• Nie Znaleziono Wyników

Program i symbol: 3 Maja w polskiej myśli politycznej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Program i symbol: 3 Maja w polskiej myśli politycznej"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

FOLIA HISTOR ICA 41, 1991

A n d rze j Feliks Grabski

PROGRAM I SYMBOL: 3 M AJA W P O L S K IE J MYŚLI PO LIT Y C Z N EJ

I

Są w dziejach narod u zdarzenia, k tó re choć oddalone w czasie są wciąż n am bliskie: nie z a ta rły się w społecznej pam ięci i są wciąż p rz y ­ w oływ ane na pam ięć w sztafecie pokoleń, z k tó ry ch każde sta ra się we w łaściw y sposób znaleźć do nich sw ój stosunek, na m iarę w łasnych doświadczeń, dążeń i aspiracji. Dla nas Polaków takim w łaśnie dziejo­ w ym m om entem jest K on sty tu cja 3 M aja, zajm u jąca poczesne m iejsce w trad y cji narodu i w świadom ości h istorycznej społeczeństw a. W iąże­ m y z nią określone w artości — nie wszyscy, nie zawsze i nie wszędzie takie sam e — ale takie, k tó re są dla nas ak tu aln e, z biegiem czasu w co­ raz w iększej m ierze w artości pozytyw ne i chyba... coraz bardziej u n iw e r­ salne. Nasz stosunek do m ajow ej K o n sty tu c ji jest bowiem nie tyle, a w każdym razie nie przede w szystkim o k reślan y przez jej „o b iekty w ­ n e ” znaczenie w kategoriach epoki, w k tó re j ona pow stała — ale z n a ­ czenie, k tó re m y sam i jej p rzyp isu jem y w przekonaniu, że sp raw y któ- ly m i żyjem y dziś pozostają w jakim ś sto su n k u zależności od tej d zie­ jow ej zaszłości, ku k tó rej zw racam y naszą uwagę. D latego w łaśnie zd a­ rzen ie znacznie odleglejsze w czasie od w ielu innych, obiekty w nie bliż­ szych, jest dla nas su b iek tyw n ie bardziej od nich bliskie: czas trad y cji nie godzi się tu z czasem historii.

Stosunek do a k tu 3 Maja k ształtow ał się w dziejach polskiej m yśli politycznej odm iennie, aniżeli do tych doniosłych w ydarzeń z narodow ej przeszłości, k tó re m ożna było w artościow ać jednoznacznie. K o nstytu cja 3 M aja była bowiem politycznym program em , stw orzonym przez re fo r­ m atorskie środowisko, skupione w okół królew skiego zam ku, w dążeniu do urato w an ia politycznej egzystencji R zeczypospolitej i zapew nienia jej trw ałe j pom yślności na przyszłość. Poniew aż była program em , o k tó ry

(2)

trzeb a było walczyć, jej tw órcy sta ra li się nadać U staw ie w ym iar sy m ­ bolu już ziszczonej skutecznej n a p ra w y stosunków krajow ych, aczkol­ w iek do jej spełnienia było daleko. Służyła tem u inten sy w n a p ro p ag an ­ da, poczynając od ustanow ienia corocznego obchodu na pam iątk ę uch w a­ lenia K o nsty tucji.

Po zaw otow aniu bow iem U staw y R ządow ej 3 M aja 1791 r. sejm p rz y ­ jął dołączoną do niej n astępn ie Deklarację S tan ów Zgromadzonych. W niej to w łaśnie postanow iono doroczne święto, „które m y i potom ­ kow ie nasi obchodzić będziem y”, ustanow ione, jak czytam y:

I—] na p o d z i ę k o w a n i e B o g u za zdarzon ą c h w i l ę p o m y ś ln ą w y d o b y c i a P ols k i sp od p r z e m o c y o b c e j i n ie ła d u d o m o w eg o * za p r z y w r ó c e n i e rządu, k tó ry n a js k u t ec zn ie j w o l n o ś ć n a s zą p r a w d z iw ą i c a ło ś ć Pols ki z a b e z p ie c z y ć może; za p o s t a w i e n ie tym s p o s o b e m O j c z y z n y n a s zej na st op n iu m o g ą c y m p r a w i d ł o w ą w o c z a c h E ur op y z y s ­ k a ć jej k o n s y d e r a c j ą 1.

U stanow ienie św ięta dla u pam iętnienia m ajow ej K onsty tucji, podobnie jak inne postanow ienia Deklaracji, były in stru m e n te m toczącej się w alki politycznej. Było sw oistym paradoksem , że na sesji 5 m aja p ro je k to ­ daw cą zw iązania nowego św ięta z dniem św. S tanisław a, co zaaprobo­ w ały zgrom adzone stan y , był jeden z zaciętych przeciw ników U staw y, prezy d u jący w dep u tacji k o n sty tu c y jn e j biskup inflancki Józef K ossako­ w ski. N atom iast p rz y ję ty w Deklaracji p ro jek t, „aby na tę p am iątkę kościół e x voto w szystkich stanów był w ystaw iony i N ajśw iętszej O pa­ trzności pośw ięcony”, pow stał z pom ysłu H ugona K ołłątaja.

Za daw nej R zeczypospolitej raz tylko jeden obchodzono nowo u sta ­ now ione św ięto i to nie w dniu królew skiego p atro na, ale dokładnie w pierw szą rocznicę uchw alenia K o n sty tu cji. Dzień ten św iętow ano w n a ­ piętej atm osferze: nadchodziły sprzeczne wieści o know aniach opozycji, o obcym zagrożeniu, o przygotow yw anym zam achu na króla2. N ajo k a­ zalszy obchód odbył się w W arszaw ie. Tego też dnia n a placu w y zn a­ czonym pod św iątynię O patrzności, na teren ie późniejszego O grodu Bo­ tanicznego, król położył kam ień w ęgielny, zaś z cegieł podaw anych przez uczestników uroczystości „w ym urow ano nad kam ieniem oktogon, a na

1 K o n s t y t u c j a 3 M a j a 1791. S ta tu t Z g r o m a d z e n i a P r z y j a c i ó ł K o n s t y t u c j i , opr. J. К o w e с к i, przedm, 13. L e ś n o d o r s k i , W a r s z a w a 1981, s. 105— 106. Por.: W . S m o l e ń s k i , O s t a t n i r o k S e j m u W i e l k i e g o , K ra k ó w 1897, s. 5 i n„- W . K a ­ l i n k a , S e j m C z t e r o l e t n i , t. III, D z ie ła , t. IX, K rak ów 1896, s. 78— 86. Dla po zn a n ia w a lk i p r o p a g a n d o w e j , jak a ro zg o rza ła w o k ó ł K on sty tu cji, n a l e ż a ł o b y z a n a l iz o w a ć ob fitą p o m a j o w ą p u b l i c y s t y k ę p o lity cz n ą . Por.: L. F i n к e 1, B ib lio g r a lia h isto r ii p o l s k i e j , t. I, W a r s z a w a 1956, s. 299— 300; t. II, W a r s z a w a 1956, s. 1385.

1 S m o l e ń s k i , op. cit., s. 358 1 п.; W. G i e ł ż y ń s k i , O b c h o d y T r z e c i e g o M a ja , W a r s z a w a b.r., s. 4— 6; por. R. O 11 m a n n, P i e r w s z a r o c z n ic a o g ł o s z e n i a K o n s t y t u c j i T r z e c ie g o M a j a w r o k u 1792, „Prz eg ląd P o w s z e c h n y " 1891, t. X X X I s. 26— 43.

(3)

nim k w a d ra t, nad k tó ry m m iał być zatk n ięty k rzy ż ”. Tego sam ego dnia podczas uroczystości w kościele św. K rzyża bp A ntoni M alinowski k a ­ zał do zgrom adzonych:

ten d zień b ę d z i e c i e mieli na p a m ią tk ę i b ę d z i e c i e g o ob c h o d zili za ś w ię t o u r o c z y s te w r odzajach w a s z y c h czcią w i e c z n ą 3.

P ro g ram i sym bol: jakże zm ieniła się ich treść i w zajem na relacja po katastro fie Rzeczypospolitej, k tó ra zniw eczyła nadzieje, jakie z K on­ sty tu c ją w iązali jej tw órcy i zwolennicy! Skoro nie ocaliła państw a, m o­ gła teraz być co najw y żej p rogram em na przyszłość dla tych, którzy w ierzyli, że może i pow inna być podstaw ą stosunków k rajow ych w P o l­ sce, k tó rej niepodległość trzeba odzyskać. Ale skoro nie u ratow ała p a ń ­ stw a, będzie dla w ielu — w tym także dla n iek tóry ch jej niedaw nych zw olenników — p rogram em n iew ystarczającym , jeśli nie wręcz do o d ­ rzucenia. Z tych względów, na p rzekór inicjatorom otoczenia jej kultem , nie mogąc sym bolizow ać sukcesu położonych w niej nadziei, jęła się staw ać sym bolem nie dokonanego ocalenia, ale w iary w siłę naro du , zdol­ nego przezw yciężyć o w łasnych siłach zadaw nione w ady swoich u rz ą ­ dzeń i aokonać w ew nętrznego odrodzenia. Ten w łaśnie now y sym boliczny w ym iar K o n sty tu cji 3 M aja o kreślił jeszcze w 1793 r. Hugo K ołłątaj pow iadając, by Polacy uw ażali ją „jako ostatn ią wolę konającej O jczyz­ n y ”4.

I odtąd m iędzy p rogram em 3 M aja a sym bolem pow stanie antynom ia, która tak bardzo zaważy na stosunku kolejnych pokoleń Polaków do K on­ sty tu cji. Sym bol bowiem przestan ie być li tylko znakiem p ro g ra m u — choć rzecznicy tego ostatniego będą się oczywiście sta ra li go dla siebie zdyskontow ać — a nieraz okaże się z nim w ręcz sprzeczny. Ta dw u- w ym iarow ość znaczenia, przyw iązyw anego do K o n sty tu cji u w a ru n k o ­ w ała, że stosunek do niej w polskiej m yśli politycznej kształtow ał się odm iennie aniżeli do tych zdarzeń dziejow ych, k tó re m ożna było w a rto ­

ściować jednoznacznie (jak np. do G runw aldu).

