STUDIA POLONIJNE T. 30. Lublin 2009
KS. JÓZEF SZYMAN´SKI
KRONIKA DZIAĐALNOS´CI INSTYTUTU BADAN´ NAD POLONI ˛A I DUSZPASTERSTWEM POLONIJNYM KUL
ZA ROK 2008
I. SKĐAD PERSONALNY INSTYTUTU
W 2008 r. Instytut Polonijny pracowađ w naste˛puj ˛acym skđadzie: dyrektor – dr hab. Tomasz Panfil prof. KUL. Adiunkci naukowi: dr Witalij Rosowski, dr Paweđ Sieradzki, ks. dr Józef Szyman´ski; asystent: ks. mgr lic. Sđawomir Zych.
II. WYSTAWA
Nasze zwi ˛azki z Now ˛a Zelandi ˛a i wiedza o Polakach przebywaj ˛acych i z˙yj ˛a-cych, w przeszđos´ci i teraz, w tym odlegđym zak ˛atku s´wiata, s ˛a dos´c´ ograniczo-ne. Okazj ˛a do ich wzbogacenia byđa wspóđorganizowana wraz z Ambasad ˛a Nowej Zelandii w Warszawie, w dniach 9-25 stycznia 2009 r., w hollu Colle-gium Norwidianum wystawa Na kon´cu s´wiata – At the End of the Word Ŧ Emigracja z Polski do Nowej Zelandii. Ekspozycja, ukazuj ˛aca mađo znane losy Polaków, szcze˛s´liwie zawine˛đa z Gdan´ska do Lublina, na Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawđa II. Jej zorganizowanie byđo w gđównej mierze zasđug ˛a Ambasady Nowej Zelandii w Polsce, która scaliđa ekspozycje z kilku muzeów nowozelandzkich i sprowadziđa je do naszego kraju. W uroczystos´ci jej otwar-Ks. dr JÓZEFSZYMAN´SKI– Instytut Badan´ nad Poloni ˛a i Duszpasterstwem Polonijnym KUL; 20-950 Lublin, Al. Racđawickie 14, tel. 081 445-30-92; e-mail: instpol@kul.lublin.pl
cia wraz z gospodarzami uczelni wzi ˛ađ udziađ Ambasador Nowej Zelandii Phi-lip Griffiths. Otwarciu wystawy towarzyszyđo duz˙e zainteresowanie ze strony profesorów i studentów uczelni oraz mieszkan´ców miasta. Z Lublina wystawa pojechađa jeszcze do Krakowa na Uniwersytet Jagiellon´ski.
Now ˛a Zelandie˛ zamieszkuje ponad 4 miliony ludnos´ci (4.165 tys. wg stanu z grudnia 2006 r.). Skđad etniczny kraju: osadnicy europejscy, ze zdecydowa-n ˛a przewag ˛a osób pochodzezdecydowa-nia brytyjskiego – stazdecydowa-nowi ˛a ok. 80% ludzdecydowa-nos´ci, Maorysi, rdzenna ludnos´c´ Nowej Zelandii – 10%, oraz Polinezyjczycy z Oceanii (gđównie z Samoa) i Azjaci (đ ˛acznie ok. 10%).
Nowa Zelandia sw ˛a wspóđczesn ˛a nazwe˛ zawdzie˛cza holenderskiemu pod-róz˙nikowi i odkrywcy A. Tasmanowi oraz holenderskim kartografom. Odkryty l ˛ad zostađ przez nich nazwany Nova Zeelandia, na pami ˛atke˛ Zeelandii, jednej z holenderskich prowincji. Odkrycie Tasmana miađo miejsce 13 grudnia 1642 r., w trakcie jego pierwszej ekspedycji po pođudniowym Pacyfiku. Przy próbie wysadzenia zađogi na brzeg jedna z đodzi zostađa zaatakowana przez tubylców i w konsekwencji s´mierc´ poniosđo czterech czđonków zađogi. Z tego wzgle˛du kolonizacja wysp zacze˛đa sie˛ 127 lat póz´niej. Nowa Zelandia zostađa ponownie odkryta przez brytyjskiego podróz˙nika i badacza Jamesa Cooka w 1769 r. Dochodziđo wówczas do cze˛stych konfliktów mie˛dzy Maorysami a brytyjskimi kolonizatorami. Porozumienie pomie˛dzy 500 przywódcami mao-ryskich plemion a reprezentacj ˛a brytyjskiej korony podpisano 6 lutego 1840 r. Podpisanie porozumienia nie zakon´czyđo jednak sporów mie˛dzy Maorysami a Europejczykami. Dochodziđo mie˛dzy nimi do wielu zbrojnych potyczek, które w drugiej pođowie XIX wieku przeksztađciđy sie˛ w dwie krwawe wojny przegrane przez Maorysów.
Historia Polaków w Nowej Zelandii rozpoczyna sie˛ w roku 1772, kiedy to kapitan James Cook odbyđ swoj ˛a drug ˛a wyprawe˛ do Nowej Zelandii na statku HMS Resolution. W podróz˙y tej towarzyszyđo mu dwóch polskich botaników: Jan Rajnold Forster, którego matka byđa Polk ˛a, i jego syn Jan Jerzy Adam Forster. Kolejnym rodakiem, który trafiđ do Nowej Zelandii, byđ pochodz ˛acy z Augustowa Edward Fergus (1803-1853). Innym znanym Pola-kiem, który w 1839 r. odwiedziđ Now ˛a Zelandie˛, byđ Edmund Strzelecki. W drodze z Tahiti do Australii spe˛dziđ on 3 miesi ˛ace w Hokianga i w Bay of Islands. W latach 1864-1865 przebywađ w Auckland pisarz i podróz˙nik Sygurd Wis´niowski.
