Giorgio
Piccinato
Do czego
służy
histori a
G iorgio PiccinatoE m eryto w an y profesor planow ania urbanistycznego i regionalnego, b yły d y rektor D ipartim ento di S tu d i urbani na U niw ersytecie R o m a T re. P rz ew o d n icz ą cy A sso ciatio n o f European Sch o o ls o f P lanning w latach 1992- 1994, konsultant do spraw planow ania urbanistycznego i regionalnego, ochrony za b u d o w y m iej skiej i edukacji w dziedzinie planow ania z ramienia O N Z i U E . D o jeg o n ajn o w szych publikacji należą: A lla ricerca del centro storico (1996), Un mondo di città (2002, 2007), Atlas de centros historicos
do Brasil (2007), Fermoimmagine. Studio
W krajach wysoko rozwiniętych zagadnienia związane z budownic twem, urbanistyką oraz konserwacją i użytkowaniem zabytkowej zabudowy przestały wreszcie być zarezerwowane jedynie dla kręgów wtajemniczonych specjalistów i osób, których bezpośrednio dotyczyły. Dziś problematyka ta interesuje szerszą publiczność. Jest to dość natu ralne, jeśli weźmiemy pod uwagę obecny zastój gospodarczy i związa ne z nim odnawianie istniejących budynków. Obszar, którego dotyczy konserwacja architektury, w ostatnim czasie znacznie się poszerzył, zarówno pod względem przestrzeni, jak i czasu. Dzieła sztuki są dziś nie tylko chronione; uznaje się je również za dziedzictwo historyczne. Ponieważ powszechnie uważa się, że korzenie sztuki tkwią w historii, nie sposób jasno wytyczyć granicy pomiędzy tymi dwoma dziedzina mi. Także w nowych muzeach, poświęconych „pierwszym narodom” (społecznościom rdzennym) w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i Australii, sztuka, historia i antropologia są składnikami prezentacji bogatego, złożonego pejzażu kulturowego. To podejście ju ż od dawna funkcjonuje w M eksyku, kraju szczycącym się swoją niezwykłą histo rią kulturową i społeczną z epoki poprzedzającej „odkrycie” Ameryki. Ślady materialne historii rodzaju ludzkiego można znaleźć wszę dzie: pod ziemią, gdzie skryte są pozostałości wielu starożytnych cy wilizacji; na polach, na których zachowały się wciąż widoczne układy łanów; w narzędziach przypominających o tradycyjnym rzemiośle; w tańcach ludowych i kuchni, a przede wszystkim w zabytkowych dzielnicach i krajobrazach, które zyskały sławę dzięki malarstwu. W ten sam sposób poszerzył się zakres tego, co uważamy za czas histo ryczny, przez co każdy wykonany ręcznie przedmiot staje się godny za chowania. Historia nie ogranicza się ju ż do bardzo odległych wieków, obejmuje również nasze życie. Dyscyplina naukowa nazywana arche ologią przemysłową dba o zachowanie pamięci o kulturze cywilizacji przemysłowej (choć warto przypomnieć, że sama cywilizacja dążyła do zerwania związków z przeszłością). Dziś uważa się, że powinniśmy dbać także o zachowywanie przedmiotów z lat pięćdziesiątych i sie demdziesiątych X X wieku. W zorce ochrony dziedzictwa kulturowego w krajach biednych i rozwijających się różnią się od zasad obowiązu jących np. w Europie. Europejska tradycja dokumentowania i prowa dzenia archiwów wspiera rozwinięte mechanizmy teoretyczne, które jednocześnie można swobodnie poddawać krytyce. Kwestie takie jak kolonizacja i importowanie stylów, niszczenie społeczeństw w koloni zowanych krajach i różnorodność tradycji filozoficznych i religijnych
240 Giorgio Piccinato
1 M iasto , którem u początek dało w znie sione w X V II w ieku sanktuarium (nale żące dziś do najsłynniejszych w A m eryce Łacińsk iej), rozw inęło się napraw dę dopiero w X IX w. B yło ośrodkiem han dlu na sk rzyżo w aniu traktów, którym i pęd zon o bydło i p rzew ożono produkty rolne z P am p y do portu w Buenos A ires. Fale em igrantów z W ło c h i H iszpanii, po cho d zących w dużej części z ośrodków m iejskich, ze środow isk postępow ych, radykalnie zm ieniły oblicze tego miasta. D o dzisiaj zach ow ały się tu tylko nie liczne zabytki. P o d koniec lat 30 . X X w. przed neogotycką katedrą z końca X IX
w. założon o plac z długim i neokolonial- nym i podcieniam i. M iejsce to uw aża się pow szechnie za historyczne centrum m iasta. Z o b : A lla ricerca del centro storico. II caso di L u jin ,red. Franco A ngeli, G io rg io Piccinato, M ilan o 1996.
