• Nie Znaleziono Wyników

Rachunek z wiecznością : o "Księdze Czasu" Bernarda Sztajnerta

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rachunek z wiecznością : o "Księdze Czasu" Bernarda Sztajnerta"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Karolina Kucharska

Rachunek z wiecznością : o "Księdze

Czasu" Bernarda Sztajnerta

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 8, 379-389

(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

F O L I A L I T T E R A R I A P O L O N IC A 8, 2006

K a ro lin a K u c h a rsk a R A C H U N E K Z W IE C Z N O Ś C IĄ .

O K S IĘ D Z E C Z A S U B ERN A RD A S Z T A JN E R T A

Bernard Sztajnert, pisarz, poeta, felietonista i a u to r słuchowisk radiowych, metrykalnie i em ocjonalnie zw iązany z Łodzią, przy p o m n iał o sobie p u b ­ likacją na łam ach „T w órczości” opow iadania zatytułow anego Uwertura1. Powstało o no m iędzy 11 kw ietnia a 5 sierpnia 1983 r., zaw iera wiele motywów, k tó re łączą je z pow ieścią Księga C zasu2, w ydaną w 1981 r. W obu tekstach w idoczne jest zw ątpienie b o h atera w boski p orządek św iata, przerażenie chaosem i p ró b a jego o panow ania, chęć p o z n a n ia B oga i przy­ znanie się do własnej bezsilności, m otyw podró ży podjętej w celu d o tarcia do prawdy. M ateriałem obu utw orów są autentyczne przeżycia utrw alone z wielką siłą w pam ięci b o h atera, ale i w yobrażone, fantastyczne zdarzenia i postaci. T ym , co przykuw a uw agę, zwłaszcza w Księdze Czasu, jest właśnie dominacja w yobraźni n ad wszelkim dośw iadczeniem , prow adząca d o zatarcia granicy między św iatem realnym a fantastycznym . W świecie naznaczonym podwójnością zdarzeń i ludzi, nękane wewnętrznymi obaw am i dziecko, m ądre swym dośw iadczeniem a rów nocześnie przyznające się do słabości i zmęcze­ nia, poszukuje harm o n ii i jednorodności. Człowiek, Bóg, wieczność, pamięć, konieczność u stan aw ian ia ładu - to repertuar rozw ażań Księgi Czasu.

„Idę przez św iat nieznany do św iata znanego” (s. 505) - stw ierdza narrator-bohater tej powieści. T o stwierdzenie pozw ala uznać j ą za literacko- -artystyczny zapis drogi, ja k ą p o k o n ać m usi współczesny człowiek w celu zrozumienia św iata, rozjaśnienia jego m roków i istniejących w nim sprzecz­ ności. P oznanie rozpoczyna bo h ater od próby określenia w łasnego „ ja ” , stanowiącego przestrzeń w ew nętrzną, rów nie n ieodgadnioną. Jej w spółrzęd­ nymi stają się p y tan ia o rzeczy najważniejsze: istotę B oga, czasu, nieskoń­ czoności i śmierci, form ułow ane przez „wieczne dziecko” , niezwykłego króla, maga i m ędrca, dręczonego brakiem kom pletności i p o trzeb ą scalenia świata,

1 B. S z t a j n e r t , U w ertura, „ T w ó rc z o ść ” 2004, n r 1, s. 5 -2 3 .

2 B. S z t a j n e r t , T r z y księg i, Ł ó d ź 1981, s. 4 1 3 -5 6 4 . C y ta ty w te k śc ie p o c h o d z ą z tego

Mania.

(3)

3 8 0 K aro lin a K ucharska

k tó ry w ydaje się niem ożliwym do o p an o w an ia chaosem , nieustannie potęgo­ w anym przez w ojnę. N aznaczony pragnieniem jedności b o h a te r podejmuje z góry sk azan ą na niepow odzenie, straceńczą wręcz p ró b ę jego uporząd­ kow ania. N arzędziem um ożliw iającym realizację ta k kark o ło m n eg o zadania m a być w yobraźnia, p o m agająca w opanow aniu dysharm onii i chroniąca przed zgubnym wpływ em realiów , sam otnością i odrzuceniem . Z niej wynika rów nież d ra m a t percepcji św iata, w którym w ytw ory w yobraźni boleśnie zderzają się z tym , co rzeczywiste i racjonalnie uzasadnione. Siły wyzwolonej fantazji, w pisanej w los b o h atera, nie sposób je d n a k okiełznać, jest tak wielka, że pozw ala m u , niczym Platońskiem u D em iurgow i3, wywieść z chaosu św iat po raz drugi i w nim sytuow ać się ja k o K ró l C zasu.

S ztajnert uzyskuje dystans ja k o w arunek opow ieści, pow ołując do życia po stać dziecka, k tó re - m im o że bez rzeczywistego im ienia - ma imię m ityczne i ironiczne zarazem . T o nazw anie się K rólem C zasu umożliwia mu opow iadanie, snucie narracji i tw orzenie literatury, m a rów nież stać się narzędziem p o rząd k o w an ia rzeczywistości i osw ajania św iata, uczynić go przyjaznym i n ad ać m u sens. Zwłaszcza jeśli to św iat ogarnięty przez wojnę, niew olny od niebezpieczeństw , rozpadu, bezsensu, obaw i lęków , uzyskują­ cych m aterialn y k ształt w form ie pajęczyn i pow rozów , przed którymi dziecko szuka schronienia. W yobrażeniow o w yolbrzym ione, zdają się je pochłaniać. S trach dziecka ujaw nia się zwłaszcza w obec tych kategorii bytu, k tó re stają się w szechogarniającym i. O dsłaniają się one w bezkresie coraz to now ych p y tań i niepoham ow anym pędzie intelektu chłopca, który chce je poznać i zrozum ieć, a jeśli to niemożliwe - przynajm niej oswoić.

