Stanisław Judycki
Bóg i dowód
Analiza i Egzystencja 7, 158-160
158 Polemiki
STANISŁAW JUDYCKI
BÓG I DOWÓD
Uwagi Paw ła Przywary poruszają ogrom ną ilość podstawowych problem ów filo zoficznych, a stąd ustosunkowanie się do nich musiałoby przybrać postać obszer nego traktatu, co w oczywisty sposób nie je st tu możliwe. Uwagi te ukazują rów nież, ja k skom plikowaną rzeczą je st filozofia. Ograniczając się do możliwie skon densowanej odpowiedzi, chciałbym wskazać na następujące kwestie.
Dowód lub argument ontologiczny m a bardzo bogatą tradycję, w ramach któ rej przew ażają przeciw nicy jego konkluzywności nad zwolennikami. Pisząc sw oją polemikę, Przywara stanął w szrankach przeciwników. Wydaje m i się, że główny zarzut, który sformułował przeciwko tem u rozumowaniu, polega na tym, iż w yka zuje ono, ja k sam pisze, ‘możliwego B oga’, lecz nie ‘Boga realnego’. N ie je st to najbardziej szczęśliwe sformułowanie najstarszego zarzutu wobec wartości tego dowodu, zarzutu, który stwierdza, że nie m a przejścia od idei Boga do jego faktycz nego istnienia. W ten jednak sposób A utor polemiki w ogóle nie podjął głównego problemu, gdyż aby go podjąć, musiałby albo skonfrontować swój zarzut z tą inter pretacją dowodu, którą przedstawiłem w m oim artykule, czego nie uczynił, albo musiałby powtórzyć zarzuty, które pojawiły się dziejach dyskusji na ten temat, cze go też nie uczynił. Tak więc ‘rdzeń’ rozum ow ania nazywanego dowodem lub argu m entem ontologicznym w polemice Przywary nie został podjęty, a skoncentrował się on wprawdzie na sprawach istotnych, lecz nie na kwestii zasadniczej. Ciągle więc m ogę obstawać przy tym, że m oja interpretacja dowodu ontologicznego uka zuje go jako rozumowanie poprawne.
Jaką ideą Boga operuje dowód ontologiczny? Otóż operuje on filozoficzną ideą (lub filozoficznym pojęciem) Boga, a więc ani ideą religijną, bo tych je st w ie le, ja k również nie ideą potoczną, ponieważ tych również je st wiele. ‘Filozoficzną ideą B oga’ to znaczy ideą istoty najdoskonalszej. Podobnie je st w innych dyscypli nach wiedzy, gdyż na przykład m atem atycy lub fizycy nie posługują się potoczny m i pojęciam i trójkąta czy siły, lecz pojęciami, które sami konstruują. W odniesie niu do idei najdoskonalszej istoty pojawia się trudność, o której A utor polemiki nie
Polemiki 159
wspomina, jakie intuicje aksjologiczne kierują nami, gdy konstruujem y taką ideę. K westię tę podejm uję w artykule pt. Co wiemy o istocie dobra?, który teraz jest przygotowywany do druku. Określone intuicje aksjologiczne są założone w ramach rozum owania przedstawionego przez św. A nzelm a i Kartezjusza, lecz samo to ro zumowanie w yraża się wyłącznie w pytaniu, czy z pojęcia (idei) najdoskonalszej istoty w ynika jej istnienie - tylko tyle i aż tyle! M oja interpretacja dowodu, ja k jestem przekonany, ukazuje, że je st on poprawny, a więc że w tym jedynym przy padku z samego pojęcia (idei) pewnego przedm iotu wynika istnienie tego przed miotu. Czy je st to Bóg tej lub innej religii, je st dalsza kwestia, którą częściowo podejm uję we w spomnianym wyżej artykule Co wiemy o istocie dobra?
Drugim istotnym składnikiem uwag polemicznych Przywary je st opozycja pom iędzy epistemologią, którą - powołując się na A.B. Stępnia - A utor nazywa autonomiczną, a m etafizyką oraz teza, że epistemologia, jako dyscyplina całkowi cie autonomiczna, najpierw pow inna ustalić, na czym polega prawdziwość pozna nia ludzkiego, a dopiero potem, tzn. posługując się w iedzą na temat, powiedzmy, istoty i kryterium prawdy, moglibyśm y próbować stwierdzić, czy prawdziwe są j a kiekolw iek inne tezy, a w tym tezy metafizyczne, a w tym z kolei, czy prawdziwe je st rozumowanie nazywane dowodem ontologicznym (w jakiejkolw iek jego inter pretacji). W świetle tego zarzutu mój tekst na tem at dowodu ontologicznego jest metafizyczny w tym m iędzy innymi znaczeniu, że dogmatycznie zakłada, iż m oże my poznawać prawdę, a więc w tym wypadku praw dę na tem at konkluzywności dowodu ontologicznego.
Otóż trzeba przypomnieć, że koncepcja tzw. autonomicznej epistemologii ma swoje korzenie w metodycznym wątpieniu Kartezjusza i w wynikającym z niego usytuowaniu się filozofa w pozycji teoretycznej, w obrębie której wszystkie m ożli we dane stają się wyłącznie danym i do rozważenia, a w tym do rozważenia pozo staje również hipoteza uniwersalnego złudzenia (demon, mózgi w laboratorium). Sam autor tego pomysłu filozoficznego, a więc Kartezjusz, nie w idział jednak in nego w yjścia z tej sytuacji niż właśnie argument ontologiczny, natom iast Przywara sugeruje, że w w yniku jakichś badań dokonywanych przez teoretyka poznania d a dzą się osiągnąć istota i kryterium prawdy, którymi potem m ożna operować tak, aby rozstrzygać rożne kwestie, w tym kw estię poprawności dowodu ontologiczne- go. W tym punkcie nie m ogę się zgodzić z Przywarą, przy czym wspieram się auto rytetem Kartezjusza, który widział, że nie m a innego wyjścia poza sferę wytworzo ną przez m etodyczne wątpienie oraz poza hipotezę uniwersalnego złudzenia niż dow ód ontologiczny. Ta sytuacja teoretyczna je st jedyna: Bóg wzięty w nawias w ątpienia metodycznego, czy też redukcji transcendentalnej w sensie Husserla (bo to prawie to samo), o której Przywara wspomina, okazuje się ‘w ychylać’ spoza tego nawiasu jako ostatnia deska ratunku. N ie m ogę sobie wyobrazić takich badań
160 Polemiki
filozoficznych i epistemologicznych, które m ogłyby w tym względzie zastąpić do w ód ontologiczny.
Wydaje mi się, że na niezrozumieniu teoretycznego charakteru tej kwestii polega uw aga Przywary na tem at dośw iadczenia Boga: oczywiście, dow ód ontolo giczny nie m a nic wspólnego z m ożliw ością bezpośredniego dośw iadczania Boga i Jego (niektórych) atrybutów, czy to doświadczenie nazwiem y mistycznym, reli gijnym, czy filozoficznym.
W kontekście dyskutowanej problem atyki zupełnie nie widzę, w jak i sposób redukcja transcendentalna H usserla m ogłaby stanowić narzędzie umożliwiające rozwiązanie głównego problemu, którym je st zagadnienie uniwersalnego sceptycy zmu. N iestety A utor polemiki nie podaje jakichkolw iek przykładów, ja k rozw aża nia H usserla m ogłyby rozstrzygnąć kw estię uniwersalnego złudzenia, ale sugeruje, że je st to jakoś możliwe - ale jak?