Dolnośląska Biblioteka Pedagogiczna we Wrocławiu
C H A R A K T E R I W O L A
ICH ISTOTA I KSZTAŁCENIE
Piof. dr L. JAXA BYKOWSKI
Dolnośląska Biblioteka Pedagogiczna we Wrocławiu A s * 5. u,ioc'"'
A
" t f 9
WR00160739 1-sz j tysiąc.Wszelkie prawa przedruku całkowitego lub czę ściowego, nawet z podaniem źródła, zastrzeżone.
| Centralna BibliofkaPgfagpę^
\
fc*risr-u
u ,-«§« sI^il#Wrociawr
lp^#®ławl“
* C 7 n a
Nr. inw...
Wykonano w Drukarni Wzorowej, właściciel Fr. Herod Warszawa, Długa 20. Tel. 11-16-60.
I.
W ych ow an ie moralne zajmuje sw oiste stanowisko w całości pracy w ych ow a w czej. Ma ono charakter p ow szechny, bezwzględny, jednolity, jest uniwersalistyczne. W ykształcenie i w yrobien ie intelektualne z góry liczy się ze zróżniczkow aniem uzdolnień w rodzonych i do' nich stara się dostosow ać zakres i kierunek pracy. Jedynie szkoła pow szechna dająca zasadnicze minimum w ykształ cenia i w iedzy jest przeznaczona dla ogółu, szkoły śred nie a tym bardziej w yższe już w sw ych zadaniach i or ganizacji są przemtecizone dla nielicznych wybranych, specjalnie uzdolnionych. W dziedzinie piękna sam odziel ną tw órczość artystyczną i to w określonej dziedzinie przeznacza się jedynie jednostkom specjalnie utalento wanym, naw et bierne w yrobienie estetyczne musi b y ć bardzo rozmaite, o uniwersalizmie n ie ma tu m ow y.
Inaczej w dziedzinie m oralności. System etyczny nie tylko tw orzy pew ną całość jednolitą, ale i obow iązującą pow szechnie w e d le ustalonych ideałów , nie pozw alającą na indywidualną tw órczość, a zboczenia piętnującą ja k o karygodne grzechy i w ystępki. Domaga się realiza cji sw ych idei i ideałów od w szystkich. Nie ogranicza
się do samej św iadom ości i kontem placji, wymaga czy n ów wyraźnie określonych, a w zbrania innych, zakaza nych, Przy przekroczeniu sw ych norm stosuje sankcje karne, pow ołu jąc się na autorytet obow iązującego pra wa, siły władzy, naw et czynników w yższych: W o li B o żej. Stąd bliski zw iązek z religią, dodającą ze swej stro ny pow agi i w artości przykazaniom etycznym . D ow ol ność, jaka panuje w życiu estetycznym, a dopuszczalna jest w życiu intelektualnym, tu jest silnie ograniczona, w pew nym stopniu naw et w ykluczona: każdy jest o b o wiązany znać pew ne przynajmniej minimum norm i prze pisów obow iązujących i do nich się stosow ać p o d grozą następstw karnych.
O bow iązki szczegółow e w ypływ ają z ustalonych idea łów ogólnych, podaw anych przez poszczególn e sy stemy etyczne, w ięc W o li Bożej, dobra ogółu i p o s zcze gólnych społeczności i samych jednostek, spraw iedli w ości i porządku, jak to formułuje religia i przepisy prawne. Czynności, które z tymi zasadami się nie wiążą, są etycznie obojętne, ch oć w pew nych okolicznościach mogą nabrać charakteru etycznego. Przyjmowanie p o karm ów np. jest czynnością normalnie obojętn ą e ty c z nie, a ważną fizjologicznie, m oże stać się zasługą e ty cz ną, gdy ktoś podzieli się po bratensku ze zgłodniałym, albo czymś złym, grzechem, jeśli ujawni się jako ob żarstwo lub pijaństwo.
Nadto czynności etyczne muszą charakteryzow ać jeszcze dw ie cechy, m ianowicie św iadom ość S d o b ro w o l n ość. W ety ce zatem ma znaczenie nie tylko treść czyn ności, ale nadto św iadom ość, rozum i wola...
W ychow anie etyczne zatem musi w ych ow a n k om ’ 1) uświadomić obow iązki etyczne i nauczyć ich na stałe,
2) w drożyć do ich przestrzegania i świadom ego r e alizowania w życiu praktycznym .
W ażne znaczenie mają tu także uczucia. Rozum i w ola mogą b y ć kierowane, ale i hamowane przez uczu cia, zw łaszcza silne afekty, jak gniew, strach, niena w iść, rozpasanie itp. O dw rotnie też rozum i w ola w p ły w ają na uczucia, mogą ja zmieniać nie tylko w kierunku siły, ale naw et jakości.
II.
Uświadom ienie i nauczenie norm postępow ania nie różni się w sw ych m etodach od form stosow anych w ogóle w nauczaniu. Poniew aż jednak chodzi' nadto o w drożenie do w łaściw ych czynów , konieczne jest w y robienie w o l i .
W olą nazywamy świadom ą zdolność ożyli d y sp o z y cję psychiczną do pragnień i postanowień, a z k olei do w ynikających z nich działań i czynności.
W pragnieniach występują przede wszystkim p ew ne przedstawienia rzeczy, stanów, czynności. Tow arzyszą temu zjawisku uczucia przyjemne. Zdajemy sobie spra w ę, że przedm iot naszych pragnień jest tylk o przedsta w iony, a nie istnieje realnie, co znów łączy się z uczu ciem przykrym. Uważamy jednak, że m oże nastąpić zmiana i przedm iot marzeń stanie się rzeczyw istością, co znów łączy się z uczuciam i przyjemnymi. N iektórzy w ięc m yśliciele sprowadzają pragnienia do splotów przedstawień, sądów aktualnych i przedstaw ionych, oraz uczuć przyjem nych i przykrych. W ystępuje tam jeszcze pew ien swoisty składnik subjektywny, które to całe zjaw isko odróżnia od marzeń.
Jeżeli wystąpi pew ność, że upragniony fakt nastą pi, pragnienie przechodzi w radość, stan wyraźnie uczuciow y, przeciwnie, gdy przekonam y się, iż fakt teo jest niemożliwy, doznajem y zaw odu i żalu z tow arzy szącym i uczuciam i przykrym i. Pragnienia są dodatnie, gdy chcemy, b y się coś stało, lub ujemne, gdy pragnie my czegoś uniknąć.
