• Nie Znaleziono Wyników

Działdowszczyzna po kongresie wersalskim

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Działdowszczyzna po kongresie wersalskim"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Sukertowa-Biedrawina, Emilia

Działdowszczyzna po kongresie

wersalskim

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 2, 71-81

(2)

EMILIA SUKERTOWA-BIEDRAWINA

D ZIAŁDOW SZCZYZNA PO K O N G R ESIE W ERSA LSK IM Kongres w W ersalu, o tw arty dn. 18.1.1919 r., nakreślił zasadnicze podstaw y pokoju między państw am i Koalicji, a pokonanym i N iem ­ cami. 28 czerwca 1919 r. wielkie m ocarstw a oficjalnie uznały nie­ podległość Polski. Nie wzięto jed n ak pod uwagę zdania polityków, którzy dom agali się dla „zm artw y ch w stającej” Polski P ru s W schod­ nich. Uchwalono plebiscyt n a polskiej W arm ii oraz M azurach, a j e ­ dynie „połowę ówczesnego pow iatu niborskiego” czyli m. Działdowo i okoliczne w sie przyznano Polsce bez plebiscytu jako niezbędny dla niej węzeł kolejowy.

Jed n ak „na długo przed ratyfikow aniem tra k ta tu w ersalskiego duch polski unosił się nad ziemią m azurską” — ja k to napisał w spraw ozdaniu z przebiegu akcji przejęcia Działdowszczyzny przez Polskę jeden z działaczy miejscowych, Leon W ojnowski z Koszelew *).

25 listopada 1918 r. odbyło się pierw sze zebranie Pow iatow ej R ady Ludow ej, zwołane z inicjatyw y tegoż W ojnowskiego, który m iał odwagę zaprotestow ać na zebraniu pruskiego sejm iku n ib o r­ skiego przeciw ko akcji nie dopuszczenia do oderw ania Działdow­ szczyzny od P ru s W schodnich.

Na zebraniu w Koszelewach w ybrano delegatów na Polski Sejm Dzielnicowy, k tó ry odbył się w Poznaniu 8 — 5 gru dn ia 1918 r. W y­ bór padł na ks. d r Działowskiego z T urow a w powiecie niborskim (obecnie nidzickim ) i S tanisław a K apsę z U ln o w a2) w pow. ostródz- kirri. Ogółem Rady Ludowe na M azurach w ybrały z pow. niborskie­ go (nidzickiego) 6 delegatów, z ostródzkiego 2, ze szczycieńskiego 14, z węgorzew skiego 1, z giżyckiego l 3).

S te r walki o polskość na M azurach już w dobie B ism arcka zam ie­ rzali ująć w swe ręce Poznaniacy i Pom orzanie, którzy wykupyw ali ziemię z rą k niem ieckich przew ażnie w pow iatach: szczycieńskim,

9 W roku 1930, jako w 10-leoie przyłączenia Działd.owszczyzny do Polski, dyrektor Państw. Seminarium Nauczycielskiego w Działdowie, Józef Biedrawa! współzałożyciel Muzeum Mazurskiego tamże, zwrócił się z ramienia Muzeum do wszystkich b. działaczy, kierowników urzędów, nauczycieli o przesłanie sprawozdań, wspomnień, opisów z okresu przejęcia Działdowszczyzny w stycz­ niu 1920 r. Nadesłane sprawozdania utworzyły spory fascykuł, który został zło­ żony w Muzeum. Korzystała z tego materiału autorka niniejszej rozprawki, p i­ sząc artykuł do ,,Nowej Gazety Mławskiej“, redagowanej przez dra Józefa Ostaszewskiego. Zbiór dokumentów przepadł w czasie Powstania warszaw­ skiego, ocalały jednak wycinki z gazety, gdzie dokładnie podane były nazwiska oraz stanowiska zajmowane przez osoby, które materiałów dostarczyły. Wy­ cinki artykułu „Dziewiętnastplecie przyłączenia Działdowszczyzny do Polski" („Nowa Gazeta Mławska“ 1939 Nr 2 — 7) — znajdują się w Stacji Naukowej PTH. Autorka wykorzystała je.

2) Stanisław Kapsa przeniósł się do Tuczek.

3) E. Sukertowa-Biedrawina, Tadeusz Grygier, Walka o społeczne i na­ rodowe wyzwolenie ludności Mazur i Warmii, Olsztyn 1956, s. 87.

(3)

ostródzkim i niborskim , osiadali z zam iarem podtrzym yw ania ducha polskiego w śród M azurów „skazan ych ” n a zgerm anizow anie. Sekun­ dował im kler katolicki na pograniczu K rólestw a Kongresowego. A kcja ta m iała nie tylko dodatnie, ale i ujem ne skutki dała n acjo ­ nalistom niem ieckim p re te k st do szerzenia wieści o katolicyzow aniu M azurów i p o d b u rzan ia tym sposobem ludności ew angelickiej p rze ­ ciwko Polsce.

Ci napływ ow i Polacy już w czasie trw a n ia pierw szej w ojny św ia­ towej wszczęli zakonspirow aną działalność polską, naw iązali k o n tak ­ ty z podziem iem w szystkich trzech zaborów.

Tym czasem w Działdowie, niebaw em po załam aniu się Niemiec, R ada M iejska n a posiedzeniu 21 g ru d n ia 1918 r. uchw aliła z o rg an i­ zowanie S traży O byw atelskiej i poleciła m ag istrato w i ja k najszybsze naw iązanie k o n tak tu z R adą Żołnierską („m it dem S o ld a te n rat” ) 4). Poza protokołem , k tó ry przechow ał się, nie posiadam y żadnych szcze­ gółów, ani w iadom ości o stosunkach, jak ie zaistniały.

A kcja nacjo n alistó w niem ieckich rozw ijała się. Podaw ana z u st do u st wieść o tym , że „socjaldem okraci sp rz e d a ją P ru sy W schodnie Polsce” 5) w yw ołała z ich stro n y próby oporu i obrony. Pow stał „H e im a td ie n st” czyli „służba ojczyźniana” .

