• Nie Znaleziono Wyników

View of Z praktyki tłumaczeniowej ze staroruszczyzny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Z praktyki tłumaczeniowej ze staroruszczyzny"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Z ZAGADNIEŃ I DOŚWIADCZEŃ PRZEKŁADANIA

SŁOWIAŃSKICH TEKSTÓW RELIGIJNYCH NA JĘZYK POLSKI

R O C Z N I K I H U M A N I S T Y C Z N E Tora XXXVII-XXXVIII, zeszyt 7 - 1989-1990

FRANCISZEK SIELICKI Wroclaw

Z PRAKTYKI TŁUMACZENIOWEJ ZE STARORUSZCZYZNY

Tem at niniejszy wypada zacząć od krótkiego naszkicow ania dziejów p rz e­ kładów polskich ze staroruszczyzny. Pierwszym tłum aczem tekstów ruskich, mianowicie dawnych kronik, był Jan D ługosz, lecz p rzekładał je na język łaciński, by włączyć do swych A nnales Regni Poloniae. N atom iast za ojca p o l s k i c h tłumaczy pism staroruskich należy uznać M acieja Stryj­ kowskiego, który obszernie kom pilow ał latopisy w swej Kronice polskiej, litewskiej, żm udzkiej i wszystkiej R usi (1582). Kolejnym tran slato rem był Sylwester Kossow, prawosławny m etropolita kijowski, tłum acz na język polski Pateryku kijowsko-pieczerskiego (1635), jakkolw iek jego przekład nie stanow ił w pełni adekw atnego odpow iednika oryginału1. Właściwym tłum aczem był n ato m iast Lew Kiszka, unicki biskup w łodzim ierski (zm. 1728), który pozostaw ił w rękopisie pierwszy (skrócony) przekład polski Powieści minionych la t2.

Z agadnienie odrębne stanow ią translacje na język polski prawosławnych utworów polemicznych z przełom u XVI i X V II w., takich jak Katechizis i N auka Stefana Zizani (1595, 1596), kazania Leoncjusza Karpowicza, a także trak taty autorów unickich, przede wszystkim H ipacego Pocieja. Przekłady na język polski traktatów pisanych w języku cerkiew nosłow iańskim miały poszerzyć krąg ich czytelników3. W wieku X V III pojaw ią się pierw sze polskie tran slacje z języka rosyjskiego, nas jednak in teresu ją tu tłum aczenia z języka staroruskiego.

1 Zob. L. N o d z y ń s k a . "Pateryk kijowsko-pieczerski". Dzieje zabytku w Polsce. "Slavica Wratislaviensia" 1971 z. 2 s. 14-16.

2 Zob. [A. BielowskiJ. Program wydania "Pomników historycznych Polski". "Dziennik Literacki" 1862 nr 14 s. 106.

(2)

Pom ijam y też tych tłumaczy z początku X IX w., jak Jan Potocki, którzy przekła­ dali fragm enty lalopisów ruskich na język francuski (czynił to też Mickiewicz w wykładach paryskich). W ymienić natom iast tu trzeba nazwisko Benedykta R ak o­ w ieckiego, tłum acza na język polski Prawdy ruskiej (1820-1822) oraz przyto­ czonych w Powieści minionych lat traktatów książąt kijowskich z Bizancjum. F ragm enty z Powieści minionych lat przekładał też Jerzy Sam uel B andtkic (1820), W acław A leksander M aciejowski (1846) i K arol Szajnocha (1849)4.

W 1860 r. Julian Kotkowski wydał w swoim tłum aczeniu pierwszą część Po­ wieści minionych lat. Nic był to przekład udany. Tłumacz, powodowany chęcią w iernego zachow ania stylu, starał się utrzym ać słabo rozw iniętą, eliptyczną skład nię oryginału, dodając w nawiasach własne słowa uzupełniające. M etoda ta dość szpeciła tekst przekładu, gdyż na jednej stro n ie m ałego form atu było po dw anaście i więcej nawiasów5. W cztery lata później ukazał się przekład Po­ wieści minionych lat pióra Iwana W agilewicza i A ugusta Biclowskiego (o którym powiem y niżej). O dtąd historycy polscy będą cytowali to źródło w tym właśnie tłum aczeniu, jakkolw iek niektórzy próbow ali je modyfikować. Tak też czyniono w czasach Polski m iędzywojennej i pow ojennej.

Należy jeszcze wspom nieć o nowszych polskich przekładach tekstów staro- ruskich. Z apoczątkow ał je Julian Tuwim, wydając w 1928 r. przekład (wierszem) Słow a o wyprawie Igora, wznowiony w r. 1950. W r. 1952 ukazała się Wędrówka za trzy morza A tanazego N ikitina w tłum aczeniu H eleny W illm an-Grabowskiej. W 1954 r. wyszedł przekład prozatorski A ntoniny O brębskiej-Jabłońskicj Słowa o wyprawie Igora. W 1971 r. dłuższe fragm enty utw orów staroruskich w prze­ kładzie W iktora Jakubow skiego i Ryszarda Luźnego ukazały się w znanej a n to ­ logii Literatura staroruska, wydanej przez tychże autorów . W roku następnym W iktor Jakubow ski wydał we własnym tłum aczeniu Żywot protopopa Aw w akum a wraz z wyborem innych pism tego autora.

