• Nie Znaleziono Wyników

Jak powinniśmy mieszkać

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Jak powinniśmy mieszkać"

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

\ioo\x

* *

oo Z o S ^ S

(3)
(4)
(5)

---JM POWIIIIŚiy MIESZKAĆ

n a p is a ł

Dr Józef Zawadzki.

i W A R S Z A W A N A K Ł A D E M i D R U K I E M M . A R C T A

(6)

kh 6 (ol,oę?l)

/!

»

(7)

Rozglądając się śró d zw ierząt wyż­ szych i niższych, zauważyć musimy, że większość zw ierząt wszelkich klas i gatunków dla stałego lub chwilowe­ go odpoczynku buduje sobie legow i­ ska, a nieraz i stałe m ieszkania.

D robniutki ow ad—mrówka, z igieł, ziemi, szyszek i liści tworzy całe m ia ­ sto, zwane m rowiskiem , gdzie g ro ­ madzi zapasy, wylęga i wychowuje młode, spędza czas wolny od pracy. Uznana za m ądrą pszczoła, w pniach spróchniałych, z wosku lepi przedziw ­ ne swą praw idłow ością komory, gdzie składa swe jaja i miód. P tak dla o- chrony własnej i m łodych lepi pom y­ słowe gniazdka. Bóbr na rw ących po­ tokach stawia tam y z pni drzew nych i wznosi dom ki, w których

(8)

przeby-wa czas dłuższy, grom adząc tu wszel­ kie zapasy. K ret, lis, borsuk kopią w tym celu jam y w ziemi. Za ich przykładem idzie szereg innych zwie­ rzą t roślinożernych, a i wyższe zwie­ rzęta, w rodzaju małp, w epoce r o ­ dzenia i wychowywania m łodych, wi­ ją w ielkie gniazda na drzewach.

W szystko, co żyje na świecie, dla dłuższego lub krótszego odpoczynku stw arza sobie legowisko mniej lub więcej w ytw orne i wygodne, m ając na celu ochronę przed wpływami at- m osferycznem i: zimnem i gorącem , w iatrem i słotą, bezpieczeństwo od wroga, czyhającego w walce o byt na chwilę spoczynku, jednym słowem zabezpieczenie sobie spoczynku na czas nocy, lub naw et na czas d łuż­ szy, np. na całą zimę.

Czyż człowiek m iałby pod tym wzglę­ dem stanow ić w yjątek? Bynajm niej. Toć n a tu ra obeszła się z nim po m a­ coszemu, nie dając mu, jak zw ierzę­ tom, uw łosienia, k tó re m ogłoby c h ro ­ nić go przed skw arem i m rozem. W zaraniu więc swego istnienia

(9)

mu-siał myśleć o schronisku, a przede- wszystkim o odzieniu, m usiał szukać kryjów ek lub budować domy.

Nie ulega w ątpliw ości, że nim czło­ wiek nauczył się zabijać zwierzęta, nim posiadł bro ń skuteczniejszą, niż zęby, paznogcie i szybki bieg, zada- w alniać się m usiał odzieżą z liści i kory. Tak sam o nie ulega w ątpli­ wości, że nim człowiek zdobył n a rz ę ­ dzia choćby krzem ienne, nim nauczył się w ładać niem i i budować choćby szałasy, za m ieszkanie, niekiedy wspól­ ne lub w y d a rte zwierzętom , m usiał obrać jaskinie i groty, gdzie przepę­ dzał noce, ch ro n ił dzieci, spoczyw ał po tru d a c h zdobycia pożywienia, gdzie grom adził zapasy i spędzał czas, gdy deszcze lub zim no nie pozwalały mu iść na żer.

Kiedy jednak człowiek zjadł wszy­ stko, co było w najbliższej okolicy, m usiał opuszczać chwilowe m ieszka­ nie i udawać się w dalsze okolice. Nie zawsze znajdyw ał na swej drodze jaskinie, m usiał więc szukać innych legowisk. W zorem więc m ałp uw ijał

(10)

gniazda na drzew ach lub wzorem bo­ brów staw iał schroniska na palach śród wód, które broniły dostępu dzi­ kim zwierzętom i nieprzyjaciołom . Aż z czasem, gdy nie tylko nauczył się walczyć, ale i ujarzm iać zwierzęta, gdy z dzikiego, żerującego śród kniei, stał się bogatym władcą stad, ośm ie­ lił się budować swe szałasy śród p a­ stwisk przew ażnie ze skór zwierząt. A później jeszcze, gdy przekonał się, że ziemia, na której osiadł ze stadem , może go wyżywić, dając liczne p ło ­ dy, gdy z pasterza przedzierzgnął się w rolnika, zaczął budować stałe sie­ dziby, k tó re coraz więcej ulepszał.

Doświadczenie wielowiekowe, n a u ­ ka, zdolność, składały się na stopnio­ we ulepszanie m ieszkań, człowiek bo­ wiem osiadły spędzał coraz więcej czasu w m ieszkaniu, które było mu nie tylko legowiskiem, nie tylko o- chroną przed nieprzyjacielem i słotą, ale stało się miejscem pracy i n a g ro ­ m adzenia bogactw .

