„RZYM ” I BIBLIA
DWA BIEGUNY STY LIZACJI PRZYTO CZENIOW EJ U KRA SIŃ SK IEG O
N iepoślednie m iejsce w twórczości Z ygm unta K rasińskiego zajm uje w prow adzenie przytoczeń: w ypow iedzi dialogow ych i m o nologowych, m yśli postaci, napisów i in nych tek stó w piśm ien nych. W idać duże upodobanie poety do tego środka arty sty c z nego — do w y jątkó w należą w prozie K rasińskiego utw o ry (np. On) czy też części u tw orów (np. rozdz. X X V III Władysława
Hermana z opisem pogrzebu), w k tó ry ch przytoczenia nie w y
stępują. W obfitości pojaw iają się one rów nież w tek stach d ra m atycznych i to nie tylko jako czynnik składow y poetyckich w stępów czy innych fragm entów niescenicznych, ale i w sam ym tekście postaci na scenę w prow adzonych. M niejszy i m niej cha rak terystyczn y jest ty lko udział ty c h k o n stru k cji w tw órczości wierszow anej. Ale w łaśnie proza, ta k n arracy jn a, jak i d ram a
tyczna w ysuw a się na czoło w dzisiejszej recepcji K rasińskiego. W arto więc przyjrzeć się zasadniczym tendencjom p rzytaczania m ow y i m yśli w jego twórczości. Z ty c h ten d ecji p rzy najm niej dw ie obiecują ry ch ły zbiór w postaci w niosków in terp retacy jn y ch .
1. M O D N E H Y P E R B A T O N
Młodzieńczą twórczość K rasińskiego o tw ierają: Rozmowa 1824-go z 1825-tym rokiem i Rozm ow a Napoleona z A le ks a n drem I na Polach Elizejskich, poza zakończeniam i i w stępem
obecnym w drugiej z nich w ypełnione w ypow iedziam i rozm a wiających, zaopatrzonym i ty lko w oznaczenie osoby. Po ty c h reprezentacjach m odnego wówczas g a tu n k u literackiego n astę puje S y n Botzarisa, opow iadanie z bogatym dialogiem . Ju ż w tym stosunkow o m ało p reten sjo n aln y m utw orze zn ajdu jem y także zapowiedź innych, później przerysow anych tendencji. A utor, k tó rego szyk w yrazów w e W ładysławie Hermanie obdarzono później
objaśnieniem sensu z d a n ia 1 dem onstruje także we w prow adza n iu przytoczeń m anieryczne przestaw nie: „krzyknął groźnym H assan głosem ”, „cichym rzekł H assan głosem ”. Można też zna leźć przy k ład częstego potem skom plikow ania związków pomiędzy m ow ą przytoczoną a kom entarzem odautorskim :
„A dobrze spaliście kochani goście — zawołał jeden z nich, wchodząc do Greków, a pojrzawszy na sm utnego Leona: .jeśliś się nie w yspał — m ówił przykładając mu nabity rew olw er do piersi — to cię zaraz uśpię”. 1 26.
N iesam odzielne składniow o oznajm nienie imiesłowowe z „poj rzaw szy” pozostaje odzielone od zdania głównego, zapow iada je ty lk o składniow o i każe go oczekiwać podczas odbioru przyto czenia. N iezw ykły n a tle polskiego zw yczaju językowego, ty p ten oznacza się dość p reten sjo n aln ą kunsztow nością. Pow tarza się następ n ie w różnych utw o rach i m a sw ój udział w odbieranym przez czytelnika w rażen iu w yszukanego patosu we wczesnej tw órczości K rasińskiego. Oto k ilk a przykładów :
„To m ówiąc, sp ięła konia ostrogą i, podnosząc chorągiew, Naprzód —• zawołała — bracia naprzód!” Joanna d ’Arc, I. 89.
„[...] nawzajem ściskając rękę dziewicy, jakby go. mogła rozumieć: N ie ja — odpow iedział — .sprawiłem tw e nieszczęście [...]” Grób rodziny Reiehstalów, I 180.
„To m ów iąc przycisnął do ust z pobożnością obraz Najświętszej P a n ny i podniósłszy oczy do nieba: Królowo niebios — zawołał — i ty, święty Piotrze i P aw le ■[...]” W ła d y sła w Herman, II 21.
„Wtem w szedł m arszałek jego dworu, Imć pan Łowczy Oleszkiewicz i z przynależnem uszanowaniem ukłoniwszy się: — Jaśnie oświecony książę i panie — porucznik jakiś odistawny w tej chwili bryczką przyje chał do N ieśw ieża [...]” Panie Kochanku, I 395.
Oczywiście słowo m ów ienia może m ieć w tej konstrukcji rów nież pozycję końcową, pow staje wówczas układ okalający w okół przytoczenia:
„Pobiegła Hanna dc półki i przyniósłszy księgę: — Przysięgnij! — powtórzyła m dlejącym głosem w najsroższym oczekiw aniu”. Władysław Herman, II 40.
„[...] W ładysław Herman zarzucił mu ręce na szyję i, przyciskając 1 Por. Pisma Zygm unta Krasińskiego, wydanie jubileuszowe, Kraków— W arszawa 1912, t. II, s. 376. O ile nie zaznaczono inaczej, cytaty pochodzą z tego wydania.
do piersi: — Jedyna i ostatnia moja nadziejo, zostań! — zawołał [...]” Władysław Herman, II 210.
„[...] wojewoda oddalił się i, przystąpiw szy do Wszebora z Ciechanowa, który jeden dotąd siedział na miejscu, przeznaczonym dla sędziów: — Jakże ci się ten widok podoba? — zapytał”. W łady sław Herman, II 201.
Czasownik nie znajduje się już w pozycji w trącenia, w funk cji prostej „p a rty k u ły ”, lecz rozpoczyna znów ciąg n arracji. D latego chyba nie jest to zazwyczaj ogólny czasow nik „m ów ił”, „rz e k ł” , lecz czasownik szczegółowiej określający sposób (zawołał) czy funkcję m ów ienia (zapytał).
