• Nie Znaleziono Wyników

Słowo na "theatrum" wojny, czyli mowy pozostałe po czasach Dymitriad : epizod smoleński

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Słowo na "theatrum" wojny, czyli mowy pozostałe po czasach Dymitriad : epizod smoleński"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

Maria Barłowska

Słowo na "theatrum" wojny, czyli

mowy pozostałe po czasach

Dymitriad : epizod smoleński

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 12, 209-229

2006

(2)

TMPnS

Seria XII 2006

Maria Barłowska

Słowo na

theatrum

wojny, czyli mowy pozostałe

po czasach Dymitriad. Epizod sm oleński

R

o zp o w sz ec h n ien ie się o rato rstw a w R zeczypospolitej X VII w. było postrzegane ja k o j e d ­

na z jej cech specyficznych. W to n ie w yraźnie p o ch w a ln y m , p rez en tu ją c E u ro p ie poczet n ajzn ak o m itszy ch m ó w có w sarm ackich, S zy m o n Starow olski pisał o zn aczen iu w ym ow y:

nie w idziałem , by g dziekolw iek była szerzej praktykow ana. W Polsce bow iem , gdy w śró d szlachty ktoś przy ch o d zi na św iat lub u m iera, schodzą się sąsiedzi i w obec niezw ykle licznego grona słuchaczy w ygłaszają m ow y, czy to w in sz u ­ jące, czy żałobne. P odo b n ie, gdy św iętuje się zaślubiny albo w zyw a skłóconych, by p ow ró cili d o daw nej przyjaźni, gdy trw a proces sądow y albo ktoś o b ejm u je urząd, gdy w ita się pow racających z w o jn y lub długiej podróży, gdy nad d o b re m p u b lic zn y m o bradują sejm iki, gdy posłow ie ziem scy w ysyłani są na sejm k o ­ ronny, gdy o biera się sędziów try b u n ału w' k tó ry m k o lw ie k ro k u i z ja k ieg o k o l­ w iek o k ręgu — w szędzie tam w ygłaszane są oracje u ło ż o n e zgodnie z zalece­ niam i r e to r ó w 1.

W z u p e łn ie inn ej, satyrycznej tonacji, ale w jakże p o d o b n y sposób, rozw ijał m yśl o ro zp le­ n ie n iu się w Polsce o ratorstw a M aciej K azim ierz S arbiew ski'. D la poparcia w spólnej p

rze-1 Sz. Starowolski. D e claris oratoribus S a rnnitiac. O z n a k o m ity c h m ów cach S a n u a c ji. iryd. i tl. £. J. Głybicka. Warsza­ wa 2002, s. 27.

2 M. K. Sarbiewski, D c pcifccta poesi, sire le rg iliu s et H o m e ru s. O p o e z ji doskonalej, c zy li W erg iliu sz i H o m er, tl. M. Plezia, opr. S. Skimina, W rocław 1954. s. 200-201: „Gdzie indziej w ym ow a znajduje schronienie w książkach, u nns panuje na zebraniach, w sądach, na sejmach. [...] Pizy kołysce i przy katafalku, przy stole i przy ślubie, zawsze wygłaszają mowy, pozdrawiają nimi przychodzących na świat, żegnają odchodzących zen, synowie ojców, dw orzanie swych panów wracających z miasta witają przem ow am i, jakby co najmniej z Indii przybywali".

(3)

210 M aria Barluwska

słanki obydw aj pisarze zastosow ali w yliczenia, tw orzące długi katalog okoliczności, z k tó ry m i zw iązane było w ygłaszanie mów. W ydaw ać by się m ogło, że katalog te n , w skazując ja k o głó w ­ ne obszary fu nkcjonow ania o ratorstw a w życiu p u b lic zn y m sejm , sejm iki i trybunały, a w życiu pryw atnym ró żn e uroczystości i okazje rodzinne, w y cz erp u jeje niem al całkowicie. I rzeczyw i­ ście, ogląd dru k o w an y ch zbio ró w oratorskich taką ocenę potw ierdza. Je d n a k sięgnięcie do w y­ kładów retoryki każe o d notow ać jeszcze je d e n obszar funkcjonow ania oratorstw a3. W p o d b u ­ d o w an y m tradycją antyczną p rzek o n an iu reto ró w siła w y m ow y miała objaw iać się też na w o j­

nie. C zyżby w ięc m ów ca, nie tylko żołn ierz, w ystępow ał w X VII w. na theatnuu w ojny?

Z w iąz ek kraso m ó w stw a i w o jn y na p e w n o nie dziw i w epice historycznej. K arty p o e m a ­ tó w pró cz scen batalistycznych w ypełniają relacje z narad i poselstw , a sam ym starcio m to w a ­ rzyszą w ygłaszane przez w o d z ó w i b o h a te ró w b o jo w e p o b u d k i. R ó w n ie oczyw iste je s t p o ja­ w ianie się orato rstw a tow arzyszącego w o jn ie w historiografii. Je d n a k m im o w z m ia n e k w spółczesnych, ja k choćby poch w ały S tarow olskiego fo rm u ło w a n e w o b ec żołnierskiej w y- m o w y ja n a Z am oyskiego, Stanisław a Ż ó łk iew sk ieg o czy Jana Karola C h o d k iew ic za, rzeczy­ w iste istn ien ie tego obszaru o rato rstw a pozostaw ało je d y n ie w sferze p rzy p u szczeń . P rześle­ d ze n ie źró d eł zw iązanych z o b lę że n iem S m o leń sk a w latach 1609-1611 p o w in n o nadać ty m p rzy p u sz c z e n io m bardziej realny kształt4.

O b ra z o b o z u pod S m o leń sk iem , ja k i rysuje się w św ietle rę k o p iśm ie n n y c h przekazów , pozw ala d o strze c niebagatelną rolę, jak ą o d egrało na tej scenie w o jen n e j o rato rstw o . J u ż sam a liczba w y głoszonych i zach o w an y ch p rz e m ó w je s t znacząca: d o dziś o d nalazłam ich 16. P rz e­ de w szy stk im są to m o w y poselskie. Tw orzą o n e najliczniejszą rep rezen tację, co łatw o daje się w y tłu m aczy ć specyficzną sytuacją. Pod S m o leń sk iem przebyw ał b o w ie m sam król Z y g ­ m u n t III, n atu ra ln y m w ięc bieg iem rzeczy to w łaśnie tam przybyw ały poselstw a, k tó re w in ­ nej sytuacji docierałyby na d w ó r królew ski: legacje przynoszące p ro śb y w ojska kw arcian eg o 3 czy p o stu laty żołn ierzy inflanckich^. D o d ać do nich je d n a k trzeba poselstw a zw iązane z k o n ­ k retn ą sytuacją strategiczną, czyli w y nikłe z o żyw ionych, tru d n y c h i d łu g o trw ały ch k o n ta k ­ tó w d y p lo m aty czn y ch p o m ię d zy k ró lem a w ojskam i pozostającym i na służbie D y m itra 7. D ru g a g rupa oracji to m o w y ściśle należące d o sw ady w o jen n e j. W iążą się o n e b ez p o śre d n io

1 M ow y w odza do żołnierzy uw zględnili w retorykach np. M ichał Radau, fan Kwiatkiewicz, N icolaus C

aussi-I 1 U S .

4 Prócz bogatej reprezentacji relacji pam iętnikarskich są to przede w szystkim rękopisy związane z działalno­ ścią podkanclerzego Feliksa Kryskiego: rps Biblioteki Raczyńskich w Poznaniu (dalej: Racz.) sygn. 33 i rps Biblioteki Kórnickiej PAN (dalej: BK) sygn. 324.

^ P r z e m o w a p o słó w od żo łn ie rstw a kw arcianego, rps Racz. 33, k. 2 1 0 1>.-211; O d p ra w a i respons ty m ż e , ib id em , k. 211 i\

-213. '

6 P r z e m o w a Je [g ]o M fo śc iJ P [ a n a j p o d ka n c lerze[g ]o koronnego do P [ a n ó w ] p o słó w infla n ckich p o p o se lstw ie , ib id em , k. 137^.-1381».

7 [M. S. M archocki |, P oselstw o od rycerstwa p o d M o s k w ą będącego do Je[g ]o K r fó le w s k iijJ M [o s'c i]p o d S m o le ń s k p r z y ­

słane [24X1 1609), ib id em , k. 79 r.-81 i;.; [ M. Ś. M archocki |. D o Ich M fo s jc i P fa n ó w } S e n a to ró w i K o ła R ycerskiego o ty c h że u stn ie o d p ra w o w a n c [24X1 1609], ib id e m , k. 81 i\—8 21\; F. Kryski, R e sp o n s s ło w n y p r z e z J e fg J o M [o śc iJ P ana

P odkanclerzego k o ro n fu e g o j im ie n ie m J le g o ]K [ r ó le w sk iijlM [o ś c iJ P osłom od R ycerstw a spod S tolice M o s k ie w s k ie j [26X1

1609], ib id em , k. 82 i'.—83; F. Kryski, M o w a J e fg J o M [o ś]c i P fa n a J P o d k a n c le rze fg jo koro n n e[g ]o do P [ a n ó u j P ostów

(4)

z w alką i przynależą do rycerskiego c e re m o n ia łu 8. O sta tn i w reszcie, rysujący się na podstaw ie oglądu m ateriału źródłow ego, zespół m ó w re p re z e n tu je o rato rstw o żałobne. W istocie m ow y w ygłaszane w obozie, np. przy w y p ro w a d ze n iu ciał zm arłych lycerzy, stanow ią je d y n ie p ie r­ w szy akt żałobnego d ram a tu , k tó ry znajdow ał swe d o p e łn ie n ie ju ż na ziem iach R z eczypospo­

litej, ale który daje się uchw ycić je d y n ie w7e frag m en tach ’. Z resztą m im o tak licznie zachow a­

nych źródeł, w szystkie te ocalałe zapisy żyw ego słow a są je d y n ie fra g m en tem znacznie w ięk ­ szej całości. N ie je d n o k ro tn ie b o w iem p am iętn ik arze o d n o to w u ją fakt w ygłoszenia mowy, której nie u d ało się o dnaleźć, bądź też zachow ała się tylko je d n a część o ratorskiego d w ugłosu.

M o w y są je d n y m z kilku e le m e n tó w w sp ó łtw o rzący ch legacje. O p ra w ą ich był uroczysty w jazd poselstw a, a n astępnie sam o c e rem o n ia ln ie trak to w a n e je g o o dpraw ianie. Tak na p rzy­ kład w yglądał w jazd poselstw a 28 stycznia 1610 r.:

P osłow ie od w ojska m oskiew skiego, k tóre przy Im p o sto rze pod stolicą [stało],

w jechało w o bóz JK M . Przyjął ich honoriftce. Potykali [ic h ] Im ci pan starosta

białokam ieniecki i pan starosta słonim ski, w ięc p rzed n im i jechało Kozaków7 zaporoskich chorągw i pięć, u sarzów niem ało i inszego luda p o spolitego z d w o - rzan y KJM barzo siła [a sam i posłow ie bogato ub ran i na d o b ry ch je c h a li ba­ ch m atach ] l0.

