P
rzyznaj , e zobaczywszy ten tytu , a pod-skoczy em z rado ci. Chcia oby si zawo-a : wreszcie jest tzawo-akzawo-a ksi kzawo-a, wreszcie kto spr bowa przedstawi i to w formie publi-kacji zwartej t najliczniejsz przecie grup dziennik wPoczucie satysfakcji zdaj si gwarantowa co najmniej dwa czynniki. Po pierwsze za-r wno autoza-rzy zamieszczonych chaza-rakteza-rystyk poszczeg lnych tytu w, jak i trzej redaktorzy naukowi ksi ki to niew tpliwie znawcy prasy regionalnej, znani m.in. z r nych publikacji drukowanych na amach pism medioznawczych (zw aszcza Zeszyt w Prasoznawczych i Stu-di w MeStu-dioznawczych ), posiadaj cy w wi k-szo ci wieloletnie do wiadczenie w zakresie bada nad pras , a tak e osoby maj ce stopnie b d tytu y naukowe. Po drugie jednoznacz-nie pozytywne opijednoznacz-nie przedstawione na ok adce ksi ki. Autor jednej z nich twierdzi, e auto-rzy opracowa poszczeg lnych dziennik w co prawda ograniczeni zostali schematem wypo-wiedzi, to jednak wykazali si oryginalno ci spojrzenia, inwencj tw rcz , ale te swoistym subiektywizmem wynikaj cym z faktu, e pi-sali o gazetach, kt re stanowi ich codzienn lektur i bez kt rych zapewne nie wyobra aj sobie funkcjonowania swych regionalnych i lo-kalnych spo eczno ci . Z kolei autor recenzji wydawniczej podkre la, e publikacja jest ory-ginalna w tym znaczeniu, e podejmuje pr b katalogowania dziennik w na poziomie regionu i opisuje te periodyki w czasie historycznym.
Jej walorem jest r wnie i to, e redaktorom ksi ki uda o si w jednym miejscu zebra in-formacje, kt re wcze niej by y rozproszone i niepe ne. Dokonano tego przy zaanga owaniu autor w z r nych o rodk w naukowych. Jest to na pewno dzie o przydatne tak dla nauki, jak i dla dydaktyki z zakresu systemu medialnego w Polsce . Wydawa o si wi c oczywiste, e przedstawione opinie nale a o potraktowa jako rekomendacj i jednocze nie gwarancj
warto-ci naukowej omawianej ksi ki.
Moja rado szybko jednak zosta a poskro-miona. Ju lektura spisu tre ci zmusza bowiem do wniosku, e jest to m wi c najdelikatniej dzie o niedopracowane. Wprawdzie jest w nim wst p (moim zdaniem zreszt jest to najlepszy, najbardziej warto ciowy fragment tej ksi ki, autorstwa Tomasza Mielczarka), ale nie ma za-ko czenia ani bibliogra i, nie m wi c ju o in-nych atrybutach formalin-nych publikacji nauko-wej. Ksi ka sprawia wra enie niedoko czonej, a przez to niechlujnie zredagowanej, co ab-solutnie nie przystoi pracy naukowej maj cej a trzech redaktor w naukowych. Nawiasem m wi c, ciekawe, jaka by a ich faktyczna rola w redagowaniu tej publikacji, skoro opraco-waniem redakcyjnym, korekt i opracoopraco-waniem technicznym zajmowa y dwie inne osoby.
Niestety, ksi ka ma wszelkie wady i niedo-statki publikacji zbiorowej. Na jej merytoryczn zawarto sk ada si 20 odr bnych tekst w (roz-dzia w?), w kt rych 16 autor w przedstawia 20 dziennik w regionalnych, a wi c nie
wszyst-kie (w ko cu 2013 r. ukazywa o si cznie 25 dziennik w regionalnych). Skoro tak, to dob r tych tytu w wypada o precyzyjnie i przeko-nuj co uzasadni , wyja niaj c, dlaczego pomi-ni to tytu y tak wa ne i zas u one dla swoich region w jak Gazeta Olszty ska , katowicki Sport , E press Bydgoski czy Nowo ci Dziennik Toru ski . W wst pie mo na przeczy-ta tylko, e z r nych powod w nie uda o si zaprezentowa ca ego zbioru badanej prasy , ale to przecie adne wyja nienie. Chodzi o to, by poda , jakie to by y powody? Autor wst pu nie musi o tym pisa , ale redaktorom nauko-wym nie wypada nie odpowiedzie na to istotne pytanie. Co wi cej, brak odpowiedzi wp ywa negatywnie na ocen naukowej warto ci ksi -ki, jej metodologiczn poprawno itd.