B o h ater Księgi... m a św iadom ość biblijnej4 m ocy słowa. Wie, że to, co nie nazw ane, choćby w w yobraźni, nie istnieje. A k t tw orzenia jest jedno­ cześnie aktem nazyw ania, a imię o dpow iada istocie człow ieka lub jego przym iotom . P oznać czyjeś imię, to uzyskać d o stęp d o tajem nicy drugiego człow ieka. N iezw ykłe możliw ości K ró la C zasu p o zo stają nieodgadnione dla tych, którzy się z nim k o n tak tu ją, gdyż nik t go o im ię nie pyta: „Trudno przecież, bym j a głosił: «Jestem K rólem Czasu», takie rzeczy trzeba wyczuć i w tedy, p o tym wyczuciu, śm iało przystąpić do m nie. Chcecie wiedzieć, ilu d o m nie przystąpiło: N ikt, ani jeden człow iek” (s. 416), przyznaje z bólem.

Jak ie są zatem kom petencje władcy czw artego w ym iaru? N ie podlegająca racjonalnym ograniczeniom w yobraźnia, k tó ra w zniosła go „p o n ad wszelkie

3 E. W r ó b l e w s k a w w y p o w ied zi d o ty c zące j to m u O dw rócony ka m ie ń (Stw arzanie świata. „ O d g ło s y ” 1963, n r 47, s. 8) p o d k re ś la ła , że S z ta jn e rt w y b ra ł c ie rn is tą d r o g ę d em iu rg a, który, b u d z i p rz e ra ż e n ie ry z y k a n c k ą p r ó b ą z b u d o w a n ia w szy stk ieg o od p o c z ą tk u , n ie p ełnego radości, lecz o g a rn ię te g o w ą tp liw o śc iam i.

4 B lisk o ść B ib lii i K sięg i C za su u ja w n ia się n ie ty lk o w p rz e k o n a n iu o kreacyjnej mocy sło w a, ale ró w n ie ż w sty lizacji n a ję z y k b ib lijn y i p ro fe ty c z n y m to n ie , c o p o d k re ś la ł T. Bł a­ ż e j e w s k i w a rty k u le p t. P uer a eternus, „ O d g ło s y ” 1982, s. 8.

(4)

R a c h u n e k z w ieczn o ścią. O K sięd ze C za su B e r n a rd a S z ta jn e rta 381

rozumienie” , każe m u stworzyć własne praw idła o g arn ian ia św iata i pozw ala twierdzić, że je st nie tylko K rólem , ale i Ź ródłem C zasu. P anow anie nad nim um ożliw iła m u osiągnięta we wczesnym dzieciństw ie „ p o k o ra w obec zdarzeń” , ja k rów nież całkow ita ignorancja w obec czasu utrw alonego zega­ rową konw encją, niezbędnego dla chronologicznego system atyzow ania zd a­ rzeń: „D la m nie, dziecka, czas nie istniał, stałem się królem nieistniejącego i to jest właśnie praw dziw e w ładanie” (s. 415). T e słow a są w yrazem trium fu odniesionego z racji własnej m łodości, niew inności, k tó ra nigdy nie zazna goryczy starzenia się i pozw ala na zachow anie niezależności sądów . Dziecięcy geniusz b o h a te ra nigdy nie zniknie, wieczny chłopiec n a zawsze zachow a świeżość swych spostrzeżeń, dotyczących św iata i człowieka.

Pozorna niedojrzałość b o h a te ra nie ogranicza poznaw czej dociekliwości, ale usprawiedliwia napastliw e, charakterystyczne d la dziecka, form ułow anie pytań i m anifestacyjne dom aganie się odpow iedzi. Z rozum ienie praw rzą­ dzących światem i kondycji człowieka nie jest d an e dorosłym , gdyż w ym aga skupienia, odrzucenia niekw estionow anych pew ników i m niem ań, a przede wszystkim w ym aga czasu, którego nie posiadają w nadm iarze. T ra c ą przypi­ sany im czas n a upom inanie się o drobiazgi, „k tó ry ch sum a nie daje doskonałości” . N ie m o g ą uw olnić się od ograniczających konw encji. N aw et w w ojennym chaosie K la ra i K lo ty ld a nie z a p o m in a ją o konieczności poprawiania swej urody. N ieustannie p udrują nosy i szm inkują usta. B ohater rezerwuje sobie m ożliw ość pozn an ia św iata przez nazw anie siebie K rólem Czasu i panow anie dzięki tem u nad czasem i przestrzenią, będącym i ram am i zamykającymi w so&ie rzeczywistość. B rak w yobraźni, u tr a ta dziecięcej spontaniczności, k tó ra w yraża się w pytaniach o każdy przedm iot - to oddala dorosłych od praw dy o człowieku i świecie. „W ieczny chłopiec” zdobywa now ą wiedzę o sobie sam ym poprzez staw ianie p y tań , jest to zysk niebagatelny.