Również człon zapow iadający nie m usi być im iesłowow y. Tę funkcję może pełnić rów nież zdanie podrzędne, najczęściej czasow e:
„Kiedy oddalili się w szyscy i droga wolna została: — Teraz możesz, w yjść — rzekł zimno Teodoro”. Teodoro król barów, I 296.
„To się w szystko w okamgnieniu stało, a kiedy kilku rycerzy chciało rozdzielić księcia od wojewody: — Śmierć tem u, który się przybliży! — krzyknął Zbigniew i dalej ciągnął śm iertelną w alk ę”. W ła d y sła w H e r man, II 210.
„Zapewne uczuł prawdę tego • rozumowania Zbigniew, bo, obróciwszy się do żony: — Hanno — rzekł — wróć do swoich komnat [...]”. Tamże,. II 218 .
Może zapowiadać v e rb u m dicendi przysłów ek lub złożony okolicznik:
„Smutek i gniew, m iłość i w ściekłość napełniły jego serce. N a reszcie: — Nieczuła Minino — rzekł — chcesz m ojej śmierci, bo bez ciebie żyć nie m ogę”. Grób rodziny Reichstalów, I 157.
„[...] klął się przed tronem i głośno: Sprawiedliwości, 'sprawiedliwości się domagam! — zaw ołał”, W ładysław Herman, II 64.
„Powstał Salisbury i z szyderczym uśmiechem : — Żądasz — rzekł — jeszcze większej nagrody [...]” Joanna d ’Arc, I 108.
Jako przykład gęstości nasycenia może posłużyć zakończenie „powieści narodow ej” pt. M ściwy karzeł i Maslaw książę Ma
zowiecki. Oto początek i koniec części u tw o ru obfitującej w naszą
konstrukcję:
,,Na te słowa zadrżał m łodzieniec, a karzeł porywając go za rękę: — Teraz czas i godzina zem sty — rzekł złośliw ym głosem — w prow adzę cię, kiedy już tw oją kochankę będą chcieli zamordować [...]”. I 283.
„Aż nareszcie, gdy ogień przygasł: Przez pioruny i piekła — zawołał: Masław — ezasby się przespać [...]”. I 283
A więc na pięć i pół stro n y w yp ad a siedem przytoczeń oma w ianego typ u, nie licząc innej p rzep latan k i zbudow anej z podob n ych elem entów , ale w odw rotnej kolejności, któ ra antycypa cy jn e zapow iadanie zdania głównego zastępuje progresyw nym jego dopełnieniem , a przez to tra c i na dynam ice i raczej kaw ał k u je kon tekst:
„Lecz, nim ofiary uległy swemu przeznaczeniu, jeszcze raz Jordan u ściskał Zbisławę: M usimy umrzeć — dodając z wzruszeniem, nie bez stałości przecież — ale duchy nasze złączą się w niebie [...]”.! 287.
Zdanie głów ne z „uściskał”, choć nie zaw iera słowa mówienia, w prow adza jednak przytoczenie. O znajm ienie z „dodając” jest z nim zw iązane składniow o, ale nie m usi z koniecznością nastą pić. S tąd też o w iele słabsze pow iązanie i b rak napięcia pom ię dzy ty m i składnikam i, w ynikłe z faktu, że człon podrzędny nie poprzedza nadrzędnego, lecz n astęp u je po nim.
Czy p rze p lata n k a an ty cy p acy jn a (z zapow iednikiem ) to w yna la z e k K rasińskiego? T rudno b y n aw et podejrzew ać coś podob nego. Użycie tej k o n stru k cji nosi znam iona w ypróbow anego i to m odnego chw ytu. Z najdziem y go. też w w ielu utw orach tego czasu. Z acznijm y od Jana z Tęczyna Niemcewicza, gdzie m a za
stosow anie do m ow y bardzo różnych osób
„Długo Teodorowa raz weń, znów w Hrabinę mając oczy wlepione, w szak że to m łody pan mój, zawołała z radością odchodząc prawie od
siebie [...]”. (s. 12— 13).
„Zofia dobywając portretu z za piersi: ten wizerunek, rzekła, zawsze sercu i m yślom moim przytomny upomina m ię, żem mowy waszej
słuchać n ie powinna”, (s. 92—93).
Znajdzie się też chociażby w W ężyka Władysławie Łokietku i u chw alonego w „ L ettre su r 1’ę ta t actuel de la litté ra tu re po lo n aise” B ronikow skiego w powieści Jan III Sobieski i dwór
jego, ta k żyw o ukształtow an iem ty tu łu przypom inającej W łady sława Hermana:
„[...] a gdy mu się to doświadczenie powiodło: — We wszysikiem coście rzekli, ponowił, w iele jest podobieństwa do prawdy
2 Cytaty w edług Dzieł poetycznych, Lipsk 1838, t. VIII.
3 Polska w X V II wieku, cz yli Jan Sobieski i dw ór jego, Warsza w a 1830, t. I, s. 9.
Przykładów nie brak też u B ernatow icza, drążąc w przeszłość da się je odszukać w Malwinie i n aw et w Przypadkach Mikołaja
Doświadczy ńskieg o:
„Gdym się jej spytał, czyli ten kaw aler tak jak mój Aleksander latał po powietrzu i bił się z całym światem? — M ylisz się Waćpan — rzecze — kiedy na takich sprawach zasadzasz i ustanaw iasz zacność kawalerów doskonałych 4
Zaś w inną stronę zw róciw szy baczność, także u F lo rian a w Gonzalve de Gordona spotka się:
[...] il la regarde, la contemple, et se précip ita nt à ses pieds: Ange du ciel, s ’écrietil, quelle est donc sur moi ta puissance? 5
Zresztą na trop naprow adza rów nież p rzejrzen ie n ieliterackiej puścizny K rasińskiego. .W jego m łodzieńczych ćw iczeniach napo tykam y tłum aczenia prozaików łacińskich w ydane przez M aza- nowskiego (!. U ryw ki w a rte tu zacytow ania to:
„Ten dawszy znak do walki: Za mną, rzekł, żołnierze (s. 19). „Tu gdy okrzyk Leliusza i jęki innych przerw ały m owę, łagodnie uśmiechający się Scypion: Proszę w as, rzecze, nie ibudźcie m nie ze snu i w cichości słuchajcie d alej”, (s. 35).