I ktoby porów nał najskrom niejszą chatę naszego wieśniaka z

(11)

mieszka-niem człowieka pierwotnego, zdum iał­ by się, ile pracy, pom ysłowości, in- teligiencji włożył człowiek w ciągu wieków, by gniazdo swe zrobić w y­ godnym i m iłym . A cóż dopiero, gdy porów nam y chatę pierw otną z dzisiej- szemi dom am i w wielkich m iastach, zaopatrzonem i w wodę, gaz, e le k try c z ­ ność, kanały, szyby lustrzane, zbudo- waneini z trw ałych, niezniszczalnych m aterjałów , zaklętych w piękne linje architektoniczne!

D ługobym m usiał kreślić rozwój stopniow y dziś już posuniętej daleko sztuki budow lanej, gdybym chciał choć w krótkich zarysach dać obraz stopniowego ulepszania pojedyńczych części składowych naszych m ieszkań.

Nie to jest jednak moim zadaniem . W słowie wstępnym chciałem zazna­ czyć tylko fakt stopniowego dążenia ludzkości do ulepszenia m ieszkań, o- dziedziczonego po przodkach i ujaw ­ niającego się nawet śró d zw ierząt najniższych. Chciałem zaznaczyć, że wraz z postępem cywilizacji m ieszka­ nia nasze udoskonalają się coraz

(12)

bar-dziej, stając się nietylko schroniskiem , ale m iejscem pracy, ogniskiem rodzi­ ny, gdzie człowiek przeżyw a najpięk­ niejsze i najboleśniejsze chwile, gdzie od pierw szych kroków, kierow anych ręk ą matki, do chwili zgonu, spędza najw iększą część życia.

To też człowiek spółczesny dba i dbać m usi o to, aby m ieszkanie od­ pow iadało jego upodobaniom , aby w nim jak w lu strze odbijały się je ­ go cechy wewnętrzne. I jak pasterz- koczow nik stoi niżej pod względem cyw ilizacji od osiadłego rolnika, tak samo człowiek, lubiący kąt własny, szukający w nim spoczynku po p r a ­ cy, stoi o niebo wyżej od tego, kto uważa m ieszkanie za chwilowe lego­ wisko do snu. W spaniałe kaw iarnie, nęcące b a ry nie zastąpią nigdy czło­ wiekowi ku ltu raln em u w łasnego, m i­ łego k ą ta , tak jak najponętniejsza o- daliska nie zastąpi żony.

To też z m ieszkania, jego urządze­ nia i u trzy m an ia słusznie zawsze wy­ wnioskować możemy o ch arakterze i w artości m oralnej właściciela. Innym

(13)

będzie nieduże, ale czyste, nie p o ­ zbawione pewnego kom fortu m iesz­ kanie pracow itego, trzeźw ego, kocha­ jącego rodzinę robotnika, innym b ru ­ dna, cuchnąca n o ra, w której czło­ wiek topiący inteligiencję w wódce, nie waha się więzić nieszczęśliwej żo­ ny i dzieci. I nie tyle stopień za­ m ożności odgryw a tu rolę, . ile u p o ­ dobanie do czystości zarów no ciała jak ducha.

Skoro więc m ieszkanie ma, jak wi­ dzimy, nie tylko m aterjalne, ale i m o­ raln e znaczenie, spraw a ta zasługuje na bliższe poznanie i dlatego w k ró t­ kości zam ierzam zaznaczyć z punktu widzenia hygjeny b rak i naszych m iesz­ kań m ałych, zam ieszkiw anych przez ludność roboczą i przedstaw ić ś ro d ­ ki zaradcze.

Do m ieszkań wogóle zastosować m ożna najw yższą i najniższą skalę w ym agań.

Ideałem dla mnie jest dom oddziel­ ny dla każdej rodziny śró d m ałego o g ró d k a, oddzielającego go od ulicy i sąsiednich domów. Dom taki,

(14)

po-staw iony w zdrow ej okolicy, zaopa­ trzo n y w wodę źró dlaną i kanały, w osadzie podm iejskiej, połączonej siecią kolei z m iastem —źródłem p ra ­ cy, składający się z 2 izb, oddziel­ nej kuchni, piwnicy, spiżarni — jest wprawdzie u nas ideałem , na Zacho­ dzie jednak ideał ten coraz bardziej ucieleśnia się i tam już n ikt nie b u ­ duje, jak u nas, koszarow ych domów robotniczych.

Jesteśm y dziś świadkam i przełom u. Nie tak dawno dla wygód pozornych, dla życia gwarliwszego, dla łatw iej­ szego zarobku ludzie uciekali ze wsi i tw orzyli m iasta potw ory o kilku mi- ljonach ludności. Ten ruch d o śro d ­ kowy dosięgną! szczytu w ostatnich dziesiątkach lat ubiegłego wieku; w krótce jed n ak przekonano się, że nie jest to sposób uszczęśliwienia ludno­ ści, która bez św iatła, bez zieleni, du­ siła się w m iastach wielkich, tę sk ­ niąc do głęboko w rażonych w duszę piękności n a tu ry , której sztuka za­ stąpić nie może, do spokoju po p r a ­ cy, którego gw ar m iejski dostarczyć

(15)

nie jest w stanie, do samotności, k tó ­ r ą p rzeryw ają nam zbyt blizko sku­ pieni sąsiedzi. Tym bardziej, że sk u ­ pienie ludności wywołało wielką d r o ­ żyznę m ieszkań i zmuszało do co ­ raz większego ograniczenia ich p rz e ­ strzeni.