Ale gdy chodzi o dob r omawianych ty-tu w mam te jeszcze jedn w tpliwo : zu-pe nie pomini to Gazet Wyborcz , a ci lej bior c regionalne wydania tego dziennika, przynajmniej te, kt rych zasi g terytorialny jest okre lony granicami administracyjnymi poszczeg lnych wojew dztw. Rozumiem, e o ile uzasadniona by aby rezygnacja z osob-nego omawiania wydania cz stochowskie-go, radomskiego czy sto ecznestochowskie-go, o tyle nie spos b pomija wyda wojew dzkich, kt re przecie w poszczeg lnych wojew dztwach s traktowane jako osobne tytu y uzupe niaj -ce ofert starych dziennik w regionalnych wydawanych w okresie PRL przez RSW Pra-sa-Ksi ka-Ruch . Tak si je zreszt traktuje, cho by w badaniach czytelnictwa dziennik w regionalnych (m.in. przez PBC). To prawda, e wska niki czytelnictwa regionalnych wyda Gazety Wyborczej w wi kszo ci wojew dztw nie s imponuj ce i e w konfrontacji ze stary-mi dziennikastary-mi zdecydowanie przegrywaj , maj c relatywnie ma e kr gi odbiorc w. Dla przyk adu: wedle danych PBC z 2012 r. zasi g spo eczny Gazety Lubuskiej wynosi 33,26 proc., podczas gdy lubuskiego wydania Gazety Wy-borczej 6, 5 proc., Nowej Trybuny Opol-skiej 2 ,32 proc. (opolskie wydanie Gazety
Wyborczej , 4 proc.), Polska Dziennik Ba tycki 26,13 proc. (pomorskie wydanie Gazety Wyborczej 9,63 proc.). Ale to prze-cie nie jest jeszcze na tyle istotny pow d, by je pomija , a tym bardziej by tego nie wyja ni (uzasadni ).
Charakterystyki omawianych tytu w zo-sta y przygotowane wedle tego samego wzorca: najpierw s wymienione podstawowe dane ad-resowe (m.in. nazwa wydawcy, adresy redakcji i witryny internetowej, cz stotliwo ukazywa-nia si , format, obj to , przeci tna sprzeda wydania drukowanego i e-wydania w ko cu 2013 r., zasi g kolporta u); potem historia pisma do roku 1990; nast pnie zmiany w
a-cicielskie w latach 1990 2013; nazwiska re-daktor w naczelnych w okresie PRL i osobno
po roku 19 9; dane dotycz ce wysoko ci na-k adu rzeczywistego (sprzeda y) po rona-ku 1990; misja pisma sformu owana w dokumentach redakcyjnych ; aktualna struktura redakcji (wg stanu na koniec 2013 r.) oraz jej najwa niejsze dzia ania w roku 2013 i nagrody wyr nienia uzyskane w 2013 r. Taki dob r kryteri w cha-rakterystyki dziennik w regionalnych uwa am za wysoce wadliwy, bo skoncentrowany na elementach formalnych (nie wszystkie zresz-t zas uguj na miano najwa niejszych) i zre-alizowany kosztem merytorycznej analizy ich formu y wydawniczej. W moim przekonaniu jest on wr cz fatalny z punktu widzenia nauko-wego charakteru ksi ki (chyba e z za o enia ma to nie by publikacja naukowa?). Uwa am tak cho by dlatego, e w konsekwencji takiego podej cia do prezentacji poszczeg lnych dzien-nik w ksi ka sta a si rodzajem informatora zawieraj cego przede wszystkim podstawowe dane teleadresowe oraz inne, w tym personalne, cho niekoniecznie aktualne (podobne infor-matory w swoim czasie przygotowywa a RSW
Prasa-Ksi ka-Ruch w odniesieniu do pism, kt rych by a wydawc ).
