• Nie Znaleziono Wyników

Polska monografia o obrońcy węzła małżeńskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Polska monografia o obrońcy węzła małżeńskiego"

Copied!
21
0
0

Pełen tekst

(1)

Jerzy Jaglarz

Polska monografia o obrońcy węzła

małżeńskiego, Stefan Biskupski, Łódź

1937 : [recenzja]

Collectanea Theologica 19/4, 507-526

(2)

N O T A N D A .

P olsk a m onografia o obrońcy w ęz ła m a łże ń sk ie g o J). B iskupski Stefan ks. dr., „ O b r o ń c a w ę z ł a w k a n o ­

n i c z n y m p r o c e s i e m a ł ż e ń s k i m “, Łódź 1937, str. 208, cena 6 zł., skład głów ny: Księgarnia św. W ojciecha w Poznaniu.

W przedm owie do swej pracy Autor, docent Uniwersytetu W arszaw skiego, pisze, że celem jego było dać pracę „system a­ tyczną, źródłow ą, któraby zagadnienie ujm ywała możliwie w szech­ stronnie i w yczerpująco“, co „jeśli przyczyni się do głębszego zrozumienia ducha Kościoła przy wymiarze sprawiedliwości, jeśli ocali przed rozbiciem choć jedną rodzinę w Polsce, będzie dla Autora największą za poniesiony trud zap łatą“.

1. Ź r ó d ł a i l i t e r a t u r a . Skoro Autor postawiłobie za

cel napisanie „systematycznej, źródłowej i w yczerpującej“ m o­ nografii na tem at obrońcy węzła m ałżeńskiego, zacznijmy od zbadania źródeł i literatury, jaką się posługiwał. Ź ródła swej pracy Autor zestawia dw ukrotnie: Ogólne przy końcu dzieła — str. 204 n., szczegółowe na str. 108— 110. Literaturę i czaso­ pism a przy końcu — str. 206—208. Przy przeglądaniu tego ze­ staw ienia miło nas uderza uwzględnienie polskiego ustaw odaw ­ stw a synodalnego i niezbadanych a bardzo cennych archiwów diecezjalnych w arszaw skich, płockich i włocław skich. Lecz rów ­ nocześnie zestawienie to nasuw a nam pewne zastrzeżenia.

Autor pom ija bardzo ważne źródła odnoszące się do opra­ cowywanego przez niego tem atu, jak np. D u r a n t i s , Speculum iudiciale, H o s t i e n s i s, Summa aurea, T h e s a u r u s R e s o l u ­ t i o n u m S. C. Concilii, nie licząc innych mających mniejsze znaczenie. W zestawieniu szczegółowych źródeł praw nych do poznania instytucji obrońcy węzła małżeńskiego brak: dekretu S. C. Concilii z 14. XII. 1889 w spraw ie V ratislaviensis2) i de­ kretu tejże Kongregacji z 16. VI. 1894 w spraw ie V arsaviensis3), z których pierwszej — jak wynika z treści pracy — Autor zupełnie nie uwzględnia, oraz ważnej odpowiedzi Komisji Tłum aczy C. I. C.

9 R e f e r a t w y g ło s z o n y n a S e m in a riu m K a n o n is ty c z n y m W y d z ia łu P r a w a U n iw e r s y te tu J a n a K a z im ie r z a w e L w o w ie , d n ia 19. X. 1938 p o d p r z e w o d ­ n ic tw e m p. R e k to r a W ła d y s ła w a A b r a h a m a .

9 A. S. S . X X II, s tr . 5 4 6 - 5 5 4 .

(3)

z 16. X. 19194). Fakt ten nasuw a mimowoli pytanie, czy Autor cytowane zbiory ź ró d e ł5) zbadał szczegółowo. W ątpliwości nasze wzm agają się przy spraw dzaniu sposobu korzystania przez Autora z zapodanej literatury. Jeżeli bowiem Autor znał podręcznik J. K u t s c h k e r a 6), to trudno zrozumieć dlaczego twierdzi, że przed wydaniem Konstytucji Benedykta XIV. „Dei miseratione“ procedura kościelna nie znała zupełnie instytucji obrońcy węzła m ałżeńskiego7). Podobne wątpliwości zachodzą jeszcze w kilku innych w yp adk ach 8).

