• Nie Znaleziono Wyników

Perspektywy humanistyki olsztyńskiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Perspektywy humanistyki olsztyńskiej"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Wojnowski, Edmund

Perspektywy humanistyki

olsztyńskiej

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1-2, 171-177

1988

(2)

Edmund W ojnow ski

PERSPEKTYWY HUMANISTYKI OLSZTYŃSKIEJ

Nie roszczę sobie p rete n sji do oceny ak tu aln eg o sta n u h u m an isty k i olsztyńskiej — t r a k tu j ę tę w ypow iedź jako garść reflek sji oraz próbę sfor­ m u ło w an ia k ilku propozycji, w iążących się z jej p rzyszłym rozw ojem . Podkreślam , że stanow i ona zagajenie do dyskusji.

Czy ćwierćwiecze działalności O środka B ad ań N aukow ych im. W. K ę ­ trzyńskiego jest stosow ną okazją do dyskusji na te m a t całej h u m a n isty k i olsztyńskiej? Sądzę, że tak. W szak jesteśm y je d y n y m n a W arm ii i M azu­ rach to w arzy stw em n au k o w y m o profilu hum anisty czn y m , stw a rz a ją c y m in te le k tu a ln ą płaszczyznę spotkania w szystkich czynnie angażu jący ch się w badania i twórczość h u m an isty czn ą w regionie, ale tak że o regionie i dla regionu. C hcem y być placów ką naukow o-badaw czą o profilu, um oż­ liw iającym w spółpracę z nam i zarów no p ro fesjo n aln y m badaczom, jak i m iłośnikom nauki, przede w szystkim z W arm ii i M azur, ale także z in ­ ny ch regionów Polski. Tym, k tó ry c h fascy n u je przeszłość i teraźniejszość naszej ziemi.

Chcąc mówić o przyszłości h u m an isty k i olsztyńskiej, w y p ad a choćby bardzo pobieżnie zarejestro w ać sta n a k tu aln y . Św iadom ie u n ik a m ro z p ra ­ w iania o jej trad y cjach , tkw iącyc h zarów no w odległej przeszłości, jak i w najnow szych dziejach regionu. Są one częściowo p rz y n a jm n ie j opisane, choć nadal oczekują g ru n to w n e j syntezy. Św iadom też jestem , że n a tej ziemi stałe n aw iązyw anie do polskich tr a d y c ji k u ltu ra ln y c h m a znaczenie szczególne, zaś ich spożytkow anie w edukacji społecznej, w artość wciąż niedocenianą.

Choć jubileuszow e spotkanie — z okazji 25-lecia działalności — uza­ sadniałoby szerszy opis rozw oju OBN, czuję się zw olniony od tego obo­ w iązku. U kazała się w szak książka Jerzego Sikorskiego, k tó rą pozwoli­ liśm y sobie podarow ać w szystkim uczestnikom dzisiejszego spotkania. Sądzę, że może ona być in te re su ją c y m p rzyczynkiem do naszej dyskusji.

Czym dysponuje dzisiaj h u m a n isty k a olsztyńska? W sferze b adań n a u ­ kow ych są to:

Wyższa Szkoła Pedagogiczna — ściślej jej W ydziały: H u m an isty czn y i Pedagogiczny, z a tru d n iające 23 sam odzielnych pracow niów naukow ych, 73 doktorów i 122 m agistrów .

A kadem ia Rolniczo-Techniczna — działające w niej: I n s ty tu t N auk

(3)

172 E d m u n d W o j n o w s k i

Społeczno-Politycznych, In s ty tu t O św iaty Rolniczej, a w p ew n y m sensie także In s ty tu t Ekonomiki Rolnictwa. Te jednostki z a tru d n ia ją 12 sam o­ dzielnych pracow ników nauki, 37 doktorów, 32 m agistrów .

O środek B adań N aukow ych im. Wojciecha K ętrzyńskiego, z a tru d n ia ­ jący 3 docentów, 9 doktorów i 3 m agistrów.

S tacja N aukow a PTH . M uzeum W arm ii i Mazur.

A rch iw u m P ań stw o w e w Olsztynie.

I n s ty tu t K ształcenia Nauczycieli, Oddział D oskonalenia Nauczycieli. A rch iw u m Diecezjalne.

