n 34. Towarzyszyły tem u napięcia na granicy m iędzy Cesarstwem rosyjskim a państw am i zdominowanym i przez N apoleona. Obserwował to szczególnie wnikliwie w sferze gospodarczej. W grudniu 1811 r. pisał do dom u o załam aniu się stru k tu r handlowych cywilizowanego świata. Tow ary kolonialne, takie jak cukier, bawełna czy kawa, płynęły przez Rosję do Prus, H olandii i Francji. Tym tłumaczył ogrom ne znaczenie „lądow ego” portu w Brodach, granicz-nego m iasta Austrii. W nioskował stąd o nieskuteczności systemu blokady kontynentalnej, która stała się kością niezgody między Rosją a Francją. Przewidywał, iż tereny Polski i Prus będą miejscem przyszłego starcia m ilitarnego. Zgrom adzono tam znaczne siły zbrojne dla ochrony polityki ekonomicznej obu państw 35. Interesowały go konsekwencje koncentracji sił m ilitarnych dla amerykańskiej polityki handlowej w Europie. Przewidywał, że potrzeby żywnościowe armii francuskiej będą tak wielkie, że am erykań-ska flota m a szanse na zrobienie dobrych interesów36. W czerwcu 1812 r. pisał do ojca, że nie pam ięta tak burzliwych wydarzeń. Wejście wojsk E uropy w granice Rosji, wyjazdy am basadorów państw sprzymierzonych z Napoleonem z St. Petersburga, atm osfera przygnębienia i wyczekiwania na wieści z frontu nic sprzyjały zdobywaniu wiarygodnych wiadomości. Stąd coraz częściej górują w listach amerykańskiego posła domysły i plote-czki odbijające klim at nerwowości panujący w stolicy carów. D ystansując się do nich, zwłaszcza tych, które mówiły o pokojowych zam iarach A leksandra I czy N apoleona, określał jc jako celowe zamierzenia pro p ag an -dowe. W lipcu 1912 r. pisał do sekretarza stanu J. M onroe, iż z oficjal-nych doniesień m ożna jedynie wnioskować, że obie strony nie zdecydowały się na generalną batalię37.

33 Ibidem, t. 4, s. 69. 34 Ibidem, s. 209.

ls Ibidem, s. 283. Z obacz także: M. S e m k o w s k a - G l u c k . Francja doby napoleońskiej, [w:] Europa i św iat..., s. 102 i n.; B. G r o c h u l s k a , Księstwo W arszaw skie, W arszawa 1966; H. H. В o l c h o w i t i n o w, Slanowienije russko-amierikanskich otnoszenii 1775-1815, M oskw a 1966, s. 393.

56 J. Q. A d a m s , W ritings..., t. 4, s. 320. U k az carski uwalniający R osję od systemu kontynentalnego został w ydany 19 (31) II 1810 r.

(11)

W rzeczywistości starcie europejskich kolosów absorbow ało, ja k pisał do m atki, wszystkie jego myśli i zdolności. W liście z 13 VII 1812 r. zwracał uwagę na bliskość frontu, oddalonego zaledwie o trzy dni od stolicy państw a rosyjskiego. Jego sympatie były po stronic ludu rosyjskiego, który oddał największą daninę krwi w obronie kraju. Nostalgicznie dodawał, że „taki sam bicz wojny zawisł nad jego własnym krajem ” , m ając na myśli wojnę między Wielką Brytanią a Stanami Zjednoczonymi, która wybuchła w czerwcu

1812 r.3*

Bardziej skonkretyzowane informacje zaczęły napływać do dom u po bitwie pod Borodino i zdobyciu Moskwy przez N apoleona. Dostrzegał krytyczną sytuację strategiczną Francji i sprzymierzonych z nią Osią. Jego zdaniem paradoks polegał na tym, że im bardziej cesarz Francuzów posuwał się w głąb Rosji, tym bardziej był bliski klęski39. We wrześniu był już pewny przegranej N apoleona i zwycięstwa Rosji. Pisał do brata, że trzy czwarte armii napoleońskich zostało rozbite. Stąd m ało praw dopodobne jest, aby cesarzowi udało się odbudow ać potęgę m ilitarną podobną do tej sprzed czerwca 1812 r. Przyznawał, że nie spodziewał się tak szybkiej klęski „ k o lo sa ” N apoleona. Stąd konkludow ał: „Politycy, którzy długo śnili 0 widmie uniwersalnej m onarchii, może uspokoją swoje dusze” 40. Zwycięzcą był lud Rosji, który powstrzymał i złamał karierę zdobywcy wieku. Stąd w liście do m atki z końca września 1812 r. uznał Rosję miejscem załam ania się wielkich i błyskotliwych sukcesów N apoleona. Jednocześnie wybuch rewolucji w Niemczech podważył potęgę Francji w Europie'".

