P O L E M I K I
Radomir Pleiner
O METODZIE ID EN TYFIKACJI ŻELAZA W ZNALEZISKACH ARCHEOLOGICZNYCH
UW AGI N A TEMAT POLEMIKI Z DOC. J. PIA SK O W SK IM *
D yskusja o identyfikacji tzw. m etalu świętokrzyskiego — w edług koncepcji J. Piaskowskiego — powoli p rzerasta zagadnienia dy stry b ucji żelaza starożytnegp ośrodka świętokrzyskiego, obejm ując już sam e usta lania pochodzenia żelaznych. przedm iotów archeologicznych. Zagadnienie staje się w te n sposób ty m ważniejsze, a w ym iana poglądów — ty m b a r dziej potrzebna, p rzy czym w szystkie budzące w ątpliw ości asp ek ty w y m ienionej koncepcji należy przedyskutow ać, zanim ostateczne jej tezy zostaną przy jęte jako definityw ne. D yskusja, k tó ra rozw inęła się w „K w artalniku H istorii N auki i Techniki” po opublikow aniu mego a r ty kułu, była bardzo ożywiona. P o polemicznym w ystąpieniu J. Piaskow skiego 1 J. Rączka w w ypowiedzi W sprawie uwag R. Pleinera o ta k zw a
n ym m etalu św ięto krzyskim 2 b ro nił statystycznej m etody Piaskow skiego:
w podobnym k ieru nku idą R. Krzeszewskiego Uwagi o m etodzie. Nad
„P rzyczynkiem ” Radomira Pleinera 3. N atom iast K. Godłowski w a r ty
kule C zy żelazo „św iętokrzyskie” było eksportowane na teren państvxc
rzym skieg o ?4 zajął stanowisko wobec problem atyki archeologicznej, stw ierdzając, że bardziej mu. odpowiada teoria Piaskowskiego, poniew aż eksportu żelaza z Gór Św iętokrzyskich do prow incji rzym skich nie moż na udowodnić. Jednocześnie J. Piaskow ski ogłosił dalsze uw agi polemicz ne O archeologicznej kry ty c e koncepcji starożytnego żelaza św ięto krzys
k ie g o 5, w k tórych poglądowi o eksporcie żelaza n a te re n y im perium
rzym skiego przeciw staw ił argum ent, że statystycznie rzecz biorąc, n a j większy napływ m onet rzym skich do Polski m iał m iejsce w w iekach l i II n. e., podczas gdy w w iekach III i IV, kiedy w ydajność ośrodka świę tokrzyskiego była największa, napływ ten był już bardzo nieznaczny. Wreszcie A. M azur i W. Różański opublikowali uw agi C zy istotnie „me
tal św ięto krzyski”? 6, w k tó ry m koncepcje Piaskowskiego poddali pow aż
nej krytyce zarówno z p u n k tu w idzenia statystyki, jak i m etalurgii.
* Końcow ą w ypow iedź polem iczną dra R. P leinera, pracow nika Instytutu Archeologicznego Czechosłowackiej Akadem ii Nauk, autora artyk ułu P rz y c z y n e k do problem u m e ta lu rg ii w czesn o h isto ryczn ej i zagadnienia ta k zw an ego m etalu-j św ię to k rzy sk ie g o („K wartalnik H istorii Nauki i T echniki”, nr 1—2/1965), tłum aczył z czeskiego mgr Leon K uciński. Rozpoczętą przed dwom a la ty na łam ach „K w ar talnika” dyskusję zam knie — jak już inform ow aliśm y — w yp ow ied ź doc. M. Rad wana. (Przypis redakcji).
1 D ysk u sja nad kon cepcją sta ro żytn eg o żela za św ięto k rzysk ieg o . W o d p o w ie d zi drowi. R. P lein erow i. „K w artalnik H istorii N auki i T echniki”, nr 3/1965, s. 349.
2 Nr 4/1965, s. 603. 3 Tam że, s. 599. 4 Nr 1—2/1966, s. 97. 5 Tam że, s. 105. 6 N r 4/1966, s. 375.
112 R a d o m ir P leiner
Poniew aż mogłoby powstać w rażenie, że istotą mojego w ystąpienia dyskusyjnego było tw ierdzenie o wywozie żelaza świętokrzyskiego głów
nie do prow incji rzym skich (a tylko w nieznacznej m ierze — do najbliż szych sąsiadów) oraz że tw ierdzenie to opieram w yłącznie na znalezis kach m onet rzyms"kich n a terenie Polski, pragnę więc te kw estie postawić w e w łaściw ym świetle. Nie chcąc zaś zbytnio zagłębiać się w szczegóły, w których m ógłby śię zagubić właściwy sens rozważań, pogląd swój zam knę w k ilk u zwięzłych punktach.
1. Zakrojone na szeroką skalę kompleksowe badania, będące czymś w yjątkow ym w śród dotychczasowych archeologicznych p rac badawczych w zakresie starożytnego h u tn ictw a żelaza, w ykazały stosunkowo wysoką produkcję żelaza w G órach Świętokrzyskich. Rozpoczęto ją p rzy tym gdzieś w I w. p.n.e., a jej szczytowy rozwój przypadł n a w ieki III—V n.e.
2. W tym okresie re jo n Gór Sw iętokrzystkich stał się ośrodkiem pro dukcyjnym , k tó ry nie m iał sobie rów nego w ówczesnej Europie poza g ranicam i im perium rzymskiego. Jeśli porów nać te n ośrodek z innym i tego ty p u na całym obszarze tzw. w olnej G erm anii, dochodzi się do prze konania, że ośrodek św iętokrzyski niew ątpliw ie pracow ał na eksport, tzn. że w yprodukow ane tu żelazo nie było w ykorzystyw ane na miejscu, lecz wywożone z przeznaczeniem na szeroki zbyt.