A le w ola jest źródłem także postanow ień. I tu p o glądy są różne co do ich istoty, uważa się je bądź za zjawisko odrębne, swoiste, bądź sprow adza do sądów dotyczących w łasnego działania. Uważamy, że i tu w y stępuje pew ien sw oisty czynnik zasadniczy, będ ący w ła śnie bodźcem czynu i w ypływ ający z w oli. Niemniej p o stanowienia wiążą się z sądami i wykazują szereg cech w spólnych. Są, jak sądy, tw ierdzące i przeczące, gdy p o stanawiamy coś robić, lub nie robić, czy zaniechać, — są słuszne i niesłuszne, gdy rzeczyw istość i bieg w ypa d k ów potw ierdzą je lub im zaprzeczą. M ów i się też o p o stanowieniach szczerych i nieszczerych, nie zależnie od tego czy zostaną one zrealizowane, czy nie, n ieszczery mi są one w tedy, gdy w łaśnie brak ich istoty, a ujawnia się tylko ich zew nętrzny wyraz, forma. Ten fakt św iad czy o ich sw oistości.
W znaczeniu ściślejszym rozum ie się przez w olę zdolność samych tylko postanowień, a źródło pragnień sprow adza się do uczuć lub innych dyspozycyj, jak p o pęd, pożądanie, nałóg, namiętność.
Postanowienia różnią się nadto siłą. Silnymi nazy w am y takie, które dotrzymujem y i realizujemy w czy nach mimo trudności, przeszkód i pokus. Z doln ość do trzymywania postanow ień naw et w trudnych warunkach w brew przeszkodom , pokusom , postronnym namowom, jeśli tylko nie sprzeciw ia się im rozsądek, nazywa się
s i 1 n ą w o 1 ą, albo n i e z ł o m n o ś c i ą , utrzym ywanie postanow ień także w brew rozsądkow i— to następstwo u p o r u . O ile siła w oli jest zaletą, upór jest wadą, acz czasem m oże okazać się przydatnym i ułatw ić w yrobienie siły w oli. Siła w oli cechuje ludzi w ybitnych, dzielnych, w ytrw ałych, upór raczej tępych, naw et ograniczonych. Siła w oli jest podstaw ą w ielu za let, jak w ytrw ałość, cierpliw ość, punktualność, syste m atyczność, skrupulatność. ,,Bez niej — jak słusznie m ów i prof. W . W itw ick i —■ nie ma u czciw ego człow iek a w zw y k łych warunkach i bez niej niema pow odzenia w ży ciu ".
Silna w ola, to w arunek praw ości. O tóż z tym łą czy się już p ojęcie c h a r a k t e r u .
S łow o to byw a używane w kilku znaczeniach. W najobszerniejszym rozumie się przezeń ogół w łaści w ości psychicznych, k tóre różnią daną jednostkę od in nych. W e w łaściw ym znaczeniu rozumiemy przez cha rakter trwałą zdolność utrzymania w oli i czynów w zgodzie z naczelnymi, ustalonymi zasadami p ostęp ow a nia *).
Jeżeli nie ma tych zasad, jeśli brak norm m oral nych i prawideł, nie m a też charakteru, jak u kariero w icz ó w i oportunistów tak licznych w naszej rzeczyw i *) W ten sposób, ch oć trochę innymi słow y ok re ślił charakter królew ieck i filozof I. Kant, uważając go za „w łasność woli, za p om ocą której człow iek przyw ią zuje się do pew nych zasad podyktow an ych przez jego rozum i sumienie".
Bardziej specjalne znaczenie nadał mu nasz Lucjan Zarzecki, iktóry specjalnie zajm ował się teorią jego kształcenia. W ed le niego charakter jeg o jest to n ace chow ane um iejętnością w szechstronną poznawania, p o
stości, albo cyników drw iących z moralności, czy w y godnych filistrów, bezm yślnych sn obów i faryzeuszów, obłudników b a czących tylko ma pozory i popraw ność form zewnętrznych, typów tak świetnie i subtelnie uw iecznionych w „P odfilipskim “ .Wayssenhofa, a tak plastycznie odm alow anych w tragifarsach kołtuńskich całej rodziny Dulskich przez G. Zapolską. A le również braknie charakteru, gdy mimo szczytnosci zasad i d o b rych chęci nie ma w oli, jak u Hamleta, Kordiana, Szczę snego K ossakow skiego, postaci praw dziw ie tragicznych w swej rozterce i niem ocy, ale i u wielu rzeczyw istych ludzi dzisiejszych „d ob rze w ychow anych " w edle term i nologii prof. Znanieckiego. G dy w ola niedostateczna, charakter m oże być dobry, lecz jest rów nocześnie słaby, chwiejny, zrażający się , cofający przed trudnościami, ulegający postronnej sugestii, ch oć chw ilow o m oże na w et uparty,
P rzeciw nie gdy w ola jest silna i działalność k on sekwentna, w tedy i charakter jest silny, a w zależności od w artości etycznej zasad dobry lub zły, szlachetny lub czarny. G dy w reszcie w ola silna istnieje, ale brak zasad postępow ania, w tedy dana jednostka zależnie od ok oliczn ości staje s i ę ' despotą i kapryśnym tyranem, dogadzającym tylko swym chw ilow ym i zmiennym za:-tegą w oli oraz rosnącą sam owiedzą, stałe i świadome organizowanie w szystkich danych człow iek ow i sił życia do brania czynnego w nim udziału i służenia ze swym narodem na w łaściw ej mu drodze interesom ludzkości". W tym określeniu rozumiana jest raczej sama czynność, niż dyspozycja, zdolność, — ponadto; podkreślony jest czynnik zbiorow ości, co zacieśnia zakres pojęcia.
chciankom, albo w ytrw ałym narzędziem innych, lub kom binacją obu ty p ów zależnie od ok oliczn ości i o to czenia.
A zatem pełne w ychow anie etyczne polega na 1) zdobyciu, zrozumieniu i ugruntowaniu zasad ety cz nych, 2) w yrobieniu charakteru, hartu w oli, zdolności do decyzji i czynów .
III.
Zasady etyczne szczegółow e muszą ze sobą har m onizować, a dzieje się to w tedy, gdy odpow iadają one jednemu, ogólnemu ideałow i.
Nasz Bronisław Trentow ski formułuje cel p ow szechny, ogólnoludzki trochę p oetyck o jako „p rzeisto czenie żw ierzęcości w m ość godną ołtarzy” , „p rzeistocze nie m ałoletności w ychow anka w pełnoletność półboga na ziem i", a co po prostu wyraziła w sw ych ustawach Komisja Edukacyjna, żądając, „a b y ucznia ze w szech miar sposobnym do tego uczynić, żeby i jemu b y ło d o b rze i z nim b y ło d ob rze". O bok tych ogólnoludzkich ideałów , są dalsze szczegółow iej sprecyzow ane.
Etyka katolicka opierająca się na dogm acie n ie śm iertelności i życia pozagrobow ego, stawia jako cel człow ieka na ziemi 1) całym swym życiem oddaw ać chw ałę Bogu; 2) przez to zd ob yć sobie szczęście w ie cz ne (Ks. M . Sieniatycki).
