• Nie Znaleziono Wyników

Etos katolików polskich w świetle działań uznanych za ważne w okresie lat 1973-1981

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Etos katolików polskich w świetle działań uznanych za ważne w okresie lat 1973-1981"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

Tadeusz Wołoszyn

Etos katolików polskich w świetle

działań uznanych za ważne w

okresie lat 1973-1981

Collectanea Theologica 59/1, 153-165

(2)

59(1989) fase. I

ETOS KATOLIKÓW POLSKICH

W ŚWIETLE DZIAŁAŃ UZNANYCH ZA WAŻNE

W OKRESIE LAT 1973—1981

A rty k u ł te n jest k on ty n u a cją poprzed n iego pt. I n d y w id u a ln e d zia ła n ia k a to lik ó w p o ls k ic h w o k re s ie p r z e m ia n sp o łe c zn y c h 197319811982, o p u b li­

k ow an ego w C ollectan ea T h eo lo g ica 57/1987/z. 4, 163— 174. P ok azan o w nim różnicę m ięd zy la ta m i ’73, ’81 i ’82. O becnie pok ażem y ogóln y w zrost „du­ c h o w y ” P o la k ó w ’81 w p orów n an iu z r. ’73.

P o b ieżn e n a w et ob serw acje życia w sk a zu ją na trafn ość zn an ej form uły: A g e re s e q u itu r esse. F a k ty czn ie p om ięd zy d ziałan iem czło w iek a a nim sam ym zachodzi śc isły zw iązek . N a p o d sta w ie tego, co czło w iek czyn i, czym się zaj­ m u je, m ożn a w n io sk o w a ć, k im on jest, do czego zm ierza, czego n a d e w szy stk o poszu k u je, to zn aczy jak i jest jego etos, a ty m sam ym jaki jest etos sp o łe­ czeń stw a. P rzez etos będę rozum iał d ziałan ia p od ejm ow an e przez p oszczególne osoby o k reślon ej zb iorow ości k a to lik ó w oraz ich sposób m y śle n ia zw iązan y z ty m i d ziałaniam i. Tak p o jm o w a n y etos b y w a w sk rócie o k reślan y „stylem ż y c ia ” lu b d om inującą cech ą sy stem u k u ltu ro w eg o danego sp o łeczeń stw a >.

W n aszym przypadku dla zbadania etosu zbiorow ości tak zw a n y ch „n ie­ d zieln ych k a to lik ó w ”, to zn aczy będ ących na M szy św . w n ied zielę, posłużono się m etod ą w a żn y ch d ziałań ży cio w y ch , o statn io przez nich pod jętych , to zna­ czy w ciągu roku licząc od term in u w y p e łn ia n ia a n k iet. A n k ie ty w y p ełn ia n o w 1973 i 1982 r. Z ałożono, że ta k ie d zia ła n ia rzeczy w iście w y stę p u ją w ich ż y ­ ciu i nadają m u ok reślo n y k ształt, a n iek ied y rozstrzygają o jego całościow ym p rofilu. Z godnie z ogóln ym sch em atem sto su n k ó w ludzkich: osoba—rzecz, oraz osoba— o s o b a 2, pod zielon o je na te, k tóre d o ty czy ły św ia ta rzeczy, oraz na te, k tóre d o ty czy ły osób, b y zorien tow ać się, co dla ów czesn y ch P o la k ó w było w a żn iejsze: sp ra w y m a teria ln e czy osobow e, „m ieć” czy „być”, nad czym się przede w szy stk im za sta n a w ia li i w czym u p a try w a li g łó w n e k ry teriu m dobra w ła sn eg o i w sp óln ego?

P o sta w io n e w y ż e j p ytan ia p osiad ają sw o ją w y m o w ę m oralną. W iadom o, że gdy sp o łeczeń stw o n ad m iern ie k on cen tru je sw ą u w a g ę na sp raw ach m a teria l­ n y ch i zam yk a się g łó w n ie w kręgu św ia ta rzeczy, w ó w cza s nieu ch ron n ie zm ierza do prak tyczn ej m a teria liza cji sw eg o życia, do u zn an ia p rym atu rze­ czy nad osobą, do u traty u m iejętn o ści dostrzegan ia czło w ie k a przed rzeczam i, to znaczy do c y w iliza cji m a teria listy czn ej. C y w iliza cja ta prow adzi do d egra­ dacji osob ow ej n atu ry c zło w ie k a i do tego, że p rzegryw a on ·— jak to p rzy­ p om n iał nam Jan P a w e ł II ·— w ła sn e czło w ie czeń stw o , w ła sn e su m ien ie, w ła s ­ n ą godność, a n a w et p ersp ek ty w ę życia w ieczn eg o 3. N a to m ia st gd y sp o łeczeń ­ stw o k o n cen tru je się przed e w sz y stk im n a sp raw ach osob ow ych , w te d y u- znaje, że czło w iek jest n ad e w sz y stk o osobą, u zy sk u je u m iejętn o ść d ostrzega­ n ia czło w ie k a przed rzeczam i, rea lizu je zasad ę prym atu osoby nad rzeczam i. W szystko to stw arza dogodne w aru n k i dla rozw oju kultury.

Z atem tak dobrany przez nas przedm iot i k ieru n ek badań w y d a je się g łó w n ie m ów ić o tw o rzen iu się etosu sp ołeczn ego, o p ew n ej ten d en cji do tw o rzen ia ok reślon ej h ierarchii w a rto ści isto tn ej dla u ład zen ia elem en tó w

ks. TADEU SZ WOŁOSZYN SJ, W ARSZAW A

1 M. O s s o w s k a , S o c jo lo g ia m o ra ln o ści, W arszaw a 1963, 12— 14. 2 M. A. K r ą p i e c OP, R elig ia i n a u k a , Znak 19(1967) 861— 887. s J a n P a w e ł II, P r z e m ó w ie n ie do m ło d z ie ż y na Vf e s te r p la tte , 12 czerw ca 1987 r.

(3)

k u ltu ry lu d zk iej, słu żą cej ro zw o jo w i jed n ostk i i sp o łeczeń stw a lu b te ż do ich degradacji.

P o n iew a ż au to ro w i zależy n a p okazaniu zw ią zk ó w istn ieją cy ch m ięd zy sferą zja w isk ogóln osp ołeczn ych a rozw ojem etosu sp ołeczn ego b a d an ych przez nas P o la k ó w ’73 i ’81, ich sposobu m y ślen ia i p ostęp ow an ia, stąd bierze się potrzeba choćby k rótk iej ch a ra k tery sty k i ty ch o k resów i zachodzących w ó w ­ czas przeobrażeń. Z aczn ijm y od ch a ra k tery sty k i 1973 r.

W iadom o, że era rząd ów W ła d y sła w a G om ułki zak oń czyła się traged ią G rudnia 1970 r. N a jego m ie jsc e przyszedł E dw ard G ierek, k tó ry ■— zd an iem prof. Z b ign iew a L andaua — „rozpoczął d ziałaln ość w sposób zb liżon y do s w e ­ go poprzednika. N a sta w ił się przede w szy stk im na p ozysk an ie sp ołeczeń stw a, p o­ w a żn ie już zrażonego do p ow ta rza ją cy ch się b łęd ó w w sy stem ie rząd zen ia k ra ­ je m ” 4. S k ry ty k o w a ł p o lity k ę sw eg o poprzednika. N a stęp n ie „proklam ow ał zerw a n ie z fo rso w a n iem rozw oju gospodarczego k o sztem b ieżących potrzeb lu d n ości. O b iecyw ał o d czu w aln y i szyb k i w zrost sto p y ży cio w ej. /.../ Z a p ew ­ n ia ł reform ę gosp od ark i” 5. Z ap ow ied ział u p r z y w ile jo w a n ie w za k resie zaop a­ trzen ia w a rty k u ły sp o ży w cze i p rzem y sło w e dobra k on su m p cyjn e ·. „Starał się o p o zy sk a n ie w y ższeg o aparatu p arty jn eg o i rząd ow ego. W p row ad ził różne p r zy w ileje dla czło n k ó w sw ej ek ip y i dla ich rodzin. T w orząc w izję sp o łe ­ czeń stw a k on su m pcyjn ego, zasadniczo różną od w iz ji sw e g o pop rzed n ik a — sa m dał się urzec tej w izji, co p rzeja w ia ło się w b u d ow ie w illi, ich b o g a ty m w y p o sa żen iu itd. Brak h a m u lcó w ze stron y G ierka sp ow od ow ał, że i n iek tórzy in n i fu n k cjon ariu sze p a rty jn i i rzą d o w i u w a ża li się za u p ra w n io n y ch do pójścia jego ślad em . B y ła to form a k oru m p ow an ia lu d zi w celu uzysk an ia ich p o w o ln o ści i w ie r n o śc i” 7.

