• Nie Znaleziono Wyników

Droga do "wieży tajemnic"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Droga do "wieży tajemnic""

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Dominka Białas

Droga do "wieży tajemnic"

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 8, 491-493

(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

F O L IA L IT T E R A R IA PO L O N IC A 8, 2006

D o m in ik a B ia ła s

DROGA DO „WIEŻY TAJEMNIC”

Wielu studentów polonistyki, obserw ując gm ach naszego wydziału, za­ uważyło tajem niczą wieżyczkę górującą p o n ad budynkiem od strony ulic Zamenhoffa i K ościuszki. N ik t ta k napraw dę nie wie, co się w niej mieściło, zanim stała się tylko zagadkow ym reliktem przeszłości. W iele osób p ró b o ­ wało szukać wejścia do tego m iejsca w ew nątrz b udynku, na poddaszu, na czwartym piętrze. A le k tó re drzwi prow adzą w górę? C o się za nimi znajduje? Odpowiedzi n a te p y tan ia postanow iłam poszukać osobiście.

Co zrobić, kiedy się nie wie, co zrobić? N ie m iałam zielonego pojęcia, kto jest w stanie tam m nie doprow adzić. P ostanow iłam p o szu k ać adm inist­ ratora budynku. Pierwsze k ro k i skierow ałam n a portiern ię znajdującą się tuż przy wejściu n a uczelnię. Poinstruow ano m nie, gdzie szukać odpow iedniej osoby. G a b in e t a d m in istra to ra (a raczej p an i ad m in istrato r) znajduje się przy szatni n a parterze. O kazało się, że nie jestem pierw szą o so b ą inte­ resującą się nietypow ym i m iejscami w tym gm achu, i że je st ich więcej niż tylko zagadkow a wieżyczka. K ilk a lat wcześniej rów nież usiłow ano zgłębić tajemnice b u d y n k u , p ró b a okazała się n ieu d an a - „ekspedycja” b adająca podziemia d o b rn ę ła do m iejsca, w którym k o ry ta rz zo stał zam urow any i... zagadka podziem i nie została rozw iązana. U p an i a d m in istrato r nie dow ie­ działam się niczego n a tem at historii interesującej m n ie „ k o m n a ty ” . O becnie pomieszczenie nie spełnia żadnej funkcji i nie w iadom o, co znajdow ało się tam wcześniej. N ie u d ało m i się uzyskać potw ierdzenia d la przypuszczeń o przeznaczeniu tego m iejsca. P onoć daw niej, być m oże przed w ojną, znaj­ dowało się ta m obserw atorium astronom iczne, a m oże rów nież planetarium , jednak to tylko dom ysły.

Bez większych tru d n o ści u d ało m i się uzyskać pozw olenie n a wejście w te tajem nicze rejony. O kazało się, że d o celu p ro w ad zą jed n e z wielu drzwi n a czw artym piętrze, oznaczone p o p ro stu num erem 407. G dy prze­ stąpiłam pró g , znalazłam się n a ciem nym strychu. P o w łączeniu św iatła okazało się, że w głębi znajdują się strom e, drew niane schody prow adzące

(3)

