• Nie Znaleziono Wyników

View of Z badań nad dziejami religijności wiernych na przykładzie archidiakonatu gnieźnieńskiego w początkach XVIII wieku

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Z badań nad dziejami religijności wiernych na przykładzie archidiakonatu gnieźnieńskiego w początkach XVIII wieku"

Copied!
30
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N I K I H U M A N I S T Y C Z N E T o m X X I V , z e s z y t 2 — 1976

KS. M ARIAN ALEKSANDROW ICZ

Z BADAŃ NAD DZIEJA M I R ELIG IJN O ŚC I W IERNYCH NA PRZYKŁADZIE ARCHIDIAKONATU G N IEŹNIEŃSKIEGO

W POCZĄTKACH X V III W IEKU

Religię jako relację człow ieka do Boga m ożna potraktow ać w podw ójny sposób: przedm iotow o i podmiotowo. W pierw szym znaczeniu obejm uje ona cztery elem enty k o n sty tu ty w n e: 1. w spólne dziedzictw o p raw d w iary dotyczących rzeczyw istości tran scen d en tn ej; 2. k ult, poprzez k tó ry w ierzą­ cy okazują sw oją zależność i cześć wobec Boga; 3. zasady m oralne, norm ujące postępow anie wierzącego; 4. zew nętrzną organizację, k tó ra re ­ guluje w ew n ętrzne życie g rupy religijnej. W znaczeniu podm iotow ym religia polega n a świadomej zależności człow ieka od Boga, skonkretyzo­ w anej zasadniczo w jego sto sun k u ; do w yżej w ym ienionych elem entów . Ten skonkretyzow any stosunek człow ieka do. Boga w yraża się w jego przeżyciach i zew nętrznych zachow aniach,-skradających się na zjaw iskow ą stronę religii, czyli tzw. religijność 1, _

W podjętej próbie przebadania religijności w iern ych zam ieszkujących tere n archidiakonatu gnieźnieńskiego w początkach X V III stulecia zostaną zatem uw zględnione następujące elem en ty : w iedza i przek on ania religijne, p rak ty k i religijne, m oralność relig ijn a oraz stosunek w ierny ch do Kościoła i jego oficjalnych przedstaw icieli — duchow ieństw a.

Bazę m ateriałow ą stanow ią niektóre g ru p y źródeł rękopiśm iennych przechow yw anych w A rchiw um A rchidiecezjalnym w Gnieźnie. W p ierw ­ szym rzędzie n a uw agę zasługują księgi w pisów czynności gnieźnieńskiego konsystorza generalnego!^ zwane A cta actorum . W ykorzystane zostały w olum iny z lat 1700-1720. W artość m ateriałow a poszczególnych tom ów jest różna z uw agi n a bardzo różne sposoby dokonyw ania wpisów, k tó re niekiedy są tak lapidarne, że nie m ożna dom yśleć się isto ty rzeczy. Szcze­ gólnie cenne okazały się natom iast te w olum iny, k tó re zaw ierają w pisy in extenso zeznań św iadków w ystęp ujący ch w procesach. Ogólnie m ożna

1 Należy nadm ienić, że zjaw isko relig ijn e nie w yczerpuje całego zakresu po­ jęcia religii. Obok stro n y zjaw iskow ej w religii m ożna w yróżnić jeszcze drugi, niezjaw iskow y aspekt, obejm ujący całą dziedzinę duchow ego o d działyw ania Boga na człow ieka przez łaskę. T en o statn i w pływ je st je d n a k nieuchw ytny.

(2)

6 K S . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z

powiedzieć, że w A cta actorum zn ajd uje się stosunkow o dużo m ateriału rzucającego św iatło n a p rak ty k i religijne oraz różne dziedziny życia oby­ czajowego w iernych.

Księgi protokołów w izy tacy jny ch i dekretów reform acyjnych archidia­ k o n a tu gnieźnieńskiego z lat 1696-1699 oraz 1712-1713 pozw alają co p raw d a zorientow ać się w stru k tu rz e tery to rialn ej i organizacyjnej arch i­ diakonatu, liczbie duchow ieństw a, częściowo jego pracy, lecz posiadają stosunkow o m ało d anych n a tem a t życia religijnego w iernych. Najczęściej odnotow ują zaniedbania obowiązkowych p rak ty k religijnych lub jaw ne nadużycia m oralne. W iadomości te w izy tato r uzyskiw ał jed nak od plebana lub w iern y ch i dlatego nie m ożna w ykluczyć zatajenia lub zniekształcenia praw dy, nieraz n a pew no w sposób niezaw iniony. O bserw acje zaś samego w izy tato ra nie m ogły być zbyt w nikliw e, choćby z uw agi n a to, że w ciągu jednego d n ia w izytow ał nieraz 2-3 parafie.

N astęp n a gru p a p rzebadanych źródeł to księgi m etrykalne chrztów, ślubów ' i pogrzebów . P o zw alają one n a ustalenie w ieku ochrzczonych dzieci oraz powszechność przy jm o w ania sak ram en tu chorych przez w ie r­ nych, liczba zaś n ieślubnych dzieci i notow ane niekiedy przyczyny śmierci rzucają pew ne św iatło n a dziedzinę m oralności chrześcijańskiej.

N iew iele m ateriałów źródłow ych zachowało się n a tem a t b ractw reli­ gijnych. D ostępne 3 księgi brackie z naszego okresu zaw ierają tylko spisy członków. U m ożliw iają zatem jed y nie zorientow anie się, jaki był rocz­ ny n ap ły w kandydatów , ich płeć i pochodzenie społeczne.

In n e w ykorzy stan e m ateriały źródłowe, jak protokóły posiedzeń ka­ p itu ły k a te d raln e j i kolegium w ikariuszy k atedralnych, księga czynności p o nty fik aln ych abpa S tanisław a Szem beka i bpa Franciszka Kraszkow - skiego oraz protokóły konferen cji dekanalnych, tylko w nikłym stopniu in fo rm u ją n a tem a t nas interesujący.

Terenem , stanow iącym przedm iot naszych badań, jest archidiakonat gnieźnieński, k tó ry n a początku X V III w. obejm ow ał tery to riu m zakreślo­ ne granicam i w yznaczonym i w 1512 r. przez abpa J. Łaskiego i stanow ił

1/5 całego obszaru rozległej, daw nej archidiecezji gnieźnieńskiej. Należały do niego, z niew ielkim i w yjątkam i, wschodnie, rów ninne teren y tzw. ścisłej W ielkopolski. Pod w zględem gospodarczym tery to riu m to miało ch a ra k te r rolniczy. Istniejący w m iastach przem ysł cechow y znajdow ał się w ty m czasie w stanie upadku, co z kolei spraw iało, że w iele m ałych m iasteczek zm ieniło się fakty czn ie w osiedla rolnicze. A rchidiakonat gnie­ źnieński obejm ow ał swoimi granicam i 43 m iasta i m iasteczka. Były to w przew ażającej liczbie ośrodki niew ielkie. Na początku X V III w. wiele z nich zostało pow ażnie zniszczonych i w yludnionych w skutek działań wo­ jennych, grabieży w ojsk oraz panu jącej zarazy. Gęstość zaludnienia tego te re n u oblicza się szacunkow o n a 19,5 osób na km® w 1700 r. oraz 17 osób

(3)

Z B A D A I ? N A D D Z I E J A M I R E L I G I J N O Ś C I 7

na km 2 w latach 1710-1720. O bszar archidiakonatu, obejm ujący ok. 7800 km 2, zam ieszkiw ałoby zatem przypuszczalnie od ok. 152 tys. do 132 tys. ludności.

Do sw oistych cech s tru k tu ry społecznej tego te re n u należy zaliczyć w obrębie klasy szlacheckiej dom inację średniej szlachty, n astęp n ie — wysoki odsetek ludności m iejskiej, a w śród ludności w iejskiej znaczny procent chłopów w olnych. Ludność zam ieszkująca te n te re n b y ła niem al wyłącznie polska i katolicka. Je d y n ie w jego zachodniej części m ożna było spotkać nieliczne skupiska osadników niem ieckich i niew ielkie grupy, często tylko pojedyncze rodziny, innow ierców (lu teran i kalw inów ) za­ równo polskiego, ja k i niem ieckiego pochodzenia. W kilku m iasteczkach w ystępow ała rów nież ludność żydowska. N ie było jej jed n a k wiele. Na terenie archidiakonatu gnieźnieńskiego m ieszkało, w edług w ykazu p o d at­ kowego z 1675 r., tylko ok. 200 rodzin żydowskich.

A rchidiakonat gnieźnieński podzielony b y ł n a 8 dek an ató w i 170 p a­ rafii (przed 1721 r.). Należał on do ty ch teren ó w R zeczypospolitej, któ re

posiadały najgęstszą sieć parafialną, p rzeciętn a bow iem w ielkość okręgu parafialnego w ynosiła ok. 46 km 2. Ilość osad w granicach poszczególnych parafii w ahała się od 1 do 33. N iew ielką g ru pę stanow iły p a ra fie obej­ m ujące ponad 10 osiedli; tylko 9 p a ra fii zam ykało się w obrębie 1 m iej­ scowości. 58% w szystkich p arafii posiadało 3-7 osad. Odległości wsi od kościoła parafialnego na ogół nie b y ły w ielkie, z w y jątk iem 8 parafii o dość nieregularnych kształtach, w któ ry ch osady b y ły oddalone od 1,5 do 13 km. Zdecydow ana większość (74% całości) posiadała osiedla po­ łożone w prom ieniu nie przekraczającym 6 km. Przeszkody n atu raln e, utru dn iające dostęp do kościoła parafialnego, w ystępow ały tylk o w 10 w ypadkach, i to jedynie w okresie roztopów w iosennych 2. Z p u n k tu w i­ dzenia możliwości oddziaływ ania duszpasterskiego s tru k tu rę tery to rialn ą archidiakonatu gnieźnieńskiego należy zatem ocenić pozytyw nie.

