• Nie Znaleziono Wyników

"Die männliche Bevölkerung in den 48 ländlichen Kirchspielen der Diözesen Rastenburg und Kreuzburg im Jahre 1778 nach den Erfassungslisten der Dienstpflichtigen für den Bau der Festung Graudenz", Reinhold Heling, Hamburg 1979 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Die männliche Bevölkerung in den 48 ländlichen Kirchspielen der Diözesen Rastenburg und Kreuzburg im Jahre 1778 nach den Erfassungslisten der Dienstpflichtigen für den Bau der Festung Graudenz", Reinhold Heling, Hamburg 1979 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Martuszewski, Edward

"Die männliche Bevölkerung in den

48 ländlichen Kirchspielen der

Diözesen Rastenburg und Kreuzburg

im Jahre 1778 nach den

Erfassungslisten der

Dienstpflichtigen für den Bau der

Festung Graudenz", Reinhold Heling,

Hamburg 1979 : [recenzja]

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 3, 354-357

(2)

3 5 4

noczesnym zaw ężeniem p ierw otnej W arm ii w rejonie północnym. W swojej pierw szej gawędzie (Das nördliche Natangen) G uttzeit pisze:

„W arm ia b y ła pierw otnie k ra in ą nadbrzeżną, k tó ra obejm ow ała teren osadniczy na w ybrzeżach Z alew u aż do dolnego biegu Pregoły. S ta ra N atan - gia nato m iast b yła k ra in ą w głębi ląd u (B innenlandschaft), nie dochodzącą ani do Pregoły, ani do Z alew u ”.

Otóż podobnie jak w ładztw o biskupów z L id zb ark a spraw iło, że nazwę W arm ia rozciągnięto aż po źródła Ł y n y n a południu, coś innego (w arto było­ by ustalić co) spowodowało, że na przełomie X V III i X IX w iek u oprócz n ie ­ m ieckiej N atangii (późniejsze pow iaty Swiętomiejsce, P ru s k a Iław k a, częś­ ciowo Bartoszyce — a więc oprócz sta ro p ru sk iej N atangii, do k tó rej w XVI w. dotarło polskie osadnictwo), częścią w schodniopruskiej k a m e ry wojskow o- -ekonomicznej była „polska N a tan g ia ”, to znaczy dziew iętnastow ieczne wschodnie M azury, rejo n od K ętrzy n a i W ęgorzew a po Pisz i Ełk

N azw a „polska N a tan g ia ” (jako odpow iednik w schodnich M azur) w y ­ stępuje rów nież w publik acjach książkow ych z przełom u X V III i X IX wieku, np. u L u dw ika G ervais, N otiz en von Preussen, m i t besonderer R ücksicht

auf die P rovinz Litta uen, zw e ite S a m m lu n g , K önigsberg 1796. Z najd u jem y

w niej zw roty „Von den L and-S een des P o lnisch-N atangschen C reises” , „Pol- nisch-N atangsche D istrict”, a dołączona m ap k a nosi ty tu ł Situations Plan von

de nen Seen und Cannaelen in d e m Pollnisch N atangschem Creyse (i m a d u ­

żą w artość dla h istoryka, interesującego się h y d ro g rafią oraz rozmieszczeniem lasów w tam ty m okresie w rejonie W ielkich Jezior Mazurskich).

Edward M artuszew ski

R e i n h o l d H e l i n g , D i e m ä n n l i c h e B e v ö l k e r u n g i n d e n 48 l ä n d l i c h e n K i r c h s p i e l e n d e r D i ö z e s e n R a s t e n b u r g u n d K r e u z b u r g i m J a h r e 1778 n a c h d e n E r f a s s u n g s l i s t e n d e r D i e n s t ­ p f l i c h t i g e n f ü r d e n B a u d e r F e s t u n g G r a u d e n z , S o n d e r s c h r i f t e n d e s V e r e i n s f ü r F a m i ­ l i e n f o r s c h u n g i n O s t - u n d W e s t p r e u s s e n , e . V ., H a m b u r g 1979, N r 41, s s . X I I , 373, n b l 4.

Bezpośrednio po pierw szym rozbiorze Polski P ru s ac y przystąpili do b u ­ dow y tw ierdzy grudziądzkiej, w y k o rzystując w ty m celu szarw arczną robo­ ciznę ludności w iejskiej zarów no w nowo u tw orzonej p row incji P ru s y Za­ chodnie, jak i w obu k a m erach w schodniopruskich. P odstaw ą dokonania przygotow awczego spisu było rozporządzenie, w y d an e 15 g ru d n ia 1777 roku.

