• Nie Znaleziono Wyników

Szkice metodologiczne

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Szkice metodologiczne"

Copied!
76
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

SZKICE METODOLOGICZNE.

ZASTOSOWANIE OBSERWACYI I EKSPERYMENTU

w n a u t t , , : . .

Kilka słów o metodzie statystyki historycznej.

W A R S Z A W A .

N A K Ł A D E M K S I Ę G A R N I G E B E T H N E R A i WOLFFA. 1892.

(4)
(5)

© r . © o f i a © a s z i j R s k a . © 4 9 © 3 O

SZKICE METODOLOGICZNE.

f

ZASTOSOWANIE OBSERWACYI I EKSPERYMENTU

w naukach gospodarczych.

Kilka słów o metodzie statystyki historycznej. - i-i

W A R S Z A W A .

N A K Ł A D E M K S I Ę G A R N I G E B E T H N E R A i WOLFFA. 1892.

(6)

/ j ,

£<?o

Z D R U K A R N I L U D O W E J W E L W O W I E .

3 9 4 8 2 6

(7)

Zastosowanie ołjserwacyi i eksperymentu

w naukach gospodarczych 1).

B ad an ie św iata eko n o m iczn ego wstępuje dziś na d ro g ę p o ­ dobną tej, po jakiej k ro czą już od kilku dziesiątków lat nauki przyrodn icze, ja k ą poszła b io lo g ia p orów n aw cza, nauka dziejów, a w ię c dąży do możliwie największej ścisłości i bezstronnego p rzed staw ien ia łaktów .

D ążn ość do ścisłości widzę nie tyle w o w ym kierunku, k t ó r y w nauce niem ieckiej nazywa sam siebie exakte Nationaldko-

nomie, lecz raczej w o w y c h liczn ych monografiach, podających

f ak ta z g o sp o d a rc z e g o św iata w opracow an iu subtelnem, ped an ­ ty czn ie dokładnem. Jeżeli chodzi o poznanie świata zjaw isk g o ­ spodarczych, co stanowi niezbędną p o d staw ę dla zbud owania no- w e g o gm achu teoryi, s yn te zy opartej na n o w ych podstawach, g d y daw na k la sy c zn a niko go już dziś nie zadawalnia, nie m am y innego sposobu, jak owo mozolne, możliwie ścisłe badanie. P o m i­ jam tu korzy ści jak ie życie p rak tyczn e odnieść może z sum ien­ n ego trak to w an ia k w e s ty i. B y ć może zresztą, że dla celów p rak ­ ty cz n y c h korzystniejszem jest obejm ow an ie w ię k sz y c h obszarów, ch oćb y naw et mniej dokładnie b y ł y opracowane. Inną jest p rze ­ cież praca naukow a, teoretyczna, która dopiero w dalekiej p r z y ­ szłości do życia, je g o potrzeb i pojęć zastosow aną zostanie.

Zja w isk a ekonomiczne opracow an e tu b y ć muszą w e d ł u g metod możliwie najściślejszych, j a k k o l w ie k stanow i to najpowolniejszą drogę dojścia do celu. P rzek o n a n ie o zasadniczem p rzeciw ień stw ie mię­ dzy zjaw iskam i p rzyrody i faktami ze świata sp o łeczn o-e kon om i­ czn ego tak jest ogólnem i zakorzenionem, że nie ch ce m y naw et przypuścić, aby te same drogi, jakiem i posługuje się bad acz p r z y ­ rody i ekonomiście b y ł y dostępnemi T y m c z a s e m różnica nie je st

*) P r a c a n in i e js z a d r u k o w a n ą by ła w nieco odm iennej fo rm ie w r. 1 8 9 0 u m iesięczn ik u w ie deńskim „ D e u ts c h e W o r t e “ , zesz. 7.

(8)

ta bynajmniej zasadniczą. Z^lsada badania, a w ięc m etody p o z o ­ stają te same, j a k k o l w ie k dla ujęcia każdej k a te g o r y i zja w isk innych sposobów u ż y w a ć trzeba.

Jak wiadomo o b s e rw a c ya i eksp erym en t stanowią dwie d r o g i4 którem i b ad acze p rzyro d y, w każdej g a łę z i nauki o św iecie nie­ o rganicznym i organicznym , się posługują.

O b s e rw a c y i p o d le g a nie przedmiot jak iś lub istota dla nich sam ych, ale pew ien typ, k t ó ry jednostki te sobą przed staw iają i k t ó ry pow tarza się w całej klasie w y p a d k ó w . W rzeczyw isto ści jednak nie s p o ty k a m y ty p ó w przeciętnych, p rzeciw n ie w y tw a r z a ć je dopiero trzeba na drodze aibstrakcyjnego myślenia. O b s e rw a cy a nie może się przeto o g ra n ic z y ć do je d n e g o przedmiotu, lecz musi zw ró cić się do c a łe g o szeregu w y p a d k ó w , a b y odróżnić w nich to co jest stałem, co p o w tarza się w każdym , od tego co będzie p rzy p ad kow em , spontanicznem. „ K a ż d a praca podnosi tu znaczenie w szy stkich innych, zw ięk szając ilość p u n k tó w porównania," po­ wiada jeden z h z y o lo g ó w (Justus Gaule).

Im mniej złożonemi są p ojed yn cze zjawiska, tern mniej w k r a ­ czać będą w inne dziedziny, w p ł y w y zew nętrzne nie będą tu m ia ły t a k w ie lk ie g o z n a c z e n ia , są one mniej zależne od otoczenia i zmian onego. C e ch y zja w isk p ro stszy ch łatw iej też u ogólnić na c ałą k la sę lub g ru p ę podobnych, aniżeli p rzy złożonych. B ędzie to jedn a z p r z y c z y n niejed n ak o w ego rozwoju p o je d y n czy ch g a łę z i w ie d zy o przyrodzie. M ó w ią c o procesach zach od zących w d a n y m organizm ie nie mamy tej pew ności sądu, jak przy zjaw iskach wiatru, ciśnienia pow ietrza i t. p. Jeżeli porzu ciw szy dziedzinę t. zw. nauk przyro d n iczych p rzen iesiem y się do przejawów so cy- aln ycli w ystąp ią nowe czyn n iki, z któremi w pierwszej nie po­ trzeb o w aliśm y się liczyć.

S p o t y k a m y tu zjaw isk a w sp ó łż y c ia gru p społecznych, w z a ­ je m n e g o ich stosunku, stosunku grup do jednostek ludzkich i od­ wrotnie, a zarówno jed n y ch j a k drugich do św iata zewnętrznego. Z te g o społecznego życia wydzielają się p ojed yn cze g r u p y w y ­ p adków , stojących w ściślejszym ze sobą związku. Jeżeli w pojęciu naszem w y o s o b n im y zjawiska te z pośród ich otoczenia, jeżeli stw ier­ dzimy ich zw iązek w ew n ętrzn y i jednorodność w y p a d k ó w w s p ó ł ­ czesn ych albo następnych, to zdoby liśm y m a te ry ał do zbud owania jakiejś gałę zi w ied zy. Nic tu zn a czyć nie będzie, c z y m ateryał ten zmieści się w g o to w e już ramy, albo też czy da się poznać i ująć przy p o m o c y znanych sposobów i metod. Ilość i skoń czon ość ma- teryału ro z st rz y g a w p raw dzie o stosun kow o niskim lub w y so k im stopniu, na k tó rym stoi nasza wiedza, n igd y jed n a k o tern, czy

(9)

d ana g ru p a fak tó w s łu ż yć może dla szukania p raw id ło w o ści na­ u kowej.

.Świat zja w isk g o sp o d arc z yc h i takich stosun ków ludzkich, które są w bliskiej od nich zależności, stanow ią przedmiot nauk ekonom icznych. Zakres tych nauk jest dziś już dok ładn ie ozna­ czony, j a k k o l w ie k zjaw isk a etyczne, psychiczne, p raw ne nieustan­ nie tu w ystępują. D o nauk ekon om icznych zaliczam także i sta ­ ty s ty k ę ludnościową, g d y ż z ja w isk a , które tu n a leżą , stoją w ścisłej zależności od procesów gosp od arczych . (Nieurodzaj d o ­ pro w a d za jący do k r y z y s u ekonom icznego, pom naża tę ilość w y ­ padków śmierci, zmniejsza ilość urodzeń i małżeństw i o d d z ia ły w a w taki sposób na sk ład ludności).

Nie chcę się tu zajm ować dziedziną i zakresem każdej z nauk ekon om icznych, nie twierdzę, a b y metoda d ed ukcyjn a w yższo ść m ia ła nad in d u kcyjn ą lub odwrotnie. K w e s t y o m tym w iele w osta­ tnich czasach poświęcono u w agi, nie rozstrzygiijąc ich w szak że i w y p o w iad ają c dużo zdań sprzecznych. N ik t je d n a k nie zaprzeczy, że zarówno metoda indu kcyjn a ja k i d ed u k cyjn a opiera się na istniejących faktach i zjawiskach, inaczej trzeba b y się w y r z e c w sz e lk ie g o badania. P o b u d k ę do stawiania h yp o tez .i w n io sk ó w otrzym ujem y zawsze od zew n ętrzn ego świata zjawisk, j a k k o lw ie k , nie zaw sze świadom ie i bezpośrednio. R ó ż n ic a między obu m eto­ dami, ja k już z lo g ik i wiadomo nie p o le g a na tern, że jedn a p r ze ­ czy faktom, drug-a zaś zbudowanej na nich teoryi, ale, że p ie rw s z a dąży do objęcia w szystkich istniejących w y p a d k ó w , p rag n ie je obserw ow ać, porów n yw ać, podprow ad zać pod jedn ą miarę zanim w yp ro w ad zi wniosek, dru ga zaś staw ia bud owę logiczną i w y p Lo- bowuje ją na faktach. T a b u d o w a wszakże i ow e d ed ukcyjnie stawiane h yp o te zy p o w stała p rzy p o m o cy faktów, które odd ziały w a ł y

na b adacza z je g o wiedzą, lub pomimo tejże.

