• Nie Znaleziono Wyników

Księga pamiątkowa na jubileusz 80-lecia prof. dr. hab. Antoniego Rajkiewicza: O roztropną politykę społeczną

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Księga pamiątkowa na jubileusz 80-lecia prof. dr. hab. Antoniego Rajkiewicza: O roztropną politykę społeczną"

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

Księga pamiątkowa na jubileusz 80-lecia prof. dr hab. Antoniego Rajkiewicza:

O roz­

tropną politykę społeczną

, wyd. Polskie Towa­ rzystwo Polityki Społecznej. Red. nauk. Julian Auleytner. Katowice 2002, 268 stron.

Pisanie recenzji z pracy zbiorowej łączy się zawsze z pewnymi trudnościami. Wyni­ kają one z tego, że stajemy wówczas przed oceną wielu zróżnicowanych ujęć problemów, którymi zajmuje się dana książka. Jeszcze większy stopień trudności pojawia się wtedy, gdy problematyka danej pracy zbiorowej jest dość ogólnie zakreślona i na skutek tego roz­ rzut zagadnień jest dość duży. Ma to właśnie miejsce w recenzowanej książce, której współautorzy chcieli uczcić Dostojnego Jubilata - a niekiedy także swojego Mistrza - nie jakimiś przypadkowymi opracowaniami na dowolny temat, lecz takimi, które są godne za­

mieszczenia w książce pamiątkowej.

Zamieszczone w niej opracowania są próbami nowego spojrzenia na klasyczne proble­ my polityki społecznej, tzn. takiego spojrzenia, które uwzględnia nie tylko czas i miejsce określające punkt widzenia autorów, ale również współczesne tendencje oraz wynikające z niej wyzwania dla teorii i praktyki tej dziedziny.

Opracowania, które składają się na omawianą publikację, zostały zestawione w pięciu częściach wyodrębnionych na podstawie merytorycznych kryteriów.

W części pierwszej poświęconej wartościom w polityce społecznej i jej modelowym wi­ zjom, znalazły się opracowania uzasadniające poniekąd tytuł tej książki, wskazując, że roztropną polityką społeczną jest taka polityka, która jest dla ludzi, a nie na ludzi.

Co najmniej od czasów Bismarcka politycy w wyżej ucywilizowanych krajach coraz bardziej uświadamiają sobie konieczność stosowania polityki społecznej dla zapewniania państwu spokoju wewnętrznego; już doświadczenia francuskiej rewolucji z roku 1789 wskazywały na to, że odwoływanie się dla osiągnięcia wspomnianego celu wyłącznie do przemocy już nie wystarcza.

Niewątpliwie polityka społeczna, której celem było zapewnienie spokoju wewnętrzne­ go, czyli inspirowana interesami rządzących, była lepsza niż żadna. Była ona jednak ukie­ runkowana względami pragmatycznymi a nie humanistycznymi. Stanowiła zatem swoiste

(4)

wędzidło utrzymujące ludzi w spokoju, poprzez łagodzenie najbardziej dramatycznych sytuacji najbiedniejszych warstw społecznych. Biorąc to pod uwagę była to polityka spo­ łeczna ukierunkowana na ludzi.

We współczesnym świecie kształtowanym zarówno przez postępujący rozwój demo­ kracji, jak i globalizację - która stanowi najwyższe stadium w rozwoju kapitalizmu powo­ dując polaryzację społeczeństw w makro- i mikroskali oraz marginalizację coraz liczniej­ szych społeczności - pojawiają się nowe wyzwania dla polityki społecznej. Wyzwania te skłaniają polityków społecznych m.in. do promowania prospołecznych wartości i poszu­ kiwania takich rozwiązań problemów społecznych, które będą służyły nie wąskim gru­ pom, lecz szerokim rzeszom marginalizowanych ludzi.

Na problemy te wskazują opracowania zawarte w omawianej części, z których każde pobudza do refleksji nad koniecznością urzeczywistniania roztropnej polityki społecznej w naszych czasach. Są to następujące opracowania: Jana Baszkiewicza, Braterstwo jako wartość społeczna; Jana Daneckiego, O społecznym podglebiu terroryzmu międzynarodo­ wego; Kazimierza W. Frieske, Dobre państwo. Doświadczenia i oczekiwania Polaków; Leszka Gilejko, Polska droga do współdziałania; Witolda Nieciuńskiego, Dwie wizje Pol­ ski; Jeja- Pekka Rossa, The Consequences o f the Crisis o f 1990's to the Nordic welfare state: Finland and Sweden i Mirosława Księżopolskiego, Bezradność i zaradność w róż­ nych modelach polityki społecznej.

W części drugiej zatytułowanej: Swoiste problemy nauki o polityce społecznej przed­ stawiono pewne ogólne zagadnienia metodologiczne polityki społecznej, dotyczące wyra­ źniejszego i aktualnego określenia jej przedmiotu oraz relacji, w jakich pozostaje ta dzie­ dzina wiedzy do ekonomii i politologii. Zagadnienia te zostały przedstawione w opraco­ waniach: Ludmiły Dziewięckiej-Bokun, O roli i miejscu polityki społecznej w nowoczesnych systemach politycznych; Stanisławy Golinowskiej, O przedmiocie poli­ tyki społecznej. Dlaczego, dla kogo i kto?\ Janusza Kroszela, Niektóre płaszczyzny styku polityki społecznej z polityką ekonomiczną, Tadeusza Kowalaka, O zmierzchu dobrobytu społecznego.

Natomiast Tadeusz Szumlicz w artykule O systemie zabezpieczenia społecznego - podobnie i inaczej i Kazimierz Secomski w artykule Kierunki rozwoju polityki społeczno- - gospodarczej, podjęli pewne klasyczne problemy polityki społecznej, które zaprezento­ wali uwzględniając nowe wyzwania.

Tytuł części trzeciej, Gospodarka oparta na wiedzy, nie jest w moim odczuciu w peł­ ni adekwatny do jej treści. Tylko trzy opracowania: Józefa Orczyka, Znaczenie zmian edu­ kacyjnych; Stanisławy Borkowskiej, Rynek pracy a gospodarka oparta na wiedzy i Paw­ ła Bożyka, Doradztwo społeczno-gospodarcze. Rodzaje i funkcje, odpowiadają tytułowi tej części. Dwa kolejne - Mirosława Krajewskiego, Szkolnictwo wyższe Płocka i Włocław­ ka. Próba analizy porównawczej i Ryszarda Horodyńskiego, O badaniach naukowych na rzecz regionu, wychodzą poza ramy określone tytułem tej części. Stwierdzenie moje nie ma na celu umniejszenia wartości obu prac. Uważam tylko, że byłyby one bardziej na miejscu w kolejnej części, która wówczas oczywiście nie mogłaby być zawężona do Ślą­ ska.

(5)

Część czwarta zatytułowana Regionalna polityka społeczna - Śląsk, jest w pełni uza­ sadniona nie tylko z uwagi na społeczno-ekonomiczne i polityczne znaczenie Śląska po­ strzeganego całościowo oraz narastające w tym regionie problemy społeczne, wynikające m.in. z restrukturyzacji górnictwa i hutnictwa, ale również ze względu na potencjał kadry naukowej zaangażowanej w badaniach problemów polityki społecznej w Katowicach, Wrocławiu i Opolu.

W tej części zamieszczono opracowania: Lucyny Frąckiewicz, Społeczne problemy województwa śląskiego, Roberta Rauzińskiego, Regionalne problemy społeczne na Śląsku Opolskim i Zdzisława Pisza, Regionalne problemy polityki społecznej na Dolnym Śląsku.

Lektura zabranych w tej części opracowań pozwala dostrzec, jak bardzo istotny jest wpływ regionalnych warunków społeczno-gospodarczych na przebieg transformacji, jej skutki oraz możliwości przezwyciężania nowych problemów społecznych, powstałych na skutek dokonujących się przemian. Skłania ona także do wniosku, że podejmowanie pro­ blemów globalnych czy nawet krajowych - acz ważnych ze względów poznawczych i ogólniejszych potrzeb praktycznych - nie jest wystarczające dla uprawiania roztropnej polityki społecznej, którą inspirują przede wszystkim konkrety, a te można znaleźć wła­ śnie w badaniach poszczególnych regionów.

Ostatnią, piątą część książki poświęcono Bezrobociu i rynkowi pracy, czyli problema­ tyce, której doniosłość wzrasta ze względu na powiększające się u nas bezrobocie. Pamię­ tano przy tym, iż problematyka ta jest przedmiotem zainteresowania Jubilata od począt­ ków Jego naukowej kariery.

Na tę część składają się opracowania: Małgorzaty Szylko-Skoczny, Bezrobocie wy­ zwaniem dla polityki społecznej: Eugeniusza Z. Zdrojewskiego, Regionalne zróżnicowa­ nie rozmiarów i stopy bezrobocia w Polsce i Haliny Mortimer-Szymczak, Publikacja sprzed 35 lat. Refleksje nad książką Profesora Antoniego Rajkiewicza i w tym ostatnim opracowaniu przypomniano aktualność problematyki podjętej przez Jubilata przed laty, a dotyczącej teorii zatrudnienia i funkcjonowania rynku pracy.

Swoistym uzupełnieniem omawianej książki jest opracowanie Kazimierza Kąkola o Łódzkiej „szkole ” polityki społecznej, którą zapoczątkował prof. Wacław Szubert. Jej znakomitym uczniem, a następnie kierownikiem stał się Jubilat, łączący zainteresowania teoretyczne z działalnością dydaktyczną i społeczną.

