ROK VI
CZERWIEC
1935
r.
IV1*- f i j Nr inw,i
____M IESIĘCZNIK
INSTRUKTOREK
HARCERSKICH
ORGAN GKZZHP
„U bram domostw naszych postawmy warty, byśmy bezcenneg) kruszcu cnót, przez Niego pozostawionych nie uszczuplili, niczego z wiel kiego po Nim dziedzictwa me uronili i byśmy Duchowi Jego, troską za ży cia o losy Polski umęczonemu, spokój w wieczności dali“ .
„Jeżeli po odczytan iu O rę d zia P a n a P rezy den ta o śm iela m się zabrać głos, to tylko w tym celu, aby uw ypuklić te momenty, które m ają szczegó ln e znaczen ie d la n aszej organizacji i p r a cy i to tak w p rzeszłości jak i na przyszłość. K il k a dni temu u trumny M arszałk a P iłsu dskieg o s t a n ęła w żalu i bólu cała Polska, ta Polska, która n ie g d y ś była tem atem młodzieńczych marzeń a po tem g łó w n y m i n ajistotniejszym motorem i celem w szystkich zm ag ań M arszałka . Polska, to dusza całego Je g o życia. Je ślib y śm y chcieli syntetycznie ująć idee n aczeln e zm arłego W od za — to mogli b y śm y wyróżnić dw ie idee, łącz ąc e się z dw om a okresam i życia. P ierw sza z nich tworzy hasło w a l ki zbrojnej o n iep o d leg ło ść, rzucone i zrealizow a ne w n ajcięższych jak ie m ożn a pomyśleć, w arun kach. T r z e b a było bow iem zmierzyć się z u p o d leniem dusz, sk a ż o n y ch niewolą, rozpalać ognie miłości, wiary i czynu i prow adzić do walki prze ciw najw iększym po tęgo m św iata. E tap tych walk k oń czy się zdobyciem n iepo dleg ło ści i obroną g ra nic w zwycięskiej wojnie. O tóż w y p a d a tu mi przypom nieć, że w tych w łaśn ie c z a sa ch na grun cie w spom n ian ych h aseł walki czynnej i wielkich in spiracyj M arszałk a zrodziła się n a sz a o rg an izacja harcerska. M ożem y tu z dum ą stwierdzić, że H ar cerstw o nie tylko przyjęło h a sła ale w spółdziałało także w ich realizowaniu. W archiw um n aszem przech ow ujem y, ja k o najcenn iejszy dokum en t i re likwie, dz ien n y rozkaz M arszałka w y d an y w roku 1921, a brz m iący ja k n astępuje:
„H arce rz e. Już w latach niewoli przy go to w y w aliście się do słu żb y Ojczyźnie, uwierzyw szy w tę praw dę, że tylko silny i zdrowy p rzy g o to w a ny odpow iednio naród, zdolny jest p o d jąć w alkę
0 niepodległość. Poczęliście z całym entuzjazm em m łodości zap ra w iać sw oje ciało do trudów życia obozowego, ćwiczyć się w rzemiośle wojennym, a dusze swoje m łode n astrajać na wysoki ton m o ralny ofiarnej gotow ości do czynu. T o też gd y hu ragan wojny św iatow ej d ep tać p o cz ął niwy polskie 1 przyjść miało do dz ejow ego p orach un ku za lata krzyw dy i niewoli, w yście w pierwszym stanęli szeregu tych, którzy odw ażyli się sięgn ąć po zaszczytn e m iano żołnierzy niepodległości. -Łzami m atek i ojców żegn ani lub częściej bez ich wiedzy i zezwolenia rzucając dom rodzicielski, szliście w szeregi polskich od działów na trudy wojenne, przerastają ce wielokroć wasze siły, na rany i śmierć, na górną radość zmierzenia się z wrogiem w ot- wartem polu. Nie sprzeniewierzyliście się i potem n akaz om harcerskiego prawa, g d y zm artw ychw sta ła O jcz y z n a do broni, do obrony gran ic wołała. W w alkach o kresy w schodnie M ało polski i Z i e mię L itew ską, w w alkach zeszłorocznych z p rz e m ożnym wrogiem braliście czynny i chw alebny udział. Rozrzuceni po oddziałach regularnej armji lub zgrupowani w odrębne jedn ostki służby wywia dowczej, kurjerskiej i frontowej, zdaliście jeszcze raz eg zam in ze swej dojrzałości oby w atelskiej i g o towości na ofiary zaw sz e św iecąc sw ym starszy m tow arzyszom broni p rzy k ład e m w ysokiego p o jm o w an ia swoich, ochotniczo na siebie wziętych o b o wiązków. O d d a ją c cześć poległym za O jczyzn ę kolegom W aszym , w y rażam W am harcerze p o d zię kę i uznanie za do ty ch czaso w ą służbę. N aczelny W ód z Józef P iłsudski, Pierw szy M arszałek P o lsk i".
Byliśmy zatem żołnierzami niepodległości z pod znaku M a rs z a łk a i w takim charakterze o d d aje m y Mu dzisiaj cześć w żałobn ym nastroju naszych serc.
2
S K R Z Y D Ł A
Nr. 6
G d y ustał rozgw ar w ojenny i żołnierz wrócił , do domu, M arszałek rzuca nowe h asła, p łyn ące z tego sam e g o po czucia szlachetnie pojętej dum y i honoru n arodow ego, które m an ifesto w ały się przedtem w czynnej w alce niewolników o wolność. T rz e b a w pracy tworzyć taką potęgę pań stw a po l sk ieg o by nietylko w olność je g o ugruntow ać na wieki, ale by m asz erow ać w pierw szym , a nie dru gim szeregu pań stw i narodów. W m yśl tego h a s ła tworzą się trudem ostatnich lat M a rs z a łk a fu n d a menty silnego ustroju pań stw a, w sp an iała arm ja po lsk a i nowe n astaw ienie psych iczn e całe go n a rodu. T o Je g o dzieło, tak w span iale za p o c z ą tk o w ane, musi być dokończone tak p rac ą w spółczes nych ja k i p rzy szłych pokoleń. Po tej drodze m a szeruje dziś, a i dalej będzie m asz erow ać H arcer stwo. Skoro jedn ak przem aw iam tu do kierowni ków pracy m łodzieżow ej pozw ólcie D ruchny i Dru howie, że z życia M a rsz a łk a w y d o bę d ę trzy z a sad n icze elementy, m a ją c e tworzyć wytyczne n a szej działalności. M arszałek P iłsu d sk i rzucał n a rodowi a przed ew szystkiem m łodzieży h a sła o b ej m u jące n ajw ię ksz e idee polskie. Był z ab o rcą dusz. W zn iecał entuzjazm i wiarę. Prow adził na szczyty w zruszeń i wierzeń. Je st to wielkie w sk a z a n ie dla nas. Nie wolno w narodzie obn iżać lotów ideow ych. M łodzieży trzeba staw iać wielkie cele i w iązać ją z niemi wyczuciem i w yobraźn ią, a p rz y g o to wać do w y kon ania ich.
A le był i drugi moment, który prześw ietla c ałą działaln ość M arszałka: to p raw d a życia. Mar sz a łe k rzucał h a sła i d aw ał im pełny w yraz w czy nie. Nie było tu żadnych rozbieżności. I dlatego ten cudow ny w yraz wielkości Je go du szy musi być wzięty przez n as ja k o z a s a d a całego n asz e g o sy ste mu w ychow aw czego. N a odcinku naszej pracy młodzieżowej m usim y koord yn ow ać wzloty ideowe i hasła z uczciwem ich w ykonaniem . N iem a miej sca w naszej organizacji dla h a seł od święta, dla przelotnego wzruszenia.
P R A C A I N S T
Harcerka kończy szkołę
Z b liż a się okres, kiedy dziesiątki i setki har cerek p o ko ń czą szko ły pow szechn e lub średnie i sta n ą przed zagadn ien iem : co dalej robić ze s o bą? O czyw iście p rzed ew szy stk iem o d p o czą ć po wysiłku um ysłow ym i fizycznym, otrząsnąć się z kłopotów i przykrości życia szkoln ego, odetch nąć pełn ą piersią człow ieka niezależnego, którem u d o daje pew ności życiowej św iadectw o z ukończenia szkoły, stw a rz ające po zycję sp o łe cz n ą i o tw ierają ce drogi w świat.
