• Nie Znaleziono Wyników

Charakter i wola ich istota i kształcenie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Charakter i wola ich istota i kształcenie"

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Dolnośląska Biblioteka Pedagogiczna we Wrocławiu

(3)

C H A R A K T E R I W O L A

ICH ISTOTA I KSZTAŁCENIE

Piof. dr L. JAXA BYKOWSKI

(4)

Dolnośląska Biblioteka Pedagogiczna we Wrocławiu A s * 5. u,ioc'"'

A

" t f 9

WR00160739 1-sz j tysiąc.

Wszelkie prawa przedruku całkowitego lub czę­ ściowego, nawet z podaniem źródła, zastrzeżone.

| Centralna BibliofkaPgfagpę^

\

fc*risr-u

u ,-«§« sI^il#Wrociawr

lp^#®ławl“

* C 7 n a

Nr. inw...

Wykonano w Drukarni Wzorowej, właściciel Fr. Herod Warszawa, Długa 20. Tel. 11-16-60.

(5)

I.

W ych ow an ie moralne zajmuje sw oiste stanowisko w całości pracy w ych ow a w czej. Ma ono charakter p ow ­ szechny, bezwzględny, jednolity, jest uniwersalistyczne. W ykształcenie i w yrobien ie intelektualne z góry liczy się ze zróżniczkow aniem uzdolnień w rodzonych i do' nich stara się dostosow ać zakres i kierunek pracy. Jedynie szkoła pow szechna dająca zasadnicze minimum w ykształ­ cenia i w iedzy jest przeznaczona dla ogółu, szkoły śred­ nie a tym bardziej w yższe już w sw ych zadaniach i or­ ganizacji są przemtecizone dla nielicznych wybranych, specjalnie uzdolnionych. W dziedzinie piękna sam odziel­ ną tw órczość artystyczną i to w określonej dziedzinie przeznacza się jedynie jednostkom specjalnie utalento­ wanym, naw et bierne w yrobienie estetyczne musi b y ć bardzo rozmaite, o uniwersalizmie n ie ma tu m ow y.

Inaczej w dziedzinie m oralności. System etyczny nie tylko tw orzy pew ną całość jednolitą, ale i obow iązującą pow szechnie w e d le ustalonych ideałów , nie pozw alającą na indywidualną tw órczość, a zboczenia piętnującą ja­ k o karygodne grzechy i w ystępki. Domaga się realiza­ cji sw ych idei i ideałów od w szystkich. Nie ogranicza

(6)

się do samej św iadom ości i kontem placji, wymaga czy ­ n ów wyraźnie określonych, a w zbrania innych, zakaza­ nych, Przy przekroczeniu sw ych norm stosuje sankcje karne, pow ołu jąc się na autorytet obow iązującego pra­ wa, siły władzy, naw et czynników w yższych: W o li B o ­ żej. Stąd bliski zw iązek z religią, dodającą ze swej stro­ ny pow agi i w artości przykazaniom etycznym . D ow ol­ ność, jaka panuje w życiu estetycznym, a dopuszczalna jest w życiu intelektualnym, tu jest silnie ograniczona, w pew nym stopniu naw et w ykluczona: każdy jest o b o ­ wiązany znać pew ne przynajmniej minimum norm i prze­ pisów obow iązujących i do nich się stosow ać p o d grozą następstw karnych.

O bow iązki szczegółow e w ypływ ają z ustalonych idea łów ogólnych, podaw anych przez poszczególn e sy­ stemy etyczne, w ięc W o li Bożej, dobra ogółu i p o s zcze ­ gólnych społeczności i samych jednostek, spraw iedli­ w ości i porządku, jak to formułuje religia i przepisy prawne. Czynności, które z tymi zasadami się nie wiążą, są etycznie obojętne, ch oć w pew nych okolicznościach mogą nabrać charakteru etycznego. Przyjmowanie p o ­ karm ów np. jest czynnością normalnie obojętn ą e ty c z ­ nie, a ważną fizjologicznie, m oże stać się zasługą e ty cz­ ną, gdy ktoś podzieli się po bratensku ze zgłodniałym, albo czymś złym, grzechem, jeśli ujawni się jako ob ­ żarstwo lub pijaństwo.

Nadto czynności etyczne muszą charakteryzow ać jeszcze dw ie cechy, m ianowicie św iadom ość S d o b ro w o l­ n ość. W ety ce zatem ma znaczenie nie tylko treść czyn­ ności, ale nadto św iadom ość, rozum i wola...

W ychow anie etyczne zatem musi w ych ow a n k om ’ 1) uświadomić obow iązki etyczne i nauczyć ich na stałe,

(7)

2) w drożyć do ich przestrzegania i świadom ego r e ­ alizowania w życiu praktycznym .

W ażne znaczenie mają tu także uczucia. Rozum i w ola mogą b y ć kierowane, ale i hamowane przez uczu­ cia, zw łaszcza silne afekty, jak gniew, strach, niena­ w iść, rozpasanie itp. O dw rotnie też rozum i w ola w p ły ­ w ają na uczucia, mogą ja zmieniać nie tylko w kierunku siły, ale naw et jakości.

(8)

II.

Uświadom ienie i nauczenie norm postępow ania nie różni się w sw ych m etodach od form stosow anych w ogóle w nauczaniu. Poniew aż jednak chodzi' nadto o w drożenie do w łaściw ych czynów , konieczne jest w y ­ robienie w o l i .

W olą nazywamy świadom ą zdolność ożyli d y sp o­ z y cję psychiczną do pragnień i postanowień, a z k olei do w ynikających z nich działań i czynności.

W pragnieniach występują przede wszystkim p ew ­ ne przedstawienia rzeczy, stanów, czynności. Tow arzyszą temu zjawisku uczucia przyjemne. Zdajemy sobie spra­ w ę, że przedm iot naszych pragnień jest tylk o przedsta­ w iony, a nie istnieje realnie, co znów łączy się z uczu­ ciem przykrym. Uważamy jednak, że m oże nastąpić zmiana i przedm iot marzeń stanie się rzeczyw istością, co znów łączy się z uczuciam i przyjemnymi. N iektórzy w ięc m yśliciele sprowadzają pragnienia do splotów przedstawień, sądów aktualnych i przedstaw ionych, oraz uczuć przyjem nych i przykrych. W ystępuje tam jeszcze pew ien swoisty składnik subjektywny, które to całe zjaw isko odróżnia od marzeń.

(9)

Jeżeli wystąpi pew ność, że upragniony fakt nastą­ pi, pragnienie przechodzi w radość, stan wyraźnie uczuciow y, przeciwnie, gdy przekonam y się, iż fakt teo jest niemożliwy, doznajem y zaw odu i żalu z tow arzy­ szącym i uczuciam i przykrym i. Pragnienia są dodatnie, gdy chcemy, b y się coś stało, lub ujemne, gdy pragnie­ my czegoś uniknąć.

