• Nie Znaleziono Wyników

Fiodor M. Dostojewski wobec problemu śmierci i nieśmiertelności

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Fiodor M. Dostojewski wobec problemu śmierci i nieśmiertelności"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Michał Kruszelnicki

Fiodor M. Dostojewski wobec

problemu śmierci i nieśmiertelności

Humanistyka i Przyrodoznawstwo 21, 263-284

(2)

Michał Kruszelnicki

Dolnośląska Szkoła Wyższa w e Wrocławiu University o f Lower Silesia in Wroclaw

FIODOR M. DOSTOJEWSKI WOBEC PROBLEMU

ŚMIERCI I NIEŚMIERTELNOŚCI

Fyodor M. Dostoevsky on the Problem of Death

and Immortality

S ł o w a k l u c z o w e : Fiodor Dostojew ski, śmierć, nieśm iertelność, życie pozagrobowe, zmartwychwstanie.

S t r e s z c z e n i e

Tekst poświęcony jest problemowi śmierci i nieśmiertelności w twórczości Fiodora Dosto­ jew skiego. Rosyjski pisarz przedstawiany jest jako człowiek głęboko rozdarty, pełen dręczą­

cych wątpliwości co do sensu śmierci i kształtu życia pozagrobow ego, których do końca nie udało mu się przezwyciężyć. Analiza fragmen­ tów Zbrodni i kary, Idioty, Biesów, Braci Kara-

m azow oraz opowiadań: Sen śm iesznego czło­ w ieka i B o b o k prowadzi do dwóch głównych

wniosków. Po pierwsze, najbardziej spektaku­ larni bohaterowie Dostojewskiego nadają różny sens idei nieśmiertelności i rozmaicie interpre­ tują zjaw isko śm ierci, lecz jedno ich łączy: śmierć i życie pozagrobow e nie stanowi dla nich, jak dla większości ludzi, problemu czysto abstrakcyjnego, obojętnego i odległego, lecz staje się dylematem dręczącym całą ich istotę, ciało i duszę, który trzeba albo definitywnie rozwiązać, albo przestać żyć. Po drugie, to, co Dostojewski z trudem osiągał porywami wiary i pobożności, tworząc postaci spokojnie pogo­ dzone ze śmiercią, będące wcieleniem jego ja­ snego, chrześcijańskiego światopoglądu,

dekon-K e y w o r d s : Fyodor Dostoevsky, death, im­ mortality, afterlife, resurrection.

A b s t r a c t

The paper is devoted to the problem o f de­ ath and immortality as problematized in Fyodor Dostoevsky’s oeuvre. The Russian writer is pre­ sented as a figure profoundly divided, overpo­ wered by agonizing, life-long doubts as to the sense o f death and the form o f the afterlife, which he did not manage to overcome. In order to illuminate the problem, fragments o f Dosto­ evsky’s greatest novels are analysed, such as:

Crime and Punishment, The Idiot, The Devils, The Brothers Karam azov, as w ell as short sto­

ries: The Dream o f a Ridiculous M an, and Bo­

bok. The analysis leads to two main conclu­

sions. First, D o sto ev sk y ’s m ost spectacular protagonists attribute a different meaning to the idea o f immortality and construe the phenome­ non o f death in various ways, but they seem to have one thing in common: death and afterlife do not represent for them, like for average pe­ ople, a purely abstract, neutral, and distant pro­ blem, but becom e a dilemma besetting their whole being, body, and soul, the dilemma that one must either solve definitely or cease to exist. Second, what Dostoevsky was at pains to

(3)

struował zarazem wypowiedziami innych swo­ ich bohaterów, które odzwierciedlały nieprze­ parte wątpliwości, strach i chorobliwe fantazje pisarza na temat śmierci i tego, co dzieje się po niej.

achieve by his outbursts o f faith and piety, when creating characters calmly reconciled to death, characters that impersonated his bright, Christian worldview, he deconstructed at the same time in his other protagonists’ discourses, which reflected his impassable doubts, fear, and morbid fantasies concerning death and posthu­ mous existence.

Pytanie, czy Dostojewski był wierzącym chrześcijaninem, na pierwszy rzut

oka wydawać się może dziwaczne. W szak powszechnie widzi się w nim nie tyle

pisarza religijnego, co wręcz wielkiego prawosławnego proroka. M amy tu je d ­

nak do czynienia z jedn ą z kwestii od samego początku budzących największe

kontrowersje wśród badaczy twórczości autora Zbrodni i kary. Nie będziemy

mnożyć przykładów tego sporu, w którym jedni komentatorzy odmawiają wręcz

Dostojewskiemu statusu myśliciela prawosławnego, wskazując na fragmenty pro­

zy dowodzące jego religijnego sceptycyzmu, a wręcz zgoła niechrześcijańskiej

fascynacji złem i straszliwymi przejawami ludzkiej wolności (od wiary), podczas

gdy drudzy w idzą w nim zagorzałego adherenta ortodoksyjnej rosyjskiej religij­

ności i piewcę ostatecznego zwycięstwa „prawdy Chrystusa” nad otchłaniami

ludzkiej samowoli. W ystarczy powiedzieć, że zgadzam się z twierdzeniem, iż

u Dostojewskiego było tyle samo wiary, co niewiary, tyle samo rozumowych ar­

gumentów przeciwko wierze, co jej głębokiej, irracjonalnej potrzeby; przenika­

ły się one i zmagały nieustannie, generując szereg metafizycznych wątpliwości.

Jak pisał Boris Bursow: „Dostojewski [...] równie gorąco chce wierzyć, jak idąc

za niezbitymi argumentami rozumu, walczy przez całe życie z w łasną niewiarą

i nie znajduje sił, by się od niej uwolnić” 1.

Spór o moralną wartość powieści Dostojewskiego oraz o to, czy ich wydźwięk

jest bardziej „religijny” czy „egzystencjalny” (a więc niejako kontr-religijny) ma

swoje źródła zarówno w rozdw ojeniu duchowej osobowości Dostojewskiego

i heterogeniczności dzieła, jak i w konstytucji psychicznej i orientacji światopo­

glądowej samych badaczy, jak nader instruktywnie pokazał m.in. Jerzy Korab-

Brzozowski2. Czytelnicy o zapleczu religijnym twierdzenie o fundamentalnie

chrześcijańskim charakterze twórczości Dostojewskiego przyjm ują jako oczywi­

stość, podczas gdy przez czytelników niewierzących traktowane bywa jako „za­

przeczenie wszystkiego tego, co nowoczesne i ponadczasowe w jego dziele”3.

Nie ukrywam, że mnie osobiście najbardziej fascynuje Dostojewski właśnie jako

1 B. Bursow, O sobowość Dostojewskiego, przeł. A. Wołodźko, PIW, Warszawa 1983, s. 492.

2 J. Korab-Brzozowski, L a controverse autour de la valeur m orale de l ’oeuvre de D ostoïe­

vski, Imprimaire St-Paul, Fribourg 1946, s. 6 6.

3 M. V. Jones, D ostoevskii and Religion, (w:) W. J. Leatherbarrow (ed.), The Cambridge

(4)

pisarz pełen ambiwalencji i wieloznaczności, człowiek głęboko rozdarty i w ąt­

piący. Tymczasem ilekroć czytam religijne interpretacje najbardziej spektakular­

nych buntowników Dostojewskiego i ich dylematów - a de facto stanowią one

większość tego, co o Dostojewskim napisano, zwłaszcza w Rosji - mam nieod­

parte wrażenie, że za w szelką cenę starają się one zniwelować owo rozdarcie,

zasypać otchłań wątpliwości, tak by ukazać Dostojewskiego jako pisarza ostatecz­

nie przezwyciężającego największe dylematy człowieka dzięki głębokiej pobożno­

ści. Nie oznacza to jednak, że sam zaprzeczam, nie dostrzegam czy ignoruję chrze­

ścijański w ym iar jeg o prozy. M am św iadom ość, że dzieło D ostojew skiego

zawiera wiele wzajemnie wyłączających się światopoglądów, a wybór przez tak,

a nie inaczej inklinowanego badacza jednego z nich nie jest obarczony ryzykiem

fałszu tylko dopóty, dopóki „nie twierdzi się, że jest to system jedyny i że inny

dziełu nie przysługuje”4. Dlatego też żadnego z dwóch walczących poglądów

- o religijnym czy egzystencjalno-ateistycznym charakterze dzieła autora Zbrodni

i kary nie można uniwersalizować. Jednocześnie jednak uważam, że absolutnie

kluczow a dla zrozum ienia istoty twórczości Dostojewskiego jest świadomość

jego odwagi i nieprzejednania w „przekraczaniu pocieszających iluzji i przedsta­

wiania, poprzez swoich bohaterów i narratorów, owych nierozwiązanych i nie­

rozwiązywalnych konfliktów ducha ludzkiego, które nazywał »przeklętymi pro­

blem am i«” 5. Problem śm ierci i nieśm iertelności należy do najw ażniejszych

z nich i to o nim chcę w niniejszym tekście opowiedzieć, analizując fragmenty

kilku słynnych powieści i opowiadań wielkiego pisarza.

