• Nie Znaleziono Wyników

"Atramentowy bój o "Pana Tadeusza"" : (polemika wokół wystąpienia Jana Nepomucena Millera)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Atramentowy bój o "Pana Tadeusza"" : (polemika wokół wystąpienia Jana Nepomucena Millera)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Justyna Gabara

"Atramentowy bój o "Pana

Tadeusza"" : (polemika wokół

wystąpienia Jana Nepomucena

Millera)

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 11, 113-127

2008

(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

F O L IA LIT TER A R IA P O L O N IC A I I , 2008

J u s ty n a G a b a r a

„Atramentowy bój o Pana Tadeusza,n

Polemika wokół wystąpienia Jana Nepomucena Millera

Pan Tadeusz- A rcydzieło literatury. N iedościgniony w zór now ożytnej epopei.

Synonim patriotyzm u. K w intesencja polskości. T o tylko niektóre z pierw szych skojarzeń, nasu w ający ch się na myśl o tym poem acie. Skojarzenia różnią się jednak od ocen, nie zaw sze są z nimi tożsam e. T e pierw sze są niejako mim owolne, autom atyczne, często po prostu stereotypow e, te drugie zaś - zw ła­ szcza jeśli m ają oparcie m erytoryczne - są w ynikiem głębszej refleksji, studiów nad tekstem oraz stanow ią podstaw ę do przeprow adzanych przez literaturoznaw - ców badań. Z aró w n o jedne, ja k i drugie stanow ią w szakże bezcenny m ateriał dla zajm ujących się badaniem recepcji.

T ak też je s t i w tym przypadku, bow iem , aby w pełni zrozum ieć genezę mającego m iejsce w okresie m iędzyw ojnia sporu, toczącego się o w artości w ychow aw czo-artystyczne P ana Tadeusza, nie sposób pom inąć tego, co Stanisław Pigoń określił ja k o „dzieje sław y, przedstaw ienie jak b y pow tórnych narodzin poematu, dzieje sform ow ania się jeg o szacunku w pojm ującej go św iadom ości pokoleń” 2. W k siążce pośw ięconej dziejom recepcji polskiej epopei ten w ybitny badacz tw órczości w ieszcza zauw aża, że poem at ten nie zaw sze b ył traktow any jako dzieło najdoskonalsze spośród spuścizny M ickiew icza. Z w raca uw agę na naprzem ienną apologię D zia d ó w i P ana Tadeusza, zależnie od uw arunkow ań poszczególnych epok, od sposobu pojm ow ania obyw atelskich pow inności, od „obow iązującego” m odelu patriotyzm u, a także od aktualnych program ow ych założeń artystyczno-literackich.

Pierw sze w ystąpienie Jan a N epom ucena M illera, poddające krytycznem u osądowi P ana Tadeusza, przypadło na rok 19243. T y m sam ym do owych,

1 T y tu ł zaczerpnięto z artykułu M. H a u s n e r o w e j , A tra m en to w y b ó j o „Pana Tadeusza", „D ziennik L u d o w y ” (L w ów ) 1925, nr 39.

2 S. P i g o ń , S to lat sław y, [w:] „Pan Tadeusz". W zrost - w ielko ść - sław a. Studium literackie. W arszawa 1934, s. 259.

3

i.

N. M i l l e r , U źró d e ł uniw ersaiiztnu w p o ezji (M ickiew icz i W yspiański), „P rzegląd W arszaw ski” 1924, n r 38.

(3)

114 Justyna G abara

o pisyw anych przez S tan isław a P igonia, „stu lat staw y” , ja k ą cieszył się poemat od chw ili w ydania w roku 1834, zabrakło jed n ej dekady. Jednakże był to dopiero p iorun zw iastujący polem iczną burzę, ja k a rozpętała się w roku na­ stępnym , tuż po ataku M illera na to arcydzieło polskiej literatury rom antycznej.

W ojnę d o m o w ą śpiew am w ięc i głoszę. W ojnę okrutną, bez b roni, b ez m iecza, R ycerzów b osych i nagich po trosze, S am e ich tylko m ęstw o ubezpiecza [,..]4

T e w ersy rozp o czy n ają M onachom achię Ignacego K rasickiego. I choć w tym przypadku nie chodziło o w ojnę m nichów , to w iele ze słów tej w łaśnie inwokacji doskonale określa to, co działo się na łam ach prasy w roku 1925. „Bój o Parni

T a d e u s z a ' bez w ątpienia byl „ o k ru tn y ” i w oczyw isty sposób zasłużył też na

m iano „w ojny dom ow ej” . B ronią były pióra i atram ent, terenem działań - strony gazet. A dw ersarze pod w zględem kom petencji często przypom inali ow ych „bo­ sych i n agich po tro sze” m nichów , którzy okazali nie lada m ęstw o, porywając się na n aro d o w ą św iętość, ja k ą stanow ił M ickiew iczow ski poem at, i to niezależ­ nie od tego, ja k zm ienne były dzieje jeg o sławy. O czyw iście, w sporze tym w zięli udział także uczeni m ickiew iczolodzy, jed n a k i oni dali się ponieść em ocjom tak dalece, że nierzadko ton ich rozpraw zaskakiw ał (i nadal zaskakuje) czytających je P olaków .

In w o k acja ta w sposób najbardziej znaczący odnosi się do osoby, któ ra ową w ojnę w ypow iedziała, do Jana N epom ucena M illera. Z tego rów nież względu po stulow ana przez niego rew izja przybrała form ę bardziej z bliżoną do publicys­ tycznej kłótni, niż do akadem ickiego dyskursu.

N ie o zn acza to jed n ak , że autor Z arazy w G renadzie nie podchodził do spraw y pow ażnie. U dział M illera w polem ice m iał przekonać przeciw ników o słuszności argum entów w toczonej przez niego w alce o uniw ersałistyczne podejście tak do sztuki, ja k i do życia uniw ersalistycznych idei5. U niw ersalizm . M iałby on doprow adzić do zw ycięstw a (także w literaturze) kolektyw nego punktu

A 1. K r a s i с к i, M onachom achia, czyli w ojna m nichów , [w:] i d e m , U twory w ybrane, Warszawa 2 0 03, s. 179.

5 Z ob. w ypow iedzi J. N. M i l l e r a , dotyczące uniw ersalizm u: U źró d e ł uniw ersalizm u w poezji (M ickiew icz i W yspiański), „P rzeg ląd W arszaw ski” 1924, n r 38; W obronie uniw ersalizm u (z powodu artykułu p. M a n fred a K ridla: „Indyw idualizm , uniw ersalizm i a ta k n a ‘P a n a T a d eu sza ”'), „Przegląd W arszaw sk i” 1925, nr 45; W obronie uniw ersalizm u. D o ść m a n ia c tv a ro m antycznego! Odprawa w stępna, u stalająca fa k ty , któ re nie w ym agają odp o w ied zi, „W iadom ości L iterack ie” 1925, nr 20; W w alce o n o w ą kulturę p o lską, „W iadom ości L iterack ie” 1926, n r 18; Jeszcze w obronie uniw ersalizm u, „W iad o m o ści L iterack ie” 1926 nr 34; Co to je s t u n iw ersalizm , „W iadom ości L iterac k ie” 1927, n r 32; W obronie uniw ersalizm u, „W iadom ości L iterack ie” 1928, nr 12. Por. także w ypow iedzi: E. B a t u r o , O n o w y kierunek ideow y w n a szej literaturze, „W iadom ości L iterack ie” 1927, nr 25; W . L. J a w o r s k i , Z p o w o d u ksią żki „Zaraza w G renadzie” , „W iadom ości literack ie” 1926, nr 47, J. E. S k i ń s k i , Jeszcze p ro jekt na Polskę, „P io n ” 1933, nr 1.

