• Nie Znaleziono Wyników

Polak w rosyjskim mundurze : próba komentarza do "Itinerarium" Wincentego Kamieńskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Polak w rosyjskim mundurze : próba komentarza do "Itinerarium" Wincentego Kamieńskiego"

Copied!
26
0
0

Pełen tekst

(1)

Iwona Wiśniewska

Polak w rosyjskim mundurze : próba

komentarza do "Itinerarium"

Wincentego Kamieńskiego

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 5, 219-243

1999

(2)

7 t# M S

Seria V 1999

Iw ona W iśn iew sk a

Polak w rosyjskim m undurze. Próba kom entarza

do itinerarium W incentego K am ieńskiego

I. Historia

T

ek st p o w y ższ y został p o c z ą tk o w o w y d o b y ty na św iatło d z ie n n e i o p ra c o w a n y je d y ­

nie ze w z g lę d u na w n u c z k ę au to ra , k tó rą była E liza O rz e sz k o w a . W in c e n ty K a m ie ń ­ ski był o jc e m F ra n cisz k i P aw ło w sk iej, m atki Elizy. W stęp d o sylw y m ia ł słu ży ć ty lk o ja k o k o m e n ta rz d o części g en ealo g iczn ej Kalendarium życia i twórczości a u to rk i N a d N iem nem . Je d n a k ż e z a ró w n o legenda, ja k ą d o p isa ła sw e m u m a c ie rz y ste m u p rz o d k o w i O rz e sz k o w a , ja k i w alo ry tej k ró tk ie j w o je n n e j odysei kazały p rzy jrze ć się bliżej h isto rii o p o w ie d z ia n e j

p rz e z W in c e n te g o K am ieńskiego.

W życiu każdego człow ieka bardzo w ażne je s t poczucie pew ności tego, co robi. N ie chodzi tu o cel działania czy ideę, jak a te m u działaniu przyśw ieca, ale czy to, co robim y, przy ch o d zi n am bez zm ęczenia i w ątpliw ości. Ja k się zdaje, au to r sylwy nie zastanaw iał się nad słusznością czynu, ja k im było przyw dzianie m u n d u ru oficera gw ardii A leksandra I. W stąpił do w ojska m ając w sobie zapew ne m ło d zień czy głód świata. W in ce n ty K am ieński był na tyle p ew n y tego, co robi, żc nie skupiał się na p o b u d k ac h działania, ale na sam ym działaniu. N ie był to na p e w n o homo politicus posiadający pasję polem iczną, ale poczciw y żołnierz. N ie k o n d o tie r je d n a k , gdyż — choć nie R osjanin — K am ieński utożsam iał się ze sprawą, o którą w alczyła arm ia cesarza A leksandra. N ie czuł się n ajem n y m g renadierem .

W in ce n ty K am ieński u ro d ził się p raw d o p o d o b n ie w p rze d o statn im dziesiątku X V III w iek u na L itw ie. W iem y, że był w łaścic ielem m a jątk u M ic h a łó w k a w g u b e rn i g r o d z ie ń ­ skiej, je d n a k n ie sp o só b dociec, czy była to w łasn o ść ro d o w a , n ab y ta czy też posag żo n y W in c e n te g o , E lż b ie ty z K aszubów . Swą m a cie rz y stą babkę w sp o m in a ła O rz e sz k o w a

(3)

czę-sto i cie p ło , d ziad k a zaś n ie znała, zm a rł p rz e d je j u ro d z e n ie m . W m e try c e c h rz tu E lizy E lż b ie ta K am ień sk a fig u ru je ja k o w d o w a. Jaka m o g ła być h isto ria W in c e n te g o ? Tych kilka słów, w k tó ry c h zaw iera swój życiorys d o czasu w stą p ie n ia do arm ii, p rz y p o m in a raczej f ra g m e n t u rz ę d o w e g o d o k u m e n tu : m iejsce u ro d z e n ia — g u b e rn ia g ro d z ie ń sk a , „ro d zice sz la c h e tn i”, z a p ew n e p o se sjo n ac i, gdyż W in c e n ty w sp o m in a o ro d o w y m m a jątk u , do k tó re g o w ró c ił po o trz y m a n iu d y m isji z arm ii. N ie w iem y, czy d ecyzję o w s tą p ie n iu do a rm ii p o d ję li za n ie g o ro d z ic e (o p ie k u n o w ie ? ) czy był to je g o w łasny w ybór. D ro g a kariery w ojskow ej w arm ii zaborcy nie była w I połow ie X IX w iek u czym ś deprecjo n u jący m dla Polaka. W E u ro p ie w ielu żołn ierzy zm ieniało kolor m u n d u ru . M o ż n a tu przyw ołać w y m ie ­ n ianego przez K am ieńskiego W łocha, Filipa P aulucci, który służył u Austriaków , F ra n cu z ó w i R osjan.

G d y K am ieński odbyw a szlak bojow y pod sztandaram i A leksandra I, tysiące P olaków w alczy w arm ii N ap o le o n a, z nim wiążąc nadzieje na zm ianę porząd k u politycznego w E u ­ ropie. D ziś m o ż n a zadawać pytanie, czyj w y b ó r był słuszny. W szak A leksander I, choć sam odzierżaw ca i zaborca, b ro n ił je d y n ie status quo, natom iast N a p o le o n był najeźdźcą stojącym w obec w iększości krajów E u ro p y na pozycji takiej sam ej, ja k R osja w o b ec Polski. Poza ty m ów sam ozw ańczy cesarz nie cieszył się zaufaniem szlachty przyzw yczajonej do p o rząd k u stanow ego. Syn asesora sądow ego, niejakiego B u o n ap arte z Ajaccio, zasiadający na tro n ie b u d z ił niesm ak.

K iedy J a n H e n ry k D ąbrow ski i książę J ó z e f P oniatow ski kon ty n u o w ali tradycje walki zbrojnej, książę A dam Je rz y C zartoryski w ierzył w siłę drogi dyplom atycznej. Był z w o le n n i­ kiem i p ro p ag a to re m idei restytuow ania państw a przez uczestnictw o P olaków w realizacji an tynapoleońskiej polityki rosyjskiej. L iberalne gesty A leksandra I pozw alały na opracow anie p ro g ra m u tzw. Ligi E uropejskiej, czyli federacji m n iejszych p aństw ja k o przeciw w agi dla h eg e m o n ii francuskiej. Postać C zartoryskiego je s t dziś dla h isto ry k ó w d w u zn aczn a — p rzy ­ jaciel m ło d e g o A leksandra, rosyjski dw orak, który złożył przysięgę na w iern o ść carow i po to,

by ratow ać kresow e latyfundia ro d zin n e , polityk bardziej rosyjski niż polski, zw iązany m o c n o z p ete rsb u rsk im d w o rem . Je d n a k lansow ana za je g o spraw ą koncepcja zaistnienia Polski na m apie politycznej p rzetrw ała klęskę N apo leo n a. Stanisław Staszic, prezes W arszawskiego Tow arzystw a Przyjaciół N a u k sn u ł w w ygłoszonym w sierp n iu 1815 ro k u odczycie ro zw a­ żania o europejskiej w spólnocie Słow ian, która zapew niłaby w ieczn ą rów now agę w E u ro p ie, sku teczn ie i na zaw sze ju ż zagradzając drogę ekspansji T eu to n o m (żyw ioł germ ański) i G au - lo laty n o m (żyw ioł rom ański):

W śród całego słow iańskiego pokolenia w najw iększe społeczeństw a sk u p io n y ­ m i były dw a narody: polski i rosyjski. Te dw a n arody od kilku w iek ó w bądź przez w łasne kłótnie, bądź przez N ie m c ó w skryte w pływ y i podu szczen ia toczyli m ięd zy sobą w o jn y ciągłe i niszczyli się w spólnie. (...)

(4)

P o la k w ro sy jsk im m u n d u rz e . P ró b a k o m e n ta rz a do itin e ra riu m W in c e n te g o K am ień sk ieg o 221

(...) n ie z ło m n ą tegoż n a ro d u P olaków dążnością do połączenia się z sw oim i braćm i, do społenia się z n im i przynajm niej w sław iańskim rodzie, w szczęła się pierw szy raz w Sław ianach [w w iek u X V III — I. W ] m yśl połączenia i zrzeszenia się n aro d ó w najogrom niejszego na tej ziem i sław iańskiego p o k o ­ lenia. (...) M yśl ta od jej w szczęcia w śró d rozszarpanych P olaków ju ż do znacznego d ochodzi w zro stu . (...) Z ginie, kto będzie przeciw niej. (...) Polacy są n ie u d o ln i być w aszym i [R osjan — I. W ] niew olnikam i, ale są p rzygotow ani stać się w aszym i braćm i. Połączcież te n naród z w łaściw ą m u ustaw ą naro d o w eg o praw a i rządu pod je d n y m cesarzem i kró lem w w ielką rzeszę C e sarstw a1.

Staszic w id zi R osję ja k o je d y n eg o zaborcę, który „zjednał sobie ogólną c h ę ć ” P olaków zachow ując ich język, n arodow e u rzę d y i w ychow anie dzieci w ojczystym ję zy k u . P rzeciw ­ staw ia rosyjskim b raciom te u to ń sk ic h polakożerców , których pierw szym zam iarem je s t przeistoczenie naszych rodaków w N iem ców .

D ość żywa ów cześnie prorosyjska koncepcja o dzyskania państw a o becnie istnieje je d y n ie w p o d ręc zn ik a ch historii, n ato m iast literatura skłoniła się ku m itow i N ap o le o n a. P róbując osądzać w y b o ry dokon y w an e przez P olaków na początku X IX w iek u w arto je d n a k zw rócić uw agę, że sam rozw ój w yd arzeń w o jen n y c h p ow odow ał paradoksy. P rz y p o m n ijm y chociażby ro k 1812. Po w k ro c ze n iu W ielkiej A rm ii na Litw ę doszło tam niem al do w y b u c h u pow stania chłopskiego. L u d n o ść litew ska i białoruska w iązała z przyjściem N a p o le o n a nadzieje na popraw ę swej doli. Ale zam iast w stępow ać do arm ii, od m aw ian o w ykonyw ania pańszczyzny i napadano na dwory. Szlachta m usiała walczyć z chłopam i w szczynającym i b u n ty z im ie­ n ie m cesarza F ra n cu z ó w na ustach. W ted y w ięc, z p u n k tu w id zen ia sw ego stanu, W in cen ty K am ieński stał po słusznej stronie. B ronił ustalonego po rząd k u społecznego.