Ściśle odpow iadają one co do k o n stru k cji przytoczenia łaciń skiem u tekstow i Cezara (De bello civili III 91) i C ycerona (De re
publica VI 12). K rasiński jest w tłum aczeniach naw et ta k dokład
ny, że stara się odtw orzyć specyfikę łacińskiego „cy ta tu pośred niego” ", accusativum cum injinitivo, oddającego cudze słow a:
„Pizona tym czasem dopływa na w yspie Koos goniec z wieścią, że już Germanik nie żyje”, (s. 58).
A więc nasz ty p to k o n stru k cja znana z prozy łacińskiej i przez
tysiąclecia w p ływ ająca na lite ra tu rę europejską. Ale w tej epoce m odny i nie ograniczony ty lk o do podniosłości, k tó rą n ajc h ę tn ie j
4 W wydaniu Biblioteki Narodowej, wyd. 5, W rocław 1950, s. 34. 3 Gonzalve de Cordove ou Grenade reconquise, Paris 1812, Livre III, s. 29. Z tejże części romansu zapożyczona została efektowna scena w e Władysławie Hermanie — zob. J. K l e i n e r , Pseudoromantyka „Agaj- Hana”, „Roczniki H um anistyczne”, I (1949).
6 Mikołaj M a z a n o w s k i , Młodociane p rze kłady Zygm unta K r a s iń skiego, Księga Pam ią tkowa ku uczczeniu setnej rocznicy urodzin Z y g m u n ta Krasińskiego, 1912, it. I.
ko jarzylib y śm y z rzym ską genezą. U Niemcewicza przytaczanie słów m am ki nie m a w sobie przecież nic z podniosłości. Funkcja zabiegu jest praw dopodobnie inna. J e st nią specyficzne w iązanie k on tek stu, „k u n szto w ne” na swmj sposób popychanie naprzód biegu te k stu od n a rra c ji do przytoczenia i znów do narracji. Podobnem u celowi służą inne, prostsze okolenia zdania przyto czonego, łączone przy pom ocy spójników , naw iązania spójnikowe i przysłów kow e, zaim kowe, uporczyw ie pow tarzany ty p „to m ów iąc”. Połączenie tak ic h środków stw arza zwartość i pew ną „ w artk o ść” biegu tek stu :
„Wtem zbliżył się do niej rycerz niem iecki i, uklęknąwszy przed nią: W itam c ię K siężną — zawołał — witam cię moją panią! I śmiało rękę w yciągn ął po rękę córki Wszebora”. W ładysław Herman, II 35.
„Wtem, nagle zatrzym awszy się Gonda przy ścianie, żadnego w yjścia nie m ającej: Teraz działajmy! — zawołał — i pchnął gwóźdź silnie, odskoczyły m ałe drzwiczki, schody się ukazały, a Gonda w bie gając na nie: Wybijaj pierwsze drzwi które napotkasz — rzekł do Jor- dana”. M śc iw y karzeł, I 284.
To oczywiście w artościow y środek dla powieści w typie sen sacyjnym , obliczonej na w zbudzanie grozy tak za pomocą elem en tów tem atycznych, jak i stylizacji językow ej. W sytuacji pełnej „grozy” po fragm encie n a rra c ji n astęp u je podm alow anie jej przez w ypow iedź postaci, k tó ra zazwyczaj nie posuw a akcji naprzód, ilu stru je ty lk o postaw ę działających osób przez dość długie i reto ryczne przem ów ienie. W te n sposób od stro n y biegu akcji stw a rza się napięcie przepływ ające nad przytoczeniem m iędzy jednym frag m en tem n a ra c ji a drugim . W kom pozycji językow ej stw arza się też napięcie składniow e pom iędzy podrzędnym zapow iedni- kiem a w ystęp u jący m w fu n k cji członu nadrzędnego słowem mó w ienia, za k tó ry m może też następow ać dalszy ciąg opowiadania. W arto w spom nieć, że poza pow ieścią grozy chętnie korzysta z tego> środka ballada.
Je d n a k w prak ty ce „napięcie” stw arzane przez człon zapowia dający nie m usi być rozładow ane. T rafia się też od starożytności przytoczenie w prow adzone przez sam zapow iednik, po którym nie na stę p u je spodziew ane zdanie głów ne z czasow nikiem m ówienia. „N apięcie” składniow e i in to nacy jn e w yładow uje się w tedy na m ow ę przytoczoną. O dpow iednio też pow inna ona co do swojego
znaczenia być w a rta ładunku, k tó ry na nią spływ a i pow oduje jej uw ypuklenie. Oto p rzy k ład y z K rasińskiego:
„Z tego jeszcze mi się zdaje, że nie w ypada nasza izguba — spokojnie odpowiedział Edward; potem głos wznosząc: Naprzód łuczniki! W strzy majcie buntowników!” W ilia m Wallas, 1 44.
„Wiesław zastąpił mu drogę i, wskazując na towarzysza: Oto jest starosta Henryk Wilczek, wracający z tureckiej niew oli, który żąda u ciebie chwilę rozmowy. — N ie zatrzym ywaj mnie! — krzyknął Halfoert”. Zamek Wilczki, I 336.