Dziś jesteśm y w przededniu ruchu odśrodkow ego: w Londynie, Paryżu, a poniekąd i B erlinie tw orzą się co­ raz większe osady podm iejskie, w k tó ­ rych związki odpowiednie, poparte przez sam orządy i kapitalistów , b u ­ dują oddzielne domki robotnicze na spłatę.

I u nas zaczęto stawiać pierwsze w tym kieru n k u kroki, a nie w ątpi­ my, że niebaw em , gdy posiądziem y lt-pszą kom unikację podm iejską, za­ cznie się em igracja z m iasta.do oko­ lic podm iejskich ku pożytkow i licz­ nych warstw ludności.

Dopóki jednak nie uzyskam y sam o­ rządu, a wraz z nim ulepszonych ko­ m unikacji, spraw a ta leżeć musi w sferze projektów i dla tego zazna­ czywszy, że jest to naszym dążeniem ,

(16)

m usim y zająć się obecnie spraw ą m ieszkań m ałych w mieście i dążyć do ich ulepszenia.

M ieszkanie ma na celu chronić nas od upału lub zim na, słoty i w iatru, ma zaw ierać niezbędną dla oddycha­ nia ilość pow ietrza, winno być d o ­ brze oświetlone i ogrzew ane, zaopa­ trzone w urządzenia, ułatw iające do­ stęp dobrego i odpływ złego, zepsu­ tego pow ietrza, w do b rą wodę do p i­ cia, czyste ustępy i ścieki dla wód nieczystych. Pozatym wym agamy, aby zbudow ane było z m aterjałów niep al­ nych, łatwo dostępne na wypadek p o ­ żaru, aby urządzone było wygodnie i jeśli nie w ytw ornie, to choć p rzy ­ jem nie dla oka i odpowiednio do g u ­ stu m ieszkańców.

To są w ym agania kardynalne. Roz­ patrzm y je po kolei. Pierw szem u wy­ m aganiu odpowiada większość miesz­ kań naszych, w szystkie bowiem znane m aterjały budowlane: drzewo, cegła, kam ień, jako złe przew odniki ciepła, chronią nas od zmian atm osferycz­ nych w dostatecznym stopniu.

(17)

W yjątek stanow ią pod tym wzglę­ dem m ieszkania na poddaszach i w s u ­ terenach. M ieszkania na poddaszach, pozbawione w arstw y izolacyjnej po­ w ietrza m iędzy dachem a m ieszka­ niem , są latem gorące, zimą zim ne, nie odpow iadają więc w arunkom m i­ nim alnym i stanowczo unikać ich n a ­ leży. Jeszcze gorsze są m ieszkania w suterenach, dokąd nigdy nie za­ gląda prom ień słoneczny. Ja k sama nazwa wskazuje, w znacznej części są one w ziemi, źle od niej izolowane, stąd w ilgotne i zimne zazwyczaj; la ­ tem są przyjem niejsze, bo chłodne, ale mimo to o tyle dla zdrowia szko­ dliwe, że stanowczo w m iastach wiel­ kich pow inny być w zbronione. P o ­ zostałe m ieszkania na piętrach są tym zdrowsze, im m ieszczą się wyżej, w każdym razie, dzięki postępom tech ­ niki budowlanej, odpow iadają zadaniu pod względem zabezpieczenia go od zm ian atm osferycznych.

Gorzej jest ze spraw ą dobrego i n a­ leżycie odświeżanego pow ietrza.

(18)

Człowiek, jak każde zwierzę, m usi mieć do życia p o trzeb n ą ilość świe­ żego pow ietrza, z którego znaczną część tlenu zużywa przez oddecha- nie, wydziela kwas węglowy i inne p ro d u k ty bardzo dla zdrow ia szko­ dliwe. Gdybyśm y zwierzę lub czło­ wieka um ieścili w zam kniętej szczel­ nie przestrzeni, zaw ierającej dobre nawet pow ietrze, to po pewnym cza­ sie człowiek lub zw ierzę udusi się z braku tlenu i skutkiem n ag ro m a­ dzenia wielkiej ilości kwasu w ęglo­ wego. Doświadczenia takie robiono na zw ierzętach, na ludziach zrobiło je życie. Z darzyło się m ianowicie, po bitw ie pod A usterlitz, że w ciasnej p rzestrzen i zam knięto na noc k ilk u ­ set jeńców; ran o znaleziono 75% t r u ­ pów, innych zaś napół uduszonych. Sm utny ten fakt dowodzi niezbicie, jak konieczną dla życia jest pewna ilość pow ietrza i urządzenia, g w aran ­ tujące dopływ świeżego pow ietrza.