Je g o służbę w p u łk u k eksholm skim potw ierdzają d o k u m e n ty z Rosyjskiego P ań stw o w e­ go A rc h iw u m W o jsk o w o -H isto ry c zn e g o w M oskw ie . R ozkaz zaliczenia go do liczby p o d ­ o ficerów lejbgw ardyjskiego keksholm skiego p u łk u m u sz k ie teró w po ch o d zi z 6 w rześnia (starego stylu) 1804 roku. D o rozkazu dołączony je s t paszport na nazw isko W in cen teg o K am ieńskiego, syna P iotra, w y dany przez zarząd g u b ern i litew sko-grodzieńskiej. D o w ia d u ­ je m y się, iż p rzed w stąp ien iem do arm ii W in cen ty był u rzę d n ik iem adm inistracji cyw ilnej. O d 31 lipca (st. st.) 1803 r. do 9 sierpnia (st. st.) 1804 r. pracow ał na etacie rejestratora g u b ern ialn eg o w grodzieńskiej izbie skarbow ej. W ydane przez izbę skarbow ą św iadectw o in fo rm u je, iż K am ieński p ochodzący z litewskiej szlachty pracow ał ju ż w cześniej w służbie cyw ilnej, obow iązki swe w izbie skarbow ej w ypełniał su m ien n ie i gorliw ie, pro w ad ził się uczciw ie i przyzw oicie, nie był nigdy o nic oskarżony ani też nie płacił kar z żadnego tytułu.

1 S. Staszic, M yśli o równowadze politycznej w Europie [w:] tenże, Pisma fdozoficzne i społeczne, opr. B. Suchodolski, t. 2, Warszawa 1954, s. 3 1 6 -3 1 9 .

(5)

K am ieński pisze, iż otrzy m ał dym isję w lipcu 1813 roku. Tym czasem w spisach oficerów i żo łn ierzy p u łk u keksholm skiego za 1812 r. je g o nazw isko nie figuruje. S pisów za łata 1805-1811 i 1813 w A rc h iw u m brak.

D o k u m e n ty pułk o w e p o tw ierdzają w szystkie w o je n n e m arszruty, o których w sp o m in a w sw ym itin e ra riu m K am ieński: w latach 1805-06 desant na R ugii, osłona H a n o w e ru i tw ie r­ dzy H a m e ln , p o ch ó d przez księstw a M e k le m b u rg ia -S c h w e rin i M e k le m b u rg ia -S tre litz oraz działania w P rusach, w ro k u 1807 m arsz do P ru s, w 1808 w ypraw a do F inlandii, w 1809 u cz estn ictw o w ekspedycji alandzkiej, w 1812 udział w bitw ach m .in. p o d S m o leń sk iem i B o ro d in o . W styczniu 1813 p u łk w szedł do Księstw a W arszawskiego.

Je d n y m z najciekaw szych fra g m en tó w opow ieści K am ieńskiego je s t relacja z m orskiej w ypraw y k o rp u su generała Tołstoja i je g o m arsz na H an o w er. Są to dość m ało znane w ydarzenia, b o w iem stanow iły w łaściw ie kulisy głów nego teatru wojny. W książce w o jsk o ­ w ego h istoryka rosyjskiego, generała A leksandra M ich ajło w sk ieg o -D an ilcw sk ieg o Opisanie

pierwoj wojny imperatora Aleksandra s Napoleonom w 1805-tn godu (S a n k tp eterb u rg 1844), k tóry

opierał się nie tylko na d o k u m e n ta c h i raportach, ale także na relacjach n aocznych świadków, o d n a jd u je m y p o tw ie rd z en ie opow iedzianej przez K am ieńskiego h istorii niezb y t fo rtu n n e j m orskiej odysei z ro k u 1805 (K am ieński pom ylił je d y n ie daty, podając ro k 1806).

12 w rześn ia 1805 ro k u z p o rtu kronsztadzkiego i rew elskiego w yruszył ko rp u s składający się z p o n ad 20 tys. żołnierzy, d o w o d zo n y przez hrabiego Tołstoja. Rosja nie była pew na, po czyjej stro n ie op o w ied zą się Prusy. W razie gdyby K arol P ruski zezw olił arm ii M ic h elso n a na p rze m arsz przez swoje te ry to riu m ku w sc h o d n im te re n o m N ie m ie c , hrabia Tołstoj m iał się z nią połączyć. G dyby zaś d w ó r berliński nie w yraził zgody na p rzem arsz R osjan przez Prusy, Tołstoj m iał w ejść na ich te ry to riu m i posuw ać się naprzód. Sztab rosyjski p rzew idyw ał jeszcze in n ą m ożliw ość: gdyby P ru sy w ypow iedziały Rosji w ojnę, ad m irał Tet m iał w ysadzić ko rp u s Tołstoja na w y b rzeżu Szw edzkiej P om eranii, p o te m podpłynąć ku b rze g o m p ru sk im i zagrozić d esan tem , w iążąc tym sam ym siły Prus. F lota rosyjska m iała także przeszkadzać w h a n d lu z a m o rsk im P ru s blokując w stęp do p o rtó w i p rzechw ytując p ru sk ie statki h a n d lo ­ w e. G d y w ięc W in cen ty K am ieński w ypływ ał w m orze, nie w iedział, z kim Rosja będzie prow adziła w ojnę. Losy i m a rsz ru ta w ypraw y były n iepew ne. W śród pułków , któ re zostały zaokrętow ane w K ronsztadzie, był p u łk keksholm ski d o w o d zo n y przez gen. W erderew skie- go. F lo ta składała się z 12 o k rętó w (w śród których znajdow ał się Rafael c z y też Św. Rafał) na k tó ry m pły n ął p u łk K am ieńskiego), o śm iu fregat i kilku m niejszych je d n o ste k . P oczątkow o p o d ró ż m o rsk a przebiegała pom yślnie, je d n a k pod koniec rejsu b u rza rozproszyła flotę. U to n ę ło p o n ad 400 kozaków i kilka dział. N ie k tó re okręty rozbiły się o pobliskie w ysepki. G dy m o rze ucichło, okręty przybijały do brzegu w różnych m iejscach Szw edzkiej P om eranii i R ugii, i w ysadzały w ojsko, któ re skupiało się w pobliżu S tralsundu.

W k ró tce po przybyciu hrabiego Tołstoja do S tra lsu n d u spraw y przybrały o b ró t w y godny dla Rosji. K arol P ru sk i zaw arł z A leksandrem I p o ro zu m ien ie . K orpus rosyjski p om aszerow ał w listopadzie (1805) na H an o w er, w o ln y od Francuzów , któ rzy okupow ali tw ierdzę H am e ln .

(6)

P o la k w ro sy jsk im m u n d u rz e . P ró b a k o m e n ta rz a d o itin e ra riu m W in c e n te g o K am ień sk ieg o 223

K orpus przepraw i! się przez Łabę w L au en b u rg u . Książęta niem ieccy przyjm ow ali Rosjan serdecznie, w w iększych m iastach w ydaw ano bale dla kadry oficerskiej. Po przybyciu do H a n o w e ru , Tołstoj rozm ieścił wojska na praw ym brzegu Wezery, zaś straż p rze d n ią k o rp u su na praw ym . O cz ek iw a n o Anglików. W pobliże zajętej przez F ra n cu z ó w tw ierdzy H a m e ln p osłano o ddział d o w o d zo n y przez W erderew skiego. W śród żo łn ierzy m ających obserw ow ać H a m e ln znajdow ał się p raw d o p o d o b n ie W in cen ty K am ieński.

20 listopada (st. st.) do głów nej kw atery rosyjskiego k o rp u su przybyli Anglicy: generał D o n n ę i lord C a tc arth z w iadom ością, że ich dwa k orpusy (w liczbie ok. 24 tys. żołnierzy) zn ajdują się ju ż u ujścia Wezery. N ac ze ln e do w ó d ztw o nad zjed n o czo n y m i siłam i objął Tołstoj i z je g o rozkazu A nglicy skierow ali się ku B rem ie.

G u staw Adolf, król Szwecji, także w ko ń cu w ystąpił z 12 tys. żołnierzy. Szw edzi przeszli przez Łabę i zatrzym ali się w L u n eb u rg u . W te n sposób na w sch o d zie N ie m ie c pow stała arm ia zło żo n a z 56 tys. żołnierzy rosyjskich, angielskich i szw edzkich. D alszy m arsz był n iem o żliw y ze w zg lę d u na ro zm o k łe drogi. P lanow ano na razie b ro n ić prze p ra w p rzez E m s, gdy zaś szlaki zetnie m róz, iść w dół R enu. P ostanow ienia te podjęli w L u n e b u rg u w spólnie król szw edzki, Tołstoj, D o n n ę i C atcarth. Ledw o je d n a k skończyła się narada w ojenna, przybył posłaniec z w iadom ością o zw ycięstw ie F ra n cu z ó w p od A usterlitz. O ficero w ie z p o ­ czątku nie w ierzyli w d oniesienia o klęsce. W iadom ość o A usterlitz zniw eczyła p o p rzed n ie plany. Tołstoj otrzy m ał rozkaz stanąć p o d rozkazam i króla P rus. G u sta w A d o lf p rzerzu cił sw oje w ojska na praw y brzeg Łaby, A nglicy otrzym ali z L o n d y n u rozkaz o d w ro tu . Tak rozpadła się istniejąca zaledw ie kilka dni arm ia w sch o d n ia i nadzieje z nią zw iązane.

Podczas w ypraw y hanow erskiej K am ieński nie m iał p raw d o p o d o b n ie okazji w ojow ać. C zas spędzał głów nie w m arszu i na im prezach organizow anych przez n iem ieck ich książąt dla rosyjskiego k o rp u su oficerskiego. Sam w sp o m in a o kilku utarczkach z w ycieczkam i francuskim i. D o szło do nich zapew ne w p obliżu tw ierdzy H a m e ln , gdzie znajdow ał się o ddział d o w o d zo n y przez W erderew skiego — szefa p u łk u keksholm skiego. W edle relacji K am ieńskiego 2 stycznia (st. st.) 1806 p u łk w yruszył piechotą do S ankt Petersburga.