Nie mniej interesujące są Informacje biograficzne, dotyczące prof. Rajkiewicza, które w przejrzysty sposób zestawiła Beata Kaczyńska. Poszczególne lata - w biografii Jubila­ ta - ukazują nie tylko to, że od czasu osiągnięcia dorosłości życie nie głaskało Go po gło­ wie, jak na ogół wiele osób Jego pokolenia - ale również to, jak bardzo było ono praco­ wite i aktywne w dziedzinie naukowej, dydaktycznej oraz w działalności społecznej.

Tytuł recenzowanej książki prowokuje refleksje wokół tego, co znaczy roztropna po­ lityka społeczna, m.in. ze względu na wieloznaczność wymienionego przymiotnika. Roz­ tropność wszakże bywa rozumiana jako: rozumność, mądrość, przenikliwość, przezor­ ność i wynikająca z rozwagi ostrożność.

A zatem, które z tych znaczeń wchodzi w grę przy postulacie tkwiącym w tytule inte­ resującej nas książki?

(6)

Biorąc pod uwagę dorobek Jubilata, a także Jego postawę wobec problemów społecz­ nych - w wąskim tego słowa znaczeniu, tzn. utożsamianych z różnymi kwestiami socjal­ nymi - myślę, że chodzi o postulat takiej roztropności, która łączyłaby w sobie wszystkie wymienione znaczenia tego słowa.

Proponowany punkt widzenia jest uzasadniony wskazywaną jeszcze przez Sokratesa zbieżnością „cnót” czy może - jakby należałoby dzisiaj powiedzieć - wartości. Otóż na­ wiązując do tej koncepcji można zasadnie twierdzić, że jeśli coś jest rozumne, to jest też mądre, jak również nacechowane przenikliwością, przezornością i ostrożnością, wynika­ jącą z rozwagi.

Rozwiązywanie problemów społecznych przez politykę społeczną implikuje więc roz­ tropność w szerokim tego słowa znaczeniu i to zarówno w sferze teoretycznej, jak i prak­ tycznej. Zauważmy, że jeśli w polityce społecznej pojawią się nieroztropne propozycje te­ oretyczne, które zostają nawet odrzucone w praktyce społecznej - to ich zaistnienie w świadomości ludzi może spowodować negatywne następstwa, m.in. poprzez tworzenie rozmaitych iluzji, stymulujących myślenie życzeniowe. Oczywiście, jeszcze gorsze skut­ ki mogą spowodować nieroztropne działania. Bowiem ich konsekwencje wychodzą poza sferę refleksji lub dyskusji i wywierają wpływ na życie konkretnych ludzi i na ich losy.

Uważam więc, że dobra polityka społeczna, ze względu na swoje społeczne konse­ kwencje, powinna być właśnie roztropna, w szerokim tego słowa znaczeniu. I taką polity­ kę społeczną postulował i nadal postuluje w swoich poglądach i działaniach Antoni Raj- kiewicz.

Janusz Sztumski W y d ział N au k S p o łeczn y ch U n iw e rsy tet Śląski

(7)

Lucyna Frąckiew icz (red.): Polityka społeczna. Zarys w ykładu w ybranych problem ów , Wyd. Śląsk, Katow ice 2002, 338 stron.

Wiosną - a więc wtedy, gdy myślimy o dydaktyce w następnym roku akademickim - pojawił się na rynku kolejny podręcznik polityki społecznej. Warto - zdaniem recenzenta - starannie rozważyć jego treść i strukturę nie tylko dla merytorycznej wartości poszcze­ gólnych rozdziałów omawiających rozmaite, mniej czy bardziej „klasyczne” obszary poli­ tyki społecznej, lecz także - może przede wszystkim - dla zawartej w nim koncepcji dy­ daktycznej, wypracowanej w zespole o niekwestionowanym dorobku i doświadczeniu.

Autorka Wstępu, a też i redaktorka tomu, prof. Lucyna Frąckiewicz, informuje czytel­ ników o tym, że mamy do czynienia z podręcznikiem czy, jak sama pisze, z książką o charakterze ...pomocy dydaktycznej dla studentów kierunków politologicznych i ekono­ micznych, którzy w programie swoich studiów mają w ciągu 15 lub 30 godzin wykłado­ wych zdobyć podstawową wiedzę o polityce społecznej... (s. 7). Tę myśl można, wydaje się, interpretować dwojako. Interpretacja pierwsza mogłaby mówić, że wykład polityki społecznej, jaki proponuje się w książce, ma charakter w jakimś stopniu „usługowy”, pro­ wadzony po to, aby kształtować wiedzę ogólną studentów interesujących się problematy­ ką właściwą innym obszarom nauk społecznych, co implicite sugeruje, że może to być wiedza nieco powierzchowna. Tę interpretację mogłaby wspierać odautorska charaktery­ styka, w której stwierdza się expressis verbis, ze ... jest to ... książka obliczona na mini­ mum wiedzy... (s. 7).

Jednakże, możliwa jest także interpretacja druga, mniej powierzchowna czy rutynowa. Ta sugeruje, że i ograniczenia edytorskie i świadomość tego, że przekazuje się studentom taki zestaw informacji, które będą na długo kształtowały ich wyobrażenia o polityce spo­ łecznej skłoniła autorów poszczególnych tekstów, a też i ich redaktora, do starannego przemyślenia koncepcji wykładu i uważnej selekcji jego poszczególnych wątków. W gruncie rzeczy bowiem to, jaki jest jeden z kursów, który otrzymują, na przykład, stu­ denci w warszawskim IPS nie przesądza czegokolwiek o ich wyobrażeniach dotyczących polityki społecznej, jej zadań, metod czy podstawowych problemów - choćby dlatego, że to, jak zostaną oni uformowani w toku studiów jest wypadkową rozmaitych punktów wi­

(8)

dzenia, rozmaitych perspektyw badawczych itp. Inaczej rzeczy się mają w przypadku przyszłych politologów czy ekonomistów, dla których traktowany jako „usługowy”, wy­ kład polityki społecznej stanowi zapewne jedyny uporządkowany kontakt z dyscypliną i może w sposób zgoła zasadniczy kształtować opinie o jej roli w kształtowaniu biegu spraw publicznych. Mówiąc najkrócej, to, co mysią o polityce społecznej inni, jest co naj­ mniej równie ważne, jeśli nie ważniejsze, od tego, co mysią o swojej dyscyplinie ci, dla których stanowi ona obszar codziennej, praktycznej czy poznawczej aktywności.

Recenzentowi wydaje się zatem zgoła naturalne, że kluczowe znaczenie dla prezenta­ cji książki ma to, jaka formuła nauczania polityki społecznej - niechby i nawet na bardzo elementarnym poziomie - jest w nią wbudowana. Formalnie rzecz biorąc, strukturą po­ rządkującą tok wykładu i wyznaczającą jego ramy jest Europejska Karta Społeczna, której postanowienia - niezależnie od tego, czy są ratyfikowane przez rządy poszczególnych krajów - uznaje się za cywilizacyjny standard: ...traktować je należy jako wytyczne kształ­ towania takiej polityki społecznej - pisze Autorka - która powinna zapewnić godne ży­ cie... (s. 9). Taki punkt wyjścia, to jest organizowanie wykładu wokół standardów „god­ nego życia” może łatwo zostać zinterpretowany jako nacisk na aksjologię polityki spo­ łecznej wyrażany często jako myślenie organizowane wokół zaspokajania ludzkich potrzeb. Godzi się przypomnieć, że w dyskusji dotyczącej dydaktyki w zakresie polityki społecznej, jaką w kwietniu 2000 r. publikowała „Polityka Społeczna”, ten punkt widze­ nia najsilniej może akcentował prof. Rajkiewicz: zgadzając się z tezą mówiącą o tym, że problematyka polityki społecznej w znacznej części oscyluje wokół zagadnień związa­ nych z produkcją i dystrybucją najrozmaitszych usług publicznych wskazywał on też - nie bez racji - na to, że ...u podstaw usług publicznych, ich wytwarzania i dystrybucji, leży rozległa wiedza o potrzebach... (PS nr 4/2002, s. 1). Koncepcja polityki społecznej - a też i koncepcja jej nauczania - wbudowana w prezentowany podręcznik wydaje się bliska te­ mu myśleniu i powiązana z przejętymi z tradycji soziale Frage nawykami koncentrujący­ mi uwagę polityków społecznych wokół kwestii społecznych - rozumianych jako takie stany życia zbiorowego, które charakteryzują się szczególnie wysokim poziomem depry- wacji rozmaitych potrzeb. Co do tego redaktorskie pióro Pani Profesor nie pozostawia miejsca na wątpliwości, skoro pisze ona tak: ...w książce skoncentrowano się na tych za­ gadnieniach, które w obecnej sytuacji kraju stały się najbardziej bolesne, a zarazem naj­ trudniejsze do rozwiązania. Są to kwestie społeczne (...) jako szczególnie istotne z punktu widzenia zaspokojenia potrzeb społecznych uznano ubezpieczenie społeczne i pomoc spo­ łeczną... (s. 9-10).