T a k , św iat stoi otworem, tylko... trzeba teraz
J
w nim zn aleźć sw oje miejsce. Co będę robić? — Je szcze nie wiem. A m gliste m arzenia, ja k ż e c z ę s to n iew ypow iad ane głośno, sn ują się po głowie: oczyw iście będ ę zarabiać, pięknie się ubierać, b a wić, zresztą, p o staram się być użyteczną, spotkam niedługo „ je g o ", — słodki okres narzeczeństw a, biel ślubn ego welonu, szczęście, ciepło sw ojego o g niska rodzinnego.I jesz cz e na je d n o chcę zwrócić uwagę. W H a r cerstwie chcem y m ło d z ież zap raw ić do ra d o sn e g o p o g lą d u na ciężkie n a o g ó ł życie. R a d o śc i są j e d n ak różne. M am y rado ści, p ły n ą c e ku n am w s z u mie wód i drzew, w b arw n y ch zm ierzchach i św i tach, w sielankowej p o g o d z ie życia. A le s ą ra dości inne, m an ifestujące b o s k ą stronę n aszej d u szy. R a d o śc i idące naw et p o p rz e z cierpienie ze zw ycięstw a spraw iedliw ej idei, z z a słu ż o n e g o sukcesu, z o b alen ia przeszkód. Jeżeli p r z e g lą d n ie m y życie M arszałka , które całe aż d o osta tn ieg o tchnienia po św ięco n e było służbie O jczyźn ie to w i dzim y w niem te dwie wielkie radości: jed n ą, k tó ra rozśw ietliła Je g o d u szę w momencie o d z y sk a n ia n iepodległości, a drugą, która o k rasiła Je go um arłe oblicze cudow nym , p o go d n y m , ledwo dostrzegalnym uśm iechem . R a d o ś ć n ajw iększych zwycięstw, o d niesionych na d ro dze cierpień i walk, z których jed n o dało wolność, a drugie u p o rz ąd k o w an ie i umocnienie pań stw a i narodu. Je śli Harcerstw o m a d a w a ć społeczeństw u n ap raw d ę w artościow ych ludzi, trzeba ich d u sze przy go to w y w ać na takie właśnie radości, które p ły n ą z ilości i ja k o śc i p o k o nanych w życiu przeszkód.
C ały naród jest dzisiaj w żało bie. My, h a rc e rze, o p ła k u je m y w zm arłym n ietylko W o d z a N a rodu, ale sw ego Protektora i O p iek u n a. 1 dlatego w dniu dzisiejszym stw ierdzam nietylko w imieniu W as wszystkich, którzy na tej sali je ste śc ie ja k o delegaci, ale w imieniu w szystk ich harcerek i h a r cerzy — przy jed n olity m rytmie harcerskich serc, że Z w ią z e k H arcerstw a P o lsk ie g o u zn aje w M a r sz ałk u sw ego Patrona. Ś lu bu jem y przytem, że w m yśl Je g o w s k a z a ń nie obn iżym y sz tan d aró w n aszych, że m łodzież prow adzić będziem y szczyta- tami idei służby Polsce, że b ęd z iem y hartow ać jej wolę i p r z y s p a s a b ia ć do tego by stała się a w a n g a rd ą armji pracy, m ającej stw orzyć m ocarstw ow ą potęgę p ań sw a po lsk ieg o".
(Przemówienie Druha Przewodniczącego na Zjeździe w Gdyni).
D ziew czyno, zstąp na ziemię. C zy w iele z n a sz swych starszy ch koleżanek, którym tak je d w a b isto snuje się nić żywota? Czy tak łatwo z n a la z ły z a robek, czy stały się pożyteczn e w sp o łe cz eń stw ie przez s a m ą d o b rą wolę? — Czy nie w id z ia ła ś, że i ślubn y welon niezaw sze d aje sz cz ęście, nie zn asz zn ajom ych, które zaw iódł n arzeczony lub m ąż, nie zn asz takich, które ow dow iały i n a nie s p a d ł cię żar utrzym an ia nietylko siebie, ale i dzieci? 1 ta kich, które m u sz ą z a p ra co w ać i n a siebie i n a m ę ża, a m oże nawet leczyć go? Z re sz tą , wiesz i to także, że kobiet jest więcej niż m ężczyzn, więc niejednej z nich w y pad n ie p rzejść przez życie b e z tow arzysza. A może ty nią będ z iesz ? I nie p r z e rażaj się w tej chwili, że w y p a d ło ci żyć „w t a kich nienorm alnych c z a s a c h ", bo „ k ry z y s" i t. d. N ig dy w rzeczyw istości nie chodziły po św iecie wróżki, o b d a ro w u ją c e ludzi cudow nem i stolikam i lub złotonośnem i kurami, n igdy piękni królew icze nie trawili sw ych lat n a poszukiw an iu śp iący ch królewien. „B o jo w an iem jest byt n asz od w iecz
Nr. 6
S K R Z Y D Ł A
3
n y “J) — o tem w iedział świat od daw na, i wie ta k ż e poeta, ż y ją c y w okresie n aszeg o złotego wieku, nie ciężkich lat kryzysu. I ty się tej w alki nie p rze razisz, harcerko, bo zap ra w iasz się do niej oddaw - na. T y wiesz, że to wielka gra, którą chcesz i p o w in n aś wygrać — i w tej sk om p lik ow an e j i dłu giej grze życia, c z a se m ono sa m o w y zn aczy ci p o sterunek, czasam i zostaw i ci sw o b o d ę wyboru, c z a sam i na w yznaczonej ci d ro d ze b ę d z isz m o g ła s a m a wybrać sobie punkt szczegółow y. 1 zrobisz to z całą u w a g ą i czujn o ścią, b a d a ją c warunki, w ja kich się z n ala zła ś, i licząc się ze sw ojemi siłami i um iejętn ościam i. C z a s e m b ędziesz zgóry w iedzia ła, że na d a n y m po sterun ku w y pad nie ci się w y k a z a ć sp ra w n o śc ią słu żby np. sam ary tań skiej, na innym — g o sp o d arczej. 1 jeśli zad an ie jest w ażne sa m o w sobie, a nie przeznaczon e w yłącznie do u cz en ia się, to ch y ba wybierzesz to, z którego le piej potrafisz się wywiązać, do którego m a sz przy go tow anie odpowiednie, do którego sił ci nie z b ra k nie, którego wypełnienie da ci rad o ść do brze sp e ł n ionego zadania: w zględnie — p rz y g o tu je sz się do niego dodatkow o.
K oń cząc szko łę o g ó ln o k sz ta łc ą c ą , czy to pow szechną, czy średnią, — w ch od zisz w w ielką grę życia i przeż y w asz m om ent, kiedy od ciebie z a le ży, przy n ajm n iej w zn aczn y m stopniu, w ybór sta now iska, na którem przetrw ać ci przy jdzie nie g o dzinę lub trzy, lecz wiele, wiele lat życia. M asz praw o w yboru po sterun ku , na którym po w in naś być po ży teczn a i n a którym będzie ci dobrze, jeśli odpow iednio go w ybierzesz. D ziałaln o ść na nim d a ci w ła sn ą treść życia, C h y b a rozum iesz, że m usisz p rzy stąp ić do w y b ieran ia go z c ałą harcer sk ą rozw ag ą i czujnością, m u sisz to zrobić pod karą przegrania sw eg o życia.
D rużynow a ci i w Ł tem pom oże.
P o w ie ci, że tem przy go to w an iem najważniej- sz e m do w yboru po sterun ku życiow ego i zn ale zie niem so b ie m ie jsca w życiu, jest przygotow an ie zaw odow e. W c h o d z ą c w życie p o w in n aś być w czem ś sp raw n a, coś dobrze umieć: pielęgnow ać, w ych o w yw ać ludzi, h o dow ać rośliny lub zw ierzę ta,2) prow adzić g o sp o d a rstw o domowe, robić k a p e lusze, szyć ubrania... Je śli b ę d z ie sz potrzebow ała, p o s z u k a s z so bie warunków , by umiejętności twe przy no siły ci doch ód i z a sp o k o je n ie potrzeb, jeśli m asz zam ożn ych rodziców lub w y jdziesz bogato zamąż, nic na tem c h y b a nie stracisz, że będziesz coś dobrze um iała, a naw et może twoje g o sp o d a r stwo domowe i życie rodzinne z y sk a na tem, jeśli p o zn asz bliżej choć je d n ą dziedzinę ży cia i zet kniesz się w niej z realnem i w arun kam i pracy.
A teraz, jeśli p rzy stęp u jesz do sz u k a n ia sw e go zawodu, tego, który m a ci p o m ó c znaleźć m iejsce w świecie, m usisz zrobić sz e re g w yw iadów — nazew nątrz siebie i w g łąb siebie.
W y w ia d y nazewnątrz:
1. J a k ie zaw od y są od pow ied nie dla kobiet? 2. Ja k ie pracow niczki s ą n ajbard ziej w sp o łe
czeń stw ie potrzebne?
1) Szarzyński — Sonet.
-) M. U. „O wychowaniu w dziewczętach postawy do za wodu". „Skrzydła" 1931 Nr. 12, str. 3: „Najbardziej przeto od- powiedniemi zawodami są... zawody opiekuńcze, a więc zawo dy: nauczycielki, wychowawczyni, pielęgniarki..."