Powołując n a tro n dziecko, Sztajnert uzyskuje nie tylko niezbędny do opowiadania dystans, lecz także łam ie chronologiczną konw encję, k tó ra każe wyobrażać sobie czas ja k o starca K ronosa, zaopatrzonego w stosow ne atry b u ­ ty: sierp i klepsydrę. Oczywiście czas kolisty, cyklicznys, niezdolny do zanie­ chania w łasnego ruchu, który zam yka się w nieskończenie pow tarzających się

5 G re c k a k o n c e p c ja czasu cy k liczn eg o p rz e c iw sta w ia n a je s t ży d o w sk ie j k o n ce p cji czasu linearnego, k tó r y ro z w ija się m ięd zy d w o m a p rzy jśc iam i C h ry s tu s a , te g o , k tó r e n a s tą p iło w czasach P aJesly n y i teg o , k tó r e n a s tą p i i je s t n ie u sta n n ie z a p o w ia d a n e . Je s t to p o jm o w a n ie czasu, w k tó r y m w ia r a u sp ra w ie d liw ia w szy stk ie z d a rz e n ia w o cz ek iw a n ie w y p e łn io n e sensem . Czas lin earn y c h a ra k te ry s ty c z n y d la św ia to p o g lą d u N o w e g o T e s ta m e n tu ro z w ija się sto p n io w o , bez zryw ania ciąg ło ści. P r o ta g o n is lą teg o czasu n ie je s t czło w iek , lecz c a ła sp o łe c z n o ść c h rze ś­ cijańska, lud B o ży . W religii ch rze śc ija ń sk iej złag o d zen iu u le g a sp rz e c z n o ść m ię d zy p o w ta r z a l­ nością n p . ś w ią t relig ijn y c h i n ie o d w ra c a ln o ś c ią p ro cesu s ta rz e n ia . Je s t to czas, w k tó ry m przychodzimy „ s k ą d ś ” i z m ierza m y „ k u cz em u ś” . Z a g a d n ie n ie czasu p o d e jm u je p r a c a p o d redakcją A . Z a j ą c z k o w s k i e g o z a ty tu ło w a n a C za s w ku ltu r ze , W a rs z a w a 1988.

(5)

382 K a r o lin a K u c h a r s k a

kręgach, bo ten zdaje się p anow ać w powieści. D latego w szystko tu na­ pływ a, n a ra s ta i p o w raca, ja k muzyczny refren piosenki o koziołeczku, śpiewanej przez babuleńkę. Z tego też pow odu dochodzi d o zatarcia gra­ nicy m iędzy ,je s te m ” a „byłem ” K rólem Czasu, m iędzy „ teraz” a „kie­ d y ś” b o h atera. W tym kontekście uzasadnienia n ab iera pojawiający się w powieści m otyw drzew a (drew niana szuflada, d rew n ian a skrzynia, prze­ p o jo n a pam ięcią żywicy, drew niana bram a, las, m yśl o drzew ie figowym), będącego sym bolem o d rad zan ia się na now o K ró la C zasu. Wyobraża o no w iecznego d u ch a i nieśm iertelność, a także sym bolizuje boską gwa­ rancję odnow y. Czas cykliczny6, w którym nie sposób wytyczyć granicy m iędzy m o n arch ią K ró la C zasu a królestw em śmierci, jest je d n a k pewną m ia rą m oralnego p o rząd k u św iata. J a k u P la to n a i starożytnych Greków, staje się w iekuistym , idącym m iarow o obrazem wieczności. Sztajnert daje w ykład o czasie. Nie tylko o starożytnej, m itycznej koncepcji czasu, zgo­ dnie z k tó rą jest on tajem ną siłą rządzącą w szystkim i rzeczam i, deter­ m in u jącą życie ludzi i bogów , lecz także o w spółczesnych jego uzasad­ n ieniach i osobliw ie go definiuje: „C zas je st zarów no pełnią bytu, jak i zupełnym tego by tu brak iem ” (s. 533). B o h ater pow ieści Sztąjnerta to relatyw ista, a św iat w jego ujęciu je st „m nogością egocentryzm ów 7: Dla jednych czas pędzi ja k najw iększy szaleniec, czas inn y ch to czas zatrzy­ m any, jeszcze innych to pow olny łazęga, są tacy, k tó ry c h czasu zupełnie nie m a ” (s. 417).

Czas nie istnieje d la sam ozw ańczego m o n arch y , k tó ry m oże wydzielać porcje z posiadanego bezm iaru, dow olnie poszerzać czas istnienia ludzi o czas epok ju ż m inionych, ułatw iać dzięki tem u obejrzenie rzeczy i zjaw isk dawno widzianych. Z m iana jakości ludzkiego życia w ym yka się je d n a k władzy Króla C zasu. D otkliw e odczucie bólu, w ynikające z uśw iadom ienia ograniczenia w ładzy, k tó ra nie tylko m iała zaspokoić indyw idualną chęć panowania i uzyskania całościowej wiedzy o świecie, lecz także uw olnić ludzi od cierpienia, zm ienia K ró la Czasu w A nioła Ż alu - wyraziciela ogólnoludzkiego sm u tk u i napięcia. Żal nie zak ła d a m ożliw ości ukojenia, oczyszczenia, lecz u w y d atn ia nieprzerw ane cierpienie, n a k tó re skazany je st człowiek, a które - zgodnie z obiegow ym i tw ierdzeniam i - uszlachetnia i potęguje, zdaniem b o h atera, m ożliw ości poznaw cze. Pozw ala dostrzec to, „czego suche oczy nie d o strzeg ą” . D zięki niem u wszelki byt w świecie staje się pełny, bogaty i dobry: „K ażd y m usi nosić krzyż na swych b ark ach , nie człowiek, kto nie cierpi, cierpienie uszlachetnia” (s. 511), stw ierdza m a tk a b o h atera. To

ma-15 L. B u g a j s k i w artykule p t. Księgi Sztąjnerta („Tw órczość” 1982, n r 7, s. 119) pod­ kreśla, że problem y pojaw iające się w Księdze Czasu rozw ijają się koliście, nie linearnie, a gra nieskończonej fantazji, to g ra odradzającego się wciąż K ró la Czasu, tw orząca pętlę, po której m ożna krążyć d o kresu w świecie realnym , ale m ożna się od rad zać i żyć w swoim świecie.