Tak w ięc K am ieński był przez cały czas żo łn ierze m m alow anym . Je d y n e tru d y noszenia oficerskiego m u n d u r u , jak ich dośw iadczył, to burza m orska. D aje się tu odczuć w yraźnie M ickiew iczow ski k lim at B urzy i Żeglugi. O b razo w an ie je s t po d o b n e: obaj dostrzegają te sam e elem e n ty żyw iołu. M ickiew icz był w p ew n y m sensie realistą, m im ety czn e, p rze tw o rz o n e nieznacznie szczegóły n atury spraw iały na n im ró w n ie w ielkie w rażen ie co w yw ołane przez bu rzę uczucia. B u rza na każdym m o rz u w ygląda podobnie. K am ieński nie m iał zam iaru m alow ać m o rza i tonącego praw ie o k rętu p ió rem poety, ale i o n nie m ó g ł oprzeć się sile żyw iołu, k tóry w idział je d e n tylko raz. Języ k opisu m orskiej naw ałnicy nie je s t stylem itin erariu szo w eg o skrótu. K am ieński zatrzym uje się na ty m epizodzie d łu g o (porów najm y, ile m iejsca pośw ięca w y d arze n io m k luczow ym dla przebiegu działań w o jen n y c h w E uropie!) i nie używ a żołnierskiego ascetycznego stylu. D zięki sile żyw iołu „w zdym a się w y o b raźn ia” naszego O dyseusza.

(7)

Je st je d n a k podstaw ow a różnica w sposobie kreacji b ohatera ob u utw o ró w : obaj siedzą „na stro n ie ” i przyglądają się in n y m z oddalenia, je d n a k ów dystans w ynika z czego innego. M ickiew iczow ski pielgrzym nie boi się, b o w iem je s t zrezygnow any. K am ieński n ato m iast to p o d ró ż n ik św iadom y celu drogi i tego, że pod ró że kształcą. Siedzi na pokładzie spokojnie i nie poddaje się panice, b o w iem je s t pewny, że now y adm iralski ok ręt w y trzy m a u d erz en ie każdej nawałnicy. „(...) w tym zaufaniu usiadłszy na pokładzie, p rzypatryw ałem się cu d o m n a tu ry ” — w yznaje. W rażliw y na p iękno n atu ry pragm atyk. C iekaw e, czy K am ieński znał cykl Sonetów krymskich?

Z estaw ien ie so n e tó w M ickiew icza i tekstu K am ieńskiego, w yw ołane niew ątpliw ym i zbieżnościam i w obu tekstach, m a je d n a k charakter bardziej anegdotyczny niż b ad a w cz o -fi- lologiczny. N ie m a podstaw, by p odejm ow ać się aż tak szczegółow ej analizy opow ieści dziadka E lizy O rzeszk o w ej, zwłaszcza że literacka ranga tego tekstu je s t m ała, natom iast ja k o d o k u ­ m e n t osobisty, w y cin e k literatury pierw szej p ołow y X IX w ieku, itin e ra riu m to je s t n ie w ą t­ pliw ą ciekaw ostką. W iele inform acji w tekście sylw y w skazuje, że pisana była w latach trzydziestych, w ięc lektura dzieła M ickiew icza je s t całkiem p raw dopodobna.

O baj au to rz y p o chodzili z Litwy, dzieliła ich niew ielka różnica w iek u — obaj m ieli zapew ne p o d o b n ą w rażliw ość. J e d e n nosił carski m u n d u r, dru g i polską lutnię. S to su n ek obu do rosyjskiego im p e riu m je s t do dziś niejasny, p o d o b n ie ja k w ielu P olaków zaplątanych w relacje z Rosją.

II. Literatura i historia

P ierw szy m obow iązkiem krytyki źródła je s t odkrycie intencji piszącego — zabezpiecza to p rzed sz u k an ie m w tekście czegoś, co nie leżało w je g o zam iarach. In ten c ją W in cen teg o K am ieńskiego nie były rozw ażania polityczne, ani też rozdzieranie rosyjskiego m u n d u r u , aby ukazać polskie serce. M a m y d o czynienia z opisem żołnierskiego m arszu.

D o czytelnika zaskakuje ilością przyw ołanych nazw m iejscow ych. M o ż n a zaryzykow ać

tw ierd zen ie, że realizuje w iele cech g atunkow ych itin e ra riu m 3 i periegezy4. N ie m a tu

3 Itinerarium (łac. iter - droga, podróż) - w p iśm ien n ictw ie łacińskim i staropolskim p rzew od n ik dla p od róż­ nych lub opis w ęd rów k i d okonany przez podróżnika czy pielgrzym a, zawierający inform acje o przebytych trasach, porady dotyczące m iejsc p ostojów oraz ostrzeżenia przed n ieb ezp ieczeń stw am i, jakie czyhają na w ęd row ców . Jed n o z najw ażniejszych zachow anych źródeł to Itinerarium A ntonini - opis topograficzny g łó w ­ nych dróg lądow ych i w od n y ch C esarstwa R zym skiego, pow stały zapew ne w III w iek u n. e. W cześniej autorem itinerarium był także H oracy (satyra 1 5 Egressum m agm meaccepit AriciaRom a, zsNanulterBrundisinum ), który odbył podróż z R zym u do B run d isiu m w orszaku M ecenasa. C el w ypraw y był polityczny, lecz H oracy pomija ten aspekt podróży, skupiając się na drobnych w ydarzeniach, satyrycznych obserwacjach i praktycz­ nych poradach.

W tradycji liryki staroruskiej istniał gatunek obejm ujący relacje z podróży, zw any chożdienija (ros. w ęd ró w ­ ki). W chożdienijach opisyw ano początkow o pielgrzym ki do m iejsc św iętych, później także w ęd rów k i kupiec­ kie. N ajciek aw szym d ziełem tego gatunku jest Wędrówka za trzy morza Afanasija N ik itin a z końca X V w. 4 Periegeza (gr. periegesis — oprow adzanie, opis geograficzny) - w p iśm ien n ictw ie starożytnej Grecji opis podróży m ający charakter n aukow ego sprawozdania lub przew odnika krajoznaw czego, zawierającego charak­ terystyki m iejscow ości, m ieszkańców , zabytków, krajobrazów, w skazów ki topograficzne i praktyczne rady dla

(8)

P o la k w ro sy jsk im m u n d u rz e . P ró b a k o m e n ta rz a d o itin e ra riu m W in c e n te g o K am ień sk ieg o 225

oczyw iście p o rad dla p o d ró żn eg o , gdyż K am ieński szedł z arm ią i nie zatrzym yw ał się w p rzy d ro żn y c h karczm ach ani (z w yjątkiem opisanego pod koniec tekstu po b y tu w K rólew ­ cu) w hotelach. C z asu na zw iedzanie zabytków m iał m ało, ale jeśli takow y posiadał, w y k o ­ rzystyw ał go zaw sze, by obejrzeć m iasto, zam ek, stare m ury, fabrykę p o rcelany itp.

P o trzeb a u trw ale n ia w ęd ró w k i w zięła się być m oże z charakteru w ykształcenia K am ień­ skiego. Przedmowa daje obraz autora w ykształconego w edle ów czesnej mody, czyli ja k sam przyznaje „w ydoskonalonego w ję z y k u łaciń sk im ”. E rudycja to być m oże na skalę g u b ern ia l- nej szkoły szlacheckiej, dość płytka, ale je d n a k w idoczna. R ozpoczynając swą zabaw ę pió rem , K am ieński p o w o łu je się na A rystarcha, H oraceg o i P lu ta rc h a ja k o sw ych m istrzów . N a jb liż ­ szym m u an te n a te m je s t niew ątpliw ie Ju liu sz C ezar, p o d o b n ie ja k K am ieński — toute

proportion gardee — godzący oręż z pió rem . M o ż n a przypuszczać, że sław ne itineriaria i p erie-

gezy ró w n ież nie były m u obce. A u to r w iedział na p ew no, że sporządzanie opisu p o d ró ży m a w artość nie tylko inform acyjną, ale także literacką i że naw et m o z o ln y w ojskow y m arsz m oże posłużyć za te m a t opisu.

K am ieński m iał też bliższą tradycję. W w iek u X V III i I połow ie X IX nastąpił rozkw it g a tu n k u zw anego d zien n ik iem p o d ró ży 5. Relacje z wypraw, w ycieczek, pielgrzym ek, tu ła ­ czek p rzybierały postać d o k u m e n ta rn ą i literacką. Byw ały faktograficznym spraw ozdaniem (często w fo rm ie listów ) lub pow ieścią, której akcja rozgryw a się na w yspie U to p ii. N ie ma p ew ności, czy K am ieński sięgał po tego typu literaturę. J e d n o je s t pew ne: studiując prasę, antologie, wypisy, kalendarze, a także czytając w spółczesną sobie literatu rę polską5 m iał okazję śledzić p iśm ien n icze mody.

P otrzeba u trw ale n ia w ęd ró w k i z p u łk ie m k eksholm skim m ogła w ynikać także z bardzo prozaicznego p o w o d u . O w e m arsze były je d y n ą w życiu K am ieńskiego, szlachetki kresow e­ go, okazją zobaczenia świata. Ten frag m en t Europy, który zapam iętał z lat 1805-1813, stał się p rze strzen ią u w e w n ę trz n io n ą przez niego za m ło d u , co też nie je s t bez znaczenia. W szystko, co przeżyte w cześnie i bujnie, przeradza się p o te m w legendę i urasta w naszych oczach. T ek st

podróżnika. N ajw yb itn iejsze periegezy opracow ali Palem on (II w. p. n. e.) i Pauzaniasz (W ędrówkipo Helladzie w 10 księgach, II w. n. e.).

5 Przykładami tego gatunku w literaturze są m .in. D zie n n ik podróży do L izbony H e n r y ’ego Fieldinga (1754), D zie n n ik podróży i 169 roku Johanna G ottfrieda H erdera, D zie n n ik podróży do Tatrów Sew eryna G oszczyńskiego (1832).

6 E d m u n d Jankow ski, odkrywca i p ierw szy kom entator w sp o m n ień K am ieńskiego, pisze o zawartości je g o sylwy: „N ie zapom niał Kam ieński o literaturze pięknej. W idać, że m usiał być m iło śn ik iem poezji. Bardzo często b o w iem przytaczał w iersze Ignacego Krasickiego, chyba sw ego u lu b io n eg o poety. O b o k potężnej dawki wierszopisarskiego śm iecia wybrał m niejsze czy w ięk sze fragm enty prozatorskie i poetyckie z u tw orów Kazim ierza B rodzińskiego, A n toniego G oreckiego, Jana G orczyczew skiego, K lem entyny z Tańskich H o ff- m anow ej, Jakuba Jasińskiego (...), Franciszka K arpińskiego, Franciszka D io n iz e g o Kniaźnina, Jana Kocha­ n ow sk iego, Józefa K ossakow skiego, Stanisława K ublickiego, Adama N aru szew icza, Juliana N iem cew icza , A n to n ieg o Edwarda O dyńca, Piotra Skargi J ó z e fa S zym anow skiego, Szym ona Szym onow ica, Krystyna Lacha Szyrmy, Stanisława T rem beckiego i Józefa W ybickiego (...), A lojzego Ż ółk ow sk iego i innych. U d erza w tym zestaw ieniu brak krajana K am ieńskiego, A dam a M ick iew icza”. Z pisarzy zagranicznych K am ieński przytacza teksty bajkopisarzy Lokmana, Ezopa i A bstem iusza, a także H oracego, O w id iu sza, Senekę, D zierżaw ina, M oliera, R ochefoucaulda, Schillera i W oltera (E. Jankowski, op. cit., s. 68).