W przedm owie swej Autor zapewnia nas, że w literaturze praw nej „poza niewielką rozpraw ą Pocock’a w języku angiel­ skim “ tem at jego rozpraw y monograficznie nie był opracowany. Tymczasem przed wydaniem monografii Autora (luty 1937) temat obrońcy w ęzła był już trzykrotnie monograficznie opracowany. Pierw szy raz przez R. B a s s i b e y ’a 9), I. L. D o l a n a 10) i wre­ szcie cytowanego P o c o c k ’a 11). W dwa miesiące po ukazaniu się pracy Biskupskiego pojaw iła się jeszcze niemiecka mono­ grafia P. H e с к a 12). Monografii Dolana Autor nie zna. Natomiast monografię B assibey’a zna i korzysta z niej, wyzyskując jednak fakt, że Bassibey włączył ją do swego obszerniejszego dzieła p. t.: „Le m ariage devant les tribunaux ecclésiastiques“, Paris- Poitiers 1899, cytuje ją tylko pod tym tytułem obszerniejszego d z ie ła 13).

Prócz owej monografii D olana z podstawowej literatury przedm iotu Autor nie uwzględnił prac: P. D a u d e t ’a 14), A. Es- m e i n ’a 15), I. F a h r n e r a 16), I. B. H a r i n g a 17), A. K n e c h t a 18),

«) A. A. S . X I (1919), 479.

5) W d a n y m p r z y p a d k u A c ta S a n c ta e S e d is i F o n te s C. I. C. 6) D a s E h e r e c h t d e r K a th o lis c h e n K irc h e, W ie n 1856/57, I— V, por. п р . III, 69, 121 n., 44 8 ; IV, 2 3 0 - 2 3 3 , 439, 5 4 5 - 5 5 0 i in n e.

7) S tr. 100. Z a c ie k a w ia fa k t, s k ą d w ta k im r a z ie c y tu je K u ts c h e ra — s tr . 15.

8) N p . R e n a r d , L a T h é o r ie d e l ’I n s titu tio n , c z y l it e r a t u r ę praw a rz y m s k ie g o , z p o w o d u tw ie r d z e n ia o ju r y s d y k c ji K o ś c io ła w p ierw szy ch w ie k a c h . — P o r . n iż e j u w a g i o d n o ś n ie w s tę p u . 9) L e d é f e n s e u r d u lie n m a tr im o n ia l w „ R e v u e d e s s c ie n c e s ecclé­ s i a s t iq u e s “ 79 (1899), 4 0 7 - 4 1 7 ; 5 2 9 - 5 4 0 . 10) T h e D e f e n s o r v in c u li. R o z p r . d o k to r s k a , W a s h in g to n 1934. n ) T h e d e f e n d e r o f th e m a tr im o n ia l b o n d , R o z p r. d o k to r s k a , L o ndon- C a n a d a 1934. i2) D e r E h e v e r te id ig e r im K a n o n is c h e n E h e p r o z e s s , E in e R echtsge­ s c h ic h tlic h e u n d r e c h ts d o g m a tis c h e S tu d ie , B o n n 1937 ( r o z p r . d o k to rs k a ). is) S tr. 127, 144, 166, 180. 14) É tu d e s s u r l’h i s t o ir e d e la ju r id ic tio n m a tr im o n ia le , P a r i s 1933. 15) E s m e i n - G é n e s t a l - D a u v i l l i e r , L a m a r ia g e e n d r o it cano­ n iq u e , w y d . II, I/II, P a r i s 1929/35 o b o k F r e i s e n a, G e s c h ic h te d e s can. E h e r e c h ts p o d s ta w o w e d z ie ło d o h is to rii p r a w a m a łż e ń s k ie g o ko ścieln eg o .

i®) G e s c h ic h te d e r E h e s c h e id u n g im k a n . R e c h t, F r e ib u r g i. В. 1903, i7) D a s K irc h lich e E h e p r o z e s s , w y d . II. G r a z 1932.

(4)

M. L e i t n e r a 19), J. Fr. S c h u 11 e g o 20), Fr. T r i e b s a 21), nie licząc prac mniejszej wagi i artykułów rozsypanych po nie- uwzględnianych przez Autora czasopism ach takich, jak Archiv für Kath. Kirchenrecht, Le Canoniste contem porain, Periodica de re morali, canonica, liturgica; Zeitschrift der Savignystiftung für Rechtsgeschichte — kanonistische Abteilung, czy wreszcie słyn­ nym „Dictionnaire de Théologie C atholique“ 22), w których jest dużo m ateriałów może nie bezpośrednio związanych z tem atem obrońcy węzła, ale dotyczących różnych, obficie przez ks. B. uwzględnianych ekskursów w inne zagadnienia.