3. Pow stało pytanie: dokąd to żelazo było kierowane? Alby znaleźć odpowiedź, J. Piaskow ski zaczął poszukiwać cech m etalu odpow iadają cych w arunkom produkcji w rejonie świętokrzyskim , po czym oświad czył, że je znalazł i że udało m u się zidentyfikow ać w znaleziskach a r cheologicznych te przedm ioty kute, które pochodzą z tego rejonu. We dłu g koncepcji J. Piaskowskiego odznaczają się one charakterystycznym
zespołem cech, k tó re zresztą n adal są przedm iotem dyskusji. Chociaż autor koncepcji podkreśla konieczność oceny całego zbioru cech, główną je d n ak cechą tzw. m etalu świętokrzyskiego je st niska zawartość fosforu. R udę w yraźnie niskofosforową w ykazuje złoże w okolicadh Rudek, gdzie odkryto kopalnię podzieimną już z młodszego okresu rzymskiego. Inne złoża ru d mskofoslforowych, mało znane, ponieważ n ie m iały większego znaczenia gospodarczego, w okresie rzymskimi b y ły rów nież eksploato wane. Eksploatacja ta wszakże nie je st naw et w przybliżeniu ta k bogato udokum entow ana jak w Górach Świętokrzyskich. Co najm niej ziaś 70% w yrobów żelaznych z okresu rzym skiego znalezionych w Polsce wyko nano z żelaza niskofosforowego. W edług J. Piaskowskiego m ają one w przytłaczającej większości pochodzić z G ór Świętokrzyskich, gdzie nie ty lk o w yprodukow ano ich m etal, a le także je w ykuto.
Podobne cechy m etalu odkrył J. Piaskow ski w ponad połowie kutycK przedm iotów ze znalezisk n a terenie Polski, pochodzących z okresu h a l sztackiego i halsztacko-lateńskiego. Eo ipso — tw ierdzi Piaskow ski — ośrodek hutniczy w Górach Świętokrzyskich nie tylko istniał już w okre sie halsztackim i halsztacko-lateńskim , lecz produkow ał wówczas żelazo n a szeroką skalę, zaopatrując ludy różnych k u ltu r archeologicznych tych okresów. Inaczej mówiąc, eksportow ano w yroby „św iętokrzyskie” nie przez 200, lecz przez 1200 lat.
W yroby z cechami „św iętokrzyskim i” już się natom iast nie pojaw iają w polskich znaleziskach z czasów późniejszych, od okresu wływów rzym skich. Piaskow ski w ysuw a z tego wniosek, że piecowiska świętokrzyskie
I
O m e to d zie id e n ty fik a c ji żelaza 113
na zawsze wówczas przestały pracować, zastąpione przez rozproszone w znacznym stopniu po k ra ju piecyki hutnicze, oparte o inn y surowiec: ru d y 'bagienne ze znaczną zaw artością fosforu. Mówiąc innym i słowy: Piaskow ski uw aża za udowodnione, że h u tn icy z Gór Św iętokrzyskich niezm iennie w ciągu 12 stuleci korzystali z określonych ru d i stosowali określoną technologię w praktyce kow alskiej (Piaskowski uw aża ich ta k że za kowali), nadając sw ym wyrobom charakterystyczne piętno, k tó re pozw ala dziś odróżnić m etodam i m etalograficznym i te w yroby od innych.
4. Taka koncepcja w zbudziła zastrzeżenia, m.in. i moje. Dotyczą one przede w szystkim sam ej zasady, tj. możliwości rozpoznania przy pomocy badań m etalograficznych takich cech starożytnych przedm iotów żelaz nych, które pozwolą na pew ne określenie pochodzenia tych przedm iotów . Ponadto p rzy zastosowaniu opracow anej przez Piaskowskiego m etody identyfikacji przedm iotów żelaznych do zagadnienia eksportu żelaza z Gór Św iętokrzyskich w yłoniły się nowe wątpliwości, które — moim zdaniem ■— są ta k poważne, iż należałoby je całkowicie w yjaśnić, nim koncepcja Piaskowskiego nadaw ałaby się do przyjęcia. Zastrzeżenia i w ątpliw ości można podzielić na kilka kategorii:
a) Z astrzeżenia m etalurgiczne. Na razie nie stwierdzono, żeby te ch n i k a hutnicza i kow alska w G órach Św iętokrzyskich odznaczała się jakim iś specyficznym i cechami, nie w ystępującym i w innych rejonach. Z nam y zaś ją stosunkowo dobrze: m am y do dyspozycji kopalnię i jej surowce, znam y m ielerze do produkcji w ęgla drzewnego, piece hutnicze i inne urządzenia z okresu rzymskiego, m am y także żużel i drobne odpady m e ta lu (grąpie). Oprócz tego w ielokrotnie w ypróbow yw ano proces techno- ; logiczny, uzyskując ponownie w szystkie rodzaje produktów : żużel i że lazo gąbczaste. Próbki oryginalnych surowców, odpadów i produktów były dokładnie przebadane, podobnie jak próbki z w ytopów doświadczal nych. Okazało się przy tym , że zarówno żelazo gąbczaste, jak i żużel m iew a skład bardzo niejednorodny; w poszczególnych p artiach znacznym w ahaniom ulega zaw artość w ęgla i fosforu. Oprócz zaś tej niejednorod ności, która w ynikała z dym arskiej technologii produkcji, a zwłaszcza z ty p u pieca powszechnie stosowanego w ty m czasie w G órach Św ięto krzyskich, nie stwierdzono przy badaniach żadnych innych cech ch ara k terystycznych. W prost przeciwnie, wszystko w skazuje na to, że p rz y bardzo dużej produkcji poziom jej stosunkowo pry m ityw n ej technologii nie był wyższy niż w innych częściach Europy n ie otbsadzonyCh przez Rzymian. To samo dotyczy techniki kow alskiej, jak to zresztą stw ierdził i w ykazał J. Piaskowski. Technika ta polegała w p raktyce tylko na u m ie jętności uform ow ania k ształtu przedm iotu z nierów nom iernie rozłożoną w m etalu zaw artością w ęgla 7. Zaw artość w trąceń żużlowych, ja k w y k a zali Różański i Mazur, nie może być . na razie w ykorzystana jako k ry te riu m w yodrębniające. Pozostaje więc skład chemiczny. Stopień jednak zredukow ania różnych składników ru d y je st w w arunkach produkcji d y m arskiej zmienny, ulegając znacznym w ahaniom naw et w ram ach jed nego w ytopu. Jest to fak t powszechnie znany, a nie trzeba go dokład niej analizować, ponieważ dla polskich znajezisk praktycznie w ażna jest tylko zaw artość fosforu. Pozostaje natom iast faktem , że przeszło dwie
7 N ie uw zględniam y tu m ożliw ości obróbki cieplnej, która jednak przy id en ty fikacji m etalu n ie m oże odegrać decydującej roli.