2 A d a H u xtab le, The Unreal America. Architecture and Illusion,N e w Yo rk 1998.
zdają się zaprzeczać możliwości zastosowania wzorców europejskich do polityki ochrony i rewitalizacji dziedzictwa historycznego i arty stycznego w krajach rozwijających się. W Ameryce Łacińskiej dawne miasta zostały w zasadzie całkowicie zmiecione z powierzchni ziemi przez Europejczyków, którzy zaczęli tam tworzyć nowy rozdział nie zwykłej historii miejskiej. Z kolei w krajach azjatyckich kultywowa no lokalne tradycje architektoniczne i urbanistyczne pomimo naporu wpływów zewnętrznych (i zniszczeń). W tych dwóch wielkich regio nach niektóre kwestie są szczególnie ważne — chodzi przede wszyst kim o określenie, gdzie jest to, co nazywamy „starym miastem” albo przynajmniej ta część miasta, która jest godna ochrony. N ie zawsze jest to łatwe zadanie, częściowo ze względu na zniszczenia, przebudowy i inne działania, które znacząco zmieniły tkankę miejską, a częściowo ze względu na inne niż europejskie, czy też zniekształcone postrzega nie własnego dziedzictwa przez społeczności w tych krajach. Dobrym przykładem może tu być miasto Lujân w prowincji Buenos Aires. Uznawano tam, że część miasta, w której przeprowadzono pod ko niec lat trzydziestych X X wieku zakrojone na dużą skalę przebudowy w stylu neoregionalnym, jest prawdziwym historycznym centrum - zapominając o istnieniu dzielnicy centralnej, pełniącej funkcję faktycz nego centrum miasta, w której aż roi się od zabytków dziewiętnasto- i dwudziestowiecznej historii m iastai. Innym ciekawym przypadkiem jest Williamsburg w stanie W irginia: miasto, któremu kontrowersyjna rekonstrukcja przywróciła wygląd z czasów wojny secesyjnej, bywa określane jako „autentyczna podróbka"2.
Odkrycie (czy też ponowne odkrycie) historii jako ważnego skład nika współczesnych miast przekłada się na różne metody jej użytko wania w charakterze źródła. Jeśli określimy sposoby tego użytkowa nia, lepiej zrozumiemy znaczenie lub wizerunek społeczności w takim kształcie, jaki chce stworzyć dana społeczność. Uświadomienie sobie własnej wartości i określenie własnego miejsca w historii jest dla spo łeczności bardzo ważnym czynnikiem i może wywierać duży wpływ na teraźniejszość. Podkreślanie tego, że dzień obecny jest kontynuacją określonej przeszłości często zmusza do wyparcia się innych powiązań. W wieku X I X i X X przyjęcie kryteriów Académie des Beaux Arts pod czas budowy wielkich miast w Ameryce Łacińskiej oznaczało zerwa nie wszelkich związków z tradycjami iberyjskimi, które były owocem kolonizacji. G dy kraje z tej części świata otwarły się na globalny rynek i specjalizację w produkcji, a także zaczęły eksportować wydobywane
2 4 1 D o c z e g o s ł u ż y h i s t o r i a
3 Z o b : Jo sé L u is R om ero, Latinoamérica. Las ciudades y las ideas,w yd . 3, M ek syk 19 76 . Jo rge En riqu e H ardoy, M argarita G utm a n , Impacto de la urbanizacion en los centros historicos de Iberoamérica,M ad rid 1992.