(9)

K am ieńskiego nie je s t przekłam any, zdarzenia nie są opisane przy użyciu hiperboli, brak n ie p ra w d o p o d o b n y ch w y czynów żołnierskich. Praw ie w szystkie m arszruty, bitwy, potyczki i w y m ie n io n e nazw iska udaje się odnaleźć w atlasach, m onografiach h istorycznych i w e n ­ cyklopediach rosyjskich X IX w C zasem trzeba poszukać precyzyjniej, b o w iem p u łk k ekshol­ m ski ja k o gw ardyjski i w zo rco w y trzy m an o w o d d alen iu od głów nego te atru w o jn y poszcze­ gólnych kam panii, w ięc uczestniczył w w ydarzeniach, k tórych nie u trw alo n o w p o p u la rn y c h opracow aniach. O kazu je się, że K am ieński o d tw orzył p raw idłow o przebieg kam panii z lat 1805-1813 (m yli je d y n ie n iek tó re daty). O p isu je w ydarzenia z perspektyw y m aszerującego w raz ze sw ym p u łk ie m oficera. W ażne stają się w ięc trasy m arszu, zapam iętane nazw y m iast. Je st ich b ardzo dużo, w ięc b rzm ien ie niek tó ry ch na p ew n o spraw dzał p o n o w n ie na m apach, sporządzając p o latach h istorię swej w ojaczki. Z pola w id ze n ia n iknie w ielka polityka, przyczyny i skutki klęsk oraz zwycięstw, w aru n k i p o ro z u m ie ń pokojow ych itp. K am ieński ja w i się ja k o pro sty żołnierz, który p rzede w szystkim słucha rozkazów (w ielokrotnie p ow tarza „rozkazano n a m ...”, „otrzym aliśm y rozkaz...”), a najbardziej interesu je go w idok, ja k i rozcią­ ga się z końskiego grzbietu (był co praw da w piechocie, ale oficerow ie przem ieszczali się ko n n o ). N ie p o jm u je czasu m itycznie, nie szuka sensów przyw oływ anych w ydarzeń, ciąg w sp o m n ie ń o dtw arzany je s t linearnie. W ażny staje się każdy p o w ró t do koszar, bo oznacza o d p o cz y n ek i w y tch n ien ie od w o jen n y c h trudów . Sam K am ieński pisze, iż czas w o ln y w P ete rsb u rg u spędzał p rzyjem nie: „teatra, bulwary, szpacyjery”, a sam o m iasto w iele „po- dziw ienia i u k o n te n to w an ia sp raw iło ”. P rzynależność do k o rp u su oficerskiego elitarnego p u łk u w iązała się z w ielo m a przyjem nościam i. M ło d y Polak sk ło n n y był w tej sytuacji zap o m n ieć o tym , że nie je s t R o sjan in em i że w alczy za obcą sw em u n aro d o w i spraw ę. M u n d u r żołnierski zaw ładnął całkow icie je g o św iadom ością, p rzynajm niej tak się w ydaje, gdy czytam y tekst K am ieńskiego. Je d n a k kilka razy w ró żn y ch sytuacjach nazyw a siebie Polakiem . P rzyznaw anie się do polskości nie było dla niego w id o czn ie niczym krępującym . Jeg o p o ch o d z en ie m usiało zostać zaakceptow ane przez w ładze p u łk u , skoro ja k o Polak (choć w p u łk u je d y n y ) został przyjęty do słu żb y .Jed n o je s t pew ne, sto su n ek K am ieńskiego do Rosji uznać m o ż n a za b ezw zględny lojalizm . Swą św iadom ość zlał z m u n d u re m , o k tó ry m pisze z du m ą: „stan rycerski”. N ie w idzi nic złego w tym , że ja k o Polak służy Rosji i że m a w ciąż okazję stanąć na p o lu bitw y tw arzą w tw arz z rodakiem .

O sta tn io w polskiej historiografii przystąpiono do rozbijania u trw alo n y ch w p o d rę c z n i­ kach m itó w tyczących rusyfikacji i zdecydow anego o p o ru staw ianego jej przez w szystkich Polaków. A ndrzej C hw alba w książce o dość prow okacyjnym tytule Polacy w służbie Moskali przedstaw ia sytuację panującą w rosyjskiej adm inistracji cyw ilnej na te re n ie K rólestw a P ol­ skiego p o 1863 roku. A u to r pisze tu o tych Polakach, którzy m im o akcji odpolaczania podjętej przez w ładze po pow stan iu służyli w rosyjskiej adm inistracji, szkolnictw ie, sądow nictw ie, policji i na kolejach. Stawia w iele w ażnych pytań, m iędzy in n y m i takie, które m o ż n a by zadać W in c e n te m u K am ieńskiem u, p o ru cz n ik o w i carskiego p u łk u w alczącem u w kam panii anty- napoleońskiej, nie tylko przeciw F ran cu zo m , ale także przeciw rodakom : „C zy noszenie

(10)

P o la k w ro sy jsk im m u n d u rz e . P ró b a k o m e n ta rz a d o itin e ra riu m W in c e n te g o K am ień sk ieg o 227

carskiego m u n d u r u w spółcześni uw ażali za dow ód zdrady n aro d o w ej?”, „ N a ile postaw a w o b ec m u n d u r u (zaborczego) w yznaczała postaw ę w obec państw a (zaborczego)?”, „Jakie były źródła m a rz e ń tak w ielu o czapce służbow ej i m u n d u rz e ? ”7 C hw alba p ow tarza w ielo ­ k ro tn ie o pinię w ypow iedzianą przez Stefana K ieniew icza o po w stan iu 1863 ro k u ja k o w alce

O

bratobójczej, noszącej zn a m io n a w o jn y d om ow ej . Istnienie polskich gru p zbro jn y ch p ro w a­ dzących w alkę z p ow stańcam i, w iern o p o d d a ń cze adresy kierow ane do cara — a w szystko to w p rze k o n an iu , iż ratuje się dzieło refo rm m argrabiego W ielopolskiego.

A u to r p rze k o n u je, iż praca w sądow nictw ie czy na kolei niekoniecznie m usiała być sy n o n im e m zdrady narodow ej. C zęściej byw ała koniecznością ekon o m iczn ą, w alczo n o nie o sam rosyjski m u n d u r służb cyw ilnych, k tóry dla Polaka niczego w łaściw ie nie sym bolizo­ w ał, ale o pensję z n im związaną. Polacy z a tru d n ien i na przykład na kolei rzadko m usieli dokonyw ać k o m p ro m isu z w łasną patriotyczną postaw ą, poniew aż nik t tego od n ic h nie w ym agał.

Inaczej m a się spraw a z naszym bo h aterem . W in cen ty K am ieński

walczył

w arm ii

rosyjskiej. N ie m o ż liw e , by nie zdaw ał sobie spraw y z nadziei, jak ie Polacy w iążą z osobą N apo leo n a. M u siał w ięc stać po stronie rosyjskiej racji stanu także w kw estii polskiej.

A u to r Polaków w służbie Moskali rozpatruje przyw dziew anie przez naszych rodaków m oskiew skich m u n d u ró w także ja k o sw oisty akt p atriotyzm u:

(...) p atriotyczna argum entacja uzasadniająca zachow anie posad w «polskich rękach» [po 1864 r. — I. W ] m oże razić, m oże naw et irytow ać, n iem n iej nie m o ż em y jej uznaw ać za zu p e łn ie bezzasadną w e w szystkich sytuacjach, zw ła­ szcza, że sens słow a patrio ty zm uległ przew artościow aniu. D aw niej oznaczał aktyw ną postaw ę w pow staniach, u dział w spiskach i konspiracji, ja w n y sp rze­ ciw w o b ec polityki zaborców. Po roku 1864 p atriotyzm w yrażał się w r o z u m ­ nych działaniach organicznikow skich, w pracy na rzecz ośw iaty lu d u w iejskie­ go, działaniach na korzyść p o stę p u cyw ilizacyjnego i lokalnych sw obód, w re sz­ cie w staraniach o zachow anie posad rządow ych. N astęp stw e m tego ostatniego było n ag m in n e utożsam ianie osobistych karier z p ożytkiem ojczyzny9.

„G dzie kariera, tam ojczyzna”? Ta now a fo rm u ła p atrio ty zm u charakterystyczna dla czasów p o pow staniow ych p rzew artościow uje nasze m yślenie o epoce, zw łaszcza że tezę te p otw ierdzają liczby. T w órcam i m itu depolonizacji przeprow adzanej rękam i R osjan byli sam i Polacy, św iadkow ie epoki, k tórzy nie chcieli dostrzegać P olaków w rosyjskich m u n d u ra c h . L iteratura udaw ała w ięc nie tylko, że nie m a Rosjan, ale nie dostrzegała też p ro b lem u , ja k im byli Polacy, nie renegaci przecież, a po p ro stu tacy, którzy pracow ali ja k o w ojskow i lekarze, nauczyciele, u rzę d n icy p ocztow i czy kolejarze. N ik t nie traktow ał ich ja k o zaprzańców.

7 A. Chwalba, Polacy w służbie Moskali, W arszawa-Kraków 1999, s. 7. 8 S. K ieniew icz, Powstanie styczniowe, Warszawa 1972.

(11)

Z a p o trz eb o w an ie na h ero iczn y w iz e ru n e k dziejów n aro d u polskiego, w iz e ru n e k nie d o p u ­ szczający odszczepieńców , było tak silne, że m it przetrw ał. Je d n a k fakty, czyli d o k u m e n ty archiw alne są b ezlitosne — obnażają je d n o w y m iaro w o ść m itu i każą zastanow ić się nad n o w y m w iz e ru n k ie m polskości w X IX w ieku. P rzy to czm y jeszcze je d e n cytat z książki A n d rzeja Chw alby, który je s t a rg u m e n te m potw ierdzającym tezę o akceptacji rosyjskiego m u n d u r u przez społeczeństw o polskie:

(...) w niepodległej Polsce nadal na u rzęd ach znajdow ały się osoby, które sądziły, skazywały, w ięziły polskich patriotów . A genci o chrany i policji, carscy u rzę d n icy zasłużeni w polityce unifikacyjnej, otrzym ali w czasach II R zeczy­ pospolitej w ysokie pensje, a następnie em erytury, gdy ich ofiary n ie je d n o k ro t­ n ie żyły i u m ie rały w n iedostatku. (...) B rak lustracji dow odził, iż n iepodległa Polska (i je j m ieszkańcy), tak b ardzo ceniąca sobie w artości naro d o w e i p atrio ­ tyczne, nie potrafiła, a w rzeczyw istości nie chciała osądzić i zw eryfikow ać postaw tych w szystkich, któ rzy lojalnie służyli zab o rco m i realizow ali ich p o lity k ę10.