3. Ja k ie s ą możliwości k ształcen ia się z a w o dowego, to zn aczy jakie istnieją szkoły i kursy w m iejscu zam ieszk an ia i p o z a niem? 4. Ja kim w arunkom trzeba od pow iad ać, ab y
mieć pow odzen ie w d an ym zaw od zie (zd ro wie, uzdolnienie um ysłow e, uzdolnienie praktyczne, d o kład n o ść, system atyczn ość, sp o strzegaw czo ść, pom ysłow ość, stosun ek do ludzi)?
5. Ja k ie s ą możliw ości z aro b k o w an ia w róż nych zaw od ach ?
6. G d z ie istnieją i ja k d z iałają poradnie z a w odowe (dla abso lw en tek sz kó ł p o w sz e c h nych)?
W y w iad y nawewnątrz:
1. Do jakich prac m am zam iłow anie: ręcznych, czy um ysłow ych, praktycznych, czy teore tycznych. Który z pozn anych przeze mnie zaw od ów n ajba rd ziej mnie p o c ią g a i d la czego?
2. Ja k ie m am uzdolnienia, stopień zręczności, tem po pracy, stopień sk u p ien ia uwagi sz y b k o ść orjentacji, stosun ek do ludzi i t. p.? 3. Jakie m am w łaściw ości organizmu: stan
serca i płuc, w zrok i słuch, czy szybko się m ęczę i czem?
W w y w iadach n azew n ątrz zn ajd z iesz sobie odpow iednich informatorów, ludzi lub książki, w w yw iadach naw ew nątrz m usisz tropić sw oje w łaściw ości sa m a , ale na tem po p rzestać nie m o ż na: potrzebne może być i zd an ie od pow ied niego lekarza i serdeczn a, życzliw a opinja ludzi, którzy cię zn ają, którym p rzy szło ść tw o ja nie jest o b o jęt na, a więc rodziców, w ychowaw ców, drużynowej. Ja k trudno jest nieraz zd ać sobie spraw ę ze sw o ich właściw ości, jaki się m iew a m ylny s ą d o s o bie, i ja k łatw o d o zn ać zaw odu, w y b ierając się np. na stu d ju m w. f. z w a d ą serca, albo na p ie lęgniarstwo, m ając niecierpliwy stosun ek do ludzi. J a k łatw o m ożna się pomylić, biorąc chw ilow y n a strój za stałą skłonność, u le g a ją c zniechęceniu pod w pływ em przejściow ych niepowodzeń. N ieraz p rzy jacielsk a rozm ow a w zastę p ie więcej przyczyni się do p o zn an ia swych właściw ości, niż długie sam o t ne rozm yślania, tylko że słuszn ość zd a n ia k o le ż a nek m ożna, a pytan ie czy nie należy, spraw dzić w późniejszych obserw acjach siebie i w swojem w łasnem , głęb ok ie m sam o poczu ciu , w serdecznej rozmowie z kim ś starszym .
Im m ło d sz y jest ten, kto staje na rozdrożu i robi w ybór drogi, tem w ięk sza o d pow ied zialn o ść s p a d a na tych starszych , którzy z tytułu sw ego stan o w isk a s ą powołani do czu w an ia n ad p o stęp o waniem młodszych.
Ja k ie s ą obow iązki drużynowej w spraw ie wyboru zaw odu przez harcerki?
1. O bu d z en ie w dziew czętach, ewentualnie w ich rodzicach św iad o m o ści po trzeby przy go to w an ia zaw od ow ego i jego w ażn ości ze względów indyw idualnych (dobre sam o poczu cie — p o w o d ze nie w życiu) i sp o łe czn y ch (pożytek).
2. D oprow adzen ie do p o zn an ia z a s a d w y b o ru zawodu, t. j. zrozum ienia w ażn ości zam iło w a nia, uzdolnień, stanu zdrowia, realnych w arunków życia dziew czyny i jej środow iska.
4
S K R Z Y D Ł A
Nr. 6
3. P om oc w zbieraniu w iado m ości o zaw o dach i możliw ościach kształce n ia się ewent. sk ie rowanie do poradni zawodowej.
4. N astaw ian ie dziew cząt na przem yślenie spraw y zaw odu (potrzeba d łu ższ eg o czasu ) i ewent. pilnow anie tego procesu.
Dobre wyniki m oże d ać w y obrażenie sobie siebie w jak iejś pracy zaw odow ej, kolejno w coraz to innej i sp raw d za n ie, jak czu lib y śm y się w niej.
O czyw iście b ard zo łatw o jest popełnić wiele b łę d ó w przy poradnictw ie zaw odow em , u le g a ją c w rażeniom chwili, nie do ce n ia jąc m ożliwości roz wojow ych u dzieci-absolw entek sz kó ł p o w sz ech nych, lub u n ieskrystalizow an ych przew ażn ie je s z cze kilkunastoletnich dziewcząt. Przy zam iłowaniu, w ytrw ałych d ąż en iach i sy stem aty czn ej pracy, zw ła szcza pod dobrym kierunkiem, dochodzi się do znacznych rezultatów, których nikt nie m oże p rze widzieć przed rozpoczęciem pracy, a naw et na jej początku. D latego też nie n ależy zajm o w a ć zbyt po śpiesznie z d ecy d o w an eg o stan o w isk a w spraw ie wyboru takiego czy innego zaw od u lub porzucenia go. N aw et fachow i doradcy w y ra ż a ją 'oględnie sw e zdanie — d ruży now a spełni sw oje zad anie, jeśli wyrobi w dziew czętach przeko n an ie o w a ż ności spraw y i kon ieczn ości w e jścia w życie w u z brojeniu zaw o d o w em , jeśli p o m o ż e w zebraniu in- form acyj i przyczyni się do w yrobien ia możliwie trafnego są d u o w łaściw ościach dziew czyny w niej sam ej.
R esz tę jej zostawm y'3 * 5).
C ecylja Swiderkówna
Wytyczne dla drużyn
starszych dziewcząt
Drużyny starszych dziewcząt, obejm ujące mniej- więcej dziewczęta w wieku od 16—20 lat, złożone z różnego elementu, a więc drużyny mieszane pra cują z natury rzeczy metodą odrębną, niż drużyny młodszo-harcerskie. Metoda pracy w drużynie star szych dziewcząt może i powinna być różnorodna. Od drużynowej zależy dobór metod i umiejętne dosto sowanie ich do poziomu dziewcząt.
Najważniejsze miejsce będzie zajmowała meto da samokształcenia tak wśród uczenie liceum i abso l wentek gimnazjum, jak również i w zastępach dziew cząt po szkole powszechnej t. zw. pozaszkolnych, czy dziewcząt pracujących, które przyzwyczajać na leży do samodzielnej pracy nad intelektem. W zastę pach dziewcząt z wykształceniem w zakresie szkoły powszechnej jest metoda samokształcenia przede- wszystkiem wskazana, należy jednak stosow ać ją bardzo ostrożnie i bardzo powoli przyzwyczajać dzie wczęta do tej pracy. Pierwszem zadaniem byłoby
3) Patrz. Art. U. M. „Skrzydła” r. 1931 Nr. 10-11 i 12. Artykuły w „Kobiecie Współczesnej”, w „Świecie Dziewcząt” „po skończeniu gimnazjum”, w „Dla Przyszłości”. Serję broszu rek o zawodach wolnych, wyd. Tow. Eugeniczne w Warszawie. „Na drogę życia” wyd. we Lwowie w 1934 — przewodnik przy wyborze kierunku studjów wyższych. Film „Służby Obywatel skiej” o zawodach dla dziewcząt (po szkole powsz.) Wykłady z zakresu poradnictwa zawodowego w większych miastach (Warszawa, Łódź, Toruń),
nauczyć czytać. Pom ocą byłyby sprawności, czytel niczki gazet i miłośniczki książki, które nauczyłyby interesować się tern, co się dzieje w świecie i tern, co ciekawego można znaleźć w książce. Sprawność czytelniczki gazet wprowadziłaby w zastępie koniecz ność systematycznego czytania dzienników, wyławia nia z nich rzeczy ważnych, podział pracy przez uło żenie i rozdzielenie poszczególnych działów: („Polska w św iecie”, „Co się dzieje w P o lsc e ", „Technika i literatura", „Sp o rt" i t. p.) zainteresowałaby pracą tą wszystkie dziewczęta, dałaby pole do pomysło wości przez układanie gazetki ściennej. Drugim eta pem pracy samokształceniowej mogłaby być spraw ność „miłośniczki książki". Konieczność uchwycenia i zanotowania w „dzienniczku lektury" wartościowych momentów z czytanej książki, referowanie jej na zbiórce, wspólna dyskusja nad treścią, sytuacjami czy charakterami może zainteresow ać dziewczęta, a uczy umiejętności czytania. Dla dziewcząt o wykształce niu gimnazjalnem rozszerzeniem tej sprawności bę dzie sprawność bibljotekarki.