O becnie pragnę opow iedzieć o własnej praktyce przekładow ej ze starorusz- czyzny. W 1961 r. kierow nik K atedry Filologii Rosyjskiej U niw ersytetu W roc­ ławskiego, prof. M arian Jakóbiec, wyznaczył mi jako lem at rozprawy habilita­ cyjnej przekład i opracow anie Powieści minionych lat. Zacząłem pracę od zazna­ jam iania się z rozległą polską lite ra tu rą na tem at kronik staroruskich, skrzętnie wypisując w szelkie próby tłum aczenia na polski fragm entów tych kronik. I właś­ nie wtedy natknąłem się na wspom niany już pierwszy pełny polski przekład La- topisu N estora pióra W agilewicza-Bielowskiego6. Przekład wydał mi się ładny,

4 T e n ż e. Lalopisarstwo ruskie w polskiej nauce i literaturze w. XIX. "Slavia Oricnlalis" 1964 nr 3 s. 263-267, 273 n., 281 n.

5 Tamże s. 282-284.

(3)

Z PRAKTYKI TŁUMACZENIOWEJ ZE STARORUSZCZYZNY 85

ale - za bardzo wygładzony. Porów nując go żm udnie z tłum aczeniem latopisu na współczesny język rosyjski, dokonanym przez D. S. Lichaczowa i B. A. R o ­ m anowa7, stwierdziłem sporo uchybień. Przedstaw ię n iek tó re z nich, gdyż m ogą być pouczające dla początkujących tłumaczy tekstów staroruskich:

1. Wagilewicz i Bielowski w wielu wypadkach źle zrozum ieli n ie k tó re słowa oryginału. Książę W łodzim ierz np. u nich na sku tek oślepnięcia (tuż przed chrztem ) "tęsknił bardzo", gdy słowo oryginału "tużasze" znaczy w tym wypadku "trapił się"8; słowo "płod" u nich znaczy "potom ek", a w konkretnym wypadku znaczy ono "pożytek" (s. 866; 375); "wierchow nijc woje" to u nich "konnica", a chodzi o "północnych wojów" (s. 673; 300); nawoływanie M onom acha do tego, aby "priebiegati" niewiast, to jest unikać ich, znajduje w przekładzie form ę "idąc nie skakać" (s. 867; 376)...

2. Czasem zwodziły tłumaczy hom onim y, słowa staro ru sk ie brzm iące pod obn ie do niektórych polskich słów współczesnych (widzieliśmy to częściowo ju ż wyżej). A więc wyraz "gosti" (kupcy) tłumaczyli jako "goście", wyraz "prodaża" (rodzaj kary pieniężnej) jako "sprzedaż", "każet" (doświadcza) jak o "karze", "miłujet" (m iłosierdzie czyni) jako "kocha", "poriad" (ugoda, um owa) jako "porządek" itd. Dość rażąco wypadło tego rodzaju tłum aczenie czasownika "poszła" w tytule k ro ­ niki. Z danie "[...] ot kudu jest' p o s z ł a R uśskaja ziemia", znaczące "skąd się w y w o d z i kraj ruski" (czy też "skąd się zaczyna"), w Pom nikach ma postać: "skąd p r z y s z ł a Ruś". Sugeruje ona jednoznacznie, że R uś przy­ szła ze Skandynawii, a tymczasem oryginał sam ego tytułu nie daje pow odów do takiego wniosku.

3. N iepotrzebnie tłum acze odruszczali n iek tó re wyrazy. Słowo "car" przekazy­ wali wszędzie jako "cesarz", "pop" jako "kapłan", "Lach" jak o "Polak" itd.

4. P odobnie niepotrzebnie czasem zm ieniali składnię, przestaw iali słowa lub zaokrąglali zdania anakolutycznc, zacierając tym samym właściwości i sw oiste piękno języka ccrkiew nosłow iańskiego. Z am ieniali też bez potrzeby n iek tó re wyrażenia (np. "wysok tielom" - wysoki ciałem - tłum aczyli "wysoki wzrostem ", "mnogich ludzi" zastępow ali "mnóstwem ludzi", naw et "zawist'" ok reślali jako "zazdrość", a nie po prostu "zawiść").

5. Zdarzały się u Wagilewicza i Bielowskiego formy słów "antyarchaiczne", nie harm onizujące z tekstem . "Wzor" np. tłumaczyli jak o "powierzchowność", gdy lepiej jest zastosować tu słowo "wygląd". P aro k ro tn ie też w ystępuje u nich

7 Powiesi' wriemiennych lei. Pod ried. W. P. Arianowoj-Pierietc. Cz. 1: Tiekst i pieriewod. Podgot. tieksta D. S. Lichaczewa. Pieriew. D. S. Lichaczewa i B. A. Romanowa. Cz. 2: Priloienija. Statji i kommienlańja D. S. Lichaczewa. Moskwa 1950.

8

Zob. Pomniki dziejowe Polski t. 1 s. 656; Powieść minionych lat. Opr. F. Sielicki. Wrocław 1968 s. 289. Dalej strony obu tych źródeł podaję w tekście w nawiasach.