Bliższy wgląd w to zagadnienie sugeruje jednak, że przejście od stanów deprywacji potrzeb do kwestii społecznych jest bardziej złożone, aniżeli mogłoby się to wydawać. Oczywiście, zapewne jest tak, że znakomita większość dających się pomyśleć cech struk­ turalnych tego czy innego społeczeństwa przekłada się ostatecznie na czynniki warunku­ jące poziom zaspokojenia rozmaitych potrzeb, ale też trzeba zdawać sobie sprawę z tego,

że nie dzieje się to w sposób prosty i bezpośredni. Wykład polityki społecznej zawarty w prezentowanym podręczniku rozpoczyna się od omówienia problematyki ludnościowej i wskazania na to, że rozmaite procesy demograficzne toczące się w polskim społeczeń­

(9)

stwie mogą i powinny być analizowane w kategoriach kwestii społecznych. Nie widać ja­ kichkolwiek powodów, aby kwestionować to, że jest tak istotnie - wszak starzenie się społeczeństw i fiskalne tego konsekwencje uznaje się dość powszechnie za jedną z prze­ słanek kryzysu państwa opiekuńczego a dynamika struktury wieku ma kolosalny wpływ na to, co dzieje się na rynku pracy - ale przecież wspomniane zjawiska nie odwzorowują się bezpośrednio w poziomie zaspokojenia rozmaitych potrzeb jednostek. Więc, wypada sądzić, idzie tu jednak o nieco inny sposób rozumienia potrzeb i - w konsekwencji - tak­ że nieco inny sposób rozumienia kwestii społecznych. Trafność tego domysłu wiąże się też i z tym, że Redaktorka książki konsekwentnie posługuje się określeniem „potrzeby społeczne” - co można rozumieć jako zwrócenie uwagi na dwie okoliczności. Okolicz­ ność pierwsza jest zgoła trywialna: deprywacja indywidualnych potrzeb staje się kwestią społeczną, wtedy gdy ma charakter zjawiska powszechnego i relatywnie trwałego, co oznacza tyle, że - niezależnie od tego, jak bardzo dokuczliwa w subiektywnej percepcji - stają się one kwestią społeczną wtedy, gdy zagrażają stabilności struktury społecznej. Okoliczność druga wydaje się wielce podobna: z kwestiami społecznymi - mówi propo­ nowana wykładnia redaktorskiego zamysłu - mamy do czynienia wtedy, gdy „potrzeby społeczne” rozumiane są tak, jak chciał tego, na przykład, Bronisław Malinowski, a za nim wielu funkcjonalistów i współczesnych neofunkcjonalistów - a zatem, jako stany strukturalnych napięć związane z funkcjonalnym niedopasowaniem rozmaitych elemen­ tów określonego porządku społecznego. Rekonstrukcja założeń, na których oparty jest wykład polityki społecznej, jaki proponuje nam Pani Profesor, prowadzi do konkluzji mówiącej, że jest on skoncentrowany na kwestiach społecznych tak właśnie rozumianych. Gdyby tak miało być istotnie, to mielibyśmy w omawianym podręczniku do czynienia z dyskretną wprawdzie, ale nader interesującą próbą nadania nowego sensu konwencjom pojęciowym, do których nawykli politycy społeczni. Studenci mogą tego nie dostrzec, ale tym większe wymagania stawia prezentowana książka tym, którzy zechcą oprzeć na niej swój wykład polityki społecznej.

Charakterystyka faktualnej warstwy podręcznika stawia recenzenta w sytuacji nieco kłopotliwej, co wynika z tych zastrzeżeń pomieszczonych we Wstępie, które akcentują jej propedeutyczny charakter - bo nie widać żadnego rozsądnego sposobu rozstrzygnięcia sporu o to, które z informacji o stanie spraw w takich obszarach, jak sytuacja demogra­ ficzna, polityka wobec rodziny, wszystko to, co wiąże się z sytuacją mieszkaniową, ochro­ ną zdrowia itp., są ważniejsze niż inne. Wgląd w poszczególne teksty omawiające te, i kilka innych kwestii społecznych prowadzi do wniosku mówiącego, że kładzie się w nich nacisk na tezy o charakterze diagnostycznym i na prezentację podstawowych in­ stytucji poprzez które polityka społeczna jest realizowana. To rozwiązanie i dobre, i złe zarazem. Dobre - bo pozwala na wgląd w bieżące realia, złe zaś dlatego, że przedstawio­ ny materiał szybko traci aktualność - przy czym uwaga ta dotyczy nie tylko tzw. faktów, lecz także - zważywszy na chwiejność ładu instytucjonalnego właściwą polskiemu społe­ czeństwu - także zinstytucjonalizowanych sposobów rozwiązywania. Okazuje się, na przykład, że lada moment nieaktualna okaże się charakterystyka mechanizmów finanso­ wania ochrony zdrowia (s. 155-161), czy funkcjonowania instytucji pomocy społecznej

(10)

itp. Trudno czynić z tego zarzut autorom tekstów rzetelnie opisujących to, co dzieje się w interesujących ich obszarach, ale jednocześnie trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że wybór takiej konwencji prezentacji powoduje, że ich wysiłek ma charakter nieco histo­ ryczny i prowadzi do obciążenia książki materiałem, który w wykładzie może służyć je ­ dynie jako demonstracja dynamiki zmian. To kłopot, któremu trudno zaradzić bez innego rozłożenia akcentów w poszczególnych tekstach - na przykład na takie ich organizowa­ nia, które byłoby skoncentrowane na demonstrowaniu mniej czy bardziej trwałych ten­ dencji w poszczególnych obszarach polityki społecznej lub na demonstrowaniu rozmai­ tych - także politycznych - okoliczności powodujących to, że żyjemy w świecie nieustan­ nej reformy.

Zgoła innym zagadnieniem jest pytanie o to, w jakiej mierze trafnie skonstruowane zo­ stały poszczególne kwestie społeczne omawiane w podręczniku obmyślanym przez Panią Profesor. Tu przynajmniej dwie sprawy recenzenta nieco zmartwiły. Otóż, po pierwsze, jest oczywiście tak, że bezrobocie, jego poziom struktura, dynamika itp., także rozmaite sposoby przeciwdziałania bezrobociu, to ważne zagadnienia, ale wypada wskazać, że nie wyczerpują one problematyki opisywanej jako polityka rynku pracy. Jej dopełnienie - a może segment zgoła podstawowy - stanowi poziom zatrudnienia i jego wielowymiaro­ wa struktura. Ba, nie jest wykluczone, że niekorzystna pod wieloma względami struktura zatrudnienia w polskiej gospodarce stanowi równie bolesną kwestię społeczną co poziom i struktura bezrobocia. Niefortunnie, te zagadnienia zostały dla jakichś niewyjaśnionych powodów pominięte.

Po drugie, nie wdając się w komentowanie tego, co mówi się w prezentowanym podręczniku o biedzie, wypada z żalem wskazać na to, że w odpowiednim rozdziale po­ minięte zostało całkowicie zagadnienie - kwestia społeczna - bezpośrednio z biedą zwią­ zane, to jest, zagadnienie nierówności dochodowych. Jest to tym dziwniejsze, że można było łatwo ten wątek wprowadzić dyskutując zalety i wady rozmaitych - względnych i re­ latywnych miar ubóstwa i wskazując na to, o czym właściwie informują nas pomiary do­ konywane wedle odmiennych linii ubóstwa. Już z uwagi na własne zainteresowania, re­ cenzent chciałby też wskazać i na to, że z listy kwestii społecznych, które stanowią bar­ dzo wyraźny korelat ubóstwa znikła problematyka marginalności społecznej - co wypada uznać za niedopatrzenie nie tylko dla jej znaczenia, lecz także i dlatego, że jest to kwestia społeczna dobrze zinstytucjonalizowana w programach socjalnych UE - a one stanowią deklarowany we wstępie układ odniesienia.

Wreszcie, skoro już mowa o strukturalnych cechach wykładu polityki społecznej, jaki proponuje prezentowany podręcznik, trzeba też - z niejakim żalem - wskazać, że pomi­ nięte zostały w niej te cechy omawianych zagadnień, które powodują, że - niezależnie od rozmaitych specjalizacji - polityka społeczna stanowi spójną, choć bardzo splątaną ca­ łość. Segmentarna koncepcja wykładu powoduje, na przykład, że jakoś pominięta zosta­ je ta prosta okoliczność, iż znakomita część świadczeń z pomocy społecznej trafia do lu­ dzi i gospodarstw domowych, które spełniają odpowiednie kryteria dochodowe z racji bezrobocia, szanse edukacyjne dzieci są wyznaczone w dużej mierze - choć z całą pew­ nością nie tylko - sytuacją dochodową rodzin, a koszty rozmaitych form niepełnospraw­

(11)

ności powodujące to, że w gospodarstwach domowych ludzi niepełnosprawnych żyje się biednie, nawet gdy uzyskują one stosunkowo niezłe dochody, można dość precyzyjnie po­ liczyć. Podobnych powiązań pomiędzy rozmaitymi kwestiami społecznymi jest więcej - wystarczy wskazać na związki pomiędzy systemem edukacyjnym i strukturą zatrudnienia i bezrobocia - ale to ich splątanie, powodujące skądinąd, że polityka społeczna jest tak fa­ scynującym obszarem badań i społecznej praktyki, jakoś umknęło uwadze autorów podręcznika.

Jaka zatem - wyrażona w sposób możliwie skondensowany - wyłania się konkluzja, którą recenzent chciałby zaproponować kolegom prowadzącym dydaktykę akademicką w zakresie rozmaicie nazywanej polityki społecznej? Otóż, wydaje się, że uważny czytel­ nik - wykładowca dostrzeże w podręczniku oryginalny i ciekawy zamysł dydaktyczny, choć nie jest już takie pewne to, czy jest on łatwo uchwytny dla studentów. Tu z całą pew­ nością potrzebny będzie komentarz, ale wydaje się, że o taki komentarz warto się poku­ sić. Studenci czytający książkę otrzymają pokaźny ładunek informacji, bez których rozu­ mienie rozmaitych kwestii społecznych współczesnej Polski wydaje się niemożliwe. Wąt­ pliwe wydaje się to, czy potrafią je samodzielnie uogólnić - tu znowu potrzebny jest chyba komentarz wykładowcy. Tym z PT. Kolegów, którzy skłonni byliby uznać przygo­ towanie takiego komentarza za nadmiar wysiłku, wypada jednak przypomnieć, że czasy pozwalające na streszczanie w toku wykładu kolejnych rozdziałów tego czy innego podręcznika minęły i - miejmy nadzieję - już nie powrócą. Więc, otrzymaliśmy książkę i inspirującą i wielce użyteczną, ale też i taką, która bardziej rozpoczyna, niźli kończy na­ mysł nad tym, jak politykę społeczną prezentować kolejnym rocznikom studentów. For­ tunnie, bibliografia zamieszczona po każdym z kolejnych rozdziałów podręcznika znako­ micie ten namysł ułatwia.