W sferze twórczości artystycznej, to przede w szystkim :

Oddział Związku L iterató w Polskich, środowisko te a tra ln e skupione w okół T e a tru im. S tefana Jaracza, T e a tru L alki i A k to ra „Czerw ony K a p ­ tu r e k ” i O lsztyńskiej P a n to m im y G łuchych; stupięcioosobowe środowisko arty stó w plastyków oraz środowisko muzyczne.

W sferze upow szechniania w iedzy i w artości hu m an isty czn y ch dzia­ łają: przede w szystkim u n ik aln e w Polsce W ydaw nictw o „P ojezierze”, a także, w w ęższym zakresie, Dział W ydaw niczy OBN, silne środowisko bibliotekarskie, dysponujące dobrze zorganizowaną siecią bibliotek oraz dynam iczne środowisko księgarskie.

Szczególna jest rola T ow arzystw a W iedzy Pow szechnej, którego za­ sługi w upow szechnianiu w iedzy h um anistycznej tr u d n o przecenić. Można by listę środowisk, a zwłaszcza instytucji, wnoszących c en n y w kład do rozw oju i upow szechniania w artości hum anistycznych, rozszerzyć. Pozo­ sta ń m y p rzy w ym ienionych. D ają one w ystarczająco p e łn y obraz p o te n ­ cjału olsztyńskiego środowiska hum anistycznego. Chciałbym u n ik n ąć są­ dów w artościujących, jeden wszak w y d aje mi się u praw niony. A k tu a ln y stan olsztyńskiej hum an isty k i, niezależnie od w szystkich k ry ty c z n y c h i sa- m o k rytycznych uw ag na te m a t jej jakości, jest, po pierwsze, o ryginalnym zjaw iskiem k u ltu ro w y m w skali ogólnopolskiej, po w tóre, zaświadcza, iż olsztyńskie środowisko h u m anistyczne okazało się godne polskich trad y cji k u ltu ra ln y c h na W arm ii i M azurach, zaś stw orzone przez nie fa k ty k u l­ tu ro w e w y d ają św iadectw o żywotności w spółczesnej polskiej k u ltu rz e na

ty ch ziemiach. ‘£ ’~i

K o n statacja ta nie pow inna być rozum iana jako jubileuszowa d ekla­ rac ja — jako gest pro domo sua. Ma ona pow ażną w ym ow ę zew nętrzną i adresow ana je s t do tych, któ rzy skłonni są dać w iarę tezie, że „wszelka k u ltu ra na W arm ii i M azurach skończyła się w 1945 r . ” P o w in n a jed n ak także nas sam ych i k ieru jący ch regionem skłonić do głębszej re flek sji na te m a t roli h u m a n isty k i w jego rozw oju w przeszłości, a przede w szystkim na przyszłość. H u m an isty k a nie może być tr a k to w a n a tylko jako okazjo­ n a ln a w izytów ka lu b gorzej — jako przysłow iow y „kw iatek do k ożucha” .

(4)

173

Musi ona mieć trw a łą i coraz mocniejszą pozycję w g e n eraln ej koncepcji rozw oju regionu. W ym iennie z W arm ią i M azuram i u ży w am y pojęcia — w ojew ództw o olsztyńskie. H um aniście najbliższe jest to pierwsze. O bej­ m u je bow iem histo ry czn y region w raz ze w szystkim i w y n ik ając y m i stąd konsekw encjam i. J e d n ą z nich jest regionalizm, w okół którego toczyły sio; także u nas burzliw e i k o n tro w e rsy jn e dyskusje. Sądzę, że jest to w łaści­ wa sposobność do zdefiniow ania tego pojęcia n a dziś i na przyszłość. Nowocześnie rozu m ian y regionalizm nie m a nic w spólnego z p a r ty k u la ­ ryzm em , z zaściankowością. Z akłada on w badaniach n a u k o w y ch śledze­ nie regionalnego w y m ia ru procesów społecznych, przebiegających w kraju . P ozw ala to dostrzec specyfikę i zróżnicow ania i jest cennym , w ręcz nie­ odzow nym w a ru n k iem , tr a fn y c h syntez ogólnopolskich. W twórczości a r t y ­ stycznej natom iast, um ożliw ia odw oływ anie się do trad y cji, tego niew y - czerpalnego źródła. W edukacji społecznej pom aga łączyć ra cjo n aln y i em ocjonalny stosunek do ojczyzny lokalnej. Regionalista jest w ięc tw ó r­ czy intelektualnie, regionalistyka zaś w cale nie jest gorszą m etodą u p r a ­ w ian ia h u m anistyki.