(4)

,,A tra m en to w y b ó j о «Pana T a d e u sza » ". P olem ika w okół w ystąpienia J. N. M illera 1 15

widzenia nad jed n o stk o w y m , zindyw idualizow anym pojm ow aniem św iata ze­ wnętrznego.

Już w roku 1924, w artykule, w którym M iller próbow ał dotrzeć do „źródeł uniw ersalizm u w p oezji” 6, pisał, iż „ je d n ą z najciekaw szych kw estii byłoby poddanie rew izji naszego stosunku do P ana Tadeusza ze w zględu na ważną rolę, ja k ą u tw ór ten spełnił oraz spełnia nadal w um ysłow ości pol­ skiej”7. U zasadnieniem je j m iała być skłonność czytających go ludzi, a zw ła­ szcza tych w ykształconych, stanow iących kulturalną elitę kraju, do dostrzega­ nia w P anu T adeuszu w yłącznie tych aspektów , które do ty czą losów bohate­ rów o szlacheckim rodow odzie, z w yraźnym pom inięciem problem ów trapią­ cych p rzedstaw icieli niższych w arstw społecznych. W szystko to spraw iło, że, zdaniem M illera, „patrząc na św iat historii szlacheckiej z punktu w idzenia spożyw czo-lokalnego patriotyzm u i indyw idualnej beztroski estetycznego sy- baryty, zam yka [się] oczy z krzyw dą dla poem atu na u n iw ersalną osnow ę tej węzłowej stacji ducha polskiego, który zam knął się w łaśnie w tym utw o­ rze” 8. N ie uleg a w ątpliw ości, że sąd ten zaskoczył P olaków nie tylko ze względu na stylistykę w ypow iedzi, lecz także z przyczyn natury m erytorycz­ nej. O w szem , zdarzało się ju ż w cześniej rodakom M ickiew icza nie doceniać jego dzieła, ale przecież nie było to tożsam e z tak całościow ą i ostrą kryty­ ką utw oru, nie używ ano przy tym tak ekspresyw nych środków w yrazu, tak „nieliterackiego” języ k a. N ie był to w szakże koniec, ale początek działań krytyka dokonyw anych na poem acie, niczym na żyw ym sercu narodu.

W roku następnym ukazał się m onograficzny num er „W iadom ości L iterac­ kich” 9, pośw ięcony w całości M ickiew iczow i. O prócz w ielu artykułów pisanych ku czci w ieszcza o raz z m yślą o złożeniu mu hołdu, oczy czytelników i lite- raturoznaw ców skierow ały się na artykuł o niew innie brzm iącym tytule M ic­

kiewicz w św ietle n iep o d leg ło ści10, podpisany nazw iskiem , które nie wróżyło

niczego dobrego, m ogło w yw oływ ać zarów no niezdrow e em ocje, ja k i pew ne oznaki zaniepokojenia. N ie w szyscy jed n ak od razu dostrzegli w nim coś na kształt puszki Pandory, nie w szyscy bow iem znali w cześniejsze w ystąpienie M illera - a o nim tu przecież m ow a. B ędące d obrą rekom endacją m iejsce w num erze m onograficznym najpopularniejszego c zasopism a epoki oraz zapew ­ nienie, że „nad ch o d zi czas rew izji, lecz i now ych ślu b ó w ” 11, zdecydow ało zapewne o ufnym przystąpieniu do lektury.

6 Ibidem . I Ib id e m , s. 195. " Ibidem .

4 „W iad o m o ści L iterac k ie” 1925, nr 3.

10 J. N. M i l l e r , M ickiew icz w św ietle niepodległości, „W iad o m o ści L iterack ie” 1925, nr 3. II Ibidem , s. 2.

(5)

116 Justyna G abara

M iller zaś początkow o starał się w ykazać, że w obecnej sytuacji politycznej ro m antyzm nie stanow i ju ż „żyw iołu p rzyszłościow ego” , pow inno się więc pozw olić m u odejść w cień, by zajął zasłużone m iejsce na kartach historii literatury, a zacząć propagow ać i popierać to, co w sztuce aktualne i w olne od narodow ej m artyrologii, połączonej z p atriotyczną w ym ow ą, zaw artą w utworach rom antycznych. D alsze zaś rozw ażania pośw ięcił M ickiew iczow skiej epopei, na której zresztą - m ów iąc ję z y k iem potocznym , adekw atnym do poetyki jego w ystąpień - nie pozostaw ił „suchej n itk i” . S tw ierdził, że P an T adeusz „zaraża i kosi dusze zatrutym tchnieniem sw ego dosytu, sybarytystycznych cnót litewskie­ go p artykularza i sam oom am ienia optym izm u u sypiającego na laurach kopalnia­ nych do sk o n ało ści” 12, je g o w pływ zaś na społeczeństw o je s t katastrofalny, bow iem „ ta w kradająca się w serca nasze książka, k tórą każde dziecko polskie ju ż od lat najm łodszych um ie na pam ięć, nią żyje i tyje [...] utrw aliła, konserw o­ w ała pew ien typ pasożytniczego życia, które ja k zm ora toczy nas od w ieków ” 13. W śród inw ektyw rzucanych na poem at M ickiew icza po jaw ia się jednak wniosek, potw ierdzający jeg o wielkość i przem aw iający za nieśm iertelnością dzieła. M iller rozum uje następująco: skoro znają go na pam ięć ju ż dzieci w szkołach, zatem oznacza to, iż P an T adeusz na trw ałe zagościł w um ysłach, a także w sercach P olaków oraz że nie będzie rzeczą p rostą w yrzucić go z narodowej św iadom ości. P o za tym m usi przecież odznaczać się ja k im iś artystycznym i oraz społecznym i w aloram i, inaczej bow iem nie byłoby m ożliw e, by zdołał zyskać uznanie tak w ielkie, którego w szak w ym usić nie m oże najw iększy naw et wysiłek krytyków i nauczycieli. Z drugiej strony, być m oże w łaśnie ow a niepodw ażalna pozycja poem atu w śród ogółu rodaków, prow adząca do sw oistego przesycenia nim i chęci oporu w obec pow szechnie akceptow anych opinii, pretendujących do miana „praw d żyw ych”, sprow okowała niejako wystąpienie M illera, narzuciła mu jeg o tak bardzo ob razo b u rczą stylistykę. T rudno przecież w alczyć ze św iętością, nie próbując sprow adzić jej do poziom u sprytnie zainscenizow anego kuglarstw a.

D lateg o też M iller uciekał się w sw ym arty k u le do najbardziej deprec­ jo n u ją c y ch określeń, by przeforsow ać sw oją ob razo b u rczą tezę, głoszącą, iż „taki obraz fizjologicznych procesów i próżniaczego gadulstw a staje się dla m łodzieży w łościańskiej oraz robotniczej w odrodzonej P o lsce typem staropol­ skiego obyczaju, szczytnej tradycji” , że m a zatem zgubny w pływ na kształtujące się pod w pływ em lektur zapatryw ania i ideały m łodych ludzi. O kazało się więc po latach, że M ickiew icz nie tylko „książki zb ó jeck ie” czytał i przyw oływ ał w sw ym d ram acie, ale sam takow ą napisał.