4 R oberto Segre, A m erica Latina Firn de M ilênio,Sä o Paulo 1991; О Rio de Janeiro de Pereira Passos,red. G io van n a R osso del B renna, R io de Janeiro 1985; Atlas do centros historicos do Brasil,red. Jo se Pessoa, G io rg io Piccinato, R io de Janeiro 20 0 7.
w kopalniach surowce i zbiory z plantacji, na które istnieje wielkie za potrzebowanie w krajach rozwiniętych, musiały zbilansować eksport zwiększonym importem - nie tylko produktów wysoko przetwo rzonych, ale także mody i stylów panujących w Europie i w Stanach Zjednoczonych. Jako wynik postępu przemysłowego i handlowego rozwinęła się miejska klasa średnia. Stała się ona dynamiczną siłą, pragnącą zerwać z przeszłością, której cechą charakterystyczną był brak działania i ograniczone horyzonty 3. W tych latach w Rio de J a neiro, Buenos Aires, Santiago i San Paolo rozpoczęto realizację wiel kich projektów urbanistycznych. N iekiedy plany zakładały zburzenie starych centrów miejskich - tego rodzaju projekty w Europie nigdy nie wyszłyby poza etap koncepcyjny. W nowych metropoliach zaczęto też poważnie traktować projekty dworców kolejowych i stacji metra, parków, placów i bulwarów. Wydaje się, że w tym okresie moderni zacji nieodłącznie towarzyszyło wymazywanie przeszłości, ponieważ mieszkańcy tych krajów pragnęli za wszelką cenę usankcjonować sto sowanie obcych wzorcową.
Być może to prawda, że tylko w Ameryce Łacińskiej europejskie miasto z przełomu wieków znalazło prawdziwe spełnienie, ale nawet jeśli tak było rzeczywiście, odbyło się to kosztem zerwania z histo
ryczną kontynuacją, wbrew zasadom ewoluowania. Ten okres mo dernistycznego entuzjazmu, któremu rozpędu nadała nowa, nagła zamożność społeczeństw, w końcu jednak się skończył. W latach trzy dziestych X X wieku były ju ż widoczne pewne oznaki zmian. Z w ięk szyło się zainteresowanie dziedzictwem przeszłości, uważanej ju ż nie za czas, który należy wymazać i zepchnąć w niepamięć, ale za źródło tożsamości narodowej. Stało się tak w Brazylii, Argentynie i Wenezu eli - niemal wszędzie, choć niekiedy było to wynikiem debat prowa dzonych w innych stronach świata. Dyskusje te objęły wiele różnych dyscyplin, również bardzo nowych, ja k antropologia kulturowa, któ ra podjęła badanie tematu tożsamości narodowej i regionalnej oraz ich korzeni. Pod koniec lat dwudziestych X X wieku widać ju ż było wyraźnie, jak gwałtownie eklektyzm wym azywał przeszłość i jaką dynamiką odznaczał się postęp. Badania społeczne i antropologiczne uwidoczniły w krajach Am eryki Południowej ogromne rozbieżności pomiędzy kulturą kolonialną i wielkomiejską. Poprzez analizowa nie raczej różnic niż podobieństw badacze zaczęli odkrywać praw dziwy charakter dzieł sztuki kolonialnej i uświadamiać sobie, że od samego początku wpływały na nią miejscowe czynniki, geograficzne,
