• Nie Znaleziono Wyników

Skrzydła : miesięcznik instruktorek harcerskich : organ GKŻ ZHP. R. 6 (1935), nr 6

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Skrzydła : miesięcznik instruktorek harcerskich : organ GKŻ ZHP. R. 6 (1935), nr 6"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

ROK VI

CZERWIEC

1935

r.

IV1*- f i j Nr inw,

i

____

M IESIĘCZNIK

INSTRUKTOREK

HARCERSKICH

ORGAN GKZZHP

„U bram domostw naszych postawmy warty, byśmy bezcenneg) kruszcu cnót, przez Niego pozostawionych nie uszczuplili, niczego z wiel­ kiego po Nim dziedzictwa me uronili i byśmy Duchowi Jego, troską za ży­ cia o losy Polski umęczonemu, spokój w wieczności dali“ .

„Jeżeli po odczytan iu O rę d zia P a n a P rezy­ den ta o śm iela m się zabrać głos, to tylko w tym celu, aby uw ypuklić te momenty, które m ają szczegó ln e znaczen ie d la n aszej organizacji i p r a ­ cy i to tak w p rzeszłości jak i na przyszłość. K il­ k a dni temu u trumny M arszałk a P iłsu dskieg o s t a ­ n ęła w żalu i bólu cała Polska, ta Polska, która n ie g d y ś była tem atem młodzieńczych marzeń a po­ tem g łó w n y m i n ajistotniejszym motorem i celem w szystkich zm ag ań M arszałka . Polska, to dusza całego Je g o życia. Je ślib y śm y chcieli syntetycznie ująć idee n aczeln e zm arłego W od za — to mogli­ b y śm y wyróżnić dw ie idee, łącz ąc e się z dw om a okresam i życia. P ierw sza z nich tworzy hasło w a l­ ki zbrojnej o n iep o d leg ło ść, rzucone i zrealizow a­ ne w n ajcięższych jak ie m ożn a pomyśleć, w arun­ kach. T r z e b a było bow iem zmierzyć się z u p o d ­ leniem dusz, sk a ż o n y ch niewolą, rozpalać ognie miłości, wiary i czynu i prow adzić do walki prze­ ciw najw iększym po tęgo m św iata. E tap tych walk k oń czy się zdobyciem n iepo dleg ło ści i obroną g ra ­ nic w zwycięskiej wojnie. O tóż w y p a d a tu mi przypom nieć, że w tych w łaśn ie c z a sa ch na grun­ cie w spom n ian ych h aseł walki czynnej i wielkich in spiracyj M arszałk a zrodziła się n a sz a o rg an izacja harcerska. M ożem y tu z dum ą stwierdzić, że H ar­ cerstw o nie tylko przyjęło h a sła ale w spółdziałało także w ich realizowaniu. W archiw um n aszem przech ow ujem y, ja k o najcenn iejszy dokum en t i re­ likwie, dz ien n y rozkaz M arszałka w y d an y w roku 1921, a brz m iący ja k n astępuje:

„H arce rz e. Już w latach niewoli przy go to w y­ w aliście się do słu żb y Ojczyźnie, uwierzyw szy w tę praw dę, że tylko silny i zdrowy p rzy g o to w a­ ny odpow iednio naród, zdolny jest p o d jąć w alkę

0 niepodległość. Poczęliście z całym entuzjazm em m łodości zap ra w iać sw oje ciało do trudów życia obozowego, ćwiczyć się w rzemiośle wojennym, a dusze swoje m łode n astrajać na wysoki ton m o ­ ralny ofiarnej gotow ości do czynu. T o też gd y hu­ ragan wojny św iatow ej d ep tać p o cz ął niwy polskie 1 przyjść miało do dz ejow ego p orach un ku za lata krzyw dy i niewoli, w yście w pierwszym stanęli szeregu tych, którzy odw ażyli się sięgn ąć po zaszczytn e m iano żołnierzy niepodległości. -Łzami m atek i ojców żegn ani lub częściej bez ich wiedzy i zezwolenia rzucając dom rodzicielski, szliście w szeregi polskich od działów na trudy wojenne, przerastają ce wielokroć wasze siły, na rany i śmierć, na górną radość zmierzenia się z wrogiem w ot- wartem polu. Nie sprzeniewierzyliście się i potem n akaz om harcerskiego prawa, g d y zm artw ychw sta­ ła O jcz y z n a do broni, do obrony gran ic wołała. W w alkach o kresy w schodnie M ało polski i Z i e ­ mię L itew ską, w w alkach zeszłorocznych z p rz e ­ m ożnym wrogiem braliście czynny i chw alebny udział. Rozrzuceni po oddziałach regularnej armji lub zgrupowani w odrębne jedn ostki służby wywia­ dowczej, kurjerskiej i frontowej, zdaliście jeszcze raz eg zam in ze swej dojrzałości oby w atelskiej i g o ­ towości na ofiary zaw sz e św iecąc sw ym starszy m tow arzyszom broni p rzy k ład e m w ysokiego p o jm o ­ w an ia swoich, ochotniczo na siebie wziętych o b o ­ wiązków. O d d a ją c cześć poległym za O jczyzn ę kolegom W aszym , w y rażam W am harcerze p o d zię­ kę i uznanie za do ty ch czaso w ą służbę. N aczelny W ód z Józef P iłsudski, Pierw szy M arszałek P o lsk i".

Byliśmy zatem żołnierzami niepodległości z pod znaku M a rs z a łk a i w takim charakterze o d d aje m y Mu dzisiaj cześć w żałobn ym nastroju naszych serc.

(3)

2

S K R Z Y D Ł A

Nr. 6

G d y ustał rozgw ar w ojenny i żołnierz wrócił , do domu, M arszałek rzuca nowe h asła, p łyn ące z tego sam e g o po czucia szlachetnie pojętej dum y i honoru n arodow ego, które m an ifesto w ały się przedtem w czynnej w alce niewolników o wolność. T rz e b a w pracy tworzyć taką potęgę pań stw a po l­ sk ieg o by nietylko w olność je g o ugruntow ać na wieki, ale by m asz erow ać w pierw szym , a nie dru­ gim szeregu pań stw i narodów. W m yśl tego h a s ła tworzą się trudem ostatnich lat M a rs z a łk a fu n d a­ menty silnego ustroju pań stw a, w sp an iała arm ja po lsk a i nowe n astaw ienie psych iczn e całe go n a­ rodu. T o Je g o dzieło, tak w span iale za p o c z ą tk o ­ w ane, musi być dokończone tak p rac ą w spółczes­ nych ja k i p rzy szłych pokoleń. Po tej drodze m a­ szeruje dziś, a i dalej będzie m asz erow ać H arcer­ stwo. Skoro jedn ak przem aw iam tu do kierowni­ ków pracy m łodzieżow ej pozw ólcie D ruchny i Dru­ howie, że z życia M a rsz a łk a w y d o bę d ę trzy z a ­ sad n icze elementy, m a ją c e tworzyć wytyczne n a ­ szej działalności. M arszałek P iłsu d sk i rzucał n a ­ rodowi a przed ew szystkiem m łodzieży h a sła o b ej­ m u jące n ajw ię ksz e idee polskie. Był z ab o rcą dusz. W zn iecał entuzjazm i wiarę. Prow adził na szczyty w zruszeń i wierzeń. Je st to wielkie w sk a z a n ie dla nas. Nie wolno w narodzie obn iżać lotów ideow ych. M łodzieży trzeba staw iać wielkie cele i w iązać ją z niemi wyczuciem i w yobraźn ią, a p rz y g o to ­ wać do w y kon ania ich.

A le był i drugi moment, który prześw ietla c ałą działaln ość M arszałka: to p raw d a życia. Mar­ sz a łe k rzucał h a sła i d aw ał im pełny w yraz w czy­ nie. Nie było tu żadnych rozbieżności. I dlatego ten cudow ny w yraz wielkości Je go du szy musi być wzięty przez n as ja k o z a s a d a całego n asz e g o sy ste ­ mu w ychow aw czego. N a odcinku naszej pracy młodzieżowej m usim y koord yn ow ać wzloty ideowe i hasła z uczciwem ich w ykonaniem . N iem a miej­ sca w naszej organizacji dla h a seł od święta, dla przelotnego wzruszenia.

P R A C A I N S T

Harcerka kończy szkołę

Z b liż a się okres, kiedy dziesiątki i setki har­ cerek p o ko ń czą szko ły pow szechn e lub średnie i sta n ą przed zagadn ien iem : co dalej robić ze s o ­ bą? O czyw iście p rzed ew szy stk iem o d p o czą ć po wysiłku um ysłow ym i fizycznym, otrząsnąć się z kłopotów i przykrości życia szkoln ego, odetch nąć pełn ą piersią człow ieka niezależnego, którem u d o ­ daje pew ności życiowej św iadectw o z ukończenia szkoły, stw a rz ające po zycję sp o łe cz n ą i o tw ierają­ ce drogi w świat.

T a k , św iat stoi otworem, tylko... trzeba teraz

J

w nim zn aleźć sw oje miejsce. Co będę robić? — Je szcze nie wiem. A m gliste m arzenia, ja k ż e c z ę s ­ to n iew ypow iad ane głośno, sn ują się po głowie: oczyw iście będ ę zarabiać, pięknie się ubierać, b a ­ wić, zresztą, p o staram się być użyteczną, spotkam niedługo „ je g o ", — słodki okres narzeczeństw a, biel ślubn ego welonu, szczęście, ciepło sw ojego o g ­ niska rodzinnego.