Jednak J. Q. Adam sa, który dotąd jedynie podziwiał geniusz m ilitarny N apoleona, okres klęsk armii francuskiej w Rosji skłaniał do coraz większej zadum y nad osobliwymi kom entarzam i dyplom atów. W jego dziennikach 1 listach pojawiły się akcenty ironii i sarkazm u nad pogardliwymi opiniami wyrażanym i przez niektórych przedstawicieli korpusu dyplom atycznego dotyczących osoby N apoleona. Zwłaszcza publiczne osądy adm irała Benticka i pani de Staël, którzy przekładali talenty m ilitarne W ellingtona i K utuzow a nad N apoleona, określał jak o tendencyjne42. W dziennikach zapisał pod

3* O militarnych aspektach wojny 1812 r. zob. M . K u k i e ł , Wojna 1812 roku, t. 1-2, K raków 1937. N atom iast o genezie wojny angielsko-am erykańskiej pisat B. Perkins. W artykule w ykorzystano fragment tej pracy. Z ob. Am erica and Europe: N eutralism to Engagement From В. Perkins, ..This Unnatural War", Proloque to War: England and the U nited S ta tes 1805—1812, [w:] The M eanings o f American H istory, s. 315-326.

19 J. Q. A d a m s , W ritings..., s. 395. 40 Ibidem, s. 408.

41 Ibidem, s. 413.

42 J. Q. A d a m s , M em oirs..., t. 2, s. 424. W Paryżu w 1815 r. J. Q. A dam s ponow nie spotkał się z A. M. Stacl-H olstein i jej przyjacielem B. C onstant. Bywał na przyjęciach wydawanych przez nią w jej paryskim salonie. Pozostawił w dziennikach ich lapidarne portrety psychologiczne. Ibidem, t. 3, s. 156, 188.

(12)

d a tą 8 X II 1812 r. krążącą w stolicy Rosji ploteczkę o śmierci Bonapartego i dodał znamienny kom entarz, że „on [Napoleon - J. G.] jest teraz niczym więcej niż zwykłym B onapartem ”43. Przeciwny ocenianiu N apoleona w ka-tegoriach czarno-białych, będzie coraz częściej w swych korespondencjach rodzinnych i w poufnych dziennikach zastanaw iał się nad fenom enem ludzkim, jakim był cesarz Francuzów . W grudniu 1812 r. napisze do m atki: „Było coś tak fascynującego i tak zagadkowego w losach tego m ilitarnego ryzykanta i jego towarzyszy, że one z dziesięciokrotną gw ałtow nością rozpaliły płomienie indywidualnych ambicji w całej Europie. Spowodowały, że m iliony serc pożądały wojny, które w zwyczajnych czasach m ogłyby bić spokojnym rytm em ”44. Nie miał jednak wątpliwości, że klęska w Rosji oznaczała koniec jego zdobyczy. W tym samym liście napisał o tym wyraźnie: „Z wszystkich ludzkich możliwości kariera zdobyczy napoleońskich jest zakończona”45.

Wielki K orsykanin stał się jeszcze jednym przykładem zmienności lo-sów fortuny. D la racjonalistycznego pokolenia J. Q. A dam sa, w ycho-wanego w wierze w wiek postępu i sukcesu indywidualnego, przypadek N apoleona łam ał to przekonanie, skłaniał ku opinii, że losy ludzkie są narzędziem wyłącznic wyroków boskich. Pod d a tą 10 I 1814 r. zapisał w dziennikach: „Z mojej strony wierzę, że ten człowiek jest opuszczonym przez Boga i że Niebiosa łamiąc go, uczyniły go jednym z instrum entów tego gniew u”46. Z niknęła też jego precyzja w ocenie intencji i celów francuskiego generała. Naw et odnotow ał w dziennikach opinię rosyjskiego m inistra spraw zagranicznych, który w kwietniu 1813 r. określił N ap o -leona D on Kichotem m onarchii, gdyż: „M iał on [N apoleon - J. G.], co jest pewnym, obalić wiele m onarchii, lecz nic zrobił niczego przeciw nim ” 47.