Liczba kapłanów p racujących w duszp asterstw ie n a om aw ianym te re ­ nie w ahała się od 224 w 1700 r. do ok. 170 w 1720 r. P rzy jm u jąc szacun­ kowe obliczenia gęstości zaludnienia n a tere n ie ścisłej W ielkopolski, p rzy ­ 2 J. K o r y t k o w s k i . A rcy b isk u p i gnieźnieńscy. T. 1. P oznań 1888 s. 35;

Dzieje W ielkopolski. Red. J. Topolski. T. 1. P oznań 1969 s. 3, 27, 488, 490-491, 716-723,

725-727, 944; K ościół w Polsce. Red. J. K łoczow ski. T. 1. K ra k ó w 1966 (m apa: E. W i ś n i o w s k i . Sieć parafialna w archidiecezji g n ie źn ie ń skie j (bez archidiakonatu

kam ieńskiego) na p oczątku X V I w .; V isitatio [...] ecclesiarum ac cleri to tiu s archi- diaconatus G nesnensis [...] per V in c en tiu m a S eve [...] 1608 (A rch iw u m K onsystorza

G nieźnieńskiego (dalej cyt. AG) E 40); V isitatio [...] archidiaconatus G nesnensis [...]

per Stanislaum L ip sk i [...] 1696-1699; (AG E 6); L ib er visitationis generalis totius

archidiaconatus G nesnensis per [...] F ranciscum K ra szk o w sk i [...] 1712-1713 (AG

(4)

8 K S . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z

padałoby zatem n a jednego księdza ok. 660 w iernych w 1700 r. i ok. 800 w iern y ch w lata ch 1710-1720.

Ilość p arafii w aku jących w ynosiła n a początku badanego okresu 24, p rzy końcu — 36. D ecydow ał o ty m nie tylko b ra k księży, lecz rów nież zb yt niskie uposażenie ben eficju m lu b niem al całkow ity jego brak.

P ra ca d uszpasterska duchow ieństw a om aw ianego tere n u budzi poważne zastrzeżenia. W praw dzie niedzielną m szę odpraw iali wszyscy plebani, ale kazanie podczas niej głosiło tylko 69% zawsze, a 6,3% — bardzo rzadko. K atechizacji w iern y ch nie prow adziło w ogóle 41% w szystkich plebanów. O dpraw ianie dodatkow ych nabożeństw (np. nieszpór) w niedziele i święta należało w om aw ianym okresie do w yjątkó w 3.

N a zakończenie ty c h uw ag w stępnych w y pada jeszcze w yraźnie za­ znaczyć, że w yczerpujące opracow anie w spom nianych powyżej zagadnień jest niem ożliw e. P rzebadan e bow iem źródła dostarczają m ateriału tylko do n iek tó ry ch problem ów . P o nad to większość ty ch przekazów zawiera inform acje o b rak ach i zaniedbaniach w interesującej nas dziedzinie, m ało zaś jest m ate ria łu pozytyw nego. W reszcie, m erytoryczna szczupłość bazy źródłow ej spraw ia, że często nie wiadomo, czy u trw alone na piśmie pojedyncze lu b rzadko zdarzające się fa k ty są św iadectw em pew nych ogólniejszych zjaw isk, czy też sporadycznym i odchyleniam i od zasad po­ stępow ania ogółu społeczeństw a. B rak zaś analogicznych opracowań, o p artych na g ru n to w n y ch badaniach, uniem ożliw ia posłużenie się m etodą p o ró w n a w c z ą 4. W tej sy tu acji poniżej przedstaw iony obraz zachowań relig ijno -m o ralny ch w ierny ch w w ielu w ypadkach będzie m iał c h arak ter w yłącznie roboczych sform ułow ań.

Poziom w iedzy religijn ej je s t zagadnieniem bardzo tru d n y m do prze­ b adania z pow odu niem al całkow itego b ra k u źródeł. Bez w ątpienia, wiadom ości kształtu jące przek o n ania religijne w iern i czerpali z ustnych tra d y c ji p rzekazyw anych przez otoczenie, kazań, katechizacji, pouczeń z okazji spow iedzi i n a u k przedm ałżeńskich. O n iek tó ry ch z tych elem en­ tów nic pow iedzieć nie m ożem y, o in n ych w iadom o, jak w spom niano powyżej, że albo n ie zaw sze b y ły praktykow ane, albo w ykonyw ane bardzo pow ierzchow nie. N ależy jeszcze w spom nieć o książkach, które były jed n a k dostępne tylko dla pew nej g ru p y w ie rn y c h 5. Obok książek

’ M. A l e k s a n d r o w i c z . D uchow ieństw o parafialne archidiakonatu gnieź­

nieńskiego na począ tku X V 1U w ieku . „Roczniki H um anistyczne” 22:1974 z. 4 s.

62-100.

4 Na b ra k ta k ich opracow ań zw raca uw agę W. C zapliński: „Na ten tem at (religijności — M. A.) tru d n o jeszcze coś konkretnego powiedzieć, skoro dotych­ czas stu d ia poruszały to zagadnienie pow ierzchow nie” (O Polsce siedem nastow iecznej.

P roblem y i spraw y. W arszaw a 1966 s. 57).

* J. B y s t r o ń. D zieje obyczajów w daw n ej Polsce. T. 2. W arszaw a 1969 s. 323.

(5)

z b a d a n n a d d z i e j a m i R E L IG IJ N O Ś C I

»--- 9 0 charakterze ściśle dew ocyjnym istn iały rów nież takie, k tó re zajm ując się w prost zagadnieniam i n a tu ry doczesnej zaw ierały tak że nieco w iedzy religijnej, zwłaszcza z zakresu m oralności chrześcijańskiej. Egzem plifikacją może być poczytna Ekonom ika ziem iańska generalna J. K. H au ra 6. Książ­ ka ta jednak obok praw dziw ych inform acji relig ijn y ch z a w iera rów nież szereg elem entów zabobonnych. W skutek tego m ogła u czytelnika stw a ­ rzać zniekształcony obraz w iary.

Przypuszczać można, iż poziom w iedzy religijnej na naszym teren ie był na ogół niski i raczej m ało zróżnicow any oraz zabarw iony elem entam i zabobonnym i 7.

P rym ityw izm przekonań religijnych, niski poziom ogólnej k u ltu ry 1 upadek gospodarczy w znacznym stopniu przyczyniły się do natężen ia procesów o czary. N ajw iększe nasilenie tego zjaw iska m iało m iejsce, zdaniem • Baranowskiego, n a terenach w łaściw ej W ielkopo lsk i8. Ze względu n a pow ażne zniszczenie ksiąg m iejskich tru d n o ustalić stopień rozpow szechnienia procesów o czary na in teresu jący m nas obszarze. Na teren ach sąsiadujących z archidiakonatem gnieźnieńskim , w diecezji włocławskiej i poznańskiej, procesy o czary m usiały być dość częste, skoro w pierw szym dw udziestoleciu X V III w. w ydano surow e zakazy prow adzenia ich przez sądy świeckie 9. T rudno powiedzieć, jak ta spraw a

8 Zob. Bibliografia literatury polskiej. N ow y K orbut. T. 2. W arszaw a 1964 s. 249.

7 O zniekształceniach przekonań religijnych w ystępujących w niektórych p a ­ rafiach interesującego n as te re n u oraz na obszarze sąsiad u jący m od w schodu z a r ­ chidiakonatem gnieźnieńskim zob. B. B a r a n o w s k i . K u ltu ra ludow a X V II i X V II I w. na ziem iach P olski Środkow ej. Łódź 1971 s. 176-237; zob. ta k że Z. K u ­

c h o w i c z . O byczaje staropolskie X V I I - X V I I I w iek u . Łódź 1975 s. 99 nn.

Dla p o rów nania m ożna podać, iż w tym sam ym czasie sy tu a c ja w e F ra n c ji w yglądała podobnie. P. T. du Fosse w sw oich M ém oire sur M M de P ort-R oyal (U trecht 1739) pisze: „Został m ianow any w ik ary m w R ouen [...] N auczał tam Ew angelii, k tó ra na onczas była bardzo słabo zn a n a [...]” (cyt. za: G. D u b y , R. M a n d r o u . Historia k u ltu ry fra n c u skiej. W arszaw a 1967 s. 33).

8 Zob. B a r a n o w s k i , jw . s. 243-245; K u c h o w i c z , jw . s. 139.

s K ról A ugust II resk ry p te m z dn. 5 V 1703 r. zabronił sądom św ieckim na teren ie diecezji w łocław skiej rozstrzygać sp raw y o czarostw o bez uprzedniego z b a­ dania ich przez sąd kościelny. N atom iast synod diecezji poznańskiej z 1720 r. poświęci! jed en p a ra g ra f ”De m aleficiis et in c a n ta to rib u s”, którego pierw sze z d a ­ nie b rzm i: ’’H o rren d u m est au d ire m u ltas quolibet an n o fem in as sine fu n d am en to de veneficiis et m aleficiis accusari [...]” (Synodus dioecesana P osnaniensis [...] 1720.

V arsaviae 1720 k. K 3v-L oraz „A dd itam en ta ad synodum ” K!L2-L2v).

Należy dodać, iż u staw a uchw alona przez sejm polski w 1543 r. p rzek azy w ała spraw y o czary sądom kościelnym . P ry m asi M. P rażm ow ski (1663-1673) i kard . M. Radziejow ski (1687-1705) ogłosili edykty zak azu jące sądom św ieckim w szczy­ nanie procesów o czary, jeżeli sp ra w a nie została uprzednio zb a d an a przez sąd kościelny. A cta actorum Consistorii G nesnensis 1713-1715 k, 129 (AG A 158a); A cta

(6)

10 K S . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z

w yglądała n a tere n ie archidiecezji gnieźnieńskiej. Ani ustaw y synodu archidiecezjalnego z 1720 r., ani p o stu laty duchow ieństw a przedstaw ione tem uż synodow i nie poruszały tego z a g a d n ie n ia 10. Znam y jednak pięć w ypadków posądzeń o czary. Spośród nich tylko jeden był wytoczony w konsysto rzu gnieźnieńskim . W 1713 r. m ieszkankę G niezna Agnieszkę Kozłow ską oskarżono o czarostw o oraz o zbezczeszczenie Najśw. Sakra­ m en tu podczas o d p u stu w G urow ie. S praw a jednak skończyła się złoże­ niem przysięgi oczyszczającej przez o sk a rż o n ą 11. Cztery pozostałe w ypad­ ki procesów, prow adzonych przez w ładze m iejskie, odbyły się n a przed­ m ieściu G niezna G rzybow ie (1713 r.), w Kiszkowie (1717 r.), Żninie (1718 r.) oraz W ągrow cu (1719 r . ) 12. Dw a pierw sze z nich posiadały o k ru tn y cha­ rak ter. D nia 18 V I I I 1713 r. w ładze m iejskie G rzybow a uw ięziły B arbarę M łynkow ą. Mimo zakazu ze stro n y konsystorza gnieźnieńskiego, k tó ry do­ m agał się zbadania spraw y przez kom isję lekarzy, teologów i praw ników , oskarżoną poddano torturo m , jej własność sprzedano, a część uzyskanych stąd pieniędzy przeznaczono n a w ódkę dla to rtu rujących . T rzy dni później wszyscy stanęli przed sądem kościelnym . M łynkow ą uniew inniono, a jej oskarżycieli obłożono ekskom uniką, za zlekcew ażenie zaś sądu duchow ne­ go oraz okrucieństw o polecono instygatorow i wytoczyć proces w trybunale koronnym . W yrok odczytano w e w szystkich kościołach gnieźnieńskich. W K iszkow ie stan ęły przed sądem m iejskim Jadw iga Jankow ska i wieś­ niaczka Jad w ig a Potasznicka, zadenuncjow ane przez właścicieli Pomo­ rzan, m ałżonków Rudnickich. O bydw ie oskarżone poddano torturom , pod­ czas k tó ry ch Potasznicka zm arła. Zarów no delatorzy jak i władze m iejskie oraz zadający to rtu ry zostali za to surow o u k aran i przez konsystorz gnieźnieński 13.W dwóch pozostałych w ypadkach, gdy w spraw ę wkroczył sąd kościelny, delatorzy w ycofali swe oskarżenie.