114 R a d o m ir P leiner
trzecie polskich w yrobów żelaznych z okresu rzym skiego posiada niską zawartość fosforu, jest też wiadome, że złoże w okolicach Rudek z niską zaw artością fosforu było w okresie rzym skim eksploatowane. G dyby było ono jedyne (przynajm niej w Polsce), można by było w yrazić sąd w sp ra wie identyfikacji wyrobów. A le tak przecież nie jest: nia teren ie Polski istnieje wiele — dziś nie przedstaw iających większego znaczenia — złóż ru d y niskofosforowej: Na niektórych z nich znaleziono przy ty m ślady eksploatacji w okresie rzym skim . Ale podczas gdy rejo n święto krzyski znany jest bardzo dokładnie, pozostałe historyczne kopalnie i ośrodki hutnicze nie są dostatecznie zbadane (zarówno pod względem archeologicznym, jak i analitycznym ); należy się także liczyć z tym , że wiele daw nych m ałych złóż nie jest dziś rozpoznane, inne zniknęły bez śladu, a nie w szystkie piecowiska z okresu rzym skiego zostały o d k ryte. Jest więc zupełnie możliwe, że liczne zbadane przedm ioty z niskofosfo- rowego żelaza pochodzą spoza Gór Ś w iętokrzyskich8. Z m etalurgicznego więc p u n k tu widzenia tylko jeden z wniosków Piaskowskiego nie ulega wątpliwości: w pew nych okresach historycznych na teren ie Polski w y kuw ano w yroby żelazne przede w szystkim z żelaza z bardzo niską za w artością fosforu i ze zm ienną zaw artością węgla. Ile jednak z nich pochodzi ze złoża w okolicach Rudek, a ile — z innych złóż, tego nie można z całą pewnością stwierdzić.
b) Zastrzeżenia ekonom iczno-produkcyjne. W edług J. Piaskow skiego w okresie rzym skim eksportow ano z Gór Świętokrzyskich żelazo w po staci gotowych wyrobów, i to w ilościach, które co najm niej w dwóch trzecich zaspokajały zapotrzebow anie ludności żyjącej w owych czasach
8 O gólnie się przyjm uje, że żelazo z niską zawartością fosforu zostało w y to pione z rudy, która rów nież zawierała m ałe ilości tego pierwiastka. Problem ow i temu, już w związku ze spraw ą tzw. m etalu św iętokrzyskiego, zostały p ośw ięcon e oddzielne artykuły. Uznając, że w ym ien ione tw ierdzenie jest w ogólnych zarysach słuszne, trzeba jednak także zwrócić uwagę na w ażny artykuł A. Mazura i E. N o sek M etalozn aw cze baddnia sta ro ży tn e j łu p k i żelazn ej („Materiały Archeologiczne”). W artykule tym są zam ieszczone w yniki kom pleksow ej analizy późnorzym skiej n ie przekutej b ryły żelaza gąbczastego z K ow la. Zaw artość fosforu jest tu skupiona w kilku n iew ielkich strefach, zawierających 0,88—1,08% P; natom iast reszta żela za zaw iera tylko 0,07—0,08% P. A utorzy przypuszczają, że badana łupka została w ytopiona z lim onitów bagiennych z w ysoką zaw artością fosforu. Gdyby taką nie- przekutą gąbkę podzielono na kilka części i z każdej z nich w ykuto m ały nóż, prawdopodobnie dwa lub trzy takie noże zostałyby uznane za „m etal św iętokrzy ski”, natom iast inne — za w yroby innego ośrodka. Prow adźm y nasze rozważania dalej: sam J. Piaskow ski uważa za m ożliw e, że starzy kow ale potrafili praktycz nie rozpoznać, na którym końcu kaw ałka żelaza m etal ma w iększą zawartość w ęgla, czy następnie w yku w ać przedm iot w ten sposób, aby m iejsce z w iększa zawartością w ęgla dostało się do ostrza lub grotu (por.: J. P i a s k o w s k i . T. R ó ż y c k a , Badania tech nologii w y ro b ó w żelazn ych na ziem iach P o lsk i w okresie h alsztackim i w czesn oloteń skim . „K w artalnik H istorii K ultury M aterial nej”, nr 3/1959; a także: J. P i a s k o w s k i , D alsze badania technologii w y ro b ó w żelazn ych na ziem iach polskich w okresie h a lszta ck im i w czesn olateń skim . Tam że, nr 1/1963). A le w takim razie byłoby rów nież m ożliw e, że na podzielonej gąb ce odróżniali oni tw ardsze i bardziej kruche części z w iększą zawartością fosforu. A m oże je z reguły usuw ali z dalszej produkcji? Gdyby zaś rzeczyw iście tak b y ło, to jakie by to m iało konsekw en cje dla statystycznej Oceny pochodzenia w yro bów? N ależy żałować, że J. P iask ow ski w gruntow nej pracy C orrelation b etw e en the P hosphorus C on tent in Iron O re or Slag and th at in B loom ery Iron („Archaeo- logia Polana”, 1965, t. 8), w której om ówił w szystko, co się w iąże, czy m oże w iązaó się z fosforem w żelazie, od czasów renesansu (a n aw et od czasów Pliniusza), n ie w ziął pod uwagę tej możliwości.