Przy spraw dzaniu korzystania z literatury m ożna dojść do wniosku, że Autor musi mieć trudności z opanowaniem języka niemieckiego, gdyż literaturę w tym języku, aczkolwiek najbogatszą w kanonistyce, wyzyskuje bardzo rza d k o 23) w przeciwieństwie literatury w językach łacińskim i francuskim.

2. T r e ś ć p r a c y . We wstępie swej pracy Autor omwia krótko zarys historii kościelnej jurysdykcji sądowej w spraw ach m ałżeńskich (str. 9— 15). Treść samej pracy rozpada się na trzy części. W pierwszej Autor om aw ia historię procesu kanonicz­ nego ze szczególnym uwzględnieniem procesu m ałżeńskiego od w. XI (str. 16—6 0 )24); w drugiej potrzebę i historię ustano­ wienia instytucji prawnej obrońcy węzła m ałżeńskiego (str. 61 — 110); w trzeciej wreszcie komentuje dzisiejsze ustaw odaw stw o kościelne dotyczące instytucji obrońcy węzła (str. 111—201). Pracę zamyka streszczenie w języku francuskim (str. 202 n.).

w) L e h r b u c h d e s k a th . E h e r e c h ts , w y d . III. F r e i b u r g i. B. 1920.

20) D a r s te llu n g d e s P r o z e s s e s v o r d e n k a th . E h e g e r ic h te n O e s t e r ­ r e ic h s , G ie s s e n 1858, z b a r d z o o b fity m m a te ria łe m d o te g o te m a tu .

21) H a n d b u c h d e s g e lte n d e n k a n . E h e r e c h ts , I/IV , B r e s la u 1925/32. 22) W y d . A. V a c a n t — E. M a n g e n o t — E. A m a n n , P a r i s ( L e -t o u z e y e -t A né).

23) O ile z a u w a ż y liś m y , A u to r p o s łu g u je s ię l i t e r a t u r ą n ie m ie c k ą ty lk o w n a s t. p r z y p a d k a c h : a ) s tr . 11 c y tu je k o m e n ta r z S i c k e n b e r g e r a d o lis tó w ś w . P a w ła — z c y to w a n e g o m ie js c a je d n a k m o ż n a ró w n ie d o b r z e w y s n u ć a r g u m e n t w p r o s t p r z e c iw n y o d te g o , k tó r y A u to r z n ie g o w y s n u w a , b ) N a s tr . 15 c y tu je K u t s c h k e r a c o d o z n a jo m o ś c i k tó r e g o ju ż w y ż e j m ie liś m y u z a s a d n io n e w ą tp liw o ś c i, c) N a s tr . 64 c y tu je M o m m s e n a , a le z p o ls k ie g o tłu m a c z e n ia , d ) N a s tr . 66 c y tu je B ö c k e n h o f f a , a le ty lk o u s tę p p r z e tłu m a c z o n y w p o ls k ie j p r a c y M i c h i e l s a : W ła d z a K o ś c io ła i P a ń s t w a w s t o s u n k u d o m a łż e ń s tw a , w p r a c y z b io r o w e j: M a łż e ń s tw o w ś w ie tle n a u k i k a to lic k ie j, L u b lin 1928, s tr . 68. e) N a s tr . 181 k o r z y s ta z ła c iń s k ic h te k s tó w w y r o k ó w R o ty w y d a n y c h p r z e z H o l l n s t e i n e r a i w r e s z c ie f) s tr . 188 c y tu je a r ty k u ł H a r i n g a z T h e o l.- P r a k t. Q u a r ta ls c h r if t, a le w z a k r e s i e o m ó w io n y m w „ A p o llin a ris “ IV (1931), 162 n. — P o d o b n y fa k t m o ż n a z a o b s e r w o w a ć ta k ż e w o d n ie s ie n iu d o l ite r a tu r y h is z p a ń s k ie j, z k t ó ­ r e j a u t o r c y tu je te u s tę p y , o k tó r y c h p is z ą a u to r o w ie p o d r ę c z n ik ó w w ję ­ z y k u ła c iń s k im — g łó w n ie W e r n z - V i d a l — p o r. n p . s tr . 182. 2Ί) R o z d z ia ło w i p ie r w s z e m u te j c z ę ś c i p r a c y A u to r d a je w p r a w d z ie t y tu ł: P r o c e s m a łż e ń s k i d o XI w . ( s tr . 16), w tr e ś c i je d n a k n ie m a a n i je d n e j w z m ia n k i o m a ł ż e ń s k i m p r o c e s ie .