I jesz cz e na je d n o chcę zwrócić uwagę. W H a r ­ cerstwie chcem y m ło d z ież zap raw ić do ra d o sn e g o p o g lą d u na ciężkie n a o g ó ł życie. R a d o śc i są j e d ­ n ak różne. M am y rado ści, p ły n ą c e ku n am w s z u ­ mie wód i drzew, w b arw n y ch zm ierzchach i św i­ tach, w sielankowej p o g o d z ie życia. A le s ą ra ­ dości inne, m an ifestujące b o s k ą stronę n aszej d u ­ szy. R a d o śc i idące naw et p o p rz e z cierpienie ze zw ycięstw a spraw iedliw ej idei, z z a słu ż o n e g o sukcesu, z o b alen ia przeszkód. Jeżeli p r z e g lą d n ie ­ m y życie M arszałka , które całe aż d o osta tn ieg o tchnienia po św ięco n e było służbie O jczyźn ie to w i­ dzim y w niem te dwie wielkie radości: jed n ą, k tó ­ ra rozśw ietliła Je g o d u szę w momencie o d z y sk a n ia n iepodległości, a drugą, która o k rasiła Je go um arłe oblicze cudow nym , p o go d n y m , ledwo dostrzegalnym uśm iechem . R a d o ś ć n ajw iększych zwycięstw, o d ­ niesionych na d ro dze cierpień i walk, z których jed n o dało wolność, a drugie u p o rz ąd k o w an ie i umocnienie pań stw a i narodu. Je śli Harcerstw o m a d a w a ć społeczeństw u n ap raw d ę w artościow ych ludzi, trzeba ich d u sze przy go to w y w ać na takie właśnie radości, które p ły n ą z ilości i ja k o śc i p o k o ­ nanych w życiu przeszkód.

C ały naród jest dzisiaj w żało bie. My, h a rc e ­ rze, o p ła k u je m y w zm arłym n ietylko W o d z a N a ­ rodu, ale sw ego Protektora i O p iek u n a. 1 dlatego w dniu dzisiejszym stw ierdzam nietylko w imieniu W as wszystkich, którzy na tej sali je ste śc ie ja k o delegaci, ale w imieniu w szystk ich harcerek i h a r ­ cerzy — przy jed n olity m rytmie harcerskich serc, że Z w ią z e k H arcerstw a P o lsk ie g o u zn aje w M a r ­ sz ałk u sw ego Patrona. Ś lu bu jem y przytem, że w m yśl Je g o w s k a z a ń nie obn iżym y sz tan d aró w n aszych, że m łodzież prow adzić będziem y szczyta- tami idei służby Polsce, że b ęd z iem y hartow ać jej wolę i p r z y s p a s a b ia ć do tego by stała się a w a n ­ g a rd ą armji pracy, m ającej stw orzyć m ocarstw ow ą potęgę p ań sw a po lsk ieg o".

(Przemówienie Druha Przewodniczącego na Zjeździe w Gdyni).

D ziew czyno, zstąp na ziemię. C zy w iele z n a sz swych starszy ch koleżanek, którym tak je d w a b isto snuje się nić żywota? Czy tak łatwo z n a la z ły z a ­ robek, czy stały się pożyteczn e w sp o łe cz eń stw ie przez s a m ą d o b rą wolę? — Czy nie w id z ia ła ś, że i ślubn y welon niezaw sze d aje sz cz ęście, nie zn asz zn ajom ych, które zaw iódł n arzeczony lub m ąż, nie zn asz takich, które ow dow iały i n a nie s p a d ł cię­ żar utrzym an ia nietylko siebie, ale i dzieci? 1 ta­ kich, które m u sz ą z a p ra co w ać i n a siebie i n a m ę ­ ża, a m oże nawet leczyć go? Z re sz tą , wiesz i to także, że kobiet jest więcej niż m ężczyzn, więc niejednej z nich w y pad n ie p rzejść przez życie b e z tow arzysza. A może ty nią będ z iesz ? I nie p r z e ­ rażaj się w tej chwili, że w y p a d ło ci żyć „w t a ­ kich nienorm alnych c z a s a c h ", bo „ k ry z y s" i t. d. N ig dy w rzeczyw istości nie chodziły po św iecie wróżki, o b d a ro w u ją c e ludzi cudow nem i stolikam i lub złotonośnem i kurami, n igdy piękni królew icze nie trawili sw ych lat n a poszukiw an iu śp iący ch królewien. „B o jo w an iem jest byt n asz od w iecz­

(4)

Nr. 6

S K R Z Y D Ł A

3

n y “J) — o tem w iedział świat od daw na, i wie ta k ż e poeta, ż y ją c y w okresie n aszeg o złotego wieku, nie ciężkich lat kryzysu. I ty się tej w alki nie p rze­ razisz, harcerko, bo zap ra w iasz się do niej oddaw - na. T y wiesz, że to wielka gra, którą chcesz i p o ­ w in n aś wygrać — i w tej sk om p lik ow an e j i dłu­ giej grze życia, c z a se m ono sa m o w y zn aczy ci p o ­ sterunek, czasam i zostaw i ci sw o b o d ę wyboru, c z a ­ sam i na w yznaczonej ci d ro d ze b ę d z isz m o g ła s a ­ m a wybrać sobie punkt szczegółow y. 1 zrobisz to z całą u w a g ą i czujn o ścią, b a d a ją c warunki, w ja ­ kich się z n ala zła ś, i licząc się ze sw ojemi siłami i um iejętn ościam i. C z a s e m b ędziesz zgóry w iedzia­ ła, że na d a n y m po sterun ku w y pad nie ci się w y­ k a z a ć sp ra w n o śc ią słu żby np. sam ary tań skiej, na innym — g o sp o d arczej. 1 jeśli zad an ie jest w ażne sa m o w sobie, a nie przeznaczon e w yłącznie do u cz en ia się, to ch y ba wybierzesz to, z którego le­ piej potrafisz się wywiązać, do którego m a sz przy­ go tow anie odpowiednie, do którego sił ci nie z b ra k ­ nie, którego wypełnienie da ci rad o ść do brze sp e ł­ n ionego zadania: w zględnie — p rz y g o tu je sz się do niego dodatkow o.

K oń cząc szko łę o g ó ln o k sz ta łc ą c ą , czy to pow ­ szechną, czy średnią, — w ch od zisz w w ielką grę życia i przeż y w asz m om ent, kiedy od ciebie z a le ­ ży, przy n ajm n iej w zn aczn y m stopniu, w ybór sta ­ now iska, na którem przetrw ać ci przy jdzie nie g o ­ dzinę lub trzy, lecz wiele, wiele lat życia. M asz praw o w yboru po sterun ku , na którym po w in naś być po ży teczn a i n a którym będzie ci dobrze, jeśli odpow iednio go w ybierzesz. D ziałaln o ść na nim d a ci w ła sn ą treść życia, C h y b a rozum iesz, że m usisz p rzy stąp ić do w y b ieran ia go z c ałą harcer­ sk ą rozw ag ą i czujnością, m u sisz to zrobić pod karą przegrania sw eg o życia.

D rużynow a ci i w Ł tem pom oże.

P o w ie ci, że tem przy go to w an iem najważniej- sz e m do w yboru po sterun ku życiow ego i zn ale zie­ niem so b ie m ie jsca w życiu, jest przygotow an ie zaw odow e. W c h o d z ą c w życie p o w in n aś być w czem ś sp raw n a, coś dobrze umieć: pielęgnow ać, w ych o w yw ać ludzi, h o dow ać rośliny lub zw ierzę­ ta,2) prow adzić g o sp o d a rstw o domowe, robić k a p e ­ lusze, szyć ubrania... Je śli b ę d z ie sz potrzebow ała, p o s z u k a s z so bie warunków , by umiejętności twe przy no siły ci doch ód i z a sp o k o je n ie potrzeb, jeśli m asz zam ożn ych rodziców lub w y jdziesz bogato zamąż, nic na tem c h y b a nie stracisz, że będziesz coś dobrze um iała, a naw et może twoje g o sp o d a r ­ stwo domowe i życie rodzinne z y sk a na tem, jeśli p o zn asz bliżej choć je d n ą dziedzinę ży cia i zet­ kniesz się w niej z realnem i w arun kam i pracy.

A teraz, jeśli p rzy stęp u jesz do sz u k a n ia sw e­ go zawodu, tego, który m a ci p o m ó c znaleźć m iejsce w świecie, m usisz zrobić sz e re g w yw iadów — nazew nątrz siebie i w g łąb siebie.

W y w ia d y nazewnątrz:

1. J a k ie zaw od y są od pow ied nie dla kobiet? 2. Ja k ie pracow niczki s ą n ajbard ziej w sp o łe ­

czeń stw ie potrzebne?

1) Szarzyński — Sonet.

-) M. U. „O wychowaniu w dziewczętach postawy do za­ wodu". „Skrzydła" 1931 Nr. 12, str. 3: „Najbardziej przeto od- powiedniemi zawodami są... zawody opiekuńcze, a więc zawo­ dy: nauczycielki, wychowawczyni, pielęgniarki..."