O d p ra w ia n ie poselstw a dzieliło się na dw ie części: n ajpierw posłow ie wygłaszali m ow ę, której u z u p e łn ie n ie m m ogła być p ise m n a legacja, na co odpow iadał w im ien iu króla kanclerz, tradycyjnie nazyw any „u stam i” władcy. N ajczęściej był to p o dkanclerzy Feliks Kryski, ale p o ­ niew aż istniał w yraźny podział k o m p e ten c ji kanclerzy K orony i W ielkiego K sięstwa, w p rzy ­ padku poselstw a m oskiew skiego o d p o w ied zi udzielał kanclerz litew ski Lew S ap ie h a". Taka

K J M p o d S m o le ń s k 2 2 A u g u j s t ij 1 6 1 0 . rps B iblioteki Zakładu N arodow ego im. O ssolińskich we W rocławiu (da­

lej: O ssol.) 207, s. 54-60; F. Kryski. M o w a J e J g /o M [ o śe ij P a [n a ] P o d k a n c le r z e g o K o ro n Jn cg o / p r z e d d a n ie jm j re-

sp onsn JeJgJo K r[ó le w sk ie j] M Jo ści] ty m ż e P [a n o m J P o slo m w o jska na in szą stronę z a c ie n io n e g o , rps Racz. 33,

k. 197-197 i’.: M o w a do p o słó w w ojska spod M o s k w y , g d y do J K M z k o n d itia m i p r z ) j e ż d ź a l i p o z b ie ż e n in D y m itr a , rps A rchiw um G łów nego Akt D aw nych wr Warszawie, Archiw u m Radziwilowskie II. ks. 10. s. 138.

s R z e c z do R ycerstw a, rps Racz. 33, k. 199-200 v.: D z ię k o w a n ie R ycerstw u p o d S m o le ń sk ie m , ż e trw a li b e z p ie n ię d z y na

słu ż b ie , rps BK 324. k. 71 i\; F. Kryski. R e sp o u s J e J g jo M J o śjc i Pana P odkanclerzego K oronJnegoJ na p r ze m o w ę P J a n ó w J P o słó w od JeJgjo M Jo sci] Pana H e tm a n a i R ycerstw a p o d S m o le ń s k p osłanych z a r a z p o o tr z y m a n y m 4 Iu lii n a d n ie p rz[yja c ie]lem z w y c ię stw ie , rps Racz. 33, k. 158-159; W. K rukienicki, P r z e m o w a do K JrólaJ JeJgJo M J o śjc i Z y g m j u n t j a I I I od w o jska p r z y o d d a ira u iu S z u js k ie g o cara m o sk ie w sk ie jg jo p o d S m o le ń s k ie m p r z e z Pa [n a ] K r u k ie n ic - kieg o , rps O ssol. 647. s. 229-230; [F. Kryski },A d h o rta tia rycerstwa p o d S m o le ń s k ie m do s z tu r m u , rps Racz. 33, k. 201

r-2 0 2 ; [F. K iyski], D z ię k o w a n ie R ycerstw u p o w zię c iu S m o le ń s k a , rps BK 324. k. 71 i\-7 2 t>..

q F. Kryski. M o w a do J K M p o ześciu P J a n a J w o je w o d y bracław skiego p o d S m o le ń s k ie m , rps O ssol. 207. k. 335 r - 3 3 6 i1.: F. Kryski. P r z e m o w a na p ogrzeb P Ja n a J M a rc in a W ejera. ibidem , k. 336 t>.~337 i\; W M iaskowski, N a po g rze b ie P J a n a J W ojciecha G a je u ’skiego, starosty njskiego d z ię k u je P JanJ W ojciech M ia s k o w s k i, d w o rza n in J J e g o ] K Jró le w sk iej] M Jo ści] i T e n że na p r z e p ro w a d z e n iu tegoż ciała p r z e z P o z n a n ie [m ow y na pogrzebie W. Gajewskiego] rps Litew­

skiego Państw ow ego A rchiw um H istorycznego (Lietuvos Vałstybes lstorijos Archyvas) w W ilnie sygn. 1135,

op. 2/40. k. 81 r.-83. " ’ "

10 D ia r iu s z drogi króla jm c i Z y g m u n ta I I I od szczęśliw eg o w y ja zd u z W i n a p o d S m o le ń s k w roku 1 6 0 9 die 18 A u g u sta

i fortunnego p o w o d z e n ia p r z e z lat d ir ie do w zięcia z a m k u S m o le ń s k a w roku 161 I. opr. ). Byliński, W rocław 1999,

s. 1 16. "

1 M ow y posłów m oskiew skich znane z relacji nie są w tym miejscu przedm iotem analizy

(5)

212 M aria Barlowska

u stn a o d p o w ied ź kończyła się zapow iedzią w zięcia p u n k tó w poselstw a na dalszą „deliberacy- ją ", czasem zapow iedzią narady z senatoram i. D ru g a część to uroczysta o dpraw a poselstw a, w czasie której u d zielan o ustnej o d p o w ied z i, po której d o p ie ro o dczytyw any był szczegółow y resp o n s przekazyw any na p is in ie 12. W tekście ty m n ie je d n o k ro tn ie p o w tarzały się sfo rm u ło ­ w ania z w cześniejszego w ystąpienia.

Treść m o w y poselskiej i o d p o w ied z i na nią kształtow ały szczegółow e okoliczności: p u n ­ kty legacji, k tó ry m tow arzyszyła u zasad n io n a w d an y m m o m e n c ie argu m en tacja. W p rzy p a d ­ ku zachow ania się i m o w y posłów, i resp o n su na nią w a z n a je st w ięc m ożliw o ść p rześled zen ia sp o so b ó w d o w o d ze n ia i zbijania argum entów . Je d n a k w każdej m o w ie poselskiej oprócz ow ego zm ie n n e g o e le m e n tu p ro śb y pojaw ia się zw ykle p o ch w a ln e p rze d staw ie n ie tych, od których poselstw o je s t spraw ow ane, i tego, do kogo się je kieruje. W p rzy p a d k u m ó w za ch o ­ w an y c h ze sm oleńskiego ep izo d u w o jn y m oskiew skiej stro n a spraw ująca p oselstw o zm ien ia się: są to żo łn ierze z o b o zu tuszyńskiego, spod M oskw y, p rzedstaw iciele w o jsk k w arcianych i in flanckich, ale za każdym razem ich w sp ó ln ą płaszczyzną o d n iesien ia w p rez en ta cji sam ych siebie pozostaje pojęcie służby rycerskiej. Z kolei adresat p rze m o w y to n ie m al zaw sze k r ó l13. W m o w ach poselskich są w ięc stale p rzyw oływ ane te dw a w ize ru n k i: polskiego rycerza i w ła­ dcy. U z u p e łn ie n ie m oracji poselskiej są też tow arzyszące jej na początk u i na k o ń c u elem e n ty w zg lę d n ie stałe, o ch arakterze niem al fo rm u ło w y m . S zczególnie zdania otw ierające legacje, któ re zaw ierają p o zd ro w ie n ie i życzenia, n aw iązują do istoty aktu poselstw a, ro z u m ia n e g o p o d o b n ie ja k list, ja k o śro d ek k o n ta k tu na odległość p o m ię d zy tym i, k tó rzy w ypraw iają posła, i ad resatem ich posłania. Tak na przykład p oselstw o w ojska przy D y m itrz e ustam i M ikołaja M a rc h o ck ie g o pozdraw ia króla:

R ycerstw o w szystko, w iern i p o d d an i W faszej] K frólew skiej] M fo śc i], któ rzy się na służbie D y m itra Iw anow icza, cara i w ielkiego kniazia m oskiew skiego za­ ciągnęli Waszej K fró le w sk iejJ M [ościj słu ż b y sw oje oddają, w in sz u ją c W faszejJ K arolew skiej] M fo ści] przy d o b ry m zd ro w iu szczęśliw ego p an o w a ­ nia z p o m n o ż e n ie m sławy i w szelakiego d o b ra zacnej K orony P olsk iej14.

E p isto larn y ch arakter za ch o w u je nie tylko fo rm u ła ofiarow ania s łu ż b 13, ale też b e z p o ­ śred n ie o kreślenia nadaw cy i odbiorcy, w yznaczające ram ę dla o d b io ru całego przesłania. P o­ selstw a w ień czą uroczyste w yrazy nadziei na przyszłość, któ re służą w z m o c n ie n iu p o stu la ­ tów, a je d n o c z e śn ie , ob ejm u jąc w sp ó ln o tą d o b ry ch sk u tk ó w i życzeń nadaw có w oraz o d b io r­

12 W ątpliwości m oże budzie' status O d p r a w y i responsu ty m ż e [posłom wojska kw arcianego], łączący obydwie formy.

M W yjątkiem je s t wygłoszone po m ow ie do króla poselstw o skierow ane do hetm ana Stanisława Ż ółkiew skie­ go, senatorów i całego rycerstwa: D o Ich M [o śJ ci P la n ó w ] senatorów i hola tycerskiego o ty c h że u stn ie o d p ra w o w a n e , rps Racz. 33, k. 81 r.—82.

14 P oselstw o od rycerstwa p o d M o s k w ą będącego d o Je [g ]o K r[ó le w s k itjJ M [os'ciJ p o d S m o le ń s k p r z y s ła n e , ib id em , k. 79

i '. - 8 1

.

W ystępuje o n a ju ż w X V I w. jako form uła finalna w połączeniu z gestem układania p rzed m io tu u nóg adresa­ ta wT listach do w ładców; zob. M. Cybulski, Z w i ą z e k słow a z gestem w cerem oniale to w a r z y s k im d a w n e j P o lsk i, w:

(6)

Słowo na th c iitm m wojny, czyli m owy pozostałe po czasach Dym itriad. Epizod sm oleński 213

cę, stanow ią pozytyw ny, k o n ieczn y w zak o ń cz en iu em o cjo n a ln y akcent. O czyw iście w o d p o ­ w iedziach na legacje, zgodnie z regułam i grzeczności, w y razo m w ierności i ży czen io m to w a­ rzyszą za pew nienia o w d zię cz n y m ich przy jm o w an iu .

M o w y poselskie, k tórych adresatem lub nadaw cą je s t w ładca, pozostają zaw sze po d w p ły ­ w em reguł w yznaczanej je g o w ysoką pozycją stosow ności. Podstaw ow ą p erspektyw ą, w jakiej ukazuje się w ładcę, je s t je g o relacja z p o d d an y m i, a oficjalnym jej w y k ład n ik iem pozostaje zw iązek m iłości w zajem nej. Łącząc w ładcę i po d d an y ch , okazyw ał się 011 ró w n ie p o ręczn y m narz ęd ziem w p ro śb ach w ojsk, o d w ołujących się do zasady, że „jako pan p ow in n ej p o d d an y m m iłości przeciw k o im pokazać będziesz raczył", jak i w deklaracjach króla. M ó g ł w tedy z p o ­ w o d z e n ie m w spierać arg u m en tację o dw ołującą się do poczucia o b ow iązku tychże u'. D ru g i, typow y dla p ochw ały m o n a rc h y zespół o d n ie sie ń to p ow oływ anie się na rolę króla ja k o p o ­ m azańca i na zw iązaną z nią sankcję Boską oraz p o b o żn o ść m o n a rc h y 17. Z zadaniam i króla w iąże się także trzecia, u ak ty w n io n a w resp o n sach je g o cecha, czyli ro ztro p n o ść: „bo p o b o ż ­ n e m u p an u obiecow ać, czego zyść się nie m oże, nie g o d z i” 18. Pojaw iające się w ró żn y c h frag­ m e n tac h oracji odw o łan ia d o roli króla najogólniej służą c e re m o n ia ln e m u u tw ie rd z e n iu w y­ w yższenia m onarchy. W ize ru n e k w ładcy okazuje się k o n stru k cją u tw o rz o n ą ze zn an y ch ele­ m entów , któ re łatw o dają się aktualizow ać i podp o rząd k o w y w ać celom argum entacji.

