• Nie Znaleziono Wyników

View of Menelaos i Helena w Odysei

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Menelaos i Helena w Odysei"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

R

O Z P

R

A

W

Y

JANIKA NIEMI RSKA-PLISZCZYŃSKA

M ENELA OS I H E L E N A W O D Y S E I (P róba charakterystyki)

Celem tej p racy je s t próba ch a rak tery sty k i M enelaosa i H eleny w Odysei poprzez analizę środków: w yrazu artystycznego. Dzieło poetyckie przem aw ia do odbiorcy przede w szystkim swą s tru k ­ tu rą form alną. Dopiero poprzez sposoby prezentacji p o staci ze strony tw órcy czytelnik je st w stanie zrozum ieć budow ę generalną charakterów w dziele poetyckim , ich funkcję w kom pozycji u tw o ru i .wreszcie, co je s t właściwie najw ażniejsze, sięgnąć ostatecznie do światopoglądowego pionu poem atu. A naliza sposobów prezen ­ tacji postaci prow adzi do nieoczekiwanego nieraz wniosku odno­ śnie m oralnej oceny ty c h postaci zę stro n y tw órcy p oem atu. Za przykład posłużyć może t u analiza pewnego porów nania z Odysei, zawartego w opow iadaniu p asterza i przyjaciela odysowego, E um a- josa o swym porw aniu w dzieciństwie (XV 415—485).

B ył E um ajos, jako sam opowiada, synem królew skim . W dom u jego rodziców opiekowała się nim służebna F enicjanka. Pewnego razu jeden z przybyłych właśnie okrętem kupców fenickich uwiódł ją i za cenę obietnicy zabrania z sobą do S ydonu (jej ojczyzny) uczynił powolną swym zam iarom . Fenicjanie są tu określeni jak o sławni żeglarze (vaooixXuTOi), ale ludzie chciwi zysku i przebiegli (TpwHTai, TcoXuTtaL7raAoi). N atom iast postępow anie F enicjanki nie je st przez cały ciąg tego opow iadania poddane bezpośredniej oce­ nie m oralnej w formie jakiegokolw iek określenia. F en icjan ka nie tylko przynosiła kupcom wszelkie inform acje, orientujące ich w stopie życia i możliwościach nabyw czych dom u królewskiego, ale także ofiarow ała się z własnej woli w ykraść z dom u rodziców synka królewskiego, powierzonego jej opiece. W chwili odjazdu

(2)

6 JANINA NIEMIRSKA-PLISZCZYŃSKA

s ta tk u zabiera jeszcze z pałacu złoto, jak ie jej wpadło w ręce, oraz prow adzi m ałego E um ajo sa n a okręt. Całą pogardę dla jej zd rad y wobec chlebodawców i okrucieństw a wobec dziecka, w yda­ nego Fenicjanom , w yraził p o e ta dopiero p rz y końcu opowia­ dania. Oto w czasie drogi F en icjan ka spadła n a dno okrętu, ja k m orski n u r (<5>ę slvaX£7) — w 479), a żeglarze feniccy w yrzu­ cili ją fokom i ry bo m n a pożarcie.

W ty m je d n y m porów naniu zaw arty je s t bezm iar potępienia i pogardy. Oto k a ra bogów : śmierć nie człowieka, lecz bezim ien­ nego stw orzenia, bez opłakania przez bliskich, koniec przypadkow y, niew ażny d la nikogo. T akiem u bezładnem u i niew iernem u życiu F en icjanki przeciw staw ił t u H om er cnotliw e, uporządkow ane, lojalne względem rodziny O dysa życie E um ajosa, otoczonego szacunkiem i m iłością. O dyseja je st, wedle określenia A ry sto te­ lesa, o p a rta n a ch a rak terach (fjłludj Poet. 1459 b 16). Rozwój charak teró w staje się w Odysei podstaw ow ym elem entem kom pozy­ c y jn y m i je d n ą z generalnych przyczyn rozw oju akcji poem atu. Co więcej, w ch a rak terach Odysei zdaje się skupiać koncepcja świa­ topoglądow a poety , one zd ają się by ć nosicielam i etycznej po­ staw y H om era.

N iniejsza pró b a nie zgłasza roszczenia do podjęcia ta k syn te­ tycznego zadania ze względu n a b ra k porów nania z innym i p o sta ­ ciam i p o em atu i w oderw aniu od analizy celów kom pozycyjnych tw órcy poem atu. N ato m iast m a niniejsza p ró ba ch a rak ter m etody­ czny i staw ia kw estię: co może wnieść do oceny postaci Menelaosa i H eleny analiza estety c zn a ty c h m iejsc po em atu, w któ ry ch te postacie w y stęp u ją w szczegółowym oświetleniu (rozdział III). D la uzyskania tego celu m etodycznego wykluczono najpierw po analizie w szystkich odnośnych m iejsc, w zm ianki w Odysei o Hele­ nie i Menelaosie, k tó re funkcjo nu ją służebnie w stosunku do akcji utw o ru , nie m ając faktycznego zw iązku z isto tn ą budow ą ty ch cha­ rak teró w w poem acie (rozdział II). Wreszcie zebrano wszystkie obserwacje, odnoszące się do postaci Menelaosa i Heleny, uzyskane uprzednio z analizy ostatecznej odpowiednich miejsc poem atu (rozdział IV). Pow ołano się tak że n a kom entarz bizantyjskiego filologa, E u stacju sza (Lipsk 1825), a to z tego względu, że an a­

(3)

MENELAOS I HELENA 7

liza estetyczna p o d jęta przez au to rk ę tego studium , znalazła w jego uw ag ach potw ierdzenie obserw acyj, m ogących uchodzić za z b y t subiektyw ne bez świadectwa antycznego. W ybór postaci H eleny i Menelaosa, jak o te m a tu niniejszego studium , tłum aczy się in te re ­ su jący m względem m etodycznym , że te postacie p o em atu pozo­ s ta ją w organicznej niejako akcji wzajem nej i w zajem nie się ch a­ raktery zu ją.

WZMIANKI 0 MENELAOSIE I H ELENIE W O D Y S E I FUNKCJONUJĄCE SŁUŻEBNIE W STOSUNKU DO AKCJI POEMATU

Obydwie postacie poem atu, k tóre t u zostaną poddane anali­ zie, w ystąpią jako indyw idualności ty lk o w ks. IY (do w. 625) i w początkach ks. X V (do w. 185). W szelkie inne wzm ianki o nich w Odysei odnoszą się tylko do ak tualnej sy tu acji poem atu.

A. M e n e la o s

Do ks. IY H om er w spom ina kilkak rotnie M enelaosa zawsze tylko w zw iązku z zam ierzoną podróżą T elem acha celem zdoby­ cia bliższych inform acji o ojcu. W m iarę zbliżania się do ks. IV czytelnik słyszeć będzie te w zm ianki coraz częściej i w form ie coraz obfitszej.

Dlaczego Telem ach m a jechać do S p arty , do M enelaosa, dowia­ duje się czytelnik od sam ej P allas-A teny, k tó ra w postaci Men- tesa w yjaśnia Telemachowi, że Menelaos p rzyb ył o sta tn i spod T roi (I 285—286), a więc m a najświeższe wiadom ości o Odysie. Początkow o S p a rta i Menelaos to jedno. P allas-A tena, zaw iada­ m iając Zeusa o swym zam iarze w ysłania T elem acha do S p a rty (I 93—94), m a n a m yśli, mówiąc o Sparcie, Menelaosa. W ks. I I Telem ach zaw iadam ia zalotnika E u ry m ach a o swym zam iarze w y­ ja z d u do S p a rty (w. 214). P odróż Telem acha do S p a rty w yśm ie­ w ają zalotnicy (w. 327). O podróży ^do S p a rty zaw iadam ia Tele­ m ach także klucznicę E urykleję (w. 359). W szystkie te w zm ianki w ks. I I id en ty fik u ją pojęcie S p arty z Menelaosem.