A le w ola jest źródłem także postanow ień. I tu p o ­ glądy są różne co do ich istoty, uważa się je bądź za zjawisko odrębne, swoiste, bądź sprow adza do sądów dotyczących w łasnego działania. Uważamy, że i tu w y­ stępuje pew ien sw oisty czynnik zasadniczy, będ ący w ła­ śnie bodźcem czynu i w ypływ ający z w oli. Niemniej p o ­ stanowienia wiążą się z sądami i wykazują szereg cech w spólnych. Są, jak sądy, tw ierdzące i przeczące, gdy p o ­ stanawiamy coś robić, lub nie robić, czy zaniechać, — są słuszne i niesłuszne, gdy rzeczyw istość i bieg w ypa d­ k ów potw ierdzą je lub im zaprzeczą. M ów i się też o p o ­ stanowieniach szczerych i nieszczerych, nie zależnie od tego czy zostaną one zrealizowane, czy nie, n ieszczery­ mi są one w tedy, gdy w łaśnie brak ich istoty, a ujawnia się tylko ich zew nętrzny wyraz, forma. Ten fakt św iad­ czy o ich sw oistości.

W znaczeniu ściślejszym rozum ie się przez w olę zdolność samych tylko postanowień, a źródło pragnień sprow adza się do uczuć lub innych dyspozycyj, jak p o ­ pęd, pożądanie, nałóg, namiętność.

Postanowienia różnią się nadto siłą. Silnymi nazy­ w am y takie, które dotrzymujem y i realizujemy w czy ­ nach mimo trudności, przeszkód i pokus. Z doln ość do­ trzymywania postanow ień naw et w trudnych warunkach w brew przeszkodom , pokusom , postronnym namowom, jeśli tylko nie sprzeciw ia się im rozsądek, nazywa się

(10)

s i 1 n ą w o 1 ą, albo n i e z ł o m n o ś c i ą , utrzym ywanie postanow ień także w brew rozsądkow i— to następstwo u p o r u . O ile siła w oli jest zaletą, upór jest wadą, acz czasem m oże okazać się przydatnym i ułatw ić w yrobienie siły w oli. Siła w oli cechuje ludzi w ybitnych, dzielnych, w ytrw ałych, upór raczej tępych, naw et ograniczonych. Siła w oli jest podstaw ą w ielu za­ let, jak w ytrw ałość, cierpliw ość, punktualność, syste­ m atyczność, skrupulatność. ,,Bez niej — jak słusznie m ów i prof. W . W itw ick i —■ nie ma u czciw ego człow iek a w zw y­ k łych warunkach i bez niej niema pow odzenia w ży ciu ".

Silna w ola, to w arunek praw ości. O tóż z tym łą czy się już p ojęcie c h a r a k t e r u .

S łow o to byw a używane w kilku znaczeniach. W najobszerniejszym rozumie się przezeń ogół w łaści­ w ości psychicznych, k tóre różnią daną jednostkę od in­ nych. W e w łaściw ym znaczeniu rozumiemy przez cha­ rakter trwałą zdolność utrzymania w oli i czynów w zgodzie z naczelnymi, ustalonymi zasadami p ostęp ow a­ nia *).

Jeżeli nie ma tych zasad, jeśli brak norm m oral­ nych i prawideł, nie m a też charakteru, jak u kariero­ w icz ó w i oportunistów tak licznych w naszej rzeczyw i­ *) W ten sposób, ch oć trochę innymi słow y ok re­ ślił charakter królew ieck i filozof I. Kant, uważając go za „w łasność woli, za p om ocą której człow iek przyw ią­ zuje się do pew nych zasad podyktow an ych przez jego rozum i sumienie".

Bardziej specjalne znaczenie nadał mu nasz Lucjan Zarzecki, iktóry specjalnie zajm ował się teorią jego kształcenia. W ed le niego charakter jeg o jest to n ace­ chow ane um iejętnością w szechstronną poznawania, p o

(11)

stości, albo cyników drw iących z moralności, czy w y ­ godnych filistrów, bezm yślnych sn obów i faryzeuszów, obłudników b a czących tylko ma pozory i popraw ność form zewnętrznych, typów tak świetnie i subtelnie uw iecznionych w „P odfilipskim “ .Wayssenhofa, a tak plastycznie odm alow anych w tragifarsach kołtuńskich całej rodziny Dulskich przez G. Zapolską. A le również braknie charakteru, gdy mimo szczytnosci zasad i d o b ­ rych chęci nie ma w oli, jak u Hamleta, Kordiana, Szczę­ snego K ossakow skiego, postaci praw dziw ie tragicznych w swej rozterce i niem ocy, ale i u wielu rzeczyw istych ludzi dzisiejszych „d ob rze w ychow anych " w edle term i­ nologii prof. Znanieckiego. G dy w ola niedostateczna, charakter m oże być dobry, lecz jest rów nocześnie słaby, chwiejny, zrażający się , cofający przed trudnościami, ulegający postronnej sugestii, ch oć chw ilow o m oże na­ w et uparty,

P rzeciw nie gdy w ola jest silna i działalność k on ­ sekwentna, w tedy i charakter jest silny, a w zależności od w artości etycznej zasad dobry lub zły, szlachetny lub czarny. G dy w reszcie w ola silna istnieje, ale brak zasad postępow ania, w tedy dana jednostka zależnie od ok oliczn ości staje s i ę ' despotą i kapryśnym tyranem, dogadzającym tylko swym chw ilow ym i zmiennym za:-tegą w oli oraz rosnącą sam owiedzą, stałe i świadome organizowanie w szystkich danych człow iek ow i sił życia do brania czynnego w nim udziału i służenia ze swym narodem na w łaściw ej mu drodze interesom ludzkości". W tym określeniu rozumiana jest raczej sama czynność, niż dyspozycja, zdolność, — ponadto; podkreślony jest czynnik zbiorow ości, co zacieśnia zakres pojęcia.

(12)

chciankom, albo w ytrw ałym narzędziem innych, lub kom binacją obu ty p ów zależnie od ok oliczn ości i o to ­ czenia.

A zatem pełne w ychow anie etyczne polega na 1) zdobyciu, zrozumieniu i ugruntowaniu zasad ety cz­ nych, 2) w yrobieniu charakteru, hartu w oli, zdolności do decyzji i czynów .

(13)

III.

Zasady etyczne szczegółow e muszą ze sobą har­ m onizować, a dzieje się to w tedy, gdy odpow iadają one jednemu, ogólnemu ideałow i.

Nasz Bronisław Trentow ski formułuje cel p ow ­ szechny, ogólnoludzki trochę p oetyck o jako „p rzeisto­ czenie żw ierzęcości w m ość godną ołtarzy” , „p rzeistocze ­ nie m ałoletności w ychow anka w pełnoletność półboga na ziem i", a co po prostu wyraziła w sw ych ustawach Komisja Edukacyjna, żądając, „a b y ucznia ze w szech miar sposobnym do tego uczynić, żeby i jemu b y ło d o b ­ rze i z nim b y ło d ob rze". O bok tych ogólnoludzkich ideałów , są dalsze szczegółow iej sprecyzow ane.

Etyka katolicka opierająca się na dogm acie n ie­ śm iertelności i życia pozagrobow ego, stawia jako cel człow ieka na ziemi 1) całym swym życiem oddaw ać chw ałę Bogu; 2) przez to zd ob yć sobie szczęście w ie cz ­ ne (Ks. M . Sieniatycki).