F a k t a stanow ią przeto podstaw ę każdeg*o badania, a ich w ła ś c iw e ujęcie i rozpoznanie ma na każdern polu znaczenie pierwszorzędne. Im więcej przecież fak ta te i zjaw iska im p o k r e ­ w ne są złożone, tern mniej p ew n y m będzie badacz, k t ó ry je zbiera i studyuje. M im ow oli przeto rodzi się myśl, czy metody używ an e p r z y naukach prostsze obejm ujących zjawiska, dają się tu za sto ­ sować, czy m o gą b y ć u żyte bez zmiany sposobów postępowania, a nareszcie, czy w zakresie zjaw isk e k o n o m ic z n o - s p o łe c z n y c h w ysta rcza ją przyrodn icze m etody b a d a n ia?

W naukach p rzyro d n iczych o b s e rw a c y a p o le g a na dokład- nem zauw ażen iu w szelk ich cech, które dla p o strze g a n e g o p rzed ­ miotu zdają się nam b y ć ty p o w em i.

(10)

U w a g a nasza zw rócon ą b y ć musi przytem na m o m en ty s ta ­ tyczne, lub na dynam iczne. Nieustanna przem iana m ateryi, ruch każdej jej cząsteczki p o w in n y b y raczej zw ró cić g łó w n ą u w a g ę na stronę dynam iczną i u łatw ić o b s e rw a c y ę takow ej. T y m cz a s e m w iad om o je s t pow szechnie, że ruch o d tw o rzyć m ożem y je d y n ie p rzy p o m o c y p o je d yn czy ch m omentów staty czn y ch , różn iący ch się m iędzy sobą. R z a d k o k ie d y o b se rw o w a ć można c ią g ło ś ć j a ­ k ie g o ś zdarzenia, c h o ćb y dla tego, że e w o lu c y a idzie bezustannie naprzód, a p ostrzegać ją, m ożem y ty lk o jako sze re g wrażeń uświa- domianych. M n óstw o zaś wrażeń i uczuć przechodzi niepostrze­ żenie, g d y ż b ra k ło czasu, a b y d o s z ły do naszej świadomości, lub też przytłum ione zostały przez inne, rów n oczesn e lub następne, a silniejsze. K a ż d y a k t poznania w y m a g a przeto przez czas jak iś naszej u w a g i, a wrażenie drugie, które odd zia ływ a w ty m sam ym czasie przejść może niepostrzeżone. W taki sposób każde z d a ­ r z e n ie p rzed staw ia się naszemu poznaniu ja k o p r z e r y w a n y sze re g wrażeń. S z e r e g ten uzupełnić musimy, w staw iając b r a k u ­ jące człon y szeregu, a możliwem to będzie tylko p rzy porównaniu m iędzy sobą o w y c h momentów uśw iadom ion ych. Jeżeli u z u p e ł­ nienie takie d o k o n y w a się nieświadomie, spontanicznie bez uprzed ­ n ie g o aktu w oli otrzym ujem y wrażenie, że o b s e rw o w a liś m y b e z ­ pośrednio staw anie się rzeczy, a w ięc d y n a m ik ę procesu. Jeżeli zaś zb ad am y p o je d y n cz y części i k a żd ą oddzielnie p o d d am y ob- s a r w e c y i od b u d o w u jem y ś w i a d o m i e życie rz e cz y w iste czyn im y w y s i ł e k woli, a b y o d tw o rzy ć ruch.

P r z y o b s e rw a c y i przyrodniczej izolujemy objekt od w sze lk ie g o w p ł y w u zew n ętrzn ego i w p ro w a d za m y g o w stan, w k tó ry m badacz ob s e rw o w a ć g o p ragnie. Jednocześnie zarówno metoda badania, ja k i sposób postrzegania b adacza poddane zostają nieustannej k r y t y c e . Spostrzeżenia bow iem m ogą b y ć n ied ok ład n e w sk u te k zmęczenia lub znieczulenia zm ysłów , albo uledz naw et w p ł y w o w i jak iejś a priori, powziętej teoryi. „G a tu n e k sposobu m yślenia w y ­ rabia się przez n a łó g pojmowania w szelkich fak tó w p o d łó g rzą­ d zą c yc h niemi p ra w uznanych i n a łó g ten odnośnie do nowo w y k r y t y c h stosun ków rz e c z y w y r a b ia ć się musi stopniow o p o ­ w ia d a John S tu art Mili. (L o g ika tłóm D y g a s iń s k ie g o str. m ) . A dalej „Jest to faktem, że dzielenie zjaw isk w e d łu g p e w n y c h k a te g o r y j uzn an ych i objaśnianie pod łu g oznaczonych prawideł, w y t w a r z a w nas przekonanie o n iew łaściw ości w szelk ieg o innego podziału i objaśnienia.“

B ad aczow i nie w olno przeto w ie rz y ć b e z w a ru n k o w o własnej o b serw acyi, musi on się liczy ć z o w y m pryzm atem su b je k ty w n y m ,

(11)

drzez k t ó ry każde spostrzeżenie przejść musi, i ko n tro lo w ać sa­ m ego siebie. Z tego pow odu jed n o stk a sp raw d za rezultaty swej pracy, powtarzając k ilkakro tn ie sw e o b se rw a c ye na c a ły m sze­ re gu przedm iotów m ożliwie je d n a k o w y c h i p o staw io n y ch w te same warunki. K o r z y s tn e m jest też bardzo, a b y ten sam fakt o b ­ s e rw o w a n y m b y ł również przez innych b ad aczów , a dopiero j e ­ d n a k o w y rezultat jest rękojmią ścisłości i o b je k ty w n e g o badania. Nie potrzebuję tu dodawać, że im więcej złożonem będzie p ew n e zjaw isko tern więcej czasu w y m a g a je g o o b s e rw a c y a i tetn tru­ dniej p o w tó rz y ć je bez zmiany. S a m o k ry ty k a , i otrzym anie jed n a­ k o w e g o rezultatu przez k ilk u ba d a czó w staje się tu już rzeczą pierwszorzędnej w agi.

Najdzielniejszą pomocą dla obserw atora jest eksperym ent. P o zw a lam oddziałać jakiem u ś znanemu mi pierw iastk ow i na z ja ­ w isko o b serw o w an e lub stw arzam dlań nowe, a w iadom e mi w a ­ runki otoczenia. Istotnie n au k o w e doświadczenie, od k tó reg o o c z e ­ ku jem y rezultatów ścisłych, ł ą c z y ć powinno oba te m o m e n t a ; zjaw isk o w y w o ła n e m b y ć musi w pew ien oznaczony sposób i po- stawionem w otoczeniu, które b a d a czo w i dok ładn ie jest znane. P ie rw iastk i skład o w e zjaw isk a są uczonemu wiadome, szuka on ich w y p a d k o w e j, k tó ra jest, dlań jedn ą niewiadomą, jak o dru ga w ystęp u je przed nim p rzeb ieg sam ego procesu.

Nie z agłęb iając się tu w h istoryą nauk dośw iad czaln ych p rzy p u ścić m o g ę , że najpierw sze doświadczenia z a w d zię cza m y p rzy p ad ko w i, albo też, że w yk o n a ła je sam a natura, a u ż y tk o w a ł c h ciw y w ie d z y czło w iek . Jed nakże e ksp erym en t n au k o w y, w y k o ­ nany dokładnie, k tó reg o przypuszczalne rezultaty lub ich gran ice z g ó r y obliczone zostały, w y m a g a w zględn ie w y s o k ie g o rozwoju danej nauki. Inaczej brakuje w aru nków , a b y g o w yk o n a ć.

Ś w ia t zjaw isk go sp o d arczych opiera się na różnorodniejszych czyn n ika ch niż zjaw isk a p r z y r o d n ic z e , skład a się nań więcej p ierw iastk ów , i o d d zia ły w a więcej w p ły w ó w , aniżeli w t. zw, n a ­ ukach daśw iadczaln ych, za jak ie dziś uważane są nauki p rzy ro d ­ nicze. R o z p a tr z m y to bliżej :

Już przystępując do badania zjaw isk e kon om iczn ych m am y do czynienia nie z elementarną, lecz zaw sze z bardzo złożoną j e ­ dnostką N a uk i gospod arcze zajmują się p rzew a żn ie masami i przejawam i masowemi, ro z ło ż y w s z y przeto ow e k o m p le k s y na ich skład ow e p ierw iastk i o trzym am y jednostki ludzkie lub r z e ­ czo w e w yso ce złożone, a przeto p o d legające różnorodnym praw om i nieustannemu działaniu otoczenia, z którem się niemal zrosły.

(12)

G d y b y ż to o g ra n ic z y ć się b yło można do zjaw isk k o n k r e ­ tn y c h j a k np. m aszyny, fabryki, robotnicy ! T y m cza se m p rzesłan ki nasze teoretyczn e stanow ią po większej części stosunki istniejące rzeczyw iście, k tó re w c ią g n ą ć m usimy do n aszego badania, liczyć się z niemi na k a żd y m kroku, j a k k o l w ie k nie są faktam i k o n k r e ­ tnemu W y m ie n ia ć ich tu nie będę, bo z a ję ło b y to zbyt wiele czasu, ależ n aw et takie rz e cz y na pozór realne j a k kapitał, w a r­ tość, cena i inne, niczem innem nie są j a k stosunkami.

T y c h dw óch k a te g o ry j różnic tracić z oczu nie można, p r z y ­ p a trz m y się zatem jak ie są ich następstwa. W św iecie zjaw isk g o sp o d a r c z y c h m am y do czyn ien ia z częściami skład ow em i, z k t ó ­ ry c h k a żd a jest już w y s o c e złożoną, a w ię c : a) p o d lega prawom rząd zącym światem organicznym , co zawsze na uwadze mieć m u ­ simy ; b) jest tak ściśle złączoną ze swem otoczeniem, że n ie p o ­ dobna jej izolować, tak j a k c z y n im y to ze zjaw iskam i organi- cznem i, lub nieorganicznemi. P r ze c iw n ie nie wolno ro zp a try w a ć jej inaczej, ja k w zależności i zw iązku z otoczeniem od któ rego ściśle jest zależną; c) T a k ie stosunki j a k wartość, nad wartość cena, odsetki, praca, p łaca dzienna są to zjaw iska w ystępujące najczęściej w teoretycznej ekonomii. Z jaw iska te uważane b y ć muszą za fak ta, a jednak nie m ożem y ich o b s e rw o w a ć i ująć w ta k i sam sposób, j a k fak ta konkretne.

