• Nie Znaleziono Wyników

View of Mickiewicz o Wacława dziejach Garczyńskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Mickiewicz o Wacława dziejach Garczyńskiego"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

ZOFIA STEFA N O W SK A

MICKIEWICZ O W A C Ł A W A D Z IE JA C H GARCZYŃSKIEGO

Za polonistyczny truizm ujść może opinia, że Wacława dzieje G ar- czyńskiego są naśladow nictw em III cz. Dziadów. Ju ż w kilka m iesięcy po śm ierci autora (27 lutego 1834) B ohdan Zaleski pisał do N abielaka: „zb ratan y z M ickiewiczem i od niego niejako ucząc się po polsku, nie dziw, że przysw oił sobie form ę Dziadów”, dodaw ał jednak, że ,t a r c z y ń ­ ski nie był [...] prostym naśladow cą M ickiewicza z rzędu ow ych pstrych, drapieżnych Odyńców, W itwickich, Słowackich. [...] Czuje po sw oje­ mu [...]” h

Szczegółowo jedn ak kw estię p o trak to w ał dopiero S tanisław T arnow ­ ski w rozpraw ie z r. 1870 'Stefana Garczyńskiego „ W acław” i drobne poezje. Przeprow adziw szy zestaw ienie tek stu G arczyńskiego z Dziadami, konkludował: „Wacław jest w gruncie naśladow aniem Dziadów i w głów­ nej myśli, i w w ielu szczegółach”, „poem at był m ozaiką złożoną z ka­ m yczków odpadłych od Fausta, od Manfreda i od trzeciej części Dzia­ dów”

Form uła T arnow skiego zadom ow iła się na dobre w historii lite ra tu ry : „Trzech kum ów [...] [Wacława dzieje] do ch rztu trzym ało: Faust, M an­ fred i K onrad” (B ruckner 3), „form a będąca [...] zlepkiem w ypow iedzeń, obrazów, scen przypom inających pom ysłam i Fausta, Manfreda, D ziady” (C hlebow ski4), „czytając go obcujem y kolejno (a czasem i równocześnie) z M ickiewiczem, Goethem , B yronem ” (K rid l5), „u tw ór pow stał pod w p ły­ wem literackim Renego, Manfreda, Fausta, Dziadów cz. I II ” (S. K olbu- sz ew sk i6). 1 J. B. Z a 1 e s k i. K o r e s p o n d e n c j a , L w ó w 1900, t. I, s. 62— 63. 2 R o z p r a w ę o p u b lik o w a n ą p o raz p ie r w s z y w „ P r z e g lą d z ie P o ls k im ” 1872 c y ­ tu ję za p r z e d r u k ie m w S. T a r n o w s k ie g o R o z p r a w a c h i s p r a w o z d a n i a c h , K r a k ó w 1886, t. II, s. 210, 207. 3 D z i e j e l i t e r a t u r y p o l s k i e j w z a r y s i e , W a r sz a w a 1903, t. II, s. 121. 3 L i t e r a t u r a p o l s k a 1795-1905 j a k o g ł ó w n y w y r a z ż y c i a n a r o d u p o u t r a c i e n i e ­ podległości, L w ó w 1923, s. 161. 5 P o e z ja w l a ta c h 1975-1863, [W :] D z i e j a c h l i t e r a t u r y p i ę k n e j w P o ls c e , w y d . 2, cz. II, K r a k ó w 1936, s. 109. 0 P o l s k i S ł o w n i k B i o g r a f i c z n y , t. V II, s. 278.

(2)

Znam ienne, że form u ły Tarnow skiego nie kw estionow ali i ci, którzy przed jego ryczałtow ym potępieniem w zięli G arczyńskiego w obronę, a więc a u to r notki z r. 1872 podpisujący się jako, Poznańczyk: „do niego wchodzi M anfred B yrona, Faust Getego, Dziady M ickiewicza” 7, a polem W acław M. Borzem ski: „ Je st tam i Faust Schillera [!], i Manfred Byrona, i K onrad z Dziadów” 8, i n aw et H en ry k Trzpis, au to r entuzjastycznej książki o poem acie: „Zaprzeczyć się nie da, że na Wacławie znać wpływ Manfreda, Fausta i Dziadów” 9.

Skoro więc sąd tak i ujść może za comm unis opinio doctorum, warto przyjrzeć się bliżej jego przesłankom .

Z Faustem (częścią I) spraw a jest oczywista. Sam bohater, który - - choć m łody — w iek straw ił na d arem nym poszukiw aniu w iedzy w księ­ gach i reto rta c h 10, tajem niczy jego towarzysz, scena w karczm ie i rola, ja ­ ką pełni tam N ieznajom y, w reszcie przekład (bardzo dobry) ballady o pchle — w szystko to dowodzi ponad w szelką wątpliwość, że G ar- czyński inspirow ał się Faustem.

Z III cz. Dziadów rzecz jest m niej prosta. G orący wielbiciel G arczyń­ skiego, L eonard Niedźwiecki, w kilka lat po śm ierci poety pisał do Kajsie- wicza:

[...] c h c ia łb y m w ie d z ie ć , a to z p e w n ą d o k ła d n o ś c ią (która, m i s ię zd a je, j e s t d l a c ie b ie p o d o b n ą ), k ie d y i ja k p is a ł G a r c z y ń s k i W a cła w a . C z y li d o b itn iej ci p o w ie m ,

c o c h c ę w ie d z ie ć — co b y ło w p r z ó d n a p i s a n e , c zy W a c ła w G a r c zy ń sk ie g o , czy

3 -c ia c z ę ś ć D z ia d ó w M ic k ie w ic z a ? N ie u w ie r z y s z , i le w n ic h je s t p o d o b ie ń s tw a w

7 P o z n a ń c z y k , Z p o w o d u p r e l e k c j i o G a r c z y ń s k i e g o „ W a c ł a w i e ’ i c jego d r o b n y c h poezja ch , „ N a D z iś ”, [K ra k ó w ] 1872, t. III, s. 406.

8 W . M . B o r z e m s k i , „W a c ł a w a d z i e j e ”. P o e m a t Ste fana G a rczyń sk ieg o, K o ło m y ja [1909], s. 45.

9 H . T r z p i s , K s i ą ż k a na czasie. S tu d i u m k r y t y c z n e o „ W a c ła w a d z i e ja c h ” S te f a n a G a rc zy ń sk ie g o , K r a k ó w 1937, s. 261.

10 O b ok k s ią g w k o m n a c ie W a c ła w a z n a jd u ją s ię „ lic z n e n a r z ę d zia , m a c h i n y , a m p u łk i / S łu ż ą c e do fiz y c z n y c h , c h e m ic z n y c h r o z b io r ó w ”, n ie b ra k i „ cza szk i m a r tw e j tr u p a ” (S. G a r c z y ń s k i , P ism a , P o z n a ń 1860, s. 25; w e d łu g te g o w y d a ­

n ia d a ls z e c y ta ty z W a c ł a w a d z i e jó w ). N a s z c z e g ó ł te n w a r to z w r ó c ić u w a g ę , p o ­

n ie w a ż w r. 1819 (cza s a k c ji u s tę p u IV ) m e to d a p o s z u k iw a n ia p r a w d y o b y c ie w a le m b ik a c h j e s t o c z y w is ty m a n a c h r o n iz m e m p o d p ió r e m w y c h o w a n k a u n iw e r s y t e ­ tu b e r liń s k ie g o , k tó r y ś w ia d o m b y ł, ż e n a u k a u le g ła s p e c ja lis ty c z n y m p o d zia ło m i ż e f ilo z o f o w ie n ie p r a c u ją w la b o r a to r ia c h a lc h e m ic z n y c h . M o żn a ten a n a c h r o ­ n iz m tr a k to w a ć ja k o p r o stą k a lk ę s y tu a c ji f a u s ty c z n e j z jej śr e d n io w ie c z n y m r o ­ d o w o d e m , m o ż n a je d n a k u z n a ć go z a ś w ia d e c t w o tr w a ło ś c i s te r e o ty p o w e g o w y o ­ b r a ż e n ia o u c z o n y m p o s z u k u ją c y m p r a w d y ; p r z e c ie i u M ic k ie w ic z a fu n k c jo n u je to sa m o w y o b r a ż e n ie : „ k to s ię w r y ł w k s ię g i, / W m e ta l, w lic z b ę , w tr u p ie c ia ło ”

(D z ia d ó w cz. II I, sc. 2, w . 194— 195; t e k s t w e d łu g J u b ile u s z o w e g o W yd . D z ie ł, W a r ­

(3)

u k ła d z ie , c h o c ia ż ró żn o ść o r y g in a ln a , r ó żn o ść w o d d a n iu . W ą tp ię , ż e b y s k r o m n y G a rc zy ń sk i c h c ia ł k ie d y w c h o d z ić w z a w o d y z m i s t r z e m M ic k ie w ic z m [ ...] n .

Nie w iem y, co odpowiedział N iedźw ieckiem u Kajsiew icz. S próbujm y więc sami, z taką dokładnością, jak a dla n as jest podobną, odpowiedzieć na to pytanie.

T arnow ski nie m iał (a mógł mieć) pod ty m w zględem w ątpliw ości: ,,Wacław pisany był w ciągu ro k u 1832” 12. Okazało się jed n ak w krótce, że tw ierdzenie jego było pochopne. We W spom nieniach z przeszłości opo­ wiadanych Deotymie u jaw n ił Odyniec fak ty , które pozw alają na bliższe w yznaczenie czasu pow stania Wacława dziejów.

W edług tej relacji, G arczyński pracow ał n ad poem atem za w spólnego pobytu w Rzymie w r, 1830, k ry ł się jed n ak z tą robotą przed w szystkim i i dopiero spotka wszy Odyńca w D reźnie w styczniu 1831 r. w yznał m u ta ­ jem nicę: „ Ja piszę w iersze!”, przeczytał też zaraz „ustęp z poem atu: Wacław, k tó ry w tenczas m iał in n y ty tu ł: Apostata”.