O stre zatru cie z b rak u pow ietrza zdarza się oczywiście wyjątkowo, sk u t­ kiem zaw alenia się studni, szybów

(19)

w kopalniach, domów etc. Zato c h ro ­ niczny brak pow ietrza jest zwykłym objawem w naszych m ałych m ieszka­ niach, dzięki drożyznie m ieszkań i n a ­ grom adzeniu większej, niż wolno, licz­ by mieszkańców w szczupłym pokoju. P rzy d o b rej w entylacji na 1 m iesz­ kańca dorosłego w ypadać powinno 16 m. sześć, p rzestrzeni pow ietrznej, w przeciętnej przeto izbie m ieszkal­ nej długości 8, szerokości 5, wysoko­ ści 5 łokci, zaw ierającej około 60 m. sześć, p rze strz e n i, a po o d trąceniu sprzętów i pieca 48 m. sz. m ogą bez szkody dla zdrow ia przebyw ać 3 o- soby, pod w arunkiem , że odświeża­ nie pow ietrza odbyw ać się będzie p r a ­ widłowo.

Ileż jednak m am y m ieszkań, gdzie- byśm y znaleźli takie w arunki? Za­ zwyczaj na tej p rze strz e n i zam iast 3 mieszka 6 i więcej osób, a odświeża­ nie pow ietrza jest 5 razy m niejsze, niż potrzeba. P anuje więc tam wiecz­ ny głód pow ietrza świeżego, zabójczy zaduch, a wynikiem jest szereg cho­ rób, jak błędnica, choroby płuc, a

(20)

prze-de wszystkim suchoty, pożerające z za­ straszającą szybkością ludność uboż­ szą; w ynikiem śm iertelność wielka dzieci, których organizm w złych wa­ runkach jest mało odporny na różne choroby zakaźne. Nadto, po spędzo­ nej w dusznym pokoju nocy, p racow ­ nik w staje niew ypoczęty, bez rzeź- kości, k tórej pow inien dostarczyć mu spoczynek, zniechęcony i zmęczony, nim się zabrał do pracy.

Dziwią się m ałej spraw ności nasze­ go robotnika, małej wydajności jego pracy. Poza innem i przyczyuam i, jak złe odżywianie, nadużywanie alkoho­ l u —ro lę poważną odgryw a złe, dusz­ ne mieszkanie. Dla tego też kwestję dobrych m ieszkań robotniczych uw a­ żam za spraw ę społeczną.

Czyż w dzisiejszych w arunkach je ­ dnak nie m ożna zmniejszyć tej szko­ dliwości, czyż ręce opuścić należy? Nie, aczkolwiek tylko do pew nego stopnia, m ożem y jednak zapobiec skutkom p rzeludnienia m ieszkań d ro ­ bnych przez do b re przew ietrzanie, w entylację m ieszkania. P rzew

(21)

ietrza-nie takie odbywa się stale przez szpa­ r y w drzw iach i oknach oraz przez ściany zew nętrzne, sufit i podłogę, nazyw am y to w entylacją n atu raln ą.

Nie może ona jednak w ystarczyć przy w iększym skupieniu ludzi. W te a ­ trach , w salach koncertow ych odda- wna już zastosowano system w tłacza­ nia świeżego' pow ietrza ze zb io rn i­ ków, otoczonych zielenią, zbiorniki takie dla te a tru widzimy w W arsza­ wie na placu T eatralnym . T echnika budow lana nie zastosowała jeszcze tej form y do m ieszkań pryw atnych, to też, pom ijając t. zw. w en ty lato ry m ieszkaniow e, zwykle źle urządzone jedynym środkiem w entylacyjnym jest dla m ieszkań okno. Zimą szczegól­ niej gdy różnica te m p e ra tu ry zewnę­ trznej i w pokoju jest znaczna, w en­ tylacja odbywa się dobrze i zaopa­ tru je pokój w odpowiednią ilość do­ brego pow ietrza.

Trzeba jednak przedew szystkim po­ zbyć się uprzedzenia, że otw arcie o- kna zimą grozi przeziębieniem , że od

(22)

zam ydlić oczy czystością, usunąć je trzeb a ze w szystkich kątów i sta ra ć się, by z dnia na dzień nie został ża­ den odpadek, inaczej złe będziem y mieli pojęcie o czystości i ochędó- stwie gospodyni domu. Poniew aż n ad ­ to pył p rzy zam iataniu unosi w p o ­ w ietrzu wiele zarazków chorób p rz y ­ niesionych z ulicy na u b ran iu i obu- wiu, sprzątan ie wszelkiego ro d z a ju odbywać się powinno przy otw artym oknie; wogóle wszelkie odpylanie lepiej robić szczotką lub szm atą lek­ ko zwilżoną w wodzie. Pozatym n a d ­ m ienić należy, że najlepiej utrzym ać się daje w czystości podłoga m alo­ wana olejno i ściany m alowane (nie tapetow ane). Dla pełności porządku, co tydzień przynajm niej należy p rze ­ w ietrzać i trzepać na podw órzu po­ ściel i u branie, w których nag ro m a­ dzają się w ydzieliny z ciał naszych. J a k już nadm ieniałem , najlepsze pow ietrze w m iastach m am y na p ię­ tra c h wyższych, dokąd nie dochodzi p ył z ulic, tym więc względem przy

(23)

w yborze m ieszkania o ile można k ie­ rować się należy.

