R O C Z N I K I H U M A N I S T Y C Z N E T o m X X I V , z e s z y t 2 — 1976
KS. M ARIAN ALEKSANDROW ICZ
Z BADAŃ NAD DZIEJA M I R ELIG IJN O ŚC I W IERNYCH NA PRZYKŁADZIE ARCHIDIAKONATU G N IEŹNIEŃSKIEGO
W POCZĄTKACH X V III W IEKU
Religię jako relację człow ieka do Boga m ożna potraktow ać w podw ójny sposób: przedm iotow o i podmiotowo. W pierw szym znaczeniu obejm uje ona cztery elem enty k o n sty tu ty w n e: 1. w spólne dziedzictw o p raw d w iary dotyczących rzeczyw istości tran scen d en tn ej; 2. k ult, poprzez k tó ry w ierzą cy okazują sw oją zależność i cześć wobec Boga; 3. zasady m oralne, norm ujące postępow anie wierzącego; 4. zew nętrzną organizację, k tó ra re guluje w ew n ętrzne życie g rupy religijnej. W znaczeniu podm iotow ym religia polega n a świadomej zależności człow ieka od Boga, skonkretyzo w anej zasadniczo w jego sto sun k u ; do w yżej w ym ienionych elem entów . Ten skonkretyzow any stosunek człow ieka do. Boga w yraża się w jego przeżyciach i zew nętrznych zachow aniach,-skradających się na zjaw iskow ą stronę religii, czyli tzw. religijność 1, _
W podjętej próbie przebadania religijności w iern ych zam ieszkujących tere n archidiakonatu gnieźnieńskiego w początkach X V III stulecia zostaną zatem uw zględnione następujące elem en ty : w iedza i przek on ania religijne, p rak ty k i religijne, m oralność relig ijn a oraz stosunek w ierny ch do Kościoła i jego oficjalnych przedstaw icieli — duchow ieństw a.
Bazę m ateriałow ą stanow ią niektóre g ru p y źródeł rękopiśm iennych przechow yw anych w A rchiw um A rchidiecezjalnym w Gnieźnie. W p ierw szym rzędzie n a uw agę zasługują księgi w pisów czynności gnieźnieńskiego konsystorza generalnego!^ zwane A cta actorum . W ykorzystane zostały w olum iny z lat 1700-1720. W artość m ateriałow a poszczególnych tom ów jest różna z uw agi n a bardzo różne sposoby dokonyw ania wpisów, k tó re niekiedy są tak lapidarne, że nie m ożna dom yśleć się isto ty rzeczy. Szcze gólnie cenne okazały się natom iast te w olum iny, k tó re zaw ierają w pisy in extenso zeznań św iadków w ystęp ujący ch w procesach. Ogólnie m ożna
1 Należy nadm ienić, że zjaw isko relig ijn e nie w yczerpuje całego zakresu po jęcia religii. Obok stro n y zjaw iskow ej w religii m ożna w yróżnić jeszcze drugi, niezjaw iskow y aspekt, obejm ujący całą dziedzinę duchow ego o d działyw ania Boga na człow ieka przez łaskę. T en o statn i w pływ je st je d n a k nieuchw ytny.
6 K S . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z
powiedzieć, że w A cta actorum zn ajd uje się stosunkow o dużo m ateriału rzucającego św iatło n a p rak ty k i religijne oraz różne dziedziny życia oby czajowego w iernych.
Księgi protokołów w izy tacy jny ch i dekretów reform acyjnych archidia k o n a tu gnieźnieńskiego z lat 1696-1699 oraz 1712-1713 pozw alają co p raw d a zorientow ać się w stru k tu rz e tery to rialn ej i organizacyjnej arch i diakonatu, liczbie duchow ieństw a, częściowo jego pracy, lecz posiadają stosunkow o m ało d anych n a tem a t życia religijnego w iernych. Najczęściej odnotow ują zaniedbania obowiązkowych p rak ty k religijnych lub jaw ne nadużycia m oralne. W iadomości te w izy tato r uzyskiw ał jed nak od plebana lub w iern y ch i dlatego nie m ożna w ykluczyć zatajenia lub zniekształcenia praw dy, nieraz n a pew no w sposób niezaw iniony. O bserw acje zaś samego w izy tato ra nie m ogły być zbyt w nikliw e, choćby z uw agi n a to, że w ciągu jednego d n ia w izytow ał nieraz 2-3 parafie.
N astęp n a gru p a p rzebadanych źródeł to księgi m etrykalne chrztów, ślubów ' i pogrzebów . P o zw alają one n a ustalenie w ieku ochrzczonych dzieci oraz powszechność przy jm o w ania sak ram en tu chorych przez w ie r nych, liczba zaś n ieślubnych dzieci i notow ane niekiedy przyczyny śmierci rzucają pew ne św iatło n a dziedzinę m oralności chrześcijańskiej.
N iew iele m ateriałów źródłow ych zachowało się n a tem a t b ractw reli gijnych. D ostępne 3 księgi brackie z naszego okresu zaw ierają tylko spisy członków. U m ożliw iają zatem jed y nie zorientow anie się, jaki był rocz ny n ap ły w kandydatów , ich płeć i pochodzenie społeczne.
In n e w ykorzy stan e m ateriały źródłowe, jak protokóły posiedzeń ka p itu ły k a te d raln e j i kolegium w ikariuszy k atedralnych, księga czynności p o nty fik aln ych abpa S tanisław a Szem beka i bpa Franciszka Kraszkow - skiego oraz protokóły konferen cji dekanalnych, tylko w nikłym stopniu in fo rm u ją n a tem a t nas interesujący.
Terenem , stanow iącym przedm iot naszych badań, jest archidiakonat gnieźnieński, k tó ry n a początku X V III w. obejm ow ał tery to riu m zakreślo ne granicam i w yznaczonym i w 1512 r. przez abpa J. Łaskiego i stanow ił
1/5 całego obszaru rozległej, daw nej archidiecezji gnieźnieńskiej. Należały do niego, z niew ielkim i w yjątkam i, wschodnie, rów ninne teren y tzw. ścisłej W ielkopolski. Pod w zględem gospodarczym tery to riu m to miało ch a ra k te r rolniczy. Istniejący w m iastach przem ysł cechow y znajdow ał się w ty m czasie w stanie upadku, co z kolei spraw iało, że w iele m ałych m iasteczek zm ieniło się fakty czn ie w osiedla rolnicze. A rchidiakonat gnie źnieński obejm ow ał swoimi granicam i 43 m iasta i m iasteczka. Były to w przew ażającej liczbie ośrodki niew ielkie. Na początku X V III w. wiele z nich zostało pow ażnie zniszczonych i w yludnionych w skutek działań wo jennych, grabieży w ojsk oraz panu jącej zarazy. Gęstość zaludnienia tego te re n u oblicza się szacunkow o n a 19,5 osób na km® w 1700 r. oraz 17 osób
Z B A D A I ? N A D D Z I E J A M I R E L I G I J N O Ś C I 7
na km 2 w latach 1710-1720. O bszar archidiakonatu, obejm ujący ok. 7800 km 2, zam ieszkiw ałoby zatem przypuszczalnie od ok. 152 tys. do 132 tys. ludności.
Do sw oistych cech s tru k tu ry społecznej tego te re n u należy zaliczyć w obrębie klasy szlacheckiej dom inację średniej szlachty, n astęp n ie — wysoki odsetek ludności m iejskiej, a w śród ludności w iejskiej znaczny procent chłopów w olnych. Ludność zam ieszkująca te n te re n b y ła niem al wyłącznie polska i katolicka. Je d y n ie w jego zachodniej części m ożna było spotkać nieliczne skupiska osadników niem ieckich i niew ielkie grupy, często tylko pojedyncze rodziny, innow ierców (lu teran i kalw inów ) za równo polskiego, ja k i niem ieckiego pochodzenia. W kilku m iasteczkach w ystępow ała rów nież ludność żydowska. N ie było jej jed n a k wiele. Na terenie archidiakonatu gnieźnieńskiego m ieszkało, w edług w ykazu p o d at kowego z 1675 r., tylko ok. 200 rodzin żydowskich.
A rchidiakonat gnieźnieński podzielony b y ł n a 8 dek an ató w i 170 p a rafii (przed 1721 r.). Należał on do ty ch teren ó w R zeczypospolitej, któ re
posiadały najgęstszą sieć parafialną, p rzeciętn a bow iem w ielkość okręgu parafialnego w ynosiła ok. 46 km 2. Ilość osad w granicach poszczególnych parafii w ahała się od 1 do 33. N iew ielką g ru pę stanow iły p a ra fie obej m ujące ponad 10 osiedli; tylko 9 p a ra fii zam ykało się w obrębie 1 m iej scowości. 58% w szystkich p arafii posiadało 3-7 osad. Odległości wsi od kościoła parafialnego na ogół nie b y ły w ielkie, z w y jątk iem 8 parafii o dość nieregularnych kształtach, w któ ry ch osady b y ły oddalone od 1,5 do 13 km. Zdecydow ana większość (74% całości) posiadała osiedla po łożone w prom ieniu nie przekraczającym 6 km. Przeszkody n atu raln e, utru dn iające dostęp do kościoła parafialnego, w ystępow ały tylk o w 10 w ypadkach, i to jedynie w okresie roztopów w iosennych 2. Z p u n k tu w i dzenia możliwości oddziaływ ania duszpasterskiego s tru k tu rę tery to rialn ą archidiakonatu gnieźnieńskiego należy zatem ocenić pozytyw nie.