T rud no stw ierdzić, co leżało u podstaw ty ch procesów, czy tylko w iara w czary, czy też sp ry tn e i perfid n e jej w ykorzystanie w celu osiągnięcia korzyści m aterialnych. Z drugiej stro ny stanow isko sądu kościelnego,

peł-10 Zob. L iber decanatus G nesnensis Ss. T rinitatis 1686-1893 (A rchiw um K a­ pitu ły K a te d ra ln e j (dalej cyt. AKap) B 779) k. 20; A cta decanatus Ł eknensis 1689-

1779 (AKap B 781) k. 20v.

11 AG A 158a k. 145v.

12 Tam że k. 129-130v; AG A 160 k. 206v-208; A cta actorum G nesnensis

1718-1721 (AG A 161) k. 65v, 94.

13 Każdego z radnych m iejskich skazano n a 10 m arek grzywny, leżenie k rzy­ żem podczas sum y n a śro d k u kościoła przez w szystkie niedziele i św ięta całego roku oraz orzeczono niezdolność ”in p e rp e tu u m ” do p row adzenia tego typu spraw ; R udnickich n a zapłacenie łącznie 40 m a re k n a szpital w K iszkow ie w ciągu 2 ty ­ godni, klęczenie podczas sum y n a środku kościoła przez 5 kolejnych niedziel oraz zw rot u k radzionych po zm arłej krow y, pieniędzy i innych rzeczy; to rtu ru jąc y ch zaś ”uti ru d e s p e rso n a s” n a chłostę.

(7)

Z B A D A N n a d D Z I E J A M I R E L I G I J N O Ś C I 11

ne rezerw y wobec ty ch spraw , n a pew no w jakim ś sto p n iu ham ow ało rozwój tego zjaw iska.

Należy dodać, że nierozw ażne postępow anie niek tó ry ch plebanów stw arzało dogodne w arun k i do pogłębiania się w ia ry w elem en ty m agicz­ ne. Przykładem może być p leban w Koninie, ks. Teofil K arśnicki, k tó ry straszył z am bony swoich parafian , „że tylk o im iona w asze podpiszę i pod kielich włożę, to w as diabeł pobierze tak ja k nieboszczyka im ć p an a Go­ styńskiego i J a n a W alczakowicza” 1!.

Z poziomem w iedzy relig ijnej łączy się do pew nego stopnia znajom ość codziennego pacierza. Nie posiadam y w praw dzie żadnej w zm ianki źródło­ wej z naszego teren u, m ów iącej w p rost o ignoracji w tej dziedzinie, lecz znam ienny jest fakt, iż synod diecezjalny zw rócił uw agę n a istnienie poważnych zniekształceń tek stó w m odlitew nych, uparcie przekazyw anych z pokolenia n a p o k o le n ie 1S. Bez w ątp ien ia w spólne recyto w anie pod sta­ wowych m odlitw częściowo likw idow ało te braki. W iadom o jed n a k z p ro ­ tokołów w izytacyjnych, że nie wszyscy plebani to p ra k ty k o w a li16.

Czynnikiem m ogącym pogłębić religijność w iern y ch by ły bractw a. Na terenie archidiakonatu gnieźnieńskiego w in teresu jący m nas okresie istniały 64 tego rodzaju stow arzyszenia w 42 p arafiach (24,7% ogółu p a ra fii)17. Z najdow ały się przew ażnie w p arafiach m iejskich, z k tó rych 75% je posiadało. W śród p arafii w iejskich tylko w 8 w ypad kach m ożna było stw ierdzić istnienie b r a c tw 18. Nie sposób ustalić, w jak im stopniu faktycznie w pływ ały one na kształtow anie m entalności religijnej swoich członków. W ydaje się jednak, że w tej dziedzinie ro li ich przeceniać nie można. Z pow odu b rak u źródeł tru d n o rów nież zbadać, jaki p ro cen t p a ­

14 AG A 158a k. 428.

15 C onstitutiones synodi archidioecesis G nesnensis [...] 1720. V arsaviae 1720 k. B2v-C.

16 Jeszcze w połow ie X V III w. ludność w iejska pow ażnie przek ręcała słow a w pacierzu codziennym . Zob. H. W y c z a w s k i . Stu d ia nad w e w n ę tr z n y m i d zie ja ­

m i kościelnym i w . M ałopolsce na sc h yłk u X V I w ieku . „P raw o K anoniczne” 7:1964

nr 3-4 s. 88 ; D. S y n o w i e c . Z ycie religijno-m oralne w diecezji p rze m ysk iej

w X V II- X V I II w. „N asza Przeszłość” 43:1975 s. 87; K u c h o w i c z , jw . s. 100.

17 W św ietle naszych badań w y d ają się przesadne tw ierdzenia, jakoby w k a ż ­ dej niem al p ara fii istn iały w tym czasie b ractw a. Zob. B y s t r o ń, jw . t. 1 s. 303 n. ; B. K u m o r . K ościelne stow arzyszenia św ieckich na ziem iach po lskich w o k re ­

sie przedrozbiorow ym . „P raw o K anoniczne” 10:1967 n r 1 s. 104. N a niesłuszność

tego typu uogólnień zw raca rów nież uw agę W y c z a w s k i , jw . s. 59; zob. także S. L i t a k. S tru k tu ra i fu n k c je parafii w Polsce. W : Kościół w Polsce. Red. J.

Kłoczowski. T. 2. K raków 1969 s. 450; J. F l a g a . B ractw a religijne w archidia­ konacie lu b elskim na początku X V II w. (1694). „Roczniki H um anistyczne” 21:1973

z. 2 s. 151-155, 160-168; t e n ż e . C onfréries de l’archidiaconè du L u b lin dans la

seconde m oitié du X V I I I e siècle. W : M iscellanea H istoriae Ecclesiasticae. T. 5. Lo-

,uvain 1974 s. 335-339.

(8)

1 2 K s . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z

rafian one obejm ow ały. Można jed n ak przypuszczać, iż były dość popular­ ne w śród w iern y ch 19. Z achow ana księga żnińskiego b ractw a Im ienia Jezus w skazuje, iż rocznie w stępow ało do tego stow arzyszenia przeciętnie 23 parafian , n a przestrzen i zaś pierw szych 20 la t XV III w. zapisało się do b ractw a łącznie 508 w iernych 20. W ydaje się to liczbą dość pokaźną w po­ ró w n an iu z cy frą 330 osób, zobow iązanych do kom unii w ielkanocnej w 1712 r. oraz szacunkow ą liczbę m ieszkańców, wynoszącą w ty m czasie ok. 1980 21. N a ogół w stępow ała w iększa liczba kobiet niż mężczyzn. Jak w y n ika z analizy nazw isk, nierzadko zapisyw ały się do bractw a cale rodziny.

P ra k ty k i religijne, aczkolw iek są spraw dzianem żywotności religijnej, to jed n a k w w aru n k ach niskiej k u ltu ry um ysłow ej oraz działania różnych elem entów p rzym usu nie tyle isto tn a jest ich powszechność, ile — mało dla nas u ch w y tne — ich oddziaływ anie n a w ie rn y c h 22. Całość można podzielić n a trz y grupy. P ierw szą stanow iłyby p rak ty k i jednorazow e w ciągu życia, ja k chrzest, bierzm ow anie, ostatnie nam aszczenie; drugą — w ykonyw ane raz w ro k u: spowiedź i kom unia w ielkanocna; trzecią — cotygodniow e: uczestnictw o w niedzielnej m szy i nieszporach, zachowanie odpoczynku niedzielnego i świątecznego, posty i abstynencje. Nie o w szy­ stkich jed n a k m ożna powiedzieć w oparciu o posiadane źródła. B rak da­ nych n a te m a t bierzm ow ania, k tó re w ty m czasie było w ogóle mało po­ p u larn e 23, n astęp n ie postów i absty nen cji oraz korzystania z bogatego za­ sobu sakram entaliów , do czego tak bardzo wówczas w iernych zachęcano H. C hrzest dzieci odbyw ał się na ogół zgodnie z przepisam i praw a i w y­ rażanym i przez Kościół katolicki życzeniam i. W żadnej z przejrzanych ksiąg ochrzczonych nie znaleźliśm y w ypadku, by chrzczono dzieci w starszym w ieku. Rzadko w praw dzie zaznaczano w iek dziecka, zwykle używ ano określenia „in fan s”, lecz tam gdzie podaw ano datę urodzenia dow iadujem y się, że przynoszono do ch rztu niem ow lęta dw u- lub trz y ­ dniow e 25. Z reg uły chrzczono dzieci, zgodnie z przepisam i, we w łasnym kościele parafialn y m , chy b a że n a m iejscu nie było proboszcza, wówczas

19 K u m o r , j w. s. 510 n.

20 K sięga bractw a Różańca św iętego w Ż ninie 1663-1859 (AKap B 798a) k. 9-12. 41 AG E 9a k. 251; Z nin. 700 lat dziejów m iasta. Red. J. Topolski. Bydgoszcz 19R5 s. 84.