(4)

w yrażenie "spiknął się" na oznaczenie słowa "słożyłsia", czyli "ułożył się", "zmówił się" (od "zmowa", s. 789; 338).

6. N ieuzasadniona była zbytnia ukrainizacja przekładu. Słowo "otrok" (pacho­ łek) przew ażnie posiada form ę "mołojec", "wieży" (obóz) - "kosz", N ikita (biskup) w ystępuje pod im ieniem Mykity itd. M oże zresztą w czasach Bielow- skiego, przy bezpośrednich, bardzo bliskich kontaktach z U k rainą i w epoce rom antycznej "mody" na nią, zwroty takie były bardziej kom unikatyw ne dla P o­ laków, dziś jednakże, w zm ienionej sytuacji geopolitycznej, są o ne prostymi anachronizm am i.

A le, ko n fro n tu jąc przekład W agilewicza i Bielowskiego z przekładem Licha- czowa i R om anow a, nie m niejszą ilość błędów stwierdziłem też u tłumaczy ra ­ dzieckich. O to kilka przykładów niewłaściwego odczytania przez nich słów oryginału. W yraz "dobljajut" przekładają oni jako "woinstwujut", gdy w k on ­ kretnym kontekście oznacza on "gospodstwujut" (tak go też tłumaczy Izmaił Sriezniew ski). A więc zam iast popraw nego zdania: "Rządzą te niewiasty [u G elejów ] m ężam i swoimi i pan ują nad nimi", w przekładzie Lichaczowa-Rom a- nowa czytamy: "Panują te niewiasty nad mężami swoimi i w o j u j ą jak i oni" (czy też: "są dzielne w wojowaniu jak i oni"). Tymczasem w niosek o udziale w w ojnach niew iast gelejskich nie znajduje pokrycia w oryginale9. Podobnie niesłusznie wyraz "naidosza" tłum aczony jest w jednym wypadku jako "naszli", czyli "znaleźli", a oznacza on tu "naszli" (po polsku), czyli "napadli": "I naszli ich [Polan] Chazarzy [...]"10. Ź le też tłum acze zrozum ieli zw rot oryginału "pried obrazom Christowym", tłum acząc go: "jeszcze do priszestw ija Christa", gdy znaczy on "pod p o z o r e m Chrystusa". Tekst wyraźnie tu mówi o Szymonie C zarnoksiężniku i M enandrze, żyjących w łaśnie po C hrystusie i powołujących się na N iego, działających "pod pozorem Chrystusa". Inna rzecz, że Lichaczow za­ stosow ał w tym m iejscu oryginału niewłaściwą interpunkcję, stąd chyba wypływa błąd w tłum aczeniu tego uryw ka11. Z najdujem y też wypadek odczytania słów "tiem że” jak o "tymże" (po polsku), gdy znaczą o ne w tekście "dlatego". Wy­ w ołało to przeinaczenie oryginału, który brzmi: "Tiem że prorokom nam gła- g olet' [...]". Z am iast popraw nego tłum aczenia: "Dlatego przez prorok a nam [Bóg] mówi [...]", czytamy: "Czeriez t i e c h że prorokow nam goworit Bog [...]". W późniejszej an tologii Chudożestwiennaja proza Kijewskoj rusiu Lichaczow zdanie

9 I. S r i e z n i e w s k i . Matieriaty dla słowaria driewnierusskogo jazyka p o piśmiennym pamiatnikam. T. 1. Graz 1955 s. 673; Powiesi’ cz. 1 s. 16 (oryginał) i 212 (przekład D. Lichaczowa), Powieść s. 220.

10 Powiesi' s. 16, 212; S r i e z n i e w s k i , jw. t. 2 s. 289; Powieść s. 221.

11 Powiesi' t. 1 s. 31, 228; t. 2 s. 281; S r i e z n i e w s k i , jw. t. 2 s. 1633 (zob. tam znaczenie przyimka "pried" jako "przez", "na podstawie"); Powieść s. 240.

(5)

Z PRAKTYKI TŁUM ACZENIOWEJ Z E STARORUSZCZYZNY 87

to popraw ił na "Ustami togo że pro ro k a gow orit nam G o spo d' jed n ak jest ono nadal błędne, gdyż n astępuje tu cytat nie z tego p ro ro k a, o którym była mowa wyżej (Joela), lecz z innego (Izajasza)13. N ato m iast słowo "jewriejam" zam iast "ijeriejam" (kapłanom ) wstawiono do tekstu tłum aczonego pew nie tylko przez omyłkę m echaniczną (w oryginale jest "jeriejam ")14.