3. Ja k ie s ą możliwości k ształcen ia się z a w o ­ dowego, to zn aczy jakie istnieją szkoły i kursy w m iejscu zam ieszk an ia i p o z a niem? 4. Ja kim w arunkom trzeba od pow iad ać, ab y

mieć pow odzen ie w d an ym zaw od zie (zd ro­ wie, uzdolnienie um ysłow e, uzdolnienie praktyczne, d o kład n o ść, system atyczn ość, sp o strzegaw czo ść, pom ysłow ość, stosun ek do ludzi)?

5. Ja k ie s ą możliw ości z aro b k o w an ia w róż­ nych zaw od ach ?

6. G d z ie istnieją i ja k d z iałają poradnie z a ­ w odowe (dla abso lw en tek sz kó ł p o w sz e c h ­ nych)?

W y w iad y nawewnątrz:

1. Do jakich prac m am zam iłow anie: ręcznych, czy um ysłow ych, praktycznych, czy teore­ tycznych. Który z pozn anych przeze mnie zaw od ów n ajba rd ziej mnie p o c ią g a i d la ­ czego?

2. Ja k ie m am uzdolnienia, stopień zręczności, tem po pracy, stopień sk u p ien ia uwagi sz y b k o ść orjentacji, stosun ek do ludzi i t. p.? 3. Jakie m am w łaściw ości organizmu: stan

serca i płuc, w zrok i słuch, czy szybko się m ęczę i czem?

W w y w iadach n azew n ątrz zn ajd z iesz sobie odpow iednich informatorów, ludzi lub książki, w w yw iadach naw ew nątrz m usisz tropić sw oje w łaściw ości sa m a , ale na tem po p rzestać nie m o ż ­ na: potrzebne może być i zd an ie od pow ied niego lekarza i serdeczn a, życzliw a opinja ludzi, którzy cię zn ają, którym p rzy szło ść tw o ja nie jest o b o jęt­ na, a więc rodziców, w ychowaw ców, drużynowej. Ja k trudno jest nieraz zd ać sobie spraw ę ze sw o­ ich właściw ości, jaki się m iew a m ylny s ą d o s o ­ bie, i ja k łatw o d o zn ać zaw odu, w y b ierając się np. na stu d ju m w. f. z w a d ą serca, albo na p ie ­ lęgniarstwo, m ając niecierpliwy stosun ek do ludzi. J a k łatw o m ożna się pomylić, biorąc chw ilow y n a ­ strój za stałą skłonność, u le g a ją c zniechęceniu pod w pływ em przejściow ych niepowodzeń. N ieraz p rzy ­ jacielsk a rozm ow a w zastę p ie więcej przyczyni się do p o zn an ia swych właściw ości, niż długie sam o t­ ne rozm yślania, tylko że słuszn ość zd a n ia k o le ż a ­ nek m ożna, a pytan ie czy nie należy, spraw dzić w późniejszych obserw acjach siebie i w swojem w łasnem , głęb ok ie m sam o poczu ciu , w serdecznej rozmowie z kim ś starszym .

Im m ło d sz y jest ten, kto staje na rozdrożu i robi w ybór drogi, tem w ięk sza o d pow ied zialn o ść s p a d a na tych starszych , którzy z tytułu sw ego stan o w isk a s ą powołani do czu w an ia n ad p o stęp o­ waniem młodszych.

Ja k ie s ą obow iązki drużynowej w spraw ie wyboru zaw odu przez harcerki?

1. O bu d z en ie w dziew czętach, ewentualnie w ich rodzicach św iad o m o ści po trzeby przy go to­ w an ia zaw od ow ego i jego w ażn ości ze względów indyw idualnych (dobre sam o poczu cie — p o w o d ze­ nie w życiu) i sp o łe czn y ch (pożytek).

2. D oprow adzen ie do p o zn an ia z a s a d w y b o ­ ru zawodu, t. j. zrozum ienia w ażn ości zam iło w a­ nia, uzdolnień, stanu zdrowia, realnych w arunków życia dziew czyny i jej środow iska.

(5)

4

S K R Z Y D Ł A

Nr. 6

3. P om oc w zbieraniu w iado m ości o zaw o ­ dach i możliw ościach kształce n ia się ewent. sk ie ­ rowanie do poradni zawodowej.

4. N astaw ian ie dziew cząt na przem yślenie spraw y zaw odu (potrzeba d łu ższ eg o czasu ) i ewent. pilnow anie tego procesu.

Dobre wyniki m oże d ać w y obrażenie sobie siebie w jak iejś pracy zaw odow ej, kolejno w coraz to innej i sp raw d za n ie, jak czu lib y śm y się w niej.

O czyw iście b ard zo łatw o jest popełnić wiele b łę d ó w przy poradnictw ie zaw odow em , u le g a ją c w rażeniom chwili, nie do ce n ia jąc m ożliwości roz­ wojow ych u dzieci-absolw entek sz kó ł p o w sz ech ­ nych, lub u n ieskrystalizow an ych przew ażn ie je s z ­ cze kilkunastoletnich dziewcząt. Przy zam iłowaniu, w ytrw ałych d ąż en iach i sy stem aty czn ej pracy, zw ła szcza pod dobrym kierunkiem, dochodzi się do znacznych rezultatów, których nikt nie m oże p rze­ widzieć przed rozpoczęciem pracy, a naw et na jej początku. D latego też nie n ależy zajm o w a ć zbyt po śpiesznie z d ecy d o w an eg o stan o w isk a w spraw ie wyboru takiego czy innego zaw od u lub porzucenia go. N aw et fachow i doradcy w y ra ż a ją 'oględnie sw e zdanie — d ruży now a spełni sw oje zad anie, jeśli wyrobi w dziew czętach przeko n an ie o w a ż ­ ności spraw y i kon ieczn ości w e jścia w życie w u z­ brojeniu zaw o d o w em , jeśli p o m o ż e w zebraniu in- form acyj i przyczyni się do w yrobien ia możliwie trafnego są d u o w łaściw ościach dziew czyny w niej sam ej.

R esz tę jej zostawm y'3 * 5).

C ecylja Swiderkówna

Wytyczne dla drużyn

starszych dziewcząt

Drużyny starszych dziewcząt, obejm ujące mniej- więcej dziewczęta w wieku od 16—20 lat, złożone z różnego elementu, a więc drużyny mieszane pra­ cują z natury rzeczy metodą odrębną, niż drużyny młodszo-harcerskie. Metoda pracy w drużynie star­ szych dziewcząt może i powinna być różnorodna. Od drużynowej zależy dobór metod i umiejętne dosto­ sowanie ich do poziomu dziewcząt.

Najważniejsze miejsce będzie zajmowała meto­ da samokształcenia tak wśród uczenie liceum i abso l­ wentek gimnazjum, jak również i w zastępach dziew­ cząt po szkole powszechnej t. zw. pozaszkolnych, czy dziewcząt pracujących, które przyzwyczajać na­ leży do samodzielnej pracy nad intelektem. W zastę­ pach dziewcząt z wykształceniem w zakresie szkoły powszechnej jest metoda samokształcenia przede- wszystkiem wskazana, należy jednak stosow ać ją bardzo ostrożnie i bardzo powoli przyzwyczajać dzie­ wczęta do tej pracy. Pierwszem zadaniem byłoby

3) Patrz. Art. U. M. „Skrzydła” r. 1931 Nr. 10-11 i 12. Artykuły w „Kobiecie Współczesnej”, w „Świecie Dziewcząt” „po skończeniu gimnazjum”, w „Dla Przyszłości”. Serję broszu­ rek o zawodach wolnych, wyd. Tow. Eugeniczne w Warszawie. „Na drogę życia” wyd. we Lwowie w 1934 — przewodnik przy wyborze kierunku studjów wyższych. Film „Służby Obywatel­ skiej” o zawodach dla dziewcząt (po szkole powsz.) Wykłady z zakresu poradnictwa zawodowego w większych miastach (Warszawa, Łódź, Toruń),

nauczyć czytać. Pom ocą byłyby sprawności, czytel­ niczki gazet i miłośniczki książki, które nauczyłyby interesować się tern, co się dzieje w świecie i tern, co ciekawego można znaleźć w książce. Sprawność czytelniczki gazet wprowadziłaby w zastępie koniecz­ ność systematycznego czytania dzienników, wyławia­ nia z nich rzeczy ważnych, podział pracy przez uło­ żenie i rozdzielenie poszczególnych działów: („Polska w św iecie”, „Co się dzieje w P o lsc e ", „Technika i literatura", „Sp o rt" i t. p.) zainteresowałaby pracą tą wszystkie dziewczęta, dałaby pole do pomysło­ wości przez układanie gazetki ściennej. Drugim eta­ pem pracy samokształceniowej mogłaby być spraw ­ ność „miłośniczki książki". Konieczność uchwycenia i zanotowania w „dzienniczku lektury" wartościowych momentów z czytanej książki, referowanie jej na zbiórce, wspólna dyskusja nad treścią, sytuacjami czy charakterami może zainteresow ać dziewczęta, a uczy umiejętności czytania. Dla dziewcząt o wykształce­ niu gimnazjalnem rozszerzeniem tej sprawności bę­ dzie sprawność bibljotekarki.

Dalsze wprowadzenie w umiejętność pracy sa ­ mokształceniowej to sprawność „tropicielki wielkich ludzi". Tu już zastęp czy zespół (zależnie od tego ile dziewcząt i które zdobywają tę sprawność) nie tylko przyjmuje i wybiera wartości, które mu daje gazeta czy książka, ale tropi i szuka w szeregu ksią­ żek i pism tego, co mu do kształcenia potrzebne, sięga już do dzieł popularno naukowych, a nawet nie­ kiedy i naukowych, przygotowując odczyty i uroczys­ tości poświęcone wielkim ludziom.