W Nowej Zelandii byli równiez˙: podróz˙nik Stefan Pawlicki w 1858 r.; podróz˙nik i etnograf Jan Stanisđaw Kubary w 1875 r.; hr. Wđadysđaw Zamoy-ski w 1881 r.; malarz Aleksander Laszenko w 1904 r.; podróz˙nik Ryszard Bđotnicki w 1912 r.; etnolog, antropolog spođeczny i socjolog Bronisđaw
Malinowski. 5 listopada 1936 r. do portu w Auckland na jachcie „Farys” wpđyn ˛ađ znany z˙eglarz polski Erwin Weber.
U schyđku XIX wieku symbolem emigracyjnej Polski byđ w Dunedin i Otago ksi ˛az˙e˛ Alojzy Lubecki, powstaniec listopadowy, zmarđ w 1863 r. w Dunedin. Najbardziej znanymi polskimi poszukiwaczami zđota w Nowej Zelandii byli Michađ Kassyusz Ŧ wspóđzađoz˙yciel miasta Hokitika, wđas´ciciel hotelu „Duke of Edinburgh” oraz teatru (zm. w Poznaniu w 1891 r.) i Samuel Edward Szremski – przewodnicz ˛acy komitetu budowy gimnazjum w Waitaki, w 1871 r. burmistrz Oamaru, w latach 1876-1885 poseđ do Izby Reprezentantów, a naste˛pnie Rady Ustawodawczej Ŧ izby wyz˙szej parlamentu (zm. w 1902 r.).
Emigracja polska do Nowej Zelandii zostađa zapocz ˛atkowana w 1872 r. Liczba Polaków, którzy osiedlili sie˛ w tym kraju w XIX i XX wieku, jest nieznana. Przybywaj ˛acy w tym czasie do Nowej Zelandii osadnicy bardzo rzadko byli uznawani za Polaków. Z uwagi na sytuacje˛ ówczesnej Polski podzielonej pomie˛dzy Rosje˛, Prusy i Austrie˛, w oficjalnych zapisach byli klasyfikowani zazwyczaj jako Niemcy, Rosjanie lub Austriacy, czasami jako Prusacy i tylko bardzo rzadko jako niemieccy albo rosyjscy Polacy.
Najcze˛s´ciej osiedlali sie˛ w rejonie Dunedin – w Greytown (dzis´ Allanton) i Warhola, na zachodnim wybrzez˙u Wyspy Pođudniowej. W 1876 r. grupa emigrantów polskich osiedliđa sie˛ najpierw w Wellington, a potem w Ingle-wood na Wyspie Póđnocnej. Wedđug ocen historyka Polonii nowozelandzkiej J. W. Pobóg-Jaworskiego (History of the Polish settlers in New Zealand, CHZ – Ars Polona – Warszawa 1990) w latach 1872-1883 do Nowej Zelandii przybyđo ok. 1000 emigrantów polskich, gđównie z zaboru pruskiego. Wobec ograniczenia napđywu emigrantów polskich przez wđadze nowozelandzkie, do 1914 r. przybyđo ich do „kraju kiwi” juz˙ tylko 500.
Najpeđniej stan i sytuacje˛ Polaków w Nowej Zelandii pod koniec XIX wieku oddaje list przesđany przez Antoniego Potroza do redakcji „Misji Kato-lickich” i opublikowany na jej đamach1.
Midhirst, d. 26/8 1898 r.2
N[iech]. B[e˛dzie]. P[ochwalony]. J[ezus]. Chr[ystus].
Ojcze Wielebny! My mieszkamy kaz˙dy na swoim gruncie, kupilis´my sobie las, wycieli, wypalili, zasiali trawe˛ i budynki wystawili z naszego drzewa, dachy mamy przykryte z˙elaznymi blachami. Nie wszyscy mamy równe budynki. Jedni maj ˛a z
1
Polacy w Nowej Zelandyi, „Missye Katolickie” 1(1899), s. 16-19. 2 Tekst z zachowaniem oryginalnego stylu, skđadni i ortografii.
3-ma izbami, drudzy z 4-ma lub 5-ma, tak samo i z rol ˛a. Jedni maj ˛a 70, drudzy 100 a nawet 200 morgów. Wielkos´c´ tutejszego morga (akra) jest 100 keđ dđugos´ci, 1 keđ szerokos´ci. Keđa równa sie˛ 66 stopom. Nie wszyscy mieszkamy w jednem miejscu, ani w jednej wsi tak jak w Prusach Zachodnich. Tu jest inny zwyczaj. Droga ci ˛agnie sie˛ obok kolei i co dwie lub trzy mile angielskie znajduje sie˛ mađa stacya. Moz˙na tam wsiadac´ i wysiadac´ kiedy sie˛ komu podoba. Od gđównej drogi prowadza z obydwu stron mniejsze drogi, kaz˙da z nich ma swoje nazwisko. My mieszkamy rozrzuceni przy tych drogach. Przy jednej i tej samej drodze ledwie kilku nas miesz-ka razem Polaków pomie˛dzy protestantami. W naszym powiecie Maorysów nie ma z˙adnych.