Spotkałem też w tłum aczeniu Lichaczow a-R om anow a jed en w ypadek dosłow ­ nego odczytania formy "swiet” (sv itb ), gdy należy ją traktow ać jak o błąd prze- pisywaczy i skorygować; początkowo słowo to m iało na pew no form ę sb \’Sfb, co dziś znaczy "sowiet", czyli "rada". U tw ierdza nas w tym p rzek o n an iu fakt, że forma ta znalazła się w cytacie z Salom ona, gdzie w ystępuje w łaśnie słowo "rada". W moim przekładzie pozw oliłem sobie w łaśnie tak p o trakto w ać tę fo r­ m ę15. P odobnie postąpiłem z form ą "wsiech" w zdaniu: "Im achu dań w ariazi iz zam orja na czudi i na słow icniech, na m ieri i na w s i e c h kriwiczech". Tłum acze radzieccy przekazują je następująco: "W ariagi iz zam orja w zim ali dań s czudi, i so sławian, i s m ieri, i so wsiech kriwiczej", czyli uw ażają form ę "wsiech" za zaimek, tymczasem jego obecność tutaj byłaby dziwna, bo w iadom o przecież, że całe plem ię (Krywiczów) m usiało dzielić jed n ak i los. F o rm a "wsiech" na pewno oznacza tu W e s ó w (W eś), gdyż zwykle w Powieści plem ię to przy wyliczeniach występuje obok Krywiczów. Na tej sam ej stro n ie latopisu czytamy np. takie zdanie: "Ricsza rusi czud', słow ieni, i kriwiczi i w s i [...]" A skoro Wesi ("wsi") uczestniczyli w opisywanej tu delegacji zapraszającej Ruryka do władania R usią, to z pew nością o nich w łaśnie jest mowa wyżej, przy wyliczeniu plem ion płacących dań W aregom . P ierw otnie więc w skazane wyżej zdanie m usiało brzmieć: "Imachu dań w ariazi iz zam orja na czudi i na sło- wieniech, na m ieri, i na wiesicch [ebslchb] i na kriwiczech". P od o b n ie zresztą brzmi ono w Latopisie radziwiłłowskim : "na vbsćch, na kriviczech". Lichaczow pisze nawet w rozdziale "W arianty", że Szachm atow p roponow ał swego czasu popraw kę tego zdania właśnie w podanej przeze m nie form ie, jed nak że nie wiadom o, dlaczego we własnym przekładzie nie w prow adził je j16.

Z innych usterek przekładu radzieckiego wskażmy na zm ianę biblijnego Abi- m elecha na Lam echa17, na nierozszyfrow anie nazwy cerkwi "izm ureńskicj"

13 Powiesi' s. 112, 313; Chudożestwiennaja proza s. 86; Powieść s. 332. Trzeba zaznaczyć, że tę część Powieści wydania Lichaczowa tłumaczy) B. A. Romanow.

14 Powiesi’ t. 1 s. 189, 392; Powieść s. 414.

15 To miejsce również tłumaczy) B. Romanow (Powiesi' s. 102, 302; Chudożestwiennaja proza s. 78; Powieść s. 319).

16 Powiesi' s. 18, 214; t. 2 s. 184; Pomniki s. 564; Powieść s. 222. W tekście Powieści wydania A. Szachmatowa zdanie to brzmi: "Imachu dań Wariazi, prichodiaszcze iz zamorja, na Czudi i na Sło- wieniech i na Mieri i na W si i na Kriwiczich" (Powiesi' wriemiennych lei. T. 1. Pietrograd 1916 s. 19)'.

17

(6)

(m owa w kronice o kościele w Smyrnie, sm yrneńskim , jak wskazuje cytowana tu A p o kalipsa św. J a n a )18. W ogóle trzeba zaznaczyć, że p artie religijne kroniki zostały po trak to w an e w wydaniu Lichaczowa nieco m niej starann ie, zarówno od strony kom entarzy, jak i od strony popraw ności tłum aczenia, na skutek braku czasem niezbędnej konfrontacji z Biblią. Spotykam y się więc z zam ianą aniołów na ludzi, z zupełnym przekręceniem epizodu z B alaam em , z przetłum aczeniem słowa "utr'niky" przez "żyr", gdy ten tekst Biblii wyraźnie mówi, że anioł Rafael wyciął u ryby nie tłuszcz, lecz w n ę t r z n o ś c i (serce, żółć i w ątrob ę)19, zaś D aniel (p ro ro k ) przybiera w przekładzie postać "Daniły" (należało p rzetłu ­ maczyć "D aniił")20. Czytamy też, że M acedoniusz "głosił [dogmat] o Trójcy Jedynoistnej", gdy - jak w iadom o - był on przeciw nikiem tego dogm atu. Po p ro stu tłum acz słowo "propowiedasza" ("ogłosili"), odnoszący się do praw o­ wiernych ojców Soboru, przyporządkow ał w ystępującem u w tym samym zdaniu M acedoniuszow i21.

Z darzały się też tłum aczom rosyjskim wypadki niedokładnego odczytywania niektórych ko nstrukcji składniowych. Np. zdanie: "Jarosławu że nic wicduszczu o t'n ie sm ierti, w ariazi biachu m nozi u Jarosław a, i nasilje tw oriachu nowgo- rodcem i żenam ich" - w przekładzie wygląda tak: "Jarosław że nie znał jeszczo ob oteow skoj sm ierti, i było u niego m nożestw o wariagow, i tworili oni nasilije now gorodcom i żonam ich". O tóż tak przetłum aczony tekst jest niedokładny, bo już wyżej była mowa, że Jarosław o t r z y m a ł wieść od siostry o śmierci swego ojca. Tymczasem nie ma tu żadnej niekonsekw encji u kronikarza, gdyż mamy w tym m iejscu do czynienia ze znanym typem zdania konstrukcji celow­ nikowej, k tó re zwykle należy tłumaczyć zaczynając od przysłówka "gdy". W ten sposób zdanie to przyjm ie następującą formę: "Gdy Jarosław jeszcze nie wiedział o ojcowej śm ierci, było przy nim m nóstw o W aregów i gwałty czynili Nowogro- dzianom i niew iastom ich"22.