P ierw sze trzy la ta rząd ów ok azały się p om yśln e ze w zg lęd u n a w y so k ie p lo n y w ro ln ictw ie, spore r e zerw y d ew izo w e zu żyte n a im port a rty k u łó w k o n ­ su m p cy jn y ch oraz k on iu n k tu ra św ia to w a , u ła tw ia ją ca o trzy m y w a n ie k r e d y ­ tó w w k rajach k a p ita lis ty c z n y c h 8. „Splot ty ch w a ru n k ó w k ie r o w n ic tw o p o ­ tra k to w a ło n ie jako p o m y śln y i sz c z ę śliw y p rzypadek, a le jako w y n ik w ła ś c i­ w eg o w yb oru k ieru n k u p o lity k i gosp od arczej” 9. N astęp n ie w szczęto nazbyt forsow n ą p o lity k ę u p rzem y sło w ien ia i rozw oju k raju, co w języ k u p rop agan ­ dy su k cesu o k reślan o jako b u d ow ę „drugiej P o lsk i” le. D ok o n y w a n o tego przede w sz y stk im w w y n ik u zaciągan ia k r e d y tó w na in w e s t y c j e u . Próby u trzy m a n ia w y so k ieg o tem p a rozw oju gospodarczego oraz w zro stu stop y ży cio w ej za k o ń czy ły się fia sk iem . Już od 1974 r. zaczyn ało się ży cie n a k redyt. W krótce doszło do załam an ia życia gospodarczego i n a rastającego n ieza d o w o ­ len ia sp ołeczn ego. G ierk ow sk a w izja sp o łeczeń stw a k on su m p cyjn ego d e fin i­ ty w n ie zak oń czyła się w ie lk im p rotestem rob otn iczym w sierp n iu 1980 r. Jego rezu lta tem b yło pod p isan ie u m ó w sp ołeczn ych p om ięd zy rządem a stra jk u ją ­ cy m i w G dańsku, w S zczecin ie, a w k ońcu w Jastrzęb iu .

R ok 1981 b y ł o k resem n a ra sta ją cy ch k o n flik tó w p om ięd zy w ład zą a spo­ łecz eń stw em . S p o łeczeń stw o ch cia ło w ie le i szybko osiągn ąć. N a to m ia st w ła ­ dza n ie chciała, b y d em ok ratyzacja przeradzała się w anarchię, oraz n ie m iała rezerw gospodarczych, by zaspokoić żądania.

W p rezen to w a n y m tek ście, p orów n u jąc w y n ik i sw y c h b ad ań „ n ied ziel­ n ych k a to lik ó w ” la t 1973 i 1981, autor n a jp ierw sk o n cen tro w a ł się na próbie sy n tety czn eg o opisu zm ian y w zak resie p rzedm iotu d ziałan ia resp on d en tów ,

1 5 4 k s· TADEUSZ WOŁOSZYN SJ

4 Z b ig n iew L a n d a u , E ta p y r o z w o ju P o lsk i L u d o w e j, P rzegląd H isto ­ ryczn y 78 (1987) 240. s T a m że , 241. 6 T a m że. 7 T a m że , 242 8 T a m że. 9 T a m że. 19 T a m że , 243. 11 T a m że.

(4)

155

jego m o ty w ó w zasad n iczych i celo w o ścio w y ch , oraz k sz ta łto w a n ia w sp o m n ia ­ n ych m o ty w ó w w zależn ości od p rzedm iotu działania. W drugiej zaś części artyk u łu sch a ra k tery zo w a ł zm ian y w za k resie za in tereso w a ń ó w czesn y ch P o ­ la k ó w w oparciu o ich w y p o w ied zi, które m ają cech y au ten tyczn ej i żyw ej d o k u m en ta cji sp ołeczn ej. R esp on d en ci u ja w n ia ją w ła sn y m ję z y k ie m sw o je zd arzenia i sy tu a cje oraz pozw alają nam śled zić zachodzące w ó w cza s zm iany.

X. Z m iana eto su sp ołeczn ego P o la k ó w ’73— ’81

Z aczn ijm y od o m ó w ien ia zm ian etosu w zak resie p rzedm iotu działania. Z m i a n a p r z e d m i o t u d z i a ł a n i a P o l a k ó w ’73— ’81

Z a p ytajm y nad czym przede w szy stk im z a sta n a w ia li się P o la cy ’73 i ’81, czym p rzew ażn ie się in te r e so w a li i czy m ży li, co b yło dla n ich w ażn iejsze: sp raw y m a teria ln e czy osobow e?

Tab. 1. Z m iana przed m iotu d ziałan ia jako ch a ra k tery sty k a ten d en cji do zm ian y h ierarchii w a rto ści w la ta ch 1973— 1981

Rok P rzed m iot d ziałan ia 1973 1981

N = 100% 288 210 w od setk ach — m a teria ln y 29 21 — osob ow y 71 79 w ty m tyczący: — w ła sn ej osoby 28 14 — in n ej osoby 43 65 O gółem 100 100

N ieza le żn ie od zm ian w czasie b ad an i k a to lic y p refero w a li p rob lem y o so ­ b ow e zw ła szcza tyczące in n y ch osób. Jed n ak że w ty m zak resie dok on ały się p ew n e zm ian y w P o lsce n a początk u la t 8 0-tych w p orów n an iu z p oczątk iem la t 70-tych. I tak P o la c y ’73 b yli b ardziej z a in tereso w a n i sp ra w a m i m a teria l­ n ym i n iż P o la cy ’81, co — ja k m ożn a sąd zić — w ią za ło się z p ew n y m o ż y ­ w ien iem ów czesn ej gosp od ark i o,raz G ierk ow sk ą w izją sp o łeczeń stw a k o n su m p ­ cyjn ego. R ok 1981 p rzyn iósł w zrost za in tereso w a n ia sp raw am i osob ow ym i. F a k t ten łą c z y ł się z lo g ik ą w y d a rzeń początk u la t 80-tych , to zn a czy z o tw a r­ ciem n a in n y ch ludzi, g łó w n ie p od w p ły w e m leg a ln eg o istn ie n ia i d ziałan ia N SZZ S olidarność. P on ad to na p lu s sp o łeczeń stw a początk u la t 80 -ty ch trzeba od n otow ać fa k t, że za in tereso w a n ie w ła sn ą osobą znalazło się w ó w cza s na drugim p la n ie i zm alało d w u k rotn ie w p orów n an iu z 1973 r. Z a in tereso w a n ie zaś in n y m i osob am i w zro sło o 22°/« z racji w y żej w y m ien io n y ch .

Z m i a n a m o t y w ó w d z i a ł a n i a P o l a k ó w ’73— ’81

P rzejd ziem y do drugiego zagad n ien ia. J e st nim zm iana m o ty w ó w d zia ­ ła n ia P o la k ó w ’73 i ’81. P o d zia łu ty c h m o ty w ó w dokonano w oparciu o roz­ różn ien ie m o ty w a c ji zasad n iczych i celo w o ścio w y ch , w p row ad zon e do nauki przez L eona P e tr a ż y c k ie g o 12, a sto so w a n e w b ad an iach em p iry czn y ch przez

12 L. P e t r a ż y c k i , T e o ria p a ń s tw a i p ra w a , W arszaw a 1959, t. I, 24nn.

(5)

A. P od góreck iego 13 oraz in n y ch s o c j o lo g ó w 14. M oty w a cja zasad n icza to bez­ p ośred n ie, m n iej lu b b ardziej au tom atyczn e czy też b e zreflek sy jn e o d w o ły ­ w a n ie się do norm p ostęp ow an ia, w zorów , id ea łó w m oraln ych jako n ie z m ie n ­ nych, d an ych raz na zaw sze, n ie p od legających d ysk u sji, od k tó ry ch nie m a od w ołan ia ani u ch y la n ia się. P ry n cy p ia ln o ść jest ch a ra k tery sty czn a dla sp o ­ łe c z e ń stw sta b iln y ch . M otyw acja zaś c e lo w o ścio w a to o d w o ły w a n ie się do racji. P o leg a on a n a w a żen iu argu m en tów po to, by dokonać w yb oru n a j­ b ard ziej racjon aln ego i k orzystn ego w a ria n tu zach ow an ia 15.

W p u n k cie ty m chodzi nam o u k azan ie k sz ta łto w a n ia się p ryn cyp ialn ej i pragm atyczn ej o rien ta cji ety czn ej w zależn ości od zm ien iającej się sy tu a cji ogóln osp ołeczn ej.

Tab. 2. Z m iana liczeb n o ści m o ty w ó w zasad n iczych i celo w o ścio w y ch w działan iach p o d jęty ch w la ta ch 1973— 1981

1 5 0 ks. TADEUSZ WOŁOSZYN SJ M o ty w y Rok 1973 1981 N = 100% 288 210 w odsetk ach — celo w o ścio w e 56 40 — zasad n icze 33 48 R azem 89 88

U w aga: S u m a m o ty w ó w n ie w y n o si 100%, p on iew aż n ie w sz y stk ie d zia­ ła n ia b y ły u m o ty w o w a n e.