II

R efleksja polityczna doby O św iecenia staw iała w cen tru m uw agi za­ gadnienia przyczyn w zrostu i u p ad k u p a ń stw 5. Z tego też p u n k tu w i­

3 S m o l e ń s k i , op. cit., s. 363.

1 H. K o ł ł ą t a j , |I. P o t o c k i) , O u s ta n o w i e n iu i u p a d k u K o n s t y t u c j i P o l s k i e j 3 M a ja 1791 r., t. I, L w ów b.d., s. 519— 520; por.: A. F. G r a b s k i , M y ś l h i s t o r y c z n a p o i - k i e g o O ś w i e c e n i a , W a r s z a w a 1976, s. 311,

(4)

dzenia spoglądała na K o n sty tu cję 3 M aja, ro zp a tru ją c ją w kontekście uw ażanych za uniw ersaln e m echanizm ów , zapew niających jednym p a ń ­ stw om — daw nym i w spółczesnym — pom yślny rozw ój, na drugie zaś sprow adzających k atastro fę. Pokolenie w ieku O św iecenia, za którego życia n astąpiła k a ta stro fa R zeczypospolitej, rozw ażało ją jako dylem at up adku bądź rozbioru i to w łaśnie określało wówczas ram y reflek sji nad aktem 3 M aja. Jeżeli uznaw ano ją za upadek, w dom yśle: sam o- zaw iniony, to uw ażano K o n sty tu cję — tak jak sądzili jej przeciw nicy z praw a — za a k t w ysoce niedoskonały, defo rm u jący u stró j Rzeczypos­ p olitej, k tó ry przyczynił się do jej k a ta stro fy , jeśli nie w ręcz sprow adził jej upadek bądź — jak to czynili przeciw nicy K o n sty tu c ji z lew a — za a k t n iew y starczający dla w ydobycia państw a i społeczeństw a z k ryzysu, a co za tym idzie nie m ogący stanow ić na przyszłość podstaw y dla pol­ skich dążeń w yzw oleńczych. Nie było przypadkiem , że utw orzona w 1795 r. przez grono działaczy insurekcji, k tórzy przedostali się do P a ­ ryża D eputacja Polska, opow iadając się za rep u b lik ań sk ą form ą u stro ­ jową, od K o n sty tu cji 3 M aja się odżegnała0.

Jeśli jed n ak — jak sądziło bardzo w ielu staty stó w epoki — uw ażano k a ta stro fę R zeczypospolitej nie za upadek, ale za rozbiór, zabór czy po­ dobnie — ówczesny język polityczny oferow ał tu w iele odpow iedni­ ków — było zrozum iałe, że jego przyczyn poszukiw ano nie w niepow o­ dzeniach tran sfo rm acji u stro ju i społeczeństw a polskiego, ale przede w szystkim w grabieżczej polityce ościennych m ocarstw , a więc w p o stę­ pow aniu, k tó re w k u ltu rz e politycznej O św iecenia p rzy n ajm n iej w sło ­ w ach było w artościow ane negatyw nie. W ram ach tego m odelu m yślenia o losie Polski, K o n sty tu cja 3 M aja m ogła być tylko św iadectw em ży ­ w otności narodu, k tó ry po trafił w ydobyć z siebie dość sił, aby sam em u się przetw orzyć, dla n ap raw y stosunków k rajo w y ch i politycznego oca­ lenia. T ak w łaśnie pow iadał w 1793 r. H. K o łłątaj dowodząc:

b e z żad n ej w i n y ze s w e j strony, n i e d a w s z y n a j m n ie j s z e g o p o w o d u s ą s ia d o m do z e m s t y i n i e p r z y j a c ie l s t w a , p r z y g o t o w a w s z y śr odk i w s z y s t k i e d o sz c z ę ś c ia w ł a s n e g o , g i n i e P ols ka, p a d a ją c łup em d w ó c h m o c a r s t w c h c i w o ś c i 7.

O pozycyjność dwóch m odeli rozum ienia k a ta stro fy Rzeczypospolitej w r a ­ m ach ośw ieceniow ej reflek sji o les causes de grandeur et de décadence

des états ilu stru je znana scena rozm ow y Tadeusza K ościuszki z carem

P aw łem z 26 listopada 1796 r. K iedy ro syjsk i m onarcha zestaw iając los Polski z up adkam i innych p ań stw — in te rp re to w a ł go jako podobny

0 Por.: M. K u k i e ł , P r ó b y p o w s t a ń c z e p o t r z e c i m r o z b i o r z e 1795— 1797, Kra­ k ó w 1912, s. 6 9 i n.i S. A s k e n a z y , N a p o l e o n a P o ls k a , t. I, W a r s z a w a — K ra k ó w 1918, s. 108— 109.

(5)

upadek, spow odow any przyczynam i w ew nętrznym i, Kościuszko zaopono­ w ał ośw iadczając, że w p rzypad k u Rzeczypospolitej było inaczej. T am te „greckie i rzym skie p a ń stw a ” — pow iadał — „w przód wolność, niż egzy­ sten cję s tra c iły ”. N atom iast Polska:

w e w ł a s n y m p a ń s t w i e s w o im i w t e n c z a s , k i e d y do rząd nej w o l n o ś c i p r z y ch o d z ić chcia ła, w t e n c za s , g d y n a j w ię c e j en e rg ii i p atriotyzm u ok azała, up adła. P a ń stw a ta m ­ te, g d y b y t y lk o na s w y c h p r z e s ta w a ły gran icach , g d y b y ich a m b icja o g r a n icz o n ą była żą d z ą ś w ie t n o ś c i i p o tę g i, jaka z a le ż y od do b roci w e w n ę t r z n e g o rządu, g d y b y c h c ia ł y b y ć la k s p o k o jn e, ja k P o ls k a od w i e k ó w z a w s z e b y ć ch cia ła, sta ć by j e s z ­ c z e m o g ł y 8.

R o zpatryw anie k atastro fy R zeczypospolitej w kategoriach rozbioru, a nie upadku, prow adziło do uznania K o n sty tu cji 3 M aja za w ydarzenie o szcze­ gólnym znaczeniu w w ą tk u chw alebnych tra d y c ji narodow ych, choć nie w ykluczało k ry ty cy zm u w stosunku do n iek tó ry ch jej postanow ień, u ja ­ w nianego zwłaszcza w zestaw ieniu z dążeniam i pow stania kościuszkow ­ skiego.

K a ta stro fa Rzeczypospolitej, podejm ow ane bezpośrednio po niej próby w ybicia się na niepodległość, rozbudzone nadzieje na odzyskanie poli­ tycznej egzytencji w dobie legionów i epopei napoleońskiej, wreszcie jej uzyskanie — choć w ok ro jo ny m kształcie — w okresie K sięstw a W arszawskiego, nie tylko ożyw iały dążenia, zm ierzające do uczynienia z m ajow ej K o n sty tu cji p ro g ram u dla ułożenia stosunków krajow ych, czem u jed n ak przeciw staw ili się zarów no Napoleon, jak i A leksander I. W szystko to urucham iało m echanizm psychospołeczny, polegający na tym , że im b ardziej dezaprobow ano a k tu a ln ą rzeczyw istość polityczną oraz im silniej spodziew ano się jej pożądanej — w artościow anej dodatnio — zm iany, tym jaśniejszą jaw iła się ta polska przeszłość, k tó rej te ra ź n ie j­ szość była zaprzeczeniem . D ezaprobata istniejących stosunków w połą­ czeniu z żywą nadzieją na ich odm ianę na lepsze, nie po raz pierw szy i z pew nością nie o sta tn i ożyw iały ten d en cje idealizacyjne w sto sun ku do przeszłości, będącej w opozycji w sto su n k u do tego, co było a k tu a l­ nie. O bjęło to w pierw szym rzędzie w ydarzenia, uw ażane za chw alebne, choć i nie tylko takie, a przede w szystkim K on sty tu cję 3 M aja. T en ­ dencji ty ch nie uniknęli rów nież przedstaw iciele dążeń rad y kalny ch , by jako przykład wspom nieć tu bodaj tylko Józefa Paw likow skiego9.

Było zrozum iałe, że w yidealizow anem u obrazow i U staw y Rządow ej w różnych środow iskach politycznych n adaw ano nieraz rozbieżną w ym o­

8 T. K o ś c i u s z k o , Pis m a, w y d . H. M o ś c i c k i , W a r s z a w a 1947, s. 156— 157; por.: T. K o r z o n , O d r o d z e n i e w u p a d k u . W y b ó r p i s m h i s t o r y c z n y c h , opr. M. H. 5 e- r e j s k i , A . F. G r a b s k i , W a rsz a w a 1975, s. 335— 336,

(6)

wę. I tak dla S tanisław a Staszica K o n sty tu cja była św iadectw em in te ­ gralnego odrodzenia się n arodu, aktem zapew niającym każdem u, ż y ­ jącem u na polskiej ziem i wolność i równość, dowodem dokonania się

trw ałe j n ap raw y Rzeczypospolitej. Pisał on:

|...| w roku 1791 n i e p o d le g f y naród P o la k ó w i król, z g o d n i e p op raw il i n ie k tó r e w a d y w e w n ę t r z n e g o rządu, u s t a n o w ili s o b ie k o n s t y t u c j ę z dob rem itli k ia ju do p o s t ę p u c y w i li z a c j i r ząd ów Europy n a j s t o s o w n ie j s z ą , odd ali j e d n o m y ś ln ie tron d z ied zic tw a d o m o w i s a s k i e m u 10.

Ze zgoła innych powodów chw alił K o n sty tu cję trad y cjo n alista bp Ja n P aw eł W oronicz. W przem ianach, jakie dokonały się w Polsce u schyłku doby stanisław ow skiej, u p a try w a ł on nie m odernizację stosunków na wzór zachodnioeuropejski, ale odrodzenie daw nych w artości; nowe, k tó re podkreślał Staszic, uw ażał za godne nag an y i zaliczył do narodow ych grzechów , za k tó re na Polaków spadła zasłużona k a ra 11.