O m e to d zie id e n ty fik a c ji żelaza 115 na terenie Polski. Jednakże m am y dowody, że w okresie rzym skim piecowiska i kuźnie istniały we w szystkich rejo n ach Polski. Nie b y ły one w praw dzie ta k w yraźnie skoncentrow ane, jak to miało m iejsce w G ó rach Św iętokrzyskich, lecz ich globalna produkcja m usiała nie być bez znaczenia9. Ich gęstóść odpowiada bowiem gęstości ośrodków produkcji żelaza odkrytych w innych pozarzym skich rejo nach Europy. Rów nież jeśli idzie o liczbę przedm iotów żelaznych znalezionych w grobach, nie m a żadnych w yraźniejszych różnic w poszczególnych rejonach. Nie moż na więc wykluczyć możliwości, że rozproszone ośrodki hutnicze m ogły zaopatryw ać okolicznych mieszkańców w potrzebne ilości żelaza. A do chodzi tu jeszcze jedna spraw a: w ydaje się, że teza Piaskow skiego o p ro dukcji kow alskiej, odbyw ającej się na m iejscu w G órach Św iętokrzys kich, je st sprzeczna z ogólnym ch arak terem w yraźnie ekstensyw nej p racy hutniczej na ty m teren ie. P rodukcji bowiem n a ta k w ielką skalę raczej by odpowiadał eksport półfabrykatów . O ile m i wiadomo, dotychczas ich w śród znalezisk nie odkryto, jeśli jed nak eksportow ano nie obrobio ne kaw ałki żelaza gąbczastego, możliwość ich odkrycia b y łaby bardzo ograniczona. Nigdy natom iast nie znaleziono dowodów masowej p ro d u k cji przedm iotów użytkowych, podczas gdy w dokładnie zbadanym rejo nie Gór Świętokrzyskich, z setkam i — jeśli nie tysiącam i — piecowisk, można by oczekiwać odkrycia co n ajm niej dziesiątków kuźni. M usim y więc na razie operować tylko przypuszczeniam i. Dla m nie zaś osobiście eksport półfabrykatów a naw et nie obrobionych łupek w ydaje się o w ie le bardziej prawdopodobny.
c) Zastrzeżenia dystrybucyjne. Nie w ydaje się praw dopodobne, aby organizacja h andlu w środkowej Europie od okresu halsztackiego aż do końca okresu rzym skiego była tak doskonała i niezm ienna, że w ciągu 1200 la t (kiedy to — w edług Piaskowskiego — znajdow ało się w obiegu „żelazo św iętokrzyskie”) jedno złoże i jeden ośrodek p ro d u kcy jn y były w stanie zapewnić ciągłe dostaw y ponad połowy 'potrzebnego żelaza. W arto sobie uświadomić, że w ciągu tego czasu zm ieniały się nie tylko k u ltu ry archeologiczne, lecz także tw orzyły się, w alczyły ze sobą i zani kały najrozm aitsze g ru p y etniczne. G dybyśm y naw et przypuścili, że tak a organizacja i dy stryb ucja była możliwa w okresie rzym skim (w co zresz tą wątpię), to już z tru d em można by się odważyć n a takie stw ierdzenie w odniesieniu do młodszego okresu halsztackiego. A przecież w edług Piaskowskiego ośrodek św iętokrzyski już wówczas produkow ał i ekspor tow ał żelazo do ludów k u ltu ry łużyckiej, pom orskiej d n a inne teren y po całej Polsce.
d) Zastrzeżenia archeologiczne. G dyby ta k było, jak uważa Piaskow ski, to w rejonie Gór Św iętokrzyskich (a ściślej m ówiąc — w pobliżu zło
9 Próby oszacow ania i porów nania globalnej w ielk o ści produkcji m ałych roz proszonych ośrodkóy/ hutniczych na ziem iach p olskich i gdzie indziej skazane są na niepow odzenie w łaśn ie dlatego, że n ie m ożem y ich w szystk ich odkryć i prze badać, n ie pozw ala bowiem na to ich rozproszenie. Takie ośrodki pracow ały w środkowych N iem czech, w Danii, w dorzeczu Łaby, w Czechach i na Mora wach. N igdzie tam jednak nie odkryto takiego centrum hutniczego jak w Górach Św iętokrzyskich. A przecież w grobach z okresu rzym skiego odkryw a się tam nie m niej przedm iotów żelaznych niż w Polsce. N ie m ożna całej sp raw y zam knąć zdaniem, że produkcja tych ośrodków b yła nieznaczna. N ie b yły to w ła ściw ie ośrodki, lecz w yraźnie zdecentralizow ane piecow iska, których globalny efek t pro dukcyjny w cale jednak n ie m usiał być m ały i zapew ne zaspokajał potrzeby lu d ności germ ańskiej.