P ro b le m lustracji do dziś dzieli polskie społeczeństw o — ty m razem tyczy tych, którzy w spółpracow ali ze służbam i bezpieczeństw a P R L -u , a w ięc działali na rzecz Rosji. Staw ia się pytania o to, czy istnieje niezależna od w a ru n k ó w historycznych racja stanu, czy w aru n k i życia nie m o g ą zm ienić św iadom ości obyw atela, co to znaczy służyć o b ce m u m ocarstw u? C zy nauczyciel pracujący w szkole peerelow skiej i nauczający w edle p ro g ra m u zatw ie rd z o ­ nego przez ów czesnych d ec y d en tó w działał na szkodę polskiej racji stanu, czy tylko zarabiał na życie? P rzecież zm ieniał św iadom ość m ło d eg o p o kolenia zgodnie z zaleceniam i sow iec­ kiej centrali! Te sam e pytania postaw ić m o ż em y polskiej kadrze cyw ilnej adm inistracji K rólestw a P olskiego i ta k zw anych g u b ern i za ch o d n ich cesarstw a rosyjskiego.

O fiarą m itu , który ściśle w yznaczał granicę m iędzy R osjan am i-ciem ięży cielam i i Pola- k am i-c ie m ię ż o n y m i, padła w n u czk a boh atera niniejszego tekstu, Eliza O rzeszkow a. O d 1864 ro k u przyśw iecał je j ew an g eliczn o -o rg an iczn ik o w sk i ideał „m iłość i p raca”. W yrzecze­ nie ró w n a ło się sam orealizacji. Z asłużyć na m ian o człow ieka m o ż n a wtedy, gdy zre zy g n u je­ m y z w łasn y ch p o trzeb w im ię ideałów. P ry zm atem O rzeszkow ej była zbiorow ość: sp o łe­ czeństw o i n aród. W szyscyjej bohatero w ie realizują się w te n sposób, ja k i ona uzn ała za p ełnię człow ieczeństw a. Je d n a k fakty czasem nie dają się nagiąć do p o z io m u ideału — w ted y trzeba m ijać się z praw d ą lub przem ilczać. Taka potrzeb a stanęła p rzed Elizą. W Pamiętniku (nigdy nie u k o ń cz o n y m ) pisanym na p rośbę w arszaw skiego przyjaciela, L eopolda M e y e ta 11, O rz e ­ szkow a nadaje sw em u m acierzystem u dziadkow i, W in c e n te m u K am ień sk iem u , godność oficera w ojsk napoleońskich. N ie chcę tu odtw arzać historii zm agań biografów E lizy z ty m

10 Tamże, s. 244.

(12)

P o la k w ro sy jsk im m u n d u rz e . P ró b a k o m e n ta rz a d o itin e ra riu m W in c e n te g o K am ień sk ieg o 229

fra g m en tem je j genealogii, gdyż zro b ił to d o kładnie w iele lat te m u w cytow anym artykule prof. E d m u n d Jankow ski. Ja k w iem y, inform acja ta je s t całkow icie zm yślona. D laczego O rz esz k o w a p rzekłam ała tak w ażn y szczegół swej genealogii? C z e m u służyć m iała owa napoleońska tradycja? C zy tylko ukryciu faktu, że K am ieński w ysługiw ał się z d o b rą w olą zaborcy? Z ap e w n e fakt ten byłby w czasach p ostyczniow ych k o m e n to w an y niezbyt p o ch leb ­ nie dla au to rk i N a d Niemnem. N ik t p rzez lat kilkadziesiąt nie zo rien to w ał się w napoleońskiej m istyfikacji O rzeszk o w ej. Jankow ski w ysuw a następującą hipotezę:

D z ia d e k -n a p o le o ń c z y k w ypłynął w biografii O rzeszkow ej d o p ie ro w okresie ju b ile u s z u [chodzi o ro k 1891, kiedy to Eliza dostarczyła P io tro w i C h m ie lo w ­

sk iem u m ateriały, na podstaw ie k tórych sporządził spory szkic m ający stanow ić je d e n z w ielu h o łd ó w zło żo n y ch ju b ilatc e z okazji 2 5 -lecia d e b iu tu — I. W ] M u sim y je szc ze pobaw ić się w rozw ażania p sy c h o lo g ic zn o -m o ra ln e . C z y p o ­ d o b n a przypuścić, aby człow iek o takiej w rażliw ości m oralnej ja k O rzeszkow a i o takiej ja k ona odpow iedzialności za słow o dopuszczał się św iadom ie p rz e ­ inaczenia praw dy? (...) ly lk o n aiw na biografistyka m ogła u tw ierdzać w p rz e ­ k o n an iu , że tzw. człow iek w ielki w raz z talen tem o trzy m u je p aten t na d o ży ­ w o tn ią doskonałość. N ie dow ierzali te m u najw ięksi pisarze i m oraliści w szyst­ kich czasów. (...) gdy dziś w sposób krytyczny — a nie w yznaw czy — w c z y tu ­ je m y się na przykład w listy O rzeszkow ej, p rzy ch w y tu jem y pisarkę niekiedy

na n ie d o p o w ied zen iach , na nieścisłościach, na odkształceniach prawdy.

12

Jankow ski nazyw a Elizę „błądzącą, lecz w ysiloną ku d o b re m u ” .

Tak w ięc d o p ie ro w roku 1891, kiedy to Eliza szykowała się do w ielkiego, na jej cześć o rganizow anego św ięta polskiego św iatka literackiego, zaczęła dopisyw ać swej ro d zin ie tradycje n arodow ow yzw oleńcze. O czyw iście, m o ż n a przyjm ow ać arg u m e n t, że najw ażniej­ sza była tu d o b ra w ola ju b ila tk i, ow o „wysilenie ku d o b re m u ”. Wszyscy w iem y w szak doskonale, że Pan Tadeusz i tradycja legionow a była najpow szechniej w te d y p rzyjm ow aną praw dą ojczyźnianą. Eliza była przekonana, że społeczeństw o polskie będzie od niej w ym agać św iadectw polskości, skoro ona w ym agała ich od b o h ateró w sw ych książek, kreując się na m aksym alistkę w spraw ach narodow ej wiary. Takie św iadectw o w ięc m u dała, a był n im m im o c h o d e m ja k b y w sp o m n ia n y d ziad -n ap o leo ń czy k . Był to je d e n z pierw szych kroków O rzeszkow ej w p odjętym przez nią projekcie biografii idealnej. N ie c h ę ć w obec w ojska zaborcy podkreślała m o c n o n aw et w sw ym g rodzieńskim o toczeniu:

D o zw yczajów O rzeszkow ej należało, że nie przyjm ow ała w sw oim d o m u P olaków pełniących służbę zaw odow ych o ficerów w arm ii rosyjskiej. Z tego też p o w o d u były całe tragedie przy w yjściu za m ąż za takich o ficerów kilku d aw nych u cz en n ic pisarki: P auliny G odlew skiej, Józefy Bagieńskiej i jej siostry

(13)

Z ofii. M ężow ie ich zresztą nigdy nie bywali u O rzeszkow ej, n aw et po p o g o ­ d ze n iu się O rzeszkow ej z ich ż o n a m i13.

Tu w arto je d n a k zaznaczyć, że ja k k o lw iek O rzeszk o w a nie p rzyjm ow ała u siebie m ęża P auliny G odlew skiej, E m a n u ela B okszczanina, to je d n a k p rzed b rate m Pauliny, F ranciszkiem G o d lew sk im , drzw i „szarego d o m k u ” zawsze stały otw o rem . A przecież G odlew ski był oficerem stacjonującego w G ro d n ie sto pierw szego p u łk u piechoty. Po śm ierci d rugiego m ęża Elizy, G odlew ski stał się o b ie k tem skryw anych uczuć pisarki. Był je d n a k przy jm o w an y d u żo w cześniej, je szc ze za życia Stanisław a N ahorskiego. W św ietle pow yższych faktów osobisty sto su n ek O rzeszkow ej do P olaków w arm ii rosyjskiej nie w ydaje się tak dogm atyczny. Inaczej spraw a p rzedstaw ia się w je j tekstach.

W 1910 ro k u księgarnia nakładow a W acława M akow skiego z W ilna o p ublikow ała ostatni to m o p o w iad ań O rzeszkow ej Gloria uictis. Je st to ciąg utw orów , w k tórych w ięcej je s t praw dy niż fikcji. A uto rk a przechow yw ała w sp o m n ie n ia z 1863 roku przez długi czas. Przeżycie w iosny, lata i je sie n i 1863 roku, p o te m okresu śledztw i represji, było życiow ą trau m ą O rz e sz k o w e j. Sam a uczestniczyła aktyw nie w w ydarzeniach na K obryńszczyźnie, p rzew oziła p ow stańczą pocztę, gościła w L udw inow ie kurierów , ukryw ała przez jakiś czas R o m u ald a T raugutta. Pole bitw y w idziała raz je d e n — n azajutrz o p o ran k u , gdy u p rzą tan o je d n ą z p o la n ek w lasach horeckich: ludzkie i końskie tru p y w m ęczeńskich postaw ach pojaw ią się p óźniej w Gloria uictis i w Oficerze. Po klęsce dw u d ziesto k ilk u letn ia m ło d a m ężatka przeżyw a odejście całego sw ego dotychczasow ego świata. W iększość sąsiadów, znajom ych (także

ko-14

biet), a p rze d e w szystkim m ąż pisarki zostają aresztow ani lub em ig ru ją z Litwy. Po u k o ń ­

czen iu śledztw a w spraw ie P iotra O rzeszk i (zesłano go do g u b ern i p erm skiej), Eliza w yjeżdża do sw ego poojcow skiego m ajątku — do M ilkow szczyzny. L u d w in ó w zostaje w ystaw io n y na p rzy m u so w ą sprzedaż.

