• Nie Znaleziono Wyników

View of Pierwiastek muzyczny w obrzędach spartańskich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Pierwiastek muzyczny w obrzędach spartańskich"

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N I K I H U M A N I S T Y C Z N E T o m X X I I I , z e s z y t 2 — 1975

EDWARD ZWOLSKI

PIERW IASTEK MUZYCZNY W OBRZĘDACH SPA RTA ŃSKICH

„Lacedem ończycy w szystko czynią z M uzam i” (Lucianus, De saltatione 1Q)

Dzieje S p arty zdają się kłócić z praw am i historii. K ażdy z ludów hel­ leńskich, k tó ry osiągał przew agę nad sąsiadam i, uzasadniał ją postępem, w dziedzinie nauki, sztuki, religii. S p a rta przez w iele stuleci przew odziła Helladzie w sensie politycznym nie zdradzając żadnych inklinacji do n a ­ rzucenia jej hegem onii w sferze duchow ej. Nie m iała czego narzucać. Rozwój państw ow y, o p arty na surow ej dyscyplinie k asty w ojow ników , mogącej bez reszty poświęcać się rzem iosłu w ojskow em u dzięki daninom w naturze, ściąganym od rolniczej k asty helockiej, okupiła zastojem w dziedzinie k u ltu ry . W epoce A ischylosa i Fidiasza pielęgnow ała fo r­ my życia, których analogii częstokroć należy szukać w śród p ry m ity w n ych ludów A fryki czy A ustralii. W tak bowiem zam ierzchłej przeszłości tk w ią korzeniam i typow e in sty tu cje spartańskie, jak agoge — system w ycho­ w ania dzieci i m łodzieży z podziałem n a płcie i klasy wieku, bądź ko­ szarowe życie dorosłych mężczyzn. Uczeni now ożytni coraz bardziej zw racają na to uwagę. Innym i oczami n atom iast zdają się patrzeć na zja­ wiska religijne. Tak n aw et się złożyło, że im puls do analizy świeckich instytucji spartańskich w kategoriach etnologii dał czołowy badacz reli­ gii greckiej, zm arły przed p aru laty M artin P. Nilsson w arty k u le Die

Grundlagen des spartanischen Lebens („Klio”, 12 (1912), s. 308-340).

Istnieją, naturalnie, prace na tem at czysto sak raln ych in sty tu cji w S p ar­ eie. Pionierskie studium na ich tem at, liczące 417 stron, ogłosił pod koniec XIX w. S. W ide (Lakonische K u lte, Leipzig 1893). Z kolei obrzędy sp ar­ tańskie om aw iał szczegółowo w m iarodajnej do dziś m onografii o św ię­ tach greckich, z pom inięciem ateńskich, m łody jeszcze N ilsson (G rie­

chische Feste, Leipzig 1906). Obaj ukazali specyfikę religijnego życia

spartańskiego odw ołując się do zdobyczy etnologii, lecz bez w nik ania w jego społeczne podłoże i archaiczne cechy.

(2)

6 E. Z W O L S K J

W oparciu o now e źródła archeologiczne i epigraficzne tudzież o zdo­ bycze g eneracji badaczy, zwłaszcza skupionych wokół aw angardow ego czasopism a „A rchiv fü r R eligionsw issenschaft”, w ram ach hasła Sparta w niem ieckiej Real-E ncyklopädie der classischen A ltertu m sw issen schaft opracow ał spartań sk ie k ulty Ludw ig Z iehen (RE III A 2(1929), col. 1453- 1525) z podziałem na: I. G o tth eiten (Bóstwa), col. 1454-1508; II. Feste (Święta), col. 1508-1520; III. Schlussfolgerungen (Wnioski), col. 1520-1525. T en ceniony specjalista od sakralnych tekstów greckich fachowo tłum a­ czył przekazy źródłow e i posługiw ał się pew nie lite ra tu rą z zakresu reli­ gioznaw stw a porównawczego, lecz ze w zględu na encyklopedyczny cha­ ra k te r pracy przedstaw iał raczej cudze niż swoje poglądy. Kładł przy tym głów ny nacisk n a im iona i przydom ki bogów, nie na ich kulty, we wnio­ skach zaś usiłow ał przede w szystkim — i w sposób nieco ab strakcy jny — odróżnić w religii spartańskiej elem enty doryckie i niedoryckie.

Z iehenow i podsunął szereg oryginalnych wniosków au to r topograficz­ nej p a rtii w haśle Sparta, F ried rich Bölte, k tó ry w całości ogłosił w yniki sw ych badań w sam odzielnym a rty k u le Z u lakonischen Festen („Rhe­ inisches M useum ”, 78(1929) s. 124-143). Bölte omówił po kolei główne św ięta apollińskie: G im nopedie — oc) któ ry ch w przekonujący sposób od­ dzielił P a rp aro n ia — H iacyncja i K arneia. Odsłonił relig ijny aspekt Gim- nopediów , nie określając w szakże jego n atu ry , i do danych o K arneiach dorzucił przekaz, pom inięty przez Widego, rzucający zaś św iatło na ich

zw iązek z h istorią Dorów.

Do pracy Böltego naw iązał znany histo ry k angielski H. T. W ade-G ery w krótk iej rozpraw ie o początkach G im nopediów A note on the origin of

the Sparta n G ym nopaidiai („Classical Q u a rte rly ” 43, 1949, s. 79-81). Uzna­

jąc relig ijn y c h a ra k te r św ięta W ade-G ery wywodzi je ze zdarzenia poli­ tycznego : klęski S p a rta n w bitw ie z A rgiwam i, zdaniem Pauzaniasza (II 24, 7) stoczonej w 669 r.

Z acieranie granicy -między sferą św iecką i sakralną, zwłaszcza w od­ niesieniu do epoki archaicznej, m usi budzić sprzeciw. W każdym razie uw agi W ade-G ery’ego są przyczynkiem do jednego święta. Całościowym studiu m o obrzędach sp artań sk ich ,są n ad al prace Widego (1893 r.), N ilssona (1906 r.) i Ziehena (1929 r.). Praw da, że po publikacji hasła

Sparta w R eal-E ncyklopädie nie n atrafiono na rew elacyjne źródła w ro­

dzaju o d k ry ty ch przez angielską szkołę archeologiczną w spartańskim p rz y b y tk u A rtem id y O rthii. Lecz ileż prac z zakresu świeckiej historii S p a rty ogłoszono drukiem od tego czasu! U zasadniona więc byłaby próba przedstaw ienia życia religijnego w Sparcie w św ietle zespołu źródeł już przeb ad anych i garści now ych, o d k ry tych po 1929 r., z uw zględnieniem zdobyczy religioznaw stw a i etnologii. P rób a w ty m kieru n k u m ogłaby udzielić odpow iedzi n a ciekaw e pytania. Okazałoby się na przykład, czy

(3)

S p arta rów nież w dziedzinie religii zachow ała szczególnie archaiczne fo r­ m y i czy jej obyw atele, chociaż od pokoleń zdaw ali się nie dostrzegać niczego prócz w ojny i gardzili zawodem oraczy, św iętość przeżyw ali po­ dobnie, jak sąsiedni A rkadow ie bądź rodzim i heloci. W iadom o zaś, że w jednym obrzędzie ludność „ze w si” — heloci raczej niż perioikow ie — cieszyła się w ażnym przyw ilejem w stosunku do tow arzyszących jej w procesji chłopców „z agogi” (Sosibios, F g r H ist 595 F 4). Synow ie pełnopraw nych obyw ateli przez długie w ieki znosili św iąteczną d y sk ry ­ m inację. Form a zwycięsko oparła się m aterii.

N iniejsza praca m a skrom niejsze zadanie. O granicza się do p rześle­ dzenia roli m uzyki, m uzyki integralnej, obejm ującej gest, dźw ięk i słowo w obrzędach spartańskich. Tak po jęta m uzyka nie stanow iła ozdoby świąt, lecz ich organiczną całość — n a tu ra ln y środek w ypow iedzi, którego instynktow nie im ał się człowiek, by uzew nętrznić uczucia tow arzyszące przeżyciu religijnem u; uczucia z reguły biegunow e, w k ró tk im czasie rzeczywistości sakralnej oscylujące m iędzy żalem i radością, lękiem i o tu ­ chą, słabością i mocą. By odsłonić źródło m uzyki w obrzędach, należało w m iarę możności określić ich ch arak ter, poniew aż archaiczny obrzęd i m uzyka tw orzą jedność.

1. OBRZĘDY A RTEM IZY JSK IE I D IO N IZY JSK IE

W przekonaniu Greków, ujm u jący ch zjaw iska geograficzne w katego­ riach genealogii, k raje pochodziły od rzek, a rzeki od gór. W szczegól­ ny sposób dotyczyło to Sparty, k tórej aluw iałna rów n ina w form ie n ie­ cki, znana już Hom erow i jako „w klęsły Lakedaim on”, zaw dzięczała sw ą urodzajność rzece Eurotas, zasilanej w wody przez liczne stru m ien ie ze źródłam i na stokach Tajgetu. Po środku ściany Tajgetu, zam ykającej rów ninę od zachodu, wznosił się szczyt Taleton, z w yżyn którego k rólo­ w ał pan deszczu Zeus z przydom kiem T aletitas tudzież Helios 1, ro zta­ piający w iosennym i prom ieniam i zim owe śniegi. Okolica m iędzy Taleton i sąsiednim w ierzchołkiem Euoras była „ ra jem ” m yśliw ych, słynnym z dzikich kóz, k tó ry pod okiem m atk i Latony naw iedzała z korow odem Nimf p atronka łowów A rtem ida. Poniżej leżała miejscowość, zw ana od rw ących wód górskich Briseai, ze św iątyniam i bogiń eleuzyńskich i Dio­ nizosa; dalej k u północy, już na rów ninie, p rzy b ytk i: ducha w egetacji. H iacynta, Zeusa z przydom kiem M essapeus i herosa k ra ju L akedaim ona; nieco na południe zaś, u źródła Anonos, p rzy b y tek A rtem idy Przełęczo-

wej (Dereatis) 2.