Jasna rzecz, jak w zbogaca życie w prow adzenie pierw iastków religijnych, myśli o obow iązkach nad­ ziem skich i życiu pozagrobow ym w przeciw ieństw ie do m aterialistycznego zacieśnienia do celów i dóbr d o cze s­

(14)

nych. T ę w zniosłość celów i potęgę pierw iastków du­ chow ych musi uznać naw et przeciw nik w ychow ania re­ ligijnego, a chrześcijańskiego w szczególności, jeśli są­ dzi bezstronnie i bez zacietrzew ienia. T eoretyk k ato­ lick iego w ychow ania Biskup Feliks Dupanloup r o z ­ w ija szerzej i szczegółow iej cel w ychow ania: „P ie ­ lęgnacja, ćw iczenie, rozw ój, w zm ocnienie i w ydoskona­ lenie w szelkich zdolności fizyozinych, intelektualnych, m oralnych i religijnych, składających się na naturę i godność ludzką dziecka, a przez to w ykształcenie i w yrobienie człow ieka tak, by podczas swego życia ziem skiego służył swej ojczyźnie w czynnościach sp o­ łecznych, do k tórych został pow ołany, a w reszcie przez uszlachetnienie i udostojnienie życia doczesnego przy­ sposobił się do życia w ieczn eg o".

(15)

IV.

Uznając w pełn i podane w yżej zasady, musimy ja dalej szczegółow iej rozw inąć w związku z naszymi p o l­ skimi postulatami w ychow ania narodow ego. Nasz ideał polski ob ok podanych cech ogólnych musi m ieć jeszcze dalsze własne. Nie m oże on b y ć k opią idea łów zagra­ nicznych, ch oćby bardzo w zniosłych, ale musi b y ć tw o ­ rem rodzimym dostosow anym do misji narodu, do. jego w łaściw ości i potrzeb. Ma on b y ć w yrazicielem samo- wiedizy narodow ej, budow niczym przyszłości, ch oćb y w ciasnym zakresie swej skromnej specjalności.

Dla nas P olaków tym ogólnym i pow szechnym ty ­ pem jest tradycyjny ż o ł n i e r z - o b y w a t e l , jak go nazwał Zygmunt Balicki (w 1903 r.). W b rew ide­ owym, czy op ort unisty cznym pacyfistom uważam, że zw łaszcza w naszych stosunkach w yrobienie ducha ry­ cerskiego u ogółu jest w prost warunkiem naszego bytu. M ając p o d bokiem sąsiadów potężnych, a w rogich, choć czasow o mniej lub w ięcej przyczajonych, tylko własną siłą bojow ą, gotow ością i pośw ięceniem m ożem y zapew ­ nić byt i całość O jczyzny.

(16)

-w ateli b y ło u nas zda-wna znane i praktyko-wane, ob ej­ m ow ało og ół w olnych, a kto dobrow oln ie stanął w o b ­ ronie ojczyzny stawał się wolnym, nobilitacje całych w si są wym ownym tego przykładem . Dziś przy dem okra­ tyzacji, rozszerzyć się muszą i obow iązki, wszak ostat­ nia w ielka w ojna w róciła do dawnego pospolitego ru­ szenia, jen o w znacznie rozszerzonym zakresie.

T rzeba jednak pamiętać, że żołnierz nasz musi stać na poziom ie sw ego szczytn ego pow ołania, musi czuć jego godność i odpow iedzialność. Żołnierz polski, to nie najemnik, służący temu, kto mu jurgielt płaci, ani niew olniczy ssbir pędzon y na śmierć knutem, kulom io­ tem lub fascynującym słowem , ale świadom y obrońca w oln ości i prawa. Tamten ginie w imię interesu lub z musu, nasz pośw ięca się dla sprawy, ch oćb y straconej, sprawy, którą ukochał i uważa za świętą, tamten jest niew olnikiem lub maszyną, nasz pow inien b y ć u św iado­ mionym obyw atelem . Już w katechizm ie kadećkim z r. 1774 czytam y wyraźnie, że „w prow adza się w tem zgrom adzeniu (tj, korpusie kadetów ) nauki do w szyst­ kich sp osobiące stanów, karność zaś w ojsk ow a obrana, bo najporządniejsza i najszlachetniejsza". K adet teżi czytam y dalej, pow inien „o jczy zn ę swą k och ać i jej d o­ bro nadew szystko i sp osobić się do tego, aby się m ógł zdatnie p ośw ięcić na jej usługi, pow inien być cnotliwy, pełen poszanowania dla zw ierzchnych, dobroczynny i affektu dla równych, względu dla niższych".

Na podobnym stanowisku stanęła Komisja Eduka­ cyjna. O to ob ok sportów, jak gra w piłkę, rzucanie ka­ mieni na w odę, gonitwy i wyścigi, potykanie się w pal­ caty, jeżdżenie konno, robien ie pom iarów, znajdujemy w rozdziale X V ścisłe ćw iczenia w ojsk ow e. „Z a godne p o czy ta ć się pow inny ćw iczenia takowe, które obrotów

(17)

żołnierskich w ciągnieniu, szykowaniu, dobyw aniu i b r o ­ nieniu jakiego m iejsca naśladują” .

I nie w prow adzają tych ćw iczeń bez uzasadnienia: ,,Nic bardziej, mówią ustawy, do w pojen ia męstwa, mo­ cy duszy, szlachetnej w ielkom yślności i ducha staro­ dawnego rycerstw a nie pom oże, jako takow a m łodzi zaprawa. W niej roztropnie kierow ani nauczą się ro ze ­ znawać bezrozum ne junactw o od praw dziw ego m ęstwa i w aleczności; zawczasu przekonani zostaną o tej praw ­ dzie i do uiszczenia jej przygotują się, iż każdy obyw a­ tel, w e wszystkich krajach, a osobliw ie w R zeczy p osp o­ litej, żołnierzem, to jest obroń cą ojczyzny swojej b y ć powinien, nie oglądającym się na płacę, lecz idący to ­ rem sprawiedliw ości i honoru".

W ychow anie takie nakazyw ały ów czesne stosunki i położenie polityczne, którego grozę w yczuw ali trzeź­ w o m yślący patrioci. W ię c Piram owicz nawet w szko­ łach elementarnych zaleca o b r o ty żołnierskie, naśladu­ jące musztry i marsze, dalej ćw iczenia w rzucaniu do celu itp., radzi też używ ać bębna jako sygnału zamiast dzwonka, zwyczaj, jaki do dziś 'obowiązuje pow szechnie w e Francji.

A czy dziś jest in aczej? Czy nie ma w artości prze­ stroga Staszica o „otoczen iu zew sząd drapieżnymi są- siady, którzy dzień i n o c niespokojni... chowają... zbi­ rów dla ułatwienia n iew oli jednych, albo dla w ydarcia drugim tej najpiękniejszej człow ieczeństw a ozdoby, w o l­ n ości". Warunki nie zm ieniły się zasadniczo, wymagają tylko jeszcze w iększej siły, czujności, a ob ok karności i pośw ięcenia w iększej sam odzielności myśli i sądu.

A le cnoty rycerskie są nam cenne nie tylko w cza­ sach potrzeby zewnętrznej, ow szem dla naszej bujnej natury tym cenniejsze przy szarej codziennej pracy.

(18)

Słusznie m ów i Balicki: „N ie ten jest żołnierzem, kto nosi mundur i pałasz, ale ten, oo ma w sobie charakter żołnierski i żołnierskiego ducha. Cechy te p o łą czyć się dają z każdym zawodem , z każdym stanowiskiem i z każdym rodzajem p r a c y "'* ).