N a pierw szym posiedzeniu now oobranej R ady M iejskiej i M agi­ stra tu , dnia 18 m arca 1919 r„ uchwalono o stry p ro te st przeciwko oderw aniu pogranicznego „od setek la t w iernie niem ieckiego m iasta D ziałdow a”. P ro te s t ten przesłano na ręce prezy denta Rzeszy E b e rta i do m in isteriu m sp ra w zew nętrznych w Berlinie, do m inisteriu m sp raw w ew nętrznych, do niem ieckiego zgrom adzenia naarodow ego (D eutsche N atio nalv ersam m lung) w W eim arze oraz do pruskiego „zgrom adzenia handlow ego” („P reu ssisch e H andelsversam m lung” ) 0) w Berlinie. A u to rk a nin iejszej rozpraw ki posiadała w Muzeum M a­ zurskim w Działdowie uw ierzytelniony odpis p ro testu , którego o ry ­ ginał o glądała: brakow ało na nim dwóch podpisów radnych, z k tó ­ rych jed en nazyw ał się Olszewski, d ru g ie nazwisko, niestety, poszło w zapom nienie. Praw dopodobnie mieli oni odw agę pow strzym ać się od złożenia podpisów. W śród reszty rad n ych byli tacy, którzy u w a­ żali się za Polaków, podpisali jed n a k p ro te st w obawie przed te r r o ­ rem, ja k A lfred W ellenger, k tó ry w okresie m iędzyw ojennym odej g rał w Radzie M iejskiej D ziałdow a w ybitną rolę.

Dnia 9 m aja 1919 r. opublikow ane zostały w aru n k i pokoju, k tóre wydały się n acjonalistom niem ieckim nie do p rzyjęcia. D nia 19 m aja działdowska R ada M iejska uchw aliła ponowny pro test, dom agając się plebiscytu dla Działdowszczyzny. G rasu jąca w powiecie bojówka, nazw ana „H aukom m ando” , groziła pobiciem w szystkich, którzy by okazali się stro n n ik am i Polski, rozrzucała ulotki antypolskie, naw o­ łu jąc do w stępow ania do „R eichsw ehry” czyli „obrony p aństw o w ej” . N a kon feren cjach okręgow ych O stpreussischer H eim atdienst w Królewcu, O lsztynie i W ystruciu (In s te rb u rg ) zapadła uchw ała zbrojnego oporu w razie w kroczenia Polaków na tere n y

wschodnio-4) Protokół znaiduje się w Pow iatow ym Archiwum Państw ow ym w Szczyt­

nie XXX/21, 6. (Dalej PAPS).

5) Max Worgitzki, Geschichte der Abstimmung in Ostpreusen, Lipsk 1921, s. 21.

®) Protokół znajduje się w PAPS XXX/21, 6. 72

(4)

pruskie. Pocieszano się, że przew idyw any wybuch rew olucji św iato­ wej „zam ieni tr a k ta t pokojowy w strzęp p ap ieru ” („P ap ier- fetzen ” ) 7). D nia 21 czerwca zwołano na R ynku działdowskim wiec pro testacyjn y, a w gazecie lokalnej „Soldauer Z eitung” z dnia 26 czerwca ja k iś podoficer p ruski naw oływ ał do zbrojnego oporu.

D nia 28 czerwca 1919 r. rząd niem iecki podpisał tra k ta t, ale Niemcy działdowscy jeszcze nie zrezygnowali. U tw orzyli p u n k t w e r­ bunkowy do „R eichsw ehry” , cechy rzem ieślnicze w ystosowały p ro ­ te st do nadprezydenta P ru s W schodnich i telegram do Senatu S ta ­ nów Zjednoczonych A m eryki Północnej z prośbą o rozszerzenie ple­ biscytu na Działdowszczyznę. W ielu Niemców postanow iło opuścić m iasto, ale „Soldauer Z eitung” odradzała w yjazd pocieszając, że nowopow stały „S a iso n -S taa t” — państw o sezonowe, Polska — w krótce upadnie, a tzw. „K ą t Działdow ski” — „Soldauer Ecke” — powróci do P ru s W schodnich.

P rzed odstąpieniem Działdowszczyzny popłoch, jak i siali optanci, koloniści Niemcy po wioskach, te rro r, jak i stosowali ag itato rzy w schodnio-pruscy, zm uszający M azurów do opcji n a rzecz P ru s, nie- uśw iadom ienie narodow e i polityczne ludności mówiącej po polsku, niezdecydowanie, lęk przed niepew nością spowodowały, że niejedna zasiedziała od setek la t m azurska rodzina rolnicza znalazła się na liście optantów , czego później gorzko żałowała.

II.

A rty k u ł 28 tra k ta tu w ersalskiego przyznaje Polsce część pow iatu niborskiego, bowiem Działdowo, ja k już wspom niano, okazało się niezbędnym dla Polski węzłem kolejowym. Niemcy próbowali w pły­ nąć n a rząd polski, aby zrzekł się Działdowa za cenę w ybudow ania przez nich linii kolejowej, k tó ra łączyłaby W arszaw ę z wybrzeżem Bałtyku, przyznanym Polsce. Propozycja ta została jedn ak odrzu ­ cona 8 ).

Stosownie do tra k ta tu w ersalskiego g ran ica między Polską, a P r u ­ sami W schodnim i m iała się ciągnąć wzdłuż daw nej granicy między pow iatam i ostródzkim i niborskim (rzeką W el), dalej brzegiem rze­ ki Skotaw y w dół, dalej w górę Nidy, aż do pun ktu położonego m niej więcej 5 kim na wschód od Białut, a bardziej zbliżonego do dawnej g ranicy rosyjskiej. „S tąd do pu n k tu leżącego bezpośrednio na po­ łudnie od m iejsca, gdzie droga N ibork — Mława przecinała granicę ro sy jsk ą ”.