Jasna rzecz, jak w zbogaca życie w prow adzenie pierw iastków religijnych, myśli o obow iązkach nad ziem skich i życiu pozagrobow ym w przeciw ieństw ie do m aterialistycznego zacieśnienia do celów i dóbr d o cze s
nych. T ę w zniosłość celów i potęgę pierw iastków du chow ych musi uznać naw et przeciw nik w ychow ania re ligijnego, a chrześcijańskiego w szczególności, jeśli są dzi bezstronnie i bez zacietrzew ienia. T eoretyk k ato lick iego w ychow ania Biskup Feliks Dupanloup r o z w ija szerzej i szczegółow iej cel w ychow ania: „P ie lęgnacja, ćw iczenie, rozw ój, w zm ocnienie i w ydoskona lenie w szelkich zdolności fizyozinych, intelektualnych, m oralnych i religijnych, składających się na naturę i godność ludzką dziecka, a przez to w ykształcenie i w yrobienie człow ieka tak, by podczas swego życia ziem skiego służył swej ojczyźnie w czynnościach sp o łecznych, do k tórych został pow ołany, a w reszcie przez uszlachetnienie i udostojnienie życia doczesnego przy sposobił się do życia w ieczn eg o".
IV.
Uznając w pełn i podane w yżej zasady, musimy ja dalej szczegółow iej rozw inąć w związku z naszymi p o l skimi postulatami w ychow ania narodow ego. Nasz ideał polski ob ok podanych cech ogólnych musi m ieć jeszcze dalsze własne. Nie m oże on b y ć k opią idea łów zagra nicznych, ch oćby bardzo w zniosłych, ale musi b y ć tw o rem rodzimym dostosow anym do misji narodu, do. jego w łaściw ości i potrzeb. Ma on b y ć w yrazicielem samo- wiedizy narodow ej, budow niczym przyszłości, ch oćb y w ciasnym zakresie swej skromnej specjalności.
Dla nas P olaków tym ogólnym i pow szechnym ty pem jest tradycyjny ż o ł n i e r z - o b y w a t e l , jak go nazwał Zygmunt Balicki (w 1903 r.). W b rew ide owym, czy op ort unisty cznym pacyfistom uważam, że zw łaszcza w naszych stosunkach w yrobienie ducha ry cerskiego u ogółu jest w prost warunkiem naszego bytu. M ając p o d bokiem sąsiadów potężnych, a w rogich, choć czasow o mniej lub w ięcej przyczajonych, tylko własną siłą bojow ą, gotow ością i pośw ięceniem m ożem y zapew nić byt i całość O jczyzny.
-w ateli b y ło u nas zda-wna znane i praktyko-wane, ob ej m ow ało og ół w olnych, a kto dobrow oln ie stanął w o b ronie ojczyzny stawał się wolnym, nobilitacje całych w si są wym ownym tego przykładem . Dziś przy dem okra tyzacji, rozszerzyć się muszą i obow iązki, wszak ostat nia w ielka w ojna w róciła do dawnego pospolitego ru szenia, jen o w znacznie rozszerzonym zakresie.
T rzeba jednak pamiętać, że żołnierz nasz musi stać na poziom ie sw ego szczytn ego pow ołania, musi czuć jego godność i odpow iedzialność. Żołnierz polski, to nie najemnik, służący temu, kto mu jurgielt płaci, ani niew olniczy ssbir pędzon y na śmierć knutem, kulom io tem lub fascynującym słowem , ale świadom y obrońca w oln ości i prawa. Tamten ginie w imię interesu lub z musu, nasz pośw ięca się dla sprawy, ch oćb y straconej, sprawy, którą ukochał i uważa za świętą, tamten jest niew olnikiem lub maszyną, nasz pow inien b y ć u św iado mionym obyw atelem . Już w katechizm ie kadećkim z r. 1774 czytam y wyraźnie, że „w prow adza się w tem zgrom adzeniu (tj, korpusie kadetów ) nauki do w szyst kich sp osobiące stanów, karność zaś w ojsk ow a obrana, bo najporządniejsza i najszlachetniejsza". K adet teżi czytam y dalej, pow inien „o jczy zn ę swą k och ać i jej d o bro nadew szystko i sp osobić się do tego, aby się m ógł zdatnie p ośw ięcić na jej usługi, pow inien być cnotliwy, pełen poszanowania dla zw ierzchnych, dobroczynny i affektu dla równych, względu dla niższych".
Na podobnym stanowisku stanęła Komisja Eduka cyjna. O to ob ok sportów, jak gra w piłkę, rzucanie ka mieni na w odę, gonitwy i wyścigi, potykanie się w pal caty, jeżdżenie konno, robien ie pom iarów, znajdujemy w rozdziale X V ścisłe ćw iczenia w ojsk ow e. „Z a godne p o czy ta ć się pow inny ćw iczenia takowe, które obrotów
żołnierskich w ciągnieniu, szykowaniu, dobyw aniu i b r o nieniu jakiego m iejsca naśladują” .
I nie w prow adzają tych ćw iczeń bez uzasadnienia: ,,Nic bardziej, mówią ustawy, do w pojen ia męstwa, mo cy duszy, szlachetnej w ielkom yślności i ducha staro dawnego rycerstw a nie pom oże, jako takow a m łodzi zaprawa. W niej roztropnie kierow ani nauczą się ro ze znawać bezrozum ne junactw o od praw dziw ego m ęstwa i w aleczności; zawczasu przekonani zostaną o tej praw dzie i do uiszczenia jej przygotują się, iż każdy obyw a tel, w e wszystkich krajach, a osobliw ie w R zeczy p osp o litej, żołnierzem, to jest obroń cą ojczyzny swojej b y ć powinien, nie oglądającym się na płacę, lecz idący to rem sprawiedliw ości i honoru".
W ychow anie takie nakazyw ały ów czesne stosunki i położenie polityczne, którego grozę w yczuw ali trzeź w o m yślący patrioci. W ię c Piram owicz nawet w szko łach elementarnych zaleca o b r o ty żołnierskie, naśladu jące musztry i marsze, dalej ćw iczenia w rzucaniu do celu itp., radzi też używ ać bębna jako sygnału zamiast dzwonka, zwyczaj, jaki do dziś 'obowiązuje pow szechnie w e Francji.
A czy dziś jest in aczej? Czy nie ma w artości prze stroga Staszica o „otoczen iu zew sząd drapieżnymi są- siady, którzy dzień i n o c niespokojni... chowają... zbi rów dla ułatwienia n iew oli jednych, albo dla w ydarcia drugim tej najpiękniejszej człow ieczeństw a ozdoby, w o l n ości". Warunki nie zm ieniły się zasadniczo, wymagają tylko jeszcze w iększej siły, czujności, a ob ok karności i pośw ięcenia w iększej sam odzielności myśli i sądu.
A le cnoty rycerskie są nam cenne nie tylko w cza sach potrzeby zewnętrznej, ow szem dla naszej bujnej natury tym cenniejsze przy szarej codziennej pracy.
Słusznie m ów i Balicki: „N ie ten jest żołnierzem, kto nosi mundur i pałasz, ale ten, oo ma w sobie charakter żołnierski i żołnierskiego ducha. Cechy te p o łą czyć się dają z każdym zawodem , z każdym stanowiskiem i z każdym rodzajem p r a c y "'* ).