D o ra n a — w s p o m in a ł d a lej O d y n ie c —■ p r z e c z y ta liś m y c a ły te n p o e m a t, k tó r y n a s tę p n ie u le g ł z n a c z n y m o d m ia n o m , a le i w t e d y ju ż m ia ł w s z y s t k ie z a le t y , k t ó ­ r y m i się g łó w n ie od zn a cza .

W zruszony G arczyński w pisał Odyńcow i do dzienniczka: „D zień 17 stycznia 1831 roku, a osobliwie 12 w nocy godzina, niechaj nam w iecznie pam iętną zostanie”. W arto jeszcze z relacji Odyńca przytoczyć ten szcze­ gół, że G arczyński stanow czo zakazał w spom inać o sw oich poezjach M ickiew iczow i13.

Odyńcowi zwykło się nie dawać zbyt w iele w iary ; w ty m w yp adk u można było przypuszczać, że po latach pięćdziesięciu zaw iodła go pamięć. Relacja jego znajd uje jed n ak w ażne potw ierdzenie źródłowe. Zacho/wał się mianowicie, choć nie w całości, w spom niany dzienniczek podróżny O dyń­ ca. Nie jest w praw dzie dostępny dla badaczy, ale obecny jego właściciel, Stanisław Baliński, opisał niedaw no te n dokum ent i jego dzieje (dzieje burzliw e: w alizka z dzienniczkiem i innym i rękopisam i, m. in. listam i Mickiewicza do Odyńca, znajdow ała się w m ieszkaniu londyńskim zbom­ bardow anym jesienią 1940 r.; z gruzów w ydobyła ją specjalnie sprow a­

11 L ist z 25 lip c a 1837, p r z y ta c z a go L. P ł o s z e w s k i , M i c k i e w i c z w k o r e s ­ p o n d en cji i z a p isk a c h L eon arda N ie d ź w ie c k i e g o , „ P a m ię tn ik B ib lio t e k i K ó r n ic k ie j ”,

zesz. 6 (1958) 196.

12 „ P rz eg lą d P o ls k i”, 1872, m a r z e c , s. 197. Z d a n ie to p o w tó r z y ł T a r n o w s k i w p r z ed ru k u r o z p r a w y o G a r c z y ń sk im w R o z p r a w a c h i sp r a w o z d a n ia c h , t. II, s. 184.

13 A. E. O d y n i e c , W s p o m n ie n i a z p rz e s z ł o ś c i o p o w ia d a n e D e o t y m i e , W a r ­

(4)

dzona straż pożarna); otóż w arty k u le zacytow any jest przytoczony przed chw ilą w pis G arczyńskiego 14.

G dyby ta k uw iarygodnione św iadectw o Odyńca pozostaw iało jeszcze m iejsce n a w ątpliw ość, ustąpić m usiałaby ona wobec innego, zasługujące­ go na pełne zaufanie dokum entu. J e st nim nekrolog Garczyńskiego, który jako tek st M ickiewicza opublikow ał po raz pierw szy syn poety w miejsce przedm ow y do paryskiego w ydan ia W spom nień z czasów w o jn y narodo­ w e j z r. 1866 (to więc św iadectw o mogło być znane Tarnowskiem u). A utor­ stw o M ickiewicza zakw estionow ał Pigoń: stw ierdziw szy, że rękopis n ekro ­ logu, k tó ry w yszedł spod ręki Dom eyki, m a c h arak ter brulionu, jem u też przy pisał ten t e k s t 15. Niezależnie jed n ak od tego, czy autorem nekrologu był M ickiewicz, czy Domeyko, inform acje w nim zaw arte uznać można za pew ne, ty m bardziej, że pisan y b y ł w krótce po śm ierci poety 16.

Otóż w nekrologu m ow a o tym , jak G arczyński „pierw sze natchnienie poetyckiego życia uczuł w sobie [...] w stary m Rzymie, gdzie [...] pierwsze próby swojego pióra ta k skrom nie, ta k nisko cenił, że się z nim i przed n a j­ bliższym n aw et taił przyjacielem , jak b y z ułomnością swoją. W tenczas to zaczął pisać poem a W acław” 17.

R zym ską genezę Wacława dziejów uznać więc można za rzecz pewną. Tak też (pow ołując się na św iadectw o Odyńca) przedstaw iał rzecz Tadeusz P i n i 1S, a także S tefan ia Skw arczyńska 19.

11 S. B a l i ń s k i , Echo s t a r o ś w ie c k i e g o w o ja żu . D zie n n ic ze k p o d ró ż n y A n t o ­ n ie go E d w a r d a O d yń ca , „ W ia d o m o śc i”, [L o n d y n ] 1968, n r 1148; dr M a ria D e r n a

-ło w ic z , k tó r e j u c z y n n o ś c i z a w d z ię c z a m w y c in e k z ty m a r ty k u łe m , tr a fn ie z a u w a ­ ż y ła , ż e d r o b n e r ó ż n ic e m ię d z y o bu te k s ta m i p r z e m a w ia ją za a u te n ty c z n o śc ią ■wersji p o d a n e j w „ W ia d o m o śc ia c h ”.

15 S. P i g o ń , J akie go M i c k ie w ic z a z n a m y ? , „ P r z e g lą d W a r s z a w s k i”, II (1922), t. III, s. 324— 325 o ra z W s t ę p d o U t w o r ó w p r z y p i s y w a n y c h M i c k ie w ic z o w i, Dzieła w s z y s t k i e , W yd . S e jm o w e , t. V, 1933, s. 457.

16 W y n ik a to z s a m e g o te k s tu , w k tó r y m m o w a , że p o e z je G a rc z y ń sk ie g o „ p ó ź ­ n ie j m o ż e n iż sa m a w ie ś ć o ś m ie r c i je g o r o z e jd ą s ię p o k r a ju ” (ibid., s. 460); w e d ­ łu g P ig o n ia n e k r o lo g n a p is a n y b y ł „ w e w r z e ś n iu c z y p a ź d z ie r n ik u 1833 r .” (ibid., s. 457): W . M ic k ie w ic z t w ie r d z ił, ż e p o w s ta ł w p a ź d z ie r n ik u 1833 r. (w e w s tę p ie do G a r c z y ń s k i e g o W s p o m n i e ń z c za s ó w w o j n y n a r o d o w e j, P a r y ż 1866, s. 5); M. D e r n a lo w ic z w s w o im to m ie K r o n i k i ż y c ia i tw ó r c z o ś c i M i c k ie w ic z a p r z y ta c z a p r o ­ to k ó ł z e b r a n ia T o w a r z y s tw a L ite r a c k ie g o z 24 p a ź d z ie r n ik a 1833, n a k tó r y m p o s ta ­ n o w io n o z w r ó c ić s ię do M ic k ie w ic z a o n a p is a n ie n e k r o lo g u (M. D e r n a l o w i c z ,

O d „ D z i a d ó w ” części t r z e c ie j do „Pana T a d e u s z a ”, W a r sz a w a 1966, s. 260, K ronik a ż y c ia i t w ó r c z o ś c i M i c k i e w i c z a).

17 A . M i c k i e w i c z, D zieła w s z y s t k i e , W y d . S e jm o w e , t. V , s. 459.

19 T. P i n i, S te f a n G a r c z y ń s k i m i ę d z y r. 1805-1830, [W:] R ok M ic k ie w ic z o w s k i,

L w ó w 1899, s. 153; co p r a w d a P in i p o w ia d a , ż e „ A p o sta ta m a ją c y b y ć p o c z ą tk o w o

o w o c e m filo z o f ii p a n te is ty c z n e j b e r liń s k ie g o p r o fe so r a p rzera d za s ię w R z y m ie w

W a c ł a w a b ę d ą c e g o ja w n y m w y p a r c ie m s ię te g o s y s t e m u ” (s. 159); n ie w ia d o m o j e d n a k , n a c z y m o p ie r a h ip o te z ę o ta k ie j p ie r w o tn e j (w c z e ś n ie js z e j n iż rzy m sk a ? )

(5)

Zarówno jed n ak przytoczone św iadectw a, ja k i konstatacje w spom nia­ nych historyków lite ra tu ry nie zachw iały pow szechną opinią, że poem at Garczyńskiego jest naśladow nictw em III cz. Dziadów. M iarą panującego zam ieszania może być choćby to, że Trzpis na początku sw ojej książki po­ wiada, że „G arczyński [...] podstaw ow ą m yśl do swego; poem atu zaczerpnął z Dziadów M ickiewicza”, na końcu zaś, przeciw nie, że „Jego drogą szedł M ickiewicz w III cz. Dziadów” 20.

W arto więc, sądzę, przyjrzeć się bliżej tej kw estii. Do jej rozw ikłania b rak nam jednak dwóch elem entów : kiedy i co z Wacława dziejów poznał Mickiewicz?

P ierw sza znana w ypow iedź M ickiewicza o twórczości G arczyńskiego pochodzi z 23 m arca 1832. „R ew olucja — pisał do Lelew ela — w ydała poetę swego, nie znanego jeszcze. J e st to G arczyński; dw a la ta go znałem w Rzymie, a nic mi nie czytał i nie w iedziałem , że pisze. T alen t w ielki i daleko pójdzie; ju ż teraz jest na stanow isku, n a którym, ostatn ie dzieła m oje spoczęły” 21.

Osąd niezw ykle w ysoki; na jakich tek stach o p arty ? K om entarz W yda­ nia Narodowego i Jubileuszow ego tw ierdzi, że „M ickiewicz w spom ina tu o [...] Sonetach w oje n ny ch i in ny ch w ierszach n apisanych podczas pow sta­ nia, przeceniając ich w arto ść” 22.