P rzez p o n ad czterdzieści lat pow stanie styczniow e pojaw ia się w tw órczości O rzeszkow ej je d y n ie w refleksach p rzybranych w sym boliczny k o stiu m ze w zględu na cen zu rę. D o p ie ro po rew olucji 1905 O rzeszkow a decyduje się pow rócić do sw ego poko len io w eg o przeżycia.

13 M . W yganow ska-G ieroyciow a, Wspomnienia, s. 59. Jest to tekst niedrukowany. M aszynopis u d ostęp n iony przez rodzinę autorki, która także była jed n ą z grodzieńskich w ych ow an ek O rzeszkow ej.

u Sprawa Piotra O rzeszki jest d w uznaczna i zakrawa na ironię losu. W p rzeciw ień stw ie do sw ych braci, nie u czestn iczył on b ow iem zbrojnie w pow staniu, co w ięcej, naw et nie był je g o entuzjastą. Jednak zostaje aresztowany, gdyż to w łaśnie w dw orze O rzeszków , L u d w in ow ie, ukrywał się Traugutt, zatrzym ywali się pow stań czy kurierzy. W new ralgicznych m om en tach Piotr w yjeżdżał do Kobrynia, niby na targ, bądź w spra­ wach majątku, lecz g łó w n ie po to, by nie być blisko tego, co się w L u d w in ow ie działo. O w szystk im tym d on iósł w ła d zo m je d e n z lu d w in o w sk ich służących. N a zw isk o O rzeszkow ej pojawia się bardzo dyskretnie w aktach śledztw a. Być m o że sprawa udziału Elizy została w yciszona łapówką, gdyż n iem o żliw e jest, by pani na L u d w in o w ie została pom in ięta w obciążających całą rodzinę O rzeszk ó w zeznaniach stangreta. A resztow a­ nie Piotra nie było dla Elizy w ięk szą tragedią niż strata ok oliczn ych przyjaciół i krew nych. N ie udało się jej znaleźć w m ężu o d p o w ied n ie g o partnera ani zbudow ać szczęśliw ych zw iązków rodzinnych. J eszcze przed p ow stan iem podejm uje decyzję o odejściu od m ałżonka, w yjeżdża do matki, która jed nak odsyła dziew czyn ę z p ow rotem . P ow stanie jed y n ie opóźnia decyzję o rozstaniu. Brak uczucia dla m ęża nie pozw ala jej jechać za nim na w ygnanie do Permu.

(14)

P o la k w ro sy jsk im m u n d u rz e . P ró b a k o m e n ta rz a do itin e ra riu m W in c e n te g o K am ień sk ieg o 231

W jej liście d o A urelego D rogoszew skiego z kw ietnia 1907 r. czytam y o w ydarzeniach p o ­ w stania w kobryńskiem :

N ig d y zu p e łn ie nie traciłam ich z pam ięci, z myśli pełnej czci, z serca p ełnego żałości. Ale w iedziałam , że zajm ow ać się n im i darem n ie; głośno opow iadać ich było nie w o ln o . Teraz w o ln o , w ięc zupełn ie sam oistnie, bez żadnych m oich starań ani w ysileń w skrzesły w pełn y ch barw ach i kształtach. Są tam rzeczy, o któ ry ch je ż e li ja nie o pow iem , nik t nigdy w iedzieć nie będzie, bo wszyscy praw ie w spółcześni ju ż w ym arli, nic głośno nie opow iedziawszy. Je d n a k p o ­ tę żn y m w n ic h je st pierw iastek dram atyczny i dla p o k o leń najm łodszych, za m ało m oże zajm ujących się przeszłością, w ięc za m ało ją znających, niejedna m oże n ie zn a n a czy zapoznana p raw d a15.

W cyklu Gloria tsictisjako k o n tek st dla p ro b lem ó w zw iązanych z W in ce n ty m K am ieńskim istotne je s t opow iadanie Oficer. Pow iela o n o sytuację dziadka O rzeszkow ej, choć ju ż w innych realiach h isto ry czn y ch — Polak przyw dziew a rosyjski m u n d u r i w alczy p rzeciw ro d ak o m tłu m iąc pow stanie 1863. T ytułow y oficer, A polinary K arłow icki, nie w stąpił do w ojska dla kariery. D o k o rp u su kadetów oddał go ojciec, gdy ch ło p ak m iał lat jedenaście. R odzic także nic m iał w ielkiego w yboru, sam b a n k ru t i pijak, zadbał ja k najlepiej potrafił o przyszłość chłopca. J e d n a k m istyka m u n d u r u zaw ładnęła K arłow ickim — p o lu b ił służbę w w ojsku i zapom niał n aw et nieco polskiej mowy. Twarzą w tw arz ze swą polskością staje d opiero w ro k u 1863, gdy pew nego dnia na Polesiu litew skim d o w o d zo n y przez niego oddział bije się z pow stańcam i. W czasie w alki K arłow icki rozpoznaje w śró d zabitych sw ego stryjecznego brata, noszącego to sam o n azw isk o 16:

15 Eliza O rzeszkow a d o A urelego D rogoszew skiego, list z 8 [21] kw ietnia 1907 [w:] E. O rzeszkow a, Listy zebrane, oprać. E. Jankow ski, t. IV W rocław 1958, s. 211.

16 W iększość w ydarzeń utrw alonych w cyklu Gloria uictis ma p od łoże h istoryczne i związana je st ze zdarze­ niam i praw dziw ym i. I tak na przykład O rzeszkow a była św iadkiem obejm ow ania przez R om ualda Traugutta d ow ód ztw a nad partią kobryńską w majątku Bożydar należącym do Jana M itraszew skiego, naczelnika miasta Kobryń z ram ienia R ządu N a ro d o w eg o . Z darzenie m iało m iejsce 26 kwietnia 1863 r. (patrz opow iadanie O ni). W opow iadaniu Gloria uictis opisuje bitw ę, której p obojow isko zw iedzała nazajutrz: „Bitwy co prawda na w łasne oczy nie w idziałam żadnej, ale jed ną słyszałam w e d w orze jed n e g o z O rzeszków , o niecałą w iorstę o ddalonym od miejsca, w którym się toczyła. B yło to po drugiej stronie Kanału K rólew ieckiego, w lasach tzw. H oreckich. Z w ie d z iła m p otem m iejsce, na którym się stoczyła, i w idziałam pustą polanę, na której partia przez trzy tygodnie obozow ała. Jeszcze leżały tam niepogrzebane trupy końskie, stały nam ioty z gałęzi splecione i ju ż w z n o sił się kopiec ze zw łokam i poległych pow stańców .” (E. O rzeszkow a do M . D u b ieck ieg o , list z 6 lutego 1907, G rodno, [w:] E. O rzeszkow a, Listy zebrane, op. cit., s. 243).

N iek tóre z w ydarzeń opisanych w p ow stańczym cyklu należą do op ow ieści, których w iele krążyło na K obryńszczyźnie. N ie w szystkie są dziś m o żliw e do zweryfikow ania. Jedną z ow ych klechd zdaje się być historia op ow iedziana w Oficerze. Pojawia się tu nazw isko A polinarego K arłow ickiego - nosi je zarów no p oległy pow staniec, jak i rosyjski oficer, krew ny zabitego. Karłowicki jest zapew ne fabularnym nazw iskiem postaci autentycznej, A polinarego R adow ickiego, dziedzica majątku D ziatk ow icze. 17 maja 1863 r. pow stańcy roznieśli na grobli w lasach H oreck ich rotę p iechoty m oskiew skiej jadącą na furmankach, osłanianą przez 15 kozaków. Po dojściu w iad om ości do Kobrynia, Rosjanie w ysłali na odsiecz dw ie roty strzelców do w o d zo n e przez pułkow nika Ehrnberga. W stoczonej 21 maja bitw ie pod H orkam i (gub. grodzieńska, pow. kobryński) p oległ Apolinary R adow icki. Inny R adow icki, Gustaw, także sąsiad i dobry znajom y Elizy i Piotra O rzeszków ,

(15)

Idziesz z w ojskiem na miatieżnikow i głaz na głaz spotykasz się z bratem ... z bratem , którego ja k sw oje życie lubisz. I tw ego brata zabija to w ojsko, k tó re ­ m u ty sam zakom enderow ał: strzelać!17

— m ó w i p rzerażo n y sytuacją K arłow icki.

C z y W in ce n ty K am ieński stanął kiedykolw iek oko w oko z polskim i oddziałam i? Teore­ tycznie m iał kilka takich okazji. Je d n a k żadne refleksy takich sytuacji nie pojawiają się w je g o tekście. Być m oże O rzeszk o w a pisząc Oficera m iała także w pam ięci histo rię sw ego przodka, k tóra pozostaw ała ukryta w je d n e j z grubych ksiąg jej biblioteki. Być m oże dlatego w ybrała tę w łaśnie klechdę spośród dziesiątek innych, k tóre tyczyły pow stania na P olesiu, i uczyniła postać rosyjskiego oficera tak ludzką i tragiczną. W treści opow iadania nie m a m ęczącej patetyki, je s t je d y n ie sytuacja tragiczna. N a to m ia st w p ro w ad zen ie do u tw o ru to proza poetycka, k tóra je d n o c z e śn ie p rzy p o m in a czytelnikom mity, w edle któ ry ch należy odczyty­ w ać opow ieść. O to propozycja O rzeszkow ej:

N ie c h serca ostygające dla ojczyzny przybliżą się do tego żużla, któ ry niegdyś spadł był na jej drogę, niech o d etch n ą w o n ią je g o piekącą i gorzką.

To w o ń sam ego m iąższu d rzew a spalonego na o fiarnym stosie. K to ją w płuca swe wciąga, tego oczy napełn ią się łzam i i serce u d erzy m ocno, a w tych łzach i w ty m u d e rz e n iu w skrześnie M iłość.

(...)

Ta, której zakochane oczy o b ejm u ją ziem ię ojczystą, ja k nad w szystko w świecie rodzeńsze, m ilsze oblicze m atki;

której przyw iązane oczy w p atru ją się w naród ojczysty, ja k w nad w szystkie inne bliższe, m ilsze g ro n o ro d zo n y c h braci;

której w ie rn e oczy tow arzyszą b raciom na drogach cnót, nad k tórym i rozpalają p o c h o d n ie radości;

której uw ielbiające oczy w zn o szą się ku d w o m w ielk im gw iazdom , noszącym im io n a S praw iedliw ość i W olność;

której m ąd re oczy dostrzegają, że bez św iatła tych dw ó ch gw iazd ciem n a m u si być ziem ia i nieszczęśliw ym i m uszą być je j narody.