N a początku lata 1919 r. odbyło się w Działdowie zebranie, na którym now outw orzona R ada Ludowa na pow iat niborski weszła w k o n tak t z władzam i niemieckimi dla utw orzenia wspólnej S traży Obyw atelskiej 9). W śród niektórych działaczy polskich wywołało to niezadowolenie, naw et oburzenie. Np. proboszcz z D ąbrów na, ks. Zienkowski w liście do Leona W ojnow skiego z dn. 19 lipca nie szczędzi mu wymówek. „A b stra h u jąc od tego — pisze — że om i­

’) Podpisali: Provinzialrat Sassnicki i Schmielewski, PAPS XXX/21, 6. 8) Wiadomość tę wynotował dr T. Grygier przed wybuchem wojny. Autor­ ka pamięta, że w Warszawie w okresie przedplebiscytpwym wiedziano o tej propozycji.

9) Pruski minister obrony narodowej okólnikiem Nr 4188 już 18. VI. 1919 r. zarządził tworzenie Straży Obywatelskiej. PAPS XXX/21, 6.

(5)

ja się Główną Radę M azurską, o k tó rej pewnie ks. Działowski z eb ra­ nych poinform ow ał, że dalej bez upow ażnienia i wskazówek Rządu Naczelnego R ady Pow iatow e w podobne p e rtra k ta c je wchodzić nie powinny, — uw ażam łączenie się z N iem cam i w naszych stosunkach za nieodpow iednie, a n aw et niebezpieczne. Uw ażam , że nie pow in­ niśm y się ubiegać o w spółudział z N iem cam i, którzy, ja k nigdy, nas lżą w najpodlejszy sposób i obrzucają błotem, gdzie tylko nadarzy się sposobność... Obaw iam się, że w takich w aru nk ach mogłoby się ukuć broń przeciw ko sobie” 10 ).

L istu owego nie w zięto pod uwagę, bowiem wiadomo było, że nie wszyscy Niem cy są n acjon alistam i i szow inistam i, przeciw nie spartakusow cy, socjaldem okraci, a także niezależni socjaliści odno­ sili się do Polski oraz Polaków życzliwie i p rag nęli w spółpracy. D nia 30 lipca odbyła się w M yślętach u Tadeusza Bogdańskiego ko n feren ­ cja, na k tó rą staw ili się: ks. Działowski, ks. Stock z B iałut, Leon W ojnow ski oraz G ra fste in z G ardyn.

Pierw sze zebranie Polaków łącznie z Niem cam i w celu omówie­ nia kw estii zw iązanych z przejęciem Działdowszczyzny przez Polskę

(te rm in nie był jeszcze ustalony) i zorganizow ania S traży Obywa­ telskiej odbyło się w Działdowie 5 w rześnia 1919 r. Ze stron y pol­ skiej staw ili się: Bogdański, W ojnow ski, ks. Działowski, ze stro n y niem ieckiej la n d ra t hr. von M irbach, kupiec Meissel, H e rb e rt Oehlrich, właściciel m a ją tk u B iałuty i F erd y n an d F ra n k en ste in z Księżegodworu.

Do S tra ż y O byw atelskiej zgłosiło się sporo chętnych, nie brakło M azurów z wiosek. Członkowie S traży otrzym ali legitym acje w dwóch językach (polskim po lewej stro nie, niem ieckim po p ra w e j) opieczę­ tow ane przez przew odniczącego Polskiej Rady Ludow ej, Leona W ojnow skiego. N a rękaw ach nosili oni biało-niebieskie opaski, opie­ czętowane przez Bogdańskiego z dw ujęzycznym n a p is e m ’1). Ko­ m endantem n a m iasto D ziałd ó w 12 ) został a d w o k a t-re je n t O f f 13). Niem cy poza S tra ż ą O byw atelską poczęli tw orzyć „H ilfspolizei” czyli policję pomocniczą, przeciw ko czemu zaprotestow ał Bogdański p rze ­ strzeg ając, że rząd polski nie będzie jej re s p e k to w a ł14).

Dnia 31 sierp n ia 1919 r. la n d ra t von M irbach zaw iadom ił pism a­ mi, skierow anym i na ręce p rzedstaw iciela Polskiej R ady Ludowej W ojnow skiego oraz delegata niem ieckiego Oehlricha, że S tra ż Oby­ w atelska po u stąp ien iu władz pruskich, w ojska i żan d arm erii będzie m iała obowiązek czuwać nad bezpieczeństwem ludności na ziemi p rzyznanej P ań stw u Polskiem u. D nia 10 w rześnia złożył m. D ział­ dowu pożegnalną w izytę socjaldem okratyczny nadp rezy den t P ru s W schodnich von W inning. W m iesiąc później (10. X.) udała się do B erlina delegacja w osobach su p e rin te n d e n ta E rn e sta B arczew skie­ go, kupca M eissla i innych — w spraw ie przy znan ia plebiscytu w róciła jed n a k z niczym.

'") Oryginał listu znajdował się w Muzeum Mazurskim w Działdowie. łl) PAPS XXX/21, 6.

12) Przywrócono starą polską nazwę „Dziadów“, jakiej używali: Jan Długosz oraz Kacper Hennenberger.

13) Legitymacja Offa znajdowała się w Muzeum Mazurskim w Działdowie 14) Pism o znajduje się w PAPS XXX/21, 6.

(6)

W listopadzie 1919 r. o tw arty został Bank Ludowy, któ ry w y­ płacał pobory urzędnikom oraz ren ty inwalidzkie. W banku p raco ­ wali bezinteresow nie: ks. Dorszyński, proboszcz miejscowy, Helena Grzeszczykowa i Sylw ester Poznański, których Niemcy bacznie śle­ dzili. Ks. Dorszyński został aresztow any, a u w ejścia na plebanię ustaw iono w a rtę niemiecką.