Jest to w yraz tak sw oistego znaczenia, że w łaści w ie nie ma odpow iedn ika w innych językach, jak nie przetłum aczym y dosłow n ie angielskiego „gentlemana*1. N ie będ zie to francuski „cito y en ", b o brak mu pier wiastka ocen y moralnej, nierozłącznie związanej z p o ję ciem naszego ,,'obywatela". Tem mniej niem iecki ,,Bur ger", lub rosyjski „gjrażdanin", k tórzy podobnie, jak francuski „b ou rgeois" zacieśniają się w łaściw ie do zna czenia „m ieszczucha", a tylk o przez przenośnię w y d o stają się p oza mury miejskie na sizeroki świat. N ajbliż szy jeszcze będ zie starorzymski ,,civis‘’, przy którym przy pom ina się ,,virtus romana", jakkolw iek i tu, ch oć może słabiej n ieco, niż w francuskim „citoy en ", a zwłaszcza w angielskim „freem an", ale przecież nacisk raczej sp o czyw a na prawach i prerogatyw ach, gdy w pojęciu o b y w atela przede wszystkim obow iązki wysuwają się na czoło.
Zasadniozą cech ą i cnotą obywatela, dającą m oż ność pracy zbiorow ej, jest „zdoln ość uwspółrzędniania sw ych działań i czynów , oraz zdolność poddaw ania ich jednemu, planowem u k ierow n ictw u ". A to w ypływ a z poczu cia solidarności z jednej, a karności z drugiej
* ) „Znany u nas dawniej —■ pow iada dalej Balic ki —i typ księdza żołnierza, należał do najdzielniejszych p ostaci śród naszego duchow ieństw a. K obiet rycersk ie go ducha nie brakło w naszych dziejach".
Tu już stajemy w o b e c pojęcia obyw atela.
strony. Solidarność wyraża się jako harmonia w pracy, wzajemne uzupełnienie się i pom oc, prow adząca do k o leżeństwa, przyjaźni i duchow ego braterstwa. O byw a telska karność polega na posłuchu, ale nie powinna ona b y ć ani bezmyślna, ani mechaniczna. Musi się op ie rać na pow szechnym obow iązującym prawie, a nie na zachciance i kaprysie m ożnych lub przełożonych, k t ó rzy tym bardziej są p ow ołan i do jego przestrzegania i podlegają sprawiedliwej k on troli. W ted y nie tylko p o czucie hierachii, ale i szacunek dla władz, będ ących stróżami i w ykonaw cam i praw a gwarantują praw idło w ość życia społeczeństw a i jednostek.
Inna cecha, bardzo wyraźna w łaśnie w dodatnim typie obyw atela polskiego, t o duchow a sw oboda, sw o bod a i potrzeba samodzielnej myśli, warunkująca p o stęp i doskonalenie się. T a niezależność myśli i sw ob o da w k rytyce jest warunkiem poczu cia w sp ółod p ow ie dzialności za c a ło ś ć i dob ro sprawy. O czyw iście musi ona b y ć ograniczona w prak tyce przepisami praw a p o wszechnie obow iązującego lub dobrow oln ie przyjętego. A w ięc pełna sw ob od a w myśleniu, a dobrow olna kar ność w działaniu.
Sw oboda i niezależność duchowa, cech a cenna w swej istocie, jest bardzo charakterystyczna dla naszej um ysłow ości i całej kultury, z nią winni się liczy ć orga nizatorzy i kierow n icy społeczeństw a, kultyw ow ać ją w e w łaściw y sposób i prostow ać, lecz nie łamać, ani w ykorzeniać. Ona przew ija się przez cały ciąg d ziejów naszych; w chw ilach dobrych jako p ęd do zrealizow a nia zasady bujnej i sw obodnej tw órczości, w okresach upadku jako hamująca negacja, sw awola i warcholstwo'. W tej postaci dodatniej, tw órczej, ujawnia się p od w zględem intelektualnym jako sw oboda myślenia, sa*
m odzielność sądu, krytycyzm , dążenie do prawdy, pod w zględem moralnym jako w oln ość w ewnętrzna tj. zdol ność samodzielnego panowania nad swymi popędam i i namiętnościami, w reszcie społecznie, jako niezależność zasad i sumienie w olne o d jakiegokolw iek nacisku z z e wnątrz, jako dążność do organizowania się na podstaw ie dobrej w o li i poczucia dobrow oln ego obowiązku.
Naturalnie przesada i w ybujałość m oże cech ę tę wynaturzyć w niesforność, 'opozycyjny hyperkrytycyzm , a przy zarozum iałości w tak częsty u nas dyletantyzm. Na tym tle w yrosło też i „liberum v e to “ w sw ych prze różnych form ach i odmianach, od partii, fakcji i prze różnych stronnictw, do licznych secesji, konspiracji i nieziszczonych aspiracji, wyśm ianych trafnie w dawnym pow iedzeniu „d w a dragany, a cztery kapitany".
A właśnie w p ojęciu praw dziw ego obyw atela tkwi przecie im plicite zasada zgodnej i celow ej organizacji społecznej. O byw atel daje się pom yśleć tylko na tle społeczeństw a, jako jego zorganizowana, samodzielna i tw órcza cząstka. Nie jako k ółk o bezdusznej maszyny, ale jako świadomy, k am y i odpow iedzialny czynnik. Karność tedy i p oczu cie odpow iedzialności, to dalsze cech y prawdziwego: obyw atela. Karność w odniesieniu do państwa, jego urządzeń, karność związana z e stano w iskiem i obowiązkam i zaw odow ym i. W tej też dzie dzinie odpow iedzialność tym większa, im w iększy za kres w pływu i działania.