O to stylistyka budująca pew ien paradygm at w id zen ia spraw ojczyźnianych. Stos ofiarny i opłakująca swe dzieci o jc zy zn a-m atk a to m o d el ew angelicznej m atki cierpiącej po d krzy­

adiutant Traugutta, został aresztow any 29 maja 1863. O sa d zo n o go w kobryńskim w ię z ie n iu i oskarżono o przestępstw a p olityczne. Obaj R adow iccy zdają się być pierw ow zoram i poległego K ariow ickiego i p o ch w y ­ co n eg o w łesie O lesia Awicza. N ie w iad om o jednak, kto m ógłby być p ierw ow zorem postaci kapitana K arłow ickiego. Kapitan K iersnow ski, Polak z pochodzenia, który d o w o d ził o d d ziałem p iech oty podczas jednej z p ierw szych bitew Traugutta w lasach horeckich, poległ 17 maja. Był znany z rozb ojów i łotrostwa, Rząd N a ro d o w y w ydał nań w yrok śm ierci. Być m o że to w łaśn ie z jeg o postacią była związana legenda o w yrzutach sum ienia z p ow od u noszenia rosyjskiego m unduru.

17 W szystkie cytaty z Gloria uictis pochodzą z wydania: E. O rzeszkow a, Pisma, red. J. K rzyżanow ski, t. XXXVI, Warszawa 1951.

(16)

P o la k w ro sy jsk im m u n d u rz e . P ró b a k o m e n ta rz a d o itin e ra riu m W in c e n te g o K am ień sk ieg o 233

żem . N ie m a tu m iejsca na dyskusje o tym , co znaczy być P olakiem . P raw dziw ym i synam i ojczyzny są tylko ci, których się w łaśnie opłakuje, oni w eszli do m itycznej, p o nadhistorycznej h isto rii Polski. O rz esz k o w a ożyw ia m it powstańczy, psychizuje czas narracji — narratorka każdego z tek stó w Gloria uictis to naoczny św iadek w ydarzeń, k tóre w ciąż rozgryw ają się przed je j oczam i, „pow stają tętniące p u lse m ch w ili”. Ja k na tle tak em o cjo n aln eg o sto su n k u do

• • • 18 ' ■ * *

h isto rii w ypaść m o ż e P o lak u b ra n y w rosyjski m u n d u r? M u si zostać p o sta w io n y w sy­

tuacji tra g ic z n e g o w y b o ru p o m ię d z y w ie rn o śc ią o jczy źn ie p rz o d k ó w a w ie rn o śc ią h o n o ­ ro w i ro sy jsk ieg o oficera. K arłow icki ra tu je od śm ierci a re szto w a n eg o w lesie A lek san d ra A w icza, ko leg ę sw ego p o le g łeg o brata. U m o ż liw ia m u uciec zk ę zd rad zając rosyjską w ład z ę i zn iew ażając m u n d u r, k tó ry je j służy. O szu k u je także sw ego przyjaciela, rosyjskiego dygnitarza, któ ry ułatw ia m u w idzenia z A w iczem , m yśląc, że kapitan chce przekonać m ło d eg o Polaka do zm iany zeznań. K arłow icki w ybrał: ratując życie pow stańca, zerw ał auto m aty czn ie w ięzy łączące go z dotychczasow ym życiem , ale zerw ał je tylko ze w nętrznie. W je g o w n ę trz u b o w iem w ciąż nie m a zgody na tak je d n o z n a c z n y w ybór. K arłow icki był W allen ro d em tylko przez m o m e n t. G dy należało ju ż ja w n ie być P olakiem , zrzucić m u n d u r rosyjski i uciekać z A w iczem , o n o dm ów ił. Z ostał i p o p ełn ił sam obójstw o. C zy dlatego, że „nie um iał w ybrać m iędzy polskością i rosyjskością”? 19 Raczej nie, bo w iem w y b o ru p rzy n a­ leżności narodow ej d okonał jeszcze przed u w o ln ie n iem Awicza. To ów w y b ó r zm u sił go do z w ro tu daniny, któ rą w in ie n był ojczyźnie. W o pow iadaniu zn ajd u jem y w iele fragm entów , które m ów ią, że w K arłow ickim d o k o n u je się p rze b u d zen ie d u ch a n aro d u , którego m o ż n a je d y n ie uśpić, zaś usunąć na d o b re ze sw ego w n ętrz a nie m ożna. N a rra to r p row adzi bohatera bardzo delikatnie ku polskości. N a jp ie rw bud zą się w n im uczucia zw iązane z rodziną, gdy p rzerażo n y patrzy na zw łoki zabitego przed chw ilą brata. D ecyzja o o dw iedzinach w celi Awicza zapada poza oczam i czytelnika, kolejne etapy p rze m ian m o ż em y śledzić podczas rozm ów , k tóre K arłow icki prow adzi z m ło d y m pow stańcem . O pow ieści o poległym bracie i ro d zin ie sto p n io w o przeradzają się w głębszy dialog. G dy oficer m ów i o sw ym polskim p o ch o d z e n iu , w yznaje:

18 O w e em ocje zw iązane z w ydarzeniam i lat 1863 -1 8 6 4 opisuje O rzeszkow a w jed n y m ze sw ych tekstów autobiograficznych: „Stałam się d w u d ziesto letn im św iadkiem jednej z katastrof sp ołeczn ych , najokropniej­ szych, jakie dostęp n ym i być m ogą oczo m śm iertelnych. W idziałam d om y ludne i gw arne w y m ie c io n e z ludzi, jak w śred niow ieczn e mory, w ielkie m o g iły w zn oszące się w śród lasów, kryjące tych, z którym i niedaw no tańczyłam , naw iedzane tylko przez leśnych ptaków; w idziałam szub ien ice rysujące na n ieb ie su ch e profile, blade strachy idących na śm ierć, konające nadzieje, krwawe bóle, pon u re żałoby, orszaki w ię ź n ió w d zw o n ią ­ cych łańcucham i w drodze na Sybir, z dłu gim i za sobą orszakami rodzin osierocon ych i w trąconych w nędzę. Słyszałam od g ło sy bitew staczanych w w ielk ich lasach poleskich, w ieści dochodzące z dala o zbiorow ych śm ierciach, spadających nie na setki, lecz na tysiące ludzi po etapach sybirskich, od ch łod u , nędzy, ścisku, zarazy... W idziałam ustaw y prawne, ja w n e i tajem ne (przed Europą tajone), które jak grad gęsty spadały na nas, odsądzając nas od posiadania ziem i, prawa do pracy, zarobku, zasługi, m ów ien ia w łasn ym język iem , uczenia dzieci naszych wiary i historii przod k ów w język u przodków .” (Autobiografia, [w:] E. O rzeszkow a, O sobie, Warszawa 1974, s. 102).

(17)

(...) ja , n im tu z w ojskiem przyjechał, nigdy o takich rzeczach nie myślał. N ie przyw ykł. A jeżeli kiedy i pom yślał, to zawsze tylko tyle, że takie rzeczy potno

niczewo nie znaczą. I teraz d o p iero ja zaczął o nich m yśleć... i zaczęło m n ie

zdaw ać się, że one coś znaczą.

T ru d n o m u pogodzić się z tym , co robi na Polesiu ja k o rosyjski oficer:

I najgorsze to, że człow iek sam siebie nie ro zu m ie i czasem sam na siebie chciałby plunąć... To i nie chce się czasem po ty m świecie chodzić.

Je d n o c z e śn ie uw aża, że p o w in ie n służyć uczciw ie, skoro poszedł na służbę. Inaczej byłby zdrajcą, „a zdrada to paskudna, b ru d n a rze cz”.

K arłow icki początkow o nie ro zu m ie odzyw ających się w n im „in sty n k tó w ”. Są one je d n a k nie do pokonania. G d y ocalona przez niego polska ro d zin a prosi go o p odanie nazw iska, te n odm aw ia. W stydzi się je g o polskiego b rzm ien ia w parze z rosyjskim m u n d u ­ rem . Je st to je d e n z najbardziej w y m o w n y ch p u n k tó w opow iadania. W edle O rzeszkow ej polskość je s t czym ś o rganicznym , niczym d eterm in a n ta genetyczna, k tóra m a szansę odezw ać się w każdym m o m e n cie naszego życia, w ystarczą tylko o d p o w ied n ie w aru n k i d o je j w y w o ­ łania. K arłow icki, do jed en a steg o ro k u życia w ychow yw any w polskiej rodzinie, zruszczył się p o te m całkow icie w p u łk u , je d n a k przeżycia z dzieciństw a ożyw ały zawsze wtedy, gdy pojaw iało się coś z ojczyzną zw iązanego: brat studiujący w P etersb u rg u czy służba na Polesiu w oddziałach tłum iący ch ru ch partyzancki. D ręczące sny K arłow ickiego, w k tórych u d o w a ­ dnia sw em u za strze lo n e m u bratu, że pow stanie to „bezumje je s t — sumaszestwie naprzeciw takiej potęgi staw ać...”, p row adzą go je d n a k do rozw iązania zagadki sw ych koszm arów . W yznaje A w iczowi: „I w y w szyscy m oja krew, ja to p o cz u ł teraz, kiedy was p o z n a ł...”. K arłow icki je s t ju ż w ięc Polakiem . Pytanie: dlaczego nie chciał radykalnie rozw iązać p ro b le ­ m u rosyjskiego m u n d u ru ? W ystarczyło zrzucić go w o d p o w ied n im m o m e n cie, a przecież taki się nadarzył. W ydaw ałoby się, że sw ym czynem o d k u p ił służbę zaborcy.

