• Nie Znaleziono Wyników

View of Marek A. Koprowski, Za Bajkałem

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Marek A. Koprowski, Za Bajkałem"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

inne, w spółczesne opracow ania białoruskie dotyczące tej właśnie tematyki. Na to też niniejszym zwracamy uw agę w tym opracowaniu recenzyjno-polemicznym.

Zdzisław Julian Winnicki

M arek A. K o p r o w s k i , Za Bajkałem, Katowice: Wydawnictwo Kurii Metropolitalnej G ość N iedzielny 2001, ss. 208, il.

Zabierając się do omówienia książki obwarowanej liczącym się autorytetem wydawcy poczytnego tygodnika katolickiego, nie wystarczy - jak to dziś często z recenzjami bywa - kilka słów pochwały, tutaj zresztą koniecznych, czy krótkie zreferowanie treści. To ostatnie należy ograniczyć do minimum, choćby po to, by zmusić potencjalnego czytelnika do zapoznania się z treścią recenzowanego dzieła. Z drugiej strony trzeba go do tego zachęcić. I taki cel stoi w łaśnie przed tym krótkim omówieniem.

Z góry zastrzec się trzeba, że streszczenie książki nie wchodzi w rachubę, stanowi ona bowiem m ozaikę obrazów uchwyconych przez Autora na żywo, w czasie jego wędrówki po Syberii. M apa tej podróży wytycza trasę od zachodu na wschód: Krasnojarsk - Jużno Sachalińsk i od południa na północ: W ładyw ostok/N achodka - Pałana. M ożna zatem śmiało powiedzieć, że je st to cała zasiedlona Syberia. Dodać trzeba by ogromny obszar jeszcze bardziej na północ usytułow anego „gułagu”, zwłaszcza Kołymy. Autor tam nie był, ale losy ludzkie tam dokonane w racają na kartkach książki echem zanotowanych ludzkich opow ieści. Ich grom adzenie było jednym z głównych zamierzeń Autora, choć nie najistotniejszym. Realizował je bowiem jak gdyby na obrzeżach wytyczonego tropu, którym wytrwale szedł. Tym tropem był katolicyzm w Rosji. Jego „dzisiaj” na pierwszym m iejscu, ale trudno je zrozum ieć, nie wiedząc, jakie było jego „w czoraj”, a nawet „przedw czoraj” . D latego M arek Koprowski często ucieka w historię. Czerpie ją częściowo z książek, ale równie często z przekazu świadków, ze snutych wspomnień czy po prostu z toku prow adzonych rozm ów, w których przebyte cierpienie było nie tyle świadomym martyrium, ile trudniejszym kawałkiem życiorysu. Um iejętność łączenia w jed n ą narrację tak bogatego i zróżnicowanego materiału to znak firmowy wysokiej klasy, warty porównania z reportażami, mającymi swoje miejsce na najwyższej półce. Nieważne, czy wymienimy W ańkow icza, czy Kapuścińskiego, czy jeszcze kogoś. Może zresztą byłoby to wyrazem pewnej próżności.

Dlatego lepiej oceniać wartość dzieła według tych samych kryteriów, jakimi kierował się A utor prezentując wybrane tematy. A to kryterium było jednoznaczne. Już je tu wymieniono. Jest nim K ościół katolicki na Syberii, jego nowy start po upadku ZSRR, z odw oływ aniem się do korzeni z bliższej lub dalszej przeszłości. Przetkanie tych wiodących wątków interwałami etnograficznym i, geograficznymi i próba ogarnięcia wielkich obszarów kulturowych - należy tu zarówno gospodarka, jak i nauka oraz infrastruktura społeczna - to dodatkowy środek uplastyczniający misternie skonstruowany obraz. Dzięki temu czytelnik dowiaduje się, jak można sądzić, o wszystkim, co istotne dla

(2)

portretowanego miejsca. W ażną pozycję w tych pejzażach zajm ują ludzie. Pojaw iają się jednak tylko na moment, ustępując m iejsca coraz to innym. To sprawia, że obraz nie jest statyczny, ale snuje się na kształt filmu, rejestrującego nie tylko kształt, ale także rozwój, dynamizm, czasem jednak rów nież regres. W polu w idzenia spraw kościelnych jest to stały, choć bardzo powolny i żmudny postęp. Co ważne i warte zaznaczenia: Autor skąpił własnego komentarza albo ukrył go za słowami zasłyszanymi od zainteresowanych. To tyle, jeśli chodzi o technikę reportażu i jego literacki kształt.