Liczba kapłanów p racujących w duszp asterstw ie n a om aw ianym te re nie w ahała się od 224 w 1700 r. do ok. 170 w 1720 r. P rzy jm u jąc szacun kowe obliczenia gęstości zaludnienia n a tere n ie ścisłej W ielkopolski, p rzy 2 J. K o r y t k o w s k i . A rcy b isk u p i gnieźnieńscy. T. 1. P oznań 1888 s. 35;
Dzieje W ielkopolski. Red. J. Topolski. T. 1. P oznań 1969 s. 3, 27, 488, 490-491, 716-723,
725-727, 944; K ościół w Polsce. Red. J. K łoczow ski. T. 1. K ra k ó w 1966 (m apa: E. W i ś n i o w s k i . Sieć parafialna w archidiecezji g n ie źn ie ń skie j (bez archidiakonatu
kam ieńskiego) na p oczątku X V I w .; V isitatio [...] ecclesiarum ac cleri to tiu s archi- diaconatus G nesnensis [...] per V in c en tiu m a S eve [...] 1608 (A rch iw u m K onsystorza
G nieźnieńskiego (dalej cyt. AG) E 40); V isitatio [...] archidiaconatus G nesnensis [...]
per Stanislaum L ip sk i [...] 1696-1699; (AG E 6); L ib er visitationis generalis totius
archidiaconatus G nesnensis per [...] F ranciscum K ra szk o w sk i [...] 1712-1713 (AG
8 K S . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z
padałoby zatem n a jednego księdza ok. 660 w iernych w 1700 r. i ok. 800 w iern y ch w lata ch 1710-1720.
Ilość p arafii w aku jących w ynosiła n a początku badanego okresu 24, p rzy końcu — 36. D ecydow ał o ty m nie tylko b ra k księży, lecz rów nież zb yt niskie uposażenie ben eficju m lu b niem al całkow ity jego brak.
P ra ca d uszpasterska duchow ieństw a om aw ianego tere n u budzi poważne zastrzeżenia. W praw dzie niedzielną m szę odpraw iali wszyscy plebani, ale kazanie podczas niej głosiło tylko 69% zawsze, a 6,3% — bardzo rzadko. K atechizacji w iern y ch nie prow adziło w ogóle 41% w szystkich plebanów. O dpraw ianie dodatkow ych nabożeństw (np. nieszpór) w niedziele i święta należało w om aw ianym okresie do w yjątkó w 3.
N a zakończenie ty c h uw ag w stępnych w y pada jeszcze w yraźnie za znaczyć, że w yczerpujące opracow anie w spom nianych powyżej zagadnień jest niem ożliw e. P rzebadan e bow iem źródła dostarczają m ateriału tylko do n iek tó ry ch problem ów . P o nad to większość ty ch przekazów zawiera inform acje o b rak ach i zaniedbaniach w interesującej nas dziedzinie, m ało zaś jest m ate ria łu pozytyw nego. W reszcie, m erytoryczna szczupłość bazy źródłow ej spraw ia, że często nie wiadomo, czy u trw alone na piśmie pojedyncze lu b rzadko zdarzające się fa k ty są św iadectw em pew nych ogólniejszych zjaw isk, czy też sporadycznym i odchyleniam i od zasad po stępow ania ogółu społeczeństw a. B rak zaś analogicznych opracowań, o p artych na g ru n to w n y ch badaniach, uniem ożliw ia posłużenie się m etodą p o ró w n a w c z ą 4. W tej sy tu acji poniżej przedstaw iony obraz zachowań relig ijno -m o ralny ch w ierny ch w w ielu w ypadkach będzie m iał c h arak ter w yłącznie roboczych sform ułow ań.
Poziom w iedzy religijn ej je s t zagadnieniem bardzo tru d n y m do prze b adania z pow odu niem al całkow itego b ra k u źródeł. Bez w ątpienia, wiadom ości kształtu jące przek o n ania religijne w iern i czerpali z ustnych tra d y c ji p rzekazyw anych przez otoczenie, kazań, katechizacji, pouczeń z okazji spow iedzi i n a u k przedm ałżeńskich. O n iek tó ry ch z tych elem en tów nic pow iedzieć nie m ożem y, o in n ych w iadom o, jak w spom niano powyżej, że albo n ie zaw sze b y ły praktykow ane, albo w ykonyw ane bardzo pow ierzchow nie. N ależy jeszcze w spom nieć o książkach, które były jed n a k dostępne tylko dla pew nej g ru p y w ie rn y c h 5. Obok książek
’ M. A l e k s a n d r o w i c z . D uchow ieństw o parafialne archidiakonatu gnieź
nieńskiego na począ tku X V 1U w ieku . „Roczniki H um anistyczne” 22:1974 z. 4 s.
62-100.
4 Na b ra k ta k ich opracow ań zw raca uw agę W. C zapliński: „Na ten tem at (religijności — M. A.) tru d n o jeszcze coś konkretnego powiedzieć, skoro dotych czas stu d ia poruszały to zagadnienie pow ierzchow nie” (O Polsce siedem nastow iecznej.
P roblem y i spraw y. W arszaw a 1966 s. 57).
* J. B y s t r o ń. D zieje obyczajów w daw n ej Polsce. T. 2. W arszaw a 1969 s. 323.
z b a d a n n a d d z i e j a m i R E L IG IJ N O Ś C I
»--- 9 0 charakterze ściśle dew ocyjnym istn iały rów nież takie, k tó re zajm ując się w prost zagadnieniam i n a tu ry doczesnej zaw ierały tak że nieco w iedzy religijnej, zwłaszcza z zakresu m oralności chrześcijańskiej. Egzem plifikacją może być poczytna Ekonom ika ziem iańska generalna J. K. H au ra 6. Książ ka ta jednak obok praw dziw ych inform acji relig ijn y ch z a w iera rów nież szereg elem entów zabobonnych. W skutek tego m ogła u czytelnika stw a rzać zniekształcony obraz w iary.
Przypuszczać można, iż poziom w iedzy religijnej na naszym teren ie był na ogół niski i raczej m ało zróżnicow any oraz zabarw iony elem entam i zabobonnym i 7.
P rym ityw izm przekonań religijnych, niski poziom ogólnej k u ltu ry 1 upadek gospodarczy w znacznym stopniu przyczyniły się do natężen ia procesów o czary. N ajw iększe nasilenie tego zjaw iska m iało m iejsce, zdaniem • Baranowskiego, n a terenach w łaściw ej W ielkopo lsk i8. Ze względu n a pow ażne zniszczenie ksiąg m iejskich tru d n o ustalić stopień rozpow szechnienia procesów o czary na in teresu jący m nas obszarze. Na teren ach sąsiadujących z archidiakonatem gnieźnieńskim , w diecezji włocławskiej i poznańskiej, procesy o czary m usiały być dość częste, skoro w pierw szym dw udziestoleciu X V III w. w ydano surow e zakazy prow adzenia ich przez sądy świeckie 9. T rudno powiedzieć, jak ta spraw a
8 Zob. Bibliografia literatury polskiej. N ow y K orbut. T. 2. W arszaw a 1964 s. 249.
7 O zniekształceniach przekonań religijnych w ystępujących w niektórych p a rafiach interesującego n as te re n u oraz na obszarze sąsiad u jący m od w schodu z a r chidiakonatem gnieźnieńskim zob. B. B a r a n o w s k i . K u ltu ra ludow a X V II i X V II I w. na ziem iach P olski Środkow ej. Łódź 1971 s. 176-237; zob. ta k że Z. K u
c h o w i c z . O byczaje staropolskie X V I I - X V I I I w iek u . Łódź 1975 s. 99 nn.
Dla p o rów nania m ożna podać, iż w tym sam ym czasie sy tu a c ja w e F ra n c ji w yglądała podobnie. P. T. du Fosse w sw oich M ém oire sur M M de P ort-R oyal (U trecht 1739) pisze: „Został m ianow any w ik ary m w R ouen [...] N auczał tam Ew angelii, k tó ra na onczas była bardzo słabo zn a n a [...]” (cyt. za: G. D u b y , R. M a n d r o u . Historia k u ltu ry fra n c u skiej. W arszaw a 1967 s. 33).
8 Zob. B a r a n o w s k i , jw . s. 243-245; K u c h o w i c z , jw . s. 139.
s K ról A ugust II resk ry p te m z dn. 5 V 1703 r. zabronił sądom św ieckim na teren ie diecezji w łocław skiej rozstrzygać sp raw y o czarostw o bez uprzedniego z b a dania ich przez sąd kościelny. N atom iast synod diecezji poznańskiej z 1720 r. poświęci! jed en p a ra g ra f ”De m aleficiis et in c a n ta to rib u s”, którego pierw sze z d a nie b rzm i: ’’H o rren d u m est au d ire m u ltas quolibet an n o fem in as sine fu n d am en to de veneficiis et m aleficiis accusari [...]” (Synodus dioecesana P osnaniensis [...] 1720.
V arsaviae 1720 k. K 3v-L oraz „A dd itam en ta ad synodum ” K!L2-L2v).