Kazimierz W. Frieske In sty tu t S ocjologii U n iw ersy tet W arszaw sk i

(12)

Helen Jones (red.) Towards a Classless Society? London and New York: Routledge, 1997, 235 stron.

Recenzowana książka jest przykładem niezwykle - w mojej opinii - interesującego spojrzenia na rzeczywistość społeczeństwa brytyjskiego w niezwykle interesującym okre­ sie. Druga połowa lat 90. to bowiem schyłek kilkunastoletnich rządów konserwatystów, najpierw pod dynamicznym przywództwem Margaret Thatcher, a następnie już tylko pod świecącym odbitym blaskiem przewodnictwem Johna Majora. Przypomnijmy, że właśnie w maju 1997 roku odnowiona Partia Pracy pod przewodnictwem Tony Blaira odzyskała władzę po 18-letnich rządach konserwatystów, symbolizowanych właśnie przede wszyst­ kim przez sylwetkę wspomnianej tu Margaret Thatcher. W tym więc sensie omawiana pu­ blikacja może stanowić swoisty przyczynek do dyskusji nad społecznymi skutkami that- cheryzmu, czy też - używając bardziej ogólnej nomenklatury - neoliberalizmu, jako filo­ zofii sprawowania władzy.

Inną ważną cechą książki jest - w moim przekonaniu - fakt, iż dyskusja nad rozmai­ tymi problemami społecznymi, nad rezultatami wprowadzanej przez państwo polityki, czy też nad strategiami przezwyciężania skumulowanych negatywnych zjawisk w życiu społecznym, nie przesłania myślenia w szerszych kategoriach teoretycznych, dotyczących struktury społecznej. Chodzi w tym przypadku o kwestię mechanizmów strukturalizacji klasowej, określających szanse różnych kategorii osób w społeczeństwie. Stanowi to istot­ ny aspekt kontekstu sporu o to, czy nasz los jest bardziej uzależniony od indywidualnych wysiłków i przezwyciężania negatywnych obciążeń kulturowych czy też od struktural­ nych czynników, zakorzenionych w globalnych procesach ekonomicznych i społecznych. W tym więc sensie dyskusja o konkretnych problemach społecznych staje się zawsze dys­ kusją o naturze porządku społecznego. Taki sposób analizy jest zatem z pewnością godny odnotowania na łamach czasopisma, mającego w założeniu promowanie ambitnych dys­ kusji, dotyczących problemów społecznych i polityki społecznej w kontekście teoretycz­ nych zagadnień nauk społecznych.

Omawiana książka jest zbiorem prac dziesiątki brytyjskich autorów, wśród których są zarówno socjologowie, jak i specjaliści od polityki społecznej oraz pracy socjalnej. Do tych pierwszych należą: Fiona Devine z Uniwersytetu Manchester, autorka podsumowu­ jącego rozdziału poświęconego perspektywom społeczeństwa klasowego; Andy Furlong

(13)

z Uniwersytetu Glasgow, autor rozważań nt. edukacji i reprodukcji w systemie nierówno­ ści klasowych oraz Kenneth Roberts, autor rozdziału poświęconego problemom kształce­ nia młodych w kontekście ich sytuacji na rynku pracy. Do drugiej - jak od razu widać - liczniejszej grupy należą: Susan Hutson z Uniwersytetu Glamorgan, współautora (wraz z Markiem Liddiardem z Uniwersytetu Kent) rozdziału na temat młodocianych bezdom­ nych, Chris Jones z Uniwersytetu w Liveropoolu, autor rozważań na temat kryzysu pra­ cy socjalnej w Wielkiej Brytanii, Helen Jones, redaktorka całego opracowania, wykła­ dowczyni polityki społecznej w Goldsmith College w Uniwersytecie Londyńskim, autor­ ka rozważań dotyczących relacji pomiędzy ubóstwem, wykształceniem i ochroną zdrowia, Tony Novak z Uniwersytetu w Liverpoolu, autor rozdziału dotyczącego ubóst­ wa i nierówności klasowych wśród młodzieży, Robert Page, z Uniwersytetu w Nottin­ gham, piszący w omawianym opracowaniu o samotnych młodych matkach oraz John Pitts z Uniwersytetu Luton, analizujący związki pomiędzy przestępczością młodzieżową i zmianą społeczną w latach 80. i 90. w Wielkiej Brytanii i Francji. Jak zatem widać, gro­ no autorów zapewnia omawianej pracy wieloaspektowe ujęcie tych kluczowych obszarów społeczeństwa, które stanowią ogniska zasadniczych problemów społecznych.

Rozpocznijmy od podstawowych - w moim przekonaniu - zagadnień, tj. od kwestii reprodukcji systemu nierówności klasowych we współczesnym społeczeństwie. Temu za­ gadnieniu - j a k wskazywałem powyżej - poświęcony został rozdział autorstwa Andy Fur- longa. Kluczowy charakter zagadnień omawianych w tym rozdziale wypływa - moim zdaniem - z dwóch zasadniczych spraw. Po pierwsze - nierówności o charakterze klaso­ wym (jakkolwiek by nie definiować pojęcia klasy i do jakiejkolwiek by koncepcji teore­ tycznej się nie odwoływać) zawsze wskazują na systemowy charakter czynników je utrzy­ mujących. Po drugie - nawet najwięksi współcześnie sceptycy w odniesieniu do teorii klas, za jakich można dzisiaj uważać autorów tezy o „śmierci klas” (por. J. Pakulski, M. Waters The Death o f Class, London-New Delhi-Thousand Oaks, Sage Publications 1996), wska­ zują na czynnik edukacji jako na najpoważniejsze źródło utrzymywania się nierówności we współczesnym społeczeństwie. Można zatem założyć, że współczesna droga do społe­ czeństwa bezklasowego, czy chociażby próbującego minimalizować charakteryzujące je nierówności, wiedzie właśnie poprzez wyrównywanie szans edukacyjnych.

Jakie są zatem efekty dwóch ostatnich dekad funkcjonowania systemu edukacyjnego w społeczeństwie brytyjskim? Otóż okazuje się, że zmiany zaszły przede wszystkim w wymiarze ilościowym. Zdaniem Furlonga znacznie więcej młodych ludzi kontynuuje naukę na poziomie ponadobowiązkowym w pierwszej połowie lat 90. aniżeli dwadzieścia lat wcześniej, co ułatwiać może ich wchodzenie na rynek pracy. Niemniej jednak okazu­ je się, że nawet ta zmiana nie spowodowała wydatnego osłabienia systemu reprodukcji nierówności klasowych. Przewaga jaką ma w tym względzie młodzież z klasy średniej po­ została właściwie niezmieniona. Nie można zatem stwierdzić, aby zachodzące w systemie edukacyjnym zmiany miały znaczący wpływ na realizację ideału społeczeństwa bezklaso­ wego.

Zaobserwowano jednak dwa interesujące w tym kontekście zjawiska. Otóż pewne symptomy słabnięcia różnic klasowych można zauważyć w przypadku kobiet. Jest to

(14)

-zdaniem Furlonga - efekt przede wszystkim nowych wzorów socjalizacji rodzajowej (gender) i spowodowanego tym większego pędu młodych kobiet do zdobywania ponad- obowiązkowego wykształcenia. Drugim zjawiskiem są swoiste przemiany w myśleniu o szkole, wykształceniu i sukcesie szkolnym. Otóż zaznacza się w tej płaszczyźnie wzra­ stająca indywidualizacja myślenia młodych ludzi. Porażki szkolne są coraz częściej trak­ towane jako porażki jednostek, a nie efekt pozycji społecznej ucznia. Świadczyć to może poniekąd o sukcesie propagowania konserwatywnej wizji społeczeństwa, wedle której li­ czy się przede wszystkim wysiłek jednostki, zaś cechy systemu społecznego są nieistotne a jednocześnie wyolbrzymione przez lewicową ideologię. Rzeczywiste utrwalenie takich mechanizmów w społeczeństwie - zdaniem autora - wymagałoby jednak konsekwentnej polityki, opartej na ideale sprawiedliwości społecznej, a nie na filozofii „wyboru”. Oka­ zuje się, że także „nowa” Partia Pracy nie oferuje w istocie zasadniczej alternatywy, w sto­ sunku do koncepcji forsowanej przez minione lata przez konserwatystów.

Podobne kwestie, choć ograniczone do konkretnych spraw formułowania programów kształceniowych mających przeciwdziałać bezrobociu wśród młodzieży, porusza Kenneth Roberts. Autor skupia się na losach realizowanego od roku 1983 programu zwanego Youth Training (YT), występującego do roku pod nazwą Youth Training Scheme (YTS). Autor stawia tezę, iż realizacja tego programu nie przybliżyła Wielkiej Brytanii do ideału społeczeństwa bezklasowego. Program ten zresztą takich celów sobie nie stawiał - stwier­ dza trzeźwo Roberts - i dodaje, że jego klęska stanowi jedną z najkosztowniejszych pora­ żek programów polityki społecznej w Wielkiej Brytanii lat 80. i 90. Tak naprawdę - kon­ kluduje Roberts - żadna z dwóch głównych partii brytyjskich nie miała na celu tworzenia społeczeństwa bezklasowego. Zasadnicza różnica polegała na tym, iż podczas gdy labou- rzyści dążyli do ograniczenia istniejących nierówności, torysi - przeciwnie - uznawali uwypuklanie ich za zasadniczy czynnik mobilizacji społecznej i rozwoju. Istotą rozważań autora pozostaje jednak wskazanie, dlaczego program, którego celem było poprawienie sytuacji na rynku pracy młodzieży, niepodejmującej akademickiego kształcenia, zakoń­ czył się niepowodzeniem. Przede wszystkim nie doceniono wagi oddziaływania bezrobo­ cia. Wyrażało się to np. w oporze - w niektórych przynajmniej gałęziach gospodarki - ze strony związków zawodowych przeciwko zatrudnianiu młodych ludzi, których miejsca pracy finansowane były właśnie poprzez wspomniany program. Sam program składał się ponadto ze sporej liczby rozmaitych wariantów, które utrudniały możliwość ujednolice­ nia jego koordynacji. I wreszcie system kwalifikacji i umiejętności oferowany w ramach programu, nie stanowił faktycznie alternatywy dla akademickiego wykształcenia i w tym sensie niezbyt wzmacniał pozycję jego uczestników na rynku pracy. Przezwyciężenie tych ujemnych cech programu może być właśnie - jak podkreśla autor - ewentualnie warun­ kiem powodzenia jego przyszłych mutacji.