1 I G V 1, n r 363 (I w. po Chr.).

2 P a u s a n i a s III 20, 2-V; zob. H. v. P r o 11, Die Ebene von Sp a rta , „A th e­ nische M itteilungen”, 29 (1904), s. 1-15, tab. I.

(4)

8 E . Z W O L S K I

N aw iązującą zarazem do geografii i religii kronikę początków Sparty o tw iera Leleks jako p ro toplasta rod zaju ludzkiego. Jego syn Myłeś, do­ słow nie M łynarz, jest typem herosa k u ltu ry , w prow adzonym n a scenę o pokolenie za wcześnie, skoro dopiero w n uk Lelega, Euro tas, przekopem odprow adził do m orza wodę tw orzącą bagna na rów ninie i tak pow stałą rzekę nazw ał sw ym im ieniem . E urotas m iał córkę Spartę, pan ią już u p raw n ej rów niny. W ydał ją za m ąż za Lakedaim ona syna Zeusa i T aj- gete, boskiej p a ry z gór. Nim fa, a raczej Oreada, T ajgete uchodziła za córkę A tlasa i jed n ą z Plejad, dziew cząt rosy. Podczas ziemskiego życia tow arzyszyła A rtem idzie w górach A m yklejskich, zw anych następnie Tajgetem , w pew nej sytuacji zam ieniając się w łanię.

M it w tej w ersji, opow iedziany przez P ausaniasza w lakońskiej księ­ dze P rzew od nika po Helladzie, jest późną konstrukcją, lecz jego elem enty sięgają głęboko w przeszłość. G łów na bohaterka, Tajgete, pojaw ia się w hezjodejskiej A strono m ii (fr. 275 Rzach). Że T ajget jest ulubionym m iejscem A rtem idy, w spom inał w Odysei Hom er (VI 103). Oba przekazy w skazują, że Tajgete, podobnie jak ark ad y jsk a N im fa-niedźw iedzica K ai- listo, jest boginką gór, k tó ra z czasem podporządkow ana została A rtem i­ dzie bądź z nią utożsam iona.

Zw iązana z m atk ą eponim a k ra ju A rtem ida odbierała k ult w różnych p u n k tac h T ajg etu i n a sam ej rów ninie spartańsk iej, najczęściej w pobli­ żu źródeł i rozlew isk wód. W jego zakres wchodziły z reguły chóralne pląsy, zazw yczaj w w yk o naniu dziewcząt. Znalazło to w yraz w m itach, Z grona rów nieśnic pląsających k u czci A rtem idy O rthii m iał porwać m łodziutką H elenę T e z e u sz 3. Zdaniem S p artan m esseński napad na dziew częta sp artań sk ie biorące udział w uroczystości ku czci A rtem idy B agiennej (Lim natis) był powodem w ojen m iędzy obu krajam i, zakoń­ czonych obróceniem M essenii w k raj helotów K

W sam ej Sparcie głów ny p rzy b y tek A rtem idy leżał we wsi Limnai (Błota), tuż nad E urotasem , w m iejscu zw anym Lim naion — Błotnisko. Bogini, czczona w nim niem al od chw ili założenia przez Dorów czterech wsi sp artań sk ich (X w.), zw ała się O rthia, zdradzając im ieniem swój pierw o tnie dw upłciow y ch arak ter. Czciły ją dziew częta i chłopcy przed osiągnięciem dojrzałości płciowej. W spom niany już m it głosił, że Helenę, jeszcze niedojrzałą do m ałżeństw a, Tezeusz porw ał z chóru dziewcząt uśw ietn iających obrzęd ku czci O rthii. Chłopców w kulcie O rthii spoty­ kam y trz y k ro tn ie: p rzy kradzieży serów z ołtarza, dokonyw anej pod g ra­ dem ciosów (jedna gru p a kradła, druga sm agała złodziei rózgam i; zwy­ ciężał, kto otrzym ując więcej razów porw ał więcej serów); przy biczo­ w an iu pod obecność kapłan k i z posągiem bogini w rękach, któ re pierw ot­

3 P l u t a r c h u s , T heseus 31, 2.

(5)

nie miało c h arak ter inicjacji bądź zm ierzało do budzenia sił życiowych, lecz z czasem przerodziło się w próbę odporności na ból (w czystą chłostę mogła też przekształcić się chłosta stosow ana przy kradzieży serów); przy popisach m uzycznych i gim nastycznych, określonych w in sk ry pcjach z epoki rzym skiej jako moa, keleia (lub keloia) i kattheratorion. We w szystkich trzech nagrodę stanow ił sierp żelazny, k tó ry zwycięzca skła­ dał w darze O rthii z napisem upam iętn iającym swój sukces. Zw ycięzcą był z reguły zastępow y boagos — (dosłownie „w olarz”) zastępu dziesię- cio- lub szesnastolatków , zw anych m ikizo m enoi —• jednej z klas w ieku, na które w ram ach nauki obyw atelskiej dzielono chłopców od ósmego do dwudziestego roku życia. Moa jest lakońską form ą w yrazu M uza i każe myśleć o popisach w pieśni chóralnej w w yk onaniu zastępów7 pod m u ­ zycznym przew odnictw em zastępow ych; w ty m w y pad k u boagoi działa­ liby jako choragoi. Keleia, której etym ologii nie udało się dotąd okreś­ lić jednoznacznie, m iała rów nież c h a ra k te r popisu wokalnego. Zwycięzca w jej dziedzinie zdobyw ał nagrodę za „słodkoustny, polotny języ k ” (I G V 1 n r 264). K attheratorion natom iast było najpraw dopodobniej igrzyskiem naśladującym łow y — w ażny elem ent w w ychow aniu sp a r­ tańskim .

O innego ty p u popisach arty sty czn ych ku czci O rthii świadczy ponad sześćset groteskow ych m asek glinianych, m ęskich i żeńskich, znalezio­ nych w jej przy b y tk u jako ofiary w otyw ne, a naśladujących m aski płó­ cienne lub drew niane noszone podczas obrzędów religijnych. M aski n a ­ kładano z okazji ry tu aln y ch tańców i pieśni w chórach. H esychios w swym słow niku — do którego ż w in y n iejednolitych źródeł staro ży t­ nych i trad ycji rękopiśm iennej w kradło się w iele błędów — w spom ina o śpiew o-tańcu, k tóry zwał się najpraw dopodobniej bryllichą. W ykony­ wali go m ężczyźni w szatach kobiecych, ze szpetnym i groteskow ym i maskami kobiecym i na tw arzy, tw orząc chóry. A utor dodaje, że odnosi się to do Lakonów; słyszał też coś o niew iastach, zw anych b[r]ijl-lichides (wyraz, który m je określał, nie zachow ał się w zrozum iałej form ie ®),

Z bryllichą H esychiosa wiąże się baryllika w słow niku P olluksa (IV 104), określana jako taniec kobiet k u czci A rtem idy i Apollona. Polłuks odnosi swą baryllikę do A rtem idy, Hesychios sw ą bryllichą do A rtem id y lakońskiej; znaleziska archeologiczne (maski) przem aw iają za jej utożsa­ m ieniem z Orthią.

W III w. po Chr, okrąg sakralny O rthii otrzym ał m u row any teatr, um ożliw iający nieco sadystycznym gościom z całego św iata rzym skiego podziwianie odporności na ból biczow anych chłopców. N ależy sądzić, że

5 M. P. Nilsson (Griechische Feste, Leipzig 1906, s. 186) p o p raw ia rhachides na

bakchides. W tym w ypadku glossa dostarczałby dow odu na zw iązki chorei a rte m

(6)

1 0 E . Z W O L S K I

w nim rów nież oglądano m uzyczne popisy chłopców, w spom niane przez inskrypcje. W czasach greckich tak zawody m uzyczne jak inne obrzęd}' kultow e, odpraw iane p rzy ołtarzu bogini, widzowie oglądali siedząc pół­ kolem na zboczu w zgórza; okrąg sakraln y zam ieniał się w n a tu ra ln y te a tr z o rch estrą przy o łtarzu bóstw a.

Rów nież w pobliżu Eurotasu, nad jego dopływ em Tiasą, „siostrą Spar- ty ”, leżała w śród pół św iątyn ia A rtem idy z przydom kiem K orythalia, czyli G aikowa, sąsiadując z przy b ytkiem C hart: P h aenn y i K lety; K leta zaś uchodziała za m atkę S party. Do K orythalii w uroczystość zw aną Dniem P ia stu n e k (Tithenidia) p iastu n ki zanosiły niem ow lęta płci m ęskiej; równo­ cześnie urządzono sakralne biesiady pod szałasam i; bogini składano w ofierze m leczne prosięta i chleby, w ypiekane w piecu G.

Uchodząca za p iastu n k ę samego A p o llo n a 7 K orythalia była duchem n a tu ry , w cielonym w m ocodajną gałąź zielonego drzew a, zwłaszcza lau- ru. W spom agała chłopców osiągających w iek efebów i dziew częta w stę­ pujące w zw iązek m ałżeński. O dpow iednik słow iańskich gałęzi brzozo- w ych um ieszczonych nad drzw iam i domów podczas Zielonych Świąt, do- rycka korythale, tak jak jońska eiresione, m iała też zapew niać dobre zbio­ ry. A rtem ida K orythalia, pani tak potężnego środkia na rozwój ludzi i zbóż, odbierała cześć podobnie, ja k inne duchy n atu ry . W skład jej ob­ rzędów w chodził taniec życia. W G recji italskiej w dosadny sposób czcili K o ry th alię w esołkow ie z drew n iany m i m askam i na tw arzach, zwani k y -

rittoi, od k y ritte in , ugodzić rogiem, praw dopodobnie w sensie seksual­

nym 8. Hesychois w spom ina „chórzystki” biorące udział w obrzędach na cześć „bogini K o ry th alii”, zw ane „gaikow ym i”, K orythalistriai. Ponieważ K orythalię czczono tak w Sparcie, jak w Italii — m iędzy innym i, jak się zdaje, w kolonii lacedem ońskiej z 706 r. Tarencie — świadectwo lek­ syk ograficzne może odnosić się do obu środowisk. T arentyńskie obchody gaikow e m iały zdecydow anie w iejski c h arak ter; pole i szałasy w sp artań ­ ski Dzień P ia stu n e k podkreślały spójnię człow ieka z naturą. W jednym i d rugim w yp ad k u służebnice Bogini Gaikowej spełniłyby w ażną fu n k ­ cję sakralną.