Jest to w yraz tak sw oistego znaczenia, że w łaści­ w ie nie ma odpow iedn ika w innych językach, jak nie przetłum aczym y dosłow n ie angielskiego „gentlemana*1. N ie będ zie to francuski „cito y en ", b o brak mu pier­ wiastka ocen y moralnej, nierozłącznie związanej z p o ję ­ ciem naszego ,,'obywatela". Tem mniej niem iecki ,,Bur­ ger", lub rosyjski „gjrażdanin", k tórzy podobnie, jak francuski „b ou rgeois" zacieśniają się w łaściw ie do zna­ czenia „m ieszczucha", a tylk o przez przenośnię w y d o ­ stają się p oza mury miejskie na sizeroki świat. N ajbliż­ szy jeszcze będ zie starorzymski ,,civis‘’, przy którym przy­ pom ina się ,,virtus romana", jakkolw iek i tu, ch oć może słabiej n ieco, niż w francuskim „citoy en ", a zwłaszcza w angielskim „freem an", ale przecież nacisk raczej sp o­ czyw a na prawach i prerogatyw ach, gdy w pojęciu o b y ­ w atela przede wszystkim obow iązki wysuwają się na czoło.

Zasadniozą cech ą i cnotą obywatela, dającą m oż­ ność pracy zbiorow ej, jest „zdoln ość uwspółrzędniania sw ych działań i czynów , oraz zdolność poddaw ania ich jednemu, planowem u k ierow n ictw u ". A to w ypływ a z poczu cia solidarności z jednej, a karności z drugiej

* ) „Znany u nas dawniej —■ pow iada dalej Balic­ ki —i typ księdza żołnierza, należał do najdzielniejszych p ostaci śród naszego duchow ieństw a. K obiet rycersk ie­ go ducha nie brakło w naszych dziejach".

Tu już stajemy w o b e c pojęcia obyw atela.

(19)

strony. Solidarność wyraża się jako harmonia w pracy, wzajemne uzupełnienie się i pom oc, prow adząca do k o ­ leżeństwa, przyjaźni i duchow ego braterstwa. O byw a­ telska karność polega na posłuchu, ale nie powinna ona b y ć ani bezmyślna, ani mechaniczna. Musi się op ie­ rać na pow szechnym obow iązującym prawie, a nie na zachciance i kaprysie m ożnych lub przełożonych, k t ó ­ rzy tym bardziej są p ow ołan i do jego przestrzegania i podlegają sprawiedliwej k on troli. W ted y nie tylko p o ­ czucie hierachii, ale i szacunek dla władz, będ ących stróżami i w ykonaw cam i praw a gwarantują praw idło­ w ość życia społeczeństw a i jednostek.

Inna cecha, bardzo wyraźna w łaśnie w dodatnim typie obyw atela polskiego, t o duchow a sw oboda, sw o­ bod a i potrzeba samodzielnej myśli, warunkująca p o ­ stęp i doskonalenie się. T a niezależność myśli i sw ob o­ da w k rytyce jest warunkiem poczu cia w sp ółod p ow ie­ dzialności za c a ło ś ć i dob ro sprawy. O czyw iście musi ona b y ć ograniczona w prak tyce przepisami praw a p o ­ wszechnie obow iązującego lub dobrow oln ie przyjętego. A w ięc pełna sw ob od a w myśleniu, a dobrow olna kar­ ność w działaniu.

Sw oboda i niezależność duchowa, cech a cenna w swej istocie, jest bardzo charakterystyczna dla naszej um ysłow ości i całej kultury, z nią winni się liczy ć orga­ nizatorzy i kierow n icy społeczeństw a, kultyw ow ać ją w e w łaściw y sposób i prostow ać, lecz nie łamać, ani w ykorzeniać. Ona przew ija się przez cały ciąg d ziejów naszych; w chw ilach dobrych jako p ęd do zrealizow a­ nia zasady bujnej i sw obodnej tw órczości, w okresach upadku jako hamująca negacja, sw awola i warcholstwo'. W tej postaci dodatniej, tw órczej, ujawnia się p od w zględem intelektualnym jako sw oboda myślenia, sa*

(20)

m odzielność sądu, krytycyzm , dążenie do prawdy, pod w zględem moralnym jako w oln ość w ewnętrzna tj. zdol­ ność samodzielnego panowania nad swymi popędam i i namiętnościami, w reszcie społecznie, jako niezależność zasad i sumienie w olne o d jakiegokolw iek nacisku z z e ­ wnątrz, jako dążność do organizowania się na podstaw ie dobrej w o li i poczucia dobrow oln ego obowiązku.

Naturalnie przesada i w ybujałość m oże cech ę tę wynaturzyć w niesforność, 'opozycyjny hyperkrytycyzm , a przy zarozum iałości w tak częsty u nas dyletantyzm. Na tym tle w yrosło też i „liberum v e to “ w sw ych prze­ różnych form ach i odmianach, od partii, fakcji i prze­ różnych stronnictw, do licznych secesji, konspiracji i nieziszczonych aspiracji, wyśm ianych trafnie w dawnym pow iedzeniu „d w a dragany, a cztery kapitany".

A właśnie w p ojęciu praw dziw ego obyw atela tkwi przecie im plicite zasada zgodnej i celow ej organizacji społecznej. O byw atel daje się pom yśleć tylko na tle społeczeństw a, jako jego zorganizowana, samodzielna i tw órcza cząstka. Nie jako k ółk o bezdusznej maszyny, ale jako świadomy, k am y i odpow iedzialny czynnik. Karność tedy i p oczu cie odpow iedzialności, to dalsze cech y prawdziwego: obyw atela. Karność w odniesieniu do państwa, jego urządzeń, karność związana z e stano­ w iskiem i obowiązkam i zaw odow ym i. W tej też dzie­ dzinie odpow iedzialność tym większa, im w iększy za­ kres w pływu i działania.

Zgodne z naszym stanowisko zajmował Sławomir Czerwiński, używając jedynie odm iennych nazw za p o­ życzon ych od Ed. C laparedea. W swym przem ówieniu „ o ideał w ych ow a w czy szkoły p olsk iej" wyraził się tak: „T y p bojow nika i pracow nika w jednej osobie — jest potrzebny naszemu odrodzonem u Państwu, b o p otrze b ­

(21)

ny mu jest typ obyw atela, któryby dzielną pracą p o w ­ szednią, ale w potrzebie i świętym zapałem walki stwierdzał swój czynny, szczery patriotyzm ''. Nazw b o ­ jownika i pracow nika używa tu w innym znaczeniu, niż Claparede, ten bow iem m ów ił o nich jako o pew nych typach w rodzonych, swoistych, z którem i w ychow anie musi się liczyć i do których winno dostosow y w a ć swe zabiegi, natomiast Czerwiński używa tych określeń, tak samo, jak Balicki, w znaczeniu pew nego ogólnego idea­ łu, będącego wzorem dla k a ż d e g o Polaka. Fakt ten św iadczy o p otędze idei narodowej i o w pływ ie w y ­ chow aw czym m łodzieńczych organizacyj narodowych, w których kształtow ała się ideologia Czerwińskiego w latach szkolnych. Treść dawna, dobrze znana w szyst­ kim narodowcom , dostała jedynie obcą, i to nie byle ja­ ką, lecz genewską, markę. N ie zdradzając się ze swą ideologią, której świadomie czy podśw iadom ie pozostał jednak wiernym, głosił dawne zasady nie odstręczając znaną z dawna nazwą, a ow szem jednając etykietą za­ graniczną, która niestety dotąd zaw sze imponuje P ola­ kom, zwłaszcza nie dość m ocn o w yrobionym n arodow o. W istocie swej, nazw y Balickiego, uważam za traf­ niejsze i ściślejsze. Sama nazw a żołnierza wyraża p o w o ­ łanie do boju z wrogiem, z obcym , z najeźdcą, obow ią­ zek obrony ojczyzny, rodaków , swoich, — gdy bojow n i­ kiem m oże być także średniow ieczny rabuś (Raubritter), albo w spółczesny zam achowiec, a naw et pospolity ban­ dyta. Lepszą m ogłaby być raczej nazwa rycerza. P o­ dobnie pracownik ma treść za małą, nie podkreśla b o ­ wiem św iadom ego poczu cia obow iązku, co jasno zazna­ cza się w nazw ie obyw atela. Pracownikiem m oże b y ć i najemny robotnik, pracujący dla zapłaty, albo naw et niewolnik p od batem.

