• Nie Znaleziono Wyników

View of Przyczynki do genezy wielkich kreacji poetyckich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Przyczynki do genezy wielkich kreacji poetyckich"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

PRZYCZYNKI DO GENEZY

WIELKICH KREACJI POETYCKICH

1. T rad y cja lite ra c k a i fo lk lo ry sty c z n a w k o n cep cji O rcia.

Postać Orcia w N ie b o sk ie j K o m e d ii nie z tradycji i nie z literatury ' zaczerpnęła soki żyw otne. W yłoniła się ona z cier­ pień i lęków osobistych twórcy. A jednak w momencie pewnym znalazł się w niej odblask tradycji.

„Gdzie oko twoje, zwyczajne słońca, nie dowidzi, tam duch mój stąpać urnie” — mówi ociem niały wiodąc ojca przejściem ta­ jemnym w lochy tajemne na salę duchów.

Niewidomy staje się tutaj jasnowidzącym — i będzie za chwilę komentatorem straszliw ego sądu, odbyw ającego się w pod­ ziemiach. Drugi wzrok przypadł w udziale temu, co wzrok ziemski utracił. To echo znanej różnym ludom koncepcji ślepca.

Ścierają się w tradycjach dawnych dwie koncepcje przeciw ne'): jedna widzi w ślepym człow ieka dotkniętego gniewem potęg w y ż ­ szych, często pokutującego za grzechy daw nego ży w o ta 2), druga upatruje w nim wybrańca, przed którym zamknął się obraz świata otaczającego, ale za to otw orzyły się przestworza innych św ia ­ tów, perspektyw y przyszłości.

W Chinach i na całym Dalekim W schodzie niewidomi są

wróżbitami i żyją z przepowiadania lo só w p rzyszłych 3); czci się ich jako komentatorów proroka, jako widzących rzeczy tajem ne4);

') Por. Pie rr e Villey, L 'A v e u g le dans le m onde des voyants. Essai de sociologie. P aryż 1927, str. 4 3 — 116.

2) j. w . str. 7 0 —71, 3) j. w. str. 76—80. 4) j. w. str. 85

(2)

w ielbi legenda niewidom ych św ię ty c h 1). Czcią otoczony jest w róż­ nych krajach śpiew ak ciemny. Hellada stw orzyła postać ślepego Homera, ślep ego Dem odokosa i ślep ego Tejrezjasza świadomego p rzy szło śc i2).

Narzucają się te tradycyjne, pow agą w ieków uśw ięcone ob­ razy, gdy na zapytanie hr. Henryka: „Gdzie syn mój” -staryJakub odpowiada: „W w ieży północnej usiadł na progu starego więzienia i śpiew a proroctw a”.

2. Z o rian a „ n ie b ie sk i p ła s z c z ” ze w sp o m n ień d aw n ej W arszaw y.

Zorian w rapsodzie I K róla D u ch a jawi się1 jako

stary lirnik w płaszczu błękitnym. Ów płaszcz pozostaje szatą je­ go zjawy, gdy widzi go w snach swych dziecięcych M ieczysław, i tak nierozerwalnie związany jest z postacią spalonego śpiewaka, tak stanowi jego emblemat wyróżniający, że kapłanka Oda mó­ wiąc o nim młodemu M ieczysław ow i nazywa go: „Ów błękitny”. W ydaje się bardzo prawdopodobnym, że poeta wizerunek Zoriana ukształtow ał na tle wspom nień, że upodobnił go do popu­ larnego w W arszawie starca - lirnika, którego widział zapewne, a który znany był ogólnie pod mianem „niebieskiego płaszcza”. Zachowali pamięci tę postać charakterystyczną Kazimierz Władysław W ójcicki i Roman Zmorski.

W latach pomiędzy 1809 a 1812 rokiem — opowiada W ój­ cicki — „zjawił się w W arszawie lirnik, którego poznałem w d zie­ cinnych latach: w ysoki, nachylony nieco, siw y jak gołąb, poważnego i czerstw ego oblicza, które zdobiła gęsta choć krótka broda. Okryty zaw sze jasnoniebieskim szerokim płaszczem z krótkim koł­ nierzem, pod którym nosił lirę, chodził od gospody do gospody, grając na niej i przyśpiewując dźwięcznym lubo drżącym głosem dawne dumy i piosnki rozmaite. Zw iedzał traktiernie, kawiarnie

’) j. w. por. na str. 1 0 5 — 106 w s p o m n i a n e j książki l e g e n d ę bre- tońs ką .

2) W p o s t a c i tej z e s p o l ił y s i ę o b a sp r z e c z n e pog lą d y . T e r e - z ja s z z o s t a ł ukarany Ślepo tą za ujrzenie A te n y w kąpieli, a je d n o c z eś n ie ś l e p o t a d a je mu w y w y ż s z e n i e , w i e d z ę n a d p r zy r o d z o n ą (str. 111).