Mimo b rak u św iadectw ikonograficznych m ożem y dom yślać się ich w yglądu. Skoro z palm ow ych pióropuszy pleciono w ieńce thyreackie, upam iętn iające zdarzenie w ojenne, skoro uczestnicy K arnej ów, św ięta na pół „historycznego”, nosili zaskakujący ekstraw agancją roślinny strój głowy, jakiż przepych n a tu ra ln y m usiały roztaczać „gaikow e” chórzystki

6 A th en aeu s IV 139 A; źródłem Polem on. 7 P l u t a r c h u s , Q uaestiones convivales III 8, 2.

8 H esychius sub k y ritto i; zob. N i 1 s s o n, Gr. Feste, s. 184, ze w skazaniem na in n e hasło z tegoż słow n ik a: taurinda: „falliczne igry u T are n tia n " (Byk, tauros, często u cieleśniał siłę płodności).

(7)

w obrzędach k u czci Gaikowej Bogini! N a pew no ściskały w dłoniach zie­ lone gałązki, tak chętnie w kładane do rąk różnych postaci przez m alarzy waz, i na pewno k ryły ludzkie włosy pod w ieńcam i z zielonych liści drzew.

Na południe od Briseai, w górskiej m iejscowości D ereion nad źródłem Anonos, stał pod gołym niebem posąg A rtem idy z przydom kiem D ereatis (Przełęczowa). W należącym do niego okręgu sakralnym śpiew ano h y m ­ ny, zwane kalabutoi (czy kalabidia) 9, pow iązane jakoś z natu ralisty czn y m tańcem kalabis. O nim w spom inał w kom edii Pochlebcy Eupolis kpiąc z nazbyt m iękkiego, kobiecego chodu b o h atera swej sztuki (fr. 163 Kock). W ynikałoby stąd, że kalabis był w zasadzie tańcem żeńskim . Ź ródła lek- sykograficzne określają go zgodnie jako taniec wysoce nieprzystojny, z podrzucaniem bioder i dolnej p a rtii tułow ia. Podobne gesty cechow ały poświadczony w V w. żeński ,,taniec p erk o za'’ w służbie A rtem idy efe­ skiej 10. Pląsy dziew cząt ku czci A rtem idy mogły przybierać jeszcze b a r­ dziej drastyczną form ę, podkreśloną kostium am i fallicznym i. Zakładały je „dla zabaw y” kobiety falliczne, zw ane lom bai, przy stęp u jąc do składa­ nia ofiar Artem idzie. Hesychios, k tó ry o tym pisze, nie podaje, gdzie ów obrzęd m iał miejsce. Wiemy, że niew iasty elidzkie tańczy ły k u czci A rtem idy z przydom kiem K ordaka taniec kordakis, pochodzący rzeko­

9 W alfabetycznym słow niku Hesychiosa kalabutoi, lecz zapisane razem z k a ­

labis. Hesychios n otuje poza tym pod hasłem kalaoidia: „igrzyska” (agon) urząd zan e

na cześć A rtem idy u L akonów ”. Uczeni w różny sposób sta ra ją się pogodzić te trzy glossy. Ju ż C. A. Lobeck (A g laopham us, 1829, p. 1087) p o p raw ił ta k kalabutoi ja k kalaoidia na kalabidia: H. L. A hrens (De graecae Unguae dialectis, II (1843), s. 48) p opraw ia kalabutoi na kalaboidia (= ka lafoidia) w sensie „piękne śpiew y” (w odróżnieniu do sprośnych pląsów, kalabides). M. P. Nilsson (Gr. Feste (1906), p. 185; w ra ca do opinii Lobecka sugerując, że b eta w kalabis i om ikron w kalaoidia są różnym zapisem pierw otnej digam m y; zob.: T e n ż e , C eschichte der griech ische

R e lig io n 2, 1955, s. 161). K. L atte (De salt. (1913), s. 25) nie w ierząc, by b eta w w y­

razie kalabis, pośw iadczona w tekście atty ck im z V w., m ogła być zastępstw em archaicznej digam m y, odrzuca zw iązek m iędzy kalabutoi i kalaoidia, a zestaw iając

kalabutoi z jońskim w yrazem kalabotes, jaszczurka, uw aża kalabis za jego fo r­

m ę skróconą i sądzi, że chóry lakońskie otrzym ały sw ą nazw ę od ta ń c a z „jaszczur­ czymi" rucham i tułow iem .. L. Ziehen (RE III A 2 (1929), s. 1465) w yciąga stąd w n io ­ sek, że kalabis jest tańcem jońskim , nie w iążącym się w ogóle ze S p artą. Lecz kulty A rtem idy w Jo n ii i S parcie m a ją w iele w spólnych cech. T ak w edług N ilssona, ja k L attego lakońskie hym ny w kulcie A rtem id y otrzym ałyby od tow arzyszących im pląsów — w niosek, pod którym bez w ah a n ia m ożna się podpisać. S łabym p u n k ­ tem N ilssona jest różny zapis hipotetycznej digam m y w dw u w yrazach lakońskich, odnoszących się do k u ltu A rtem idy; słabym p u n k te m L attego — b ra k zw iązku m ię ­ dzy dw om a w yrazam i brzm iącym i podobnie i odnoszącym i się do lakońskiego k u ltu A rtem idy. Należałoby w ięc pow rócić do zestaw ienia kalabis — kalabutoi — kala­

oidia, dokonanego przez Lobecka rezygnując z dialektologicznej sugestii Nilssona.

111 A utokrates, fr. 1 (Kock): „jak p lą sa ją słodkie dziewice, córy Lidów, lekko skacząc, potrząsając w łosam i i klaszcząc w dłonie przy A rtem idzie efeskiej, pięknej pani; jedno biodro podnoszą, drugie opuszczają, p o d sk ak u jąc niby perk o z”.

(8)

1 2 E . Z W O L S K I

mo z Azji M niejszej (Pausanias VI 22,1), znany z kom edii jako taniec sprośny, tow arzyszący p ijań stw u ; upraw iały go na scenie zwłaszcza pod­ chm ielone, lubieżne w iedźm y. Z rozw iązłych pląsów artem izyjskich sły­ n ęły S yrak uzy (A thenaeus XIV 629 E). Pląsy dziewic efeskich też nie urzekały skrom nością. Palm ę pierw szeństw a na tym polu dzierżyła jed ­ nak niew ątpliw ie Sparta. Przez S yrakuzy i Spartę św iat dorycki wniósł wkład do rozw oju kom edii greckiej czerpiąc natchnienie z artem izyjskiej chorei n a tu ry . W kom edii S fin k s E picharm a bohater dom aga się „utw oru A rtem id y C hitonii” (fr. 127 Kaibel), k tó ra m iała w Syrakuzach swój ta ­ niec i swój ty p m uzyki na flecie. Lakonowie urządzali ku czci A rtem idy igrzyska, zw ane ka.laoid.ia. Z pew ną dozą praw dopodobieństw a można o nich powiedzieć, że zaw ierały pieśni, które, podobnie jak hym ny kala-

butoi z k u ltu A rtem idy D ereatis, w iązały się z tańcem kalabis. Należy

więc przypuszczać, że A rtem idą czczoną na kalaoidiach była A rtem ida D ereatis.

Nad Zatoką Lakońską, niecały kilo m etr w górę od hom erowego m iasta Las, leżała św iąty nia A rtem id y D iktynny •— na jej cześć obchodzono co roku uroczystość (Pausanias III 24, 9). D iktynna była boginią pochodze­ nia kreteńskiego, m inojska K re ta słynęła zaś z żeńskich chórów. Na pew no więc nie obyw ały się bez nich rów nież obchody ku czci D iktynny lakońskiej.

C h arak terystycznym rysem k u ltu D iktynny, poświadczonym w innych ośrodkach greckich, był reg en eracy jn y skok bogini do morza. Lakoński okrąg D iktynny, położony na nadm orskiej skale, znakom icie się nadaw ał do tego celu. P ausaniasz dodaje, że po lewej stronie skały za św iątynią D iktyn n y w p ada do m orza rzeka Sm enos tocząca nad podziw słodką wodę do picia, ze źródłam i w górach T ajg etu (III 24,9). Bogini rzucająca się w m orze nad ujściem rzeki naśladującej jej gest •— trud no o szczęśliw­ szy w ybór św iętego m iejsca.

P rzyląd ek Tainaron, k tó ry m T ajget w dziera się w m orze i łączy z nim zrodzonym i n a swych skłonach potokam i, był gęsto usiany m iejscam i k u ltu A rtem idy. Około 5 km od m iasta Las, w głębi lądu na wzgórzach m iała p rzy b y tek A rtem ida Laurow a. Dalej ku południow i, 6 km za rzeczką Skyras, też w głębi lądu, leżało m iasto P yrrichos z kultem A rtem idy pow iązanej z tra d y c ją am azońską. M iędzy P yrrichos a m orzem leżała T euthrone, której m ieszkańcy najb ard ziej z bóstw czcili A rtem idę i mieli, praw dopodobnie w jej okręgu sakralnym , krynicę Nais. N im fa Nais była oblubienicą S ylena z sąsiedniego P yrricho s (Pausanias III 25, 1-4). Najady zaś często tw orzyły św itę A rtem idy.