Problem sytuacji młodych ludzi w kontekście uwarunkowań wynikających z ubóstwa rozważa w omawianej pracy Tony Novak. Zasadniczym procesem charakteryzującym tę sy­ tuację w omawianym okresie był wzrost nierówności klasowych, obserwowany w społeczeń­ stwie brytyjskim we wszystkich grupach wiekowych. Przejawiał się on we wzrastającym zróżnicowaniu dochodów najbogatszych i najbiedniejszych Brytyjczyków. W latach 1979

(15)

-1993 dochody najbogatszych 10% obywateli wzrosły o 61%, podczas gdy dochody najbie­ dniejszych spadły o 18%. W roku 1979 1,5 miliona dzieci żyło w Wielkiej Brytanii poniżej minimum socjalnego, podczas gdy w roku 1993 - liczba ta urosła do 3,7 miliona. W roku 1979 tylko połowa gospodarstw domowych ulokowanych w strefie ubóstwa posiadała dzie­ ci, zaś w roku 1994 wielkość ta urosła już do 2/3. Rozważania Novaka zawierają ponadto su­ rową krytykę konserwatywnego rządu za niedostrzeganie tego problemu, za lekceważenie kwestii samotnych matek i zwiększającego się zasięgu „podklasy”. Rządowi temu dostaje się ponadto za wyjaśnianie narastającego problemu przestępczości w środowiskach nieletnich spadkiem respektu dla prawa i władzy, a nie właśnie rosnącym ubóstwem i zawężającymi się możliwościami życiowymi. Rosnące nierówności - zdaniem Novaka - przeczą oczywiście nie tylko ideałowi społeczeństwa bezklasowego, ale podważają także zasady legitymizacji sa­ mego porządku społecznego w środowiskach młodych. W tym kontekście przyszłość społe­ czeństwa brytyjskiego nie jawi się bynajmniej w różowych kolorach.

W podobnej tonacji utrzymany jest także rozdział poświęcony ekstremalnemu proble­ mowi społecznemu, tj. młodym bezdomnym. Susan Hutson i Mark Liddiard piszą tutaj wręcz o marginalizacji zmarginalizowanych. Lata rządów konserwatystów - stwierdzają autorzy - sprawiły, że kwestia ta nabrała szczególnego znaczenia w efekcie eliminacji wielu ważnych problemów młodych z obszarów zainteresowań polityki społecznej. Kwe­ stie te pozostawione zostały przede wszystkim - zgodnie z filozofią konserwatywną - ro­ dzinie; a kwestie bezdomności czy przestępczości wśród młodzieży zaczęto przede wszy­ stkim kojarzyć z rodzinami patologicznymi. Autorzy zdecydowanie oponują przeciwko takiemu ujęciu problemu. Stawiają tezę, że kwestię bezdomności wśród młodych Brytyj­ czyków, należy ujmować znacznie szerzej, w kontekście takich zagadnień, jak restruktu­ ryzacja gospodarki, poszerzająca się strefa ubóstwa, problemy z uzyskaniem odpowie­ dniego wykształcenia. W tej sytuacji realizacja koncepcji społeczeństwa bezklasowego jest jedynie pustą retoryką konserwatywnego rządu. Nic więc dziwnego, że ograniczanie w tej sytuacji zaangażowania i pomocy państwa w rozwiązywaniu tych kwestii uniemoż­ liwia likwidację problemu bezdomności młodzieży w społeczeństwie brytyjskim.

Innym aspektem ciemnego obrazu sytuacji młodzieży brytyjskiej jest problem mło­ dych samotnych (niezamężnych i samotnie wychowujących dzieci) matek (single young mothers), analizowany w omawianym opracowaniu przez Roberta Page'a. Analiza dyna­ miki tego zjawiska od początku lat 70. aż po połowę lat 90. pokazuje, że na początku te­ go okresu udział wspomnianej kategorii w zbiorowości wszystkich niepełnych rodzin (lo- ne-parents families) wynosił 16%, zaś w ponad 20 lat później - już 35%. W pierwszej po­ łowie lat 90. niezamężne matki samotnie wychowujące dzieci stanowią najliczniejszą kategorię samotnych matek, dominując nad kobietami pozostającymi w związkach koha- bitacyjnych, rozwiedzionymi, wdowami itp. Jednym z czynników powodujących tę wła­ śnie sytuację jest zasilanie wspomnianej kategorii matek przez byłe uczestniczki związ­ ków kohabitacyjnych. Niemal połowa kobiet w tej kategorii to osoby poniżej 25. roku ży­ cia, podczas gdy w całej zbiorowości samotnych matek ta kategoria wiekowa stanowi tylko nieco ponad 7%. Kobiety te są także z reguły gorzej wykształcone i żyją częściej w warunkach ubóstwa, aniżeli kobiety bezdzietne lub zamężne, pozostające w związkach.

(16)

Zasadniczym problemem polityki państwa jest w tym kontekście sformułowanie ja ­ snego celu. Czy celem tym ma być doraźna pomoc i ułatwienie znalezienia się w cięż­ kiej sytuacji, czy też próba bardziej systematycznego oddziaływania na rzecz ograni­ czenia skali i intensywności samego zjawiska. Strategie podporządkowane realizacji pierwszego celu krytykowane są - zwłaszcza w atmosferze wytwarzanej przez filozo­ fię rządów konserwatystów - jako w gruncie rzeczy zachęcające do braku odpowie­ dzialności ze strony samych młodych kobiet i środowisk, w których przebiega ich so­ cjalizacja.

Ciemny obraz sytuacji niektórych przynajmniej kategorii młodego pokolenia Wielkiej Brytanii dopełniają rozważania na temat przestępczości w tym środowisku w latach 80. i 90. Wzrost tego zjawiska autor rozdziału, John Pitts kojarzy z kilkoma zasadniczymi czynnikami natury ekonomicznej i społecznej, charakteryzującymi społeczeństwo brytyj­ skie w okresie rządów konserwatystów. Należą do nich: wzrost bezrobocia i ubóstwa oraz wprowadzenie mechanizmów rynkowych do gospodarki zasobami mieszkaniowymi. Ten ostatni czynnik spowodował koncentrację gorzej sytuowanych obywateli w pewnych ob­ szarach zamieszkania i jednoczesny odpływ z nich ludności dysponującej większymi do­ chodami. Doprowadziło to - zdaniem autora - do destabilizacji struktur sąsiedzkich. Wprowadzenie mechanizmu rynkowego do zarządzania usługami publicznymi (np. wła­ śnie zasobami mieszkaniowymi) doprowadziło do pozbawienia tych struktur szerszej wrażliwości na problemy społeczne i potrzeby obywateli, związane z kwestiami komple­ ksowego zabezpieczenia rozmaitych potrzeb i rozwoju całych społeczności sąsiedzkich. Zamiast tego zaczęło dominować wąskie spojrzenie z perspektywy relacji: sprzedawca - klient oraz sprawności rynkowej poszczególnych instytucji świadczących usługi. W ten sposób społeczeństwo rynkowe osłabiło zdolność obywateli do radzenia sobie z różnymi problemami społecznymi, także i tymi dotyczącymi młodzieży. Polityka ta w konsekwen­ cji wniosła także swój „wkład” w kryzys finansów publicznych, związany między innymi z rosnącymi kosztami obsługi systemu penitencjarnego, wynikającego dodatkowo z zao­ strzenia represyjności prawa wobec młodocianych przestępców.

Takiej koncepcji podejścia do problemu przestępczości wśród młodzieży przeciwsta­ wia autor filozofię postępowania władz we Francji. Francja - podobnie jak Wielka Bryta­ nia - doświadczyła w omawianym okresie gwałtowanego wzrostu przestępczości wśród młodzieży. Jednak tam problem ten potraktowano jako wskaźnik kryzysu obywatelskości w społeczeństwie, a szczególnie wśród jego młodej generacji. Program przeciwdziałania niekorzystnym zjawiskom stał się przedsięwzięciem struktur państwowych, a koncepcja walki z przestępczością młodzieży została zakorzeniona w wizji tego problemu jako re­ zultatu wielu zjawisk społecznych, takich jak: bezrobocie, niedostateczne wykształcenie, ubóstwo, itp. Efektywność takiej strategii uwydatnia autor rozdziału na przykładzie losów dwóch osiedli miejskich: francuskiego (ukrytego pod nazwą Flaubert) oraz brytyjskiego (ukrytego pod nazwą Dickens). Zastosowanie filozofii skoncentrowanej na odbudowie stosunków społecznych, na przeciwdziałaniu społecznemu wykluczaniu przyniosło w przypadku francuskim lepsze efekty (zatrzymanie wzrostu przestępczości) aniżeli w społeczności brytyjskiej, która nie podjęła takiego wysiłku.