2 4 2 Giorgio Piccinato
5 Z o b : G ilb erto Freyre, Sobrados e Mucambos,1933, w ydanie włoskie: To rin o 1965.
ekonomiczne, etniczne, kulturalne i historyczne. W pływy te dopiero wówczas zaczęto w pełni uznawać i akceptować?. Postawa opierająca się na akceptacji tej sztuki, którą niekiedy nazywa się „neoregionali- zmem”, doprowadziła do przyjęcia pierwszych państwowych regulacji mających na celu ochronę dziedzictwa historycznego. O d lat dwu- dziestych do czterdziestych X X wieku architektura neoregionalna czy neokolonialna była dowodem powrotu przeszłości, którą przez długi czas lekceważono. Architekci przechodzili płynnie od wernakulary- zmu do awangardy nowoczesnych prądów, aprobując spokojnie i po godnie tę nową metodę działania, obejmującą stosowanie dawnych wzorców. Najbardziej typowym przypadkiem jest tutaj twórczość Rańla Villanueva, twórcy niezwykłego projektu nowoczesnego mia sta - kampusu uniwersyteckiego w Caracas. Architekt zmodernizo wał dzielnicę E l Silencio: stworzył w niej plac z podcieniami w stylu kolonialnym, nadając wewnętrznym fasadom budynków charakter czysto funkcjonalny. Dzięki jednoczesnemu zastosowaniu dwóch sty lów twórca El Silencio badał, czy modna modernistyczna architektura może być przestrzenią miejską, tłem dla związków międzyludzkich, miastem, w którym można żyć. I odpowiedź na to pytanie brzmi chy ba „tak"... Podobnym przypadkiem jest twórczość Lucia Costy, który przed zaprojektowaniem Brasilii był zwolennikiem neoregionalizmu. To również on był inicjatorem pierwszej inwentaryzacji brazylijskich zabytków z X V II i X V I I I wieku. Europejczycy uważali tę akcję, którą rzeczywiście udało się w Brazylii przeprowadzić, za przedsięwzięcie niezwykłe. Artyści awangardowi sami zajęli się też upowszechnia niem wiedzy o dziedzictwie historycznym i jego ochroną. M ario de Andrade, surrealistyczny pisarz, autor książki Macunaima, opraco wał wytyczne dla polityki ochrony zabytków. Dla ruchów regionali- stycznych z lat dwudziestych i trzydziestych X X wieku odkrywanie tradycji ze wszystkim, co się z nią wiąże, oznaczało tworzenie histo rycznych odniesień dla nowych państw, powstałych po wojnach o nie podległość. Chodziło tutaj o budowanie mocnej tożsamości lokalnej. Innym ważnym zagadnieniem jest autentyczność. Określenie, czy stare zabytki lub inne dzieła sztuki są autentyczne, bywa bardzo trudne. Zabytek mógł być przecież kiedyś odrestaurowany; prace re nowacyjne mogły być wykonane przez nieznanych pomocników; ist niejący zabytek może być kopią budynku wcześniejszego albo składać się z części z różnych budynków. C o więcej, warto pamiętać, że idea, Że kopia nie jest dziełem autentycznym (i związana z tym pejoratywna
243 D o c z e g o s ł u ż y h i s t o r i a
6 Ju k k a Jokkileto, A sp etti d e ll’autenticità, w : Τ ο π ο σ e Progetto, R om a 2 0 0 0 . A u te n tyczn o ść jest coraz częstszym tem atem dyskusji na spotkaniach naukow ych, nie tylko z pow odu jej znaczenia h istorycz nego i krytycznego, ale rów nież ze w zglę du na rosnące znaczenie gospodarcze tu rystyk i kulturowej.
konotacja pojęcia kopii) nabrała siły w kulturze Zachodu dopiero w epoce romantyzmu, zaś w innych tradycjach kulturowych, zwłasz cza orientalnych, nie istnieje6. W przypadku miast sprawa jeszcze bardziej się komplikuje, jako że historia jest w nich ważniejszym czyn nikiem niż w przypadku samych zabytków, w których najbardziej liczą, się zazwyczaj wartości artystyczne. H istoria jest eksploatowana w róż ny sposób, a miasta są jej tworem, stąd historia miast również może być wykorzystywana na wiele sposobów. Naturalną reakcją wobec różnych wersji historii jest pytanie, czy są autentyczne, tj. czy są praw dziwe. Niestety jednak w odniesieniu do artefaktów czy do ludzkiego Życia pojęcia historii i autentyczności nie zawsze są równoznaczne. Jak wynika z wielu analitycznych badań czy chociażby baśni, „fakty" moż na opowiadać i w związku z tym „interpretować” na rozmaite sposoby, niekiedy całkowicie przeciwstawne. Podziwiamy ostateczny wygląd artefaktów czy miast, ale nie zdradza nam on wewnętrznych proce sów, których jest wynikiem i które często były bardzo złożone, a nawet sprzeczne. Instrumentalizacja historii jest niezwykle istotną strategią komunikacyjną w nowoczesnym społeczeństwie. M ożna w ten sposób sprowadzić historię do jednego dominującego znaczenia, skrywając mnogość innych możliwych interpretacji. Proces ten jest widoczny zwłaszcza w sytuacji, gdy mowa o tożsamości danego obszaru. W ta kich przypadkach na treść historii składają się nie tylko miasto i jego zabytki, ale również sam pejzaż, tradycje materialne i niematerialne, chociażby związane z danym obszarem książki i piosenki. Niekiedy tylko niektóre z tych elementów są świadkam i ciągłości historii, inne zostały utracone lub mocno przekształcone. Określone miejsce staje się przez to niemal nie do rozpoznania i jego znaczenie rozumie coraz mniejsza liczba ludzi, aż w końcu w książkach historycznych można znaleźć tylko hermetyczne, nieliczne o nim wzmianki. Materialny w y miar miasta z domami, zabytkami i ulicami jest nadal najważniejszym (i najbardziej przekonującym) elementem tożsamości danego miejsca oraz - przynajmniej z pozoru — społeczeństwa.