Lew Szestow pięknie i obrazowo napisał o znaczeniu, jakie dla Dostojewskie­

go miało doświadczenie bliskiej śmierci6 , gdy stał przed plutonem egzekucyj­

nym wraz z kilkoma przyjaciółmi, tak jak on skazanymi na rozstrzelanie za udział

w „rewolucyjnym” kółku „pietraszew ców” . Epilepsję Dostojewskiego i groźbę

śmierci często wym ienia się jako najw ażniejsze czynniki, które zaważyły na

kształcie jego twórczości: „Psychologia chorego na padaczkę i skazanego na

śmierć otworzyły przed Dostojewskim najskrytsze obszary podświadomości” - pi­

sze Leonid Grossman. „Atmosfera przed atakiem »świętej choroby« i przeżycia

skazanego na szafot - oto co nieodwołalnie wyrzeźbiło osobowość twórczą Do­

stojewskiego i odbiło się swoistymi rysami na jego słowie”7. Jurij Ajchenwald

przenikliwy, dowodzący głębokiego rozumienia świata powieściowego Dostojew­

skiego tekst rozpoczyna od przypomnienia słów hrabiny Dubarry z opowieści

Le-4 L. Budrecki, A ntropologia filo z o fic zn a D ostojew skiego, „Literatura na S w iecie” 1983,

nr 3 (140), s. 179 i n.

5 M. V. Jones, op. cit., s. 149.

6 L. Szestow, N a sza la ch H ioba. D u ch o w e w ędrów ki, przeł. J. C hm ielewski, Aletheia,

Warszawa 20003, s. 33-34.

7 Л. Гроссман, П оэт ика Дост оевского, ГАХН, Москва 1925, [online] <http://az.lib.ru/g/

(5)

biediewa w Idiocie, która tuż przed umieszczeniem jej głowy pod gilotyną bła­

gała kata o „jeszcze jedn ą chwilkę” (w oryginale: минуточку). „Jak przeczyta­

łem o tym krzyku hrabiny, o tej jednej chwilce, zrobiło mi się tak, jakby mi ktoś

ścisnął serce obcęgami” - wspomina Lebiediew (I, s. 208)8. Zdaniem Ajchen-

walda, nie zrozum iem y Dostojew skiego, jeśli nie będziem y ciągle pamiętać

o tym, że również „serce Dostojewskiego zostało ściśnięte przez te obcęgi ludz­

kiej męki [...], że w swoim własnym życiu doświadczył on śmierci i że to jed y ­

ny pisarz, który [...] postrzegał świat [...] z perspektywy szafotu”9.

Myli się ten, kto mniema, że Dostojewski pojmował śmierć i ideę nieśm ier­

telności tylko w tradycyjnym chrześcijańskim sensie i jego poglądy na ten temat

pokrywają się z pryncypialnymi twierdzeniami zamieszczonymi w Dzienniku p i­

sarza, z których najbardziej znane jest bodaj to: „Bez wiary w swoją duszę i jej

nieśm iertelność istnienie człowieka jest nienaturalne, niewiarygodne i nie do

zniesienia. [...] Jest tylko jedna wyższa idea na świecie - właśnie idea nieśm ier­

telności duszy, bo wszystkie pozostałe wyższe idee, którymi człowiek może żyć,

tylko z tej jednej wynikają” 10. Gdyby Dostojewski miał niezachwiane poglądy

w sprawie śmierci i nieśmiertelności - pisze Igor Jewłampiew - to „całkowicie

niezrozumiałe byłyby duchowe udręki i męczące rozmyślania wielu jego boha­

terów (a także samego ich twórcy) nad życiem, śmiercią i nieśmiertelnością” 11.

W związku z tym z rezerw ą należałoby podchodzić do twierdzenia M ikołaja

Bierdiajewa, że „cały światopogląd Dostojewskiego związany jest z ideą indy­

widualnej nieśmiertelności” 12 (oczywiście w wydaniu chrześcijańskim), a także

do faktu, że Dostojewski - w obiegowej wersji programowy irracjonalista w al­

czący z rozumem w imię „prawdy serca” i wiary - opracował nawet szereg ści­

śle racjonalnych argumentów, które uzasadniałyby konieczność istnienia owej

nieśmiertelności - jak zademonstrował James P. Scanlan13.

8 Oto lista pojawiających się bezpośrednio w tekście skrótów do dzieł Dostojewskiego;

ZK : Zbrodnia i kara, przeł. J. P. Zajączkowki, Sara, Warszawa 1992; I: Idiota, przeł. J. Jędrze-

jew icz, przejrzał i poprawił Z. Podgórzec, Puls, London 1992; B O : B obok, (w:) Ф.М. Д о ­

стоевский, П олное собрание сочинений в 30 томах, t. 21, Наука, Ленинград 1972-1990; B : Biesy, przeł. T. Zagórski, Z. Podgórzec, Puls, London 1992; Mł: M łodzik, przeł. J. Polecki, Kreator, Kraków 2002; SSCZ : Sen śm iesznego człowieka, (w:) Ф.М. Достоевский, П олное

собрание сочинений в 30 томах, t. 25, Наука, Ленинград 1972-1990; BK: Bracia Karam a-

zow, t. 1-2, przeł. A. Wat, przejrzał i poprawił Z. Podgórzec, Puls, London 1993.

9 Ю. И. Айхенвальд, Д о с т о е в с к и й , (w:) idem , Силуэт ы р у с с к и х писат елей, t. 1,

Республика, Москва 1998, [online] <http://az.lib.ru/a/ajhenwalxd_j_i/text_0123.shtml> (do­ stęp: 5.05.2015).

1 0 Ф. М. Достоевский, Д невник писателя, Современник, Москва 1989, s. 348 i n.

1 1 И. И. Евлампиев, Ф илософия человека в т ворчест ве Ф. Дост оевского (от ранних

произведений к „Братьям Карамазовым"), Издательство РХГА, Санкт-Петербург 2012, s. 440.

1 2 M. Bierdiajew, R osyjska idea, przeł. J.C-S.W., Fronda, Warszawa 1999, s. 189.

1 3 J. P. Scanlan, D o sto e v s k y ’s A rgum ents f o r Im m ortality, “The Russian R eview ” 2000,

(6)

Temat śmierci i nieśmiertelności stanowił praw dziw ą obsesję Dostojewskie­

go. Pisarz bardzo bał się śmierci, czego dowodzą stosowne zapisy w dzienniku

jego żony - Anny Grigoriewny. Ataki epilepsji okresowo odcinały Dostojewskie­

go od świata, w rzucały w nieodgadnioną ciem ność, nic dziw nego więc, że

w trakcie każdego z nich ogarniał go silny strach przed odejściem za zawsze. Ta­

kiemu człowiekowi trudno było nie przemedytować nad śmiercią całego życia.

Jego bohaterowie nadają różny sens idei nieśmiertelności i rozmaicie interpretują

zjawisko śmierci, lecz jedno ich łączy: śmierć i życie pozagrobowe nie stanowi dla

nich, jak dla większości ludzi, problemu czysto abstrakcyjnego, obojętnego i od­

ległego, lecz staje się dylematem dręczącym całą ich istotę, ciało i duszę, kwe­

stią być albo nie być. M uszą oni rozwiązać ten problem definitywnie albo prze­

stać żyć.

* * *

„Dostojewskiemu, jak i wielu jego bohaterom, sama wiara w fizyczną nie­

śmiertelność człowieka nie przynosiła uspokojenia, lecz rodziła jeszcze uciążliw­

sze rozmyślania, dotykające »praw« pośmiertnego istnienia” 14. Przyjrzyjmy się

im bliżej. W Zbrodni i karze tem at życia pośmiertnego otwiera się wraz z wkro­

czeniem na scenę Arkadego Swidrygajłowa, odgrywającego rolę negatywnego

sobowtóra Raskolnikowa. W przeciwieństwie do Raskolnikowa Swidrygajłow

wierzy w istnienie zaświatów, czego dowodzą jego przywidzenia, w których w i­

dzi ducha swojej zmarłej żony, parobka i dziewczynki, z których śmiercią może

mieć on coś wspólnego (chociaż nie jest to wcale pewne i jasne, wiele opinii na

temat Swidrygajłowa słyszymy tylko z drugiej ręki od nieprzychylnych m u osób)

oraz jego słynne w yobrażenie o „w ieczności” . Sw idrygajłow ow i wieczność

przedstawia się w formie dziwacznej i niepokojącej wizji zakopconej łaźni peł­

nej pająków (ZK, s. 285). Nie m a tu żadnej doskonałości, żadnej wzniosłości,

żadnego piękna, tylko mała przestrzeń pełna odrażających stworzeń. Żaden z ba­

daczy, wedle mojej wiedzy, nie był w stanie ostatecznie wyjaśnić, jak należy ro­

zumieć wizję Swidrygajłowa, zwłaszcza w kontekście jego zbliżającego się sa­

mobójstwa. Można jednak spekulować, że „łaźnia z pająkami” sugerować m a po

prostu bezrozum ność, absurd życia pośmiertnego, a także jego nieskończoną

„nudę”, tak by uwypuklić kontrast z tradycyjnym religijnym przekonaniem o cze­

kającej nas „tam” harmonii i objawieniu absolutnego „sensu”.

Począwszy od pierwszego spotkania z Raskolnikowem, Swidrygajłow zdra­

dza intencje wyjechania gdzieś daleko, lecz uwagę zwraca brak jakiejkolw iek

geograficznej czy psychologicznej reguły rządzącej wyborem celów podróży.