116 R a d o m ir P le in e r
ża w Rudkach) m usiałyby istnieć liczne i bogate pozostałości produkcji z okresu halsztackiego i halsztacko-lateńskiego. Logicznie rzecz biorąc, pow inny one być niewiele m niejsze niż pozostałości piecowisk z okresu rzym skiego. Tym czasem do te j pory nie znaleziono tu ani jednego h al sztackiego stanow iska hutniczego, b ra k naw et śladów zasiedlenia z tego okresu. Można zaś uw ażać za wykluczone, aby prowadzone już od 11 la t z zastosowaniem wszelkich dostępnych środków system atyczne badania archeologiczne, które praw dopodobnie nie opuściły an i skraw ka te re n u w rejo n ie G ó r Świętokrzyskich, jakim ś niezrozum iałym zlbiegiem okoliczności om inęły w szystkie dym arki z okresu halsztackiego i wczes- nolateńskiego. Mam nadzieję, że J. Piaskowski), k tó ry w swych ¡pracach z powodzeniem w ykorzystuje d ane statystyczne i rach un ek prawdopodo bieństw a, przyzna, że powyższe rozw ażania nie są ibez podstaw. Odnosi się więc wrażenie, że teza Piaskowskiego o identyfikacji żelaza z okresu halsztackiego jest najsłabszym pu nktem całej jego koncepcji. Odważył bym się n aw et powiedzieć, że sam a ją obala.
5. F ak ty archeologiczne n a razie świadczą, że okres największego roz k w itu hutnictw a w Górach Świętokrzyskich, tj. okres, kiedy ośrodek ten był czymś w yjątkow ym ze względu n a ekstensyw ność produkcji, ogra niczał się do 200—250 la t tuż przed końcem okresu rzymskiego (wiek III—IV n.e.). Pow staje pytanie, dlaczego hutnictw o rozwinęło się ta m w ta k w ielkim stopniu? Czy zostało to spowodowane w ew nętrz nym zapotrzebow aniem okolicznej ludności germ ańskiej i innej? Czy też w płynęły na to jeszcze inne przyczyny, może zew nętrzne, takie, k tó re d ałyby się porównać z pew nym rodzajem koniunktury? Dlatego w łaśnie w ysunąłem możliwość (podkreślam to sformułowanie), że kon sum entem „żelaza świętokrzyskiego” b y ły także niektóre rejo n y zadu- najskie, należące do prow incji im perium rzymskiego. P rzypisuje mi się, że to tw ierdzenie opieram tylko n a znaleziskach m onet rzymskich. Na możliwość związków m iędzy produkcją hutniczą w G órach Św iętokrzy skich a odkrytym i w tej okolicy skarbam i m onet rzym skich już przede m ną zw racali uw agę inni. Nie ulega jednak wątpliwości, że znaleziska te nie stanow ią dowodu, na k tórym mógłbym się oprzeć 10. Nigdzie też
10 Z agadnienie m onet rzym skich na ziem iach polskich zasługuje na szczególną uwagę. N ależałoby w ięc ponow nie dokładnie sprawdzić, czy m ógł istn ieć jakiś zw iązek m iędzy m onetam i rzym skim i a h utnictw em św iętokrzyskim . Byłoby po żądane, aby dokładnie zrew idowano w szystk ie okoliczności znalezienia monet. R óżnica czasowa m iędzy datow aniem głów nej m asy m onet (II w.) a okresem naj w iększego rozkwitu- m etalurgii św iętokrzyskiej powinna być szczegółowo prze analizowana: albo m onety i produkcja żelaza n ie pozostają ze sobą w żadnym zw iązku, albo okres obiegu m onet pochodzących np. z II w. n.e. należałoby prze sunąć w czasie (problem ten także jeszcze nie jest d efin ityw n ie rozwiązany), albo w reszcie należałoby zrew idow ać ustalenia co do czasu najw iększej liczby pieco w isk św iętokrzyskich (a w raz z tym i chronologiczne położenie całego horyzontu tzw. ceram iki siw ej). M oim zdaniem, jest to problem o ty le skom plikowany, że dla jego rozw iązania n ie w ystarczy m echaniczna ocena statystyczna poszczegól nych okresów bicia m onet. Pom im o zarzutów, które polscy badacze postaw ili w spraw ie znalezisk m onet rzym skich, nie sądzę, aby było słuszne pom ijanie tego czynnika w naszych rozważaniach. Z-resztą problem y handlu oraz w ystępow ania rzym skiego pieniądza na rynku w ew nętrznym na ziem iach polskich w okresie rzym skim — co dopuszcza K. G odłow ski — też n ie jest w p ełni rozwiązane. Jeśli idzie o jego zastrzeżenia o charakterze technicznym (komunikacja, ryzyko handlu z p row in cjam i itp.), które zdają się św iadczyć przeciwko m ożliw ości eksportu „żelaza św iętok rzyskiego” za Dunaj, w yd aje się, że przytoczone w nich przeszko dy b y ły m ożliw e do pokonania.
O m e to d zie id e n ty fik a c ji żelaza 117
nie tw ierdziłem , że one taki dowód stanow ią. Rozum owałem natom iast w n astępu jący sposób:
a) W ku ltu rze m aterialnej M ałopolski w w iekach III—IV n.e. p o ja w iają się pew ne elem enty, które w skazują na to, że k o n tak ty z p ro w incjam i rzym skim i były tam bardziej ożywione niż analogiczne k on ta k ty w innych rejonach tzw. w olnej G erm anii; tak np. m asow a p ro dukcja tzw. ceram iki siwej w górnym biegu W isły jest w środow isku germ ańskim zjaw iskiem zupełnie w yjątkow ym i mogła być zaszczepiona przez jakieś bezpośrednie lub pośrednie w pływ y ze środow iska cyw i lizacji prow incji rzym skich. S karby m onet tylko uzupełniają obraz, po tw ierdzając przypuszczenie, że istniały wówczas jakieś stosunki pozy tyw nego ch arak teru m iędzy prow incjam i im perium a teren am i m ało
polskimi.