O b s e r w a c y a ty ch stosunków rozpad a się przeto na dw ie c z ę ś c i : p rzed ew szystk iem zw ra c a m y u w a g ę na p rzeb ieg p o w s t a ­ w a n ia stosunku, a b y ustalić pojęcie nasze o tak o w ym . D opiero g d y jasnern nam będzie, czem jest d a n y stosunek, obserw ujem y c a ły szereg jem u podobnych, a w ięc n ależących do tej samej ka- te g o ryi, a b y o d k r y ć w nich c e c h y ty p ow e.

P o za tym w aru nkiem w k tó ry m dostrzegam y trudność p ó ­ źniej dopiero, skoro pojęcie d an ego stosunku jest już s k r y s t a l iz o ­ w an e i skoro nauka trudności owe p rze zw y cię ży ła , oba szeregi fa k tó w , zarów no fak ta kon kretne, j a k i stosunki, u w ażan e za ma- t e r y a ł dla w niosków i za cegiełki, na k tó ry c h wznosi się wiedza o b s e rw o w a ć należy w podobny sposób. - D a lsze rozum owanie u w z g lę d n i przecież w ła ściw o ści obu sze re g ó w .

II.

P o ty c h k ilku sło w a ch w stę p n yc h przystępuję do w ła ściw e g o m ego tematu.

Z dow odzenia p o p rzed n iego w yn ik a, że o b s e rw a c y ą p o je d y n ­ c ze go faktu podejmujem y w celu odnalezienia p e w n e g o ty p u f a ­

(13)

któw. W tym celu przeto pamiętać b y należało takie ty lk o cechy, które stale się powtarzają w c a ły m szeregu, lub w całej klasie w y p a d k ó w .

W s z e l k ie zjawisko ekonom iczne d o k o n y w a się p rzy p om ocy ludzi. N a najniższym stopniu ku ltury w a lk a o byt, potrzeba zmu­ szają ludzi do działalności gospodarczej. N a w y ż s z y m szczeblu w a lk a ta przyjmuje charakter dążności do p o w ię k sze n ia z d o b y cz y kultury. O b o k brutalnej siły fizycznej, coraz częściej u ży w a n y m jest oręż du chow y, potrzeby wzrastają, a w raz z niemi sp o so b y ich zaspokojenia. P o w sta je c a ły świat zja w isk g o sp o d a r c z y c h ró ż­ norodnych. Im w y ż s z y m będzie rozwój c y w iliz a c y jn y tern różno- rooniejsze, b o g atsze liczbą, urządzeniem i obszarem sw o im będą z ja w isk a gospodarcze.

K a ż d e z nich jest w y tw o re m ducha lu d zk iego i w ybór, p ie rw iaste k osobisty w ystąpić musi w k a ż d y m z p e w n y m stopniem intenzywności.

M a m y tu przeto do czyn ien ia ze zjawiskami, w k t ó ry c h p ie rw ia s te k świadom ości o d g r y w a jak ąś rolę, nadając każdemu poszczególn em u procesow i c e ch y w łaściw e. P o strze g a n ie tern tru- dniejszem będzie w tej sferze faktów , że z c a łe g o szeregu cech które każdemu z nich są w ła ś ciw e w y b ie r a m y ty lk o te, które u in n ych in d y w id u ó w lub w innych fak tach tejże k la sy odnaleść się dadzą.

O w e c e ch y indywidualne, które są tu w łaściw e w yp a d k o m p o jed yn czy m dają pow ód do protestu p rze c iw k o wszelkiem u u o g ó l­ nieniu, wszelkiej syntezie, p rze ciw każdej teoryi obejmującej z j a ­ w is k a gospodarcze. P ro je k t ten w yc h o d zi np. od przedstaw icieli niemieckiej s z k o ły historycznej, k t ó r z y b y cechę w yo d ręb n iającą nauki ekonom iczne z pośród w szystkich innych widzieć chcieli w w yosob n ien iu k a żd eg o zjaw iska i zu p ełn y m braku uogólnień. O b s e rw a c y ą utrudnia niemało ogrom ne b o g a c tw o cech.

U w a g a rozpraszać się musi w tylu kierun kach, że potrzeba nam w y s o k ie g o stopnia bystrości, a b y zjaw isko zasadnicze w y ­ dzielić z p o m ięd zy to w a rz y s zą c y ch mu p r z y p a d k o w y c h , a b y w p ły w u otoczenią nie pominąć, a nie nadać mu znów z b y t w iel­ kiej w agi. Nie dadzą się tu ustanowić ogóln e praw idła, p o s tę p o ­ wania, do k a żd e g o w y p a d k u stosow ać trzeba odrębną metodę, której w yb ó r, albo naw et w yn alezien ie będzie rzeczą sam ego badacza.

N ie m ogę też pom inąć trudności, ja k a powstaje p r zy k o n ­ troli siebie sam ego, która n a w et dla sum iennego b adacza m ającego na oku w y łą cz n ie naukowe cele będzie rzeczą arcytrudną. Z ja w i­

(14)

sk a gosp od arcze tylu węzłam i splątane są z życiem codziennem, że p o g lą d y ż y c io w e badacza, p a rty a polityczn a lub społeczna, do której należy, nareszcie osobiste dążności materyalne, a więc c a ł y s u k je k ty w n y świat uczon ego w g rę wchodzić tu będą. C z y n ­ niki te n iety lk o w p ły w a ją na w nioski praktyczn e, do któ rych dojdzie, ale bezpośrednio nadadzą k ieru n ek p r ze b ie g o w i obser- w a c y i. W ś r ó d b o g a c tw a cech, w y s tę p u ją c y c h p rzy ka żd y m z ja ­ w isku trudno k i e d y k o lw ie k przypuścić, a b y żadna nie została pominiętą, lub mniej od innych uwzględnioną. N astępuje w y b ó r d ow olny lub nieśw iadom y, p r z y którym ro zstrzy ga c a ł y poprzedni skarb wiadomości, przekonań i uczuć.

P r z y r o d n ik może w p raw d zie podledz złudzeniu z m y s łó w lub uprzedniej teoryi, k tó ra na ty le g łę b o k o w n ik n ęła do u m ysłu, że zamieniła się w wiarę. A l e oba te w y p a d k i m ogą również zajść u postrzegacza z ja w isk społecznych, a naw et k a ż d y praw ie stoi pod w p ły w e m jak iejś teoryi, dla potw ierdzen ia której dobiera fakta, zamiast ro z p a tr y w a ć je bezinteresownie. N iebezpieczeń stw o jest tu w ie le większem , niż u p rzyrodn ika, g d y ż jeżeii ten ostatni obstaje p rzy pewnej teoryi, czyn i to dla tego, że uprzednie je g o badania, lub kieru n ek u m y sło w y, w jak im g o w y c h o w a n o p rzy ­ g o t o w a ł y u m y sł je g o do jej przyjęcia, że ta d ro ga poznania jest mu więcej p o k re w n ą od każdej innej. T e sam e w aru n k i istnieją dla ekonom isty, poparte nadto przez s y m p a t y e osobiste, p r z e k o ­ nania i interes, tak że o b s e rw a c y a nieraz stronnie w y p a ś ć musi. F a k ta , które przeczą teoryi powziętej a priori pomija bezwiednie, lub u w zg lęd n ia za mało.

W e ź m y np. zw o len n ik a teoryi Bastiata, k t ó r y g ło s i harm onią m ięd zy interesami ka p ita łu i pracy. C zy ż nie naturalnem jest, że p r zy ro zp a try w a n iu zjaw isk s o c y a ln y c h skieruje u w a g ę na takie, które w p ły w a ją dodatnio lub ujemnie na w szelkie k l a s y społeczne. Z jaw iska takie istnieją niezaprzeczenie, może przeto faktam i p o ­ przeć swoją teoryą. O g ó ln y rozkw it ekonomiczny, podczas k tó re g o r y n e k się o ży w ia i następuje w ięk sze zapotrzebow anie s i ł y r o b o ­ czej, najsilniej p rzy k u je je g o u w agę, jako potw ierd zen ie t e o r e t y ­ c z n y ch przesłan ek. N a zjaw isk a sprzeczne, któ re jednocześnie w ystę p u ją na tym sam ym gru n cie w y tw ó rc z o śc i gospodarczej, j a k niezadow olen ie o d b y tn ik ó w , ich b ezro b o cia i zatargi z p rzed ­ siębiorcą zamknie oczy, g d y ż w yd a d z ą mu się p r zy p a d k o w e i dru gorzędne, oddali je na karb p rzy c zy n m oralnych, w ad liw o ści ustroju politycznego, w y k lu c za ją c o ile możności ekonom iczne czynniki. B a d a c z nasz u czy n ić to może z czystem sumieniem, a naw et nie­

(15)

świadomie, a b y zastosow ać do nich inny miernik, j a k w łasne przekonanie.

Z w olen n ik w a lu ty podwójnej zw róci u w a g ę na d e w a lu a cy ę srebra, i na szkod y ja k ie z niej w ynikają, na ilość złota nie w y ­ starczającą na zapotrzebowanie w szech św iatow e, na trudności p rzy stosunkach h an d lo w y ch z krajami o w alu cie srebrnej P o d a więc c a ł y szereg p r z e k o n y w a ją c y c h d o w odó w na poparcie swej teo ryi, przeoczając często b ezw ied n ie fakta, które ta k o w ą zbijają.

U w z g lę d n ia liś m y dotąd ty lk o w p ł y w y działające nieświadomie, często nieuniknione. A l e badacz stosun ków sp ołeczn y ch o d g r y w a niejednokrotnie rolę polityczną. Jest on w ó w c z a s tem skłonniej- szym do ubrania s w y c h dążności p r a k ty c z n y c h w szatę n aukow ą. Nie p o d o b n a zaprzeczyć, że moment s u b je k ty w n y w y s tą p ić musi w ty m razie z siłą n ie z w y k łą . T u potrzeba mu już nadzw yczajnej trzeźw ości i sam o k ry ty k i, a b y ze spostrzeżeń swoich m ó gł w y ł ą ­ c z y ć moment sub jek ty w n y . A jeden na stu zdradzi przed c z y t e l ­ nikam i osobiste m o tyw y , które nim k ie r o w a ły . Nie czekając przeto na p rzejaw y tak rzad k iego k r y ty c y z m u i n iebyw ałej sumienności naukowej miejmy raczej na pamięci moment subjektyw n y, k tó ry k ie r o w a ł badaniam i socyalnemi.