Samokształceniu towarzyszy nieodłącznie sam o­ wychowanie. Prawy, silny charakter to największa wartość człowieka i dlatego wszystkie poczynania w pracy ze starszemi dziewczętami muszą być prze­ pojone myślą czy i jakie wartości wychowawcze d a ­ na praca do ogólnego dorobku dziewcząt wnosi. Już powyżej podane sprawności wyrabiają systematycz­ ność (czyt. gazet) poszanowanie publicznego dobra (miłośniczka książki), zrozumienie i uznanie wielkich czynów (tropicielka wielkich ludzi) i t. p. Te war­ tości wychowawcze trzeba z nich wydobyć i w pracy samokształceniowej podkreślić. W pracy samowycho- wawczej od samego początku należy przyzwyczaić dziewczęta przedewszystkiem do kontrolowania tego, co zrobiły, a więc stałego porównywania zamierzeń z wynikami.

Powinno im wejść w przyzwyczajenie zawsze zdawać sobie sprawę z tego, co zostało wykonane. Każda praca dziewcząt powinna być oceniona. Pó ź­ niej należy wprowadzić jako moment wychowawczy już nietylko samą ocenę tego, c o zrobiły ale i j a k zrobiły. J e s t to rzecz bardzo trudna, krytykować dru­ gich to łatwo ale krytykować i ocenić siebie jest bardzo trudno. Ocenę dokonanej pracy prowadzić można w procentach czy punktach, wprowadzając ja ­ ko najważniejsze momenty do oceny: postawę har­ cerską dziewcząt wobec i w czasie dokonywanej pra­ cy i współdziałanie całej grupy (zastępu czy zespo­ łu). Przyzwyczaić dziew częta do samooceny będzie trudno, trzeba zacząć od ćwiczeń i gier, nauczyć patrzeć na siebie i staw iać sobie stopnie. Gdy wy­ robienie pod tym względem wzrośnie i samoocena będzie się zgadzała z oceną drużynowej, wprowadzić można, ale bardzo ostrożnie, moment współzawod- | nictwa. J e s t to sposób skuteczny, ale obosieczny, bo I doprowadzić rnoże do nieszlachetnej rywalizacji.

(6)

Nr. 6

S K R Z Y D Ł A

$

Zwłaszcza trzeba być ostrożną tam, gdzie jest dru­ żyna mieszana. Przy wprowadzeniu momentu współ­ zawodnictwa baczyć należy, by współzawodniczące zastępy były mniejwięcej na jednakowym poziomie wyrobienia harcerskiego, ażeby w ocenie nie wypadła zbyt wielka różnica, stwarzająca z jednej strony znie­ chęcenie i rozgoryczenie, z drugiej strony zarozumia­ łość i pewność siebie. D opuszczać do współzawod­ nictwa można tylko w tych pracach, w których wszystkie zastępy mają jednakowe szanse.

Jednym ze sposobów wychowania starszych dziewcząt jest omówienie z niemi różnych przypad­ ków niedociągnięć pod względem etycznym na pod­ stawie konkretnych zdarzeń z ich życia wziętych. Tu zachodzi konieczność poznania ze strony drużynowej dziewcząt nietylko w drużynie, ale i w środowisku w jakiem się obracają, w jakiem żyją. Ta koniecz­ ność jest dowodem, że drużyna starszych dziewcząt nie może być liczniejsza nad jakieś 18—20 dziewcząt.

Do metod, jakie dobrze jest stosow ać w dru­ żynie starszych dziewcząt, należy zdobywanie zespo­ łowe sprawności specjalnych np. z zakresu wych. fiz. (P. O. S., O. S., O. O. N.), z zakresu p. do o. k. sportu, gospodarstwa domowego i t. p. W tym wy­ padku zachodzi konieczność wciągnięcia do współ­ pracy instruktorek specjalności. O ile takich niema, można się zwrócić do specjalistek czy fachowców z poza harcerstwa, tylko wtedy drużynowa musi zwró­ cić uwagę na to, by tą drogą zdobyte wiadomości przećwiczyć w grach i ćwiczeniach harcerskich. Np. podczas kursu łączności wielką radość dziewcząt wzbudziło zorganizowane późnym wieczorem ćw icze­ nie dwóch zastępów, którego głównym momentem była sygnalizacja świetlna z dwóch stron Wisły. Do tworzenia i dawania pomysłów takich gier i ćwiczeń trzeba wciągnąć dziewczęta. W związku z w. f. pa­ miętać należy, że ćwiczenia gimnastyczne i sport d a ­ ją bardzo dużo momentów wychowawczych, a zespo­ ły z różnych działów sportu czy p. do o. k. stające do zawodów międzynarodowych, czy nawet między- org anizacyjnych dają dużo zadowolenia dziewczętom w tym wieku i zmuszają je do systematycznego ćwi­ czenia, pomijając już to znaczenie, jakie mają dla zdrowia.

Je d n ą z metod, którą trzeba stosować jak naj­ częściej, to wycieczka, wycieczka w ściśle określo­ nym celu, dająca wyraźne korzyści. Dziewczęta w tym wieku lubią wędrować. Dużem wzięciem c ie ­ szą się wycieczki przyrodnicze. Jeżeli drużynowa sama nie jest przyrodniczką, to można wejść w kon­ takt z najbliżej istniejącem Tow. Ochrony Przyrody, czy Towarzystwem Miłośników Przyrody, czy Tow. Krajoznawczem, które bardzo chętnie przyjmuje za­ stęp czy drużynę na swą wycieczkę, prowadzoną pod fachowem kierownictwem.

Pewien hufiec, zgłoszony jako członek do Tow. Miłośników Przyrody, brał udział w wycieczkach te­ go Towarzystwa. Najwięcej korzystała z tego druży­ na t. z w. pozaszkolna t. j. starszych dziewcząt, które jak dzieci cieszyły się, gdy łapały w stawach i kału­ żach lub jeziorach różne „robaki", by je w słojach z triumfem przynieść do izby i hodować według wskazówek przyrodnika. Na ogłoszoną wycieczkę: — podchodzenie ptaków śpiewających, — o 5-tej rano stawiło się 3-ch miłośników przyrody i 11 dziewcząt z tej drużyny pozaszkolnej, liczącej 12 harcerek. T a ­ ką samo wziętością cieszą się wycieczki krajoznawcze,

ale tu już musi być pewne przygotowanie. Spraw­ ność „miłośniczki (Pomorza) regjonu" przyczynić się może do przygotowania dziewcząt w tym zakresie. Ja ko jedna z metod pracy może służyć przeprowa­ dzenie biegów i ćwiczeń z zakresu trzech pierwszych stopni organizacyjnych, jako sprawdzenie tych stopni. Wtedy trzeba do programu prób dodać utrudnienia, dostosowane do poziomu dziewcząt. Np. punkt z pró­ by ochotniczki: „Zna chorągiew barwną i herbową Polski" — można rozszerzyć przez dodanie znajo­ mości bandery marynarki handlowej i wojennej, ban­ dery Prezydenta, dawnej bandery polskiej, sposoby ich wywieszania; na podstawie tej ułożyć grę czy ćwiczenie, względnie polecić dziewczętom zrobić wy­ wiad na ten temat i przygotować ćwiczenie. Inny punkt: „Zna Prawo Harcerskie". Do poszczególnych punktów prawa dobrać postacie wielkich ludzi i wska­ zać gdzie i kiedy oni ten punkt prawa realizowali. Punkt z próby pionierki: — „Zna przynajmniej 15 g a ­ tunków zwierząt krajowych", (umiejętność podchodze­ nia, umiejętność patrzenia (spostrzegaw czość) i wi­ dzenia. Punkt z próby samarytanki: — „Zna najpo­ spolitsze rośliny jadalne" — dla starszych dziewcząt: Ułożyć menu 3-ch obiadów z roślin jadalnych, spo­ tykanych w naszej okolicy; inne utrudnienie: menu z roślin jadalnych dziko rosnących. Można dziewczę­ tom polecić samym obmyślać ćwiczenia, jeden zastęp dla drugiego.

Bardzo ważnym momentem wychowawczym jest umiejętne zorganizowanie pracy społecznej drużyny. T u znakomicie pomagają sprawności społeczne odra- zu w życiu realizowane. Zastępy zdobywające spraw­ ność „Pracownicy świetlicy" mogą doskonale reali­ zować zdobywanie sprawności tej na terenie świetlic szkolnych szkól powszechnych, gdzie pomoc ich zo­ stanie przyjęta z wielką wdzięcznością; zastępy zdo­ bywające sprawność „Opiekunki dzieci” mogą pomóc drużynowej zuchów, prowadząc pewne zajęcia w gro­ madach zuchowych.

Jednym jeszcze ważnym momentem wychowaw­ czym jest wyrobienie zamiłowania i szacunku dla swojego zawodu, o ile mamy do czynienia z dziew­ czętami, które zawodowo nie pracują.