P rzy k ład y znacznych rozbieżności m iędzy różnym i w yidealizow anym i ocenam i K o nsty tucji 3 M aja, odnoszenia do niej rozm aitych, n iejed n o ­ k ro tn ie sprzecznych treści, m ożna by znacznie pom nożyć. W skazyw ałoby to, jak w yidealizow ane obrazy ustaw y staw ały się coraz bardziej n ieza­ leżne od jej litery , rozw ijając się niezależnie od tego, o czym K o n sty tu cja rzeczyw iście pow iadała.

III

J e s t ogólną praw idłow ością, że jeżeli jakakolw iek w ładza, zwłaszcza n iep opu larn a w społeczeństw ie, podejm ie w alkę z jakim ś żyw ym sy m b o­ lem jego trad y cji, nad er często osiąga re z u lta t o d w rotn y od zam ierzonego: w ątek ten nie tylko nie zostaje w yelim inow any z historycznej św iado­ mości społeczeństw a, ale się w n iej utw ierdza, pop u lary zu je i obrasta w chw alebną legendę. Z takim w łaśnie zjaw iskiem m ieliśm y do czynienia (nie tylko zresztą) w dobie K rólestw a Polskiego, kiedy w m iarę n asi­ lania się reak cy jn y ch ten d en cji politycznych w ładze coraz usilniej zw alczały pam ięć o 3 M aja, zaś tra d y c ja K o n sty tu cji rozw inęła się szeroko, zwłaszcza w środow iskach, dla k tó ry ch rok 1791 był już historią, m iano­ wicie w śród m łodzieży. To przecież w arszaw ska Gospoda A kadem icka była organizatorką tłu m n ej m anifestacji m łodzieży 3 m aja 1820 r. w lasku bielańskim ; to m łodzieżowy Zw iązek W olnych Polaków zainspirow ał obchody m ajow ej rocznicy i zam ierzał n a 3 m aja 1821 r. opublikow ać tek st K o n sty tu cji w tanim , m asow ym w ydaniu. W arszaw scy studenci byli in i­

10 S. S t a s z i c , R ó d l u d z k i . W e r s j a b r u li o n o w a , t. 111, W a r s z a w a 1959, s. 254. 11 Por.: G r a b s k i , op. cit., s. 429 i n.

(7)

cjato ram i tajn ego obchodu m ajow ego w 1823 r. Rocznicę uchw alenia K o n sty tu cji święciła w rocław ska stud enck a „P olonia” i działacze w ileń ­ skiego Z w iązku P atrio tyczneg o (1823), a także wileńscy gim naziści12. W ykrycie w gim nazjum w ileńskim na tablicy szkolnej, dnia 3 m aja 1823 r., napisu k u czci K o n sty tu cji dało, jak wiadomo, początek śledztw u, k tó re doprow adziło do procesu Filom atów . U jaw niło ono, że okoliczno­ ściowe nabożeństw a i podobne napisy „byw ały prak ty k o w an e od lat k ilk u ”13. A dam M ickiewicz napisze później o K onstytucji:

W c z a s ie d łu gie j n i e w o l i dzień jej o g ł o s z e n ia o b c h o d z o n o p o t a j e m n ie w e w s z y ­ st k ic h p r o w in c ja c h d a w n e j Polsk i, od Karp atów aż do D ż w in y , w dom ach, w koś cio ta ch, na z g r o m a d ze n ia ch m ł o d z i e ż y 14.

P am ięć o U staw ie Rządow ej ro zw ijała się tym b ardziej, im usilniej w ładze s ta ra ły się ją zatrzeć. Możliwość jaw nego obchodzenia m ajow ej rocznicy n a w e t w K rólestw ie Polskim była z ro k u na rok coraz m niejsza. Nic dziwnego, że podczas P ow stania Listopadow ego czterdziestolecie uchw alenia U staw y dało okazję do naw iązania do trady cji. W W arsza­ wie obchód m ajow y przebiegał stosunkow o skrom nie, gdyż zakazano zgrom adzeń z pow odu cholery. Z in icjaty w y T ow arzystw a Patriotycznego, jak pisał W alenty Zw ierkow ski:

|...| u c z c z o n o ten d zień zeb ra n ie m się po d g o ł y m n ie b iem w O g ro d zie B o ta n icz­ n ym , przy gruzach , m ię d z y k tórym i p o z o s t a ł k am ień w ę g i e l n y k o ś c io ła O patrzn ośc i, p o ł o ż o n y przed 40 laty na u c z c z e n ie tej e p o k i 16.

O dbyły się też inne uroczystości, a śród n ich publiczne posiedzenie Tow arzystw a P rzy jació ł N au k 18, którego k u lm in acyjnym m om entem była mowa K azim ierza Brodzińskiego O narodowości Polaków, będąca — by posłużyć się tu słow am i Ignacego Chrzanow skiego — „z jed nej stro n y k ry stalizacją, syntezą polskiej ideologii narodow ej od trzeciego rozbioru do roku 1831, a z d ru g iej zapowiedzią ideologii późniejszej, od pow stania

1S A. K a m i ń s k i , P o l s k i e z w i ą z k i m ł o d z i e ż y (1804— 1831), W a r s z a w a 1963, s. 128, 150— 151, 154— 155, 163— 164, 231— 232, 368: W y b ó r p i s m i il o m a l ó w . K o n s p i ­ r a c j e s t u d e n c k i e w W i l n i e 1817— 1823, opr. A . W i t k o w s k a , W a r s z a w a — K ra k ów 1959, s. CLXIIi E. J a b ł o ń s k a - D e p t u ł a , P r z y s t o s o w a n i e i o p ó r. Z a k o n y m ę ­ s k i e w K r ó l e s t w i e K o n g r e s o w y m , W a r s z a w a 1983, s. 310. 13 W y b ó r p i s m l ilo m a tó w . .. , s. 294. 14 A. M i c k i e w i c z , K o n s t y t u c j a T r z e c i e g o M a ja , „ P ie lg rz y m Polski" 8 maja 1833, D z ie ła , t. VI, W a r s z a w a 1955, s. 115 i n. 15 W . Z w i e r k o w s k i , R y s p o w s t a n i a , w a l k i i d z i e j ó w P o l a k ó w 1830 i 1831 r o k u , w y d . W . L e w a n d o w s k i , W a r s z a w a 1973, s. 285. Por.: G i e ł ż y ń s k i ,

op. cit., s. 13— 15i J a b ł o ń s k a - D e p t u ł a , op. cit., s. 461— 462.

10 Por: J. M i c h a l s k i , Z d z i e j ó w T o w a r z y s t w a P r z y j a c i ó ł N a u k , W a r s z a w a 1953, s. 306— 309.

(8)

listopadow ego, a raczej od em igracji, do pow stania styczniow ego”17. W mowie tej K. Brodziński powiedział:

(...) n a s ze p o w s t a n i e jest d a ls z y m b o jem K ościu szk i, nas za r ew o lu cja u z u p e ł n ie ­ niem s p o k o j n e j r e w o lu c j i T r z e c i e g o M a j a 1*.

M otyw „m ajow ej ju trz e n k i”, będący locus com m unis w ielu utw orów poetyckich (K. G aszyński, R. Suchodolski, F. K ow alski i in.)19, akcentow ał niepodległościow ą w ym ow ę tra d y c ji K onstytucji.

Oczywiście nie wszyscy spośród tych, k tórzy oddaw ali wówczas hołd m ajow ej U staw ie jako narodow em u sym bolow i, skłonni byli p rzy jąć ją za podstaw ę swego prog ram u politycznego. W ielu więc, jak pisał W. Zw ierkow ski, „wolno mogąc działać, czegoś w ięcej chciało, jak ustaw y 3 M aja”20. A ntynom ia m iędzy trak to w aniem K o n sty tu cji jako sym bolu, a uw ażaniem jej za program , rozw inie się w pełni dopiero w dobie popow staniow ej, w dysk u sjach politycznych, k tó re rozw inęły się wówczas zarów no w k raju , jak na w ychodźstw ie.

W polskiej lite ra tu rz e ro m an ty cznej „K on stytucja 3 M aja stała się jednym z n ajw ażniejszych i stosunkow o n ajb ard ziej uniw ersalny ch sy m ­ bolów tego odrodzeńczego ru c h u narodow ego, k tó rem u k res położyła przem oc zaborcza”21. Celnie ujął to M aurycy M ochnacki podkreślając,

że przez ten ak t naród:

(...) w z m ó g ł się w t e d y na k s ztałt a tlety, d o b i e g a j ą c e g o d o kresu [...], odm łodn iał, tracąc b y t u d zie ln y i e n e rg icz n ie j w y r a z ił s w e g o d u ch a k o n a ją c, n iżeli inne n a ­ ro dy w p o c z ą tk a c h sw o ic h , albo w e w z r o ś c i e 28,

A poteozując K o n sty tu cję jako w cielenie narodow ego ducha M. M ochnacki dowodził, że dzięki niej „ostatnie w ejrzen ie” konającej O jczyzny stało się „praw dziw ie ojcowskie; przypuszczała ona do rep re z en ta cji m ieszkań­ ców podupadłych m iast, zw iastow ała m ilionom lu d u w iejskiego p ięk n ie j­

szą przyszłość ”23. K arol Sienkiew icz n atom iast dowodził:

17 I. C h r z a n o w s k i , W s t ę p , [w:] K. B r o d z i ń s k i , M o w y i p is m a p a ­ t r i o t y c z n e , K ra k ó w 1926, s. XLVi por.: I. C h r z a n o w s k i , O p t y m i z m i p e s y m i z m p o l s k i . S tu d ia z h is to r ii k u l t u r y , W a r s z a w a 1971, s. 156— 157, 177— 178.

18 В r o d z i ń s к i, op. cit., s. 91— 92.

“ P o e z ja P o w s t a n i a L i s t o p a d o w e g o , opr. A. Z i e l i ń s k i , W r o c ł a w — W a r s z a w a 1971, s. 155 i n. 40 i n., 63 i n., por. też w s t ę p w y d a w c y , s. LII.