Jest jednakże sposób neutralizowania do p e w n e g o stopnia o w yc h w p ł y w ó w nieuniknion ych niemal przez jednostkę, ja k k o l ­ w ie k udarow aną od natury i sumienną, a tym jest w spółdziałan ie in n y ch i p raca ich nad ty m sam ym przedmiotem. N a polu nauk ekon om icznych mają przeto zjazdy i k o n g r e s y u czo n ych większe znaczenie, niż w zakresie in n ych g a łę z i wiedzy. Ludzie z odręb- nem p rzy g o to w an ie m i w y k s zt a łc e n ie m , zajm ujący różne stano­ w is k a w św iecie i w y z n a ją c y n iejed n ako w e p o g l ą d y p o lity c zn e d opełniają tu swoje spostrzeżenia i badania, które k a ż d y z od­ m ien nego c z y n ił punktu widzenia. N a u k i zajmujące się działem najbardziej złożon ych zjawisk, społecznych, w y m a g a ją też w w y ż ­ szej mierze w spółdziałania sił nau kow ych niż w szy stk ie inne.

W sp ó łd z ia ła n ie to d o k o n y w a się n iety lk o w postaci k o n g r e ­ sów n au k o w ych , lecz także przez biura statysty czn e, pisma w ogóle, a z w ła s zc z a przez g a z e t y codzienne.

W nau kach ekon om icznych o b s e rw o w a ć m ożem y : 1) B ezpośredn ie f a k t y p o je d yn cze ; 2) P r z y p o m o c y s t a t y s t y k i ; 3) P o śre d n ie oddzielne f a k t y ; 4) U ż y w a j ą c m etody historycznej.

Z astan ów m y się nad p ie rw szy m sposobem : „ W społecznych naukach zarówno j a k w przyrod n iczych , nie/.będną jest fizyologia

(16)

i p a to lo g ia m ię d z yk o m ó rk o w a ", p o w ia d a R o d b ertu s, z który m zupełnie zgodzić się mogę, o ile pod pojęciem k om órki ma na m yśli najdrobniejszy k o m p le k s społeczn ego życia. A b y fa k t jak iś poznać, n ależy po św ięcić mu na czas ja k iś całą u w a g ę . Obserw a- c y a fa k tó w p o je d y n cz y c h (Einzelbeobaclitung) ma mniejsze zn a­ czenie, g d y ch od zi o stosunki. S koro ty lk o pojęcie stosun ku zo ­ stanie u stalonem , nosi ono mało cech in dyw id ualn ych , proces, k t ó ry dan y stosunek w y t w o r z y ł ujednostajnia się. to też znaczenie o b s e rw a c y i ogran icza się do utrw alen ia sam ego pojęcia.

A b y w y ja śn ić znaczenie o b s e r w a c y i p o j e d y n c z e j przy opracow an iu fak tó w g o sp od arczych , biorę za p rzy k ła d w y ­ borną pracę Dr. H. M ehnera „G o sp o d a rstw a rodziny robotniczej

w L ip s k u “ *).

R o d z in a i go sp o d arstw o dom ow e robotnika uchodzić m o gą p rzy k w e s t y i robotniczej za k o m ó r k ę sp o łeczn ą z większym u sp ra ­ wiedliwieniem, niż robotnik pojed yn czy. W ś r ó d niej dopiero ro ­ b o tn ik ukazuje się we w łaściw em swern otoczeniu w to w arzy stw ie w s z y s tk ic h ty ch okoliczności, które od d zia ływ u ją na je g o stano­ w isk o i stopę życiow ą.

U c z o n y nasz przychodzi do domu robotnika z zamiarem d o ­ w ied zen ia się o je g o rocznych dochodach, zbadania p r z y z w y c z a ­ jeń, stanu zdrow ia i stopy życiow ej. R o d z in a sk ład a się z pięciu osób. Jedna z nich ojciec pracuje stale, o ile mu ro b o ty nie za­ braknie. Z a ro b e k żon y o b lic z yć się ściśle nie da, g d y ż musi ona nieraz zaprzestać robotę na czas dłuższy, a b y pom yśleć o domu i dzieciach. Zarobki ty ch ostatnich są ty lk o p rzy p ad ko w e.

A b y m ieć w ys o k o ść i istotne znaczenie p ła c y roboczej Dr. M u w zg lęd n ić musiał p o d ział czasu, ilość godzin pracy i w y p o c z y n k u stopę ż y c io w ą robotnika. N ie m ó gł pom inąć również momentu subjelctywu ego, a w ięc odźw ierciadlenia się te g o ż yc ia w pojęciu rodziny i stopnia zadow oln ien ia jak ie ona odczuwała. D la z d o b y ­ cia takich w iadom ości śledzi on przez całe tygod n ie k r o k za k r o ­ kiem ż yc ie rodziny, zapisuje k a żd y sprzęt d om ow y, k a ż d ą sztukę ubrania, c e n y ich, czas i sposób w jaki d o sta ły się do rodziny. D r. M ehner zapisuje też skrzętnie w szy stko , co mu rodzina o b ­ serw o w an a p o w ie o sw em położeniu. W taki sposób czyte ln ik otrzymuje o bok fak cyczn ego opisu s z e re g pojęć o p ła c y roboczej, stopie życiowej, o stosun kach w zajem n ych m ięd zy czło n k a m i

ro-1) D e r H a u s h a l t und die L e b e n s h a l t u u g e i u e r L e i p z i g e r A r b e i t e r f a - milie J a h r b . f. G e s a tz g e b . Y erw altu n g ... v. S ch m o lle r r. 1 8 8 7 . S. 3 0 2 - 3 3 4 .

(17)

dżiny robotniczej i t. p. i w sz y s tk o to w ystęp u je przed nim w po­ staci fak tó w kon kretnych, w zięty ch wprost z życia.

P r a c a Dr. M. w y d a się zapew n e d ro b ia z g o w ą i nudną p r z e ­ ciętnemu c z y te ln ik o w i, dla bad acza fach o w ca ma ona jed n a k wielkie i różnorodne znaczenie. Z m a rtw ych w sta je przed nim p la ­ s ty cz n y obraz e g z y s te n c y i robotnika tak d o k ład n y i ż y w y , że o d d zia ływ a na je g o uczucie i zapoznaje g o z b lisk a ze stosunkami robotniczemi. W y s tę p u je tu także szereg zjawisk, które p rzy spi­ sie sta ty sty czn y m nie m o g ł y się przejawić. W taki sposób o t r z y ­ mujemy szereg n o w y ch cech z życie robotniczego, k t ó ry nam służy za w sk a z ó w k ę p rzy badan iach m asow ych, sta tysty czn ych , o t r z y ­ mujemy dokładn ą znajomość ży c ia rodziny robotniczej. S p o tk a w s zy się potem ze spisem sta tystyczn ym , k t ó ry notuje ty lk o fakta, nie badając o d d zia ły w a n ia ta k o w y c h na życie w ew n ętrzn e robotnika, nie u w zględ n iąjąc okoliczności wśród k tó ry c h się ży cie to porusza, jeste śm y w stanie d op ełn ić je i odnieść się do nich k r y ty c z n ie .

2. P rzech o d zę do o b s e r w a c y i s t a t y s t y c z n e j . W s p ó ł ­ działanie sił p o je d yn czy ch oraz pom oc p a ń stw o w a dochodzą tu do n a jw y ższe g o rozwoju. M etoda s ta ty sty czn a jest ty p o w e m p o ­ strzeganiem masowem, które staw ia sobie p red ew szystk iem za cel u w zględ n ien ie w szy stk ich jednostek i w y b ó r kom pleksu, w k tó ry m sę one najliczniejsze. Zadaniem jej jest obraz całości, c h o ćb y w najogólniejszych konturach, jednorazow a odbitka fotograficzna, albo pewnej je g o części. T e n rodzaj o b s e rw a c y i wrykazuje przeto bardzo w yraźn e różnice od postrzeżenia p rzyrod n iczego, z którem o b s e rw a c y a pojed yn cza identyczną niemal była. M etoda s t a t y s t y ­ czna nie d ą ży do w^ykrycia cech n o w y ch i nieznanych, lecz do stwierdzenia w ia d o m y ch już faktów , oraz ich ilościowej wielkości. Chodzi tu jed y n ie o w sk a z ó w k i liczbowe, a m etoda musi b y ć pod p e w n y m w z g lę d e m jednostronną, j a k k o l w i e k ocena ilościowa daje się zastosow ać w najrozmaitszych dziedzinach i odpow iada na najrozmaitsze pytania. O b s e rw a c y a sta tystyczn a o g ra n iczyć się musi do szeregu cech, które odnajdą się z pew nością u w sz y s t­ k ich przedmiotów pewnej k la sy . O b s e r w a c y a og ran icza się przeto w y łą c z n ie do cech t y p o w y c h i liczyć się musi z umiejętnością sił, które tu czyn nem i b y ć mają. P r z y p ostępow aniu statystycznem , np. p rzy spisie lu d n o ścio w ym d o p o m a ga ć musi cała ludność nie­ mal. T r z e b a tu przeto robotę uprościć i ułatwić, bo w d a w s z y się w s z c z e g ó ły m ożn aby już ty lk o w y b r a n e koło w sp ó łp ra c o w n ik ó w u ż y ć do tej p rac y i w yrze c się przez to objęcia całości.

S p o s o b y i m etody sta tysty c zn e g o postępowania opisyw an o już ty le razy, że nie będę tu p o w ta rz a ła rzeczy dobrze znan y ch.