Podobnie kształtow ała się sytu acja po zachodniej stronie Tajgetu. W Alagonii, położonej na południe od potoku Choirios, uznanego przez A ugusta za granicę m iędzy Lakonią i M essenią, P ausanias podziwiał

(9)

przybytki Dionizosa i A rtem idy (III 26, 11). Nad górnym biegiem tegoż potoku leżał przy by tek A rtem idy B agiennej, Lim natis. W spom ina go w sposób nie zostaw iający m iejsca na w ątpliw ość in sk ry p cja z 78 r. po Chr. określająca granicę m iędzy Lakonią i M essenią (IG V 1 n r 1431). U trzy ­ m any w rzeczowym, m onotonnym stylu, tek st brzm i: „stąd stokam i do przybytku, k tó ry zw ą przy b ytkiem A rtem idy Lim natis, k tó ry leży nad potokiem, k tóry zwą Choireios, k tó ry jest granicą M essenii i Lacede- m onu”. Lokalizacja p rzy bytku boginii „b ag iennej” w okolicy górskiej nieco zaskakuje; tym bardziej, że daw no już m iał go odkryć podróżnik i archeolog L. Ross w m iejscu stosow nym do nazw y Lim nai. Bagna, na praw o od średniego Nedonu, rzeki płynącej kilkanaście kilom etrów na zachód od Choirios W Czy więc w M essenii istniały dw a przy b y tk i Lim ­ natis: nad potokiem Choirios i nad rzeką Nedon? Tak sądził w pierw szej chwili Nilsson (Gr. Feste, s. 211). Jeszcze 1929 r. znający doskonale topo­ grafię Peloponezu, F. Bolte opow iadał się z naciskiem za dw om a przy ­ bytkam i. U ciekał się jednak do niezbyt przekonującego dow odu: oba p rzybytki leżały na granicy — tra d y c ja staroży tna podkreśla bow iem jednogłośnie, że św iątynia Lim natis, jako te a tr w ypadków prow adzących do w ybuchu w ojny m esseńsko-spartańskiej, leżała n a granicy m iędzy obu k rajam i — lecz granica uległa przesunięciu. Lim nai nad N edonem S par- tanie osiągnęli dopiero w następ stw ie pierw szej w ojny m esseńskiej 12. Bolte przecenia św iadectw a S trab o na i P ausan iasa prób ując odnaleźć w nich dane o przesunięciu granicy lakońsko-m esseńskiej w V III w. przed Chr. T rady cja o zdarzeniach w św iątyni Lim natis w yrosła z w ielo­ wiekowej w aśni m iędzy Lakonią i M essenią o ziem ię D entheliatis nad potokiem Choirios po w skrzeszeniu M essenii przez Epam inondasa. Kiedy S partanie apelow ali w tej spraw ie do cesarza Tyberiusza, pow oływ ali się na „ fa k t”, że ich przodkow ie byli założycielam i k u ltu A rtem idy L im ­ natis 13. P rzyby tek bogini leżał więc w tedy tam , gdzie przed ośmiom a wiekami — na zachodnim zboczu Tajgetu. N aw et w górach rzeczka Choi­ rios mogła tw orzyć m okradło, uzasadniając nazw ę Limnai.

O przebiegu uroczystości na cześć lakońsko-m esseńskiej L im natis w ie­ my głównie to, co opowiadano o nich w zw iązku z w o jną m esseńską. La- konowie tw ierdzili, że kiedy ich dziew częta p rzyb yły n a obchody ku czci Limnatis, zostały napadn ięte przez M essenian; z ich ręki poległ król lakoński Teleklos, śpieszący nap ad nięty m z pomocą. M essenianie n a to ­ m iast odpowiadali, że kiedy ich znakom ici przedstaw iciele udali się do św iątyni Lim natis, Teleklos przebraw szy w strój dziew częcy m łodych

11 Zob. L. R o s s , R eisen un d R eiserouten durch G riechenland, rozdz. 1. Reisen im Peloponnes, B erlin 1841, s. 100.

12 RE III A 2 (1929), s. 1313. 13 T a c i t u s, A nnales IV 43.

(10)

1 4 E . Z W O L S K I

S p a rta n zdradziecko n a nich napadł i zginął w walce, jaka stąd się w y­ w iązała (Pausanias IV 4, 1-3). Bez w zględu na historyczność opisanych zdarzeń obie w ersje m usiały liczyć się z faktycznym przebiegiem święta, dobrze znanego tak w Lakonii, jak w Messenii. B rały więc w nim udział dziew częta i chłopcy, być może w stro ju dziewcząt. Uroczystość m iała duże znaczenie, skoro śpieszyli na nią: z jednej strony król spartański, z drugiej znam ienici M essenianie. Mogło dochodzić do ry tualn ej w alki m iędzy dw om a grupam i, k tó ra z czasem przerodziła się w igrzyska, po­ św iadczone in sk ry p cy jn ie w epoce Cesarstw a. Udział dziew cząt jest nie do pom yślenia bez chórów. Ich taniec miał, jak się zdaje, ekstatyczny ch arak ter. W skazują n a to trz y kym bala, czyli spiżowe talerze perkusyjne, z VI w. przed Chr. noszące napis dedykacyjny: [bogini] Lim natis; na dw u fig u ru ją (żeńskie) im iona osób dokonujących dedykacji, trzeci jest ofiarą a n o n im o w ą u . Znaleziska instru m en tó w m uzyki orgiastycznej poświę­ conych A rtem idzie nie były zaskoczeniem. P otw ierdzały to, co już w ie­ dziano o jej k u ltach n a tere n ie Azji M niejszej i w lakońsko-arkadyjskich K aryai (zob. niżej).

O ile pasm o T ajg etu ciągnie się w pew nej odległości od E urotasu i zasila go licznym i strum ieniam i, położone n a wschód od rzeki góry P a rn o n niem al do niej dochodzą i są ubogie w wody. Z dwom a w y ją t­ kam i. N a sam ym południu, gdzie E urotas znów toczy fale przez aluw ialną rów ninę, m iejscam i przechodzącą w m okradła, na w schód od niego wpada do Zatoki Lakońskiej spora rzeka M arios spływ ająca z Parnonu. U jej źródeł leżała osada M arios obfitu jąca w wodę, ze źródłam i w gaju po­ św ięconym w szystkim bogom i w p rzy b y tk u A rtem idy (Pausanias III,

2 2 , 8).

P a rę kilom etrów na północ od S p arty w padała do E urotasu rzeka O inus tw orząc u ujścia m ałą, lecz bardzo żyzną rów ninę osadową i sta­ now iąc zarazem n a tu ra ln ą drogę do miejscowości K aryai, położonej w pobliżu jej źródeł — n a zachodnich skłonach Parnonu, przy granicy z A rkadią, Zw ane od karya, orzech, K aryai były w ażnym ośrodkiem kultow ym , w k tó ry m odbierała cześć A rtem ida i Nimfy. Bogini nosiła przydom ek Orzechow ej, K aryatis. W przeszłości utożsam iała się z sakral­ nym drzew em . N igdy też nie przekroczyła kam iennego progu; jej posąg stał pod gołym niebem , jak w p rzy b y tk u D ereatis n a zboczach Tajgetu. P a n i w egetacji, A rtem ida z K aryai, zdradzała związki z Dionizosem ; pe­ w ien m it głosił, że jej k apłan k a K arya, oblubienica Dionizosa, zam ieniła się w drzew o o rze c h o w e 15. W edług innego m itu cały chór dziew cząt

14 Zob. M. F r a n k e l , W eih g esch en ke an A rte m is L im n a tis un d an Kora, „A r­ chäologische Z eitung”, 34 (1876), s. 28-33.

(11)

obm yślając zgubę m iał kiedyś uciec do drzew a orzechowego i powiesić się na jego g a łę z i16.

Ku chwale Bogini Orzechowej i Nim f ludność Lacedom enu obchodziła co roku w ażne święto K aryateia. B rały w nim udział dziew częta tw orząc chóry i w ykonując regionalny taniec (Pausanias III 10,7; IV 16,9). Od niego bądź od św ięta zwały się, jak bogini, K aryatides. Mimo sw ych lokalnych, arkadyjskich początków taniec K ary aty d uchodził za ty p ow y dla Iacedem onu i osiągnął panheleńską sławę. Około 500 r. głośny a u to r dram atów satyrow ych P ra tin a s z P h leiu s p rzedstaw ił sztukę pod dw oja­ kim tytułem : D ysm ainai lub K a r y a tid e s 17, z aluzją do jej dw u chórów. W yraz Dysmainai, jeśli nie jest przekazany z błędem (zam iast D ym ainai, dziewczęta ze spartańskiego szczepu D ym anes), oznaczał uczestniczki spartańskich chórów b a k c h ic z n y ch 18. Ja k pam iętam y zaś K ary a była oblubienicą Dionizosa.

K ary aty d y urzekały sam ych S partan. W 401 r. K learchos, sp artańsk i wódz najem ników greckich w służbie C yrusa perskiego, znany ze sw ych szorstkich i surow ych obyczajów, nosił na placu pierścień z rzeźbą przed ­ staw iającą „pląsające K a ry a ty d y ” (K aryatides orchumenai). O ddał go Ktezjaszowi, greckiem u lekarzow i przy dw orze perskim , na znak druhom i krew nym w Sparcie 19.

Złotnik, k tó ry żłobił pierścień K learcha, przypuszczalnie naśladow ał cieszącą się wzięciem rzeźbę w brązie lub m arm urze. N a kim się opierał? W zachow anych źródłach gru p a K ary aty d jest w iązana z P rak sy telesem ; wśród jego dzieł, w yw iezionych z G recji do Rzym u, Pliniusz w ym ienia M enady, Thyiady i K a ry a ty d y 20. Lecz P rak sy teles tw orzył w IV w. Pod koniec V w. działał n atom iast w A tenach rzeźbiarz K allim ach, k tó­ rego „pląsające L akonki” (saltantes Lacaenae) w spom niał rów nież P li­ niusz (ib. X X X IV 92). Czy więc ich m in iaturo w a kopia zdobiła pierścień K learcha?