Zgodne z naszym stanowisko zajmował Sławomir Czerwiński, używając jedynie odm iennych nazw za p o życzon ych od Ed. C laparedea. W swym przem ówieniu „ o ideał w ych ow a w czy szkoły p olsk iej" wyraził się tak: „T y p bojow nika i pracow nika w jednej osobie — jest potrzebny naszemu odrodzonem u Państwu, b o p otrze b
ny mu jest typ obyw atela, któryby dzielną pracą p o w szednią, ale w potrzebie i świętym zapałem walki stwierdzał swój czynny, szczery patriotyzm ''. Nazw b o jownika i pracow nika używa tu w innym znaczeniu, niż Claparede, ten bow iem m ów ił o nich jako o pew nych typach w rodzonych, swoistych, z którem i w ychow anie musi się liczyć i do których winno dostosow y w a ć swe zabiegi, natomiast Czerwiński używa tych określeń, tak samo, jak Balicki, w znaczeniu pew nego ogólnego idea łu, będącego wzorem dla k a ż d e g o Polaka. Fakt ten św iadczy o p otędze idei narodowej i o w pływ ie w y chow aw czym m łodzieńczych organizacyj narodowych, w których kształtow ała się ideologia Czerwińskiego w latach szkolnych. Treść dawna, dobrze znana w szyst kim narodowcom , dostała jedynie obcą, i to nie byle ja ką, lecz genewską, markę. N ie zdradzając się ze swą ideologią, której świadomie czy podśw iadom ie pozostał jednak wiernym, głosił dawne zasady nie odstręczając znaną z dawna nazwą, a ow szem jednając etykietą za graniczną, która niestety dotąd zaw sze imponuje P ola kom, zwłaszcza nie dość m ocn o w yrobionym n arodow o. W istocie swej, nazw y Balickiego, uważam za traf niejsze i ściślejsze. Sama nazw a żołnierza wyraża p o w o łanie do boju z wrogiem, z obcym , z najeźdcą, obow ią zek obrony ojczyzny, rodaków , swoich, — gdy bojow n i kiem m oże być także średniow ieczny rabuś (Raubritter), albo w spółczesny zam achowiec, a naw et pospolity ban dyta. Lepszą m ogłaby być raczej nazwa rycerza. P o dobnie pracownik ma treść za małą, nie podkreśla b o wiem św iadom ego poczu cia obow iązku, co jasno zazna cza się w nazw ie obyw atela. Pracownikiem m oże b y ć i najemny robotnik, pracujący dla zapłaty, albo naw et niewolnik p od batem.
V.
Przedstaw iony pow yżej ideał wykazuje pierw iast ki męskie, ma b y ć w zorem dla każdego Polaka, bez względu na specjalne jego stanowisko i zadania za w o d ow e i osobiste. W ed le niego też należy w ychow yw ać i w yrabiać m łodzież męską, ch łop ców . W odniesieniu do m łodzieży żeńskiej wym aga on jednak pew nych mo- dyfikacyj. „W ychow an ie, jak w yraził się w r, 1909 Zygmunt Balicki w swym referacie, ani na chw ilę o róż n icy roli dwu p łci w życiu narodu zapominać nie m oże. Jeżeli zadaniem pedagogii jest rozw ijać w duszy d ziec ka w łaściw e mu zadatki uzdolnień, skłonności, słowem całą jego naturę duchową, to stosow anie jednego i tego samego szablonu do ch łop ców i dziew cząt m oże te za datki tylko zabić lub w ypa czyć. G dzie dusze są różne, tam i m etody w ych ow a w cze różne b y ć m uszą". D odaj my też, że i różnic cielesnych, anatomicznych i fizjolo gicznych pom ijać nie można. D otykam y tu zagadnienia tzw. koedukacji i koinstrukeji..
„C h cąc dobrze w ych ow a ć naród pokoleniu — pow iada Balicki —. tr z e b a , łow ę wychować... do tych zadań, która w p r z y s a ł ^ w r y Ś ^ a lk i, do obrony,
A
20
5 s ° : t/nW
£9
a-'-yodpow iedzialności i rządów, k o b ie cą zaś do tych zadań, które są jej przyrodzoną sferą kom petencji: do prze
chowania najgłębszych, najelementam iejszych, ale zara zem najbardziej podstaw ow ych instynktów i zadatków narodu, do utw orzenia tej ostoi n arodow ego bytu do której nie sięgają ani w p ły w y obce, ani rozk ładow e dzia łania pow ikłanych i pełnych dotknięć nieczystych sto sunków życiow ych . U czucia narodow e pow inny mieć mocną podstaw ę w duszy kobiety, ale w ola narodow a tylko przez duszę męską przejaw iać się m oże” .
O czyw iście są i przeciw ne poglądy, wygłaszane nie tylko przez feministki dom agające się rów noupraw nie nia kobiet w życiu. T eodora M ęczk ow ska uważa, że należy w ych ow yw a ć „n ie m ężczyzn i kobiety, lecz lu dzi", zwolennikami jednakow ego, w spólnego w ychow a nia w szkołach są liczni pedagogow ie amerykańscy i skandynawscy.
W: tejże samej jednak A m ery ce najwybitniejszy teoretyk pedagogii St. Hall przeciw staw ia się tej n iw e lacji i „w zyw a kobietę, b y ratow ała siebie i kulturę od przesadnej specyfikacji męskiej, lecz na fundamencie macierzyństwa budow ała n ow y samodzielny tyip pracy i kształcenia, by w drożyła proces u człow ieczen ia całego systemu ośw iatow ego, a przeciw staw iła się ogarniają cej w szystko technizacji ży cia " (Foerster).
Zagadnienie to ma w ięc nie tylko znaczenie teore- tyczno-pedagogiczne, lecz przede wszystkim społeczne i polityczne. Przyznaje to główna pi-onierka koedukacji u nas T . M ęczkow ska. „K to nie jest szczerym dem okra tą, pisała óna w r. 1920, k to z głębi duszy nie odczuw a, że wszystkim w spółobyw atelom należą się równe pra wa, kto przyw ileje i przepisy w yjątk ow e uważa za rzecz dopuszczalną, ten, naturalnie, i w stosunku do k oedu
kacji zajmie stanowisko w rogie". A le od roku 20 upły n ęło n ieco czasu, dokonały się przew roty nie tylko w organizacji, ale i w poglądach ogólnych, i dziś ideały dem oliberalne idą w cień, stwierdzenie nierów ności lu dzi n ie przeraża nas, bo... jest rzeczyw istością, z którą musimy się liczyć, ch oć epigoni zeszłow iecznych zasad próbują straszyć zarzutami w stecznictw a, obskurantyz mu, rozm aitych „zoologiizm ów ".
G odzim y się z Foersterem, który w idzi odrębny pierw iastek społeczny w isto cie kobiety, tak bardzo dzisiaj potrzebny w spółczesnej kulturze. „W szystkie w rodzone zdolności m ężczyzny, pow iada on, przeznacza ją go do kulturalno-technicznego i organizacyjnego działania na szerokim polu, natomiast k obiety przezna czeniem : zająć się duszą socjalnej organizacji, ująć naj delikatniejsze wiązania m iędzy ludźmi, piastow ać naj w yższą sztukę wmyślania się i wżyw ania w to, co jest w łasnością innego człow ieka. B ez d u c h a o g n i s k a r o d z i n n e g o nie umie człow iek znieść bliźniego swego i tym w ięcej sroży się przeciw niemu, im bardziej go doń zbliża zewnętrzna technika życia i p racy".
Jeżeli tedy ideałem Polaka będzie typ żołnierza- obyw atela, to za ideał Polski uznamy typ m a t k i - o b y w a t e l k i . M a w ięc ona b y ć kapłanką i straż niczką ogniska dom ow ego, nie obojętną jednak dla spraw społecznych i narodow ych, owszem biorąca w nich czynny udział w dziedzinach zgodnych z naturą k obiecą . W zorem pow inny b y ć królow a Jadwiga, Regi na Żółkiewska, T eofila Sobieska, Emilia Sczaniecka, generałow a Zam oyska itp. matrony polskie, Platerówna czy Pustowójtówna, to wyjątki, acz niew ątpliw ie rów nież cenne,
VI.