(6)

R achunek z wiecznością. O Księdze Czasu B ernarda S ztajnerla 3 8 3

rżenie o przem ianie w a n io ła 8 - stw orzenie duchow o doskonalsze od czło­ wieka - sym bolizuje chęć pośredniczenia m iędzy tym , co ludzkie, ziemskie, a tym, co boskie i wieczne, m arzenie o roli tow arzysza, przew odnika i obrońcy w tru d n ej i niew olnej od niebezpieczeństw drodze człow ieka ku nieskończoności.

W chwili uśw iadom ienia granicy królestw a czasu, k tó r ą w yznacza pow o­ dująca obalenie hierarchii w ojna - szczególny m o m en t zaw rotnego przy­ spieszenia h istorii, kiedy b o h ater najsilniej odczuw a p o trzeb ę uchw ycenia i zrozumienia ró żn o ro d n y ch rytm ów życia, m yślenia i działan ia - następuje brutalna detronizacja króla. Z ostaje zm uszony d o opuszczenia różow ego pokoju sypialnego i przeniesienia się n a kom órkow e poddasze, zm iana przynosi je d n a k szereg cennych obserw acji i dośw iadczeń, otw iera czas dojrzewania i inicjacji w śmierć. D aje bohaterow i m ożliw ość zobiektyw izo­ wania wiedzy o świecie i o sam ym sobie, zagłębienia się w swoje w nętrze i dotarcia do now ych sfer własnej osobowości: „Był to m o m en t, w którym poznałem, że m oje królestw o m a granice” (s. 419).

Czas w ojny, ja k wszelki czas, zakłada zm ianę i ruch, staje się czasem duchowej przem iany, indyw idualizacji, osiągania wyższego poziom u um ys­ łowego. M iędzy ,je s te m ” a „byłem ” mieści się św iadom ość Ziem i ja k o miejsca, którym rządzi przem ijanie. „Byłem ” - to rów nież tyle, co „nie jestem” ; w yrażenie zm iany, uzyskanie wiedzy, której zasadniczą cechę stanow i stwierdzenie, że k ażd e poznanie jest cząstkow e, a jego w yniki są rozproszone i nie składają się w jeden obraz. Jest fałszywe zawsze w tedy, gdy prow adzi do całościowych sądów o człow ieku, k tó ry okazuje się czym ś więcej, niż przypuszcza i o dnajduje w sobie coś nie dającego się p o zn ać ani dow ieść, co nie może stać się przedm iotem poznania, bo nieustannie w ym yka się wszelkiej empirycznej nauce.

K ról C zasu p rzekonał się, że p ró b a zrozum ienia i całościow ego opisania świata kończy się niepow odzeniem , p o rażk ą. Człow iek jest bow iem skazany na „fragm ent” , n a rozbicie i ułam kow ość; sam nie je st pełny i jed n o ro d n y , lecz podw ójny; ro zd arty m iędzy życiem i śm iercią. D o takich w niosków skłoniła K ró la C zasu obserw acja podnajem cy, człow ieka, k tó ry prow adzi dialog ze śm iercią, niem al ju ż p ostanow ioną, zaznaczającą sw ą obecność i nam acalną bliskość w m om entach przem iany. T en człow iek staje się

8 Praw da o aniołach stanow i in tegralną część w iary chrześcijańskiej, ale ich istnienia domyślali się ju ż najw ybitniejsi ojcowie filozofii: P lato n i A rystoteles. C hoć m iały swój udział, starannie zaznaczony w Ewangelii, w tajem nicy W cielenia i O dkupienia, t o powszechnie kojarzą się właśnie z gestem pochylenia n ad człowiekiem słabym , bezradnym i cierpiącym . Skojarzenie to utrwaliło się w języku w postaci takich zw rotów , ja k „anielska cierpliwość” , „ an io ł d o broci” , »to anioł nie człowiek” . P o tęg a aniołów w yraża się nie tylko w stróżow aniu ludziom , ale jest również groźna d la zła, a aniołow ie wielokrotnie przedstaw iani byli ja k o posłańcy bożego gniewu, skierow anego przeciw ko złu.

(7)

384 K aro lin a K ucharska

sym bolem czasu w ojny, w któ ry m śm ierć jest obecna i p rzy p o m in a o swo­ im istnieniu znakiem w ykopconej n a ścianie czaszki. Z najo m o ść z nim p o zw ala ró w n ież b o h atero w i sfo rm u ło w ać p o zo rn ie polem iczny wobec K artezju sza pogląd: „T o niepraw da, że m yślę więc jestem , ale prawda, że m yślę więc jestem po d w ó jn y ” (s. 460). W stw ierdzeniu ty m widoczna jest niezgoda n a to , że właściwe istnienie człow ieka w yraża się przez fakt jego m yślenia. B o h ater pow ieści S ztajnerta w chaosie w ojennego św iata przepo­ jo n e g o niepew nością w łasnego istnienia i istnienia innych, szuka tego, co pew ne, uśw iadam iając sobie rozszczepienie - p o d staw o w ą cechę istnienia m yślącego.