Czy słusznie pom inięto tu Wacława dzieje? Czy n a takim rozum ieniu zdania M ickiewicza nie zaciążyła opinia, że Wacław, jako naśladow nictw o III cz. Dziadów, nie był M ickiewiczowi znany, gdy — za kilk a dni — p rzystąpił do, pisania swojego dzieła?

W iele jednak w skazuje na to, że pisząc do Lelew ela m iał M ickiewicz na m yśli przede w szystkim Wacława dzieje. Z nam y jego pow ściągliw ą opinię o Sonetach wojennych. P isał przecie do a u to ra 8 kw ietn ia 1833: „W ogólności S o n e ty (w yjąw szy dwa) m niej m i podobają się, bo w m ałych ram kach rażą tu i ówdzie szczegółam i” 23. Czy w rażenia pierw szej le k tu ry mogły rok wcześniej dać im puls do oceny ta k en tu zjasty cznej? Co w ięcej, słowa: „już teraz jest na stanow isku, na k tó ry m o statnie dzieła m oje spo­ częły” odnosić się m ogą tylko do problem ów w m niem an iu poety n a jż y ­ w otniejszych dla lite ra tu ry po klęsce narodow ej: M ickiewicza m usiała uderzyć zbieżność ideow a m iędzy w łasną tw órczością a tym , co pisał w ta ­

r ed a k cji. W ia d o m o ść o z m ia n ie ty tu łu j e s t z p e w n o ś c ią b łę d n a : j e s z c z e w e w r z e ś ­ n iu 1832, ja k ś w ia d c z y l is t G a r c z y ń s k ie g o d o T u r n y (o p u b lik o w a n y w K o r e s p o n ­ den cji A d a m a M i ck iew icz a , t. II, P a r y ż 1872, s. 275), p o e m a t n o s ił t y t u ł A p o s ta t a .

19 S. S k w a r c z y ń s k a , D w a n iez n a n e listy G a r c z y ń s k i e g o , „ P a m ię tn ik L i­

te r a c k i’-, X X I (1924/25) 361. 20 T r z p i s , op. cit., s. 1, 309.

21 Dzieła, t. X V , s. 17.

22 Ib id ., s. 19; ta k sa m o o b ja ś n ia te n c y t a t D e r n a ł o w i c z , op. cit., s. 27.

(6)

jem nicy m łody przyjaciel. T rudno przypuszczać, żeby w iersze powstańcze G arczyńskiego (naw et te, w k tó ry ch pojaw iły się w ątki m esjanistyczne 21) u znał za zajęcie stanow iska w kw estii najbardziej wówczas żywotnej. Z drugiej zaś stro n y sam G arczyński, skoro wreszcie zdecydow ał się po­ kazać M ickiewiczowi sw oje utw ory, m iałżeby pom inąć ten, do którego przyw iązyw ał najw iększą w agę?

W szystko tq skłaniałoby do przyjęcia, że w m arcu 1832 r. Mickiewicz znał już Apostatę. Jakoż nie b ra k w skazów ek przem aw iających za tym, że zaznajom ił się z nim za p o b y tu w Poznańskiem .

Pisząc o w ielkopolskim spotkaniu M ickiewicza z G arczyńskim powiada Odyniec, że „A dam także podobał Wacława” 2S. Z tą w zm ianką zgodna jest tra d y c ja dom owa rodziny T urnów z Obiezierza. O pow iadanie Heleny z K w ileckich T urnow ej, k tó ra gościła M ickiewicza w Obiezierzu, znamy z późnego co p raw da przekazu jej córki, M arii z T urnów Mycielskiej:

P r z e p ę d z iw s z y W ig ilię B o ż eg o N a r o d z e n ia w Ł u k o w ie p r z y je c h a ł p a n A d a m M ic k ie w ic z n a N o w y R o k do O b iez ier za . T u z a s ta ł S te fa n a G a r c zy ń sk ie g o , k tó r y m u s ię d o p iero w t e d y p r z y z n a ł, ż e p is z e p o e z je i p r z e c z y ta ł m u s w o je g o W a c ł a w a w m a n u s k r y p c ie . O baj m ie s z k a li r a z e m w m a łe j o f ic y n ie o b o k p a ła c u . G a rc zy ń sk i c z y ta ł, p a n A d a m s łu c h a ł c h o d z ą c p o p o k o ju i p u sz c z a ją c k łę b y d y m u tu r e ck ie g o . S p o w ie d ź ta p o e ty c k a o d b y ła s ię w n o c y z p o c z ą tk ie m N o w e g o R ok u . P a n A d a m b a rd zo b y ł W a c ł a w e m u n ie s io n y i n a z a ju tr z p o w ie d z ia ł ż a r to b liw ie do p a n i d om u : „A to p ię k n ie , z a p r o s iła m n ie P a n i do O b iez ie r za , a b y m n ie tu z P a r n a su s tr ą c ili” 26.

Oczywiście, ta pośrednia relacja nie stanie za dowód 27. P otw ierdzają ją jed n a k do pew nego stopnia listy W incentego T u rn y do żony Heleny, k tó ra w końcu gru d n ia 1832 r. przebyw ała w sąsiednim Łukowie. W li­ stach z 26 i 27 g ru d n ia pan T urno przekazuje prośbę G arczyńskiego o w y ­ dobycie jego papierów „z dolnej szuflady kom ody” i przyw iezienie ich do

24 N ie w s z y s t k ie z r e s z tą z w ie r s z y , k tó r e z ło ż y ły s ię p ó ź n ie j n a c y k l W s p o m ­

n i e ń z c z a s ó w w o j n y n a r o d o w e j b y ły ju ż w ó w c z a s n a p isa n e . N p. W r o c z n ic ę D n ia 29 l i s t o p a d a , n a jw y r a z is ts z y p r z y k ła d p o g lą d ó w m e s ja n is ty c z n y c h G a r c z y ń ­

s k ie g o (i ja k o ta k i o m a w ia n y p r z ez J ó z e fa U j e j s k ie g o w D z i e j a c h p o l s k i e g o m e s -

j a n i z m u , L w ó w 1931, s. 328-329), p o w s t a ł d o p ier o p o w y je ź d z ie M ic k ie w ic z a z

D r e z n a (por. lis t G a r c z y ń sk ie g o do M ic k ie w ic z a z 26 lis to p a d a 1832, K o r e s p o n d e n ­

c j a A d a m a M i c k i e w i c z a , t. II, s. 93).

23 O d y n i e c, op. cit., s. 398.

26 B. G u b r y n o w i c z , K a r t k a z e w s p o m n i e ń o p o b y c i e M i c k i e w i c z a w P o ­

z n a ń s k i e m , „ K w a r ta ln ik H is to r y c z n y ”, 1898, s. 847.

2T Z w ła s z c z a ż e j e s t n ie c a łk ie m z g o d n a z p r z y p u s z c z a ln ą c h r o n o lo g ią p o b y tu M ic k ie w ic z a w O b iez ie r z u . W k o m e n ta r z u do lis t ó w M ic k ie w ic z a P ig o ń u s ta lił, że p o e ta m ia ł z a m ia r p r z y je c h a ć do O b ie z ie r z a 2 lu b 3 sty c z n ia (D z i e ł a , t. X IV , s. 600). A lb o w ię c p o d ty m w z g lę d e m o p o w ia d a n ie T u r n o w e j je s t n ie ś c is łe , a lb o M ic k ie w ic z p r z y ś p ie s z y ł p rzy ja zd .

(7)

Obiezierza 28. Bez wielkiego ryzyka dom yśleć się można, że p ap iery te były rękopisam i poezji. Je st też rzeczą praw dopodobną, że G arczyński sprow a­ dził je do O biezierza w łaśnie z m yślą o przedstaw ieniu swoich w ierszy Mickiewiczowi, którego się na dniach w O biezierzu spodziewano. S ą więc racje, aby przypuścić, że M ickiewicz poznał Wacława jeszcze w W ielko- polsce. Tak też p rzyjm u ją badacze tego okresu życia poety: Bogdan Za­ krzew ski i Jarosław M aciejew sk i29.

Trudniej odpowiedzieć na pytanie, jakiego m ianow icie Wacława czytał Mickiewiczowi G arczyński. J a k m ogła się przedstaw iać ta w czesna w ersja A p o s ta ty ?

Jeśli zawierzyć pam ięci Odyńca, k tó ry opowiadał, że drezdeńska lek tu ­ ra poem atu zabrała czas od północy do ran a [w styczniu!], już wówczas m usiała być tek stu niem ało. Ale, ja k w ynika z przytoczonego w e W s p o m ­ nieniach z przeszłości listu G arczyńskiego pisanego 5 listopada 1831, a więc w miesiąc po przekroczeniu granicy pruskiej, zaraz po p ow staniu przystąpił poeta do dalszej pracy nad Wacława dziejami.

M ój p o e m a t, m ój W a c ł a w — d o n o s ił O d y ń c o w i — je d y n ą s a m o tn y c h c h w il p o ­ ciech ą . N ie p o z n a łb y ś go w c a le . C o m ci c z y ta ł, b y ły ty lk o u r y w k i i p r ó b y ; d z iś go m a m p rzed o c z y m a — w d u sz y — w se r c u ! — D o D r e z n a m o ż e p r z y ja d ę , bo n ie p o z w a la ją ; — w te n c z a s — o n ie ! — n ie p o k a żę , a ż sk o ń c z ę z u p e łn ie 30.

Sform ułow ania listu nie są jednoznaczne; z niek tó ry ch zw rotów („m am przed oczyma — w duszy — w sercu!”) w ynikałoby, że now a w ersja nie wyszła jeszcze poza sferę pom ysłów, z innych („Nie poznałbyś go w cale”, „aż skończę zupełnie”), że proces realizacji pisarskiej tej w e rsji b y ł już zaaw ansow any. Nie sposób też odpowiedzieć, w jak im stadium b y ła praca w dwa m iesiące później, kiedy to — jak m ożna przypuszczać — a u to r za­ poznał M ickiewicza ze swoim poem atem .