42 Por. J. K ł o c z o w s k i . Słow o w stępne. „Z nak” 1965 n r 137-138 s. 1397 n. 23 Ś w iadczą o tym zapisy w księgach czynności pontyfikalnych. Zob. Liber

p o ntificalis archiepiscopi Stanislai S ze m b e k 1701-1721. (AKap B78); L ib er seu ca- thalogus ordinatorum et in A lb u m sacrae M ilitiae conscriptorum per Franciscum K ra szk o w sk i 1720-1731 (A K ap B79); por. L i t a k , jw . s. 469.

44 Zob. Epistoła pastoralis [...] Bernardi M aciejow ski [...]. O liw a 1687 k. E2v-E3. 45 A rchiw um p ara fii (dalej cyt. AP) G niezno — św. P io tr i Paw eł. Liber

(9)

Z B A D A N N A D D Z I E J A M I R E L I G I J N O Ś C I 13

udaw ano się do sąsiedniej p arafii. Z darzały się też sporadycznie inne w yjątki. Na przykład m ałżeństw o ze wsi Stroszki (diec. poznańska) ochrzci­ ło sw oje dziecko w e W rześni, dokąd przybyli „pro devotione E xulationis S. Crucis” ; Ja k u b i L udw ika W arzechiew iczow ie z Jan ow ca uczynili to w Gnieźnie, dokąd przybyli na ja rm a rk 26.

A naliza ksiąg zm arłych w skazuje, że sak ram en t ostatniego nam aszcze­ nia był przez w ierny ch p rzyjm ow any pow szechnie. Bez zaopatrzenia na śm ierć ludzie um ierali w yjątkow o. Na przy k ład w gnieźnieńskiej p arafii Św iętej Trójcy n a 168 zm arłych w latach 1710— 1720 tylko sześciu nie było zaopatrzonych z pow odu niedbalstw a o to c z e n ia 27. Podobnie w yglądała sytuacja w innych przebadanych p a ra f ia c h 28. Te w y stępujące wówczas zaniedbania w ynikały praw dopodobnie z błędnego rozum ienia tego sa­ kram entu, k tó re spraw iało, że w zyw ano księdza wyłącznife do k o n a ją ­ cych.

P ra k ty k a spowiedzi w ielkanocnej była reg u larn ie odnotow yw ana przez w izytatorów . Należy jed n ak pam iętać, że ich relacje b y ły op arte n a in ­ form acjach udzielanych przez plebanów , k tó rzy z kolei m ogli niekiedy, naw et bez złej woli, rozm ijać się z praw dą. Na przykład pleban w T u rk u tw ierdził, że wszyscy p arafianie zobow iązani do spow iedzi w ielkanocnej odpraw ili ją. W izytator jed nak w to w ątp ił uw ażając, że sam pleban bez pomocy w ikariusza nie mógł w szystkich w y sp o w ia d a ć M. Po w tó re ple­ bani, którzy nie prow adzili spisu spow iedzi w ielkanocnych, praw dopo­ dobnie nie byli zbyt dokładnie zo rientow ani w s y tu a c ji30. W reszcie trud no stw ierdzić, jak w yglądała p ra k ty k a spow iedzi w ielkanocnej w p a­ rafiach pozbaw ionych stałej opieki duszpasterskiej. P rzez p ry zm a t ty ch zastrzeżeń należy zatem patrzeć n a inform acje zaw arte w w izytacjach.

W św ietle protokołów w izytacji archidiakonatu, przeprow adzonej _w latach 1712-1713 przez Kraszkow skiego, w znacznej większości parafii w ierni przystępow ali do spowiedzi w ielkanocnej. Je d y n ie w 6 p a ra ­ fiach m iejskich i 10 w iejskich odnotow ano zaniedbania w tej dziedzi­ nie 31. N ajbardziej znam iennym w ypadkiem b yła Pakość, gdzie do spo­ 23 A P W rześnia. L iber baptisatorum 1709-1749 k. 10; AP G niezno — Ś w ięta Trójca. L iber baptisatorum 1688-1738 k. 17, 35v, 57.

27 A P Gniezno — Ś w ięta Trójca. L iber m o rtu o ru m 1686-1741 k.87-95v. 28 A P G niezno — św. M ichał. L iber m o rtu o ru m 1710-1736 k. 190-202; AP Witkowo. L iber m o rtuorum 1711-1779 k. 1-5; A P G ołańcz. L ib er copulatorum et

m ortuorum 1658-1760 k. 93-99v.; A P Trzem eszno, L ib er copulatorum e t m o rtu o ru m 1636-1765 k. 108-119.

28 AG E9a k. 371v. 38 Tam że k. 123, 150v, 409.

31 Były to następujące p arafie m iejsk ie: Kłecko, Pakość, Mogilno, Zagórów , T urek i Brudzew , oraz w iejskie: K ołdrąb, M odłiszewko, S am oklęski, Chom ętowo, Cerekw i ca, P arlin , W yszyna, K ow ale P ańskie, K rólikow o i G rzegorzew . Tam że k. 129, 142, 145v, 205v, 245, 257, 278, 282, 292v, 307, 343v, 371v, 381, 386, 405, 409.

(10)

14 K s . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z

w iedzi przystąp ili tylko w ieśniacy w liczbie 162 osób, co faktycznie sta­ nowiło niew ielką ilo ś ć 32. W pozostałych parafiach te zaniedbania nie m iały ta k m asow ego ch arak teru . W Sam oklęskach nie przystąpiło do spo­ w iedzi 7 osób, w M ogilnie i M odliszew ku — po 4, w K łecku i P arlinie — po 2, w in n ych po 1 osobie.

Pow ody opuszczenia spow iedzi w ielkanocnej zostały podane w kilku zaledw ie w ypadkach. W iadomo, że dwóch szlachciców z p arafii Kłecko i dw óch in ny ch z C erekw icy nie zadośćuczyniło tem u obowiązkowi ze strachu, w ynikającego z posiadania nieślubnych dzieci. W pięciu innych p arafiach byli to ekskom unikow ani. J a n Jastrzębski z parafii Chom ę- towo oraz J a k u b K oszutski z C erekw icy b y li — jak się w ydaje — oso­ bam i w ogóle, n iep rak ty k u jący m i. Z nam y jeszcze jeden w ypadek, chrono­ logicznie nieco w cześniejszy. W 1706 r. pew ien szlachcic z Jarząbkow a oświadczył, że nie p rzystępow ał do spowiedzi wielkanocnej z powodu ogrom nej niechęci do swojego proboszcza 33.

W śród łam iących nakaz spowiedzi w ielkanocnej w ystępow ali przed­ staw iciele w szystkich trzech gru p społecznych. Na 28 znanych nam w y­ padków , 15 osób było pochodzenia szlacheckiego, 8 — mieszczańskiego oraz 5 — chłopskiego.

N a te m a t środków przym usu, stosow anych w tej dziedzinie ze strony Kościoła, niew iele m ożna powiedzieć. W izytatorzy bardzo w yjątkow o po­ lecali proboszczom zmuszać opornych do spowiedzi w ielkanocnej na dro­ dze sądow ej. W izytujący pod koniec X V II w. Lipski nie uczynił tego ani razu, K raszkow ski zaś zrobił to 2 razy : w stosunku do 4 p arafian z Mo­ gilna oraz do szlachcica konkubinariusza, k tó ry od 15 la t nie był u spo­ wiedzi 34. Polecenia te nie zostały jed n ak przez plebanów w ykonane. W aktach k onsystorza gnieźnieńskiego na przestrzeni pierwszego dw u­ dziestolecia X V III w. spotykam y tylko jed en w ypadek oskarżenia z po­ w odu łam an ia obow iązku spowiedzi. U czynił to w 1706 r. ks. Ja k u b Ra- doński z Jarząbkow a. W yrok nie b y ł surow y — oskarżonego skazano na odbycie spow iedzi i kupno dw óch świec dla kościoła w Ja rz ą b k o w ie 3S.

32 W protokóle w izytacyjnym zaznaczono: „ P rae ter oppidanos omnes sunt con- fessi” . Dla p o ró w n an ia m ożna podać, że w tym sam ym czasie w M ogilnie w yspo­ w iadano 854 osoby, w S zubinie — 500 osób oraz w p a ra fii w iejskiej W enecji, po­ siad ającej ta k ja k P akość 4 w sie — 186 osób. Tam że k. 142, 209v, 292v.

33 „P raesente citato a ffirm an te non expesitam paschalem confessionem coram, p roprio parocho ex nim io odio et aversione affectus ad v en e rab ile m R adoński vice- re g sn te m d ictae ecclesiae paro ch ialis Ja rz ąb k o v ie n sis”. A cta actorum Consistorii

G nesnensis 1703-1706 (AG A153) k. 130v.

34 AG E 9a k. 292, 371v.

35 W yrok brzm iał n astępująco: ”Et reverendissim us dom inus, cum ex iure p aro c h iali p ab u lu m an im ae suum quisquae confessione paschali et perceptione Ss. E u ch a ristia e p erc ip ere te n ea tu r, idq u e sub poenis pro in d e licet iu re m eritas citatus

(11)

Z B A D A N N A D D Z I E J A M I R E L I G I J N O Ś C I 15

J a k się w ydaje w oparciu o posiadane m ateriały , w om aw ianym okre­ sie nie przyw iązyw ano większej w agi do stosow ania środków p rzy m u su i faktycznie do nich się nie uciekano.

J a k przedstaw iała się spraw a spow iedzi częstszych niż raz w roku? Odpowiedź n a to p y tan ie nie jest łatw a, poniew aż inform acje źródłow e na te n tem at są bardzo fragm entaryczne. Posiadam y dane z la t 1714-1720 odnośnie do 24 osób, pochodzących z 4 m iejscow ości: G niezna, K róliko­ wa, G rzybow a i K łe c k a 3S. W śród n ich b y ła ty lko jed n a kobieta. W iek 22 osób m ieścił się w granicach 24-54 lat, 2 pozostałe to m ężczyzna i kobieta zm arli w starszym w ieku. Pod w zględem społecznym rep rezen ­ tow ali oni w szystkie trz y stany. Ze w zględu n a to, że u ty c h w szystkich osób zaznaczono tylko, kiedy m iała m iejsce o statn ia spowiedź, m ożna jedynie odpowiedzieć na pytanie, czy poza okresem w ielkanocnym spo­ wiadano się także w innym czasie.