(18)

Muszę przecież zau w aży ć, że tak p r zy z w y c z a je n i jesteśm y ufać b e z w z g lę d n ie cyfrom , że znaczenie dat statysty czn ych często b y w a przeceniane. C y f r y znalezione metodą sta tystyczn ą stanow ią auto­ rytet, przed k tó ry m k a ż d y g ło w ę sch ylić p r z y w y k ł. T y m cz a s e m rezu ltaty dają się często m odyfikow ać, g d y poznam y okoliczn ości to w a rzy szą ce zjawisku, kon ieczn ą tu jest zatem o b s e rw a c y a p o ­ jed yn cza. P r z y tej też p o m o cy dochodzim y do w y k r y c i a n o w y ch cech, bez k tó ry c h nasze badanie sta tystyczn e c ią g le na miejscu sta ćb y musiało. S t a ty s ty k , j a k za u w ażyłam w yżej, nie o d k r y w a n o w y c h horyzontów, ale bada c e ch y już znane, szukając ich i lo ­ ściow ej wielkości. P rzy te m k a ż d y fa k t stw ierdzon y statystycznie, ukazuje się bez zw iązku z otoczeniem, co, ja k wiadomo, zmienia i w y p a c z a zjaw isk a społeczne i p rzy u żytk u c y f r s ta ty s ty c z n y c h uw zględ nionem b y ć musi.

Podniosłam tu parę w ątpliw ości p rze c iw b ezw arun kow ej w ierze w rezultaty statysty ki. M etoda sam a ma jednak zalety, które w inny sposób zastąpić się nie dadzą. T y l k o sta tystyczn a metoda potrafi u c h w y c ić w ła ś c iw y przedm iot badań sp ołeczn y ch , m a s ę , i śledzić może jej ruchy, jest to j e d y n y sposób zupełnego u w zględ n ien ia każdej jednostki. R e z u lt a t y jej w y m a g a ją w p ra w d zie w ła ś ciw e g o oświetlenia, ale obalić ich niepodobna. D ają nam one p rzed sm ak ś c isły c h badań, które w ten j e d y n y sposób dotąd w za­ kresie nauk społecznych osiągniętem i b y ć mogą. Inne stosunki, zdobyte rów n ież najczęściej p r zy p o m o c y m etody sta tystyczn ej, dopełniają i oświetlają znaczenie c y f r zasadn iczych. N asze w ia d o ­ mości o każdej jedn ostce są w p raw d zie szczupłe, ale uwzględniają w spólne cech y . B ad an ie statysty czn e niweluje jednostk i ta k różne indywidualnie, tw orząc z nich jednostajną, ty p o w ą m asę, któ ra w ejść może w stosun ek w zględ em mas jednorodnych.

M etoda sta tysty c z n a je st najmłodszą z p o m ięd zy rozm aitych metod lo giczn ych , znalazła już je d n a k zastosowanie we w szystkich praw ie naukach, g d y ż od p ow iad a kie ru n k o w i dzisiejszego rozwoju. Z wystąpieniem m asy na w id ow nię sp o łe czn e g o życia, i s t a t y s t y ­ czna metoda otrzym ała praw o bytu.

W sp ó łc z e s n o ś ć ta nie jest bynajm niej p r zy p a d k o w ą . T y l k o sta tysty czn e a n k ie ty i spisy m ogą dać nam rezultaty ważne, tak dla jed n o stek w yb itn y c h , stojących na czele sp o łe c z e ń s tw a , jak i dla w sz y s tk ic h czło n kó w , k t ó rz y o w ą społeczność tworzą. S t a ­ t y s t y k a obiera zaw sze za przedm iot badania ta k ą grupę, która w danym momencie historyczn ym , lub w p e w n y c h w aru n kach rozwoju posiada znaczenie. T a k n. p. p rzy śred n io w ieczn ych spi­ sach ludności liczono ty lk o jednostki p łacące podatki. Jed ynie

(19)

w N o r y m b e r d z e , gdzie miał m iejsce znany spis ludn ościow y z 1449 r. policzoną została cała ludność, g d y ż chodziło tu o za ­ p a sy żyw n ości na czas oblężenia miasta. W R o s y i, g d z ie dotąd jeszcze nie b y ło spisu ludnościowego, k t ó r y b y o garn ął całą lu ­ dność, już P io tr W i e l k i p ró bo w ał o b liczyć ta k o w ą (w 1 7 10 — 1724 roku), u w zględ niono tu je d n a k ty lk o mężczyzn, a m ianow icie ta ­ kich, k tó rzy płacili p odatek p o g łó w n y *), inni zostali pominięci, ja k g d y b y nie b y li człon kam i społeczeństw a. D opiero w naszem stuleciu, k ie d y c a ły k o m p le k s sp o łeczn y p ozyskuje znaczenie, w y ­ k a z y sta tysty czn e stają się coraz ogólniejszemu Z razu m iały d ą ­ żności przeważnie p r a k ty c z n e , dziś zbierają fak ta dla celów w y ­ łącznie n a u k o w ych . M etoda sta tysty c z n a przeszła również na inne dziedziny socyaln e i naukow e.

Z byteczn em w y d a je mi się dowodzić, że metoda s ta tysty czn a z równem powodzeniem stosow an ą jest do fa k tó w , ja k i do sto­ s u n k ó w ekon om icznych.

3. M etoda o b s e r w a c y i p o ś r e d n i e j stosowan ą b y ć musi w zglę d e m w ięk szości ekon om icznych zjawisk. Zjawiska te są tak liczne i różnorodne, że w w y j ą t k o w y c h zaled w ie w y p a d k a c h udają nam się o b s e rw a c y e bezpośrednie. Najczęściej zadawalniać się m usimy opisami i notatk am i innych, naw et w tych razach, g d y nie w z y w a m y na pomoc m etody sta tystyczn ej. P ra s a co­ dzienna i t y g o d n io w a przynosi nam nieustannie olbrzym i skarb takich o b serw a cyj. Słu żą one dla ekonom isty ku zapełnianiu luk w spisach sta tysty czn ych , to znaczy, że otrzymujemy w taki sposób fak ta z dziedziny, do której sta ty s ty k a jeszcze nie w targnęła. W y s t ę p u ją c w zw iązku z innemi faktam i społecznej i politycznej natury, w sk azują ną zw iązek, jak i m iędzy dziedzinami temi istnieje, dają zao k rąg lo n ą c a ł o ś ć , którą inne k o m p le k s y , w ystęp u jące w innym czasie lnb pośród innego społeczeństwa, p o ró w n ać się dają. W ia d o m o ś c i zbierane ta d ro gą mają przed innemi tę o g r o ­ mną zaletę, że jednocześnie ukazują się w dziennikach, należących do rozmaitych partyj i kierun ków . U w zglę d n ia jąc o g ó ln y nastrój d an ego pisma i p o ró w n yw u jąc p rzed staw ienie teg o sam ego faktu w całej p rasie, — a przecież ważne w yp ad k i, poruszają pisma w szelk ich kierun ków , — u zy s k a ć m ożem y d o s k o n a ły o b r a z , ja k ten sam fakt w y g lą d a ć b ędzie w oświetleniu rozmaitych kieru n ­ k ó w i partyj polityczn ych.

’) P o d o b n e spisy, t,. zw. rewizye, p o w ta rz a ł y się je s z c z e d z ie s ię ć ra zy, aż do r. 1 8 5 8 . Ż a d e n p rzecież nie o bejm uje całej ludności. J a n s o n : T e o r ia st a ti s ti k i. P e te r s b u r g , 1 8 8 7 r. S tr . 2 5 4 i u.

(20)

4. Zasadniczo różną od metod o b se rw a c yi om aw ian ych do­ tychczas, jest h i s t o r y c z n a .

H istorya zjaw isk go sp o d arczych uważaną b y ć może zarów no ja k o g a łę ź nauk ek o n o m iczn y ch j a k i historyczn ych. W metodzie badanie iść musi za badaniem historycznem, rezultaty jej zaś służą niejednokrotnie ku poparciu teoryj ekon om icznych. A ż e b y je d n a k otrzym ać z przeszłości fakta, które t w o r z y ł y b y z dzisiejszymi nie­ p rze rw a n y sze re g rozwoju i n a d a w a ły się do porównań z dzisiej szemi, h isto ry k musi stosować w j a k najobszerniejszym zakresie dzisiejszą metodę badania.

H isto ryk, zajm ujący się przew ażnie życiem gospodarczem spo­ łeczeństw a, nie może się o g ra n ic z y ć do d y p lo m ó w u rzęd ow y ch. K s i ę g i cechow e, rachunki i notatki stow arzyszeń k u p ieck ich , akta m iejskie spisy sukień i sprzętów, jak ie sporządzano często w d o ­ m ach p r y w a tn y ch , zastąpić mu muszą fakta, ja k ie przynosi nam prasa dzisiejsza P o słu gu je się on niemi w y ł ą c z n ie dla o kresów , w k tó ry ch nie rozwinęła się literatura g azeto w a .

A ż do X V I I I w ieku p o siad am y m ateryał s ta ty s ty c z n y ty lk o z p o je d y ń cz y c h miast, i to bardzo niekom pletny i ubogi. O ile edn ak istnieje, stanowi ważną pomoc dla o ce n y stosun ków i ro z­ woju społeczeństwa.

S to sun k i ludnościowe stanow ią dla nas niejako klucz do o ceny b u d o w y społeczeństw a p e w n e g o okresu. S k o ro zatem udało nam się o d tw o rzyć stosunki ludnościowe i p orów n ać z niemi inne zjaw isko gospod arcze, rozstrzygn ęliśm y, o ile się zdaje, treść z a ­ g a d k i rozwoju eko n o m iczn ego i sp o łeczn ego Nie p o w in n iśm y się w y r z e k a ć obliczeń sta tysty czn ych dla tego, że brakuje nam c y fr w ielkich i o g ó ln y c h sp isów ludn ościow ych . P rze c ie ż i s t a t y s t y k a n aukow a spółczesn a nie zad aw aln ia się już dziś praw am i w ie lkich cyfr, żąda większej dokładności i lepiej w yk o m zonych szczegó łó w . W gra n ica ch terytoryu m , k tó re w ie lk a cyfra obejmuje, w ystę p u ją mniejsze g ru p y o t a k różnorodnych i sp rzeczn y ch nieraz stosun­ kach , że zmuszeni jeste śm y zająć się niemi, i z b ad aw sz y, o d b u ­ d o w a ć całość na nowo. D la daw n iejszych stosunków, niem al aż do n aszego stulecia, nie mamy spisów ogóln ych, albo też bardzo niedokładne. Możemy je d n a k o d b u d o w ać stosunki lud n ościow e g ru p i dojść przez an alo g ię i w sk a zó w k i pojed yń cze do u tw o r z e ­ nia obrazu całości. Jak mozolną jest p odobna praca, .o tern wie k ażd y , kto p o św ię c a ł się k i e d y k o lw ie k historycznej sta tysty c e . Potrafi on jed n a k także ocenić, ja k w ie lk ą p rzy jem n o ść sp ra w ia k a ż d y osiągnięty rezultat.