W dociekaniu tym nie będzie nam pom ocny au tog raf A p o sta ty znaj­ dujący się w zbiorach Biblioteki K órnickiej —• jest to późny czystopis

29 G u b r y n o w i c z , op. eit., s. 845— 846. D a tę d r u g ie g o lis t u T u r n y p o p r a ­ w ia m z 28 n a 27 g r u d n ia za k o m e n ta r z e m P ig o n ia d o lis t ó w M ic k ie w ic z a (D z i e ł a , t. X IV , s. 598).

29 B. Z a k r z e w s k i , M i c k i e w i c z w W i e l k o p o l s c e , P o z n a ń 1949, s. 72; J. M a ­ c i e j e w s k i , G d y g o ś c i ł w W i e l k o p o l s z c z e , P o z n a ń 1958, s. 166.

30 O d y n i e c , op. cit., s. 395-—396. J e d e n z p r z y to c z o n y c h p r z e z O d y ń c a l i ­ stó w G a r c z y ń sk ie g o z a c h o w a ł s ię w a u to g r a fie ; o p u b lik o w a ł go n ie d a w n o Z d z is ła w S z e lą g (Z k o r e s p o n d e n c j i S t e f a n a G a r c z y ń s k i e g o , [W :] M i s c e l l a n e a z l a l 1800— 1850, 2, W r o c ła w 1967, s. 364— 365, A r c h iw u m L ite r a c k ie , t. X I ) ; ja k s tw ie r d z a w y d a w c a , O d y n iec w p r o w a d z a ł sk r ó ty i r e tu s z e s ty lis ty c z n e , je g o p u b lik a c ja lis t ó w G a r c z y ń ­ sk ie g o n ie je s t w ię c filo lo g ic z n ie w ie r n a , n ie s p o só b je d n a k d y s k w a lif ik o w a ć jej ja k o ź ró d ła in fo r m a cji.

(8)

opatrzony przez poetę notką: Zacząłem w m aju 1832, skończyłem dnia 18-go sierpn ia tegoż roku w D reźn ie” 31. W ersja w nim utrw alona bliska już jest red akcji ostatecznej; z najw ażniejszych zm ian wprow adzonych potem przez au to ra w skazać w arto dopisanie ustęp u pt. Obraz: wyzyskał w nim poeta częściowo p ierw o tn y ustęp X pt. Uczta przerwana (Obraz I, fra g m en t Obrazu II) oraz pierw o tn y ustęp X I pt. Interm ezzo (Obraz IV). W te n sposób w ydarzeniom , któ re rozgryw ały się w płaszczyźnie realnej, nadał ch a ra k te r w izji m agnetycznej. Zm iana to późna, bo jeszcze w liście do W incentego T u rn y z 16 w rześnia 1832 b rak w spisie ustępów ty tułu Obrazy, jest w nim nato m iast Uczta przerwana 32. W nosić stąd można, że zn ajd u jący się rów nież w K órniku au to graf Obrazów (w którym poeta incipitam i zaznaczył, co m a w ejść z redakcji wcześniejszej) pow stał po 16 w rześn ia 1832. Inne zm iany są m niej znaczące: przechrzczenie pierw otnej A liny na H elenę, przesunięcia poszczególnych fragm entów tekstu, pozba­ w ione w iększej w agi wobec luźnej i — co tu ukryw ać — chaotycznej kom pozycji całości.

Późna jest też decyzja zm iany ty tu łu i podzielenia poem atu na dwie części. Jeszcze w e w spom nianym liście do T urn y m owa o tym, że „pierw sza jego [Wacława] część Apostatę tw orzy” 33, choć ze spisu u stę­ pów w ynika, że G arczyński m iał na m yśli obie części redakcji ostatecznej. Dopiero list do M ickiewicza z 26 listopada 1832 świadczy, że podział poe­ m atu na dwie części został przeprow adzony: „Wacław obszerny, [...] prze­ pisując nie w iem dlaczego gustem dq niego utracił. Dwie części tak jak

31 A u to g r a f A p o s t a t y o p u b lik o w a ła S. J a s i ń s k a , S t e f a n a G a r c z y ń s k i e g o

„A p o s t a t a , c z y l i W a c ł a w a ż y c i e ”, „ P a m ię tn ik B ib lio te k i K ó r n ic k ie j”, zesz. 6: p r z y ­

to c z o n a n o tk a G a r c z y ń s k ie g o n a s. 117. J a k p o d a je J a siń s k a , p o e m a t p r z e p is a n y b y ł w tr z e c h z e s z y ta c h f ir m y „C .D . L ö s c h e r in L e ip z ig ” (tej sa m e j, z k tó rej p o ­ c h o d z i z e s z y t z a w ie r a ją c y b r u lio n III cz. D z i a d ó w , c h o ć in n e g o fo r m a tu ). P rócz ty c h z e s z y t ó w z n a jd u ją s ię w K ó r n ik u a r k u s z e z a u to g r a fe m u s tęp u O b r a z y oraz in n y m i fr a g m e n t a m i p o e m a tu (s. 42— 45). P r z e z cza s ja k iś G a r c z y ń sk i u w a ż a ł c zy - s to p is k ó r n ic k i za w e r s j ę o s ta te c z n ą ; 27 s ie r p n ia 1832 p is a ł do S ta n is ła w a B a r a ­ n o w s k ie g o : „ p o e m a d n ia 18 s ie r p n ia u k o ń c z y łe m z u p e łn ie , m a w s o b ie 2 500 w ie r ­ sz y , a ta k o 400 w ie r s z y b o g a ts z e o d W a l l e n r o d a ” (P. M ą c z e w s k i, L i s t y S t e f a ­ n a G a r c z y ń s k i e g o , „ M y śl N a r o d o w a ”, 1933, n r 35, s. 517). M ic k ie w ic z o w i 25 sie rp n ia

d o n o sił: „Ja W a c ł a w a c z ę ś ć p ie r w s z ą s k o ń c z y łe m , trzeb a ty lk o p o p r a w ić g d z ie ­ n ie g d z ie , p r z e p is a ć , tw o je j a p r o b a c ji” ( K o r e s p o n d e n c j a A d a m a M i c k i e w i c z a , t. II, s. 91; d a tę lis t u p o p r a w ia m w e d łu g J. O d r o w ą ż a - P i e n i ą ż k a , L i s t y d o

A d a m a M i c k i e w i c z a w M u z e u m A. M i c k i e w i c z a w P a r y ż u , W r o c ła w 1968. s. 61,

A r c h iw u m L ite r a c k ie , t. X II).

33 K o r e s p o n d e n c j a A d a m a M i c k i e w i c z a , t. II, s. 275; s łu s z n ie w ię c n a p o d s ta ­

w ie te g o lis t u P ig o ń , k tó r y n ie z n a ł w ó w c z a s a u to g r a fu k ó r n ic k ieg o , w n io s k o w a ł, ż e „ sc e n y m a g n e t y c z n e n a c m e n ta r z u n a le ż ą do n a jp ó ź n ie js z y c h ” ( P r z e o c z o n e l is ty

S t e f . G a r c z y ń s k i e g o i n i e p o z n a n y w i e r s z A . M i c k i e w i c z a , „R u ch L ite r a c k i”, X

(1935), n r 2, s. 34).

(9)

się udały zostać m uszą” 34. 7 gru d n ia w y słał G arczyński rękopis M ickiew i­ czowi, 9 stycznia upom inał się o opinię poety: „N a tw oje zdanie [...] ocze­ kuję z niecierpliw ością; byłeś bardzo kiedyś pobłażającym , ależ w iele też od twego w yjazdu napisałem , jak np. drugą część Wacława i W sp o m n ie ­ nia” 35.

W ysłane przez okazję (S. Barzykowskiego) m an u sk ry p ty d o tarły do Paryża po miesiącu. 12 stycznia 1833 pisał M ickiewicz do Garczynskiego:

W czora, le d w ie w c zo r a ! o d e b r a łe m tw ó j r ę k o p is [...]. C z y ta łe m c a ły w ie c z ó r

W a c ł a w a . W r a że n ie z r o b ił n a m n ie w ię k s z e n a d w s z y s t k ie m o je n a d z ie je o n im .

K ie d y ś c z y ta ł n ie k tó r e c z ę śc i, z d a w a ły s ię n ie d o k o ń c z o n e a lb o n a m ie s z a n e , a le w c ią g u h a r m o n iz u ją się i s ta n o w ią c a łe in d y w id u u m . J u ż n ie r a d z iłb y m o d m ie n ia ć teg o , co d a w n ie j b y m o d m i e n i a ł 3C.

Z dotychczasow ych rozw ażań dla naszej kw estii w y nik a niew iele: (1) że przed w yjazdem z D rezna M ickiewicz poznał tylko cz. I Wacława; (2) że nad swoim poem atem G arczyński pracow ał powoli i z nam ysłem , uzupełniając tekst i zm ieniając układ fragm entów . Taki c h a ra k te r procesu twórczego utrudnia, rzecz prosta, hipotetyczne bodaj dociekanie, ja k w y ­

glądała w ersja rzym ska i ew entualnie późniejsza poznańska.