W reszcie d a ta przejęcia Działdowszczyzny ustalona została na dzień 17 stycznia 1920 r. D nia 2. I. zastępca b u rm istrza Działdowa, A lfred W ellenger zwrócił się imieniem m a g istra tu do przew odniczą­ cego Polskiej Rady Ludowej Bogdańskiego zaznaczając, że w ciągu 7 godzin m iasto będzie pozbawione opieki (po odejściu władz, w o j­ ska i żand arm erii p ru sk iej, aż do w kroczenia w ojska polskiego). Zaznaczono, że „nie zachodzi jednak obawa, ażeby bolszewicy w ta rg ­ nęli” . W każdym razie jed n ak m a g istra t zwrócił się do niemieckiego pułk. Gaedego o udzielenie 200 karabinów i 8 tysięcy naboi dla S tr a ­ ży Obyw atelskiej 15 ).

Wobec tego, że obywatelom zabronione było noszenie przy sobie broni, różne m ęty społeczne i złodzieje grasow ali bezkarnie, toteż zdarzały się częste kradzieże, zwłaszcza koni. Z tego powodu na trzy dni przed wkroczeniem w ojska polskiego Oehlrich zwrócił się listow ­ nie do W ojnowskiego, prosząc o w yjednanie u władz polskich pozwo­ lenia na broń dla siebie, dla inspektora pow iatu niborskiego, dla leś­ niczego i karczm arza w B iałutach, dla stróży nocnych — w P rą tk a c h i M ałej Turzy.

Pięć miesięcy trw a ła gorączkowa p raca przygotow aw cza do p rze ­ jęcia Działdowszczyzny. Do S traży Obyw atelskiej zwerbowano po­ trzebną ilość ludzi: dla obwodu działdowskiego 112 mężczyzn, dla m iasta 37, do żan d arm erii 68. (W Muzeum M azurskim w Działdowie znajdow ały się listy im ienne).

III.

H istorycznym dniem przełomowym w dziejach Działdowa, jak już wspom niano, sta ł się 17 stycznia 1920 r. Tego ran k a pruscy żoł­ nierze batalionu działdowskiego pod dowództwem m ajo ra B altasara opuścili koszary, ustaw ili się w czworobok na Rynku. Dwaj duchow­ ni oraz adw okat i rad n y m iejski Boenheim, członek Rady Ludowej, żegnając odchodzący batalion, pocieszali tak wojsko, ja k mieszczan Niemców i siebie, że rozłąka potrw a najw yżej cztery tygodnie. S traż graniczn a (G renzschutz) opuściła m iasto, śpiew ając rzew ną pio­ senkę: „M uss ich denn, m uss ich denn vom S tädtlein h in au s” "1). Kobiety-Niem ki z płaczem odprowadziły odchodzących do punktu g r a ­ nicznego w Krasnołące.

M ajor B a lta sa r w raz z kilkoma żołnierzam i pozostał jeszcze, aby zdać władzę w ręce polskie.

N ie wszędzie jednak Grenzschutz odm aszerow ał spokojnie. Do Koszelew, naprzykład, w achm istrz w rócił jeszcze, aby się przekonać, co się dzieje, a ujrzaw szy polską chorągiew na stary m dworze i na karczm ie F ran ciszk a Karczewskiego, nakazał usunąć je, grożąc roz­ strzelaniem opornych. N ah ajk ą zmuszał Polaków do zdejm ow ania

15) PAPS XXX/21. 6.

(7)

orzełków polskich, k tó re n a piersiach poprzypinali. Omal że nie doszło do rozlew u krw i.

Nie m ożna się znów dziwić N iem com -nacjonalistom , że gotowi byli n a w szystko, byle zatrzym ać ten skraw ek ziemi, k tó rą uważali za sw oją.

Rząd p ru sk i już z początkiem w ojny, przew id ując kom plikacje, jak ie mogły zaistnieć podczas rokow ań pokojowych, postanow ił na wszelki w ypadek zjednać sobie ludność m azurską, przyw iązać ją do Rzeszy. Doceniano rów nież fak t, że P ru sy W schodnie „w łasną p iersią ” osłoniły pań stw o niem ieckie. P ra w ie cała ziem ia m azurska padła o fia rą inw azji arm ii carskiej w latach 1914 i 1915. W edług sta ty sty k niem ieckich w sam ym m. Działdowie zburzone lub spalone zostało 190 budynków , 3 hotele, wielki bro w ar, fa b ry k a likierów , dwie d ru k a rn ie i kościół ewangelicki.

M iasta i liczne wsie m azurskie odbudowano kosztem wielkich m iast Rzeszy. „C hrzestnym m iastem ” Działdowa i pow iatu stał się C h arlo ttenb u rg . Nic więc dziwnego, że niejeden pogorzelec w ojenny odczuwał wdzięczność dla rządu pruskiego.

Mimo to M azurzy zupełnie obojętnie p atrzy li n a odchodzące w ła­ dze pru sk ie i „G renzschutz”, a ja k podała red ak cja szczycieńskiego „M azu ra” w num erze 10 z r. 1920 — kiedy nacjonaliści niemieccy odchodzili z płaczem, „ludność m azurska odetchnęła radośnie, cie­ sząc się z wolności, k tó ra dla niej zabłysła” . Z zaciekaw ieniem ocze­ kiw ano zapow iedzianego p rzy jazdu w ojsk polskich —- oddziałów gen. Józefa H allera — k tóre z F ra n c ji przybyły, aby zająć Pom orze i Działdowszczyznę. W iele krw i napsu ła Niemcom wiadomość o owej „b łę k itn e j” , św ietnie w yekw ipow anej arm ii, w k tó rej nie brakło „W estfalaków ” — Polaków z M azur, W arm ii oraz Pom orza — k tó ­ rzy wywędrowrali przed w ojną za chlebem do kopalń węgla.