Należy dodać, iż u staw a uchw alona przez sejm polski w 1543 r. p rzek azy w ała spraw y o czary sądom kościelnym . P ry m asi M. P rażm ow ski (1663-1673) i kard . M. Radziejow ski (1687-1705) ogłosili edykty zak azu jące sądom św ieckim w szczy nanie procesów o czary, jeżeli sp ra w a nie została uprzednio zb a d an a przez sąd kościelny. A cta actorum Consistorii G nesnensis 1713-1715 k, 129 (AG A 158a); A cta
10 K S . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z
w yglądała n a tere n ie archidiecezji gnieźnieńskiej. Ani ustaw y synodu archidiecezjalnego z 1720 r., ani p o stu laty duchow ieństw a przedstaw ione tem uż synodow i nie poruszały tego z a g a d n ie n ia 10. Znam y jednak pięć w ypadków posądzeń o czary. Spośród nich tylko jeden był wytoczony w konsysto rzu gnieźnieńskim . W 1713 r. m ieszkankę G niezna Agnieszkę Kozłow ską oskarżono o czarostw o oraz o zbezczeszczenie Najśw. Sakra m en tu podczas o d p u stu w G urow ie. S praw a jednak skończyła się złoże niem przysięgi oczyszczającej przez o sk a rż o n ą 11. Cztery pozostałe w ypad ki procesów, prow adzonych przez w ładze m iejskie, odbyły się n a przed m ieściu G niezna G rzybow ie (1713 r.), w Kiszkowie (1717 r.), Żninie (1718 r.) oraz W ągrow cu (1719 r . ) 12. Dw a pierw sze z nich posiadały o k ru tn y cha rak ter. D nia 18 V I I I 1713 r. w ładze m iejskie G rzybow a uw ięziły B arbarę M łynkow ą. Mimo zakazu ze stro n y konsystorza gnieźnieńskiego, k tó ry do m agał się zbadania spraw y przez kom isję lekarzy, teologów i praw ników , oskarżoną poddano torturo m , jej własność sprzedano, a część uzyskanych stąd pieniędzy przeznaczono n a w ódkę dla to rtu rujących . T rzy dni później wszyscy stanęli przed sądem kościelnym . M łynkow ą uniew inniono, a jej oskarżycieli obłożono ekskom uniką, za zlekcew ażenie zaś sądu duchow ne go oraz okrucieństw o polecono instygatorow i wytoczyć proces w trybunale koronnym . W yrok odczytano w e w szystkich kościołach gnieźnieńskich. W K iszkow ie stan ęły przed sądem m iejskim Jadw iga Jankow ska i wieś niaczka Jad w ig a Potasznicka, zadenuncjow ane przez właścicieli Pomo rzan, m ałżonków Rudnickich. O bydw ie oskarżone poddano torturom , pod czas k tó ry ch Potasznicka zm arła. Zarów no delatorzy jak i władze m iejskie oraz zadający to rtu ry zostali za to surow o u k aran i przez konsystorz gnieźnieński 13.W dwóch pozostałych w ypadkach, gdy w spraw ę wkroczył sąd kościelny, delatorzy w ycofali swe oskarżenie.
T rud no stw ierdzić, co leżało u podstaw ty ch procesów, czy tylko w iara w czary, czy też sp ry tn e i perfid n e jej w ykorzystanie w celu osiągnięcia korzyści m aterialnych. Z drugiej stro ny stanow isko sądu kościelnego,
peł-10 Zob. L iber decanatus G nesnensis Ss. T rinitatis 1686-1893 (A rchiw um K a pitu ły K a te d ra ln e j (dalej cyt. AKap) B 779) k. 20; A cta decanatus Ł eknensis 1689-
1779 (AKap B 781) k. 20v.
11 AG A 158a k. 145v.
12 Tam że k. 129-130v; AG A 160 k. 206v-208; A cta actorum G nesnensis
1718-1721 (AG A 161) k. 65v, 94.
13 Każdego z radnych m iejskich skazano n a 10 m arek grzywny, leżenie k rzy żem podczas sum y n a śro d k u kościoła przez w szystkie niedziele i św ięta całego roku oraz orzeczono niezdolność ”in p e rp e tu u m ” do p row adzenia tego typu spraw ; R udnickich n a zapłacenie łącznie 40 m a re k n a szpital w K iszkow ie w ciągu 2 ty godni, klęczenie podczas sum y n a środku kościoła przez 5 kolejnych niedziel oraz zw rot u k radzionych po zm arłej krow y, pieniędzy i innych rzeczy; to rtu ru jąc y ch zaś ”uti ru d e s p e rso n a s” n a chłostę.
Z B A D A N n a d D Z I E J A M I R E L I G I J N O Ś C I 11
ne rezerw y wobec ty ch spraw , n a pew no w jakim ś sto p n iu ham ow ało rozwój tego zjaw iska.
Należy dodać, że nierozw ażne postępow anie niek tó ry ch plebanów stw arzało dogodne w arun k i do pogłębiania się w ia ry w elem en ty m agicz ne. Przykładem może być p leban w Koninie, ks. Teofil K arśnicki, k tó ry straszył z am bony swoich parafian , „że tylk o im iona w asze podpiszę i pod kielich włożę, to w as diabeł pobierze tak ja k nieboszczyka im ć p an a Go styńskiego i J a n a W alczakowicza” 1!.
Z poziomem w iedzy relig ijnej łączy się do pew nego stopnia znajom ość codziennego pacierza. Nie posiadam y w praw dzie żadnej w zm ianki źródło wej z naszego teren u, m ów iącej w p rost o ignoracji w tej dziedzinie, lecz znam ienny jest fakt, iż synod diecezjalny zw rócił uw agę n a istnienie poważnych zniekształceń tek stó w m odlitew nych, uparcie przekazyw anych z pokolenia n a p o k o le n ie 1S. Bez w ątp ien ia w spólne recyto w anie pod sta wowych m odlitw częściowo likw idow ało te braki. W iadom o jed n a k z p ro tokołów w izytacyjnych, że nie wszyscy plebani to p ra k ty k o w a li16.
Czynnikiem m ogącym pogłębić religijność w iern y ch by ły bractw a. Na terenie archidiakonatu gnieźnieńskiego w in teresu jący m nas okresie istniały 64 tego rodzaju stow arzyszenia w 42 p arafiach (24,7% ogółu p a ra fii)17. Z najdow ały się przew ażnie w p arafiach m iejskich, z k tó rych 75% je posiadało. W śród p arafii w iejskich tylko w 8 w ypad kach m ożna było stw ierdzić istnienie b r a c tw 18. Nie sposób ustalić, w jak im stopniu faktycznie w pływ ały one na kształtow anie m entalności religijnej swoich członków. W ydaje się jednak, że w tej dziedzinie ro li ich przeceniać nie można. Z pow odu b rak u źródeł tru d n o rów nież zbadać, jaki p ro cen t p a
14 AG A 158a k. 428.
15 C onstitutiones synodi archidioecesis G nesnensis [...] 1720. V arsaviae 1720 k. B2v-C.
16 Jeszcze w połow ie X V III w. ludność w iejska pow ażnie przek ręcała słow a w pacierzu codziennym . Zob. H. W y c z a w s k i . Stu d ia nad w e w n ę tr z n y m i d zie ja
m i kościelnym i w . M ałopolsce na sc h yłk u X V I w ieku . „P raw o K anoniczne” 7:1964
nr 3-4 s. 88 ; D. S y n o w i e c . Z ycie religijno-m oralne w diecezji p rze m ysk iej
w X V II- X V I II w. „N asza Przeszłość” 43:1975 s. 87; K u c h o w i c z , jw . s. 100.
17 W św ietle naszych badań w y d ają się przesadne tw ierdzenia, jakoby w k a ż dej niem al p ara fii istn iały w tym czasie b ractw a. Zob. B y s t r o ń, jw . t. 1 s. 303 n. ; B. K u m o r . K ościelne stow arzyszenia św ieckich na ziem iach po lskich w o k re
sie przedrozbiorow ym . „P raw o K anoniczne” 10:1967 n r 1 s. 104. N a niesłuszność
tego typu uogólnień zw raca rów nież uw agę W y c z a w s k i , jw . s. 59; zob. także S. L i t a k. S tru k tu ra i fu n k c je parafii w Polsce. W : Kościół w Polsce. Red. J.
Kłoczowski. T. 2. K raków 1969 s. 450; J. F l a g a . B ractw a religijne w archidia konacie lu b elskim na początku X V II w. (1694). „Roczniki H um anistyczne” 21:1973
z. 2 s. 151-155, 160-168; t e n ż e . C onfréries de l’archidiaconè du L u b lin dans la
seconde m oitié du X V I I I e siècle. W : M iscellanea H istoriae Ecclesiasticae. T. 5. Lo-
,uvain 1974 s. 335-339.
1 2 K s . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z
rafian one obejm ow ały. Można jed n ak przypuszczać, iż były dość popular ne w śród w iern y ch 19. Z achow ana księga żnińskiego b ractw a Im ienia Jezus w skazuje, iż rocznie w stępow ało do tego stow arzyszenia przeciętnie 23 parafian , n a przestrzen i zaś pierw szych 20 la t XV III w. zapisało się do b ractw a łącznie 508 w iernych 20. W ydaje się to liczbą dość pokaźną w po ró w n an iu z cy frą 330 osób, zobow iązanych do kom unii w ielkanocnej w 1712 r. oraz szacunkow ą liczbę m ieszkańców, wynoszącą w ty m czasie ok. 1980 21. N a ogół w stępow ała w iększa liczba kobiet niż mężczyzn. Jak w y n ika z analizy nazw isk, nierzadko zapisyw ały się do bractw a cale rodziny.
P ra k ty k i religijne, aczkolw iek są spraw dzianem żywotności religijnej, to jed n a k w w aru n k ach niskiej k u ltu ry um ysłow ej oraz działania różnych elem entów p rzym usu nie tyle isto tn a jest ich powszechność, ile — mało dla nas u ch w y tne — ich oddziaływ anie n a w ie rn y c h 22. Całość można podzielić n a trz y grupy. P ierw szą stanow iłyby p rak ty k i jednorazow e w ciągu życia, ja k chrzest, bierzm ow anie, ostatnie nam aszczenie; drugą — w ykonyw ane raz w ro k u: spowiedź i kom unia w ielkanocna; trzecią — cotygodniow e: uczestnictw o w niedzielnej m szy i nieszporach, zachowanie odpoczynku niedzielnego i świątecznego, posty i abstynencje. Nie o w szy stkich jed n a k m ożna powiedzieć w oparciu o posiadane źródła. B rak da nych n a te m a t bierzm ow ania, k tó re w ty m czasie było w ogóle mało po p u larn e 23, n astęp n ie postów i absty nen cji oraz korzystania z bogatego za sobu sakram entaliów , do czego tak bardzo wówczas w iernych zachęcano H. C hrzest dzieci odbyw ał się na ogół zgodnie z przepisam i praw a i w y rażanym i przez Kościół katolicki życzeniam i. W żadnej z przejrzanych ksiąg ochrzczonych nie znaleźliśm y w ypadku, by chrzczono dzieci w starszym w ieku. Rzadko w praw dzie zaznaczano w iek dziecka, zwykle używ ano określenia „in fan s”, lecz tam gdzie podaw ano datę urodzenia dow iadujem y się, że przynoszono do ch rztu niem ow lęta dw u- lub trz y dniow e 25. Z reg uły chrzczono dzieci, zgodnie z przepisam i, we w łasnym kościele parafialn y m , chy b a że n a m iejscu nie było proboszcza, wówczas
19 K u m o r , j w. s. 510 n.
20 K sięga bractw a Różańca św iętego w Ż ninie 1663-1859 (AKap B 798a) k. 9-12. 41 AG E 9a k. 251; Z nin. 700 lat dziejów m iasta. Red. J. Topolski. Bydgoszcz 19R5 s. 84.