O bfitsze i bardziej szczegółowe w zm ianki o sam ym M enela- osie zaw iera ju ż ks I I I . Stanow ią one zapowiedź ks. IV . O to N estor

(4)

8 JANINA NIEMIRSKA-PLISZCZYŃSKA

opow iada o powrocie Achajów spod Troi. N ajpierw dow iadujem y się od N estora o strasznej k łótn i m iędzy A gam em nonem i Mene- laosem n a te m a t term in u pow rotu spod Troi (ww. 136—150). W cza­ sie w aśni obydw aj królowie obrzucili się wyzwiskami na oczach wojów achajskich (w. 148). Część Achajów opowiedziała się za stanow iskiem Agam em nona, część usłuchała Menelaosa. N estor w yruszył ze swymi (w. 165), za nim później nieco Menelaos i spotkał grupę N esto ra n a Lesbosie (ww. 168—169). N astępnie opowiada N esto r o dziejach pow rotu innych herosów, oraz o niedoli Aga­ m em nona (w. 167, Ww. 188—200). Telem ach po chwili podejm u­ ją c pow tórnie w ątek opowieści N estora, p y ta gwałtownie, gdzie b y ł Menelaos podczas m orderstw a A gam em nona? tcoo MeveXaoę &7)V (w. 249). O patrzenie tego p y ta n ia bezpośrednim sąsiedz­ tw em innych zdań p y ta jn y c h : „ ja k zginął A try da, szerokowładny A gam em non? J a k ą śmierć obm yślił m u podstępnie A jg isto s...? A może b r a t nie by ł w tedy w achajskim A rgos. . . “ 1 jednym sło­ wem te n grad p y ta ń świadczy o w zburzeniu m oralnym Telema- cha. Jego niepokój usp o k aja N estor zapewnieniem, że gdyby „płow y“ Menelaos by ł wówczas obecny, to wszystko b y inaczej w yglądało: oto A jgistos poniósłby śmierć z ręki b ra ta Agam em ­ n o n a (ww. 256—261). N estor w te n sposób daje świadectwo ry cer­ skiej czci Menelaosa i jego poczuciu powinności braterskiej.

Z kolei podejm uje N estor dalszą opowieść o powrocie Mene- łaosa. R azem mianowicie dojechali aż do attyckiego przylądka Sunionu (w. 278), tu dopiero nastąpiło rozstanie. G dy Menelaos ruszył w dalszą drogę, spotkała go b u rz a koło skał Malei. Pięć s ta t­ ków dopłynęło do E g ip tu i t u Menelaos zabrał ogromne bogactw a (ww. 229—302). W ojczyźnie zjawił się Menelaos dokładnie w tej chwili, gdy O restes w ypraw iał styp ę po „m atce nienaw istnej i tchórzliw ym A jgistosie“ . T u N estor oddaje tak że sprawiedliwość usposobieniu praw dom ów nem u Menelaosa, zachęcając Telem achą do szczerości względem niego (ww. 327—8): Proś go sam b y ci praw dę powiedział — nie bój się — nie okłam ie (<J/eoSoę 8’ oux epśet), to bardzo m ąd ry człowiek (■Jts7tvujJiivoę) W n astęp ny ch księgach,

(5)

MENELAOS I HELENA 9

poza IV i XV, wzmianki o Menelaosie wiążą się ze w spom nieniem bojów O dysa pod T ro ją i świadczą cześć m ęstw u bojow em u „bogom równego“ M enelaosa (V III 518 c t> jv avTi9św MóveXáco; X IV 470:

flY?taib]v §’ ’OSucfsóę te xaí ’ArpEÍSr)? MevśXaoę — wiódł nas O dys i A try d a Menelaos).

W ks. X I (wW. 459—460) dusza A gam em nona p y ta O dysa, gdzie przebyw a jego syn Orestes, „czy to w Orchpm enie, czy w P ylos piaszczystym , czy p rzy Menelaosie w szerokiej Sparcie? I t u także Agamem non wym ienia Menelaosa w zw iązku ze swoją subiektyw ną sytuacją w poemacie, tz n p y tając o syna. Gdzież m ógłby być O re­ stes ja k nie u rodzonego b ra ta Agamemnonowego, M enelaosa?

W ks. X I I I (w. 412 i nn.) A ten a zaw iadam ia O dysa, że idzie do S p arty , słynącej z pięknych n iaw iast, ab y wezwać T elem acha do p ow rotu: „On ci to powędrował do przestronnego L akedaj- m onu, do Menelaosa, zasięgnąć wieści o tobie, czy jeszcze gdzie jesteś . . . " T u w zm ianka o Menelaosie pozostaje w zw iązku z podróżą Telemacha, podobnie ja k w zm ianka w ks. 1 i II . Poświęca H om er nieco uwagi postaci Menelaosa, gdy T elem ach relacjonuje m atce swe wrażenia z gościny u niego (X V II 115—149).

W ks. X X IV (ww. 115 — 116) dusza A gam em nona, widząc nagłe przybycie wielu dusz zalotników p y ta je d n ą z nich, duszę A m fim edonta, przypom inając swą znajom ość z jego ojciem : „Czy nie pam iętasz, ja k przybyłem do waszego dom u razem z boskim M enelaosem [§6v ávTiD-écp ¡xeveXácp] nam aw iać O dysa, b y pod Ilion ruszył n a wiosłownych o k rę ta c h ? “ W zm ianka o Mene­ laosie m a tu również ch a rak ter funkcjonalny w stosu nku do oso­ bistej sytu acji Agamemnona.

B. H e l e n a

Aż do ks. IV nie wspom ina H om er ani jed n y m słowem o H ele­ nie, bo nie m a żadnej konieczności arty stycznej. Są to w szak księgi poświęcone herosowi młodzieńczemu. W e w szystkich zaś innych księgach, poza IV i X V , postać H eleny w ystępuje niem al bezoso­ bowo jako sym bol zdradliwości niewieściej i p rzyczyna Wojny trojańskiej. Nie posiada żadnych rysów indyw idualnych. P rz e ­

(6)

10 JANINA NIEMIRSKA-PLISZCZYŃSKA

k lin a j ą E um ajos (rzecz oczywista), jak o sprawczynię zguby swego p a n a — O dysa i ty lu innych m ężów (X IV 6 8). Telemach pó po­ wrocie ze S p arty w spom ina m atce, że widział Helenę argiwską, przyczynę zła dla ty lu Achajów i T ro jan ( X V I I 118). Helenę wymie­ n ia również A ten a (w postaci M entora) jak o sprawczynię w ojny tro jań sk iej, gdy wypomina- Odysowi w czasie rzezi zalotników, że ongiś lepiej walczył „o białoram ienną, zacnego’ rod u H elenę“ ( X X I I 227).

N a to m iast ja k o b y pewnego złagodzenia sądu o Helenie m ożna d opatryw ać się w dw u m iejscach Odysei. Pierwsze to rozmowa O dysa z A gam em nom en w podziem iu (X I 385 — 464). Oto Aga­ m em non, nie m ogąc przeboleć h a ń b y swego zgonu z ręki żony, ostrzega O dysa p rzed całym rodem niewieścim (w. 456). W cza­ sie te j rozm ow y Odys w spom niał o sm utnej roli H eleny jako p rzy ­ czyny w ojny trojańskiej. Tę wzm iankę (w. 438) Agamemnon zbyw a milczeniem, gdyż za szczyt zdradliwości m ałżeńskiej poczy­ tu je m ężobójstw o K lita jm e stry ; pociesza w net Odysa, że jego nie sp o tk a m ord ze stro n y niew iasty (w. 444: ęóvoę). K litaj- m estrę nazw ał su k ą (w. 424 tj Ss xuvćółtię). W porównaniu z czy­ nem K litajm e stry w ina H eleny w subiektyw nym poczuciu Aga- m etanona nieco słabnie.

B ardziej w yraźnego złagodzenia sąd u doznaje H elena ze stro n y najw ierniejszej z żon, Penelopy (X X III 218—224). U sprawiedli­ wienie H eleny w ynika wówczas ze szczególnej sy tu acji Penelopy. O to nie p rzy jm u je on a początkow o do wiadomości fa k tu p rzy­ b ycia m ęża do dom u. Dopiero po udanej próbie (X X III 177—204) przeprasza go, uspraw iedliw iając się obaw ą przed ew entualnym oszustw em ze stro n y przybysza (X X III 209—217). N aw et H elena argiw ska, jej zdaniem , nie od dałaby się w y stęp n e j. miłości w sto­ sunku do cudzoziem ca, g dyby sobie zdała spraw ę z przyszłej ko­ nieczności niesławnego pow rotu do dom u (ww. 218—221). To sprawa inspiracji bogów: (w. 222). P enelopa współczuje kobiecie, k tó rą los oszukał. Ona zaś sam a za cenę n aw et pozornego chłodu względem ukochanego m ęża nie chciała paść ofiarą oszustwa. W obydw u ty ch w ypadkach w zm ianka o Helenie m a c h a rak ter funkcjonalny w sto­ su n k u do subiektyw nej sytu acji bohaterów poem atu i nie przed­

(7)

MENELAOS I HELENA

II

stawia Heleny, jako indywidualności, ocenia tylko czyn H eleny na tle porównawczym z konkretną sytuacją innych postaci utworu.