Co do naszych robót, to ci co maj ˛a role˛, oddaj ˛a sie˛ jej uprawie, korczuj ˛a lasy ogradzaj ˛a zagrody i dogl ˛adaj ˛a swego bydđa. Ci co roli nie maj ˛a ani pienie˛dzy, musz ˛a szukac´ roboty dos´c´ daleko od domu. Pracuj ˛a okođo lasu dróg, niektórzy w pasiekach, gdyz˙ u nas duz˙o jest pszczóđ.
Robotnicy wynajmuj ˛a sie˛ na dnie lub na tygodnie. Dzienna robota pđaci sie˛ po 7 do 8 szylingów, tygodniowa 25 do 30 szylingów (1 szyling = 1 koronie i 17 helle-rom, czyli 1 marce).
Na naszych rolach najcze˛s´ciej zajmujemy sie˛ hodowl ˛a bydđa. Przecie˛tnie mamy po 20 do 40 sztuk krów dojnych, i 2 lub 3 koniki pod wierch lub do wozu.
Utworzylis´my sobie spóđki rolnicze z kompanii 100 do 200 fermerów rozmaitej pđci i narodowos´ci, wie˛c zđoz˙on ˛a z Polaków, Irlandczyków, Anglików i Niemców. Co rano wozimy mleko krów naszych do faktoryi [spóđdzielni] spóđki rolniczej, gdzie maszyn ˛a oddziela sie˛ s´mietane˛ od mleka. Naste˛pnie ze s´mietany wyrabia sie˛ masđo i wysyđa do Anglii, zk ˛ad otrzymujemy za nie zapđate˛ odpowiedni ˛a do londyn´skiego targu. Gdy mleko przejdzie przez maszyne˛, kaz˙dy swoje zabiera do domu i poimy niem ciele˛ta. Gdy ciele˛ta s ˛a odpojone, karmimy niem s´winie. Z tego wie˛c mleka jest cađe gđówne nasze utrzymanie.
W kaz˙dej faktoryi mamy 9 urze˛dników i 2 sekretarzy. Ci urze˛dnicy s ˛a wybierani raz do roku przez cađ ˛a kompanie˛, przez ogólne gđosowanie. Gdyby urze˛dnik byđ niesprawiedliwy, to go wyrzucamy, a nowego wybieramy. Ci urze˛dnicy sprawuj ˛a swój urz ˛ad bezpđatnie, tylko sekretarzom pđacimy rocznie: pierwszemu 175 funtów sterlingów, drugiemu 150 funt. sterlingów. Naturalnie, z˙e koszta utrzymania robotni-ków zaje˛tych w faktoryach i niektóre ich wydatki sami ponosimy.
Za s´mietanke˛ pđac ˛a nam co miesi ˛ac stosownie do ilos´ci i tđustos´ci mleka. W zeszđym roku od 21 krów miađem dochodu za mleko 115 funt. sterlingów, a za ciele˛ta, które sprzedađem 10 funt. sterl. (1 funt sterling = okođo 12 zđr.), t.j. dochodu okođo 1500 zđr.
Prócz ogrodowych jarzyn, w lecie musimy kupowac´ mie˛so od rzez´nika, w zimie mamy swoje. Kupujemy dlatego w lecie, poniewaz˙ trudno nam uchronic´ je od zepsucia. Kos´ciođy mamy obsđugiwane przez ksie˛z˙y angielskich. Najwie˛ksza liczba Polaków jest w dwu parafiach, t. j. w Stratford i Inglewood. W Stratford Parapieju jest nas Polaków 63 z˙onatych, a 129 mđodziez˙y i dzieci. Reszta mieszkan´ców Parapiejów s ˛a Irlandczycy. Najpierw zbudowalis´my budynek 30 stóp dđugos´ci 20 szerokos´ci, który nam sđuz˙yđ za kos´cióđ i za szkođe˛. Póz´niej okazađ sie˛ za szczupđym, wie˛c za porad ˛a ksie˛z˙y zbudowalis´my nowy kos´cióđ. Stary budynek zamienilis´my na konwikt,
przybu-dowawszy kuchnie i sypialnie˛. Z pocz ˛atku mielis´my tu nauczycielke˛, teraz mamy az˙ 4 zakonnice, bo dzieci szkolnych przybywa coraz wie˛cej. Do naszej szkođy nawet protestanci posyđaj ˛a swoje dzieci. Rz ˛ad nic nam katolikom nie dopomaga. Tylko nasze dzieci mog ˛a bezpđatnie jez´dzic´ kolej ˛a do szkođy. Co 3 miesi ˛ace proboszcz musi wystarac´ sie˛ o wolny bilet dla kaz˙dego dziecka.
Nasz Wellington´ski arcybiskup X. Franciszek Redwood, stale mieszkaj ˛acy w Wel-lingtonie (na póđnocnej wyspie Nowej Zelandii), umys´lnie do nas przybyđ w d. 25 lu-tego 1894 r., aby pos´wie˛cic´ kamien´ fundamentu kos´ciođa. W tym samym roku kos´-cióđ byđ juz˙ ukon´czony, z czego wielk ˛a mielis´my rados´c´, zwđaszcza na pierwsz ˛a uroczystos´c´ przybyli dwaj missyonarze i mieli u nas 14 dni missye.
Bardzo pie˛knie wszystko byđo urz ˛adzone, ale cóz˙ my biedni Polacy moz˙emy skorzystac´, oczy i uszy roztwarzalis´my jak najszerzej, lecz bardzo mađo moglis´my zrozumiec´; zwđaszcza ci, co w zeszđym roku tutaj przybyli, zgođa nic nie rozumieli. Gdym z kos´ciođa wychodziđ uz˙alađem sie˛ przed moj ˛a z˙on ˛a, z˙e takich missyi jak w naszych stronach to juz˙ prawdopodobnie nie uz˙yjemy, chyba z˙e moz˙e Pan Jezus zmiđuje sie˛ nad nami i zeszle nam Ojca i duszy naszej pocieszyciela.