Oba ta k prow adzone przytoczenia ,są nie ty lk o przem ów ie niam i, ale pełnią fukcję akcji — w pierw szym w ypadku jako rozkaz do rozpoczęcia działania, w dru gim jako inform acja zaska kująca odbiorcę i prow okująca starcie. Je d n a k te n ty p jest rzad szy od poprzednio om aw ianej dw uczłonow ej przeplatanki. Nie przyspiesza on bowiem biegu tek stu , lecz go jak b y przyham ow uje zw racając uw agę na przytoczenie, rów nież w sposób dość p ate tyczny, ale p ostulujący w iększą m oty w ację funkcjonalną.
Jed n ak dobra passa „przep latan k i an ty c y p a c y jn e j” nie trw a u K rasińskiego wiecznie. Przychodzi duży u tw ó r Agaj-Han, zu pełnie pozbaw iony 'tego chw ytu. Nie dzieje się to przypadkiem , utw ór pod w ielu w zględam i znaczący w tw órczości K rasińskiego. Od tej chw ili następuje zresztą ogólny spadek produktyw ności naszego ty p u i przesunięcie jego w artości funkcjonalnej.
Typ „p rzep latan k i” pojaw ia się w Wandzie:
„Lud zewsząd zbiega się, wołając: Niech żyje Ziemowit!, a Leszko, stanąwszy na truipie: Ja — krzyczy — ja zabiłem !”. (IV 16).
W Nocy letniej:
„Zdało się, że chce pobłogosławić ludowi swojemu, bo trzymając za wieszone nad przepaścią dłonie: W im ię Boga — krzyknął — wieczny bój między wami a południowym królem!” (IV 82).
W Pokusie:
„I położywszy dłonie na sercu młodzieńca: Ojcze niebieski — zawo łał — zlituj się nad nim i nade mną! [...]” (IV 121).
Szczególnej w ym ow y funkcjonalnej n ab iera nasza k o n struk cja w Irydionie. W stęp p rezen tu je oparcie się przez poetę k o n stru k cji, któ ra w prost nasuw ała się pod przyzw yczajone do niej pióro:
„Ale on już przeszedł straszną zagrodę, już nachyla się nad Tobą, podaje ci rękę i rzecze: Przez im ię Roma, im ię wrogów moich i twoich wołam cię do życia, powstań Grimhildo!” (III 121).
N atom iast jak b y przyw rócona do sw ojej łacińskiej godności znajdzie się ona w u stach pozytyw nego Rzym ianina:
„Aleksander: [...] Idź i podaj mu warunki, które ci wskazałem, a jeśli w rócisz z pbmyślną wieścią, obrócę się ido w as w szystkich i, szczęśliwszy od Tytusa: N ie straciłem dnia — rzeknę — przyjaciele m oi”. (III 267).
Ale najw ięcej przykładów znajdziem y w utw orze o całkiem inny m charakterze, bardzo różnym także od poprzedniego m iejsca skupienia, Mściwego karla. J e st nim w ypełniający „komiczne, hum ory sty czne z a m iary ” ułam ek, Herburt. Na stronie 161 w yda nia jubileuszow ego zn ajdu jem y naraz aż trz y przykłady. Można zacytow ać jej w pełnym tekście:
„Julia nagłym m imowolnym podrzutem skoczyła i porywając go za rękę: Gdzie, gdzie rana? — zapytała rozdzierającym głosem. Lecz on ją odepchnął: N ie dotykaj m i się, uciekajcie ode m nie!”
Wtedy schylając głow ę niżej od głow y Bogarodzicy, klęczącej przed krzyżem: O, ratuj — zawołała — Matko litości, tego, który nas ocalił! Potem się zrywając z murawy: Spieszm y do m iasta — rzekła”.
Poprzedza je in n a przestaw nia, w trącenie inform acji akceso- ry jn e j m iędzy v e r b u m dicendi a przytoczenie:
„[...] krzyknęła — na jej rękawiczce świeże czerwone nabrzmiewały krople: Zgubionam!”
O stro n ę dalej archaiczne „rzekł sam do siebie” w prow adza patety czn ą skargę przez psa pokąsanego:
„Przepowiedziano mi w dzieciństwie, że zginę gwałtowną śmiercią, czemuż nie na polu bitw y, za tych, których ukochałem?”.
Zw róćm y też uw agę na kom entarz:
„Karol XII byłby się w zdrygnął na takie odkrycie; zbladł też i H er burt”.
To nagrom adzenie „popisow ych fig u r” przytoczenionych w m iej scu ironizow anego lekko napięcia kulm inacyjnego, później proza icznie rozładow anego, czyżby m iało być kpiną także z w łasnej m łodzieńczej m aniery?
2. P R Z Y T O C Z E N IA P O E T Y C K I E
Agaj-Han jest pun ktem przełom ow ym , jeśli idzie o tra k to w a
nie przytoczeń. Je st też utw orem o stru k tu rz e prozy poetyckiej, rytm icznej i w izyjnej w przeciw ieństw ie do poprzednich utw o rów, zasadniczo prozaicznych, o sen sacy jn ym nastaw ieniu. Po dobne przejście m ożem y śledzić na tere n ie in teresu jącej nas teraz problem atyki. M iejsce prozaicznej ciągłości tek stu p rz e j m uje poetycka rytm izacja, m iejsce p rzep latan k i antycypacyjnej — odm ienny rodzaj k ształtow ania k o n stru k cji przytoczeniow ej.
„Witajże mi — zaw ołał — panie tylu cesarstw i grodów i gródków! — to mówiąc w strząsnął głową, na której leżała m isiurka, zlotem ok w ie- cona — potężny i w ielm ożny kniaziu m oskiewski! — i igrał z siatką że lazną, spuszczoną od m isiurki na kark, ramiona i czoło — najjaśniejszy i niezwyciężony jedynowładzco hospodarstw tatarskich! — i przebierał palcaimi po szarfie zielonej, złotem ziarkowanej — panie i dziedzicu wszystkiej Rusi, Dymitrze Samozwańcze Życie! — i tupał żółtym i b uci kami z srebrnym i ostrogami — przepadłeś, jak należało się tobie, brzydki oszuście, z koroną na czole, pryszczami zasianym , na głow ie potwornej z podłymi rysami, obmierzła duszo, rozpustniku, szalbierzu, opity w inem i miodem, pełny m ięsiw a i jadła!” (II 397).