ANALIZA POSTACI MENELAOSA I H ELE NY NA TLE KS. IV I X V O D Y S E I .

a) U naocznienie, tj. urealnienie postaci m ałżonków. O cenę w yglądu dom ostw a Menelaosa, H om er pozostaw ia m łodym gościom , co artystycznie je s t korzystniejsze. Ic h oczom u kazuje się p ra w ­ dziwie królewski przepych. Pierw szym w rażeniem je s t odczucie klasku, ja k b y słońca lu b księżyca (IV 45), w szystko ja rz y się o d miedzi, złota, burszty n u , srebra, kości słoniowej (ww. 71—72). W szystko lśni m etalem . Telem ach porów nyw a pałac M enelaosa do dw oru Zeusa Olimpijskiego (w. 74). Ja k a ż p rz y ty m gościn­ ność! Aż żachnął się Menelaos n a p y tan ie zaufanego sługi, E te - oneusa, czy przyjąć młodzieńców czy odesłać dokąd in d ziej: D aw ­ niej nie byłeś ta k i n iem ądry (vi)7tioę). . . , pleciesz głupstw a (v^t:i«) ja k dziecko (ww. 31—32).

Powtórzenie opryskliwego w yrazu św iadczy t u o oburzeniu Menelaosa. Mimo zam ieszania weselnego (gody sy n a M egapentesa i pożegnalne z córą H erm ione, k tó rą w ysyła Menelaos z wozam i i końm i do świeżo zaślubionego m ałżonka) p a n dom u zn a jd u je ty le czasu dla młodzieńców, ja k b y ty lk o ich je d n y ch m iał wówczas u siebie. Nie zapom niano naw et o zdrożonych koniach. Ocena boga­ ctw a i gościnności M enelaosa w ypadła ja k n ajbard ziej e n tu z ja ­ stycznie. P ejzystratos mówi „ . . . przed to b a, którego słucham y z zachw ytem , ja k głosu b o g a “ (w. 160).

B ogactw a swego pragnie użyć Menelaos n a p otrzeb y najbliż­ szych druhów. Oto w yraża życzenie darow ania Odysowie jednego m iasta w swym argiw skim państw ie i sprow adzenia go tu ta j z ro ­ dziną (ww. 174—180), T rudno je d n a k wyobrazić sobie heroicznego i przem ądrego O dysa w takiej sytuacji, choć niewątpliwie in tencje Menelaosa są szczere. Oto ja k idyllicznie w yobraża sobie ów sta n rzeczy M enelaos: „ I ta k byśm y t u żyli blisko siebie i nic b y nie mąciło naszej przyjaźni i radości, aż okryje n as czarna ch m ura śmierci“.

(8)

12 JANINA NIEMIRSKA-PLISZCZYŃSK V

Menelaos zgodziłby się mieć trzecią część m ajątk u , ja k i obecnie posiada, byleby tylko żyli ci jego druhowie, k tó rzy zginęli na ziemi trojańskiej (ww. 9 7 —99).

Bogactwo je s t tak że źródłem naiw nej, prostodusznej jego chełp­ liwości. W ty m momencię, kiedy Telem ach obdarow any przezeń trzem a końm i i powozem, prosi o wymianę daru ze względu na b ra k paszy n a Itac e, Menelaos uśm iechnął się i odpowiedział (IV 612): Toiyap syw to i utoc pe-raaTYjaco 8óvapoci. yap zmienię podarki, bo stać mnie n a to.

O ile bogactw o je st atm osferą M enelaosa, o tyle Helenę otacza klim at w ytw orności, luksusu i wdzięku. „W yszła z e . swej wyso­ kiej, wonnej k o m n a ty — “ (IV 121 122); w lot uw ijają się poko­ jow e: je d n a (Adreste) podsuw a jej krzesło, druga (Alkippe) przy­ kryw a je m iękkim , w ełnianym kobiercem, trzecia (Fylo) p rzy­ nosi srebrny koszyk, pełen cienkiej wełny, a n a wierzchu wrze­ ciono z fiołkow ą przędzą (IV 123125; 133— 134). W szystkie czynności służby przedstaw ione są szeregiem zdań współrzędnych, w yrażających pośpiech. Wejście H eleny zostało bardzo starannie pod względem arty sty czn y m opracowane przez Hom era. K om en­ ta to r antyczny m ówi: Iv8i«(JXŁ'jw<; (E ust. 1487, ad v. 121).

Odnośnie zaś im ion służebnych staro ży tn i pow iadają, ja k mówi E ustacjusz, że inne usługiw ały Helenie w Iliadzie, a inne w dom u Menelaosa. Nie wypadało przecież, żeby te, które uczestniczyły w jej* przew inieniu (apapTąpaTOę), tow arzyszyły teraz jak o m ał­ żonce (E ust. 1488, ad. v. 123). Z atem wedle k o m entatora a n ty ­ cznego im iona służby m ają dla H om era cel artystyczny. P o dkre­ ślają odm ienność sy tu acji H eleny w dom u m ałżonka w stosunku do jej sy tu acji w Troi. Sam fa k t wyliczenia imion ty c h służebnych, k tóre ty lk o raz w ystąpią w całej Odysei, wskazuje na szczególne ich znaczenie artystyczne. T ak samo podaje H om er nazwę źródła A rtakii, skąd córka A ntifatosa (indywidualnie nie nazw ana) czer­ pała' wodę (X 106), nie wym ienia H om er imiennie dzieci Eola (X 5 6), ale w ym ienia po im ieniu synów N estora (I II 4 1 3 —415).

Szczegółowy opis koszyczka srebrnego i jego pochodzenia z gościnnego d aru egipskiej A lkandry (IV 125 — 135) i wylicze­ nie im ienne służebnych znakomicie urealnia postać samej Heleny,

(9)

\

wyliczenie imienne synów N estora wzmaga realność postaci N estora. N atom iast tam , gdzie postać główna je st już znakomicie urealniona przedtem , H om er w sytuacji poem atu analogicznej do sceny w ej­ ścia H eleny nie zastosow ał zbędnego wyliczania im ion podrzędnej służby (X I II 66—70): „A reta zaś posłała za nim służebne niew ia­ sty , jed n a niosła faros czyściutko w yprany i chiton, drug a szła za nią ze skrzynią ładow ną, jeszcze inn a niosła chleb i wino czer­ wone“. P rzedm ioty podane Helenie przez służbę, m ają służyć w ygo­ dzie i zbytkow i: owa cienka widna, srebrn y koszyczek i kobierzec z miękkiej wełny jak o siedzenie. T ak wygodnie, luksusowo żyje Helena w dom u zdradzonego m ęża po powrocie z Troi. Czar jej prom iennej urody oddaje H om er wrażeniem jak ie wywiera n a o to ­ czenie. Jej wejście powoduje ru ch dookoła, a zwycięski u ro k jej głosu działa uwodząco n a wojów achajskich zam kniętych w koniu drew nianym (ww. 274—289).

b) D ram atyzaeja ch a rak tery sty k i małżonków. Pierwszą ro z­ gryw ką je st scena rozpoznania Telem acha. Menelaos bardzo uważnie i długo obserwował przybyłych doń w gościnę młodzieńców' p od ­ czas swego wstępnego przem ów ienia (IV 78—112). Słysząc m ia­ nowicie zachw yty młodzieńców n ad sw ym dom em z m iejsca k o ry ­ guje Telem acha uw agą, że z Zeusem żaden ze śm iertelników nie może się równać (w. 78). Choć Menelaos raz ju ż stracił wszelkie mienie, nie cieszy go pow rót dostatków . Ze w szystkich zaś druhów szczególnie opłakuje Odysa, k tó ry ponosił największe' brzem ię odpowiedzialności i trudów w ojennych spośród w szystkich Acha- jów. W spomnienie bolesne O dysa odbiera Menalaosowi ochotę do snu i jedzenia (ww. 78—105). Do młodzieńców zw raca się po ojcow­ sku: rśxva 9 1A (w. 78), a przy końcu przem ów ienia znów po ojcowsku w yraża troskę o pozostałych w niedoli członków rodziny O dysa: Laertesa, Penelopę i m łodziutkiego T elem acha (ww. 111— 112). W ty m momencie łza Telem acha sp adła n a ziemię, zakrył więc oczy purpurow ą chlajną. Zauw ażył Menelaos wzruszenie Telemacha, ale rozważał sobie jeszcze w głębi duszy, czy poczekać „aż on sam zacznie wspominać ojca, czyli go wpierw w y p y ta, b y się upew nić“ (ww. 118—119). Powolność reakcji umysłowej Mene­ laosa n a zupełnie oczywiste zachowanie T elem acha w yraża H om er

(10)

14 JANINA NIEMIRSKA-PLISZCZYŃSKA

dw ukrotnie synonim am i: fiogp^g, £e 8’ ín sita . x a t á <ppéva x al x a t á •Shjpóv (w. 117). goję ó -raGO-’ (ogimive x a t a <ppéva xal x a t i 3-upóv (w. 1 2 0).