T ru d n o jed n ak odpowiedzieć na pytanie, co i ile w iem y o naszym regionie. Na ty le już zn am y historię naszej ziemi — co jest w ynikiem p racy rów nież olsztyńskiego środow iska naukow ego — że m ożna już p rz y ­ stąpić do syntez — np. historii W arm ii. Jed n a k ż e w iele problem ów czeka na szczegółowe badania, w naszej w iedzy jest w iele luk, które pilnie trzeba wypełnić. D otyczy to zwłaszcza najnow szych dziejów regionu i jego współczesności. M usim y uśw iadom ić sobie, że dorasta już drugie pokole­ nie, urodzone na W arm ii i M azurach po 1945 r. — pokolenie, k tó re nie uczestniczyło w histo ry czn y m procesie p rz y w racan ia tej ziemi polskiego oblicza. M am y więc now e społeczeństwo, różne od tego z la t 1945— 1955, k tó re — co n a tu r a ln e — chce znać swój rodowód, a także chciałoby do­ wiedzieć się o sobie więcej niż to, co o feru je m u propaganda. Rodzi się w yczuw alne zapotrzebow anie na rzeteln ą wiedzę o w spółczesnym społe­ czeństw ie — o drodze jego sta w a n ia się, o trad y cjach , do któ ry ch można się odwoływać. P ew nego rodzaju testem p o tw ierd zający m te n w ywód, były losy drugiego w y d an ia D z ie jó w W a r m i i i M a z u r (z r. 1985). Pięcio­ tysięczny n a k ła d rozszedł się w ciągu niecałych trzech tygodni. Czyżby decydow ały o ty m tylko w a lo ry edytorskie? K siążka w y w o łała żyw ą re a k c ję zarów no k r y ty k i nauk o w ej, jak i społecznej. Choć ton w y p o ­ wiedzi, z w y ją tk ie m jednego raczej indyw idualnego p rzypadku, był życz­ liwy, w skazyw ano p ew ne niedostatki w arsztatow e, a przede w szystkim w y ty k a n o skromność, a czasami także jakość, inform acji o najnow szych dziejach regionu. N iew ielki jest udział w spółczesnych sp ra w regionu w lite r a tu rz e n aukow ej i popularnonaukow ej. Ucieczka od te m a ty k i w spół­ czesnej m a różne przy czy n y — niektóre, być może, w p ew n y m stopniu

(5)

17 4 E d m u n d W o j n o w s k i

ją uspraw iedliw iają. W ydaje się jednak, że najw ażniejszą z nich jest brak odważnego i zintegrow anego p ro g ra m u badawczego i — proszę mi w y ­ baczyć to sform ułow anie — z w ykły oportunizm . Czy dzielenie b adań h u ­ m anistycznych na wygodną, daleką przeszłość i kłopotliw ą (głównie dla badacza — choć nie tylko) współczesność, nie jest już dzisiaj an achroniz­ m em ? Czyż nie m am y obowiązku uśw iadom ić sobie, że dalszy rozwój h u m an isty k i olsztyńskiej w ym aga zm ian jakościowych? G dyby dzisiejsza d yskusja stała się ich początkiem, uznano by ją z pewnością kiedyś za historyczną. P ierw szy m w a ru n k ie m zmian jakościow ych jest in teg racja olsztyńskiego środowiska hum anistycznego, nie w okół haseł, lecz w dzia­ łaniu, o p a rty m na d obrym program ie. P ow inien on zakładać ciągłość pol­ skiej trad y cji hum anistycznej na W arm ii i M azurach, jej obecność we współczesności oraz znaczenie dla przyszłości. Tu u w y d a tn ia się ranga badań historycznych. Choć potrzeby społeczne, a także nakaz in te le k tu a l­ nego doskonalenia dzieł skłaniają do tw orzenia syntez, nie może to p o ­ wodować zaniedbania p rac m onograficznych i przyczynkarskich. Będą one, szczególnie dla okresu Polski Ludow ej, podstaw ow ym g atunkiem . Rzecz w tym , by nie m iały c h a ra k te ru przypadkow ego — b y m ieściły się w g ra ­ nicach szerszych, dalekosiężnych planów , by korespondow ały z zam ie­ rzeniam i n a u k i polskiej. G atu n k ie m słabo rep re z e n to w a n y m w n a ­ szym środowisko są p race p o p u larn e — esej i powieść historyczna — a przecież tw orzyw o jest bogate. W śród w szystkich w ątk ó w historii n a ­ szego regionu, jeden zasługuje na specjalne p o trak to w an ie — G runw ald. Oczywiście nie dlatego, że n astała n a ń kolejna moda. Skupienie w O lszty­ nie w szystkich w ątków b adań n a u k o w y ch n ad tym , doniosłym dla naszego narodu, a także dla Europy, w ydarzeniem , stw arza now e przesłanki aw ansu in telektualnego środowiska. W y trw ałe budow anie tu ta j w a rsz ta tu naukow ego (archiwalia, m ikrofilm y, lite r a tu r a nau k o w a i piękna), p rz y ­ ciągnie do nas badaczy o ustalonej renom ie, otw orzy szansę naszym mło­ dym. P ow in n iśm y mieć am bicję w y d aw an ia w O lsztynie wszystkiego, co dotyczy G runw aldu. Dla w yjaśnienia: G ru n w a ld tr a k tu j ę jako synonim szerszego i dłuższego procesu historycznego, zarów no tego, k tó r y dopro­ wadził do bitw y — jak rów nież jej bliższych i dalszych konsekw encji. G ru n w a ld pow inien być dla nas now ym im pulsem in telek tu aln y m .