W 1973 r., a więci w ok resie p ew n ego o ży w ien ia gosp od arczego i z w ią za ­ nego z nim k on su m eryzm u , p rzew ażały m o ty w y ce lo w o śc io w e k osztem m o­ ty w ó w zasad n iczych . O znacza to, że k o n su m eryzm p rzyczyn iał s ię do u p o w ­ szech n ia n ia i u m ocn ian ia p ragm atyczn ej orien tacji ety czn ej w sp o łeczeń stw ie, prow ad zącej p ra w ie z r e g u ły do u ty lita rn eg o tra k to w a n ia w szy stk ich dziedzin ży cia , czy li do k iero w a n ia się zasadą: „Co m i to d a je? ”. Z m ian y te zach o­ d ziły kosztem tak zw an ej p ry n cy p ia ln ej orien ta cji etyczn ej.

W 1981 r., to zn aczy w ok resie leg a ln eg o istn ie n ia i d ziałan ia N SZZ S o ­ lid arn ość, n a stą p iło p rzesu n ięcie od m o ty w ó w c e lo w o ścio w y ch do m o ty w ó w zasad n iczych , czyli od e ty k i o o rien ta cji p ryn cyp ialn ej do e ty k i o orien tacji

13 A. P o d g ó r e c k i i inni, P o g lą d y s p o łe c z e ń s tw a p o ls k ie g o n a m o r a l­ n ość i p ra w o , W arszaw a 1969, 66— 73; t e n ż e , P o ję c ie e ty c z n e i ż y c ie s p o ­ łe c zn e . E tyk a globalna, W ięź 20 (1976) nr 9, 3— 12.

14 T. W o ł o s z y n SJ, D e c y z je u zn a n e z a w a żn e p r z e z k a to lik ó w u c zę s z­ c z a ją c y c h n a n ie d z ie ln ą M szę św ., W arszaw a 1976, m aszyn op is pracy dok tor­ sk iej w A rch iw u m A TK ; t e n ż e , W a żn e d e c y z je „ n ied zieln y ch k a to lik ó w ”, S tu d ia T h eologica V a rsa v ien sia 19/1981/nr 2,7—27; tegoż autoya n ieo p u b lik o - w a n e w y n ik i badań p rzep row ad zon ych w czerw cu 1982 r., J. M a r i a ń s k i , P o s ta w y m o ra ln o -s p o łe c zn e m ło d z ie ż y p ło c k ie j, P łock 1984, 44— 65.

15 A. P o d g ó r e c k i i in n i, dz. c y t., 53. D op ow ied zm y tu za M. W e - b e r e m , że racjon aln ość to d ob ieran ie najb ard ziej w ła śc iw y c h środ k ów p ro­ w a d zą cy ch do o k reślon ego celu. D o tak iego sposobu p ozn an ia i w y d a w a n ia o cen p rzy w ią zy w a ł on w ie lk ą w agę. T w ierd ził, że racjon aln ość p rzyb iera n a zn aczen iu w e w sp ó łczesn y m sp o łeczeń stw ie in d u stria ln y m (por. R. R o b e r t ­

s o n , Z a ło żen ia te o r e ty c z n o -m e to d o lo g ic z n e , w: S o cjo lo g ia re lig ii. W y b ó r te k s tó w , w y b o ru d ok on ał i op racow ał F ran ciszek A d a m s k i , K rak ów 1984, 41; oraz M. W e b e r , G en era l E conom ic H istory, C ollier — M acm illan 1961,207).

(6)

pragm atyczn ej. M oże to oznaczać, że sp o łeczeń stw o początku la t 8 0-tych s t a ­ w a ło się sp o łeczeń stw em p ry n cy p ia ln y m . F a k t ten m ógł utru d n iać p orozu ­ m ien ie p om ięd zy sp o łeczeń stw em a w ład zą i odw rotnie: p om ięd zy w ładzą a sp o łeczeń stw em .

Z m i a n a m o t y w ó w z a s a d n i c z y c h i c e l o w o ś c i o w y c h w z a l e ż n o ś c i o d p r z e d m i o t u d z i a ł a n i a

F rzed m iot d ziałan ia m a w ię c e j cech zm ien n ej n ieza leżn ej niż m o ty w y d ziałania. P o w sta je p y ta n ie, czy i na ile przedm iot d zia ła n ia w p ły n ą ł na w yb ór m o ty w ó w zasad n iczych lu b c e lo w o ścio w y ch tow arzyszących p od ejm o­ w a n y m działaniom .

Tab. 3. P rzed m iot d ziałan ia a m o ty w y zasad n icze i celo w o ścio w e w la ta ch 1973— 1981

M oty w y 1 P rzed m iot działania m a teria ln y osob ow y N==100% .73 .81 .73 .81 85 44 203 166 w odsetk ach — celo w o ścio w e 80 45 47 39 — zasadnicze 17 16 40 57 O gółem 97 61 87 96 U w aga: Sum a m o ty w ó w n ie w y n o si 100®/», p o n iew a ż n ie w szy stk ie

d ziałan ia b y ły u m o ty w o w a n e.

O gólnie rzecz biorąc, n ieza leżn ie od przed m iotu i czasu p od ejm ow an ych d ziałań w sp o łe c z e ń stw ie p olsk im — jak w oln o przypuszczać — p rzew ażało m y ś le n ie p ra g m a ty czn e i ten d en cja do racjon aln ego tra k to w a n ia w szy stk ich dzied zin ży cia w zn a czen iu dróg lub środ k ów p row ad zących do celu.

S p raw y m a teria ln e n ieza leżn ie od zm ian w cza sie zazw yczaj w iązan o z m o ty w a m i celo w o ścio w y m i. M oże to oznaczać, że w stosu n k u czło w ie k a do św ia ta m a teria ln eg o d om in u je k a lk u la cja , p ragm atyzm , n atom iast m n iejsze zn aczen ie m ają tu a p ele m oraln e i id eow e.

W 1981 r., to zn aczy w ok resie w zm ożon ej p ryn cyp ialn ości, sp ra w y m a ­ teria ln e znacznie rzadziej w ią za n o z m o ty w a m i c e lo w o ścio w y m i w p o ró w n a ­ niu z 1973 r. N a stą p ił w ó w cza s zn aczn y sp ad ek p ragm atyzm u w p od ejściu do sp raw m a teria ln y ch . R ew in d y k a cje m a teria ln e nie b y ły w te d y sp raw ą ta k w ażn ą, jak osiem la t w cześn iej. N a to m ia st w sp raw ach tyczą cy ch osoby w 1981 r. w p orów n an iu z 1973 r. n a stą p ił sp ad ek m o ty w ó w zasad n iczych , to znaczy p ryn cyp ializm u . S tąd m ożna w n io sk o w a ć, że w d zied zin ie życia oso b o w eg o i m ięd zy lu d zk ieg o w ię k sz e zn a czen ie m ogą m ieć a p ele m o ra l­ ne i id eo w e niż k alk u lacja, p ragm atyzm .

2. P rzyk ład y

P rzejd źm y do zilu stro w a n ia u zy sk a n y ch w y n ik ó w w oparciu o opisane przez resp o n d en tó w w ażn e d ziałan ia ży cio w e.

(7)

Z a i n t e r e s o w a n i a P o l a k ó w ’7 3 t y c z ą c e s p r a w m a t e r i a l n y c h i o s o b o w y c h (tab. 1)

S p ra w y m a teria ln e d o ty czy ły w ó w cza s b u d o w y dom u jed norodzinnego, k upna sam ochodu, telew izo ra kolorow ego, pralk i, lod ów k i, szu k an ia w y g o d ­ n iejszej, le p ie j p łatn ej i m n iej od p ow ied zialn ej pracy, rozryw ek , tu ry sty k i itp. W yd aje się, iż p rzytoczon e w y ż e j hasła b y ły w y ra zem czy te ż od b iciem G ierk o w sk iej p o lity k i sp o łeczeń stw a k on su m pcyjn ego.

„D ecyzja m oja d otyczy ku p n a m ieszk an ia, k tóre dotąd p osiad ałem jako lok atorsk ie. M o ty w y za: ch ęć posiad an ia w ła sn eg o m ieszk an ia, w ygod a, w ięk sze za b ezp ieczen ie na przyszłość. Z d rugiej stron y liczy łem się z pien ięd zm i. Jed n ak że fa k t te n nie zm ien ił m ojej decyzji, która zap ad ła dw a m iesią ce tem u , licząc od w y p e łn ia n ia an k iety. N a m y śla łem się sied em tygod n i. R ad zi­ łem żon y oraz czło n k ó w n a jb liższej rodziny. O soby te o p o w ia d a ły się za m oją d ecyzją. W yk on an ie d ecy zji n a stą p iło i n ie ża łu ję te g o ” (m ężczyzna, 35— 49 lat, 1973 r.).