Jeszcze jedno pytanie jawi się samo przez się, przywołane lekturą książki. W iadomo, jak wiele pisze się dzisiaj o renesansie religii w byłym ZSRR. To zrozumiałe. W jakim stopniu jednak to, co się pisze, bywa bardziej pium desiderium niecierpliw ych duszochwatów, a w jakim rzeczywistością? Każdy myślący człowiek zadaje sobie takie pytania. Odpowiedź może przyjść tylko „stam tąd”, nie zaś z rozważań dedukcyjnych, narażonych zwykle na brak jakiegoś ważnego elementu, unieważniający całość dywagacji. Otóż sukcesem omawianej książki je st je j - chciałoby się pow iedzieć skądinąd w ielką nieprawdę - „zim ne” podejście zarówno do w arunków zaistnienia tam tejszego katolicyzmu, jak i jego stanu, a nawet m ożliwości. Jeśli gdzie przebija silny optymizm, to właśnie w przekonaniu o istnieniu takowych. Jednakże ocena rzeczywistości zastanej oscyluje między podziw em dla „cudu” zm artwychwstania Kościoła po bez mała wiekowym jego uśmiercaniu a ostrożnym obrachunkiem strat poniesionych i zdolności regeneracyjnych u tych, którzy formalnie katolikami czy chrześcijanami być nie przestali.

I jeszcze jedno: M arek Koprowski nie chow a w zanadrze faktu w yw ołującego tak często wśród Polonusów Starego Kraju gest oburzenia, pisząc otwarcie, iż bez względu na to, kto misjonuje, Kościół musi iść do ludzi w języku ich wychowania, a często i urodzenia. Dlatego je st to Kościół „rosyjski”. Każdy, kto choć trochę zna historię, ten wie, jak twardo bronił się carat przed takim K ościołem i jak przeciw ni są dziś jem u hierarchowie prawosławni, bo niekoniecznie wierni. Jesteśm y przywiązani do polskich korzeni tamtejszego Kościoła, i A utor ich bynajm niej nie zagrzebuje w niepam ięci, ale dzień dzisiejszy to roślina odrosła od korzenia i wymagająca innej pielęgnacji. Trzeba tam być, by to zrozumieć.

Na koniec coś, co może sprawić wrażenie reklamy. To zachęta do przeczytania tej książki, nawet jeśli ktoś zna część reportaży z łam „G ościa N iedzielnego” czy „Nowych Kontrastów”. W tej książce ważna jest bowiem panoram a katolicyzmu na Syberii na przełomie tysiącleci. Dzieło M arka Koprowskiego nęci zatem sw oistą sensacją, ale także bardzo pow ażną porcją materiału erudycyjnego.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tragedja miłosna Demczuka wstrząsnęła do głębi całą wioskę, która na temat jego samobójstwa snuje

Grupa Ady odwdzięczyła się przedstawieniem teatralnym dla maluchów o misiu, który trafił do przedszkola i niczego nie potrafił robić samodzielnie: nie umiał sam jeść,

Była jeszcze jedna organizacja studencka, o której warto wspomnieć, dzisiaj może ludzie by tego nie doceniali, nawet nie wiedzą może niektórzy studenci, że było coś takiego

Stanowczo można powiedzieć, że jeżeli tego rodzaju badania ograniczają się ty l­. ko na jednej wycieczce i podają

nie duszy — zazwyczaj przyjmuje się bowiem, że dusza jest tym składnikiem człowieka, który po śmierci ciała nie ginie, lecz przebywa w jakiejś rzeczywis­.. tości

Wust zauważa — nawiązując od koncepcji bytu Martina Heideggera — że opisywana pewność i brak pewności czy też połowiczność pewności istnienia Absolutu bierze się

Jeżeli emisją napisów na żywo może sterować dodatkowy redaktor (operator emisji napisów) zaleca się wprowadzenie 2-minutowego opóźnienia sygnału telewizyjnego,

Jak twierdzi archeolog Maciej Szyszka z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku, który przyczynił się do odkrycia owej piwnicy, pierwotnie budowla ta była jadalnią i kuchnią, w