W związku z tym trudno się dziwić, że tak często porusza się te mat autentyczności w odniesieniu do miast. Tam, gdzie zakrojone na dużą skalę przebudowy zmieniły wygląd ośrodków miejskich, próbuje się przywrócić ich architekturze pierwotny kształt, co prowadzi do innych problemów związanych z restaurowaniem zabytków, ich w y kańczaniem i usuwaniem elementów architektonicznych dodanych później. Powstaje również inny problem, wynikający z tego, w jakim
244 Giorgio Piccinato
7 So lidere 1 9 9 7 - 2 0 0 1 , B e iru t C ity C en ter, -> w w w .solidere.com .lb; Jea n Paul Lebas,
R e v ita lise r le cen tre-ville de B eiy ro u th en integrant da n s la construction la m ém oire des lieu x ,„Cahiers du C .R .E .P .IF ." 7 0 ,19 9 7 .
stopniu słuszne są decyzje o wyborze stylu naśladującego styl histo ryczny lub o uleganiu nowoczesnym trendom.
Jeśli dane miejsce nie ma historii, można ją wymyślić, a ju ż z pew nością można podkreślić niektóre z jej elementów. Dzieła takiego podjęto się niedawno w Bejrucie. Po dziesięcioletniej wojnie domowej, trwającej w latach 1975-1985 roku, centrum Bejrutu, miasta o trady cjach fenickich, rzymskich, chrześcijańskich i muzułmańskich, było niemal nie do rozpoznania. N a stu osiemdziesięciu hektarach, z cze go jedna trzecia leży na terenach osuszonych, przeprowadzono jedno z największych w basenie M orza Śródziemnego przedsięwzięć rekon strukcyjnych. Zadania podjęła się prywatna firma, która uzyskała do stęp do kapitału międzynarodowego i gruntów. Celem częściowo ju ż zrealizowanych robót jest rewitalizacja publicznej i prywatnej histo rycznej przestrzeni miejskiej poprzez stworzenie w tej części miasta najnowocześniejszej infrastruktury technologicznej oraz odbudowę takich budynków, ja k urzędy, sklepy, domy mieszkalne oraz instytu cje rozrywkowe i kulturalne zgodnie z międzynarodowymi normami jakości. Projekt obejmował także stworzenie nowego frontu wodnego na ziemi zabranej wodzie, m.in. nowego turystycznego portu jachto wego oraz odnowę zachowanych zabytków 7. Odbudowane zespoły architektoniczne są odpowiednio wyposażonymi nowoczesnymi bu dynkami z pełną infrastrukturą, w których zrekonstruowano kamien ne fasady z drewnianymi i kutymi z żelaza okiennicami, obramowa- niami, balustradami i balkonami, przywołujące (lub naśladujące) atmosferę dawnego zabytkowego miasta. Ponad czterdzieści procent obszaru objętego rekonstrukcją przeznaczono pod budownictwo mieszkalne. W typologiach stosowanych przez wielkie międzynaro dowe architektoniczne biura projektowe mówi się o „libańskiej archi tekturze tradycyjnej’) której łatwo dopatrzyć się w stylu odbudowane go suku. Głównym celem odbudowy (której tempo spadło nieco pod koniec lat dziewięćdziesiątych) jest przywrócenie znaczenia politycz nego i symbolicznego tego obszaru, a w konsekwencji towarzyszącej mu pamięci - pamięci o czasach dobrobytu i godnej pozycji miasta na arenie międzynarodowej z lat dwudziestych X X wieku, kiedy Bej rut wchodził w skład terytorium mandatowego Francji i był jedną ze stolic finansowych świata. „Odbudowana” architektura imituje wy gląd miasta z czasów, gdy w porcie kotwiczyły najpiękniejsze jachty na M orzu Śródziemnym i wznoszono przerażające brzydotą nowe przedmieścia. N ie uwzględnia zatem późniejszego okresu dobrobytu
245 D o c z e g o s ł u ż y h i s t o r i a
8 T a y K h e n g S o o n ,„R ead in g the C it y in the C o n te x t o f R ap id Eco n o m ic G ro w th", tekst w ystąpien ia p o d czas коп- fere n c ji„C ity as T e x t" na U n iw ersytecie w S in g a p u rz e w 1999.