Ale nie tylko wzgląd na pow ietrze przem aw ia za m ieszkaniam i na p ię­ trach najw yższych, rów nie ważny wzgląd mam tu na m yśli—światło.

Gdyby światło słoneczne zgasło, życie na ziemi trw ałoby k rótką chwi­ lę, zam arłoby odrazu, światło to bo­ wiem jest życiodajnym żywiołem, któ­ rego nic zastąpić nie zdoła. Rośli­ na, pozbawiona św iatła, ginie, zam ie­ ra, a jeśli wegietuje czas jakiś, staje się bladą, bez woni, nie rozm naża się i zanika. Toż samo i człowiek. Spoj­ rzyjcie na dziecko, chowane w su te­ renie, na to blade, anem iczne, na wy­ krzyw ionych nóżkach, powolnie po­ ruszające się stw orzenie, a będziecie mieli obraz, do czego b rak światła doprowadzić może. S tare przysłow ie włoskie mówi: „gdzie nie zagląda sło ń ­ ce, tam wchodzi lek arz", a jako wy­ kwit m ądrości n arodu, oparte na dłu- gowiekowej obserw acji, nie m yli się wcale; w istocie choroba boi się świa­ tła i najchętniej zbiera ofiary tam,

(24)

gdzie b rak światła, bo zarazki c h o ­ rób gin** po największej części pod działaniem prom ienia słonecznego, k tó ry jest najlepszym środkiem d e ­ zynfekcyjnym . Dość przytoczyć, że pleśń nigdy nie rozw inie się na sło ń ­ cu, ale zawsze w kącie, pozbaw io­ nym światła.

A mimo tę praw dę niezbitą, w szyst­ ko robim y w m iastach, by u tru d n ić dostęp św iatła do mieszkań. B uduje­ my na wązkich ulicach i w jeszcze węższych podw órzach 3 — 5 p ię tro ­ we dom y, tw orząc między dom am i jakby studnie głębokie, dokąd nigdy d o trz e ć nie może ożywczy prom ień słońca, nie zw racam y wcale uwagi na kieru n ek ulicy względem słońca, przez co szeregi domów, wystawione na północ, nigdy nie widzą gwiazdy prom ieniotw órczej. A gdy już budo­ wniczy zrobił wszystko, co mógł, by u tru d n ić dostęp słońcu, my starannie zakryw am y jedyne okno, przez k tó ­ re m ógłby się w ślizgnąć prom ień sło ­ neczny, roletam i, firankam i i kwia­ tami.

(25)

Kwiaty są dla nas droższe od dzie­ ci naszych, którym szczędzim y świa­ tła! I kw iaty są p o trz e b n e, ale nie pow inny zabierać nam szczupłego za­ pasu światła.

Pokój słoneczny, oblany słońcem , jest zawsze suchy i zdrow y, p rz e b y ­ wanie w nim oddziaływa na um ysł pogodnie, podczas gdy pokój ciem ny, pozbaw iony światła, zawsze zim ny i wilgotny, spraw ia w strętn e w rażenie.

Ma to szczególniej znaczenie dla m ieszkań jednopokojow ych, większe bowiem m ieszkania m ają choć jeden pokój lepiej ośw ietlony. P rz y n a j­ m ow aniu więc lokali zwracać należy uw agę na światło i stanowczo nie wy­ najm ować pokoi z północnej strony, nie należy też najm ować w dom ach wysokich m ieszkań parterow ych, ale wysoko na 3, 4 piętrze, gdzie dostęp św iatła jest większy. Pozatym z arzu ­ cić rolety, a firan k i zawieszać nad oknem, by nie tam ow ały dostępu światła.

P rzy sposobności wspom nę o jed ­ nym zgubnym zwyczaju. W wielu

(26)

m ałych m ieszkaniach są alkowy, ch ę­ tnie zajmowane na sypialnie. J e s t to szkodliwe: właśnie sypialnia, gdzie człowiek spędza ‘/ 3 część swego ży­ cia, pow inna być d obrze za dnia o- św ietlona, alkowy i nisze zużytkowy- wać należy do innych celów, nigdy zaś na sypialnie.

Skoro mowa o świetle, choć słów­ ko poświęcić muszę ośw ietleniu sz tu ­ cznem u. Idealnym oświetleniem sztu­ cznym jest elektryczność, następne m iejsce zajm uje ośw ietlenie żarowo- gazowe, oba te sposoby nie są dla m ieszkań drobnych dostępne, pozo­ sta je u nas nafta, któ ra oświetla do­ brze, pod jed n y m jednak w arunkiem , aby lam pa nie kopciła, ale paliła się pełnym płom ieniem , w przeciw nym ra z ie w ytw arzają się gazy, od k tó ­ ry ch zagorzeć można. Stąd wynika wniosek, że nigdy nie należy p rz y ­ ciem niać lam p naftow ych, jak to czy­ nią niektórzy ze źle zrozum ianej o- szczędności.