Pobyt w Paryżu J. Q. A dam sa, między marcem a czerwcem 1815 r., uczynił go m imowolnym świadkiem ponownej próby przejęcia władzy przez N apoleona. Am erykański polityk był najbliższy szansy poznania cesarza Francuzów . K ilkakrotnie próbow ał, uczestnicząc w m anifestacjach ludności, przyjrzeć się z bliska legendarnem u wodzowi, lecz albo stał za daleko, albo rozm inął się z przejeżdżającym ulicami generałem48. Pod d atą 21 kwietnia zapisał w dziennikach, iż był na przedstawieniu w teatrze, które zaszczycił N apoleon, ale siedział w loży po tej samej stronie co cesarz i stracił okazję przyjrzenia się jego osobie. Jednocześnie odnotow ał uwagę, że orkiestra

43 Ibidem, t. 2, s. 430. " J. Q. A d a m s , W ritings..., t. 4, s. 423. 45 Ibidem, s. 422. 4,1 J. Q. A d a m s , M em oirs..., t. 2, s. 531. 47 Ibidem, s. 459. 48 Ibidem, t. 3, s. 176.

(13)

odegrała Marsyliankę, a tłum wznosił okrzyki na cześć cesarza49. Pobyt w Paryżu nie pozostawił m u złudzeń, że N apoleon a nic Burboni jest idolem ludu. Ale równocześnie dostrzegał zmienność ludowych emocji gotowych uznać każdego zwycięzcę. Em ocjonalny, a nie racjonalny stosunek tłum ów do polityków zapadł m u głęboko w pamięć, skoro jako prezydent Stanów Zjednoczonych tak stanow czo dystansow ał się wobec spektakularnych m asow ych imprez50. Niewątpliwie w trakcie paryskiego pobytu obserwował z uw agą dwóch bohaterów rewolucji francuskiej - masy ludowe i N apoleona. Cesarz, o którym wcześniej pisał, iż zniszczył republikę, był przecież dzieckiem rewolucji i ponownie zdobywając władzę, świadom tego dziedzictwa, uczynił Marsyliankę swym hymnem. Przypominając społeczeństwu francuskiemu własne polityczne pochodzenie, próbow ał tą drogą je także zaktywizować. Am erykański polityk rozum iał więc skąd czerpał on siły, były nimi repub-likańskie przekonania społeczeństwa francuskiego.

Pobyt na placówce w Londynie między czerwcem 1815 a czerwcem 1817 r. pozwolił amerykańskiemu posłowi być świadkiem politycznej i militarnej agonii N apoleona. Sporadycznie odnotowywane w dziennikach uwagi o przy-szłym losie Bonapartego, ja k lekceważąco okeślała go angielska elita władzy, nie pozostawiały złudzeń co do ostatecznych rozstrzygnięć51. Z przyjęcia u m inistra spraw zagranicznych lorda Castlcreagh J. Q. Adam s odnotow ał opinię „Panow ało powszechne przekonanie wszystkich szlachetnych lordów obecnych na przyjęciu, że N apoleon winien znaleźć schronienie w Ameryce, ponieważ co do wyspy Elby, to była ona poza kwestią. Tego eksperym entu nie pow inno powtarzać się po raz drugi” 52. Wielkie zwycięstwo W ellingtona pod W aterloo, określane w pam iętnikach J. Q. A dam sa jak o bitwa w N ider-landach, ostatecznie przesądzało los cesarza. Am erykański poseł w Londynie zauważył jednak, że było ono obchodzone bardzo skrom nie w stolicy Wielkiej Brytanii53.