W y stąp ien ie M illera w yw ołało olbrzym ie poruszenie zarów no w śród litera- turoznaw ców , ja k i w środow isku publicystów o raz pisarzy dw udziestolecia m iędzyw ojennego. D oskonałym kom pendium w iedzy n a tem at tejże polemiki

12 Ibidem . 13 Ibidem .

(6)

A tra m en to w y b ó j o «Pana T a d e u s za » " . P olem ika w okół w ystą p ien ia J. N. M illera 1 17 jest podsum ow ujący ją artykuł L eona Płoszew skiego, zam ieszczony w 46. numerze „P rzeg ląd u W arszaw sk ieg o ” 14. A utor dokonuje w nim przeglądu sta­ nowisk zajm ow anych w obec tez M illera, nie dokonując jed n a k pom iędzy nimi rozgraniczenia, nie oddzielając sądów literaturoznaw ców od sądów publicystów czy ideo lo g ó w 15.

Pierw szy z polem icznych g ło só w 16 przypom inał M illerow i, że Part Tadeusz nigdy nie b ył dziełem dydaktycznym ani do roli takiej nie pretendow ał, zaś atak na jeg o w artości w ychow aw cze je s t nie w pełni u z asad n io n y 17. Z kolei autor podpisujący się kryptonim em Cz. J .18 ograniczył się tylko do zreferow ania poglądów, które znalazły się w artykule z num eru 3. „W iadom ości L iterack ich ” , nie w nosząc tym sam ym niczego now ego do problem atyki sporu o poem at M ickiewicza, p rzyczyniając się tylko do ich rozpropagow ania. Podobnie zresztą postąpił J ó z e f K allenbach w artykule zatytułow anym niezw ykle w ym ow nie

Ostatni za ja zd na S o p lico w o 19, z góry określającym rodzaj poczynań M illera

względem epopei. Z upełnie inaczej postąpił B olesław L utom ski, który na łam ach „K uriera P o ran n e g o ” podjął w alkę O „Pana T a d e u s z a '20, m ającą na celu uw ydatnienie zaw artych w nim wartości etycznych, p olitycznych oraz społecz­ nych, a tak że obronę dzieła przed ludźm i „ogarniętym i nieraz naw et nie­ świadomie hipnozą i zarazą w schodnią” , którzy „próbują rozbić tę w ielką rezerwę moralną, [...] ja k ą posiadam y w naszej p o ezji”21. G łos ten w art je s t przytoczenia m.in. ze w zględu na to, iż pojaw ia się w nim po raz pierw szy, pow tarzany później przez w ielu polem istów , zarzut antypolskiego charakteru idei oraz w ynikającego z niej w ystąpienia „pom niejszyciela Pana T a d eu sza "22. N ie brakło też w ystąpień w ulgarnie piętnujących M illera i redaktorów „W iadom ości L iterac­ kich” , przypisujących im chęć zdeprecjonow ania i zniszczenia tego arcydzieła polskiej literatury w imię uspokojenia „posępnej i drapieżnej duszy żydow skiej”23.

14 L. P l o s z e w s k i , Polem ika o ,,Ραηα T adeusza", „P rzeg ląd W arszaw sk i” 1925, nr 46. 15 T ak ie te ż kry teriu m zostanie zachow ane w niniejszej pracy, g d y ż stanow i ono gw arancję rzetelnego p rzed staw ien ia historii ow ego sporu z 1925 r. W podobny sp o só b postąpi! S. P i g o ń w Stu latach staw y, je d n ak ż e to obszerne studium , stanow iące ostatni rozdział pracy profesora {„Pan Tadeusz!'. W zrost - w ie lko ść - sław a), ukazało się dopiero w ro k u 1933.

16 T i s , Z łow roga książka, „D zień P o lsk i” 1925, nr 19.

17 P odobnie sądził K. G ó r s k i w artykule S p ó r o „Pana T a d e u s za ', „E cho W arszaw skie” 1925, nr 67.

11 C z. J„ „Pan T adeusz" w św ietle now ej krytyki, „S łow o” (W ilno) 1925, nr 29.

15 J. K a l l e n b a c h , O sta tn i za ja zd na Soplicow o. P. N ep o m u cen M iller contra P. Tadeusz, „Ilustrowany K urier C o d zien n y ” 1925, nr 102.

20 B. L u t o m s k i , O „ P ana T adeusza", „K urier P oran n y ” 1925, n r 39.

21 I d e m , cyt. za·. L. P l o s z e w s k i , P olem ika o „Pana T a d eu sza ", „P rzeg ląd W arszaw ski" 1925, nr 46, s. 81.

22 Zob.: H. Ż y c z y ń s k i , P om niejszyciele „Pana T a d e u s za ’, „S łow o P o lsk ie” 1925, nr 37 oraz Z. W a s i l e w s k i , P ropaganda epim eteizm u, „P rzegląd N arodow y” 1925, nr 3.

23 Zob.: S. P i e ń k o w s k i , H urradem okratyzm , „M yśl N arodow a” 1925, nr 6 o raz i d e m , Pajace Judy, „M y śl N aro d o w a” 1925, nr 14.

(7)

118 Ju sty n a G abara

R ozum ow anie takie konstytuow ała i w pew nym sensie także uspraw ied­ liw iała p o ch o d ząca z 1907 r. (ogłoszona drukiem także w roku 1925) w ypo­ w iedź profesora Ignacego C hrzanow skiego: „kto k ocha ojczyznę, ten kocha i P ana T a d eu sza ” 24. P onadto uznał on artykuł M illera za skandaliczny i pre­ zentujący tezy „ro zp aczliw ie płytkie i z gruntu fałszy w e” 25. T akże Zygmunt K isielew ski26 nie pochw alał M illerow ego sposobu rew izji utw oru M ickiew i­ cza, tw ierdząc, że Pana Tadeusza nie ruszy nikt n ig d y ” 27, choć M iller twier­ dził, że zrobi to „każdy i zaw sze” 28, gdyż „czas w yjść ju ż poza zaścian­ ko w ą separatkę inteligenckiego indyw idualizm u” 29. W y k azu je jed n a k zrozu­ m ienie dla, kierującej postępow aniem krytyka, idei uniw ersalizm u oraz wyra­ ża rów nież zan iepokojenie tonem , jak i przybrały niektóre polem iczne roz­ praw y.

W tym czasie „W iadom ości L iterack ie” w ydrukow ały n a sw ych łamach dw ie repliki sk iero w an e przeciw ko w ystąpieniu Ignacego C hrzanow skiego. Pier­ w szą z nich b ył ironiczny artykuł Juliusza K adena-B androw skiego Pocięgiel

p ro feso rski30, d ru g ą - w ypow iedź atakow anego ze w szystkich niem al stron

M illera31. A u to r G enerała B arcza słusznie zauw ażył, że praw dziw ie krzywdzące d la P ana T adeusza są nie surow e krytyki M illera, ale „m artw y kult i bałw o­ chw alcze k adzenie” 32, których to praktyk poem atow i nie skąpi się pod pretekstem ciągle o b ch odzonych rocznic oraz „akadem ii ku c z c i” . Jego zdaniem , „dzięki w szczętej przez profesora burdzie m ożna sobie w zajem p ublicznie to i owo ja s n o w y tłu m aczy ć ” 33, a jeśli dow iedzie się, że dzieło M ickiew icza je s t dos­ konałym pod każdym w zględem , to „w tedy przeklniem y M illera” 34.

S am zainteresow any odw ołuje się nie tyle do tez zacnego profesora, ile raczej próbuje w ykazać zbieżność w łasnych założeń z tym i, które przedstawił Juliusz K lein er - w tym sam ym num erze pism a pośw ięconego M ickiew iczow i35. P rzypom ina, że nie je s t jeg o celem negow anie w artości historycznych czy też

24 I. C h r z a n o w s k i , Za co po w in n iśm y ko c h a ć „Pana T a d eu sza "? (O dczyt popularny, w yg ło szo n y w W arszaw ie, w U niw ersytecie Ludow ym P o lskiej M a cierzy S zko ln e j w roku 1907), W arszaw a 1925, s. 32.