Już z sam ego ra n a 1 7 .1. zjechali się okoliczni Polacy-ziem ianie. Prócz w ym ienionych ju ż poprzednio działaczy staw ili się na Rynku, aby pow itać W ojsko Polskie: Jóźw iakow scy z R udolf owa, Fischer z G ralew a, a także liczni M azurzy z wiosek z F ry dery k iem W alle- schem (W alesiem ) na czele. Nie brakło m ieszczan-Polaków : d entysta Bogusławski, budowniczowie Grzeszczyk i Poznański, księgarz A ssm ann, właściciel fa rb ia rn i P ra s, W eyher, Kuchta, M azur Leliwa i inni.

N a ratu szu , na poczcie i niektórych p ry w atnych domach powie­ wały chorągw ie biało-czerw one, w kilku m iejscach błyskaw icznie ustaw ione zostały b ram y triu m fa ln e . Oto co podał w swvm zeznaniu pisem nym H en ry k Goździewski, późniejszy d y rek to r B anku Ludo­ wego oraz b u rm is trz : „Po długich oczekiwaniach u jrzeliśm y p ierw ­ sze oddziały W ojska Polskiego w pełnym oporządzeniu na Rynku około godz. 14. Deszcz lał. Oddziały i tab o ry m ijały nieprzerw anym szeregiem . O ficer łącznikow y (k tó ry przybył poprzedniego dnia) m iał nas inform ow ać, lecz znikł nam z oczu. Czekaliśmy godzinam i, a cerem onii pow italnej nie m ogliśm y odbyć, bo nie było wiadomo, do kogo się zw rócić z pow itaniem . Dopiero wieczorem dowiedzieliś­ m y się, że oddział w ojska, przeznaczony dla Działdowa n a jp ie rw za­ 76

(8)

trzym ał się w gm achu szkolnym przy ul. Dworcowej, dopiero po z re ­ w idow aniu gruntow nym koszar, tam się ro zm ieścił17).

W edług pism a W ojskowego B iura H istorycznego do kom endanta g arnizonu ppłk. Rusieckiego z dnia 24. I. 1920 r. do Działdowa wkroczył I pułk strzelców i oddział 47 p. piechoty pod dowództwem pułk. Kozubka, w raz z który m zatrzym ali się w Działdowie : ro tm istrz Niepokojczycki, m ajor M roczyński i porucznik W rześniow ski. Głów­ nodowodzący w ojsk przybyłych, Włoch, ro tm istrz baron P etrin o przy jech ał pociągiem pancernym , ozdobionym polskim i chorągw iam i. (P am iętać należy, że arm ia H allera pow stała we F ra n c ji i posiadała w swym korpusie oficerskim wielu cudzoziemców).

S tarszy asy sten t kolejowy na dworcu w Działdowie M ichał J a c ­ kiewicz w spraw ozdaniu swym opisał zajście, ja k ie miało m iejsce na krótko przed wkroczeniem w ojska: „N a stacji kolejowej zapo­ wiedziano pociąg nadzw yczajny z W arszaw y do Niemieckiej Iławy (obecnie Iław y) z kom isją aliancką n a teren y plebiscytowe 18). Ko­ m endant dw orca por. U rban, urzędujący od wczesnego ran k a, n a k a ­ zał udekorow ać budynek stacy jn y i wywiesić polską chorągiew . N a­ czelnik stacji, Niemiec P reu ss, nie zezwolił na to. U rban nie cofnął swego rozporządzenia. Dworzec udekorowano, nazwę „Soldau” za­ mieniono na „D ziałdów ” — a więc nadano stacji polski ch arak ter.

Po przejściu pociągu, o godz. 8 zwołał P reu ss pracow ników kole­ jowych, w yraził swe oburzenie, zm usił ich do ogłoszenia stra jk u . O parli się jed y n ie: Michał Jackiew icz i te le g ra fista B ronisław Sasin. Por. U rban w ydał rozkaz aresztow ania P reussa. K olejarze Polacy n atych m iast przerw ali s t r a j k 19). Niemcy kolejarze uw arunkow ali pow rót do p racy wypuszczeniem z aresztu Preussa. K om endant U r­ ban w raz z przybyłym przedstaw icielem rządu, inżynierem S ta n isła ­ wem Szepetysem, porozum ieli się telefonicznie z dyrekcją kolejową w G dańsku i k w a te rą główną gen. H allera w Toruniu, zaw iadam ia­ jąc o całym z a jś c iu 20). P reu ssa z aresztu zwolniono, osadzono w m ieszkaniu pod stra ż ą wojskową, a w osiem dni później odsta­ wiono do Niemiec. (In n i Niemcy pracow ali do 1. IV. 1920 r.).

Dzień 18 stycznia — niedziela — zapisał się głęboko w sercach m iejscow ych Polaków, przebyw ających w Działdowie. Tegoż dnia stolarz F ran ciszek Kozłowski wywiesił po raz pierw szy w mieście w izerunek Białego Orła. „Po uroczystym nabożeństwie w kościele katolickim z udziałem W ojska Polskiego, na którym patriotyczne przem ówienie wygłosił kapelan wojskowy ks. Sokołowski, kom itet pow italny zaprosił oficerów na śniadanie do hotelu K niiffla przy Rynku, następnie w Rudolfowie odbył się uroczysty obiad, wieczo­ rem dowództwo w ojska podejm owało K om itet i obywateli w sali ,7) Wojsko wkroczyło od strony Kisin ulicami: Mławską, Wolnością, a z Rynku Dworcową do koszar.

1H) Byli to prawdopodobnie urzędnicy, którzy jechali na teren, aby zorga­ nizować placówki, powitanie oficjalne komisji alianckiej w Olsztynie nastą­ piło dopiero 17 lutego 1920 r.

1!)) Byli to: Jan Wasilewski, Karol Ugodowski, Franciszek Kaczyński, Ber­ nard Ebert, Franciszek Wiśniewski, Walerian Nowicki i Karol Lewandowski.