Np. praca hafciarki zawodowej ogranicza się do kopjowania banalnych wzorów. Wskazując bogactwo motywów i barw tkwiące w sztuce ludowej polskiej, zorganizować zbieranie motywów haftu ludowego i układania z* nich wzorów dostosowanych do po­ trzeb (serwety, poduszki, fartuszki, kołnierzyki) ozdo­ bienie izby w pewnym stylu regjonalnym czy nowo­ czesnym i t. o. Tern zainteresować można i zastęp dziewcząt zawodowo pracujących i zastęp licealny, i nawet stworzyć źródło zarobku, jeżeli się weźmie pod uwagę, jak mało smaku estetycznego wykazują sklepy z robotami i wzorami robót t. zw. kobiecych. W związku z tern dążyć należy, by drużyna dziewcząt starszych mogła stworzyć sobie jakie stałe źródło za­ robku, gdzie uwydatniłaby się wartość współpracy mieszanego zespołu.

Tych kilka uwag wskazuje, że drużynowa dru­ żyny dziewcząt starszych musi być albo wszechstron­ nie uzdolniona albo umieć dobierać sobie pomoc in­ struktorek specjalności czy fachową osób z poza har­ cerstwa. Metody stosowane muszą być rozmaite, program gruntownie przemyślany i dostosowany do zainteresowań i poziomu dziewcząt, umiejętnie pod­ sunięty i konsekwentnie realizowany. Bogactwo

(7)

spraw-6

s K R Z Y D L A

Nr. 6

ności z najróżnorodniejszych działów pozwoli czerpać pełną garścią, należy tylko pamiętać, aby nie za du­ żo chwytać odrazu i nie za bardzo się rozpraszać bo lepiej „mało a do brze” , „pomału a pewnie". Wartość zaś pracy harcerskiej polega nie na ilości, a tylko i jedynie, na jakości. Helena Paw łow ska

Z doświadczeń lat minionych

Zbliżają się wakacje, a z niemi Zlot. Przygoto­ wania do niego przysłaniają wszystko. Główna uwa­ ga instruktorek i drużynowych koncentruje się na dziewczętach, które w Zlocie wezmą udział. Życie harcerskie tętni gorączkowo; mało kto myśli o tern, co będzie po Zlocie, mało kto troszczy się o te, które nie pojadą. Spojrzenia wszystkich biegną ku Spalę.

Dlatego może właśnie warto „o d p ocząć" przez chwilę myśląc o czem ś innem i dla kogoś innego. 0 tern, co było dawno, w roku 1916-17, o tern co planowano w IX b okręgu od listopada 1916 r. istnie­ jącego Związku Harcerstwa Polskiego.

IX b Okręg — gdzie on leżał? Ktoś stara się sobie przypomnieć, ktoś wspomina jak rzecz „górną 1 chmurną" — ktoś patrzy pytająco... Tak dawno...

A przecież w owych dawnych latach na terenie IX b okręgu ZHP, obejmującego żeńskie drużyny Z a­ głębia Dąbrowskiego, tętniło bujne, młodzieńcze ży­ cie. Tworzono rzeczy nowe, budowano przyszłość harcerstwa, jednocześnie kształtując siebie, — tak,

jak dzisiaj po „wielu latach" my czynimy, jak nadal czynić będą ich i n asze zastępczynie na nieprzerwa­ nym szlaku harcerskim. O tej porze roku i one „ko­ menda IX b Okręgu" myślały o tern, jak spędzą wa­ kacje harcerki z ich drużyn.

Spójrzmy w przeszłość mimo tak bardzo gorą­ cych tygodni przedzlotowych i to co ujrzymy, takie jakie nam może być dziś potrzebne, przenieśmy w na­ szą teraźniejszość i najbliższą przyszłość.

1. D r u ż y n y w a k a c y j n e .

...n a jw a ż n ie jsz ą pracą komendy stało się opra­ cowanie programów dla jednostek i drużyn na okres wakacyjny. Instrukcje w tej sprawie w odbitkach hektograficznych poszły w teren, do drużyn. Odbitki te, zachowane wraz z raportami w Archiwum NZHP pozwalają nam dzisiaj zaznajomić się z pracą waka­ cyjną harcerek w r. 1917.

Czytamy w instrukcji:

„N adchodzą wakacje, wymagające i umożliwia­ jące nam wydatniejszą pracę harcerską. Należy się do niej zabrać żwawo.

1. Program nadesłany przez Komendę Okręgu należy rozłożyć na m iesiące czerwiec, lipiec i sierpień.

2. Szarże (zastępowe) winny otrzymać bardzo dokładny program i wskazówki miesięczne.

3. Dziewczęta w y jeżdżające na wieś winny być zaopatrywane w „Instrukcje dla wyjeżdżających” .

4. Pracę należy uzależnić od kolonji skauto­ wych, które odbędą się w sierpniu".

Nasze patronKi.

Ani e l a S z y c ó w n a

44 Warszawska Nauczycielska Drużyna Har­ cerek im. Anieli Szycówny nadesłała poniższy artykuł w XIV rocznicę śmierci Patronki. Aniela Szycówna urodziła się w Warszawie 31 lipca 1869 r. Wkrótce po ukończeniu szkoły śred- j

niej rozpoczęła zawód nauczycielski. Równocześnie z pełnieniem obowiązków w szkole, oddała się z ca­ łym zapałem samokształceniu pedagogicznemu, któ­ rego w owych czasach nie mogła zdobyć drogą sy­ stematycznej nauki szkolnej. Dokoła pedagoga Wła­ dysława Dawida skupiło się grono osób pragnących zdobywać wiedzę pedagogiczną. Do najwybitniejszych jego uczenie należała Szycówna. Wkrótce stała się współpracowniczką uczonego i kontynuatorką zapo­ czątkowanej przez niego gałęzi wiedzy, psychologji dziecka. W wyniku swych badań nad poznaniem psychiki dziecka polskiego w r. 1899 wydaje książkę p. t. „Rozwój pojęciowy dziecka w okresie 6— 12 lat". Do tego samego zakresu należy rozprawa p. t. „Jak badać umysł dziecka" (Warszawa 1904) obok zagadnień dotyczących psychologji dziecka, porusza też autorka tematy z zakresu pedagogji, które opra­ cowuje z niezwykłą sumiennością na podstawie d o ­ świadczenia, zdobytego w pracy szkolnej. Jedną z najlepszych jej prac w tej dziedzinie jest książka p. t. „Ogólne zasady nauczania z zastosowaniem do potrzeb szkoły elementarnej". Ostatnie dwa lata swe­ go życia poświęciła Szycówna opracowaniu dzieła

p. t. „Metodyka wypracowań" (Warszawa 1921). J a ­ ko przewodnicząca Polskiego Towarzystwa Badań nad Dziećmi, gromadziła wypracowania piśmienne dzieci polskich ze wszystkich prawie dzielnic i na podstawie tego materjału opracowała powyższą książkę. Oprócz tych dzieł ogłasza sporo artykułów i rozpraw z zakresu psychologji dziecka, pedagogiki, metodyki, dydaktyki w czasopism ach naukowych i pracach zbiorowych, np: w „Prądach w nauczaniu języka ojczystego” . J e s t współpracowniczką „Wycho­ wania w domu i w szkole", „Nowych Torów ", które redaguje od r. 1908, „Muzeum", „Ruchu P ed agogicz­ n eg o ” i innych.

Chcąc mieć pojęcie o tej niezmordowanej dzia­ łalności pedagogiczno - literackiej Szycówny, trzeba zajrzeć do bibljografji, którą wydała przed Kongre­ sem brukselskim w języku francuskim p. t. „Biblio- graphie pedologique polonaise" (Warszawa 1911). Każdy ważniejszy objaw w życiu pedagogicznem za­ granicą i w Polsce śledzi i omawia w prasie, aby zainteresować szerokie sfery nauczycielskie, aby utrzymać kontakt z nauką i postępem pedagogicznym. To też Szycówna wiele ma w tern zasługi, że życie pedagogiczne w P o lsce coraz żywszem biło tętnem. Pracuje nietylko nad rozwojem myśli pedagogicznej w Polsce, ale czuwa zarazem, by naród nasz jakkol­ wiek pozbawiony naówczas samodzielnego bytu poli­ tycznego, nie pozostawał na uboczu w zbiorowych usiłowaniach i w zbiorowej pracy kulturalnej naro­ dów wolnych. Ja ko przedstawicielka polskiego świa­ ta pedagogicznego bierze czynny i żywy udział

(8)

Nr. 6

S K R Z Y D Ł A

7

Dołączony do instrukcji „Program harcowania" obejmował 3 części:

„I. C zęść umysłowa. Doskonalenie zmysłów, ja­ ko środek do zdobycia obrazu świata, otaczającego harcerkę... Ćwiczenia samodzielności w myśli i w czy­ nie... Poznawanie Polski...

11. Część moralna. Harcerka na łonie natury pa­ mięta, że jest przyjaciółką zwierząt i roślin... Piękno ziemi i piękno duszy harcerki... Prawdziwe piękno, polegające na harmonji wewnętrznej... Silna wola ja­ ko broń harcerki... Codzienne ćwiczenia woli...1)

Część III programu była dostosowana do zbio­ rowego życia harcerek i oparta na haśle „W pole, w las zastępy harcerskie".

Powyższy program objaśniały „wkazówki dla drużynowych". Zawierały one rady metodyczne, wy­ kaz książek pomocnych w pracy, wezwanie do kom­ pletowania ekwipunku polowego i jego listę i t: p. Formę pracy wakacyjnej dziewcząt nie wyjeż­ dżających z miast ustalał następujący regulamin:

„1. Harcerki, pozostające w danej miejscowości na czas wakacyj, grupuje się w drużyny wakacyjne, tworząc zastępy według wieku i wyrobienia harcer­ skiego. Każdy zastęp prowadzi jakąś pracę społeczną: a) kurs dla poprawkowych uczenie (mających po wakacjach zdawać uzupełniające egzaminy do na­ stępnej klasy).

b) kurs dla analfabetów.

c) kurs historji i geografji ojczystej. d) opieka nad gromadką dzieci z ulicy.