O m aw iana książka jest w y d aw n ictw em źródłow ym, w ykorzystującym dw a tek s ty spisowe, zachow ane w arch iw u m w G etyndze (E tatsm inisterium des S taats A rchivs K önigsberg EM 83e Nr. 282) a obejm ujące ew angelickie diecezje K rzyżbork (K reuzburg) i K ętrzyn. Spisowi podlegała ludność m ęska w w ieku od 12 do 60 la t (początkowo g ó rn a g ra n ic a w ieku u stalona została na 63 lata), przy czym w m iastach w yłączeni byli m ieszczanie (spisywano więc tam jedynie ludzi utrzy m u jący ch się z p racy rą k własnych). Również na wsi w yłączano n iek tó re g ru p y osób. A u to r w ym ienia we w stępie szlachtę, a d m in istrato ró w dóbr, księży, nauczycieli, żołnierzy i inne osoby, opierając się praw dopodobnie w tym p rzy p ad k u na w yłączeniu, zastosow anym przez proboszcza p arafii Boże, B eniam ina G o ttliba Schim anow skiego (s. 206). W rze­ czywistości zasada tak ic h w łaśnie w yłączeń nie b yła jed n ak stosow ana przez w szystkich spisujących, czego dow odem jest m. in. objęcie spisem p a n a von

1 P o r . Z e n t r a l e s S t a a t s a r c h i v , D i e n s t s t e l l e M e r s e b u r g , R e p . 76 a l t I N r 172 B d IX, S z k o l ą p r o w i n c j o n a l n a w S i k u 1903— 1806, k . 39, P i s m o r a d c y B e c h e r e r a z O r z y s z a z 25 1 X 1803 r .

(3)

Schudolletz (zapewne: Suehodolec, ze znanej rodziny ariańskiej, w S zatach — s. 13), E rn sta K rzysztofa b a ro n a zu E u le n b u rg z P ro sn y (s. 30), porucznika von F ollera z Toikin (s. 60), dziedzica z D ąbian F ran ciszk a R udolfa von K u ­ rowskiego (s. 68), dzierżaw cy Ł ab ęd n ik a D aniela G o ttliba P lehw ego (s. 65), proboszcza K rzysztofa L u d w ik a U ngefuga z Sątoczna (s. 30), d w u organistów (a w ięc zarazem nauczycieli) z W ilkow a W ielkiego (s. 72), nauczyciela M arci­ na B riesk o rn a z Ł ab ęd n ik a Małego (s. 68), w ielu żołnierzy z różnych m ie j­ scowości.

Im ienne i już przez to samo cenne spisy nie zostały jed n ak sporządzone w edług ściśle jednakow ego wzoru. O rto g rafia n azw isk stanow i praw dziw e panopticum . Im iona p o daw ane są czasem w p e łn y m brzm ieniu, czasem w sk ró ta ch różnego ro d zaju (z jednoliterow ym i włącznie). W w ielu w y p ad ­ kach b ra k o k reślenia zaw odu czy przynależności stanow ej, czasem b ra k do­ kładnego w ie k u albo też z aw a rty jest on w dziesięcioletnim przedziale cza­ sowym.

K onsekw encją in d y w id u aln y ch zasad spisu, jak ie zastosow ały osoby spi­ sujące, czyli proboszczowie, w poszczególnych — czterdziestu ośm iu p a ra ­ fiach, jest nieprzydatność u zyskanych w te n sposób d a n y ch dla uogólnień statystycznych, m im o to jed n ak mogą się one okazać bardzo p rzy d atn e dla p ra c m onograficznych, pośw ięconych poszczególnym miejscowościom, p a ra ­ fiom czy też in n y m jednostkom ad m in istracy jn y m , n a tu ra ln ie dopiero w ze­ staw ien iu z in n y m i inform acjam i.

W arto zwrócić u w agę n a to, że ci proboszczowie, któ rzy realizu jąc za­ rządzenie w ładz nie ograniczyli się do podania tylko im ion i nazw isk, lecz w ykazali różnego rod zaju inw encję w uzu p ełn ian iu żądanych inform acji, np. w ym ien iając nazw iska ów czesnych właścicieli poszczególnych m ają tk ó w (ks. J a n G riin n en b erg z w iejskiej p a rafii Krzyżbork), u k ład a jąc tab e lk i sta ty s­ tyczne z podziałem na gospodarzy, synów, p arobków i m łodocianą służbę oraz kom orników (s. 173), czy też w pro w ad zając tego ro d zaju rozróżnienia w e w n ą trz samego spisu (ks. J a k u b Mey z G a rb n a, ss. 115— 118, w zględnie też, ja k ks. J a n J a k u b A re n d t z Ł ab ęd n ik a, dodając ponadto zestaw ienie p rzy d atn e dla w y ry so w an ia lew ej połowy p iram id y w iek u — s. 70), czy też podając „pap istó w ” (ks. M ey z G arbna-D zietrzychow a — s. 61), n ie wpadli na pomysł, aby posegregow ać spisyw anych w edług możliwości porozum iew a­ nia się z nim i takim , a nie in n y m językiem.