„P rzyjąłem stan ow isk o k ierow n icze, k tóre zaproponow ano m i w przed­ sięb io rstw ie. N a m y sł tr w a ł n ied łu g o , bo za led w ie trzy dni. R ad ziłem się ż o ­ n y oraz osób zau fan ych . M otyw za: w y ższa płaca, lep sze w a ru n k i pracy. M o ty w ó w p rzeciw n ie było. B y ło to rok tem u. D ecy zji tej n ie ż a łu ję ” (m ęż­ czyzna, 25— 34 lat, 1973 r.).

„P rzedm iotem m ojej w a żn ej d ecyzji ży cio w ej o statn io p o d jętej b yła sp raw a w y c ie c z k i d w u ty g o d n io w ej do Z w iązk u R ad zieck iego. Im preza za­ ch ęcająca. W p ersp ek ty w ie m ia łem do zw ied zen ia P łw . K rym u oraz paro­ d n io w y p ob yt nad M orzem C zarnym . P on ad to z o w ą w y cieczk ą w ią z a ły się n isk ie k oszta podróży. M o ty w przeciw : p ra g n ien ie sp ęd zen ia urlopu razem z rodziną, n a który czek a łem ca ły rok; ta rozłąka m n ie przerażała. R adziłam się m ęża i p o jech a ła m na w y cieczk ę. P o m o g ły m i w ty m m oje d zieci i n a j­ b liższe k o leża n k i” (kobieta, 50 i w ięcej lat, 1973 r.).

P ro b lem y osob ow e zw ią za n e b y ły z w łasn ą osobą i inną w rod zin ie lu b spoza rodziny oraz B oga. D ziałan ia te w sk a zu ją na fa k t, iż c zło w ie k je s t nade w szy stk o osobą. O m ów im y je kolejno.

C echy ch arak teru oraz p o sta w y m oralne b y ły w y m ien ia n e rzadko w p o ­ ró w n a n iu z w y k szta łcen iem , to zn aczy w y b o rem szk oły, k ieru n k iem stu d iów , sam ą nauką, jej k on tyn u acją lu b rezygn acją z n iej, stu d ia m i zaocznym i, p o d ­ n o szen iem k w a lifik a c ji.

„ B y łem w o b ejściu szorstk i i nierzad k o arogancki. M iałem rela c je rzeczo ­ w e do lu d zi, tzn. tra k to w a łem ich w ed łu g p ełn io n y ch przez n ich fu n k c ji czy też w ed łu g zajm ow an ej p rzez n ich p ozycji sp ołeczn ej. W czasie r ek o lek cji w ielk o p o stn y ch sam do tego doszedłem , g d y ż rek o lek cjo n ista n ie zw ró cił na to u w a g i. Z rozum iałem , że z ty m n ie ty lk o m n ie sam em u jest źle, a przede w sz y stk im in n y m stw a rza m «piekło na ziem i», że p oziom sto su n k ó w m ię ­ d zylu d zk ich je s t n a bardzo n isk im p u łap ie. Od pół roku p racu ję n ad tym , b y zm ien ić się. P o sta n o w ien ie m oje rea lizu ję stop n iow o. P o d jęte zadanie je s t bardzo trudne, a le n ie ża łu ję m ojej d ecy zji” (m ężczyzna, 25— 34 lat, 1973 r.).

„P odjąłem stu d ia zaoczne ze w zg lęd u na d osk on alen ie zaw od ow e. In n ym m o ty w em b y ł postęp tech n iczn y. O sobiście o d czu w a łem jak iś ogrom ny opór i n iech ęć do p ow racan ia do n au k i. C hcąc jed n a k d otrzym ać kroku m oim k o leg o m w pracy, m u sia łem p od jąć stu d ia zaoczne. R a d ziłem się żony. W aha­ łe m się p rzez dw a m iesiące. D ecyzja zap ad ła rok tem u. N ie ża łu ję te g o ” (m ężczyzna, 35— 49 lat, 1973 r.).

P rob lem y tyczące osoby w rodzinie

W śród p rob lem ów zw ią za n y ch z in n ą osobą w rod zin ie w 1973 r. zn alazły się tak ie sp ra w y jak za w arcie zw iązk u m ałżeń sk iego, p osiad an ie p otom stw a, w sp ó ln o ta p sych iczn a m ałżon k ów , w y ch o w a n ie dzieci, w ty m po k atolick u , oraz zasp ok ojen ie potrzeb starszego p okolenia.

(8)

„ Z d ecyd ow ałem się n a k o lejn e trzecie dziecko. R ad ziłem się żon y i w ielu osób m a ją cy ch w ięcej n iż d w oje dzieci. N a m y śla łem się p rzeszło trzy m ie ­ siące. D ecyzję p o d ją łem rok tem u . M o ty w y za: ch ęć «posiadania» n astęp n ego dziecka, p ragn ien ie żony. M o ty w y przeciw : stan zd row otn y żony, trudności z w ią za n e z u trzy m a n iem i w y ch o w a n iem . O becnie n ie ża łu ję m ojej d ecy zji” (m ężczyzna, 25— 34 lat, 1973 r.).

„M iałam zam iar odejść od m ęża, ale z u w a g i n a dziecko zd ecy d o w a ła m się na p ozostan ie z m ężem , ch ociaż m nie ju ż z n im n ic n ie łączyło: an i za p a ­ tr y w a n ia relig ijn e, a n i p o lity czn e, an i u czu cie. R acje te p o sta w iła m n a dru­ gim m iejscu . W p od jęciu te j d ecy zji b ardzo m i pom ogła rozm ow a z m oją m atką. W iem , że m a łżeń stw o n asze je s t m a łż e ń stw e m p ro fo rm a , a le c h cia ­ ła m dzieck u stw orzyć rodzinę, tzn. żeb y m ia ło m atk ę i ojca. D ecyzja ta zap ad ła p raw ie rok tem u. N ie w y c o fa m je j” (kobieta, 35—49 lat, 1973 r.).

„M atka będ ąca na ren cie in w a lid zk iej m ieszk a ła razem ze m ną, z m oją żoną i d ziećm i. O trzym ując n o w e m ieszk a n ie m u sia łem podjąć trudną d e­ cyzję, czy p o zo sta w ić m atk ę w sw o im m ieszk an iu , czy zabrać ją ze sobą, czy też dążyć do tego, aby zam ieszk ała u zam ężn ej córki, p osiad ającej n o w e m ieszk a n ie. M otyw za: trudno b y ło b y jej prow ad zić gosp od arstw o dom ow e, gd y została sam a; w dom u sio stry m djej czu łab y się obco, gd yż ze szw agrem n ig d y n ie m ieszk a ła , i trudno b y ło b y się jej p rzy zw y cza ić do n o w y c h w a ­ runków . M otyw przeciw : n ie n a jlep sze stosu n k i m a tk i z m oją żoną. P o ra ­ d ziłem się żo n y i po w y ja śn ie n iu p e w n y c h sp ra w w zią łem m atk ę do sieb ie. T ego, że m atk a m ieszk a z n am i n ie żału ję. B yło to p ół roku te m u ” (m ężczy­ zna, 35—49 la t, 1973 r.).

P rob lem y ty czą ce in n ej o sob y spoza ro d zin y w 1973 r. w y stę p o w a ły r a ­ czej rzadko. O graniczały się one do g ru p y k o leżeń sk iej, sym p atii, p rzyjaciół i znajom ych. Z abrakło tutaj sp ra w zw ią za n y ch z narodem , p a ń stw em i in ­ n y m i in sty tu cja m i lu b organ izacjam i sp ołeczn ym i. B yć m oże fa k t ten jest sy m p to m em b raku a u ten ty czn y ch grup sp ołeczn ych , do k tó ry ch ó w cześn i P o la cy c h c ie lib y n ależeć.

„M oja d ecyzja d otyczyła chod zen ia z chłopcem . Z aczynając się z n im sp o ­ ty k a ć dobrze w ied zia ła m , że m a on drugą d ziew czy n ę z innej m iejsco w o ści, z którą k oresp on d ow ał, lecz w u k ryciu przed e m ną. Z d aw ałam sob ie sp raw ę z tego, że któraś z nas m u si u stąpić. I tak się stało. B yło to m iesią c tem u. P o w ied zia ła m m u w szy stk o i r o zsta liśm y się. W tedy w ła śn ie od czułam , że na tym ch łop cu zaczęło m i zależeć, ale n ic ju ż zm ien ić n ie m ogłam . T ylk o częścio w o żału ję tego kroku. W ten sposób n a u czy ła m się dużo. G dy sp o ­ dobał m i się n a stęp n y ch łopiec, lecz m ia ł ju ż inną d ziew czyn ę, z m iejsca m u sp ra w ę w y ja śn iła m , że n ie lu b ię sy tu a c ji d w u zn a czn ej” (kobieta 18— 24 lat, 1973 r.).