W pierwsz ˛a niedziele˛ Adwentu przybyđ znowu nasz Wielebny Xi ˛adz Arcybiskup i odbyđa sie˛ uroczystos´c´ pos´wie˛cenia kos´ciođa. Na drugi rok (1895) sam Wielebny X. Arcybiskup odbywađ missye˛ w cađej swojej archidiecezji. W naszym kos´ciele przebyđ dwie niedziele i nas Polaków, co troche˛ mogli sie˛ wytđumaczyc´ powođađ do spowiedzi. Dđugos´c´ naszego kos´ciođa wynosi 80 stóp i 30 stóp szerokos´ci. Mamy w nim chór i mađe organy, które sprawilis´my za 50 funtów sterlingów (okođo 600 zđr.), 24 đawek, kaz˙da na 4 osoby, i 15 na 8 osób. Zđoz˙ylis´my sie˛ tez˙ na ubiory kos´cielne, t.j. na ornaty, kape˛, na monstrancye˛, kielich i puszke˛. Tak nam Pan Bóg pomaga, z˙e tylko nam brak ksie˛dza wđasnego. Lecz w krótkim czasie mamy go dostac´. Dotychczas z New-Plymouth przybywa do nas ksi ˛adz w sobote˛, a w niedziele˛ ma dwie Msze s´w.: pierwsz ˛a o godzi-nie 830, drug ˛a o godz. 1100; wieczorem zas´ o godz. 730 daje nam bđogosđawien´stwo
Najs´wie˛tszym Sakramentem. W poniedziađek Msza s´w. o godz. 700.
W kaz˙d ˛a niedziele˛ moz˙emy Mszy s´w. wysđuchac´, bo kaz˙dy maj ˛ac swój wózek ikonie moz˙e zabrac´ ze sob ˛a cađ ˛a rodzine˛. Musze˛ jednak Wielebnemu Ojcu wyznac´, z˙e i mie˛dzy Polakami s ˛a juz˙ tacy co zaniedbali kos´cióđ, a szczególnie Spowiedz´ s´w. i pozwalaj ˛a rodzice dzieciom zawierac´ zwi ˛azki mađz˙en´skie z protestantami. Z jedn ˛a rodzin ˛a zaszđo cos´ prawie dziwnego: ojciec z matk ˛a nie umiej ˛a po angielsku, a ich dzieci nie umiej ˛a po polsku.
Z kolonii parapiejskiej Inglewood do Stratford jest 14 mil angielskich kolej ˛a z˙elazn ˛a lub wozem. W Parapieju Inglewood jest Polaków z˙onatych 70 i 147 mđodzie-z˙y i dzieci, reszta ludnos´ci to s ˛a Szwajcary i kilku Irlandczyków. Kos´cióđ maj ˛a mađy i do upadku pochylony. Ten sam ksi ˛adz, który zaj ˛ađ sie˛ zbieraniem skđadek na kos´-cióđ w Stratford, to samo zrobiđ w Inglewood. Wybrađ z Parapiejów 6 osób do pomo-cy i poczeli zbierac´ skđadki. Maj ˛a w Bogu nadzieje˛, z˙e jeszcze w tym roku rozpocz-n ˛a budowe˛ kos´ciođa. Szkođy katolickiej rozpocz-nie maja z˙adrozpocz-nej; dzieci posyđaj ˛a do protestarozpocz-n- protestan-ckiej, a tylko dwie rodziny posyđaj ˛a swe dzieci do katolickiej szkođy w Stratfordzie. W inglewoodzkim kos´ciele tylko co drug ˛a niedziele˛ odprawia sie˛ jedna Msza s´w. Kapđan odprawiaj ˛acy Msze˛ s´w. w New-Pleymouth, jedzie konno lub wozem 12 mil angielskich dla odprawienia drugiej Mszy s´w. w Inglewood.
New-Pleymouth jest gđównym miastem prowincyi Taranaki. Jest tam wszystkiego dwu ksie˛z˙y na 3 parafie. Co niedzieli kolejno dojez˙dz˙aj ˛a ci ksie˛z˙a do Stratfordu.
Stađych dochodów ksie˛z˙a tutaj nie maj ˛a, tylko od swoich wiernych otrzymuj ˛a ofia-ry. Co roku na Boz˙e Narodzenie, okođo drzwi jest ustawiony stolik i ksi ˛adz wyznacza jednego z parafian, aby zapisywađ imiona i nazwiska tych ludzi, co zđoz˙ ˛a ofiare˛ na tym stoliku, i ile który zđoz˙yđ. Po 3 lub 4 niedzielach, ksi ˛adz czyta gđos´no w kos´ciele imie˛ i nazwisko ofiarodawcy. Uboz˙si daj ˛a po 5 do 19 szylingów, bogatsi po jednym funcie lub po dwa funty sterlingów. Tak samo dzieje sie˛ w uroczystos´ci Wielkanocne.