Jest oczywiste, e w ramach charakterystyki ka dego z dziennik w regionalnych niezb dne jest przedstawienie jego historii do roku 1990,
gdy wydawc wszystkich by wspomniany wcze niej partyjny koncern wydawniczo-kol-porta owy. Historia wi kszo ci dziennik w re-gionalnych zaczyna si w latach 40. XX wieku, a sk ada si na ni wiele fakt w i wydarze ilu-struj cych zar wno rozw j poszczeg lnych ty-tu w, jak i ewolucj ich formu y wydawniczej, postaw redakcji wobec wa nych wydarze historycznych, zmiany w kr gu odbiorc w itd. S to sprawy istotne zw aszcza z punktu widze-nia np. obecnych student w, dla kt rych realia funkcjonowania prasy w okresie PRL to bardzo cz sto zesp powierzchownych, uproszczo-nych, stereotypowych opinii i og lnik w o tym, jak to by o za komuny . Skoro wi c ksi ka aspiruje do miana podr cznika akademickiego, to w a nie historia poszczeg lnych pism po-winna by przedstawiona m wi c najog lniej
w spos b adekwatny i odpowiedzialny. Tymczasem nawet pobie na lektura kolej-nych opracowa uprawnia do wniosku, e tak nie jest. Owszem, s autorzy, kt rzy docenili rang historii pisma, przeznaczaj c na to 2 3 strony, ale s i tacy, kt rzy lepiej nie m wi . Niechlubnym rekordem popisa a si autorka, kt ra historii omawianego dziennika trwaj cej czterdzie ci pi lat po wi ci a a 9 zda (w sumie 14 wierszy). Pozytywne jest to, e wi kszo autor w przyj a co wydaje si na-turalne i oczywiste kryterium chronologiczne, wskazuj c wa niejsze fakty i daty wydarze , kt re zadecydowa y o tempie, zakresie i kierun-kach zmian danego pisma w poszczeg lnych dekadach okresu PRL. Niestety, s jednak tacy autorzy, kt rzy histori prezentowanego tytu u sprowadzili do chaotycznej pl taniny dat, na-zwisk, danych statystycznych itp.
Elementem charakterystyki ka dego dzien-nika by y te dane statystyczne na temat wielko-ci rozpowszechniania p atnego w latach 2004 2013 (pobrane z biuletyn w Zwi zku Kontroli Dystrybucji Prasy), a przedstawione w postaci zbiorczego wykresu s upkowego, w rozbiciu na poszczeg lne lata. Nie ulega w tpliwo ci, e sam pomys uwzgl dnienia tego wyznacznika
rynkowej pozycji pisma, jego spo ecznej po-pularno ci itd. zas uguje na uznanie. Niestety, spos b realizacji pozostawia wiele do yczenia, i to co najmniej z dw ch powod w.
Po pierwsze wykresy s upkowe prze-wa nie s na tyle ma o czytelne, e w a ciwie
bezu yteczne. Dla przyk adu: c warta jest informacja, e w latach 200 2011 rozpo-wszechnianie p atne Dziennika Wschodniego wynosi o wi cej ni 10 tys. egz., ale w adnym roku nie przekracza o 15 tys. egz., albo e roz-powszechnianie p atne Gazety Lubuskiej w latach 2005 2009 wynosi o wi cej ni 40 tys. egz., ale ka dorazowo poni ej 50 tys. egz. Tego typu og lne informacje s w najlepszym ra-zie tylko orientacyjne, z pewno ci przydatne i wystarczaj ce w publicystyce, ale nie w pracy naukowej. Znacznie lepszym (bardziej funkcjo-nalnym) rozwi zaniem by oby zastosowanie wykresu liniowego (cho i ten nie zawsze jest czytelny), z kt rego skorzysta a tylko autorka charakterystyk dziennik w zachodniopomor-skich, a najlepszym by oby zamieszczenie ta-beli daj cej obraz statyczny, zawieraj cej dane w liczbach bezwzgl dnych i w procentach, uzupe nionej wykresem liniowym (ukazuj cym tendencj ).