P rob lem y tyczące Boga

N a ogół p om yśln a sy tu a cja m aterialn a w kraju na początk u la t 70-tych p rzy czy n ia ła się do tego, że za in tereso w a n ie relig ią n ie w y k ra cza ło poza p ra k ­ ty k i relig ijn e, k a tech iza cję, d u szp asterstw o ak ad em ick ie oraz p ielgrzym k i. T ych w ła śn ie sp raw d o ty czy ły p o d jęte w ó w cza s w a żn e d ziałan ia ży cio w e t y ­ czące relig ii. Z abrakło za g a d n ień św ia to p o g lą d o w y ch .

„Przez o siem n a ście la t życia w m a łż e ń stw ie ty lk o trzy razy o d b y w a ła m sp ow ied ź. D zieci n a to m ia st ch od ziły i chodzą do sp o w ied zi co p ierw szy p ią ­ tek. U k r y w a n ie się i rozterk i d u ch o w e oraz w reszcie su ro w y sąd córk i, że n ie w id z i u m n ie p rak tyk relig ijn y ch , pom im o częstych u w a g z m ojej stron y n a tem at m ałej u n iej ż a rliw o ści w w y p e łn ia n iu p rak tyk relig ijn y ch . B y ł to dla m n ie w strząs. P o sta n o w iła m u n orm ow ać sw o je ży cie relig ijn e. B y ło to ty d zień tem u . T ak dłużej b y ć n ie m oże — p om yślałam . R azem z dziećm i w p ierw szy p ią tek p oszłam do sp ow ied zi. N ie żału ję tej d ecy zji” (kobieta, 35—49 lat, 1973 r.).

(9)

ks. TADEUSZ WOŁOSZYN SJ

koleżan k i, by pisać refera t z język a polsk iego. Z a sta n a w ia ła m się p rzez d w ie godziny. R adziłam się k oleżan k i, do której m ia ła m pójść. Ona jest ateistk ą . M ów i, że nie w ie r z y w B oga. P om im o tej ogrom nej różn icy, jaka n a s dzieli, bardzo jesteśm y zap rzyjaźn ion e i zgadzam y się w życiu cod zien n ym . Ona w ła śn ie doradziła m i, żeb ym o p u ściła tę jedną k a tech ezę, p o n iew a ż w a ż n ie j­ sze są le k c je w szkole. P oszłam za jej radą. N a p isa ła m referat, który u ra to ­ w a ł m n ie od d w ó jk i n a okres. N ie żału ję tej d ecy zji” (kobieta, 18—24 lat, 1973 r.).

„M oja w ażn a d ecyzja d otyczyła p ielg rzy m k i na Jasną Górę. B a ła m się, że n ie dojdę, g d y ż trw a ona aż d ziew ięć dni. N ik ogo się n ie radziłam . N a ­ m y śla ła m się trzy dni. B y ło to rok tem u. D oszłam do celu i jestem sz c z ę śliw a ” (kobieta, 18— 24 lat, 1973 r.).

Z a i n t e r e s o w a n i a P o l a k ó w ’81 (tab. 1)

Z godnie z lo g ik ą p rzeobrażeń zachodzących w P o lsce na początk u la t 8 0-tych za in tereso w a n ie n a szy ch resp o n d en tó w sk o n cen tro w a ło się n a osobie, w ty m g łó w n ie na in n ej osobie. Z m alało za in tereso w a n ie sp raw am i m a te r ia l­ n ym i. P rzesu n ięc ia te zn alazły sw e odbicie w p od jętych i op isa n y ch in d y w i­ d u aln ych d ziałan iach ży cio w y ch . Z aczn ijm y od d ziałań ty czą cy ch sp ra w m a ­ terialn ych .

P ro b lem y sp raw m aterialn ych

P om im o pogorszających się w ó w cza s w a ru n k ó w m a teria ln y c h sp ołeczeń stw a, w śród p od jętych i op isa n y ch in d y w id u a ln y ch w a żn y ch d ziałań ży cio w y ch — w p rze c iw ie ń stw ie do 1973 r. — zabrakło tych, k tó re m ó w iły b y o szu k an iu w y g o d n iejszej, lep iej p łatn ej i m niej od p ow ied zialn ej pracy. N ie b yło też m o w y o tak ich sp raw ach, jak kupno sam ochodu, m ieszk an ia, o jego sp e c ja l­ n ym w yp o sa żen iu , o tu ry sty ce itp. W p od jętych d ziałan iach zw racan o u w agę na p rzedsiębiorczość, oszczęd n ość, gospodarność, sp ra w ied liw o ść sp ołeczną, u słu g i b ezp łatn e.

„D ziałanie m oje d otyczyło rezy g n a cji z zajm ow an ia d w u dużych p o k o ­ jó w na rzecz rod zin y w ielo d zietn ej. M oty w y za: śm ierć żony, poczu cie sp ra­ w ie d liw o ś c i sp ołeczn ej. W y m ien iłem te pokoje n a m a ły pokój z k u ch en k ą. Sam zn alazłem rodzinę w ielo d zietn ą i zap rop on ow ałem jej w y m ia n ę. Z a ła tw iłem sp raw ę w o d p o w ied n im biurze. B yło to rok tem u . D ziałałem sp on tan iczn ie. N ie ża łu ję m ojej decyzji. N ie rad ziłem się n ik o g o oprócz w ła sn eg o su m ie n ia ” (m ężczyzna, od 50 la t w zw y ż, 1981 r.).

„O becnie w P o lsce n iek tó rzy prak tyk u ją n ad m iern ie rek o m p en sa ty za usłu gi. Ja z ty m o szu stw em n ie m ogę się p ogodzić. D latego p roponuję w ie lu lu d ziom p o trzeb u jącym b ezin tereso w n e u słu g i lu b po niższej cen ie. B ezin ter e­ so w n e u słu g i p roponuję tym , k tórych n ie sta ć na op łacen ie. D ecy zję p od ją­ łem p ra w ie rok tem u. M o ty w y za: w ła sn e su m ien ie, p ersp ek ty w a ży cia w ie c z ­ nego. M o ty w ó w p rzeciw n ie b y ło . P o d ją łem m oją a k cję po bardzo k ró tk im n a m y śle. N ik ogo się n ie rad ziłem . N ie ża łu ję tej d ecy zji” (m ężczyzna, 35— 49 lat, 1981 r.).

„P raw ie rok tem u za ło ży łem w a rszta t rzem ieśln iczy . M o ty w y za: sp rzy ­ ja ją ce w a ru n k i p o w sta łe w zw ią zk u z d zia ła ln o ścią N SZZ S olid arn ość, g o ­ spodarność, p o k o n y w a n ie tru d n ości gosp od arczych w k raju . M o ty w y przeciw : ob aw a przed w ład zą, b ra k i su row cow e. N a m y śla łem się przez dw a tygod n ie. O becnie n ie ża łu ję tego k rok u ” (m ężczyzna, 35— 49 lat, 1981 r.).

P ro b lem y osob ow e

P o la k ó w ’81 ch arak teryzow ało w ięk sze o tw a rcie n a drugiego człow ieka, co zn alazło sw e odbicie ró w n ież w op isan ych przez n ich d ziałan iach . D zia­ łan ia te d o ty czy ły w ła sn ej osoby, a zw łaszcza innej w rod zin ie i spoza ro­ dziny, oraz stosu n k u do Boga.

(10)

P ro b lem y ty czą ce w ła sn ej osoby:

„Z apisałam się n a stu d ia z d ziedziny k u ltu ry p olskiej n a U n iw ersy tet W arszaw ski. M oty w y za: jestem z p ochodzenia P olk ą; lu b ię ten kraj, naród p o lsk i i jego h istorię; p osiad ają one w ła sn e i n iep o w ta rza ln e p iętn o. M oty­ w y przeciw : w ie k (m am 27 lat), ob aw a przed n o w y m i n iezn a n y m śro d o w i­ sk iem , rozłąk a z rodziną. R ad ziłam się k oleżan k i z N SZZ S olid arn ość. B yło to ponad p ół roku tem u . N a m y śla ła m się przez trzy tygod n ie. N ie ża łu ję tej d ecy zji” (kobieta, 25— 34 lat, 1981 r.).

„R zuciłem p a len ie p ap ierosów i p icie w ód k i. B y ła to k w estia o p od sta­ w o w y m zn aczen iu dla m n ie i rodziny. Już parę razy p ró b o w a łem się od tych p rzy zw y cza jeń u w o ln ić. N iestety , przegryw ałem . C zynniki sp rzyjające to p o ­ ja w ie n ie się N SZZ S olid arn ość i jej działaln ość. L udzie, którzy chcą bronić w y ższy ch w artości, m uszą zdobyć się na w yrzeczen ia. D ecy zja m oja b yła sk u teczn a. P o d ją łem ją około rok tem u. N ik ogo się nie rad ziłem . M otyw y za: dobro w ła sn e, rod zin y i społeczn e. M o ty w ó w przeciw n ie było. N ie cofnę m ojego p o sta n o w ien ia ” (m ężczyzna, 25— 34 lat, 1981 r.).