R o zu m p ro w ad zi d o stw ierdzenia własnej podw ójności, radykalnego dualizm u duszy i ciała9 - p o w tarza za K artezjuszem K ró l Czasu, a dla zobrazow ania filozoficznego tw ierdzenia sięga po biblijny g atunek przypowie­ ści i prezentuje h istorię sm utnych ludzi, k tó ry ch byt rozciąga się między ziem ią a niebem . T o ich bytow anie „pom iędzy” je st przyczyną smutku i w ew nętrznego ro zd arcia, nieustającego k onfliktu m iędzy chęcią wypełnienia ziem skiego czasu a m arzeniem o wieczności. Szczęściem i wybawieniem dla nich byłby czas, k tó ry m usi je d n a k m inąć, by m ogli się połączyć i zaznać szczęścia w iecznego. U jaw nia się tu bliskie p o pularnym w yobrażeniom poj­ m ow anie czasu ja k o lekarza, k tó ry sprow adza zapom nienie o smutkach, leczy ran y , przynosi ukojenie, pozostające w opozycji d o św iadom ości nisz­ czycielskiego wpływu czasu.

W szyscy bohaterow ie Księgi Czasu w iodą podw ójne życie - realne i fan­ tastyczne. Podw ójny jest rów nież sam K ról, co um ożliw ia m u opuszczanie św iata w ew nętrznego i w ychodzenie p oza k rąg w łasnych przeżyć do rzeczy­ w istości zew nętrznej, osiąganie niezbędnego dystansu, by w yraźniej jeszcze poczuć o drębność w łasnego „ ja ” i odm ienność w yobrażonego świata. Jed­ noczy b o h atera myśl o kom pocie figowym: „N agle ta myśl o kompocie figowym połączyła m nie stojącego n a schodach i m nie zajadającego przy stole” (s. 460). N a przekór własnej dualności i niekom pletności objętych refleksją zjaw isk sta ra się form ułow ać praw dy ogólne, je d n a k pragnienie uzyskania d o stęp u do idealnej całości zostaje rozbite, pozostaw ia magię i tajem nicę, nieodłączne cząstki ludzkiej egzystencji.

9 M yślę więc jestem , a czym jestem ? - p y ta ł K arlezjusz i odpow iadał: istotą, która myśli. Jaźń m yśląca, czyli d u sza istnieje, choćby ciało było złudzeniem; istnieje więc niezależnie od ciała, jest niezależną substancją. Z fak tu m yślenia w ynika radykalny dualizm duszy i ciała. Już P laton zauważył, że stru k tu ra rzeczy nie jest jednolita, lecz dw oista, d u aln a. Podobnie niejed­ nolita je st n a tu ra człowieka: oprócz ciała istnieje jeszcze niem aterialna i niezniszczalna dusza, k tó ra jest źródłem życia i ruchu. A rystoteles twierdził, że nie istnieje d u sza od ciała oddzielnie, ciało bez duszy nie może spełniać swych funkcji. R ozum je st najw yższą zdolnością duszy. Człowiek dąży d o szczęścia, któ ry m jest zdobycie najwyższego d o b ra - m aksym alnej dosko­ nałości jednostki. W praktyce sprow adza się to, d o działania zgodnego z rozum em , który jest n ajdoskonalszą i najszlachetniejszą w ładzą człowieka.

(8)

R achunek z wiecznością. O Księdze Czasu B ern ard a S zlajnerta 385

Bohater zatacza rów nież szerokie koło, snując rozw ażania nad wiecznością _ tą d ru g ą s tro n ą śmierci i czasu, obietnicą dalszego ciągu, k tó ra - ku zaskoczeniu K ró la C zasu - nie jest p o ż ą d a n a przez w szystkich: „nie każdy pragnie w ieczności, niektórzy chcą tylko m ałego przedłużenia, a potem pragną koniecznie posm akow ać śm ierci” (s. 416). P ró b u je przysw oić sobie boską wizję wieczności, d o tk n ąć, poprzez stopniow e uśw iadam ianie, jej istnienia, a upew nia się o niej dzięki swej niezależności i p o p rzez osw ajanie śmierci10, k tó ra stanow i m o m en t przejścia d o wieczności. Sięga tu Sztajnert po symbol przekroczenia bram y, którego w ykreow any przez niego b o h ater dokonuje d w u k ro tn ie i za każdym razem odnajduje w sobie pok ład y nie­ uświadomionej d o tą d siły i energii. M ożliw ość nieustannego o d rad zan ia się, ciągłość istnienia K ró la C zasu tkw i właśnie w nieskończoności w ytw orów fantazji i w w yobraźni, k tó ra je st niew yczerpanym źródłem obrazów : , jeżeli od nieskończoności odejm iem y nieskończoność zostanie nieskończoność” (s. 415). Z aleca o n trw anie p o nieskończoność, a jeśli to m ożliw e - trw anie w nieskończoności. N ie k o ntynuuje je d n a k rozw ażań, gdyż wie, że nieskoń­ czony św iat nie m oże być ujęty przez zwykłe pojęcia, stw orzone przez ludzi, gdyż one form u ło w an e są n a w zór rzeczy skończonych. W jeg o wypowiedzi pobrzmiewają echa poglądów G io rd an o B ru n o 11, k tó ry tw ierdził, że w obec nieskończoności niknie różnica między tym , co większe, a tym , co mniejsze.