Pierw szy m om ent ch a rak tery sty k i Menelaosa poprzez akcję nie w ypadł więc pom yślnie dla jego bystrości. Oto będąc świad­ kiem spontanicznego wzruszenia Telem acha n a w zmiankę o O dy­ sie i p atrz ąc n a ń uparcie (gdyż właśnie w ahał się, czy go zapytać o pochodzenie), nie zorientow ał się, że m a przed sobą syna Ody- sowego.

W ty m m omencie zjaw ia się H elena i zagaja pierw sza rozmowę, b y stro i od ra zu rozw iązując zagadkę osoby Telem acha, choć nie b y ła świadkiem jego w zruszenia: „Czy się mylę, czy praw dę powiem, ale serce m i mówi, że nie widziałam nigdy ani wśród mężczyzn ani w śród kobiet nikogo, k to b y ta k był podobny — zbożny lęk zbiera, gdy p a trz ę — ja k te n tu ta j w ygląda m i n a nieustraszonego O dysa, owego T elem acha“ . .. (ww. 140—144).

Te słowa w ywołują' żywą aprobatę M enelaosa, k tó ry dopiero te ra z : out oj vGv x al sy oj .vosoj (w. 148) spostrzega silne podobień­ stw o rodzinne oraz k o jarzy nareszcie reakcję Telem acha z jego pochodzeniem , (ww. 148—154). N a przestrzeni 4 wierszy dwa razy z n a jd ą się słow a: tera z i j a : outoj vGv x al íy¿> (w. 148), x al vüv ■?)TOi éyo) (w. 151). G dy zaś P e jz y stra t potw ierdza trafność p rzy­ puszczenia H eleny, Menelaos w ybucha szczerą radością w sam ych praw ie d ak ty lac h (w. 169): cb 7tÓ7tot, pd&a Si¡ <píXov ávspo; ulGę Ip iv Seo íx e y „W ielkie nieba! O to w mój dom zaw itał syn przyj aciela . . . “

W w. 250 mówi o sobie H elena, że o na jed n a rozpoznała w prze­ b ra n y m żebraku Odysa. K o m en tato r antyczny dodaje 't u uwagę: Jak ż e m ogłaby nie poznać Odysa, którego w idyw ała tysiące razy, ona, k tó ra poznała T elem acha nigdy przed tem przez siebie nie­ widzianego (ad v. 250, 1495).

N astępne dow ody swej um ysłowej bystrości składa H elena w obrazach zw iązanych z w yjazdem Telem acha w ks. XV. Wobec nieodwołalnej ju ż decyzji w yjazdu ze stron y Telem acha, Menelaos z H eleną i synem M egapentesem idzie do skarbca po podarki (ww. 99—110). T ak każe M egapentesowi wziąć p uch ar dw uuszny i srebrny

(11)

MENELAOS I HELENA 1

?

k rater. Cóż może ofiarować H elena m łodzieńczem u Telem achowi w darze gościnnym ? Je j in icjaty w a i by strość, chęć zjedn ania eobie Telem acha i t u zn ajd u ją wyjście z sytuacji. O to w yb rała ze skrzyni najpiękniejszy peplos, leżący n a spodzie. W ręczając go Telemachowi, serdecznie z m a c a się do niego: Drogie dziecko —

t ś x v o v <p[Xe (w. 125) - - i ofiarowuje pepJos dla przyszłej m ał­

żonki, ab y go dał jej „w godzinę upragnionego ślu b u “ (w. 126). J e s t to niewątpliwie czyn m ąd ry i działający psychologicznie, ja k wskazuje reak cja Telemacha* p rzy jął d a r z radością, 6 8’ ¿S£- £octo ^atpcov (w. 130). K o m en tato r an tyczn y zauw ażył, że H elena m ogła wprawdzie dać tak że m ieszalnik, ale go nie d aje ń a wzór swego m ęża: ¿XX’ au-ti) oó x p ar^p a SiSwaw ópotcoę Ttp av8pl (E ust. 1776, ad v. 104).

W końcow ym obrazie w yjazdu Telem acha jeszcze raz H elena uprzedzi m ałżonka w trafności rozpoznania, m ianowicie znak u w ró­ żebnego orła z praw ej strony, niosącego w szponach ogrom ną, b iałą gęś (ww. 160—178). Menelaos, z a p y ta n y przez P e jz y stra ta o znaczenie te j wróżby, zastanaw iał się długo, co H om er oddaje dwoma synonim am i, oznaczającym i n am y sł: psppv)pi^e, vov)<raa (ww. 169—170): ta k rzekł, a M enelaos, m iły Aresowi, z a sta n a ­ wiał się ja k b y m u odpowiedzieć trafn ie, po nam yśle. Ale oto w yprzedziła go H elena (u7tQ<p&aplv7) — w. 171) i w yjaśniła zn ak w różebny, jak o zapowiedź pow rotu O dysa i zem sty n a d zalo tn i­ kam i (ww. 171—178). To miejsce kom entuje E u stacjusz, „jak o dowód bystrości naturalnej i przytom ności um ysłu H eleny: p o ­ kazał ją H om er jak o z n a tu ry uzdolnioną do myślowego w yprze­ dzania innych. I t u także rozw iązuje tru d n o ść p rzed sw ym m ężem “ (E ust. 1777, ad v. 171).

J a k trafnie i psychologicznie rozw iązała H elena znaczenie te j wróżby,^ świadczy wskazów ka p o ety w p ostaci reak cji T elem a­ cha, k tó ry rzekł z przejęciem (ww. 180—181): G dyby to spraw ił Zeus, szeroko grzm iący m ąż H ery , n a każd ym k ro k u m odliłbym się do ciebie, ja k do bó stw a“ .

H elena prow adzi cały to k akcji p rzy stole biesiadnym . O na pierw sza zagaiła rozmowę n a te m a t tożsam ości Telem acha. W zm ianka o Odysie pow oduje tak ie poruszenie w śród zebranych,

(12)

16

JANINA N1EMIRSKA-PLISZCZY IŚiSKA

że wszyscy płaczą. Przez anaforę w ydobyw a tu H om er nastrój ogólnego w zruszenia (ww. 184—186). Oczywiście pierwsza p ła­ cze H elena: xXai psv ’Apyeir] 'EXŚV7), Aioę ¿KysyaiHa, xXaie Se T e Xe payóę rs x x r ’ArpeiSrję psvśXao<; ouS’ apa NeorTopoę u iię a Say.pÓTOi eysv oaas- P ła k ała argiw ska H elena, z Dzeusa zrodzona, p łak ał T elem ach Menelaos, syn A treysa. N aw et oczy N estorydy nie b y ły bez łe z ... O na z kolei pragnąc rozmowę uwolnić od cha­ ra k te ru żałobnego: „D o wina z którego pili, wrzuciła lek, co uśmie­ rz a ból i żółć i gładzi pam ięć wszelkiego zła“ (ww. 219—221). Opo­ wieść o m ocy leku m a c h a rak ter h ip erb o li: „K to go z winem wypije, przez cały dzień łzy nie uroni, n aw et gdyby-m u m a tk a um arła albo ojciec, n aw et gdyby w jego oczach spiżem ścięto m u b ra ta lub syna uk ochanego“ (ww. 222—226): J e s t to uw aga ko m entarza a n ty ­ cznego, k tó ry m ów i: Ó7rep(łoXixa Se tocotoc. peye&óvovTa zią utrep- {łaXXou<T(Xv au^serw ty)V to u <pappaxoo Stivap.iv (E ust. 1492, ad v. 222). Ale jednocześnie przez trakto w anie hiperboliczne siły leku w zm acnia p o eta siłę oddziaływ ania H eleny. Że t a inicjatyw a Heleny znow u św iadczy o je j bystrości, mówi w yraźnie H om er n astęp u­ jący m i słowam i (w. 219):

"Evi>-’ avr' ¡5ĆXX’ evÓ7]cr "EXĆV7), Aióę

exysyauia-„H elena, z D zeusa rodem , o czym in n y m znów pom yślała“ . Z je j in icjaty w y rozm ow a p rzy stole staje się gawędą o czynach O dysa w czasie w ojny trojańsk iej. Zagaja znowu H elena (w. 239): „w łaśnie coś stosownego pow iem “.