b) Technologia produkcji żelaza w G órach Św iętokrzyskich je st stosunkowo prym ityw na i nie różni się od w schodnioceltyckich sposo bów produkcji, które były stosowane w w ielu rejonach środkow ej Europy od połowy I w. p.n.e. W przeciw ieństw ie do tego technika g ó r nicza, udokum entow ana szczęśliwym odkryciem kopalni w Rudkach, je st całkowicie dojrzała i dorów nuje kopalnictw u w k rajach k u ltu ry antycznej. K opalnia ta jest zjaw iskiem zupełnie w yjątkow ym na północ od D unaju i na wschód od Renu. Zachodzi pytanie, czy została ona zbudowana przez hutników , którzy stosowali starą, p ry m ity w n ą te ch nologię m etalurgiczną? Czy też może przez doświadczonych górników, którzy przyszli skądś, gdzie w jakiś sposób zdobyli um iejętność pod ziemnego w ydobyw ania rudy? Nie m ożna w ykluczyć hipotezy, iż ludzie ci przybyli z górniczych rejonów im perium — może z Sarm isegetusy, może z Siscii, może z N orikum. Czy ludzie ci nie mogli być in icjato ra m i owego rozkw itu hu tnictw a w G órach Świętokrzyskich? A może byli w służbie u takich inicjatorów , k tórzy w ykorzystali już istniejącą p ro dukcję? Nie m am y na to dowodów, ale przypuszczenie jest w arte ro z ważenia.
c) Rzym handlow ał z w ybrzeżem B ałtyku, sprow adzając bu rszty n z dw ukrotnie większych odległości. Czemu więc któ raś z prow incji nie m ogłaby odbierać pew nych ilości żelaza z Gór Świętokrzyskich, być może po stosunkowo niskiej cenie? Przecież rzym skie kolonie h an dlo we (conventus negotiatorum Rom anorum) 11 istniały w k rajach b arb a rzyńskich, dlaczegóż więc jedna z takich kolonii czy grup nie m ogłaby działać na północ od Wisły? Nie można tego udowodnić, ale też nie można wykluczyć.
d) W źródłach pisanych nie m a bezpośredniej w zm ianki o im porcie
11 Norikum)' najw ażniejszy i najbogatszy w rudy żelaza rejon im perium , pro dukował i dostarczał stal do Rzymu oraz do innych dzielnic im perium na długo przedtem , nim p rzybliżyły się doń granice p aństw a rzym skiego. W M agdalensber- , gu, celtyckim oppidu m w Karyntii, na północ od K lagenfurtu, już w czasach A ugusta m ieściła się kolonia rzym skich kupców, których transakcje (dostaw y w y robów ze stali w postaci kowadeł, m otyk, siekier i innych produktów oraz p raw dopodobnie półfabrykatów) są na m iejscu epigraficznie udokum entow ane (por.: R. E g g e r , D ie S ta d t auf dem M agdalensberg, ein G rossh an delplatz. W ien 1961). Istnieją zresztą i inne pisem ne dokumenty o kupcach rzym skich na stałe za m ieszkałych w osiedlach germ ańskich poza granicam i im perium (por. np.: T a c i t u s , Ab excessu D iv i AUgusti, II, 62). D okum enty te pozw alają z całą p ew nością liczyć się z działalnością kupców rzym skich w różnych rejonach tzw . bar barzyńskiego zaplecza.
118 R a d o m ir P leiner
żelaza z Gpr Św iętokrzyskich do prow incji rzym skich, a gdyby taka w zm ianka istniała, do naszej dyskusji w ogóle by nie doszło. Czy jed nak św iat antyczn y w iedział cokolwiek o produkcji żelaza n a północ od kolana D unaju? Tak jest, wiedział. Wiadomości o produkcji h u tn i czej n a ty ch obszarach zanotow ali T acyt i Ptolem eusz, poświęcając jej uw agę jako czemuś interesu jącem u , podczas gdy p rzy om awianiu innych krajów o niczym podobnym nie w spom inają. W praw dzie ci antyczni pisarze w spom inali praw dopodobnie o różnych ośrodkach górniczych lub hutniczych, z k tórych żadnego zapewne -nie m ożna utożsamiać z Górami Świętokrzyskim i (wzmianki te odnoszą się zresztą do okresu nieco starszego niż okres największego rozkw itu ośrodka Gór Święto krzyskich), lecz już sam fa k t istnienia takich w zm ianek może świad czyć o tym , że św iat antyczny interesow ał się tak ą produkcją. A in te resow ał się chyba w łaśnie dlatego, że w m niejszym lu b większym stopniu z niej korzystał. Nie m óżna tego udowodnić, ale w arto się nad ty m zastanowić, na te j drodze bowiem w yjaśniłoby się w iele problemów.
e) G dybyśm y założyli — całkiem hipotetycznie -— że „żelazo świę tokrzyskie” było eksportow ane do prow incji rzym skich, czy można by je ta m zidentyfikow ać za pomocą m etalograficznej analizy archeologicz nych przedm iotów żelaznych, tj. m etodą Piaskowskiego? Od razu trzeba stw ierdzić, że nie. Obieg żelaza w cywilizacji rzym skiej b y ł tak wielki, że słaba jest nadzieja na to, ab y można było znaleźć w iększą liczbę przedm iotów z czystego m etalu świętokrzyskiego 12.