Arkady wybiera się ju ż to do Ameryki, ju ż to do Szwajcarii, ju ż to na ekspedy­

(7)

cję na biegun północny, ju ż to „polatać balonem” . Z jednej strony ta chaotycz-

ność i arbitralność planów Swidrygajłowa dowodzi wielkiej potrzeby zmiany

miejsca, zaczęcia od nowa, jak gdyby nieustannie chciał on uciec od samego sie­

bie - życzenia, które spełnić m oże tylko śm ierć15. Z drugiej jed n ak strony

- zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę słowa bohatera wypowiedziane do noc­

nego stróża tuż przed oddaniem do siebie śmiertelnego strzału („Ja, bracie, w y­

jeżdżam w obce kraje. [...] Do Ameryki” - ZK, s. 485) - może sugerować, że

dla Swidrygajłowa śmierć jest równoznaczna z przejściem z jednego życia do

drugiego, które to jednak przyszłe życie nie m a nic wspólnego z chrześcijańskim

wyobrażeniem. Jego kształt i prawa, jakim się rządzą, „są dla nas absolutnie nie­

zrozumiałe i zagadkowe” 16. M ożemy trafić na jakąś całkowicie obcą ziemię (któ­

rej symbolem jest „Ameryka”), a możemy trafić do łaźni wypełnionej pająkami...

Po prostu nie wiadomo.

Ciekawym wątkiem łączącym postaci Swidrygajłowa i Raskolnikowa jest ich

percepcja świata i natury jako zimnej maszyny obracającej się w nieskończonym,

mechanicznym ruchu. Swidrygajłow percypuje rzeczywistość w przytłaczają­

cych, ciem nych barw ach, m a w rażenie całkowitej alienacji i w ykorzenienia

z bytu. Raskolnikowowi mówi, że ilekroć bywał za granicą, to niezależnie od

tego, jakie piękne rzeczy oglądał, nie czuł szczęścia, tylko pustkę i nudę. Jeden

z bardziej tajemniczych fragmentów w Zbrodni i karze przedstawia z kolei Ra-

skolnikowa kontemplującego panoram ę m iasta - jeszcze przed dokonaniem po­

dwójnego zabójstwa. Passus ten dowodzi, że Raskolnikow ma bardzo podobne

wrażenia w odbiorze świata: „wpatrywał się w tę naprawdę przepiękną panora­

mę, i każdorazowo doznawał dziwnego, niepojętego wrażenia. Cudowna pano­

rama tchnęła jakimś niewytłumaczalnym chłodem; niemy, głuchy duch unosił się

nad tym pięknym widokiem...” (ZK, s. 120). Owo poczucie wrogości, niedostęp­

ności, niemoty, wyczuwalnego chłodu otaczającego świata Dostojewski przypisze

później kilku innym bohaterom, m.in. Myszkinowi w Idiocie, który miał analogicz­

ne doświadczenie w trakcie spaceru w malowniczych szwajcarskich górach. W spo­

mnienie o tym wraca do M yszkina krótko po wysłuchaniu „wyjaśnienia” Hipo­

lita Tierentiewa i jego nieudanej próbie samobójczej:

Odżyło w nim jedno zamarłe od dawna wspomnienie i nagle stało się zrozumiałe. Było to w Szwajcarii w pierwszym roku jego kuracji [...]. Raz poszedł w góry w pogodny, słoneczny dzień i długo wędrował, dręcząc się pewną myślą, której nie m ógł wyraźnie określić. Przed nim było lśniące niebo, w dole jeziora, dokoła widnokrąg, rozsłoneczniony, bezkresny, nie mający granic. Długo patrzył i duszę miał pełną udręki. Przypomniał sobie teraz, jak wyciągał ręce do tego promiennego, nieskończonego błękitu i płakał. Dręczyło go, że w tym wszyst­ kim czuje się zupełnie obcy. Cóż to za uczta, cóż to za nieustannie uroczyste święto, które nie

1 5 Рог. X. Манолакев, Сюжет Свидригайлова: текст и контекст, ^ : ) Д ост оевский

и мировая культура, “Альманах” 2007, пг 22, s. 175.

(8)

ma końca i do którego ciągnie go coś zawsze, od dawna, od samego dzieciństwa, i do którego w żaden sposób nie może się przyłączyć. [...] on jeden tylko niczego nie wie, niczego nie ro­ zumie, ani ludzi, ani dźwięków, wszystkiemu jest obcy, jest wyrzutkiem. (I, s. 446)

K e n n o s k e N a k a m u r a s łu s z n ie z a u w a ż a , ż e u D o s t o j e w s k i e g o „ p r z y r o d a p o ­ s ia d a j a k g d y b y ła d u n e k e le k t r y c z n y , ta k ż e w s t y k a j ą c y c h s i ę z n i ą lu d z ia c h p o ­ w s t a j e p r ą d d w ó c h r o d z a jó w : j e d n i o tr z y m u ją im p u ls o d p r ą d u ż y c ia , d r u d z y o d p r ą d u ś m ie r c i” 17. M o ż n a z a r y z y k o w a ć in te r p r e ta c ję , ż e p o n u r e w i z j e S w id r y g a j- ło w a , R a s k o ln ik o w a i M y s z k in a s ą u D o s t o j e w s k i e g o m e t a fo r a m i is t n ie n ia p o ­ ś m ie r t n e g o - ś w ia t a n ib y t a k ie g o s a m e g o , j a k n a s z , l e c z p o z b a w io n e g o p o c z u c ia r a d o ś c i, a u t e n t y c z n o ś c i, n ie d a ją c e g o s i ę p o ją ć i in t y m n ie d o ś w ia d c z y ć . Z a u w a ż ­ m y , ż e S w id r y g a j ło w s k i o b r a z z a ś w ia t ó w j a k o c ia s n e j ła ź n i z p a ją k a m i p o w o d u ­ j e u R a s k o ln ik o w a „ n a g ły d r e s z c z ” i n ie j a s n e o b a w y , c o S w id r y g a j ł o w d o s k o n a ­ le w y c z u w a i ż a r t o b liw ie m ó w i R o d io n o w i, ż e „ d o b r a li s i ę j a k w k o r c u m a k u ” ( Z K , s. 2 8 5 ) ( w o r y g in a l e : „ m y z j e d n e g o p o l a j a g o d y ” -

мы одного поля

ягоды).

D o p o w i e d z m y , ż e s t o s u n e k b o h a t e r ó w D o s t o j e w s k i e g o d o p r z y r o d y n a o g ó ł z a le ż y o d ic h s t o s u n k u d o w ia r y . L u d z ie g łę b o k o w ie r z ą c y , j a k M a k a r D o -

łg o r u k i w

Młodziku,

A l o s z a i Z o s im a w

Braciach Karamazow,

a n a w e t a m b iw a ­

le n t n ie p o d c h o d z ą c y d o k w e s t i i w ia r y s a m o b ó j c a K i r ił ło w w

Biesach

z d o ln i s ą d o g ł ę b o k i e g o e s t e t y c z n e g o z a c h w y t u n a d ś w ia t e m ; k o n ta k t z p r z y r o d ą k ie r u je ic h m y ś l i w s tr o n ę w ie lk i e j a p o t e o z y ż y c ia . U a t e i s t y c z n y c h r e z o n e r ó w , j a k S w i ­ d r y g a jło w , R a s k o ln ik o w , S ta w r o g in , W ie r s iło w , I w a n K a r a m a z o w , p r z y r o d a w y ­ w o łu j e r e f le k s j e n a te m a t p r z e m ija n ia , p u s t k i i a b s u r d a ln o ś c i is t n ie n ia o r a z n i e ­ u b ła g a n y c h p r a w ś m ie r c i, k tó rej s a m a n a tu ra sta je s i ę g łó w n y m s y m b o le m . P r z e z b lic h tr w i e l k i e g o „ ś w ię t a n a tu r y ” p r z e z ie r a d la n ic h m r o c z n a p r a w d a o ś w ie c i e j a k o b y c i e o b c y m , c h ło d n y m , n ie p o j ę t y m , a n a d e w s z y s t k o o k r u tn ie o b o ję t n y m n a k w e s t i ę ż y c i a i ś m ie r c i j e d n o s t k i lu d z k ie j. T ak w ła ś n i e d z ie j e s i ę w p r z y p a d k u u m ie r a j ą c e g o n a g r u ź li c ę H ip o lit a T ie - r e n t ie w a z

Idioty.

P r z e r a ż a ją g o o w e n ie u b ła g a n e p r a w a p r z y r o d y , k tó r e n ie m i a ­ ł y l i t o ś c i n a w e t d la J e z u s a . W a ż n y m p u n k te m d y s k u r s u H ip o lit a s ta n ie s i ę o b r a z p t.

M artwy Chrystus

H a n s a H o lb e in a , b ę d ą c y , j a k p is a n o , „ k o s m ic z n y m s y m b o ­ l e m n ie p o k o n a n e g o z ła , ś m ie r c i i z n is z c z e n ia w s z y s t k i e g o , c o p ię k n e i w z n i o s ł e - n a j t r a g ic z n ie j s z y m s y m b o le m w d z ie ł a c h D o s t o j e w s k i e g o ” 18. O b r a z t e n n a s u ­ w a b o h a t e r o w i m y ś l, ż e n ie s p o s ó b w ie r z y ć w z m a r t w y c h w s t a n ie , g d y p a tr z y s i ę n a ta k o d s t r ę c z a ją c e g o , z o h y d z o n e g o p r z e z o z n a k i c ie r p ie n ia i ś m ie r c i tru p a o w e j „ w ie lk ie j i n ie o c e n i o n e j I s t o t y - ta k ie j Is to ty , k tó r a s a m a j e d n a w a r ta b y ła ca łej p r z y r o d y i w s z y s t k i c h je j p r a w ” . H i p o li t k o n ty n u u je : „ J e ż e li t a k ie g o w ła ś n i e tru ­ p a (a n a p e w n o m u s i b y ć w ła ś n i e ta k i) w i d z i e l i w s z y s c y J e g o u c z n i o w i e , J e g o 1 7 К. Накамура, Чувство ж изни и смерт и у Д ост оевского, Издательство “Дмитрий Буланин”, Санкт-Петербург 1997, s. 110. 1 8 Н. Натова, М ет аф изический символизм Дост оевского, (w:) Г. М. Фридлендер (red.), Д ост оевский. мат ериалы и исследования, t. 14, Наука, Санкт-Петербург 1997, s. 38.