D o drobniejszych nieścisłości należy zam iana czasu (np. słowa "imiachu", "chożasze" w przekładzie m ają niczym nie uzasadnioną form ę "imiejut", "chodit", gdy pow inno być "mieli", "chodził")23, zam iana liczby (np. 3 osoba liczby podw ójnej "carstwowasta" zam ieniona została na im iesłów liczby pojedynczej "carstwowawszyj", a chodziło o dwu cesarzy bizantyńskich, L eona i A leksandra,

18 . . . . . . . .

Biblija. Knigi Swiaszczennogo PLsanija. Nowyj Zawiei. Nju-Jork 1948 s. 276 (Ap 2, 8); Powiesi' s. 193, 395; Powieść s. 418.

19 Powiesi' s. 193, 395; Powieść s. 418. O Balaamie zob. Lb 22, 22-35; O Rafaelu i rybie zob. Tb 6, 5. Tę część Powieści tłumaczy) B. Romanow.

~n Powiesi' s. 193, 395; Powieść s. 418. 21 Powiesi' s. 78, 277; Powieść s. 290.

22 Powiesi’ s. 92 i 95, 292 i 295; Powieść s. 307, 310. 23 Powiesi' s. 14, 211; Powieść s. 219.

(7)

Z PRAKTYKI TŁUMACZENIOWEJ Z E STARORUSZCZYZNY 89

panujących razem )24, zam iana osoby (2 osoba w dw ukrotnie w ystępującej w kronice m odlitw ie do Borysa i G leba zastąpiona została osobą 3, przez co za­ tracił się charakter m odlitwy)25. W ątpliw ości budzi też często system cudzy­ słowów Lichaczowa, wprowadzony w tekście oryginalnym . C zasem b rak je st cu ­ dzysłowu (np. przy słowach G edeona, zwróconych do Boga26), często zaś są cudzysłowy zbędne, k tó re w poprawionym tekście zamieszczonym w an to lo gii Chudożestwiennaja proza Kijewskoj Rusi zostały słusznie opuszczone. Szczególnie nieracjonalnie rozłożone są cudzysłowy przy cytatach z Biblii. W reszcie za­ strzeżenie wywołuje interpunkcja Lichaczowa, zastosow ana w tekście zarów no oryginału, jak i przekładu (na co zwracali już uwagę niektórzy polscy uczeni). Należy zaznaczyć, że w poprawionym przekładzie (w Chudożestwiennoj prozie) uległa ona dużej modyfikacji27.

Przeprow adzona konfrontacja przekładu W agilewicza-Bielow skiego i Licha- czowa-Rom anowa okazała się dla m nie wielce pouczająca, bow iem najlepiej uczymy się na błędach, zarów no własnych, jak też cudzych. I tu m ożna sfo r­ mułować następujący w niosek teoretyczny: aby otrzym ać m ożliwie wierny przekład jakiegoś tekstu, należy zaglądać do istniejących autorytatyw nych przekładów różnojęzycznych. Rzecz jasna, iż posługiw anie się przekładam i poprzedników nie zwalnia tłum acza od pilnego w ertow ania słow ników staro - ruskich i cerkiewnosłowiańskich, gdyż tylko na tej podstaw ie m ożna wykryć błędy popełnione przez tychże poprzedników .

A oto inne wnioski poczynione przeze m nie w czasie przekładu Powieści minionych lat: nie m ożna "poprawiać" stylu oryginału, należy dążyć do za­ chowania oryginalności języka i form gramatycznych. Tylko w wypadkach n ie ­ zbędnych wolno zm ienić czy uzupełnić budow ę zdań, biorąc dod ane dla jasności słowa w nawiasy. Dla tejże jasności czasem trzeba jed n ak zrezygnować z k o n ­ sekwentnego przekazywania tych samych form gramatycznych. R az trzeba zo sta­ wić je w kształcie oryginalnym, innym razem trzeba je zam ienić, unow ocześnić czy też bardziej spolonizować. Zależy to też w dużej m ierze od k o ntekstu stylistycznego, gdyż w tym wypadku kronika, będąca kom pilacją różnorodnych źródeł i gatunków literackich, ma styl bardzo zróżnicowany, od p ro to ko larn ych zapisów do partii liryczno-poctyckich. Trzeba też czasem redukow ać n iek tó re spójniki "i", pełniące jedynie funkcję znaków przestankow ych, jednakże czynić

24 Powiesi' s. 21, 217; Powieść s. 227.

25 Powiesi’ s. 93 i 100, 293 i 402; Powieść s. 308, 425.

26 Powiesi' s. 73, 272; Powieść 285. W Chudożestwiennoj prozie miejsce to zostało poprawione.

27

O innych usterkach przekładu Lichaczowa i Romanowa zob. w recenzjach W. Paszuto ("Woprosy Istorii" 1951 nr 7 s. 117-121) i A. I. Popowa ("Wiestnik Leningradskogo Uniwiersitieta" 6:1951 nr 5 s. 129-137).