Częściowej odpowiedzi na to p y tan ie udziela archeologia. U w agę uczo­ nych od daw na przyciąga hom ogeniczna g ru p a zabytków , głów nie płasko­ rzeźb w m arm urze, następnie terakot, naczyń glinianych, przedm iotów kosm etycznych i m onet, przedstaw iających tan cerk i w krótkim , sięgają­ cym kolan chitonie i koszyczkow ym nakry ciem głowy. Okazy, znane w latach sześćdziesiątych X IX w. zgrom adził L. S teph ani i określił m ia­

16 L a c t a n t i u s P l a c i d u s , Scholia in S ta tii „ T hebaidem ” I V 225. ” A t h e n a e u s, IX 392 F.

18 Hesychius, sub D ysm ainai: w S parcie uczestniczki chórów , B akchantki. 19 P l u t a r c h u s , A rta x e rx e s 18. O bdarzył le k arza k le jn o te m z w dzięczności za pożyczony grzebień, któ ry m uczesał się idąc n a śm ierć, gdy w sk u te k z d ra d y s a ­ tra p y T issafernesa był w raz z innym i w odzam i prow adzony w w ięzach przed króla. 20 P 1 i n i u s, N aturalis historia X X X V I 23: „M aenades e t q u as T h iad as v ocant et C aryatidas”.

(12)

1 6 E . Z W O L S K I

nem „koszyczkow ych tan c e re k ” 21. W kontekście płaskorzeźb neoattyckich om aw iał je z kolei F. H a u s e r 22, ostatnio zaś kroczący jego śladam i W. Fuchs 23. W 1893 r. A. F u rtw ä n g le r utożsam ił „pląsające L akonki” K al- lim acha z „tancerk am i koszyczkow ym i” 24, a tuż po nim P. W olters po­ w ołując się n a sugestię w ty m sensie, k tó rą uczynił już E. Q. Visconti, postaw ił znak rów ności m iędzy tancerkam i koszyczkowymi a dziew częta­ mi sp artań skim i w ykonującym i taniec obrzędow y na cześć Artem idy w K aryai, czyli K aryatyd am i w dosłownym, orchestycznym znaczeniu. Id enty fikacji swej W olters dokonał z pew nym i zastrzeżeniam i. Odnosił się bow iem n ieu fn ie do „tańca koszyczkowego”, znanego z samej nazwy i ostrzegał przed m echanicznym w iązaniem z określonym m iejscem i ta ń ­ cem n ak rycia głowy, szeroko rozpow szechnionego i w ystępującego w róż­ nych form ach; na przykład dziew częta z płaskorzeźb w m uzeum b erliń ­ skim w ogóle nie m ają na głowie kosza, lecz wieniec z ostrych, sterczą­ cych i najczęściej krzyżujących się liści palm ow ych 25. Cechami K aryatyd jest, owszem, koszykow e nakrycie głowy i krótka, lakońska szata, lecz przede w szystkim rodzaj tań ca (drobne, pełne w dzięku kroki na czub­ kach stóp). Na pew no też należy je utożsam iać z „pląsającym i Lakonka- m i” K allim acha 2ß.

R ekon stru kcji g ru py K allim acha dokonuje Fuchs, dzieląc zachowane pom niki n a sześć typow ych figur, w oryginale brązow ych, które param i pląsały w okół okrągłej bazy m arm urow ej. A rtystycznie najw artościow szą p arę o d tw arzają dw ie płaskorzeźby z epoki A ugusta w m uzeum b erliń­ skim 27. N astępną parę, zdaniem Fuchsa, ukazuje sztyw na i chłodna płas­ korzeźba h adriań sk o -an to n iń sk a z V illa A lbani w Rzymie (typ 2 i 5), trzecią płaskorzeźba na flaw ijskiej bazie z W enecji (typ 3) i relief wazy a rrety ń sk iej (typ 6). K ażda z sześciu tanecznic nosi krótki, zwiewny chiton i „koszyczek” n a głowie. B erlińska (typ 1) ułożyła ręce w sposób u łatw iający obrót ciała, jej p a rtn e rk a w ry tu aln y m geście podnosi lewą dłoń do koszyczka. Obie są bose. W spięte na palcach, zdają się sprężać

21 C om pte ren d u de la C om m ission archéologique de Saint Pétersbourg, 1865, s. 27 n. W yraz „koszyczek” kalathiskos, pojaw i się p aro k ro tn ie w starożytnej te r ­ m inologii orchestycznej.

22 Die n eu a ttisch en R eliefs, 1889, s. 96 n.

23 Die V orbilder der n eu a ttisc h en R eliefs, B erlin 1959, s. 91-96. 24 M eisterw erke der griechischen P lastik, Leipzig 1893, s. 202, n. 3.

25 Raczej „Łodyg trzcinow ych”. Zob. R. H e r b i g, Jahrbuch des deutschen

archäologischen In stitu ts, 55, 1940. s. 71 n.

26 P. W o 1 1 e r s, K aryatiden, „Z eitschrift fü r bildende K u n st”, VI (1895), s. 36-44. R ów nież K. L a tte w skazuje, że w źródłach pisanych te rm in kalathiskos odnosi się nie do ro d za ju tańca, lecz do fig u ry tanecznej (De salt. s. 17). T a sam a nazw a mogła je d n a k określać zarazem fig u rę tan eczn ą i o p arty n a niej taniec (ib., s. 2).

27 N r 1456 (typ. 1) i n r 1457 (lustrzane odbicie pierw ow zoru, ukazanego w n a ­ tu ra ln y m u k ładzie na flaw ijsk iej bazie z W enecji — typ 3).

(13)

do lotu. Mimo szybkiego ru ch u zachow ują w gestach rąk i w całej po­ staw ie u m iar i harm onię. Niem niej ich bose nogi, lekko rozw iane włosy i skąpa szata zdradzają nastrój ekstatyczny.

Na pewno m u ulegały dziew częta pląsające w K aryai. W iedzieli o tym poeci i uczeni. W H ekubie Eurypidesa chór b ranek tro jańsk ich w sk rze­ szając przed słuchaczam i grozę nocy, w której padł ich gród, śpiew a: porzucając m iłe łoże, jak dorycka dziew czyna, w sam ej sukni (monope- plos) siadłam przy ołtarzu czcigodnej A rtem idy (933-935). Scholia, któ re tłum aczą „dorycka” przez „lacedem ońska”, dodają: „dziew czyny doryckie udając się do św iątyni A rtem idy ow ładnięte przez bóstw o pląsały w stro ­ ju ograniczonym do chitonu ”. Boginią, w spom nianą przez oba św iadectw a, mogła być Lim natis — ze względu na m uzykę orgiastyczną w jej kulcie, bądź K aryatis — jako szczególnie sław na w świecie greckim . A tm osfera napięcia, typow a dla obrzędów m istery jn ych , zdaje się leżeć u podstaw historii o m itycznym chórze K aryatyd, które, spłoszone, pognały do sak­ ralnego drzewa, by zespolić się z nim — w śmierci.

Dziś wśród pom ników z przedstaw ieniem K ary aty d k ró lu je nie rzym ­ ska kopia z m uzeum berlińskiego lecz grecki oryginał z IV w„ odkopany przez francuską m isję archeologiczną w Delfach. Łączące klasyczną do­ stojność z nieco surow ym wdziękiem , K a ry a ty d y delfickie pokonały ciążenie ziem skie: stopione w organiczną całość ze sm ukłą kolum ną akan - tow ą jako żywy kapitel dźw igają na głowach (niezachow any) trójnóg wotyw ny. Ze względu na apollińskie naczynie sakralne pląsają spokoj­ nie; suną z powagą w krąg podnosząc w obrzędow ym geście p raw ą dłoń do koszyczka. Choć tylko trzy, jak C h ary ty czy Hory, tw orzą idealny chór.

K ary aty dy z Delf uchodziły po kolei za pom nik spartański, k y ren e j- ski, knidyjski, akantyjski z pierw szej połowy IV, a n aw et z V w. Z cza­ sem okazało się, że są ofiarą ateń sk ą z około 335-325 r. Jej powód i cha­ rak te r określa dość przekonująco J. B o u s q u e t2S. O fiara trójn og u wiąże się, jego zdaniem, z procesją p y ty jsk ą P ythais, która co pew ien czas ruszała z Pythion, u północnego zbocza akropolis ateńskiej, do Delf. U te ­ goż zbocza odbierały cześć trzy córki założyciela A ten, K ekropsa, zwane Aglaurydam i, piastunki wężowego p a triarc h y ateńskiego, E richthoniosa- -Erechtheusa. Szczególnie wielką' P y th ais A teńczycy urządzili w latach 330-324. K ierow ał nią m iędzy innym i odnowiciel A ten po klęsce chero- nejskiej, Likurg, potom ek E rechtheusa. Analogiczna procesja m ogła ofia­ rować Apollonowi m onum entalny trójnóg na kolum nie, dźw igany przez Aglaurydy, zwłaszcza że św iątynia delficka, w zniesiona przez ateńskich Alkm eonidów i, jak się zdaje, ukazująca w e frontonie A g laurydy w k on ­

28 Delphes et les Aglaurides d ’A thènes, „B ulletin de correspondance h ellé n iq u e ”, 88 (1964), s. 655-675.

(14)

1 8 E . Z W O L S K I

tekście m itycznej P ythais, uległa zniszczeniu w 373 r.; należało więc now ym pom nikiem zaznaczyć p rasta rą więź A ten i Delf.

B ousquet tłum aczy obecność córek K ekropsa w delfickim p rzybytku Apollona, lecz nie ich gesty. Dlaczego ateńskie dziew czyny pląsają na sposób lacedem ońskich? Czy taniec K aryaty d u tracił charak ter lokalny? Można by tak sądzić na podstaw ie m onet jońskiej A bdery z około 400 r. ukazujących K aryatyd y , i to już w dekoracyjnym , lustrzanym układzie 29. Lecz K a ry a ty d y na m onetach z A bdery są naśladow nictw em „pląsających Lakonek” K allim acha, zaś K ary aty d y z Delf tw orzą oryginalną grupę posągową. Jeśli w ogóle m ają znaczenie religijne, mogły przekształcić się w głowicę kolum ny roślinnej przez sw oją natu rę. W ateńskim przy­ b y tk u jednej z A glauryd rosła św ięta oliwka. W sferze sakralnej oliwka, a k an t czy orzech są pojęciam i tej sam ej kategorii.