25 1. C h r z a n o w s k i , D łużej klasztora n iż p rzeo ra , „G łos N aro d u ” 1925, nr 30, przedr. „W arszaw ian k a” 1925, nr 39; cyt. za: L. P ł o s z e w s k i , P olem ika..., s. 81.

26 Z . K i s i e l e w s k i , Z p o w o d u p o lem iki o „Pana Tadeusza”, „R o b o tn ik ” 1925, nr 45. 27 Ibidem , s. 2.

2K J. N. M iller, „ N ikt n igdy" ... Czy każdy, zaw sze i w szystko "? , „G ło s P raw d y ” 1925, nr 87. 2y Ib id e m , s. 98.

30 J. K a d e n - B a n d r o w s k i , Po cięg iel profesorski, „W iad o m o ści L iterac k ie” 1925, nr 8. 35 J. N. M i l l e r , D łu żej B oga n iż batoga, d łużej sędziego n iż ka rb o w eg o , „W iadomości L iterack ie” 1925, n r 8.

32 J. K a d e n - B a n d r o w s k i , op. cit., s. 1. 33 Ibidem .

34 Ibidem .

35 C h o d zi tu o arty k u ł J. K l e i n e r a , P ogoda i b o le sn o ść w „ P anu T a d eu szu ", „W iadom ości L iterack ie” 1925, nr 3.

(8)

„ A tram entow y b ó j o «P ana T a d eu sza » ". P olem ika w okół w ystąpienia J. N. M illera 119 literackich P a n a Tadeusza, lecz stw ierdzenie je g o aktualności w w arunkach niepodległości. Jednakże K leiner zdecydow anie o dciął się od jakiegokolw iek pow inow actw a z u niw ersalistyczną koncepcją M illera, gdyż, je g o zdaniem , M ickiew iczow ska ep o p eja „m oże być w P olsce niepodległej źródłem nie mniej ożywczym , ja k w P olsce zgn ęb io n ej”30. Jak słusznie zauw ażył po latach S tan i­ sław P igoń, „ ro zp raw a K leinera, nie m ając cech polem iki, stała się w gruncie rzeczy najbardziej pozytyw nym odparciem in w ektyw ” 37.K rytykow i rom antyzm u przyszło w ięc, bez w sparcia się na autorytecie K leinera, po raz kolejny odeprzeć zarzuty skierow ane pod adresem jeg o rew izyjnej działalności, tym razem czy­ nionych m u przez M anfreda K ridla38. S tara się w ięc M iller udow odnić, że m a odpow iednie k om petencje, pozw alające m u w sposób w iarygodny nie tylko propagować u niw ersalistyczne idee, ale także skutecznie krytykow ać ich brak w Panu Tadeuszu39.

„W tych replikach nie znalazł odpow iedzi zarzut dw ulicow ości. P rzypom niał go niebaw em S. P ig o ń 40 [...], [który] nie uw aża za m ożliw e polem izow ać z autorem , «który p arsk a pasją, unika argum entów , wali fałszem ja k drągiem i przykraw a cy ta ty » ” 41. T en w ybitny badacz, autor w ielu rozpraw i artykułów o utw orach M ick iew icza i realiach ich pow stania42, postąpił chyba najrozsądniej ze w szystkich, gdyż, nie w dając się za bardzo w ow e polem iki, po prostu opracow ał now e w ydanie poem atu43, w którym sine ira et studio zaw arł sw oją wiedzę n a tem at dzieła.

O słuszności jeg o postępow ania oraz o w artości jeg o pracy św iadczy to, że w ciąż je s t to jed n o z najlepszych w ydań P ana Tadeusza. T ez M illera nie bronili także B olesław Pochm arski44 i S tanisław W asilew sk i45, jed n ak spojrzeli na jeg o w ystąpienie ja k o na przejaw w ierności pew nym określonym poglądom , których słuszność m iałyby zw eryfikow ać przyszłe pokolenia, zdecydow anie jednak sprzeciw ili się przeprow adzaniu rew izji w sposób tak nie licujący

36 J. K l e i n e r , O „Panu Tadeuszu" - książce b u d u ją cej, „P rzeg ląd W arszaw sk i” 1925, nr 42, s. 260.

37 S. P i g o ń , S to lat sław y..., s. 387.

311 M . K r i d l , Indyw idualizm , uniw ersalizm i a ta k na „P ana Tadeusza” , „P rzeg ląd W arszaw ski” 1925, nr 41.

3y J. N. M i l l e r , W o bronie uniw ersalizm u (z pow o d u artyku łu p . M a n fred a K rid la : „In­ dywidualizm, u n iw ersa lizm i a ta k na ‘P ana T a d e u s za " '), „P rzeg ląd W arszaw sk i” 1925, nr 45.

40 S. P i g o ń , T w arz i m aska, „G los N aro d u ” 1925, nr 48. 41 L. P ł o s z e w s к i, P olem ika o „Pana Tadeusza”..., s. 8 1 -8 2 .

42 Zob. m .in. S. P i g o ń , N arodziny heroizm u w p o m yśle „Pana T a d eu sza ”, „P rzegląd W spół­ czesny” (K raków ) 1923, t. 4; P ierw iastki tradycyjne w ustroju „ P ana Tadeusza”, „T ygodnik Ilustrow any” 1921, nr 24, i 26; P ierw szy p o m ysl „Pana T a d eu sza ", „P rzeg ląd W arszaw sk i” 1922, nr 6.

43 A. M i c k i e w i c z , Pan Tadeusz, w stęp i oprać. S. Pigoń, K raków 1971 (w yd. 1. 1925), BN I 83.

44 B. P o c h m a r s k i , O rytm naczelny „Pana T adeusza", „N ow a R efo rm a” 1925, nr 52. 45 S. W a s y l e w s k i , O pew nym m odnym p o ecie, „S łow o P o lsk ie” 1925, nr 67.

(9)

120 Justyna G abara

z w ielk o ścią P ana Tadeusza. Z a fałszyw e uzna! zaś stanow isko M illera Leon P om irow ski46, gdyż, jeg o zdaniem , nie m ożna sądzić d zieła literackiego ze stanow iska publicysty i ideologa, „rozm ieniać złote sztuki całokształtów po­ ety ck ich na d ro b n ą m onetę dydaktyki dla p roblem atycznego w sparcia jakichś specjalnych w łościańskich czy robotniczych kultur niepodległościow ych - wydaje się pew nym nadużyciem wobec piękna, którego i pan M iller je s t przecie u talentow anym w y z n aw cą”47.

Z upełnie inaczej p otraktow ała w ystąpienie M illera M aria D ąbrow ska48. Jej zdaniem , m ogło być one spow odow ane „protestem przeciw ko oficjalnej roli w zoru życia, ja k ą P anu Tadeuszow i n arzuca sztyw ne m iano epopei narodowej, pojętej zbyt k o n w en cjo n a ln ie”49. D oceniała, że podjął on trud zaprezentow ania ideałów , któ re w y p ły w ają z dzieł polskiej literatury, podkreśliła, że wreszcie ktoś zm u sza P olaków do poszukiw ania w tym u tw orze najw iększego naszego poety A dam a M ickiew icza wartości najbardziej ad ekw atnych d o potrzeb chwili obecnej.

Jednak zastrzegała, że naw et, jeśli „Pan Tadeusz zw apniał w przypisywanych mu cnotach oficjalnej epopei [...] M iller stw arza now y typ, gatunek [...] - epopcę p ra c y ” 50, to nie m ożna odzierać poem atu z należnej mu sławy, gdyż „niekoniecz­ nie tak bardzo w szystkim nie pasuje do ideologii naszego pokolenia; trzeba tylko w iedzieć, czego w nim dla tego pokolenia szu k ać”51.