(9)

n a j w a ż n ie j s i p r z y s z l i a p o s t o ło w ie , w i d z i a ł y k o b ie t y c h o d z ą c e w r a z z N i m i s t o ­ j ą c e p o d k r z y ż e m , w s z y s c y , k t ó r z y w i e r z y l i w N i e g o i u w ie lb i a li G o , to j a k im s p o s o b e m m o g l i u w i e r z y ć , p a tr z ą c n a t a k i e g o tr u p a , ż e t e n m ę c z e n n i k z m a r ­ t w y c h w s t a n ie ? ” (I, s. 4 3 0 ) . Z a u w a ż m y , ż e b o h a te r t y lk o s t a w ia p y ta n ie . S t w ie r ­ d z a t y m s a m y m fa k t, ż e tr u d n o j e s t u tr z y m a ć w ia r ę w o b li c z u t a k ie g o w id o k u , c z y m z r e s z t ą p o w t a r z a s ł o w a w y p o w i e d z i a n e p r z e z s a m e g o D o s t o j e w s k i e g o w g a le r ii w B a z y le i , w k tó r e j p is a r z w n i k l i w i e i d łu g o o g lą d a ł t e n s a m o b r a z w r o k u 1 8 6 7 . G d y A n n a G r ig o r ie w n a w r ó c iła p o m ę ż a o k o ło 2 0 m in u t p ó ź n ie j, z o ­ b a c z y ła g o t k w ią c e g o w t y m s a m y m m ie j s c u . „ W o c z a c h j e g o d o s t r z e g ła p o r u ­ s z e n i e i str a c h ” 19. W t e k ś c ie p o w i e ś c i n ie m a j e d n a k ż a d n e g o d o w o d u n a to , ż e H ip o lit n ie w ie r z y w e w s k r z e s z e n ie J e z u s a p o ś m ie r c i. M y li s i ę w z w ią z k u z ty m r o s y j s k i z n a w c a p r o b le m a t y k i s a m o b ó j s t w a S ie r g ie j A w a n ie s o w , t w ie r d z ą c , ż e „ d la H ip o lit a C h r y s tu s n ie z m a r t w y c h w s ta ł: B ó g u m a r ł, s a m y m n ie w z r u s z o n y m fa k t e m s w o je j z a g ła d y d o w o d z ą c , j a k » s t r a s z n a « j e s t ś m ie r ć i j a k » w s z e c h w ł a d ­ n e « s ą p r a w a p r z y r o d y c z y n ią c e t ę ś m ie r ć n ie u c h r o n n ą ” 20. W i s t o c i e b o w ie m p r o b le m a t H ip o lit a j e s t z u p e łn ie in n y n i ż s z a n s e f i z y c z n e g o z m a r t w y c h w s ta n ia . A o to ja k i: n ie c h b y n a w e t C h r y stu s z m a r t w y c h w s ta ł, a le n a jp ie r w m u s ia ł u m r z e ć , w d o d a tk u ś m ie r c ią , p o k tó rej w ła ś n i e ta k a n ie in a c z e j c ia ło lu d z k ie w y g lą d a ... H i p o li t n ie w ą t p i w z m a r t w y c h w s t a n ie , l e c z p r z e r a ż a g o c e n a , j a k ą tr z e b a z a n ie z a p ła c ić . A c e n a ta j e s t ta k w y s o k a ( „ j e ś li ś m ie r ć j e s t ta k s t r a s z n a ...” ) , ż e H i p o ­ l it w ą t p i, i ż c e l j e s t j e j w o g ó l e w a r ty . P r z e r a ż a ją c e j e s t r ó w n ie ż c z e k a n ie n a r e ­ z u r e k c ję , ta n o c i d z ie ń s p ę d z o n e w g r o b o w c u , c z a s , k tó r y n ie u b ła g a n ie z o s t a w ił n a c ie l e Z b a w i c ie l a o k r o p n e z n a k i. C u d p r z y w r ó c e n ia d o ż y c i a C h r y s tu s a n ie z m ie n ia fa k tu , ż e w y d a r z y ło s i ę s tr a s z n e z ło i fu n d a m e n ta ln a n ie s p r a w i e d li w o ś ć . C z ł o w i e k n ie w in n y , p ię k n y i d o b r y m u s ia ł u m r z e ć , w d o d a tk u w ta k o k r o p n y s p o s ó b . C h r y s tu s p r z e z p e w ie n c z a s b y ł m a r t w y i ta k a n ie in a c z e j w y g lą d a ł. T o n ie „ lo g i k a ” ( w i e l u b a d a c z y z a li c z a H ip o lit a d o s z e r e g u tz w . lo g i c z n y c h s a m o ­ b ó j c ó w D o s t o j e w s k i e g o ) , l e c z c z y s t y w s t r ę t p r z e d d z ia ła n ie m „ c ie m n y c h s i ł n a ­ tu r y ” , p o c z u c i e o h y d y w o b e c ta k ie j f o r m y ś m ie r c i z m u s z a j ą H ip o lit a d o d e c y z j i o o d e b r a n iu s o b ie ż y c ia „ n a w ła s n y c h p r a w a c h ” . N a ty m j e d n a k n ie k o ń c z y s ię m ę k a H ip o lita . M ó w i o n tak: „ G d y b y s a m N a u c z y c i e l m ó g ł u jr z e ć t e n s w ó j o b ­ r a z w p r z e d d z ie ń e g z e k u c j i, to c z y w s t ą p i łb y n a k r z y ż i u m a r łb y ta k j a k u m a r ł? ” (I, s. 4 3 1 ) . O c o c h o d z i w ty m p y ta n iu ? D la c z e g o w id z ą c s w ó j „ o b r a z ” p r z e d ś m ie r c ią , C h r y stu s m ó g łb y (a w r ę c z p o w in ie n ...) s i ę z a w a h a ć ? O t ó ż - ja k tłu m a c z y T atiana K a s a tk in a - „ o d m o m e n tu ś m ie r c i C h r y stu sa n ie u s u w a ln y o b r a z B o g a w c z ł o w i e ­ k u m o ż e w y g lą d a ć ta k w ła ś n ie , j a k O n w y g lą d a ł n a p łó t n ie H o lb e in a . B y ł b o w ie m

1 9 Ю. Селезнев, Дост оевский, Молодая Гвардия, Москва 1981, s. 371.

2 0 С. С. Аванесов, A m o r m ortis. Д и а лект и ка вольной см ерт и в т ворчест ве М . Д о ­

(10)

czas, gd y On w ła śn ie czym ś ta k im się s ta ł”21. Id e a ln y o b raz B oży

w człowieku został zbrukany przez śmierć i naiwnością jest zamykać na ten fakt

oczy. Właśnie to najbardziej udręcza Hipolita. Zauważmy, że ruina ideału przyczy­

ni się również do obłędu i ostatecznej porażki Myszkina. Książę pogrąża się

w szaleństwie, gdy widzi trupa Nastasji Filipowny - kobiety będącej wcieleniem

absolutnego piękna - na którym siada mucha i które zaczyna już wydawać dobrze

wyczuwalną woń. Martwe niczym marmur ciało Nastazji i obłażące ja muchy osta­

tecznie „niszczą iluzję, że naturalne prawo nieubłaganego zepsucia zostało zawie-

szone”22. Myszkin - notoryczny idealista, chronicznie niezdolny do dostrzegania

tego, co kryje się „pod powierzchnią” ideału - ginie w momencie ekstremalnej

konfrontacji z okrutną rzeczywistością: z nieuchronnym końcem wszelkiego pięk­

na i doskonałości w grozie rozkładu i śmierci. Jewłampiew dobrze streszcza istotę

zasianej przez Dostojewskiego w Idiocie obawy: „Jeśli rozumieć dolę ciała po

śmierci za znak i wyraz jakichś aspektów pośmiertnego istnienia człowieka, to

czy nie będzie oczywistym przypuszczenie, że w owym pośmiertnym istnieniu my

też znajdziemy się w całkowitej i ostatecznej władzy bezdusznej siły gnicia?”23.

Dostojewskiemu niewątpliwie droga była idea restytucji porządku z chaosu,

apokaliptyczna filozofia „nowego początku”, jaki nadejść może tylko za cenę

doświadczenia cierpienia, rozbicia, zła i grzechu. To bardzo popularny trop in­

terpretacyjny, wyraźnie obecny np. u Bierdiajewa. W jego ramach twierdzi się,

że apokaliptyczne wydarzenia, fabuła oraz sceneria Idioty, podobnie jak strasz­

ne wydarzenia w innych wielkich powieściach Dostojewskiego, nie czynią cier­

pienia i śmierci bohaterów bezsensowną, lecz dają się odczytać w eschatologicz­

nej perspektywie wyższego sensu mającego dopiero nadejść świata, zgodnie ze

słowami, że „to, co ukryte stanie się jaw ne” po wypełnieniu się czasu. Ale, jak

zasadnie wskazał Gary Rosenshield, owa religijna idea ostatecznego przezwycię­

żenia chaosu i nadania sensu tragedii ludzkiego życia poprzez jej wpisanie

w sekretne plany Bożej ekonomii zbawienia podważana jest z kolei przez trzeci

autonom iczny św iatopogląd konstruujący ideow ą architektonikę Idioty. Idea

„praw natury” podminowuje przekonanie o sensowności życia i śmierci przede

wszystkim z punktu widzenia filozofii apokaliptyki chrześcijańskiej. „Najwięk­

szą obrazą dla Hipolita nie jest istnienie świata pozbawionego formy i sensu

- chaos - lecz istnienie świata porządku i prawa, które nie m ają sensu, świata,

w którym bezosobowe prawa, egzystencjalnie niepojęte, bez przeszkód dokonu­

2 1 T. Kasatkina, A fter Seeing the Original. H ans H olbein the Younger’s B ody o f the D ead

Christ in the Tomb in the Structure o f D o sto evsky’s Idiot, “Russian Studies in Literature” 2011,

t. 47, nr 3, s. 8 6.