(17)

Kolejna część pracy poświęcona została systemowi pracy socjalnej w Wielkiej Bryta­ nii. Autor rozważań Chris Jones stawia tezę o upadku pracy socjalnej w Wielkiej Bryta­ nii. Najistotniejszym wskaźnikiem tego stanu rzeczy jest sytuacja, którą autor rozdziału określa mianem „porzucenia” przez pracowników socjalnych swoich klientów. Sytuacja ta zresztą nie jest jakimś specjalnym wyróżnikiem Wielkiej Brytanii. Podobne zjawisko można zaobserwować także w Stanach Zjednoczonych, gdzie zdecydowana większość pracowników socjalnych porzuciła działalność w sektorze publicznym na rzecz działalno­ ści w sektorze prywatnym i realizowania usług dla - jak to określono - płacącej publicz­ ności. W tym więc sensie praca socjalna utraciła systemową wizję społeczeństwa i popra­ wienia jego sytuacji na rzecz praktycznego rozwiązywania bieżących problemów. Stwo­ rzona przez rządy konserwatywne atmosfera pragmatycznego rozwiązywania konkretnych kwestii i bieżących problemów doprowadziła do utraty przez pracowników socjalnych zdolności do myślenia w kategoriach perspektywy przeobrażeń społeczeństwa oraz prób realizowania zasadniczej i prowadzącej do zmiany stosunków społecznych wi­ zji porządku społecznego.

Swoiste podsumowanie całego tomu stanowią rozważania Fiony Devine skoncentro­ wane wokół węzłowego dla całej książki zagadnienia tj. problemu społeczeństwa bezkla­ sowego (classless society). Społeczeństwo to traktowane jest jako system, w którym awans społeczny zależy przede wszystkim od osobistych osiągnięć jednostki, a nie od po­ chodzenia społecznego i związanego z tym dziedziczenia zasobów. Zdaniem autorki dwie ostatnie dekady XX wieku stanowiły okres wzrastającej polaryzacji pomiędzy uprzywile­ jowanymi z uwagi na posiadanie zasobów kategoriami społeczeństwa brytyjskiego, a ty­ mi które takich zasobów są pozbawione. W konsekwencji w drugiej połowie lat 90. podziały klasowe w społeczeństwie brytyjskim są bardziej widoczne aniżeli w latach po­ przednich. Jest to efektem przede wszystkim procesów restrukturyzacji ekonomicznej oraz przyjęcia konserwatywnej wizji społeczeństwa i procesów zmierzających do jego bezklasowości. W rezultacie wizja społeczeństwa bezklasowego - którą tak chętnie posłu­ giwał się rząd konserwatywny, skupiając swoją uwagę na zaradności jednostek i ich osią­ gnięciach - je s t bardziej odległa niż kiedykolwiek. W tym więc sensie równość szans ży­ ciowych młodzieży jest raczej synonimem dalszej aniżeli bliższej przyszłości.

Jak zatem widać, marzenie o społeczeństwie bezklasowym pozostaje marzeniem. Pro­ cesy przebiegające w społeczeństwie brytyjskim w latach 80. i 90. w żadnym razie nie wskazują na przybliżenie realizacji tej koncepcji. Wręcz przeciwnie, zjawiska nierówno­ ści społecznych zaostrzyły się. Obszary biedy i bezdomności stały się bardziej widoczne. Przestępczość uległa nasileniu. Bezrobocie i trudności w utrzymaniu pracy wzrosły. Co więcej, wszystkie te zjawiska dotyczą w dużym stopniu młodego pokolenia, co jest szcze­ gólnie niepokojące, jako że stwarza szczególną „szansę” na utrzymywanie się oraz poko­ leniową reprodukcję wszystkich tych problemów w dłuższej perspektywie czasowej. Ku­ mulacja negatywnych zjawisk w obrębie młodego pokolenia kładzie się więc swoistym strukturalnym cieniem na przyszłości społeczeństwa brytyjskiego.

Autorzy upatrują dwóch winowajców. Jednym są oczywiście zachodzące procesy przeobrażeń ekonomiczno-społecznych, restrukturyzacja gospodarki, globalizacja itp. Ale

(18)

nie to jest najważniejsze. Stroną znacznie bardziej obciążoną odpowiedzialnością za wskazywane negatywne przejawy w społeczeństwie brytyjskim jest rząd konserwatywny. Szermowanie hasłem społeczeństwa bezklasowego i proponowanie w oparciu o nie nie­ skutecznych strategii rozwiązywania problemów społecznych doprowadziło do utrwale­ nia negatywnych zjawisk i do wyraźniejszego objawienia się klasowych podziałów w spo­ łeczeństwie. Jest to zrozumiałe, ponieważ wedle filozofii konserwatystów społeczeństwo bezklasowe nie stanowi ideału do którego należy w taki czy inny sposób dążyć, ale stwier­ dzenie faktu, który staje się podstawą przekonania, iż awans społeczny, niewchodzenie w kolizję z prawem, utrzymanie pracy, zdobycie wykształcenia i dochodu zależy wyłącz­ nie od wysiłków i starań jednostki bez względu na sytuację, w jakiej się ona znajduje. Działalność rządu postrzegana jest zatem jako czynnik uwalniający przede wszystkim ludzką inicjatywę, nie zaś jako wysiłek skoncentrowany na pomocy tym, którzy znajdują się w trudniejszej sytuacji.

Pamiętając, iż omawiana praca ukazała się właśnie w roku klęski wyborczej konser­ watystów, można w sposób naturalny postawić sobie pytanie, czy odrodzona Partia Pracy pod przywództwem Tony Blaira, uzbrojona w katechizm „Trzeciej Drogi” będzie w sta­ nie przezwyciężyć nagromadzone problemy, choćby tylko te, o których wspominają w książce brytyjscy socjologowie i specjaliści od polityki społecznej. Na to jednak przyj­ dzie nam trochę poczekać. Nie jest wykluczone, że może już za parę lat doczekamy się swoistego podsumowania rządów labourzystowskich z perspektywy ideału społeczeństwa bezklasowego.

Krzysztof Gorlach In sty tu t S ocjologii U n iw e rsy tet Jag ielloński

(19)

A m artya Sen N ierów ności Dalsze rozw ażania, seria Dem okracja. Filozofia i Praktyka, W ydaw ­ nictwo Znak, Kraków 2000.

Wprowadzenie

Amartya Sen (ur. w 1933) i jego rodzina pochodzą z Dakki (obecnie stolica Bangla­ deszu). Właściwie całe życie Sena to wędrówka pomiędzy uniwersytetami indyjskimi i anglosaskimi. W 1998 r. otrzymał nagrodę Nobla w dziedzinie nauk ekonomicznych „za wkład w ekonomię dobrobytu”. W uzasadnieniu wskazano trzy dziedziny istotne w jego dorobku: teorię wyboru społecznego, indeksy dobrobytu i nierówności oraz ekonomię rozwoju. Sam Sen mówił o tematyce swoich badań tak: , 2 jednej strony obejmowały eko­ nomię dobrobytu, ekonomiczną nierówność i ubóstwo (w tym najbardziej skrajną formę ubóstwa - głód), a z drugiej - zakres i możliwość racjonalnego, tolerancyjnego i demo­ kratycznego wyboru społecznego (w tym procedury głosowania i ochronę wolności oraz praw mniejszości)” (Sen 1998). Początkowo studiował ekonomię, ale po zakończeniu prac nad doktoratem w Cambridge poświęcił się również filozofii, a szczególnie episte­ mologii, etyce i filozofii politycznej. Na Uniwersytecie Harvarda był jednocześnie profe­ sorem filozofii i ekonomii. Pod koniec lat 1980. Sen został zaproszony do współpracy nad przygotowywaniem koncepcji ONZ-towskich Human Development Reports i niewątpli­ wie wywarł wielki wpływ na ich podstawowe cechy. Pozycję Sena we współczesnej eko­ nomii podsumował R. Solow (także noblista z tej dziedziny) - „sumienie naszej profesji”. Do ważniejszych, samodzielnych publikacji noblisty należą Collective Choice and So­ cial Welfare (1970), On Economic Inequality (1973), Poverty and Famines: An Essay on Entitlements and Deprivation (1981), dwa zbiory artykułów Choice, Welfare and Measu­ rement (1982) i Resources, Values and Development (1984), Commodities and Capabili­ ties (1985), On Ethics and Economics (1987), będąca przedmiotem tej recenzji Inequali­ ty Reexamined (1992), Development as Freedom (1999). W drugiej połowie 2002 r. ma się ukazać jego kolejna książka Rationality and Freedom.

W środowisku polskich naukowców zajmujących się polityką społeczną postać ta nie była całkiem nieznana przed uzyskaniem nagrody Nobla. Myślę tu o półtorej strony te­

(20)

kstu, które S. Golinowska poświęciła Senowi w kontekście teorii ubóstwa, w książce Po­ lityka społeczna państwa w gospodarce rynkowej (1994). Kilka wzmianek przy omawia­ niu pomiaru nierówności możemy również znaleźć w pracy N. Barra Economics o f the Welfare State, która została przetłumaczona i wydana w Polsce w 1993 pod tytułem Eko­ nomika polityki społecznej. Z kolei polskich socjologów głównie interesował dorobek Se­ na w dziedzinie teorii wyboru społecznego (zob. głównie G. Lissowskiego Prawa indywi­ dualne i wybór społeczny z 1992 r.).

Sytuacja po roku 1998 zmieniła się pod kilkoma względami. Nazwisko Sena stało się u nas względnie znane i przetłumaczono omawianą tu książkę, a także jeden z jego wy­ kładów Racjonalność i wybór społeczny (w: Lissowski 2001). Ukazały się także dwie książki, w których nawiązywano również do dorobku Sena i tematów, które go intereso­ wały: T. Panek i in. Ubóstwo: teoria i praktyka pomiaru (1999) oraz S.M. Kot Ekonome- tryczne modele dobrobytu (2000).