11 Z w i e r k o w s k i , op. cit., s. 286.

81 M. J a n i o n , M. Ż m i g r o d z k a , R o m a n t y z m i h isto r ia , W a r s z a w a 1978, s. 89.

28 M. M o c h n a c k i , D z ie ła , t. IV, Pozn ań 1863, s. 154; M. J a n i o n , M. Ż m i ­ g r o d z k a , op . cit., s. 89; J. К u с h a r z e w s к i, M a u / у с у M o c h n a c k i , K ra k ó w

1910, s. 355— 356.

(9)

K o n s t y t u c j ą 3 Maja s zla ch ta p olsk a rozp o cz ęła o s w o b o d z e n i e ludu, o ż y w i e n i e p r z e ­ m ysłu. K o n s t y t u c j a 3 M aja stała się g o d łe m ż y cia , s z c zę ś c ia , s w o b ó d i w r e s z c i e g o d ł e m w s k r z e s z e n ia n a r o d u 81.

Dla A. M ickiewicza U staw a była „praw em żyw ym , zakorzenionym w przeszłości, m ającym się rozw inąć w przyszłość”, była „politycznym testam entem daw nej P o lsk i”. Poeta uw ażał, że było błędem , że po w sta­ nie „nie w róciło do K o n sty tu cji 3 M aja”, a w Księgach narodu i piel-

g rzym stw a polskiego powiedział, że:

[...] król i r y c e r s t w o dnia tr z e c ie g o m aja u m y ś lili w s z y s t k i c h P o la k ó w zrobić bra­ cią, naprz ód m ies zc za n , a p o te m w ł o ś c i a n 88.

T rak tow an ie tedy K o n sty tu cji jako sym bolu, teraz już polskiej idei n a ro ­ dow ej, pozw alało w pisyw ać w nią ideały społeczne i polityczne, k tó re

jej orędow nicy uw ażali za w łasne.

K u lt 3 M aja, rozw ijany w m yśli R om antyzm u, u łatw ia ł staw ienie skutecznego odporu sk ra jn ie k o n serw aty w nym k ry ty k o m K onsty tucji, k tó rzy jak H en ry k Rzew uski uw ażali ją za a k t narodow ego sam obójstw a: podobne poglądy nie zyskały u nas popularności. Nie dziw także, że ów k u lt starało się zdyskontow ać u m iarkow anie zachow awcze raczej aniżeli „ a ry sto k raty czn e” — jak je nazyw ali jego przeciw nicy z lew a — w sw ych poglądach stronnictw o H otelu L am b ert, k tó re przyjęło K o n sty tu cję za podstaw ę głoszonego przez siebie p rogram u. „N aród nasz w zniósł się jednego dnia nagle na poziom ducha do potęgi m oralnej, jakiej dotąd żaden in n y naród nie osiągnął, ani n aw et do n iej nie d ążył”2®, powiedział niegdyś ks. A dam C zartoryski, a ta jego ocena m ajow ej U staw y stała się politycznym aksjom atem dla jego obozu. Uw ażano w nim K o n sty tu cję za m om ent zw rotny w dziejach Polski, za a k t św iadczący o dokonaniu się w ew n ętrzn ej, in teg raln ej n a p ra w y stosunków krajow y ch, w o p ty m aln y sposób, przez przyw rócenie p rero g aty w koronie, re g u lu ją c y stosunki poli­ tyczne i społeczne27. W okresie, kied y część stronników ks. A dam a p o d ­ jęła „spraw ę króla de facto", za jed y n y n ied o statek K o n sty tu c ji uw ażano, że w prow adzała ona obcą dynastię. Podobne poglądy rozw inęła zw iązana

84 K. S i e n k i e w i c z , S z la c h ta p o ls k a , cyt. za: J a n i o n , Ż m i g r o d z k a , o p rit., s. 89. “ M i c k i e w i c z , op. cit., s. 115 i n.! t e n ż e , K s i ę g i n a r o d u i p i e l g r z y m s t w a p o l s k i e g o , opr. S. P i g o ń , K ra k ó w 1924, s. 76— 77,- por.: J a n i o n, Ż m i g r o d z k a , op. cit., s. 91— 95. 80 Cyt. za: B. L e ś n o d o r s к i, D z ie ł o S e jm u C z t e r o l e t n i e g o , W r o c ł a w 1951, s. 456,• c y t a t ten pr zytacza tak że S. S z o s t a k o w s k i , Z k a rt W i e l k i e j E m ig r a cji. Pra sa oboz.u a r y s t o k r a t y c z n o - k o n s e r w a t y w n e g o w l a ta c h 1832— 1848, O ls z t y n 1974, s. 165.

(10)

z H otelem L a m b ert p ublicystyka. Z najdow ały one także sw e odzw iercie­ dlenie w działalności tych em ig racy jn y ch insty tu cji, w k tó ry ch m ieli w pływ stron nicy A. C zartoryskiego, zwłaszcza w T ow arzystw ie L ite ra ­ ckim Polskim , później H istoryczno-L iterackim , k tó re troskliw ie pielęgno­ wało tra d y c ję 3 M aja na em igracji28. Zgodność ogólnej koncepcji nie w ykluczała jednak różnic w in te rp re ta c jac h szczegółowych: dobitnym tego przykładem była ówczesna historiografia. G dy K. Sienkiew icz in te r­ pretow ał 3 M aja jako — jak p am iętam y — dowód zm azania przez szla­ chtę jej daw nych grzechów i legitym ację do jej przew odzenia w n a ro ­ dzie, K arci Borom eusz H offm an dowodził, że a k t ten odrzucił „w szelką ideę up rzyw ilejow anej szlachetczyzny” i n adaw ał m u w ym ow ę szlachec- ko-m ieszczańskiego kom prom isu. N ajbardziej bodaj zbliżany do ks. Ada- m a pogląd na reform y Sejm u W ielkiego i ustaw ę m ajow ą prezentow ał

Teodor M oraw ski29.

IV

Zasadniczo odm ienne oceny K o n sty tu cji 3 M aja proponow ano na lewicy. B ardziej um iarkow ani dem okraci z Joachim em Lelew elem na czele nie byli skłonni do zerw ania z tra d y c ją 3 M aja, choć w ielki h isto ­ ry k uw ażał refo rm y Sejm u C zteroletniego za w y p ływ ającą z ch w aleb­ nych pobudek, zasadniczą, ale pod w ielom a w zględam i niekorzystną zm ianę u stro ju Rzeczypospolitej30. Postanow ienia 3 M aja nie b y ły jego zdaniem tw orem doskonałym , godnym konty nuow ania na przyszłość. G o­ dziły w oligarchów , co h isto ry k chw alił, ale — co ganił — n ie uczyniły niczepo dla chłopów. Mimo to L elew el mógł w m owie z 29 m aja 1831 r. uznać K o n sty tu cję za „początek rew olucji socjalnej, k tó ra się od tej d a ty bez p rzerw y toczy”31. W polem ice z M ichałem K ubrakiew iczem J. L e ­ lew el pisał:

Głupi b y ł b y alb o szarlatan, co b y m y ś l a ł o p r z y w ró c e n iu K o n s ty tu cji 3 Maja do M Por.: L. G a d o n, Z ż y c i a P o l a k ó w w e Francji. Rzut o k a na 5 0 -letn le k o l e j e T o w a r z y s t w a H i s t o r y c z n o - L i t e r a c k i e g o w P a r y ż u 1832— 1882, P aryż 1883, s. U , 42— 43. Por. n ie z m ie r n ie c h a r a k t e r y s t y c z n y dla ś r o d o w is k a s k u p io n e g o w o k ó ł k s A. C z a rto ­ r y s k i e g o potjląd na K o n s t y t u c j ę 3 Maja, [w:] L. P l a t e r , M o w a w dn iu 3 m a ja 1840 r., Bib lio teka P olska — Paryż, rkps. 493, nr 355, s. 1363— 1366.

te O p o g lą d z ie K. B. Hoffm ana por.: M. H. S e r e j s к i, S tu d ia n a d h is to r io g r a fią P o ls k i, cz. I, K. B. H o llm a n , Łódź 1953, s. 104î A. F. G r a b г к i, H is to r io g r a f ia I p o l i ­ t y k a . D z i e j e k o n k u r s u h i s t o r y c z n e g o Im. Ju lian a U r s y n a N i e m c e w i c z a . 1867— 1922, W a r s z a w a 1979, s. 78— 79; o p o g l ą d z i e T. M o r a w s k i e g o : G r a b s k i , o p cit., s. 51 i n., 73— 74.

ao Por.: A. F. G r a b s k i , P e r s p e k t y w y p r z e s z ł o ś c i. S tu d ia i s z k i c e h i s t o r io g r a ll c z - ne, Lublin 1883, s. 202 i n., g d z ie da lsz a literatu ra przed miotu .

(11)

jej r z e c z y w i s t e g o bytu, a le z a sa d y rep u b lik a ń s k ie w niej o c a lo n e , ja k o d u ch matki, o któ rej w s k r z e s z e n ie d o b ija m y się, są do o ż y w i e n ia i rozp rzes trzen ie n ia. P o w s t a ­ w a j m y na naszą o lig a rch ię, na pa n y, na b e z e c n e hrabię, n a r z e k a j m y na a r y s t o k r a ­ tów, któ r z y o b c e w o j s k a do kraju w p ro w a d z il i, c o do rozs za rpan ia P olski d z i e l ­ ni e się p rzyczyn ili; a n ie p o n ie w ie r a j m y stanu, bo to n ie je st n o b l e s s e d ' é p é e et d e r o b e . Mają p r z es ą d y i szlach ta i Żydzi; nie g n ę b m y Żyda, d l a t e g o że Żyd, ani sz la ch cica , d la t e g o że s z l a c h c i c 3*.