(5)

Proporcja układu pracy musi budzić pewne zastrzeżenia. Pierw sze bowiem 97 stron, stanow iące blisko połowę dzieła, to tylko w stęp do właściwego tematu. W nim, za wyjątkiem stron 9— 15 i kilkunastu ostatnich, Autor nie daje nic n o w e g o 25). Wła­ ściwym tematem pracy zaczyna się zajmować dopiero na str. 98, przy czym samodzielne badanie naukowe daje nam tylko przez zaledwie 10 stron. Resztę stanow i również kompilacja wyników prac innych autorów, utrzym ana na poziomie podręcznikowym.

3. W s t ę p . We wstępie Autor usiłuje udowodnić, wbre przyjętemu$,wjfnauce zd a n iu 26), że Kościół już w pierwszych wiekach wykonyw ał jurysdykcję sądow ą nad małżeństwem.

Przy ocenie jego wywodów na tem at wykonywania przez Kościół jurysdykcji sądowej nad m ałżeństwem musimy pamię­ tać o konieczności ścisłego w yodrębnienia logicznie i prawnie różnych:

a) Jurysdykcji sądowej dyscyplinarnej Kościoła, dotyczącej

bezpośrednio wykonywania W ładzy kluczy (potestas clavium) bądź to w sakram encie pokuty, bądź to zwykłą drogą sądową wszędzie tam, gdzie chodzi o stronę o b y c z a j o w ą a nie p r a w n ą pewnych czynności ludzkich — w naszym zakresie zainteresow ań należy tutaj osądzanie przestępstw na tle sek­ sualnym, zwłaszcza związanych z małżeństwem.

b) Jurysdykcji sądowej dotyczącej osądzania pewnych ści­

słych stosunków czy czynności ludzkich, jako stosunków i czyn­ ności prawnych, niezależnie od obyczajowej strony zagadnień, ale w zakresie dotyczącym jeszcze dyscypliny wewnętrzno-ko- ścielnej — tu należą spraw y dotyczące bezpośrednio samego węzła małżeńskiego, a więc kwestia ważności m ałżeństwa i roz­ działu małżonków.

25) O w s tę p ie p o m ó w im y n iż e j. S tr. 16 —25 s t r e s z c z a j ą w y w o d y W i­ l a n o w s k i e g o z je g o p r a c y : R o z w ó j h is to r y c z n y p r o c e s u k a n o n ic z n e g o , W iln o 1929 — w a r to p rz y ty m z a z n a c z y ć , ż e s e n s a c y jn e b e z s p r z e c z n ie wy­ n ik i b a d a ń p ro f. W i l a n o w s k i e g o w z a k r e s ie w p ły w u p r a w a żydow ­ s k ie g o n a k s z ta łto w a n ie s ię p r o c e s u k a n o n ic z n e g o z n a jd u ją d o d z iś po­ w a ż n ą je s z c z e o p o z y c ję ( p o r . n p . H a r i n g , w T h e o l.- P r a k t. Q u a rta ls c h rift 91 (1938), 710 i c y to w a n a ta m lite r a tu r a ) , w o b e c c z e g o n ie m o g ą o n e b y ć jeszcze u z n a w a n e z a p e w n ik i, ja k c h c e k s . B. S tr. 2 6 — 52 s ta n o w ią k o m p ila c ję z kilku a u to r ó w , g łó w n ie J a k u b a J a n i d ł o w s k i e g o : P r o c e s s u s iu d ic ia r u s , Cra- c o v ia e 1619; s tr . 5 3 —60 o p a r to g łó w n ie o a r ty k u ł C h o d y ń s k i e g o z en­ c y k lo p e d ii N o w o d w o r s k ie g o i V e t u l a n i e g o , P o c z ą tk i o f ic ja la tu b is k u p ie g o w P o ls c e , K ra k ó w 1933; s tr . 6 1 —68 o p a r te o w y w o d y p o d p is a n e g o , z jego p r a c y : P r o b le m k o d y fik a c ji p r a w a m a łż e ń s k ie g o w P o ls c e , P o z n a ń 1934, s tr . 3 — 14 i 72— 7 6; s tr . 6 9 —73 o p a r to o G r a b o w s k i e g o , Z ag a d n ien ie m a łż e ń s tw a , W a r s z a w a 1934, a d o p ie r o s tr o n y 7 3 —97 s ta n o w ią w y s iłk i sa­ m o d z ie ln e j ź r ó d ło w e j p r a c y A u to ra .

2e) P o r . E s m e i n , L e m a r ia g e ... 1. с. c a ły p ie r w s z y r o z d z i a ł ; D a u ­ det, E tu d e s 1. с. w s tę p .