P ro b lem y ty czą ce in n ej o so b y /w rodzinie:

C hociaż w 1981 r. w y stą p ił ten sam zesta w p rob lem ów tyczą cy ch rodziny co w 1973 r., to jed n a k noszą one n a sob ie p iętn o ty p o w e dla p rzem ian d a ­ nego okresu. P rob lem y te w ią za ły się z zaw arciem zw iązk u m ałżeń sk iego, z p osiad an iem potom stw a, ze w sp óln otą psych iczn ą m ałżonków , z w y c h o w a ­ n iem dzieci, w ty m po k a to lick u , oraz z zasp ok ojen iem potrzeb starszego p okolenia.

„D ziałanie m oje dotyczyło rodziny. Po roczn ym p ob ycie za gran icą w r ó ­ ciła m do dom u do rod zin y. B yło to rok tem u. N a m y śla ła m się przez dw a m iesiące. N ie m ia ła m się kogo poradzić. M otyw y za: dobro dzieci, ogrom ne n ap ięcia sp ołeczn e w kraju, n ad zieja na lep szą przyszłość. M otyw y przeciw : w ygod a, obaw a przed n eg a ty w n ą reak cją w ła d z na p o w sta n ie i d ziałalność N SZZ S olid arn ość. O dczuw am chęć cofn ięcia d ecy zji” (kobieta, 35—49 lat, 1981 r.).

„P raw ie rok tem u pom ogłam m atce w u zysk an iu rozw odu. D ziałałam sp otan iczn ie. N ik ogo się n ie radziłam . M otyw y za: ojciec alk oh olik , m atka z jego p ow od u na p ew ien czas zn alazła się w szp italu p sych iatryczn ym ; m ia ­ ła m a k sy m a ln ie rozszarpane n erw y; czyn iła w szy stk o , by ojca uratow ać; jej zm agan ia tr w a ły k ilk a lat; przegrała. M o ty w y przeciw : d zia ła n ie p rzeciw w ła ­ sn em u ojcu, p e w ie n n iesm ak , zdrada. C zasem odczuw am chęć co fn ięcia tego, co zaszło” (kobieta, 18—24 lat, 1981 r.).

„Z apisałem się do N SZZ S olid arn ość. B yło to p raw ie rok tem u. Z asta­ n a w ia łe m się około d w óch tygod n i. B y łem ostrożny. C hciałem zobaczyć, kto b ędzie k iero w a ł ty m zw ią zk iem w m oim zakładzie pracy, czy to będą lu dzie u czciw i, dbający o in n ych , o dobro w sp ó ln e; czy też lu dzie pop ierający k ie ­ ro w n ictw o zak ład u w zam ian — jak dotąd b y w a ło — za talon na, sam ochód, prem ie, nagrody, w y ró żn ien ia . M otyw ostateczny: w yb ór u czciw y ch lu d zi na sta n o w isk a k iero w n icze w zw iązk u . O czyw iście, że rad ziłem się k olegów , ro­ dziny. N ie ża łu ję tego k ro k u ” (m ężczyzna, 25— 34 lat, 1981 r.).

„P odjąłem się k iero w a n ia kom órką organ izacyjn ą w m ojej in stytu cji, tzn. k iero w a n iem lab oratoriu m paroosobow ym . U czy n iłem to na prośbę m ego zw ierzch n ik a-p rofesora, k o leg i z gim nazjum . C złow iek ten darzył m nie za­ ufan iem . W ierzył w m oją fach ow ość. F ak t ten m ia ł m iejsce p raw ie rok tem u. N iestety , p ew n eg o dnia zap rop on ow ał m i, bym d on osił m u o tym , co się d zieje w in sty tu cji, jak ie panują n astroje. Z m ien iłem pracę, b y ra tow ać w ła ­ sne su m ien ie. N ikogo się n ie radziłem . D zia ła łem sp on tan iczn ie. N ie odczuw am ch ęci co fn ięcia m ojej d ecy zji” (m ężczyzna, 50 la t w zw y ż, 1981 r.).

„Przed rok iem p o sta n o w iła m podjąć w a lk ę ze złem , zw łaszcza w m iejscu pracy. N ie m ogę pogodzić się z za k łam an iem , n iesp ra w ied liw o ścią . N ikogo się n ie radziłam . M otyw y za: p rzytoczyłam w yżej, a oprócz tego w y ch o w a n ie

(11)

1 6 2 ks. TADEUSZ WOŁOSZYN SJ

w y n iesio n e z dom u rodzinnego, g d zie uczon o m n ie b y ć czło w ie k iem sk rom ­ n ym i u czciw y m . R acji p rzeciw n ie b yło. S p raw a b y ła o czy w ista i d latego n ie w y m a g a ła n am ysłu . N ie ża łu ję m ojej d ecy zji” (kobieta, 35— 49 lat, 1981 r.).

P rob lem y tyczące Boga

D ziałan ia tyczące stosu n k u czło w ie k a do B oga są g łęb ok o zak orzenione w natu rze lu d zk iej, g łęb iej n iż k u ltu ro w e, oraz bardziej p ierw o tn e i in ty m ­ n e niż w szelk i k on tak t sp ołeczn y. Są to d ziałan ia su i g en eris, cz y li nad rzęd n e i n iered u k o w a ln e do żadnej in n ej k a teg o rii z ja w isk otaczającej n as r z e c z y w i­ stości. D ziałan ia te b y ły b ogatsze w 1981 r. n iż w 1973 r. S to su n ek P o la k ó w ’81 do B oga b y ł bardziej o ż y w io n y niż P o la k ó w ’73. Tutaj b o w iem obok w a żn y ch d ziałań ż y cio w y ch tyczą cy ch p rak tyk relig ijn y ch , k atech izacji, d u sz­ p a sterstw a ak ad em ick iego, p ielgrzym ek , w y stą p iły d ziałan ia tyczące ich sto ­ su n k u do B oga, jego p o g łęb ien ia i oży w ien ia . P isan o o pow racan iu do Boga, o p ełn ien iu fu n k cji litu rg iczn y ch lektora, kantora, m in istran ta. B yła też m o ­ w a o w yb orze k ap łań stw a. M ów iono o czyn n ym u d ziale w ak cji ch a r y ta ty w ­ n ej, o zaan gażow an iu przy b u d ow ie kościoła.

„P o sta n o w iłem z całą rodziną udać się n a pieszą p ielgrzym k ę do C zęsto ­ ch ow y. B yło to rok tem u . N a m y śla łem się parę dni. R a d ziłem się żony, dora­ sta ją cy ch d zieci, k o leg ó w z pracy, którzy p arokrotnie brali u d ział w takiej pielgrzym ce. M otyw y za: ogłoszen ie parafialn e, chęć o d św ieżen ia życia re­ lig ijn eg o , a n ie ja k ieś n isk ie pob u d k i p olityczn e, o k tóre n iejed n o k ro tn ie p om aw ian o p ielgrzym ów . M o ty w przeciw : obaw a, czy w y trzy m a m y jej trudy. N ie ża łu ję tej d ecyzji. W iara p rzeżyw an a razem z in n y m i to zu p ełn ie n o w e przeżycia relig ijn e. U roczystości n a Jasnej G órze zrobiły na m n ie i m ojej rod zin ie w ie lk ie w ra żen ie” (m ężczyzna, 35— 49 lat, 1981 r.).

„Z apisałem się n a k u rsy lek torsk ie. B yło to rok tem u. M otyw za: z a ­ ch ęta ze stron y k sięd za, chęć g łoszen ia S ło w a B ożego, p ogłęb ian ie w ied zy relig ijn ej. M oty w y przeciw : dod atk ow e ob ow iązk i i obciążen ie, potrzeba g o ­ dzenia z ob ow iązk am i stu d en ck im i. N a m y śla łem się dw a dni. O becnie n ie żału ję tego czy n u ” (m ężczyzna, 18—24 lat, 1981 r.).

„Po w ie lu la ta ch p raw ie rok tem u w ró ciłem do B oga, N a m y śla łem się dość długo. R ad ziłem się Boga i w ła sn eg o su m ien ia. M otyw y za: k ryzys w a r­ to ści św ieck ich , a teizm i in d y feren ty zm r e lig ijn y m i n ie odpow iada. M otyw p rzeciw : w ie lo le tn ie zan ied b an ia i n a w y k i. Jed n ak że pom im o tru d n ości szczę­

śliw ie w ró ciłem do w ia ry k atolick iej. J estem z tego zad ow olon y. N ie żału ję tego k rok u ” (m ężczyzna, 35—49 lat, 1981 r.).