42 Por. J. K ł o c z o w s k i . Słow o w stępne. „Z nak” 1965 n r 137-138 s. 1397 n. 23 Ś w iadczą o tym zapisy w księgach czynności pontyfikalnych. Zob. Liber
p o ntificalis archiepiscopi Stanislai S ze m b e k 1701-1721. (AKap B78); L ib er seu ca- thalogus ordinatorum et in A lb u m sacrae M ilitiae conscriptorum per Franciscum K ra szk o w sk i 1720-1731 (A K ap B79); por. L i t a k , jw . s. 469.
44 Zob. Epistoła pastoralis [...] Bernardi M aciejow ski [...]. O liw a 1687 k. E2v-E3. 45 A rchiw um p ara fii (dalej cyt. AP) G niezno — św. P io tr i Paw eł. Liber
Z B A D A N N A D D Z I E J A M I R E L I G I J N O Ś C I 13
udaw ano się do sąsiedniej p arafii. Z darzały się też sporadycznie inne w yjątki. Na przykład m ałżeństw o ze wsi Stroszki (diec. poznańska) ochrzci ło sw oje dziecko w e W rześni, dokąd przybyli „pro devotione E xulationis S. Crucis” ; Ja k u b i L udw ika W arzechiew iczow ie z Jan ow ca uczynili to w Gnieźnie, dokąd przybyli na ja rm a rk 26.
A naliza ksiąg zm arłych w skazuje, że sak ram en t ostatniego nam aszcze nia był przez w ierny ch p rzyjm ow any pow szechnie. Bez zaopatrzenia na śm ierć ludzie um ierali w yjątkow o. Na przy k ład w gnieźnieńskiej p arafii Św iętej Trójcy n a 168 zm arłych w latach 1710— 1720 tylko sześciu nie było zaopatrzonych z pow odu niedbalstw a o to c z e n ia 27. Podobnie w yglądała sytuacja w innych przebadanych p a ra f ia c h 28. Te w y stępujące wówczas zaniedbania w ynikały praw dopodobnie z błędnego rozum ienia tego sa kram entu, k tó re spraw iało, że w zyw ano księdza wyłącznife do k o n a ją cych.
P ra k ty k a spowiedzi w ielkanocnej była reg u larn ie odnotow yw ana przez w izytatorów . Należy jed n ak pam iętać, że ich relacje b y ły op arte n a in form acjach udzielanych przez plebanów , k tó rzy z kolei m ogli niekiedy, naw et bez złej woli, rozm ijać się z praw dą. Na przykład pleban w T u rk u tw ierdził, że wszyscy p arafianie zobow iązani do spow iedzi w ielkanocnej odpraw ili ją. W izytator jed nak w to w ątp ił uw ażając, że sam pleban bez pomocy w ikariusza nie mógł w szystkich w y sp o w ia d a ć M. Po w tó re ple bani, którzy nie prow adzili spisu spow iedzi w ielkanocnych, praw dopo dobnie nie byli zbyt dokładnie zo rientow ani w s y tu a c ji30. W reszcie trud no stw ierdzić, jak w yglądała p ra k ty k a spow iedzi w ielkanocnej w p a rafiach pozbaw ionych stałej opieki duszpasterskiej. P rzez p ry zm a t ty ch zastrzeżeń należy zatem patrzeć n a inform acje zaw arte w w izytacjach.
W św ietle protokołów w izytacji archidiakonatu, przeprow adzonej _w latach 1712-1713 przez Kraszkow skiego, w znacznej większości parafii w ierni przystępow ali do spowiedzi w ielkanocnej. Je d y n ie w 6 p a ra fiach m iejskich i 10 w iejskich odnotow ano zaniedbania w tej dziedzi nie 31. N ajbardziej znam iennym w ypadkiem b yła Pakość, gdzie do spo 23 A P W rześnia. L iber baptisatorum 1709-1749 k. 10; AP G niezno — Ś w ięta Trójca. L iber baptisatorum 1688-1738 k. 17, 35v, 57.
27 A P Gniezno — Ś w ięta Trójca. L iber m o rtu o ru m 1686-1741 k.87-95v. 28 A P G niezno — św. M ichał. L iber m o rtu o ru m 1710-1736 k. 190-202; AP Witkowo. L iber m o rtuorum 1711-1779 k. 1-5; A P G ołańcz. L ib er copulatorum et
m ortuorum 1658-1760 k. 93-99v.; A P Trzem eszno, L ib er copulatorum e t m o rtu o ru m 1636-1765 k. 108-119.
28 AG E9a k. 371v. 38 Tam że k. 123, 150v, 409.
31 Były to następujące p arafie m iejsk ie: Kłecko, Pakość, Mogilno, Zagórów , T urek i Brudzew , oraz w iejskie: K ołdrąb, M odłiszewko, S am oklęski, Chom ętowo, Cerekw i ca, P arlin , W yszyna, K ow ale P ańskie, K rólikow o i G rzegorzew . Tam że k. 129, 142, 145v, 205v, 245, 257, 278, 282, 292v, 307, 343v, 371v, 381, 386, 405, 409.
14 K s . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z
w iedzi przystąp ili tylko w ieśniacy w liczbie 162 osób, co faktycznie sta nowiło niew ielką ilo ś ć 32. W pozostałych parafiach te zaniedbania nie m iały ta k m asow ego ch arak teru . W Sam oklęskach nie przystąpiło do spo w iedzi 7 osób, w M ogilnie i M odliszew ku — po 4, w K łecku i P arlinie — po 2, w in n ych po 1 osobie.
Pow ody opuszczenia spow iedzi w ielkanocnej zostały podane w kilku zaledw ie w ypadkach. W iadomo, że dwóch szlachciców z p arafii Kłecko i dw óch in ny ch z C erekw icy nie zadośćuczyniło tem u obowiązkowi ze strachu, w ynikającego z posiadania nieślubnych dzieci. W pięciu innych p arafiach byli to ekskom unikow ani. J a n Jastrzębski z parafii Chom ę- towo oraz J a k u b K oszutski z C erekw icy b y li — jak się w ydaje — oso bam i w ogóle, n iep rak ty k u jący m i. Z nam y jeszcze jeden w ypadek, chrono logicznie nieco w cześniejszy. W 1706 r. pew ien szlachcic z Jarząbkow a oświadczył, że nie p rzystępow ał do spowiedzi wielkanocnej z powodu ogrom nej niechęci do swojego proboszcza 33.
W śród łam iących nakaz spowiedzi w ielkanocnej w ystępow ali przed staw iciele w szystkich trzech gru p społecznych. Na 28 znanych nam w y padków , 15 osób było pochodzenia szlacheckiego, 8 — mieszczańskiego oraz 5 — chłopskiego.
N a te m a t środków przym usu, stosow anych w tej dziedzinie ze strony Kościoła, niew iele m ożna powiedzieć. W izytatorzy bardzo w yjątkow o po lecali proboszczom zmuszać opornych do spowiedzi w ielkanocnej na dro dze sądow ej. W izytujący pod koniec X V II w. Lipski nie uczynił tego ani razu, K raszkow ski zaś zrobił to 2 razy : w stosunku do 4 p arafian z Mo gilna oraz do szlachcica konkubinariusza, k tó ry od 15 la t nie był u spo wiedzi 34. Polecenia te nie zostały jed n ak przez plebanów w ykonane. W aktach k onsystorza gnieźnieńskiego na przestrzeni pierwszego dw u dziestolecia X V III w. spotykam y tylko jed en w ypadek oskarżenia z po w odu łam an ia obow iązku spowiedzi. U czynił to w 1706 r. ks. Ja k u b Ra- doński z Jarząbkow a. W yrok nie b y ł surow y — oskarżonego skazano na odbycie spow iedzi i kupno dw óch świec dla kościoła w Ja rz ą b k o w ie 3S.
32 W protokóle w izytacyjnym zaznaczono: „ P rae ter oppidanos omnes sunt con- fessi” . Dla p o ró w n an ia m ożna podać, że w tym sam ym czasie w M ogilnie w yspo w iadano 854 osoby, w S zubinie — 500 osób oraz w p a ra fii w iejskiej W enecji, po siad ającej ta k ja k P akość 4 w sie — 186 osób. Tam że k. 142, 209v, 292v.
33 „P raesente citato a ffirm an te non expesitam paschalem confessionem coram, p roprio parocho ex nim io odio et aversione affectus ad v en e rab ile m R adoński vice- re g sn te m d ictae ecclesiae paro ch ialis Ja rz ąb k o v ie n sis”. A cta actorum Consistorii
G nesnensis 1703-1706 (AG A153) k. 130v.
34 AG E 9a k. 292, 371v.
35 W yrok brzm iał n astępująco: ”Et reverendissim us dom inus, cum ex iure p aro c h iali p ab u lu m an im ae suum quisquae confessione paschali et perceptione Ss. E u ch a ristia e p erc ip ere te n ea tu r, idq u e sub poenis pro in d e licet iu re m eritas citatus
Z B A D A N N A D D Z I E J A M I R E L I G I J N O Ś C I 15
J a k się w ydaje w oparciu o posiadane m ateriały , w om aw ianym okre sie nie przyw iązyw ano większej w agi do stosow ania środków p rzy m u su i faktycznie do nich się nie uciekano.