*) Poszczególne części programu, tu podane w ogólnym zarysie, rozwinięte były w szczegółach.

e) zbieranie kolekcyj przyrodniczych dla szkół ludowych".

Praca zastępu była według tego regulaminu uję­ ta w trzy zbiórki tygodniowo: 1) „wyjście w pole z ćwiczeniami", 2) „zbiórka w celu pracy specjalnej (kurs samarytański, sygnalizacja, przyroda i t. p.)“ , 3) „praca sp o łe cz n a” .

Cała drużyna wakacyjna miała polegać na jed ­ nej większej wycieczce na miesiąc, prowadzonej przez drużynową. Do obowiązków drużynowej należało po­ nadto wizytowanie zbiórek; wycieczek zastępów, urządzanie rad drużyny i t. p.

Nasuwa się pytanie jaki był charakter i jaki d o­ robek pracy, prowadzonej według tych instrukcyj i programów. Otóż, jak stwierdza raport Komen­ dantki Okręgu, druchny Ludmiły Wasilkowskiej, w miastach na Czas wakacyj pozostały 272 harcerki z ośmiu drużyn.

Utworzono z nich zastępy i drużyny wakacyjne i prowadzono normalne zbiórki, według programu Ko­ mendy Okręgu. Prócz tego 18 harcerek uczęszczało na kurs instruktorski, który trwał do wyjazdu na ko- lonje.

Drużyny przygotowywały się do dnia harcerskie­ go, który miał się odbyć w jesieni. Zastępy i posz­ czególne jednostki przygotowywały prace na wystawę, popisy z sygnalizacji, ratownictwa, kucharstwa, gim­ nastyki, zabaw i gier harcerskich.

Cztery mieszkanki Sroduli, harcerki z drużyny im. Narcyzy Żmichow’skiej, córki robotników i ucze- nice prywatnej szkoły powszechnej, zorganizowały w czasie wakacyj stałe gry i zabawy dla dzieci z przedmieścia. Korzystało z nich blisko 100

dzie-w międzynarododzie-wych kongresach dzie-wychodzie-wania dzie-w P a ­ ryżu, Genewie i Brukseli, głosząc wszędzie i stwier­ d zając czynem, że naród, pozbawiony chwilowo włas­ nej państwowości, żyje, że czuwa nad wychowaniem pokoleń, owianych duchem wolności i niepodległości. Działalność Szycówny jako nauczycielki również była owocną. Wychowała liczne zastępy nauczycielstwa, ucząc i wykładając w różnych zakładach i na waka­ cyjnych kursach. Do ostatniej chwili swego życia pracowała jako profesorka w Wolnej Wszechnicy Pol­ skiej, gdzie miała katedrę pedagogiki. W r. 1920-ym objęła stanowisko redaktorki „Szkoły Powszechnej", które powierzyło jej już polskie Ministerstwo Wyz­ nań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Jeżeli dopełnimy działalność Szycówny szeregiem pominię­ tych tutaj prac takich jak „Kwiaty i dzieci", „Dzieci l i ptaki", „Dzieci i zwierzęta", ujęte z punktu widze­ nia psychologicznego, podręczniki, tłumaczenia, bro­ szurkę „O powinności nauczyciela i jego kształce­ niu” , „Kobieta w pedagogice” , w reszcie ciekawą po- i wiastkę p. t. „Jak się we mnie obudziło i rozwinęło powołanie nauczycielskie” oraz „Dziewczę polskie", książka dla dorastających panienek i inne, to otrzyma­ my obraz bogatej spuścizny literacko-pedagogicznej, j świadczącej o niezmordowanej pracowitości autorki. Spuścizna ta jest owiana gorącem ukochaniem szko­ ły i dziecka polskiego, dla dobra którego pracowała

bez wytchnienia.

W dziejach polskiej pedagogiki Szycówna od e­ grała zaszczytną rolę „jako strażniczka ducha naro­ dowego w czasach niewoli i jako budowniczka pol­

skiej szkoły w chwili jej odrodzenia w wolnej Rze­ czypospolitej".

* * *

„Bywają ludzie, którzy myślą swą i działalnością wyprzedzają swój czas; bywają tacy, którzy „ c z u ją ” chwilę dziejową i jej potrzeby i wyrażają w swej pracy tę właśnie chwilę". Do tych ostatnich należy Aniela Szycówna.

Działalność Szycówny jest znakomitem odzwier­ ciedleniem epoki, ducha czasu. Kto pamięta te cza­ sy, dla tego z każdej książki Szycówny przemawia atmosfera końca XIX ego i początku XX-ego wieku. Charakteryzuje tę atmosferę wiara w postęp i kult wiedzy. Istnieje przekonanie, że przez naukę odkry­ wa się prawdę, dochodzi się do idei humanitarnych, do lepszych form życia. Stąd popularyzacja wiedzy, samouctwo. Atmosfera w Polsce (w dawnej Kon­ gresów ce) w tym czasie jest specjalna. S ą to cięż­ kie czasy ucisku narodowościowego. Ucisk ten od ­ czuwają przedewszystkiem pracownicy umysłowi a w pierwszym rzędzie nauczyciele. Inne zawody jak np. inżynierowie znajdują dla siebie teren pracy, nauczyciele teoretycy, pedagogowie nie mają wogóle pola do działalności. Były tylko szkoły rosyjskie. Istniało trochę pensyj żeńskich — nie mogły one jednak dać szerokiego pola do działalności. Inicja­ tywy swej nie mieli możności realizować. Istniało wprawdzie nauczanie domowe i instytucje tajnego nauczania, ale praca na tym terenie groziła więzie­ niem, to też pracy tej oddawali się tylko ludzie, któ­ rzy zdecydowani byli ponosić konsekwencje swych

(9)

8

S K R Z Y D Ł A

Nr. 6

ci. Te sam e dziewczynki zorganizowały przygoto­ wawcze zastępy wakacyjne.

Je d n a z nich utworzyła bibljotekę dla m iesz­ kańców Środuli. Najpierw zachęciła kolegów ojca, by zebrali razem wszystkie książki, jakie mają u sie­ bie, a następnie by zgodzili się wpłacić jednorazową sumę na zakup nowych książek i opłacać składki miesięczne. W ten sposób powstała na Sroduli pierwsza czytelnia, prowadzona przez harcerkę, dziec­ ko niemal.

Z innych prac społecznych raport komendantki wymienia następujące: szycie bielizny dla biednych dzieci, bezinteresowną pracę kilku harcerek w ochron­ kach, przygotowanie niezamożnych harcerek (uczenie szkół początkowych) na pensję i potem umożliwienie im kształcenia się, opiekę nad grobem legjonisty, zorganizowanie drużyny wakacyjnej w Gidlach

Wspólną pracą wakacyjną drużyn męskich i żeń­ skich Zagłębia była pomoc przy budowie pomnika T adeusza Kościuski na Pogoni. Młodzież harcerska kopała fundamenty, woziła taczkami ziemię i t. p. Nazwisko kierowniczki tych robót zostało umieszczo­ ne w akcie erekcyjnym pomnika obok nazwisk jego założycieli.

2. K o l o n j a r o b o c z o - i n s t r u k t o r s k a . W sierpniu odbyła się w Cieszkowach kolonja roboczo-instruktorska, prowadzona przez Komendant­ kę Okręgu i jej zastępczynię druchnę Ewę Tau- zowską.

Charakter kolonji dokładnie przedstawia raport wysłany do Głównej Kwatery:

„Zadaniem kolonji w Cieszkowach było naucze­ nie planowego, pracowitego i wspólnego życia. W tym

celu ułożono regulamin i porządek dzienny, które miały życie normować. Regulamin obejmował obo­ wiązki członkiń i określał charakter całości jako ko­ lonji instruktorsko-roboczej.

Porządek dnia rozpadał się odpowiednio na dwie części: roboty dla dworu") i zajęcia skautowe.

Pobudka o godz. 5-ej (później o 6-ej), ranek rozpoczynał się od „Roty" i gimnastyki, robota trwa­ ła od 8-ej do 12-ej. Wykonywano następujące prace: pielenie i gracowanie ogrodu dworskiego, zbieranie owoców, grabienie siana, wiązanie i układanie snop­ ków zboża w stodole. Oprócz tego do kolonji nale­ żało całe gospodarstwo mleczne: dyżur przy udoju, centryfuga, wyrób masła i serów. Wpływ pracy fi­ zycznej był tylko dodatni: niejedna skautka nauczyła się wytrwałości, bo po tygodniu zniknęło już począt­ kowe ociąganie się z robotą, wyczekiwanie chwili spoczynku jako celu, a nie środka do nabycia nowej energji.

Popołudnia przeznaczono na zajęcia skautowe których treść podawano w rozkazie dziennym w przed­ dzień na wieczornej zbiórce, kiedy załatwiano wszyst­ kie urzędowe sprawy.

Członkinie kolonji były m aterjałem stosunkowo mało wyrobionym i dlatego tern większy mógł być wpływ kolonji. Wszystkie pierwszy raz zetknęły się z praktyką skautowego życia i dlatego Komendantka Kolonji ograniczyła ilość zajęć teoretycznych do m i­ nimum, natomiast nacisk kładła na prace w obozie.