Dalsze wprowadzenie w umiejętność pracy sa mokształceniowej to sprawność „tropicielki wielkich ludzi". Tu już zastęp czy zespół (zależnie od tego ile dziewcząt i które zdobywają tę sprawność) nie tylko przyjmuje i wybiera wartości, które mu daje gazeta czy książka, ale tropi i szuka w szeregu ksią żek i pism tego, co mu do kształcenia potrzebne, sięga już do dzieł popularno naukowych, a nawet nie kiedy i naukowych, przygotowując odczyty i uroczys tości poświęcone wielkim ludziom.
Samokształceniu towarzyszy nieodłącznie sam o wychowanie. Prawy, silny charakter to największa wartość człowieka i dlatego wszystkie poczynania w pracy ze starszemi dziewczętami muszą być prze pojone myślą czy i jakie wartości wychowawcze d a na praca do ogólnego dorobku dziewcząt wnosi. Już powyżej podane sprawności wyrabiają systematycz ność (czyt. gazet) poszanowanie publicznego dobra (miłośniczka książki), zrozumienie i uznanie wielkich czynów (tropicielka wielkich ludzi) i t. p. Te war tości wychowawcze trzeba z nich wydobyć i w pracy samokształceniowej podkreślić. W pracy samowycho- wawczej od samego początku należy przyzwyczaić dziewczęta przedewszystkiem do kontrolowania tego, co zrobiły, a więc stałego porównywania zamierzeń z wynikami.
Powinno im wejść w przyzwyczajenie zawsze zdawać sobie sprawę z tego, co zostało wykonane. Każda praca dziewcząt powinna być oceniona. Pó ź niej należy wprowadzić jako moment wychowawczy już nietylko samą ocenę tego, c o zrobiły ale i j a k zrobiły. J e s t to rzecz bardzo trudna, krytykować dru gich to łatwo ale krytykować i ocenić siebie jest bardzo trudno. Ocenę dokonanej pracy prowadzić można w procentach czy punktach, wprowadzając ja ko najważniejsze momenty do oceny: postawę har cerską dziewcząt wobec i w czasie dokonywanej pra cy i współdziałanie całej grupy (zastępu czy zespo łu). Przyzwyczaić dziew częta do samooceny będzie trudno, trzeba zacząć od ćwiczeń i gier, nauczyć patrzeć na siebie i staw iać sobie stopnie. Gdy wy robienie pod tym względem wzrośnie i samoocena będzie się zgadzała z oceną drużynowej, wprowadzić można, ale bardzo ostrożnie, moment współzawod- | nictwa. J e s t to sposób skuteczny, ale obosieczny, bo I doprowadzić rnoże do nieszlachetnej rywalizacji.
Nr. 6
S K R Z Y D Ł A
$
Zwłaszcza trzeba być ostrożną tam, gdzie jest dru żyna mieszana. Przy wprowadzeniu momentu współ zawodnictwa baczyć należy, by współzawodniczące zastępy były mniejwięcej na jednakowym poziomie wyrobienia harcerskiego, ażeby w ocenie nie wypadła zbyt wielka różnica, stwarzająca z jednej strony znie chęcenie i rozgoryczenie, z drugiej strony zarozumia łość i pewność siebie. D opuszczać do współzawod nictwa można tylko w tych pracach, w których wszystkie zastępy mają jednakowe szanse.
Jednym ze sposobów wychowania starszych dziewcząt jest omówienie z niemi różnych przypad ków niedociągnięć pod względem etycznym na pod stawie konkretnych zdarzeń z ich życia wziętych. Tu zachodzi konieczność poznania ze strony drużynowej dziewcząt nietylko w drużynie, ale i w środowisku w jakiem się obracają, w jakiem żyją. Ta koniecz ność jest dowodem, że drużyna starszych dziewcząt nie może być liczniejsza nad jakieś 18—20 dziewcząt.
Do metod, jakie dobrze jest stosow ać w dru żynie starszych dziewcząt, należy zdobywanie zespo łowe sprawności specjalnych np. z zakresu wych. fiz. (P. O. S., O. S., O. O. N.), z zakresu p. do o. k. sportu, gospodarstwa domowego i t. p. W tym wy padku zachodzi konieczność wciągnięcia do współ pracy instruktorek specjalności. O ile takich niema, można się zwrócić do specjalistek czy fachowców z poza harcerstwa, tylko wtedy drużynowa musi zwró cić uwagę na to, by tą drogą zdobyte wiadomości przećwiczyć w grach i ćwiczeniach harcerskich. Np. podczas kursu łączności wielką radość dziewcząt wzbudziło zorganizowane późnym wieczorem ćw icze nie dwóch zastępów, którego głównym momentem była sygnalizacja świetlna z dwóch stron Wisły. Do tworzenia i dawania pomysłów takich gier i ćwiczeń trzeba wciągnąć dziewczęta. W związku z w. f. pa miętać należy, że ćwiczenia gimnastyczne i sport d a ją bardzo dużo momentów wychowawczych, a zespo ły z różnych działów sportu czy p. do o. k. stające do zawodów międzynarodowych, czy nawet między- org anizacyjnych dają dużo zadowolenia dziewczętom w tym wieku i zmuszają je do systematycznego ćwi czenia, pomijając już to znaczenie, jakie mają dla zdrowia.
Je d n ą z metod, którą trzeba stosować jak naj częściej, to wycieczka, wycieczka w ściśle określo nym celu, dająca wyraźne korzyści. Dziewczęta w tym wieku lubią wędrować. Dużem wzięciem c ie szą się wycieczki przyrodnicze. Jeżeli drużynowa sama nie jest przyrodniczką, to można wejść w kon takt z najbliżej istniejącem Tow. Ochrony Przyrody, czy Towarzystwem Miłośników Przyrody, czy Tow. Krajoznawczem, które bardzo chętnie przyjmuje za stęp czy drużynę na swą wycieczkę, prowadzoną pod fachowem kierownictwem.
Pewien hufiec, zgłoszony jako członek do Tow. Miłośników Przyrody, brał udział w wycieczkach te go Towarzystwa. Najwięcej korzystała z tego druży na t. z w. pozaszkolna t. j. starszych dziewcząt, które jak dzieci cieszyły się, gdy łapały w stawach i kału żach lub jeziorach różne „robaki", by je w słojach z triumfem przynieść do izby i hodować według wskazówek przyrodnika. Na ogłoszoną wycieczkę: — podchodzenie ptaków śpiewających, — o 5-tej rano stawiło się 3-ch miłośników przyrody i 11 dziewcząt z tej drużyny pozaszkolnej, liczącej 12 harcerek. T a ką samo wziętością cieszą się wycieczki krajoznawcze,
ale tu już musi być pewne przygotowanie. Spraw ność „miłośniczki (Pomorza) regjonu" przyczynić się może do przygotowania dziewcząt w tym zakresie. Ja ko jedna z metod pracy może służyć przeprowa dzenie biegów i ćwiczeń z zakresu trzech pierwszych stopni organizacyjnych, jako sprawdzenie tych stopni. Wtedy trzeba do programu prób dodać utrudnienia, dostosowane do poziomu dziewcząt. Np. punkt z pró by ochotniczki: „Zna chorągiew barwną i herbową Polski" — można rozszerzyć przez dodanie znajo mości bandery marynarki handlowej i wojennej, ban dery Prezydenta, dawnej bandery polskiej, sposoby ich wywieszania; na podstawie tej ułożyć grę czy ćwiczenie, względnie polecić dziewczętom zrobić wy wiad na ten temat i przygotować ćwiczenie. Inny punkt: „Zna Prawo Harcerskie". Do poszczególnych punktów prawa dobrać postacie wielkich ludzi i wska zać gdzie i kiedy oni ten punkt prawa realizowali. Punkt z próby pionierki: — „Zna przynajmniej 15 g a tunków zwierząt krajowych", (umiejętność podchodze nia, umiejętność patrzenia (spostrzegaw czość) i wi dzenia. Punkt z próby samarytanki: — „Zna najpo spolitsze rośliny jadalne" — dla starszych dziewcząt: Ułożyć menu 3-ch obiadów z roślin jadalnych, spo tykanych w naszej okolicy; inne utrudnienie: menu z roślin jadalnych dziko rosnących. Można dziewczę tom polecić samym obmyślać ćwiczenia, jeden zastęp dla drugiego.
Bardzo ważnym momentem wychowawczym jest umiejętne zorganizowanie pracy społecznej drużyny. T u znakomicie pomagają sprawności społeczne odra- zu w życiu realizowane. Zastępy zdobywające spraw ność „Pracownicy świetlicy" mogą doskonale reali zować zdobywanie sprawności tej na terenie świetlic szkolnych szkól powszechnych, gdzie pomoc ich zo stanie przyjęta z wielką wdzięcznością; zastępy zdo bywające sprawność „Opiekunki dzieci” mogą pomóc drużynowej zuchów, prowadząc pewne zajęcia w gro madach zuchowych.
Jednym jeszcze ważnym momentem wychowaw czym jest wyrobienie zamiłowania i szacunku dla swojego zawodu, o ile mamy do czynienia z dziew czętami, które zawodowo nie pracują.