J a k przedstaw iała się spraw a spow iedzi częstszych niż raz w roku? Odpowiedź n a to p y tan ie nie jest łatw a, poniew aż inform acje źródłow e na te n tem at są bardzo fragm entaryczne. Posiadam y dane z la t 1714-1720 odnośnie do 24 osób, pochodzących z 4 m iejscow ości: G niezna, K róliko wa, G rzybow a i K łe c k a 3S. W śród n ich b y ła ty lko jed n a kobieta. W iek 22 osób m ieścił się w granicach 24-54 lat, 2 pozostałe to m ężczyzna i kobieta zm arli w starszym w ieku. Pod w zględem społecznym rep rezen tow ali oni w szystkie trz y stany. Ze w zględu n a to, że u ty c h w szystkich osób zaznaczono tylko, kiedy m iała m iejsce o statn ia spowiedź, m ożna jedynie odpowiedzieć na pytanie, czy poza okresem w ielkanocnym spo wiadano się także w innym czasie.
W św ietle posiadanych źródeł okazuje się, że z w y jątk iem jednego mężczyzny, k tó ry w dniu 27 sierpnia oświadczył, że ostatnjo był u spo wiedzi n a W ielkanoc, reszta odpraw iła ją także w in n y m czasie, I ta k 6 osób spowiadało się w uroczystość N arodzenia NMP, 5 — w św ięto N a wiedzenia NMP, po 2 osoby — w odpust „P o rcju n k u li”, W niebow zięcia i Niepokalanego Poczęcia NMP, po jednej osobie — w św ięto M atki Boskiej Szkaplerznej, św. Ariny, św. J a n a Chrzciciela, w N ow y Rok, św. A n to niego i św. M ikołaja. W te ostatnie dw ie uroczystości spow iadali się mężczyźni o im ieniu A ntoni i M ikołaj, czyli praw dopodobnie uczynili to z okazji swoich im ienin. D rugi znam ienny, ry s to dyża ilość spow iedzi w św ięta M atki Bożej, co może świadczyć o kulcie m ary jn y m cech ują cym religijność ty ch osób. W reszcie ch arak tery sty czn y m w ypadkiem było w yznanie 6 parafian z K rólikow a, z k tó ry ch n ik t nie b y ł u spow iedzi w ielkanocnej, natom iast 2 spowiadało się w św ięto N arodzenia NMP, jeden —- w święto N arodzenia NMP, jed en w N iepokalane Poczęcie NMP, oraz jeden — w uroczystość św. M ikołaja. M ożna by więc .w oparciu o ten fak t wnioskować, iż zaniedbanie spowiedzi w ielkanocnej nie zawsze b y ło równoznaczne z unikaniem spowiedzi w ogóle.
Z posiadanych źródeł nie sposób się zorientow ać, n a ile rozpow szech nionym zjaw iskiem było uczęszczanie do spow iedzi poza okresem w iel kanocnym . W ydaje się jednak, iż om ów iona g ru p a ludzi, ze w zględu na różnice w ieku oraz pochodzenia społecznego i terytorialnego, posiada jakąś w artość reprezen tatyw ną.
T rudno stw ierdzić, ile razy przystępow ano do kom unii św. po spow ie ex contem ptu p ro m eru erit poenas ad m itiores decrevit, ąu a te n u s coram parocho vel de eius licentia coram alio in tem pore non fec e rit duos cereos ecclesiae p aro - chiali Jarząbkoviensis in spatio unius sep tim an ae trib u st id q u e sub poenis a rb itriis fac tu ru s”. AG 153 k. 130v.
16 K S . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z
dzi. W ydaje się jednak, że nie robiono tego więcej niż raz, skoro wielu proboszczów przechow yw ało w tab ern ak u lu m tylko po kilka konsekro w anych kom unikantów .
W ypełnienie nakazu przykazania kościelnego o uczestnictw ie w nie dzielnej m szy św. zależało od takich okoliczności, jak odległość od koś cioła, zwłaszcza w w y p ad ku w iernych, którzy m ieszkali na tere n ie poz baw ionym plebana, od przeszkód n a tu ra ln y c h utru d n iający ch dojście do kościoła oraz inny ch u tru d n ień , ja k opieka nad dzieckiem, pilnow anie dom u itp. W iadomo, że n a ogół odległości od kościoła parafialnego nie były zb yt duże, a przeszkody n a tu ra ln e w ystępow ały tylko okresowo 1 w nielicznych w ypadkach. N atom iast trudności w ynikające z b rak u księdza lu b trioski o w łasny dom spraw iały, że pew ien procent w ier n ych nie uczestniczył w m szy niedzielnej.
W izytatorzy arch id iak onatu gnieźnieńskiego odnotow ali zaniedbania w zakresie obow iązku uczestnictw a w m szy niedzielnej. Trudno jednak stw ierdzić, z jak im stopniem sk rupulatności to czynili. W św ietle w izytacji z końca X V II w. i z naszego okresu sy tu acja n a ty m odcinku życia koś cielnego w yglądała dobrze. Lipski w ym ienia tylko 3 parafie (Smogulec, K ędzierzyn, Ryszewko), w k tó ry ch nie wszyscy przychodzili w niedzielę n a m szę ś w ię tą 37. Tę sam ą liczbę, innych jed n ak parafii, podaje Kraszko- w s k i38. W edług jego relacji w W ągrow cu większość ludzi nie uczestniczyła w m szy niedzielnej, n a teren ie p arafii Chom ętow o obowiązek te n był sy stem atycznie łam any przez w łaścicieli wsi G ąbino i ich służbę, w Cerek- w icy nigdy nie chodził do kościoła w spom niany już poprzednio szlachcic Ja k u b K oszutski. Przypuszczać m ożna,' iż podobnych w ypadków było więcej, lecz chyba o n agm innie rozpow szechnionym zjaw isku łam ania tego obow iązku nie m ożna mówić. Je d n ą z w ym ienionych w źródłach przyczyn zaniedbyw ania przez w ielu w iernych m szy niedzielnej były ja rm a rk i raz po raz odbyw ające się w te d n i 39.
Środkam i adm inistracyjnego przym usu, jak się w ydaje, nie posługi w ano się. N aw et w izy tato rzy archid iak on atu w yjątkow o tylko przypom i nali plebanom o możliwości użycia tego sposobu. Lipski uczynił to raz, 36 N a tę g rupę składa się 22 św iadków w ystępujących w 4 procesach oraz 2 zm arłych, których nie zdążono zaopatrzyć n a śm ierć i dlatego podano datę ich osta tn ie j spow iedzi. AG A 158a k. 327-329, 452-456; A 160 k. 24-25, 126-127; AP G niezno — św. M ichał. L ib er m o rtu o ru m k. 200, 202v.
37 AG E 6 k. 49, 380, 435v. 38 AG E 9a k. 180v, 245, 257.
39 W protokółach kongregacji d ek a n atu łekneńskiego czytamy, że ja rm a rk i po w o d u ją; ”quod populus congregatus sacrificiis m issarum adesse non solent et saepissim e so lem n itates eiusdem concione ideo carent, quia d esunt audi-
to res”. A K ap B 781 k. 18v, 20v; AG E 9a k. 358. Zob. także C onstitutiones synodi
Z B A D A N N A D D Z I E J A M I R E L I G I J N O Ś C I 17
polecając plebanow i w Smogulcu, by ostrzegł w iernych, że notorycznie łam iącym nakaz uczestniczenia w m szy niedzielnej zostaną odm ów ione Sakram enty, a nazw iska niepopraw nych przekazane oficjałowi. Podobnie Kraszkow ski nakazał tylko jed nem u plebanow i w W ągrow cu upom nieć parafian, że należy chodzić n a niedzielną m szę pod sankcją k a r p rzew i dzianych przez sta tu ty ce ch o w e 40. W aktach gnieźnieńskiego sądu koś cielnego rów nież nie było w naszym okresie żadnej sp raw y w ytoczonej z powodu łam ania przykazania kościelnego o m szy niedzielnej.
Niewiele inform acji zn ajd ujem y w źródłach n a tem a t uczestnictw a w innych nabożeństw ach odpraw ianych, ja k wiadomo, w n iek tó ry ch p a rafiach w niedziele i święta. W w izytacji K raszkow skiego nie znajd ujem y żadnej w zm ianki n a ten tem at. N atom iast Lipski powiada, że w dwóch parafiach w iejskich (Wąsosze i Strzelce), w ierni „zw ykli uczestniczyć w nabożeństw ach”, a w p arafii m ałom iasteczkow ej — K azim ierzu Bisk. na dodatkow e nabożeństw a przychodziła ty lk o część p a ra fia n określonych m ianem „rudiores”, bardzo rzadko lub nigdy nie uczestniczyli w nich „nobiles” 41.
Na łam anie spoczynku niedzielnego przez w iern y ch duszpasterze nie narzekali. W ydaje się jednak, że n a tę spraw ę patrzono m ało ry g o ry stycznie. Na m arginesie jednego z procesów bow iem zeznano, że m iesz kańcy M odliszewka pracow ali n a polu w niedziele i św ięta, na co pleban tam tejszy w ogóle nie re a g o w a ł42.
Na tem at innych p rak ty k religijn y ch w iernych w oparciu o posia dane źródła praw ie nic nie m ożna powiedzieć. D ysponujem y bow iem ty l ko jedną w zm ianką, m ów iącą o istn ien iu pustelni n a tere n ie parafii Lubstowo. W 1718 r. konsystorz gnieźnieński odebrał ją dotychczaso w em u użytnikow i Sebastianow i i przekazał n iejak iem u K rzysztofow i. Powodem tej decyzji było niem oralne życie S e b a s tia n a 43. Czy istniało więcej podobnych pustelni, nie w ia d o m o 44. Ponadto, jak w skazuje po wyższy przykład, fak t istn ienia erem ów nie w każdym w y p ad k u m ożna interpretow ać jako p rzejaw głębszej religijności.