Pozostałe inform acje o chronologii Wacława są bardzo ogólnikowe i niepew ne. D ostarcza ich Odyniec. „W pierw szych tygodniach p obytu swojego w Dreźnie — w spom ina — G arczyński zajęty b ył głów nie w y ­ kończaniem swego Wacława”. Z relacji w y nik a dalej, że jeszcze przed przyjazdem M ickiewicza do D rezna poem at skończył, „choć go potem znacznie rozszerzył” 37. Można stąd wnosić, że przez czas jakiś G arczyński uznaw ał cz. I tek stu ostatecznego za całość skończoną. O pracy nad Wacła­ w e m w D reźnie w spom ina też Dom eyko w pam iętnikach i w nekrologu 38. Sam G arczyński 15 czerwca 1832, a więc na krótko, przed w yjazdem Mickiewicza, donosił Stanisław ow i B aranow skiem u:

T u w D r e ź n ie w ie le r ze c z y n a p isa łe m , m ię d z y k tó r y m i p o e m a t o b s z e r n y (m o że m u d a m t y t u ł — A n ty c h r y s t — n ie w ie m je s z c z e . T a k p r z y n a jm n ie j M ic k ie w ic z radzi). N ie sk o ń c z y łe m go, p r a w d a , a le b lis k i k o ń c a , n o ta b e n e c z ę ść p i e r w s z a 89.

38 Ib id ., s. 93.

35 Ib id ., s. 96; d a tę lis tu p o p r a w ia m z a J. O d r o w ą ż e m - P i e n i ą ż k i e m , op. cit., s. 62. W z m ia n k a o n a p is a n iu W s p o m n i e ń o d n o s i s ię do n ie k tó r y c h ty lk o w ie r s z y c y k lu , por. z d a n ie „ W s p o m n i e n i a o b o z o w e u z u p e łn io n e ju ż p r a w ie z u p e ł­ n ie ” z lis tu do M ic k ie w ic z a z 26 lis to p a d a 1832 ( K o r e s p o n d e n c j a A d a m a M i c k i e ­ w i c z a , t. II, s. 93). 36 D z ie ła , t. X V , s. 54. 37 O d y n i e c, op. c i t , s. 399— 400. 38 I. D o m e y k o , M o j e p o d r ó ż e , W r o c ła w 1962, t. I, s. 96; A . M i c k i e w i c z , D z ie ł a w s z y s t k i e , W yd . S e jm o w e , t. V , s. 460. 35 P . M ą c z e w s k i, op. cit., s. 516.

(10)

Je d y n ie o czasie pow stania dw óch fragm entów posiadam y dokładniej­ sze inform acje. W iersz Szczęśliw y! ty przyn a jm niej miałeś k om u śpiewać opublikow any b y ł ju ż w czasie pow stania w piśm ie „Nowa Polska” 40, zanim poeta w łączył go do poem atu n ajp ierw do ustępu X I pt. Intermezzo w autog rafie kórnickim , a potem w red ak cji ostatecznej do ustępu Odmia­ na cz. I. N atom iast z listu poety do siostry Eleonory w ynika, że oda Do geniuszu, k tó ra pt. Oda na czele dziennika Wacława umieszczona weszła ostatecznie do u stęp u S n y prorocze, pow stała w Dreźnie przed 30 m arca 1832 (data w ysłania listu z odpisem w iersza należącego do „now ych rze­ czy” «).

I znowuż z ty ch w szystkich w iadom ości w nioski są skąpe. T akie m ia­ nowicie, że poem at, w zasadzie jeszcze przed przyjazdem Mickiewicza do D rezna zakończony, p rzerab iał i rozszerzał G arczyński w okresie, w któ­ ry m M ickiewicz pisał Dziadów cz. III. Że pokazyw ał M ickiewiczowi to, nad czym wówczas pracow ał, a więc m niej więcej tek st ostatecznej cz. 1, że zap y ty w ał go o opinię i otrzym y w ał rady. Działo się to w czasie, gdy III cz. Dziadów poznaw ał na ty ch „codziennych zebraniach w ieczornych”, podczas których, jak w spom ina Odyniec, M ickiewicz odczytyw ał p rzy ja ­ ciołom sw oje dzieło 42.

J e st więc w Wacława dziejach obszar oddziaływ ania III cz. Dziadów. I rację m iała Skw arczyńska, gdy w skazując na rzym ską genezę utw oru i sam odzielność pom ysłu G arczyńskiego, stw ierdzała zarazem , że w Dreź­ nie poeta „udoskonalał dzieło swego życia, [...] nie izolując go bynajm niej od w pływ ów III części Dziadów’’ 43. Nie tracąc zatem z oczu tego. co w Wacława dziejach jest naśladow nictw em III cz. Dziadów i co jako takie słusznie przez k ry ty k ę zostało rozpoznane, chciałoby się spraw iedliw ie w ym ierzyć i oryginalność G arczyńskiego, dociec tego pierw otnego pom y­

10 „ N o w a P o ls k a ” 1831, n r 202; zo b . S z e l ą g , 1. c., s. 121— 122.

41 Z. S u d o l s k i , S t e f a n G a r c z y ń s k i w ś w i e t l e n o w y c h ź r ó d e ł , [W:] M i s c e ll a -

n e a z l a t 1800— 1850, 2, W r o c ła w 1967, s. 283— 285, A r c h iw u m L ite r a c k ie , t. X I.

42 O d y n i e c , op. c it., s. 401, por. te ż I. D o m e y k o, M o j e p o d r o ż ę , t. I, s. 96— 97. W a rto tu o d n o to w a ć d w a , n ik łe z r e sz tą , ś la d y k o n ta k tu G a r c z y ń sk ie g o z p ie r w o tn ą r e d a k c ją III cz. D z i a d ó w . O b r a z I V w p o e m a c ie G a rc z y ń sk ie g o p r z ed ­ s t a w ia j ą c y r o z m o w ę lit e r a t ó w p o d o b n ą do r o z m o w y w S a l o n ie w a r s z a w s k i m , w c h o ­ d z ił w a u to g r a fie k ó r n ic k im do u s tę p u X I pt. I n t e r m e z z o („ P a m ię tn ik B ib lio te k i K ó r n ic k ie j”, z. 6, s. 97— 98). O tó ż „ in te r m e z z e m ” n a z y w a n a j e s t w b r u lio n ie III cz. D z i a d ó w p ó ź n ie js z a s c e n a V I I S a l o n w a r s z a w s k i (J. K a l l e n b a c h , S z c z ą t k i a u ­ t o g r a f u p i e r w s z e g o I I I c z ę ś c i „ D z i a d ó w ”, „ P a m ię tn ik T o w a r z y s tw a L ite r a c k ie g o im . A . M ic k ie w ic z a ”, V (1891) 188). D r u g im ta k im ś la d e m m o g ła b y b y ć w s p o m n ia ­ n a o d a D o g e n i u s z u , g d y b y u z n a ć p e w n e je j z b ie ż n o ś c i z I m p r o w i z a c j ą za d o s ta ­ t e c z n ie w y r a z is te . P o n ie w a ż c za s p o w s ta n ia o d y j e s t z n a n y (p rzed 30 m a r c a 1832), b y ła b y to w s k a z ó w k a c h r o n o lo g ic z n a do p r o c e s u p o w s ta w a n ia III cz. D z i a d ó w . 43 S k w a r c z y ń s k a, op. cit., s. 362.

(11)

słu, dzięki którem u Mickiewicz uznał w nim pisarza rów nego sobie w ro­ zum ieniu centralnych problem ów lite ra tu ry polskiej.

Z najdujem y się tu, niestety, w sferze czystych dom ysłów. Jeśli wolno jednak jakąś hipotezę ryzykow ać: p ierw o tn y Wacław obejm ow ał w ielko­ piątkow ą dyskusję z Księdzem, inspirow aną niew ątpliw ie IV cz. Dziadów. G ustaw G arczyńskiego przez to jed n a k różnił się od M ickiewiczowskiego, że m otyw y kryzysu w iary m iały c h a ra k te r m niej osobisty, a b u n t zw ró­ cony był zdecydow anie przeciw Kościołowi i religii. Frazeologia a n ty k le ry - kalna boh atera potrącała tu i ówdzie o pro b lem atykę klasycznej teodycei, w ty m przecież oryginalnie uzupełnionej, że obok „arg u m en tu z cierpień ludzkości” w ystąpił w yraźnie „arg um ent z cierpień n a ro d u ” : w kładając w u sta W acława replikę słów G ustaw a „Czy gdzie n aród upada, czy ko­ chanek ginie” (w. 42) w postaci łatw o rozpoznaw alnego zdania: „Albo gdy ginie człowiek — w olny lud — kochanek”, rozw inął G arczyński te n tem at szeroko i nadał m u rangę w ażnego zarzu tu przeciw Kościołowi i religii („Patrzycie zim nym okiem, jak giną n a ro d y ” itp.) u .

G dyby na ryzykow nej drodze dom ysłów postąpić o krok dalej i — m a­ jąc na uw adze to, co w iem y o praw dopodobnej długości rzym skiej w e rsji — przypuścić, że b o h ater ju ż wówczas rozczarow any był nie tylko do religii (znam ienny ty tu ł Apostata), ale i do nauki, a więc że scharaktery zow any już został jako now a odm iana F au sta i że w najw cześniejszym Wacławie znajdow ała się już scena w karczm ie w raz z ty m jej elem entem , k tó ry jest w łasnym w kładem Garczyńskiego do sytu acji przeniesionej z Fausta: wraz ze śpiew em narodow ym i reak cją bohatera, k tó ry — w edle słów Mickiewicza — „odnajduje ideę Boga w najw iększym z jego tw orów : w narodow ości” 43, gdyby ta k przypuścić, zrozum iała by się stała ocena Mickiewicza: „już teraz jest na stanow isku, na k tó ry m ostatnie dzieła m o­ je spoczęły”.