R ó w n ie zn ajo m e jak pochw ały króla w ydają się słow a, które odn o szą się do sam ych żołnierzy. Stale przyw oływ aną m otyw acją działania rycerstw a je s t sława. W zn io słe p o w o ły ­ w anie się na nią w sytuacjach, gdy p rz e d m io te m poselstw a są ja k najbardziej m aterialn e p o ­ trzeby w ojska, p o w o d u je, że w y stęp u je ona w parze z pojęciem „nag ro d y ” i „chleba” l<). U z u ­ p ełn ien iem d ek larow anego rycerskiego eto su jest pojęcie służby i m ęstw a w je j w ypełnianiu.

1(1 M o w a JeJgJo M Jo śJci P [ a n a ] podkanclerzego k o ro n n e jg jo do P J a n ó w J p o słó w rycerstwa p o d M o s k w ą będącego, rps Racz. 33, k. 83: „Cieszy się (król — dop. M . H.]. ze szczęście to padło nam. którym się niekiedy święty dziad |K M chełpił nieraz, że i sławy swej p oddanem u w zanadrza, i głowy na lono pow ierzyć mógł bezpiecznie. O to w idzi. że nic tylko w tdom u. ale i w obcym kraju ta wiara i poddanych jego ku niem u, toż szczęście i jego ku poddanym się najduje". Podsum ow ujący ten przykład chiazm: „ta wiara i poddanych jeg o ku niem u, toż szczę­ ście i jeg o ku poddanym się najduje" na poziom ie figuralnym syntetycznie ujm uje ideow e przesianie, którem u obraz króla—ojca spoczywającego na łonie p o d d an y ch -sy n ó w zawsze służył. Por. M. Barłowska. Je rzy O sso liń ­

sk i. O ra to r p olskiego b a ro ku , Katowice 2000. s. 112-115.

17 „Co w szystko łasce Jego świętej się przypisuje. C zęsto 0 1 1 narody narodam i karze, królestw a królestw am i zn o si,gentes v i g e n tin m trausferet. Ale najwięcej pom azańców swych pobożność tryum fam i z nieprzyjaciół na­ gradza. O n e m u sam em u gwoli i serca hufcom nieprzyjacielskim odejm uje, i m ęstw a rycerstw u ich dodaje, i zwycięstwa kieruje" — P rze m o w a J e J g jo M jo sriJ P i a n a ) p o d ka n c lerze[g ]o koron[nego] do P /a n ó w ] P o słó w In fla n ­

ckich p o p oselstw ie, rps Racz. 33, k. 138.

IS M o w a do p o stó w w ojska sp o d M o s k w y , g d y d o J K M z k o n d itia n ti p r z y je ż d ż a li p o z b ie ż e itiu D y m itr a , rps AGAD AR IE ks. 10, s. 138.

14 Towarzyszy żądaniom w obec Z y gm unta III: „jeśli im do tego nie chcąc pomagać, przynam niej im już nie przeszkadzać, jakoby oni sławy tej i pośw ięconej w iary u postronnych narodów, na którą narodow i sw em u z w ytoczeniem krwi swojej zarobieli, ni w czym nie naruszając utrat swoich, za skutkiem przedsięw zięcia sw e­ go i nagrodę dostąpić m ogli" (k. 80 /'.). I uspraw iedliw ieniom sw oich działań w’ oczach hetm ana i rycerstwa: „N ic now ina to [...] i przew ażnem u narodow i polskiem u, w rozkosznych się w olnościach porodziwszy, w różnych m onarchiach sławy i clileba szablą sobie zdobywać, i sama wTolność by ła zaw7sze p obudką do wszela­ kiej przewagi w rozm aitych nacjach, i to było zajakies\sT////'/wn7(/M, skąd wicie ludzi rycerskich w zacnych posłu­ gach dzielnością swą O jczyźnie służeli" (k. 81 i\).

(7)

214 M aria Barłowska

N ajk ró cej o b ow iązek rycerza zam yka się w zo b o w iązan iu w y p o w ied z ian y m przez p osłów w ojska kw arcianego: „by się też [ ... ] w ojsko nieprzyjacielskie n am ukazało, nie ogląda g rzb ie­ tó w n a s z y c h ..

Je d n a k m ow a od w ojska kw arcianego je s t też przy k ład em z u p e łn ie in n e g o persw azyjnego w ykorzystania rycerskiego etosu. C ałą n iem al w y p o w ied ź p osłów w o jsk o w y ch w ypełnia p ro ste i u trz y m a n e w n isk im stylu o p ow iadanie. R ycerze u k rain n i żalą się:

w o bozie będąc, b y lich m y ściśnieni n ie d o sta tk iem żyw ności i n ie w d z ię c z n o ­ ścią lu d zk ą przez niedziel piętnaście, ż e ch m y z o b o z u aż do ziem i w ołoskiej p o ­ syłać m usieli z p ie n ię d z m i na targi, dostaw ając [ ...] chleba [k. 210 r.j; p o te m , po p ó źn o jesien n y m pościgu za Tataram i

pozd y ch ało nam k oni niem ało, tak iż n ie k tó re tow arzy stw o pieszo do w łości, szkapy n iepozdychałe, c h u d e i p o ra n io n e p rzed sobąśm y pędzili [k. 211],

a dalej „w c iąg n ie n iu ” (czyli podczas m arszu ) „bochna chleba, kurkiej biednej dać nie ch c ia n o ”, a je śli ktoś w ziął „bydlę ja k ie albo ow sa m ia rk ę ”, p ozyw ano p rzed try b u n ały i „po- traw ilich m y się, p ro k u ra to ro m ręce sm a ru jąc”, „konie poczto w e za p ó łc en e k przedaw ać m u ­ sieliśm y”. Ta u trzy m an a w tonacji la m e n tu opow ieść o żołnierskiej n iedoli służy oczyw istej persw azji em o cjo n aln ej, która m a p o m ó c p rze k o n ać króla, by w ypłacił w o jsk u coś w ięcej niż o trz y m a n e d o tąd dw ie ćw ierci. Je d n a k p ersw azyjną sk u te cz n o ść tego zabiegu pozw ała ocenić d o p ie ro sk o n fro n to w a n ie go z o d p o w ied zią władcy. W niej ró w n ież pojaw iły się od n iesien ia d o rycerskiego etosu:

Spraw y w o jen n e i czyn rycerski ja k o je d n o na św iecie nastał, n igdy nie był taki,

aby wczasy, deliciae i bogactw a przynosił. Kto się kiedy nieprzyjacielow i, a zw ła­

szcza rączem u po g ań stw u , z k tó ry m dzieło swe to tam w ojsko m iało, staw ić w oko niezm y ślen ie chciał, k to go i fo rte ln y c h u b ie g ó w je g o dojść sobie życzył, o c h o tn o , pracow ito, rączo p o stęp o w ać m usiał, nie tylko k o ń sk im , ale i w łas­ n y m sw ym nie w ygadzając w czasom . A co k o lw iek w tym w szystek u cierpiał żo łnierz: n ie d o sta tk u , g łodu, ucisku — sławie swej gw oli, nie skarżąc się, o d n o ­ sił. Bo co m iękkie m aterace delik ato m , co lekkie letniki w czaśn ik o m , co p e rfu ­ m o w an e p u rp u ry ro zk o sz n ik o m , to w ojłok, siodło, zbroja żo łn ierzo w i m ę ż n e ­ m u być m u si [k. 212].

P olem ika dokonała się tu po p rzez przeciw staw ien ie ję zy k o w i la m e n tu in n e g o ob szaru d y sk u rsu o spraw ach rycerskich. Z eto sem rycerskim przecież od zaw sze w iązały się s u ro ­ w ość i p ro sto ta życia p rzeciw staw iane św iatow ym ro zk o sz o m . N isk ą c o d z ie n n o ść w o jn y p o ­ w in n a w ięc p o k o n ać w zniosła, d u ch o w a m otyw acja. T im , gdzie je j brak, ja k o o d p o w ied ź p o ­ zostaje nie ję z y k w spółczucia, ale satyry. Jej ostrze, choć skryte w u o g ó ln ie n iu , zw raca się w stro n ę m o c o d aw có w poselstw a. Logika okazuje się tu dla n ic h druzgocąca: bo skoro tylko

(8)

ten, kto się nie skarży i radośnie p rzy jm u je trudy, jest m ę ż n y m rycerzem , to ci, któ rzy się ska­ rżą, na m ian o takie nie zasługują. O d p o w ie d ź ud erza w ięc w podstaw ę ich argum entacji.

O g ó ln ie przyjęte, n ied y sk u to w aln e dla społeczności tw ierd zen ia i w ielo k ro tn ie w y w o ­ d zo n e z n ic h arg u m e n ty stanow ią na p ew n o c e rem o n ia ln ą n ad b u d o w ę poselskich przem ów , są spłatą d an in y na rzecz języka oficjalnego, w ym aganego hierarch ią osób i okoliczności. Ale je d n o c z e śn ie w sp ó łtw o rzą persw azyjny i politycznie znaczący w y m iar przem ów .

Pośród m ó w poselskich niew ątpliw ie najw iększą sławę zyskała legacja spraw ow ana w im ien iu w ojska tuszyńskiego w początkow ym etapie oblężenia S m oleńska 24 listopada

1609 roku. M ikołaj Scibor M arc hocki zapisał:

O d p ra w iliśm y poselstw o do króla Jmci i do rycerstw a z osobna, przy czym był i sam h e tm a n Ż ółkiew ski, byli i pułkow nicy i rotm istrze. Jam obie o dpraw ow ał2". O zainteresow aniu, jakie w yw ołała i treść, i form a ow ego poselstw a, św iadczy uwaga S tani­ sława Ż ółkiew skiego o rozpow szech n ien iu je g o przekazów : „łacno z kopii tego dostać"21. Ich krążenie m usiało rozpocząć się ju ż w obozie, bo odpow iadając posłom (26 listopada), Feliks Kryski pow oływ ał się na zdziw ienie tych, „co lubo czytali, lubo słuchali poselstw a tego”. N a to ­ m iast poselstw o do h etm an a i w ojska w raz z o dpow iedzią na nie udzieloną ukazało się ja k o ano­ n im ow y d ru k , elem e n t akcji propagandow ej tow arzyszącej w ypraw ie m oskiew skiej-2.