(22)

V.

Przedstaw iony pow yżej ideał wykazuje pierw iast­ ki męskie, ma b y ć w zorem dla każdego Polaka, bez względu na specjalne jego stanowisko i zadania za w o­ d ow e i osobiste. W ed le niego też należy w ychow yw ać i w yrabiać m łodzież męską, ch łop ców . W odniesieniu do m łodzieży żeńskiej wym aga on jednak pew nych mo- dyfikacyj. „W ychow an ie, jak w yraził się w r, 1909 Zygmunt Balicki w swym referacie, ani na chw ilę o róż­ n icy roli dwu p łci w życiu narodu zapominać nie m oże. Jeżeli zadaniem pedagogii jest rozw ijać w duszy d ziec­ ka w łaściw e mu zadatki uzdolnień, skłonności, słowem całą jego naturę duchową, to stosow anie jednego i tego samego szablonu do ch łop ców i dziew cząt m oże te za ­ datki tylko zabić lub w ypa czyć. G dzie dusze są różne, tam i m etody w ych ow a w cze różne b y ć m uszą". D odaj­ my też, że i różnic cielesnych, anatomicznych i fizjolo­ gicznych pom ijać nie można. D otykam y tu zagadnienia tzw. koedukacji i koinstrukeji..

„C h cąc dobrze w ych ow a ć naród pokoleniu — pow iada Balicki —. tr z e b a , łow ę wychować... do tych zadań, która w p r z y s a ł ^ w r y Ś ^ a lk i, do obrony,

A

20

5 s ° : t/n

W

£

9

a-'-y

(23)

odpow iedzialności i rządów, k o b ie cą zaś do tych zadań, które są jej przyrodzoną sferą kom petencji: do prze­

chowania najgłębszych, najelementam iejszych, ale zara­ zem najbardziej podstaw ow ych instynktów i zadatków narodu, do utw orzenia tej ostoi n arodow ego bytu do której nie sięgają ani w p ły w y obce, ani rozk ładow e dzia­ łania pow ikłanych i pełnych dotknięć nieczystych sto ­ sunków życiow ych . U czucia narodow e pow inny mieć mocną podstaw ę w duszy kobiety, ale w ola narodow a tylko przez duszę męską przejaw iać się m oże” .

O czyw iście są i przeciw ne poglądy, wygłaszane nie tylko przez feministki dom agające się rów noupraw nie­ nia kobiet w życiu. T eodora M ęczk ow ska uważa, że należy w ych ow yw a ć „n ie m ężczyzn i kobiety, lecz lu­ dzi", zwolennikami jednakow ego, w spólnego w ychow a­ nia w szkołach są liczni pedagogow ie amerykańscy i skandynawscy.

W: tejże samej jednak A m ery ce najwybitniejszy teoretyk pedagogii St. Hall przeciw staw ia się tej n iw e­ lacji i „w zyw a kobietę, b y ratow ała siebie i kulturę od przesadnej specyfikacji męskiej, lecz na fundamencie macierzyństwa budow ała n ow y samodzielny tyip pracy i kształcenia, by w drożyła proces u człow ieczen ia całego systemu ośw iatow ego, a przeciw staw iła się ogarniają­ cej w szystko technizacji ży cia " (Foerster).

Zagadnienie to ma w ięc nie tylko znaczenie teore- tyczno-pedagogiczne, lecz przede wszystkim społeczne i polityczne. Przyznaje to główna pi-onierka koedukacji u nas T . M ęczkow ska. „K to nie jest szczerym dem okra­ tą, pisała óna w r. 1920, k to z głębi duszy nie odczuw a, że wszystkim w spółobyw atelom należą się równe pra­ wa, kto przyw ileje i przepisy w yjątk ow e uważa za rzecz dopuszczalną, ten, naturalnie, i w stosunku do k oedu ­

(24)

kacji zajmie stanowisko w rogie". A le od roku 20 upły­ n ęło n ieco czasu, dokonały się przew roty nie tylko w organizacji, ale i w poglądach ogólnych, i dziś ideały dem oliberalne idą w cień, stwierdzenie nierów ności lu­ dzi n ie przeraża nas, bo... jest rzeczyw istością, z którą musimy się liczyć, ch oć epigoni zeszłow iecznych zasad próbują straszyć zarzutami w stecznictw a, obskurantyz­ mu, rozm aitych „zoologiizm ów ".

G odzim y się z Foersterem, który w idzi odrębny pierw iastek społeczny w isto cie kobiety, tak bardzo dzisiaj potrzebny w spółczesnej kulturze. „W szystkie w rodzone zdolności m ężczyzny, pow iada on, przeznacza­ ją go do kulturalno-technicznego i organizacyjnego działania na szerokim polu, natomiast k obiety przezna­ czeniem : zająć się duszą socjalnej organizacji, ująć naj­ delikatniejsze wiązania m iędzy ludźmi, piastow ać naj­ w yższą sztukę wmyślania się i wżyw ania w to, co jest w łasnością innego człow ieka. B ez d u c h a o g n i ­ s k a r o d z i n n e g o nie umie człow iek znieść bliźniego swego i tym w ięcej sroży się przeciw niemu, im bardziej go doń zbliża zewnętrzna technika życia i p racy".

Jeżeli tedy ideałem Polaka będzie typ żołnierza- obyw atela, to za ideał Polski uznamy typ m a t k i - o b y w a t e l k i . M a w ięc ona b y ć kapłanką i straż­ niczką ogniska dom ow ego, nie obojętną jednak dla spraw społecznych i narodow ych, owszem biorąca w nich czynny udział w dziedzinach zgodnych z naturą k obiecą . W zorem pow inny b y ć królow a Jadwiga, Regi­ na Żółkiewska, T eofila Sobieska, Emilia Sczaniecka, generałow a Zam oyska itp. matrony polskie, Platerówna czy Pustowójtówna, to wyjątki, acz niew ątpliw ie rów ­ nież cenne,

(25)

VI.