Król C zasu wierzy, że śm ierć jest m om entem przejścia d o wieczności, a nie końcem przypisanego człowiekowi czasu, kresem indyw idualnego bytu czy krańcem człowieczeństwa: „B ądź [...] w przypisanym ci czasie człowiekiem i tylko człowiekiem, aż po kres człow ieczeństw a, jeżeli kres człowieczeństwa istnieje” (s. 435). P oznanie praw dy o człow ieku m a m u umożliwić zrozum ienie św iata, gdyż człowiek jest m ia rą w szystkich rzeczy. 0 innych form ach istnienia w świecie m o żn a m ów ić w odniesieniu do człowieka, rów nież drugiego człowieka, bo „byt ujaw nia się w człowieku za sprawą drugiego człow ieka” 12. Istnienie ludzi chroni b o h a te ra przed narastaniem sfer n ieistotnych i przyw raca św iatu zachw iane proporcje. Umożliwia, p o słu g u jąc się term inem S ztajn erta, o d p o z n a n ie n a now o

10 W ujęciu chrześcijańskim śm ierć pojm ow ana jest ja k o w stęp i przedproże wieczności, jej przekroczenie staje się niezbędnym w arunkiem osiągnięcia wyższego celu, początkiem i zapo­ wiedzią tego, co najważniejsze, co będzie miało miejsce po prowizorycznym, nietrwałym , realnym życiu.

11 Świat je st nieskończony, nie m oże zatem być ujęty przez zwykłe pojęcia ludzi, są one bowiem form ow ane n a m odłę rzeczy skończonych. Będąc człowiekiem - tw ierdził G iordano Bruno nie jesteś bliższy nieskończoności niż gdybyś był m rów ką, ale też nie jesteś dalszy niż gdybyś był ciałem niebieskim. W obec nieskończoności niknie różnica m iędzy tym , co większe i co mniejsze. Człowieka cechuje pycha wobec jednych istot a p o k o ra wobec innych; w p er­ spektywie nieskończoności tr ą d podstaw ę zarów no pycha, ja k po k o ra. K arteżjusz uważał, że nieskończoność je st przym iotem Boga.

(9)

3 8 6 K a ro lin a K u c h arsk a

swojego człow ieczeństw a. Je d n a k człow ieka nie m o ż n a p o ją ć w ramach dostępnej wiedzy, o czym p rzekonuje się K ró l C zasu, gdyż w ykracza poza wszystko, co m oże o sobie wiedzieć. „ N ie znaczy to , że odległość między m n ą i pozn an y m i i zrozum ianym i się zm niejszyła... P rzeciw nie, odległość między m n ą a ludźm i, k tó ry ch zdołałem p o z n a ć i zro zu m ieć zawsze się zw iększa” (s. 505) - stw ierdza m o n arch a. Ów ból p o tęg o w an y jest jeszcze św iadom ością, że w rzeczyw istości w ojennej człow iek m o ż e stać się dla drugiego rów nież śm iercią.

Dziecięcy u p ó r nie pozw ala b ohaterow i u zn ać człow ieczeństw a za zbiór cech fizykalnych, lecz każe definiow ać je ja k o d uchow ość u w ik łan ą w materię, której ro zro st wywołuje jego obaw y: „Pow róciłem d o m o ich ludzi, a zarazem uw ikłałem się w m aterię, ściślej w poszczególne jej działy - ta k o to ogarnęła m nie baw ełna [...], k tó ra nagle w ezbrała w okół m n ie p o n a d w szelką miarę, aż do w yłączności w bytow aniu, baw ełna w rosła we m nie - stałem się bawełną - byłem ju ż baw ełną nieledw ie” (s. 503). Żywi p rzek o n an ie, że w tej sytuacji człowiek m usi p o siad ać czas, k tó ry byłby pełny i żywy. W ystępuje w obronie ludzkiej jednorodności, połączenia duchow ości i m aterii n a rów n y ch prawach.

Ś w iadom ość b o h a te ra , z a a ta k o w a n a przez w ielkie z w ątp ie n ie, szuka o b razu idealnego uczłow ieczonego B oga, w cielenia d o sk o n a ło śc i i harmonii. Chce go d o tk n ąć, p o zn ać jego imię. S tw órca je d n a k p o z o sta je niewidzialny, d o nikogo n iepodobny, a więc nie m oże stać się p rzed m io tem zmysłowego dośw iadczenia, K rólow i C zasu pozostaje jedynie w niego w ierzyć. Z goryczą stwierdza, że Bóg bliższy jest potępionym , k tó rzy niep rzerw an ie o nim m yślą. U spraw iedliw ia w ten sposób sw oją p o ra ż k ę . M u s i pogodzić się z tym , że nie będzie m ógł stw orzyć jedn o zn aczn eg o w izeru n k u Boga, że n ad al pozostaje sam w w ieloznacznym świecie, stw o rzo n y m przez wielo­ znacznego Boga. P o trzeb a harm o n ii i u p ragnionej pełni m o że zostać za­ spo k o jo n a tylko w m om encie odnalezienia b rak u jącej k a rty , której z de­ term inacją poszukuje niew idom y człow iek, p ro ro c z o anty cy p u jący przyszłe zdarzenia. N iem ożność zm ysłow ego p o z n a n ia B o g a a n i odn alezien ia karty, utw ierdza K ró la C zasu w p rzek o n an iu , że h a rm o n ia je s t złudzeniem i że ty lk o ludzka p o trzeb a ład u pozw ala scalić zm ienne elem en ty , pozostające wciąż w ru ch u i potęgujące chaos.