(8)

to należy tylko tam , gdzie pozostaw ienie tego "i" naruszałoby sens zdania. C hodzi bow iem o to, że w ówczesnym czytaniu tekstu kronik (a czyniono to bardzo często na dw orach książęcych i w m onasterach) jed n ak te "i" były wymawiane, czyli że stanow iły o n e cechę ówczesnego języka, k tó rą należy wobec tego zachować. M ożna też przypuszczać, że w języku staroruskim inna była funkcja partycypiów niż dziś, stąd czasem należy je, dla jasności tekstu, zam ieniać na osobow e formy czasownikowe.

N iestety, nie mamy własnych, staropolskich tekstów z X II i X III w. (poza zaledw ie ich fragm entam i), a to dlatego oczywiście, że językiem pisanym była wówczas u nas łacina, nie możemy zatem stylizować przekładu wedle ówczesnego kształtu języka polskiego. N ie ulega jed n ak wątpliwości, że w tam tych czasach język nasz był bardzo zbliżony do staroruskiego, w dużo większym stopniu niż dzisiejszy język polski a rosyjski, ukraiński czy białoruski. Dziś Polacy i R osjan ie, nie uczący się języka swych sąsiadów, porozum iew ają się ze sobą z dużą trudnością, tymczasem w wiekach X I-X III, jak o tym świadczą właśnie la- topisy, kom unikow anie się między "Rusami" i "Lachami" nie stanow iło najm niej­ szego prob lem u, nigdzie bowiem nie ma wzmianki o posługiw aniu się tłum acza­ mi we wzajem nych, bardzo częstych kontaktach.

U św iadom ienie sobie tego faktu pow inno wzmagać nasze zainteresow anie ję ­ zykiem średniow iecznych zabytków piśm iennictw a ruskiego, gdyż ukazuje on kształt naszego w łasnego języka w tam tych czasach. D latego też w przekładzie tych zabytków na język polski należy stosow ać w dużym stop niu tłum aczenie dosłow ne. Teksty tak przełożone m ogą z początku wydać się tru d n e w czytaniu, jed n ak gdy nieco wdrożymy się w pojm ow anie archaicznego tu i ówdzie słow­ nictw a i form gramatycznych oraz niew yrobionej, pełnej pow tórzeń i pauz składni (bardzo dzięki tem u epickiej, rytm izow anej), czytanie pójdzie gładziej i zasm akujem y w pięknie starego języka i pism a słowiańskiego.

I tera z przechodzę do właściwego tem atu obecnej konferencji, m ianowicie do p roblem atyki przekładu utw orów religijnych. W różnorodnym tekście Powieści minionych lat utw ory te zajm ują ponad trzecią część całej objętości kroniki. Są to opow iadania z dziejów Cerkwi ruskiej, kazania, pouczenia religijno-m oralne, opow iadania hagiograficzne, legendy i modlitwy. W szystkie te teksty są in­ krustow ane cytatam i z praw ie wszystkich ksiąg Pism a św. Starego i Nowego T estam e n tu 28 oraz z dzieł Ojców Kościoła. Tłum aczenie tekstów religijnych w Powieści spraw iało mi dużą satysfakcję, gdyż są o n e podane stylem wyższym, często kroć poetyckim (zwłaszcza modlitwy) i wymagają od tran slato ra prze­ strzegania nic tylko w ierności słownej, ale też kształtu artystycznego.

2 8 • » • •

Zob. F. S i e l i c k i . Biblia w najstarszej kronice ruskiej "Powieści minionych lat". "Zeszyty Naukowe KUL" 1984 nr 4 s. 3-21.

(9)

Z PRAKTYKI TŁUMACZENIOWEJ Z E STARORUSZCZYZNY 91

Cytaty z Pism a św., występujące w Powieści m inionych lat, wymagały oczy­ wiście porów nania ich z przekładam i polskim i Biblii, trzeba jed n ak że zaznaczyć, że nie wolno zastępow ać wyrażeń staroruskich odpow iednim i w ersetam i z tłu m a­ czeń polskich, wobec - czasem - dużej ich rozbieżności. Przekłady ówczesne z greckiego na język starosłow iański pozostaw iały jeszcze dużo do życzenia. Dochodziły też pewne omyłki, jak też dążność latopisarzy do ad ap tacji poszcze­ gólnych w ersetów do własnych akcentów treściowych i do stosow anej przez sie­ bie składni, poza tym cytaty te często pochodzą nie b ezp ośredn io z B iblii, lecz z różnych kom pilacji greckich. Tak więc naw et m iejsca bardzo do brze znane w kształcie polskim , Wujkowym, należy jed n ak tłumaczyć adekw atnie do ich kształ­ tu ruskiego, stosow anego w kronice. T rzeba też liczyć się z tym, że tłum aczenie ks. W ujka nie zawsze było dokładne względem oryginału greckiego, k tóry był podstaw ą wersji staroruskiej.