Są k raje szczęśliwe, k tó re prom ień słońca ogrzew a przez ro k cały,

(27)

któ-re nie znają zimy, a więc i nie o d ­ czuwają p o trzeb y ogrzew ania m iesz­ kań. Nasze podniebie wym aga og rze­ wania m ieszkań w ciągu 4 — 5 m ie­ sięcy, z kolei więc spraw ie tej słów parę poświęcić muszę. Nie będę wspo­ minać o ogrzew aniu centralnym , nie­ ma ono bowiem dotąd zastosowania powszechnego dla m ieszkań m ałych, które u nas ogrzewane są piecam i do węgla kamiennego.

W izbach jednopokojowych znaj­ dujem y zwykle kuchnię z p ie ­ cem, cyganki, wreszcie piecyki żelaz­ ne. O grzew anie za pom ocą płyty k u ­ chennej jest niedostateczne; z chwilą wygaśnięcia ognia, w izbie jest zim ­ no, połączenie kuchni z piecem rów ­ nież nie osiąga celu, a nadto czę­ sto z b rak u herm etycznego zam knię­ cia staje się źródłem zaczadzeń. N aj­ gorszym jest ogrzew anie piecykam i żelaznem i, ogrzew anie jest bowiem raptow ne, oziębienie szybkie, a za­ czadzenie przy najm niejszej n ieo stro ż­ ności pewne. W ogóle najlepszym jest piec, niezależny od kuchni, zużywa

(28)

jed n ak wiele opału, co obciąża zb y t­ nio budżet mieszkańców. Technika pod tym względem stoi wogóle niz- ko, a choć w czasach ostatnich ob­ m yślono t. zw. m u ltyplikatory, są one tak drogie, że dla m ieszkań małych w prost są niedostępne.

O wadliwości urządzeń naszych do ogrzew ania, świadczy sm utna s ta ty ­ styka «Pogotowia*, które notuje po kilkaset zaczadzeń szczególniej w cza­ sie odwilży i ocieplenia pow ietrza, kiedy p rą d w kom inach jest słabszy. Dla uniknięcia zaczadzeń, w każdym razie, przed zupełnym wypaleniem się ognia nigdy nie należy zam ykać szybrów , tam gdzie piece nie są h e r ­ m etyczne Spraw y więc ogrzew ania m ieszkań m ałych, w ten sposób, aby były połączone z płytą do gotowania, technika nie rozw iązała należycie.

W spomnę tu jeszcze o oziębianiu m ieszkania w czasie upałów. Sprawa ta ma ważne znaczenie dla m ieszkań jednoizbowych, k tó re służą jednocześ­ nie za kuchnie. Prócz starannego przew ietrzania, zaleciłbym w czasie

(29)

największej o p eracji słońca, p rz y p a ­ dającej na chwilę przygotow ania je ­ dzenia, w oknie rozw iesić m okrą szmatę. W ystarcza to zazwyczaj w zu­ pełności.

D ostarczanie wody do m ieszkań, usuwanie nieczystości, W arszaw a ro z ­ strzy g n ęła w sposób zadaw alniający. Nie zawsze jednak m ieszkańcy um ie­ ją korzystać z tych urządzeń, w ym a­ gających zachowania czystości wzo­ row ej, o co, niestety, tak tru d n o w naszym społeczeństwie. Od wady tej odzwyczaić się należy co rychlej, czy­ stość bowiem urządzeń publicznych świadczy o wysokości k u ltury, a z re ­ sztą leży w interesie każdego człon­ ka społeczeństwa.

Z byt rozszerzyłbym ram y tej p o ­ gadanki, gdybym chciał wyliczać w a­ dy m ieszkań w W arszawie. M usiał­ bym więc przedew szystkim zaznaczyć b rak porządnie utrzym anych podwó­ rzy. Dzieci wTarstw niezam ożnych nie mają pokojów bawialnych, cała

(30)

rodzi-na m ieści się zwykle w jednej izbie, nic więc dziwnego, że dzień cały dzie­ ci bawią się na podwórzu. A podw ó­ rza te, szczególniej w dzielnicach u- boższych, zgrozą przejm ują. Są one m ałe, ciasne, zawsze b rudne, zaśm ie­ cone, zw alane odpadkam i ludzkiego i zwierzęcego pochodzenia, pozbaw io­ ne zwykle słońca i choćby n ajsłab ­ szej roślinności. Mimo to dzieci zm u­ szone są spędzać tu większość dnia. Istniejące w W arszaw ie ochrony, ogrody zabaw dziecięcych, nie mogą, w ystarczyć dla tej parusettysiącznej rzeszy, a m iasto nasze starannie za­ budowuje place lub też ogradza szczel­ nie w irydarze, aby nikt z nich k orzy­ stać nie mógł...