20) Wspomnienia inż. Szepetysa: ,,Fragment przejmowania kolek1, druko­ wany odcinek w „Dniu Pomorskim" w styczniu 1930 r.

(9)

K niiffla ). Tegoż dnia zaw iązał się Czerwony Krzyż z przew odni­ czącą Jóźw iakow ską celem roztoczenia opieki nad polskim żołnie­ rzem. S ta ra n iem Czerwonego K rzyża urządzono w hotelu L ö rtzera (później „H otel P olski” przy ul. D w orcow ej) — „Dom Żołnierza”. W ydawano tam po niskich cenach, albo bezpłatnie posiłki i napoje. Zorganizow ano też akcję ap row izacyjn ą na dworcu kolejowym.

U rząd pocztowy ju ż 17 stycznia o godz. 12 przejęli od naczelnika B eren d ta: naczelnik N etzel z Bydgoszczy oraz Grzeszczyk ze strony powiatow ej R ady Ludow ej. Pierw szym i urzędnikam i polskim i zo­ sta li: W ładysław Różański oraz A lfons M aliszewski. (Ten ostatni objął cenzurę korespondencji, albowiem Niem cy działdowscy p rze ­ syłali do p rasy w schodniopruskiej niepraw dopodobne, dy sk red y tu ­ jące Polskę w ieści).

IV.

W niektórych m iejscow ościach pow iatu działdowskiego W ojsko Polskie doznało gorącego, w p ro st entuzjastycznego przyjęcia 22).

W Iłowie ju ż czas ja k iś przed wkroczeniem W ojska Polskiego „k rzątan o się i zabiegano” . Ta n ad g raniczna osada kolejow a na pięć i pół roku przedtem poniosła duże szkody. R osjanie podpalili wielki zbiornik n a fty , spłonął cały gm ach stacyjn y, urząd celny, pocztowy, połowa zabudow ań s ta c ji tow arow ej, trz y budynki kolejowe. Niemcy na budynek sta c y jn y zam ienili daw ne koszary drużyn konduktor- skich, któ re m ieściły się obok gm achu stacyjnego, a urząd pocztowy ulokowali obok daw nego budynku pocztowego w domu m iesz­ kalnym 23 ).

Już dnia 1 6 .1 .1920 r. kom endant S traży Ludowej n a pow iat, Leon W ojnow ski, zwrócił się do przew odniczącego S traży Ludowej w Iłowie z n astęp u jący m rozkazem : „Po w ym arszu w ojska niem iec­ kiego z Iłowa — m niej więcej o godz. 7 ran o proszę gm achy w ojsko­ we, tj. 1) m ieszkania oficerskie, 2) lokale dotychczas przez wojsko niem ieckie zajęte, 3) żołnierską kuchnię — przez S traż tam te jszą obsadzić, aby nic z urządzenia nie zginęło. Po wkroczeniu W ojska Polskiego — staw i W ojsko Polskie odw ach” .

D nia 1 7 .1, o godz. 6-ej o statn i oddział „G renzschutzu” opuścił Iło­ wo. S traż O byw atelska w raz ze S tra ż ą P o żarn ą rozpoczęły n a ty c h ­ m iast pracę. S ta ra n iem L udw ika P iotrow skiego z Janow a, członka Pow iatow ej R ady Ludow ej, ozdobiono stację, wzniesiono bram y triu m faln e. Kiedy o godz. 9-ej n adjech ał od stro n y M ławy pociąg p a n ­ cerny, wiozący oddział w ojska i inż. Szepetysa, delegata Rządu, licz­ ne grono Polaków m iejscow ych i okolicznych pow itało przybyłych. Im ieniem R ady Gm innej przem ów ił F ran ciszek K rajew ski, chór pod b a tu tą nauczyciela z Soch, K arola W róbla, odśpiew ał pieśń: „Polska pow stała z grobu niew oli” , a proboszcz z B iałut, ks. Stock, wygłosił

21) Za czasów niem ieckich hotel nosił nazwę „Reichshof“, a w okresie m ię­ dzywojennym „Masovia“.

22) Pierw otny powiat działdowski (część powiatu niborskiego) liczył 48.704 ha. 1. IV. 1932 r. przyłączono 35.516 ha, oderwanych od brodnickiego i lu ­ bawskiego pow. (E. Sukertowa-Biedrawina, „Przewodnik krajoznawczo-histo- ryczny po działdowskim pow iecie“ 1937, s. 5.

2S) Według zeznania ówczesnego zawiadowcy stacji w Iłowie, Czapiew­ skiego; zob. „Mazur“ 1920 r. Nr 14.

(10)

gorące przem ówienie. Okrzykom na cześć W ojska Polskiego i gen. Józefa H allera nie było końca. Po przem ów ieniu K om endanta odśpie­ wano „R otę” Konopnickiej (do k tórej skomponował melodię Feliks N ow ow iejski). W zruszenie było tak wielkie, że płakali wszyscy, po­ daw ano sobie b ratn ie dłonie i ściskano się, obrzucano oficerów i żoł­ nierzy k w iatam i” (mimo że wobec zimowej pory o kw iaty było tru d n o ).

Część w ojska pozostała, reszta odjechała do Działdowa. O godzi­ nie 13-ej przybyła żan d arm eria k rajo w a i zajęła posterunek. N aw et niepolska ludność Iłowa odniosła się do W ojska Polskiego życz­ liw ie 24).