N iektórzy badacze utożsam iali K ary aty d y na kolum nie delfickiej z ateń - sko-delfickim i służebnicam i Dionizosa, Thyjadam i. Tożsamość jest mało praw dopodobna z racji n a spokojny, w każdym razie daleki od ekstazy taniec dziew cząt z kolum ny. Niem niej czcicielki bogini orzechowej i boga bluszczu i w inorośli obracali się w pokrew nej sferze świętości. Czuli to rzeźbiarze. Sam K allim ach prócz „pląsających Lakonek” w ykonał praw ­ dopodobnie znaną z w ielu częściowych kopii grupę sześciu M enad 30. Jak pam iętam y zaś, Pliniusz łączył w jed ną grupę posągi P raksytelesa uka­ zujące M enady,-T hyjady i K aryaty d y . Nie czynił tego przypadkow o. T rój­ k ą tn a baza n eoatty ck a z F orum Rom anum , dotąd nie publikow ana, ukazuje z jedn ej strony tańczącą M enadę, z dw u pozostałych K a ry aty d y w typie „pląsających L akonek” K allim acha 31.

Orgia, an arch ia falliczna, szpetota, plugaw y język stoją w jaskraw ej sprzeczności z klasycznym obrazem A rtem idy, surow ej, lecz pięknej dzie­ wicy. Bo też lacedem ońska bogini zboczy gór i rozlewisk wód nie należy do rodziny olim piskiej. Jej odpow iednikiem jest czczona pod różnym i im ionam i an atolijsk a P ani N atu ry : Latona z Licji, kary jsk a H ekate sła­ w iona jako królow a św iata w hym nie z Teogonii Hezjoda, frygijska m a­ cierz górska Kybele, w ojow nicza Ma z K appadocji, lidijsko-jońska Upis z Efezu. K u lty K ybeli i Ma cechow ała odurzająca m uzyka i dziki ta ­ niec męski. W Efezie „dziew czyny lid y jsk ie” upraw iały sztukę orche- styczną o zm ysłow ym podkładzie. Źródła w spom inają o chórach również w innych p rzy b y tk ach anatolijskiej „A rtem idy” . Strabon podaje, że w okolicach Sardes, nad jeziorem Gygejskim , przem ianow anym z czasem na Koloe, odbierała cześć A rtem ida Koloeńska; podczas jej wielkiego

23 F u c h s , op. cit., s. 92. 33 F u c h s , op. cit., s. 72-91.

31 A n tiq u a riu m Forense, n r 3167; zob. W. Fuchs, W : H. H e 1 b i g, Führer durch

(15)

św ięta rzekomo „idą w korow ody kosze, kalathoi” (XIII p. 626). Poniew aż cud zdarza się rzadko, należy sądzić, że pod koszam i poruszały się osoby, najpraw dopodobniej płci żeńskiej; kosz bowiem był typow ym naczyniem kobiecym i służył jako obrzędow e nakrycie głowy przede w szystkim bó­ stwom żeńskim, m iędzy innym i A rtem idzie efeskiej. W iadomości podob­ nej n a tu ry dochodziły do G reków rów nież z głębi półw yspu. Ju ż pod ko­ niec V w. tragediopisarz ateński Diogenes m ówił w sztuce Sem ele: „Sły­ szę, że lidyjskie i b ak try jsk ie dziew czyny znad rzeki H alys czczą w lau ­ rowym gaju tm olijską boginię A rtem idę szarpiąc tró jk ą tn e h a rfy i liry, i uderzając w stru n y lutni, podczas gdy cudzoziemski flet w tó ru jąc p e r­ skiej pieśni zestraja się z chóram i” (fr 776-777 Nauck). Ja k się zdaje, poeta miesza boginię lidyjskiej góry Tmolos z irań sk ą „dziew icą m ocną” A na- hitą, ponieważ obie lubow ały się w chórach dziewcząt.

Przeszłość lelegijsko-karyjska tak A natolii, jak G recji, tudzież oży­ wione stosunki S p arty ze W schodem w VII w. tłum aczą uderzające po­ dobieństwo w kultach A rtem idy lacedem ońskiej i lidyjsko-jońskiej. Okno na świat, w ybrzeże Lakonii było usiane pom nikam i zw iązanym i z w ojną trojańską i w ypraw ą Amazonek. O w pływ ach lidyjskich św iadczy „pro­ cesja lidyjska” w obrzędach ku czci O rthii czy „m itra lid y jsk a ” na głowie uczestniczek chóru w ykonujących P a rth e n iu m A lkm ana, k tó ry sam m iał pochodzić z Lidii. N aw et słynne m aski z p rzy b y tk u O rth ii zd radzają wschodni styl i sugerują pląsy szpetnych czcicieli w okół szpetniejsze) bogini, A rtem idy z głową Gorgony, znanej z archaicznych zabytków . Na ziemi lakońskiej odbiera cześć bogini Upis, a chóry z tajgeekiego p rzy ­ bytk u D ereatis m ają swój odpow iednik w zm ysłow ych ew olucjach orche- stycznych dziew cząt lidyjskich w Efezie. U w łaczający now ożytnem u poczuciu skrom ności elidzki kordaks na cześć A rtem idy m iał przybyć razem z Pelopsem z lidyjskiej góry Sipylos.

Z Peloponezu artem izyjska choreia n a tu ry przedostała się do W iel­ kiej G recji i na Sycylię. W spom niałem .już o igrach fallicznych w esoł­ ków w m askach na cześć K orythalii i kom ediow ych pląsach, w iązanych z Chitonią. Pew ien syrakuzański taniec przy w inie zw ał się „joń sk i”, zaś joński styl m uzyki kojarzył się w świadomości greckiej ze środow iskiem opojów i ladacznic. Inny taniec przy w inie, też jak się zdaje sy rak u zań ­ ski, nosił m iano poselskiego, angelikon. W iązał się najpraw dopodobniej z A rtem idą, któ ra w Syrakuzach m iała przydom ek Posłanki, Angelos 32

32 A t h e n a e u s, X IV 629 E; P o l l u x , IV 103; H e s y c h i u s , sub angelike', zob. idem sub a ngelos; L. P re lle r (Griechische M ythologie 4, I (1894), s. 324) w yw odzi przydom ek A ngelos ze zw iązków A rtem idy z H ekate Enodią, N adrożną. Lecz czy nie prościej jest myśleć o biesiadach, tow arzyszących poselstw om ? W ielu b arbarzyńców prow adziło rokow ania przez heroldów do w tó ru fletu i liry ; w szczególności czynili to Geci ( T h e o p o m p o s , F g r Hist. 115 F 216). W śród typów liryki z tow arzysze­ niem tańca A thenaios, w ślad za A ristoklesem , w ym ienia m iędzy innym i apostolikoi

(16)

2 0 E . Z W O L S K I

Tak więc peloponesko-italska choreia w służbie A rtem idy objęła swym zasięgiem dziedziny życia, k tórym i w innych ośrodkach w ładał Dionizos; n a w e t rado sn y n astrój biesiady, sowicie podsycany winem, był nastro ­ jem artem izyjskim . Niem niej Dionizos m iał w Lakonii m iejsce kultow e, obsługiw ane głów nie przez niew iasty. W św iątyni spartańskiej dopełniały obow iązków sak ralny ch D ionizjady i zw iązane z kultem Dioskurów, Leu- kippidy; trzeci zespół, liczący jedenaście dziewcząt, zw anych też D ionizja- dam i, urządzał na cześć boga zawody w biegu 33. Same niew iasty odpra­ w iały obrzęd m istery jn y w św iątyni w Briseai, u stóp T ajgetu (Pausanias III 20,3). P rzeżyw ały go praw dopodobnie na sposób Menad. W każdym razie źródła w spom inają o szale bakchicznym kobiet lacedem ońskich (Aelius, Varia historia III 42) i o sp artańskich chórach bakchantek, zwa­ nych ..szalonym i z kretesem ”, dysm ainai. D ionizyjski szał był źródłem nadprzyrodzonej mocy. O brazuje ją A lkm an (fr. 56 Page):

Często n a szczytach gór, gdy bogów rad o w ał obrzęd w św ietle m nogich po­ chodni, m a jąc złote naczynie, w ielk ą konew , jak iej używ ają pasterze, (gołymi) r ę ­ kom a n ap e łn ia ła ś je lw im m lekiem i w arzy łaś ser ogrom ny, bez obłam ków, dla H erm esa [?]

•i

W odurzeniu dionizyjskim A lkm an śni o potędze, podobnie jak sę­ dziw y E urypides w B akchantkach z ich nocnym i chóram i i cudem m leka i jak Sofokles w E dypie K rólu, gdy każe chórow i starców m arzyć o plą­ sach na szczytach gór w pełnię księżyca. W iosenna pełnia „W ielkanocy” helleńskiej z na pół zapom nianym i obrzędam i ku czci boskiego koziołka! Koziołkiem (Eriphos) zwał się lacedem oński Dionizos. Co roku, w porze kw iatów , człow iek łudził się, że odkryw szy źródła m leka i m iodu nie będzie u praw iać roli. Oczami nadziei oglądał lwi udój w tęsknocie za błogostanem dziecka n atu ry . Co roku zawiedziony pocieszał się, że jeśli nie za życia, sen swój ziści po śmierci. Na złotych tabliczkach, zabiera­ nych do grobu, głosił z w iarą: „koziołek w padłem do m leka” 34.

O statni pom nik, znów literacki. K iedy W ergiliusz w Georgikach w zdy­ chał za utraco ny m raje m n a Jury, w skrzesał g o -w obrazie nie m itycz­ n ych M enad z beockiego K ithaironu, nie historycznych T hyjad z P a r­ nasu, lecz dziew cząt lakońskich, k tó re w korowodach bachicznych prze­ m ierzają T ajg et: '„v irginibu s bacchata Lacaenis T ayg eta” (II 487); świa­ dectw o zaskakując, k tó re dowodzi, jak szczupłe i fragm entaryczne są n a ­ sze info rm acje o roli chorei dionizyjskiej w życiu Sparty.

(XIV 631 D), ja k się zdaje, w ykonyw ane w chw ili o d p raw ia n ia m isji dyplom atycz­ nych. Na archaicznych pom nikach A rtem id a je st czasem skrzydlata, ja k posłanka bogów Iris i — w sym bolicznej form ie — H erm es, lecz w iąże się to raczej z jej de­ m oniczną n atu rą .