O publikow ane źródło, dostarczając ró żn orakich możliwości p rzep ro w a­ dzenia w n ik liw y ch analiz, zmusza jed n a k do korzy stan ia z in n y ch elem entów poznania historycznego czy też do u zu p ełnienia in n y m i w iadom ościam i z tej sam ej dziedziny. Jeśli chodzi o podział na zaw ody i rozw arstw ien ie społecz­ ne, dużą pomocą w k o rzy stan iu z tej pub lik acji je s t sp ecjaln y ind ek s na ss. 372—373.

Położona n a lew ym brzegu g ó rn ej Pregoły, n a południe od K rólew ca, diecezja K rzy żb o rk znajd o w ała się w środkow ej części P ru s W schodnich, n a ­ tom iast ówczesna diecezja K ę trzy n obejm ow ała nie ty lk o p a rafie w n ajb liż­ szym sąsiedztw ie m iasta (jak poprzednio w ym ieniona), lecz rozciągała się na dużym teren ie od Sępopola, B arcian i S rokow a na północy po Rozogi i J e r u t- ki nad ówczesną gran icą państw ow ą na południu, czyli że obejm ow ała całe środkow e M azury z K ętrzynem , Rynem , M ikołajkam i i M rągow em w części cen traln ej. Spis zaw iera 14 095 nazw isk z tej diecezji, z czego 499 nazw isk m ieszkańców m iast (najw ięcej z K ę trzy n a — 138 i ze Srokow a — 110 osób).

(4)

3 5 6

Mimo utru d n ień , spow odow anych przez anarchię w dziedzinie ortografii nazw isk osób spisyw anych (a także przez błędy edytorskie, o k tó ry ch będzie jeszcze mowa), p u b likacja H elinga posiada szczególnie duże znaczenie dla b ad ań antroponim icznych. J e s t ona m. in. w y m ow nym dowodem na to, jak bardzo już w drugiej połowie X V III w iek u zaaw ansow ana b y ła w tej części daw n y ch P ru s Książęcych d yfuzja etniczna. Spisy w yk azu ją bow iem nazw is­ ka o brzm ieniu litew skim (np. A uskillatis, s. 273), fran c u sk im (de la Rouselle, s. 168 czy L are, ss. 43, 44, w w ersji zgerm anizow anej L abusch — La Bouche — ss. 9, 80, 173), ru sk im (np. Moloiec, s. 183, Rusinek, ss. 136, 150, Russak, s. 80), w brzm ieniu niem ieckim , polskim i h y b ry d a ln y m lub nie mieszczącym się w k ateg o riach poszczególnych języków narodow ych.

N azw iska o brzm ieniu, m imo e w en tu aln y ch deform acji, niew ątp liw ie pol­ skim m ożna b y podzielić m. in. na „szlacheckie” (zakończone na -ski, -cki i — n ajrzadziej w tej p u b likacji w y stępujące — n a -icz) oraz „chłopskie”. Rzecz znam ienna, że te ostatnie posiadają zdecydow aną przew agę w n a jb a r ­ dziej południow ych p arafiach, graniczących z K urp iam i, są w różnych p ro ­ porcjach w ym ieszane ze „szlacheckim i” w rejo n ie M rągow o — K ętrzyn, a do­ m in u ją n a pograniczu etnicznym oraz — świadcząc o polskiej diasporze etnicz­ nej — rów nież w diecezji K rzyżbork (nie bez kozery więc odnotow ał Wojciech K ętrzy ń sk i tę polską n azw ę m iasta, leżącego n a z w arty m niem ieckim teren ie etnicznym). W tej ostatniej do polskich nazw isk „szlacheckich” dochodzą rów nież tak ie jak: K aschube (zapewne pochodzący z Kaszub), Z igahn — Cy­ g an (po niem iecku byłoby: Zigeuner) czy Lecki (od m iasta Lec — L oetzen — Giżycko, w spisie im ien n y m n a s. 258 Loetzcky, w indeksie Letzcki!).