Gdy prosimy o odprawienie Mszy s´w. skđadamy w ofierze 5 szylingów, za s´luby mađz˙en´skie 5 funtów sterlingów. Jez˙eli kto umrze daleko od kos´ciođa, ksi ˛adz przyby-wa do domu zmarđego i tam odprawiwszy nad nim Msze s´w., odmawia nad nim modlitwy. Po pođudniu bardzo pos´piesznie idzie sie˛ do grobu. Nam Polakom bardzo jest przykro, z˙e przy pogrzebach tutejszych nie uz˙ywaj ˛a ani krzyz˙a ani chor ˛agwi, i niema nawet z˙adnego s´piewu. Kođo bram cmentarza ksi ˛adz bierze tylko czarn ˛a stuđe˛, i towarzyszy umarđemu do grobu. Gdy trumne˛ postawi ˛a, ksi ˛adz wydobe˛dzie z kiesze-ni flaszeczke˛ z wod ˛a s´wie˛con ˛a, pos´wie˛ci grób i czyta nad umarđym po đacikiesze-nie. Druga rzecz bardzo dla nas smutna, z˙e cmentarz sđuz˙y dla wszystkich, t.j. dla katolików, protestantów, z˙ydów i pogan. Wszystkie groby s ˛a pomieszane, tylko ta róz˙nica, z˙e katolickie s ˛a pos´wiecone.
Wielebny Ojcze! O wszystkich Polakach w Nowej Zelandyi nie moge˛ dokđadnie powiedziec´, bo s ˛a po cađej wyspie rozrzuceni. Wiem na pewno, z˙e prócz tych, o któ-rych napisađem, jest jeszcze 16 polskich rodzin kođo Wellingtonu w Masterton. Na pođudniowej wyspie Nowej Zelandyi w Hotykita 7 rodzin, kođo Christchurch 40 rodzin polskich. Dokđadnie nie wiem, z czego z˙yj ˛a.
Zapytujemy Najprzewielebniejszego Ojca o jedn ˛a bardzo waz˙n ˛a rzecz. Jest tu kilka takich, co chodz ˛a regularnie do Spowiedzi i do Komunii s´w., a z˙adnego grze-chu wyznac´ nie mog ˛a, bo ani oni nie znaj ˛a sđówka po angielsku, ani kapđan nic nie rozumie po polsku.
Przyszli oni do mnie i tak powiedzieli: pisz bracie do naszych Najwielebniejszych Ojców w tej sprawie, Oni nam doradz ˛a. Prosze˛ Wielebnego Ojca odpowiedziec´ na to zapytanie. Prosimy tez˙ napisac´, czyby byđo moz˙liwe, az˙ebys´my przed s´mierci ˛a mogli odbyc´ choc´ jedn ˛a spowiedz´!
Wielebny Ojcze! My tutejszych ksie˛z˙y miđujemy i za usđugi ile moz˙nos´ci im dajem. Ale nam bezustannie marzy sie˛ w gđowie o naszych ksie˛z˙ach, o naszym kochanym polskim je˛zyku. Tutejsi ksie˛z˙a nas chwal ˛a, z˙e polscy ludzie s ˛a dobrzy katolicy. Nawet sam Wielebny X. Arcybiskup to mówiđ i nieraz radby byđ z nami wdac´ sie˛ w rozmowe˛, ale nasz je˛zyk mu to utrudniađ.
Przepraszam Wielebnego Ojca i prosze˛ o przebaczenie za ten list dla mnie pros-taczka. A jes´liby cos´ brakđo do wiadomos´ci, jakich Ojciec pragn ˛ađ, to gotów jestem uzupeđnic´. W tym lis´cie nic kđamliwego sie˛ nie znajduje. Na moje potwierdzenie podaje˛ czterech s´wiadków.
Antoni Potroz Potwierdzam:
August Neustrowski, Augustyn Uhlenberg, Józef Fabich, Michađ Dodzin´ski.
W 1921 r. w Nowej Zelandii (wg danych uzyskanych na podstawie spisu ludnos´ci z 1921 r.) mieszkađo 399 osób urodzonych w Polsce (109 Ŧ w Wel-lington, 82 Ŧ w Taranaki, 71 Ŧ w Auckland, 53 Ŧ w Otago, 30 Ŧ w Canter-bury) i 1620 osób z polskich rodziców. W kolejnych latach 1921-1945 przy-byđo z Polski do Nowej Zelandii ok. 650 osób, gđównie Z˙ydów. Kolejny spis, przeprowadzony w 1936 r., wykazađ juz˙ tylko 211 Polaków, z których 99 mieszkađo w Wellington, a 41 w Auckland.
Pozbawieni polskich ksie˛z˙y, organizacji i szkóđ, Polacy ulegali szybkiej asymilacji. Paradoksalnie, dopiero wybuch II wojny s´wiatowej, upadek pan´-stwa polskiego w 1939 r. i przychylny stosunek Nowozelandczyków (do spraw polskich) przyczyniđy sie˛ do zjednoczenia i zmobilizowania nielicznej Polonii nowozelandzkiej na rzecz sprawy polskiej. Powođano wówczas w Wellington, w 1941 r., Stowarzyszenie Polaków, maj ˛ace na celu spopulary-zowanie ws´ród Nowozelandczyków pomocy polskim ofiarom wojennym i jen´-com oraz z˙ođnierzom na Bliskim Wschodzie.
Wychodz ˛ace ze Zwi ˛azku Sowieckiego, w 1942 r., Wojsko Polskie gen. Wđadysđawa Andersa wyprowadziđo kilkanas´cie tysie˛cy sierot, dla których zorganizowano opieke˛ w obozach w Persji (Iranie), Indiach, na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Byđy to w wie˛kszos´ci polskie sieroty, które utraciđy swoich rodziców po ich deportacji do rosyjskich wie˛zien´ i obozów pracy. Ówczesny Rz ˛ad Polski w Londynie zwróciđ sie˛ do konsulatów polskich w Po-đudniowej Afryce, Meksyku, Stanach Zjednoczonych i Nowej Zelandii o pod-je˛cie dziađan´ umoz˙liwiaj ˛acych zaproszenie dzieci polskich do tych krajów.