In te rp re ta c ja ta, zw iązana z ogólnym poglądem J. L elew ela na znaczenie tzw. szlacheckiego gmimowładztwa w dziejach Polski, spotkała się z n ie ­ m al rów nie głośnym i p ro testam i tak w śród k lientó w H otelu L am b ert, jak śród licznych em igracyjnych dem okratów . G dy pierw si oburzali się n a repu b lik ań sk ą in te rp re ta c ję 3 M aja, bard ziej rad y k a ln i jęli oskarżać Lelew ela o u spraw iedliw ianie szlacheckiego c h a ra k te ru K o nsty tucji. Zw ali tedy Lelew ela, w sw ym p rzekonaniu obraźliw ie, „w ielbicielem u staw y 3-go m a ja ” i pisali, jak publicysta „D em okraty Polskiego” (1841), że:

K o n s ty tu cja 3 Maja jest to r h c v a l d e b a t a il l e L e le w e la , ile r azy p r z y jd z ie mu m ó w i ć o reformach, pa tr iotyzm ie, p o ś w i ę c e n i u sz la ch ty . L e le w e l n ie c h c e poznać, 0 ile j e i rozp orządzen ia [by ty] p o ło w ic z n e , w ą t p liw e , [ile] p r z y n i o s ł y z g u b y , o ile b y ł y n ie u d o ln e do w y d o b y c i a tej siły, jakiej w o w y m c z a s ie p o t r z e b o w a ła P o l­ s k a “ .

TYzeba bowiem w y raźn ie powiedzieć, że od tra d y c ji 3 Maja zdecydo­ w anie odcięła się większość polskich środow isk dem okratycznych, zarów no w k ra ju , jak na em igracji, a w szczególności — choć nie bez w yjątk ów (przykładem H enryk K am iński, k tó ry uw ażał akt 3 M aja za „początek rew o lu cji” w Polsce i przy w szystkich doń zastrzeżeniach dowodził: „to była rew olucja, chociaż niedoskonała”)31-— koła radykalne. Z kry ty czn y ch w ypow iedzi o K o n sty tu cji pióra W iktora H eltm ana, Ja n a N. Janow skiego 1 innych działaczy T ow arzystw a D em okratycznego Polskiego, E dw arda Dem bowskiego itd. można by zestaw ić sporą antologię. D em okraci u w a ­ żali bowiem U staw ę za „arcydzieło egoizm u” szlachty, św iadectw o jej niem ocy, „dzieło poronione i bezsilne, k tó re nigdy u nas życia nie m iało”35. J. N. Janow ski dowodził, że „dzień trzeci m aja stra c ił już dziś

88 J. L e l e w e l , P o ls k a , d z i e j e I r z e c z y jej, t. III, Pozn ań 1855, s. 14. 33 „D em okrata Polski" 1841, t. III, s. 13.

34 (H. Kam ie ński), O p r a w a c h ż y w o t n y c h n a r o d u p o l s k i e g o p r z e z F ilareta P r a w - d o w s k i e g o , Bruksela 1844, s. 62.

35 „D em okrata Polski" t. IV, 1841, s. 35; por. też; U w a g i C e n t r a l iz a c j i p r z y d y s ­ k u s ji n a d M a n il e s t e m T o w a r z y s t w a D e m o k r a t y c z v e g o P o ls k ie g o , P aryż b.d., s. 18; T o w a r z y s t w o D e m o k r a t y c z n e P o ls k ie . K w e s t i a s z ó s ta . J a k i e są p r z y c z y n y b e z s k u t e c z ­ n o ś c i d o t y c h c z a s o w y c h u s ił o w a ń o o d z y s k a n i e n i e p o d l e g ł e g o b y t u P o ls k i I j a k i e ś r o d ­ k i w t y m c elu zu s k u t e c z n e nu p r z y s z ł o ś ć p r z y j ą ć n a l e ż y , Foitie rs 1840, s. 12— 13.

(12)

cały sw ój u ro k ”, że a k t m ajow y „uśw ięcając sta rą w zględem lu d u n ie ­ spraw iedliw ość i tym sposobem po sta re m u tłum iąc siły narodow e, zgo­ tow ał Polsce srogi los niewoli, którego liberalniejszy od szlachty K ościu­ szko n ie um iał odw rócić”, pisał o , o b łąk an iu ” K o nstytu cji, pochodzącym z „egoizmu kastow ego”, k ry ty k o w ał u p rzyw ilejow anie religii k a to li­ ckiej30. N atom iast W. H eltm an swój sław ny a rty k u ł pt. Półśrodki (1837)

kończył słowami:

P raw o 3 Maja, któr e m ia ło s p o łe c z n y porząd ek n a p ra w ić , p otr z eb n e s i ł y do zrz u­ c en ia o b c e j pr z em o c y w y w o ła ć , w ę g i e l n ą od rod zen ia O j c z y z n y b y ć p o d sta w ą , s t a ­ ło się g r o b o w y m jej k a m ien iem . D łu g o s t o j ą c y na nim napis: u m ia r k o w a n ie , m ą ­ drość, z etrzeć p o w in n i ś m y — nap isać: n i e d o ł ę ż n o ś ć , n iero zu m !'7

S ew ery n G oszczyński będzie w ręcz d rw ił z rzekom ej, jego zdaniem , po­ stępow ości K o n sty tu cji, w skazu jąc na jej an ty re w o lu cy jn y , szlachecki c h a ra k te r, w y ra ż ają cy się w e w zięciu pod opiekę „obecnego sta n u rz e ­ czy” [...], „m im o groźby p rze m ia n ” (1840)38. Polscy działacze d em o k ra­ tyczni, odcinający się ta k stanow czo od tra d y c ji 3 M aja, zarzucali tw ó r­ com K o n sty tu cji — ja k to czynił J. N. Ja n o w sk i — że nie naśladow ali szlachty fran cu sk iej, k tó ra 4 sie rp n ia 1789 r. w yrzek ła się w Z grom a­ d zeniu N arodow ym sw ych p rzy w ilejó w 39. W. H eltm an zaś pisał:

N a Z a c h o d z ie lu d k r u s z y ł k a jd a n y , g o ł y m i ręk am i brał B a s t y lię (14 lip ca 1789); szlach ta rozd zier ała p ergam in a s w o j e (no'~ 4 sierp nia 1789); a u n as w m ilc zen iu o c z e k u j ą c y c h na s p r a w ie d l i w o ś ć n o w y m i k r ę p o w a n o w ię za m i, a n a s za szlach ta na p er g a m in a ch s w o ic h n o w e k ła d ła p i e c z ę c i e 411.

Przytoczone oceny K on stytu cji, pochodzące z kręgów m iędzypow staniow ej dem okracji, św iadczą w ym ow nie, że środow iska te, odm aw iając U sta­ w ie jakiegokolw iek u znania jako politycznem u p rogram ow i w czoraj

36 J. N. J a n o w s k i , O dn iu 3 m a ja 1701 r o k u (1841), [w:] W . H e l t m a n , J. N. J a n o w s k i , D e m o k r a c ja p o l s k a na e m i g r a c j i, w y d . H. R z a d к o w s к a, W a r s z a w a 1965, s. 553— 562. Por.: W. M a z u r k i e w i c z , P o g lą d na h i s to r ią p o l ­ s k ą , B ib lio tek a P ols k a — Paryż, rkps. 490, nr 21/1, s. 1180— 1190: „ K o n s ty tu cja 3-g o m aja b y ła s t w o r z o n a prz ez sz la c h t ę dla sz la ch ty ; d robn e p r o m ien ie reform na k o ­ r zy ś ć m ie s z c z a ń s t w a i w s k a z a n i e lu d o w i w i e j s k i e m u n a d zie i u le p s z e n ia j e g o lo su w p r o w a d z o n e z o s t a ł y do k o n s t y t u c j i d rogą łaski, n i e za ś n ie u z n a n ie m prawa. K o n ­ st y t u c j a 3-0 m aja n ie o s ł a b i e n i e lu b przeob rażen ie , a le w z m o c n i e n i e i u p o r z ą d k o w a ­ n ie p r z y w ile j u m iała na celu".

37 W . H e l t m a n , K o n s t y t u c j a 3 m a ja (1837), [w:] W . H e l t m a n , J. N. J a ­ n o w s k i , op. cit., s. 211.

38 S. G o s z c z y ń s k i , Dzie łu z b i o r o w e , w y d . Z. W a s i l e w s k i , t. IV, L w ó w b.d., s. 122. Por.: E. D e m b o w s k i , P isma, t. IV, W a r s z a w a 1955, s. 288— 289.

3* H e 1 1 m a n, J a n o w s k i , op. cit., s. 560 -561. 4J Tamże, s. 210.

(13)

i dziś, odrzucały je rów nież jako trad y cję, k tó rą m ogłyby zaaprobow ać. W oczach jej d em o k ratyczn y ch k ry ty k ó w U staw a 3 M aja jaw iła się jako w artość pod k ażdym w zględem negaty w n a, a zarazem k o n trsy m - bol w artości, u zn aw an y ch za w łasne. Podobne poglądy zainicjow ały no­ w ą lin ię tra d y c ji 3 M aja, d ezap ro b a ty w n ą w sto su n k u do K onstytu cji,

jako do a k tu n ie dość rew olucyjnego. Chciałoby się tu rzec, że rzeczni­ cy ty ch poglądów żyw ili do K o n sty tu c ji 3 M aja p re te n sję za to, że nie była ona... R ew olucją F rancuską.

O tym , że m im o ty ch k ry ty k , tra d y c ja zw iązana z 3 M aja nie za­ m arła, św iadczą nie tylko rocznicow e obchody, u rząd zane w różnych środow iskach em ig racyjn ych , b y n ajm n iej nie ty lko zw iązanych z Ho­ telem L am bert, oraz p róby ich organizow ania w k ra ju . W dobie m an i­ festacji p atrioty cznych , p oprzedzających w ybuch P o w sta n ia Stycznio­ wego, rocznicę K o n sty tu c ji uczczono obchodam i w K rólestw ie: sk ro m ­ niej w 1861, b ardziej okazale w 1862 r., p rzy p o m in ając z tej o k azji w a r­ szaw ską tra d y c ję odw ied zania m iejsca, na k tó ry m m iała stan ąć św ią ty ­ nia O patrzności. M an ifestacje te spotk ały się zresztą z k ry ty k ą m ie­ szczańskiej p rasy w arszaw sk iej41.

V

P o w sta n ie Styczniow e było dla Polaków w strząsem , k tó ry nie mógł nie oddziałać na k ieru n k i ich politycznego m yślenia. T rudno byłoby się tem u dziwić, że po doznanej klęsce na czoło polskiego życia poli­ tycznego w y su n ęły się te n u rty , k tó re n aw o ły w ały do liczenia się z tru d ­ ny m i do przyjęcia, ale istn iejący m i realiam i. Ale ja k zw ykle i ty m r a ­ zem realizm te n niejed no m iał imię.