Słow a kiero w an e przez p osłów w ojskow ych do króla, zgodnie z przew id y w an iam i k an ­ clerza Sapiehy, okazały się zu ch w ałe23. Z asadę organizującą icli w ystąpienie nazw ał trafnie w' o d p o w ied zi od króla Kryski, fo rm u łu jąc w ątpliw ość, czy się „rzecz z słow y stosow ała”. Z nalazły się b o w iem w poselstw ie sfo rm u ło w an ia, któ re w pełni odpow iadały w y m o g o m o fi­ cjalnego języka. P rzed e w szystkim rycerstw o u stam i sw ych p osłów o fiarow ało królow i swoje służby, dalej posłow ie przedstaw ili p o k o rn ą m otyw ację sw ych działań:

poczuw ając się w p o w innej m iłości, k tórą p o w in n i O jczy źn ie swojej i W faszej J K [rólew skiej] M [o śc i], P anu sw em u M iło ściw e m u , obaw iając się, żeby za tym w yściem icli z K orony w obce kraje na służbę D y m itra Iwanowacza W [asza]

K frólew w ska] M [ość] i R z [e c z ]p [o sp o ]lita rcbclles i sw aw olnych ich ro zu m ieć

nie ra c z e łi...;

211 M . S. M archocki. H isto ria iro ju y m o sk ie w sk ie j, Poznali 1841, s. 59.

21 S. Żółkiew ski, P o c zą te k i progres w o jn y m o sk ie w s k ie j, wst. i opr. A. B orow iki, Kraków 1998. s. 65.

22 O m aw ia ten d r u k }. M aciszewski, P olska a M o s k w a 1 6 0 3 - 1 6 1 8 . O p in ie i s ta n o w isk a s zla c h ty p o lskiej. Warszawa 1968, s. 196-199. Korzystałam z egz. O ssol. o sygn. X V I1—819—111: P oselstu'o do fe fg jo M jo ś c i] P ja n a J H e tm a n a

id o Ich M jo ś c ió w ] P a n ó w S e n a to ró w i do w szy stkie g o wobec lycerstira p o d S m o le ń s k ie m w ob o zie będącego o d sław nego ry­ cerstwa z w o jska D y m itr a cara m o sk iew skieg o i respons na to po selstw o Je g o M [os'ci] P ana H e tm a n a , Ich M [o śc ió w ] P j a n ó w j S e n a to ró a 1 i w szy stkie g o lycerstira, które p r z y kró lu fego M jiłos'ci jje s t R o k u P ańskiego 1 6 1 0 , b. m. Respons od

hetm ana, senatorów i rycerstwa na poselstw o z 24 XI 1609 r. to praw dopodobnie form a pisana, ja k wskazuje jed n a z wersji D ia r iu s za d ro g i.. .s. 96: „abyjako najsurow iej ich odpraw iono"; w rps. Racz. 33: „im odpisano".

11 „Jutro mają poselstw o sprawować (i bęcłą m ów ić) jako baczę, dosyć zutale: ze król na zasługi icli następuje, że im przeszkadza, owa znać w nich rokoszow e duchy": cyt za: W. Sobieski, Ż ó łk i e w s k i na K r e m lu , Warszawa [1925], s. 64.

(9)

216 M aria Barlowska

wyrażali nadzieje zw iązane z p o stę p o w an ie m króla, d o tąd

patrząc na takie życzliw e chęci ich przeciw k o W [aszej] K arolew skiej] M [o ści] i O jczy źn ie, im tym w ięcej do tego m iłościw ą radą swą (co o ni za osobliw ą p o ­ b u d k ę do sławy i cn o ty ro zu m ieli) m iałeś być p o m o c e n ...,

i je szc ze bardziej poruszająco w przyszłości:

W [asza] K frólew ska] M [o ść ] ja k o pan p o w in n ej p o d d an y m sw ym m iłości p rzeciw ko im pokazać będziesz raczył. R z [e c z ]p [o sp o ]lita jako m atka, m iasto chleba, którego się krw aw ię dobijają, k am ien iem karm ić ich nie b ędzie chcia­ ł a . . . —

w reszcie błagając:

Tą nadzieją się szczycą w tak w ielkich pracach i w czasach sw oich, iż W fasza] K [rólew ska] M [o ść] łaskaw ie d o b ry m i oczym a w ejrzeć będziesz raczył na tak w iele przelanej krw ie braci ich, na tak w iele ju ż m ogiłam i p o k ry ty ch w iec zn e pałace m ają, tak w iele na członkach zeszłych zostało, tak w iele z m ajętn o ści i z d o sta tk ó w ich złu p io n y ch , co w szystko dla sławy O jczyzny, a p o ty m praw ie [z] krw ią zam ieszanego chleba p o d ję li... [k. 81].

Tej narastającej em o cjo n a ln o śc i p ró śb odw o łu jący ch się do całego sztafażu przyjętych i sto so w n y c h śro d k ó w p rze k o n y w a n ia króla to w arz y szy ja k k o n tra p u n k t ró w n ież w znosząca się linia oskarżeń. Z aczyna się o d je d n e g o „ale", w k tó ry m kryje się zarzu t niesło w n o ści („Ale to zaś w eścieW faszej] K [rólew skiej] M [ości] w z ie m ie c a ra jfe g o ] M fości] nie k o re sp o n d u je ta m te m u re sp o n so w i”), po n im pojaw ia się m o ty w o w an y strategicznie za rzu t działania na ich szkodę:

przekładając przez nas W [aszej] K [rólew skiej] M fo ści] trudy, krw ie przelania i koszty sw oje, któ re za n astąp ien iem W K M z w ielką urazą i szkodą swą m uszą odnieść, gdyż [w] p rzedsięw zięciach sw oich d o u m y ślo n eg o sk u tk u tr u d n o by przyjść m ogli przez o d erw an ie się od cara J[e g o ] M [o ś]c i ob y w ateló w m o ­ sk ie w sk ich ... [k. 8 0 / ’.].

N a stę p n ie „rycerstw o żąda i p ro si”, w czym ju ż p o b rzm iew a pogróżka,

abyś W fasza] K frólew ska] M [o ść ] na tych p o d d an y c h sw ych ja k o w y c h szkód nie w ew łóczył, k tóre by im do n iew y cierp ien ia ich okazyją dać musiały.

W reszcie w ypow iedziana zostaje ja w n a groźba, której po zo rn ie o dbiera znaczenie subnexio:

O św iadczają się W [aszej] K [rólew skiej ] M [ości] przez nas, iz ja k o n ig d yliostili-

ter nie m yśleli O jczyźnie, tak i teraz ja k o do b rzy synow ie w szystkiego dob reg o

jej życzą, z tą je d n a k deklaracją, gdzie by kto za czy im k o lw iek m ięd zy nas dolo

(10)

Słowo na th c a tr u m w ojny, czyli m ow y pozostałe po czasach D ym itriad. Epizod sm oleński 217

nam p rzeszk o d ą był w zasługach, czego oni o W jaszej j K jró lew sk ie jj M [o ści] p an u sw ym i o braci swej nie trzym ają, gdyż by im to ju ż nie O jczy zn a ani pan, ani brat czynił, je d n o by się im w tym gw ałt ju ż dział [k. 80 /’.-81 ].

Słów tych przecież nie łagodzą następujące po n ic h zdania o kochającym k ró lu i O jcz y ź­ nie m atce, pojaw ia się raczej dziwny, em o cjo n a ln y kon trast. U lega on jeszcze w zm o c n ie n iu w k o ń co w y m zestaw ieniu zdań, z k tó ry ch n ie d w u z n ac zn ie w ynika, że król polski je s t „nie- przyjacieleirT 24, o b o k p o k o rn eg o błagania o w zgląd na krw aw e ofiary. Je st to zestaw ienie tak odległe, że p o w o d u je dysonans poznaw czy, stawiając o d b io rcę w obec k o nieczności w y b o ru . T ru d n o b o w iem zaakceptow ać praw dziw ość o b y d w u linii dow o d zen ia. M iał rację w ięc p o d ­ kanclerzy, zarzucając p o sło m n ieprzystaw alność słów i rzeczy. Trzeba by tylko rozciągnąć p o ­ ję cie „słów " na w szystkie opisane k o n w en cją sposoby m ó w ie n ia w obec władcy, ajak o „rzecz”

p o trak to w ać kryjącą się pod n im i rzeczyw istość i grę p o litycznych in te re só w

Poselstw o tuszynian zostało p o d o b n o przyjęte „n iech ętn ie i z sa rk a n iem ”“3. Ale ro z p o ­ czynając m o w ę p rzy odpraw ie, p o d k an clerzy przypom niał:

W dzięczn ie się onegda to p o w ie rz c h n e o św iadczenie w iary i p o d d ań stw a tego tam rycerstw a przez W [a sz ]m [o ś]c ió w p rzy n iesio n e o d j e f g j o K frólew skiej] M [o śc ]i przyjęło.

Być m o że w ięc ram y k o nw encji okazały się na m o m e n t silniejsze niż oczyw istość rzeczy. Sam je d n a k resp o n s w yraźnie w skazuje, że słow a p osłów o ce n io n o ostro:

Z n ie sm a k iem i urazą nie tylko m ajestatu, ale i zwykłej do b ro ci swej pańskiej J[e g o j K frólew skaJ M [o ść ], Pan nasz M jiłościw yJ takiego poselstw a [ ...] słu­

c h ał.. ,2h

Z tą deklaracją w spółgra fo rm a o d pow iedzi. P odk an clerzy p rze m ó w ił k ró tk o , użył zdań pro sty ch i zdecydow anych. Prócz b ezp o śred n iej nagany znalazł się w m o w ie ty lk o je d e n frag­ m e n t o charakterze refutacji:

C z e m u tak zuchw ała i ostra rzecz z łagodnym i słow y pom ieszana? C z e m u p o d ­ d ań stw o i ta ofiarow ana w iara w ażyła się na pana sw ego tak b ezpiecznie rzucić? J u ż to z w olności w yszło. N a O jcz y zn ę się ten rzuca, kto pana nie szanuje, na

praw o się m iece, kto zw ierzch n o ść zniew aża. A kto O jcz y zn ę i praw o jej gwałci, w ychodzi z b rzegów w olności, aniby się ją szczycić w w ystępku ju ż m ógł więcej

[k. 82 <’.].

24 „Im też nie życząc, aby oni tam tem u nieprzyjacielowi, k tó ry ju ż prawie zwątlony. odżywić się m usieli dać. a na tego pilne oko mieć, który by im dobrze nadrobionej, tylko ju ż nieskończonej roboty, prawie krwawym źródłem zatopionej roboty7 przeszkadzać chciał".