Po drugie autorzy przewa nie ograniczaj si wy cznie do zamieszczenia wspomnianego wykresu, nawet nie pr buj c go skomentowa , wyja ni widoczn na nim tendencj w zakre-sie czytelnictwa danego tytu u (zw aszcza wte-dy, gdy nie jest to systematyczny spadek) czy por wna z czytelnictwem innych dziennik w regionalnych itd. S i tacy, kt rzy uzupe niaj wykres swoistym pseudokomentarzem pole-gaj cym w istocie na powt rzeniu wybranych danych statystycznych podanych na wykresie. Chlubnym wyj tkiem pozostaje tylko Paulina Olechowska autorka charakterystyki dzienni-k w zachodniopomorsdzienni-kich ( G os Dziennidzienni-k Pomorza i Kurier Szczeci ski ), kt rej oba teksty s nie tylko najobszerniejsze, ale i napi-sane w spos b rzeczowy i przemy lany (kompe-tentny). Nawiasem m wi c, jako jedyna podaje
zasi g spo eczny swoich dziennik w od roku 1996 (w przypadku Kuriera Szczeci skiego od roku 1994), co znacznie rozszerza pole ob-serwacji zmian w zakresie ich czytelnictwa.
Sporo w tpliwo ci budz te inne elementy sk adowe charakterystyki omawianych dzienni-k w. Dla przydzienni-k adu: nie widz istotnego powo-du (nie licz c tzw. kronikarskiego obowi zku), by przedstawia list nazwisk redaktor w na-czelnych kieruj cych pismami przed i po roku 1990. Wprawdzie w niekt rych przypadkach s to zaledwie dwa lub trzy nazwiska, w innych kilka czy nawet kilkana cie, ale z takiej litanii nazwisk niewiele eby nie powiedzie w a ci-wie nic nie wynika. Zrozumia e, a nawet ko-nieczne by oby natomiast podawanie nazwisk tych redaktor w naczelnych, kt rzy w istotny spos b przyczynili si np. do wzbogacenia for-mu y wydawniczej pisma lub w jakiej innej formie zaznaczyli sw j wk ad w jego dziejach. I to w a nie nale a o uwzgl dni .
Na krytyczn ocen zas uguje te spos b przedstawiania misji poszczeg lnych dzienni-k w sformu owanej w dodzienni-kumentach redadzienni-k- redak-cyjnych . Po pierwsze nie wszyscy autorzy uwzgl dniaj t kwesti , a wi kszo spo r d tych, kt rzy wypowiadaj si na ten temat, ogranicza si do bezkrytycznego przedstawie-nia wybranych zapis w deklaracji redakcyj-nych. Bo jak inaczej ocenia podaj dla przy-k adu spos b przedstawienia misji Gazety Lubuskiej , kt ra jak m wi wewn trzredak-cyjny dokument ( ) jest dziennikiem prze-znaczonym dla czytelnik w zainteresowanych nie tylko tym, co si dzieje w ich najbli szym otoczeniu, ale tak e wiadomo ciami ze swoich miasteczek, wsi, regionu, kraju i wiata. Ma tak e zawiera szerok ofert informacyjn i poradniczo-u yteczn , realizuj c tym samym nie tylko funkcj poznawcz , ale tak e szereg funkcji pragmatycznych nastawionych na po-moc mieszka com Ziemi Lubuskiej w codzien-nym funkcjonowaniu . W podobcodzien-nym stylu zo-sta a przedzo-stawiona misja redakcji Dziennika Wschodniego , kt ry na bie co ledzi i
roz-wi zuje najwa niejsze problemy mieszka c w oraz przygl da si sposobom funkcjonowania lokalnej w adzy. Monitoruje te i tropi wszelkie nadu ycia urz dnik w i os b zwi zanych z po-lityk . Dba o pokazywanie mocnych i s abych stron Lubelszczyzny . Nie spos b nie
zauwa-y , e w odniesieniu do pism regionalnzauwa-ych to przecie oczywista oczywisto i trudno o przyk ad wi kszej banalizacji i niezdarno ci w przedstawianiu tego problemu, sk din d ar-cywa nego dla presti u i pozycji spo ecznej pi-sma. Z pewno ci nie by oby takiego odczucia w wczas, gdyby autorzy pokusili si o
kowanie tych szczytnie brzmi cych hase , za-o e i deklaracji redakcyjnych, chza-o by przez wskazanie dowod w (przejaw w) ich praktycz-nej realizacji (np. w formie opublikowanych tekst w).
Nie rozumiem te , dlaczego w ramach cha-rakterystyki omawianych dziennik w zosta-a przedstzosta-awionzosta-a strukturzosta-a redzosta-akcji i obszosta-adzosta-a kadrowa w roku 2013. P biedy, je li jest to par nazwisk ze cis ego kierownictwa redak-cji (tak jest m.in. w przypadku E pressu Ilu-strowanego ), ale je li jest to kilkadziesi t os b przypisanych do poszczeg lnych dzia w (np. w przypadku redakcji Echa Dnia ), lista dzien-nikarzy i redaktor w zajmuje ponad dwie stro-ny. Z takiej listy obecno ci naprawd nic nie wynika, nie wiadomo nawet, czy jest ona nadal aktualna.