Z analizy w ynika, sądzę, wniosek, że bystrość umysłową Heleny przedstaw ia H om er sytuacyjnie w postaci wyścigu umysłowego m ałżonków. Jednocześnie inicjatyw a tow arzyska H eleny m a każdo­ razowo c h a ra k te r apologetyczny, obrony swej osoby i usunięcia w cień jej m inionego grzechu. Pozostaje zaś w kontraście z ocię­ żałą, p rostoduszną umysłowością Menelaosa. Bowiem z reguły każdorazow y słowny i m yślow y pojedynek Menelaosa z Heleną kończy się zw ycięstw em Heleny.

c) „E ufem izm m o raln y “ H eleny i Menelaosa. Eufem izm jak o fig u ra re to ry czn a służy złagodzeniu słownictwa, m a na celu

(13)

uniknię-MENELAOS I HELENA 17

eie w yrazu przykrego lub bolesnego. H om er zastosow ał t u tę figurę w stopniu o wiele szerszym , przypisu jąc obojgu m ałżonkom złago­ dzony sposób tra k to w a n ia zdrady H eleny, a n aw et tendencję p rze­ m ilczenia pew nych niew ątpliw ych faktó w z jej życia (ucieczka z P arysem , p o b y t H eleny w Troi u boku P arysa). T en zabieg a r ty ­ styczny i psychologiczny p o ety nazw ano t u m etaforycznie „eufe­ m izm em m oralnym “. Jego narzędziem je s t w prow adzenie m otyw u interw encji bóstw a, inspirującego zdradę Heleny.

W arto zauważyć przede wszystkim , że przem ówienie H eleny (ww. 235—264) zaw iera opis w ydarzenia znanego ty lk o jej sam ej spośród obecnych w dom u Menelaosa osób. S tą d możliwości in te r­ pretacyjne z jej stro n y bardzo daleko idące. Ma to opow iadanie z tej racji i swój cel kom pozycyjny. Mówi o ty m staro ż y tn y kom en­ ta to r : Zauw aż, ja k to konieczny był w ty m m iejscu d la p o ety ów epizod H e le n y : oto . . . przedstaw ił za jej pośrednictw em coś, czego n ik t in n y nie wiedział, podobnie i w n astępnej opowieści za pośre­ dnictw em Menelaosa (E u st 1493, ad v. 240). Odpowiedź Mene­ laosa tak że zaw iera opis w ypadków, znanych ty lk o je m u i czę­ ściowo Helenie (ww. 266—289), przy ty m H elenie niejako z zew­ n ątrz konia trojańskiego, Menelaosowi z w ew nątrz konia. P rzem ó­ wienie H eleny (ww. 235—264) przedstaw ia pew ną wycieczkę Odysa do Troi w przebraniu żebraka. H elena poznała O dysa, ale nie zdradziła go wobec T ro jan , choć pod wpływem jej przysiąg ujaw nił się i odkrył w szystkie zam iary Achajów. H elena p rz ed ­ staw ia tu swą dobrą wolę w stosunku do A chajów i pew ną zasługę; a przystosow ując się do atm osfery uw ielbienia dla O dysa, chwali go i ona (ww. 240—249).

Do m ęża zw raca się uroczyście: A trydo Menelaosie, szczepie dzeusowy ’ A^pei&r, Mev£Xae Aió-tpeęeę w. 235). Swą mowę zakończyła H elena pochw ałą m ęża: jego um ysłu i u rod y (ww. 263—4). A przecież właśnie dlatego, go ongiś opuściła, że uwiodła ją piękność P arysa, (E ust, ad v. 264, 1495) o k tó ry m zresztą bez­ pośrednio w całej swej mowie i inny ch wypowiedziach tej księgi nie wspomina ani jed n y m słowem ani ona sam a, ani w ogóle n ik t z o to ­ czenia. Odpowiedzialnością za swój czyn obciąża H elena bóstw o Afrodytę, k tó ra ją wywiodła precz z ziemi ojczystej i k azała

(14)

18 JANINA NIEMIRSKA-PLISZCZYŃSKA

cić córkę, łoże m ałżonka. H elena, wedle swej opowieści, ju ż w T roi pożałow ała w iny (5ttjv 8s psTloxevov — w. 261).

J a k w ygląda z kolei przem ówienie Menelaosa, stanow iące odpo­ wiedź n a zagajenie apologetyczne H eleny ?

J e s t prostoduszne i szczere i rwie sieć pajęczą lojalności H eleny, u jaw niając zachow anie jej w Troi i zdradliwość w stosunku do A chajów (ww. 266—289). Oto gdy straszliw e niebezpieczeństwo ujaw nienia wobec T ro jan groziło A chajom u k ry ty m w koniu, w ted y nadeszła H elena i to nie sam a lecz z pięknym Dejfobem. T rzykroć obeszła kryjów kę Achajów i wywoływała najznakom itszych spośród ric h , naślad u jąc ta k u d atn ie głosy ich żon, że gwałtownie zapragnęli odpowiedzieć.

To opow iadanie M enelaosa odznacza się w yjątkow ą siłą wizji a rty sty c z n e j, pełne ru ch u , dram atyczne. N ajpierw uwodzące naśla­ dow nictw o głosowe H eleny, m ające n a celu zgubę rycerzy; naw et opukuje (aptparpócoaa — 277 w.) konia. Co się działo z ryce­ rzam i w ew nątrz konia, naiw nie i otw arcie opow iada Menelaos, k tó ry sam by ł m iędzy nim i. O to właśnie on sam i Diomedcs — opow iada zaś to publicznie n a biesiadzie, wobec swych gości — nie mogli ju ż spokojnie słuchać ty c h w abnych głosów (IY 280—281). Chcieli w yjść lu b odpowiedzieć, ale Odys w szystkich opanował. Aż, kiedy A ntiklos, nie m ogąc ju ż w ytrzym ać, chciał jej odpo­ wiedzieć, Odys „zam knął m u gębę swoimi m ocnym i r ę k a m '. . . “ B rutalność słowna opow iadania (gębę — p aaxaxa IV 287) oddaje w iernie postaw ę O dysa, chcącego uratow ać wojów za wszelką cenę, naw et gw ałtu fizycznego. Menelaos nie stroi się t u w pozę b o h aterstw a, w yznał wszak, że sam chciał ulec w abnem u głosowi H eleny. J a k tę sy tu ację ośw ietla k o m en tato r a n ty cz n y ? Przede w szystkim stw ierdza, że Menelaos, pochw alony przez żonę swą m ałżonkę, pragnie ta k ż e ze swej stro n y ją pochwalić (E ust. 1496 a d v. 271).

Ale jak ież m o m enty m ogą w ty m opow iadaniu przem aw iać n a korzyść H elen y?

O to, że przezornie oddaliła się szybko po spełnieniu swej m isji oraz że została przym uszona do tego działania przez obecność św iadka, k tó ry m iał czuwać n a d spełnieniem przez n ią prawidłow o

(15)

MENELAOS1 HELENA 19

swego zadania (E ust. 1496, ad v. 271, 272). Co najw ażniejsze zaś, m om entem w yraźnym n a korzyść H eleny je s t w zm ianka H om era o interw encji bóstw a, jak o sjirawcy czynu H eleny: jakieś bostw o cię sprowadziło, b y T ro jan okryć chw ałą (IY 274—5). Otóż ko­ m e n ta to r antyczny tem u m om entow i przypisuje najw iększe zn a­ czenie ; mianowicie, że Menelaos chce odpowiedzieć pochw ałą n a pochw ałę, więc przypisuje winę H eleny działaniu bó stw a, p rz y ­ chylnego Trojanom (E ust. 1496, ad v. 271). To jed n o m oże, zd a­ niem E ustacjusza, ostać się wobec wątpliw ości w ysuw anych w s ta ­ rożytności w stosunku do tego m iejsca, co więcej, służyć może jak o ich rozw iązanie: K ai e<?Tiv 6 '0|J.Y]pixóę ouroę T ono' XuTtxóę 7toXX&>'i a7topiwv. yj d ę to 6aiji(óvibv SrjAaS/] fieraoTaoię Ttję u h ia ę TO V X u > iO V m

Jak ie zaś wątpliwości wysuw ali staro ż y tn i w sto sun ku do tego opow iadania, przedstaw ia E u stacjusz za chwilę. U w ażano m ia­ nowicie, że niepraw dopodobne, aby H elena m ogła ta k m odulo­ wać i zm ieniać głos do takiego naśladow ania (E ust. ad. v. 279, 1496). Ale są ważniejsze jeszcze wątpliwości staro ży tn y ch , b a r­ dzo dla nas istotne. Mianowicie: jak im sposobem ona, k tó ra przed chwilą powiedziała, że już jej serce skłoniło się do pow rotu do ojczyzny, ta k podstępnie zm ienia głos, żeby co prędzej sprow a­ dzić n a Achaj ów tak ie nieszczęście, jakiego nie spraw iła dziesię­ cioletnia w ojna? (E ust. 1496, ad v. 279).

N astępna wątpliwość m a c h a ra k te r do pewnego sto p n ia te c h ­ niczny: w ja k i sposób mogliby uw ierzyć woje po zostający n a ziemi nieprzyjacielskiej, że to n ib y są tu obecne ich żo ny ? A więc śm ieszna ich zdaniem , je s t t a im itacja głosów i niem ożliwa (E ust. 1496, ad v. 279). Zdaniem k o m en tato ra antycznego i tę tru d n o ść roz­ wiązuje interw encja b óstw a wrogiego A chajom (1. c.).