25 D ia r iu s z d rogi. .., s. 96.

(11)

P ytania podkreślają oczyw istość zuchw ałego p o stęp o w an ia p o słó w Subiectio przedstaw ia o stateczn e je g o w yjaśnienie. K olejne zdania są błyskotliw ie p rz e p ro w a d z o n y m d o w o d e m p raw dziw ości u d zielonej o d p o w ied zi. W fo rm ę sentencji za m k n ię te zostało p o d w ó jn e w y n i­ kanie. Je g o w sp ó ln y e le m e n t — n ie p o szan o w an ia pana, czyli zw ierzch n o ści, został ukryty przez zastosow anie an ty te to n u i syn o n im ii. R ozpoczyna o n k o n stru k cję szeregow ą d o w o d u : k to nie szanuje pana-zw 7ierzchności, te n gwałci O jcz y zn ę i praw o, a k to tak czyni, przekracza ram y w olności. W ten sposób ocena działań p o słó w stała się podstaw ą d o w o d ze n ia, któ reg o precyzyjna fo rm a narzucała je j oczyw istość. O sta te c z n y w n io se k n ato m ia st o d b ierał im nie tylko rację, ale praw o do zabierania głosu w ogóle. P oselstw o tu sz y n ia n okazało się w ięc je d y ­

n y m przy k ład em p rzek ro czen ia n o rm spraw ow ania p oselstw intra rcguum, z d u m ą trak to w a­

nych ja k o w yraz polskiej w o ln o śc i27.

W ygłoszone w obozie po d S m o leń sk iem oracje, rep rez en tu jące sw adę w o je n n ą w ścisłym znaczeniu, są częścią w ojennego cerem oniału. O b e jm u je o n przed bitw ą n ap o m in an ie rycer­ stwa, czyli bojow ą pobudkę, która je s t o b o k praktyk religijnych, w ażnym elem e n te m d u c h o w e ­ go przygotow ania do w alki, po bitw ie n atom iast — uroczyste oddaw anie znaków zw ycięstw a i je ń c ó w oraz podziękow anie rycerstw u. W szystkim tym oracjom tow arzyszy o d p o w ied n io przygotow ana scena, obejm ująca przede w szystkim ja k o w sp ó łb o h ateró w i je d n o cz eśn ie o d ­ biorców zbiorow ość żołnierską. To na ich tle pojawiają się w o d p o w ied n io uroczystej opraw ie m ów cy, któ rzy sw oim i w ystąp ien iam i k o m e n tu ją i niejako uw znioślają w ydarzenia.

P ieiw sza uroczystość św iętow ania zw ycięstw a odbyła się w k ró lew sk im obo zie po zw y­ cięstw ie k łuszyńskim . P osłow ie od h e tm a n a przybyli 15 lipca, a 18 o d było się przyjęcie ich legacji:

O d d a li zn ak zw ycięstw a: b uław ę S zujskiego i kilkanaście chorągw i, m ięd zy k tó ry m i sam ego S zujskiego bela, i te, któ re p rzy J M p an u h e tm a n ie zostały, o p o w ied z ie li2*.

B uław ę oddaw ał b rata n ek h etm an a , A dam Ż ó łk ie w sk i2 \ ucz estn ik ie m poselstw a był też

M ikołaj M a rc h o c k i30. Treść legacji została u trw alo n a w Diariuszu drogi króla Jm c i Zygmunta

I I I ... , w całości natom iast zachow ał się R esponsJe[g]o M fos/ci Patia Podkanclerzego koron[tiego] na przem ow ę P [an ów ] posłów o d Je[g ]o M [ości] Pana hetmana i lycerstwa p od Sm oleńsk posianych zaraz p o otrzymanym 4 Iulii nad nieprzy[jacie]lem zirycięstwie31. M ow a ta realizuje istotne p u n k ty o d p o ­ w iedzi na p oselstw o. P odkanclerzy Kryski w im ien iu króla w d zię cz n ie p rzy jm u je zw ycięstw o

218 M aria Barłowska

27 M . Radau, O ra to r e x t e m p o r a i i e u s ., A m stelodam i, apud |. a M eurs, 1655. s. 470. :s D ia r iu s z d rogi s. 165.

24 W. Sobieski, op. cit., s. 111.

M> M. S. M archocki. op. cit., s. 93: „stąd zaraz posiani byli posłow ie do w ojska pod Sm oleńsk: pan Z borow ski

i pan Struś, i niektórzy insi. Byłem i ja do króla Jm ci. oddając m u znaki zwycięstwa bitw y kluszyńskiej, więc i to, że owi, co byli w gródku, ośm tysięcy wTojska m oskiew skiego na imię królew icza jm ci chrest całow ali”. 11 Rps Racz. 33. k. 158-159: przedrukow any ostatnio przez M artę M. Kacprzak: S p r a ir a S m o le ń sk a . Z literatur)’

oko liczn o ścio w e j p ie rw s z e j p o ło w y X ] 11 w ie k u . Z e z b io n n r A r c h iw u m N a ro ilo tre g o S z w e c ji S k o k lo ste rsa m lin g e u . wyd.

(12)

i je g o d o w o d y 32. O b ie c u je n agrodę za p o n ie sio n e tru d y i daje nadzieję na przy ch y ln e ro zp a­ trzen ie, po n aradzie z senatoram i, p o stu lató w rycerstw a. J e d n a k p o d sta w o w y m celem o ratora je s t pochw ala rycerskiego czynu. W eg z o rd iu m je s t to laudacja czynu rycerskiego w ogóle, która n astęp n ie zostaje o d n iesio n a do postaw y żo łn ierzy spod K luszyna, i dalej to o ni i ich d o ­ w ódca stają się p rz e d m io te m b e z p o śred n ie g o w yw yższenia. J u ż na p oczątku sięgnął m ów ca po zn an y z epiki h eroicznej to p o s „czynów trzeba, nie słó w ”33:

Jeśli któ re dzieło na ś w ie c ie ja k o rycerskie rzeczy samej p o trze b u je. Bo w n im i su b te ln e przem ysły, i w ym yślne fortele, i n aodw ażniejsze serce, dokąd rzecz nie przystąpi — nic nie spraw i; ręki tu trzeba, która spraw y tej serce i siłę rzeczą sam ą ośw iadcza. [... ] A rzecz, która nie słów p o trze b u je, bo sam a od siebie m ó ­ wi, spraw sw ych i ręku w [a sz ]m [o ś]c ió w godna, a sławie Je [g ]o K [rólew 7skiej]

M [ości] i n a ro d ó w naszych p rzy sto jn a34.

Tonację h ero ic zn ą podkreśla ró w n ież w p ro w a d ze n ie sentencji z P lu tarc h a33 i je j parafraza służąca am plifikacji:

By o n był teraz, co exercitmn cerronim duce Icone kiedyś chw alił, w idział tę rąk w a­

szych ro b o tę, ujrzałby był, ja k o d o w o d zi exercitus leonnni duce leoue, ujźrałby byl,

ja k o n ie ró w n o sm arow niej rzecz idzie, gdy lew, gniazdo swe prow adząc, ów — ro z u m e m i sercem prow adzi, a ci — m ęstw em i dziełem do w o d zą [k. 158 r.] K ażdy z rycerzy przez sym bolikę lwa zostaje w ięc zró w n an y z m ę stw em A chillesa. D la w yo lb rzy m ien ia chw ały zw ycięstw a Kryski w yko rzy stu je zresztą cały zestaw pochw alnych toposów : przeciw staw ia w ielość je d n o śc i („tak w iele cu d zy ch nacyj [ ...] w je d n ę godzinę zw yciężyć”), p o w o łu je się na św iadectw a narodów , w p ro w a d za definicje doskonałej śm iało­

ści, cn o ty i m iłości (nadając im silne n acechow anie em o cjo n a ln e przez interrogatio). N a jo g ó l­

niej spełnia w szelkie w ym ogi w zakresie inw encji i elokucji m o w y p rzynależnej d ogeneris de-

moiistratiri, służącej u tw ie rd z en iu w sp ó ln y ch w artości i dostarczającej słuchaczom przeżyć estetycznych.

Słowo na th e a tn im w ojny, czyli m ow y pozostałe po czasach D ym itriad. Epizod sm oleński 219

Ib id e m , s. 40: „I lubo to ([ego] K[rólew ska] M [oś]ć. Pan nasz M |iłościw y], Panu Bogu w szystko oddawać

i przypisować raczy, lubo sprawiedliwości swej przed tro n em }e[go] świętym zawsze utał, sp raw ęjed n ak i sta­ ranie Je[go] M [oś]ci P[ana] H etm ana, dzieło i m ęstw o w [a sz ]m |o ś ]ció w w dzięcznie przyjm uje, przyjm o­ wać, m ów ię, tak przewagę hetm ańską, jako odwagę w[ asz]m [ oś]ciów jednakow ąż wdzięcznością raczy, przyj­ m uje to, które pod nogi |[eg o ] Karolewskiej] M fości ]. Pana swego, kładziecie, wojskać w praw dziećnieprzyja­ cielskiego skory, ale świeże m ęstw a w [asz]m [o ś]ció w św iadectw o...".

” N a przykłąd pobudkę w ojenną w H o jn ie cliocim skiej C hodkiew icz rozpoczyna slow\ami: Pole, m ów ię, nie słowra, nie czczej pary dźwięki,

Ale kocha roboty bohaterskiej ręki. ,ł Rps Racz. 33, k. 158.

(13)

220 M aria Badowska

O racja przy o d d aw a n iu zn a k ó w zw ycięstw a znana była o ra to rstw u se jm o w em u . To

zw ykle na sejm ow ym tlieatrum po o d d aw an iu zd obycznych nieprzyjacielskich chorągw i o d ­

byw ało się d ziękow anie h e tm a n o m i rycerstw u w im ie n iu króla i sta n ó w R zeczypospolitej36. D o takich try u m fó w naw iązyw ała też najsłynniejsza chyba, w ielek ro ć opisyw ana i niezw ykle w id o w isk o w a uroczystość: o d d aw an ie przez Stanisław a Ż ó łk iew sk ieg o carów S zujskich

podczas sejm u 29 października 1611 ro k u 37. W relacji S am uela T w ardow skiego w e W ładysła­

wie I V pojaw ia się charakterystyczne pytanie retoryczne:

R z e c z l i b e ł a p o d o b n a k i e d y b y ć w i d z i a n e j S cenie u nas takow ej, że, któ ry tyrany

P rzeszedł w szystkie daleko ostatniej północy, Stał ja k o o ta rc zo n y i nie o swej m o cy P rzed m ajestatem ?38

Być m o że naw iązał tu epik d o znanej m o w y Feliksa K ryskiego, któ rą odp o w iad ał on i d ziękow ał h etm an o w i, rozpoczynającej się o d słów: „ C e re m o n ia ta, m iłościw y panie h e tm a ­

nie, je śli kiedy w Polsce na ty m p lacu bywa ł a . . Gd y b y n aw et tak było, to nie byłoby to p ie r­

w sze takie skojarzenie i pierw sze o d d aw an ie caró w S zujskich. W cześniej ce rem o n ia o d d aw a­ nia p rzekazanych Ż ó łk ie w sk iem u S zujskich m iała b o w iem m iejsce w o bozie p o d S m o le ń ­

skiem po p o w ro cie h etm a n a z M o sk w y (po 9 listopada 1610 ro k u )3 \ Z p raw d o p o d o b n ie kil­

ku tow arzyszących u ro czy sto ścio m oracji zachow ała się Przem ow a do K [róla] Je [g ]o M [ośJci