(21)

C ztery om ówione w yżej m etody o b s e rw a c y i zjaw isk e k o n o ­ m icznych, w yczerp u ją, o ile mi wiadomo, w szelkie znane dotąd sp o so b y zapozn aw ania się ze zjaw iskam i ekon om icznem i.

P r z y badaniu nie w y k lu c z a ją się one b y n a jm n ie j; przeciwnie bardzo często jed n a dopełniać musi drugą, ailbo też u ży ć trzeba w sz y s tk ic h razem. I tak np. w dziedzinie s ta tys ty k i historycznej metoda historyczn a i s ta tysty czn a dopom agać sobie będą w zaje­ mnie, a pojed yn cze o b s e rw a c y e wspierają i dopełniają spis s t a t y ­ s tyczn y . D o kład n o ść, praca, w chodzenie w s z cz e g ó ły i p e w n e z a ­ pomnienie o swojem ja ze strony badacza, k t ó r y coś trw a łe g o dla nauki zbud ow ać pragnie, niezbędnemi są p rzy każdej o bserw acyi, niezależnie od tego, jakiej m etody trzym a ć się tu będziemy.

III.

Jak już wiadomo, dw a są niezbędne w aru nki dla d o św iad ­ czenia n a u k o w e g o : d) w p row ad zen ie n o w e g o czyn n ik a do tych, k tó re się składają na dane zjawisko, i b) stworzenie o d p o w ie ­ dniego otoczenia dla przedmiotu.

A ż e b y w ięc stw o rzyć e k sp erym en t w zakresie zja w isk g o ­ sp o d arczych przejść m usimy z gabinetu uczonego na pole p rak tyk i, po m o cy państw owej i działalności indywidualnej. A n i p o jed yn czy uczony, ani u czony świat dzisiejszy, nie mają obecnie środków i możliwości przeprow ad zan ia na własną rękę e k sp e rym e n tó w spo­ łe c z n y c h i nie posiądą jej zapew n e nigdy. Pom im o to nauka przyjmuje ż y w y udział w każdej g ospod arczej lub finansowej r e ­ formie, p rzy w prow adzaniu w szelkich n o w y ch c zyn n ikó w do g o ­ spodarki społecznej.

P o d mianem, eksp erym en tu eko n o m iczn ego lub s p o łe c z n e g o rozumiemy z w y k le ty lk o to, co urządzonem zostało na próbę, w y ­ wołując w ątpliw o ści i przesądy, i znikn ąć musiało jak o niestoso­ wne dla d a n eg o okresu. W ie l e słuszniej n a z w a ć b y należało e k s ­ perym entem każde nowe urządzenie, zanim się jeszcze przyjęło na naszym gruncie. H istorya stanie się przeto dla nas n ie w yc z e rp an ą k op aln ią dośw iadczeń społecznych. W czasach o b ecn y ch k a ż d y dzień przynosi nam n ow e urządzenia, które w ję zy k u n a u k o w y m eksp erym en tam i n a z w a ć b y można.

P o lit y c y społeczni albo ekonomiści nie zajmują się w p raw d zie dotąd bezpośrednio temi urządzeniami, a jed n a k rola ich jest tu już w y b itn ą i ściśle oznaczoną. Znan ym jest ogóln ie w p ły w teoryi w o ln o han d lo w có w na zniesienie ceł w A n g lii. N ik t c h yb a nie za­

(22)

p rze c z y w p ły w o w i te o rety czn ego socyalizm u na zaprowadzenie n o w o ż y tn e g o p raw o d a w stw a fab ryczn e g o .

K a ż d a przemiana w aru nków społecznych, k a ż d y n o w y fak t u k a zu jący się na w id ow n i p ra k ty c z n e g o życia, służy dla badacza za przedmiot o b s e rw a c y i i p o b u d kę do w y p r o w a d z a n ia wniosków. Pośred nio zatem w y k o n y w a on w raz ze społeczeństw em e k s p e r y ­ ment n o w y ch urządzeń, k o rzysta z nich dla swoich celów . P r z y rosnącej p o p u la r y z a c y i nauki i znaczeniu jej coraz ogóln iej uzna- wanem . przew idzieć można okres, w k tó ry m teo rya i p r a k t y k a nierozłącznie ze sobą iść będą, w której m ężowie stanu p rzep ro­ w ad zać będą reform y finansowe je d y n ie p rzy p o m o c y uczon ego świata. P rze d sm a k podobnego p orząd ku dała już nam o w a epoka w historyi F r a n c y i , k ie d y ministrowie tego kraju C o lb ert i Tur- g o t b y li jednocześnie teo retykam i w sferze ekonomii i finanso- wości.

P o d n o siłam już wyżej, że zjaw iska g o sp o d arcze przez swoją złożoność w tak nieustannej zawisłości od w szelkich innych się znajdują i tak bardzo w p ły w a j ą na ukształtow anie reszty zjaw isk społecznych, że przemiana w jednej dziedzinie Z konieczności w y ­ m ag a ć musi zm ian y w całem otoczeniu. W id z ie liśm y t a k ż e , że a b y eksp erym en t p rzy ro d n iczy się udał, o b ok w p ro w ad zen ia no­ w e g o czyn nika, s tw o rz y ć należy odpow iednie warunki, a więc otoczenie.

W zakresie zjaw isk sp o łeczn ych otoczenia ta k ie g o sztucznie s tw o rzy ć nie można, musiało pow stać samo przez się, a w ięc na drodze p o w o ln eg o rozwoju. E k s p e ry m e n t przeto w tedy ty lk o liczyć może na powodzenie, jeżeli dla n o w e g o urządzenia istnieją już o d ­ p ow ied n ie warunki. K a ż d e zjaw isk o nie stoi odosobnione, g d y ż k ażd e jest w yn ik iem w szystkich innych w aru n k ó w ż y c io w y c h , w k t ó r y c h jedynie i w yłączn ie rozwijać się może.

U w z g lę d n ie n ie tej tak prostej na pozór p raw d y, oszczędzi­ ł o b y społeczeństw u niejednego rozczarow an ia i n ie sto so w n e g o urządzenia. P rzy p o m in am ty lk o p ró by w p ro w a d zen ia gm in k o m u ­ n istyczn ych (Ikarya, S h a k e r y w A m e r y c e i in.)

W ś r ó d naszej gospodarki, opartej na zasadach kapitalizmu, albo u siłow ania skierow ane ku podtrzym aniu za n ikającego ustroju c e ch o w e g o w rzemiośle. G m in y kom unistyczne, oparte na z asa­ dach wspólnej własności narzędzi pracy, są urządzeniem p r z y ­ szłości, a warunki ich b ytu nie zostały jeszcze stworzone. C e ch y zaś zw iązane b y ł y ze społeczeń stw em średniowiecznem , z drobną p r o d u k c y ą i ryn kam i w ewnętrznem i i stanow ią anom alią w zmie­ nionych w arunkach dzisiejszych. M a m y tu sze re g p rzy c z y n i

(23)

sku-tk ó w wzajemnie od siebie zależnych i ścisłem zw ią za n y ch n a s tę ­ pstwem. W o l a ludzka bez w spółdziałania p ra w rozwoju, n ic tu poradzić nie może, ja k k o l w ie k na ch w ilę p o w o ła do życia w y t w ó r nie m ający w a r u n k ó w s ta łe g o bytu. Nie chcę to pow ied zieć, a b y pośred nictw o ludzk ie w historyi miało b y ć bez znaczenia. N awet, u w ażając historyę za n iep rzerw an y s z e re g id ą cych po sobie p r z y ­ c zy n i sku tków , ro zw ijający się p raw id ło w o , nie można p rze o czy ć udziału ludzi w tym rozwoju. F a k t a h istoryczn e sp ro w a d za nie jak ieś tajemnicze D eu s e x machina, lecz ludzie, k tó rz y działają w p ra w d zie w kierun ku swej epoki, pod jej w p ły w e m i ja k o naj­ w yra źn iejszy jej czynnik, ale pozostaw iają przecież piętno swej in d yw id u aln ości i energii na w y p a d e k chwili.

K a ż d y k r o k na drodze h istory czn ego rozwoju je st e k s p e r y ­ mentem, dopóki nie stanie się faktem sp ołeczn ym albo in stytucyą. Jeżeli zjaw isko ekonom iczne przejść ma w takie stadyum ostateczne, o d p o w iad ać musi obu w aru n kom n a u k o w e go d o św iad ­ czenia. A b y teg o d o w i e ś ć , p rzy jrzy jm y się k ilk u p r z y k ła d o m z ży cia

W a r s z t a t y n a r o d o w e , urządzane w P a r y ż u podczas re- w o lu c y i 1848 r., s łu ż y ły już niejednokrotnie jako dow ód w a d li­ w ości urządzeń s o c y a l i s t y c z n y c h , za sto so w a n ych w p rak ty ce . W rzeczyw istości zaś w arsztaty te nie b y ł y urządzeniem, k t ó r e b y ja k ą k o lw i e k teo ry ą obalić lub p o d trzy m a ć m ogło, i o d b ie g ły d a ­ lek o od p ie rw o tn y c h zam iarów p ro je k to d a w cy . Ideę w arsztatów n a ro d o w y ch podnosi L u d w ik B la n c w swojej O r g a n iz a c y i p r a c y 1), i tam też podaje następujący plan ich o rg a n iz a c y i: R o b o t n ic y n a ­ le żą c y do jed n ego fachu, łączą się w sto w arzyszen ie p roduk cyjn e, dla k tó re g o państw o dostarcza kapitału i narzędzi pracy. W y t w a ­ rzanie d o k o n y w a ć się miało na w sp ó ln y rachunek, przyczem j e ­ dnak k o n k u ren cya oddzielnych w arsztatów m iędzy sobą i dążność do n a jw y ż s ze g o zysk u nie m ia ły b y ć w yk lu czon e. O b o k tych przed siębiorstw robotniczych, nie m o g ł y b y się u trzy m ać w e d łu g mniemania L u d w ik a B la n c ’a przed siębiorstw a pryw atn e, p o z b a ­ wione p om ocy państwowej i robotnika, dla k tó reg o o t w o r z y ła b y się możność innego rodzaju pracy. W ten sposób g o sp o d a rk a oparta na w łasn ości pryw atn ej, m u siałaby upaść we F ran cy i, a za jej p rzy k ła d e m i w innych krajach bez k rw a w e j rew olu cyi.