Zbudowano bowiem obóz na 14 ludzi. Trzy dni obozowania pod szałasam i dały dokładny obraz

2) Za roboty dla dworu kolonja otrzymywała mieszkanie, opał, warzywa, owoce, nabiał.

poczynań. Tak więc szkół polskich prawie, że nie j było, instytucyj naukowych, które mogłyby tę akcję finansować, również nie było, to też istniała tylko inicjatywa prywatna ludzi naprawdę bezinteresownych, którzy nie mieli na widoku nic, prócz dobra sprawy. Każdy z pracowników mógł jedynie tylko bezintere­ sownie pracować. Nie było również mowy o emery­ turze czy dobrej pensji. Do karjery praca ta nie prowadziła. W tych to czasach zjawia się na wi­ downi trójca nieżyjących już dzisiaj pedagogów praktyków i teoretyków — Władysław Dawid, S t a ­ nisław Karpowicz i Aniela Szycówna.

Nie mogę pominąć sylwetki człowieka, tak jak mi się rysuje ze wspomnień osobistych. Była maleńka, wzrostu dziecka 12-oletniego, ułomna, brzydka, bardzo krótkowzroczna, przytem nierówno patrzała, w wielkich okularach; miała przykry chrypo- waty, bezdźwięczny głos ludzi garbatych — duże spokojne i rozumne oczy — maleńkie, delikatne rę­ ce. Miała śmieszne ruchy i gesty, wywołujące nie­ rzadko reakcje audytorjum. Wszystkie te warunki zewnętrzne, mówiąc językiem psychologji indywidual­ nej Adlera, wytworzyć mogły u Szycówny poczucie małowartościowości i konflikt z otoczeniem, sprzyja­ ły bowiem złośliwości, goryczy, podejrzliwości. Ani śladu tych cech u Szycówny.

Pogodna, wybitnie życzliwa człowiekowi, uczyn­ na, wolna od zgryźliwości, ambicyj i ambicyjek — pracownica niestrudzona Wszystkie siły żywotne — których było widać bardzo dużo w mizernem ciele — skierowała ku pracy nauczycielskiej i pedagogicznej,

j która jej widocznie starczała za wszystkie inne war­ tości życia, Wymieniłam trzy nazwiska, reprezentu­ jące ówczesną polską myśl pedagogiczną. Z pośród tej trójcy Szycówna była typową pracownicą. W dzie­ dzinie wychowania myśl jej nie szuka wielkich syn­ tez, nie wybiega ku wizji przyszłości, nie jest rewo­ lucyjna, nie tworzy ideologji o podłożu filozoficznem; nie odrywa się od rzeczywistości. Szycówna widzi i czuje dokoła siebie tyle zadań konkretnych do spełnienia, tyle braków do uzupełnienia — że tej c o ­ dziennej mrówczej pracy, obliczonej na doraźny po­ żytek, tym drobnym posunięciom — tej działalności „krok za krokiem" — mrówczej robocie — o d d aje się całkowicie..."

„C zas idzie naprzód — przynosi z sobą wiele nowych zagadnień, przynosi również dew aluację p o ­ przednich zdobyczy i uznanych dawniej wartości. Nie używamy dziś w szkołach podręczników Szy­ cówny, nie używa się książek Szycówny w zakładach kształcenia nauczycieli a rzadko chyba wspomina się tam jej nazwisko. Zeszła w zapomnienie wraz z epoką, w której żyła, a którą tak rozumiała. Po­ została jeszcze we wspomnieniach osób, które ją znały, jako człowieka szczerze, bezinteresownie i bez zastrzeżeń oddanego bliskiej sobie sprawie.

Drużynie harcerskiej, która nosi jej imię, postać Szycówny powinna być duchowo bliska przez cechy charakteru tej pracówniczki” 2 *).

*) Wyjątek z wykładu pani Dr. M. Librachowej, p. t. „Charakterystyka twórczości Anieli Szycówny".

(10)

Nr. 6

S

k r z y d ł a

9

życia obozowego, ujawniły cały urok samodzielnego bytowania w lesie, a zarazem wykazały dziewczętom braki jak np. tchórzliwość (nocne warty), niedokład­ ność (dziury w szałasie), brak inicjatywy (wałęsanie się i pytanie: „co dalej ro b ić ?”).

Cykl gawęd, zakreślony w programie, nie został wyczerpany, gdyż urządzono nadprogramowe wyciecz­ ki. Najwięcej zainteresowania wzbudziła kwestja ćwiczenia woli. W codziennem życiu kolonjalnem harcerki pokonywały słabostki charakteru, uczyły się zwyciężać siebie.

Dziewczęta chętnie stykały się z ludem, lecz stwierdzały niemal wszystkie, że rozmowa z nimi sprawia im pewną trudność; czuły onieśmielenie, z którem walczyły.

Praca jednostki sprowadzała się do obowiązku czynienia ciągłych spostrzeżeń, wykonywanie prac w obozie z największą samodzielnością i prowadzenia „Vade m ecu m “ .

W tym „przewodniku" harcerki umieszczały no­ tatki z wykładów i gawęd, rysunki prac, uwagi włas­ ne z życia kolonjalnego, wrażenia z wycieczek. P od­ kreślało się zupełną indywidualność w prowadzeniu „V ad e m ecum ” . Przez to stało się ono ćwiczeniem cierpliwości dla ogółu, a prawdziwą przyjemnością dla kilku jednostek. Stan „Vade m ecum " świadczył o intensywności pracy danej jednostki.

Harmonja między koleżankami była zupełna, kilka momentów podniosłych złączyło wszystko jesz­ cze silniej i z kolonji pozostało niezatarte wspom­ nienie"3).

Sprawności gospodarcze w drużynach

wiejskich.

D a je m y znowu do w y p ró b o w an ia 2 projekty sp raw n o ści d la dziew cząt wiejskich.

O b ie ty c z ą tego sa m e g o przy go to w an ia do d o b ­ rego g o sp o d a r o w a n ia w domu wiejskim — tyle, że pierw szy p ro g ram jest d la małej 12 letniej gosposi a drugi d la starsze j często sam o dzieln ej g o s p o d y ­ ni. P o trz e b a dw u od rębn ych pro g ram ó w n asu n ęła się od razu przy pierw szej próbie. D obrą g o s p o d y ­ nią, m o g ą c ą o b ją ć c ało k ształt sp raw dom ow ych i m ąd rze w niem r z ą d z ą c ą może być dopiero dziew ­ czyn a starsza. C h c ia ły b y śm y by m iała p rzy n aj­ mniej 17 lat nim cały ciężar go sp o d ark i weźm ie na swoje barki. W iem y je d n ak dobrze, że nieraz w y starczy mieć 10 lat, by już g o tow ać straw ę dla reszty rodziny, w y starczy mieć 8 lat (i mniej) — by baw ić „d ziecko ". T o dziecko — które jest n a j­ w ię k sz y m kło potem i ciężarem m ło d sze g o rodzeń­ stw a. A gd y dziew czyna m a 12 lat — często już s z k o ły zan ied bu je bo w dom u je st niezbędna.

M y ślim y zatem, że jeśli w y p a d a naszej małej g o sp o d a r o w a ć — to niech robi to w sp o só b m ożli­ wie dobry. Je śli zostaje sa m a w dom u na cały dzień — to niech zrobi w szystko co m ożna, n a co jej siły p o zw o lą by w izbie utrzym ać ład; by dziec­

l!) Opracowano na podstawie materjałów znajdujących się w Archiwum NZHP w Warszawie i na podstawie relacji Drch. Ewy Tauzowskiej-Plucińskiej, będącej w posiadaniu Za- głębiowskiej Komendy Chorągwi Harcerzy.

k a dojrzeć, by roślin nie z an ie d b a ć i inwentarz ha- poić, czy rzucić mu paszy.

W ięcej — niech wie, że patrzym y uw ażnie na jej p racę i do cen iam y ją.

S p o s ó b p rzep ro w ad zen ia tej sp raw n o ści jest bardzo prosty — ale w y m a g a ją cy zn ajom ości sp raw dom ow ych n aszy ch dziewcząt. T rz e b a wiedzieć 0 tern, czy i które sa m e g o sp o d arz ą i w dniu ta­ kim do nich iść — robocie dziew czyny się p rzy j­ rzeć. K ilk a wizyt drużynowej nastaw i u w ag ę dziew czyny na to, by składn ie pracow ać, by ład utrzymać.

Um ycie i ubranie d z iecka przy n as pozwoli na zwrócenie uw agi — ja k to n ależy robić. Z m y ­ wanie n aczyń — nasunie nam możliwość u dziele­ nia rad, (g o rąca woda, opłukanie). C a ły proceder z d o b y cia tej spraw ności w y gląd ałb y w n a s tę p u ją ­ cy sposób.

a) D a je m y dziew czynie do ręki program; niech się rozejrzy w niem, niech wie czego w y m a g a ć będziem y.

b) P ierw sza wizyta w domu — (około 2 godzin) patrzym y na to, co i jak zrobione. S ta ra m y się trafić na w ażny mom ent (m ycie i ubieranie dziecka, zm yw anie statków i t. p.).

D ajem y dobre rad y „jak n a le ż y ” . c) D ru g a wizyta — spraw dzenie, czy n a ­

sze dobre rady — odniosły skutek. D la oszczędności c z asu m ożem y w dzień o d ­ powiedni (np. jarm ark w pobliżu, żniw a) mieć kil­ k a punktów z m ałem i go spo siam i, ch o d ząc od c h a ­ ty do ch aty w racając po dwa, trzy razy — z o b a ­ czyć wiele.