Z K inw ągów w p arafii Sątoczno (między K ętrzy n em a Sępopolem) odno­ tować należy ta k ą ciekaw ostkę antroponim iczną, jak ą jest nazw isko Kuku- ry ński (K ukurrinskii — s. 35), do k tó rej — już z teren ó w zam ieszkałych zw ar cie przez ludność polską — dorzućm y nazw iska K urew sk i (ss. 197, 199), Kepu- ra (zapewne K iep u ra, z uw zględnieniem staropolskiego znaczenia słowa kiep — ss. 224, 225), B achor (ss. 230, 231), B iegay (ss. 228, 231), Z abiegay (ss. 224, 226), N alew ay (s. 59), G rzeydusza (s. 213), L u bom irski (ss. 169, 173), So­ bieski (ss. 223, 225), Radziw iłł (ss. 17, 105).

Spisy opublikow ane zostały jako źródło do b a d ań genealogicznych i nie­ w ątpliw ie m ają pod ty m w zględem w artość poznawczą, w y d aje się jed n ak że znacznie mniejszą, niż to sądzi au to r w e w stępie — w w y n ik u w yraźn y c błędów i u ste rek edytorskich.

J e s t rzeczą zrozum iałą, że m iędzy ówczesnym b rzm ieniem czy też - w jeszcze w iększym stopniu — pisow nią n azw isk m uszą zachodzić duże róż­ nice, w ynik ające przede w szystkim z fak tu , że w dru g iej połowie X V III w ie­ k u n a w e t nazw iska o b rzm ieniu niem ieckim narażone b yły w P ru s ac h na różnego rodzaju deform acje, w ynik ające zarów no z indyw idualnego tr a k to ­ w a n ia sp raw pisow ni przez poszczególnych proboszczów, jak i z fak tu , żf tylko osoby wyższych stanów , z zasady pom inięte w spisach, przyw iązyw ali jakąś w agę — i to nie zawsze — do jednolitej pisow ni swego nazw iska. W y ­ nik ające z tego dowolności, aby już nie rzec fantazje, widoczne są w p rzy­ p ad k u zapisu nazw isk o brzm ieniu polskim i h ybrydalnym .

N a k a rb fan tazji ortograficznej jednego z trzech duchow nych k ę trz y ń ­ skich (Jana E m an u ela Vollm era, Eliasza H e n ry k a L in d en au a lub D aniela Krzossy) należy zapisać pomysłowość w zapisie takich nazw isk jak K ow alof- fscky, Miissöwseky czy Woyteck Sackozeyteck. W p rzy p ad k u nazw iska

(5)

Pgö-3 5 7

troffscky (s. 12) fa n ta zja piszącego być może u zu pełniona została n iedokład­ nością przepisującego dokum ent.

N ato m iast G o ttfry d F ry d e ry k F ry d erici z Sępopola zapisyw ał już b a r ­ dziej zrozum iale: K ornoschew ski i K ornaschew ski (a nie Kornaschöffscky), Dombrowski, Bijenski, L abjinski, P hiły p zik (i Philipzick) a K rzysztof A pfel- baum z Szym onek: J a n Saciewski, J a n Zbrzezny, J a n S kow ronek, J a n K as­ przyk, Mich. Skrocki, Mich. Trzeciak, A dam Drzew ko, J e k u b (!) G raboś, Mich. K araś, M arcin Kieś, Grześ P rzygoda, J a n Pscola.

B ra k odpow iedniej m aszyny do pisania spow odował, że zam iast ł m am y przekreślone 1, tru d n o jed n ak zrozumieć, dlaczego zam iast ą (do nadzw yczaj­ nych w y jątk ó w należy a z przecinkiem u dołu w n azw iskach P ią te k n a s. 183 czy K iącek na s. 194) w ystęp u je niem al zawsze lite ra o z przecinkiem u dołu. Obok e z takim że przecinkiem (zam iast ę) p o jaw iają się nie w iadom o skąd lite ry u, i — z przecinkam i u dołu. Z am iast M ru g a (z przecinkiem u dołu) jest zapew ne w rękopisie M rąga, ale już tru d n o zgadnąć, skąd w książce z n a­ lazł się przecinek pod pierw szym i w nazw isku G icik (oba p rz y k ła d y ze s. 198).

Sporo zastrzeżeń budzi rów nież indeks nazwisk. J e s t rzeczą zrozum iałą, że musi się w nim kom asow ać różne form y tego sam ego w łaściw ie nazw iska. Za u ste rk ę k o re k to rsk ą m ożna uznać w pisanie cytow anego już nazw iska Müssöwscky jako Miissowscky, lecz zam iana o n a o posiada sw oje konsekw en­ cje m erytoryczne, poniew aż w grę wchodzi nazwisko M yszewski a nie M y- szowski.