Sytuacja w ykreow ana przez O rz esz k o w ą należała do dość często spotykanych w tam tych czasach. R o b ien ie karier w arm ii zaborcy było po p ro stu je d n y m ze sposobów na życie. P rz y p o m n ijm y chociażby sylw etkę R o m u ald a T raugutta, który d oszedł do stopnia p o d p u ł­ kow nika saperów w w ojsku rosyjskim . P oprosił o dym isję w 1860 roku. N ie w iad o m o je d n a k , ja k ie dylem aty zrodzić by się w n im mogły, gdyby w czasie w y b u c h u pow stania w K obryńskiem pozostaw ał w służbie czynnej. K arłow icki był p ełen poszanow ania i czci dla potęgi arm ii rosyjskiej, której cząstkę sam stanow ił. C h ce je d n a k za w szelką cenę zro zu m ieć, co p o p c h n ę ło „garść ludzi niewojennych” do w ystąpienia p rzeciw n ie zw y cięż o n em u d w u g ło ­ w e m u o rłu. Awicz odkryw a przed K arłow ickim coś, co ja k się zdaje było najbliższe m yśli politycznej sam ej O rzeszkow ej — świat idei. O dradzająca się w kolejnych p okoleniach myśl narod o w o w y zw o leń cza p o d o b n a je s t do archetypu w łaściw ego w yłącznie polskiej n ieśw ia­ d om ości zbiorow ej:

(18)

P o la k w ro sy jsk im m u n d u rz e . P ró b a k o m e n ta rz a d o itin e ra riu m W in c e n te g o K am ień sk ieg o 235

D ziś pociskam i arm a tn im i na p ro c h starta idea o d ro d zi się ju tr o , i je j być m usi prędzej czy później zw ycięstw o ostateczne, i ona je s t ro z u m e m w yższym nad cyfrę tw ojej arm ii, nad tw oje p etersburskie granity i malachity, nad tw oje szyderstw a i gniew y — bo je s t sam ą praw dą św iata i Boga

— arg u m e n tu je O leś Awicz. Po stronie tego p o za ro zu m o w eg o i poza arg u m e n tam i z kręgu cyfr i logiki stojącego m itu eleuzyjskiego opow iada się O rzeszkow a. N ig d y nie zro zu m iałab y sw ego dziadka, W in cen teg o K am ieńskiego, k tóry dał się uw ieść rosyjskiem u

- * 20

m itow i: w ierze w potęgę arm ii sam odzierżaw cy .

Po ro zm o w ie z O lesiem , zarażony ideą K arłow icki nazyw a siebie człow iekiem zgubio­ n y m i przestaje w ierzyć w sens swej służby: „choćby i je n e ra łe m został, to czuję!... że adnakoż zg u b io n y !”.

Je d n a k nie seria ro zm ó w K arłow ickiego z A w iczem w celi w ięzien n ej zdaje się być najw ażniejszym fra g m en tem opow iadania. Je st nim niew ątpliw ie ostatnia scena: sam o b ó j­ stw o głów nego bohatera, który u m ie ra sam otnie, darow aw szy w p rz ó d y w o ln o ść Awiczowi. C o oznacza w y b ó r K arłow ickiego? D ecyzję tę m o ż n a rozpatryw ać je d y n ie na płaszczyźnie egzystencjalnej, poza podziałam i narodow ościow ym i. W każdym razie je s t to niew ątpliw ie ucieczka. P ostanow ienie o w ycofaniu się z życia przyniosło K arłow ickiem u nieoczekiw any spokój ducha, n ie zn a n ą dotąd h arm o n ię. D ecyzję o ratow aniu Awicza i sam obójstw ie p o d ej­ m u je po sam o tn y m , cało d zien n y m d u m a n iu w lesie. „C zy to sam otność i n atu ra tc h n ęły w niego spokój i ukojenie? Bo rysy m iał ukojone, kark w yp ro sto w an y i k ro k spokojny, ró w n y ” — pyta dysk retn y narrator.

C z y „ucieczka” K arłow ickiego akceptow ana je s t przez O rzeszkow ą? N a tro p p raw d o p o ­ d o b n y ch sądów au to ra naprow adza przy to czo n y wyżej frag m en t p rozy poetyckiej, rysujący schem at ojczyźnianego m itu , w k tórym nie m a m iejsca na w allen ro d y zm ani rezygnację. Je st je d e n słuszny w ybór, którego należy dokonać. Jakże tragicznie rysuje się w k ontekście ow ego m itu postaw a K arłow ickiego i je g o dylematy. P o m im o oficerskich szlifów je s t człow iekiem o w ielkiej prostocie ducha, niew iele p o jm u je z tego, co czuje. G dy ro zu m ie, ja k dziw na je st je g o sytuacja, w ybiera śm ierć. Być m oże k onstrukcja artystyczna Oficera zakładała te n w łaśnie rozdźw ięk: n ie m o żn o ść w y p ełn ien ia każdego życia je d n y m m ite m i je d n ą praw dą. Je st to sytuacja uniw ersalna, sw ego rodzaju pro jek t egzystencjalny. B o h a te ró w antycznych tragedii los karał za grzechy przodków . Sytuacja K arłow ickiego je s t p odobna: został w ystaw iony na hio b o w ą pró b ę, p oniew aż je g o ojciec nie m iał pieniędzy na kształcenie chłopca i oddał go arm ii zaborcy. Taki sens zdaje się m ieć p rzytoczenie w o pow iadaniu retrospektyw nego fra g m en tu biografii tej postaci. K ażdy z b o h ateró w antycznych tragedii sam w y m ierza sobie

20 M y ślen ie m ityczn e, tak charakterystyczne dla d ziew iętn astow ieczn ego sposobu poznania, obejm ow ało także sferę historii i polityki. W drugiej p o ło w ie X IX w ieku up ow szech nia się pow oli przekonanie, że m it to najpierw otniejsza forma poznania i jed en z ję z y k ó w artykulacji świata. M ów iąc o m ityczn ym m yślen iu O rzeszkow ej i fascynacjach jej dziadka, m am na m yśli m it będący próbą uporządkow ania faktów ogóln ych , pew n ych tendencji dostrzeganych w św iadom ości zbiorow ej tych czasów.

(19)

karę, w yprzedzając fatum , czyli działanie w yro k u w ydanego przez otoczenie. K arłow icki, p o d o b n y E d ypow i w ykluw ającem u sobie oczy, strzela do siebie ze sw ego oficerskiego rew o lw eru . N ie chce, by sądzili go inni.

(...) kiedy człow iek p opełnia na przykład sam obójstw o, rozstaje się z życiem je d y n ie z tej racji, by się ratować, żeby się pozbyć czegoś niew ygodnego; nie

znaczy to, by nie chciał sam ego siebie: nie chce brzem ien ia, które n osi21.

Ja k ow o b rzem ię oddzielić od ciała, nośnika w szelkich sensualnych i d u ch o w y c h atry b u ­ tó w naszej egzystencji? N iem o żliw e . U n ice stw ia m y w ięc siebie. W spółczesna psychoanaliza dostarcza w ielu sposobów na zrzu cen ie b rzem ienia. C zy je d n a k w yarty k u ło w an ie p ro b le m u i z ro z u m ie n ie przyczyn b ó lu łagodzi go? K arłow icki po sw oistym seansie psychoanalitycz­ n y m w celi A wicza zro z u m iał przyczynę sw ych cierpień. M im o to na dalsze życie z ow ą w ied zą nie chciał się zdecydow ać. N arra to r, który dotąd pozostaw iał czytelnika sam na sam z cierp ien iam i boh atera i nie ujaw niał swej w szechw iedzy, na ko ń cu zaw iesza sw ą dyskrecję i odzyw a się p ełn y m w spółczucia dla swej postaci głosem :

Ej, krwi od rodu ojczystego w dziedzictwie otrzym ana, ja k ty czasem obojętnie w żyłach człowieczych krążysz, aż w zburzysz się i zapłoniesz zgryzotą śm iertelną! Ej, ty n ie w o ln ik u biedny, k tó re m u palce u g n io tły duszę w kształt dla niego pożądany, coś uczynił, gdy ta dusza ocknęła się i krzyknęła, że taką pragnie zostać, ja k ą stw orzył ją P an N iebieski?

O rz esz k o w a m ów i tu o p o czu ciu przynależności narodow ej nie tylko ja k o o w łaściw ości d ziedzicznej, ale przede w szystkim nadaje m u cechy sacrum. Bycie P olakiem czy R o sjan in em to atry b u t Boga w każdym człow ieku, boski w ybór. D ecyzja o zm ianie n arodow ości m u si zostać ukarana, b o w iem je s t to w ystąpienie p rzeciw bosk iem u porządkow i egzystencji. A w ięc je ste śm y po n ad historią, poza dziejam i. M aska ro k u 1863 zdaje się ukazyw ać je d y n ie praw dy u n iw ersaln e, p ew n ą w łaściw ość człow ieka, z któ rą nie p o w in ie n w alczyć, bo skazany je s t na w alkę d arem ną. Je d n o cz eśn ie owa u n iw ersalność niem ożliw a byłaby bez przeżycia przez E lizę O rz esz k o w ą kilku k o n k retn y c h w yd arzeń pow stania styczniow ego, bez pró b y w y tłu m a cz en ia tego zryw u w sposób m ityczny i utrw alenia go w po rząd k u h isto rii naro d u .

N ie d łu g o p rzed p rzystąpieniem przez O rzeszk o w ą do pracy nad Gloria victis u kazują się

Echa leśne Stefana Ż ero m sk ieg o 22. Tekst ten nieco inaczej niż Oficer rysuje p ro b le m bycia

P olakiem w rosyjskim m u n d u rz e . O pow iadanie je s t b ardzo ascetyczne, kilka faktów na k ilk u n astu stro n ac h i p rzejm ujące zakończenie. W iemy, że Ż e ro m sk i u trw alił opow ieść niepraw dziw ą, sensacyjną plotkę, która przydaw ała trag izm u w alce pow stańczej. P ierw o w z ó r generała R ozłuckiego, p u łk o w n ik W ojciech O stro w sk i, d o w o d ził w 1863 ro k u stacjonującym

21 P de M arivaux, Życie M arianny, tłum . J. R ogoziński, Warszawa 1959, s. 133 -1 3 4 .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Finally, we simulate rings of pixelated detectors with three-layer DOI capability and a variety of pixel widths, so as to determine which decrease in pixel size produces

Te zaś form y ustrojow e stały się główną bodaj przyczyną przesunięcia się centrum światowego znad Śródziemnomorza do basenu m orza Północnego i nad

Wracając do Konstytucji Europejskiej. W Konstytucji przewidziano wymóg ratyfikacji przez umawiające się państwa dla jej wejścia w życie, zgodnie ze stosownymi

Obecność kompozytora w utworze zaznacza się tym intensywniej, im większy i oryginalniejszy jest jego talent oraz — ujmując to zagadnienie bardziej ogólnie. —

Na liniach kolejowych w Polsce są obecnie prowadzone liczne inwestycje modernizacyjne, dla których wymagana jest obiektywna ocena jakości robót.. Rosnąca świadomość

ziornej Bajkału przed naukow cam i zajm ującym i się jej historią geologiczną w yłoniły się nowe problem y do rozwiązania. Czy ta trójdzielność jest pierw

Kantowski przewrót kopernikański dostrzegamy u Hercena w innym i rzecz jasna spo- łecznym kontekście; Hercen, będąc fi lozofem egzystencji, neguje wyobrażenie, najmocniej

ca powoduje usuwanie się i zapadanie się mas skalnych, z tej też przyczyny głazy zamknęły część pieczary, której b y t nie może być trwałym.. Pieczary w