miasta, obejmującego także lata pięćdziesiąte. Projekt rekonstrukcji pom inął wiele innych kwestii z przeszłości, obfitującej w etniczne i religijne konflikty związane z próbami uzyskania przewagi jednych grup nad innymi. Zniszczono również fizyczne podziały w mieście, a w każdym razie odizolowano je ogrodzeniami chroniącymi obiek ty archeologiczne. W idać wyraźnie, że próby nadania miastu nowej tożsamości międzynarodowego ośrodka raczej unikają eksponowania drażliwych kwestii historycznych, zwłaszcza że dzieje się to w obrę bie mocno zideologizowanego Bliskiego W schodu. W łaśnie dlatego postawiono na historię jednowymiarową i z tej historii czerpie się, by nadać treść teraźniejszości.
Kilka lat temu w Singapurze podjęto podobną decyzję. Zerwanie powiązań z Malezją i utożsamienie nowoczesności ze stylistyką między narodową, a zwłaszcza z architekturą amerykańską, sprawiło, że miasto odrzuciło własne tradycje kulturowe. Z czasem podjęto działania mają ce na celu ochronę obszarów o charakterze etnicznym i o historycznym znaczeniu, ale tylko po to, by wykorzystać je w przemyśle turystycz- nym8. N a skraju obszaru zabudowanego założono wielki park i wznie siono „tradycyjną” wioskę na palach. M a to dokumentować sięgające głęboko w przeszłość chińskie korzenie tego miasta-państwa, którego krótka historia nie wybiega poza mały zespół dziewiętnastowiecznych domków rybaków. Innym przykładem jest Szanghaj, w którym wokół starych ogrodów Yuyuan wzniesiono wielkie centrum handlowe z labi ryntem sklepów, restauracji, cukierni, pizzerii i fast foodów - w oczach turystów wygląda jak prawdziwe chińskie miasto. Tymczasem auten tyczna zabudowa Szanghaju niemal całkowicie zanikła.
Dziś najbardziej znanym i najpopularniejszym sposobem eksplo atacji historii jest turystyka. Takie jej wykorzystanie wynika z różnych czynników, m.in. kwestii ekonomicznych, udziału historii w kształ towaniu krajobrazu, bezpośredniej dostępności zasobów i rosnącego zapotrzebowania na tego rodzaju ofertę. To, co nazywamy dziś tury styką kulturową, jest w gruncie rzeczy jedną z najwcześniejszych form turystyki w ogóle. W dawnych czasach młodzi, dobrze wykształceni ludzie z zamożnych elit wyjeżdżali na grand tours, by zwiedzać W ło chy i podziwiać sztukę starożytną. O d tego czasu podróże „edukacyj ne” stały się niezbędnym uzupełnieniem „wyższego” wykształcenia. Poszerzanie dostępu do edukacji zwiększyło liczbę potencjalnych podróżników, a rozwój gospodarczy doprowadził do przyjęcia niemal na całym świecie mniej lub bardziej obowiązkowego systemu płatnych
2 4 6 Giorgio Piccinato
9 Św ia to w a O rganizacja Turystyki,
Tourism H ighlights 2000, M a d rid 20 0 0 ,
s. I .