Mit zaś przyznaje H elenie um iejętność naśladow ania głosów, s tą d naw et podobno nazyw ano ją echem , a d a r te n otrzym ała jak o b y od A frodyty w chwili w ydaw ania jej za M enelaosa, ja k o bro ń p rze­ ciw ew entualnej zdradzie m ężowskiej, ab y go móc w ybadać przez naśladow nictw o głosu o b iektu miłości (1. c.).

Co zaś tyczy się D ejfoba przekazuje E u st., „że H elenę po śm ierci P ary sa wprowadził do swego dom u Dejfobos ja k o znaczniejszy o d

(16)

20

JANINA NIEMIRSKA-PLISZCZYŃSKA

pozostałych braci, to zresztą ujaw nia Menelaos nazwawszy go pięknym ja k bóg, bo przecież nie m a n a względzie ukryw ania j^ a w d y “ (E ust. 1496, ad v. 272).

Z całego tego długiego wywodu E ustacjusza m ożemy przede w szystkim wywnioskować, że jeśli naw et m ożna by uznać, iż w in te n ­ cjach M enelaosa leżało zrewanżować się Helenie pochw ałą za poch­ wałę, to właściwie zdobyć się może tylko n a eufemizm przypi­ sujący całą winę b óstw u jakiem uś, bliżej nieokreślonem u, życzli­ w em u T rojanom , a w rogiem u A chajom . N ato m iast sugestywność tego obrazu je s t ta k wielka, iż możem y sobie wyobrazić działanie urzekające naśladow nictw a głosowego H eleny aż do z a tra ty wszel­ kiego zm ysłu krytycznego ze stro n y wojów. Również nie ulega żad­ nej w ątpliw ości fa k t, że skrucha H eleny, zobrazow ana ta k udat- nie przez n ią sam ą w jej w łasnym opow iadaniu, przedstaw iona je s t przez M enelaosa w jaskraw o odm iennym oświetleniu.

Jeśli n aw et założym y przym us zew nętrzny w działaniu Heleny, czyż m ożem y n a jego rach u n ek złożyć ta k ą skwapliwość i siłę w użyciu swego czaru n a korzyć w roga? Obecność p rzy ty m Dej- foba jeszcze bardziej osłabia dom niem ane dobre intencje Heleny. P o cóż więc mówi to w szystko M enelaos? Bo istotnie nie tylk o w stosunku do całej sy tuacji, ale w ogóle „nie m a on na wzglę­ dzie ukry w an ia p ra w d y “ , a przede w szystkim opowiadanie Mene­ laosa znakom icie oświetla potężną indyw idualność Odysa.

Więc reasum ując w yniki ty c h rozw ażań m ożna b y powiedzieć, że cała ta scena dezaw uuje niewątpliwie pozory szlachetnych, inten cy j H eleny przez nią sam ą ta k starann ie dotychczas m otane, ale ujaw nia jednocześnie prostoduszność i absolutną szczerość M enelaosa, a tak że jego niekonsekw encję w stosunku do Heleny. W praw dzie odsłonił wyraziście zachowanie jej w Troi, ale je d ­ n a k przyj ąw szy z pow rotem do dom u n a praw ach czcigodnej m ał­ żonki, ja k w ykazuje cała sy tu acja H eleny w jego dom u, nieopatrz­ nie odsłania pew ne fa k ty z jej przeszłości.

W spaniałom yślny eufem izm Menelaosa obciąża winą Heleny jakiegoś bliżej nieokreślonego dem ona. D w a eufem izm y: ze strony H eleny, obciążającej w iną swej ucieczki z dom u A frodytę, oraz ze stro n y M enelaosa, czyniącego odpowiedzialnym za zgubną dla

(17)

MEAELAOS I HELENA 2 1

Achajów akcję H eleny bliżej nieokreślonego dem ona, m ają ch a­ ra k te r paralelny. G alanteria M enelaosa w stosu nku do żony zn a j­ duje w yraz słowny w ty m właśnie eufemizmie.

d) Żywy obraz: Menelaos wśród fok. Opis p o b y tu Menelaosa w Egipcie m a najw ięcej rysów p lastycznych z całej IV Księgi i stanow i żywy obraz wzrokowy i węchowy (ww. 351—461). Oto, gdy zagniewani bogowie (jak się później okazało, zagniewani nie- złożeniem przezeń hekatom by) zatrzy m ali go W' Egipcie ciszą n a m orzu, w tedy ocaliła go nim fa E jd o tea, córa wróżebnego staru ch a, zm ieniającego swą p ostać, P roteusa.

E jd o te a pom aga Menelaosowi urządzić zasadzkę n a niego (ww. 435—446). Musi więc umieścić Menelaosa i jego trzech to w arzy ­ szy w ew nątrz stada P roteusa, k tó ry m Są foki. W edług relacji Mene­ laosa E jd o te a przyniosła jem u i jego tow arzyszom cztery skóry fok świeżo zd a rte: V£ÓSapia (w. 437). W ykopała cztery lego­ w iska d la ludzi i przykryła ich dla niepoznaki ty m i świeżo z d a r­ ty m i skóram i foczymi. Menelaos szczerze w yznaje, że b y ła to n a j­ obrzydliw sza zasadzka: alvÓTOCToę Xóyoę (w. 441). S kóry fok w y­ daw ały nieznośny odór. Że foki w ogóle nieznośnie czuć, to już p o eta wspom niał nieco wcześniej (w. 406). juxpóv aktoiryetouaau albę, 5ioXi$sv#śoę óSp.Y)V. W yłoniwszy się z sinej topieli tc h n ą cierpką wonią głębiny. H om er mówi, że ludziom u k ry ty m p od skóram i „okrutnie doskwierał zabójczy odór fok, ty c h płodów s'onej top ieli“ (w. 441—442): -rsipe yocp aiv<oę cpwxaa)v aXiOTpsęea>v oXod)T«TOę dSptyj'

O stro w ystępuje tu k o n tra st m iędzy królew skim dostojeństw em Menelaosa a w strętn y m środowiskiem zwierzęcym, w k tó ry m a k tu ­ alnie przebyw a. Niezwykłość sytuacji obrazuje p y tan ie retoryczne (w. 443):

K tóż zdoła spać przy m orskim potw orze ? tłc y ip x’ sivaXico Stąp« xyjT£t' xo(,fXY)itstYj;

Użycie w yrazu greckiego „spocząć“ w połączeniu z obrazem śliskiego, ociekającego słoną wodą wielkiego, obrzydliwego zwie­ rzęcia w ytw arza zaskoczenie myślowe i pew ien kom izm sy tuacy jn y . A wówczas n ad ludźm i, u k ry ty m i w tej strasznej węchowo zasadzce,

(18)

22 JANINA NIEMIRSKA-PLISZCZYŃSKA

n ac h y la się n im fa i p o d ty k a każdem u p od nos słodko pachnącą am brozję (w. 445). Cały obraz działa wyobrażeniowo przede wszyst­ k im n a zm ysł węchu. Przez ową am brozję E jdo tei pragnie rozu­ mieć k o m e n ta to r an ty czn y — nadzieję pow rotu (E ust. 1504. ad v. 437). P ozostaw m y je d n a k n a b o k u wszelką alegoryczność, u trz y ­ m u jąc analizę estety czn ą w ra m ach samej fabuły poem atu.

N a stę p n a faza obrazu przed staw ia leniwy ru c h fok i powolny spacer P ro teu sa w śród swego s ta d a (?). P roteus przedstaw iony je s t jak o d obry p asterz ty lk o nie owieczek — a fok. Te wyszły n a brzeg grom adnie. P o te m ułożyły się n a d brzegiem m orza (449). Z fal m orskich w ynurza się te ra z staru ch, obszedł je, przeliczył (450—1). Same zdania współrzędne. W reszcie z krzykiem zryw ają się ludzie spod foczych skór, a ta k u ją staru c h a pospiesznie (przydecho- wość), ten się zm ienia migawkowo (w. 454—5): 'H\x.z~.c,

ertswTÓps#’ aiKpt Ss %sipa<; [lxXXop.ev ou8’ o yśpcov 8oXiy)<;

T^ZV7i?" «W ted y z krzy kiem w padliśm y na niego i chwyciliśmy go w swoje ręce. Nie zapom niał dziad sztuki p odstępów “ . ..