Podobne w tpliwo ci budzi omawianie naj-wa niejszych dzia a redakcji w 2013 r. oraz
nagr d i wyr nie w 2013 r. . Rozumiem, e by to ostatni pe ny rok poprzedzaj cy rok przy-gotowywania ksi ki, ale nietrudno za o y , e
i nie chc by w tym momencie z o liwy przecie w latach wcze niejszych redakcje te funkcjonowa y normalnie (podejmuj c rozma-ite inicjatywy i kampanie spo eczne, akcje pu-blicystyczne, sprawuj c patronat medialny itd.), i te by y za to nagradzane b d wyr niane. Nie ma wi c wystarczaj cego, merytorycznego powodu, by w tym zakresie faworyzowa tylko rok 2013.
Reasumuj c: omawiana ksi ka nie spe nia warunk w i wymaga stawianych publikacjom naukowym w najlepszym razie mo na j trak-towa jako popularny informator o dziennikach regionalnych w Polsce. Dlatego, wbrew opinii autora recenzji wydawniczej, nie spos b pole-ca jej jako dzie a pomocnego w dydaktyce. Nie mam w tpliwo ci, e na etapie konceptualizacji
tej ksi ki pope niono rozmaite b dy (w tym zw aszcza niew a ciwie dobrano kryteria charakterystyki poszczeg lnych dziennik w), kt -re zadecydowa y o jej ostatecznym kszta cie. I o to w a nie mam najwi ksze pretensje do jej redaktor w naukowych.
Wies aw Sonczyk
N
a publikacje przygotowane w obu tomach Zmian medialnych i komunikacyjnych z se-rii Wsp czesne transgresje pod redakcj Ka-tarzyny Kopeckiej-Piech medioznawcy i do-wiadczonego badacza nowych medi w oraz innowacji w produkcji i konsumpcji medialnej sk adaj si prace m odych przedstawicieli nauki, kt rzy reprezentuj takie dyscypliny, jak: nauki o mediach, nauki o zarz dzaniu, socjo-logia, antropologia nowych medi w, kulturo-znawstwo, dziennikarstwo i nauki polityczne. G wnym celem, jaki postawili sobie autorzy w prezentowanych tu materia ach, jest przede wszystkim opracowanie problematykiprzeobra-e mprzeobra-edialnych i komunikacyjnych. W tomiprzeobra-e pierwszym, uznaj c, e wsp czesne media s rodowiskiem nieustannej zmiany, zamiesz-czono materia y odnosz ce si do rozwi zania kwestii innowacyjnego charakteru tych zmian. Prace polskich badaczy wskazuj mianowicie na powi zania mi dzy starymi i nowymi media-mi oraz ich u ytkownikamedia-mi, jak r wnie opisuj zakres i konsekwencje przeobra e sfery
me-dialnej. Z kolei szkice zamieszczone w tomie drugim sk aniaj do re eksji nad zagadnieniem zmiany komunikacyjnej w kontek cie trzech, wzajemnie na siebie oddzia uj cych w prak-tyce sfer aktywno ci medialnej rozwoju me-di w, budowania wizerunku oraz prowadzenia biznesu. Tym zapewnieniom wt ruje recenzja eksperta w zakresie komunikacji spo ecznej, politycznej i mi dzykulturowej Ilony Bier-nackiej-Ligi zy, kt ra konkluduje: ksi ka to ciekawy przyczynek do dyskusji nad zmianami zachodz cymi na p aszczy nie komunikacyjnej w kontek cie rozwoju medi w, budowania wi-zerunku oraz prowadzenia biznesu, zawieraj ca przyk ady z polskiej rzeczywisto ci .
Struktura obu tom w jest przejrzysta i odpo-wiada powy szym za o eniom. Na tre tomu pierwszego sk ada si wst p redaktorki oraz siedem rozdzia w autorstwa przedstawicieli r nych o rodk w naukowych w kraju, kt -rych biogramy zamieszczono na ko cu ksi ki. Ostatni, smy artyku Kopeckiej-Piech nie tylko formu uje kompleksow de nicj innowacji