A le na tym nie k on iec. P rócz id ea łó w p ow szech ' nych, ogólnoludzkich, p r ó cz ogólnego ideału Polaka czy Polski, każdy pow inien m ieć własny ideał bardziej szczegółow y, związany wybranym czy planow ym za w o dem i stanowiskiem w społeczeństw ie. O czyw iście ideał ten mo-że ulegać i często ulega zmianom, obniża się lub wznosi w miarę wieku i rozw oju um ysłow ego, staje się bardziej konkretnym, w ypracow anym w szczegółach, pełnym i dokładnym. Z tymi ideałam i w iążą się też w zniosłe cele i zadania pracy, które również m ogą ule gać zmiai}om i doskonaleniu. Jeśli jakiś cel jest w ielki i wzniosły, m oże porw ać za sobą całe zastępy, d o k o nać n iezw ykłych dzieł. Takim wzniosłym ideałem, c e lem, którym w ybitny przodow nik potrafi zespolić całe rzesze w yzn aw ców i w ykonaw ców , wytłum aczym y w iel kie czyny historyczne, jak odrodzenie i zjednoczenie oj czyzny przez Łokietka, realizacja unii Polski z Litwą, obrona Częstochow y stanow iąca przełom w okresie „p otop u ", odrodzenie duchow e narodu zapoczątkow ane przez Stanisława Konarskiego, a dokonane w śród tak trudnych warunków i polityczn ych katastrof za
Stani-sława Augusta, „krzepien ie se r c e " przedw ojennych p o koleń przez H. Sienkiewicza, obrona Lwowa, i w yp ę dzenie Prusaków z Poznania, sform owanie armii och ot- czej i zw ycięstw o p o d W arszawą. Mamy w pam ięci te ostatnie w ypadki dziejow e, zdumiewające w swym przebiegu, gdzie w idać jak w ielkie znaczenie ma właśnie wyraźna św iadom ość idei 5 wiara w nią u w odza i p o d w ładnych. Świetna armia K rólestw a K ongresow ego w roku 1831 mimo zw ycięstw nie powstrzym ała katastrofy, bo w od zow ie nie mieli wiary, a żołnierz tracił zaufanie do w od zów . Przeciw nie w e L w ow ie w listopadzie 1918 roku triumf niezw ykły, tam nieraz jeden m ały uczniak pędził przed isobą ca łe w atahy ukraińców, ale też każ dy z tych rycerzy k ów m iał jasny cel, do którego dążył, ch o ćb y pnzez ofiarę w łasnego życia, ufał w niezłom nego Komendanta, k tóry zaczynając z 64 karabinami w ytrzy mał mimo opuszczenia, naw et przeszkód od m ałodusz nych, trzy ciężkie tygodnie, a doczekaw szy się w reszcie pomiocy, oczyścił L w ów od w rogiej czerni.
Zatem znalezienie w zniosłego celu życia i pracy ma pierw szorzędne znaczenie. Im on jest większy, im dalej sięga, tym dalej m oże doprow adzić, byle w iązała się z nim rzetelna praca przełamująca trudności i p r z e sz k o d y ! za pew niająca k olejne zd ob y cze; bez pracy i trudu nie b ę dzie sukcesów zasłużonych, a owszem ów w ielki cel prze rodzi się w zarozum iałą am bicję bez treści i zrodzi tylko w ieczne niezadow olenie ze siebie i świata. Żołnierz, k tóry pragnie zostać hetmanem będzie lepszym, niż ten który myśli tylk o o w ygodzie i zepchaniu obowiązku, medyk, który ustali sobie w zniosły cel służenia pacjen tom i doprow adzenia d o artyzmu w wybranym dziale swej sztuki, będ zie lepszym niż ten, który myśli o za pewnieniu w ygodnego żyw ota, adept w iedzy, który
marzy o popchnięciu myśli ludzkiej a a now e tory, od słonięciu w ciężkim trudzie w iek ow ych tajemnic i zd o byciu n ow ych prawd, zajdzie w yżej, niż ten, którego celem jest przepchanie egzam inów i uzyskanie patentu.
VII.
A le cele stawiane muszą odpow iadać siłom. Siły rosną w pracy w miarę ćw iczenia niemniej nie są n ieo graniczone zależą od natury i w rodzonych uzdolnień, trzeba je w ięc m ierzyć, ch oćb y nom antycznie „na za miary", niemniej m ierzyć i o cen ić.
W ię c poznanie sw ych w łaściw ości, sw ych zalet i wad, to warunek pom yślnego wyniku. W inien w ięc w ych ow a w ca jak najdokładniej poznać sw ych w y ch o wanków, ale w miarę dojrzewania nakłonić do samo obserw acji, by do tej rzeczyw istości dostosow ać prak tykę. W zależności od tych indywidualnych w łaściw ości inaczej potrzeba postępow ać, każdy też z tych, jeśli sam się chce w yrobić, a to konieczne, musi o d p ow ied nie staw iać sobie cele w życiu i w ybierać w łaściw e, n ie raz różne drogi i sposioby dla ich realizacji.
T e w ielkie dalekie cele czasem będą w pełni zre alizowane, a w takim razie -wymagają postaw ienia n o w ych, dalszych i w yższych, — czasem jednak, co może częściej bywa, nie w ystarczy sił i życia dla ich spełnie nia, w ięc tylko w części będ ą osiągnięte. Nigdy nie zdob yw a się ich od razu, jednym skokiem, lecz zbliżą
się do nich stopniow o, etapami. Należy w ię c u łoży ć sy stematyczny plan pracy i o b ok zasadniczych, w ielkich, lecz dalekich ideałów , trzeba m yśleć o mniejszym, p o średnim celu „n a dziś", na najbliższą metę i dążyć do zdobycia bezpośrednich szańców . Jeśli szeregow iec marzy o dalekiej karierze, o generalskich zygzakach na czapce i rękaw ach, to chcąc je zd ob yć musi najpierw dążyć do skromnych prążków na naramiennikach, a z k olei do gwiazdek oficerskich. G dy student marzy o katedrze uniw ersyteckiej musi najpierw uporać się z ma gisterium i doktoratem, przygotow ać do wydatnej pracy w szkole lub na chudym stanowisku asystenta, by tam bez zarzutu i w zorow o spełniać sw e obow iązki, a z cza sem m oże osiągnie wym arzony ideał. A gdyby nawet nie osiągnął go w pełni, to p rzecie sumiennie prow a dząc swój zaw ód i w edle sił pracując w wybranym przedm iocie, w nim samym znajdzie zadow olenie i w y pełniony cel życia, pomnąc, że często pracow n icy na skromnych posadach w szkołach średnich w ięcej zdzia łali dla nauki (np. Ludwik Kubala, W ładysław Kulczyń ski, Marian Łomnicki), ani w ielu innych prom ow anych i odznaczonych. U łożyć w ięc należy program działania na najbliższy okres, często go oceniać, uzupełniać w szczegółach czasem popraw iać, uwzględniając obow ią z ki w o b e c siebie samego, w o b e c społeczeństw a, najbliż szego, otoczenia, z którym się pracuje i ca łeg o narodu, w o b ec wybranych ideałów i w o b e c Boga. A dalej p ro wadzić kontrolę pracy, ocen ić ile już zrobiono, a ile jeszcze brakuje. A zatem często, np. co tygodnia, r o bić „rachunek sumienia", przeglądać wyniki, badać, czy doprow adziło do tego, c o b y ło w planie, czy i ja k ie okazały się m oże braki i niedociągnięcia, dobrze jest nawet, jak radzi J. O chorow ioz, prow adzić pisemny
dziennik, a w tedy łatw o stwierdzimy, czy idziemy na przód, czy m oże się cofam y. Dziennik taki dla ochrony przed ciekaw ością i niedyskrecją niepow ołanych można prow adzić przy p om ocy szyfru lub ustalonych znaczków . Tam w tym rachunku sumienia powinniśm y uprzytom n ić sobie całość prac naszych, określić, co zrobiliśm y
obow iązkow o, co ponadto, a co zaniedbaliśmy, pow in niśmy m ieć przed oczym a ogólny plan i szczegółow e za miary, zbadać ich treść i wynik, ocen ić czy by ły one rozsądne, etyczne, potrzebne, ocen ić nasze uczucia i pragnienia i stosow nie do wyniku tych w szystkich ro z ważań u łożyć plan dalszych robót i rozryw ek na czas najbliższy.