„T y m czasem sam J. N. M iller przez długi czas m ilczał, jak b y zbierał siły”52, a gdy ju ż się to stało, przystąpił do kontrataku. „O d p raw ę w stęp n ą” dał swoim oponentom ostrą, nie oszczędzającą nikogo, „ustalającą fakty, które nie wymagają odpo w ied zi” 53. W szeregu retorycznych pytań w ykpił czynione m u - częściej

a d perso n a m , rzadziej zaś a d rem - zarzuty. R o zp raw a zaw ierała także, tak

charakterystyczne dla ekspresji stylu w ypow iedzi tego krytyka, stwierdzenia o „osam otnionej, lecz przyszłościow ej reducie [...] [przeciw ko której] wytoczono kolubrynę [...] z arsenału m uzeum jasn o g ó rsk ieg o ” 54, czy kontrow ersyjne porów­ nanie w ypow iedzi krytycznych do „babskiego jazg o tu su m ienia narodowego, które, udeptane w nagniotek, jed n y m głosem zaw rzało, ja k m ąż spaśny a boży”55.

46 L. P o m i r o w s k i , D yskusja w spraw ie „Pana Tadeusza" otw arta. „Pan T a d e u s z' i niepod­ ległość. W o d p o w ied zi J. N. M illero w i, „W iadom ości L iterack ie” 1925, nr 9.

47 Ibidem , s. 2.

48 M. D ą b r o w s k a , O „Panu Tadeuszu". Z p o w o d u artyku łu J. N. M illera, „W iadomości L iterac k ie” 1925, nr 15.

49 Ibidem , s. 1. 50 Ibidem . 51 Ibidem .

52 L. P l o s z e w s k i , Polem ika o „Pana T adeusza"..., s. 84.

53 J. N. M i 11 e r, W obronie uniw ersalizm u. D ość m aniactw a rom antycznego! O dpraw a wstępna, ustalająca fa k ty , któ re n ie w ym agają odpowiedzi·, „W iadom ości L iterack ie” 1925, nr 20.

54 Ibidem , s. 2. 55 Ibidem .

(10)

„Atram entow y b ó j o «Pana T a d eu sza » ". P olem ika w okół w ystą p ien ia J. N. M illera 121 P odkreślał M iller, że nie o literaturę toczy się ów „bój atram entow y” , ale o polską duszę i jej now e potrzeby, o now e form y zbiorow ego życia narodu. Stw ierdzał też nareszcie, że „nie chodzi tu w cale o P ana T adeusza - lecz o form ę życia, w iodącego w przyszłość, celow ą pracę narodu, uw idocznioną w celow ości sz tu k i”56. K rytykow i epopei szlacheckiej potrzebne było zatem, jak m isjonarzow i naw racającem u na now ą wiarę, dobre exem plum , które byłoby pomocne przy w yłożeniu zasad uniw ersalistycznego dekalogu. W ybór M illera padł na Parta Tadeusza i nie m ógł on okazać się lepszym , jeśli chodzi o re­ prezentatyw ność poem atu i je g o znajom ość w śród społeczeństw a. Jeśli jed n ak wziąć pod uw agę konsekw encje tego kroku, to nie m oże być w ątpliw ości, że narodowa św iętość P olaków nie ustąpiła pod barbarzyńskim toporem propaga­ tora uniw ersalizm u. Z nalazła bow iem w ielu w iernych i - co w ażniejsze - dob­ rze przygotow anych obrońców . M iller postanow ił jed n ak , że będzie w alczył dalej.

K am pania prow adzona w roku 1925 przeciw ko P anu Tadeuszow i dobiegła końca, nie o zn acza to jed n ak , że jej echa nie dały się słyszeć w latach późniejszych, zw łaszcza, że podtrzym yw ał je, nie m niej donośny niż wtedy, glos inicjatora „atram entow ego b o ju ” . Już w roku następnym M iller napisał 0 niedaw nej p olem ice ja k o o jed n y m z ciekaw szych w ydarzeń polskiego życia kulturalnego, k tó re zjednoczyło rodaków niezależnie o d ich w ieku, poglądów politycznych czy też w ykształcenia, gdyż „P o lsk a żyje i trw a dotąd kulturą szlachecką” 57, choć w II R zeczpospolitej żyw otną siłą narodu stała się nie ow a gloryfikow ana przez M ickiew icza oraz badaczy je g o tw órczości szlachta, lecz włościanie i robotnicy. Podkreślał rów nież, że je g o „ ta k niehistoryczna w alka z P anem T adeuszem ” w gruncie rzeczy m iała na celu obalenie fikcyjnego prześw iadczenia o tożsam ości kultury szlacheckiej ze zb io ro w ą k u ltu rą narodu polskiego.

Sw oje poglądy zebrał i ponow nie w yłożył M iller n a kartach najsłynniejszej swojej książki - Z arazy w G renadzie56. T w ierdził w niej, że P an Tadeusz to „sym bol historycznej nieporadności polskiej, lęku przed sw obodnym życiem 1 ryw alizacją talentów , to w ięzienna separatka ducha polskiego, który boi się wyjrzeć poza progi sw oich osam otnień, bo zw ątpił o sw ojej sile, o m ożności zwycięstwa. [...] P ew nym złudzeniem m ożliw ości w yjścia byłaby ks. XII, ale jest to oczyw iście g ło w a lalki dośrubow ana do obcego tu ło w ia ”59. S tw ierdza też nieco dalej, że ów „poem at fo lg i” , nie odpow iadający rzeczyw istości ani ówczesnej, ani tym bardziej obecnej, będący efektem przepełniających A dam a M ickiew icza goryczy i zniechęcenia, je s t m im o w szystko pierw szą z prób

56 Ibidem .

51 J. N. M i 11 e r , W w alce o now ą kulturę p o lską , „W iadom ości L iterac k ie” 1926, nr 18. 51 J. N. M i l l e r , Z arazą w G renadzie. R zecz o sto su n ku n o w ej sztu ki d o rom antyzm u i m oder­ nizmu w Polsce, W arszaw a 1926.

(11)

122 Ju sty n a G abara

ukazania w polskiej literaturze m ożliw ości zjednoczenia o p isanych na kartach poem atu w arstw społecznych: szlachty i w łościaństw a60.

O dm aw iał je d n a k dziełu M ickiew icza zaszczytnego m iana epopei, pisząc, że „to nie w ytw ór geniuszu zbiorow ego społeczności polskiej, to nie «epopea», ani «narodow a», ani «historyczna» - to sielanka liryczna zm ęczonego walką ży cio w ą poety, to sjesta poobiednia i sen w y poczynkow y” 61.

Już P io tr C hm ielow ski pisał kilkanaście razy w 1908 r., że „M ickiew icz [...] stw orzył ep o p eę n o w o ż y tn ą z m otyw ów czysto ludzkich [...], genialnie odmalował ży cie narodu naszeg o [...] z je g o w adam i i c n o tam i” 62. T akże później nikt nie kw estionow ał przynależności gatunkow ej dzieła, gdyż w pow szechnym , skądinąd zresztą słusznym mniem aniu, Pan Tadeusz to „arcyw zór epiki - cudow nie malujący k raj” 63, będący, w edle słów P igonia, „ m ikorokosm osem życia narodow ego”64.