Np. praca hafciarki zawodowej ogranicza się do kopjowania banalnych wzorów. Wskazując bogactwo motywów i barw tkwiące w sztuce ludowej polskiej, zorganizować zbieranie motywów haftu ludowego i układania z* nich wzorów dostosowanych do po trzeb (serwety, poduszki, fartuszki, kołnierzyki) ozdo bienie izby w pewnym stylu regjonalnym czy nowo czesnym i t. o. Tern zainteresować można i zastęp dziewcząt zawodowo pracujących i zastęp licealny, i nawet stworzyć źródło zarobku, jeżeli się weźmie pod uwagę, jak mało smaku estetycznego wykazują sklepy z robotami i wzorami robót t. zw. kobiecych. W związku z tern dążyć należy, by drużyna dziewcząt starszych mogła stworzyć sobie jakie stałe źródło za robku, gdzie uwydatniłaby się wartość współpracy mieszanego zespołu.
Tych kilka uwag wskazuje, że drużynowa dru żyny dziewcząt starszych musi być albo wszechstron nie uzdolniona albo umieć dobierać sobie pomoc in struktorek specjalności czy fachową osób z poza har cerstwa. Metody stosowane muszą być rozmaite, program gruntownie przemyślany i dostosowany do zainteresowań i poziomu dziewcząt, umiejętnie pod sunięty i konsekwentnie realizowany. Bogactwo
spraw-6
s K R Z Y D L A
Nr. 6
ności z najróżnorodniejszych działów pozwoli czerpać pełną garścią, należy tylko pamiętać, aby nie za du żo chwytać odrazu i nie za bardzo się rozpraszać bo lepiej „mało a do brze” , „pomału a pewnie". Wartość zaś pracy harcerskiej polega nie na ilości, a tylko i jedynie, na jakości. Helena Paw łow ska
Z doświadczeń lat minionych
Zbliżają się wakacje, a z niemi Zlot. Przygoto wania do niego przysłaniają wszystko. Główna uwa ga instruktorek i drużynowych koncentruje się na dziewczętach, które w Zlocie wezmą udział. Życie harcerskie tętni gorączkowo; mało kto myśli o tern, co będzie po Zlocie, mało kto troszczy się o te, które nie pojadą. Spojrzenia wszystkich biegną ku Spalę.
Dlatego może właśnie warto „o d p ocząć" przez chwilę myśląc o czem ś innem i dla kogoś innego. 0 tern, co było dawno, w roku 1916-17, o tern co planowano w IX b okręgu od listopada 1916 r. istnie jącego Związku Harcerstwa Polskiego.
IX b Okręg — gdzie on leżał? Ktoś stara się sobie przypomnieć, ktoś wspomina jak rzecz „górną 1 chmurną" — ktoś patrzy pytająco... Tak dawno...
A przecież w owych dawnych latach na terenie IX b okręgu ZHP, obejmującego żeńskie drużyny Z a głębia Dąbrowskiego, tętniło bujne, młodzieńcze ży cie. Tworzono rzeczy nowe, budowano przyszłość harcerstwa, jednocześnie kształtując siebie, — tak,
jak dzisiaj po „wielu latach" my czynimy, jak nadal czynić będą ich i n asze zastępczynie na nieprzerwa nym szlaku harcerskim. O tej porze roku i one „ko menda IX b Okręgu" myślały o tern, jak spędzą wa kacje harcerki z ich drużyn.
Spójrzmy w przeszłość mimo tak bardzo gorą cych tygodni przedzlotowych i to co ujrzymy, takie jakie nam może być dziś potrzebne, przenieśmy w na szą teraźniejszość i najbliższą przyszłość.
1. D r u ż y n y w a k a c y j n e .
...n a jw a ż n ie jsz ą pracą komendy stało się opra cowanie programów dla jednostek i drużyn na okres wakacyjny. Instrukcje w tej sprawie w odbitkach hektograficznych poszły w teren, do drużyn. Odbitki te, zachowane wraz z raportami w Archiwum NZHP pozwalają nam dzisiaj zaznajomić się z pracą waka cyjną harcerek w r. 1917.
Czytamy w instrukcji:
„N adchodzą wakacje, wymagające i umożliwia jące nam wydatniejszą pracę harcerską. Należy się do niej zabrać żwawo.
1. Program nadesłany przez Komendę Okręgu należy rozłożyć na m iesiące czerwiec, lipiec i sierpień.
2. Szarże (zastępowe) winny otrzymać bardzo dokładny program i wskazówki miesięczne.
3. Dziewczęta w y jeżdżające na wieś winny być zaopatrywane w „Instrukcje dla wyjeżdżających” .
4. Pracę należy uzależnić od kolonji skauto wych, które odbędą się w sierpniu".
Nasze patronKi.
Ani e l a S z y c ó w n a
44 Warszawska Nauczycielska Drużyna Har cerek im. Anieli Szycówny nadesłała poniższy artykuł w XIV rocznicę śmierci Patronki. Aniela Szycówna urodziła się w Warszawie 31 lipca 1869 r. Wkrótce po ukończeniu szkoły śred- j
niej rozpoczęła zawód nauczycielski. Równocześnie z pełnieniem obowiązków w szkole, oddała się z ca łym zapałem samokształceniu pedagogicznemu, któ rego w owych czasach nie mogła zdobyć drogą sy stematycznej nauki szkolnej. Dokoła pedagoga Wła dysława Dawida skupiło się grono osób pragnących zdobywać wiedzę pedagogiczną. Do najwybitniejszych jego uczenie należała Szycówna. Wkrótce stała się współpracowniczką uczonego i kontynuatorką zapo czątkowanej przez niego gałęzi wiedzy, psychologji dziecka. W wyniku swych badań nad poznaniem psychiki dziecka polskiego w r. 1899 wydaje książkę p. t. „Rozwój pojęciowy dziecka w okresie 6— 12 lat". Do tego samego zakresu należy rozprawa p. t. „Jak badać umysł dziecka" (Warszawa 1904) obok zagadnień dotyczących psychologji dziecka, porusza też autorka tematy z zakresu pedagogji, które opra cowuje z niezwykłą sumiennością na podstawie d o świadczenia, zdobytego w pracy szkolnej. Jedną z najlepszych jej prac w tej dziedzinie jest książka p. t. „Ogólne zasady nauczania z zastosowaniem do potrzeb szkoły elementarnej". Ostatnie dwa lata swe go życia poświęciła Szycówna opracowaniu dzieła
p. t. „Metodyka wypracowań" (Warszawa 1921). J a ko przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Badań nad Dziećmi, gromadziła wypracowania piśmienne dzieci polskich ze wszystkich prawie dzielnic i na podstawie tego materjału opracowała powyższą książkę. Oprócz tych dzieł ogłasza sporo artykułów i rozpraw z zakresu psychologji dziecka, pedagogiki, metodyki, dydaktyki w czasopism ach naukowych i pracach zbiorowych, np: w „Prądach w nauczaniu języka ojczystego” . J e s t współpracowniczką „Wycho wania w domu i w szkole", „Nowych Torów ", które redaguje od r. 1908, „Muzeum", „Ruchu P ed agogicz n eg o ” i innych.
Chcąc mieć pojęcie o tej niezmordowanej dzia łalności pedagogiczno - literackiej Szycówny, trzeba zajrzeć do bibljografji, którą wydała przed Kongre sem brukselskim w języku francuskim p. t. „Biblio- graphie pedologique polonaise" (Warszawa 1911). Każdy ważniejszy objaw w życiu pedagogicznem za granicą i w Polsce śledzi i omawia w prasie, aby zainteresować szerokie sfery nauczycielskie, aby utrzymać kontakt z nauką i postępem pedagogicznym. To też Szycówna wiele ma w tern zasługi, że życie pedagogiczne w P o lsce coraz żywszem biło tętnem. Pracuje nietylko nad rozwojem myśli pedagogicznej w Polsce, ale czuwa zarazem, by naród nasz jakkol wiek pozbawiony naówczas samodzielnego bytu poli tycznego, nie pozostawał na uboczu w zbiorowych usiłowaniach i w zbiorowej pracy kulturalnej naro dów wolnych. Ja ko przedstawicielka polskiego świa ta pedagogicznego bierze czynny i żywy udział
Nr. 6
S K R Z Y D Ł A
7
Dołączony do instrukcji „Program harcowania" obejmował 3 części:
„I. C zęść umysłowa. Doskonalenie zmysłów, ja ko środek do zdobycia obrazu świata, otaczającego harcerkę... Ćwiczenia samodzielności w myśli i w czy nie... Poznawanie Polski...
11. Część moralna. Harcerka na łonie natury pa mięta, że jest przyjaciółką zwierząt i roślin... Piękno ziemi i piękno duszy harcerki... Prawdziwe piękno, polegające na harmonji wewnętrznej... Silna wola ja ko broń harcerki... Codzienne ćwiczenia woli...1)
Część III programu była dostosowana do zbio rowego życia harcerek i oparta na haśle „W pole, w las zastępy harcerskie".