33 P a u s a n i a s III 13, 7 ; H e s y c h i u s, sub Dionysiades. 34 I G X IV 641, 642 (G recja italska).

(17)

OBRZĘDY A PO LLIŃ SK IE

Głównym bóstw em m ęskim w religijn y m k alendarzu sp artań sk im był Apollon, czczony pod trzem a postaciam i: jako egejski duch w egetacji H iacynt (Hyakinthos), jako pradoryckie, b arano kształtne bóstw o dom ow o- pasterskie K arneios oraz jako delficki pan czystości sakralnej i szeroko pojętego ładu P ythaeus. Boski syn i duch rok u H iacynt, po narodzeniu porzucony przez m atkę, był w ychow any bezpośrednio przez n a tu rę — uosobiająca ją rodyjska A rtem ida nosiła przydom ek K arm icielki H iacyn­ ta, H yakinthotrophos. Zm arł tragicznie jako m łodzieniec w kw iecie w ie­ ku (jakkolwiek nosił już brodę) i w stąpił do nieba w procesji bóstw (głów­ nie agrarnego charakteru). O dbierał cześć w znanych z przeszłości m y- keńskiej Am yklai, 15 km na południe od Sparty, gdzie m iał grób w kształ­ cie ołtarza ze spiżow ym i drzw iam i, przez k tóre o trzym yw ał obiatę zm ar­ łych, przed ofiarą siadaną Apollonowi. N a ołtarzu-grobie, służącym za cokół, stał wysoki trzydzieści łokci, archaiczny posąg A pollona w hełm ie, z włócznią i łukiem , pośrodku m onum entalnego tronu, arcydzieła B a th y - klesa z jońskiej M agnezji. Przy grobie, posągu i tro n ie urządzano co ro ku H i a c y n c j a (H yakinthia), w który ch z obow iązku brali udział A m y- klanie a z dobrej woli reszta ludności spartań skiej. N a czas św ięta S p arta dosłownie pustoszała; w razie w ojny starano się o zaw ieszenie broni, odkładano w ypraw y. Trzydniow e H iacyncja, znaczeniem nie u stępujące ateńskim Dionizjom, zestaw iane z korynckim i Isthm iam i i delfickim i P ythiam i, opisał dość dokładnie, chociaż nie bez usterek, A thenaios (IV 138 E — 139 F). Jego źródłem był uczony alek sandryjsk i Didymos, opie­ rający się z kolei na antykw arycznym dziełku Polem ona z Ilion i n a lokalnym h istoryku lakońskim , Polykratesie. Garść szczegółów d orzu­ cają inni pisarze i inskrypcje.

H iacyncja obchodzono w lecie, ściślej w lacedem ońskim m iesiącu Hekatom beus, inskrypcy jn ie pośw iadczonym jako H y a k in th io s 35. Ich głównym pun ktem była uczta w szałasach, n a łożach z gałęzi pok ryty ch kobiercam i, zw ana kopis. Urządzano ją pierw szego dnia, w k tó ry m z r a ­ cji żałoby po H iacyncie nie nakładano wieńców, nie spożyw ano chleba i nie wznoszono peanu; racząc się m ięsem kóz, serem , suchym i figam i, bobem i zieloną fasolą, przestrzegano surow o ładu. D rugiego d n ia n a to ­ m iast panow ało w rzenie i radość. Tłum y cisnęły się n a różnorakich w i­ dowiskach. K u chw ale boga chłopcy grali n a lirach i śpiew ali z udziałem fletu pieśni w wysokiej tonacji i szybkim rytm ie. Liczne chóry m łodzień­

85 O pow iada m u praw dopodobnie ateń sk i H ekatom baion (lipiec-sierpień), zob. N i l s s o n , Gesch. der griech. Religion, I2, s. 531; zdaniem innych, w tym kiedyś ró w ­ nież Nilssona (Griech. Feste, s. 129), T h argelion (m aj-czerw iec) lub S kirophorion (czerw iec-lipiec).

(18)

2 2 E . Z W O L S K I

ców w ykonyw ały rodzim e utw ory. Zm ieszani z nim i tancerze upraw iali archaiczne pląsy w ta k t fletu i pieśni. S trojn e dziew częta na wozach zdążały w procesji „drogą H iacyntow ą”, praw dopodobnie z now ym chito­ nem dla boga. Pod nożem ofiarnym stadam i padały zwierzęta. O byw atele gościli znajom ych i niew olników. Nocą dziew częta ruszały w wesołe ko­ rowody. W spom ina o nich E urypides (Helena 1469-1470), a św. H ieronim dodaje, że A ristom enes m esseński podczas nocnych obrzędów na cześć H iacy n ta porw ał z chórów piętnaście igrających dziew cząt lacedem oń- s k ic h 36. W iadomość brzm i podejrzanie z uw agi na analogiczny wyczyn A ristom enesa w K aryai (Pausanias IV 16,9), gdzie jednak dram at roze­ grał się w dzień. „H isto ria” drugiej w ojny m esseńskiej zna czterdziesto­ dniow y rozejm z okazji H iacyncjów (Pausanias IV 19,4). Mogła więc za­ w ierać oba epizody.

Żeńską choreię n a H iacyncjach poświadcza źródło archeologiczne. Znaleziona w A m yklai hellenistyczna stela z napisem ku czci Apollona przedstaw ia na obtłuczonej (przez chrześcijan?) płaskorzeźbie ofiarę składaną bogu am yklejskiem u z udziałem pięciu kobiet, z których p ierw ­ sza pląsa na sposób K aryaty d y, druga i trzecia zdaje się podziwiać wido­ wisko, czw arta dzierży w ręk u lirę i plektron, p iąta prawdopodobnie gra n a flecie 37.

A thenaios nie podaje, jak przebiegał trzeci dzień Hiacyncjów. Może u św ietniały go chóry męskie. W epoce klasycznej słyszym y o nich paro­ krotnie. W 479 r. posłowie ateńscy zarzucają eforom spartań skim opie­ szałość w w ojnie z P ersam i w słow ach: „Wy, Lacedemończycy, tkwiąc w dom u obchodzicie H iacyncja i upraw iacie ig ry ” (Herodotus IX 11). Czasownik „upraw iać ig ry ”, paidzein, poczynając od H om era jest często używ any w znaczeniu „pląsać”. A m yklanie n aw et podczas w ojen w racali do domów n a H iacyncja, by odśpiewać p ean -ak t dewocji, którego dopełniali rów nież inni S partan ie bez w zględu na stanow isko i wiek. Król Agesilaos wróciw szy ze zw ycięskiej bitw y pod K oroneią w 394 r„ mimo swych pięćdziesięciu lat, „gdzie został ustaw iony przez kierow nika chóru, tam po społu z innym i śpiew ał pean na cześć boga” 3S.

K lim at chorei cechujący H iacyncja był natchnieniem B athyklesa, któ­ ry n a tronie ukazał m iędzy innym i chór Feaków i śpiew ającego Demo- doka z O dysei tudzież chór M agnetów. swych pom ocników w pracy nad pom nikiem , a na ołtarzu grobow ym procesyjny chór - dw unastu bóstw w iodących do nieba H iacynta i jego siostrę Polyboię 39.

W iara w zgon młodego H iacynta była tak głęboko zakorzeniona, że 36 A dversus Iovinianum , I, PL, s. 308.

37 Zob. B. S c h r o d e r , A th e n isch e M itteilungen, 29 (1904), s. 24-31. 38 X e n o p h o n , A gesilaus II 17; idem , H ellenica IV 5, 11. 39 P a u s a n i a s III 18, 11. 14; 19, 4.

(19)

stw orzyła drugoplanow e fig u ry dzielące jego los: am yklejską „siostrę” Polyboię, zgasłą jako panna i razem z „ b ra tem ” w zięta do nieba, czy ateńskie „dziewice H iacyntow e” schodzące do grobu, a późnym latem wschodzące na niebie jako deszczowe panny, H yady. U osobiający w ege­ tację H iacynt był zarazem duchem zboża, co nadaw ało jego am yklejskie- m u św iętu c h a ra k te r dożynek. W A tenach uroczystość sp rzętu zbóż, po­ niekąd otw ierającą urzędow y rok, zwano K roniam i; miesiąc, w który m przypadała, Kronion, dopiero z czasem przem ianow ano na H ekatom baion. Cechował ją radosny nastrój. Na suty ch biesiadach zanikały granice m ię­ dzy panem a niew olnikam i. H ekatom ba, dosłow nie ofiara ze stu krów, znam ię dosytu po chudym przednów ku, określa żniw ne T alizja u H om era

(Ilias IX 534-535). N adzieja na mięso rosłego wołu, opraw ianego sak ral­

nie pod dębem, osładza tru d żniw iarzy z Tarczy A chillesa (Ilias X V III 558-559). Hezjodowe „w akacje” zaczynają się po żniw ach, z chw ilą w zej- ścia Syriusza zw iastuna spiekoty, „gdy kozy są najtłustsze, kobiety n a j­ bardziej lubieżne, a m ężczyźni naj w ątlej si”. W tedy zasiada się nad k ry ­ nicą, w cieniu skały, gdzie w ieje ostry, Zefir, by spożywać chleb na m le­ ku, mięso m łodych krów i koziołków, popijać czerw one wino (Opera et

dies 585-596).

W atm osferze dostatku przebiegała druga część H iacyncjów ; zabijano m nóstwo zw ierząt ofiarnych — sp artań sk i m iesiąc H yakinthois zwał się też m iesiącem hekatom b, jak ateński K ronion — spożyw ano chleb i słod­ kie ciasto; panow ie gościli niew olników , jak na ateńskich K roniach. O pie­ kuńcze duchy biesiady sp artań sk iej: K rajczy (Daiton), Cześnik (Keraon) i Miesiarz (M atton od m attein, miesić) — m iały swe przy b y tk i przy D ro­ dze H iacyntow ej 4#. Na związek H iacyncjów z porą żniw w skazują rów ­ nież astronom ia: będące odpow iednikiem am ykłejskiej Polyboi ateńskie Dziewice H iacyntow e zam ieniały się w H yady, wschodzące niebaw em po żniw nym gwiazdozbiorze Plejad.