Ofiarność w iernych jako k ry te riu m religijności w ym aga pew nych w y jaśnień. N iedopuszczalna jest in te rp re ta c ja jednoznaczna. L egaty bo wiem świadczą nie tylko o in dyw idualnej pobożności, lecz rów nież o po
40 AG E 6 k. 435v; E 9a k. 180v. : 41 AG E 6 k. 312v, 341 v, 356v.
42 AG A 158a k. 335.
48 post m onitiones respectu com potationem scan d alo ru m f ra te r S eb astia -mi9 erem ita se inco rrib ilem gessit im m o scan d ala e t d etu rp a tio n e m nom inis e re m i-ta ru m p ro u t testim onium de com poi-tationibus e t de iisdem scandalis p len e obloqua-tu r ”. AG A 161 k. 62.
44 B y s t r o ń , (jw. t. 1 s. 316) pisze: „Nie brakło też pustelników po lasach, przy drogach, zw łaszcza w górach”.
1 8 K S . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z
tędze Kościoła i społecznym u zn an iu w ierzeń religijnych. P onadto n a leży zwrócić uw agę n a to, czy ofiarodaw ca czyni darow iznę w obliczu śm ierci, czy wówczas, gdy m u nie grozi żadne niebezpieczeństwo. W pierw szym w y p a d k u spontaniczność ofiary będzie w ątpliw ą, gdyż nie moż n a w ykluczyć działania takich czynników , jak strach czy n aw et nacisk ze stro n y spow iednika. W drug im nato m iast m ożna przypuszczać istnie nie rozw agi i sw obody decyzji. N astępnie należy wziąć pod uwagę, ile w takiej darow iźnie zaw arte jest bezinteresow ności, a ile chęci kupna zbaw ienia. W reszcie nie bez znaczenia jest zachow anie się spadkobier ców po śm ierci czyniącego zapis: czy cofają go lub stw arzają przeszkody u tru d n ia ją c e jego realizację ls.
M ateriał źródłowy, jak im d ysponujem y n a obecnie interesujący nas tem at, nie je s t obfity. T rudno rów nież stw ierdzić, czy jest on na tyle rep rezen taty w n y , by m ożna bez zastrzeżeń wyciągać w nioski ogólniejszej n atury .
Łącznie znam y 21 w ypadków darow izn na rzecz Kościoła. Wśród nich 17 zapisów zostało uczynionych w testam entach, 4 zaś w czasie, gdy niebezpieczeństw o śm ierci nie istniało. Spośród ty ch ostatnich dwie darow izny sp raw iają w rażenie całkow icie bezinteresow nych. W 1706 r. sołtys wsi K rzyszew o pod G nieznem ofiarow ał na kościół św. M ichała w Gnieździie 20 złotych w ęgierskich w złocie oraz 180 ty nfów 46. Jeszcze w yraźniej w ystępow ała bezinteresow ność w akcie darow izny 200 złp. dla kościoła w Jarząbkow ie, dokonanej w styczniu 1717 r. przez szlachcia M ichała G łuchowskiego, k tó ry ośw iadczył: „jako zawsze nie denegowałem się im ci x. A ndrzejow i Sopolińskiem u plebanow i jarząbskiem u ” 4T. W dw óch pozostałych w ypadkach z la t 1705 i 1713 ofiarodaw cy prze kazując Kościołowi pew ne sum y pieniędzy żądali w zam ian za to od praw ienia określonej liczby m szy św iętych 48. W tego ty p u legatach tkwi, jak się w ydaje, pew n a an tyn o m ia polegająca n a tym , że ofiarodawca, zdradzając cechy kupieckiego podejścia do w łasnego zbawienia, rów no cześnie w y rażał w iarę w skuteczność ofiary m szy św.
W śród zapisów testam entow ych m ożna rozróżnić takie, które nie zo stały zw iązane z żadnym i obowiązkam i, następnie te, k tó re były ofia ram i n a określoną liczbę m szy św., oraz takie, któ re posiadały częściowo cechy pierw szej g ru p y i częściowo drugiej. Pierw sze z nich były prze jaw em w iększej bezinteresow ności, i — przypuszczać m ożna — głębszej 45 Zob. G. Le B r a s . Ż yw otność religijna Kościoła w e Francji. S tu d iu m his
to ryczn e o siłach ż y w o tn y c h chrześcijaństw a. W : L u d zie — W iara — Kościół. A n a lizy socjologiczne. W arszaw a 1966 s. 157-158; por. L i t a k , jw . s. 477-478.
48 A cta actorum Consistorii G nesnensis 1703-1706 (AG A 153) k. 123v. 47 AG A 160 k. 244.
Z B A D A Ń N A D D Z I E J A M I R E L I G I J N O Ś C I 19
w iary niż pozostałe. P rzeznaczone b y ły one na potrzeby ró żnych koś ciołów parafialnych, szpitali i k a p lic 49. Z nam iennym w y daje się fakt, że liczebnie przew yższały one legaty na m sze żałobne.
Wysokość legow anych sum w znacznej m ierze uzależniona była od zamożności ofiarodaw cy. N a przykład jed en ze w spółw łaścicieli Rzgowa, J. Cielecki, zapisał w testam encie sum ę 2400 złp., z k tórej znaczną część przeznaczył na msze św., a resztę na po trzeby różnych kościołów; n a tom iast m ieszkaniec G niezna G ieracki oraz pew ien m ieszkaniec K iszkowa zapisali po 100 złp., a Paw eł O berżysta z M arzenina — tylko 30 złp. na rem ont tam tejszej św iątyni 50.
Wśród spadkobierców zdarzały się w ypadki, że w strzym yw ano prze kazanie legow anych pieniędzy. Znam y co p raw da kilka takich faktów , które trafiły na forum sądowe, ale w y daje się, że istniało ich znacznie więcej, aczkolwiek o natężeniu tego zjaw iska nie m ożna nic powiedzieć. U pór spadkobierców był nieraz ta k duży, że procesow ano się z nim i przez kilka lat. Na przykład od w łaścicieli wsi W ieniec (parafia Mogilno) przez 10 lat nie m ożna było uzyskać sum y 300 złp., zapisanych przez ich rodziców na rem ont kościoła parafialnego w M o g iln ie51. N ieraz w strzy m ywali zapisane kościołowi legaty ludzie nie będący spadkobiercam i. Właściciel Owieczek (parafia Dębnica), S tanisław K ow alew ski, nie chciał przekazać proboszczowi w Dębnicy dwóch wołów, k tó re ofiarow ał pe wien rolnik zm arły podczas z a ra z y 52. Z tych nielicznych faktów , k tó re znamy, w ynika zatem, że w strzym ującym i przekazanie darow izn testa m entow ych byli wyłącznie ludzie pochodzenia szlacheckiego.
M oralność religijna, stanow iąca elem en t składow y oficjalnego m odelu religijności propagow anego w Kościele katolickim , należy do m ało dostęp nych dziedzin dla badań historycznych. M ateriał źródłow y bow iem za w iera inform acje o brakach i nadużyciach, o p rak ty ko w anych zaś cno tach nie wspom ina. Stąd siłą rzeczy będzie trz e b a się ograniczyć do zbadania pew nych zjaw isk negaty w ny ch i ich natężenia. T akie ujęcie umożliwi jednak tylko częściowo zorientow anie się, w jakim stopniu po stępow anie w iernych pokryw ało się z m odelem m oralności chrześcijań skiej 5S.
« Tam że k. 296v-297, 315, 505, 551; A 160 k. 101, 217; A 161, k. 79v; E 9a k. 293. 59 AG A 158a k. 19v, 207v, 375v-379v, 551.
51 AG E 9a k. 293; zob. także A 160 k. 101. 32 AG A 158a k. 20.
58 Na te m at k ryteriów m oralności zob. G. Le B r a s . Etudes de sociologie
religieuse. T. 2: De la m orphologie a la typologie. P a ris 1956 s. 562, 618, 657-659;
t e n ż e . Ż yw otność religijna Kościoła w e F rancji s. 159-174; J. M a j k a . S ocjo
logia religii w ujęciu prof. G. Le Bras a socjologia duszpasterska. „Zeszyty N auko
we K U L” 3:1960 n r 1 s. 101; W. P i w o w a r s k i . M oralność ja k o spra w d zia n ż y
2 0 K S . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z
W św ietle p rzebadanych źródeł najczyściej spotykanym wykrocze niem było łam anie spraw iedliw ości, n ajpo p u larniejszą zaś jego form ą — kradzieże. Ja k w ynika z przekazów źródłowych, najw iększe ich natężenie m iało m iejsce w latach 1708-1712. Praw dopodobnie było to uw arunko w ane tru d n ą sy tu acją gospodarczą oraz panującą wówczas zarazą, która stw arzała szczególnie dogodne okoliczności w skutek zm niejszonej ochro n y m ienia p ry w a tn e g o 54. N iektóre dokonane wówczas rab u n k i m iały c h a ra k te r w prost okrutny . N a przykład w czasie agonii plebana parafii Św iętej T rójcy w Gnieźnie, ks. Ja k u b a Petryckiego, siedm iu m ieszkań ców, w śród k tó ry ch b y ł rów nież burm istrz, w darło się do plebanii i do szczętnie ją okradło, zabierając m eble n aw et z pokoju konającego. Po pogrzebie n ato m iast obrabow ali jeszcze kościół Św iętej T ró jc y 53. Innym przykładem bezwzględności może być niejaki M ichał Rotkowski, k tóry szlachcica Jó zefa Prokobskiego okradł dosłow nie ze w szystkiego 56.
K radzieże określane w teologii m ianem św iętokradztw zasługują na surow szą ocenę, poniew aż zaw ierają w sobie nie tylko zabranie cudzej rzeczy, lecz rów nież naruszenie w szczególniejszy sposób przekonań re ligijnych. Z naszego okresu wiadomo, że próbow ano okraść kościół w Czeszewie, okradziono zaś kościoły w Sokolnikach, Palędziu, Mogilnie, O strow ążu, w G nieźnie kaplicę św. M arty, k a te d rę oraz wyżej wspom n ian y kościół f a r n y 57. Pod zarzutem bliżej nie określonego w źródłach św iętokradztw a stanął przed sądem kościelnym oberżysta gnieźnieński J a n K a p ro w ic z 58. T rudno powiedzieć, czy przytoczone w ypadki w y czerpują w szystkie tego ty p u nadużycia, mimo to w ydaje się, że i tak liczba ich jest dość znaczna.