2 2 R. E. Matlaw, Thanatos a nd Eros: Approaches to D o sto e v sk y ’s Universe, „The Slavic

and East European Journal” 1960, t. 4, nr 1, s. 20.

2 3 И. И. Евлампиев, К ла д б и щ е как ф орма "новой ж и зн и ” (проблем а посм ерт ного

сущ ест вования в т ворчест ве Дост оевского, [online] <http://anthropology.rchgi.spb.ru/dosto-

(11)

j ą procesu kreacji i destrukcji”24. O wiele łatwiejszy do zniesienia dla Hipolita

jest bezsensowny chaos niż sens i porządek, jakie reprezentują owe prawa natu­

ry, przypominające „zim ną maszynę” albo odrażającego, choć najwyraźniej in­

teligentnego pająka. To dlatego Hipolit „odmawia” życia, jeśli przyjmuje ono

takie „obrażające go” formy.

Obraz pośmiertnego rozkładu i gnicia ciała po śmierci nie przestanie nawie­

dzać Dostojewskiego. Jeszcze w Braciach Karamazow smród ciała starca Zosi-

m y po śmierci stanowić będzie jeden z czynników podsycających wątpliwości

bohaterów powieści co do chrześcijańskiej obietnicy nieśmiertelności. Niedługo

zaś po ukończeniu Idioty Dostojewski zamieszcza w swoim dzienniku niepoko­

jące opowiadanie pt. Bobok. Jego bohater w trakcie przechadzki po cmentarzu

słyszy pośmiertne rozmowy rozkładających się w grobach nieboszczyków. W li­

teraturze krytycznej utarła się alegoryczna interpretacja tego utworu, jako satyry

na współczesne społeczeństwo, choć jej genezę przypisywano również fascynacji

opowieściami grozy spod znaku Edgara Allana Poe lub widziano w niej przejaw

czarnego humoru pisarza i operowania zabiegiem „karnawalizacji” (M. Bachtin).

Wszystko, byle nie dopuścić myśli, że Dostojewski może całkiem poważnie roz­

myślać nad tak okropną form ą życia pośmiertnego, jak ą przedstawił w opowia­

daniu. Niektórzy badacze wyczuli jednak istnienie „drugiego dna” rzeczonej m i­

niatury. „Bobok - najstraszniejszy z metafizycznych wglądów Dostojewskiego”

- napisał Konstantin Moczulski. „Bezbożny świat gnije żywcem. Gnicie dusz jest

straszniejsze od gnicia ciał”25. Inny komentator pisze tak: „Bobok to opowiada­

nie, które komentuje się mało i niechętnie, ono w ogóle jest jednym z najmniej

znanych opowiadań pisarza. Przyczyna leży w tym, że jest ono wstrętne i nie­

przyzwoite. Szokują w nim brudne naturalistyczne szczegóły i upiorna, grobo­

wa erotyka”26. W śród rozmawiających trupów - opowiada Dostojewski - „jest

jeden taki, który prawie całkiem się rozłożył, ale raz w tygodniu o szóstej on

jeszcze nagle wymamrocze jedno słowo, oczywiście bezsensowne, jakieś bobok

[...], a więc w nim również tli się jeszcze życie niepozorną iskrą” (BO, s. 51).

Przyznać trzeba, że ta wizja jest straszniejsza nawet od w izji Swidrygajłowa

w Zbrodni i karze. „Najstraszniejsze, co można sobie wyobrazić - zauważa Dy­

mitr Mereżkowski - to ta niekończąca się agonia, te skurcze świadomości m ię­

dzy dwoma metafizycznymi porządkami”27. „Rysując obrzydliwy w swoich

na-2 4 G. Rosenshield, Chaos, Apocalypse, the Law s o f Nature: A utonom y and "U nity" in D o-

sto e v sk ii’s Idiot, “Slavic R eview ” 1991, vol. 50, nr 4, s. 885.

2 5 К. Мочульский, Дост оевский. Ж изнь и творчество, Париж 1947, s. 393.

2 6 В. Алексеев, Р ассказ Д ост оевского "Б обок": т ление т ела как м ет аф ора греха

души, [online] <www.russianlutheran.org/strannik/death_dostoevskiy.html> (dostęp: 5.05.2015).

2 7 Д. С. Мережковский, Чехов и Горький, (w:) idem, Эст ет ика и крит ика, Москва,

1994, t. 1, s. 655-656, cyt. za: В. А. Туниманов, Портрет с бородавками ("Бобок") и вопрос

о " р е а л и з м е " в и ск у с с т в е , (w :) Г. М. Ф ридлендер (red.), Д о с т о е в с к и й . м а т е р и а лы и исследования, t. 14, s. 176.

(12)

turalistycznych szczegółach obraz pośm iertnego »istnienia« nieboszczyków

w swoich grobach - twierdzi Jewłampiew - Dostojewski jakby na chwilę otwie­

ra nam najgłębsze schowki swojej duszy, gdzie żyje męcząca wątpliwość - w ąt­

pliwość w zrozumiałość i harmonijność nadchodzącej fizycznej nieśmiertelności.

Tylko tak można wytłumaczyć pojawienie się tego opowiadania, który z punktu

widzenia tradycyjnego chrześcijańskiego podejścia do idei nieśmiertelności jaw i

się jako bluźnierstwo”28. Gdzie indziej badacz dopowiada: „Niepodobna zrozu­

mieć, po co Dostojewski opisuje wszyscy te szczegóły grobowego istnienia, je ­

żeli się nie uzna, że on naprawdę przewiduje taką perspektywę pośmiertnego bytu

jako całkowicie rzeczywistą dla każdego z nas”29.

Wydaje się, że bohaterowie Dostojewskiego nawet w największych porywach

wątpliwości czy metafizycznego buntu na ogół nie kwestionują możliwości zmar­

twychwstania, chociaż znane są podszyte niepokojem słowa samego pisarza w y­

powiedziane po śmierci swojej pierwszej, zmarłej na gruźlicę żony: „Masza leży

na stole. Czy zobaczę się z Maszą?” Wyjątkiem jest dobroduszny i odważny Ki-

riłłow w Biesach, który planuje dokonać samobójstwa, aby dowieść, że nie jest

zakładnikiem poniżającego człowieka lęku przed śmiercią. N a krótko przed strze­

leniem sobie w głowę Kiriłłow z rozpaczą mówi Wierchowieńskiemu:

Posłuchaj, to wielka idea. Był jeden taki dzień, że pośrodku ziemi stały trzy krzyże. A jeden z ukrzyżowanych tak wierzył, że rzekł do drugiego: „Dziś jeszcze będziesz ze mną w raju”. Dzień ów się skończył, umarli obaj, odeszli i nie znaleźli ani raju, ani zmartwychwstania. Nie spełniło się to, co zostało powiedziane. Słuchaj! Ów człow iek był najidealniejszą istotą na świecie. Skupiał w sobie to, dla czego świat miał istnieć. Cała nasza planeta, ze wszystkim,

co na niej jest, bez tego człowieka to szaleństwo. Ani przed, ani po Nim, nie było nikogo, kto

by dorównał - nigdy, zakrawa to wręcz na cud. I jest to cud, że nigdy nie było i nie będzie równego Jemu. Jeśli zaś tak, je ś li praw a przyrody nie ulitowały się naw et nad NIM, je ś li na­

wet dla własnego cudu nie miały litości, a zm usiły Jego, by ży ł w śród kłam stwa i um arł za kłam stwo - to widocznie cała nasza planeta je s t kłam stwo; kłam stwo i głupie szyderstwo je s t j e j podwaliną. To znaczy, że praw a naszej planety są kłamstwem i szatańską farsą. Po cóż więc

ż y ć ? Powiedz, je ś li je s te ś człowiekiem. (B, s. 568-9)

Zdaniem Kiriłłowa nie m a zmartwychwstania, po śmierci człowiek pogrąża

się w nicości, pochłania go młyn obojętnej natury. Jezus umarł na darmo, „umarł

za kłamstwo”. Po cóż więc żyć? - pyta bohater. To pytanie wcale nie musi je d ­

nak dowodzić rozpaczy Kiriłłowa. Kiriłłow ma bowiem gotową odpowiedź. Nie

tak dawno temu Jewłampiew wystąpił ze spektakularną interpretacją Kiriłłowa

jako charakteru wyprzedzającego Nietzscheańskiego Zaratustrę w nauce o bez­

względnej wartości doczesnej egzystencji. Według badacza, Kiriłłow objawia

drogę do pełnej afirmacji życia bez uciekania się do wiary w Boga i wizji po­

śmiertnego raju. Kiriłłow nie jest szalony i nie neguje życia w nihilistycznym

2 8 И. И. Евлампиев, Ф илософия человека в т ворчест ве Ф. Дост оевского..., s. 450.