Tyle co do wad hygjenicznych. Je st ich, jak widzim y, bardzo wiele, ale nie w yczerpują one bynajm niej całości spraw y m ieszkaniowej w W arszawie.

Dzięki drożyźnie m ieszkań, rodziny uboższe zm uszone są łączyć się po kilka i zam ieszkiwać izbę wspólną z inną ro d zin ą lub też wynajmować kąty «kaw alerom i pannom». Poza

(31)

kwestją przelu d n ien ia m ieszkania, po za głodem pow ietrza, k tó ry dokucza wszystkim , ro d zi się spraw a czysto m oralna. Nie z awsze,'jak wiemy, w spół­ życie w jednej rodzinie jest h arm o ­ nijne, nie zawsze przykład rodziców jest b u d u jący dla dzieci, rodzinę je­ dnak rozbić tru d n o i z faktem tym społeczeństwo do pewnego stopnia musi się godzić; gorzej, gdy wspól­ nie m ieszkają [dwie ro d zin y , często niedobrane p od względem poziomu umysłowego i m oralnego. Stąd ciąg­ łe swary, niepokój i przykład zgub­ ny dla m łodych.

W codziennym współżyciu z a trac a ­ ją się pojęcia o wstydzie, o koniecz­ ności pewnego krępow ania się wzglę­ dem sąsiadów i ich dzieci. Nic więc dziwnego, że w takiej atm osferze dzieci dojrzew ają szybko, że życie zbyt wcześnie uchyla przed niem rza- słonę, że pijaństw o i rozpusta są n ie­ omal codziennym w pewnych w a ru n ­ kach przykładem .

Złączeni dla celów m aterjalnych, w spółlokatorzy m uszą niekiedy patrzeć

(32)

pobłażliw ie na wady wzajemne, któ­ r e jednak są złym przykładem dla dzieci, z n a tu ry skłonnych do naśla­ downictw a i w chłaniających tym sku­ teczniej tru cizn ę m o raln ą na całe ży­ cie.

I względy zatym m oralne przem a­ wiają przeciw m ieszkaniom wspól­ nym.

P rzem aw iają zresztą przeciw nim i względy w prost praktyczne. Miesz­ kanie ma być m iejscem spoczynku po p racy . Spoczynek ten nie ogranicza się do legow iska ifocnego; tu czło­ wiek ku ltu raln y pow inien znaleźć nie tylko odpoczynek dla ciała, ale i dla ducha, stąd czerpać w kółku rodziny podnietę do p racy , otuchę w niepo­ wodzeniach życiowych.

A jakiż spokój zapewnić mu może m ieszkanie wspólne? W chwili, gdy znużo n y ,p rag n ie spokoju, w spółm iesz­ kaniec w p rzy stępie hum oru g ra na harm onji; gdy p ragnąłby pomówić z żoną lub dziećmi, sąsiad hałasem lub kłótnią zm usza go do zaniechania zam iaru.

(33)

Czyż m ożna się dziwić, że nie znaj­ dując zadowolenia w domu, szuka go poza domem, w piw iarni, trw oniąc grosz ciężko zdobyty. I w tedy obli­ czając się dobrze, niew ątpliw ie tra c i więcej, niż zyskuje na m ieszkaniu wspólnym; taniej w ypadnie mu pokój oddzielny na odleglejszej ulicy.

Oczywiście bezwzględnego spokoju nikt nie znajdzie w W arszawie, ścia­ ny bowiem nasze często pozwalają słyszeć co się dzieje u sąsiadów, ale ściana oddziela nas nieprzeniknioną zasłoną od sąsiadów, pozw ala być u siebie, pozwala urządzić m ieszkanie według upodobania, a co ważniejsza, odgradza rodzinę od zgubnych nie­ raz wpływów spółlokatorów .

U rządzenie zresztą m ieszkania ma poważne znaczenie. Każdemu, choćby najm niej k u lturalnie stojącem u czło­ wiekowi, w rodzone jest pewne poczu­ cie piękna, m ieszkanie więc, gdzie człowiek ma odpoczywać po pracy; m usi tak być urządzone, by było po­ nętne. Jestto zadaniem kobiety. P r o ­ ste sprzęty, aby czysto utrzym ane

(34)

i odpowiednio ustaw ione, zupełnie za­ dowolić mogą. Tu i owdzie kw iat ży­ wy, obrazek, podnoszą w artość este­ tyczną m ieszkania. W skazówek tutaj dać nie m ogę, sądzę jednak, że nie­ bawem którakolw iek z instytucji k u l­ tu raln y ch u rządzi wystawę, gdzie znaj­ dziem y urządzenia izb robotniczych, odpow iadające celowi pod względem hygjeny, piękna i taniości. Tego w y­ m aga coraz szersze zataczający kręgi p rą d dem okratyczny.