Jeśli bowiem K onrad W allenrod jest tak im b o haterem byronicznym , którego b u n t jest określony przez m otyw acje patriotyczne, a przez to ujednoznaczniony i w łaściwie zracjonalizow any, to K onrad z Dziadów cz. III jest takim Faustem , którego zw ątpienie, żądza w iedzy i w szechpo- tęgi poruszone są jednym , narodow ym im pulsem . Dlatego też w p ierw o t­

44 T a h ip o te z a r e k o n s tr u k c y jn a m o g ła b y z n a le ź ć p e w n e p o t w ie r d z e n ie w ś w ia d e c tw ie ó w c z e s n y c h p r z e k o n a ń a n ty k le r y k a ln y c h G a r c z y ń s k ie g o , ja k im j e s t je g o lis t do w u j a F r y d e r y k a S k ó r z e w s k ie g o p is a n y w R z y m ie 20 lip c a 1830: „Od M e ­ d io la n u p o c z ą w s z y k o r d o n z a b o b o n ó w w s z y s t k o ś w ia t ło o d p ę d z a •— n a u k a je d n y m s ło w e m tu ta j n a z n a jo m o śc i sta r y c h u z a s a d n io n a s z p a r g a łó w ś w ię t y m j e s t « N ic ze m » F r a n cu zi i r e w o lu c ja w ie le , p r a w d a , z m ia n z a p r o w a d z ili, a le z o d m ia n ą r zą d u w s z y s tk o u p a d ło , w s z a k ż e n a w e t i o ś w ie t le n ie u lic , p r z ez N a p o le o n a z a p r o w a d z o ­ ne, k s ię ż a z n ie ś ć c h c ie li •— u tr z y m a ło s ię p r z e c ie ż ” ( P i n i , S t e f a n G a r c z y ń s k i m i ę ­

d z y r. 1805— 1830, s. 156).

(12)

nym W acławie, jeśli ten pierw o tn y W acław był G ustaw em przeżyw ającym nieszczęście narodu, jeśli b ył F austem (czy choćby, jak chce Tarnowski, „Fauścikiem bardzo m ałym ” 46), ale polskim Faustem , dojrzeć mógł M ickie­ wicz odpow iednik w łasnych przem yśleń i dążeń poetyckich, tym bardziej godny uw agi, że w ypracow any niezależnie od niego, samodzielnie. Tłum a­ czyłoby to w jak iejś m ierze trw ały entuzjazm M ickiewicza dla dzieła Gar- czyńskiego i w ysokie m iejsce, jakie profesor lite ra tu ry słow iańskiej przy­ znał Wacława dziejom.

Tyle w kw estii naśladow ania III cz. Dziadów.

Z w pływ em Manfreda spraw a jest osobliwsza. D ysponujem y bowiem w cale dokładnym i inform acjam i na tem at zainteresow ania Garczyńskiego B yronem . 16 stycznia 1832 pisał poeta do W incentego T u m y : „Na gw ałt po angielsku uczyć się muszę. Zdaje mi się, że po przeczytaniu Bajrona o połowę duszy przyb ęd zie” 47. W listach drezdeńskich do. K laudyny Po­ tockiej z początków 1833 r. pojaw iają się w zm ianki o lek tu rach Byrona (w ym ieniony Childe Harold i Giaur) 48 . 25 lutego 1833 pisze G arczyński do M ickiewicza: „B yrona czytam w oryginale z uniesieniem , z zachw yceniem praw dziw ym . Wacława byłbym lepiej, mocniej napisał, gdybym w przódy

by ł znał tego a rcy m istrza” 49.

W ynika stąd, że pisząc Wacława znał G arczyński B yrona pośrednio jako. w spólne dobro epoki, na pew no niektóre rzeczy w p rze k ład a c h 50. Nic dziwnego, że byronizm W acława jest pow ierzchow ny i raczej dekoracyj­ ny. Łatw iej w skazać na ogólnikowe podobieństw a w zakresie techniki n a rra c y jn e j (luki m otyw acyjne, fragm entaryczność akcji), nastroju, cha­ ra k te ry s ty k i b o h atera (skłócony ze św iatem , odbiegający od norm y) niż na takie zbieżności, które pozw alałyby mówić o w yraźnym naśladow ­ nictw ie określonego utw oru.

Badacze, k tórzy zajm ow ali się w ery fik acją obiegowej od czasu T ar­

46 T a r n o w s k i , op. cit., s. 178. 47 K o r e s p o n d e n c j a A d a m a M i c k i e w i c z a , t. II, s. 272. 48 Z. S z e l ą g , Z k o r e s p o n d e n c j i S t e f a n a G a r c z y ń s k i e g o , [W :] M i s c e ll a n e a z la t 1800— 1850, 2, W r o c ła w 1967, s. 352, 354, A r c h iw u m L ite r a c k ie , t. X I. 49 K o r e s p o n d e n c j a A d a m a M i c k i e w i c z a , t. II, s. 100. 59 T a d e u s z P in i in fo r m u je , że w d z ie n n ic z k u G a r c z y ń s k ie g o z la t 1822— 1823 z n a jd o w a ły s ię w y p is y z B y r o n a ś w ia d c z ą c e o b r a k u z r o z u m ie n ia d la w ła ś c iw o ś c i p o e ty c k ic h A n g lik a : „ sz u k a w n im p r z e d e w s z y s tk im m y ś li r o z s ą d n y c h i [...] się g a n a jc z ę ś c ie j do... p r z y p is k ó w ” (D w a j p o e c i f i l o z o f o w i e , L w ó w 1900, s. 10). Z u w a g Z b ig n ie w a S u d o ls k ie g o , k tó r y o p u b lik o w a ł fr a g m e n ty te g o sa m e g o z a p e w n e d z ie n ­ n ik a z r. 1822, z d a je s ię w y n ik a ć , ż e d z ie n n ic z e k p is a n y b y ł po fr a n c u s k u (op. cit., s. 259). W o p u b lik o w a n e j c z ę ś c i b ra k je d n a k w y p is ó w z B y ro n a .

(13)

nowskiego form uły o naśladow nictw ie M a n fr e d a 51 doszli do w niosków raczej chudych. Okazało się, że głów nym arg u m en tem na rzecz tej fo r­ m uły jest m otyw incestu. Dorzucano jeszcze uw agi o scenerii zamkowej, o stosunku boh atera do służby, jego m arzeniach o czynie; W indakiew icz dopatrzył się dwóch zbieżności frazeologicznych — w ątpliw ych już przez to samo, że zestaw ia on Wacława z tek stem oryginału, którego G arczyński w tedy jeszcze nie znał. Sam zaś arg u m en t główny, sytu acja m iłości kazi­ rodczej, w tym jest m ało przekonyw ający, że eksponuje jako dowód n a­ śladow nictw a m otyw w rom antyzm ie obiegowy, nie obcy i in ny m dzie­ łom B yrona (Narzeczona z Abydos), najbardziej spopularyzow any przez Renego (którego też niektórzy badacze dodają do źródeł Wacława). Jeśli jednak m otyw incestu rzeczywiście zaw ędrow ał do po em atu G arczyńskie- go z Manfreda, to, godzi się zauważyć, poeta niew ielki zrobił z niego uży­ tek. Dopiero przy końcu cz. I (ustęp pt. Odmiana) dow iadujem y się o uczuciu W acława do siostry („Jedna m u przecież droższa isto ta nad in­

ne, Siostra jego H elena”) i o tym , że w jej obecności „D usza jeszcze

czasami o szczęściu zaśniła”. W zm iankę tę p rzy jm u jem y jed n a k jako ele­ m ent ch arak tery sty k i bohatera, jego sam otnictw a i dręczącego go niepo­ koju. B rak tu jeszcze jakichkolw iek sugestii, któ re by m ogły w zbudzić gorszące skojarzenia. W dalszym rozw oju poem atu m otyw sto sunk u do siostry nie odgryw a najm niejszej roli, aż dopiero w końcow ym ustępie cz. II, w ostatnim fragm encie Sce n y za m k o w e j na jaw w ychodzi, że W acława łączyła z siostrą zbrodnicza miłość.

Jeśli więc naw et G arczyński zdecydow ał się zrobić z W acław a pol­ skiego M anfreda, to zdecydow ał się za późno, aby mogło to m ieć kon­ sekw encje dla całego poem atu. Bo w p artiach poprzednich W acław jest raczej Fau stem niż M anfredem , b ra k m u przede w szystkim tego, co było funkcją m otyw u incestu u B yrona — poczucia w iny i żądzy zapom nie­ nia. Niepokoje W acław a nie m ają źródła w obarczonym zbrodnią sum ie­ niu; naw et w dyskusji z Księdzem, gdzie rzecz nasuw ała się sam a przez się, nie pada żadna aluzja na te n tem at. Sm utnej okoliczności nie w yzy­ skuje rów nież Nieznajom y, skądinąd b y stry w w y n ajd y w an iu sposo­ bów szantażow ania bohatera. W ygląda to więc trochę tak, jak b y polskie­ go Fausta, k tó ry słysząc pod karczm ą pieśń narodow ą przem ienia się w Konrada, au to r pod koniec poem atu zrobił z kolei polskim M anfredem , który na w zm iankę o ojczyźnie rozbrzm iew ającą w śpiew ie za m urem

51 T a r n o w s k i , op. cit., s. 194— 195; M. Z d z i e c h o w s k i , B y r o n i j e g o w i e k , K r a k ó w 1897, t. II, s. 453; I. M a t u s z e w s k i , S w o i i o b c y , W a r sz a w a 1903, s. 320; M. R u s z c z y ń s k a , K o n r a d — W a c ł a w — K o r d i a n , K r a k ó w 1909, s. 15 (odb. z K s i ę g i p a m i ą t k o w e j k u u c z c z e n i u 100 r o c z n i c y u r o d z i n J. S ł o w a c k i e g o , L w ó w 1909, t. I); S. W i n d a k i e w i c z , W a l t e r S c o t t i l o r d B y r o n w o d n i e s i e n i u d o p o l s k i e j p o e z j i r o m a n t y c z n e j , K r a k ó w 1914, s. 194— 196.