10 G rego ry J. A shw orth,„Tourist-historic cities. A marketing process" tekst w ystą pienia podczas konferencji „Resources and the Econom ics o f C ulture in Sustainable Developm ent” we Florencji w 1999.
urlopów. Te dwa czynniki odegrały zasadniczą rolę w upowszechnia- niu się turystyki kulturowej i we wzroście jej gospodarczego znaczenia. Turystyka kulturowa obejmuje przede wszystkim zwiedzanie miast historycznych. Ponadto, choć turystyka międzynarodowa, której skala w ostatnim półwieczu wzrosła z 25 do 665 milionów turystów rocz- meg, jest dziś głównym źródłem dochodów wielu krajów, dla zabyt kowych miast ważny jest także rozwój turystyki krajowej. W yjątkowy wzrost liczby atrakcji dostępnych dla turystów szedł w parze z prze kształcaniem się turystyki w działalność o skali przemysłowej. Infra struktura transportowa i noclegowa oraz dodatkowe atrakcje dla gości zaplanowano pod kątem turystyki masowej. Pierwotnie ten rodzaj tu rystyki był skupiony niemal wyłącznie na wypoczynku nadmorskim i faworyzował wybrzeża M orza Śródziemnego. Później objął rów nież regiony tropikalne, przede wszystkim Azję i W yspy Karaibskie. Imponujący rozrost rynku turystycznego, który następował w ciągu ostatnich dekad, opierał się na wytrwałych dążeniach do zapewnie nia większej skuteczności i niezawodności usług oraz coraz to nowych propozycji dla turystów. Po całkowitym wyeksploatowaniu„nieskażo- nej przyrody" w broszurach reklamowych touroperatorów pojawiły się zachwyty nad urokiem różnorodności - bogactwa zwyczajów, tra dycji, kuchni, cech charakterystycznych dla danego obszaru, a także różnorodności historii. O ferty wyiazdow.^ll-inclusive” zaczęły zawie rać również propozycje odkrywania przeszłości. Wycieczki odwiedza ją dziś obiekty archeologiczne, monumentalne budowle i zabytkowe
miasta. Zm ienili się również odbiorcy usług turystycznych. Są starsi, lepiej wykształceni, a przede wszystkim jest ich więcej. Dlatego też turystyka kulturowa, która w przeszłości była zjawiskiem elitarnym, stała się sektorem turystyki masowej. Zazwyczaj jest elementem to warzyszącym wyjazdom wypoczynkowym, zwłaszcza w krajach poło żonych poza Europą, ale coraz częściej jest postrzegana jako odrębny segmentio.
Popularyzacja sektora turystyki o tak dużym znaczeniu gospo darczym może wpłynąć korzystnie na rozwój ekonomiczny. Być może dzięki temu zwiększą się również środki na ochronę, konserwację i rewitalizację zabytkowych centrów miast. Z rozwojem turysty ki w dzielnicach zabytkowych (zwłaszcza w biedniejszych krajach) wiążą się, co oczywiste, różnorodne korzyści, jak poprawa poziomu usług (dla turystów, ale również dla mieszkańców), szersza oferta za trudnienia i zmiana postawy wobec nowości w społeczeństwach jakże
247 D o c z e g o s ł u ż y h i s t o r i a
1 1 R en ata Pisu, A lle radici del sole,M ila no 2 0 0 0 , s. 1 2 2 -1 2 9 .