Jak n a w e t z tej krótkiej wzmianki widać, p rojek t w arsztatów n a ro d o w y ch p r zy p u s z c z a ł: a) solidarność i udział w sz y s tk ic h ro ­ b o tn ik ó w w e F r a n c y i i w innych kra ja ch E uropy, gdzie ta sam a

') O r g a n is a tio n du tr a v a il P a r y ż , r. 1 8 5 0 .

(24)

reforma m iała b y ć z czasem przeprowadzoną, b) zupełne usunięcie p r a c y najemnej, c) u regu lo w an ie p ro d u k c yi przez państwo, d) p o ­ moc p ań stw o w a, skład ająca się z kapitału i narzędzi p racy, którą jmzedsiębiorstwa robotnicze stopniow o b y s p ła c ały.

Urząd zenie podobne miało przeto sprow adzić zu p e łn y p r z e ­ w ró t w w ytw arzan iu i podziale dóbr. T y m c z a s e m p rzy tw orzeniu w arsztatów pominięto zarówno osobę L u d w ik a Blanc, j a k i je g o projekt. D o w ió d ł on te g o faktami, oraz p rzy ta c zając c y t a t y ze słó w M arie i Thomas, k tórzy stali na czele w a rs z ta tó w *). U rzą­ dzenie warsztatów n aro d o w ych zm ierzało wprost do osłabienia i usunięcia je g o w p ły w u , b y ł o ono mianowicie następujące :

i) P ań stw o w y stąp iło w roli przedsiębiorcy, a ro b o tn icy z g o ­ dzeni zostali z p ła c ą dzienną, 2) robotn ików w s z e lk ie g o fachu zaj­ m owano je d n a k o w ą pracą, obm yślon ą ty lk o w celu odw rócen ia ich u w a g i od polityki, a na razie niepotrzebną zupełnie, 3) w ł a ­ ś c iw y m celem w arszta tó w narod ow ych nie b y ło zaprow adzenie n o w e g o system u w y tw a rza n ia i podziału d ó b r, lecz w y ż y w ie n ie ty s ią c ó w robotników, k tó rzy pod p rzew od n ictw em rewolu cyoni- stów m ogli się stać niebezpiecznym i dla istniejącego porządku.

W a r s z t a t ó w n a ro d o w y ch nie można przeto u w ażać za e k s p e ­ rym en t społeczno ekonom iczny, bo nie przeprow ad zono tu pod żadnym w zględ em n o w ego j a k ie g o ś urządzenia. B y ł a to z w y k ła b laga, której rząd p r o w iz o r y c z n y u ży ł dla zw ięk szen ia s w e g o w p ły w u , za jąw szy się n ib y to losem niezadowolonej k la s y p r a c u ­ jącej. Za wzór nie s łu ż y ły tu zasady nowej teo ry i społecznej, h a ­ słem nie b y ło podnoszone na sztandarze re w o lu cy jn y m p raw o do pracy , ale po prostu a n g ie ls k ie dom y robotnicze (workhouses), 0 k tó ry ch wiadomo, że są najgorszym z istniejących rodzajów filan­ tropii.

P o s t ę p o w y p o d a t e k o d m a j ą t k u , jak o p odatek b e z p o ­ średni, p ła c o n y przez zamożną część narodu, stanowi dziś jedno z żądań w szy stkich d e m o k ra ty czn y c h i so c y a l- d e m o k r a t y c z n y c h partyj. Jest on u w a ża n y za stadyum przejściow e od w łasności pryw atnej, k tó ra dziś jest normą k szta łto w a n ia się stosunków sp o ­ łe cz n y c h do zaprow adzenia w łasności wspólnej.

W jak ic h je d n a k w arunkach u rzeczyw istn ić można podobną te o r y ę p o d a tk o w ą ? P o d a t e k od majątku nie jest n o w y m . S p o t y ­ k a m y g o już w w ie k a ch średnich i na p o czątk u n o w y c h czasó w w miastach n iem ieck ich , jak n. p. H a m b u r g , G e n e w a , B rem en 1 Zurich. W każdem z ty ch miast rządziło zamknięte k o ło

(25)

szczaństwa, które w razach n a d zw y cza jn ych n a k ła d a ło sobie c ię ­ ża ry dla opędzenia k o sztó w adm inistracyi miastem. W y d a t k i z w y k ł e zaspakajano z ceł od to w a ró w p rzy w o ż o n y ch i w y w o ż o ­ nych z gran ic teryto ryu m miejskiego, i z podatku konsum cyjnego. I p o d atek od majątku rozłożonym b y w a ł z w y k le w taki sposób, że małe majątki ponosiły stosunków-o więcej ciężarów, niż w i e l k i e 1). O jco w ie miasta u ży w a li s w e g o w p ł y w u dla zrzucenia ciężaru na innych, k tó rzy stali w jakim ś stopniu zależności i b ron ić się nie mogli. I tu zatem nie rząd ziła zasada b ezw zględnej sp raw iedli­ wości, lecz b y ła to w k a ż d y m razie zam knięta grupa, która miasto u w a ża ła za własne te ryto ryu m i ofiarami p o d trz y m y w a ła swój s a ­ morząd. W naszych czasach podatek od majątku w p ro w a d z o n y jest w kilk u stanach północnej A m e r y k i, oraz w kantonach s z w a j­ carskich, gd zie dopełnia g o p o d atek d ochodow y. T a k w Unii ja k i w .Szwajcaryi opiera się on na samorządzie g m in n ym i na nie­ licznym kole o b y w a te li p ła c ą c y c h podatki, w obu przeto krajach są, j a k się zdaje, w arunki, p r zy k tó ry ch ten rodzaj podatku dobre rezultaty przynieść może. P om im o to je d n a k w yr a d z a on nieza­ dow olenie, projekta przeniesienia pun ktu ciężk ości opodatk ow ania na podatki dochodow e 2), zamiast dalszego rozwoju raz obran ego system u W A m e r y c e , w stanie N e w - Y o r k nap rzyk ład , g d z ie ró ­ żnice m ajątkow e u cz y n iły utopią koło r ó w n y c h i solidarnych ze sobą o b y w a te li, ogóln em jest niezadowolenie z system u p o d a tk o ­ w e g o 3). W S z w a jc a ry i (w kantonie zurichskim n. jo.), gd zie p rze ­ w ażający element drobnej burżu azyi um ożliw ił oparcie c a łe g o op o ­ d atk ow an ia na podatku d och odow ym i od m ajątku, i gdzie po­ datki bezpośrednie stanow ią w iększą część ogólnej sum y p o d a t­ kowej, aniżeli w ja k im k o lw ie k kraju w E uro p ie 4), oszacow anie

*) T w i e r d z e n i e to w ypow iada Rud. Solim, (S t a d ti s c h e W i r t h s c h a f t im X V. J. — J a b r b f. N atio n al, u. S ta t is ti k , T. BI, S. 2 5 7 ) , m ó w ią c o g o ­ s p o d a r c e m iejs kiej w Bazylei.

2) Np w pra c y S c h a n z a : D ie F i n a n z e n d e r Schweiz, r. 1 8 9 1 . 3) P a t r z o t e m : D ie E u t w i c k e l u n g d e r Y e r m o g e n s s t e n e r im S t a a t e N ew -Y o rk , prz ez D r. Cbr. S chw aba, r. 1 8 9 0 . *) S to s u n e k p o datków b ez p o śr e d n ic h do p o ś r e d n ic h j e s t w k r a j a c h E u r o p y n a s t ę p u ją c y : p o d a t k i b e z p o ś r e d n ie p o śr e d n ie we F r a n c y i 2 2 70 7 7 -3 0 w W ielk iej B r y ta n i i 4 0 -1 6 5 9 -8 4 w S ta n a c h Z je d n o czo n y ch A P. 49-31 50 -6 9 w P ru s a c h 5 0 6 3 4 9 37 w k a n t o n i e z u ri c h s k im 7 5 - 8 4 2 4 -1 6

(26)

s p o ty k a się z rosnącem i cią g le trudnościami i zaledw ie 40% k a ­ pitału ruchom ego p o d ciąg n ą ć się daje pod p o d a tek 1).

Zresztą ta, do p e w n e g o stopnia dobrow oln a k o n tr y b u c y a b o ­ g a t y c h nie w y s ta r c z a już dziś na cią g le rosnące zapotrzebow anie państwa. W y ż e j c y t o w a n y Dr. S c h w a b tak m ówi o podatku od majątku (str. 70):

„P o d a te k od majątku d o tyk a w szy stk ie osob y zarów no fiz y ­ czne ja k i p r a w n e , o ile posiadają m ajątek i w szelkie rodzaje dóbr, zarów no m ajątek odziedziczony ja k i zarobiony.

Z teg o p o w o d u : 1) w p ro w a d zić g o można ty lk o tam, gd zie p raw o d a w stw o bardzo jest dem okratyczn em i w y c h o d z i prosto od ludu. 2) P r zy p u s z c z a w p ra w d zie w łasność p ryw atn ą, ale ma d ą ­ żność do w y ró w n a n ia różnic m ajątkow ych.

W S zw ajcary i, gdzie lud ro zstrzy ga bezpośrednio o wielu zagadn ien iach na m o cy f a k u lta tyw n e g o referendum, gru nt dla tej reform y b y ł ko rzy stn y , a przynajmniej m ożliw y. K a n to n Zurich n ależy do najbardziej dem okratyczn ych, a pomimo to nie udało się u czy n ić z tego podatku g ło w n e g o źródła dochodów. B y ł o b y to za pew n e możliwem w jakiejś kom unie religijnej, a może i tam ty lk o na czas krótki. P o d a te k od majątku idzie w b re w p s y c h o lo ­ giczn ym w łaściw o ścio m ludzi, k tó rzy mu się opierają, ja k g d y b y ich k rz y w d z o n o . P o d s ta w ą je g o jest od erw an e pojęcie sp ra w ie ­ dliwości...."