Z p rzebadanych źródeł w ynika, że kradzieży najczęściej dokonywali ludzie pochodzenia szlacheckiego. B rak poczucia spraw iedliw ości u tej w arstw y społecznej w ystąpi jeszcze w yraźniej, gdy weźm ie się pod uw a gę przyw łaszczenie ziemi kościelnej i nieoddaw anie obowiązkowych św iadczeń na rzecz Kościoła. N astępną grupę stanow ili mieszczanie, n aj rzadziej zaś staw ali przed sądem z pow odu popełnionych nieuczcziwości
54 A cta V. C apituli M etropolitani 1708-1716 (AKap B 30) k. 19, 37v. 55 AG A 154 k. 26; A 157 k. 38v-39.
56 W 1716 r. zanotow ano: ’’Joseph P rokobski, nobilis a quodam M ichaele R ot kow ski conservo suo spoliatus om nibus cum praeciso g u ttu re re n u it nudus ad h ospitale S. S p iritu s G nesnae, ibi 14 dies v iv it [...] obiit 16 m ensis J u lii”. A P G nie zno — Ś w ięta T rójca, L ib er m o rtu o ru m k. 93v.
57 A cta actorum Conśistorii G nesnensis 1707-1711 (AG 154) k. 32v; A cta acto-
ru m C onsistorii G nesnensis 1712 (AG 155) k. 32v-34; A cta actorum Consistorii G nes nensis 1711-1712 (AG 157) k. 38v-39; AG 158a k. 37, 463v; A 160 k. 39-41, 286-288; E
9a k. 2.35; A K ap B 30 k. 37v.
58 Protocollon actorum collegii vieariorum ecclesiae m etropolitanae Gnesnensis
Z B A D A Ń N A D D Z I E J A M I R E L I G I J N O Ś C I 21
c h ło p i59. Gdy idzie jednak o tych ostatnich, to m ożna przypuszczać, że w w ielu w ypadkach karano ich „ p ry w a tn ie ”, poza sądem .
Z opisów kradzieży w nioskować m ożna o pew nym zdziczeniu obycza jów, którego jaskraw ym przejaw em były rozboje, szczególnie liczne w Wielkopolsce po 1710 r.60 W m ateriałach, k tó ry m i dysponujem y, zapisano jeden taki fakt. W okolicach G niezna grasow ało w 1714 r. dw óch szlach ciców S tanisław Paw łow ski i Tomicki, k tórzy ukradzione rzeczy skła dali w kościele w S tarym M ieście (diec. p o z n a ń sk a )61. Obok rozbojów w ystępow ały w naszym okresie rów nież najazdy, k tó re łączyły w sobie kradzież, okrucieństw o, m ordy i św iętokradztw o. W 1710 r. właściciel wsi Popowo, P io tr Wolski, najechał razem z g ru p ą żołnierzy wieś .Św iąt niki. Dobra kościelne spustoszyli, zabrali w szystkie zapasy żywności, zde w astowali plebanię, m ieszkańców wsi okradli. W olski zabił jakiegoś chło pa, a plebanowi, pro testu jącem u przeciw ty m gwałtom , oblał tw arz pi wem i zranił praw ą r ę k ę 62. In n y opis n ajazdu pochodzi z 1716 r. P e w ien kupiec ze wsi Nicponie (diec. włocławskia), G odfryd Reim benback, najechał nocą w raz z 30 „tow arzyszam i” na plebanię w Palędziu. W śród nich był rów nież — co w ydaje się n a d e r znam ienne — dzierżaw ca wsi Duszno, należącej do kap itu ły gnieźnieńskiej. W yłam aw szy b ram ę fol warczną, w padli n a podwórze z tak im w rzaskiem , że pleban m yślał, iż są to w ojska rosyjskie, kręcące się w ty m czasie po okolicy. N astępnie włam ali się na plebanię, zażądali od przerażonego p leb an a żywności, wódki i piwa, po czym zaczęli kraść, co w ręk ę wpadło. W końcu kazali otworzyć kościół, co przerażony pleban uczynił bez słowa protestu. T utaj bez najm niejszego szacunku dla świętości m iejsca, krzycząc, k rad li z za k rystii wszystko, co m ożna było zabrać 63.
Należy jeszcze w spom nieć o pew nych p rzejaw ach okrucieństw a, k tó re mogliśmy dostrzec u ludzi przeprow adzających procesy o czary oraz podejm ujących się przeprow adzania t o r t u r 64, Z nam y jeszcze jed en w y
59 Na 45 znanych w ypadków kradzieży, dokonało jej in dyw idualnie lub zbio rowo 28 szlachciców, 19 m ieszczan oraz 3 chłopów.
60 Świadczy o tym postulat szlachty w ielkopolskiej zeb ran ej w 1714 r. n a se j m iku w Środzie: „A że zagęściły się w w ojew ództw ach naszych ta k w iele rozbojów zaczym zalecam y to im ci p an u R ezydentow i u im ci p an a G en erała będącem u, aby upraszał im ci o takow ych h u łta jó w chw y tan ie i do grodów o d d aw a n ie”. Varia,
Copia laudi Sredensis sub die 12 m ensis M artii anno 1714. A 1, n r 5, k. 1.
61 AG A 158a k. 357-370. 62 AG A 154 k. 45.
63 AG A 160 k. 39-41, 286-288.
84 W statu tach synodu poznańskiego zn ajdujem y n astępujący opis to rtu r: ” [...] in dołia łigatis post terg u m m anibus e t oculis, modo crudo e t duro, im poni, dein an to rtu ra s d estin ari e t trib u s diebus m a n u carnificis, p e r trin o s q u a lib e t die trac tu s, to rqueri igneque a d u ri; post qu am lib et to rtu ra m sine u lla refocillatione e t d isc ra t- ione ite ru m in eandem dolia, sim iliter, ligatis m anibus, ac oculis, reim poni, ac ita
22 K S . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z
padek z tej dziedziny. M ianowicie K on stan tyn Kęsinowski, właściciel Nowej Wsi, fałszyw ie poinform ow any o kradzieży dokonanej przez pod danych, bez żadnego dochodzenia poddał ich to rtu ro m 6S.
Często n a k a rta ch sądu kościelnego pojaw iały się spraw y o pobicie, aczkolwiek nie były one tak liczne jak kradzieże. Pobicia m iały różne powody, różny c h a ra k te r i różne skutki. Na przykład pew ien m ieszka niec G niezna, W olniak, p oturbow ał żonę oberżysty tylko za to, że żądała od niego zapłaty za piw o 66. Znacznie pow ażniejszy c h a ra k te r m iało po bicie chłopa ze w si Dębnica, W alentego Łotysa, którego m ieszkający w tej samej wsi szlachcic A ndrzej C hum ański tak dotkliw ie bił kijem po tw a rzy, że tam te n niem al u tra c ił w z r o k 87. W niejednym w ypadku naw et m iejsca sakralne nie stanow iły żadnej przeszkody. K ilku szlachciców pobiło m ieszkańca Cierpięg, S ebastiana Taczkowicza, na cm entarzu p a rafialn y m św. W aw rzyńca w G n ie ź n ie 68. W 1714 r. stan ął przed sądem duchow nym syn w łaściciela Skiereszew a (pod Gnieznem ) K acper Sw ier- czyński, k tó ry — jak to określono w akcie oskarżenia — przelał krew w kościele św. K rzyża w K łecku 69.
O kazją do rozm aitego ty p u aw an tu r, a n aw et zabójstw, były targi i jarm ark i. P rzyk ładem może być zachow anie się M ichała Głuskiego, właściciela m iasteczka Ż erniki, k tó ry n a targ u w Janow cu u kradł 2 woły, wszczął w m ieście tu m u lt i jakiem uś chłopu pow yrzucał z wozu wszy stkie przyw iezione n a sprzedaż rzeczy 70. W G nieźnie z tej sam ej okazji pobito bez pow odu ucznia szkoły k ated raln ej 71. Te jarm arczne aw antury kończyły się nieraz śm iercią 72.
om ni g enere m iseriaru m enorm ibusque m ortificationum ex co g itataru m m odis con- sum i e t ta n d em cru d e lite r com buri; p lurim os etiam p er ex to rsiv as com plicitatis provocationes diffam ari, ac p e r consequens in fin itis dissensionibus et persecutionibus ex p o n i; u nde non solum C h ristian a C h a ritas m in u itu r et odia crescunt Ín te r'v iv o s, sed m o rtu o ru m sanguis v iv n d icatam cla m a t”. S ynodus dioecesana Posnaniensis [...]
1720 k. K3v-K4.
65 AG A 157 k. 39v. 66 AG A 161 k. 195v. 87 AG A 158a k. 22v.
08 AG A 154 k. 65v. Podobny w ypadek m iał rów nież m iejsce w Jarząbkow ie w 1708 r., gdzie szlachcic S iefan P łaczkow ski pobił n a cm entarzu przykościelnym nie tylko Żydów, ale broniącego ich m iejscow ego plebana. Tam że k. 23v-24.
69 AG A 158a k. 223. 70 AG A 161 k. 151.
71 Opis tego w ydarzenia brzm i następująco: ” [...] tem pore n u ndinarum post festu m s. A n d reae a g ita ta ru m esse illa ta quem n u lla d ata occasione nisi circa exactio n em solitae co n trib u tio n ib u s a Ju d e is dicti p erc u sseru n t co nvaberarunt, ob- san q u in o laru m , h um i p ro ste rn e ru n t lu toque a b u n d a n ti in m a rse ru n t [...]”. Tamże k. 127v.