VIII,
Samo jednak poznanie i opanow anie rozum ow e nie w ystarcza. Jak bez ćw iczenia praktycznego nikt nie b ęd zie dobrze robił bronią, ch oćb y znał wszelkie sy stemy karabinów czy dział i w yu czył się na pam ięć ca łego regulaminu, jak nie miożna nauczyć się tańczyć z książki, jak nie będzie rysownikiem ten, kto tylko oglądałby galerie sztuki, ani pianistą ten, kto tylko b ęd zie słuchał koncertów , tak i tu potrzeba pracy i czy nu. A żeb y jednak praca była skute-czna i ow ocna, jeśli ma nas uszlachetnić i h artow ać duchow o, musi b y ć p r o w adzona w odpow iedni sposób. Jak w m atem atyce za czyna się od zadań łatwych, a w miarę w ypraw y przystę puje do coraiz trudniejszych, tak że w reszcie dochodzi się do biegłości, jak w lekturze łacińskiej zaczyna się od potoczy stego Cezara, b y dopiero z czasem m óc z r o zumieć trudnego T acyta i znaleść zadow olenie w jego lapidarnym stylu, pod ob n ie i tu należy zaczynać od za dań łatw ych i krótkotrw ałych. Nie lek cew a żyć w ięc drobiazgów, to nie tylko w yrabia skrupulatność , ale ułatwia w ykonanie rzeczy pow ażniejszych. K ażdy b o wiem dobry czyn w ykonany nie tylko ułatwia jego p
o-wtórzenie, ale toruje drogę now ym pokrewnym , ch oćby odm iennego rodzaju i trudniejszym. Dlatego to tak w szkole, jak zw łaszcza w w ojsku kładzie się nacisk na drobiazgi nieraz praw ie bez znaczenia. A zatem ch cą c w yrabiać siłę w oli pow inno się ustalić jakieś łatwe, p o zytyw ne zadania, na nie długi okres czasu, ale w tym czasie skrupulatnie je w ypełniać w najdrobniejszych szczegółach. Postanow ić sobie np. w staw ać o określonej, w czesnej godzinie przez tydzień, p o czym można nie tylko w niedzielę p ozw olić sobie na dłuższą drzem kę poranną, ale przez następny tydzień przesunąć termin, b y potem zn ów zrobić ćw iczenie na czas dłuższy. G d y b y termin sześciu dni b y ł za trudny, zacząć od trzech dni, okres ten w następnym tygodniu piodwyższyć do czterech, potem pięciu, w reszcie sześciu. Podobnym za daniem m oże b y ć w yznaczeniu określonego w ciągu sze regu dni okreisu nauki, w ciągu godziny czy kwadransa, określonej lektury ploważnej, ćw iczeń gimnastycznych itd. W miarę sukcesów można zadania rozszerzać, prze dłużać, przech odzić do co raz trudniejszych i uciążliw szych i w ten sposób doskonalić się co raz bardziej. J eżeli jednak zadanie się nie uda, należy je ułat w ić, by dopiero stopniow o dojść d o ostatecznego celu. G dy ktoś np. nie w ytrw a w postanow ieniu rannego wstawania przez sześć dni, zacząw szy od trzech, nale ży termin sk rócić i w następnym tygodniu ograniczyć go do pięciu a naw et czterech i dopiero pio trzech ty godniach osiągnąć pierw otny zamiar. Jak bow iem speł nienie ułatwia pracę naw et cięższą, tak odw rotnie n ie p ow odzen ie ją utrudnia, w ię c trzeba zm niejszyć i ułat w ić zadanie.
P o kilku plomyślnyęh próbach w pełni zrealizow a nych można przystąpić do trudniejszej pracy
nej: wykorzenienia wad. Trudniejsza to p raca i tu po winna przyśw iecać zasada, by nie rozpoczyn ać zła c h o ć by m ałego: znacznie łatw iej nie zaczynać, niż potem u ę odzw yczajać. Nie należy w ięc poddaw ać się ^łej i nie mądrej m odzie, owszem pow inno się w y rob ić w sobie odw agę cnoty i prawdy, i uodpornić się w o b e c cyn icz nych i złych tow arzyszy, ich drwin i. przym ów ek. A le gdy się w padło w jakieś grzechy, nie należy się znie chęcać, owszem przy dobrej w oli i gorliwej, długotrw a łej pracy można się w yzb yć nawet najcięższych w ad i najbardziej zakorzenionych nałogów . I tu znów w ybrać tylko jedno zadanie, by się nie rozpraszać, na p o czą tek jakieś łatw e i na krótki czas. W ten sposób stwarza się dyspozycje pom yślne, które ułatwiają zw ycięstw o c o raz trudniejsze, torują drogę do zupełnego zapanowania nad sobą i swymi ułomnościami. Po małym zw ycięstw ie można przejść do zadania trudniejszego i tą drogą co raz bardziej się doskonalić. Jak uprawiając szermierkę stopniow o dochodzim y do doskonałości i mistrzostwa< jak w matem atyce z czasem dochodzim y do w praw y i rozwiązujem y najtrudniejsze zadania, tak samo w y ć w i czyć m ożem y w ogóle zdolności duchow e, ułatw ić czyn n ości pożądane, w yk lu czyć złe.