Jest przeto zupełnie naturalnem, że w stanie N e w - Y o r k p o ­ datek od majątku znalazł dla siebie mniej odpowiedni grunt, a n i­ żeli w dem okratyczn em Zurichu. W obu krajach jed n ak zastoso­ w an ie je g o będzie coraz trudniejszem, w miarę j a k oddalają się one od szematu ciasn ego k o ła d em okracyi mieszczańskiej. O na ty lk o u w ażać może z a w ia d y w a n ie państw em za coś w rodzaju adm inistracyi w ła s n y c h dóbr, znajdując naturalnemi w y d a t k i na zarząd. W w ie lk ich scen tralizow an ych i rząd zonych z g ó r y k r a ­ jach, p o d a tek od m ajątku u w a ża n y za g łó w n e źródło dochodu, p r ze p r o w a d z ić b y się nie dał, w y j ą w s z y teg o j e d y n e g o w y p a d k u , g d y b y uważano g o za g r z y w n ę płaconą za posiadanie maji^tku. N a takim stopniu rozwoju społeczeństw a, k ie d y pojęcie to istotnie u rzeczyw istnionem b y zostało, usuniętoby także nierów ność m a ­ jątk o w ą w bardziej e n e rg iczn y sposób.

P r z y k ł a d p o w y ż s z y wskazuje w y ra źn ie na kon ieczn ość o d p o ­ w iednich w aru n k ó w otoczenia, jeżeli eksp erym en t ma z y s k a ć p o ­ wodzenie.

') O p ie ra m się tu n a słowach znaw cy s t o s u n k ó w m iejs co w y ch prof. J u l iu s z a Wolffa.

(27)

Trzecim p rzy k ła d e m próby, która szczęśliw e dała rezultaty, słu żyć może w p ro w ad zen ie t a r y f y s t r e f o w e j w W ę g r z e c h .

O f a k cie tym mówiono tak w iele w ostatnich dw óch latach, że nie potrzebuję g o tu o p isyw ać, i przejdę od razu do p r z y c z y n k o r z y st n e g o rezultatu, ja k i o siągn ął ten eksp erym en t.

W p r o w a d z e n ie ta r y f y strefowej b y ło środkiem k u ożyw ien iu ruchu na kolejach żelaznych. N ależało przecież obrać za punkt ś r o d k o w y ruchu miasto, k t ó re b y w sk u te k s w e g o p rze m y sło w e g o znaczenia p r z y c ią g a ło publiczność. T a k im punktem jest w łaśnie Peszt, centrum, gd zie schodzą się linie, na k tó ry c h zaprow adzono now e ta ryfy . Jeszcze przed 25-ciu la ty stolica w ę g ie rs k a nie ze- śr o d k o w y w a ła w tym stopniu życia kraju, g d y ż w o g ó le p r ze m y sł mało b y ł rozwinięty. Od lat 70-ciu stworzono przecież w ła ś c iw y p rzem ysł w ęgierski, któ re g o centrem jest P e szt ’). Cóż naturalniej szego, że obniżka ta r y f p r z y c z y n iła się w takiej chw ili do z n a k o ­ m itego o ży w ien ia ruchu.

W taki sposób w p row adzen ie t a r y f y strefowej w yp e łn ia w szy stk ie warunki, wśród k tó ry ch ek sp e rym e n t społeczno-ekono m iczn y p rzep ro w ad zo n y na próbę zamienia się w trw ałe u rzą ­ dzenie : 1) w p ro w ad zo n o tu now e urządzenie (a w ięc n o w y czyn n ik dodano do już działających). 2) W a r u n k i (otoczenie), wśród k t ó ­ rych m ogło się ono zżyć, już istniały i zo sta ły w yb ra n e w łaściw ie.

N a początku tej p ra c y postaw ionem zostało p y t a n i e , o ile metody, stosowane do p oznaw an ia fak tó w przyrod n iczych , słu żyć m o gą do ujęcia zjaw isk e kon om iczn y ch ? O dpow iedź sform ułować można na zasadzie w yp o w ie d z ia n y c h tu u w ag.

Najważniejsze m etody przyrodnicze, o b s e rw a c y a i e k s p e r y ­ ment, zastosow ać się dają w całej pełn i i w zakresie zjaw isk g o ­ spodarczych, a pojęte w obszernem znaczeniu, w ystarczają w z u ­ pełności do poznania tej dziedziny. Że je d n a k zja w isk a spotyk an e tu są w iele więcej złożone od przyrodn iczych, trzeba więc do nich stosow ać sposoby b ad an ia bardziej sko m p liko w an e, niż do pier­ w szych.

R ó ż n ic a nie jest je d n a k zasadniczą, ta k ja k nie jest nią w s a ­ mych zjawiskach, p o le g a ty lk o na stopniu i sposobie zastosowania. Zjawiska socyaln e, złożone i p o w ik ła n e niezmiernie, w y m a g a ją z a ­ stosowania metod więcej s k o m p lik o w a n y ch i rzadko k ie d y w y

(28)

sta rczy p raca p o jed yn czeg o uczonego. Z ja w isk a m asow e są d o ­ stępne o b s e rw a c y i ty lk o p rzy p o m o cy rozwiniętej techniki i o b szer­ n eg o w spółdziałan ia sił p o jed yn czych. W id zie liśm y , że w a r u n e k ten w ystęp u je zarów no p rzy o b serw acyi, jak i p r z y e k s p e r y m e n ­ cie. Zarów n o p rzy pierwszej, jak i p r zy drugim, o b ok p r a c y u c z o ­ n ego potrzebną jest pom oc p aństw ow a, biura s ta tysty czn e, w s p ó ł­ działanie p rasy codziennej i s k a r b y poprzed nich stuleci. W n a u ­ k ach , które zajmują się bezpośrednio zjaw iskam i socyalnemi, przy k t ó ry c h chodzi o m ech an ikę dzisiejszego społeczeństwa, i s p o łe ­ czeń stw a w o gó le, w sp ó łd ziałać musi cała ludność, a przynajmniej znaczna jej część. W ś r ó d publiczności p rzyjąć m ożem y z czasem le p s z e zrozumienie i ż y w s z y interes dla zjaw isk sp o łe czn y ch Nie b ęd ziem y przecież p rzy p isy w aii w łaściw ościom r a so w y m tego faktu, że w R o s y i od 20 przeszło lat (od 1870 r ) , toczą się r o ko ­ w an ia o p ie rw s z y o g ó ln y spis ludnościow y, podczas k ie d y w S t a ­ nach Zjedn oczon ych A m e r y k i północnej od stu już lat powtarzają się co ro k spisy ludnościowe, dostarczające n ad zw yczaj obfitych rezultatów. D e c y d u je tu stopień ku ltury, p rzy zw y cza jen ie ludności i w p ra w a, a w ięc w ła ś ciw o ś ci nabyte.

W p rzyszłości lic z y ć możemy, że fa k ta społeczne i g o sp o ­ darcze w iele więcej zajęcia i w spółczucia, niż dziś, w śród m asy budzić będą. Okoliczność, że w spółdziałan ie ludności jest tu po- trzebnem, jest na dziś utrudnieniem, ale otw iera nadzieję niedają- c e g o się n a w e t o b lic z yć i p rzew idzieć rozwoju n au k ekonom icz­ n ych. Tru dności m o gą ce w y n ik n ą ć p rzy p r a c y z ta k w ie lk ą ilością sił w y licz a ć tu nie potrzebuję. K o r z y ś ć je d n a k m o g ł a b y przejść miarę ty c h trudności, g d y b y ś m y tu porów n an ia robić chcieli. W sp ó łd z ia ła n ie w ielu sił dać musi bogate, dokładne i s z cz e g ó ło w e rezultaty. D o k ład n e m i staną się one już c h o ćb y przez to, że w ł a ­ ściw ości su b je k ty w n e jednostk i w y r ó w n y w a ć się dadzą przez sub- je k t y w iz m y w szy stk ich innych. W s z a k i dziś c y f r y zd o b yte na drodze s ta ty s ty c z n y c h obliczeń dają do p e w n e g o stopnia ścisłe rezultaty. Jeżeli otrzym u jem y nieraz pomimo to obraz o p a rty na o w y c h cyfrach , a fa łs z y w y , winna temu z w y k le su b jektyw n a ten- d e n cy a badacza, przeprow ad zona kosztem p r a w d y . N a czem p o ­ le g a jed n a k niebezpieczeństw o o w e g o s u b je k ty w n e g o elementu? W ł a ś c i w i e szkodliwem stać się może nie to, że sub je k ty w izm ten istnieje, g d y ż istnieć on musi, nie ma na to rady, lecz że c z y te ln ic y mają z b y t mało k ry ty c y z m u , a b y się przed nim obronić. W s z a k dzisiejsza metoda przedstaw ienia faktu podaje o b o k rezul­ tatów, także i sposob badania, czyteln ik ma zatem środki do sp ra ­ wdzenia rezultatów i nie może więcej od bad acza w y m a g a ć .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Analizowane raporty są wartościowymi materiałami dokumentują- cymi stan środowisk polsko-polonijnych w wybranych państwach świata oraz działalność prowadzoną w Polsce

Collectanea Theologica 41/3,

Jest także jedną z podstawo- wych części międzynarodowego wskaźnika ochrony szeroko rozumianej wła- sności (International Property Rights Index – IPRI), stworzonego przez Property

1.1. Cele wewnętrzne związane są z poznawaniem prawdy o istniejącej rzeczywistości, czyli można je nazwać celami poznawczymi, wyrażającymi się w opisie zjawisk, które

Drogi czytelniku, napisałam to świadectwo, by podzielić się z Tobą swoją drogą do Pasterza, który stał się dla mnie jedynym drogowskazem do Boga.. Drogą do kogoś, o

okreĈlenie, w wyniku analizy struktury przestrzeni pod katem jej cech terytorialnych, spoäecz- nych i wizualnych wpäywu cech fizycznych badanego Ĉrodowi- ska na:

Celem artykułu jest ocena wpływu płci na prawdopodobieństwo wyrejestrowania z urzędu pracy z powodu podjęcia pracy niesubsydiowanej, pracy subsydiowanej, podjęcia