W trakcie studiow ania tekstu przekładu Powieści m inionych lat W agilewicza i Bielowskiego m iałem m ożność przekonać się, jak dużą wagę przy tłum aczeniu tekstów religijnych z języka staro-cerkiew no-słow iańskiego na język polski ma praktyka w tym względzie duchownych prawosławnych i unickich - ukraińskich i białoruskich, którzy znając dobrze oba te języki, um ieli dobierać tak ie formy polskie, k tóre najlepiej oddawały ducha oryginału staroru skieg o. Przypom nijm y tu, że Jan Wagilewicz, znany historyk i etn o g ra f ukraiński, był przedtem księdzem unickim i dobrym znawcą języków słow iańskich. M uszę wyznać, że jak o tłum acz Powieści minionych lat bardzo dużo mu zawdzięczam , uczyłem się m ia­ nowicie u niego polszczyzny w redakcji w łaśnie, chciałoby się pow iedzieć, lekko unickiej, która zbliża język kościelny staro ruski i polski, nadając tem u drugiem u odpow iedni koloryt, lepiej przekazujący ducha oryginału staroruskiego.

M oja przygoda jako tłumacza ze staroruszczyzny nie skończyła się w 1968 r., w którym ukazała się przełożona przeze m nie Powieść minionych lat. Na zlecenie B iblioteki im. O ssolińskich we W rocławiu podjąłem się przekładu zachow anego w tamtejszym księgozbiorze XVIII-wiecznego staro d ru k u rosyjskiego pt. Podróż bojarzyna Borysa Szeremietiewa przez Polskę i Austrię do Rzym u oraz na Maltę. 1697-169829. Prócz tekstu opisania podróży Szerem ietiew a przełożyłem też i zamieściłem w części I tej książki fragm enty ze staro ru sk iej lite ratu ry pątniczej, opisujące sanktuaria greckie i palestyńskie. D odajm y, że rów nież sp o rą część samej Podróży bojarzyna Borysa Szeremietiewa zajm ują legendy zw iązane z cu ­ downymi m iejscami oglądanym i przez bojarzyna rosyjskiego we W łoszech. Poza tym w 1978 r. w roczniku ossolińskim "Ze Skarbca K ultury"30 zam ieściłem przekład staroruskiej Opowieści o bitwie na Kulikowym Polu z licznymi partiam i

29 Wrocław 1975.

(10)

o ch arak terze religijnym . Z utw orów zaś czysto świeckich przełożyłem Opowieść 0 królewiczu Bow ie31.

W r. 1987 wyszedł w P lW -ie tom zatytułow any Kroniki staroruskie, którego główny trzon stanow i tekst Powieści minionych lat (w ok. 85% ). W chodzą do niego p o n ad to fragm enty Latopisu kijowskiego, Latopisu halicko-wołyńskiego i Kroniki hustyńskiej, tłum aczone przez m oich doktorantów Edw arda G oranina i H enryka Suszkę. M uszę się przyznać, że wysyłając m aszynopis Kronik staro- ruskich do PIW -u, obaw iałem się, że tam tejsi m łodzi redaktorzy nic zaakceptują naszego "wrocławskiego" stylu tłum aczenia, polegającego na dużej dosłowności 1 archaiczności. Styl ten odpow iada postulatow i Czesława M iłosza, który, krytykując w spółczesne przekłady polskie Pisma św. za nadm ierne uwspół­ cześnianie języka, dom agał się, aby w języku polskim "było m iejsce na kilka języków", w tym też na archaiczny. O tóż, m oim zdaniem , tłum acze ze staro- ruszczyzny w inni zabiegać, aby wyrobić specjalny język "polsko-ruski", prze­ kazujący w szacie polskiej kształt dawnego języka ruskiego. Bardzo więc się ucieszyłem, że R edakcja piwowska zaakceptow ała nasz "wrocławski" styl.

Początkow o wszakże R edakcja zgłosiła pew ne propozycje odm ienne. Sugeru­ jąc się form am i stosowanym i o statn io przez historyków polskich, zaproponow ała popraw ienie im ienia "Iziasław" na "Izjasław", bo taką form ę stosuje Słownik starożytności słowiańskich. Z aoponow ałem jednak, bowiem form ę tę autorzy Słow nika wprow adzili na uproszczonej zasadzie translitcracyjncj: skoro w oryginale je st lite ra "ja", to i po polsku ma być "ja", nie zważając na to, że w oryginalnym brzm ieniu słowa "Iziasław" elem ent "jolowy" wszak nie występuje. D odajm y, że czują to rów nież inni nasi historycy w spółcześni, którzy używają formy "Izasław" (tak też jest w Wielkiej Encyklopedii Powszechnej PW N ), ale też niesłusznie, bo elim inują z kolei elem ent palatalny, obecny w oryginale. Tymczasem polscy historycy daw niejsi pisali to im ię w sposób naturalny: "Iziasław". T rzeba więc było zaoponow ać, by nie przyczynić się do utrw alenia w użyciu polskim błędnej artykulacji tego im ienia.