(3)

i porządniejsze szynkow nie... w szęd zie śpiew ał piosnki w eso łe , lecz skromne zawsze: z Karpińskiego T ę sk n o ść na w io sn ę, Do J u - sty ny> J u ż j a nie te n, L a u ra i Filon. C zęsto i na publicznych

przechadzkach usiadłszy jak w ogrodzie Krasińskich, obudzał

smętne tony swej melodyjnej liry. Pamiętam go dobrze. Ta twarz sędziw a zmarszczkami okryta, szlachetna, z młodzieńczym rumień­ cem, ten w łos siw y w długich splotach, co go wiatr rozwiewał: płaszcz długi, ub'ór niezw ykły... cała postać wspaniała, ten głos drżący, co się tak dobrze godził z jęczącą struną liry, silne na m łodzieńczym um yśle musiał czynić zaw sze wrażenie.

Był to ostatni lirnik-śpiewak, co w śród w ielkiego miasta w y ­ śpiew yw ał starodawne pieśni...

....S adał (na podwórzu) pod cieniem w yniosłej topoli na ka­ mieniu i wtedy w yśp iew yw ał głosem silnym i wyrazistym dumy, to o Sobieskim , to o krwawych bitw ach. Tu po raz pierw szy u sły ­ szałem z ust starca dumkę ukraińską....

Nie znałem w ów czas jego nazwiska; zw ano go tylko od ubioru „niebieskim płaszczem ”.

W roku 1824 w yszed ł na w ędrów kę po kraju; był w Kiel­ cach, później z kompanią poszedł do C zęstochow y i w iódł ją grając na lirze i śpiewając pieśni nabożne. Tu w tym św iętym miejscu bawił kilka tygodni i zarobiw szy sporo grosza, w rócił jeszcze czer­ stwy 1828 roku. W jesieni widziałem go kilkakroć, grał j śp iew ał nowe pieśni, opow iadał w ędrów kę sw oją do C zęstochow y i cuda, jakich tam pielgrzymi pobożni doznaw ali. Z pierwszym śniegiem już się więcej nie pokazał .. Lirnik ten nazyw ał się M ateusz D ziu­ biński, służył w młodych latach w ojskow o, odznaczył się nawet w kilku bitwach; gdy zachorował, a znalazł przytulisko u w yrob ­ nika na Pow iślu, daw nego tow arzysza broni, już w ięcej nie pow stał. Pochowano go w tym samym niebieskim płaszczu na cm en­ tarzu Powązkow skim w e w spólnym dole u b ogich ” 1)

Roman Zmorski pośw ięcił mu kilka zdań w D o m o w ych

w spom nieniach i obrazkach: „M iędzy całą w arszaw ską gaw iedzią

1) K. Wl. W ójcic ki, Społeczność W arszaw y w początkach naszego stu ­ lecia, W a r s z a w a 1877, str. 129 — >32.

(4)

„niebieski p łaszcz”, nie miał zapew ne gorętszego w ielbiciela i słu ­ chacza nade mnie, siedmio - lub ośm ioletnie natenczas dziecię.

W domu, gdzie mieszkałem, byw ał częstym gościem Lubił on

mnie bardzo, pozw alał brząkać na sw ej lirze, bawić się z brodą; opow iadał mi i śpiew ał chętnie tak długo, aż znużony usnąłem na jego kolanach”1).

Jeżeli Słowacki, który do W arszawy przeniósł się w r. 1829, sam naw et nie w idział sęd ziw ego śpiewaka, to niewątpliwie w okre­ sie warszawskim sły szeć musiał (choćby od gadatliw ego Odyńca) o tej postaci popularnej,

') P r z y t o c z o n o p r z ez W ó j c ic k i e g o , str. 131. Jeżeli, jak tw ierd zi W ó j­ cicki, stary lirnik p o j e s ie n i '828 roku już s i ę nie p o ja w ił na u licach W ar­ s z a w y , to Zm or sk i znał g o b ę d ą c d z ie c k ie m c zte ro le tn im , bo ur odził się w r. 1824.

Cytaty

Powiązane dokumenty

W momencie napotkania tej instrukcji wykonywanie funkcji jest zako«czone, a odpowiednia warto±¢ (która oczywi±cie mo»e by¢ ró»na dla ró»nych return) jest podstawiana w

(dzieci kiwają zachęcająco ręką i wskazują odpowiedni obrazek). Na zakończenie

łuk utworzony z dwóch odcinków koła schodzących się pod kątem ostrym. zwieńczenie wieży lub jej hełmu mające postać

walą się iląski na Polskę, wszyscy wrogowie naraz przeciw niej powscają, każda piędź ziemi jest przez nich stratowaną; ocala ją męstwo i rozum Stefana

Gogacza jest zastosowanie w kwestionariuszu sześciostopniowego postępowania badawczego zmierzającego do ustalenia rozumienia rzeczywistości u danego autora

Odkupieńcza obecność Syna Bożego, który stał się człowiekiem jest kluczem a jedno­ cześnie ostatecznym i obejmującym całość sposobem widzenia lego...

[r]