A le na tym nie k on iec. P rócz id ea łó w p ow szech ' nych, ogólnoludzkich, p r ó cz ogólnego ideału Polaka czy Polski, każdy pow inien m ieć własny ideał bardziej szczegółow y, związany wybranym czy planow ym za w o­ dem i stanowiskiem w społeczeństw ie. O czyw iście ideał ten mo-że ulegać i często ulega zmianom, obniża się lub wznosi w miarę wieku i rozw oju um ysłow ego, staje się bardziej konkretnym, w ypracow anym w szczegółach, pełnym i dokładnym. Z tymi ideałam i w iążą się też w zniosłe cele i zadania pracy, które również m ogą ule­ gać zmiai}om i doskonaleniu. Jeśli jakiś cel jest w ielki i wzniosły, m oże porw ać za sobą całe zastępy, d o k o ­ nać n iezw ykłych dzieł. Takim wzniosłym ideałem, c e ­ lem, którym w ybitny przodow nik potrafi zespolić całe rzesze w yzn aw ców i w ykonaw ców , wytłum aczym y w iel­ kie czyny historyczne, jak odrodzenie i zjednoczenie oj­ czyzny przez Łokietka, realizacja unii Polski z Litwą, obrona Częstochow y stanow iąca przełom w okresie „p otop u ", odrodzenie duchow e narodu zapoczątkow ane przez Stanisława Konarskiego, a dokonane w śród tak trudnych warunków i polityczn ych katastrof za

(26)

Stani-sława Augusta, „krzepien ie se r c e " przedw ojennych p o­ koleń przez H. Sienkiewicza, obrona Lwowa, i w yp ę­ dzenie Prusaków z Poznania, sform owanie armii och ot- czej i zw ycięstw o p o d W arszawą. Mamy w pam ięci te ostatnie w ypadki dziejow e, zdumiewające w swym przebiegu, gdzie w idać jak w ielkie znaczenie ma właśnie wyraźna św iadom ość idei 5 wiara w nią u w odza i p o d ­ w ładnych. Świetna armia K rólestw a K ongresow ego w roku 1831 mimo zw ycięstw nie powstrzym ała katastrofy, bo w od zow ie nie mieli wiary, a żołnierz tracił zaufanie do w od zów . Przeciw nie w e L w ow ie w listopadzie 1918 roku triumf niezw ykły, tam nieraz jeden m ały uczniak pędził przed isobą ca łe w atahy ukraińców, ale też każ­ dy z tych rycerzy k ów m iał jasny cel, do którego dążył, ch o ćb y pnzez ofiarę w łasnego życia, ufał w niezłom nego Komendanta, k tóry zaczynając z 64 karabinami w ytrzy­ mał mimo opuszczenia, naw et przeszkód od m ałodusz­ nych, trzy ciężkie tygodnie, a doczekaw szy się w reszcie pomiocy, oczyścił L w ów od w rogiej czerni.

Zatem znalezienie w zniosłego celu życia i pracy ma pierw szorzędne znaczenie. Im on jest większy, im dalej sięga, tym dalej m oże doprow adzić, byle w iązała się z nim rzetelna praca przełamująca trudności i p r z e sz k o d y ! za­ pew niająca k olejne zd ob y cze; bez pracy i trudu nie b ę ­ dzie sukcesów zasłużonych, a owszem ów w ielki cel prze­ rodzi się w zarozum iałą am bicję bez treści i zrodzi tylko w ieczne niezadow olenie ze siebie i świata. Żołnierz, k tóry pragnie zostać hetmanem będzie lepszym, niż ten który myśli tylk o o w ygodzie i zepchaniu obowiązku, medyk, który ustali sobie w zniosły cel służenia pacjen­ tom i doprow adzenia d o artyzmu w wybranym dziale swej sztuki, będ zie lepszym niż ten, który myśli o za­ pewnieniu w ygodnego żyw ota, adept w iedzy, który

(27)

marzy o popchnięciu myśli ludzkiej a a now e tory, od­ słonięciu w ciężkim trudzie w iek ow ych tajemnic i zd o­ byciu n ow ych prawd, zajdzie w yżej, niż ten, którego celem jest przepchanie egzam inów i uzyskanie patentu.

(28)

VII.

A le cele stawiane muszą odpow iadać siłom. Siły rosną w pracy w miarę ćw iczenia niemniej nie są n ieo­ graniczone zależą od natury i w rodzonych uzdolnień, trzeba je w ięc m ierzyć, ch oćb y nom antycznie „na za­ miary", niemniej m ierzyć i o cen ić.

W ię c poznanie sw ych w łaściw ości, sw ych zalet i wad, to warunek pom yślnego wyniku. W inien w ięc w ych ow a w ca jak najdokładniej poznać sw ych w y ch o­ wanków, ale w miarę dojrzewania nakłonić do samo­ obserw acji, by do tej rzeczyw istości dostosow ać prak­ tykę. W zależności od tych indywidualnych w łaściw ości inaczej potrzeba postępow ać, każdy też z tych, jeśli sam się chce w yrobić, a to konieczne, musi o d p ow ied ­ nie staw iać sobie cele w życiu i w ybierać w łaściw e, n ie­ raz różne drogi i sposioby dla ich realizacji.

T e w ielkie dalekie cele czasem będą w pełni zre­ alizowane, a w takim razie -wymagają postaw ienia n o ­ w ych, dalszych i w yższych, — czasem jednak, co może częściej bywa, nie w ystarczy sił i życia dla ich spełnie­ nia, w ięc tylko w części będ ą osiągnięte. Nigdy nie zdob yw a się ich od razu, jednym skokiem, lecz zbliżą

(29)

się do nich stopniow o, etapami. Należy w ię c u łoży ć sy­ stematyczny plan pracy i o b ok zasadniczych, w ielkich, lecz dalekich ideałów , trzeba m yśleć o mniejszym, p o ­ średnim celu „n a dziś", na najbliższą metę i dążyć do zdobycia bezpośrednich szańców . Jeśli szeregow iec marzy o dalekiej karierze, o generalskich zygzakach na czapce i rękaw ach, to chcąc je zd ob yć musi najpierw dążyć do skromnych prążków na naramiennikach, a z k olei do gwiazdek oficerskich. G dy student marzy o katedrze uniw ersyteckiej musi najpierw uporać się z ma­ gisterium i doktoratem, przygotow ać do wydatnej pracy w szkole lub na chudym stanowisku asystenta, by tam bez zarzutu i w zorow o spełniać sw e obow iązki, a z cza­ sem m oże osiągnie wym arzony ideał. A gdyby nawet nie osiągnął go w pełni, to p rzecie sumiennie prow a­ dząc swój zaw ód i w edle sił pracując w wybranym przedm iocie, w nim samym znajdzie zadow olenie i w y­ pełniony cel życia, pomnąc, że często pracow n icy na skromnych posadach w szkołach średnich w ięcej zdzia­ łali dla nauki (np. Ludwik Kubala, W ładysław Kulczyń­ ski, Marian Łomnicki), ani w ielu innych prom ow anych i odznaczonych. U łożyć w ięc należy program działania na najbliższy okres, często go oceniać, uzupełniać w szczegółach czasem popraw iać, uwzględniając obow ią z­ ki w o b e c siebie samego, w o b e c społeczeństw a, najbliż­ szego, otoczenia, z którym się pracuje i ca łeg o narodu, w o b ec wybranych ideałów i w o b e c Boga. A dalej p ro­ wadzić kontrolę pracy, ocen ić ile już zrobiono, a ile jeszcze brakuje. A zatem często, np. co tygodnia, r o ­ bić „rachunek sumienia", przeglądać wyniki, badać, czy doprow adziło do tego, c o b y ło w planie, czy i ja­ k ie okazały się m oże braki i niedociągnięcia, dobrze jest nawet, jak radzi J. O chorow ioz, prow adzić pisemny

(30)

dziennik, a w tedy łatw o stwierdzimy, czy idziemy na­ przód, czy m oże się cofam y. Dziennik taki dla ochrony przed ciekaw ością i niedyskrecją niepow ołanych można prow adzić przy p om ocy szyfru lub ustalonych znaczków . Tam w tym rachunku sumienia powinniśm y uprzytom ­ n ić sobie całość prac naszych, określić, co zrobiliśm y

obow iązkow o, co ponadto, a co zaniedbaliśmy, pow in niśmy m ieć przed oczym a ogólny plan i szczegółow e za­ miary, zbadać ich treść i wynik, ocen ić czy by ły one rozsądne, etyczne, potrzebne, ocen ić nasze uczucia i pragnienia i stosow nie do wyniku tych w szystkich ro z­ ważań u łożyć plan dalszych robót i rozryw ek na czas najbliższy.