Spraw ą wym agającą wyjaśnienia był też starosłow iański sufiks "-icz", który dziś w języku polskim ma form ę "-owicz". M usimy jednakże zdawać sobie sprawę z tego, iż jest to późniejsza cecha języka polskiego, nie średniow ieczna. Nasi norm atyści redakcyjni woleliby m ieć do czynienia w translacjach z rosyjskiego z "jednym językiem" polskim , skoro więc w przekładach z nowszej literatury rosyjskiej stosuje się patronim ik z sufiksem "-owicz", więc i w przekładach ze staroruszczyzny chcieliby stosow ać ten sam sufiks. Poprosiłem więc R edakcję PIW o pozostaw ienie naszych form "Iziasławicz, Jarosław icz, Mścislawicz" itd. Zobaczymy, czy życzeniu tem u stanie się zadość (korekty jeszcze nie było).

(11)

Z PRAKTYKI TŁUMACZENIOWEJ Z E STARORUSZCZYZNY 93

Wypada jeszcze poinform ow ać, że w roku bieżącym ukaże się w serii "Slavica W ratislaviensia" L atopis kijow ski z drugiej połowy X II w. w przekładzie Edw arda G oranina i że na ukończeniu jest przekład Pateryku kijowsko-pieczerskiego, przygotowywanego przez Ludm iłę Nodzyńską. Poza tym w naszym ośrod ku w roc­ ławskim H enryk Suszko pracuje nad tłum aczeniem Latopisu hustyńskiego, a Jolan ta Juszkiewicz przystąpiła do przekładu Historii "Sm uty" A braham a Palicyna.

Nie ukrywam, że w wielu wypadkach w naszych przekładach są niekonsekw en­ cje. Imię książąt ruskich "Andriej" przekazujem y np. w spolszczonej form ie "Andrzej”, bo tak od wieków już pisali nasi historycy ("Andrzej Bogolubski", "apostoł Andrzej"). D latego także patronim ik od tego im ienia piszem y w form ie "Andrzejowicz", a nie "Andriejewicz". To sam o dotyczy formy "W łodzim ierzo- wicz", a nie "Władimirowicz", "Danielowicz", a nie "Daniłowicz", książę "Daniel", a nie "Daniił" itp. Musimy bowiem respektow ać wielowiekow ą tradycję polską w przekazywaniu niektórych im ion ruskich już odpow iednio zaadaptow anych w literaturze polskiej.

A zatem nic mamy jeszcze znorm alizow anego system u przekładow ego tekstów staroruskich, w tym też religijnych. Należy sądzić, że obecna konferencja i opublikow anie wygłoszonych na niej referatów będzie sprzyjało dalszem u d o ­ skonaleniu praktyki translacyjnej dawnych utw orów naszych w schodnich sąsia­ dów, aby współcześni czytelnicy polscy mogli się z nim i zapoznać, filologow ie zaś i historycy - żeby mogli włączyć je do swych badań nad k u ltu rą s ta ro ­ słowiańską.

D E LA PRATIQUE TRADUISANTE D U V IEU X RUSSE

R é s u m é

Dans le présent article, l'auteur - traducteur du Roman des années passées du vieux russe, passe en revue ses autres versions polonaises. L'orignal du Roman eut entre autres scs traductions polonaises de Jan Dlugosz, Maciej Stryjkowski, Sylwester Kossow, Lew Kiszka, Benedykl Rakowicki, Jerzy Samuel Bandtke, Waclaw Aleksander Maciejewski, Karol Szajnocha, Julián Tuwim, Antonina Obrçbska-Jabloftska. La traduction polonaise de Julián Kotkowski date de 1860. La première version polonaise de la Chronique de Nestor qui fût complète étant l'œuvre de Wagilewicz et de Blelowski.

Les considérations ci-dessus font état des erreurs de cette dernière en la comparant avec la version russe de D. Likhatchev et de B. A Romanov de 1950. U ne conclusion théorique qui s'impose de cette confrontation est la suivante: afín d'aboutir à une traduction la plus fidèle possible d'un texte, il est indiqué de tenir compte de traductions étrangères disponibles, reconnues. Il faut viser A sauver au maximum les particularités de la langue source et de ses formes grammaticales. En discutant la traduction des textes bibliques du vieux russe en polonais, on a postulé - faute de système traduisant normalisé - d'élaborer une langue "polono-russe" spéciale qui convertisse avec les moyens polonais les formes du

(12)

russe ancien (les deux langues ayant été très rapprochées l'une de l'autre au XIIe siècle). Une place particulière a été réservé à l'activité traduisante, p. ex. traduction des patronymes en -owicz/-icz.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

The FTIR spectra of the unmodified and modified LDH are shown in Figure 6 Modified SLDH shows two types of bands: the first one corresponding to the anionic species

[r]

Wtedy, mo˙zna powiedzie´ c, ˙ze suma algebraiczna i suma prosta podprzestrzeni S, T s¸

Listy Prologmajedn ֒aprawdziw֒astruktur֒edanychjak֒ajestlista.Listajest sekwencj ֒aelement´ow,kt´oremog֒aby´catomami,b֒ad´zlistami.Listyzapisujemy

•wynik cyfrowego (uproszczonego) zapisu dostępnych w nim informacji •pozorne ograniczenia wymiaru odległości (globalna komunikacja multimedialna) sprawia, iż jego współtwórcy

Nous notons le degr´e du polynˆome P par d, et L = L(z, P ) la fonction de Green du bassin d’attraction du point `a l’infini pour le polynˆome P

X nie ma wtedy interpretacji czasu oczekiwania na m-ty sukces.. Rozkład ujemny