Losem tych dzieci zainteresowano rz ˛ad Nowej Zelandii, premiera Petera Frasera, który wyraziđ zgode˛ na zaopiekowanie sie˛ do czasu zakon´czenia wojny kilkuset polskimi sierotami, które wczes´niej przebywađy w Persji (w Isfahanie). W odpowiedzi, w dniu 1 listopada 1944 r. 732 dzieci i 105 osób personelu, w tym 52 matki, amerykan´skim okre˛tem „General Randal” przypđyne˛đo do Wellingtonu w nadziei, z˙e po zakon´czeniu wojny wróc ˛a do Polski. Dzieci z Pahiatua w rzeczywistos´ci nie byđy imigrantami. Dla nich obóz w Pahiatua byđ ich mađ ˛a Polsk ˛a. Byli gos´c´mi Rz ˛adu Nowej Zelandii, zaproszonymi na krótki czas. S ˛adzono, z˙e wróc ˛a do Polski, sk ˛ad pochodziđy, ta cze˛s´c´ naszej Ojczyzny zostađa jednak wđ ˛aczona do ZSRR, nie miađy wie˛c dok ˛ad wracac´. Ich domy i cađy dobytek skonfiskowano, ich rodziny pomordo-wano lub wywieziono w gđ ˛ab Rosji. Rz ˛ad Nowej Zelandii udzieliđ tym dzie-ciom prawa stađego pobytu.
Kiedy w roku 1945 Polska zostađa wđ ˛aczona do sfery wpđywów sowiec-kich, rz ˛ad nowozelandzki dađ dzieciom i dorosđym do wyboru pozostanie
w Nowej Zelandii lub powrót do Polski. Z 834 uchodz´ców jedynie 45 osób dorosđych i dzieci postanowiđo powrócic´ do Polski.
Obóz zostađ ostatecznie rozwi ˛azany 3 lutego 1949 r. 40 najmđodszych dziewczynek przewieziono do bursy prowadzonej przez siostry urszulanki, i 40 najmđodszych chđopców do bursy w Hawera. Obie grupy ucze˛szczađy do szkóđ nowozelandzkich, ucz ˛ac sie˛ je˛zyka polskiego w bursie.
W kolejnych latach po zakon´czeniu II wojny s´wiatowej zezwolono takz˙e na przyjazd z Wielkiej Brytanii byđym z˙ođnierzom Polskich Siđ Zbrojnych na Zachodzie, przybyđo ok. 250 (wraz z rodzinami). W latach 1949-1952 przy-byđo do Nowej Zelandii ok. 850 Polaków z obozów w Niemczech i Austrii, zorganizowanych dla tzw. displaced persons (DP), z których pođowe˛ stanowili byli z˙ođnierze Wojska Polskiego – wie˛z´niowie niemieckich obozów jeniec-kich. Przyjez˙dz˙ali oni do Nowej Zelandii na obowi ˛azkowe dwuletnie kontrak-ty. Póz´niej, do kon´ca lat siedemdziesi ˛atych XX wieku, do Nowej Zelandii w róz˙ny sposób przyjechađo ok. 1000 Polaków.
W latach siedemdziesi ˛atych XX wieku, w wyniku kryzysu polityczno--gospodarczego w PRL, Polske˛ opus´ciđo wiele tysie˛cy naszych rodaków. W roku 1981 rz ˛ad nowozelandzki udzieliđ specjalnego pozwolenia na przyje˛-cie trzech 100-osobowych grup Polaków z austriackiego obozu dla uchodz´-ców. Tym sposobem w latach 1981-1983 Nowa Zelandia przyje˛đa 320 Pola-ków. W kolejnych latach 1982-1998 az˙ 1333 Polaków z emigracji postsolidar-nos´ciowej otrzymađo prawo stađego pobytu w Nowej Zelandii. W roku 1990 w Auckland, najwie˛kszym mies´cie Nowej Zelandii, mieszkađo ok. 500 Pola-ków. Spis powszechny przeprowadzony w Nowej Zelandii w 1996 r. wykazađ 3222 osoby przyznaj ˛ace sie˛ do polskiego pochodzenia.
W sumie w ci ˛agu XIX i XX wieku ok. 6000 Polaków zadomowiđo sie˛ w Nowej Zelandii. Na wystawie w KUL-u nie sposób byđo zaprezentowac´ cađej, bardzo zđoz˙onej i wielobarwnej historii polskiej emigracji. Zostađy jednak zasygnalizowane waz˙ne fakty zwi ˛azane z pierwsz ˛a fal ˛a emigracji z kon´ca XIX wieku, a takz˙e emigracj ˛a czasu wojny i lat bezpos´rednio po II wojnie s´wiatowej. Szczególnie wzruszaj ˛ace byđy pami ˛atki dokumentuj ˛ace okolicznos´ci przyjazdu pierwszych emigrantów do Nowej Zelandii i warunki ich z˙ycia, w latach siedemdziesi ˛atych XIX wieku.