często tkwiących w stagnacji. We współpracy pomiędzy zabytkowymi miastami i przemysłem turystycznym ten ostatni zajmuje jednak po zycję dominującą. M a większą siłę ekonomiczną i ma do dyspozycji środek natychmiastowego nacisku - szantaż. Może przecież zagrozić, że przeniesie klientów gdzie indziej. W spółcześnie ludzie teoretycz nie mogą dowolnie wybierać kraj, do którego pojadą, potrzebują je d nak odpowiedniej infrastruktury handlowej i usługowej. Kiedy znajdą się ju ż w danym mieście, muszą mieć możliwość dotarcia do miejsc i obiektów czy obejrzenia zwyczajów, o których mowa w broszurach turystycznych. Dlatego też presja przemysłu turystycznego prowadzi do błyskawicznego przekształcania zabytkowych starówek: chodzi 0 to, by dostosować je do często stereotypowych wyobrażeń turystów. Płacący za pobyt zwiedzający zawsze chętnie sprawdzają, chociaż spę dzają w danym miejscu niewiele czasu, czy oferowany im produkt od powiada temu, za co zapłacili. Innym naturalnym skutkiem ekspansji turystyki jest fakt, że tylko nieliczne słynne obiekty, takie jak pirami dy w Kairze czy w Teotihuacân mogą wytrzymać napór turystyki bez szwanku - całą resztę dostosowuje się tak, by zaspokajać wszystkie, również najbardziej trywialne zapotrzebowania na rynku. Prowadzi to nie tylko do upowszechnienia się mniej lub bardziej fałszywej kultury folklorystycznej, uprawianej z myślą o turystach, ale także do ewolucji 1 negatywnych zmian w usługach handlowych i kulturalnych powiąza nych z turystyką. Dlatego właśnie wszędzie można kupić takie samo jedzenie i napoje, jakie królują na rynku w krajach, z których pochodzą turyści. Produkuje się też metodami przemysłowymi podróbki lokal nych wyrobów rzemieślniczych albo wręcz zastępuje oryginalne rze miosło przedmiotami wytwarzanymi w wielkich międzynarodowych firmach. Zm ienia się również tryb życia miejscowych społeczności, dostosowuje się do tego, który sugerują turyści lub który sugerowany jest turystom jako właściwy. Są też takie przykłady, ja k Venus Fort, kompleks handlowy wzniesiony na sztucznej wyspie w Zatoce T o kijskiej, który jest prawdziwą mieszanką stylów europejskich 1 1 . Pod sufitem wyobrażającym niebo, przypominającym dekoracje w operze, na którym słońce wstaje i zachodzi w ciągu kilku godzin, stworzono z gipsu i sztukaterii place, fontanny, katedry, a przede wszystkim skle py, kawiarnie i restauracje. Przyjęto tu ogólnie pojmowany styl kla- sycystyczny, z nieoczekiwanymi wstawkami gotyckimi i barokowymi, które łączy w całość ciepły kolor ścian imitujących kamień. W mieście z betonu, szkła i stali kompleks ten przenosi klientów do całkowicie
G iorgio Piccinato
innego świata. W ten sposób Japończycy stworzyli egzotykę w zasię gu ręki (czy raczej w zasięgu linii metra).
N iewiele sektorów gospodarki ma tak wielki wpływ na tożsamość lokalną ja k turystyka. Tymczasem to właśnie tożsamość powinna zaj mować centralne miejsce w ofercie turystycznej. Turystyka uwidacz nia globalizację gospodarki, a raczej zmiany, które ona sama przynosi, i szybkość ich wprowadzania. Turystyka zwiększa dochody na obsza rach, które nie mogły wyrwać się ze stagnacji (oraz zyski propagato rów turystyki w tych regionach), ale jednocześnie niweluje różnice i dostosowuje wszystko do nieuchronnie powierzchownych gustów turystów - owa powierzchowność bierze się stąd, że turyści pragną dziś oglądać wciąż więcej i więcej, a przy tym mogą bez trudu przeno sić się z jednego kontynentu na drugi. Ponadto w wielu miastach (i to nie tylko w najbiedniejszych krajach, bo jest tak również w Wenecji) ukształtowały się dwa osobne rynki, które różnią się wyższymi cenami dla turystów. Najważniejszą konsekwencją tego zjawiska jest też p o wstawanie sklepów, usług i instytucji, służących zaspokajaniu potrzeb zamożnych klientów z innych krajów. Znaczącą i stałą popularnością cieszą się także parki tematyczne - czyli dziesiątki Disneylandów i in nych parków rozrywki na całym świecie. Miejsca te oferują zminiatury zowaną wersję historii i pozwalają zwiedzającym poznać od wewnątrz i bez wysiłku różne światy geograficzne i kulturowe od czasów pre historycznych po niedaleką przyszłość. Oto, do czego doprowadziło ponowne odkrycie historii, a raczej jej wkroczenie w uwodzicielski wszechświat globalizacji.