M o t y w y c e l o w o ś c i o w e i z a s a d n i c z e (tab. 2)

„M iałam do w yb oru pracę i m ieszk a n ie w L u b lin ie. Z ap ew n ion o m i j e ­ den pokój o p ow ierzch n i 10 m 2, w sp óln ą kuchnię. W R adom iu zap ew n ion o m i m ieszk a n ie o p o w ierzch n i 32 m 2, tzn. pokój z k u ch n ią oraz lep sze w aru n k i pracy. R adziłam się m ęża. N a m y śla ła m się dw a m iesiące. B yło to m iesią c tem u, k ied y w y b ra ła m R adom . Tej decyzji n ie ż a łu ję ” (kobieta, 35— 49 lat, 1973 r., m o ty w a cja celow ościow a).

„Z d ecyd ow ałam się n a stu d ia zaoczne. B yło to rok tem u. M otyw za: ch ęć stu d iow an ia, w ięk sze zarobki. M oty w y przeciw : ob aw a, czy pogodzę obow iązki, dom ow e z n auką. R ad ziłam się m ęża. N a m y śla ła m się długo, w ięc argu m en ty za i przeciw . N ie od czu w am ch ęci co fn ięcia m ojej d ecy zji” (ko­ bieta, 25—35 lat, 1973, m o ty w a cja celow ościow a).

„O drzuciłem propozycję na w y ższe stan ow isk o za cenę u k rycia m ojej p rzyn ależn ości do N SZZ S olidarność. B y ło to około roku tem u . D ziałałem sp on tan iczn ie. R ad ziłem się rod ziców i siostry. M otyw y za: lo ja ln o ść w ob ec N SZZ S olidarność, ra to w a n ie su m ien ia, w ła sn eg o p rzekonania. M o ty w y p rze­ ciw : aw ans, k tóry n ie w p ły n ą ł na w yb ór m ojego in d y w id u a ln eg o działania.

(12)

N ie o d czu w a łem i nie od czu w am ch ęci co fn ięcia m ojego sta n o w isk a ” (m ęż­ czyzna, 25— 34 lat, 1981 r., m o ty w a cja zasadnicza).

„Jako b rygad zista zesp ołu roboczego p o sta n o w iłem zm ien ić nasz stosu n ek do pracy. D ecy zję tę p od jąłem p raw ie rok tem u. M oty w y za: k on ieczn ość u zd ro w ien ia a tm o sfery w zak ład zie pracy, praw da, sp ra w ied liw o ść. M otyw y przeciw : ob aw a przed porażką, przed zły m i n a w y k a m i. W ciąż nad ty m z a ­ sta n a w ia m się i k o n sek w en tn ie do ok reślon ego celu zm ierzam . Już dużo się zm ien iło ” (m ężczyzna, 35—49 lat, 1981 r., m o ty w a cja zasadnicza).

P od su m ow an ie

B ad an ie eto su sp ołeczn ego w y d a je się znaczn ie tru d n iejsze niż badanie relig ijn o ści. B udzi ono w ie le zastrzeżeń, św iad czą o tym op in ie w ie lu so c jo ­ logów . N a p rzyk ład M aria O ssow sk a stw ierd ziła k ied y ś z przek ąsem , że je ­ d yn ie w zezn an iach p o d a tk o w y ch zdarza się w ię k sz y stop ień zak łam an ia o d ­ p o w ied zi niż w a n k ieta ch d otyczących m o r a ln o ś c ił6. N a to m ia st Jacek K u r­ czew sk i tak się w y r a z ił o bad an iach etosu p olityczn ego w la ta ch 70-tych: „Gdy w la ta ch 70-tych so cjo lo g o w ie reje str o w a li u sp ok ajające w ład zę w y n ik i badań, u czciw ie p rzed sta w ia li ró w n ie u czciw ie d ek larow an e p ogląd y ludzi, którzy n ie w ie d z ie li jeszcze, że za c h w ilę p rzeciw tej w ła d zy m a so w o w y s tą ­ pią. W y stą p ili ze w zg lęd u na p o d sta w o w e, u zn aw an e przez sieb ie w artości, tak ie ja k sp ra w ied liw o ść, w o ln o ść i n iep od ległość, potrzeba praw d om ów n ości i p ra k ty k o w a n ia sw o ic h p rzek on ań ” 17. Jan S zczep ań sk i w ocen ie ów czesn ych b ad ań ty czą cy ch eto su p olity czn eg o posu n ął się jeszcze dalej. R ecen zu jąc k siążk ę W ład ysław a Jach era i B o lesła w a R ein era (K u ltu r a p o lity c z n a m ie s z ­ k a ń có w Ś lą sk a O p o lsk ieg o , O pole 1980) stw ierd ził: „O statnie m iesią ce są su ­ r o w y m testem dla n auk sp o łeczn y ch w P olsce, a zw ła szcza dla nau k p o li­ tyczn ych . Z esta w ien ie przeb iegu i p ra w id ło w o ści w yd arzeń w tych m iesią ca c h z opisam i sp o ty k a n y m i w pracach p rzed sta w icieli tych n auk p oz­ w a la ocenić, w jak im stop n iu siatk a pojęć sto so w a n y ch w op isie i w y ja ś n ie ­ n ia ch b y ła od p ow ied n ia i czy b ad an ia d a w a ły p o d sta w ę do pop raw n ych p r z e ­ w id y w a ń ” 1S. Z d zisław D ąb row sk i m ó w ią c o w y n ik a ch ty czących m łod zieży stw ierd ził: „błędna b y ła diagnoza w a rsza w sk ich so cjo lo g ó w z 1976 roku, iż m łod zież p rzestaje się in tereso w a ć sp raw am i u lep szan ia fu n k cjo n o w a n ia g o ­ spodarki i p ań stw a, że «ucieka» w p ryw atn ość, k o n cen tru je się na a k ty w n o ­ ści w gru p ach k o leżeń sk ich i los całego k raju ją n ie ob ch od zi” 19. W tym duchu u trzym an e b y ły opinie A ndrzeja S ic iń s k ie g o 20, M arii S m o ły 21 oraz

18 C ytu ję za J. K u r c z e w s k i m , W iara, m o ra ln o ść, p ra w o , P rzegląd K a to lick i 75/1987/nr 41, 1.

17 T am że.

18 J. S z c z e p a ń s k i , O k u ltu r z e p o lity c z n e j, K ultura, 12.04.1981 r. 10 Z. D ą b r o w s k i , „ P r a w d y i n ie p r a w d y ” r z e c z y w is te i w y d u m a n e , P rzegląd K a to lick i 7 5 /1 9 8 7 /n r 49, 3.

28 M ło d zie ż i ś w ia t j e j w a r to ś c i —· r o z m o w a z doc. d r. hab. A n d r z e je m S ic iń sk im , Z ycie W arszaw y z 24— 25 k w ie tn ia 1976 r. W sp om n ian y au tor sw ie r - dził: „O gólny, m oże nieco u proszczony obraz b y łb y chyba taki: najbardziej ocen ion e są w a rto ści zw iązan e ze sferą pryw atn ości: życia rod zin n ego i p rzy ­ ja cielsk ieg o , z m a ły m i grupam i sp ołeczn ym i. Idzie tu w zn acznej m ierze o w a r ­ to ści eg o isty czn e i egocen tryczn e. S to su n k o w o m n iejszy n acisk k ład zie m ło ­ dzież n a w a rto ści ogóln osp ołeczn e. /.../. P o sta w y czyn n ego stosu n k u do ż y ­ cia, tzn. życia społeczn ego, pu b liczn ego, n ie są w d ostateczn ym stop n iu roz­ p o w szech n io n e w śród m łod zieży. D ość często rep rezen tow an e są p ostaw y, k tóre m ożn a b y n azw ać p o sta w a m i roszczen iow ym i. Co to znaczy? M ów iąc najkrócej: oczek u je się od sp o łeczeń stw a , od p a ń stw a u rzeczy w istn ien ia p e w ­ n y ch p o stu la tó w , czy za g w a ra n to w a n ia p ew n y ch p rzy w ilejó w . J e st to zatem przede w szy stk im b iern e w y c z e k iw a n ie na o trzym an ie tego, co się n a le ż y ”. 21 M. S m o ł a E th o s m ło d e g o p o k o le n ia P o la k ó w , Odra 1 6 /1 9 7 6 /n r 11, 3— 13. A utorka pisała: „W sk a li m a so w ej m łod zież n ie w y k a z u je raczej dąż­

(13)

S tefa n a N o w a k a 22, tyczące etosu sp ołeczn ego m łod zieży, n iezgod n ego z obra­ zem m łod zieży (18—30 lat) początku la t 80-tych.