I na tym skończyły się jego europejskie „spotkania” z N apoleonem . Z pewnością J. Q. Adam s nie był oryginalnym interpretatorem francuskiego geniusza wojny. Zachow ując dystans do opinii krańcowych, starał się im nadać charakter bardziej zracjonalizowany. Ale nie ulega wątpliwości, że podziwiał geniusz m ilitarny N apoleona, zwłaszcza umiejętność wydobycia się z m atnii rosyjskiej. Była ona dowodem niecodziennych talentów K o r-sykanina. Dlatego zakwalifikował go do wielkich zdobywców, a nie do

49 Ibidem , s. 184. 50 Ibidem, t. 8, s. 76. 51 Ibidem, t. 3, s. 207. 32 Ibidem, s. 220.

53 Ibidem, s. 228. Klęska pod W aterloo umożliwiłŁ rządowi federalnemu rozpoczęcie konkretnych rozm ów z Hiszpanią o uzyskanie obu Floryd. Z ob. Ch. i M. B e a r d , R ozw ój cyw ilizacji am erykańskiej, t. 1, W arszawa 1961, s. 370.

(14)

ciemiężycieli ludzkości. Obca była mu opinia w yrażona przez Th. Jeffersona, iż N apoleon był A ttylą wieku: „...bezlitosnym niszczycielem 10 m ilionów istnień ludzkich [...] największym cicmiężycielcm praw i wolności św iata” . Th. Jefferson uznał go za lwa .jedynie w polu” . Określił go jak o człowieka zimnego, działającego bez skrupułów, nie posiadającego cnót m oralnych, ignoranta w polityce ekonomicznej i w handlu. Przyznawał, że nazywał go wielkim do zam achu stanu w 1799 r.54 Później, co praw da, eksprezydent z W irginii złagodził swój sąd o N apoleonie. K iedy E u ro p a p o p a d a ła w okowy Świętego Przymierza, napisał do J. Adam sa: „Bronił [N apoleon - J. G.] przynajmniej spraw całego narodu, a w ten sposób rodu ludzkiego, praw każdego ludu do niepodległości i samodzielności” 55. A więc nic tylko J. Q. Adam s poddaw ał się emocjom, gdy przyszło określić i ocenić wielkość N apoleona. Jak o republikanin nie zachwycał się polityką francuskiego wodza, uznając jego poczynania za unicestwiające żywot republiki.

Echa refleksji Johna Quincy Adam sa nad N apoleonem odnajdujem y także w listach do Johna A dam sa i do Th. Jeffersona. Starzec z Quincy, rodowej posiadłości A dam sów w M assachusetts, podobnie jak jego najstarszy syn, nie miał sprecyzowanych poglądów na tem at Napoleona. Raz porównywał go do Czyngis-chana, innym zaś razem pisał o nim: «Biedny Bonaparte! Biedny Diabeł!» i zastanaw iając się nad jego przyszłością - gdyż list był pisany 24 VIII 1815 r. - rozmyślał czy spotka go los Cezara, K aro la XII, Crom wella czy W at T ylcra” 56. W tych przykładach są jakieś propozycje zdefiniowania roli N apoleona w dziejach współczesnego im świata. Ale równocześnie to rozrzucone wzorce, gdzie obok buntow nika są wodzowie i królowie. Niezdecydowanie syna co do osoby N apoleona było podzielane przez ojca. W innym liście do Th. Jeffersona J. A dam s, próbując złagodzić ostrość sądu swojego wirgińskiego przyjaciela i rywala z lat walki o fotel prezydenta, stawia N apoleona obok Robespicrra. Ceni ich wyżej niż V oltaire’a i D iderota. Jego zdaniem politycy nic byli tak próżni jak literaci. Ale w porów naniu V oltaire’a z Napoleonem nie wystrzegł się złośliwości, pisząc: „Voltaire był największą literacką postacią, a Bonaparte m ilitarną XVIII wieku. Jest ogrom na różnica między nimi. Obaj zarówno bohaterscy, jak i łajdaccy” 57. Pół roku później pisząc znów do Th. Jeffersona J. A dam s dostrzegł

54 The A dam s - Jefferson..., s. 431. Praw dopodobnie przydom ek,A ltyli wieku N ap oleonow i nadała A . Stael-H olstein i Chateaubriand. Z ob. A. Z a h o r s k i , Napoleon, s. 352. Szerzej na tem at dialogu dw óch eksprezydentów: M . D . P e t e r s o n , A d a m i and Jefferson. A Revolutionary Dialogue, The University o f G eorgia Press, A thens 1976.

55 The A dam s - Jefferson..., s. 455. 56 Ibidem, s. 456.

57 Ibidem, s. 466. Charakterystyczne, że przedstawiciel czwartej generacji A d am sów Henry A dam s, literat i historyk, twierdził, iż nie m ożna dać precyzyjnej charakterystyki N apoleona. Zob. E. N . H a r b e r t , The fo rc e so Much C loser H om e, N ew York 1977, s. 122.