Istotna cze˛s´c´ nowozelandzkiej ekspozycji pos´wie˛cona byđa polskim siero-tom przyje˛tym przez rz ˛ad Nowej Zelandii w 1944 r. Z fragmentami tej ekspo-zycji spođecznos´c´ uniwersytecka KUL mogđa sie˛ juz˙ zapoznac´ podczas Mie˛-dzynarodowej Konferencji Z Sybiru na drug ˛a póđkule˛. Wojenne losy polskich dzieci zorganizowanej przez Instytut w maju 2006 r. Wówczas istotnym do-peđnieniem wspomnianej konferencji byđa wystawa pami ˛atek, fotografii Dzieci
z Pahiatua ze zbiorów Muzeum Polskiego Dziedzictwa w Auckland i pami ˛a-tek po pierwszym duszpasterzu tej wspólnoty, ks. dr. Michale Wilniewczycu, przechowywanych w Archiwum Diecezjalnym w Drohiczynie.
Wojenne i powojenne losy dzieci doczekađy sie˛ szeregu publikacji. Mie˛dzy innymi podczas wspomnianej sesji nast ˛apiđa prezentacja i zarazem promocja ksi ˛az˙ki Dwie Ojczyzny. Polskie dzieci w Nowej Zelandii. Tuđacze wspomnie-nia, red. Adam Manterys, Warszawa 2006.
Ekspozycje˛ wzbogaciđy pie˛kne, artystyczne zdje˛cia widoków: gór, lodow-ców, jezior, gejzerów, fiordów Nowej Zelandii, wykonane przez fotografika Krzysztofa Pfeifera.
Polacy zasđuz˙yli sie˛ w rozwoju Nowej Zelandii, prowadz ˛ac szereg pionier-skich prac. Byli wspóđzađoz˙ycielami kilku miejscowos´ci i budowniczymi kos´ciođów katolickich.
III. SYMPOZJUM NAUKOWE
20 listopada 2008 r. Instytut byđ organizatorem Mie˛dzynarodowej Konfe-rencji Naukowej w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawđa II pt. „Emigracja polska wczoraj i dzis´. W poszukiwaniu wiedzy”.
W konferencji udziađ wzie˛đo wielu badaczy z krajowych os´rodków nauko-wych: Lublina i Krakowa oraz zagranicy – Irlandia, Litwa, Ukraina; delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Duszpasterstwa Emigracji – bp Ryszard Karpin´ski. W trakcie jednodniowej sesji, któr ˛a otworzyđ prorektor KUL ks. prof. dr hab. Stanisđaw Zie˛ba, wygđoszono 12 referatów obejmuj ˛acych proble-matyke˛ obecnos´ci Polaków na emigracji i organizowania przez nich os´wiaty polonijnej.
Zgodnie z tradycj ˛a materiađy z sesji zostan ˛a opublikowane w serii A (Stu-dia) „Biblioteki Polonii”.
IV. NAGRODA NAUKOWA IM. IRENY I FRANCISZKA SKOWYRÓW
Jury Nagrody Naukowej im. Ireny i Franciszka Skowyrów w skđadzie: dyrektor Instytutu Ŧ przewodnicz ˛acy Jury; oraz prodziekani wszystkich wy-dziađów Uczelni, na posiedzeniu 26 maja przyznali nagrode˛ Skowyrów za rok 2008. Laureatem zostađo Biuro Edukacji Publicznej Instytutu Pamie˛ci Narodo-wej. Podczas uroczystos´ci wre˛czenia Nagrody Naukowej, która miađa miejsce 11 grudnia w KUL, wykđad pt. „Kos´cióđ a stan wojenny w Polsce” wygđosiđ
dyrektor Biura – dr hab. Jan Z˙aryn, który nagrode˛ odbierađ. Laudacje˛ wygđo-siđ przewodnicz ˛acy Jury Nagrody prof. dr hab. Tomasz Panfil – dyrektor Instytutu.
V. WYJAZDY NAUKOWE I SPOTKANIA POLONIJNE PRACOWNIKÓW INSTYTUTU
11 IIŦ ks. dr Józef Szyman´ski brađ udziađ w Mie˛dzynarodowej Sesji Nau-kowej zorganizowanej przez Wyz˙sze Seminarium Duchowne oo. Bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej „Z dziejów duszpasterstwa zakonnego ws´ród Polonii na s´wiecie w 50-t ˛a rocznice˛ powstania Polskiego Os´rodka Katolickie-go Bernardynów w Martin Coronado (1957-2007)” i wygđosiđ referat nt.: „Skala oddziađywania wđadz pan´stwowych wobec zakonów i zgromadzen´ zakonnych zaangaz˙owanych w duszpasterstwie polonijnym w latach siedem-dziesi ˛atych XX wieku”.
13-27 II Ŧ ks. dr J. Szyman´ski przebywađ na kwerendzie naukowej w pol-skich os´rodkach duszpasterpol-skich w Norwegii (Oslo i Stavanger) oraz prowa-dziđ rekolekcje dla Polonii.
28-29 II Ŧ ks. dr J. Szyman´ski przebywađ na kwerendzie naukowej w Archiwum Diecezjalnym we Wđocđawku.
12 IV Ŧ dr Paweđ Sieradzki wzi ˛ađ udziađ w Konferencji Naukowej „Ród Czartoryskich – zasđugi dla Narodu i Kos´ciođa”, zorganizowanej przez Pomor-ski Oddziađ Katolickiego Stowarzyszenia Civitas Christiana w Gdan´sku, Akcje˛ Katolick ˛a OP im. Sđugi Boz˙ego kard. Augusta Hlonda przy parafii NMP Wspomoz˙enia Wiernych w Rumi, i wygđosiđ referat: „Mie˛dzy poczuciem obowi ˛azku a gđosem powođania. Bđ. ks. August Czartoryski (1858-1893)”.