I znow u ęame zdania współrzędne. W szystko odbyw a się jed n o ­ cześnie (ww. 4 5 4 —459): ak c ja ludzi i ak cja starucha. „N ajpierw s ta ł się lw em bujnogrzyw ym , p o tem sm okiem , p an terą, odyńcem . S taw ał się w odą pły n ącą i drzew em rozłożystym , a m y trz y m a ­ liśm y mocno i serce w nas nie słabło. Znużył się w końcu starzec, m istrz forteli (ww. 45 6—4 6 1 )... G radacja ruch u zaczyna się od b ezruchu ludzi, u k ry ty c h pod skóram i, poprzez ociężały ru ch fok, w ynurzający ch się z m orza, oraz pow olny spacer P ro teu sa aż do jego błyskaw icznych zm ian i szam otania się z nim . O dnośnie postaci P ro te u sa k o m e n ta to r an ty czn y porów nyw a jego wielopostacio- wość do tejże cechy E m p uzy spo tykanej później w komedii. OTOHa 7rapa [ilv TO tę UCTT£pOV i] TtoXÓUOpępóę ’'Epwtouaoc pip,VY]TOCl x a t ó xa>p.(.xóę. 7tapa SŁ to tę 7taXai<i>TŚpoię, ó T£pa<moę 7ipwTSuę. (E u st. 1503 ad v. 418)

Opowieść o P roteu sie zdaje się mieć pew ne w ą tk i zbliżone do późniejszych w ątków literackich z g atu n k u kom edii i w yzyskane przez nią. A sam a p o stać króla M enelaosa n a ty m egzotycznym tle zw ierzęcym tra k to w a n a się być zdaje przez H om era z pew ną dozą hum oru.

(19)

MENELAOSI HELENA 23 e) Porów nania. Spośród porów nań szczególne znaczenie m a ją n astęp u jące: Stosunek M enelaosa do O dysa n ajd o b itn iej p rzed­ staw ia porów nanie, świadczące o jego niezachw ianej wierze w o sta­ teczne zwycięstwo O dysa n ad zalotnikam i (335—340): „B yw a niekiedy, że w legowisku potężnego lwa łan ia ułoży now onaro­ dzone, ssące jelonki, a sam a biega za paszą po parow ach i k o tli­ n ac h traw iasty ch , ale gdy on wróci n a swoje leże, sp o tk a je los bezlitosny: tak i sam los bezlitosny ześle Odys ty m lud ziom “. Nie- chybność okrutnego losu w ydobyw a p o e ta k o n tra ste m m iędzy po tężną siłą lwa a słabością chw ilowych posiadaczy jego le­ gowiska, now onarodzonych jelonków , ssących jeszcze (w. 336). Godny uwagi jest fa k t, że Telem ach relacjonując m atce przebieg podróży (X V II 108—149) i streszczając w 41 w ierszach opis w ydarzeń, k tó ry by ł przedstaw iony w poem acie w 801 w ierszach (IV 1—620, X V 1 — 181), p rz y ta cza to właśnie porów nanie do­ słownie.

Oburzenie Menelaosa z pow odu zuchwałości zalotników , k tó rz y chcą położyć się w łożnicy nieustraszonego m ęża, w yraża m. in. fig u r a etymologica (ww. 333—4): ¿¡> 7rÓ7tot, -?j fxaXa Sr) xpa-repó- ępovo<; av8póę ¿v tvvfj ^ikXov tvvr)&fjvai, avaXxi8sę au-rol eóvTeę.

Również pow tórzenie zw rotu : los b ezlito sny : aetxea 7tó'rp.ov podkreśla groźbę w p ostaci absolutnej tożsam ości losu jelonków i losu zalotników.

P roteus przedstaw ia Menelaosowi w strząsający obraz haniebnej śmierci Agam emnona w formie p oró w nania: I niewiedzącego, co m u grozi (Agam em nona), zabił (Ajgistos) podczas wieczerzy, ja k b y k to zabił wołu n a d żłobem (w. 535). Po ty c h słowach P ro- teu sa opisuje Menelaos swój bezm ierny żal po śm ierci b r a ta i goto­ wość zem sty rodowej (ww. 538—542, 549).

W sto su n k u do H eleny zastosow ał H ąm er dw a piękne i dostojne porów nania. R az, gdy opisuje jej wyjście z k o m n a ty ; rzekłbyś A rtem ida o złotym wrzecionie: ’ApTŚptSi ypucrr]XaxaTM elxuux (w. 122). In n y m znow u razem , p rzedstaw ia H om er w yjątkow e piękno jej ro b ó t tkackich. N a po darunek gościnny d ała Telem a- chowi peplos, „k tó ry by ł najpiękniej h afto w an y i najw iększy, a błyszczał ja k gw iazda: 8’ ¿7tśXa[i.Tcsv (X V 108).

(20)

24 JANINA NIEMIRSKA-PLISZCZYŃSKA

f) D ostojność słow nictw a użytego w stosunku do postaci H eleny. Streszczając przem ówienie P ro teu sa podaje Menelaos także jego uroczyste zakończenie: „Boś ty dla bogów je st m ąż Heleny i zięć Z eusa“ (IV 569): o3vsx’ systę 'EXevsqv, x ai crcpw yap.[3póę Aióę seat. Boskość jej pochodzenia przydaje czci Menelaosowi.

P rzy słu g u ją jej w ty c h księgach wspaniałe e p ite ty : Argiwska H elena, z D zeusa zrodzona (IV 184: ’Apyeiy] 'EX£vvj, Albę śxys- yauta), ałbo po p ro stu z D zeusa zrodzona (IV 219: Aioę sxye- yau ia) o pow łóczystych szatach (IV 305; X V 171: ' EXśv/j TayÓTOTckoę), boska k o b ieta (IV 305; X V 106: Sta yuvatxćov), o pięk n y ch włosach (X V 58: 'EXevv)ę napa xaXXixóg,oio), piękno- łica (X V 123: xaXXi7tdćp7)Oę).

D ostojeństw em o tacza H om er k o m natę m ałżeńską Heleny (w 58 X V ): „Menelaos pow staw szy z łoża, k tó re dzielił z piękno- włosą H eleną“ . . . J u ż staro ż y tn y ko m en tato r zwrócił uwagę, że H om er mówi t u : <7sp,vtoę (E u st. 1774, ad. v. 58).

Ale niem niej wysoko tra k tu je siebie sam ą H elena. O to wręcza­ ją c peplos pięknie h aftow any Telemachowi mójvi o sobie „I ja ci daję p o d aru n ek drogie dziecko, pam iątk ę rą k H eleny“ . .. (w. 126 XV). H elena mówi o sobie uroczyście (<rsp,v5ę) z pew ną wynio­ słością, jak o osoba otoczona ju ż sław ą: (E ust. 1776, ad v. 126). Co więcej, tenże E u stacjusz zauw ażył (1. c.), że H om er bez żad ­ nej konieczności syn taktycznej p o w tarza imię H eleny, lecz jak b y ze szczególnej życzliwości. Mianowicie te k s t H om era brzm i ta k : „H elena zatrzy m ała się p rzy skrzyniach, gdzie b yły peplosy wzo­ rzyste jej własnej roboty. W ybrała z nich jeden H elena i niosła go, boska niew iasta, te n k tó ry by ł najpiękniej h aftow any i n a j­ większy (ww. 104—7).

Z tą dw orską atm osferą i czcią o taczającą osobę H eleny, a także jej w łasną pew nością siebie k o n tra stu je słowo wypowiedziane przez nią sam ą od niechcenia, w spom inające o jej winie m ałżeń­ skiej : „gdy z m ojej suczej p rzyczyny Achajowie szli p od Troję, n a tę w ściekłą w ojnę“ .Tym i słowami skruchy daje H elena sa ty ­ sfakcję swem u m ałżonkow i (ww. IV 145—6); w arto też zauważyć, że Menelaos milcząco przy jm u je skruchę H eleny i lojalnie nazwie j ą zaraz p otem żoną yóvoci (IV 148). W arto też zauważyć, że słowo

(21)

MENELAOS I HELENA 25

obelżywe xuv<o7u ę (w. 145) w ypow iada H elena sam a o sobie. W ypowie je od niechcenia, ale ono ogrom nie k o n tra stu je z całą atm osferą .dworskiego w ykw intu, otaczającego Helenę.

WNIOSKI ODNOSZĄCE SIĘ DO POSTACI MENELAOSA I H ELEN Y , A WYPROWADZONE Z ANALIZY O D Y S E I

A naliza powyższa w ykazała przede w szystkim b ra k jed n o li­ tości charak teru Menelaosa. W pew nych sy tu acja ch Menelaos okazuje się śmieszny. Jak ie to są sy tu acje ? A więc:

1. z reguły każdorazow y słowny i m yślow y po jedynek z H eleną, k tó ra go zawsze zaskakuje swą bystrością.