(13)

geście. Wręcz odwrotnie. Uświadomiwszy sobie „immanentną boskość” człowie­

ka, stanowi wcielenie afirmacji świata do tego stopnia, że gotów jest umrzeć, by

dowieść, że „wszystko jest dobre” i że nawet śmierć nie powinna być przedm io­

tem lęku dla człowieka, który zdał sobie sprawę z bezwzględnej wartości każdej

chwili egzystencji. Zabija się nie z rozpaczy, że nie jest nieśmiertelny, lecz by

udowodnić, że można uwiecznić swoją egzystencję tu, na ziemi i żyć w najwięk­

szej błogości. To tu bowiem jest „królestwo niebieskie”, tu jest „raj”. Dowodem

na ten „boski fundament” człowieczeństwa i znakiem, że życie może osiągnąć

pełnię i perfekcję „tu i teraz”, są, zdaniem Jewłampiewa, przydarzające się Ki-

riłłowi pięciosekundowe chwile „wiecznej harmonii”, kiedy ma on poczucie in­

tegralnej przynależności do całego wszechświata („Bywają sekundy, kiedy się

zaczyna znienacka czuć w sobie wieczną harmonię, całkowicie zrealizowaną. To

jest nieziemskie. [...] Raptem jak gdyby odczuwa się całą przyrodę i człowiek

mówi sobie: »tak, to jest prawda«” - B, s. 543). Swoim samobójstwem Kiriłłow

chce powtórzyć, a wręcz dokończyć i poprawić dzieło Jezusa, który dobrze za­

czął, ale źle skończył, uginając się ostatecznie w obliczu grozy śmierci i prze-

handlowując swoją w zniosłą naukę o ziemskiej szczęśliwości za wiarę w Boga

i obietnicę „lepszego świata” po śmierci. Dla Chrystusa śmierć była koniecznym

etapem w drodze do objawienia prawdy zmartwychwstania. Dla Kiriłłowa od­

wrotnie. Zadaje on sobie śmierć, by dowieść jej nieistotności w stosunku do zna­

czenia życia30.

Zdaniem niektórych badaczy, w tym Jewłampiewa, Kiriłłow wypowiada idee

najbliższe samemu Dostojewskiemu. Udręczony wątpliwościami co do życia po

śmierci, Dostojewski hołubił niezbyt ortodoksyjną z punktu widzenia nauczania

Cerkwi ideę, w myśl której tajemnica zbawienia nie kryje się w śmierci i życiu

pozagrobow ym , lecz w przekształceniu życia doczesnego w taki sposób, by

śmierć nie wydawała się żadnym szczególnym wydarzeniem w życiu człowieka.

„Raj Chrystusowy” jest nam dostępny tu i teraz, wystarczy tylko naśladować idea

Chrystusa, czyli „zniszczyć i rozdać [swoje ja] całkowicie wszystkim i każde­

mu, nierozdzielnie i z samozaparciem. I to jest największe szczęście [...]. I to jest

raj Chrystusowy”31. Liczy się tylko życie, jakie mamy w tym świecie, który jest

dobry, piękny, warty przeżywania każdej minuty życia w zachwycie i wdzięcz­

ności. Najsilniej idea ta zostanie wyrażona w M łodziku przez W iersiłowa opisu­

jącego swoją wizję ziemskiego raju z inspiracji obrazem Claude’a Lorraina pt.

Akis i Galatea, następnie w późnym opowiadaniu pt. Sen śmiesznego człowieka,

a wreszcie w Braciach Karamazow ustami starca Zosimy. We wszystkich tych

utworach świat przedstawiany jest jako spełniony raj, dostrzegalny dla tych, któ­

3 0 Zob. И. И. Евлампиев, Ф илософ ия человека в т ворчест ве Ф. Д о с т о ев ск о го ....

s. 251-275.

3 1 Cyt. za: R. Przybylski, D o sto jew ski i „ przeklęte p r o b le m y ”, wyd. 2, Sic!, Warszawa

(14)

r z y r e a liz u j ą p r z y k a z a n ie o d p o w ie d z ia l n o ś c i i m i ł o ś c i d o b liź n ie g o . W

Młodziku

W ie r s iło w w y w o d z i , ż e g d y b y z n ik ła „ w ie lk a ” id e a n ie ś m ie r t e ln o ś c i, „ ó w o lb r z y ­ m i n a d m ia r m i ł o ś c i d o T e g o , k tó r y w ła ś n ie b y ł N ie ś m ie r t e l n o ś c i ą , z o s t a łb y p r z e ­ n i e s i o n y p r z e z w s z y s t k i c h n a n a tu r ę , n a ś w ia t , n a lu d z i, n a k a ż d e ź d ź b ło ” (M ł, s. 4 6 2 ) . C z y ż to n ie p ię k n a id e a ? C z y ż p o z b a w ie n ie c z ło w ie k a p o c ie s z a j ą c e j , l e c z d e m o t y w u j ą c e j g o w i z j i „ w ie c z n e g o ż y c i a ” n ie s p r a w iło b y , ż e k a ż d y d z ie ń w y ­ d a w a łb y s i ę m u ty m „ o s t a tn im ” , c o z k o l e i o b li g o w a ł o b y g o d o s z a n o w a n ia s i e ­ b ie o r a z k o c h a n ia in n y c h lu d z i i ś w ia t a w d e s p e r a c k im w r ę c z p o ś p ie c h u ? P o p r z e z W ie r s ił o w a D o s t o j e w s k i flir tu je z fu n d a m e n ta ln ą N i e t z s c h e a ń s k ą id e ą . A l e id ź m y d a le j. O i l e w p r z y p a d k u w a h a j ą c e g o s ię , r o z d w o j o n e g o W ie r s i­ ło w a - „ d e is t y f i l o z o f i c z n e g o ” - w iz j a z ie m s k i e g o ra ju k o ń c z y s i ę j e s z c z e w i ­ d z e n ie m C h r y s tu s a z s t ę p u j ą c e g o p o m i ę d z y „ o s i e r o c o n y c h lu d z i” (b o „ s z c z ę ś l i ­ w i ” l u d z i e o s t a t e c z n ie „ o d c z u li p o t ę ż n i e s w o j e s i e r o c t w o ” ) z e s ł o w a m i: „ ja k m o g l i o N i m z a p o m n ie ć ? ” i w y w o ł u j ą c e g o t y m s a m y m „ p o t ę ż n y h y m n z a c h w y ­ tu , h y m n n o w e g o i o s t a t n ie g o z m a r t w y c h w s t a n ia ” ( M ł, s. 4 6 3 ) , to j u ż w

Śnie

śmiesznego człowieka

n ie m a a n i s ło w a o K o ś c i e l e , J e z u s ie i j e g o o b ie t n ic y n i e ­

ś m ie r t e ln o ś c i c z y ż y c i a p o ś m ie r c i. W

Śnie śmiesznego człowieka

D o s t o j e w s k i

r o b i k o le j n y k r o k i k r e ś li w i z j ę id e a l n e g o s p o ł e c z e ń s t w a lu d z i w p e łn i s z c z ę ś l i ­ w y c h , d z ie c i s ło ń c a z a m ie s z k a ły c h n a c u d o w n e j p la n e c ie , n a k tó rej „ sta r c y u m i e ­ r a li c ic h o , j a k b y z a s y p ia j ą c , o t o c z e n i p r z e z ż e g n a j ą c y c h s i ę z n im i lu d z i, b ł o g o ­ s ł a w i ą c ic h , u ś m ie c h a j ą c s i ę d o n ic h i s a m i ż e g n a n i p r z e z ic h j a s n e u ś m ie c h y . B ó l u i ł e z n ie w id z ia ł e m [...] . P o m y ś l e ć m o ż n a b y ło , ż e s t y k a li s i ę j e s z c z e z e z m a r ły m i s w o im i n a w e t i p o ic h ś m ie r c i i ż e z ie m s k i z w ią z e k m i ę d z y n im i n ie b y ł z r y w a n y w r a z z e ś m ie r c ią ” ( S Ś C Z , s. 1 1 4 ). Ś m ie r ć n ie j e s t tu a n i str a sz n a i b o le s n a , a n i s a m o tn a , n ie z r y w a t e ż d e f i n it y w n ie z w ią z k u m i ę d z y t y m i, k tó r z y o d e s z l i, a t y m i, k t ó r z y p o z o s t a li p r z y ż y c iu . „ R z u c a s i ę w o c z y fa k t, ż e z id e i p r a w o s ła w ia c a łk o w ic i e w y p a d a c e r k ie w . P o z o s t a j ą lu d z ie b e z c e r k w i i C h r y stu s p o z a c e r k w ią ” - p is z e G rig o rij P o m ie r a n c 32. M y d o d a jm y , ż e w o p o w ia d a n iu n ie m a j u ż ta k ż e m ie j s c a d la s a m e g o C h r y s tu s a ... P ię k n e i o p t y m is t y c z n e r e w in d y ­ k a c j e ż y c i a p o n a d ś m ie r c i ą d o w o d z ą , ż e p e r s p e k t y w a z m a r t w y c h w s t a n ia n i e p o ­ k o ił a D o s t o j e w s k i e g o d o t e g o s to p n ia , ż e n ie k i e d y g o t ó w b y ł a b s o l u t y z o w a ć ż y ­ c ie i s t a w ia ć n a g ł o w i e n a u k ę p r a w o s ła w n ą , b y l e b y t y lk o n ie m u s ie ć r o z w a ż a ć t e g o , c o d z ie j e s i ę z c z ł o w i e k i e m p o ś m ie r c i. P r o b le m ś m ie r c i i n ie ś m ie r t e ln o ś c i sta je w r e s z c ie w c e n tr u m m e t a f iz y c z n e g o p la n u o s ta tn ie j p o w i e ś c i D o s t o j e w s k i e g o -

Braci Karamazow.