Tak w ygląda pierw sze przytoczenie w ty m tekście. N astęp uje po opisie w yglądu b o h atera i całe falu je w ry tm icznym u sto sun kow aniu m owy przytoczoneji i kom entarza. Rozpoczyna je sym e tryczne przytoczenie z w trąconym „zaw ołał”. N aw iązana przez „to m ów iąc” następuje po nim inform acja o zachow aniu się n a dawcy, potem , trzy k ro tn ie rozbudow any wołacz i w prow adzona przez spójnik „i” uw aga akcesoryjna, nareszcie rozbudow ana część przytoczenia, zam knięta znow u całą serią w ołaczy oraz ich okre śleń. Cała k o n stru k cja drży w rytm izacji ja k m łodzian „to m ó wiąc drżał cały od złości”, a było w nim „coś dziecinnego i s tra sznego zarazem ”.
W ogóle w ypow iedzi postaci i tekst n a rra c y jn y nie sp la ta ją się w ciąg ściśle pow iązanego następstw a, lecz raczej p ły n ą prze m ieniając się rytm icznie. Często przytoczenie n astęp u je bez w pro wadzającego słowa m ów ienia. Często dopiero e x post przytocze nie jest in terp retow ane jako m ow a jednej z postaci. N aw iązań ty p u „to m ów iąc” m nóstw o, ale bardziej niż daw niej zróżni cowane. Są i kom plikacje, przestaw nie, ale rozciągające jedność intonacyjną na długie odcinki i to jedność p a raleln y ch pow tó
rzeń, ja k w ty m przykładzie, gdzie czasow nik od przytoczenia przedziela pięć oznajm ień im iesłow ow ych:
,,[...] wreszcie zawołała w uniesieniu, odrzucając natrętne sploty od twarzy, przebiegając iszeregi, to uśmiechem nęcąc, to wzrokiem z ognia burząc dusze, gdzie niegdzie sypiąc złoto i srebro: Nieszczęśliwej pomoc dajcie, Waszmoście! [...]” (II 4713).
B yw ają też przytoczenia pow iązane w jed n ą konstrukcję, ale nie dla w artkości tek stu przez ich niejako kolektyw ne p otrakto w anie. Przeciw nie, tw o rzą ujęcie d y stry b u ty w n e, sugerujące w ięcej jeszcze w rzeczyw istości istniejących wypow iedzi:
„A rozmaite jego śpiewy bywają — to o zem ście napomyka: — Nie spodziewaj się, by ten, który dumny był z sajdaku, uwolnił ciebie [...] N ikt już mie ¡stanie m iędzy m ną a huryssą moją!
Marynie się w ierzyć nie chce, by taki dziarski mąż zginął z ręki pacholęcią.
A czem uś nie patrzała?
To czasem o dziwacznych baje przypowieściach:
Patrz, jakem potężny i w ielk i — przede mną schylają głow ę stra żnicy [...]
A kiedy spostrzega niepew ność lub drżenie na twarzy carowej, sądzi, iż chw ila nadeszła W serce jej ostatni raz uderzyć. — Hurysso moja [...]
Na to carow a gdy m ilczy z pogardą, on gaśnie w ciemności i od dala s ię po cichu”. (II 442-444).
S potykam y tu już um iejętność przem ilczenia, lub bardzo po średniego relacjonow ania, jak w tym „M arynie się w ierzyć nie chce...”, na rzecz stw orzenia długiej, efektow nej przem ow y jed nej ty lk o postaci, z jej ty lk o p u n k tu w idzenia podaw anej.
W ypowiedzi, głów nie Agaj-Hana, ro zrastają się i to nie w reto rycznej budow ie, lecz w poetyckiej, ozdobnej rytm izacji. W zrasta rola cytatów „p iętro w y ch ” , takich, gdzie postać pow tarza słowa cudze lub w łasne, a n aw et k sz ta łtu je część sw ej w ypow iedzi jako osobną całość, w prow adzaną na przykład przez takie „pow tórzm y .”
„Gdzie hufce, którym k iedyś mówiłem: Zaćmijcie słońce, bo ono m nie pali! — a wnet z tysiąca kołczanów podniosła się chmura i, lecąc jak szarańcza, przesłaniała słońce?”. (II 440).
„A teraz powtórzmy: hetman kozacki, Igor Sahajdaczny Zarucki, czeka na swoją panią”. (II 421).
Słowem — poetyckość i to określonego, dość rozlew nego typu. Skąd ona i co z niej dalej w y n ik a w tw órczości K rasińskiego? Sam poeta udziela pomocy, gdy później k o m en tu je sw oje zain te resow anie Biblią, nie pozbaw ione m otyw ów estetycznych. Józef Andrzej Teslar w artyk u le o w pływ ie Biblii na K ra siń sk ie g o 7, cytow ał uryw ek listu do G aszyńskiego z 30 IV 1837: „i w p ro zie pew ien rodzaj ry tm u być może, w szystkie w schodnie języki poczuw ają się do takow ego. Pism o św. dziw ną m ow ą pisane, w niej razem się zeszły ry tm i niery tm . O w schodzie pierw szego słońca w Raju, ludzie ta k ą m ow ą w yrażać się m usieli: łączyli w tok jeden wolność prozy naszej i dźw ięk staroży tny ch w ierszy ”.