Nie było przyp adkiem , że niebaw em na czoło życia politycznego w zacofanej G alicji w ysunęło się m łode, ugodow e stro n n ictw o S tań czy ­ ków, którego historyczną, a zarazem polity czn ą ideologię rozw inęła tzw . krak ow sk a szkoła h istoryczna. B udując teo rię sam ozaw inionego u p a d ­ ku jako u zasad n ien ie dla sw ej polityki, tw ó rcy podw aw elskiego k ie ru n ­ ku nie mogli uchylić się od oceny K o n sty tu cji 3 M aja. W alerian K a lin ­ ka, k tó ry pośw ięcił jej nie dokończony tom swego S e jm u Czteroletnie­

go, pisał: 41 A. G i 11 e r, M a n i i e s t a c j e W a r s z a w y 1861 r., S t a n is ł a w ó w 1908, s. 55; G i e 1- i y ń s k i , op. cit., s. 19— 21; S. K i e n i e w i c z , P o w s t a n i e S t y c z n i o w e , W a r s z a w a 1972, s. 185; F. R a m o t o w s k a , R zq d c a r s k i w o b e c m a n i l e s t a c j l p a t r i o t y c z n y c h w K r ó l e s t w i e P o ls k im w la ta c h 1860— 1862, W r o c l a w 1971, s. 389— 393; J. K o m a r , W a r s z a w s k i e m a n i i e s t a c j e p a t r i o t y c z n e I860— 1861, W a r s z a w a 1970, s. 142— 143.

(14)

N i e ł a t w o jest P o la k o w i m ć w l ć o K o n sty tu cji 3 Maja, w której czci w y c h o w a ł się od d z ie c iń s t w a , z któ rą w s z y s t k i e staran ia n a s ze w bież-,cy m w i e k u c z y n i o n e o o d ­ z y s k a n ie n i e p o d le g ło ś c i m ają p e w n e p o k r e w i e ń s t w o , i w któ rej trzy z k o l e i p o ­ k o le n ia p r z y u z y l y się w id z ieć ja k b y ostatn i i w o l ę g a s n ą c e j matki, A l e m n iem am y, ż e dz iś p o stu latach , historia p o w in n a o d z y s k a ć s w e p raw a i dać g l o s t r z e źw em u są d o w i, choć b y ten s..d miał z a b o l e ć i w y d a ć się n a w et n i e u s z a n o w a n l e m w i e l b i o ­ n ej d ł u g o r e l i k w i i ' 2.

Ów trzeźw y sąd pod piórem W. K alinki głosił, że w p raw dzie m ajow a K o n sty tu c ja uczyniła w iele dla um ocnienia państw a, przecież cechuje ją „obaw a i nieśm iałość, ilekroć chce postaw ić choćby n a jp ro stsze za­ sady dobrego rz ą d u ”, że m usiała „ u k ry w a ć to tro c h ę d ob reg o”, któ re sp raw iła, w szelako „n ie w szystko złe dało się n a p ra w ić ”, a n a jsm u t­ niejsze, że „d la chłopów nic p raw ie nie uczy n iła”43. O cena W. K alinki była więc stosunkow o do K o n sty tu c ji k ry ty czna, a m u siała być taką, skoro m iała uzasadniać głów ną tezę a u to ra : Polska u p a d ła z w łasnych w in, a n a p ra w a nadeszła zbyt późno.

W podobny ton u d erzy ł też Jó zef Szujski, chociaż podkreślał, że U staw a „m iała tę w ielką zaletę, że była sam odzielnym czynem n aro d o ­ w y m ”44, na innym zaś m iejscu zaznaczał, że była nie dosyć m onarchicz- n a 45. Dla p rzed staw iciela m łodszego pokolenia stro n n ictw a Stańczyków — M ichała B obrzyńskiego — K o n sty tu c ja była:

[..■I ś w ia d e c t w e m o drodzenia, n a p ra w ia ła b t ę d y p rzes złości, s i ę g a ła j a k o program w p r z y s z ło ś ć , w p r o w a d z a ła naród na w i d o w n i ę n o w o ż y t n e g o r o zw o ju i d o ż y cia d a w a ła mu p f e w o 40,

stw orzyła w szakże tylko jeden z w aru n kó w przyszłej pom yślności, d a l­ szych nie zdołała, gdy od p isan ia p raw trz e b a było przejść do działań, N a ocenę B obrzyńskiego w p ły n ęła teza przeciw ników szkoły k rak o w ­ skiej o „odrodzen iu w u p a d k u ”47. Ideologow ie S tańczyków byli h isto ry ­ kam i i nie m ogli nie liczyć się z u a rg u m e n to w an y m i propozycjam i n a u ­ ki histo rycznej. Było jed n a k n iezm iern ie ch ara k te ry sty c z n e , że n a w e t rew iz ja poglądów n a treść K o n sty tu c ji nie n aruszała, ja k w przy p ad k u Bobrzyńskiego, ogólnego historiozoficznego schem atu: tezy o sam ozaw i- nionym upadku, k tó rą pogląd na znaczenie a k tu m ajowego m iał uzasad­ niać.

42 K a l i n k a , S e j m C z t e r o l e t n i , t. III, s. 89— 90. 43 T am że, s. 90— 94.

41 J. S z u j s k i , D z ie ła , Seria H, t. IV, K rak ów 1894, s. 719. 4S Ta mże, t. IX, K ra k ó w 1889, s. 388.

411 M. B o b r z y ń s k i , D z i e j e P o ls k i w z a r y s ie , t. II, W a r s z a w a — K ra k ó w 1881, s. 324.

47 T ak zresz tą M. B o b rzy ń sk i z a t y t u ł o w a ł ostatn i, VIII rozd ział s w e j s y n t e z y , d o d a n y d o niej w drugim w y d a n iu : B o b r z y ń s k i , op. cit., t. II, s. 296 i n.

(15)

N arodow ą historiozofię Stańczyków , a więc także w kom ponow any w nią ich pogląd n a K o n sty tu cję 3 M aja, zw alczali zarów no epigoni le- lew elizm u i m iędzypow staniow ej dem okracji, ja k i zw olennicy poglą­ dów nacjonalistycznych, h ołdujący ideom historycznego apologetyzm u. P om ińm y tu buńczuczne dek lam acje S te fa n a B uszczyńskiego, dla k tó­ rego ak t 3 M aja był dziełem bez n ajm n iejszej skazy, zaś kto nie chciał tego przyznać, był p rzezeń odsądzony od czci i w ia ry 48, a zatrzy m ajm y się nad koncepcjam i galicyjskiego d em o k raty H e n ry k a S ch m itta. Nie

k ry ł on, że ustaw a m ajow a:

[...] z a w iera w s o b ie r ozm aite n ie d o s ta tk i, rażące d ziś s z c z e g ó ln ie j , g d y zasa da r ó w n o u p r a w n ie n ia o b y w a t e l s k i e g o , z n o s z ą c a różn ic ę s t a n ó w [...] w e s z ł a już w s z ę d z i e w ż y c i e w r a z z z asad ą z u p e łn e j w o l n o ś c i s u m ie n i a 4*.

J a k p rzy stało na u m iarkow anego d em o k ratę S ch m itt k ry ty k o w a ł og ra­ niczony c h a ra k te r refo rm y społecznej 3 M aja, uw ażał za pow ażny błąd polityczny zap row adzenie dziedziczności tron u, ale — na p rzekó r hi- p e rk ry ty cy zm o w i w ielu dem o k rató w z la t m iędzypow staniow ych — w sum ie oceniał K o n sty tu cję jako ak t najw yższej wagi, k tó ry jeśli nie zapobiegł k a ta stro fie R zeczypospolitej, to ty lko z w iny sąsiadów oraz... króla. H. S ch m itt k on ty n u o w ał:

Z aczęte zaś na W i e l k i m S e j m ie dz ieło o d rod zen ia n ie u s ta ło z u p a d k ie m p a ń s t w o ­ w y m R z e c z y p o s p o lit e j , a le trwa w ś ró d str a s z n y c h d o ś w i a d c z e ń i m ę c z e ń s t w a aż do dni n a s zy c h , a s a m e p o s t ę p y na d rodze t e g o o drodzenia, m im o przes zk ód i zapór n a j w y s z u k a ń s z y c h , d o w o d z ą w y m o w n i e , ż e u p a d e k p a ń stw a n ie o djął n a r o d o w i ż y ­ w o t n o ś c i, a zatem i w i e l k i e p o w o ła n i e j e g o d z i e j o w e istn ie w ca łe j s w e j s i l e 50.

Z tego p u n k tu w idzenia K o n sty tu c ja 3 M aja była dziejow ym m om en­ tem , in au g u ru jący m w ielki proces narodow ego odrodzenia. N ietru dn o jest w skazać na lelew elow skie filiacje tej koncepcji.

N ie było przyp adkiem , że m im o całego swego k ry ty c y z m u do poli­ tycznych tra d y c ji R om antyzm u, do tego w łaśnie w ątk u m yślow ego n a ­ w iązali w sw ym poglądzie na K o n sty tu cję 3 M aja ci ów cześni politycz­ n i realiści, k tó rzy w yw iesili n a sw ych sz ta n d a ra c h h asła pozytyw izm u. Było zrozum iałe, że w izja narodow ej przeszłości, k tó rą w y p raco w y w a­ li, była fu n k cjo n aln a w sto su n k u do ich p ro g ra m u cyw ilizacyjnej „ p ra ­ cy u p o d staw ” jako środka, m ającego zapew nić narodow i lepszą p rzy ­ szłość. W zw iązku z ty m na m ajow ą ustaw ę należało spojrzeć jako na

48 Por.: S. B u s z c z y ń s k i , Z n a c z e n i e d z i e j ó w P o ls k i I w a l k o n i e p o d le g ł o ś ć . P ozn ań 1882, s. 80.