D o t y c z y g o j u ż p ie r w s z a r o z m o w a o jc a F io d o r a z b r a ć m i I w a n e m i A lo s z ą , z w a ż n ą r o lą S m ier- d ia k o w a , k tó r y z a b ły ś n ie b lu ź n ie r c z y m r e z o n e r s t w e m . F io d o r K a r a m a z o w p yta: „ Iw a n , a n ie ś m ie r t e ln o ś ć j e s t , p o w ie d z m y , m a lu tk a , n o , n a jm n ie js z a ? - N i e m a n i e ­ 3 2 Г. Померанц, Открытость бездне. В ст речи о Дост оевским , Советский Писатель, Москва 1990, s. 186.

(15)

śmiertelności” - odpowiada Iwan. „Aloszka, jest nieśmiertelność? - Jest” - od­

powiada Alosza (BK, t. 1, s. 156). Oto cały Dostojewski. Niewątpliwie Alosza

i jego mistrz, starzec Zosima, to postaci, za pom ocą których Dostojewski prze­

kazuje swój pozytywny światopogląd chrześcijański. Jego osobowość, jak słusz­

nie zauważa Wiaczesław Baczinin, rozdwajała się na „ciemnych” i „jasnych m e­

tafizyków”33. „Ciemny metafizyk” Iwan mówi „jasnemu” Aloszy, że nie akceptuje

świata stworzonego przez Boga, bo w świecie tym na cierpienie i okrutną śmierć

skazani są nie tylko dorośli, którzy „zjedli owoc z drzewa poznania” i poznali, co

to grzech, lecz również niewinne dzieci. Być może nastąpi kiedyś „zbawienie”

i wszyscy obejmiemy się i radośnie zaśpiewamy w niebie Hosanna, ale fakt życia

po śmierci wcale nie anuluje cierpień i bezsensownej śmierci dzieci, które w tym

świecie musiały ponieść potworną ofiarę dla owej „przyszłej harmonii”34.

To, co Iwan czyni przedmiotem abstrakcyjnego dyskursu, znajduje w powie­

ści odzwierciedlenie w faktycznej śmierci prześladowanego swego czasu przez

rówieśników i ubogiego chłopczyka, który w końcu umiera na gruźlicę - Iliuszy

Sniegirowa. Tragedia cierpienia i śmierci Iliuszy zostaje w typowy dla Dostojew­

skiego sposób spotęgowana poprzez jej zapośredniczenie w drobiazgowo opisy­

wanej świadomości zrozpaczonego ojca, który słyszy od syna takie m.in. słowa:

Tatusiu, nie płacz... a jak ja umrę, to w eź dobrego chłopczyka, innego, sam go wybierz spo­ między nich, dobrego, nazwij go Iliuszą i kochaj zamiast mnie... [...] - A o mnie, tatusiu, nigdy nie zapominaj - przychodź do mnie na grób... wiesz co, tatusiu, pochowaj mnie pod naszym wielkim kamieniem, gdzieśmy chodzili na spacery, i przychodź tam do mnie z Krasotkinem, wieczorami... A ja będę na was czekał... Tatusiu, tatusiu!” (BK, t. 2, s. 252)

Przeciwko argumentowi Iwana Dostojewski mobilizuje siłę wiary w słowa

Chrystusa z Ewangelii, które uczynił mottem do Braci Karamazow: „Zaprawdę,

zaprawdę m ówię wam: jeśli ziarno pszeniczne wpadłszy w ziemię nie obumrze,

samo zostaje; lecz jeśli obumrze, wielki owoc przynosi” (J, XII, 24). Biblijne

3 3 В. А . Бачинин, Д о с т о е в с к и й : м е т а ф и з и к а п р е с т у п л е н и я (Х уд о ж ест в ен н а я

феноменология русского протомодерна), Издательство Санкт-Петербургского университета,

Санкт-Петербург 2001, s. 109.

3 4 Do narracji Iwana o cierpieniach dzieci Wasylij Rozanow, który z w ielką uwagą pochylił

się nad Legendą o Wielkim Inkwizytorze, dodaje swoją własną historię: „Niedaleko od Kostro- my, w przylaszczkach, wraz z którymi zaczynają się bezkresne zawołżańskie lasy, zostało znale­ zione ciałko niemowlęcia-chłopca, koło roku, całe i nietknięte”. Sekcja zwłok i oględziny m iej­ sca śmierci dowiodły, że chłopczyk umarł z głodu, widać było, że pełzał koło drzewa, dopełzł w pobliskie krzaki, potem wpadł w jakiś dół, z którego starał się wyczołgać... „Trwało to w szyst­ ko tydzień”. W końcu z pewnością stracił głos, ale przez pierwsze dni z pewnością wołał „mama, mama!”. A le „mamy” nie było. A m oże była? - spekuluje Rozanow. Była przez jakiś jeden dzień, stojąc „w pobliżu, za drzewem, również obserwując, gdzie zacznie się czołgać chłopiec i jak on jej będzie szukał”. „Niczego nie potrafię sobie przedstawić o duszy i wyobraźni, o świa­ dom ości chłopczyka, ale coś, z pew nością, tam było, w końcu było to króciutkie »mama, mama!«” - В .В. Розанов Л егенд а о Великом инквизит оре Ф. М. Д ост оевского, [online] <www.magistermsk.ru/library/philos/rozanov/rozav001.htm>.(dostęp: 5.05.2015).

(16)

s ł o w a z o s t a j ą z r e w in d y k o w a n e w fin a ln e j s c e n i e p o w ie ś c i , p r z e d s ta w ia ją c e j A l o ­ s z ę w o t o c z e n i u 1 2 c h ło p c ó w - n ic z y m n o w e g o C h r y s tu s a z n o w y m i a p o s t o ła m i - n a d g r o b e m I l iu s z y S n ie g ir o w a . T o , c o z p u n k tu w id z e n ia I w a n a w y d a j e s ię h o r r e n d a ln e , o k r u tn e i n ie s p r a w ie d liw e - ś m ie r ć d z ie c k a - u ja w n ia s w ó j „ w y ­ ż s z y ” s e n s w p o s t a c i n a w r ó c e n i a n a p r a w d z i w ą p r a w o s ł a w n ą w i a r ę 1 2 c h ło p c ó w , k tó r z y fo r m u ją c o ś w r o d z a ju w ie lk ie j c h r z e ś c ija ń s k ie j r o d z in y . C i, k t ó r z y w c z e ś n i e j b y li z a w z ię t y m i p r z e ś l a d o w c a m i I liu s z y , s t a ją s i ę le p s z y m i, p e łn y m i m i ł o ś c i k u b li ź n im lu d ź m i, n a b ie r a j ą p e w n o ś c i c o d o „ K r ó le s t w a C h r y ­ s t u s o w e g o ” c z e k a j ą c e g o p o ś m ie r c i i o d te r a z n ie b ę d ą s i ę j u ż je j b a ć . N a ty m p o l e g a ó w w i e l k i d u c h o w y „ o w o c ” , j a k i p r z y n o s i p o z o r n ie b e z s e n s o w n e i n i e ­ s p r a w ie d liw e z d a r z e n ie . Ś m ie r ć z o s t a ła p o k o n a n a . A ż c h c e s i ę z a p y ta ć : „ O ś m ie r ­ c i, g d z ie j e s t tw ó j o ś c ie ń , t w e z w y c i ę s t w o ? ” . „ Ś m ie r ć j e s t z ia r n e m , z k tó r e g o w y r a s ta n ie ś m ie r t e ln o ś ć . P o w i e ś ć k o ń c z y s i ę t ą t r iu m fa ln ą o d p o w ie d z ią n a I w a ­ n o w e o s k a r ż e n ie B o g a ” - o c e n ia w z w ią z k u z t y m B e r n a r d J. P a r is35. „ K r ó tk ie ż y c i e d z ie c k a , w b r e w p r z e k o n a n iu Iw a n a , z o s t a w i ło s w ó j ś la d w ż y c i u in n y c h lu d z i, n ie b y ła d a r e m n a . Z a te m ś m ie r ć j e g o n ie ś w i a d c z y o a b s u r d a ln o ś c i lu d z ­ k ie g o l o s u ” - p r z e k o n u je G . M . F r id lie n d e r 36. W p o d o b n y s p o s ó b ś m ie r ć d z ie c k a u s p r a w ie d liw ia s ta r z e c Z o s im a , in d a g o ­ w a n y p r z e z j e d n ą z o d w ie d z a j ą c y c h j e g o m o n a s te r „ w ie r z ą c y c h b a b ” . K o b ie ta , o ja k ie j m o w a , p o c h o w a ła c z w ó r k ę d z ie c i , n ie d a w n o s w o j e g o o s t a t n ie g o , n a jb a r­ d z ie j u k o c h a n e g o „ s y n e c z k a ” :

Syneczka opłakuję, ojcze, trzy latka miał, trzy miesiące brakowało, a trzy latka by miał. Z po­ wodu syneczka zadręczam się, ojcze, z powodu syneczka. Ostatni syneczek się ostał, czworo ich miałam z moim Nikituszką, ale nijak się nie chowają nam dzieciaki, nie chowają. Trzech pierwszych pogrzebałam, ale nie bardzo ich żałowałam. A tego ostatniego pochowałam i za­ pomnieć go nie mogę. Ciągle jakby przede mną stoi, nie odchodzi. Duszę mi wysuszył. Popa­ trzę na jego rzeczy, na koszulinę albo na trzewiczki, i w ryk. Rozłożę, co się po nim ostało, patrzę i płaczę. (BK, t. 1, s. 59-60)