N ie om ieszk ał M iller zrecenzow ać w stępu do Pana Tadeusza napisanego przez S tan isław a Pigonia. W dw a lata po ukazaniu się tej książki autor Zarazy

w G renadzie zarzucił mu, że „stosunek poety do dzieła m im o w oli utożsamia

ze stosunkiem c zy teln ik a”65. Sprzeciw ia się w yłożonem u przez autora opraco­ w ania poglądow i, jak o b y źródłem i przyczyną napisania epopei był niezwykły okres w zm ożonych sił tw órczych M ickiew icza (co zdecydow anie kłóci się z w cześniej przedstaw ionym i poglądam i M illera na tem at genezy utworu). P onadto całe dostrzegane w poem acie przez P igonia bohaterstw o sprowadził w yłącznie do „w yrżnięcia kur i indyków Z osinego przychów ku, bo B itw a jest przecież raczej b ijaty k ą” 66. N ie zaprzeczał M iller, że p raca m ickiew iczologa jest w n iektórych p u nktach now atorska, o czym św iadczy chociażby uznanie przez Pig o n ia k sięd za R obaka za pierw szoplanow ego b ohatera epopei. Jednak to w łaśnie now atorskie opinie spraw iały, że „w pow odzi tych w ielkich a tak nieobliczalnych ja k n a uczonego słów zam iera w szelka chęć polem izow ania, a rodzi się złośliw e i przekorne upodobanie do p aro d ii” 61. Z pew nością także dlatego, by bronić poem at przed niew łaściw ym in terpretow aniem , postanowił M iller sam opracow ać jeg o w ydanie krytyczne6*. N iestety, w ysiłków Millera

m K w estionow anie realizm u P ana T adeusza było je d n y m z zarzutów staw ianych dziełu nie tylko w dw u d ziesto leciu m iędzyw ojennym , ale także w epoce późniejszej. W ścisłym związku z nim po zo staw ały zarzuty dotyczące kreacji bohaterów epopei o raz ich poczynań.

61 J. N. M i l l e r , Z araza w G renadzie..., s. 7 9 -8 0 .

62 P. C h m i e l o w s k i , A d a m M ickiew icz „Pan T a d e u s z'. K o m entarz d o tekstu poematu w w ydaniu „M a cierzy P o lsk iej", B rody 1908, s. 5 6 -5 7 .

65 A. U z i ę b ł o , O „Pana Tadeusza". G los czytelnika, „P rzeg ląd W a rszaw sk i” 1925, nr 43, s. 124.

64 C yt. za J. N. M i l l e r , „N ikt nig d y"..., s. 98.

65 J. N. M i 1 1 e r, G eniusz rasy p o lskiej na w akacjach w D obrzynie, „W iad o m o ści Literackie” 1927, nr 5, s. 3.

“ Ibidem . 67 Ibidem .

“ A. M i c k i e w i c z , Pan Tadeusz, w stęp i oprać. J. N. M iller, W arszaw a 1928, Wielka B iblioteka nr 17.

(12)

„A tram entow y bój o «Pana T a d e u sza » ''. P olem ika w okół w ystąpienia J. N. M illera 123 zm ierzających do rew izji poglądów na tem at w artości w y chow aw czych Pana

Tadeusza znów nie doceniono. N azw ano je „trucizną dla m łodzieży” 69, sam ego

zaś M illera m ianow ano „A lm an zo rem ” , w którego ręce d o stał się poem at70, bowiem, oprócz u m ieszczenia genezy utw oru oraz sądów z różnych epok na jego tem at, po prostu ograniczył się on do przepisania w ygłoszonych w cześ­ niej na łam ach prasy tez, próbując w ten sposób spopularyzow ać je w śro ­ dowisku potencjalnych odbiorców tego w ydania d zieła M ickiew icza - uczniów polskich szkół. Z sądów w spółczesnych sobie zam ieścił M iller jed y n ie uryw ek rozprawy Ju liu sza K leinera O „Panu T a d e u sz u ’ - książce budującej, który, przy nieznajom ości całości w yw odu, m oże być poczytany za zgodny z po­ glądami au to ra przypisów . N a staw iany mu przez P igonia zarzut niekonsek­ wencji, polegający na tym , że najpierw krytykuje brak godnych do naślado­ wania w zorów oraz w artości w ychow aw czych, a następnie sam przyczynia się do rozpow szechniania Pana Tadeusza w szkołach właśnie, M iller odpow iedział, że tylko poprzez napisanie kom entujących tekst przypisów m ógłby dokonać próby w eryfikacji sądów o epopei, na co nie pozw ala skostniała pedagogika polska. P rzy to czen ie zaś sw ojego w ystąpienia na tem at poem atu, które w y ­ wołało o w ą law inę polem ik, uzasadnił potrzebą zaznajom ienia czytelników dzieła z je g o recepcją. N ie w ytłum aczył jed n ak , dlaczego m iała ona tak tendencyjny i o g ran iczo n y ch arak ter. T ru d n o w y m ag ać, aby u m ieszczał w opracow aniu, pretendującym do m iana naukow ego, inw ektyw y rzucane na jego osobę przez niektórych polem istów (choć rów nież je g o tekst nie jest przecież od nich w olny), jed n ak że nie byłoby b łędem zaprezentow anie tych sądów, które w sposób rzeczow y próbow ały odeprzeć je g o atak na Pana

Tadeusza.

P oglądy sw oje na tem at M ickiew iczow skiego poem atu pow tórzył M iller jeszcze raz, z tym sam ym co w roku 1925 uporem , w drugiej sw ej książce, w której stw ierdził, że „Pan Tadeusz stał się dla nas ostrzegaw czą w skazów ką, jak traw iący poetę indyw idualizm pokrzyżow ał i w ypaczył uniw ersalistyczną w istocie koncepcję u tw o ru ”71. Przyznaje także, iż „pom im o tych w szystkich rozkładow ych i zabójczych dla duszy m iazm atów je s t to pierw sza w poezji polskiej pró b a stw orzenia życia, które by zespoliło w szystkich ze w szystkim i [...]72. P ró b a ow a nie zakończyła się jednak, je g o zdaniem , sukcesem , gdyż M ickiew icz skupił się raczej na opisaniu rom antycznego żalu za „krajem lat dziecinnych” i jeg o szlachecką przeszłością, nie akcentując w sposób dostateczny potrzeby zjed n o czen ia różnych w arstw społecznych, w tym przypadku zaś soplicow skiej szlachty z dobrzyńskim zaściankiem .

67 J. B u ł h a k , Trucizna dla m łodzieży, „D ziennik W ileń sk i” 1929, nr 14.

70 Jest to sąd S. Pigonia; cyt. za: J. N. M i l l e r , W izyta w Soplicow ie, „W iadom ości Literackie” 1929, nr 12, s. 4.

71 J. N. M i l l e r , N a gruzach G renady. Studium krytyczne. W arszaw a 1933, s. 140. 72 Ibidem , s. 90.

(13)

124 Justyna G abara

C iągte przypom inanie w łasnych tez, czasam i w ręcz dosłow ne ich przepisy­ w anie, nie tyle św iadczyło o w ierności w obec raz w ypow iedzianych sądów , ile w ynikało z braku now ej argum entacji oraz w tórności w yw odów . Jednak okazało się, że do M illerow ego datum m ożna dodać jeszcze ja k ie ś novum .

T o ostatnie przyniósł rok 1934, setna rocznica w ydania epopei. W ytrwały w sw ej bezpardonow ej „w alce o uniw ersalizm ” krytyk w każdym niemal sw oim literackim w ystąpieniu pow racał do w cześniej w ygłoszonych zarzutów pod ad resem epopei szlacheckiej. C zasem uzupełnił je o now e zagadnienia. T ak też się stało i tym razem . O kazją do kolejnego ataku n a polską epopeję by ła setn a ro c zn ica je j pow stania. Jan N ep o m u ce n M ille r stw ierd ził, że „ k u n szt w urządzaniu obchodów , akadem ii i uroczystości jest, ja k wiadomo, je d n ą z nieliczn y ch specjalności naszego życia zbiorow ego. O d W arszawy w ięc do w szystkich G rajdołów przeszła fala zachw ytów , prelekcji i oracji urzędow ych reprezentantów urzędow ej w iedzy”73. T o zapew ne skłoniło kryty­ k a do p o n o w n eg o atak u na je d n ą z nich. T y m razem sk u p ił uw agę na kw estiach zw iązanych z opisanym w poem acie zajazdem n a gniazdo rodowe Sopliców .