Od polskiego wydania książki Sena minęły dwa lata i nie wydaje się by wzbudziła szersze zainteresowanie - według mojej wiedzy nikt jej dotąd nie zrecenzował w periody­ kach naukowych. Może szkoda, że polski wydawca nie zdecydował się na jednoczesne przetłumaczenie i wydanie książki On Economic Inequality, do której odnosi się tytułowe określenie „dalsze rozważania”. Ukazała się ona ponownie w 1997, rozszerzona o ponad stustronicowy aneks napisany wspólnie przez Sena i J.E. Fostera. Nie znaczy to, że taka dwutomowa pozycja wzbudziłaby większe zainteresowanie, gdyż tekst proponowany przeze mnie jako uzupełnienie jest o wiele bardziej sformalizowany. W zasłyszanych przeze mnie opiniach nawet książka, którą ostatecznie wybrano okazała się, mimo wysił­ ków Sena, zbyt trudna dla co najmniej kilku polskich akademików. Składałbym to na karb dość hermetycznego języka współczesnej ekonomii, co przyznaje też sam autor (s. 15). Drugim powodem utrudnionego odbioru jest to, że Sen wprowadza nowe pojęcia do teo­ rii i analizy nierówności i sprawiedliwości - capability lub capabilities, tłumaczone jako „zdolność” lub „zdolności” oraz functionings, tłumaczone jako „funkcjonowania” (neolo­ gizm również na gruncie naszego języka). W dodatku autor przedstawia te terminy dość skrótowo (rozdział 3) odsyłając czytelnika do swoich wcześniejszych publikacji. Analizy Sena są drobiazgowe i często dotyczą zagadnień bardzo abstrakcyjnych, co stanowi dla czytelnika kolejne wyzwanie. Istotne też jest i to, że w książce mamy ponad czterdziesto- stronicową bibliografię - ok. 840 pozycji, z których dosłownie tylko kilka zostało przetłu­ maczone na język polski. W pełni satysfakcjonująca lektura wymaga więc ogromnej eru­ dycji zarówno filozoficznej, jak i ekonomicznej.

W dalszej części tego tekstu przedstawiam główne wątki książki z moimi komentarza­ mi i interpretacjami.

„Dlaczego równość?” i „równość czego?”

Sen rozpoczyna od krytyki standardowych dyskusji dotyczących postulatu równości, polegających na przytaczaniu argumentów jego zwolenników i przeciwników. Do porzu­ cenia takiego dyskursu przekonuje nas w dość zaskakujący sposób - przeciwnicy równo­

(21)

ści w jednym wymiarze postulują zwykle równość w innym. Nawet libertarianie współ­ cześni (np. Robert Nozick) mają być zwolennikami równości w dziedzinie pewnych uprawnień - „nikt nie ma większego prawa do wolności niż ktoś inny”. Ostatecznie każ­ da normatywna koncepcja porządku społecznego (w rozdziale 5 Sen utożsamia takie kon­ cepcje z teoriami sprawiedliwości) musi równo traktować pod pewnym względem tych, do których się odnosi. W innym przypadku nie byłaby, jak to Sen nazywa - „wiarygodna społecznie”. W tym kontekście przywołuje on m.in. postulat bezstronności racjonalnych negocjatorów1, który John Rawls uznał za warunek uzyskania zasad sprawiedliwie urzą­ dzonego społeczeństwa. Skoro nie można się obyć bez zasady równego traktowania, to pozostaje dyskusja nad różnymi odpowiedziami na pytanie - pod jakim względem, w ja­ kim wymiarze, a w konwencji Sena - równość czego? Innymi słowy jest to problem wy­ boru cechy, pod względem której porównujemy ludzi, aby orzekać o równości bądź nie­ równości między nimi i wyciągać z takiej informacji normatywne wnioski. Ponadto wy­ raźnie nam wskazano, że postulat równości jest zasadniczym elementem ideału dobrze urządzonego społeczeństwa. Wynika stąd, że wybór owej cechy porównawczej, czy w ję­ zyku Sena - „przestrzeni równości” pociąga za sobą wybór porządku społecznego prefe­ rowanego przez wybierającego.

Wybór ogólnej przestrzeni czy cechy porównawczej, np. praw lub szans, wymaga uzu­ pełnienia o dalszą konceptualizację i operacjonalizację tych pojęć oraz spełnienia dodat­ kowych warunków umożliwiających pomiar równości w tym zakresie. Jeśli wydaje się nam, że ważna jest zarówno równość wobec prawa, jak i równość dostępu do podstawo­ wych dóbr, to wybieramy więcej niż jedną przestrzeń. Pojawiają się więc trudności agre­ gowania pomiarów w różnych przestrzeniach (zagadnienie porównywalności). Sen zakła­ da, że fundamentalnym faktem jest to, że ludzie różnią się między sobą w wielu wymia­ rach, a więc trzeba rozstrzygać konflikty, gdy, np. równość pod jednym względem wymaga bądź powoduje nierówności gdzie indziej.

Rozważania tego typu mają charakter formalno-techniczny i im głównie została po­ święcona On Economic Inequality. Sen jednak w swoich „dalszych rozważaniach” propo­ nuje coś więcej, chce nas przekonać do wyboru dość szczególnej przestrzeni - „zdolności do funkcjonowań”. Jest ona bardzo blisko związana z wolnością, a do tej idei Sen wyda­ je się być nadal przywiązany, potwierdzenie czego możemy również znaleźć w jego książ­ ce z końca XX w. - „Rozwój jako wolność”. Dlatego też, jeszcze przed krótkim wprowa­ dzeniem do zagadnień zdolności i funkcjonowań, autor argumentuje, że nie ma żadnej sprzeczności między równością i wolnością: „Wolność należy do możliwych obszarów występowania równości, a równość - do możliwych wzorców podziału rozkładu wolno­ ści” (s. 37). Innymi słowy wolność może być odpowiedzią na pytanie „równość czego?”, a przyjęta jako podstawa informacji o nierówności wymaga normatywnej odpowiedzi na pytanie - jak powinna być podzielona.

1 „Zasłona niewiedzy” miała przed nimi ukrywać ich własną sytuację w społeczeństwie, dla którego mie­ li wynegocjować konstytucję.

(22)

Zasoby - wolność - osiągnięcia

Sen bezpośrednio poświęca wolności rozdziały 2 i 4. Znajdujemy tam m.in. analizę ograniczeń stanowisk, które na pytanie „równość czego?” dają dwie odpowiedzi: 1) zaso­ bów lub środków do osiągania celów, 2) osiągnięć w realizacji celów. Pamiętajmy, że te odpowiedzi prowadzą do wniosków w zakresie a) opisu, np. badajmy nierówności pod względem posiadanych zasobów, b) postulatów, np. zmniejszajmy nierówności w dostę­ pie do zasobów. Przesunięcie uwagi z osiągnięć na środki, które nastąpiło w filozofii J. Rawlsa (dobra pierwotne) czy Ronalda Dworkina (zasoby) oceniane jest tu jako ułatwia­ jące wprowadzenie perspektywy wolności. Istotą zasobów jest przecież to, że mogą być zastosowane na różne sposoby i do osiągania rozmaitych celów. W ujęciu wąsko ekono­ micznym osiągnięcia to zbiór zakupionych towarów, a zasoby to dochód, który nie prze­ sądza jakie towary zostaną zakupione, ale stwarza w tym względzie zestawy możliwości (tzn. zestawy towarów). Dla Sena jednak koncentracja uwagi na zasobach nie wyczerpu­ je problematyki wolności: „Wolność trzeba odróżniać nie tylko od tego, co się osiąga, ale

i od zasobów oraz środków służących wolności” (s. 52), „...jednostkowe i społeczne cha­ rakterystyki poszczególnych osób mogą się istotnie różnić, co prowadzić może do silne­ go zróżnicowania w przekształcaniu dostępnych zasobów i dóbr pierwotnych w osiągnię­ cia” (s.53). Jest to istotne stwierdzenie, gdyż Sen chce nam zwrócić uwagę na szczególne cechy, np. płeć, klasa, niepełnosprawność, powodujące, iż dysponując podobnymi zaso­ bami różne pod tymi względami osoby osiągają różny stopień realizacji tych samych ce­ lów. Uogólnienie tej perspektywy daje pojęcie „zdolności do funkcjonowań”, czyli zdol­ ności do przekształcania zasobów w cenione osiągnięcia. Te ostatnie to różne rodzaje oce­ nianych pozytywnie i powiązanych ze sobą stanów i aktywności, np. należyte odżywianie się, cieszenie się dobrym zdrowiem, ustrzeżenie się możliwych do uniknięcia chorób i przedwczesnej śmierci, bycie szczęśliwym, poczucie godności, uczestnictwo w życiu społecznym. Jest to więc pewien sposób opisu jednostkowego dobrobytu, dobrostanu czy życia dobrej jakości. Inaczej mówiąc, funkcjonowania to stany i aktywności składające się na ideał dobrego życia. Sen jednak nie proponuje nam pełnego opisu takiego ideału.

Dodatkowa kwestia dotyczy wartości samej wolności: czy jest ona instrumentalnie użyteczna jako podstawa ocen nierówności między ludźmi, czy też bycie wolnym albo po­ siadanie swobody wyboru jest także kolejnym konstytutywnym elementem dobrobytu jednostki. Na samym końcu książki Sen formułuje taką myśl „Niezależnie od tego, czy wolność jest składową jednostkowego dobrobytu czy też nie, wolność jednostki można uważać za konstytutywny element dobra społeczeństwa, które staramy się osiągnąć” (s. 179). Na tym tle pojawia się jednak pytanie, czy dobro społeczeństwa może zawierać elementy, których nie umieścimy w koncepcji dobra jednostki, a ogólniej - zagadnienie związków między dobrem społeczeństwa i dobrem jednostki.