Z o s im a p o c i e s z a j ą , m ó w ią c , ż e je j s y n e k n a p e w n o j e s t a n io łk ie m u P a n a B o g a . A l e d o k o b ie t y t e n a r g u m e n t n ie tra fia . T ak s a m o p r z e c ie ż p o u c z a ł j ą je j m ą ż . O n a je d n a k c h c ia ła b y j e s z c z e r a z z o b a c z y ć i u s ł y s z e ć sy n k a :

gdybym ja tylko raz jeden na niego popatrzała, gdybym raz jeden jemu się znów przyjrzała, nie podeszłabym, nie przemówiłabym, tylko bym się w kącie zaczaiła; tylko przez chwilkę jed­ ną spojrzeć, posłuchać, jak ugania po dworze, jak przyjdzie i krzyknie swoim głosikiem: „Mamo, a gdzieś ty?” Tylko raz go posłuchać, jak nóżkami swoimi po izbie tupocze, tylko raz jeden, nóżkami swoimi, tup-tup, tak drobniutko, drobniutko. (BK, t. 1, s. 60-61)

A l e o n a w i e , ż e n ig d y g o j u ż n ie z o b a c z y . D o s t o j e w s k i n ie p r z e s ta je r o z d r a ­ p y w a ć k r w a w ią c e g o s e r c a c z ło w ie k a . M o ż e i s y n e c z e k j e s t a n io łk ie m u B o g a ,

3 5 B. J. Paris, D ostoevsky’s Greatest Characters, Palgrave MacMillan, N ew York 2008, s. 131.

3 6 Г. М. Фридлендер, Путь Достоевского к роману-эпопее, (w:) idem (red.), Достоевский.

(17)

a le c ó ż z t e g o , s k o r o „ n ie m a g o m i ę d z y n a m i , ta m g d z i e z a w s z e s i e d z i a ł ” (s . 6 0 ) i m a tk a j u ż n ie u s ł y s z y d ź w ię k u j e g o ś m ie c h u i j e g o b ie g a j ą c y c h n ó ż e k ... Z o s im a w y s u n ie w o b e c t e g o k o le j n y a r g u m e n t. B ę d z i e p r z e k o n y w a ł m a t k ę , ż e n a w e t p o ś m ie r c i d z i e c k o n ie p r z e s t a j e w i ą z a ć j e g o r o d z i c ó w n i e w i d z i a l n y m z w ią z k ie m , k ła d ą c n a n ic h s p e c j a ln ą m o r a ln ą o d p o w ie d z ia ln o ś ć . Z m a r li n ie p r z e ­ s ta ją b a c z y ć n a ż y w y c h p o ś m ie r c i, c z y n ią to j e d n a k w s p o s ó b j e d n a k n i e w i d o c z ­ n y i n ie p o j ę t y d la t y c h o s t a tn ic h . T o w ła ś n i e ta m y ś l p r z e k o n u je o s t a t e c z n ie k o ­ b ie t ę d o p o w r o t u d o p o r z u c o n e g o p r z e z n ią m ę ż a . Z o s im a m ó w i:

Wracaj do domu, matko, i miej o nim staranie. Zobaczy stamtąd chłopczyk twój, żeś rzuciła ojca jego, i rozpłacze się: po cóż jego spokój zakłócać? Wszak żyje on, żyje, bo żywa jest dusza na wieki i nie masz go w domu, a jest niewidocznie przy was. Jakże będzie m ógł do domu przyjść, jeżeli mówisz, żeś dom swój znienawidziła? Do kogoż przyjdzie, jeżeli was ra­ zem nie znajdzie, ojca i matki? Teraz śni ci się i jeno się męczysz, a w domu ześle ci dobre sny. Wracaj do męża, matko, dzisiaj jeszcze wracaj. (BK, t. 1, s. 61)

W y d a w a ć b y s i ę m o g ł o , ż e w

Braciach Karam azow

D o s t o j e w s k i o s ią g n ą ł

w r e s z c i e d u c h o w y s p o k ó j i p o k o n a ł s w ó j lę k p r z e d z a g a d k ą ś m ie r c i, p r z e z w y ­ c i ę ż y ł a r g u m e n t Iw a n a , k tó ry , j a k m o ż n a s ą d z ić , b y ł n a j p o w a ż n ie j s z y m , z j a k im p r z y s z ł o m u s i ę m i e r z y ć . A l o s z a b u d u je n a d g r o b e m b i e d n e g o I l i u s z y n o w ą c h r z e ś c ij a ń s k ą r o d z in ę , Z o s im a z a ś p r z e k o n u je , ż e z m a r łe d z i e c i s p o g lą d a j ą n a r o d z ic ó w „ z g ó r y ” , r o z p o z n a j ą ic h i c z e k a j ą n a p o n o w n e s p o t k a n ie . W t ę s i e la n ­ k o w ą w i z j ę w k r a d a s i ę j e d n a k , j u ż p r z y s a m y m k o ń c u p o w i e ś c i , n ie p o k o j ą c e p y t a n ie K o l i K r a s o tk in a d o A lo s z y : „ C z y s ł u s z n ie r e li g ia t w ie r d z i, ż e w s z y s c y z m a r t w y c h w s t a n i e m y i z o b a c z y m y s i ę w s z y s c y , i z o b a c z y m y I l i u s z e c z k ę ? ” (

Неужели и взаправду религия говорит, что мы все встанем из мертвыгх,

и оживем, и увидим опять друг друга, и всех, и Илюшечку?

). A l o s z a o d p o ­ w ia d a w s ły n n y c h s ło w a c h : „ N a p e w n o z m a r t w y c h w s t a n ie m y , n a p e w n o s i ę z o ­ b a c z y m y i w e s o ł o , r a d o ś n ie o p o w i e m y s o b i e n a w z a j e m , c o b y ł o ” ( B K , t. 2 , s. 4 7 6 ) . W e d łu g m ło d e g o u c z n ia Z o s im y w s z y s c y s p o t k a ją s i ę p o ś m ie r c i d o k ła d ­ n ie w tej sa m e j fo r m ie , w ja k ie j o s ta tn i r a z s i ę w i d z i e l i , c z y l i ta c y , j a k s t o j ą tu i te r a z , z r o z r z e w n ie n ie m w s p o m in a j ą c y „ d o b r e g o c h ło p c z y k a , k o c h a n e g o c h ło p ­ c z y k a , d r o g ie g o n a s z e g o c h ło p c z y k a ” (s . 4 7 5 ) - I liu s z e c z k ę . A l e sk ą d w o g ó le w z i ę ł o s i ę to p y ta n ie K o l i K r a s o tk in a ? C z y is t n ie j ą p o w o d y , a b y w ą t p ić , ż e s i ę s p o t k a m y p o ś m ie r c i, b y w y s t ę p o w a ć z ta k im w ła ś n i e a n ie in n y m p y ta n ie m ? N a jw y r a ź n ie j D o s t o j e w s k i n ie p o tr a fił s i ę o p r z e ć z a s y g n a liz o w a n iu ra z j e s z ­ c z e p r o b le m u , k tó r y k ie d y ś , p o ś m ie r c i p ie r w s z e j ż o n y , z w e r b a liz o w a ł w s ło w a c h : „ M a s z a l e ż y n a s t o le . C z y z o b a c z ę s i ę k ie d y ś z M a s z ą ? ” . „ P r o b le m

pośmiertnego

obcowania

b a r d z o m a r tw ił D o s t o j e w s k i e g o ” - p o d a je W ita lij S w in c o w 37. D o k o ń ­ c a s t a w a ły m u p r z e d o c z a m i p y ta n ia : c z y p o ś m ie r c i sta r y c z ł o w i e k z m a r t w y c h ­

3 7 В. П. Свинцов, В ера и неверие: Дост оевский, Толстой, Чехов и другие, “Вопросы

литературы” 1998, nr 5, [online] <http://magazmes.russ.ru/voplit/1998/5/svm-pr.html> (dostęp: 5.05.2015).

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pomyœleæ mo¿na by³o, ¿e stykali siê jeszcze ze zmar³ymi swoimi nawet i po ich œmierci i ¿e ziemski zwi¹zek miêdzy nimi nie by³ zrywany wraz ze œmierci¹” (SŒCZ, s. Œmieræ

(z ros. если бы – co by się stało, gdybym się znalazł w takiej sytuacji) w sys- temie artystycznym Konstantego Stanisławskiego, odzwierciedlone w stwo- rzonej przez

A New Interpretation of The Canonization by John Donne, „Zeszyty Naukowe Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Gdańskiego. S., Poeci metafizyczni,

Fedor Pawłowicz zauważył odrazu, że syn jego ma zbyt wygórowane pojęcie o swym majątku, że jednak jest to przytem chłopak lekkomyślny, gwałtowny, niecierpliwy,

Wśród akt tych znajdują się doku­ menty, które bezpośrednio dotyczą Wielunia (24 jednostki), miast ziemi wieluń­ skiej oraz inne dotyczące przeszłości

Dostojewskiego:.. Zrazu byłem zupełnie niezdolny zrozumieć - mówi Arkadiusz Dołgoruki - jak można było wtedy tak nisko, tak sromotnie upaść, a co najważniejsze -

ze mnie stanowisk, które nie separują języka i świata, już z góry podkreśla się, że praktyki rzeczywistego używania języka zawsze powiązane są w wieloraki sposób ze

Być może – znów opieram się tylko na własnych przypuszczeniach – były takie przypadki, że nikogo owe osoby nie spotkały, ale przez miesiące, a później lata spędzone