Jako p ro p ag ato r uniw ersalistycznych idei, g łoszących w yższość grom ady nad in dyw idualną i ży jącą w sw oim św iecie jed n o stk ą, dokonyw ał krytyk także pew nego podziału w obrębie owej grom ady właśnie. U w ażał bow iem , że w pełni w artościow e je s t tylko działające społeczeństw o w łościańskie o raz robotnicze, zbiorow ość szlachecka zaś (zw łaszcza ta sportretow ana w P anu Tadeuszu) oddaje się próżniactw u, bo przecież nie m oże być m ow y o jak ie jś szczególnie pożytecz­ nej pracy w przypadku opisanego przez poetę grzybobrania, które je s t raczej fo rm ą w yrafinow anej w sw ojej „gm innej pro sto c ie ” rozryw ki znudzonych „dam i p a n iczó w ” . K rytyk m im o w szystko nie zgadzał się z, p rzy p isy w an ą mu przez S tanisław a Pigonia, tezą o „rehabilitacji destrukcyjnego w ichrzycielstw a

Ger-” 74

w azego .

M ille r zd ecy d o w an ie zaprzeczył tem u, pisząc, że „n ie o rehabilitację Ger­ w azego chodziło w tym w ypadku, lecz o tę łatw ość, z ja k ą tem u gębaczow i udało się pchnąć szlachtę zaściankow ą n a posesjonatów w ro d zaju S ędziego”7S. T raktuje b ow iem zajazd ja k o w ynik dziejow ych porachunków m iędzy ludem pracującym , uosabianym przez D obrzyńskich a próżnującym , spędzającym czas jed y n ie n a rozryw kach ziem iaństw em . C zara krzyw d stała się bow iem pełna i w ystarczyła kropla dorzucona przez K lucznika, by j ą przelać. D latego też M iller uw ażał, że księga V III poem atu je s t m iniaturą rew olucyjnego ruchu społecznego, p row adzącego do przem ian w zakresie istniejących ów cześnie form w łasności oraz stanu posiadania. G erw azy był tą osobą, która potrafiła „ten

73 J. N. M i l l e r , „P an T a d e u s ť a rew olucja społeczna, „R o b o tn ik ” 1934, nr 390, s. 2. 74 S. P i g o ń . S to lat staw y..., s. 383.

(14)

„A tram entow y b ó j o «Pana T a d e u sza » ". P olem ika w o kó ł w ystą p ien ia J. N. M illera 125 ferment podskórny, tę rew olucję społeczną w projekcie, je j energię potencjalną”76 w ykorzystać do osiągnięcia w łasnych celów .

To, że dotychczas nie tylko nie podkreślano, ale i nie zauw ażano społecznej wymowy sceny zajazdu na dw ór w Soplicow ie, przypisał M ille r tem u, że „każdy belfer, zakuty przez K allenbachów , K leinerów i P igoniów , tłum aczy [go] jak o chwilow y triu m f pryw aty nad spraw ą publiczną czy n aro d o w ą ” 77. Obecnie chodziłoby jed n ak o to, by nareszcie nazw ać rzeczy po im ieniu i nie przem ilczać społecznego w ym iaru tego zdarzenia, a je s t ono bardzo doniosłe, skoro dało asum pt do w ykorzystyw ania tego m otyw u w literaturze, będącej przecież naj­ lepszą pro p ag ato rk ą różnego rodzaju postaw ideologicznych, a w przyszłości także tych, które b ęd ą zw iązane z ideą uniw ersalizm u. D latego też przypadająca na rok 1934 rocznica stw arza, zdaniem M illera, n iepow tarzalną okazję do zaw arcia „no w y ch ślubów ” z Panem Tadeuszem 78, które m iałyby znacząco wpłynąć nie tylko na now e, w olne od „szlacheckich n aleciało ści” odczytanie dzieła, lecz także na je g o praw idłow y odbiór.

N iezw ykle ostry, przesadnie krytyczny, ale i w pew nym stopniu now atorski głos autora Z a ra zy w G renadzie nie był jed y n y m , ja k i dało się słyszeć w roku jubileuszu epopei M ickiew iczow skiej. P odobny w sw ej stylistyce do w ystąpienia M illera b ył głos Józefa W ittlina, który stw ierdził, że „zaw sze Pan Tadeusz był jubilatem . W ciągu stu lat chw alebnego istnienia tysiące m ów i odczytów musiał w ysłuchać o sobie [...], a zapach kadzidła, którego m u nie szczędzono, stworzył dokoła je g o ponętnej postaci ciężk ą atm osferę kostnicy. W dużym stopniu obrzydziła n am go rów nież szkoła [...] N a jpiękniejsza lektura, upraw iana pod przym usem niem al policyjnym , m oże obrzydzić sam o je j w spom nienie” 79. Złudne było jed n a k to podobieństw o, gdyż w dalszej części artykułu pisarz nie tylko broni w artości tkw iących w poem acie czy też je g o w alorów artystycznych, ale także n azy w a go „k sięg ą życia narodu” 80. O d tego sądu nie odbiegają i inne w ypow iedzi n a tem at P ana Tadeusza, które pojaw iły się n a łam ach prasy z okazji stulecia arcydzieła. Podkreśla się jeg o „w iec zy sto ść” oraz zw iązaną z nią trw ałą pozycję poem atu nie tylko w naukow ych opracow aniach, lecz także, a m oże w łaśnie przede w szystkim , w sercach P olaków 81.

N ie brakło i takich, które odw ołują się do w ystąpień Jana N epom ucena M illera. Z naleźć m ożna pom iędzy nim i rów nież o strożną i niekom pletną, ale

76 Ibidem . 77 Ibidem .

78 P isze o nich J. N. M i l l e r ju ż na sam ym początku swej działaln o ści rew izjonistycznej (M ickiewicz w św ietle niepodległości, „W iadom ości L iterac k ie” 1925, nr 3) i później w swojej rozprawie: „Pan T adeusz" a rew olucja..., oraz w artykule O n o w e ślu b y z „Panem T a d eu szem ", „K am ena” 1934, nr 10.

14 J. W i t t 1 i n, W stu lecie „Pana T adeusza" , „W iadom ości L iterac k ie” 1934, nr 28, s. 3. 80 Ibidem .

81 Zob. np.: S. Ł e m p i c k i , O „Panu T adeuszu”. W stulecie ukazania się arcydzieła, Lw ów 1934; J. L e c h o ń , W ieczny czar, „G azeta P o lsk a” 1934, nr 117.

(15)

126 Justyna G abara

jed n a k pochw ałę działań krytyka. Jest nią artykuł A d am a S taw arsk ieg o 82, z któ­ rego m ożem y się dow iedzieć zarów no o cechujących M illera w ysokiej kulturze oraz dogłębnej chęci naśw ietlenia problem ów zw iązanych z rew izją sądów o M ickiew iczow skiej epopei, ja k rów nież o błędach p opełnionych przez niego w trakcie toczenia, słusznych zresztą, publicystycznych bojów o uniwersa- listyczne w artości literatury i życia w Polsce niepodległej. N ie oznacza to jed n ak , że w im ię jak iejś, choćby naw et najsłuszniejszej, idei m ożna było próbow ać pom niejszyć dzieło, którego w artość, m im o pew nych „usterek” , je s t niezaprzeczalna.