Jeste śm y św iadkam i w y buchu tzw. fali pruskiej. Ta zakrojona na m iędzynarodow ą skalę in icjaty w a m a służyć reh ab ilitacji p ań stw a p r u ­ skiego. Losy historyczne uczyniły naszą ziemię jego kolebką. Czy m ożem y pozostać obojętni wobec tej — używ ając współczesnego języka publicy­ stycznego — m anipulacji in telek tu aln ej? P y ta n ie to jest oczywiście a d re ­ sow ane do całej nauki polskiej. Św iadom ie staw iam je w O lsztynie, za­ kładając, że w łaśnie tu kształtow ać się pow inien ośrodek, k tó ry p rz y ­ n ajm n ie j zainicjuje opracow anie polskiego p u n k tu w idzenia n a dzieje te j

(6)

specyficznej części p ań stw a pruskiego, k tó rą n azyw ano O stp reu ssen — P ru s a m i W schodnimi. Zadanie to tru d n e: dziś zapew ne p rzerastające nasze możliwości. J e s t ono jed n ak naszym zobow iązaniem zarów no wobec nauki, jak i lite r a tu r y i publicystyki. Nie będę mów ić o obowiązku n a u ­ kowego i artystycznego d o k um entow ania polskiej obecności etnicznej, k u l­ turow ej, a tak że politycznej w dziejach naszego regionu. J e s t to oczy­ w iste, nie w y m ag a k om entarzy.