12 J. P iask ow ski jest zdziwiony, że autor książki o starym europejskim ko w a lstw ie m ógł napisać, iż „m etal św iętokrzyski” w prow incjach rzym skich byłby anonim ow y, i pyta, jaki to w p ły w m ogła m ieć w ielokrotna obróbka kow alska na zaw artość w m etalu fosforu, m iedzi i niklu. W iąże się to z problem em ; który przy id en tyfik acji m etalu jest spraw ą zasadniczą: gdzie p ow stał m etal, a gdzie sam produkt. Oba m iejsca nie m uszą być identyczne, a w ok resie w pływ ów rzym skich w ydaje się,- że jest w prost nieprawdopodobne, aby b y ły identyczne. P row in cje rzym skie m iały w ty m okresie inny, charakter cyw ilizacyjn y niż obszary pozostałe, a m. in. używ ano tu o w iele w ięcej żelaza. Żelazo to (w naj rozm aitszej postaci) n ie pozostaw ało w jednym m iejscu, p rzeciw nie — cechował je bardzo ożyw iony obieg. Część zu żyw ali m ieszkańcy kw itnących m iast, część do staw ała się na w ieś, część zaś kanałam i handlow ym i w ęd row ała jeszcze dalej. W ielkie ilości żelaza pochłaniała arm ia, której jednostki b y ły utrzym yw ane w prow incjach, a która znajdow ała się w nieustannym ruchu, jej jednostki bo w iem , a n aw et całe związiki taktyczne b yły przenoszone — jak w iem y ze źródeł pisanych — z jednego końca im perium na drugi, i to z bronią i żelazem . Nad Dunaj docierało żelazo z różnych rejonów hutniczych: z Dalm acji, z Siedmiogrodu, z Norikum , a częściow o — jak przypuszczam — także i z ośrodków położonych na północ od Dunaju: ze słow ackich Gór K ruszcow ych (kopalnie Ptolem eusza), z Podtatrza (tereny n ależące n iegd yś do celtyckich K otynów?), a w niem ałym stopniu także z Gór Św iętokrzyskich. Trzeba się w ięc lic zy ć z w ielk ą różnorod nością pochodzenia żelaza i z w ielk im praw dopodobieństw em przem ieszania. Przed m ioty żelazne zu żyw ały się, n iszczyły, ale praw ie n igdy n ie b y ły wyrzucane, a w prow incjach rzym skich n ie w kładano ich rów nież do grobów (z w yjątkiem jakichś drobiazgów). Có się z n im i działo? B yły przekuw ane na now e, tak jak do niedawna. Lecz n ie bezpośrednio sztuka na sztukę, ale stary złom żelazny, który b ył przedm iotem w ym iany i m iał znaczny obieg, b ył przekuw any na żer dzie i blachy, które b y ły łączone w pakiety, a z nich w ykon yw ano n ow e pro dukty. Czasami tak ie przedm ioty m ożna rozpoznać pod w zględem m etalograficz nym , a czasam i n ie m ożna. Taki proces m ógł się powtarzać kilkakrotnie, składając się na ogólną cyrkulację żelaza, która jest tym w iększa, im bardziej rozw inięta jest cyw ilizacja. A przy tym m ogło się zdarzyć rów nież i tak — i zapew ne było to zu p ełnie norm alne — że w jednym lem ieszu, -młotku czy ostrzu znalazły się kaw ałki m etalu, z których każdy b y ł w yprodukow any z innej rudy, pochodzącej z innego rejonu. W jaki sposób J. P iask ow ski chciałby je identyfikow ać? Przy
O m e to d zie id e n ty fik a c ji żelaza 119 Wszystkie te argum enty nie mogą udow odnić h an dlu Rzym u z h u t n ik am i świętokrzyskim i, pokazują jednak, że handel te n był zupełnie m ożliw y i że p rzy rozw ażaniach przyczyn rozkw itu ośrodka św ięto krzyskiego nie należy tej możliwości całkowicie pom ijać. Ja k wówczas w yglądałoby przypuszczenie, że tam tejsi hutnicy, k tó rzy w sezonie produkow ali dziesiątki ton żelaza, poza sezonem w ykuw ali je chałup niczym sposobem na kopie, ostrogi, brzytw y, noże, miecze i inne p rzed m io ty i że tak ie kolekcje gotowych w yrobów dostarczali sąsiadom ? Przypuszczenie takie byłoby chyba niepraw dopodobne, a naw et niem al absurdalne. W każdym razie zagadnienie to jest otw arte, poglądy m o gą być różne, re zu lta ty zaś badań Piaskowskiego, stanow iąc głos w d y skusji, nie są jeszcze żadnym ostatecznym dowodem.
6. J. Piaskow ski p rzy pomocy m etalografii i staty sty k i w ykazał, że w młodszym okresie halsztackim i w czesnym okresie lateńskim , ale głów nie w okresie wpływów rzym skich, używano na te ren ie Polski przew ażnie żelaza z nierów nom iernie rozłożoną zaw artością w ęgla i b a r dzo niską zaw artością fosforu. Żelazo to zostało praw dopodobnie w y produkow ane w większej części z ru d niskofosforowych, które ceniono w yżej niż inne rodzaje ru d . Nic w ięcej stw ierdzić dziś nie m o ż n a 13.