Dla spraw y Agaj-Hana w ażne jest w ydobycie zw rotu o „w szyst kich w schodnich języ kach” . R om antyczny T a tar b ył doskonałym pretekstem do w prow adzenia ro m an ty k i i egzotyki także w dzie dzinie składni. Później nadszedł czas innego zużytkow ania prozy poetyckiej i zainteresow ania in n y m i w aloram i Biblii.
Praca T eslara skupiła się w okół om aw iania tem atycznych raczej oraz ideow ych związków z Pism em św., choć niew ątp liw ie niezanalizow ane bliżej poczucie stylizacji także grało rolę przy ustalaniu przezeń stopnia zbliżenia. Na pierw szy plan w ysuw ają się pod ty m w zględem Nieb oska, Irydion, Nieboskiej K om edii część pierw sza, zwłaszcza Sen i T rzy myśli.
Sam fak t pojaw iania się przytoczeń w u stach postaci d ram a tu jest dość znaczący. W dodatku w Nieboskiej b y w ają to uzew nętrzn ienia postaw , hipostazy zasad i uczuć, przez k tóre przypo m ina się Eklezjasta:
Pankracy [...] „Jedno tylko prawo uznaję i przed niem kark sc h y lam — tem prawem świat bieży w coraz w yższe kręgi — ono jest zgubą waszą i wola teraz przez moje usta:
Zgrzybiali, robaczywi, pełni napoju i jadła, ustąpcie młodym, zgłod niałym i silnym ”. (III 73).
Irydion w ykorzy stu je także stylizację rzym ską z u rw anym
w prow adzeniem im iesłow ow ym o znaczeniu akcesoryjnym . Nie lęka się śm iałych przestaw ni i upodm iotow ania m ow y przy toczonej :
7 W p ły w Biblii na Zygm unta Krasińskiego, Kraków 1912, odb. z „Prze glądu Polskiego”, s. 12.
Werres: „lud napadł nas potem i : Sewerus niech żyje! — zewsząd huczało”. (III 261).
Ale d om inujący ton, uroczysty i spokojny patos nadaje w ięk szości przytoczeń poprzedzenie słowem m ów ienia, czasem w po staci im iesłow u przysłów kow ego:
„Runęli — w iódł ich Arystomachus, wołając: Rabujcie, morduj cie!” (III 265).
W yraźnie i bardziej konsekw entnie realizuje stylizację b iblijną w ielekroć przerab ian a Nieboskiej komedii część I, szczególnie zaś
Sen, w y dan y w końcu osobno. Przytoczeń tu m nóstwo, postaci
oglądane przez M łodzieńca i D antego w ten sposób im się prezen tu ją . W większości w ypadków kom entarz ze słowem m ówienia, lub dotyczący postaci, poprzedza przytoczenie. Dość często ve rb u m
dicendi w y stęp u je w postaci im iesłowow ej:
„Postać dotknęła powiek młodzieńca znikomym dłoni powiewem, m ówiąc: Przejrzyj — boć tu naprawdę w stęp do piekła na ziem i”. (V 201).
„Postać stanęła, pytając: M ówcie, czym w y i jakie im ię wasze?” (Tam że).
Po jaw ia się także in n y im iesłów tow arzyszący słowu m ówienia:
G łow ę kładąc na stopach widma, rzekło po cichu: Zmiłuj się nad nami! [...]” (V 208).
„[...] w znósłszy oczy w górę, westchnęło: Przeszłość n ie powróci [...]” (Tamże).
T rafia się paralelne, dw ójkow e uporządkow anie czasowmików przed przytoczeniem , czasow nika oznaczającego czynność akce- so ry jn ą i czasow nika m ów ienia: „w stał i rzek ł”, „odpiął ogrom ny diam en t i rz e k ł”, „siadł na jed ny m z tronów kupieckich i cichym głosem z a p y ta ł”.
Przytoczenia, p araleln e lub kontrastow e, często idą po sobie i słowo m ów ienia b y w a nie pow tarzane. Zwłaszcza kończąca zw ykle w ym ianę podsum ow ująca w ypow iedź by w a w prow adzana ty lko przez w skazanie nadaw cy: „A na to im blada postać” (201), „A cień m u na to ” (215), „W tedy cień” (216).
W arto zacytow ać b ib lijn e u k ształtow anie określenia głosu zasto sow ane jako w prow adzenie:
„On im płacę rozdając uczy ich, a głos jego piszczący i drgliwy, jak zgrzyt rylca po 'szklanym zwierciadle”. (V 202).
Porów naj w Legendzie:
(...) ukazała się postać w purpurze, która rzekła, a głos jej donośnym był bardzo”. (33? 276).
W Apokalipsie (I 15), nie w prow adzając jed n ak przytoczenia:
„A nogi jego podobne m osiądzowi jakoby w piecu rozpalonemu, a głos jego jako głos w iela w ód”.
W reszcie częste w ew nętrzne u kształtow anie przytoczenia, układ sym etrycznych intonacyjnie w ersetów , jak w e w prow adzonym poprzednim cytatem :
„Gdziekolwiek się wkradniecie, bądźcie uprzejmi i słodcy — w domu starożytnego pana sypcie dumie pochlebstwa — w domu ubogim przym i- lajcie się nędzy! Gdzie mąż nęka żonę, pocieszajcie ją — gdzie ojciec synom skąpi, pożyczcie im grosza!”.
I u tw ó r od m otta poczynając p rzesiąk n ięty Biblią, ściślej
Apokalipsą: Trzy m y śli pozostałe po ś. p. H e n r y k u Ligenzie.
Poprzedzający go w stęp M ielikowskiego także i w sty lu p rzy to czeń jest sarm acki. Jak o słowo m ów ienia pojaw ia się „ p ra w i” (s. 238, 239). W śród powodzi w trąceń p aren tety czn y ch naw et przytoczenie jest przerw ane jednym z nich:
„Tu mieszkał, na tem łóżku umarł, patrząc ;się W morze i na „Conca d’oro” (tak przezwali dolinę, iw której leży Palermo), a przed śm iercią sam widziałem jak pieczętow ał zwój papierów i zasuwał potem w głąb tej szafy (IV 242).