S calając w indeksie nazw isko K ow alew ski niesłusznie p o trak to w an o ja ­ ko form ę zasadniczą zarów no pisow nię K ow alew ski, ja k i K ow alew sky (przed K ow alöffscky i Kow alöwscky).

N atom iast za całkow ite nieporozum ienie — m ów iąc delik atn ie — należy uznać w in d eksie hasło „Plac(z)ek, (Placek)” , poniew aż m am y w ty m p rz y ­ p adku do czynienia w y raźn ie z dw om a różnym i nazw iskam i: Płaczek i Placek. J u ż tylko te p rz y k ład y każą przypuszczać, że osoba przepisująca, nie szczędząc zapew ne w y siłku oraz uw agi, lecz m ając bardzo słabe pojęcie o ję­ zyku polskim, spow odow ała pow ażne zm niejszenie w artości tej p u b likacji źródłowej, poniew aż antro p o n o m asty k może z niej korzystać jedynie o rien ta ­ cyjnie. N ależałoby więc życzyć sobie, aby w ra m a ch w y m ian y m ikrofilm ów archiw alnych, prow adzonej m iędzy polską N aczelną D yrekcją A rchiw ów P a ń ­ stw ow ych i archiw am i R FN polscy h istorycy mogli otrzym ać jako konieczne uzupełnienie cennej skąd in ąd książki R einholda H elinga w łaśnie m ikrofilm poszytu, w k tó ry m z aw a rte są spisy z 1778 roku.

E dw ard M artu sz ew s ki

J ó z e f I w i c k i , Z m y ś l ą o N i e p o d l e g ł e j . . . L i s t y P o l a k a , ż o ł n i e r z a a r m i i n i e m i e c k i e j , z o k o ­ p ó w I w o j n y ś w i a t o w e j (1914— 1918), W y b ó r , w s t ę p i o p r a c o w a n i e A d o l f J u z w e n k o , Z a k ł a d N a r o d o w y i m . O s s o l i ń s k i c h , W r o c ł a w — W a r s z a w a —K r a k ó w —G d a ń s k 1978, s s . 302.

W szyscy dotychczasow i recenzenci tom u fron to w y ch listów Józefa lw ic- kiego stw ierdzali zgodnie, iż stanow ią one jedno z n ajciekaw szych źródeł, poszerzających obraz „spraw y p o lskiej” w latach 1914— 1918. Ich autor, u ro ­ dzony w 1891 roku w Człuchowie, w z ras ta jąc y pod opieką m atk i w Pelplinie, od 1912 roku stu d e n t W ydziału B udow y M aszyn Politechniki G dańskiej, po­ dzielił los niejednego W arm iak a czy M azura, kiedy to odziany w p ruski m u n

Cytaty

Powiązane dokumenty

Die Pragmatik wird als eine Teildisziplin der Linguistik verstanden, sie wird anderen Teildisziplinen der Linguistik wie Lexikologie, Semantik, aber auch Textlinguistik,

Na uprzedzenie Reymonta do stworzonej przez siebie postaci Jankiela zwrócił był uwagę Gerszon Szofman, a przed nim Akiba Piszkofef, nie posunęli się oni jed- nak do zarzucenia

Diese Parallele zwischen den west- und ostslawischen Siedlungsgebieten (Abb. ohne zeitliche Schichtung.. einer ethnischen Determinierung unterlagen, weit stärker jedoch

pen ; kaum war diese erfolgt, als auch schon die obere Weichsellinie, (von hier bis Warschau) all- mählig von den Franzosen verlassen wurde. Da- voust zog sich von Thorn,

baltuiĄ ber Drbnung forbert. 6? mup alfo in ber Siegel аиф ba? ©фиІдеІЬ von ba ab unb für ba? volle Salbjapr Ьегіфііді werben, оЬдІеіф biefe? шопаНіф cingcforbcrt wirb

mäßigen Эіаит für 50 bid 75 Sdjüler. Db cd bann fd)on ben näd)ften ŚBinter wirb bezogen werben fönncit, wirb een bem Œrmcffen ber Sadpocrftänbigcn abhängen ; gewiß ift

bauanstalt oder nach der Angabe von Frank und Caro in unregelmäßigen Schollen gewonnen, nach kurzer Austrocknung bis auf etwa 50°/0 AVassergehalt nach dem von

Statut Biblioteki Diecezjalnej w Sandomierzu § 2: „podstawę prawną funkcjonowania bi- blioteki stanowi dekret Biskupa Sandomierskiego Nr 1182/2006 z dnia 25 listopada 2006 roku”, czy