(15)

w charakterze Napoleona jeszcze kilka przywar. Będąc gorącym przeciwnikiem zakonu jezuitów, tak to zapisał: „Ten zakon byl większą plagą dla rodu ludzkiego niż rewolucja francuska czy napoleoński despotyzm i ideologia. T o powstrzym ało postęp reformacji i udoskonaleń ludzkiego umysłu w spo-łeczeństwie znacznie dłużej i o wiele tragiczniej” 58.

A więc wielki zdobywca w rozumieniu dwóch oświeceniowych lum inarzy XVIII w. zmarnował oczekiwania całego wieku. Powstrzymał postęp i zniszczył szansę na wielką nadzieję Oświeconych - edukację powszechną. J. A dam s dał tem u wyraz w jednym z listów, zastanawiając się w nim nad źródłami wypaczeń rewolucji francuskiej. M im o nadziei ludzkości okazała się ona krw aw a i drapieżna. I m usiało tak być, gdyż trzy czwarte Francuzów było analfabetam i, niedojrzałymi do zrozumienia szczytnych ideałów Oświecenia. N a glebie ignorancji i niewiedzy zrodziła się wielkość N apoleona, którego wynalazkiem zastępującym powszechną oświatę była ideologia59. Powrócił do tej myśli w m aju 1817 r., gdy N apoleon prowadził już żywot wygnańca na wyspie Św. Heleny. O kreślając ludzkie życie jak o bańkę m ydlaną, wspom niał cesarza Francuzów , który „był tworem zasad i zwyczajów wieku” . I nieco dalej dodał: „...zaufał [Napoleon - J. G.], że wiek Rozum u nie jest przeszłością, podobnie jak ja: lecz m am nadzieję, że Rozum nigdy nie będzie znów nieroztropnie i porywczo tworzył takie twory jak On. W olność, Równość, Braterstw o i H um anizm , m am nadzieję, nigdy nie poddadzą się ślepo nieograniczonej ambicji narodow ych zdobywców, ani też tak bezwzględnie powierzą siebie opiece straży armii i bohaterów 60.

Prezentowane tutaj poglądy dwóch prezydentów Stanów Zjednoczonych odzwierciedlają wpływy opinii i kom entarzy Johna Quincy A dam sa. Jego listy z Paryża z okresu stu dni cesarza były przedm iotem wspólnych studiów dwóch eks-prezydentów. Zostały one wypożyczone Th. Jeffersonowi przez J. A dam sa i wiadomości tam zawarte stały się wspólną własnością obu em erytow anych polityków. I m im o naturalnych wśród trzech ludzi różnic w poglądach na osobę i działalność N apoleona, należeli jednak do generacji Oświeconych. Z tego względu uznali go za wielkiego utalentow anego zdobywcę, którem u rewolucja francuska umożliwiła karierę wojskową i poli-tyczną. Byli zgodni w tym, że geniusz m ilitarny K orsykanina zniszczył

5* The A dam s - Jefferson..., s. 494. 59 Ibidem, s. 355.

“ Ibidem, s. 517. W iele lal później w dziennikach J. Q. Adam sa pod dalą 22 VI 1828 r. od n otow an a zoslaia refleksja na tem at egoistycznej postaw y N ap oleon a. Im pulsem było niedzielne kazanie w ygłoszone w kościele unitariańskim w W ashingtonie. M ottem kazania były słow a Ewangelii, że „nikt z nas nie rodzi się ani umiera dla sam ego siebie” . Przeciwstaw iono N ap oleonow i W ashingtona działającego dla dobra społeczeństwa. Cesarz zm arnotrawił swoje wielkie zdolności dla egoistycznych celów. J. Q. A d a m s podzielił len pogląd, M em oirs..., t. 8, s. 41 i n.

(16)

w dużym stopniu plon oświatowej i wychowawczej pracy wieku rozum u. Z a to zaś, że zm arnow ał energię rodu ludzkiego dla własnych egoistycznych ambicji politycznych, jednom yślnie go potępili. Nie ukrywając podziwu dla tajemniczego geniuszu N apoleona, wymykającego się ludzkiemu osądowi, uznali sprawcą sukcesów ambitnego generała masy ludzkie. T o z ich potu i krwi zrodziła się wielkość K orsykanina. Była to w istocie republikańska próba oceny N apoleona, której kryteria zrodziły się daleko wcześniej niż w Europie zabłysła jego gwiazda.