A le ćw iczenie nie tylko ułatwia piowtórzenie tych samych szczegółów , lecz działa szerzej, w yrabia o g ó l nie. W szerm ierce nie tylko dochodzim y do dokładnoś ci i błyskaw iczności ruchów , lecz rozwijamy mięśnie w ogóle, tak samo z w olą: przełamując trudności nie tyl k o ułatwiamy wyniki w podanych warunkach, ale wzma cniamy siłę w oli w ogóle i czynim y ją zdolną do p o k o nania cięższych zadań.
Odmienny porządek, dokonanie jakiegoś w ielkiego i trudnego dzieła o d razu, jest rzadsze i ryzykow ne,
zw łaszcza gdy chodzi o negatywę, o zaprzestanie ja kiegoś nałogu. Zazw yczaj dzieje się to p od w pływ em chw ilow ego, ale bardzo silnego efektu, np, spełnienia się jakiegoś upragnionego życzenia, albo gw ałtow nego wzruszenia w skutek w strząsającej rozm ow y czy innego przeżycia. Znane są przykłady zaprzestania nikotyny przez matkę, gdy spełni się w otum i ukochany benja- minek w róci do zdrow ia po ciężkiej chorobie, albo mi mo trudnych przepraw zda pom yślnie maturę. Fakt ta ki m oże w ystarczyć u osob y g łęboko religijnej do p rze łamania nawet w ieloletniego nałogu. P odobnie z alko holizmem, gdzie skuteczny byw a „ślub i przysięga od w ódk i", byle złe tow arzystw o nie sprow adziło na b e z droża n ow ego upadku, który w tedy jest jeszcze cięż szy i głębszy. Trudniejsza rzecz w dziedzinie w yk roczeń seksualnych. O czyw iście wytrw anie i uzyskanie doraź ne w ielkiego sukcesu jest ułatwieniem w kierunku p o zbycia się drobniejszych usterek, jest jednak rzeczą i ry zykowną, zwłaszcza, gdy zadanie nie jest chw ilow e, lecz rozciąga się długi okres czasu, kiedy pokusy budzą się niejednokrotnie. Czasem organizm jest tak przyzw ycza
jony do narkotyku, że gw ałtow na przerwa w jego d o starczaniu m oże w y w o ła ć następstwa chlorobowe, w ta kim razie m ożliw e tylko łagodne i stopn iow e zmniej szanie dawek i pow oln e odzw yczajenie się od niego. Jeszcze częściej zaw odzi wiola, która przy nałogach z reguły nie jest silna, acz czasem pomaga jej upór.
Nie trzeba tedy zn iechęcać się niepow odzeniem , w praw dzie każda nieudała próba utrudnia dojście do ce lu, jak przeciw nie każdy, ch oćby drobny krok naprzód toruje drogę, ale naw et klęska nie upoważnia do k api tulacji, lecz zmusza jedynie do zacieśnienia zadania i przedłużenia pracy.
IX.
W spom nieliśm y już, że w ielkie znaczenie mają tu także czynniki religijne, stąd osob y w ierzące obficie z nich korzystające mają ułatwioną pracę i zw ycięstw o. Niemniej nie można lek cew a żyć czynników przyrodni czych, lecz w prząc je do pracy w e w łaściwym kierunku w pracach takich nie należy poza określonym i z góry odpoczynkam i rob ić przerw, a jak ognia strzec się nu dów, ow ej matki w szelakiego zła. Człow iek m yślący znaj dzie zawsze pole do pracy, która odciągnie go od pokus a o ile idzie w umiłowanym kierunku, daje zadow olenie życia.
Podkreślić w reszcie należy ważniość pracy zb ioro wej i dobrego tow arzystwa. K to chce się podnieść i w y robić duchow o, pow inien zbliżać się do ludzi szlachet nych, dzielnych, a sam przykład i obcow an ie z nimi podniesie go p od niejednym w zględem . Już samo przy rzeczenie złożone w o b e c innych publicznie jest silniej sze, niż pow zięte w odosobnieniu, zw łaszcza dla ludzi mniej w yrobion ych . Łatw iej też i lepiej widzi się braki obce, niż własne, potężnym bod źcem jest też w spółza w odnictw o przy dążeniu do jednakich, w zniosłych ce
lów . Jasne, jak w ielkie znaczenie ma tu przyjaźń z d o świadczoną, w yrobion ą i szlachetną osobą, w dzięczne też pole pracy dla starszych k oleg ów i tow arzyszy nad m łodszym i i niew yrobionym i.
X.
Z p ow od u braku miejsca musimy pom inąć w sk a zów k i szczegółow e, związane z kształceniem specjalnych zalet tak jednostkow ych, jak społecznych, jak np. od waga fizyczna 1 cywilna, honor, obow iązkow ość, p ra co w itość, sumienność, skrupulatność, punktualność, kar ność i sam odzielność, panow anie nad siobą itp., oraz za pobieganie wadom i ich rugowanie. Ograniczyliśmy się do zasad i w skazów ek ogólnych, które w każdej pracy nad sobą znajdą zastosowanie. Podane środki są cich e i skromne —. bez rozgłosu, ale w iodące, a przynajmniej zbliżające do celu. Nie każdy jednakow o szybko stanie u kresu; w rodzone w łaściw ości, dawna przeszłość, dzie dziczność i tradycja, w łasne grzechy i nałogi i bieżąca teraźniejszość, otoczen ie i warunki życia, w szystk o to ma pierw szorzędne znaczenie. A le nawet w razie naj w iększych trudności nie należy upadać na duchu, lecz pamiętać słowa poety, żołnierza-obyw atela J ,U. Niemr
■HU!
BIBLIOTEKA
»ŹYCIE DOSKONAŁE®
z a w i e r a :
1. Życie doskonałe — d oc. A . Sabatow ski (w dru ku).
2. Higiena psychiczna — dr K. D ąbrowski.
3. Świat chorych dusz a radość życia — K. K a
linowski.
4. Psychoterapia, jej istota i znaczenie — ks. prof, Z. Kozubski.
5. Charakter i wola, ich istota i kształcenie __
pro!. Jaxa B ykow ski,
6. Skarby lecznicze w przyrodzie — prof. J.
Muszyński.
7. Człowiek przyszłości — prof. dr E. Loth.
8. Nowoczesne wodolecznictwo— dr M . Alksnin.
9. Pokarm człowieka — prof. dr W . R. W ita-
nowski.
10. Myśli wzniosłe i pogodne — zebrał Fr. H erod.
Dalsze łomy w opracowaniu
C e n a K a ż d e g o e g z e m p la r z a z ł J __
1-sza serja obejmuje 10 powyżej wy
mienionych tomików, których komplet
dostarczamy w futerale
Do nabycia w księgarniach, kioskach i w punktach sprzedaży »R u c h u«
lub u wydawcy Fr. H e r o d a — Warszawa, Długa 16.
N a aktualność zagadnień, doniosły c e l naszego wydawnictwa
i zbawienne wskazówki dla stroskanego społeczeństw a Wskazują same tytu ły p ra c i nazwiska ich Autorów .