8 V Ŧ ks. Sđawomir Zych wzi ˛ađ udziađ w II Polsko-Ukrain´skiej Konferen-cji Historycznej „Wspólne korzenie – wspólny dom” w Brzozowie i wygđosiđ referat nt. „Parafie diecezji przemyskiej obrz ˛adku đacin´skiego w czasie II wojny s´wiatowej”.
22 V – dr Witalij Rosowski podczas spotkania z Polakami w rzymsko-katolickiej parafii w Szaraweczce na Ukrainie wygđosiđ referat „Z dziejów Polaków na Podolu”.
6 VI Ŧ dr Paweđ Sieradzki z okazji s´wie˛ta patronalnego Gimnazjum im. Bđ. ks. Augusta Czartoryskiego w Sieniawie wygđosiđ referat: „Zasđugi kultu-ralne i religijne Czartoryskich dla ziemi sieniawskiej”.
29-30 VII Ŧ ks. dr Józef Szyman´ski prowadziđ kwerende˛ w Archiwum Polskiej Misji Katolickiej we Francji.
8 X Ŧ dr Paweđ Sieradzki wzi ˛ađ udziađ w Konferencji Naukowej „Ziemia-nie w podróz˙y”, zorganizowanej w Muzeum Zamoyskich w Kozđówce, i wy-gđosiđ referat: „Odkrywaj ˛ac wđasn ˛a toz˙samos´c´, odpowiadaj ˛ac na gđos powođa-nia. August Czartoryski (1858-1893) na szlakach Europy”.
9-12 X – dr Witalij Rosowski wzi ˛ađ udziađ w IV Forum Teologów Europy S´rodkowo-Wschodniej w Đucku pt. „Byc´ czđowiekiem – byc´ prorokiem” i wygđosiđ referat „Wierni s´wieccy Kos´ciođa katolickiego na Podolu w czasach stalinowskich (lata 30. XX wieku)”.
10 X Ŧ dr Paweđ Sieradzki wzi ˛ađ udziađ w Konferencji Naukowej „Pie˛c´ wieków Kolbuszowej 1500/1508-2008. Z dziejów miasta i powiatu” w Kolbu-szowej i wygđosiđ referat nt. „Epizod kolbuszowski rabacji chđopskiej 1846 roku w s´wietle wspomnien´ Karola Druziewicza (1800-1879)”.
10 X Ŧ ks. Sđawomir Zych wzi ˛ađ udziađ w Konferencji Naukowej „Pie˛c´ wieków Kolbuszowej 1500/1508-2008. Z dziejów miasta i powiatu” w Kolbu-szowej i wygđosiđ referat nt. „Zagraniczne «przypadki» ksie˛cia Marcina Lubo-mirskiego”.
23-24 X – dr Witalij Rosowski wzi ˛ađ udziađ w Mie˛dzynarodowej Konfe-rencji Naukowej zorganizowanej w Biađymstoku nt. „Lata Wielkiej Wojny – rok 1918 w Europie S´rodkowo-Wschodniej” i wygđosiđ referat „Spođecznos´c´ polska na Ukrainie naddnieprzan´skiej w 1918 r.”
20 XI Ŧ Instytut Badan´ nad Poloni ˛a i Duszpasterstwem Polonijnym KUL byđ organizatorem Mie˛dzynarodowej Konferencji Naukowej zorganizowanej w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawđa II pt. „Emigracja polska wczoraj i dzis´. W poszukiwaniu wiedzy”. Podczas sesji referaty wygđosili pracownicy Instytutu: dr Witalij Rosowski, „Os´wiata i szkolnictwo polskie na Biađorusi i Ukrainie po 1989 roku”; dr Paweđ Sieradzki, „Polscy ziemianie – mecenasi KUL w kraju i zagranic ˛a. Aniela Potulicka i Piotr Czartoryski”; ks. dr Józef Szyman´ski, „Os´wiata polonijna w Belgii. Wczoraj i dzis´”.
29-31 XIŦ ks. Sđawomir Zych prowadziđ kwerende˛ w Archiwum Pan´stwo-wym w Rzeszowie.
15 XII Ŧ ks. Sđawomir Zych wzi ˛ađ udziađ w spotkaniu w Nowym Z˙migro-dzie w Zespole Szkóđ im. M. Kopernika, gZ˙migro-dzie zorganizowano sesje˛ nt. „Na styku kultur. Spotkania polsko-ukrain´skie” i wygđosiđ referat „Z dziejów Kos´ciođa wschodniego na ziemi z˙migrodzkiej”.
12-19 XII – dr Witalij Rosowski wzi ˛ađ udziađ w sesji pt. „I Szkođa Polsko-Biađoruska dla doktorantów i mđodych naukowców Warszawa-Biađystok”, zor-ganizowanej przez Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jezio-ran´skiego we Wrocđawiu i Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu War-szawskiego.
VI. PUBLIKACJE INSTYTUTU
1. Đaskami sđyn ˛acy obraz NMP Królowej S´wiata – Opiekunki Ludzkich Dróg w Sokođowie Mađopolskim, red. S. Zych, LublinŦRzeszów 2008 [w serii B (Materiađy i Dokumenty), t. 19 „Biblioteki Polonii”].
2. W. Rosowski, Dzieje rzymskokatolickiej diecezji kamienieckiej w latach 1918-1941, Lublin: TN KUL 2008, ss. 320.
3. „Studia Polonijne” 29(2008), ss. 425.
Ponadto pracownicy Instytutu opublikowali dwie ksi ˛az˙ki, dwanas´cie arty-kuđów i pie˛c´ recenzji.