W św ietle posiadanych źródeł okazuje się, że z w y jątk iem jednego mężczyzny, k tó ry w dniu 27 sierpnia oświadczył, że ostatnjo był u spo­ wiedzi n a W ielkanoc, reszta odpraw iła ją także w in n y m czasie, I ta k 6 osób spowiadało się w uroczystość N arodzenia NMP, 5 — w św ięto N a­ wiedzenia NMP, po 2 osoby — w odpust „P o rcju n k u li”, W niebow zięcia i Niepokalanego Poczęcia NMP, po jednej osobie — w św ięto M atki Boskiej Szkaplerznej, św. Ariny, św. J a n a Chrzciciela, w N ow y Rok, św. A n to­ niego i św. M ikołaja. W te ostatnie dw ie uroczystości spow iadali się mężczyźni o im ieniu A ntoni i M ikołaj, czyli praw dopodobnie uczynili to z okazji swoich im ienin. D rugi znam ienny, ry s to dyża ilość spow iedzi w św ięta M atki Bożej, co może świadczyć o kulcie m ary jn y m cech ują­ cym religijność ty ch osób. W reszcie ch arak tery sty czn y m w ypadkiem było w yznanie 6 parafian z K rólikow a, z k tó ry ch n ik t nie b y ł u spow iedzi w ielkanocnej, natom iast 2 spowiadało się w św ięto N arodzenia NMP, jeden —- w święto N arodzenia NMP, jed en w N iepokalane Poczęcie NMP, oraz jeden — w uroczystość św. M ikołaja. M ożna by więc .w oparciu o ten fak t wnioskować, iż zaniedbanie spowiedzi w ielkanocnej nie zawsze b y­ ło równoznaczne z unikaniem spowiedzi w ogóle.

Z posiadanych źródeł nie sposób się zorientow ać, n a ile rozpow szech­ nionym zjaw iskiem było uczęszczanie do spow iedzi poza okresem w iel­ kanocnym . W ydaje się jednak, iż om ów iona g ru p a ludzi, ze w zględu na różnice w ieku oraz pochodzenia społecznego i terytorialnego, posiada jakąś w artość reprezen tatyw ną.

T rudno stw ierdzić, ile razy przystępow ano do kom unii św. po spow ie­ ex contem ptu p ro m eru erit poenas ad m itiores decrevit, ąu a te n u s coram parocho vel de eius licentia coram alio in tem pore non fec e rit duos cereos ecclesiae p aro - chiali Jarząbkoviensis in spatio unius sep tim an ae trib u st id q u e sub poenis a rb itriis fac tu ru s”. AG 153 k. 130v.

(12)

16 K S . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z

dzi. W ydaje się jednak, że nie robiono tego więcej niż raz, skoro wielu proboszczów przechow yw ało w tab ern ak u lu m tylko po kilka konsekro­ w anych kom unikantów .

W ypełnienie nakazu przykazania kościelnego o uczestnictw ie w nie­ dzielnej m szy św. zależało od takich okoliczności, jak odległość od koś­ cioła, zwłaszcza w w y p ad ku w iernych, którzy m ieszkali na tere n ie poz­ baw ionym plebana, od przeszkód n a tu ra ln y c h utru d n iający ch dojście do kościoła oraz inny ch u tru d n ień , ja k opieka nad dzieckiem, pilnow anie dom u itp. W iadomo, że n a ogół odległości od kościoła parafialnego nie były zb yt duże, a przeszkody n a tu ra ln e w ystępow ały tylko okresowo 1 w nielicznych w ypadkach. N atom iast trudności w ynikające z b rak u księdza lu b trioski o w łasny dom spraw iały, że pew ien procent w ier­ n ych nie uczestniczył w m szy niedzielnej.

W izytatorzy arch id iak onatu gnieźnieńskiego odnotow ali zaniedbania w zakresie obow iązku uczestnictw a w m szy niedzielnej. Trudno jednak stw ierdzić, z jak im stopniem sk rupulatności to czynili. W św ietle w izytacji z końca X V II w. i z naszego okresu sy tu acja n a ty m odcinku życia koś­ cielnego w yglądała dobrze. Lipski w ym ienia tylko 3 parafie (Smogulec, K ędzierzyn, Ryszewko), w k tó ry ch nie wszyscy przychodzili w niedzielę n a m szę ś w ię tą 37. Tę sam ą liczbę, innych jed n ak parafii, podaje Kraszko- w s k i38. W edług jego relacji w W ągrow cu większość ludzi nie uczestniczyła w m szy niedzielnej, n a teren ie p arafii Chom ętow o obowiązek te n był sy­ stem atycznie łam any przez w łaścicieli wsi G ąbino i ich służbę, w Cerek- w icy nigdy nie chodził do kościoła w spom niany już poprzednio szlachcic Ja k u b K oszutski. Przypuszczać m ożna,' iż podobnych w ypadków było więcej, lecz chyba o n agm innie rozpow szechnionym zjaw isku łam ania tego obow iązku nie m ożna mówić. Je d n ą z w ym ienionych w źródłach przyczyn zaniedbyw ania przez w ielu w iernych m szy niedzielnej były ja rm a rk i raz po raz odbyw ające się w te d n i 39.

Środkam i adm inistracyjnego przym usu, jak się w ydaje, nie posługi­ w ano się. N aw et w izy tato rzy archid iak on atu w yjątkow o tylko przypom i­ nali plebanom o możliwości użycia tego sposobu. Lipski uczynił to raz, 36 N a tę g rupę składa się 22 św iadków w ystępujących w 4 procesach oraz 2 zm arłych, których nie zdążono zaopatrzyć n a śm ierć i dlatego podano datę ich osta tn ie j spow iedzi. AG A 158a k. 327-329, 452-456; A 160 k. 24-25, 126-127; AP G niezno — św. M ichał. L ib er m o rtu o ru m k. 200, 202v.

37 AG E 6 k. 49, 380, 435v. 38 AG E 9a k. 180v, 245, 257.

39 W protokółach kongregacji d ek a n atu łekneńskiego czytamy, że ja rm a rk i po­ w o d u ją; ”quod populus congregatus sacrificiis m issarum adesse non solent et saepissim e so lem n itates eiusdem concione ideo carent, quia d esunt audi-

to res”. A K ap B 781 k. 18v, 20v; AG E 9a k. 358. Zob. także C onstitutiones synodi

(13)

Z B A D A N N A D D Z I E J A M I R E L I G I J N O Ś C I 17

polecając plebanow i w Smogulcu, by ostrzegł w iernych, że notorycznie łam iącym nakaz uczestniczenia w m szy niedzielnej zostaną odm ów ione Sakram enty, a nazw iska niepopraw nych przekazane oficjałowi. Podobnie Kraszkow ski nakazał tylko jed nem u plebanow i w W ągrow cu upom nieć parafian, że należy chodzić n a niedzielną m szę pod sankcją k a r p rzew i­ dzianych przez sta tu ty ce ch o w e 40. W aktach gnieźnieńskiego sądu koś­ cielnego rów nież nie było w naszym okresie żadnej sp raw y w ytoczonej z powodu łam ania przykazania kościelnego o m szy niedzielnej.

Niewiele inform acji zn ajd ujem y w źródłach n a tem a t uczestnictw a w innych nabożeństw ach odpraw ianych, ja k wiadomo, w n iek tó ry ch p a­ rafiach w niedziele i święta. W w izytacji K raszkow skiego nie znajd ujem y żadnej w zm ianki n a ten tem at. N atom iast Lipski powiada, że w dwóch parafiach w iejskich (Wąsosze i Strzelce), w ierni „zw ykli uczestniczyć w nabożeństw ach”, a w p arafii m ałom iasteczkow ej — K azim ierzu Bisk. na dodatkow e nabożeństw a przychodziła ty lk o część p a ra fia n określonych m ianem „rudiores”, bardzo rzadko lub nigdy nie uczestniczyli w nich „nobiles” 41.

Na łam anie spoczynku niedzielnego przez w iern y ch duszpasterze nie narzekali. W ydaje się jednak, że n a tę spraw ę patrzono m ało ry g o ry ­ stycznie. Na m arginesie jednego z procesów bow iem zeznano, że m iesz­ kańcy M odliszewka pracow ali n a polu w niedziele i św ięta, na co pleban tam tejszy w ogóle nie re a g o w a ł42.

Na tem at innych p rak ty k religijn y ch w iernych w oparciu o posia­ dane źródła praw ie nic nie m ożna powiedzieć. D ysponujem y bow iem ty l­ ko jedną w zm ianką, m ów iącą o istn ien iu pustelni n a tere n ie parafii Lubstowo. W 1718 r. konsystorz gnieźnieński odebrał ją dotychczaso­ w em u użytnikow i Sebastianow i i przekazał n iejak iem u K rzysztofow i. Powodem tej decyzji było niem oralne życie S e b a s tia n a 43. Czy istniało więcej podobnych pustelni, nie w ia d o m o 44. Ponadto, jak w skazuje po­ wyższy przykład, fak t istn ienia erem ów nie w każdym w y p ad k u m ożna interpretow ać jako p rzejaw głębszej religijności.

Ofiarność w iernych jako k ry te riu m religijności w ym aga pew nych w y ­ jaśnień. N iedopuszczalna jest in te rp re ta c ja jednoznaczna. L egaty bo­ wiem świadczą nie tylko o in dyw idualnej pobożności, lecz rów nież o po­

40 AG E 6 k. 435v; E 9a k. 180v. : 41 AG E 6 k. 312v, 341 v, 356v.

42 AG A 158a k. 335.

48 post m onitiones respectu com potationem scan d alo ru m f ra te r S eb astia -mi9 erem ita se inco rrib ilem gessit im m o scan d ala e t d etu rp a tio n e m nom inis e re m i-ta ru m p ro u t testim onium de com poi-tationibus e t de iisdem scandalis p len e obloqua-tu r ”. AG A 161 k. 62.