Powyższy program objaśniały „wkazówki dla drużynowych". Zawierały one rady metodyczne, wy kaz książek pomocnych w pracy, wezwanie do kom pletowania ekwipunku polowego i jego listę i t: p. Formę pracy wakacyjnej dziewcząt nie wyjeż dżających z miast ustalał następujący regulamin:
„1. Harcerki, pozostające w danej miejscowości na czas wakacyj, grupuje się w drużyny wakacyjne, tworząc zastępy według wieku i wyrobienia harcer skiego. Każdy zastęp prowadzi jakąś pracę społeczną: a) kurs dla poprawkowych uczenie (mających po wakacjach zdawać uzupełniające egzaminy do na stępnej klasy).
b) kurs dla analfabetów.
c) kurs historji i geografji ojczystej. d) opieka nad gromadką dzieci z ulicy.
*) Poszczególne części programu, tu podane w ogólnym zarysie, rozwinięte były w szczegółach.
e) zbieranie kolekcyj przyrodniczych dla szkół ludowych".
Praca zastępu była według tego regulaminu uję ta w trzy zbiórki tygodniowo: 1) „wyjście w pole z ćwiczeniami", 2) „zbiórka w celu pracy specjalnej (kurs samarytański, sygnalizacja, przyroda i t. p.)“ , 3) „praca sp o łe cz n a” .
Cała drużyna wakacyjna miała polegać na jed nej większej wycieczce na miesiąc, prowadzonej przez drużynową. Do obowiązków drużynowej należało po nadto wizytowanie zbiórek; wycieczek zastępów, urządzanie rad drużyny i t. p.
Nasuwa się pytanie jaki był charakter i jaki d o robek pracy, prowadzonej według tych instrukcyj i programów. Otóż, jak stwierdza raport Komen dantki Okręgu, druchny Ludmiły Wasilkowskiej, w miastach na Czas wakacyj pozostały 272 harcerki z ośmiu drużyn.
Utworzono z nich zastępy i drużyny wakacyjne i prowadzono normalne zbiórki, według programu Ko mendy Okręgu. Prócz tego 18 harcerek uczęszczało na kurs instruktorski, który trwał do wyjazdu na ko- lonje.
Drużyny przygotowywały się do dnia harcerskie go, który miał się odbyć w jesieni. Zastępy i posz czególne jednostki przygotowywały prace na wystawę, popisy z sygnalizacji, ratownictwa, kucharstwa, gim nastyki, zabaw i gier harcerskich.
Cztery mieszkanki Sroduli, harcerki z drużyny im. Narcyzy Żmichow’skiej, córki robotników i ucze- nice prywatnej szkoły powszechnej, zorganizowały w czasie wakacyj stałe gry i zabawy dla dzieci z przedmieścia. Korzystało z nich blisko 100
dzie-w międzynarododzie-wych kongresach dzie-wychodzie-wania dzie-w P a ryżu, Genewie i Brukseli, głosząc wszędzie i stwier d zając czynem, że naród, pozbawiony chwilowo włas nej państwowości, żyje, że czuwa nad wychowaniem pokoleń, owianych duchem wolności i niepodległości. Działalność Szycówny jako nauczycielki również była owocną. Wychowała liczne zastępy nauczycielstwa, ucząc i wykładając w różnych zakładach i na waka cyjnych kursach. Do ostatniej chwili swego życia pracowała jako profesorka w Wolnej Wszechnicy Pol skiej, gdzie miała katedrę pedagogiki. W r. 1920-ym objęła stanowisko redaktorki „Szkoły Powszechnej", które powierzyło jej już polskie Ministerstwo Wyz nań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Jeżeli dopełnimy działalność Szycówny szeregiem pominię tych tutaj prac takich jak „Kwiaty i dzieci", „Dzieci l i ptaki", „Dzieci i zwierzęta", ujęte z punktu widze nia psychologicznego, podręczniki, tłumaczenia, bro szurkę „O powinności nauczyciela i jego kształce niu” , „Kobieta w pedagogice” , w reszcie ciekawą po- i wiastkę p. t. „Jak się we mnie obudziło i rozwinęło powołanie nauczycielskie” oraz „Dziewczę polskie", książka dla dorastających panienek i inne, to otrzyma my obraz bogatej spuścizny literacko-pedagogicznej, j świadczącej o niezmordowanej pracowitości autorki. Spuścizna ta jest owiana gorącem ukochaniem szko ły i dziecka polskiego, dla dobra którego pracowała
bez wytchnienia.
W dziejach polskiej pedagogiki Szycówna od e grała zaszczytną rolę „jako strażniczka ducha naro dowego w czasach niewoli i jako budowniczka pol
skiej szkoły w chwili jej odrodzenia w wolnej Rze czypospolitej".
* * *
„Bywają ludzie, którzy myślą swą i działalnością wyprzedzają swój czas; bywają tacy, którzy „ c z u ją ” chwilę dziejową i jej potrzeby i wyrażają w swej pracy tę właśnie chwilę". Do tych ostatnich należy Aniela Szycówna.
Działalność Szycówny jest znakomitem odzwier ciedleniem epoki, ducha czasu. Kto pamięta te cza sy, dla tego z każdej książki Szycówny przemawia atmosfera końca XIX ego i początku XX-ego wieku. Charakteryzuje tę atmosferę wiara w postęp i kult wiedzy. Istnieje przekonanie, że przez naukę odkry wa się prawdę, dochodzi się do idei humanitarnych, do lepszych form życia. Stąd popularyzacja wiedzy, samouctwo. Atmosfera w Polsce (w dawnej Kon gresów ce) w tym czasie jest specjalna. S ą to cięż kie czasy ucisku narodowościowego. Ucisk ten od czuwają przedewszystkiem pracownicy umysłowi a w pierwszym rzędzie nauczyciele. Inne zawody jak np. inżynierowie znajdują dla siebie teren pracy, nauczyciele teoretycy, pedagogowie nie mają wogóle pola do działalności. Były tylko szkoły rosyjskie. Istniało trochę pensyj żeńskich — nie mogły one jednak dać szerokiego pola do działalności. Inicja tywy swej nie mieli możności realizować. Istniało wprawdzie nauczanie domowe i instytucje tajnego nauczania, ale praca na tym terenie groziła więzie niem, to też pracy tej oddawali się tylko ludzie, któ rzy zdecydowani byli ponosić konsekwencje swych
8
S K R Z Y D Ł A
Nr. 6
ci. Te sam e dziewczynki zorganizowały przygoto wawcze zastępy wakacyjne.
Je d n a z nich utworzyła bibljotekę dla m iesz kańców Środuli. Najpierw zachęciła kolegów ojca, by zebrali razem wszystkie książki, jakie mają u sie bie, a następnie by zgodzili się wpłacić jednorazową sumę na zakup nowych książek i opłacać składki miesięczne. W ten sposób powstała na Sroduli pierwsza czytelnia, prowadzona przez harcerkę, dziec ko niemal.
Z innych prac społecznych raport komendantki wymienia następujące: szycie bielizny dla biednych dzieci, bezinteresowną pracę kilku harcerek w ochron kach, przygotowanie niezamożnych harcerek (uczenie szkół początkowych) na pensję i potem umożliwienie im kształcenia się, opiekę nad grobem legjonisty, zorganizowanie drużyny wakacyjnej w Gidlach
Wspólną pracą wakacyjną drużyn męskich i żeń skich Zagłębia była pomoc przy budowie pomnika T adeusza Kościuski na Pogoni. Młodzież harcerska kopała fundamenty, woziła taczkami ziemię i t. p. Nazwisko kierowniczki tych robót zostało umieszczo ne w akcie erekcyjnym pomnika obok nazwisk jego założycieli.
2. K o l o n j a r o b o c z o - i n s t r u k t o r s k a . W sierpniu odbyła się w Cieszkowach kolonja roboczo-instruktorska, prowadzona przez Komendant kę Okręgu i jej zastępczynię druchnę Ewę Tau- zowską.
Charakter kolonji dokładnie przedstawia raport wysłany do Głównej Kwatery:
„Zadaniem kolonji w Cieszkowach było naucze nie planowego, pracowitego i wspólnego życia. W tym
celu ułożono regulamin i porządek dzienny, które miały życie normować. Regulamin obejmował obo wiązki członkiń i określał charakter całości jako ko lonji instruktorsko-roboczej.
Porządek dnia rozpadał się odpowiednio na dwie części: roboty dla dworu") i zajęcia skautowe.