Św ięto zbioru zbóż miało swą ciem ną stronę. Sam sposób żęcia, akt przem ocy w stosunku do roślin pożółkłych lecz pulsujących resztkam i życia, budził we w rażliw ych sum ieniach niepokój. W spółdziałając z p a ­ lącym słońcem człowiek przyśpieszał zgon w egetacji. Radość z dostatk u mącił widok m artw ych pól bez śladu kw iatków , któ re ja k gdyby zstąpiły pod ziemię. Do serc zakradał się żal, poczucie w iny, lęk przed karą. D ają tem u w yraz m ity. K w ietny chłopiec H iacynt um iera. N a huczne T alizja z Iliady rzuca cień gniew A rtem idy, k tó ra pom inięta w ofiarach dożyn­ kowych, bo pom inięta być m usiała, zsyła na pola u p raw n e narzędzie zemsty, potw ornego dzika. W iadomo, jak im pasm em tragedii były prze­ prow adzone na niego Łowy Kalidońskie. H ezjodow ych żniw dokonuje

40 A t h e n a e u s IV 173 F — źródłem D em etrios ze Skepsis; idem II 39 (C — źródłem Polem on z Ilion.

(20)

2 4 E . Z W O L S K I

zębaty sierp, taki sam, jak im K ronos srom otnie okaleczył swojego ojca; Kronos, którego p ra sta ry przydom ek angylom etes, krzyw osierpy, już po­ ezja epicka rozum iała jako angylom etis, krzyw om yślny. N aw et w iejski raj po żniw ach, tak barw n ie odm alow any przez Hezjoda, jest ucieczką w cień skały przed złow różebnym Syriuszem , gw iazdą chorób, która „su­ szy” głowę i kolana; Syriuszem , psem wdałego m ocarza Oriona, zgładzo­ nego nie w iadom o za co przez A rtem idę. M ężczyźni są w tedy najsłabsi, kobiety najbardziej spragnione miłości, dorzuca poeta. Z tych słów zdaje się przezierać d ram a t m łodego A ttisa, tow arzysza Kybeli, słaniającego się pod drzew em po ofierze z męskości, czy Adonisa, um ierającego w ra ­ m ionach pięknej i o krutnej „A fro d yty ” semickiej.

N a H iacynejach obrzędy w pierw szy żałobny dzień zdradzały związek ze zgonem w egetacji i zbiorem zbóż. O bow iązywał zakaz noszenia w ień­ ców (z żalu za poschłym i kw iatam i?) i spożyw ania chleba (w pokucie za grzech żniw?). Spożyw ana w sk upieniu sakralna uczta składała się z m ię­ sa kóz, tłu sty ch w ty m czasie, i z przaśnego placka (na znak zerw ania ciągłości ze zbioram i m inionego roku?). Dopiero następnego dnia zno­ szono ograniczenia pokarm ow e. N ieśm iertelny bluszcz zdobił głowy bie­ siadników 41. Rozbrzm iew ały peany. Choreia n a tu ry zespalała się z ehoreią m odlitw y.

K a r n e i a. Żaden a u to r staro żytn y nie opisuje szczegółowiej d ru ­ giego apollińskiego św ięta w Sparcie, K arneiów . Ze sporadycznych źródeł różnego pochodzenia wiadomo, że w ykluczało w ojnę (z jego powodu w 490 r. S p artan ie spóźnili się pod M araton, w 480 w ysłali wszystkiego trz y stu żołnierzy pod Term opile, w 419 odłożyli w ypraw ę przeciw Argos): że trw ało dziewięć dni, najpraw dopodobniej od 7 do 15 m iesiąca K ar- neios, sakralnego m iesiąca u Dorów, k tórem u odpowiadał ateński M eta- geitnion (sierpień — w rzesień); że przew idyw ało ucztę pod szałasami i „w inogronow y bieg”. Uczta m iała c h a ra k te r biesiady plem iennej. Bieg też dotyczył całej w spólnoty, łączył zabaw ę z sądem bożym. Polegał on na tym , że ktoś ze w stęgam i n a skroniach uciekał błogosławiąc państwo, ścigali go zaś młodzi, zw ani staphylodrom oi (winogronowi biegacze), re ­ k ru tu ją c y się spośród k arn eató w — kaw alerów pow ołanych losem na kierow ników św ięta. S chw ytanie gonionego uchodziło za dobrą wróżbę z p u n k tu w idzenia państw a, n ieschw ytanie za z ł ą 42.

W swej w ędrów ce po Sparcie P ausanias odwiedził dw a miejsca, p o ­ święcone kultow i K arneiosa; oba leżały niedaleko agory i z oboma w ią­

41 M a c r o b i u s, Saturnalia I 18, 2.

42 H e s y c h i u s , sub staphylodrom oi; idem , sub karneatai; L exe is rhetorikai, sub staphylodrom oi (I. B e k k e r , A necdota Graeca, I, s. 305). N azw a staphylodrom as je st pośw iadczona przez in sk ry p cje spartańskie. I G V 1 n r 650. 651.

(21)

zała się trad y cja biegu. Do pierwszego d o tarł idąc z agory n ajpraw do po ­ dobniej w k ieru n k u południow ym . W tę stronę odchodziły z agory dw ie ulice. Je d n a zw ała się Startow a, A phetais, od sta rtu zaw odników do biegu o rękę Penelopy. P rzy drugiej wznosił się gm ach zgrom adzeń ludow ych, ro tund a z posągam i Zeusa i A frodyty O lim pijskiej, grób k róla am yklej- skiego K ynortasa, pom nik K astora, św iąty n ia Kory. Nie określając, czy m a przed oczami dom, grób, posąg czy p rzy b y tek au to r opow iada z ko­ lei o K arneiosie z przydom kiem Oiketas, Domownik. O dbierał on cześć w Sparcie za czasów achajskieh w dom u wieszcza im ieniem K rios (Baran). Jego córka spotkała przy stud n i zwiadowców doryckich, a sam Krios przepow iedział im zdobycie Sparty. Od K arneiosa-D om ow nika P ausanias odróżnia Apollona Karneiosa. Jego ogólnodorycki k u lt w yw odzi od apol- lińskiego wieszcza im ieniem K arnos, k tó re znaczy rów nież „ b a ra n ” 43. Karnos tow arzyszył w ojsku Dorów w dobie m igracji, lecz zginął przed jego w targnięciem na Peloponez z ręki przedstaw iciela H eraklidów H ip- potesa. Xpollon zesłał w tedy na Dorów zarazę. By ją zażegnać, u stan o ­ wiono k u lt akarnańskiego wieszcza, a H ippotes poszedł na w ygnanie. W Lacedemonie, podkreśla Pausanias, odbiera część nie wieszcz a k a rn a ń - ski, lecz Dom ownik aehajskiego wieszcza K riosa i dodaje: ,,niedaleko K arneiosa” m a pom nik duch startu . A phetaios, gdyż stąd rzekom o r u ­ szyli do biegu zalotnicy Penelopy (III 12,1-13,6).

Idąc z agory w k ieru n k u zachodnim P ausanias oglądał grób B rasidasa („niedaleko te a tru ”), dzielnicę Theom elis z grobam i królów doryckich Agiadów i w jej sąsiedztw ie bieżnię (dromos), za k tó rą spotkał przyb y tk i Dioskurów i C haryt, Eileithyi, Apollona K arneiosa i A rtem idy Przodow ­ niczki (Hegemone). U ;progu bieżni stali D ioskurow ie A pheterioi, to zna­ czy dający sygnał do sta rtu (III 14, 1-7). Ulica S tartow a, „duch s ta r tu ”, Dioskurowie Startow i, bieżnia. Dochodzi jeszcze położona w rejonie „K ar­ neiosa” św iątynia Dionizosa ze W zgórza z okręgiem sak raln y m anonim o­ wego herosa — hegem ona, k tó ry m iał przew odzić Dionizosowi w drodze do Sparty. Na cześć herosa (lub boga) „dziew czyny dionizyjskie” u rzą ­ dzały zawody w biegu (III 13, 6-7).

Spartański K arneios jest dw ukrotnie w spom niany w inskryp cjach: na archaicznej steli dedykacyjnej z rogam i b a ra n a jako K arneios (I G V 1 n r 222); w napisie k apłana z epoki C esarstw a Rzym skiego jako K arneios Oiketas — Dom ownik i K arneios Drom aios — Biegacz (ib n r 497). Na trudn ej do datacji herm ie z nadm orskiego Las m a postać b a r a n a 44, n a m onetach m etapontyjskich z pierw szej połowy IV w. — głowę m łodego mężczyzny z baranim i rogam i i uszam i 4S.

43 H e s y c h i u s , sub Karnos. 44 Zob. Schröder, op. cit., s. 22.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Asertywność polega na odmawianiu i pozostawaniu przy własnym zdaniu w taki sposób, aby nie mieć poczucia winy oraz nie zranić innych osób.. Przeczytaj opisany krok po kroku

Zaproponowana przez douglas egzegeza Biblii może się wydać zbyt mądra, żeby była przekonująca; odpowiadała ona jednak na kluczowe pytanie, które wcześniej sformułował

Koniec jego panowania i odesłanie insygniów cesarskich do Konstantynopola przez Odoakra uważa się za koniec cesarstwa zachodniorzymskiego. Często data ta jest też uznawana

W drugim rzędzie autorka wskazuje na wewnętrzne podziały przestrzeni tekstowej, segmentację, czyli podział struktury treści tekstu na odcinki (np.. Pozycja otwarcia i

Chełmno, daw ny gmach Sem inarium

R ozstrzygnięcia tak ie z kon ieczn ości bow iem dotyczą sytu acji uproszczonych, w yrw an ych z niepow tarzaln ego kontekstu, w jakim realizow an e są konkretne

Mogli radowad się życiem wiecznym w Twojej obecności; nagrodził ich życiem wiecznym; nadzieją życia wiecznego; przez chrzest dałeś nowe życie człowiekowi; umocnij w nas

Nie ulega jednak wątpliwości, że temat oleju i namaszczeń w misterium chrzcielnym wydaje się być zasadnym punktem wyjścia do dalszych studiów nad obecnością oleju w tradycji