(14)

zam kow ym postanaw ia znow u przem ienić się w K onrada. Nie świadczy to dobrze 0. zmyśle k o n stru k cy jn y m poety, zarazem jed n ak osłabia w ątłe zw iązki z d ram atem B yrona i pozw ala stw ierdzić, że form uła o naśla­ dow nictw ie M anfreda jest grubo przesadzona.

N ietru dn o w skazać na jej genezę. Bo Tarnow ski nie w ym yślił przecie tego porów nania, dla ch arak tery sty k i byronizm u G arczyńskiego w ygod­ niej by było sięgnąć do powieści poetyckich niż do dram atu.

Źródłem porów nania Wacława dziejów z M anfredem jest ten oto fra­ gm en t w y kład u M ickiewicza: B o h a te r e m G a r c z y ń s k ie g o j e s t m ło d z ie n ie c m a ją c y n ie j a k ie p o d o b ie ń stw o z b o h a te r a m i B y r o n a : c z ło w ie k to n ie s z c z ę ś liw y , d la k tó r e g o n ie m a ju ż n a ś w ie c ie z łu d z e ń , k tó r y w ś r ó d w s z e lk ic h b o g a c tw i p r z y je m n o ś c i m r z e z ro z p a cz y i w n a u ­ k a c h s z u k a r o z r y w k i. J e s t to is to ta n a k s z t a łt F a u sta , n a k s z ta łt M a n fr ed a ; a le n ie s z c z ę ś liw y m u c z y n iła go n ie ż ą d z a w ie d z y , n ie z g r z e s z y ł ty m , co F a u s t; n ie n a ­ m ię tn o ś ć go p o ż e r a , to n ie L a ra a n i K o rsa rz , co g o n ią p o ś w ie c ie sz u k a ją c p a s tw y d la s w y c h n a m ię tn o ś c i; j e s t o n n ie s z c z ę ś liw y , b o n ie w id z i m o r a ln e j z a sa d y b y tu sw e j o jc z y z n y , b o s tr a c ił w ia r ę , b o w f ilo z o f ii z n a la z ł je d y n ie u b ó s tw ie n ie sił, k t ó ­ re k ra j j e g o z g u b iły 52.

Faust, M anfred, polski b o h ater — zestaw ienie nieprzypadkow e. Do k ry ty k i literackiej w prow adziła je George Sand w sław nym Szkicu o dra­ macie fa n ta s ty c z n y m opublikow anym w g ru d n iu 1839 r. w „Revue des D eux M ondes” . N a szkic ten pow oływ ał się M ickiewicz w w ykładzie z 17 czerw ca 1842, ty m sam ym , z którego pochodzi przytoczona dopiero co c h a ra k te ry sty k a W acława. M ówiąc o „szkole litew sk iej” przypom niał, że „a u to rk a fran cu sk a George S and om aw ia w arty k u le utw ory jednego z pisarzy tej szkoły” i pow ołał się n a jej obserw ację dotyczącą funkcji fa n ta sty k i w dziełach „pisarzy litew skich ”. W taki pośredni sposób zna­ lazła się w prelek cjach uw aga o tym , że w Dziadów cz. III „ośrodek a k c ji” zn ajd u je się „w świecie duchów ”, a „św iat w idom y oraz ludzie” pojęci są „jako n arzędzia” S3.

J a k wiadomo;, w w ykładach pary sk ich całą sw oją koncepcję rozw oju lite ra tu ry polskiej p rzedstaw iał M ickiewicz przy założeniu, ściśle obser­ w ow anym , pom ijania w łasnej twórczości. Dopiero w w ykładzie końco­ w ym z 28 m aja 1844, cy tu jąc fragm en t Widzenia Ks. Piotra, odstąpił od tej zasady: „Po raz pierw szy i o statni przytoczę siebie samego [...]” S4.

R ealizacja p rzy jętej zasady m usiała spraw iać trudności. Mówić o pol­ skiej poezji rom antycznej bez M ickiewicza! A zwłaszcza mówić tem u, k tó ry b u d u je rom an ty czną syntezę rozw oju lite ra tu ry jako św iadectw a

52 D z i e ł a , t. X , s. 382— 383. W in n y m m ie js c u M ic k ie w ic z m ó w i o W a c ła w ie : „C zy s k o ń c z y ja k M a n fr e d lu b F a u s t ? ” (ibid., s. 394).

53 Ib id ., s. 374— 375. 54 D z i e ł a , t. X I , s. 507.

(15)

ducha narodu i ducha czasu, k tó ry p rzekonany jest o szczególnej m isji Polski wobec ludów Europy, k tó ry w poezji śledzi ,,pochód filozofii pol­ skiej”, odnajduje „kam ień w ęgielny filozofii słow iańskiej” 55. J a k sy n te­ za tak a m ogła się obyć bez tego, k tó ry „pierw szy [...] wieści, że przy ­ chodzi z posłannictw em . Nie pisze jako arty sta, jako poeta, lite ra t: czuje, że m a podjąć w alkę”. Bez tego, k tó ry „jest najbard ziej polskim ”, ponie­ waż „literatu ra, filozofia i poezja polska są m esjaniczne”, a jego „w szyst­ kie poezje [...] są przepojone tą cechą”. Bez tego, k tó ry „uw aża narodo­ wość słow iańską za dzieło boże, za siłę pow ołaną do zrealizow ania w przyszłości wielkiej praw dy, za siłę stw orzoną dla celów ogólnoludzkich”. Bez dzieła, które głosi „konieczność c z ł o w i e k a - n a r o d u ”, bez dzie­ ła, od którego „poezja, polityka i filozofia b ędą nam się przedstaw iały jako różne oblicza jednej i tej sam ej sp ra w y ” — bez Dziadów części III?

W szystkie przytoczone określenia zaczerpnięte są z M ickiew iczow ­ skiej ch arak tery sty k i G arczyńskiego S6. One też dały powód do zarzutów , że M ickiewicz błędnie w yłożył Wacława dzieje p rzy dając poem atow i w łas­ nych swoich idei. Z arzuty tak ie p adały już współcześnie 57. W ysuw ali je i ci, k tórzy skądinąd wysoko oceniali u tw ó r G arczyńskiego: Libelt, C ybul­ ski 58. Dopiero Tarnow ski, skoro w G arczyńskim rozpoznał naśladow cę III cz. Dziadów, dostrzegł w M ickiewiczowskim w ykładzie poem atu nie tyle licencje in terp retacy jn e, ile pom yłkę tw órcy, k tó ry „znalazł w nim m yśl swoją w łasn ą” i odblask swoich idei uznał za w y n ik sam odzielnej odkrywczości poetyckiej przyjaciela, uznał i w yniósł ponad w artość rze­

55 D z ie ła , t. X , s. 389, 387. 56 Ib id ., s. 406— 408, 400, 413, 380. 57 Zob. Z. M a k o w i e c k a , M i c k i e w i c z w C o l l e g e d e F r a n c e , W a r s z a w a 1968, s. 303, 343, 351, K r o n i k a ż y c i a i t w ó r c z o ś c i M i c k i e w i c z a . 33 ..O m e s s ja n iz m ie , k tó r y za je g o ż y c ia j e s z c z e n ie p o k u to w a ł, o s f o r m u ło w a ­ n iu n o w ej filo z o f ii s ło w ia ń s k ie j w p o e m a c ie s w o im G a r c z y ń s k i a n i m y ś la ł”, K . L i - b e 1 1, P r e l e k c j e M i c k i e w i c z a , cyt. za p r z e d r u k ie m w P i s m a c h p o m n i e j s z y c h , P o ­ zn a ń 1851, t. V I, s. 145— 146; „R ozb iór p o e m a tu G a r c z y ń s k ie g o [...] j e s t a r c y d z ie ­ łem z r ę c z n o ś c i M ic k ie w ic z a ; n a d a je b o w ie m p r z e d m io to w i z u p e łn ie in n e g o d u ch a n iż e li ten , ja k i m u w ła ś c iw ie p r z y n a le ż y ”, „ M ic k ie w ic z [...] z m ie n ił g łó w n ą id e ę p o e m a tu , [...] n a d a ł jej z u p e łn ie in n y z w r o t, k tó r e g o n a m y ś li n ie m ia ł G a r c z y ń sk i. R o z u m ie m p od ty m z w r o te m d ą ż n o ś ć k u ta k z w a n e m u m e s s j a n i z m o w i ”, W. C y b u l s k i , w y k ła d y b e r liń s k ie z la t 1842/43, 1844/45, c y t. z a w y d . O d c z y t y o

p o e z j i p o l s k i e j w p i e r w s z e j p o ł o w i e X I X w i e k u . P r z e k ła d z n ie m ie c k ie g o F . D o ­ b r o w o lsk ie g o , P o z n a ń 1870, t. I, s. 49, t. II, s. 200. W a rto je d n a k z w r ó c ić u w a g ę , że M ic k ie w ic z n ie d o s z u k u je s ię w ą t k ó w m e s ja n ic z n y c h w t e k ś c ie W a c ł a w a d z i e j ó w . Ile k r o ć c h a r a k te r y z u je G a r c z y ń s k ie g o ja k o m e s ja n is tę , u ż y w a o k r e ś le ń

o g ó ln ie js z y c h , np. „ filo z o fia sc h o d z i s ię z p o e z ją G a r c z y ń s k ie g o ” (D z i e ł a , t. X , s. 400, por. też 408, 424). P o d s ta w ą tej c h a r a k te r y s ty k i m o g ły w ię c b y ć m e s ja n iz u - ją c e w ie r s z e p o w sta ń c z e ; je d e n z n ic h — D o l u d ó w — z a c y to w a n y z o s ta ł d w u ­ k r o tn ie (D z i e ł a , t. X I , s. 433, 493).

(16)

czyw istą ty m bardziej, że ówczesna jego filozofia zbudow ana była z pojęć tkw iących ju ż w Dziadach drezdeńskich i pow tórzonych w Wacława dzie­ jach 59.