Zygmunta II I od irojska przy oddawaniu Szujskiego pod Sm oleńskiem p rzez P a[na] K rukienickiegoM). I w tym w y p ad k u w ram y m o w y poselskiej została w pisana przed e w szy stk im p ochw ała ry­ cerstw a. Poseł w ojskow y przez n a g ro m a d ze n ie a rg u m e n tó w k o n se k w e n tn ie d o w o d ził tegoż ly cerstw a „stateczności'’ i „o ch o ty do służb p a ń sk ic h ”, a w ięc je d n o c z e śn ie gloryfikow ał

sa-,h N p . D z ię k o w a n ie K [ro lo w iJJ [e g o J X I[ o ś c i] p r z e z Je/gJo M [o śc iJ [ P a n a ] P o d k a m jle rze g o J K o ro n u e[g ]o J e[g ]o m [o śc iJ

P a n u H e tm a n o w i L it[ e w s k ie m u ] z a w ik to rią p a r u a w sk ą , rps Litewskiego Państw ow ego A rchiw um H istorycznego

1135. op. 2/40. k. 207-207 r. ^ "

17 Z ob. J. Byliński, S e jm z roku 1 6 1 1 , W roclaw 1970. s. 153-157.

,s S. Twardowski, W ła d y sła w Leszno, druk. D. Vetter, 1649, s. 3 8 -3 9 fpodkr. M. B.].

w W D ia r iu s z u drogi s. 193, o d n otow ano 9 listopada 1610: „JM pan hetm an koro n n y do obozu KJM wjachal, przeciw ko n iem u JM panowie senatorow ie naszy wszyscy, dw orzan siła KJM wojska część w iętsza wyjechała. Wita |M pan kanclerz litewski im ieniem wszytkich i lionoricentissim e go do stanow iska doprow adzili. Wespół Wasila Szujskiego, który' byl carem , przyprow adzono". H etm an witał króla następnego dnia. 11 listopada p o ­ selstwo od wojska sapieżyńskiego miał Stefan Kazim ierski, natom iast 13 listopada „Poselstwa od rycerstwa z stolice przed K |M odpraw'owaly się". 26 listopada w ięźniów odesłano do M o liliowa: „on [Żółkiew ski — M . B.[ je pod Sm oleńsk do obozu w prow adził i KJMci prezentow ał a w ry ch |ło ?] e x se n a tu s c o n su lto kazano ich na zatrzym anie odesłać do Polski".

40 Rps O ssol. 647, k. 13-14. O sam ym m ów cy niew iele wiadom o. A. Boniecki podaje tylko, że W incenty K ru- kienicki podpisał z w ojew ództw em ruskim elekcję Władysława IV Z zachow anych w rękopisach m ów K rukie- nickiego wynika, ze był on postacią w w ojsku cenioną, kilkakrotnie bow iem sprawował poselstw a do króla, np. po spaleniu aktu konfederacji w ojskow ej, na elekcji W ładysława IV w ypow iadał się przeciw rozdaw aniu god­ ności m łodym przedstaw icielom m ożnych rodów z pom inięciem zasłużonych żołnierzy, pow iedział wtedy' o sobie: „O d m łodości mojej aż do tego siwego włosa sam ego R z[eczy]p[ospo]l[i]tej O jczyźnie swojej w w o j­ sku słu żąc..." [k. 11].

(14)

m ego w ładcę. Z n alazło się w śró d nich w sp o m n ie n ie o w alkach z p o stro n n y m i n ieprzyja­ ciółm i, ale i przy w o łan ie w ydarzeń ro k o szo w y ch 41. W ie ń c z y je d n a k to n ag ro m a d ze n ie, szcze­ gólnie staran n ie o pracow ane przez użycie anator, p aro n o m a zji i w y ró w n a n ie członów , p rz e d ­ staw ienie w ypraw y m oskiew skiej:

Ś w iadkiem je s t stateczności naszej stateczne w u staw icznych pracach d o trw a ­ nie, św iadkiem p o w olności sk ro m n e w n ie d o sta tk u u p o m in a n ie płacej, św iad­ k iem o ch o ty w ielkie nasze u traty podjęte na służbie W faszej] K [rólew skiej] M [o ściJ, św iadkiem i krew braciej naszej w ylana na ośw iadczenie tej o ch o ty naszej. Ś w iadkiem J[e g o ] M fo ść] P [an ] H e tm a n , w ó d z nasz, k tó re m u jeśli kiedy co na tej ochocie zeszło, niechaj da W [aszej] K [rólew skiej] M [o ści] spra­

w ę. Ś w iadkiem na koniec tak zacne iusiguia sław nego zw ycięstw a, które P [an]

B óg dał za szczęściem W faszej ] K fró le w sk ie j] M [o ści] przez odw agę J[eg o ] M fości] P fan a] H etm an a , a d zielność tego cnego rycerstw a pod nogi m ajestatu W faszej] K frólew skiej] M fo ści], P fana] N fa sze g o ] M fiłościw egoJ. K tóry kie­ dy h e tm a n i któ re rycerstw o kładli pod nogi k ró lo m polskim , pan o m sw oim tak zacne łupy zw ycięstw a swego? O d d a n a albow iem je s t arm ata, o d d an e c h o ­ rągw ie, o d d an y h etm an , o d d an y g u b e rn a to r w szystkiej ziem ie, o d d an y na k o ­ niec pan ze w szystkim p ań stw em sw oim . Z ap raw d ę p ie rw o ro d n e zw ycięstw o dał P fan ] Bóg n aro d o w i n aszem u za szczęśliw ym p an o w a n iem W faszej] K fró ­ lewskiej] M fo śc i], P fan a] N fa sze g o ] M fin iło ściw e g o fk. 13 r.].

A nafora „św iadkiem je st" nadaje am plifikacji szczególnie uroczysty charakter. Z aciera o na b o w iem przez swą pow tarzaln o ść granice m ię d zy użyciem słow a literalnym , a rg u m e n ­ te m ze św iadectw a (tutaj au to ry tet h etm an a ) i figuralnym . Figura m yśli opisyw ana przez Sar- biew skiego ja k o in terpretacja

m a na celu uczy n ien ie czegoś bardziej w y ra źn y m przez to, że praw da znajduje pew n e p o tw ie rd z en ie w św iadectw ach rzeczy n ie m y c h 42.

Krew, insygnia zw ycięstw a, św iadczące na chw ałę rycerstw a, przez swą niezw ykłość j e ­ szcze lepiej służą am plifikacji. N a to m ia s t p o d su m o w u ją ce pytanie reto ry czn e, przez zaprze­ czenie, by kiedykolw iek w ydarzyło się coś p o d o b n eg o , stosuje ten sam sch em at w yniesienia niezw ykłości zw ycięstw a, k tó iy b ędzie tow arzyszył spektaklow i oddaw ania S zujskich na sce­ nie sejm ow ej.

Z ak o ń c ze n ie m o w y to p o w ró t do istoty poselstw a: „oddaw szy to, co d o b rzy słudzy p anu p o w in n i’', rycerze przym aw iają się o królew ską łaskę i nagrodę. Stała ob ecn o ść m o ty w u n a ­

41 „ [...] ale na koniec i tam , gdzie miłością braterską, gdzie straganem w olności (którą w ielkim skarbem od przodków naszych zostaw iona je st nam ) od służb W [aszej] Kfrólew skiej] M fości], Pfana] N faszego] M fiło- ściwego] oderw ać nas chciano, oświadczyliśm y krwią swoją stateczność naszę, stanąw szy za pow odem J[ego] M [ości] P[ana] H etm ana, wodza swego przy dostojeństw ie W [aszej] K jrólew skiej | M |o ści], Pfana] N fasze­ go] M | ilościwego ]'' [k. 13 v. |.

4: M . K. Sarbiew'ski, O figurach m yśli, w7: idem : W y k ła d y p o e ty k i, tl. S. Skim ina, W rocław 1958, s. 21 1. Słowo na tlw a tm n i wojny, czyli m ow y pozostałe po czasach D ym itriad. Epizod sm oleński 221

(15)

222 M aria Badow ska

grody w oficjalnych w ypow iedziach w o jskow ych legatów to nie tylko e le m e n t fo rm u ły o d ­ w ołującej się d o roli łaskaw ego króla — w R zeczypospolitej rozdaw cy chleba dla d o b rze za­ słu ż o n y ch — ale też je d e n ze śladów wagi spraw p ie n ięż n y ch , narastania p ro b le m ó w płacy dla w ojska. Z n ajd o w a ły o n e w yraz w rela cjo n o w a n y ch przez p am iętn ik arzy za b u rzen iac h w o bozie k ró lew sk im (np. 20 sierpnia 1610 ro k u w ojsko o d m ó w iło pójścia do s z tu rm u ), ale też w ję z y k u oficjalnych dialogów w ładcy w p o d d an y m i. Ś ladem tej znacznie m niej w id o w i­

skow ej, ale ja k ż e w ażnej sw ady w o jen n e j są dw ie m ow y: R zecz do lycerstwa43 i D ziękow an ie ry­

cerstwu pod Smoleńskiem, ż e trwali bez pieniędzy44. O b y d w a w ystąpienia to w ypow iedzi w im ie­ n iu króla, p ra w d o p o d o b n ie Feliksa K ryskiego. W pierw szej m o w ie w y jaśn ien io m d o ty ­ czącym o p ó źn ien ia w ypłaty żołd u i p o d zię k o w a n io m za „p o trz eb n ą d y sk retią” tow arzyszy o d rz u c e n ie p ro śb y w ojsk o p o ró w n a n ie ich z u cz estn ik am i zw ycięstw a kłuszyńskiego i w y ­ płacenie d odatkow ej ćw ierci. W p o le m ic z n y m frag m en cie w ystąpienia o ra to r uciekł się n a ­

w e t d o erystycznego zastosow ania retorsio argunienti. O d rz u c e n iu p ro śb y tow arzyszy b o w iem

następujące, n iezb y t p o ch leb n e dla w ojsk pod S m o leń sk iem , uzasadnienie:

A słusznie, bo kto z kim nie rad by partycypow ał, uchow aj B oże, w niesław ie, k to by z kim nie chciał k o m u n io w a ć w szkodzie i w nieszczęściu, po co napierać się tego m a, co o n za przew agą swą, za n ie b ez p iec ze ń stw em sw o im z łaski p a ń ­ ski bierze [k. 2 0 0 -2 0 0 i'.].

Ja k w skazuje treść i m iejsce oracji w k o p ia riu szu , została ona w ygłoszona p o m ię d zy 14 w rześn ia a 24 paźd ziern ik a 1610 ro k u . N a to m ia s t krótkie dzięk o w an ie za trw an ie na słu ż­ bie, w k tó ry m m o w a o d łu g ic h „traktatach i ta rg a ch ” z n iep rzyjacielem , n ęd zy i n ied o statk ach p olskich w ojsk, m o ż n a by sytuow ać na p rz e ło m ie listopada i g ru d n ia 1610 ro k u 45. T argom z w ojskiem tow arzyszyły zresztą nie tylko królew skie p odziękow ania. 7 lipca 1610 ro k u

J M p an p o dkanclerzy k o ro n n y im ie n ie m K JM in freqneutia rycerstw a p rzy K JM

mow^ę m iał do żołnierzów , prosząc i n apom inając, aby stateczni na p o słu d ze JK M byli46.