Drugi program mówi o dziew czynie starszej, która m atkę całkow icie wyręcza, która często jest sam o d zieln ą go sp o d y n ią.

T rz e b a b y w dom u sw ym p ra c o w a ła planow o 1 umiejętnie. M usi o tyle więcej zrobić niż ta m a ­ ła — dom gruntownie sp rzą tn ąć i czysto ść stale utrzym ać, ugotow ać sm aczn ie i urozmaicenie, uprać czysto bieliznę, odzież utrzym ać w porządku. T a ­ kiej dużej dziew czynie, nie obaw iam y się d a ć pod opiekę niemowlę — trzeba by w iedziała ja k się z nim obchodzić. W reszcie chcemy by w wieczór zim ow y czy niedzielne po połudn ie potrafiła z a b a ­ wić zebran e u siebie rówieśnice. W y p a d a jej i in­ wentarzem się zająć, ogród kwiatow y i w arzyw ny utrzym ać — um iejętności tej pracy ty czące będzie p o głęb iać z d o b y w a ją c sz e re g spraw no ści ogrodn i­ czych i hodow lanych . T a k więc od pow ied nikam i tych punktów z prog ram u m ałej go spo si s ą pro­ gram y dalszy ch spraw ności.

O grod n icze p o d a ły śm y już, a hodow lane są

w przygotow an iu. 5. /.

Sprawność małej gosposi (lat 12 minimum). A. Porządki:

1. Z am iecie izbę. 2. Roznieci ogień. 3. Z a śc ie lę łóżko. B. G otow anie:

1. O bierze, op łucze i ugotuje ziemniaki. 2. U gotuje m leko i zupę.

(11)

10

S K R Z Y D Ł A

Nr. 6

C. D ziecko:

1. D a jeść dziecku od lat P/2 do 4 (u g o ­ tuje kleik).

2. U m y je dziecko i ubierze. 3. Z a b a w i.

D. Z w ierzęta i rośliny:

1. P o dleje rośliny doniczkowe.

2. D o g lą d a inwentarza w czasie n ieob ec­ ności gospodyni.

3. Um ie p a ś ć krowy. E. D b a o ubranie:

1. Ceruje pończo ch y i ła ta bieliznę. 2. P rzy szy w a guziki.

3. C zy ści buciki.

Sprawność gospodyni (od 15 lat). U m ie ułożyć plan dn ia godzinow o. A . Porządki.

1. O m iecie i obieli izbę.

2. U m y je okno (wie czem się czyści szy- by).

3. Szoru je drew nianą po d ło gę i sprzęty. 4. Jeśli p o sia d a czyści metal (moździeż,

żelazko, lampy),

5. Ściera kurze z obrazów i sprzętów.

6. W ietrzy, trzepie, p o w leka p o ściel, na- p y ch a siennik,

7. T ę p i robactw o (p luskw y, pchły, k a r a ­ kony).

8. Utrzym uje p o rz ą d e k d o k o ła chaty, z a ­ m iata, sy p ie p ia skiem .

B. G otow anie:

1. U g otu je obiad z 2 d a ń (ugo tuje dwie zupy, dwie jarzyny, dw ie p o traw y m ączne, m ięso w rosole).

2. N ak ry je do stołu i poda. C. Pranie.

1. U p ierze bieliznę dziecinną. 2. „ „ g o sp o d a rsk ą .

3. „ ,, stołową.

D. D b an ie o odzież:

1. C eruje i ła ta ubranie. 2. P rz y sz y w a guziki. 3. C z y śc i ubranie z błota. 4. „ plam y.

E. D ziecko:

1. Przewinie, n akarm i i zab aw i niemowlę. F. Z do ln o ści tow arzyskie:

1. Z n a 5 z a b a w to w arzy skich

2. Um ie zrobić s a m a 2 gry tow arzyskie np. w arcab y , młynek.

D R U Ż Y N Y I N S T R U K T O R S K I E

Z. H. P.

HARCERSKA SZKOŁA

INSTRUKTORSKA

na Bucz,

Wiciowy L. XVIII.

I. P rzy jm u ję do Drużyn W iciowych dchnę K łu sk o w ą A n n ę — W ieliczka.

II. U z u p ełn ien ia ćwiczeń n ad e słały dchny: R eb ajn ó w n a W a n d a , Burków na M arja, N ow ak ów n a S tan isław a , Iłowiecka Jadw iga, K łu sk o w ą A n n a.

III. P rzyjm uję u spraw iedliw ien ia z op ó źn ie­ nia lub n iew ykon ania ćw iczenia druchen: Zdzie- nickiej Ewy, L ip sk iej W alerji, R eb ajn ó w n y W andy, K asjan iu ko w e j Eugenji.

IV. Z w a ln ia m na w ła sn ą p rośbę dchny: K opciów nę Z o fję — B y d g o sz cz , M ały szków n ę M arję — Franpol.

V. O state cz n y wynik całorocznego w ędrow a­ nia w D ruży n ach W iciow ych p o d a n y zostanie druchnom indyw idualnie, po otrzym aniu o p ra co ­ wań w e d łu g L istu W iciow ego L. XVII.

VI. P o d a ję niżej w y k az druchen, które n a ­ d e s ła ły sp raw o z d an ia z zak resu w szystkich ćwiczeń:

1. S. M. C z e s ła w a Pelikan — Cieszyn 2. B ig a jó w n a R o z a lja — Jaw orzno 3. L eśn iak ó w n a M arja — A n d ry ch ó w 4. K a w e c k a Julja — Niepołomice. 3. G u to w sk a A n iela — Jaw orzno 6. Z d z ie n ic k a E w a — Ł o m a z y

7. D u d z iń sk a B o żen a — C zelad ź

8. S. M. W a sz y c z k o D a n u ta — C ieszyn 9. R e b a jn ó w n a W a n d a — Ostrowiec 10. M a ły n ia n k a L u b o m ira — K ielce 11. Ł u p iń s k a H e le n a — S z cz e k o c in y 12. L a p ru só w n a E u g e n ja — Nagłowice

13. A sta se w ic z ó w n a A n to n in a — Starod w o rze 14. L ib io n k a A n iela — Buczę

15. O gro d o w icz ó w n a W ład y sł. — T o m isław ice 16. S a m o jło w a A . — Filipów

17. K a s ja n iu k o w a E u g e n ja — T e la ty n 18. L ip s k a W ale rja — Nagłowice.

P o d a ję w y k az druchen, które u z y s k a ją sto ­ pień w ędrow niczki po uzupełnieniu n a stę p u ją c y c h ćwiczeń:

19. L u c k n e r ó w n a A l e k s a n d r a — K ościan — „O byw . na terenie p o w ia tu ", 20. K n o b l o ­ c h o w n a Stef. — Buczę — „ Z y c ie kult.“ , „ O b y ­ watel na terenie p o w iatu ", 21. S z w e g l e r ó w n a E u g e n ja — Ł a b isz y n „O b y w a te l na ter. pow iatu", 22. L a u e r ó w n a Idalja — T o ru ń — „O by w . na terenie po w iatu ” , 23. O s u c h o w s k a Z o fja — T ę g o b o rz e — „ Z y c ie k u lt.", „O b y w a te l na terenie p o w iatu ” , 24. ć a r o d ó w n a L u c y n a — So sn o w iec — „O byw . n a ter. p o w ia tu ” , 25. S z a f r a n ó w n a M ildona — M ikołów — „O by w . na terenie p o w ia ­ tu” , 26. W i l c z a k ó w n a M arja — Jaw o rzn o — „ O byw . n a terenie p o w ia tu ” , 27. Ł u p i ń s k a H e ­ lena — S z cz ek o cin y — „O by w atel na ter. p o w ia ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z punktu widzenia bezpiczestwa lotu wana jest prdko wzgldem powietrza (np. Metoda dopplerowska, inercjalna, ultradwikowa i optyczna maj ograniczone zastosowanie.

Przeprowadzona analiza literatury w tym zakresie [1, 3-4, 7-8] wskazuje, e w gównej mierze pomiary termograficzne wykorzystywane s podczas bada w celu okrelenia rozkadu

Po drugie, w serii pomiarów podczas wzorcowania mog by zadawane róne, ale ustalone, wartoci wzorcowe wielkoci mierzonej – wtedy metoda pomiaru obarczona jest

Ten wymóg wysokiej dokładności spełniają w za- sadzie roboty obudowane (tzw. Robo- ty nieobudowane, np. o konstrukcji wysięgniko- wej, mają dokładności o rząd mniejsze niż

Algorytm wyznaczania charakterystycznych punktów robota w układzie nieruchomym opiera się na założeniu, że podparta stopa robota nie zmienia swojego położe- nia

Zegar licznika powinien być niezależny od zegara systemu wbudowanego, a zatem każdy WDT wbudowany w CPU systemu głównego nie jest bezpieczny.. Tworząc watchdog trzeba być pewnym,

Jedynym uniwer- salnym rozwiązaniem jest za- stosowanie wielozadaniowego systemu operacyjnego, zawiera- jącego mechanizm wywłaszcza- nia, który umożliwia stworzenie

Z kolei dla ścian przednich, które zarówno gabary- tem jak i stopniem skomplikowania znacznie różniły się od ścian tylnych, konieczne było zastosowanie trzystop- niowego