Pozostał m i rozdział n a jtru d n ie js z y — na im ię m u współczesność. N iem cy m ają lepsze określenie: Zeitgeschichte. Budzi ona ciągle jeszcze w ięcej emocji, aniżeli refleksji in telek tu aln ej. Sądzę, że je s t to norm alne, nie będzie jed n ak wieczne. Współczesne dzieje W arm ii i M azur, to jedna z ty ch polskich dróg, po k tó ry c h n aró d polski kroczył ku sw y m histo­ ry c z n y m przeobrażeniom . Opisanie tej drogi zarów no naukow e, jak i a r t y ­ styczne, to nie tylko propozycja fa s c y n u jącej przygody in tele k tu a ln e j. To w ielki obowiązek, którego spełnienie służyć m a nie tylko poznaniu najbliższej n a m przeszłości, lecz także, a może przede w szystkim , p rzy ­ szłości. Trzeba więc na bok odłożyć spory, czy badanie współczesności czyni zadość su ro w y m ryg o ro m metodologicznym i m etodycznym poszcze­ gólnych dyscyplin naukow ych. Rzetelność in te le k tu a ln a jest tu ta j pod­ staw ow ą w skazów ką. M usi ona iść w parze ze zrozum ieniem potrzeby społecznej. O jej istnieniu w ty m gronie mówić nie potrzeba. Społeczeń­ stwo, jak to już stw ierdziłem , chce wiedzieć więcej o sobie. O bowiązkiem hu m a n isty k i jest dostarczenie m u te j wiedzy. Za ty m p o stu la te m k r y j ą się złożone p ro b lem y organizacji nowoczesnego w a rsz ta tu naukowego, k tó r y m usi uw zględniać najnow sze osiągnięcia techniki (na p rzy k ład w dziedzinie in fo rm a ty k i i kom p u tery zacji, d o k u m e n tu filmowego, foto­ graficznego, a także wideo), ale m usi rów nież zakładać dostępność źródeł oraz ich ochronę p rzed zniszczeniem. W badaniach współczesności, b ru ­ taln ie zderza się życzeniowy p u n k t w idzenia z ry g o ra m i n aukow ej po­ praw ności. Badacz i tw órca, z a jm u ją c y się współczesnością, bierze na siebie zarów no większe ryzyko, jak i w iększą odpowiedzialność. P o w in ­ niśm y to uznać za oczywiste. B ad an ia n a d współczesnością w y m a g a ją też szczególnego k lim atu in telek tu aln eg o i społecznego. T rzeba go tw orzyć w spólnym w ysiłkiem in telek tu alistó w i k ieru ją c y c h społeczeństwem . P o d ­ nosiłem tu znaczenie in teg racji h u m an istó w wokół rzeczowego program u, w p rzy p ad k u b adań n a d współczesnością m a on szczególną wagę. Ż adna z działających w O lsztynie in s ty tu cji n a u k o w y ch nie jest w stan ie w po­ jed y n k ę udźw ignąć intelek tu aln eg o i m aterialn eg o ciężaru ty ch badań. Nie można rów nież liczyć na to, że udźw igną go sam i zowodowo czynni badacze. W ty m p rzy p ad k u p o trzeb n y jest szeroki ru c h um ysłow y, w k t ó ­ ry m uczestniczyłyby setki, a może n a w e t tysiące ludzi. Od takich, którzy mogą zarejestrow ać w łasne przeżycia, dośw iadczenia i oceny, przez

(7)

in-176 E d m u n d W o j n o w s k i

nych, któ rzy mogą uchronić od zapom nienia cenne dokum enty, do tych wreszcie, k tó r y m wiedza i doświadczenie pozwolą opisać czy zanalizować w ęższy lub szerszy fra g m e n t rzeczywistości. Dotychczasowe p róby u r u ­ chom ienia takiego ru c h u um ysłow ego nie zawsze kończyły się pełn y m powodzeniem. Nie pow inno nas to zniechęcać. Nie bójm y się w te j dzie­ dzinie połączenia n aukow ej powściągliwości ze społecznym zapałem. Mało doceniana w naszym regionie idea k ro n ik in sty tu cji, zakładów pracy, organizacji społecznych, to w arzy stw m ogłaby stać się zarów no polem aktyw ności um ysłow ej w ielu ludzi, jak i bardzo cennym źródłem dla ba­ dacza. W spom nę jeszcze o dobrym , k u ltu ro w o cennym zw yczaju p ro w a ­ dzenia osobistych kronik, zapisów czy dzienników.

D okum entow anie rzeczywistości — nie jest m oim zam iarem w y li­ czanie w szystkich form — może być form ą aktyw ności um ysłow ej w ielu obyw ateli regionu.

Sądzę, że w ty m m iejscu u p raw n io n a jest refle k sja na te m a t roli OBN w rozw oju h u m an isty k i olsztyńskiej. Od la t p ra c u je m y n a d elastyczną form ułą organizacyjną i badawczą naszej placówki. Na ile w drugiej sp ra ­ wie poglądy są w zględnie zbieżne: dążenie do przekształcenia OBN w r e ­ gionalny in s ty tu t n aukow o-badaw czy o możliwie szerokim zakresie p ro b ­ lem aty k i naukow ej, n a ty le jego rola jako organizatora czy in s p irato ra społecznego r u c h u naukow ego budzi ciągle żyw e dyskusje. Moim zdaniem , taki ośrodek czy in s ty tu t nie może być tylko s a n k tu a riu m czystej nauki. W ty m w łaśnie regionie musi być o tw a rty wobec szeroko rozum ianego społecznego ru ch u umysłowego, a także um ożliw iać k o n ta k ty badaczom ze w szystkich placów ek n au kow ych O lsztyna i k ra ju , in te re su ją c y m się naszym regionem . W pełni doceniam uciążliwość, jaką przyjęcie takiej roli obarczy etatow yc h pracow ników Ośrodka. Dlatego też m uszą oni być zarów no badaczami, jak i społecznikami.