Pobudka o godz. 5-ej (później o 6-ej), ranek rozpoczynał się od „Roty" i gimnastyki, robota trwa ła od 8-ej do 12-ej. Wykonywano następujące prace: pielenie i gracowanie ogrodu dworskiego, zbieranie owoców, grabienie siana, wiązanie i układanie snop ków zboża w stodole. Oprócz tego do kolonji nale żało całe gospodarstwo mleczne: dyżur przy udoju, centryfuga, wyrób masła i serów. Wpływ pracy fi zycznej był tylko dodatni: niejedna skautka nauczyła się wytrwałości, bo po tygodniu zniknęło już począt kowe ociąganie się z robotą, wyczekiwanie chwili spoczynku jako celu, a nie środka do nabycia nowej energji.
Popołudnia przeznaczono na zajęcia skautowe których treść podawano w rozkazie dziennym w przed dzień na wieczornej zbiórce, kiedy załatwiano wszyst kie urzędowe sprawy.
Członkinie kolonji były m aterjałem stosunkowo mało wyrobionym i dlatego tern większy mógł być wpływ kolonji. Wszystkie pierwszy raz zetknęły się z praktyką skautowego życia i dlatego Komendantka Kolonji ograniczyła ilość zajęć teoretycznych do m i nimum, natomiast nacisk kładła na prace w obozie.
Zbudowano bowiem obóz na 14 ludzi. Trzy dni obozowania pod szałasam i dały dokładny obraz
2) Za roboty dla dworu kolonja otrzymywała mieszkanie, opał, warzywa, owoce, nabiał.
poczynań. Tak więc szkół polskich prawie, że nie j było, instytucyj naukowych, które mogłyby tę akcję finansować, również nie było, to też istniała tylko inicjatywa prywatna ludzi naprawdę bezinteresownych, którzy nie mieli na widoku nic, prócz dobra sprawy. Każdy z pracowników mógł jedynie tylko bezintere sownie pracować. Nie było również mowy o emery turze czy dobrej pensji. Do karjery praca ta nie prowadziła. W tych to czasach zjawia się na wi downi trójca nieżyjących już dzisiaj pedagogów praktyków i teoretyków — Władysław Dawid, S t a nisław Karpowicz i Aniela Szycówna.
Nie mogę pominąć sylwetki człowieka, tak jak mi się rysuje ze wspomnień osobistych. Była maleńka, wzrostu dziecka 12-oletniego, ułomna, brzydka, bardzo krótkowzroczna, przytem nierówno patrzała, w wielkich okularach; miała przykry chrypo- waty, bezdźwięczny głos ludzi garbatych — duże spokojne i rozumne oczy — maleńkie, delikatne rę ce. Miała śmieszne ruchy i gesty, wywołujące nie rzadko reakcje audytorjum. Wszystkie te warunki zewnętrzne, mówiąc językiem psychologji indywidual nej Adlera, wytworzyć mogły u Szycówny poczucie małowartościowości i konflikt z otoczeniem, sprzyja ły bowiem złośliwości, goryczy, podejrzliwości. Ani śladu tych cech u Szycówny.
Pogodna, wybitnie życzliwa człowiekowi, uczyn na, wolna od zgryźliwości, ambicyj i ambicyjek — pracownica niestrudzona Wszystkie siły żywotne — których było widać bardzo dużo w mizernem ciele — skierowała ku pracy nauczycielskiej i pedagogicznej,
j która jej widocznie starczała za wszystkie inne war tości życia, Wymieniłam trzy nazwiska, reprezentu jące ówczesną polską myśl pedagogiczną. Z pośród tej trójcy Szycówna była typową pracownicą. W dzie dzinie wychowania myśl jej nie szuka wielkich syn tez, nie wybiega ku wizji przyszłości, nie jest rewo lucyjna, nie tworzy ideologji o podłożu filozoficznem; nie odrywa się od rzeczywistości. Szycówna widzi i czuje dokoła siebie tyle zadań konkretnych do spełnienia, tyle braków do uzupełnienia — że tej c o dziennej mrówczej pracy, obliczonej na doraźny po żytek, tym drobnym posunięciom — tej działalności „krok za krokiem" — mrówczej robocie — o d d aje się całkowicie..."
„C zas idzie naprzód — przynosi z sobą wiele nowych zagadnień, przynosi również dew aluację p o przednich zdobyczy i uznanych dawniej wartości. Nie używamy dziś w szkołach podręczników Szy cówny, nie używa się książek Szycówny w zakładach kształcenia nauczycieli a rzadko chyba wspomina się tam jej nazwisko. Zeszła w zapomnienie wraz z epoką, w której żyła, a którą tak rozumiała. Po została jeszcze we wspomnieniach osób, które ją znały, jako człowieka szczerze, bezinteresownie i bez zastrzeżeń oddanego bliskiej sobie sprawie.
Drużynie harcerskiej, która nosi jej imię, postać Szycówny powinna być duchowo bliska przez cechy charakteru tej pracówniczki” 2 *).
*) Wyjątek z wykładu pani Dr. M. Librachowej, p. t. „Charakterystyka twórczości Anieli Szycówny".
Nr. 6
S
k r z y d ł a9
życia obozowego, ujawniły cały urok samodzielnego bytowania w lesie, a zarazem wykazały dziewczętom braki jak np. tchórzliwość (nocne warty), niedokład ność (dziury w szałasie), brak inicjatywy (wałęsanie się i pytanie: „co dalej ro b ić ?”).
Cykl gawęd, zakreślony w programie, nie został wyczerpany, gdyż urządzono nadprogramowe wyciecz ki. Najwięcej zainteresowania wzbudziła kwestja ćwiczenia woli. W codziennem życiu kolonjalnem harcerki pokonywały słabostki charakteru, uczyły się zwyciężać siebie.
Dziewczęta chętnie stykały się z ludem, lecz stwierdzały niemal wszystkie, że rozmowa z nimi sprawia im pewną trudność; czuły onieśmielenie, z którem walczyły.
Praca jednostki sprowadzała się do obowiązku czynienia ciągłych spostrzeżeń, wykonywanie prac w obozie z największą samodzielnością i prowadzenia „Vade m ecu m “ .
W tym „przewodniku" harcerki umieszczały no tatki z wykładów i gawęd, rysunki prac, uwagi włas ne z życia kolonjalnego, wrażenia z wycieczek. P od kreślało się zupełną indywidualność w prowadzeniu „V ad e m ecum ” . Przez to stało się ono ćwiczeniem cierpliwości dla ogółu, a prawdziwą przyjemnością dla kilku jednostek. Stan „Vade m ecum " świadczył o intensywności pracy danej jednostki.
Harmonja między koleżankami była zupełna, kilka momentów podniosłych złączyło wszystko jesz cze silniej i z kolonji pozostało niezatarte wspom nienie"3).
Sprawności gospodarcze w drużynach
wiejskich.
D a je m y znowu do w y p ró b o w an ia 2 projekty sp raw n o ści d la dziew cząt wiejskich.
O b ie ty c z ą tego sa m e g o przy go to w an ia do d o b rego g o sp o d a r o w a n ia w domu wiejskim — tyle, że pierw szy p ro g ram jest d la małej 12 letniej gosposi a drugi d la starsze j często sam o dzieln ej g o s p o d y ni. P o trz e b a dw u od rębn ych pro g ram ó w n asu n ęła się od razu przy pierw szej próbie. D obrą g o s p o d y nią, m o g ą c ą o b ją ć c ało k ształt sp raw dom ow ych i m ąd rze w niem r z ą d z ą c ą może być dopiero dziew czyn a starsza. C h c ia ły b y śm y by m iała p rzy n aj mniej 17 lat nim cały ciężar go sp o d ark i weźm ie na swoje barki. W iem y je d n ak dobrze, że nieraz w y starczy mieć 10 lat, by już g o tow ać straw ę dla reszty rodziny, w y starczy mieć 8 lat (i mniej) — by baw ić „d ziecko ". T o dziecko — które jest n a j w ię k sz y m kło potem i ciężarem m ło d sze g o rodzeń stw a. A gd y dziew czyna m a 12 lat — często już s z k o ły zan ied bu je bo w dom u je st niezbędna.
M y ślim y zatem, że jeśli w y p a d a naszej małej g o sp o d a r o w a ć — to niech robi to w sp o só b m ożli wie dobry. Je śli zostaje sa m a w dom u na cały dzień — to niech zrobi w szystko co m ożna, n a co jej siły p o zw o lą by w izbie utrzym ać ład; by dziec
l!) Opracowano na podstawie materjałów znajdujących się w Archiwum NZHP w Warszawie i na podstawie relacji Drch. Ewy Tauzowskiej-Plucińskiej, będącej w posiadaniu Za- głębiowskiej Komendy Chorągwi Harcerzy.
k a dojrzeć, by roślin nie z an ie d b a ć i inwentarz ha- poić, czy rzucić mu paszy.
W ięcej — niech wie, że patrzym y uw ażnie na jej p racę i do cen iam y ją.
S p o s ó b p rzep ro w ad zen ia tej sp raw n o ści jest bardzo prosty — ale w y m a g a ją cy zn ajom ości sp raw dom ow ych n aszy ch dziewcząt. T rz e b a wiedzieć 0 tern, czy i które sa m e g o sp o d arz ą i w dniu ta kim do nich iść — robocie dziew czyny się p rzy j rzeć. K ilk a wizyt drużynowej nastaw i u w ag ę dziew czyny na to, by składn ie pracow ać, by ład utrzymać.