44 B y s t r o ń , (jw. t. 1 s. 316) pisze: „Nie brakło też pustelników po lasach, przy drogach, zw łaszcza w górach”.

(14)

1 8 K S . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z

tędze Kościoła i społecznym u zn an iu w ierzeń religijnych. P onadto n a ­ leży zwrócić uw agę n a to, czy ofiarodaw ca czyni darow iznę w obliczu śm ierci, czy wówczas, gdy m u nie grozi żadne niebezpieczeństwo. W pierw szym w y p a d k u spontaniczność ofiary będzie w ątpliw ą, gdyż nie moż­ n a w ykluczyć działania takich czynników , jak strach czy n aw et nacisk ze stro n y spow iednika. W drug im nato m iast m ożna przypuszczać istnie­ nie rozw agi i sw obody decyzji. N astępnie należy wziąć pod uwagę, ile w takiej darow iźnie zaw arte jest bezinteresow ności, a ile chęci kupna zbaw ienia. W reszcie nie bez znaczenia jest zachow anie się spadkobier­ ców po śm ierci czyniącego zapis: czy cofają go lub stw arzają przeszkody u tru d n ia ją c e jego realizację ls.

M ateriał źródłowy, jak im d ysponujem y n a obecnie interesujący nas tem at, nie je s t obfity. T rudno rów nież stw ierdzić, czy jest on na tyle rep rezen taty w n y , by m ożna bez zastrzeżeń wyciągać w nioski ogólniejszej n atury .

Łącznie znam y 21 w ypadków darow izn na rzecz Kościoła. Wśród nich 17 zapisów zostało uczynionych w testam entach, 4 zaś w czasie, gdy niebezpieczeństw o śm ierci nie istniało. Spośród ty ch ostatnich dwie darow izny sp raw iają w rażenie całkow icie bezinteresow nych. W 1706 r. sołtys wsi K rzyszew o pod G nieznem ofiarow ał na kościół św. M ichała w Gnieździie 20 złotych w ęgierskich w złocie oraz 180 ty nfów 46. Jeszcze w yraźniej w ystępow ała bezinteresow ność w akcie darow izny 200 złp. dla kościoła w Jarząbkow ie, dokonanej w styczniu 1717 r. przez szlachcia M ichała G łuchowskiego, k tó ry ośw iadczył: „jako zawsze nie denegowałem się im ci x. A ndrzejow i Sopolińskiem u plebanow i jarząbskiem u ” 4T. W dw óch pozostałych w ypadkach z la t 1705 i 1713 ofiarodaw cy prze­ kazując Kościołowi pew ne sum y pieniędzy żądali w zam ian za to od­ praw ienia określonej liczby m szy św iętych 48. W tego ty p u legatach tkwi, jak się w ydaje, pew n a an tyn o m ia polegająca n a tym , że ofiarodawca, zdradzając cechy kupieckiego podejścia do w łasnego zbawienia, rów no­ cześnie w y rażał w iarę w skuteczność ofiary m szy św.

W śród zapisów testam entow ych m ożna rozróżnić takie, które nie zo­ stały zw iązane z żadnym i obowiązkam i, następnie te, k tó re były ofia­ ram i n a określoną liczbę m szy św., oraz takie, któ re posiadały częściowo cechy pierw szej g ru p y i częściowo drugiej. Pierw sze z nich były prze­ jaw em w iększej bezinteresow ności, i — przypuszczać m ożna — głębszej 45 Zob. G. Le B r a s . Ż yw otność religijna Kościoła w e Francji. S tu d iu m his­

to ryczn e o siłach ż y w o tn y c h chrześcijaństw a. W : L u d zie — W iara — Kościół. A n a ­ lizy socjologiczne. W arszaw a 1966 s. 157-158; por. L i t a k , jw . s. 477-478.

48 A cta actorum Consistorii G nesnensis 1703-1706 (AG A 153) k. 123v. 47 AG A 160 k. 244.

(15)

Z B A D A Ń N A D D Z I E J A M I R E L I G I J N O Ś C I 19

w iary niż pozostałe. P rzeznaczone b y ły one na potrzeby ró żnych koś­ ciołów parafialnych, szpitali i k a p lic 49. Z nam iennym w y daje się fakt, że liczebnie przew yższały one legaty na m sze żałobne.

Wysokość legow anych sum w znacznej m ierze uzależniona była od zamożności ofiarodaw cy. N a przykład jed en ze w spółw łaścicieli Rzgowa, J. Cielecki, zapisał w testam encie sum ę 2400 złp., z k tórej znaczną część przeznaczył na msze św., a resztę na po trzeby różnych kościołów; n a­ tom iast m ieszkaniec G niezna G ieracki oraz pew ien m ieszkaniec K iszkowa zapisali po 100 złp., a Paw eł O berżysta z M arzenina — tylko 30 złp. na rem ont tam tejszej św iątyni 50.

Wśród spadkobierców zdarzały się w ypadki, że w strzym yw ano prze­ kazanie legow anych pieniędzy. Znam y co p raw da kilka takich faktów , które trafiły na forum sądowe, ale w y daje się, że istniało ich znacznie więcej, aczkolwiek o natężeniu tego zjaw iska nie m ożna nic powiedzieć. U pór spadkobierców był nieraz ta k duży, że procesow ano się z nim i przez kilka lat. Na przykład od w łaścicieli wsi W ieniec (parafia Mogilno) przez 10 lat nie m ożna było uzyskać sum y 300 złp., zapisanych przez ich rodziców na rem ont kościoła parafialnego w M o g iln ie51. N ieraz w strzy ­ m ywali zapisane kościołowi legaty ludzie nie będący spadkobiercam i. Właściciel Owieczek (parafia Dębnica), S tanisław K ow alew ski, nie chciał przekazać proboszczowi w Dębnicy dwóch wołów, k tó re ofiarow ał pe­ wien rolnik zm arły podczas z a ra z y 52. Z tych nielicznych faktów , k tó re znamy, w ynika zatem, że w strzym ującym i przekazanie darow izn testa ­ m entow ych byli wyłącznie ludzie pochodzenia szlacheckiego.

M oralność religijna, stanow iąca elem en t składow y oficjalnego m odelu religijności propagow anego w Kościele katolickim , należy do m ało dostęp­ nych dziedzin dla badań historycznych. M ateriał źródłow y bow iem za­ w iera inform acje o brakach i nadużyciach, o p rak ty ko w anych zaś cno­ tach nie wspom ina. Stąd siłą rzeczy będzie trz e b a się ograniczyć do zbadania pew nych zjaw isk negaty w ny ch i ich natężenia. T akie ujęcie umożliwi jednak tylko częściowo zorientow anie się, w jakim stopniu po­ stępow anie w iernych pokryw ało się z m odelem m oralności chrześcijań­ skiej 5S.

« Tam że k. 296v-297, 315, 505, 551; A 160 k. 101, 217; A 161, k. 79v; E 9a k. 293. 59 AG A 158a k. 19v, 207v, 375v-379v, 551.

51 AG E 9a k. 293; zob. także A 160 k. 101. 32 AG A 158a k. 20.

58 Na te m at k ryteriów m oralności zob. G. Le B r a s . Etudes de sociologie

religieuse. T. 2: De la m orphologie a la typologie. P a ris 1956 s. 562, 618, 657-659;

t e n ż e . Ż yw otność religijna Kościoła w e F rancji s. 159-174; J. M a j k a . S ocjo­

logia religii w ujęciu prof. G. Le Bras a socjologia duszpasterska. „Zeszyty N auko­

we K U L” 3:1960 n r 1 s. 101; W. P i w o w a r s k i . M oralność ja k o spra w d zia n ż y ­

(16)

2 0 K S . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z

W św ietle p rzebadanych źródeł najczyściej spotykanym wykrocze­ niem było łam anie spraw iedliw ości, n ajpo p u larniejszą zaś jego form ą — kradzieże. Ja k w ynika z przekazów źródłowych, najw iększe ich natężenie m iało m iejsce w latach 1708-1712. Praw dopodobnie było to uw arunko­ w ane tru d n ą sy tu acją gospodarczą oraz panującą wówczas zarazą, która stw arzała szczególnie dogodne okoliczności w skutek zm niejszonej ochro­ n y m ienia p ry w a tn e g o 54. N iektóre dokonane wówczas rab u n k i m iały c h a ra k te r w prost okrutny . N a przykład w czasie agonii plebana parafii Św iętej T rójcy w Gnieźnie, ks. Ja k u b a Petryckiego, siedm iu m ieszkań­ ców, w śród k tó ry ch b y ł rów nież burm istrz, w darło się do plebanii i do­ szczętnie ją okradło, zabierając m eble n aw et z pokoju konającego. Po pogrzebie n ato m iast obrabow ali jeszcze kościół Św iętej T ró jc y 53. Innym przykładem bezwzględności może być niejaki M ichał Rotkowski, k tóry szlachcica Jó zefa Prokobskiego okradł dosłow nie ze w szystkiego 56.

K radzieże określane w teologii m ianem św iętokradztw zasługują na surow szą ocenę, poniew aż zaw ierają w sobie nie tylko zabranie cudzej rzeczy, lecz rów nież naruszenie w szczególniejszy sposób przekonań re­ ligijnych. Z naszego okresu wiadomo, że próbow ano okraść kościół w Czeszewie, okradziono zaś kościoły w Sokolnikach, Palędziu, Mogilnie, O strow ążu, w G nieźnie kaplicę św. M arty, k a te d rę oraz wyżej wspom ­ n ian y kościół f a r n y 57. Pod zarzutem bliżej nie określonego w źródłach św iętokradztw a stanął przed sądem kościelnym oberżysta gnieźnieński J a n K a p ro w ic z 58. T rudno powiedzieć, czy przytoczone w ypadki w y­ czerpują w szystkie tego ty p u nadużycia, mimo to w ydaje się, że i tak liczba ich jest dość znaczna.

Z p rzebadanych źródeł w ynika, że kradzieży najczęściej dokonywali ludzie pochodzenia szlacheckiego. B rak poczucia spraw iedliw ości u tej w arstw y społecznej w ystąpi jeszcze w yraźniej, gdy weźm ie się pod uw a­ gę przyw łaszczenie ziemi kościelnej i nieoddaw anie obowiązkowych św iadczeń na rzecz Kościoła. N astępną grupę stanow ili mieszczanie, n aj­ rzadziej zaś staw ali przed sądem z pow odu popełnionych nieuczcziwości

54 A cta V. C apituli M etropolitani 1708-1716 (AKap B 30) k. 19, 37v. 55 AG A 154 k. 26; A 157 k. 38v-39.

56 W 1716 r. zanotow ano: ’’Joseph P rokobski, nobilis a quodam M ichaele R ot­ kow ski conservo suo spoliatus om nibus cum praeciso g u ttu re re n u it nudus ad h ospitale S. S p iritu s G nesnae, ibi 14 dies v iv it [...] obiit 16 m ensis J u lii”. A P G nie­ zno — Ś w ięta T rójca, L ib er m o rtu o ru m k. 93v.