H um anistyczne u k ieru n k o w an ie naszego T ow arzystw a i jego placów ki naukow o-badaw czej każe n a m n aw iązyw ać porozum ienia z n au k a m i p rz y ­ rodniczymi, szczególnie w ty ch dziedzinach, k tó re dotyczą przyrodniczych u w a ru n k o w a ń rozw oju zdrowego społeczeństwa, a ostatnio w ręcz zacho­ w ania g a tu n k u . Chodzi o h u m anistyczne aspekty w ielkiego problem u ochrony środowiska. Nie ośm ielam się form ułow ać k o n k re tn y c h propozy­ cji. S taw iam jed y n ie problem pod rozwagę.

Można te j w ypowiedzi wiele zarzucić. B ra k w niej tzw. k o n k re tn y c h propozycji, w iele też zagadnień pom inąłem . N iechaj uspraw iedliw ieniem będą wyznaczone ram y , a także to, iż m iała być jedynie zagajeniem dys­ kusji, a ta im kryty czn iejsza będzie i bardziej k o n tro w ersy jn a, ty m w ięk ­ szą spraw i saty sfak cję autorow i.

(8)

177

PERSPEKTIVEN DER HUMANISTISCHEN WISSENSCHAFTEN IN OLSZTYN

Z u s a m m e n f a s s u n g

Der V erfasser stellt B e trach tu n g e n ü b e r gewisse E rsch ein u n g en ln d er H u m an istik in Olsztyn an u n d d r ü c k t seine A nsichten ü b e r ih re z u k ü n ftig e E n tw ick lu n g in einigen V or­ sch läg en aus. Es fällt schw er, d en W issensstand ü b e r die R egion zu b ew erte n . M an h a t in b e d e u te n d e m U m fange die G esch ich te dieses G ebie tes k e n n e n g e lle r n t — u n d das ist auch das Ergebnis d e r A rb eiten des w isse n sc h aftlich en Kreises in Olsztyn, je d o ch viele P ro b lem e m ü ssen n och e rfo rs ch t w erd en . Unser Wissen h a t vie le Lück en , die d rin g e n d au sg efü llt w e rd e n müssen. Das b e tr if f t v o rn eh m lic h die n eu e ste G eschichte dieses G eb ietes u n d seine G egenw art. Schon die zw eite — n ach 1945 in E rm la n d u n d M asu ren geborene — G en eratio n w äch st h eran . Wir h a b e n also eine n e u e G esellschaft, die — w a r v e r s tä n d lic h ist — ih re A b stam m u n g k e n n e n u n d über sich m e h r in E r f a h r u n g b rin g e n will, als w as ih r die P r o p a ­ g anda b ietet. W a h rn e h m b a r is t d e r B e d a r f an g ediegenem Wissen Über d ie zeitgenössische G esellschaft — ih re r H erau s b ild u n g u n d T ra d itio n en , a u f die m a n sich b e r u f e n k a n n .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Sposób odnow y w inien odpow iadać rów nież chorobie: poniew aż zaś choroba polegała na przew rotności woli, trzeb a było, aby od­ now a dokonała się poprzez

Ochrona firmy na podstawie przepisów kodeksu cywilnego, ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, ustawy prawo własności przemysłowej oraz innych

Odnośnie twierdzenia, iż żadne zdanie nie jest, co do zasady, odporne na rewizje, czyli może być porzucone w obliczu doświadczenia, to Grice i Strawson wskazują, że

Dyskutując natomiast problem oceny efektywności i skuteczności prowadzenia polityki przemysłowej autor stara się wyważyć argumenty, nie zgadzając się z

[r]

W dwóch rzędach nad Ukrzyżowaniem znajdują się: Wjazd do Jerozolimy, Umy- wanie nóg, Ostatnia Wieczerza, Modlitwa w Ogrójcu, Przestraszenie straży oraz Poj- manie Chrystusa,

Przypomnienie tego jakże ważnego wydarzenia z dziejów II wojny światowej wiąże się ściśle z przypomnieniem dwóch, dziś już wręcz legendarnych, faktów: po pierwsze

Z reguły normy wertykalne odnosić się będą do wyników aktywności gospodarczej przedsiębiorstw turystycznych, czyli usług turystycznych i usług pokrewnych (np. usługi