49 H. S c h m i t t , D z i e j e P o ls k i XV II I 1 X I X w i e k u , t. III, K ra k ó w 1867, s. 150. 50 T am że, s. 213. Por.: t e n ż e . Z d a r z e n i a n a j w a ż n i e j s z e z p r z e s z ł o ś c i n a r o d u p o l s k i e g o , L w ó w 1869, s. 615— 616.

(16)

św iadectw o dokonanej niegdyś, m niej lub b ardziej skutecznej, ale osią­ g n iętej w łasn y m i siłam i n a p ra w y stosunków krajo w ych , by w łączyć ją do w łasnej tra d y c ji politycznej jako leg ity m u jącą p ro gram pozyty w is­ tów chw aleb ną zaszłość.

Tezę o „odrod zeniu w u p a d k u ” ro zb u d ow ała h isto rio g ra fia w a rsza w ­ skiej pozyty w istycznej szkoły h isto ryczn ej, nie ograniczając pojęcia od­ ro d zen ia tylko do dzieła S ejm u C zteroletniego, ale rozciągając je na ca­ ły o k res stan isław ow sk i51. D aw ało to podstaw ę do rew izji o b razu dzie­ jów Polski, proponow anego przez k ieru n e k k rakow ski, choć nie ta k in­ teg raln ej, ja k się n iek ied y sądzi, biorąc na w ia rę polem iczne w yw ody W ładysław a Sm oleńskiego, w y m ierzo n e w szkołę krak o w sk ą52. W iązało się to rów nież z ro zw ijan iem od m iennych od niej poglądów na K on­ s ty tu c ję 3 M aja. Początkow o, pod piórem Wł. Sm oleńskiego i T adeusza K orzona, o cena U staw y nie b y ła pozbaw iona akcentów krytycznych, k tó re je d n a k z upływ em lat b lad ły 5*, choć K orzon wciąż za „ fa taln y b łąd ” jej tw órców będzie uw ażał „ d o k try n e rsk ie, nie p o p a rte żadnym i w idokam i realn y m i, gonienie za m o n arch ią dziedziczną bez m o n ar­ ch y ”54. W y b itny te n h isto ry k był zresztą zakochany nie w 3 M aja, ale w Kościuszce. B ardziej o deń i od Sm oleńskiego zachow aw czy A leksan­ d e r R em bow ski uw ażał, że K o n sty tu c ja 3 M aja „była w zorem refo rm y , k tó ra z p rąd a m i am ery k ań sk o -fra n c u sk im i m ając m ało pu n k tó w stycz­ ności, ożyw iona jed n a k była ty m że sam ym duchem now ożytnego po­ rząd k u państw ow ego i tym że sam ym p rag n ien iem stw o rzen ia o rg an iza­ cji, k tó ra by now ym potrzebom zap ew n iła trw a ły rozw ój i siłę”55. B yła ona aktem , łączącym przeszłość z przyszłością, zapobiegała — w im ię p o trz e b k ra ju — „p ok rzyw d zen iu i w y zyskiw aniu klas nieu p rzy w ilejo - w a n y c h ”5“. H isto ry k pisał: и Por.: M. H. S e r e j s k i , A. F. G r a b s k i , T a d e u s z K o r z o n a i d e a o d r o d z e n ia n a r o d o w e g o w d o b i e s t a n i s ł a w o w s k i e j , [w:] K o r z o n , op. cit., s. 5— 37: A . F. G r a b ­ s k i , W a r s z a w s k a s z k o ł a h i s t o r y c z n a . P róba c h a r a k t e r y s t y k i , [w:] P o ls k a m y ś l lilo - z o i i c z n a i s p o ł e c z n a , red. B. S k a r g a, t. II, W a r s z a w a 1975, s. 523 i n. ** Por.: W. S m o l e ń s k i , S z k o ł y h i s t o r y c z n e w P o ls ce , przedm. A. F. G r a b ­ s k i , W a r s z a w a 1986, pa s s im .

“ S m o l e ń s k i , O s t a t n i rok, s. 417 i n.; W. G r a b i e ń s k i (W. S m o leń sk i), D z i e j e n a r o d u p o l s k i e g o , t. II, K ra k ó w 1898, s. 124 i n . ; t e n ż e , Z n a c z e n i e K o n s t y ­ t u c j i 3 -g o M a ja , W a r s z a w a 1918, p a s s i m ; K o r z o n , O d r o d z e n i e , s. 327— 330, 467 i n.i t e n ż e , H is to r ia P o ls k i, K ij ó w 1918, s. 301 i п.; por.: M. W i e r z b i c k a , W ł a d y s ł a w S m o l e ń s k i , W a r s z a w a 1980, s. 82 i n.; A. F. G r a b s k i , P o g l ą d y W ł a ­ d y s ł a w a S m o l e ń s k i e g o na d z i e j e P o ls k i, „P rz egląd H is to ry c zn y " 1974, nr 2, s. 329 i n.; J. W ł o d a r c z y k , T a d e u s z K o r z o n . G ł ó w n e k o n c e p c j e h i s t o r y c z n e i histor io - z o l i c z n e , Łódź 1958, s. 89 i n., 139 i n. 84 K o r z o n , O d r o d z e n i e , s. 330. 5S A. R e m b o w s k i , P isma, t. I, W a r s z a w a 1901, s. 76. Ta mże, t. I, s. 77,

(17)

K o n s t y t u c j a 3 maja n ie by ła, jak to m y l n i e [Albert] So rel w y p o w i e d z i a ł , d ziełe m s t w o r z o n y m przez sz la ch tę i to dla jej w ł a s n e g o dobra, a le d ziełe m s z la ch ty , która p r a g n ę ła p o d n i e ś ć n iż sz e w a r s t w y s p o łe c z e ń s t w a , ob u d z ić t y m s p o s o b e m w ś r ó d nich p r z y w ią z a n ie do n o w e g o porządku, a c o n a j w a żn ie j s z e, b y ła d ziełem , m a j ą c y m o ca li c e g z y s t e n c j ę R z e c z y p o s p o l it e j ” .

D aw ała w ięc — bo ta k i w niosek pły n ął z tego poglądu — ow ej z re h a ­ bilitow an ej przez w p row adzen ie K o n sty tu c ji szlachcie m o raln e praw o do p rzew odzenia narodow i. Było to całkow icie sprzeczne z in te rp re ta ­ cjam i K onstytu cji, ro zw ijan y m i przez dem okratów . D zieła o U staw ie R ządow ej 3 M aja n a tle porów naw czym , k tó re zam ierzał opracow ać, A. Rem bow ski napisać nie zdążył,

VI

Z w iązana z ry w alizu jący m i ze sobą n u rta m i p olitycznym i h isto rio ­ g ra fia o statniego trzydziestolecia XIX w. z pew nością rozszerzyła za­ kres rzeteln ej w iedzy o m ajow ej ustaw ie, ale politycznych n am iętn o ś­ ci, zw iązanych ze zróżnicow aniem jej ocen nie ugasiła, choć n ik t już w ów czas nie m yślał o K o n sty tu c ji jako o program ie. Szczególnie n a ­ m iętn e sp ory rozgorzały wówczas, kiedy nadeszło stulecie jej uch w ale­ nia. Z ako nspiro w ana Liga P olska podjęła w ów czas in icjaty w ę „bu dze­ n ia narodow ego d u c h a ” przez organ izo w an ie obchodów polskich rocz­ nic historycznych, co spotkało się z poparciem epigonów tra d y c ji po­ w stań czy ch 38. W m arcu 1891 r. uk azała się w W arszaw ie okolicznościo­ w a odezw a, naw o łu jąca do św ięto w an ia rocznicy K o n sty tu cji. J e j a u to r — a był nim Rom an Dm ow ski — u d erzy ł w s tru n ę apologetyzm u. O 3 M aja pisał:

w ty m dniu naród się d o w ie d z ia ł, iż w ś r ó d z e p s u t e g o stan u u p r z y w i l e j o w a n e g o , s t o j ą c e g o u st eru rząd ów , z n alazła się g arść ludzi m iłu j ą c y c h O jc z y z n ę , z d o ln y c h dla jej m iło ś ci p o ś w i ę c i ć c z ę ś ć s w o ic h p r z y w i le j ó w , że w t y m w r e s z c i e dniu serca ludzi u c z c i w y c h n a p e ł n ił y się n a d zie ją l e p s z e j p r z y sz ło ś ci, że w c h w ili z b l iż a j ą c e g o się u p a d k u u w ie r z y l i oni, iż odradza się P ols k a w i e lk a i n ie p o d le g ła , kro czą ca

na-ST T am że, t. I, s. 77. Por. in n e w y p o w i e d z i h is to r y k a o K o n s t y t u c j i oraz o p o ­ g lą d a c h na nią in n y ch ba d aczy: t e n ż e , P isma, t. II, W a r s z a w a 1902, s. 444— 446; t. III, W arszr.w a 1906, s. 352 i n., 304 i n., 422— 423, 473 i n., 520 i n., 634 i n. Por.: J. D a n i e l e w i c z , S p o ł e c z n o - p o l i t y c z n e p o g l ą d y A l e k s a n d r a R e m b o w s k i e g o , A n n a le s U n iv e r s it a t is M ariae C u r ie - S k ło d o w s k a 1955, t. X, nr 5, S e c t io F, s. 178— 179.

r® Por.: S. K o z i c k i , H is to r ia Ligi N a r o d o w e j (o k r e s 1887— 1907), L ond yn 1964, s. 487 i n.; R. W a p i ń s к i, N a r o d o w a D e m o k r a c j a 1893— 1939. Z e s t u d i ó w n a d d z i e ­ j a m i m y ś l i n a c j o n a l i s t y c z n e j , W r o c ł a w 1980, s. 25 i n.; A . F. G r a b s k i , W k r ą g u k u l t u N a c z e l n i k a . R a p p e r s w i l s k i e i n i c j a t y w y k o ś c i u s z k o w s k i e (1894— 1897), W a r s z a w a 1981, s. 24 i n,

(18)

przód pod has ła m i w o l n o ś c i , r ó w n o ś c i i br aterstw a. [...] Drapieżn i s ą s ie d z i ro z ­ szarpa li o d r a d z a ją c y się naród, ale ch w ila , któ ra zrod zi ła te n a d zieje, po zo sta ła ś w ię t ą na z a w s z e J...]5*.