B e zp o śre d n io z atakam i na S m o leń sk w iążą się dw ie m ow y: o p u b lik o w a n a n ie d aw n o

przez M a rtę K acprzak Adhortacyja lycerstwa p od Sm oleńskiem do szturmu i D ziękow an ie rycerstwu

p o wzięciu Sm oleńska. O b y d w ie zostały w y pow iedziane w im ien iu Z y g m u n ta III. O przypisa­ n iu d ziękow ania K ryskiem u decyduje św iadectw o S tanisław a K obierzyckiego, który, opisując uroczystości tow arzyszące zdo b y ciu S m oleńska, przekazał treść m o w y kasztelana k am ien iec­ kiego Ja k u b a Potockiego w inszującej kró lo w i zw ycięstw a, i inform ację, że o dpow iedział

im ie n ie m króla podkanclerzy. Porów rnanie treści D z ięk o w a n ia ... ze streszczeniem gratulacji

41 Rps Racz. 33, k. 199-200 r.

44 Rps BK 324. k. 71: Ossol. 207, k. 45 e.-46.

4:1 Wojsko nic chciało w tedy podjąć sz tu rm u aż do porów nania w zapłacie z w ojskiem , które pozostaw ało w M oskw ie — por. D ia r iu s z d r o g i.... s. 198.

(16)

Słowo nn tlie a tru m w ojny, czyli m ow y pozostałe po czasach D ym itriad. Epizod sm oleński 223

je d n o z n a c z n ie w skazuje, ż e je st o n o w łaśnie o racją tow arzyszącą zdobyciu m iasta, w ygłoszo­ ną 14 czerw ca 1611 roku. N a to m ia s t u m ieszczen ie adho rtacji w ko p iariu szu zaw ierającym niem al w yłącznie m o w y K ryskiego czyni i w tym w ypadku je g o a u to rstw o w ielce p ra w d o p o ­ d o b n y m . Trzeba się zgodzić z edytorką n ap o m in an ia do sz tu rm u , że treść m o w y nie w skazuje k o n k re tn e g o je g o m o m e n tu , je d n a k u m ie sz cze n ie zapisu n ap o m in an ia w k o n se k w e n tn ie c h ro n o lo g ic z n ie u p o rz ą d k o w a n y m z b io rz e d o k u m e n tó w m o sk ie w sk ic h p o zw a lało b y zw iązać p rze m o w ę raczej z je sie n ią 1610 roku.

Adlwrtacyja rycerstwa do szturm u... to w yjątkow o zachow any d o k u m e n t funkcjonującej w X V II w. nie tylko na kartach p o em ató w i k ro n ik bojow ej p o b u d k i. I zn ó w nie je s t to na p ew ­ n o ślad jedynej ekshorty, jaka w ygłoszona została podczas wyprawy. I sam Ż ółkiew ski, i Sa­ m u el M askiew icz pozostaw ili w sw ych relacjach św iadectw o, że w alkę pod K łuszynem p o ­ przedziła w ygłoszona przez w odza m ow a zagrzew ająca rycerzy47. S m oleńska ad hortacja n ie ­ w ątpliw ie naw iązuje do opisanego przez re to ró w i szeroko praktykow anego zaró w n o w lite­ ratu rze, ja k historiografii ju ż od czasów starożytnych, w zorca p o b u d k i48. Z n alazło się w niej przede w szystkim ukazanie spraw iedliw ych przyczyn wojny, leżących w zdrad zieck im zagar­ n ięciu S m oleńska, w złam an iu przez S zujskiego przym ierza, w reszcie w dotyczącej w szyst­ kich po m ście za „krew braci n aszej’'. Są to m oty w y znane z pism u lo tn y c h w spierających p o li­

tykę k rólew ską4'\ choć w tym m o m e n cie raczej w spółtw orzące persw azję em ocjonalną, cha­

rakterystyczną dla ekshortacji. Szczególnie ostatni arg u m e n t, jak zauw ażyła M arta Kacprzak,

aluzyjnie przyw ołujący słowa Biblii, o dw ołuje się do zbiorow ych em ocji opartych na idei bra­

terstw a stanu szlacheckiego30. Języ k iem bojow ej p o b u d k i posługuje się królew ski o ra to r tak­ że w tedy, gdy p o w o łu je się na „zwykłą przew agę i m ę stw o dośw iad czo n e" rycerstw a i p rz e ­ ciw staw ia m u p o m n ie jsz en ie sił nieprzyjacielskich:

trw o ży nieprzyjaciel, k tó ry barziej u p o rn y n i źli m ężny, w ątleją m ury, któ re ba-rziej p o z o rn e niźli p o tę żn e [k. 201 />.];

47 „G d y ju ż tak wojsko stanęło w sprawie, objeżdżając pan hetm an od linfu do lm hi anim ow ał sw oich, ukazu­ jąc, jako necessitas in loco, spes in rirtnte, salus iii ińctoria, i kazał uderzyć w bębny, w trąby do potkania" (S. Ż ółkiew ­ ski. op. cit., s. 77). Por. A. Sajkowski, S ło w o ż y w e w k u ltu r z e p o lity c zn e j d a w n e j P olski (S e jm y , sejm ik i, w y p r a w y w o ­

je n n e , p o se lstw a ), w: K u ltu ra ży w e g o słow a w d a w n e j Polsce, red. H. Dziechcińska, Warszawa 1989, s. 147-148;

M. Badowska. E k sc y ta rz C h o d k ie w ic za w „ H o jn ie c h o c im sk iij" lla c ła w a Potockiego. P o w in o w a c tw a literackie i r ze c z y ­

w iste. „Barok. H istoria — Literatura — Sztuka" 2001. nr 1. s. 80.

4* O m ó w ien ie tej tradycji: ib id em , s. 82 i nast.; R. Krzywy, „ Sposób za w o ła n y c h h e tm a n ó w ... ” M o w a C h o d k ie w ic za

z 1 1 'księgi „ W o jn y c h o c im sk iij" lla c ła w a P otockiego — ko n stru kc ja , z a p le c ze in w e n cyjn e, w y m o w a ideow a. „Roczniki

H um anistyczne", t. 49.2001, z. 1. s. 127-145; M. Ku ran, Z p r o b le m a ty k i cerem oniału tycerskicgo w epice h isto iy c zn e j

i h e r o ic z n e jX I '11 w. Z a c h ę ta do ofiarnej w a lk i o ra z h o łd k a p itu la c y jn y . w: R y tu a ł. J ę z y k -r e lig ia . op. cit.. s. 316-319 (nie

m ożna się jed n a k zgodzić z tezą A utora — s. 317 — że exhortatio należy do g e n u s d e m o n stra tiim m . w yraźnie bo- w icm jest zachętą, reprezentującą rodzaj doradczy, w której oczywiście nad rzęd n em u celowi podporządkow a­ na jest topika pochw ały i nagany).

44 Zob. J. M aciszewski, op. cit., s. 176.

50 Aluzja do biblijnych słów Boga do Kaina: „Krew brata twego głośno wola ku m nie z ziemi!" (Rdz 4, 10);

(17)

224 M aria Barłowska

są w iad o m o ści, że i n ieprzyjaciel nie tak, ja k o pokazuje, śmiały, i m iejsce nie tak, ja k o się zda, straszne, sam a rezo lu tia zw ycięstw o w ręce poda [k. 2 0 2 J.

A rg u m e n te m zachęcającym do b o ju było w skazyw anie korzyści, jak ie on przyniesie. Były to p rze d e w szy stk im w zniosłe zap ew n ien ia o sław ie i d o trz y m a n iu w iern o ści p rz o d k o m , ale też ukazyw anie czysto m aterialn eg o zysku w postaci czekających w obozie n iep rzyjacielskim łupów . S zczególnie ten d ru g i sposób p rzek o n y w an ia został tu rozw inięty:

A nie zw ycięstw o tylko, ale i daleko słynącą sław ę n a ro d o m naszym p rzyniesie i w [a s z ]m [o ś ]c io m spod ziew an ie korzyści, po n iew aż stąd O jcz y źn ie tylko a w [a sz J m [o ś ]c io m w szystko w p o ży tek pójdzie. W [a s z jm [o ś]c ió w tych u p o r- n y ch ludzi dostatki czekają, ro zszerzy się ręka J[e g o ] K arolew skiej] M fo ści] w ro z sz e rz o n y c h g ran ic ac h , sporzej n ag ra d zać b ę d z ie p rz e w a ż n e dzieła w [a sz ]m [o ś]c ió w [k. 202].

E kshortacja to m ow a ze swej n a tu ry gw ałtow na, m ająca po ru szy ć silne em o cje i z m o b ili­ zow ać do działania w olę żołnierzy, co opisyw ano m etafo ry czn ie ja k o niecenie ognia w sercu słuchaczy. T em u służyło m ię d zy in n y m i ukazyw anie m o m e n tu b itw y ja k o chw ili decydującej o życiu i śm ierci, ocaleniu bądź o b ro n ie p o d sta w o w y c h w artości. N a tym tle zdefin io w an ie sytuacji p rzed sm o leń sk im s z tu rm e m w ypada blado. O to zapalić rycerzy do b o ju p o w in n o zn iec h ęc en ie d łu g im oczek iw an iem . To od p o w ołania się na nie zaczyna się oracja:

Baczyć to J [e g o ] K [rólew ska] M [o ś]ć , nasz M [iło ś]c iw y Pan, w y b o rn ie raczy, że szlacheckie an im u sz e w [a sz ]m [o śc ió w ] i m ę ż n e serca tak d łu g im ja k o b y

p ro z n o w a n ie m p o d tym i m in a m i obrzy d zieły się [k. 201-201 k],

I p o d o b n ie ż się kończy:

Ż ądać tedy i po w tó re raczy, abyście w [a sz ]m [o ś]c [io w ie ] to u te sk n ie n ie swoje, k tó re d o tąd p rz y J e [g ]o K [rólew skiej ] M [o ś]c i ponosiliście, o c h o tn ą m ężn y c h rąk ro b o tą i sobie, i P anu sw em u nagrodzili [k. 202].

W ydaje się, że p rzy p o m n ie n ie tych n eg atyw nych przecież d ośw iad czeń i zw iązanych z n i­ m i em ocji n ie zb y t do b rze służy zagrzew aniu bojow ego ducha. N a to osłabienie zd ecy d o w a­ nego to n u i gw ałtow ności tow arzyszącej w e z w a n io m p o b u d k o w y m w pływ a ró w n ież o b ec­ ność w ad hortacji tłu m ac ze ń i w yjaśnień, ja k ic h w ładca n aw et w ty m d ecydującym m o m e n c ie nie skąpi sw em u w ojsku:

L ubo to ani z przyczyny u rz ę d n ik ó w J[e g o ] K [rólew skiej] M [o śc i] a p o g o to ­ w iu nie z sa m e g o J[e g o ] K frólew skiej] M [o ści] poszło, ale raczej za p rzy p a d a­ ją c y m i konsyderacjam i, za p o trz e b n y m i traktatam i, za napadającym i w ia d o ­ m ościam i, a najw iecej oczekaw ając, aby te n u p o rn y n aró d nad sobą się raczej upam iętał, niźliby m iał na ostrość szable polskiej przyjść [k. 201 /'.].