2. prostoduszna opowieść M enelaosa o p rzygotow aniach do walki z Proteusem i o sam ej walce. A bsolutna otw artość i naiwność Menelaosa. Nie ukryw a on niczego, n aw et sy tu acji u m n iejszają­ cej powagę jego królewskiego m ajestatu . J e s t gaw ędziarzem i lubi opowiadać wszystko. J e s t dziecięco naiw ny i nieco chełpliwy.

Z drugiej stron y ukazuje n am go H om er jak o wspaniałego rycerza. Manelaos czuje przygodę w ojenną i dlatego ta k uw iel­ b ia Odysa. H om er um ieszcza go konsekw entnie u boku O dysa, ilekroć chwali jego męstwo bojowe (V III 518, X IV 470), a to celem w yw ołania w czytelniku przekonania o praw dziw ości tego, co opow iada Menelaos w ks. IV w zw iązku z Odysem . Menelaos z głę­ bokim sentym entem w spom ina w alki pod T roją. O dpow iadały jego p rostej, otw artej duszy rycerskiej. J e s t odważny. N adaje m u H om er e p ite ty bojowe,- heros A try d a , słynny włócznik (XV 52: ^pcoę 5A-rpsiSyję, SoopixXetTÓ? [ievśXaoę), m iły Aresowi (X V 169: ’Ap7]i(piAoę MsvśXccoę); wódz ludów (IV 156: ’ÁrpeíS?) MsvéXaé AiÓTpsęsę, 6pxap.sXa£5v, IV 291, 316 X V 64, 87, 167); pasterz ludów (IV 24: Ttoipivi Xatov), przesław ny (xu8aXip.oę: IV 2, 16, 23, 46, 217, X V 5, 141). L ubi swych druhów w ojennych. Chętnie sam o nich w spom ina (IV 97—99). Chętnie słucha sp ra ­ wozdania P ro teu sa o zapasach O dysa z Filom ejdesem n a „budow - nym Lesbosie“ (IV 341—346).

A ju ż opowiadanie o przygodzie rycerzy, u k ry ty c h w koniu drew nianym , a w abionych przez H elenę, odznacza się w yjątkow ą

(22)

2 6 JANINA NIEMIRSKA-PLISZCZYIŚISKA

siłą w yrazu. Menelaos okazuje się czułym b ratem , rzewnie opła­ k u ją c y m Agam em nona. Obowiązek zem sty rodowej staw ia n a n aczelnym m iejscu. O burza go szczególnie potajem ność zabój­ stw a A gam em nona (IV 91—92), z żałością słucha szczegółowego opow iadania o m orderstw ie A gam em nona (IV 514—537) i o czy­ n ie O restesa (IV 546—7).

Ze szczególną w yrazistością i nadzw yczaj pozytyw nie p rzed­ staw iony je s t ja k o gospodarz. P rzy jm u je młodzieńców z wylewną serdecznością, obdarza hojnie i szczerze, odprow adza poza w io ta z puch arem w ręku. Jego donośny głos słychać w całym dom u w chwili odjazdu Telem acha. W ted y szczególnie często używ a H om er dla M enelaosa e p ite tu : (}oy)v aya&óę (XV 14, 57, 92, 97).

Z połączenia rysów k o n trasto w y ch , ja k : z jednej strony w spa­ niałej p ostaw y rycerskiej, pełnej zalet bojow ych i radości wojo­ w ania, p o d staw y gościnnego i serdecznego d ru h a-b o h atera, króla A trydy-M enelaosa, szczerego i prostodusznego, a z drugiej strony — ociężałej i nieco naiw nej m entalności m ęża H eleny, otóż z tego połączenia bierze p oczątek pew ien ry s kom izm u postaci Mene- łaosa i jej psychiczna niejednolitość.

Zupełnie inaczej rzecz się m a z p ostacią Heleny. Jej sylw etka przedstaw iona je s t ja k o zw arta całość, jak o indyw idualność silna i jed n o lita , św iadom a swego w pływ u, jak o d o stojna d am a i k ró ­ low a, otoczona atm osferą w ykw intnego zb y tk u , ow iana niezw yk­ ły m czarem kobiecym , k tó ry m. in. celowo podk reślają porów na­ n ia i ep itety . W dzięk jej prom iennej u ro d y oddaje H om er w ra­ żeniem , ja k ie w yw iera n a otoczenie.

W każdorazow ym p o jed y n k u słow nym i m yślow ym ze swym m ężem odnosi zwycięstwo. P rzeprow adza konsekw entnie apolo- gię swej osoby, oraz od niechcenia składa a k t skruchy, odzyskuje pow agę w środow isku rycerskim swego m ęża. Świetnie p rzed sta­ w ia się ja k o b y stra , zręczna i życzliwa dla gości p an i dom u oraz zn a k o m ita p rząd k a. Nie m ożna powiedzieć, a b y H om er przed­ staw ił j ą negatyw nie. K o m en tato r an ty cz n y zauw ażył, że H om er odnosi sie życzliwie do H eleny i n aw et nieraz j ą b ro n i: 8Xwę 8k, <piXei x a l t})V 'EXsvt)V 6 noty)x^ę. rję x a l h 7toXXoię u7tepa7toXoyei- •rai. (E u st. 1488, a d v. 121).

(23)

MENELAOS I HELENA 27

P ozostaje jeszcze do omówienia w zajem ny sto su n ek m ałżon­ ków. Spoza w ytw ornej k u rtu az ji M enelaosa w sto sun ku do H eleny, jak o p an i dom u i czcigodnej m ałżonki, spoza potulności, w y n ik a­ jącej z mniejszej umysłowej bystrości, a b y ć może więcej jeszcze z działania jej u ro k u kobiecego, dw ukrotnie w ychyla się ocena k ry ty c z n a :

1. w opow iadaniu Menelaosa o k oniu drew nianym ,

2. w fakcie niedopuszczenia przezeń H eleny do swej in ty m ­ nej rozmow y z synem ukochanego d ru h a (IV 312 — 620).

H elena zaś raz tylko w yraziła pochw ałę m ądrości i u ro d y m ęża (IV 261). Dom Menelaosa i H eleny, u k ład n y i dworski, nie p rz ed ­ staw ia ty c h w szystkich elem entów m oralnych, k tó ry m i prom ie­ niuje obraz ogniska domowego Penelopy i A rety.

W arto zastanowić się jeszcze, dlaczego w ty c h dw u księgach: IV i X V Menelaos i H elena przedstaw ieni są w sposób p lastyczny , wszędzie zaś indziej w Odysei w zm ianki, zresztą nikłe, są bez w y­ razu, typow e i schem atyczne. Cel kom pozycyjny je s t p rz ejrzy ­ sty . Telem ach jedzie po wieści o ojcu do jego tow arzyszy bro n i i faktycznie je otrzym uje. Menelaos b y ł jed n y m z najbliższych, więc jego dom je st przedstaw iony szczegółowo. D la T elem acha m om ent zetknięcia się z przyjaciółm i żywego O dysa, z ich czcią d la jego osoby w ażny je s t w ychowawczo: dynam izuje do p o d ję­ cia walki z zalotnikam i. A p rz y ty m zestawienie atm osfery dom u M enelaosa z patriachalno-bajeczną atm osferą dw oru A lkinoosa i realnym domem O dysa, posłużyć mogło tak że in ten sy fik ac ji p ro ­ blem u moralnego rodziny.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wystarczy dwukrotnie skorzystać z tego, że zbieżność absolutna pociąga zbież- ność i z powyższych uwag o zmianie porządku sumowania dla szeregów o wyrazach

Niech funkcja f ma w przedziale [−l, l] co najwy»ej sko«czon¡ liczb¦ punktów nieci¡gªo±ci pierwszego rodzaju oraz co najwy»ej sko«czon¡

Wyrażenie znajdujące się wewnątrz znacznika &lt;pattern&gt; jest prostym wyrażeniem regularnym języka AIML, jest więc pisane w całości wielkimi literami i może zawierać

Gdy zwierzę dotknie strzępek grzyba, otrze się o nie, ze strzępek wydziela się szybko krzepnący śluz, do którego przykleja się zw

Prawo wyborcze do Sejmu zostało ograniczone przez cenzus wieku (24 lata), usuwając w ten sposób od wyborów elementy najbardziej radykalne. Władza Senatu została poważnie

Jednak form alne użycie koniunktywu nie je s t kryterium , które może być zastoso­ w ane do w szystkich hipotaktycznych zdań przyczynow ych, poniew aż w łacinie

Powtarza przy tym relację o egzaminie: „była chwila, że się cieszyli, że mnie nie ma, bo byłabym się bardzo irytowała, mianowicie gdy ks.. Jest ograniczony, chciwy

W wykopie stwierdzono fundamentową ścianę z dużychf średnich k a­ mieni polnych uzupełnionych fragmentami cegły spoczywającej na ławie z du­ żych kamieni polnych