N ielegalne obchody rocznicow e odbyły się w W arszaw ie, pociągając za sobą re p re s je w ładz; w G alicji uroczystości były legalne. Okolicznoś­ ciow e obchody o d były się też w licznych polskich sk upiskach za g ra ­ n icą80.

S p raw a obchodów stu lecia u ch w alen ia K o n sty tu c ji spolaryzow ała o pinię publiczną. L udw ik K ulczycki pisał: „S fery k o n se rw aty w n e i li- beraln o -ug od ow e p rzeraziły się. W w iększości pism w arszaw sk ich po­ jaw iły się arty k u ły , w zy w ające społeczeństw o do spokoju. M łodzież p a ­ trio ty c z n a spoliczkow ała za to ich au to ró w i red a k to ró w ow ych pism ”61. W G alicji, gdzie — jak to pięknie pow iedział Feliks P e rl — stu le tn ia rocznica uczyniła z 3 M aja „n aro d o w ą św iętość, w yw yższyła go ponad inne p a m ią tk i”62, na „fałszyw e b udzenie d u ch a” rzucał grom y hr. S ta ­ nisław T arnow ski. P isał:

W n a s z y c h p a m i ą t k o w y c h o b c h o d a c h tkw i i k r y je się [...] p ie r w ia s t e k zly. To nie u rojen ie, t y lk o d o ś w i a d c z e n i e . W i e m y w s z y s c y , że przed laty t rzy d zies tu ur ządzane n a b o ż e ń s t w a i ś p ie w y , dla o g ó ł u b y ł y p r o sty m i sz c z e r y m n a b o ż e ń s t w e m , ale dla ty c h , co je urządzali, b y ł y p r e t ek s t em i środ kiem; i w i e m y , ja k ie b y ł y ich skutki. P o d o b n ie jest dziś, c h o ć bez c elu z b r o j n e g o powstania®*.

H ra b ia — p ro feso r grom ił p rzede w szystkim „n aszych panów postępo­ w y ch ” o raz an archistów , nie dom yślając się naw et, że an im a to ra m i zw alczanych przezeń obchodów byli ludzie, którzy ju ż niebaw em z n aj­ dą sw oje polity czn e m iejsce w ru ch u narodow ym . Chociaż w G alicji udział socjalistów w obchodach 3 M aja był znaczący — p a rtia zezw oli­ ła robotnikom n a udział w pochodzie trzeciom ajow ym , zorganizow anym w e Lw ow ie — przecież sto su n ek polskiego ru c h u socjalistycznego do te j rocznicy nie był w całości jednoznaczny.

Z decydow anie przeciw niej w y stąp ili p rzedstaw iciele re w o lu c y jn e ­ go sk rzy d ła polskiego ru ch u robotniczego. W w y d a n e j anonim ow o b ro ­

5* K o z i c k i , op. cit., s. 507— 508, por. tamże, s. 71— 75; M. K u ł a k o w s k i , R om an D m o w s k i w ś w i e t l e l i s t ó w i w s p o m n i e ń , t. I, L ond yn 1968, s. 29 i n., 139 i n.

60 Por.; K. B a r t o s z e w i c z , K s i ę g a p a m i ą t k o w a s e t n e j r o c z n i c y u s ta n o w i e n ia K o n s t y t u c j i 3 M a ja , t. II, K rak ów 1891, s. 77 i n.; F. P e r l , D z ie j e ruchu s o c j a l i s t y c z ­ n e g o w z a b o r z e r o s y j s k i m ( d o p o w s t a n i a PPS), W a r s z a w a 1953, s. 373 i n.; M. M a z o ­ w i e c k i (L. K u lczyck i), H is to r ia ru ch u s o c j a l i s t y c z n e g o w z a b o r z e r o s y j s k i m , Kra­ k ó w 1903, s. 194 i n.

61 M a z o w i e с к i (L. K u lcz y c k i), op. cit., s. 194. c* P e r 1, op. cit., s. 374.

(19)

szurze S tan islaw M endelson ostro rozp raw iał się z K o nstytucją, k tó ra „tylko grobow y k am ień nad ojczyzną p o sta w iła ” i dowodził, że orga­ nizow ane w łaśnie p a trio ty c z n e obchody m ają na celu u trz y m y w a n ie klasy robotniczej w ucisk u 64. S. M endelson przem ów ił nad to przeciw św ięceniu 3 M aja na obchodzie w L ondynie. B ardziej odeń u m iark o w a­ na p ary sk a „P ob ud ka” pisała, że K o n sty tu cja „pozostanie w dziejach jako k a rtk a p apieru, napisana pod w pływ em najszczerszych zapew ne chęci, ale zbudow ana niedołężnie, bo ośw ięcająca s ta rą w zględem lu d u n ie­ spraw iedliw ość i po daw nem u tłum iąca siły n aro d o w e”65.

Ten k ry ty cy zm w stosunku do U staw y 3 M aja nie był na s k ra j­ nej lew icy czym ś now ym : jeszcze W ielki P ro le ta ria t uw ażał w szelkie ru ch y narodow e za o d w ra c an ie uw agi od ucisku klasow ego. P rzed dzie­ sięciom a laty (1881) zw iązany z g ru p ą „R ów ność” w G enew ie K azim ierz D łuski o tw arcie odm aw iał K o n sty tu cji jakiegokolw iek znaczenia w śród chw alebnych tra d y c ji zarzucając, że nie sta n ę ła ona na w ysokości r a ­ dykalizm u W ielkiej R ew olucji F ra n c u sk ie j6®. K. Dłuski oceniał 3 M aja n iem al ta k samo, ja k niegdyś W. H eltm an. Nie ulega w ątpliw ości, że rew o lu cy jn e skrzydło polskiej lew icy socjalistycznej konty nuo w ało uk ształto w an ą na lew icy obozu d em okratycznego w okresie m iędzy- p ow staniow ym linię tra d y c ji dezap ro b aty w n ej w sto su n k u do K o n sty ­ tucji. N ie znaczy to jednak, by tylko p o w tarzało poglądy sw ych po­ przedników . Dodało do nich now e elem en ty : oceniało A kt m ajow y z p u n k tu w idzenia głoszonej przez siebie podm iotow ości klasy ro b o tn i­ czej. W iązała się z ty m w ażna rów nież w przyszłości sp ra w a stosun k u 1 do 3 M aja. P rzeciw staw ien ie tra d y c ji 3 M aja w łasnej, p ro le ta ria c ­ kiej, choć m łodej tra d y c ji 1 M aja, zostało polskiej lew icy socjalistycz­ nej n iejak o podrzucone przez te siły, k tó re angażując się w o rg an iza­ cję obchodów trzeciom ajow ych podjęły agitację „żeby robo tnicy ponie­ chali 1 m aja, a przyłączyli się do obchodu »ogólnonarodow ego«. Z ręcz­ n iejsi a g itato rzy w abili robotników hasłem p rzen iesien ia św ięta 1 m aja n a 3 m a ja ”®7. O dpow iedzią n a to ze stro n y ra d y k a ln e j lew icy socjalis­ tycznej było p rzeciw staw ien ie ty ch dw óch św iąt a k u ra t o d w ro tn e od

ч P e r l , op. cit., s. 375— 376.

os P e r l , op. cit., s. 375. O z ró ż n ico w a n iu o c e n K o n sty tu cji w k o la c h p o lsk iej l e w i r y r e w o l u c y j n e j por. szerzej: M. O r z e c h o w s k i , R e w o lu c j a , s o c j a li z m , t r a ­ d y c j e . P r z e s z ło ś ć n a r o d o w a i t r a d y c j e w m y ś l i p o l i t y c z n e j r e w o l u c y j n e g o nu rt u p o l ­ s k i e g o ru ch u s o c j a l i s t y c z n e g o , W a r s z a w a 1984, s. 142— 143, s. 171.

« P i e r w s z e p o k o l e n i e m a r k s i s t ó w p o l s k i c h . W y b ó r p i s m I m a t e r i a ł ó w ź r ó d ł o w y c h z lut 1878— 1886, red. A. M o 1 s k a, t. I, W a r s z a w a 1962, s. 394. Por.: O r z e c h o w ­ s k i , op. cit., s. 78, 123.

07 P e r 1, op. cit., s. 374; por.: I. D a s z y ń s k i , B a n k r u c t w o d e m o k r a c j i gali- c y j J k i e j , „ P r z e d ś w i t " ’1895, nr 1— 3, s. 5; J. B u s z k o , N a r o d z in y ruchu s o c j a l l - s t y c z n e g o na z i e m i a c h p o l s k i c h , K ra k ó w 1967, s. 248.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na posiedzeniu Rady Doradczej programu GMES (GMES Advisory Council – GAC), które odby³o siê w dniu 1 czerwca 2005 roku stwierdzono, ¿e realizacja tego zadania wyma- ga regularnego

Wskazane zostały również sytuacje krańcowe, bazujące na hipotezach, np.: co w przypadku, gdy zabieg usunięcia ciąży jest legalny, a podmiot wykonujący wydobędzie żywy

Perturbative quantum gravity in the framework of the Schwinger–Keldysh formalism is applied to compute lowest-order corrections to expansion of the Universe described in terms of

znamiennych dla danych typów pisarstwa stylów bądź sprawy związane z częstotliwością ukazywania się wydawnictw oraz przy- kładami (te ostatnie odnoszą się wyłącznie

Znaleziono w nich fragmenty naczyń obtacza- nych na kole i ornamentowanych liniami falistymi, gliniany przęślik kształtu dwustożkowatego, żelazny haczyk do wędki

W  końcu  przystąpiono  do  obioru  miejsca  i  dnia  na  następne  miesięczne  zebranie  i  zgodzono  się  aby  to  odbyło  się  w  dniu 

Skoro dla wszystkich krajów gospodarczo najmniej zaawansowanych oraz dla większości średnio rozwiniętych krajów Afryki, wyspiarskich krajów Pacyfiku i Karaibów głównym

przekształciła wymieniony Wydział Wczasów CRZZ w Fundusz Wczasów Pracowniczych (FWP), nadając mu osobowość prawną prawa publicznego i rangę głównego ośrodka