492 D om inika Białas

n a poddasze. K iedy wspięłam się na nie, znalazłam się w owalnym pomieszcze­ niu o okrągłych oknach, którego sporą część zajm ow ała m etalow a konstrukcja n ab ijan a specyficznym i ćw iekam i, nasuw ającym i n a myśl m aszyny parowe z końca X IX w. lub coś w rodzaju batyskafu. Ponoć za m etalow ym przepierze­ niem kryły się daw niej rury hydrauliczne, lecz ich przeznaczenia nie jestem w stanie od g ad n ąć, poniew aż następne schodki prow adzące w górę doprowa­ dziły m nie do kolejnego pomieszczenia, ju ż bez śladu jakiejkolw iek hydrauliki. Miejsce, w którym się znalazłam, miało również owalny kształt, lecz o wyraźnie mniejszej średnicy. W ścianach podobnie, okrągłe i ow alne o k n a umieszczone n a różnych wysokościach, jed n ak dla osoby o przeciętnym wzroście - takiej jak ja - zbyt w ysoko, by spojrzeć w d ół, raczej kierujące w zrok k u niebu... W ścianie znajdow ały się solidne, m etalow e drzwi. W ydaw ały się zbyt stare, by dało się je otworzyć. Jednak bez wielkiego trudu uczyniłam to i... znalazłam się wysoko nad ulicą Zam enhoffa. O kazało się, że z tej kondygnaq'i jest wyjście na coś w rodzaju ta ra su w idokow ego, okalającego wieżyczkę. P rzestrzeń między ścianą budow li a barierk ą nie d ochodziła naw et d o m e tra , m iałam więc wrażenie, że stoję niem al zawieszona nad ulicą. Rozciągał się stam tąd widok na całe m iasto. M o ż n a obejść z w iatrem we w łosach d o o k o ła i w rócić do drzwi. W rażenie napraw dę zapierające dech w piersiach! Zazdrościłam ludziom, którzy daw niej korzystali z u ro k ó w tego m iejsca bez tak ich specjalnych starań i zabiegów. Je d n a k wciąż nie byłam w stanie stw ierdzić, czem u to wszystko służyło? G dy w róciłam do środka, kolejny raz w spięłam się jeszcze wyżej. Schody były rów nie strom e i zaprow adziły m nie d o p o d o b n eg o pokoju z okrągłym i oknam i, umieszczonymi w ysoko po d sklepieniem. A le to nie było ostatnie piętro. Z niego m ogłam się dostać n a o statn i ju ż poziom - ciemny, w yglądający ja k w nętrze niewielkiej kopuły. W rażenie napraw dę niesamowite! W momencie, kiedy się tam znalazłam, dotarło do mnie, że to napraw dę mogło być kiedyś obserw atorium ! D ostrzegłam , że w kop u le znajdują się cztery, prostopadłe względem siebie, podłużne otw ory, rozchodzące się gwiaździście od sam ego jej czubka aż do połow y jej wysokości. O tw ory były zamknięte za pom ocą czegoś w rodzaju m etalow ych żaluzji, opatrzonych uchw ytam i i - choć blachy były zardzewiałe - sądzę, że dawniej w bardzo łatwy sposób dawało się otw ierać je jed n y m ruchem ręki. M im o niewielkich ro zm iarów miejsce to wydało m i się w prost w ym arzone do ustaw ienia lunet i teleskopów , patrzenia prosto w gwiazdy. A m oże - k to wie? - w nętrze kopuły w yklejone było mapą nieba? N iestety, oprócz rozw iązań podsuw anych m i przez w yobraźnię jedyną o zn ak ą jakiejkolw iek obecności były tylko ślady p tak ó w , znajdujące się na wszystkich kondygnacjach. A le ptaków rów nież o d daw n a ta m ju ż nie ma... Ciężko było m i schodzić znów w zwyczajne k o ry tarze polonistyki, czułam się trochę ta k , ja k gdybym przeniosła się w czasie w nieokreśloną przeszłość i m usiała pow rócić, będąc w niej zaledwie chwilę.

O to cała h isto ria m ojej w ypraw y do „W ieży T ajem nic” , skansenu prze­ szłości, o k tó rej nik t ju ż nie pam ięta...

(4)

D ro g a d o „W ieży Tajem nic” 493

D o m in ik a B ia ła s

T H E W AY T O T H E “M Y S T E R IO U S T O W E R ”

(Summary)

This article tells a sto ry a b o u t searching the way to disused p a rt o f Philology Faculty building. R ep o rter relates how she found entry to the m ysterious place and w hat she saw there.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Racjonalna gospodarka surowcami nie jest pojêciem w pe³ni zdefiniowanym, lecz jest ci¹g³ym procesem doskonalenia przepisów prawa oraz dostosowywania techniki i technologii

Zestaw ilustracji z przykładami dzieł (do których możemy mieć prawa) z różnych dziedzin sztuki. Materiały

Pliniusz był autorem kilku dzieł dotyczących m.in. gramatyki, retoryki czy historii. Dzieła te nie zachowały się do naszych czasów. Zachowało się natomiast

Materiaª teoretyczny: Warstwy lewostronne i warstwy prawostronne podgrupy H grupy G..

Charakter jest również składnikiem osobowości człowieka, może się zmieniać w toku naszego życia.. W ujęciu psychologicznym, charakter

„Kto zwierzę chowa albo się nim posługuje, obowiązany jest do na- prawienia wyrządzonej przez nie szkody niezależnie od tego, czy było pod jego nadzorem, czy też

R ozstrzygnięcia tak ie z kon ieczn ości bow iem dotyczą sytu acji uproszczonych, w yrw an ych z niepow tarzaln ego kontekstu, w jakim realizow an e są konkretne

Th e discussion of the role of the Church and clergy in the 19 th -century Russian society was stimulated by Great Reforms of Alexander II, especially by the relaxation