Oczywiście, w takim Śnie Cezary nie byłoby m ow y o niespo kojnych, przery w ających tok w ypow iedzi w trąceniach naw iaso wych.
W ierszow any S y n cieniów także zaw iera trz y przytoczenia w szystkie w prow adzone jakościowym i czasow nikam i m ów ienia „wołać”, „zaw ołać”.
W dw u Myślach prozą przytoczenie jest środkiem stylistycz nym o szczególnej wadze. Na tych, w sum ie trzy d ziestu jeden stronach d ru k u (16 + 15) znajd uje się osiem dziesiąt pięć p rzy toczeń (37 + 48).
W obu w ypadkach pow staje w rażenie stylizacji bib lijnej, inne jednak i odm iennym i osiągane środkam i.
Nie bez znaczenia może być rów nież źródło ’ te k s tu biblijnego, z którego K rasiński korzystał. W iem y o czytaniu przez poetę
P ism a św. po angielsku. C y taty — m otta, jak zaznaczył w ydaw ca, J a n Czubek, pochodzą z Biblii gdańskiej, oczywiście w ydanej w ro k u 1632 zgodnie z info rm acją na s. 269, a nie 1637 jak om ył kow o p o d ają p rzy p isy n a stro nach 247 i 253. W ujek w tłum acze niu ¡swoim szedł z um ysłu w iern ie za Wulgatą, starając się naw et 0 dokładność dosłow ną: ,,0 ile być mogło, o ile rzecz nasza polska dopuszczała, słowom od słowa przełożył, nic nie przydaw ając ani odm ieniając z P ism a św., a więcej w łasności słów greckich 1 łacińskich a niźli gładkości albo ozdobności słów polskich folgu ją c ” 8. Także jeśli idzie o to, co „rzecz polska dopuszczała”, szedł W ujek raczej za archaicznym zwyczajem językow ym . Przeciw nie już postępow anie da się zaobserw ow ać w przekładzie Biblii gdań
skiej. J e s t ona tłum aczona z tek stu hebrajskiego i greckiego,
z uw agą raczej na sens niż na dosłow ną dokładność, u n ik ając też zw rotów w yszłych z obiegu. O dbija się to n a niektórych spra w ach przytoczeniow ych. L ikw iduje się przykłady m ow y nieza leżnej ze spójnikiem upodrzędniającym , pow stałe z tłum aczenia łacińskiego quod, niew olniczo oddającego greckie hoti i odpo w iednie w yrazy heb rajsk ie i aram ejskie 9. Z resztą jeszcze w XVI w ieku m ogła im odpow iadać dokładnie analogiczna, całkiem chyba rodzim a konstru k cja. Porów najm y:
Apok. III 17. W ujek: Iż m ówisz żem jest bogaty i zbogacony,
a niczego nie potrzebuję, a nie wiesz iżeś nędzny i m izerny i ubogi i ślepy i nagi.
Biblia gd.: A lbow iem m ówisz: jestem bogaty i zbogaciaiem (...)
D ąbrow ski: M ówisz przecież: jestem bogaty i zaopatrzony (...)
Vulgata: Quid dicis: Quod dives sum, et locupletatus (...)
In n e przesunięcia m iędzy m ow ą zależną i niezależną:
A p o k . X 9. W ujek: I poszedłem do Anioła, m ówiąc mu, aby
m i dał książkę.
Biblia gd.: Y szedłem do A nyoła y rzekłem m u: Daj m i te
książeczki.
8 Przedmowa do Nowego Testam entu 1593, także w wydaniu W. T a- s z y c k i e g o , W y bór te k s tó w staropolskich XV I—XVIII wieku, Lwów 1929, s. 97.
9 Por. E. K i e.c k e r s, Z ur oratio rescta in den indogermanischen Sprachen, I, „Indogerm anische Forschungen”, 35 (1915) 1—93.
Dąbrowski: I poszedłem do Anioła, m ów iąc mu, aby m i dał księgę. (Vulg. u t daret m ih i librum).
Inne zm iany o w alorze stylistycznym rów nież: Apok. X 8. W ujek: I słyszałem głos z nieba zasię m ów iący ze m ną i rze- kący: Idź.
Biblia g d A głos któ rym słyszał z nieba zasię m ów ił ze m ną
i rzekł: Idź.
Apok. XI 1. W ujek: i rzeczomo m i: W stań. Biblia gd.: a A nyoł stan ął m ów iąc: W stań.
Także brak ostrego w yodrębnienia w ersetów w sta re j Biblii mógł w płynąć na obranie k ieru n k u ry tm izacji innego niż np. w Księgach Narodu i Pielgrzymstwa.
Wiadomo, że w Trzech m yślach zn ajd u je się naw iązanie głów nie do Apokalipsy, ulubionej zresztą le k tu ry poety. O dbija się to rów nież na stylizacji przytoczeniow ej, szczególnie w Śnie Ce
zary, gdzie blisko połowa przytoczeń (15) pow iązana jest z „gło
sem ” — także nie w prow adzając przytoczenia „głos daw ny, głos anielski (...) odezwał się gdzieś” na str. 267. Nie jest to p rak ty k a zupełnie obca także wczesnej tw órczości K rasińskiego, potem pojaw i się w Przedświcie, ale tu w y stęp u je w w yjątkow ym , celo w ym nagrom adzeniu. W szystkie przytoczenia m ają poprzedzający człon w prow adzający. W ystępuje też im iesłow ow a fo rm a v e rb u m
dicendi. Ja k jeździec A pokalipsy m a słow a n a szacie w ypisane,
tak i w Śnie Cezary pojaw ia się „n ap isan e” n a sztandarze (s. 255) i pod krzyżem (s. 259) słowo „N aród”. D rugi z ty ch przykładów jest w yjątko w y m w yłam aniem się z cudzysłowowego oznaczenia przytoczeń, któ re obow iązują w obu Myślach — jest oznaczony kursyw ą. Ta zasada zresztą nie obow iązuje Przedm ow y — tam spotykam y przytoczenia rozpoczynane przez m yślnik a linea. Ten k o n trast tłu m aczy się funkcjonalnie: przytoczenie cudzysłowow e nie tak się w yo dręb nia jako sam odzielna cząstka tekstu, pozostaje inform acją, co m ianow icie mówi dana postać. N atom iast p rzyto czenie „m yślnikow e” m a raczej b y t bardziej sam odzielny i w p ro wadzenie go m a c h a ra k te r rzeczyw istego „członu przystaw io nego” 10. W Myślach idzie przecież o prezen tację postaci, sym boli