w ielokrotnym pakietow aniu poszczególne lam elk i osiągają — jak w iadom o — gru bość niekiedy n aw et m ikroskopijną. P ierw otn e rozm ieszczenie w ęgla i fosforu zanika w ię c zupełnie. Jak wśród takiej ilości żelaza z prow incji rzym skich szukać „m etalu św iętok rzyskiego”? N iełatw o będzie je znaleźć, co jednak n ie w yklucza, że „m etal św iętok rzyski” b y ł używ any w prow incjach rzym skich. S ytuacja b yła tam zu p ełn ie inna niż u w ojow n ików germ ańskich, z którym i broń i m etalow e części ubiorów "wędrowały przez caie życie aż do grobu, w d osłow nym znaczeniu, skąd dostają się obecnie na stół laboratoryjny. J. P iask ow ski pow szechną praktykę w yk orzy sty w a n ia starych przedm iotów żelaznych bardzo ch ętn ie zaliczyłb y do k rain y n ie u dokum entow anych przypuszczeń w obec braku pośw iadczeń w dokum entach pisa n ych . R zeczyw iście, w ydaje się, że starożytni i średniow ieczni pisarze zjaw isko
to zaniedbali. Jednakże już w antycznej literaturze znajdujem y w zm ianki o tym , że z jednego rodzaju przedm iotów w ykuw ano inne: w ystarczy przytoczyć choćby jed n ą w zm iankę u Hom era <Iliada, X X II, 831) i. jedną u Tukidydesa i(3, 68). U w a
żam w ięc, że nie można m ieć pow ażniejszych w ątp liw ości co do w ciąż to now ego i nowego w ykorzystyw ania starych przedm iotów żelaznych, chyba że celow o zo sta ły ułożone w ziemi.
w Zresztą J. P iask ow ski doskonale sobie' z tego zdaje spraw ę, gdy pisze <iCechy ch a ra k te rystyc zn e w y ro b ó w żelazn ych produ kow an ych p rze z sta r o ży tn y c h h u tn ik ó w w G órach Ś w ię to k rzy sk ic h w okresie w p ły w ó w rzy m sk ic h (I—IV w . n.e.). „Studia z D ziejów G órnictwa i H utnictw a”, 1963, t. 6, s. 24) o ocenie k rzyw ych rozkładu cech statystycznych: „Należy tu podkreślić, że zasadniczo jest rów nież m o żliw e uzyskanie rozkładu z jednym m aksim um , jeśli w yrob y pochodzą z bar dzo w ielu różnych ośrodków produkcyjnych”. W ten sposób co prawda n egu je •to,-co udowadnia, lecz ratuje sytuację następnym zdaniem: „W starożytności jed nak, gdy ilość ośrodków była stosunkowo niew ielka, w ystąp ien ie tego zjaw iska — p oza w yjątk ow ym i przypadkam i — w yd aje się m ało prawdopodobne. D latego na podstaw ie k ształtu rozkładów m ożna ogóln ie ocenić praw idłow ość opracow ania cech przedm iotów pochodzących z pew nego ośrodka produkcyjnego”. Tu w ła śn ie tk w i ów błąd, który obniża w artość koncepcji P iaskow skiego. N ależałoby przede ■wszystkim u ściślić znaczenie słow a „starożytność” w tym kontekście, poniew aż w łaśn ie kum ulacja i organizacja hutnictw a w czasie od okresu halsztackiego do śred niow iecza u legała kilku zasadniczym zm ianom , rozw ijając się tak, jak rozw i ja ło się całe społeczeństw o. "Jednakże ćo najm niej w od niesieniu do okresu od czasów późnolateńskich do w iek ów X —X I zupełnie n ie m ożna się zgodzić z tym , ż e h utnictw o żelaza ograniczało się do k ilk u ośrodków. W prost przeciw nie, , h u t n ictw o w Europie nierzym skiej było całkow icie zdecentralizow ane (dlatego w ła śn ie ośrodek w Górach Św iętokrzyskich jest zjaw iskiem w yjątk ow ym ) i w y k o rzystyw ało w szelk ie m ożliw e złoża odpow iednich rud. P raw ie każda w ięk sza w ieś m iała w ów czas sw ego hutnika. Zużycie żelaza w w ielu rejonach było przy tym
.1 2 0 R a d o m ir P leiner
Nie należy wykluczać możliwości, że m etal ten był w ydobyw any z nisko- fosforowego złoża w Rudkach, trzeba sobie jednak p rzy ty m uśw iada miać, jak mało znam y rzeczyw istą bazę surowcową w drugiej poło wie I tysiąclecia p.n.e. i w pierw szych czterech stuleciach naszej ery. Z tych w łaśnie przyczyn koncepcja Piaskowskiego jest tylko roboczą hipotezą — propozycją jednego z możliwych rozwiązań. Zresztą w r e jonie Gór Św iętokrzyskich produkow ano przecież żelazo także w śred niowieczu i w czasach nowożytnych, można by więc próbować zidenty fikować „m etal św iętokrzyski” rów nież i w śród przedm iotów żelaz nych z okresu baroku. W ydaje się jednak, że m etalografia, k tó ra do starcza ta k wielu cennych wiadomości z dziejów techniki, n a razie nie stw arza jeszcze w ielkich nadziei na niezawodne określanie pochodze nia przedm iotów w ykutych z żelaza.
n iew ielkie, a żelazo w ytapiano n aw et tam, gdzie by tego dziś n ikt nie przy puszczał, o czym świadczą pozostałości pieców i-ż u ż lu . W yraźniejsze rejony gór niczo-hutnicze p ow staw ały dopiero na określonych szczeblach rozwoju cyw ilizacji: w starożytnej Grecji w w iekach VI—V p.n.e., u E trusków trochę później, w im perium rzym skim w w iek ach II—IV, w środkow oeuropejskich zaś państw ach feudalnych dopiero na początku średniowiecza, w N adrenii w w iekach VIII—IX , a w Europie w schodniej — dopiero w stuleciach X —XII. A le i w ów czas rozpro szenie h utnictw a żelaza było w Europie znaczne, rozwój dopiero zm ierzał bowiem do coraz w iększej koncentracji m etalurgii, która staw ała się rentow na jedynie na obszarach z najlepszym i złożam i surowcowym i. W skazuje na to cała historia produkcji żelaza i stosunków gospodarczych. J. P iask ow ski zbyt lekko potrakto w ał te okoliczności; w tym w łaśn ie tk w i przykład subiektyw izm u jego ocen, a rów nocześnie każe to pow ątpiew ać w ogólną słuszność jego metody.