(31)

VIII,

Samo jednak poznanie i opanow anie rozum ow e nie w ystarcza. Jak bez ćw iczenia praktycznego nikt nie b ęd zie dobrze robił bronią, ch oćb y znał wszelkie sy­ stemy karabinów czy dział i w yu czył się na pam ięć ca ­ łego regulaminu, jak nie miożna nauczyć się tańczyć z książki, jak nie będzie rysownikiem ten, kto tylko oglądałby galerie sztuki, ani pianistą ten, kto tylko b ęd zie słuchał koncertów , tak i tu potrzeba pracy i czy ­ nu. A żeb y jednak praca była skute-czna i ow ocna, jeśli ma nas uszlachetnić i h artow ać duchow o, musi b y ć p r o ­ w adzona w odpow iedni sposób. Jak w m atem atyce za­ czyna się od zadań łatwych, a w miarę w ypraw y przystę­ puje do coraiz trudniejszych, tak że w reszcie dochodzi się do biegłości, jak w lekturze łacińskiej zaczyna się od potoczy stego Cezara, b y dopiero z czasem m óc z r o ­ zumieć trudnego T acyta i znaleść zadow olenie w jego lapidarnym stylu, pod ob n ie i tu należy zaczynać od za­ dań łatw ych i krótkotrw ałych. Nie lek cew a żyć w ięc drobiazgów, to nie tylko w yrabia skrupulatność , ale ułatwia w ykonanie rzeczy pow ażniejszych. K ażdy b o ­ wiem dobry czyn w ykonany nie tylko ułatwia jego p

(32)

o-wtórzenie, ale toruje drogę now ym pokrewnym , ch oćby odm iennego rodzaju i trudniejszym. Dlatego to tak w szkole, jak zw łaszcza w w ojsku kładzie się nacisk na drobiazgi nieraz praw ie bez znaczenia. A zatem ch cą c w yrabiać siłę w oli pow inno się ustalić jakieś łatwe, p o ­ zytyw ne zadania, na nie długi okres czasu, ale w tym czasie skrupulatnie je w ypełniać w najdrobniejszych szczegółach. Postanow ić sobie np. w staw ać o określonej, w czesnej godzinie przez tydzień, p o czym można nie tylko w niedzielę p ozw olić sobie na dłuższą drzem kę poranną, ale przez następny tydzień przesunąć termin, b y potem zn ów zrobić ćw iczenie na czas dłuższy. G d y ­ b y termin sześciu dni b y ł za trudny, zacząć od trzech dni, okres ten w następnym tygodniu piodwyższyć do czterech, potem pięciu, w reszcie sześciu. Podobnym za­ daniem m oże b y ć w yznaczeniu określonego w ciągu sze­ regu dni okreisu nauki, w ciągu godziny czy kwadransa, określonej lektury ploważnej, ćw iczeń gimnastycznych itd. W miarę sukcesów można zadania rozszerzać, prze­ dłużać, przech odzić do co raz trudniejszych i uciążliw ­ szych i w ten sposób doskonalić się co raz bardziej. J eżeli jednak zadanie się nie uda, należy je ułat­ w ić, by dopiero stopniow o dojść d o ostatecznego celu. G dy ktoś np. nie w ytrw a w postanow ieniu rannego wstawania przez sześć dni, zacząw szy od trzech, nale­ ży termin sk rócić i w następnym tygodniu ograniczyć go do pięciu a naw et czterech i dopiero pio trzech ty ­ godniach osiągnąć pierw otny zamiar. Jak bow iem speł­ nienie ułatwia pracę naw et cięższą, tak odw rotnie n ie ­ p ow odzen ie ją utrudnia, w ię c trzeba zm niejszyć i ułat­ w ić zadanie.

P o kilku plomyślnyęh próbach w pełni zrealizow a­ nych można przystąpić do trudniejszej pracy

(33)

nej: wykorzenienia wad. Trudniejsza to p raca i tu po winna przyśw iecać zasada, by nie rozpoczyn ać zła c h o ć­ by m ałego: znacznie łatw iej nie zaczynać, niż potem u ę odzw yczajać. Nie należy w ięc poddaw ać się ^łej i nie­ mądrej m odzie, owszem pow inno się w y rob ić w sobie odw agę cnoty i prawdy, i uodpornić się w o b e c cyn icz­ nych i złych tow arzyszy, ich drwin i. przym ów ek. A le gdy się w padło w jakieś grzechy, nie należy się znie­ chęcać, owszem przy dobrej w oli i gorliwej, długotrw a­ łej pracy można się w yzb yć nawet najcięższych w ad i najbardziej zakorzenionych nałogów . I tu znów w ybrać tylko jedno zadanie, by się nie rozpraszać, na p o czą ­ tek jakieś łatw e i na krótki czas. W ten sposób stwarza się dyspozycje pom yślne, które ułatwiają zw ycięstw o c o ­ raz trudniejsze, torują drogę do zupełnego zapanowania nad sobą i swymi ułomnościami. Po małym zw ycięstw ie można przejść do zadania trudniejszego i tą drogą co raz bardziej się doskonalić. Jak uprawiając szermierkę stopniow o dochodzim y do doskonałości i mistrzostwa< jak w matem atyce z czasem dochodzim y do w praw y i rozwiązujem y najtrudniejsze zadania, tak samo w y ć w i­ czyć m ożem y w ogóle zdolności duchow e, ułatw ić czyn­ n ości pożądane, w yk lu czyć złe.

A le ćw iczenie nie tylko ułatwia piowtórzenie tych samych szczegółów , lecz działa szerzej, w yrabia o g ó l­ nie. W szerm ierce nie tylko dochodzim y do dokładnoś­ ci i błyskaw iczności ruchów , lecz rozwijamy mięśnie w ogóle, tak samo z w olą: przełamując trudności nie tyl­ k o ułatwiamy wyniki w podanych warunkach, ale wzma­ cniamy siłę w oli w ogóle i czynim y ją zdolną do p o k o ­ nania cięższych zadań.