Interesujące będzie porównanie podejścia Sena z bardziej standardowym ujęciem odwołującym się do potrzeb. Jeżeli spojrzymy na potrzeby poprzez pryzmat zaspakajają­ cych je obiektów materialnych takich, jak żywność, mieszkanie czy leki, to należałoby perspektywę potrzeb umieścić razem z propozycjami Rawlsa i Dworkina. W przypadku

(23)

potrzeb bezpieczeństwa, miłości czy szacunku dla samego siebie mamy do czynienia ze wskazaniem konieczności pewnych stanów psychicznych mających dość złożone uwarun­ kowania. W konwencji Sena bycie bezpiecznym, kochanym, czy posiadanie szacunku dla samego siebie to funkcjonowania. Innymi słowy stwierdzenie, że człowiek potrzebuje bezpieczeństwa to wskazanie, że bycie bezpiecznym uważa się za element konstytuujący dobrobyt czy składnik ideału dobrego życia. Z kolei stany zaspokojenia potrzeb rozumia­ ne jako konsekwencja skonsumowania pewnych obiektów wydają się bardzo zbliżone do pojęcia funkcjonowań. Bycie dobrze odżywionym jest dość oczywistym skutkiem konsu­ mowania żywności w odpowiedniej ilości i jakości w dłuższym okresie. W przypadku po­ trzeb psychicznych ich zaspokojenie to po prostu funkcjonowania typu bycie bezpiecz­ nym czy posiadanie szacunku dla samego siebie. Ideał dobrego życia wydaje się być ko­ nieczny do tego, by rozpocząć konstruowanie listy potrzeb lub obiektów potrzebnych do prowadzenia życia podobnego do tego ideału. Porządek więc byłby następujący: funkcjo­ nowanie jako element ideału dobrego życia => zasoby i możliwości konieczne do osią­ gnięcia tego funkcjonowania.

O zdolności do funkcjonowań pisze Sen tak: „Reprezentuje ona rozmaite kombinacje funkcjonowania (bycia i działania), które dana osoba mogłaby realizować” (s.56), a dalej „... wszystkie alternatywne kombinacje funkcjonowania, spośród których dana osoba mo­ że wybierać.. Po pierwsze, nie jest istotne co dana osoba wybrała, ale co mogła wybrać, jaki był zakres jej wyboru. Po drugie, maksymalny zakres tego wyboru stanowią wszyst­

kie możliwe funkcjonowania (cenione „bycia i działania”). Zakresy wyboru poszczegól­ nych osób w takim zbiorze (tzn. podzbiory tego zbioru) różnią się i tę właśnie różnicę Sen podkreśla. Niejasność przytoczonych fragmentów wynika stąd, że kombinacja to pewien rodzaj zbioru, dlatego trudno sobie wyobrazić „kombinacje funkcjonowania”, tak samo, jak „kombinacje osoby” czy „kombinacje kamienia” (ogólniej - jakąkolwiek kombinację jednostkowego bytu). W końcu sięgnąłem do oryginału i okazało się, że to nie Sen jest wi­

nien nielogiczności, ale tłumacz, w oryginale mamy combinations offunctionings (s. 40). O jakości tłumaczenia będę jeszcze pisał dalej.

Zdolność opisywana przez Sena „kształtuje indywidualną wolność - rzeczywiste szan­ se osiągania dobrobytu”2. Autor używa w tym kontekście określenia, które sam opatruje cudzysłowem well-being freedom, przetłumaczone jako „wolność dobrobytowania”, gdzie indziej mamy po prostu „indywidualną wolność osiągania dobrobytu”. Pojęcie to jest przeciwstawione osiągnięciom w zakresie dobrobytu (tzn. realizowanym funkcjono- waniom). Sen wspomina też o tym, że tego rodzaju wolność jest jednym z rodzajów wol­ ności działania jako takiej - „swobody osiągania wszelkich indywidualnych celów” (s.56). Mamy tu zatem pewne elementy koncepcji dobrego życia oraz zagadnienie swobo­ dy wyboru czy wolności do ich realizowania i osiągania. Ocena jakości życia danej oso­ by musi więc uwzględnić realizowane funkcjonowania (stany i aktywności konstytuujące

2 Jeśli będziemy postulować równość „rzeczywistych szans osiągania dobrobytu”, to jest to odmiana po­ stulatu równości szans. Na ogół jednak nie wyjaśnia się nam natury owych „szans”, dlatego tekst Sena i tu wnosi coś istotnego.

(24)

ideał dobrego życia), ale również to, czy są one wynikiem wyboru, czy raczej zostały wy­ muszone przez „jednostkowe i społeczne charakterystyki” tej osoby - „dobrobyt jednost­ ki zależy od tego, jak doszła ona do swojego stylu życia” (s. 69). Taka perspektywa po­ zwala sformułować problemy typu zadowolony niewolnik czy szczęśliwy nędzarz. Proce­ sowi społecznego wykluczania, a w konsekwencji długotrwałej niewoli czy ubóstwu towarzyszą mechanizmy przystosowawcze (np. autostereotypy), w tym, jak to Sen nazy­ wa: „defensywna korekta pragnień i oczekiwań”. Ma to być argument przeciwko wybo­ rowi, tradycyjnej w ekonomii normatywnej, przestrzeni użyteczności, niezależnie od tego czyją zinterpretujemy jako przestrzeń stanów psychicznych czy zaspokojeń lub spełnień pragnień albo preferencji. W dodatku przestrzeń funkcjonowań może służyć również do wyznaczania zdolności w tym sensie, że raz stanowi obszar pokazywania zrealizowanych zbiorów czy wiązek funkcjonowań, a innym razem służy do przedstawiania takich zbio­ rów jako zakresu wyboru danej jednostki.

Po analizach dotyczących możliwych związków (także negatywnych) między wolno­ ścią działania, wolnością osiągania dobrobytu i zrealizowanym dobrobytem, Sen poddaje krytyce interpretowanie wolności w kategoriach sprawowania bezpośredniej kontroli, tzn. nie jest wolną osoba, która w rozpatrywanym zakresie nie ma wpływu na to co się dzieje. Ta krytyka odsłania także pewne ograniczenia koncepcji wolności jako liczby alternatyw. Argument naszego autora odwołuje się do idei domyślnego wyboru - „tego, co ktoś by wybrał jeśli miałby po temu okazję” (s. 86) . Jeśli to, co się dzieje jest zgodne z domyśl­ nym wyborem danej osoby to nadal można mówić ojej wolności - „Tak długo, jak kon­ trola pozostaje zgodna z tym, co ja bym wybrał i sprawuje się ją dokładnie z takich sa­ mych powodów, moja «realna wolność» jest niewątpliwa, choć moja «wolność jako kon­ trola» może być ograniczona lub nieobecna” (s. 83). W złożonych współczesnych społeczeństwach pełna kontrola nad własnym życiem nie wydaje się możliwa, co jednak nie znaczy, że jesteśmy skazani na zniewolenie. Sen tym samym uzasadnia tezę, że dzia­ łania typowe dla polityki społecznej (przykład polityki zdrowotnej eliminującej zagroże­ nia epidemiologiczne) sprzyjają ludzkiej wolności, pod warunkiem, że poszerzają one „swobodę by cieszyć się takim życiem... jakie sami byśmy wybrali”. Sprzeczne z tymi domyślnymi wyborami jest wiele innych nieakceptowanych zjawisk, Sen podaje przykła­ dy głodu i chronicznego niedożywienia, ale czy nie jest nimi również długotrwałe bezro­ bocie, handel ludźmi, przestępczość, umieralność dzieci itp. Działania władzy będące po­ za naszą kontrolą, a nastawione na wyeliminowanie tych zjawisk mają „wzbogacać real­ ną wolność jednostek”.

Sprawiedliwość i równość

W odniesieniu do teorii sprawiedliwości Sen wskazuje na znaczenie informacji, które mają być wykorzystywane w dwóch fazach 1) „przy selekcjonowaniu znaczących cech in­ dywidualnych”, 2) przy wyborze sposobu łączenia informacji o tych cechach (metody agregowania) (s. 92). W utylitarystycznych teoriach sprawiedliwości jedyną cechą indy­ widualną braną pod uwagę jest użyteczność, a zasad łączenia poziomów tej zmiennej dla

Cytaty

Powiązane dokumenty

schaal: 1 = onveilig, 5 = veilig 10; o Kolom 6: Snelheid tijdens de vaart, hieruit volgt in praktijk een grote kans op schade als het fout gaat; deze factor geeft aan of de kapitein

Podobnie jest w ostatnim rozdziale: „Duch Święty jako zasada katolickiej jedności kościel- nej komunii”, w którym zasadniczym przedmiotem analizy jest struktura kościel-

zijn dan ook voor alle takken in beide richtingen gedefinieerd. Voor gerichte takken kunnen de x pk en Y pk variabelen in de verboden rijrichting op 0 worden

Newman

Since Bailly not only expressed a concept of revolution as a radical change in science, but actually used both the word and the concept throughout his three-volume history of

Here we demonstrate the formation of a superconducting quantum point contact (SQPC) with split gate technology in a two-dimensional superconductor, utilizing the unique gate

3D electrodes based on large area nanostructured current collectors coated with thin films of active materials represent a valid approach to simultaneously sustain

Przez wiele lat zasiadała również w gremiach Polskiej Akademii Nauk: w Komitecie Nauk o Pracy i Polityce Społecznej PAN (gdzie pełniła funkcję zastępcy przewodni-