N iem niej serdecznie pow itano „błękitnych” Hallerczyków w W ielkim Łęcku, gdzie ducha polskiego od wielu lat podtrzym yw ał zasłużony działacz ks. W ładysław M osiński25). Kilka dni wcześniej, j a ­ ko stra ż przednia 47 pułku piech. przybyli: k apral Stefański (z T a r ­ czyna) i strzelec konny J a n Piskorski (z K alisza) — obaj reem igranci z Am eryki. Zapowiedzieli oni przem arsz w ojska na dzień następny. We wsi zapanow ała radość, wzniesiono bram ę triu m fa ln ą z napisem : „N iech żyje Polska” . O godz. dziesiątej n adjechał p atrol złożony z czterech żołnierzy. Z am iast o godz. 14-ej zapowiedziane oddziały nadciągnęły przed południem. Żołnierzy gościli w zagrodach m ie j­ scowi gospodarze, na plebanii znaleźli się: pułk. Kozubek, por. May, por. Szczygowski oraz lekarz sztabowy d r P o lak o w sk i2'1).

Po godzinnym odpoczynku „błękitni żołnierze” w yruszyli w kie­ runku L idzbarka W elskiego, gdzie w kilka dni później na bankiecie oficerowie polscy podejm ow ali ks. Mosińskiego.

W m azurskiej wsi Uzdowo Leon W ojnowski w raz z b. kapralem w ojska pruskiego H erm anem Ciesińskim zorganizow ali S traż Oby­ w atelską. G renzschutz (liczący jedną kom panię piechoty i baterię a rty le rii polowej) będący pod dowództwem k ap rala G untera, już 13 stycznia wyniósł się do D ą b ró w n a 27)- Sołectwo objął W ilhelm Długokiński, w ójtow stw o W agner, obaj M azurzy miejscowi. Do S tra ­ ży O byw atelskiej przy stąp ili M azurzy: Buczkowski i H erm an W aleś, syn w spom nianego już F ryd ery ka.

Celem dokonania wyw iadu w teren ie nadjechał od strony Dział­ dowa pociąg pancerny. W ojsko Polskie wkroczyło do Uzdowa w nie­ dzielę 18. I. w ilości dwóch plutonów piechoty, którym i dowodził porucznik (nazw iska już w 1930 r. n ik t nie pam iętał). Zajęli oni Uzdowo, M yślęta i K ram arzew o

28)-W Uzdowie żołnierzy ulokowano w b arak u szkolnym. Zadaniem ich było strzeżenie granicy. Niebawem utw orzona została ekspozy tu ra celna.

24) Według zeznania przodownika policji państwowej w . Uzdowie, Jana Szymczaka.

-5) W r. 1903, w okresie strajku szkolnego we Wrześni, w Wielkim Łęcku

omal że nie doszło do strajku szkolnego, jak zanotowano w kronice szkolnej Wielkiego Przełęka. Zaznaczono, że ktoś doniósł o przygotowaniach władzom pruskim, które ,,w porę zapobiegły“. Kronika znajdowała się w Muzeum Ma­ zurskim. Tę samą wiadomość potwierdził autorce ks. Mosiński.

2(i) Nazwiska podał autorce ks. Mosiński.

27) W/g zeznania Edwarda Przeczewskiego, nauczyciela w Wądzynje. 2H) W/g zeznania Grobelnego, kierownika urzędu celnego w Uzdowie.

(11)

Pozostali n a razie optanci Niem cy w wielu w ypadkach wrogo od­ nieśli się do W ojska Polskiego, pozam ykali bram y i dźwierze swych domów, pospuszczali psy. P odburzali spokojną ludność m azurską przeciwko w szystkiem u co polskie, siejąc popłoch. Pobliskie Tuczki zam ieszkiw ali od niedaw na osadzeni koloniści niemieccy. Tam też znajdow ało się ognisko akcji antypolskiej. Mimo to spokojna m azu r­ ska ludność zachow ała się popraw nie, z ciekawością p rzy g ląd ając się św ietnie w yekw ipow anym żołnierzom arm ii H allera, o k tórej tyle złego słyszała od Niemców. (N ie dowiedziano się nigdy, kto wywołał ekscesy, po czyjej stro n ie leżała w ina krzyw d, których w kilku w y­ padkach doznali spokojni obywatele pow iatu ze stro n y żołnierzy).

„G renzschutz”, stacjo n u jący w szczuplińskim dworze "’) odszedł w stron ę D ąbrów na kilk a dni przed pojaw ieniem się Hallerczyków, k tó rzy nadciągnęli od stro n y L idzbarka W elskiego.

Niemcy dom agali się, aby w myśl tra k ta tu w ersalskiego W ojsko Polskie obsadziło brzeg rzeki Wli n a tej przestrzeni, k tó ra stanow iła g ranicę m iędzy pow iatem ostródzkim i nidzickim . W tym w ypadku Nowa W ieś o raz rycerskie dobra Szczupliny i W ądzyn pozostałyby p rzy P ru sac h W schodnich. Je d n ak oba te m a ją tk i przeszły już na skutek opcji w ręce polskie: Szczupliny p rze jął W łodzim ierz P a n ­ kowski, odstąpiw szy w zam ian m a ją te k K arolew o w niborskim , a W ą­ dzyn należał ju ż do Polaka Kasprowicza. Ludność folw arczna była polska, a Now ą W ieś zam ieszkiw ali zasiedziali od wieków M azurzy. To też m ieszkańcy owego spornego odcinka zachowali się bardzo życzliwie i bez zarzu tu w stosunku do władz polskich i Polaków. Aby załagodzić sp ó r graniczny, w końcu p aździernika 1920 r. zjechała kom isja aliancka, k tó ra po gru ntow ny m zbadaniu spraw y przyznała te re n Polsce 30 ).

y.

Pierw szym sta ro s tą działdowskim został Tadeusz Bogdański, po nim w połowie m arca 1920 r. p rz e ją ł urząd Piasecki, a w połowie kw ietnia — d r Bogocz ze Śląska Cieszyńskiego.