P oczynań Ja n a N epom ucena M illera nie akceptow ali je d n a k ani Karol H ubert R ostw orow ski, w edług którego „w im ię szlachetczyzny na opak głosi się u p rzyw ilejow anie chłopa i ro b otnika” 83 ani Z o fia M ianow ska, która stw ier­ dziła, że „p arę lat tem u byliśm y św iadkam i zajadłego ataku na P ana Tadeu­

sza, który rzekom o nie odpow iada potrzebom now ego społeczeństw a [...]. Dziś

nie m a celu zastanaw iać się bliżej nad w ybujałym i w tedy w dyskusji ar­ gum entam i, zostały ju ż bow iem osadzone na w łaściw ej p łaszczyźnie przez krytykę. Jeżeli h asłem dnia je s t idea uniw ersalistyczna, to najpiękniejszym dla niej w cieleniem je s t ideał człow ieka [...] jak i p ozostaw ił M ick iew icz” 8,1.

A rtykuł pochodzący z roku 1934 nie był o statnim w ystąpieniem Millera skupiającym się n a w artościach artystycznych i społecznych P a n a Tadeusza. W ep o ce m ięd zy w o jn ia krytyk jeszcze raz podjął próbę p rzeprow adzenia rewizji poglądów na tem at utw oru M ickiew icza. N iestety, różniła się ona od poprzedniej jed y n ie tytułem , a i ten ostatni nie uległ drastycznej m odyfikacji: Rewolucja

społeczna w „P anu Tadeuszu"*5. Jeśli jed n a k przedostatni artykuł M illera dawał

pew ien m argines sw obody w kw estiach d otyczących m otyw ów zajazdu na Soplicow o {„Pan T a d e u sz’ a rew olucja społeczna), to ostatni {Rew olucja społecz­

na w „Panu Tadeuszu”) nie pozostaw iał pod tym w zględem żadnych wątp­

liw ości. R óżnica w ydaje się niew ielka, a jed n a k je s t znacząca, gdyż świadczy o utw ierdzaniu się autora w sw oich poglądach. W przeglądzie prasy zam iesz­ czo n y m w „W iad o m o ściach L iterack ich ” napisano, że w łaśnie w tym tekście „M iller daje m arksow ską interpretację” 86 w ydarzeń opisanych w VIII księdze epopei. K oncepcję tę ocenia autor artykułu jak o efektow ną, lecz nieadekw atną

82 A. S t a w a r s к i, Źródło żyw ota wiecznego (w stulecie „Pana Tadeusza"), „G azeta Literacka" i 934, nr 8.

83 К. H. R o s t w o r o w s k i , On i O jczyzna to je d n o ), „Ilu stro w an y K urier C o d zien n y ” 1934. nr 162, s. 2.

" Z. M i a n o w s k a , „Pan Tadeusz" w roktt 1934, „ P io n ” 1934, n r 27, s. 8. 85 J. N. M i l l e r , R ew olucja społeczna w „P anu T adeuszu", „ R o b o tn ik ” 1936, n r 145. 86j a m , M a rks a „Pan T adeusz - P odbipięta - P am ięci B rzo zo w skieg o - Ewa, M aria, Zofia i Em il, „W iad o m o ści L iterac k ie” 1936, n r 22, s. 6.

(16)

„ A tram entow y bój o « Pana T a d e u s za » " . P olem ika w o kó ł w ystą p ien ia J. N. M illera 127 do tego, co p o eta zaw arł w sw oim dziele, dlatego je s t sw o istą i nieuzasadnioną nadinterpretacją.

W d w udziestoleciu m iędzyw ojennym M iller nie napisał ju ż niczego na tem at

Pana Tadeusza, jed n a k w książce, w ydanej po w ojnie, zatytułow anej N a krzyw ej przem ian p ow racał do poruszanych w cześniej zagadnień realizm u87, a także

rewolucji społecznej88 opisanej na stronach M ickiew iczow skiej epopei. „A tram en­ towy bój o «P ana T ad eu sza» ” zakończył się niew ątpliw ie k lęsk ą je g o inicjatora, mimo że celem jeg o polem ik była, w edle słów sam ego M illera, rew izja stosunku Polaków do d zieła M ickiew icza oraz zaw arcie „now ych ślubów ” z poem atem . Niestety, nie udało się w pełni osiągnąć żadnego z nich. Stanisław Pigoń stwierdził w sw ojej rozpraw ie wprost: „za m ało tego na ślub, a cóż dopiero mówić o n o w y m ślu b ie!” 89. I m iał rację.

Z ap rezen to w an a polem ika je s t jed n y m z w ielu p rzykładów pokazujących, jak niesłuszna je s t ideologizacja literatury, podporządkow yw anie jej z góry założonym tezom , czynienie z niej instrum entalnego narzędzia. Jest to zabieg szczególnie bolesny, gdy dotyczy literatury i sztuki w ysokiej, utrw alonej w św ia­ domości społecznej.

J u s ty n a G a b a r a

“ I n k y fig h t fo r P an T a d e u sz”

P o le m ic s c o n c e rn in g J a n N e p o m u ce n M ille r ’s sp e e c h e s (Sum m ary)

The article introduces the history o f polem ics w hich w as set fro m 1924 to 1936. The polem ics concerned Jan N epom ucen M iller’s speeches about Pan Tadeusz. T his critic thought that in new political co n d itio n s that P oland w as found after regaining independence the w ork should be looked from d ifferent perspective.

M iller w anted to achive redefinition o f the p oem in a spirit o f u niversalism ideology which he propagated. M iller’s speeches w ere the b asis o f discussions about artistic and ideological values o f Pan Tadeusz. T h is d iscussion w as one o f the m ost interesting and took the im portant place in researches on P a n T adeusz

K7 J. N. M i l l e r , Na iropach realizm u „Pana Tadeusza" , [w :] i d e m , N a krzyw ej przem ian, W arszawa 1973.

n J. N. M i l l e r , R ew olucja społeczna... 1,9 Ibidem , s. 383.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ZASADA OGÓLNA załatwienie sprawy wymagającej przeprowadzenia postępowania dowodowego powinno nastąpić bez zbędnej zwłoki, jednak nie później niż w ciągu miesiąca, a

3 DZW (http://www.tcichocki.pl/20150402_Wypowiedzenie_posluszenstwa_organom_panstwa.pdf) oraz art.: 5.3, 5a.4, 5b.4, 5c.6, 6b, 6c i 6d Ustawy o Policji legalności uprawnień

Aby poznać wczesne lata życia Pabla Picassa, udaj się na plac Plaza de la Merced, gdzie znajduje się dom rodzinny malarza, a obecnie siedziba Fundacji Picassa.. Z pewnością

Five SSC specimens with indentation damage were tested at the NASA Langley Research Center to study the evolution of damage under quasi-static and cyclic compression loads..

W uzasadnieniu postanowienia sąd podał, że co prawda materiał dowodowy wskazuje na duże prawdopodobieństwo, że podejrzany dopuścił się popełnienia zarzucanego

U nowszych autorów, „(pod)przestrzeń izotropowa” to taka, której pewien wektor jest izotropowy – co nie odpowiada znaczeniu słowa „izotropowy” (jednorodny we

Dla tych dzieci, które lubią zabawy matematyczne proponuję poćwiczyć liczenie rysując kwiaty o wskazanej przez rodziców liczbie płatków.. Dla tych, dzieci, które

Identyczny (lub nawet mocniejszy) jest także efekt wyrażenia „uka žeja” (pol. „pragnienie wiedzy”), którego Pretnar użył w przekładzie szóstego wersu jedenastego