10 Por. Z. K l e m e n s i e w i c z , Z arys składni polskiej, W arsza w a 1957, s. 104.
pew n ych g ru p i postaw . G dy zaś idzie o nieokreśloność m ówią cego, bardziej harm onizu je z całością przedstaw ienie go jako „głosu”.
In n a jest dom inanta Legendy. W praw dzie różnych postaci słow a „głos” jest osiem, dw a razy jeszcze dochodzi „jęk ”, ale nie odnoszą się one do jakiegoś jednego podm iotu-głosu. Trzy razy „głos”, dw a razy „ ję k ” w y stę p u ją w fun kcji podm iotu członu w prow adzającego przytoczenie, poza ty m „głos” raz w funkcji dopełnienia, do którego przytoczenie jest apozycją, raz jako do pełnienie, od którego rozw ija się względne zdanie w prowadzające, trz y razy jako człon okolicznika sposobu (znów się odezwali cichym głosem itp.). N ajw ięcej jed nak rzadko reprezentow anych w Śnie Cezary czasow ników określających funkcję m ówienia (pytać, odrzec, odeprzeć). W sum ie w y stępują szesnaście razy, a w ięc w trzeciej części obecnych w utw orze przytoczeń. Bo też
Legenda przedstaw ia k o n fron tację różnych postaw : narrato ra, po
chodu szlachty, pielgrzym ów , ludu rzym skiego, postaci m istycz nych. Po niejasn y m w ysłuchiw aniu tajem niczego głosu w Śnie
Cezary n astęp u je tera z pow olne dochodzenie zdarzeń oraz ich
sensu. Sporo też, w sum ie dziesięć, przykładów na jakościowe czasow niki m ów ienia: krzyczeć, wołać. Pierw szy z nich w yraża w zburzenie tłu m u , drugi zazwyczaj uroczystą powagę zdarzeń, gdy np. papież „zaw ołał głosem ogrom nym ” (s. 279). Raczej spo kojne, rzeczowe przem aw ianie przypisane jest szlachcie polskiej. Raz tylko, gdy tłu m „krzy k n ął w ściekle”, w y stępuje jeden ze szlachty „w ołając” (s. 278), d ru g i raz, gdy znów lud „krzyknął: U ciek ajm y ”, Polacy d e k la ru ją sw oje bohaterstw o, gdy „zawołali razem : Nie opuścim tego sta rc a (...)” (s. 281).
Raz, w ew n ątrz obszerniejszego przytoczenia słów tłum u pielgrzym ów pojaw ia się przytoczenie słów anioła z w prow adze niem w trąconym :
„W zbił się w ielki jęk tłum u, odpow iadając im: „A m en”. Ten sam anioł kazał nam dom y porzucić — głos jego rósł nocą nad nam i w pow ietrzu i nie d aw ał zasnąć. — „Dni onych — mówił — C h ry stu s raz o statn i narodzi się u grobu P iotra, a odtąd rodzić się już ani um ierać nie będzie na ziem i” . IV 273.
W tejże m ow ie pielgrzym ów znajdu je się m iejsce tek stu do m agające się k o n iek tu ry in terp u n k cy jn ej. Zarów no w yraz „A m en”
jak i opowiadanie o aniele i cytow anie jego słów pależą do m ow y tłum u pielgrzym ów. Zam knięcie cudzysłow u po „A m en” jest zgodne z tekstem w y dan ia z roku 1840 (s. 46), nie w iem , jak spraw a w ygląda w autografie. Je d n ak o tw a rty przed „A m en” cu dzysłów został chyba zam knięty „dla po rząd k u ” zaraz przed pierw szym m yślnikiem , bo niedługo otw ierał się cudzysłów nowy, obejm ujący słowa anioła. Oczywiście, w łaściw e zam knięcie p ierw szego cudzysłowu pow inno następow ać rów nocześnie z zam knię ciem drugiego, po słow ach „na ziem i” .
Również w Przedświcie pojaw ia się trz y k ro tn ie w prow adze nie przytoczenia z użyciem w yrazu „głos” : „U słyszałem głos gro bow y” (IV 339), „słyszałem głos, co w oła w w iecznem nieb ie” (IV 354), „I w piorunach tw ego głosu: „św iatło stań się!” — śród chaosu. Z prochów stały się — prom ienie!” (IV 361). W przedm o w ie pojaw iają się archaiczne w prow adzenia z zaim kow ym odpo w iednikiem : „pow tarzać codzień te słow a” (IV 310), „Ju ż w tych w yrazach” (IV 313).
Po młodzieńczej skłonności do efektów , poprzez o rientalną stylizację Agaj-Hana, bib lijna stylizacja przytoczeniow a sta je się coraz bardziej dom inująca w późniejszej twórczości K rasińskiego. J e j w ykorzystaniu i przetw orzeniu, jej u m iejętn em u sk o ntrasto- w aniu z taką np. Przedmową M ielikowskiego zaw dzięczam y w iele elem entów po dziś żyw ych i akty w ny ch estetycznie.