Um ycie i ubranie d z iecka przy n as pozwoli na zwrócenie uw agi — ja k to n ależy robić. Z m y wanie n aczyń — nasunie nam możliwość u dziele nia rad, (g o rąca woda, opłukanie). C a ły proceder z d o b y cia tej spraw ności w y gląd ałb y w n a s tę p u ją cy sposób.
a) D a je m y dziew czynie do ręki program; niech się rozejrzy w niem, niech wie czego w y m a g a ć będziem y.
b) P ierw sza wizyta w domu — (około 2 godzin) patrzym y na to, co i jak zrobione. S ta ra m y się trafić na w ażny mom ent (m ycie i ubieranie dziecka, zm yw anie statków i t. p.).
D ajem y dobre rad y „jak n a le ż y ” . c) D ru g a wizyta — spraw dzenie, czy n a
sze dobre rady — odniosły skutek. D la oszczędności c z asu m ożem y w dzień o d powiedni (np. jarm ark w pobliżu, żniw a) mieć kil k a punktów z m ałem i go spo siam i, ch o d ząc od c h a ty do ch aty w racając po dwa, trzy razy — z o b a czyć wiele.
Drugi program mówi o dziew czynie starszej, która m atkę całkow icie wyręcza, która często jest sam o d zieln ą go sp o d y n ią.
T rz e b a b y w dom u sw ym p ra c o w a ła planow o 1 umiejętnie. M usi o tyle więcej zrobić niż ta m a ła — dom gruntownie sp rzą tn ąć i czysto ść stale utrzym ać, ugotow ać sm aczn ie i urozmaicenie, uprać czysto bieliznę, odzież utrzym ać w porządku. T a kiej dużej dziew czynie, nie obaw iam y się d a ć pod opiekę niemowlę — trzeba by w iedziała ja k się z nim obchodzić. W reszcie chcemy by w wieczór zim ow y czy niedzielne po połudn ie potrafiła z a b a wić zebran e u siebie rówieśnice. W y p a d a jej i in wentarzem się zająć, ogród kwiatow y i w arzyw ny utrzym ać — um iejętności tej pracy ty czące będzie p o głęb iać z d o b y w a ją c sz e re g spraw no ści ogrodn i czych i hodow lanych . T a k więc od pow ied nikam i tych punktów z prog ram u m ałej go spo si s ą pro gram y dalszy ch spraw ności.
O grod n icze p o d a ły śm y już, a hodow lane są
w przygotow an iu. 5. /.
Sprawność małej gosposi (lat 12 minimum). A. Porządki:
1. Z am iecie izbę. 2. Roznieci ogień. 3. Z a śc ie lę łóżko. B. G otow anie:
1. O bierze, op łucze i ugotuje ziemniaki. 2. U gotuje m leko i zupę.
10
S K R Z Y D Ł A
Nr. 6
C. D ziecko:
1. D a jeść dziecku od lat P/2 do 4 (u g o tuje kleik).
2. U m y je dziecko i ubierze. 3. Z a b a w i.
D. Z w ierzęta i rośliny:
1. P o dleje rośliny doniczkowe.
2. D o g lą d a inwentarza w czasie n ieob ec ności gospodyni.
3. Um ie p a ś ć krowy. E. D b a o ubranie:
1. Ceruje pończo ch y i ła ta bieliznę. 2. P rzy szy w a guziki.
3. C zy ści buciki.
Sprawność gospodyni (od 15 lat). U m ie ułożyć plan dn ia godzinow o. A . Porządki.
1. O m iecie i obieli izbę.
2. U m y je okno (wie czem się czyści szy- by).
3. Szoru je drew nianą po d ło gę i sprzęty. 4. Jeśli p o sia d a czyści metal (moździeż,
żelazko, lampy),
5. Ściera kurze z obrazów i sprzętów.
6. W ietrzy, trzepie, p o w leka p o ściel, na- p y ch a siennik,
7. T ę p i robactw o (p luskw y, pchły, k a r a kony).
8. Utrzym uje p o rz ą d e k d o k o ła chaty, z a m iata, sy p ie p ia skiem .
B. G otow anie:
1. U g otu je obiad z 2 d a ń (ugo tuje dwie zupy, dwie jarzyny, dw ie p o traw y m ączne, m ięso w rosole).
2. N ak ry je do stołu i poda. C. Pranie.
1. U p ierze bieliznę dziecinną. 2. „ „ g o sp o d a rsk ą .
3. „ ,, stołową.
D. D b an ie o odzież:
1. C eruje i ła ta ubranie. 2. P rz y sz y w a guziki. 3. C z y śc i ubranie z błota. 4. „ plam y.
E. D ziecko:
1. Przewinie, n akarm i i zab aw i niemowlę. F. Z do ln o ści tow arzyskie:
1. Z n a 5 z a b a w to w arzy skich
2. Um ie zrobić s a m a 2 gry tow arzyskie np. w arcab y , młynek.
D R U Ż Y N Y I N S T R U K T O R S K I E
Z. H. P.
HARCERSKA SZKOŁAINSTRUKTORSKA
na Bucz,
Wiciowy L. XVIII.
I. P rzy jm u ję do Drużyn W iciowych dchnę K łu sk o w ą A n n ę — W ieliczka.
II. U z u p ełn ien ia ćwiczeń n ad e słały dchny: R eb ajn ó w n a W a n d a , Burków na M arja, N ow ak ów n a S tan isław a , Iłowiecka Jadw iga, K łu sk o w ą A n n a.
III. P rzyjm uję u spraw iedliw ien ia z op ó źn ie nia lub n iew ykon ania ćw iczenia druchen: Zdzie- nickiej Ewy, L ip sk iej W alerji, R eb ajn ó w n y W andy, K asjan iu ko w e j Eugenji.
IV. Z w a ln ia m na w ła sn ą p rośbę dchny: K opciów nę Z o fję — B y d g o sz cz , M ały szków n ę M arję — Franpol.
V. O state cz n y wynik całorocznego w ędrow a nia w D ruży n ach W iciow ych p o d a n y zostanie druchnom indyw idualnie, po otrzym aniu o p ra co wań w e d łu g L istu W iciow ego L. XVII.
VI. P o d a ję niżej w y k az druchen, które n a d e s ła ły sp raw o z d an ia z zak resu w szystkich ćwiczeń:
1. S. M. C z e s ła w a Pelikan — Cieszyn 2. B ig a jó w n a R o z a lja — Jaw orzno 3. L eśn iak ó w n a M arja — A n d ry ch ó w 4. K a w e c k a Julja — Niepołomice. 3. G u to w sk a A n iela — Jaw orzno 6. Z d z ie n ic k a E w a — Ł o m a z y
7. D u d z iń sk a B o żen a — C zelad ź
8. S. M. W a sz y c z k o D a n u ta — C ieszyn 9. R e b a jn ó w n a W a n d a — Ostrowiec 10. M a ły n ia n k a L u b o m ira — K ielce 11. Ł u p iń s k a H e le n a — S z cz e k o c in y 12. L a p ru só w n a E u g e n ja — Nagłowice
13. A sta se w ic z ó w n a A n to n in a — Starod w o rze 14. L ib io n k a A n iela — Buczę
15. O gro d o w icz ó w n a W ład y sł. — T o m isław ice 16. S a m o jło w a A . — Filipów
17. K a s ja n iu k o w a E u g e n ja — T e la ty n 18. L ip s k a W ale rja — Nagłowice.
P o d a ję w y k az druchen, które u z y s k a ją sto pień w ędrow niczki po uzupełnieniu n a stę p u ją c y c h ćwiczeń:
19. L u c k n e r ó w n a A l e k s a n d r a — K ościan — „O byw . na terenie p o w ia tu ", 20. K n o b l o c h o w n a Stef. — Buczę — „ Z y c ie kult.“ , „ O b y watel na terenie p o w iatu ", 21. S z w e g l e r ó w n a E u g e n ja — Ł a b isz y n „O b y w a te l na ter. pow iatu", 22. L a u e r ó w n a Idalja — T o ru ń — „O by w . na terenie po w iatu ” , 23. O s u c h o w s k a Z o fja — T ę g o b o rz e — „ Z y c ie k u lt.", „O b y w a te l na terenie p o w iatu ” , 24. ć a r o d ó w n a L u c y n a — So sn o w iec — „O byw . n a ter. p o w ia tu ” , 25. S z a f r a n ó w n a M ildona — M ikołów — „O by w . na terenie p o w ia tu” , 26. W i l c z a k ó w n a M arja — Jaw o rzn o — „ O byw . n a terenie p o w ia tu ” , 27. Ł u p i ń s k a H e lena — S z cz ek o cin y — „O by w atel na ter. p o w ia