P raw dę o życiu i dośw iadczeniach człow ieka m o ż n a o d sło n ić jedynie, nadając rozproszonym drobiazgom i anty n o m io m św iata k sz ta łt pieśni, która stanow i część obrzędów religijnych i jest sym boliczną fo rm ą pam ięci ozna­ czającą w zajem ne przenikanie się w szystkich elem entów przeszłego życia. D latego bohaterow ie Księgi... p ró b u ją odtw orzyć p ie rw o tn ą w ersję pieśni. O kazuje się to niezw ykle tru d n e, gdyż ra z p rz y b ie ra o n a fo rm ę piosenki o koziołeczku, innym razem pieśni o złotym jeżu; o stateczn ie odzwierciedla d ram at człow ieka, w ynikający ze stw ierdzenia p o d w ó jn o ści rzeczy i zdarzeń w świecie.

(10)

R achunek z wiecznością. O Księdze Czasu B ernarda Sztajnerta 3 8 7

Wszelki byt m o żn a uchwycić w znaczeniu - tylko to, co utrw alone w języku, zapam iętane w formie pieśni staje się źródłem wiedzy. Z a pośrednict­ wem słowa K ró l C zasu uśw iadam ia sobie wszelki byt, zdobyw a św iadom ość siebie i swych ograniczeń. Słowo m a dla K ró la C zasu w artość pam ięci, jest nośnikiem praw dy o świecie: „pieśń mieści w sobie wszystko i trw a nieskończe­ nie długo i jej proces m ilknięcia to wieczność, czy, ja k kto woli, rozbrzm iew a przez wieczność” (s. 522). Jest tym , co poprzedza wszelki byt i co trw a nawet wtedy, kiedy wszelki byt wygasa. K ażdy, kto poznaje św iat, pragnie zam knąć jego obraz w pieśni, w której - dzięki zaangażow aniu słuchacza - uda się połączyć dryfujące fragm enty wiedzy o świecie, rozproszone i zdezintegrow ane szczegóły. W szelkie poznanie, zgodnie ze stw ierdzeniem K a rla Jaspersa, „ to interpretacja. P rocedurę rozum ienia tekstów m o żn a uznać za w zór wszelkiego pojmowania bytu. A lbow iem wszelki byt jest uchw ytny dla człow ieka jedynie w znaczeniu. G dy go wypowiada, panuje nad nim w znaczeniu wypowiedzi, bo tylko to, co uchw ycone w języku, staje się dostępne dla wiedzy. Poprzedzający mowę byt u o b ecn ia się w znaczeniu języka, za p o m o cą k tó reg o obcujem y z rzeczami, jest bytem zinterpretow anym ” 13. K ró l C zasu, kreśląc wizję swego kosmosu, w yraża w ożywiającym w yobraźnię i odsłaniającym u k ry tą praw dę słowie To, nie tylko to, co w yrasta z jego najbardziej w ew nętrznego dośw iad­ czenia, lecz także sens ogólniejszych przeżyć i dośw iadczeń:

To jest Bóg T o je st śm ierć T o je st szatan To jest duży T o je st m aty ja

To wóz weselny T o karaw an To szczyt d la szczytów i dn o d la dna Duże mieszkanie m ale mieszkanie Drzewo żelazo wełna szkło Drogie ubranie tanie ubranie Czapka i buty p a lto T o to Gdy oczy p a trz ą źrenice z drzewa I ptak m etalem śpiewa przez szkło Ziarnami miedzi sp ad a ulewa To patrzy śpiewa i spada To Ostatnia chw ila której nie będzie (Nas nauczono ostatnich chwil) To będzie z T o b ą T o T o b ą będzie

Bo śmierci nie m a T o będziesz żyt (s. 520-521)

To, co przem ijające, zostało uczynione wiecznym, zapam iętane dzięki procesowi tw órczem u, który polega, zdaniem Ju n g a, n a ożyw ieniu odwiecz­

nych symboli ludzkości, n a przekształcaniu ich w skończone dzieło sztuki. Przekształca los indyw idualny w los ludzkości, a jednocześnie wyzwala te sity, które um ożliw iają przetrw anie największego naw et niebezpieczeństwa.

(11)

3 8 8 K aro lin a K ucharska

Księga Czasu rejestruje dośw iadczenia pojedynczego człow ieka, lecz pod­ nosi je do rangi uniw ersalnej, m etaforycznej. B o h ater w ytrw ale stawia opór skrupulatnej pam ięci, bezlitosnem u upływ ow i czasu, nad którym odebrano m u w ładzę. W agę pam ięci znają rów nież bohaterow ie biblijnej przypowieści, których istnienie rozciąga się między życiem a śm iercią. D o ich szczęścia m ógłby przyczynić się ktoś, kto zatrzym a wiedzę w ioski, k to ś, kto stałby się uosobieniem pam ięci. Z anikanie wiedzy o w łasnych czynach, niknięcie pa­ mięci i m ilknięcie pieśni definiow ane jest w Księdze... ja k o sta n maksymalnej redukcji, pow olne um ieranie. Z achow anie pam ięci o w łasnych czynach i pry­ m a t w yobraźni nad innym i form am i postrzegania daje K rólow i Czasu m ożliw ość nieustannego od rad zan ia się, pozw alają m u za każdym razem odkryw ać w sobie now e pokłady nieuśw iadom ionej d o tą d energii i siły.