Z B A D A N N A D D Z I E J A M I R E L I G I J N O Ś C I 23
O zabójstw ach słyszym y dosyć rzadko. Poza w yżej przytoczonym i, znam y jeszcze dw a inne, k tó re b yły efektem b ójek 73. W oparciu o p rz e j rzane księgi zm arłych, w któ ry ch notow ano przyczynę śm ierci, m ożna wnioskować, że niew iele więcej ich m iało m iejsce. N iem niej fa k t istnie nia zabójstw i ich okoliczności św iadczą nie tylko o aw an turniczym usposobieniu niektórych jednostek, lecz rów nież o pow ażnych brak ach m oralnych. N iewykluczone, iż w iele ty ch krzyw d w yrządzano pod w p ły wem alkoholu, aczkolwiek nie posiadam y n a to żadnego dowodu.
Należy zwrócić uwagę, że podobnie ja k w w y padku kradzieży, pod m iotam i om ówionych przed chw ilą nadużyć byli rów nież przew ażnie ludzie pochodzenia szlacheckiego.
W zakresie obyczajów rodzinnych trz e b a wziąć pod uw agę tak ie za gadnienia, jak trw ałość m ałżeństw , przejaw y ich rozpadu oraz w zajem ny szacunek i miłość w rodzinie. O pracow anie tej p ro bleńiatyk i będzie jed nak m ożliwe tylko w tak im stopniu, w jakim pozw ala n a to m ateriał źródłowy, k tó ry jest n a tyle skrom ny, że w ydaje się, iż w yciąganie ogól niejszych w niosków m usi być bardzo ostrożne.
W śród przyczyn zaw ierania m ałżeństw w ystępow ały takie, k tó re z gó ry przesądzały o jego nietrw ałości. Należały do nich przym us w y w arty przez rodziców, k rew n y ch lub n aw et w łaścicieli wsi, chęć pow iększenia m ajątku przew ażnie ze stron y rodziców i lekkom yślność 74. P rzy m u s ro dziców m iał różne form y: od bardzo łagodnych, jak płacz i straszenie, aż po bicie córek. Na przykład m atk a T eresy Słupskiej, chcąc w ym usić zgodę n a zaw arcie m ałżeństw a przez 13-letnią córkę, biła ją kańczu giem 7S. N ieraz k rew n i ingerow ali w te spraw y, posługując się in try g am i i groźbami. W łaścicielka K rólikow a, Rosnowska, zaprosiła sw oją k rew n ą K onstancję Dokowską do siebie. T utaj zaczęła ją nam aw iać do zaw arcia m ałżeństw a z Józefem Rosnowskim . Dokow ska jed n ak nie w y raziła zgo dy; rów nież jej m atka, poinform ow ana o ty m listow nie, sprzeciw iła się tem u m ałżeństw u. Rosnow ska jed n ak te n list zniszczyła, „po czym imci pani ciotka solicytow ała i przym uszała ak to rk ę grożąc jej rózgam i i k ań czugam i biciem ”. W efekcie m ałżeństw o zostało zaw arte 76.
generosus Josephus Leszczycki a quodam nobili dieto Zuchow ski [...]”. A P G niez no — Ś w ięta Trójca. L iber m o rtu o ru m k. 93v-94.
73 Tam że k. 93; A P W ągrowiec. L iber copulatorum e t m o rtu o ru m k. 126v. 74 Zob. AG A 154 k. 60v; A 158a k. 272-276v, 541; A 160 k. 22-25.
75 ” [...] m a ter non obstante reclam atione filiae suae nom ine T heresiae citatae, eandem ad m atrim o n iu m m inis e t v erb e rib u s atrociesim i coegit, eam que flagris v erb e ra v it veru q u e im m iserico rd iter p u p u g it p ro u t a p p a re n t hucusque si gna in cor pora m anus sin istrae”. Z eznanie uczynione 17 la t po ślubie. A G A 158a k, 341.
24 K S . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z
Z nam y rów nież jed en w ypad ek przym usu zaw arcia m ałżeństw a w y w artego przez w łaściciela w si n a swoich poddanych 71.
W ypada jeszcze w spom nieć, że niek tó re m ałżeństw a były zaw ierane dość lekkom yślnie. P rzykładem — może nieco jaskraw ym — był w y padek, jak i zdarzył się w 1713 r. w Łopiennie. P rzyjeżdżał tam z pro w iantem dla w ojsk rosyjskich 70-letni sołtys z Gorzyc, Franciszek Śnia decki. W Łopiennie zatrzym y w ał się u Mieleszewiczów, którzy posiadali młodą, lecz zaręczoną już z kim ś córkę. Śniadecki bez w zględu na to postanow ił się z n ią ożenić. Po p ijan em u przyobiecał n a piśm ie Miele- szewiczowi, że jego córce zapisze w szystkie sw oje dobra w Gorzycach i Żninie. Po kilkugodzinnym pijań stw ie późną nocą, mimo protestów pan n y m łodej, zaw arto ślub. N astępnego dnia Śniadecki, gdy otrzeźwiał, opuścił Łopienno, a o zejściu się z żoną w ogóle nie chciał słyszeć 78.
W naszym okresie w ypadki rozpadających się m ałżeństw w ystępo w ały n a p rzestrzeni la t 1710-1720. Było ich łącznie 22 7<l. W śród nich 8 sp raw w niesiono o uniew ażnienie m ałżeństw a, 2 — o uzyskanie se paracji, 7 — przeciw sam ow olnie dokonanej separacji oraz 5 — przeciw bigam istom .
W p rzek ro ju społecznym dotyczyły te sp raw y 17 m ałżeństw szlachec kich, 3 m ieszczańskich oraz 2 chłopskich. Znam ienne jest również, iż sp raw y do sądu w nosiły niem al w yłącznie kobiety. Ja k się okazuje, do konyw ały n a w e t n a w łasną ręk ę separacji.
S ta ra n ia o uniew ażnienie m ałżeństw a, separację lub odejście od męża uzasadniano zw ykle kilkom a powodam i. W pierw szym w ypadku poda w ano n astęp u jące uzasadnienia:
1. przym us 2. strach
3. b rak zgody (consensus) 4. im potencja m ęża
5. „ ra tu m non co nsum m atum ” 6. w iarołom stw o m ęża
77 Tam że k. 192-193.
78 T ak podobno m iał się skarżyć znajom ym : „Com ja po p ijanem u uczynił, bo ta p a n n a będąc m łoda w dom u p ań sk im w ychow ana, nie w iem n a co, by mi się zdała, bo tylko w łóżku będzie leżała, stro iła się, dobrze żyć będzie chciała, robić m ało albo nic; i to przydał, żem ją nie dla siebie, ale m łodych pojął, osobliwie żołnierze obaczyw szy ją m łodą, będą się jej zalecać i może z nim i niecnoty pło dzić”. Tam że k. 272-276 n.
79 ĄG A 154 k. 60v, 61; A 158a k. 192-193, 232, 252, 271, 272-276v, 320-321v, 337-338v, 340v-343, 368, 380v-385, 391, 401, 410v, 413, 424, 461, 518, 521-523, 539-540, 556, 559; A 160 k. 2, 6, 17v, 22-25, 215, 232, 279-280, 285, 312; A 161 k. 41, 85, 94, 113v, 115v, 168. — 3 razy — - 2 ” — 1 ” — 1 ” \ — 1 ” — 1 ”
Z B A D A N N A D D Z I E J A M I R E L I G I J N O Ś C I 25
7. kradzież m ienia żony
8. istnienie przeszkód zryw ających
— 1 ”
— 1 ”
Próby uzyskania separacji m otyw ow ano podobnie: 1. przym us
2. strach 3. brak zgody
4. w iarołom stw o męża 5. znęcanie się nad żoną 6. zniszczenie m ajątk u żony
— 2
— 1
2 razy 2 ”
Jako podstaw y sam ow olnie przeprow adzonej separacji podaw ano:
Sam przegląd przyczyn rozpadu m ałżeństw budzi pew ne podejrzenia. W ydaje się, iż podaw ano je w tak im ujęciu głów nie ze w zględów fo r m alnych. W rzeczywistości bowiem nieraz k ry ły się za nim i in n e po wody. Przykładem może być prośba T eresy Słupskiej o uniew ażnienie m ałżeństw a z pow odu w yw artego na niej przym usu, b ra k u konsum acji m ałżeństw a oraz k o nku b in atu męża. W trakcie procesu zaś okazało się, że jej mąż po ślubie zniknął. Szukała go po Polsce przez 6 lat, a n a stę p nie wyszła po raz drugi za mąż. Tym czasem po n astęp ny ch 6 latach Grzegorz Słupski wrócił. Wówczas T eresa w y stąp iła do sądu o uniew aż nienie pierwszego m a łż e ń stw a 80. Jeszcze bardziej c h a ra k te ry sty c z n y był inny w ypadek. 28 1 1715 r. A nna z K ęsickich D rozdow ska w niosła do sądu spraw ę o uniew ażnienie jej m ałżeństw a z pow odu przym usu, strachu przed bólem, brak u konsensu oraz im potencji męża. Tym czasem w iado mo, że Drozdowski m iał z kim ś in n y m nieślubne dziecko, Drozdow ska zaś przez szereg lat żyła z w łaścicielem Ś w iniarek G aszyńskim , k tó ry naw et z tego pow odu b ył w lipcu 1714 r. u k a ra n y przez konsystorz g n ieźn ień sk i81.
Nie ulega w ątpliw ości, że niezależnie od oficjalnie podanych pow odów nieważności, w szystkie te m ałżeństw a były już od w ew n ątrz rozbite.
Jeszcze w yraźniej w ystępow ał rozpad m ałżeństw a tam , gdzie starano 80 AG A 158a k. 340-343.
81 Tam że k. 298, 391, 401, 410v, 424v, 461, 541, 556; A 160 k. 100v; E 9a k. 129. 1. wiarołom ostwo męża
2. konkubinat męża 3. kradzież m ienia żony
4. brak kom petentnego proboszcza przy ślubie 5. próba otrucia żony
— 2 razy
— 1 ”
— 1 ”
— 1 ”