Z krótkiego powyższego ry su czy­ telnicy moi dojść m usieli do sm ut­ nego b ardzo w yniku, że ogrom na większość mieszkańców W arszawy m ieszka niezadaw alniająco, zarówno pod względem zdrow otnym jak i k u l­ turalnym , że m ieszkania ich nie odpo­ wiadają kard y n aln y m pojęciom z d ro ­ wia i dostarczania spoczynku po p r a ­ cy. Skutki tego są pod względem m o­ raln y m opłakane, zm uszają bowiem poniekąd do szukania zadowolenia

(35)

po-trzeb poza dom em , przez co coraz więcej rozluźniają się węzły ro d zin ­ ne. M ieszkanie winno być ogniskiem , skupiającym członków rodziny, św ią­ tynią cnót domowych — złe m ieszka­ nie nie uczyni zadosyć tym wym o­ gom.

Na klęskę tę szukać należy lek a r­ stwa. L ekarstw o wskazałem już na wstępie w postaci tw orzenia podm iej­ skich domów robotniczych, nabyw a­ nych na w łasność lub nawet wynaj­ mowanych. P rzeciętne m ieszkanie z jednej izby kosztuje w W arszawie 80 — 120 rb . rocznie, jestto odsetka od kapitału bardzo poważnego, bo 1600—2400 rubli. Za tę cenę można nabyć 1000 łokci kw. placu i wystawić domek na jedną rodzinę, otoczony nawet m ikroskopijnym ogródkiem . K apitalista m iałby dobrze opro cen to ­ wany kapitał, a lokator takie w a ru n ­ ki, o jakich dziś m arzyć ledwo może. Ale na to p o trzeba, by kom unikacje podm iejskie były lepsze i tańsze, trz e ­ ba zrzeszeń robotniczych, które

(36)

jęłyby się tą spraw ą. Skoro wykwi- tnie p o trzeba, instytucje sam orządne i kapitaliści przyjdą zrzeszeniom t a ­ kim z pomocą, w postaci długoterm i­ nowych pożyczek, spłacanych ratam i. P otrzeba społeczna osad takich jest z tego, co powiedziałem , widoczna.

Takie rozw iązanie spraw y odpo­ wiada utajonym naszym dążeniom do słońca i światła, odpow iada zadaniom społecznym.

Bo dajcie pracow nikow i dobre miesz­ kanie, w ygodny spoczynek' po pracy, dajcie jego dzieciom św iatła, powie­ trz a i zieleni, a wiele niezadow olenia, wiele utajonych i jawnych niechęci zniknie, zadowolony bowiem członek społeczeństw a jest podw aliną jego u- stroju, a z sum y zadowolonych oby­ wateli rodzi się szczęście społeczne... Zrzeszajcie się więc w związki, m a­ jące na celu budow ę osad podm iej­ skich, łączcie na razie swe skrom ne zasoby w tym celu aż do chwili przez nas wszystkich oczekiwanej, gdy tę pilną spraw ę społeczną będziemy m o­ gli rozstrzygnąć w myśl naszych

(37)

żą-dań. Pam iętajcie, że spraw a miesz­ kań to spraw a zdrow ia i szczęścia, spraw a przyszłości społeczeństwa i dążcie do jej rozw iązania. W skazu­ jąc b ra k i m ieszkań obecnych, oraz sposoby ich ulepszenia, wskazując d ro ­ gi na przyszłość, spełniłem tylko swój obowiązek społeczny. P ra ca w tym kierunku należy do wszystkich dobrze m yślących obyw ateli. Raz postaw io­ na na porządku dziennym , zejść z n ie ­ go nie powinna, dopóki należycie nie zostanie rozw iązaną.

(38)
(39)
(40)

0 D

*

uu li.

1

s

* (/)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Właściwą jakość oraz bezpieczeństwo zdrowotne wytwarzanych i sprzedawanych posiłków, produktów można uzyskać przez wdrożenie w gospodarstwie agroturystycznym

nuje bezspornie koncepcje prawdy oraz wizje rzeczywistości, niemniej jednak to do roli, jaką rzeczywistość pełni w nadawaniu wartości logicznej wygłaszanym przez

Sięgnijmy po jeszcze jednego akademika. Hanna Świda-Ziemba, nieżyją- ca już polska socjolożka, jawi się jako niedościgła badaczka kolejnych poko- leń młodych Polaków.

Ludzi imać tedy Stylfry d wid to , rzekł Królowi.. Znowu Englicki w o ła ł Bryn do Graffie ty przeciw niemu się postaw, udatnie się oborz Stylfry da z konia

Przenoszenie zakażenia COVID-19 z matki na dziecko rzadkie Wieczna zmarzlina może zacząć uwalniać cieplarniane gazy Ćwiczenia fizyczne pomocne w leczeniu efektów długiego

Idealnym rozwiązaniem dla dzieci dorastających w środowisku bilingwalnym jest edukacja dwujęzycz- na, przez którą należy rozumieć uczenie się i pozna- wanie świata w obu

Jeśli odpowiemy na to pytanie pozytywnie, jeśli powołanie Matki Teresy wskazuje na kogoś poza nią, jeśli istnieje ktoś, kogo Bóg wezwał w przeszłości i czyja misja

Jednak bardzo agresywne działania niektórych firm, in- strumentalne traktowanie lekarzy, hurtowni- ków czy aptekarzy spotkało się z takimi prote- stami, że – mam nadzieję –