O kazuje się, że całkow ite poznanie przestrzeni i czasu, w których trwa człowiek, nie je st możliwe. D okonuje się w świecie, lecz nie ujmuje świata. Jest w łaśnie czymś, co w zbudza zainteresow anie czytelnika i przykuwa jego uw agę - niem ożnością zbudow ania trwającej dłużej niż chwilę obiektywnej wiedzy o rzeczyw istości, zarów no zew nętrznej, ja k i w ew nętrznej. T a niemoc jest charakterystycznym rysem czasów, w jak ich przyszło żyć bohaterowi,

ale rów nież czytelnikow i powieści K ró la Czasu.

Sztajnert w ciąga czytelnika w p o d ró ż nie tylko w k rain ę filozofii, ale i ontologii, eschatologii, zm usza do duchow ego w ysiłku zbudow ania wszyst­ kiego na now o, d o nieustannego od rad zan ia się, ja k to czyni K ról Czasu. N am aw ia do chwilowego choćby o p an o w an ia rzeczywistości, podjęcia próby zaklęcia jej w m agię, do w yruszenia z pow ieściow ą załogą statk u w daleki rejs i p o d d an ia się wielkim m arzeniom i snom ludzkości. M oże czasem w arto, przekonuje n a rra to r-b o h a te r, zanurzyć się w tajem niczą dwoistość rzeczy tego św iata. W szystko jest przecież jednocześnie rzeczywiste i fantas­ tyczne. N ieuchw ytna gra pow ierzchni i głębi, m oże być określona jako jedność, o k tó rą z uporem up o m in a się b o h ater Księgi Czasu. Mądrość, zdaniem H eraklita, polega w łaśnie n a dostrzeganiu jedności i harm onii pod w arstw ą zm ienności. C zasem w arto odrzucić rozum ow y ogląd świata, ogra­ niczające konw encje i ruszyć ponad wszelkie rozum ienie, bo szukanie prawdy, a nie jej posiadanie, stanow i istotę filozofii14. N ajw ażniejsze, zdaniem Sztaj- nerta, jest bycie w drodze, podczas której p y tan ia stają się ważniejsze niż odpow iedzi. M o m en t, w którym człowiek będzie m ógł pow iedzieć, że udało m u się poznać i zrozum ieć św iat, odsuw a się w nieskończoność. W tym sensie Księga Czasu Sztajnerta jest dokonyw anym przez niego rachunkiem z nieskończonością.

P ozostaje przejm ujący, profetyczny to n tej prozy, w której ironia miesza się z naiw nością dziecka. Jest w niej w ielopłaszczyznow ość w yobraźni, każde

(12)

R achunek z wiecznością. O Księdze Czasu B ernarda Szlajnerla 389

zdanie otw iera ja k ą ś now ą przestrzeń i zm usza d o nieustannego ponaw iania próby rozum ienia, d o podjęcia wysiłku p o d ró ży d o kresu rzeczy, sprzyjającej refleksji nad tożsam ością, niepew ną wciąż, zachw ianą i p ełn ą sprzeczności. W takiej w yprawie bio rą udział bohaterow ie Księgi... (w końcow ej części powieści), w czasie jej trw an ia zapom inają je d n a k o celu p odróży. Jest o n a metaforą egzystencjalnej ciągłości, pozornej je d n a k , bo nieustannie narażanej na przypadek i sp lo t nieoczekiw anych w ydarzeń, k tó re m o g ą zakłócić p la ­ nowany rytm .

Karolina Kucharska

L O O K IN G BACK IN T O ET ER N IT Y . A B O U T K S IĘ G A C Z A S U BY BER N A RD S Z T A JN E R T

(Summary)

Księga Czasu ( The B o o k o f Time) by B ernard Sztajnert is allegorical story ab o u t intellectual

and spiritual m a tu ra tio n o f the m an. T he h ero o f the sto ry tries to get to know and to understand a difficult tru th a b o u t the w orld a n d thanks to the fact, th at he calls him self “ the King of Tim e” , he p erhaps m anages to com prehend the chaos existing in this w orld. H owever, the hero o f the sto ry finds o u t th a t the essence o f the w orld is its inscrutability.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Cały świat ogarnęła przemożna chęć (najlepsze niemieckie słowo) zglajszachtowania – wszyscy koniecznie uczą się tego samego – i obiek- tywizacji oceniania wyników

Kodowanie wielomianowe jest

4 case studies were selected to perform the LCA analysis, each with a slightly different approach, in order to study different aspects: different replacement

Był odznaczony Medalem Zwycięstwa i Wolności, Złotą Odznaką Polskiego Związ­ ku Emerytów i Rencistów oraz Złotą Odznaką „Adwokatura PRL”.. W adwokaturze

Po pierwsze, Hume nigdzie nie stwierdza expresis verbis, że zdania powinnościowe nie mogą zostać wyprowadzone ze zdań orzekających, nie mówi, że przejście to jest niemożliwe,

concentration of major aminothiols such as homocysteine and cysteine and decreased levels of glutathione in patients with chronic kidney disease when compared to subjects with

Na przykład presupozycją syntagmatyczną zdania „Funio przestał bić swoją żonę ” jest zdanie tej treści, że istnieje taki rodzaj mężczyzn, mianowicie

Chmury, satyrę na Sokratesa; ze sceny spada na widownię ulewa dowcipów wyszydzających filozofa; okazuje się jednak — wywodzi Andersen — że Sokrates jest obecny na tym