Odmienny porządek, dokonanie jakiegoś w ielkiego i trudnego dzieła o d razu, jest rzadsze i ryzykow ne,

(34)

zw łaszcza gdy chodzi o negatywę, o zaprzestanie ja­ kiegoś nałogu. Zazw yczaj dzieje się to p od w pływ em chw ilow ego, ale bardzo silnego efektu, np, spełnienia się jakiegoś upragnionego życzenia, albo gw ałtow nego wzruszenia w skutek w strząsającej rozm ow y czy innego przeżycia. Znane są przykłady zaprzestania nikotyny przez matkę, gdy spełni się w otum i ukochany benja- minek w róci do zdrow ia po ciężkiej chorobie, albo mi­ mo trudnych przepraw zda pom yślnie maturę. Fakt ta­ ki m oże w ystarczyć u osob y g łęboko religijnej do p rze­ łamania nawet w ieloletniego nałogu. P odobnie z alko­ holizmem, gdzie skuteczny byw a „ślub i przysięga od w ódk i", byle złe tow arzystw o nie sprow adziło na b e z ­ droża n ow ego upadku, który w tedy jest jeszcze cięż­ szy i głębszy. Trudniejsza rzecz w dziedzinie w yk roczeń seksualnych. O czyw iście wytrw anie i uzyskanie doraź­ ne w ielkiego sukcesu jest ułatwieniem w kierunku p o ­ zbycia się drobniejszych usterek, jest jednak rzeczą i ry ­ zykowną, zwłaszcza, gdy zadanie nie jest chw ilow e, lecz rozciąga się długi okres czasu, kiedy pokusy budzą się niejednokrotnie. Czasem organizm jest tak przyzw ycza­

jony do narkotyku, że gw ałtow na przerwa w jego d o­ starczaniu m oże w y w o ła ć następstwa chlorobowe, w ta­ kim razie m ożliw e tylko łagodne i stopn iow e zmniej­ szanie dawek i pow oln e odzw yczajenie się od niego. Jeszcze częściej zaw odzi wiola, która przy nałogach z reguły nie jest silna, acz czasem pomaga jej upór.

Nie trzeba tedy zn iechęcać się niepow odzeniem , w praw dzie każda nieudała próba utrudnia dojście do ce ­ lu, jak przeciw nie każdy, ch oćby drobny krok naprzód toruje drogę, ale naw et klęska nie upoważnia do k api­ tulacji, lecz zmusza jedynie do zacieśnienia zadania i przedłużenia pracy.

(35)

IX.

W spom nieliśm y już, że w ielkie znaczenie mają tu także czynniki religijne, stąd osob y w ierzące obficie z nich korzystające mają ułatwioną pracę i zw ycięstw o. Niemniej nie można lek cew a żyć czynników przyrodni­ czych, lecz w prząc je do pracy w e w łaściwym kierunku w pracach takich nie należy poza określonym i z góry odpoczynkam i rob ić przerw, a jak ognia strzec się nu­ dów, ow ej matki w szelakiego zła. Człow iek m yślący znaj­ dzie zawsze pole do pracy, która odciągnie go od pokus a o ile idzie w umiłowanym kierunku, daje zadow olenie życia.

Podkreślić w reszcie należy ważniość pracy zb ioro­ wej i dobrego tow arzystwa. K to chce się podnieść i w y ­ robić duchow o, pow inien zbliżać się do ludzi szlachet­ nych, dzielnych, a sam przykład i obcow an ie z nimi podniesie go p od niejednym w zględem . Już samo przy­ rzeczenie złożone w o b e c innych publicznie jest silniej­ sze, niż pow zięte w odosobnieniu, zw łaszcza dla ludzi mniej w yrobion ych . Łatw iej też i lepiej widzi się braki obce, niż własne, potężnym bod źcem jest też w spółza­ w odnictw o przy dążeniu do jednakich, w zniosłych ce­

(36)

lów . Jasne, jak w ielkie znaczenie ma tu przyjaźń z d o ­ świadczoną, w yrobion ą i szlachetną osobą, w dzięczne też pole pracy dla starszych k oleg ów i tow arzyszy nad m łodszym i i niew yrobionym i.

(37)

X.

Z p ow od u braku miejsca musimy pom inąć w sk a­ zów k i szczegółow e, związane z kształceniem specjalnych zalet tak jednostkow ych, jak społecznych, jak np. od ­ waga fizyczna 1 cywilna, honor, obow iązkow ość, p ra co­ w itość, sumienność, skrupulatność, punktualność, kar­ ność i sam odzielność, panow anie nad siobą itp., oraz za­ pobieganie wadom i ich rugowanie. Ograniczyliśmy się do zasad i w skazów ek ogólnych, które w każdej pracy nad sobą znajdą zastosowanie. Podane środki są cich e i skromne —. bez rozgłosu, ale w iodące, a przynajmniej zbliżające do celu. Nie każdy jednakow o szybko stanie u kresu; w rodzone w łaściw ości, dawna przeszłość, dzie­ dziczność i tradycja, w łasne grzechy i nałogi i bieżąca teraźniejszość, otoczen ie i warunki życia, w szystk o to ma pierw szorzędne znaczenie. A le nawet w razie naj­ w iększych trudności nie należy upadać na duchu, lecz pamiętać słowa poety, żołnierza-obyw atela J ,U. Niemr

(38)

■HU!

BIBLIOTEKA

»ŹYCIE DOSKONAŁE®

z a w i e r a :

1. Życie doskonałe — d oc. A . Sabatow ski (w dru­ ku).

2. Higiena psychiczna — dr K. D ąbrowski.

3. Świat chorych dusz a radość życia — K. K a­

linowski.

4. Psychoterapia, jej istota i znaczenie — ks. prof, Z. Kozubski.

5. Charakter i wola, ich istota i kształcenie __

pro!. Jaxa B ykow ski,

6. Skarby lecznicze w przyrodzie — prof. J.

Muszyński.

7. Człowiek przyszłości — prof. dr E. Loth.

8. Nowoczesne wodolecznictwo— dr M . Alksnin.

9. Pokarm człowieka — prof. dr W . R. W ita-

nowski.

10. Myśli wzniosłe i pogodne — zebrał Fr. H erod.

Dalsze łomy w opracowaniu

C e n a K a ż d e g o e g z e m p la r z a z ł J __

1-sza serja obejmuje 10 powyżej wy­

mienionych tomików, których komplet

dostarczamy w futerale

Do nabycia w księgarniach, kioskach i w punktach sprzedaży »R u c h u«

lub u wydawcy Fr. H e r o d a — Warszawa, Długa 16.

N a aktualność zagadnień, doniosły c e l naszego wydawnictwa

i zbawienne wskazówki dla stroskanego społeczeństw a Wskazują same tytu ły p ra c i nazwiska ich Autorów .

(39)
(40)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Lokata kapitału pieniężnego w papierach wartościowych odpowiednio płynnych przynosi zazwyczaj niskie oprocentowanie, dużą rentowność z kolei zapewniają te lokaty, w

3.. Chcąc zobrazować i zrozumieć kierunki i tendencje rzutujące na rozw iązania konserw a­ torskie w obrębie polskiej arch ite k tu ry rom ań­ skiej w latach

Teoria kategorii jest w pewnym sensie konkurencją teorii struktur, jest bowiem również teorią leżącą między teorią mnogości a pozostałymi działami

Jeden z zamaszystych Ślązaków zwraca się właśnie do mnie z zapytaniem: Gdzie się mieści obóz Ligi Morskiej i Kolonjalnej.. · Można sobie łatwo wyobrazić

Wykłady (WY) Seminaria (SE) Ćwiczenia audytoryjne (CA) Ćwiczenia kierunkowe - niekliniczne (CN) Ćwiczenia kliniczne (CK) Ćwiczenia laboratoryjne (CL) Ćwiczenia w

Tożsamość wypowiedzi (epi- stolam ej i beletrystycznej) wskazuje zarazem precyzyjniej, czego ocze­ kuje pisarka od dzieła malarskiego oraz jakie jego elem enty w

повседнев­ ное: (тревогах) шумной суеты (тянулись тихо) дни шли годы рассеял моменталь- ность: мимолетное виденье длительность: звучал мне долго

W widmach NaAB i LiAB występują bardzo silne pasma NH około 1540 cm –1 , podczas gdy w widmie NaLi(AB) 2 pasmo to jest bardzo słabe – być może ze względu na