W n a szy m p rzypadku, jak już w sp o m in a łem w e w stęp ie, dla badania etosu sp ołeczn ego zastosow an o n iek o n w en cjo n a ln ą m etod ę in d y w id u a ln y ch w a żn y ch działań ży cio w y ch , o statn io pod jętych , to znaczy w ciągu roku licząc od daty w y p e łn ia n ia a n k iety . O d w oływ an o się tu do rea ln y ch sy tu a cji ży cio w y ch — i to sy tu a cji ży cio w y ch , w k tóre badane osoby b y ły fa k ty czn ie w p lecio n e. D ziałan ia ich b y ły rezu lta tem w ew n ętrzn y ch , in d y w id u a ln y ch „ d elib eracji” nad ro zm a ity m i w arian tam i m o żliw y ch rozw iązań. Z atem m e ­ toda przez n as zasto so w a n a je s t now a, p osiada dod atk ow e i n iezależn e w a r ­ tości son d ażow e. N ie oznacza to, iż dzięk i tej m etod zie jesteśm y w stan ie przew id zieć, co w p rzyszłości w y b ierze sp o łeczeń stw o , k im zech ce zostać, w ja k im k ieru n k u ono pójdzie. M etoda ta n ie daje nam p o d sta w do p r z e w i­ d y w a n ia p rzyszłych w yd arzeń , ich zesta w u i przebiegu. W ydaje się jednak, iż m etod a ta u m o żliw ia głęb szą niż dotąd diagnozę sp o łeczeń stw a , w sk azu je n a jego fa k ty czn y etos, na jeg o c ią g łe two,r żen ie się. W ydaje się, że na jej p od ­ sta w ie i za pom ocą od p ow ied n iej sia tk i p o jęcio w ej u zysk an o ta k ie w y n ik i, na p o d sta w ie k tórych m ożem y n ieja k o p od p ow ied zieć sp ołeczeń stw u , w jak im k ie ­ runku n ależałob y iść, co w y b iera ć, jak stw a rza ć d ogodne w a ru n k i dla r o z ­ w o ju ku ltu ry.

P orów n u jąc d ziałan ia z p ierw szej p o ło w y la t 70-tych i początku la t 80 -ty ch ukazano, że są one w y ra zem i od b iciem zachodzących w ó w cza s p rze­ m ian ogóln osp ołeczn ych . Z n ajd u jem y w nich śla d y ow ych przem ian. A le to n ie w szy stk o . Są one czym ś w ię c e j. Jak w y n ik a z a n a lizy ty ch działań, są one w yp ad k ow ą w sp o m n ia n y ch czy n n ik ó w zew n ętrzn ych , czy li p an u jących w ów czas sto su n k ó w sp o łeczn o -p o lity czn y ch , oraz czyn n ik ów w ew n ętrzn y ch , czy li św iad om ego i w o ln eg o w yb oru osób d ziałających . K ieru n ek p rzem ian m ożna ująć w jed n y m zesta w ien iu , k tóre podaje liczb ę osób, które op isu jąc d ziałan ia p od ejm ow an e w 1981 r. zo sta ły tak sam o sk la sy fik o w a n e jak te, które o d p ow iad ały w 1973 r.

Z badań n aszych w y n ik a , że n ieza leżn ie od zm ian w czasie P olacy p o ­ m im o p op ełn ian ych b łęd ó w zazw yczaj k o n cen tro w a li się na osobie, a n ie na sp raw ach m aterialn ych . N a sta w ien ie to je s t zgodne z n u rtem trad ycji i k u l­ tu ry ch rześcijań sk iej. W czło w ie k u jako osobie u p atryw an o g łó w n ie kryteriu m dobra w ła sn eg o i w sp óln ego. W ydaje się, iż n a tym tle na początku lat 80-tych doszło do za k w estio n o w a n ia G ierk ow sk iej w iz ji sp o łeczeń stw a k o n ­ sum pcyjnego.

N ie w ą tp liw ie otw arcie się P o la k ó w przede w szy stk im na osobę, na u m ie ­ jętn o ść jej d ostrzegan ia przed sp ra w a m i m a teria ln y m i, jest św ia d ectw em ich d ojrzew ającej m y ś li sp ołeczn ej i w y siłk u m oralnego. Z dobycze te trzeba rozw ijać, rozszerzać i p od n osić na tak i poziom , ja k i jest m o żliw y do o sią g ­ n ięcia. T rzeba p od k reślić, że p erson alizm u ja w n io n y przez n aszych resp o n ­ d e n tó w łą c z y się z u zn an iem nad rzęd n ości osob y jako b y tu su i gen eris, m ię ­ dzy in n y m i w stosu n k u do sp ra w m a teria ln y ch , g ło si też n iered u k o w a ln o śc osob y do m aterii.

W 1981 r. zazn aczył się ogóln y spadek r e fle k sji n ad m aterialn ą stroną życia. W p orów n an iu z 1973 r. zaznaczył się także zn aczn y w zrost trosk i o dojrzałą m o ty w a cję działań, k tó ry ch przed m iotem b y ły in n e osoby. N a stą ­ piło b o w iem p rzesu n ięcie od m o ty w ó w celo w o ścio w y ch ku m o ty w o m z a ­ sadniczym .

O znacza to, że n a początk u la t 80-tych zaczęto częściej o d w o ły w a ć się do ta k ich m o ty w ó w e ty czn y ch ja k p raw da, godność, sp ra w ied liw o ść, dobro w sp óln e, w oln ość, od p ow ied zialn ość, solid arn ość itp. Jak w y n ik a z p rzy k ła

-1 0 4 ' k s· TADEUSZ WOŁOSZYN

SJ-n ości reform atorsk ich aSJ-n i cech b u SJ-n tow SJ-n iczych w ła śc iw y c h w iek o w i: w ręcz p rzeciw n ie — daje się za o b serw o w a ć jakby nadm ierne p rzystosow an ie m ło ­ dych lu d zi do zastan ego św ia ta w a rto ści d orosłych ”.

(14)

165

T ab ela 4 K la sy fik a cja

N a 10 resp o n d en tó w z 1973 r. p rzypadło resp on d en tów o p isu ­ jących d ziałan ia p o d jęte w 1981 r. D ziałan ia tyczące p roblem ów

7,1 — m a teria ln y ch — osob ow ych 11,2 w ty m d otyczących — w ła sn ej osoby 4,9 — in n y ch osób 15,2 M oty w y działań: — celo w o ścio w e 7,1 — zasadnicze 15,0 M otyw y działań dotyczących:

— p rob lem ów m aterialnych:

■— celo w o ścio w e 5,2 1 — zasad n icze 8,2

— p rob lem ów osob ow ych

— celo w o ścio w e 8,3 — zasadnicze 14,3

dow o p o d an ych o p isów te p o d sta w o w e w a rto ści ety czn e m ia ły — zdaniem w ie lu w sp ó łczesn y ch P o la k ó w — stać się fu n d a m en tem bardziej a u ten ty cz­ n ego ży cia sp ołeczn ego, gospodarczego i p olityczn ego.

Ó w cześn i P o la cy ró w n ież d ow ied li, że czło w iek — w b rew w sz e lk im re- duk cjon izm om n a tu ry ep istom ołogiczn ej czy też sy stem o w ej — jest przede w szy stk im osobą, je s t p od m iotem sw y c h czynów , p od m iotem m oralności, p od m iotem dziejów , a n ie ty lk o „odbiciem p an u jących sto su n k ó w sp o łeczn o - -ek o n o m iczn y ch ”, n ie ty lk o p rzeja w em i w y n ik ie m m aterii, ek on om ii. Także w stosu n k u do n iej jest p od m iotem i tw ó rcą w r ela c ji do zastan ych i op or­ n y ch n a zm ia n y sto su n k ó w sp ołeczn o-ek on om iczn ych .

U zy sk a n e przez nas w y n ik i badań obok fu n k cji in form acyjn ej m ogą sp ełn ia ć fu n k cję ostrzegaw czą, form acyjn ą. M ogą one słu ży ć do w e r y fik o w a ­ n ia d o ty ch cza so w y ch program ów i p ro jek tó w ty czą cy ch życia sp ołeczn ego, do tw orzen ia dogod n ych w a ru n k ó w dla rozw oju ku ltu ry, a ty m sa m y m bardziej au ten tyczn ego życia społecznego.

Cytaty

Powiązane dokumenty

NovelAire Technologies offers a complete line of both high per- formance silica gel (WSG) and molecular sieve (LT3) desiccant wheels to meet all outlet humidity requirements..

Zamek z piasku, otoczony fosą.. Jutro zaczynają się

Obliczaonawarto´s´cw ֒ez lastartowegoprzezpropagacj֒ewarto´sciko´ncowych (warto´sciwygranejdlanaszegogracza)wg´or ֒edrzewagry:

Opiekuj się pan mym chłopcem, daj mu możność pójść w życiu naprzód, jeżeli rząd nie zechce tego uczynić... Zaremba przedstaw ia rozprawę

W oda, z topienia śniegu tego pochodząca, schodząc w głąb ziemi, cedzi się w piaskach; wydobywając się przeto na powierzchnię, jest zupełnie czystą i

szcza się we w nętrze rośliny, a następnie, do środka się dostawszy, powoli rośnie dalej 1 z zarażonego się posuwa miejsca, bakte- ry je, gdy zabrnąć zrazu do

[r]

Krążą pogłoski, że Spandawa, gd zie się znajduje większość uzbrojonych robotników, jest osaczona przez Reichswehr.. W Króiewcu postanowił w ydział socyalistyczny