O statni niem iecki in sp ek to r szkolny w Działdowie d r B e rn h a rd t nie czekał n a przybycie n astęp cy : w yjechał do Niemiec, zabraw szy a k ta urzędowe. P rzed tem jed n a k zwołał nauczycielstw o pow iatu na k o n ferencję około 10 stycznia, dom agał się, aby wszyscy pozostali na zajm ow anych stanow iskach. Ci, k tórzy w ładali językiem polskim, zam ierzali pozostać, lecz kiedy trzeb a było złożyć przysięgę — od­ mówili, ja k gdyby n a ja k iś rozkaz, tym sposobem zerw ali stosunek słu żb o w y 31). Jednym z nielicznych nauczycieli, którzy przysięgę zło­ żyli, był K arol W róbel z Soch.

U rząd in sp ek to ra szkolnego zaproponow ano ks. W. M osińskiemu, k tó ry go z powodu choroby p rzy ją ć nie mógł i zarekom endow ał n a u ­ czyciela K ry k a n ta z L idzb arka W elskiego. P ierw szą szkołę w D ział­ dowie o tw a rto w m iesiąc po zajęciu m iasta przez W ojsko Polskie.

29) W/g zeznania Teofila Ruczyńskiiego, nauczyciela w Tuczkach.

3°) Wiadomości tych udzielił autorce nieżyjący już Włodzimierz Pańkowski, w łaściciel majątku Szczupliny.

:il) W/g urzędowego zeznania inspektora szkolnego Pawła Klimosza.

(12)

Sąd pow iatow y p rze jął od niem ieckiego radcy sądowego Pohla se k re tarz sądowy B runo Dembiński z L idzbarka. Przez m iesiąc czyn­ ności sądowe były zawieszone. Gmach i urządzenia w ew nętrzne po­ zostaw ały pod pieczą urzędnika staro stw a, Łazarewicza.

K iedy 7 lutego przybył gen. Józef H aller, aby odwiedzić „p ierw ­ sze m iasto niem ieckie złączone z P olską” , ow acyjnie w itali go nie tylko przedstaw iciele władz wojskowych i cywilnych, ale i ludność oraz reprezentanci M azurskiego Zw iązku Ludowego, a przew odni­ czący jego F ry d e ry k Leyk imieniem ziomków swoich wygłosił entuz­ jasty czn e p rzem ów ien ie32)- N astępnego dnia w południe w Domu Tow arzystw przy ul. Dworcowej odbyło się wielkie zgrom adzenie, zwołane przez M azurski Zw iązek Ludowy, w którym wzięło udział około tysiąca osób. Poza Leykiem przem aw iali działacze m iejscow i: a p tek arz M ichał B ekier z W ielbarka, ks. Działowski, K ręgielew ski, K rajew ski i inni. Zgrom adzeni przyjęli jednom yślnie n astęp u jącą rez o lu cję 33) :

„M y M azurzy oświadczamy zgodnie z sum ieniem , że chcemy po­ zostać w iernym i obywatelam i P ań stw a Polskiego i że najlepsze swe siły zużyjem y do uśw iadom ienia reszty b rató w naszych m azurskich celem zjednoczenia z nowopow stałą kw itn ącą Republiką Polską” .

W edług rozporządzenia z dnia 20 lutego 1920 r. m iał wychodzić o rgan urzędow y („A m tliches K re isb la tt”— „G azeta D ziałdow ska” 34). Nie zaznaczono jednak, w jak im języku m iała się ukazywać. Takiego egzem plarza nie znaleziono. M arka polska zrów nana została z m ark ą niemiecką.

N a skutek zarządzenia wojewody pom orskiego z dnia 26 k w iet­ nia 1920 r. kom isarycznym b u rm istrzem m ianow any został Boenheim, członkami M ag istratu — Poznański, Stachel, Rettkow ski, ks. Dor- szyński, Filipow ski, A ssm ann i, Jóźw iak o w sk i53).

O statni niem iecki protokół z posiedzenia R ady M iejskiej i M agi­ s tr a tu podpisano 27 lipca 1920 r., fig u ru je pod nim jed n ak polski podpis: „ks. D orszyński” . Pierw szy polski protokół nosi datę 20. XII. 1920 r . 30).

N a skutek masowej ucieczki Niemców liczba mieszkańców m. Działdowa z 4.800 spadła do 3.800.

■***) „Mazur" 1920 Nr 18. M) „Mazur“ 1920 Nr 16.

•"*) Znajduje .się w PAPS XXX/21, 6.

35) W wym ienionych dokumentach ,,10-lecia“ imion nie podawano, nie zawsze nawet pierwszą literę imienia.

:!,i) PAPS XXX/21, 6.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Czasopisma o największej liczbie cytowań w czterech głównych polskich czasopismach ekonomicznych, w dużym stopniu pokrywają się z czasopisma­ mi pierwszymi

Już 5 stycznia 1919 roku Armia Czerwona pokonała w swoim marszu na Zachód Samoobronę Wileńską ‒ jeden z kil- ku polskich oddziałów ochotniczych sformowanych na Kresach,

Jeżeli jednak celem jest zachęcenie do powrotu z emigracji polskich naukowców, któ- rzy przyczyniliby się do podniesienia poziomu prowadzonych w kraju badań, warto byłoby

Początki pułku sięgają jesieni 1914 r., gdy w związku z koncepcją tworzenia polskich oddziałów ochotniczych u boku Rosji, jej Naczelne Dowództwo, w ramach tzw. Legionu

Według Fritha (1994) cho­ rzy z autyzmem nie są w ogóle zdolni do stawiania hipotez o stanach psychicz­ nych innych osób, natom iast pacjenci paranoidalni

zatora bojow ych oddziałów, re k ru tu ją ­ cych się z pośród polskich górników i chłopów, nie zdradza niczym ogromu przeżytych cierpień i poniewierki.

Komitetu Organizacyjnego Legionów Polskich - Polskich Drużyn Ochotniczych (27 marca 1915 r.) oraz rezygnacja ze stanowiska i wyjazd gen. Świdzińskiego, zbiegły się z

fin w swojej gorliwości służenia dobrej sprawie wyjechał nawet do miejscowości Sudbury, gdzie znaj ­ duje się obóz polskich studentów z armii Andersa. Są to Polacy, któ