(18)

Słowo na tlic a tm m wojny, czyli m ow y pozostałe po czasach D ym itriad. Epizod sm oleński 2 2 n

N a koniec d o d an e zostaje je s z c z e je d n o w yjaśnienie, które choć o z d o b io n e zachętą, ro z ­ wija ten sarn, obcy ekshorcie to n tłu m ac ze ń , rozw iew ających w ątpliw ości, na któ re w niej nie p o w in n o być miejsca:

Podaje też i to J[egoJ K [rólew ska] M [o ść] do w iad o m o ści w [a sz jm [o ś]c ió w , w d zięczn ie to czekanie przyjm ując, któreście żołdu sw ego w ytrw ali, że zapłatę w [asz ] m [o śjcio m Pan P odskarbi K o ro n n y nie tylko obm yślił, ale odliczył, a nie tylko odliczył, ale i w dro g ę praw ie posłał, aby nic w tej m ie rze nie w [ś]ciągało, je ślib y co serce szlacheckie od w id o m ej sławy cofać kiedy m iało [k. 202].

T łu m a cz en ie takie, raz jeszcze dow odzące zadom ow ienia się kwestii finansow ych w ofi­ cjalnym ję zy k u „rycerskiej służby”, osłabia w yraźnie pew ność przekonania o wysokiej, d u c h o ­ wej je d y n ie m otyw acji rycerstwa, która m iała być podstaw ow ym w ym iarem zachęty do boju. W ątpliw ości m o ż e też bu d zić kreacja reto ry czn eg o p o d m io tu . N a tu ra ln ą konsekw encją w ypow iadania zachęty przez króla je s t sko m p lik o w an ie sytuacji k o m unikacyjnej. O ra to r, m ów iąc „od J[e g o ] K [rólew skiej j M [o ś c i[”, m usi używ ać fo rm trzeciej osoby. A tow arzyszą jej je szc ze fo rm y grzecznościow e. Stałe pow tarzan ie zw ro tu ,,J[ego] K [rólew ska] M ość] ra­

czy” m a p odkreślać znaczenie w oli sam ego m onarchy, ale je d n o c z e śn ie osłabia kategorycz- ność w ypow iedzi. Król ja k o o stateczny nadaw ca zachęty do s z tu rm u pozostaje osobą w pisaną w w yznaczoną m o n a rsz e rolę. O n „w zyw a”, „żąda”, o b iecuje łaskę, ale podczas bitw y „na to patrzać b ę d z ie ”. R ole nadaw cy i w odza są w ięc w yraźnie rozd zielo n e, nie adresuje do w ojska p o b u d k i „zaw ołany h e tm a n ”, ale pozostający o b o k b e z p o śred n ie g o starcia m o n arch a. N ie m o że w ięc zostać w ykorzystana niezw ykle w ażna linia ek shortacyjnego d ow odzenia: p o w o ­ ływ anie się na w łasny przykład i zapow iedź m ężnej postaw y w boju. C o praw da, sytuacja taka znana jest z literackich realizacji eksporty; na sw oje w ojska będzie patrzył i ty m je zachęcał

W ładysław IV w poem acie T w ardow skiego czy O sm a n w Transakcji wojny chociinskiej, ale na

p ew n o je s t to słabszy, p o zb aw io n y isto tn eg o e le m e n tu h eroicznej konw encji w aria n t bojow ej

p o b u d k i. W A dhortacyi... w ym ow ę zachęty osłabia coś jeszcze.

Ż ąd ać te d y J e [ g ] o K [ró lew sk a] M [o ś ]ć i [od] w '[a sz ]m [o ś]c ió w p [a n ó w ] p u łk o w n ik ó w sw ych z ro tm istrz a m i, i w szystkiego ry cerstw a sw ego raczy, abyście w [a sz ]m [o śc io w ie ] na d z ie ń sz tu rm o w i n a z n a c z o n y każdy w e d łu g serca szlacheckiego w o c z a c h J e [g ]o K [ró lew sk iej ] M [o ś]c i, Pana sw e[g ]o , to pokazow ał, czy m by rad i w k ro n ik a c h , i u Pana sw e [g ]o w iec zn ie słynął

[k. 202].

M o w a pobudzająca do b oju p o w in n a pojaw ić się p rzed bitw ą, to sytuacja tu ż p rzed star­ ciem w pływ a przecież w decydujący sposób na jej charakter. N ie w iad o m o , kiedy ostatecznie A dhortacyja... pod S m oleńskiem została w ygłoszona. Pew^ne je s t je d n o , skoro m ow a o „dniu

szturm ow a n a z n a c z o n y m ”, nie było to tuż przed atakiem .

S z tu rm na S m o leń sk p rze p ro w ad z o n y 13 czerw ca 1611 r., po n iem al d w ó ch latach o b lę­ żenia tw ierdzy, okazał się w k o ń cu skuteczny. K ończąc swój pam iętn ik , S tanisław Ż ółkiew ski

(19)

zapisał: „P odziękow aw szy P anu B ogu, król je g o m o ść ż o łn ie rz o m też d zięk o w ał”31. Ten k ró ­

tki k o m e n tarz h etm a n a m o ż n a u zn a ć za p o d staw o w y plan dyspozycji D ziękow an ia rycerstwu po

wzięciu Sm oleńska. We w stępnej części sw ego w ystąpienia podkanclerzy Kryski rozw inął b o ­ w ie m m yśl o Bożej w szechm ocy, której ja w n y m d o w o d e m je s t zdobycie S m oleńska. K olejny też raz, naw iązując do m o w y Ja k u b a Potockiego, uznał zw ycięstw o Z y g m u n ta III za d o w ó d spraw iedliw ości i sprzyjania Bożej O p atrz n o ści:

c z y m ja śn ie pokazał i spraw iedliw ość O jcz y zn y naszej i szcz y ro ść J[eg o ] K r ó ­ lew skiej] M [o ś]c i, którą R z [e c z ]p [o sp o ]lita idzie, że w łości zdradą p rz o d k o m J fe g o ] K frólew skiej] M fo śc i] o d jęte nie p rzy h o sp o d a ra ch m oskiew skich z traktatów , ale p rzy królach polskich przez m iecz m ieć chciał. J e m u te d y ja k o w fa sz ]m o ś]c [io w ie ] słusznie p rzypisujecie, tak J[e g o ] K frólew ska] M [o ść] w in n e dzięki oddaw ać raczy, że i m o ż n o ści swej w osobie Jfe g o ] K frólew skiej] M [o ści] przykład na św iat podał, i dufającego sobie błogosław ić raczył p o m a

-- 52

zanca sw ego .

N a to m ia s t d ru g ą część swej m o w y p ośw ięcił poch w ale rycerstw a, podkreślając, że złoży­ ło o n o d o w o d y m ęstw a „w oczach pana sw ego”. W tym też m iejscu ujaw nił cały o ratorski k u n sz t, w yliczając rzeczy i czyny (anafory zaw ierające czasow niki d o k o n an e ) uzyskał d o b it­

ność relacji, a w prow adzając p o m in ięc ie i sum ującą percursio, zasugerow ał nieo g ran iczo n o ść

pochw ały:

Ale i W [a sz ]m [o ś]c [ió w ] przy tym p ieczołow anie, praca, przem ysł, przew aga, m ę stw o g o d n e i p rzystojnej od pana sw ego w d zięczn o ści. W ytrw aliście teskli- w y na je d n y m m iejscu p rzy panie sw ym niew czas, p rzetrw aliście u p o rn e g o nieprzyjaciela, a p rzetrw aliście go nie ty m , abyście go w ygłodzić m ieli, ale n ie ­ p o d o b n ą rąk sw oich robotą. D oszliście n ie strw o ż o n y m i sercam i sw ym i w y so ­ kich, gładko m u ro w a n y c h oblanków , w ysadziliście su b te ln y m p rze m y słe m , w k tó ry ch oni utali, m ury, opakow aliście żywą siłą głęboko rz u c o n e wały. A czyniliście to w oczach pana sw ego tak o c h o tn ie , że p rz o d k u uznać tr u d n o m iał, o je d e n raz w o d zo w ie , o je d e n raz tow arzystw o, o je d e n raz w szyscy sławy pana sw ego m ężn ie dźw igali. P ró ż n o szerzyć, niechaj najw iększy nieprzyjaciel Jfe g o ] K frólew skiej] M fo ści] i n a ro d ó w naszych pojrzy, pozna p o spraw ie, co i ja k ieg o serca ludzie robili. Ja śm iele rzekę, żeście od w ażn e m ózgi odw agą u p o rn ą serca, m ę stw em znieśli u p o rn y m fk. 46 i\].

Z a p e w n ie n io m o królew skiej łasce i nag ro d ach dla zd o b y w có w S m oleńska tow arzyszyły je szc ze dw ie in d y w id u a ln e pochw ały. P ierw sza z nich dotyczyła kaw alera m altańskiego, B ar­

tłom ieja N o w o d w o rsk ie g o , k tórego zasług w w alkach o m iasto nie „p rz ep o m n ia ła” chyba

226 M aria Barłowska

51 S. Żółkiew ski, op. cit., s. 118. 52 Rps BK 324. k. 46 v.

Cytaty

Powiązane dokumenty

sądem pokoju stan ął niedaw no pew ien obyw atel z okolicy Nowngo- m iasta, oskarżony o ciężkie bluźnierstw o.. Procce zakończył się w yrokiem ,

Dla realizacji Umowy Zespół zobowiązuje się do dołożenia wszelkich starań by zapewnić Przyjmującemu zamówienie pełny i nieodpłatny dostęp do środków i aparatury

„Budowlani” w Warszawie, 03-571 Warszawa ul. Tadeusza Korzona 111. Zapłata należności nastąpi przelewem na konto Wykonawcy wskazane na wystawionej fakturze, w terminie 14 dni

Na podstawie art. Przedmiotem niniejszej umowy jest udzielenie świadczeń zdrowotnych związanych z czynnościami technicznymi z zakresu protetyki przez Przyjmującego

2.Wykonawca zobowiązuje się wykonać przedmiot umowy z należytą starannością przy uwzględnieniu zawodowego charakteru prowadzonej przez Wykonawcę

Wykonawca zobowiązany jest do wykonania umowy poprzez dostawę materiałów stomatologicznych do siedziby Zamawiającego, tj.: Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki

Jak rozpoznawać potrzeby? Zdarza się, że osoby starsze zależne mówię, wprost, czego potrzebują i w takim przypadku mamy ułatwione zadanie: zapisujesz i przekazujesz

członka zasiądą pomału, sekretarza powiatu. skatbnika powiatu, kierownika jednostki organizacyjnej powiatu, osoby zarządzającej i członka organu zarządzającego powiatową