57 A cta actorum Conśistorii G nesnensis 1707-1711 (AG 154) k. 32v; A cta acto-

ru m C onsistorii G nesnensis 1712 (AG 155) k. 32v-34; A cta actorum Consistorii G nes­ nensis 1711-1712 (AG 157) k. 38v-39; AG 158a k. 37, 463v; A 160 k. 39-41, 286-288; E

9a k. 2.35; A K ap B 30 k. 37v.

58 Protocollon actorum collegii vieariorum ecclesiae m etropolitanae Gnesnensis

(17)

Z B A D A Ń N A D D Z I E J A M I R E L I G I J N O Ś C I 21

c h ło p i59. Gdy idzie jednak o tych ostatnich, to m ożna przypuszczać, że w w ielu w ypadkach karano ich „ p ry w a tn ie ”, poza sądem .

Z opisów kradzieży w nioskować m ożna o pew nym zdziczeniu obycza­ jów, którego jaskraw ym przejaw em były rozboje, szczególnie liczne w Wielkopolsce po 1710 r.60 W m ateriałach, k tó ry m i dysponujem y, zapisano jeden taki fakt. W okolicach G niezna grasow ało w 1714 r. dw óch szlach­ ciców S tanisław Paw łow ski i Tomicki, k tórzy ukradzione rzeczy skła­ dali w kościele w S tarym M ieście (diec. p o z n a ń sk a )61. Obok rozbojów w ystępow ały w naszym okresie rów nież najazdy, k tó re łączyły w sobie kradzież, okrucieństw o, m ordy i św iętokradztw o. W 1710 r. właściciel wsi Popowo, P io tr Wolski, najechał razem z g ru p ą żołnierzy wieś .Św iąt­ niki. Dobra kościelne spustoszyli, zabrali w szystkie zapasy żywności, zde­ w astowali plebanię, m ieszkańców wsi okradli. W olski zabił jakiegoś chło­ pa, a plebanowi, pro testu jącem u przeciw ty m gwałtom , oblał tw arz pi­ wem i zranił praw ą r ę k ę 62. In n y opis n ajazdu pochodzi z 1716 r. P e ­ w ien kupiec ze wsi Nicponie (diec. włocławskia), G odfryd Reim benback, najechał nocą w raz z 30 „tow arzyszam i” na plebanię w Palędziu. W śród nich był rów nież — co w ydaje się n a d e r znam ienne — dzierżaw ca wsi Duszno, należącej do kap itu ły gnieźnieńskiej. W yłam aw szy b ram ę fol­ warczną, w padli n a podwórze z tak im w rzaskiem , że pleban m yślał, iż są to w ojska rosyjskie, kręcące się w ty m czasie po okolicy. N astępnie włam ali się na plebanię, zażądali od przerażonego p leb an a żywności, wódki i piwa, po czym zaczęli kraść, co w ręk ę wpadło. W końcu kazali otworzyć kościół, co przerażony pleban uczynił bez słowa protestu. T utaj bez najm niejszego szacunku dla świętości m iejsca, krzycząc, k rad li z za­ k rystii wszystko, co m ożna było zabrać 63.

Należy jeszcze w spom nieć o pew nych p rzejaw ach okrucieństw a, k tó­ re mogliśmy dostrzec u ludzi przeprow adzających procesy o czary oraz podejm ujących się przeprow adzania t o r t u r 64, Z nam y jeszcze jed en w y ­

59 Na 45 znanych w ypadków kradzieży, dokonało jej in dyw idualnie lub zbio­ rowo 28 szlachciców, 19 m ieszczan oraz 3 chłopów.

60 Świadczy o tym postulat szlachty w ielkopolskiej zeb ran ej w 1714 r. n a se j­ m iku w Środzie: „A że zagęściły się w w ojew ództw ach naszych ta k w iele rozbojów zaczym zalecam y to im ci p an u R ezydentow i u im ci p an a G en erała będącem u, aby upraszał im ci o takow ych h u łta jó w chw y tan ie i do grodów o d d aw a n ie”. Varia,

Copia laudi Sredensis sub die 12 m ensis M artii anno 1714. A 1, n r 5, k. 1.

61 AG A 158a k. 357-370. 62 AG A 154 k. 45.

63 AG A 160 k. 39-41, 286-288.

84 W statu tach synodu poznańskiego zn ajdujem y n astępujący opis to rtu r: ” [...] in dołia łigatis post terg u m m anibus e t oculis, modo crudo e t duro, im poni, dein an to rtu ra s d estin ari e t trib u s diebus m a n u carnificis, p e r trin o s q u a lib e t die trac tu s, to rqueri igneque a d u ri; post qu am lib et to rtu ra m sine u lla refocillatione e t d isc ra t- ione ite ru m in eandem dolia, sim iliter, ligatis m anibus, ac oculis, reim poni, ac ita

(18)

22 K S . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z

padek z tej dziedziny. M ianowicie K on stan tyn Kęsinowski, właściciel Nowej Wsi, fałszyw ie poinform ow any o kradzieży dokonanej przez pod­ danych, bez żadnego dochodzenia poddał ich to rtu ro m 6S.

Często n a k a rta ch sądu kościelnego pojaw iały się spraw y o pobicie, aczkolwiek nie były one tak liczne jak kradzieże. Pobicia m iały różne powody, różny c h a ra k te r i różne skutki. Na przykład pew ien m ieszka­ niec G niezna, W olniak, p oturbow ał żonę oberżysty tylko za to, że żądała od niego zapłaty za piw o 66. Znacznie pow ażniejszy c h a ra k te r m iało po­ bicie chłopa ze w si Dębnica, W alentego Łotysa, którego m ieszkający w tej samej wsi szlachcic A ndrzej C hum ański tak dotkliw ie bił kijem po tw a ­ rzy, że tam te n niem al u tra c ił w z r o k 87. W niejednym w ypadku naw et m iejsca sakralne nie stanow iły żadnej przeszkody. K ilku szlachciców pobiło m ieszkańca Cierpięg, S ebastiana Taczkowicza, na cm entarzu p a­ rafialn y m św. W aw rzyńca w G n ie ź n ie 68. W 1714 r. stan ął przed sądem duchow nym syn w łaściciela Skiereszew a (pod Gnieznem ) K acper Sw ier- czyński, k tó ry — jak to określono w akcie oskarżenia — przelał krew w kościele św. K rzyża w K łecku 69.

O kazją do rozm aitego ty p u aw an tu r, a n aw et zabójstw, były targi i jarm ark i. P rzyk ładem może być zachow anie się M ichała Głuskiego, właściciela m iasteczka Ż erniki, k tó ry n a targ u w Janow cu u kradł 2 woły, wszczął w m ieście tu m u lt i jakiem uś chłopu pow yrzucał z wozu wszy­ stkie przyw iezione n a sprzedaż rzeczy 70. W G nieźnie z tej sam ej okazji pobito bez pow odu ucznia szkoły k ated raln ej 71. Te jarm arczne aw antury kończyły się nieraz śm iercią 72.

om ni g enere m iseriaru m enorm ibusque m ortificationum ex co g itataru m m odis con- sum i e t ta n d em cru d e lite r com buri; p lurim os etiam p er ex to rsiv as com plicitatis provocationes diffam ari, ac p e r consequens in fin itis dissensionibus et persecutionibus ex p o n i; u nde non solum C h ristian a C h a ritas m in u itu r et odia crescunt Ín te r'v iv o s, sed m o rtu o ru m sanguis v iv n d icatam cla m a t”. S ynodus dioecesana Posnaniensis [...]

1720 k. K3v-K4.

65 AG A 157 k. 39v. 66 AG A 161 k. 195v. 87 AG A 158a k. 22v.

08 AG A 154 k. 65v. Podobny w ypadek m iał rów nież m iejsce w Jarząbkow ie w 1708 r., gdzie szlachcic S iefan P łaczkow ski pobił n a cm entarzu przykościelnym nie tylko Żydów, ale broniącego ich m iejscow ego plebana. Tam że k. 23v-24.

69 AG A 158a k. 223. 70 AG A 161 k. 151.

71 Opis tego w ydarzenia brzm i następująco: ” [...] tem pore n u ndinarum post festu m s. A n d reae a g ita ta ru m esse illa ta quem n u lla d ata occasione nisi circa exactio n em solitae co n trib u tio n ib u s a Ju d e is dicti p erc u sseru n t co nvaberarunt, ob- san q u in o laru m , h um i p ro ste rn e ru n t lu toque a b u n d a n ti in m a rse ru n t [...]”. Tamże k. 127v.

(19)

Z B A D A N N A D D Z I E J A M I R E L I G I J N O Ś C I 23

O zabójstw ach słyszym y dosyć rzadko. Poza w yżej przytoczonym i, znam y jeszcze dw a inne, k tó re b yły efektem b ójek 73. W oparciu o p rz e j­ rzane księgi zm arłych, w któ ry ch notow ano przyczynę śm ierci, m ożna wnioskować, że niew iele więcej ich m iało m iejsce. N iem niej fa k t istnie­ nia zabójstw i ich okoliczności św iadczą nie tylko o aw an turniczym usposobieniu niektórych jednostek, lecz rów nież o pow ażnych brak ach m oralnych. N iewykluczone, iż w iele ty ch krzyw d w yrządzano pod w p ły ­ wem alkoholu, aczkolwiek nie posiadam y n a to żadnego dowodu.

Należy zwrócić uwagę, że podobnie ja k w w y padku kradzieży, pod­ m iotam i om ówionych przed chw ilą nadużyć byli rów nież przew ażnie ludzie pochodzenia szlacheckiego.

W zakresie obyczajów rodzinnych trz e b a wziąć pod uw agę tak ie za­ gadnienia, jak trw ałość m ałżeństw , przejaw y ich rozpadu oraz w zajem ny szacunek i miłość w rodzinie. O pracow anie tej p ro bleńiatyk i będzie jed ­ nak m ożliwe tylko w tak im stopniu, w jakim pozw ala n a to m ateriał źródłowy, k tó ry jest n a tyle skrom ny, że w ydaje się, iż w yciąganie ogól­ niejszych w niosków m usi być bardzo ostrożne.