Sąd Tarnow skiego, w ty m cenny, że nie sprow adzający problem u do samego ty lk o k u ltu zm arłego przyjaciela, do dziś się w łaściwie utrzym ał. P odziela go też w jakim ś stopniu W iktor W ein trau b w swojej pracy o pre­ lekcjach paryskich, gdy w skazuje na to, co G arczyński zapożyczył od M ickiewicza, gdy przyznaje, że M ickiewicz m iał podstaw y dostrzec u niego w ą tk i m esjaniczne, bo — jak mówi — „w chwili, gdy śmierć go pokonała, podążał za M ickiewiczem tą sam ą drogą do Damaszku, którą ten poeta zaszedł ta k daleko” 60. Dla W ein trauba jed n ak w ykłady o Wac- lawa dziejach nie są jakim ś odosobnionym w yskokiem fantazji krytycznej profesora, lecz przykładem zastosow ania k ry te rió w p rzy jętych w całym k ursie lite ra tu ry słow iańskiej, a m ianow icie poetyki norm atyw nej inspi­ row anej Saint-M artinem , k tó ra najw yżej kazała cenić profetyczne na­ tchnienie.

M ożna jed n ak zaryzykow ać tezę, że w yniesienie Wacława dziejów na szczyty poezji polskiej nie było sam ym tylko hołdem przyjaźni ani błę­ dem tw órcy, k tó ry podziw ia w uczniu w łasną wielkość nie dostrzegając źródła jego m ądrości, ani zaślepieniem głosiciela nowej doktryny, który zatracił trzeźw e rozeznanie i an ek tu je dla swojej idei zapisane kiedyś słowa, w erb u jąc ze zm arłych zastęp S praw y Bożej. Że była to świadom a s tra te g ia w ykładow cy, k tóry w syntezie lite ra tu ry polskiej nie mógł po­ m inąć tej roli, jak ą odegrała Dziadów część III — a nie chciał mówić o niej w pro st i po im ieniu. Wacława dzieje po trak tow ał więc do pewnego stopnia jako pseudonim w łasnego dzieła i w rozbiór poem atu G arczyńskie- go w łączył uw agi o III cz. Dziadów. Można więc w w ykładach o G arczyń- skim w yczytać autorski kom entarz do d ram atu drezdeńskiego, kom entarz późny i podporządkow any ówczesnym poglądom M ickiewicza, tym b a r­ dziej jed n a k cenny, że poeta skąpy był w sądach na tem at w łasnej tw ó r­ czości.

Mógł zaś ta k postąpić dlatego, że szczerze przekonany o wielkości dzie­ ła G arczyńskiego, zarazem jed n ak św iadom był impulsów, jakich m u dostarczył. A leksander Chodźko zanotow ał tak ą jego w ypow iedź pod d atą 3 gru d n ia 1848:

59 T a r n o w s k i , op. cit., s. 208— 210.

6° w . W e i n t r a u b , L i t e r a t u r e a s P r o p h e c y . S c h o l a r s h i p a n d M a r t i n i s t P o e ­

t ic s in M i c k i e w i c z ’s P a r i s i a n L e c t u r e s , 'S -G r a v e n h a g e 1959, s. 43. Z w r a c a ją c u w a ­

g ą, ż e w k u r s ie IV W a c ł a w a d z i e j e c y to w a n e są c z ę śc ie j n iż ja k ie k o lw ie k in n e d z ie ło lit e r a c k ie , p is z e W e in tra u b , ż e M ic k ie w ic z u w y d a t n ił w te n sp o só b , do j a ­ k ie g o s to p n ia z d o ln y b y ł z id e n t y f ik o w a ć s ię z p o e m a te m G a r c z y ń sk ie g o (s. 44).

(17)

G a r c z y ń sk i [...] to w ie lk i, g e n ia ln y p o e ta ! M ó w ią c z n im o f ilo z o f ii n ie m ie c k ie j u d e r z y łe m go k ilk u w y r a z a m i o H e g lu . I p o w ie d z ia łe m m u p ie r w s z y , że j e s t p o e tą .

K ra s iń sk i tak oż w i e le m i w in ie n [ ...] 61.

Miał też Mickiewicz trzeźw e rozeznanie w różnicy rang i pisarskiej między Wacława dziejami a w łasnym dziełem . W ty m sam ym przecie liście do Garczyńskiego, w k tóry m w yznaw ał: „gdyby W acław b y ł nie twoim utw orem , tobym może zazdrościł au to row i” , w k tó ry m stw ierdzał, że G arczyński góruje nad nim bogactw em myśli, dodaw ał znam iennie: „choć ja wiele lepiej w yrobiłem ” 62.

Byłoby błędem posądzać M ickiewicza, że w prelekcjach nieodpow ie­ dzialnie m anipulow ał poem atem G arczyńskiego posługując się nim tylko jako pretekstem do w prow adzenia w łasnego dzieła, ale byłoby też lekko­ m yślnością tracić z oczu to, co w w ykładach o Garczyń.skim w ykracza poza ch arak tery sty k ę sam ych Wacława dziejów i odsyła do kw estii, z k tóry m i mocował się i Wacław, i K onrad, a także do tych, któ re w utw orze G a r­ czyńskiego rysow ały się niekiedy potencjalnie 63, ale poetycko sk ry sta li­ zowały się w literatu rze polskiej raz tylko. Ma się rozum ieć, że analogie m iędzy obu tekstam i um ożliw iły M ickiewiczowi taki proceder in te rp re ­ tacyjny.

Licencje w ykładow cy wobec Wacłaiua dziejóio przejaw iły się głównie w eksponow aniu tych elem entów dzieła, które stanow iły dogodny p u n k t w yjścia dla objaśnienia idei Dziadów drezdeńskich, ja k ją a u to r po latach pojmował. I tak do akcji poem atu w prow adził M ickiewicz porządek pro ­ blemowy, którego u G arczyńskiego zabrakło. L inię rozw oju b o h a te ra w y ­ kreślił od bu ntu religijnego, przez rozczarow anie filozofią, aż do upadku: „nienaw iść pcha go jeszcze dalej, [...] zry w a w ęzły rodzinne, zakochuje się w rodzonej siostrze. [...] idzie p ro stą drogą do w ystępku, w y daje w al­ kę społeczeństwu, staje się ofiarą złego” 64. P rzed ostateczną klęską ra tu je bohatera przeżycie patriotyczne: „zbliżając się do narodu, z w yniosłych a chłodnych k rain rozum u zstępując pom iędzy lud polski, po raz pierw szy odnajdzie praw d ę” (to kom entarz do sceny pod k a rc z m ą )6S.

Wiadomo jednak, że porządek Wacława dziejów jest inny: odkrycie kazirodczej miłości w rozm owie z siostrą to końcowa scena poem atu, k tó ­ ry pozostawia bohatera w zw ątpieniu i u pad ku osłabiając ty m sam ym zbawczą rolę inspiracji narodow ej (W acław doświadcza jej dw ukrotnie, co Mickiewicz ściągnął do jednego epizodu). W ten sposób narzucił Mic­

61 D z i e ł a w s z y s t k i e , W y d . S e jm o w e , t. X V I, s. 232; w ia r y g o d n o ś ć p r z e k a z u

p o d n o si fa k t, że n a le ż y o n do ty c h , k tó r e z a c h o w a ły s ię w a u to g r a fie C h o d źk i. 62 L is t z 12 s ty c z n ia 1833, D z i e ł a , t. X V , s. 54.

63 W e i n t r a u b, op. cit., s. 43. 64 D z ie ł a , t. X , s. 393.

(18)

kiew icz poem atow i w łasną dialek ty k ę biografii bohatera: b u n t i zw ątpie­ nie, upadek, ocalenie w idei p atriotycznej. Uprościw szy i uw yraźniw szy Wacława dzieje podporządkow ał je zdecydow anie problem atyce narodo­ w ej (u G arczyńskiego m otyw acja ro zterk i W acława bynajm niej nie jest ta k jednoznaczna). W tej in te rp re ta c ji b o h ater „jest [...] nieszczęśliwy, bo je s t Polakiem , jest nieszczęśliwy, bo nie w idzi m oralnej zasady by tu swej ojczyzny” 66, podnosi b u n t przeciw Kościołowi, bo „woła o odnowę chrześcijaństw a, o stosow anie go w życiu, ty m chce zbawić naród swój i lu d y ” 67, porzuca naukę, „bo w filozofii znalazł jedynie ubóstw ienie sił, które k raj jego zgubiły” 68 (u G arczyńskiego rozczarow anie nau k ą ma c h a ra k te r czysto poznawczy).

Podobnym try b e m w zm ocniona i dopełniona została scena patriotycz­ nego naw rócenia pod karczm ą: „ów człowiek, co już na koniec w nic nie w ierzył, co zaprzeczał praw ie istnien iu Boga, co odrzucił w szystkie praw dy m oralne, o dn ajd u je ideę Boga w najw iększym z jego tw orów : w narodo­ w ości” 69. Czy przedstaw iając w te n sposób, „jaką drogą ten potężny duch pow róci do chrześcijaństw a, do K ościoła” 70, m ówił M ickiewicz o W acła­ w ie? O jego odzyskanym chrześcijaństw ie nic przecie nie w iem y. Sądzę, że m ów ił o K onradzie, o bo haterze rom antycznym takim ja k Konrad, p rze­ cież nie o W acławie, k tó ry chciał, próbow ał przem ienić się w K onrada, ale — w napisanych częściach — pozostał tylko W acławem — apostatą.

66 Ib id ., s. 383. 67 Ib id ., s. 386. 68 Ib id ., s. 383. 69 Ib id ., s. 396. 70 Ib id ., s. 386.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Omawiana publikacja składa się z dwóch zasadniczych części. 31-33), zaś w części dru- giej zawarty jest polski przekład siedmiu Chryzostomowych homilii panegirycz- nych o