Instytut Historii U Ł

J e rzy Grobis

N A P O L É O N B O N A P A R T E D A N S LES O P IN IO N S

DE JO H N ET J O H N Q U IN C Y A D A M S D A N S L E S A N N É E S 1796-1817

L’intérêt de John et John Q uincy A dam s face à N ap oléon avait un caractère professionnel. Ils évaluaient l’activité militaire et politique de N ap oléon dans le contexte historique de l’Europe et du m onde entier. Ils étaient sûrs que c ’était un militaire d e génie et hom m e politique de talent qui devait sa carrière particulière à la révolution française. Grace à ses victoires spectaculaires il devint créateur de la puissance continentale de la France tout en se servant sans gêne de la ferveur révolutionnaire des Français. L ’évaluation de N ap oléon par les A dam s est pragm atique et ne porte pas de traces de la fascination par cette personnalité. Pour les A dam s N ap oléon fit écrouler l’ordre social et politique de l’Europe, il était brutal et avide du pouvoir. II dém olit la république française et en même temps fit croire aux Français et aux républicains européens qu’il était son seul continuateur. Les Adam s voyaient en N ap oléon un astucieux dém agogue servant des idéaux de la révolution française afin de renforcer sa position en Europe et en France. M ais surtout ils analysaient ses désisions politiques et stratégiques ayant joué un rôle particulièrement important pour le continent européen. Ils le considéraient com m e facteur déstabilisant pour l’Europe et ne croyaient pas trop dans sa longue carrière politique. La lutte contre la Russie signifiait la fin de ses rêves de la puissance. U n rêve du géant français de la création de la monarchie universelle se fit ensevelir sous la neige de l’hiver rude de 1812. T out de m êm e selon les deux A dam s N apoléon n ’est pas une incarnation du mal. Plusieurs décisions politiques et militaires furent provoquées par la G rande Bretagne et la Russie. L’Europe conservatrice et m onarchique ne voulait pas accepter cet usurpateur français. Elle le condam na à la justification permanente (militaire) de ses actes. Elle l’encourageait à entam er les guerres. John Quincy A dam s en était conscient quand il résidait à la H aie, à Berlin, à pe Petersbourg, à Paris ou à Londres d ’où il pouvait suivre les jeux politiques de l’époque. Les Adam s définissaient N apoléon com m e un risque - tout politique sut pourtant „apprivoiser” des milliers de coeurs hum ains en Europe. D an s la correspondance diplom atique des A dam s (de même que dans celle privée) l’on ne trouvera poin t les paroles de la condam nation définitive face à N apoléon quand il perdit la bataille d e W aterloo. Us le percevaient com m e „produit de principes et m oeurs de l’époqu e” ayant utilisé les idéaux du siècle des Lumières pour ses objectifs personnels.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Francja nie czuła się bezpieczna, gdy Aleksander I rozbudowywał armię, natomiast Rosja obawiała się, że będzie kolejną zdobyczą Napoleona.. Aleksandra I niepokoiła rosnąca

Een opwaartse beweging van een blok onder de golfklap (grootste neerwaartse druk) is fysisch moeilijker te verklaren, maar blijkt toch een aantal keren in de meetgegevens voor te

Stosunek seksualny jest symbolem, który łączy amerykański system pokrewieństwa z uniwersum amerykańskiej kultury („systemem całościowym”), ponieważ to uniwersum jest

Dodać trzeba, że niektóre z nich już w starożytności były zwal­ czane (przez attycystów ) jako zbyt „w ybujałe” i psujące klasyczną łacinę. XVII i

Generalny uznał, że utrzymywanie po śmierci dziecka domniemania pochodzenia od męża nie wydaje się również konieczne dla ochrony interesów samej matki dziecka, gdyż dla

We wtorek na stronie quizizz będzie udostępniony do wykonania test z lektury1.

W prawdzie zagadnienie to odnosi się w pierwszym rzędzie do dziejów kościoła, jednak w związku z obszernym tłem zmian, mających w większości charakter

In 2015, twenty public, private and societal stakeholders have signed a manifest to redevelop the Amsterdam Buiksloterham area in a circular way..