W śród przyczyn zaw ierania m ałżeństw w ystępow ały takie, k tó re z gó­ ry przesądzały o jego nietrw ałości. Należały do nich przym us w y w arty przez rodziców, k rew n y ch lub n aw et w łaścicieli wsi, chęć pow iększenia m ajątku przew ażnie ze stron y rodziców i lekkom yślność 74. P rzy m u s ro ­ dziców m iał różne form y: od bardzo łagodnych, jak płacz i straszenie, aż po bicie córek. Na przykład m atk a T eresy Słupskiej, chcąc w ym usić zgodę n a zaw arcie m ałżeństw a przez 13-letnią córkę, biła ją kańczu ­ giem 7S. N ieraz k rew n i ingerow ali w te spraw y, posługując się in try g am i i groźbami. W łaścicielka K rólikow a, Rosnowska, zaprosiła sw oją k rew n ą K onstancję Dokowską do siebie. T utaj zaczęła ją nam aw iać do zaw arcia m ałżeństw a z Józefem Rosnowskim . Dokow ska jed n ak nie w y raziła zgo­ dy; rów nież jej m atka, poinform ow ana o ty m listow nie, sprzeciw iła się tem u m ałżeństw u. Rosnow ska jed n ak te n list zniszczyła, „po czym imci pani ciotka solicytow ała i przym uszała ak to rk ę grożąc jej rózgam i i k ań ­ czugam i biciem ”. W efekcie m ałżeństw o zostało zaw arte 76.

generosus Josephus Leszczycki a quodam nobili dieto Zuchow ski [...]”. A P G niez­ no — Ś w ięta Trójca. L iber m o rtu o ru m k. 93v-94.

73 Tam że k. 93; A P W ągrowiec. L iber copulatorum e t m o rtu o ru m k. 126v. 74 Zob. AG A 154 k. 60v; A 158a k. 272-276v, 541; A 160 k. 22-25.

75 ” [...] m a ter non obstante reclam atione filiae suae nom ine T heresiae citatae, eandem ad m atrim o n iu m m inis e t v erb e rib u s atrociesim i coegit, eam que flagris v erb e ra v it veru q u e im m iserico rd iter p u p u g it p ro u t a p p a re n t hucusque si gna in cor­ pora m anus sin istrae”. Z eznanie uczynione 17 la t po ślubie. A G A 158a k, 341.

(20)

24 K S . M A R I A N A L E K S A N D R O W I C Z

Z nam y rów nież jed en w ypad ek przym usu zaw arcia m ałżeństw a w y­ w artego przez w łaściciela w si n a swoich poddanych 71.

W ypada jeszcze w spom nieć, że niek tó re m ałżeństw a były zaw ierane dość lekkom yślnie. P rzykładem — może nieco jaskraw ym — był w y­ padek, jak i zdarzył się w 1713 r. w Łopiennie. P rzyjeżdżał tam z pro­ w iantem dla w ojsk rosyjskich 70-letni sołtys z Gorzyc, Franciszek Śnia­ decki. W Łopiennie zatrzym y w ał się u Mieleszewiczów, którzy posiadali młodą, lecz zaręczoną już z kim ś córkę. Śniadecki bez w zględu na to postanow ił się z n ią ożenić. Po p ijan em u przyobiecał n a piśm ie Miele- szewiczowi, że jego córce zapisze w szystkie sw oje dobra w Gorzycach i Żninie. Po kilkugodzinnym pijań stw ie późną nocą, mimo protestów pan n y m łodej, zaw arto ślub. N astępnego dnia Śniadecki, gdy otrzeźwiał, opuścił Łopienno, a o zejściu się z żoną w ogóle nie chciał słyszeć 78.

W naszym okresie w ypadki rozpadających się m ałżeństw w ystępo­ w ały n a p rzestrzeni la t 1710-1720. Było ich łącznie 22 7<l. W śród nich 8 sp raw w niesiono o uniew ażnienie m ałżeństw a, 2 — o uzyskanie se­ paracji, 7 — przeciw sam ow olnie dokonanej separacji oraz 5 — przeciw bigam istom .

W p rzek ro ju społecznym dotyczyły te sp raw y 17 m ałżeństw szlachec­ kich, 3 m ieszczańskich oraz 2 chłopskich. Znam ienne jest również, iż sp raw y do sądu w nosiły niem al w yłącznie kobiety. Ja k się okazuje, do­ konyw ały n a w e t n a w łasną ręk ę separacji.

S ta ra n ia o uniew ażnienie m ałżeństw a, separację lub odejście od męża uzasadniano zw ykle kilkom a powodam i. W pierw szym w ypadku poda­ w ano n astęp u jące uzasadnienia:

1. przym us 2. strach

3. b rak zgody (consensus) 4. im potencja m ęża

5. „ ra tu m non co nsum m atum ” 6. w iarołom stw o m ęża

77 Tam że k. 192-193.

78 T ak podobno m iał się skarżyć znajom ym : „Com ja po p ijanem u uczynił, bo ta p a n n a będąc m łoda w dom u p ań sk im w ychow ana, nie w iem n a co, by mi się zdała, bo tylko w łóżku będzie leżała, stro iła się, dobrze żyć będzie chciała, robić m ało albo nic; i to przydał, żem ją nie dla siebie, ale m łodych pojął, osobliwie żołnierze obaczyw szy ją m łodą, będą się jej zalecać i może z nim i niecnoty pło­ dzić”. Tam że k. 272-276 n.

79 ĄG A 154 k. 60v, 61; A 158a k. 192-193, 232, 252, 271, 272-276v, 320-321v, 337-338v, 340v-343, 368, 380v-385, 391, 401, 410v, 413, 424, 461, 518, 521-523, 539-540, 556, 559; A 160 k. 2, 6, 17v, 22-25, 215, 232, 279-280, 285, 312; A 161 k. 41, 85, 94, 113v, 115v, 168. — 3 razy — - 2 ” — 1 ” — 1 ” \ — 1 ” — 1

(21)

Z B A D A N N A D D Z I E J A M I R E L I G I J N O Ś C I 25

7. kradzież m ienia żony

8. istnienie przeszkód zryw ających

— 1 ”

1

Próby uzyskania separacji m otyw ow ano podobnie: 1. przym us

2. strach 3. brak zgody

4. w iarołom stw o męża 5. znęcanie się nad żoną 6. zniszczenie m ajątk u żony

— 2

1

2 razy 2 ”

Jako podstaw y sam ow olnie przeprow adzonej separacji podaw ano:

Sam przegląd przyczyn rozpadu m ałżeństw budzi pew ne podejrzenia. W ydaje się, iż podaw ano je w tak im ujęciu głów nie ze w zględów fo r­ m alnych. W rzeczywistości bowiem nieraz k ry ły się za nim i in n e po­ wody. Przykładem może być prośba T eresy Słupskiej o uniew ażnienie m ałżeństw a z pow odu w yw artego na niej przym usu, b ra k u konsum acji m ałżeństw a oraz k o nku b in atu męża. W trakcie procesu zaś okazało się, że jej mąż po ślubie zniknął. Szukała go po Polsce przez 6 lat, a n a stę p ­ nie wyszła po raz drugi za mąż. Tym czasem po n astęp ny ch 6 latach Grzegorz Słupski wrócił. Wówczas T eresa w y stąp iła do sądu o uniew aż­ nienie pierwszego m a łż e ń stw a 80. Jeszcze bardziej c h a ra k te ry sty c z n y był inny w ypadek. 28 1 1715 r. A nna z K ęsickich D rozdow ska w niosła do sądu spraw ę o uniew ażnienie jej m ałżeństw a z pow odu przym usu, strachu przed bólem, brak u konsensu oraz im potencji męża. Tym czasem w iado­ mo, że Drozdowski m iał z kim ś in n y m nieślubne dziecko, Drozdow ska zaś przez szereg lat żyła z w łaścicielem Ś w iniarek G aszyńskim , k tó ry naw et z tego pow odu b ył w lipcu 1714 r. u k a ra n y przez konsystorz g n ieźn ień sk i81.

Nie ulega w ątpliw ości, że niezależnie od oficjalnie podanych pow odów nieważności, w szystkie te m ałżeństw a były już od w ew n ątrz rozbite.

Jeszcze w yraźniej w ystępow ał rozpad m ałżeństw a tam , gdzie starano 80 AG A 158a k. 340-343.

81 Tam że k. 298, 391, 401, 410v, 424v, 461, 541, 556; A 160 k. 100v; E 9a k. 129. 1. wiarołom ostwo męża

2. konkubinat męża 3. kradzież m ienia żony

4. brak kom petentnego proboszcza przy ślubie 5. próba otrucia żony

— 2 razy

— 1 ”

— 1 ”

— 1 ”

Cytaty

Powiązane dokumenty

R ealizują te zasady poszczególne instytucje praw a procesowego (art. Nie w ydaje się natom iast rzeczą m ożliwą pozbawienie upraw nień proceso­ wych ze względu na

Dans le N° 13 on relève égale- ment le nom d'un nouveau stratège d'Oxyrhynchite, Nikanor, le plus ancien des stratèges de ce nome, qui nous sont connus jusqu'à présent, car il

Op 21 december werd het eerste drijfijs waargenomen, hetwelk echter nog niet hinderlijk was voor de scheepvaart. Na van 27 december tot 5 januari ijsvrij te zijn geweest, werd op

To improve the sustainability of the system in terms of heat demand, the system can be integrated into a heat pump assisted distillation tower, meanwhile, the ammonia concen- tration

Using the tool, the designers followed a process that consists of both the creation of an individual design and a contribution to an iterative design: They had to provide their

Czy w Panu Podstolim — prócz postaci samego bohatera, który i zewnętrznie i duchowo tak bardzo zbliża się do Sędziego Soplicy — znajdują się i inne typy,

Należy jeszcze dodać, że każdy z badaczy literatury polskiej może znaleźć w tych pismach Brodzińskiego ciekawe dla siebie rzeczy. w rozprawie O pieśniach ludu

W 2004 roku, już po raz czterna- sty odbyła się letnia szkoła języka, literatury i kultury polskiej organizo- wana przez Szkołę Języka i Kultury Polskiej.. Go- ściliśmy ponad sto