(6)

c) Jurysdykcji sądowej dotyczącej spraw w zakresie w­ liczonym pod b), ale o charakterze i ważności nie tylko wew- nętrzno-kościelnej, lecz kościelno-państw ow ej27).

Jasnym jest, że przez wykonywanie sądowej jurysdykcji nad m ałżeństwem możemy rozumieć wykonywanie tej jurysdykcji tylko w zakresie stosunków ś c i ś l e p r a w n y c h , wymienionych wyżej pod b) i c). Nie m ożna do kategorii tej zaliczać wykony­ wania przez Kościół jurysdykcji w zakresie strony o b y c z a j o ­ w e j zjawisk życiowych, choćby najściślej złączonych z zagad­ nieniami prawnymi dotyczącymi węzła m ałżeńskiego. Nie m ożna tu zaliczyć także wykonywania jurysdykcji sądow o-karnej, jako dotyczącej tylko pośrednio zagadnień praw nych związanych z sa ­ mym węzłem małżeńskim.

Autor nie zwrócił uwagi na te rozróżnienia i dlatego mu­ simy zakwestionować w alor całej argum entacji tych pierwszych stron. Z argum entacji tej można wpraw dzie wyciągnąć wniosek o wykonywaniu przez Kościół jurysdykcji sądowej w spraw ach małżeńskich w zakresie strony obyczajowej ; o ile jednak chodzi o zakres stosunków ściśle praw nych, to dokładna analiza przy­ toczonych przez Autora tekstów źródłowych doprow adzi raczej do wyników jego argum entacji w prost przeciwnych.

4. T e k s t : I . K o r . V, 1—5. Wedle Autora (str. 10 n.) ż św. P aw eł „wykonywał jurysdykcję w prost nad m ałżeństw em “, czego dowodem ma być tekst I. Kor. V. 1—5, w wykładni K n a - b e n b a u e r a 28) i S i c k e n b e r g e r a 29). Zaznaczmy, że chęć u d o ­ wodnienia wykonyw ania jurysdykcji sądowej nad małżeństwem z tego tekstu pojawia się w literaturze kanonistycznej jeszcze przed wydaniem pracy ks. B. W nowszej literaturze pierwszy na to miejsce u św. P aw ła zwrócił uwagę F a h r n e r 30), słusznie jednak uważając je za dowód na wykonywanie jurysdykcji nie nad m ałżeństwem , lecz karnej jurysdykcji nad kazirodztw em 31). E s m e i n 32) uznaje tekst ten za dowód, że Kościół już w p ierw ­ szym wieku w ykonyw ał u s t a w o d a w c z ą jurysdykcję nad m ał­ żeństwem. Za nim pow tarza to T r i e b s 33). Zupełnie mylnie 27) T r o c h ę in a c z e j u jm u je te n p r o b le m P . F o u r n i e r w e w s tę p ie d o s w e j p r a c y : O ffic ia lité s a u m o y e n - â g e , P a r i s 1880, k tó r y r o z r ó ż n i a : J u ­ r id ic tio n e c c lé s ia s tiq u e d u f o r in te r n e , d u f o r e x te r n e , o r a z r e la tio n s d e c e lu i-c i a v e c la ju s tic e la ïq u e . 2S) C o m m e n ta r iu s in S. P a u li E p is to la m a d C o r in th io s P r io r e m , w C u r ­ s u s S. S ., P a r is iis 1909, s tr . 135 η. 29) D ie b e id e n B rie fe d e s hl. P a u l u s a n d ie K o r in th e r , w y d a n ie : B o n ­ n e r - B ib e l 1923 — s tr o n y a n i te k s tu A u to r n ie c y tu je , a s z k o d a , b o n ie w ia ­ d o m o , k tó r e z d a n ie p r z e m a w ia ło b y z a je g o te z ą . 30) G e s c h ic h te d e r E h e s c h e id u n g ... 1. c. s tr . 24. 31) „ ...ü b t... a u c h P a u l u s s tr e n g e s R e c h t a n d e m je n ig e n , d e r s ic h in d e r G e m e in d e d e r K o r in th e r e in e s I n z e s t e s s c h u ld ig g e m a c h t h a tte " 1. c. 32) L e m a r ia g e ... 1. c. s tr . 2. n. 33) Handbuch... 1. c. str. 56.

(7)

cytuje ów tekst W e r n z - V i d a l jako dowód na twierdzenie, że małżonkowie nie mogli „inconsultis Superioribus ecclesiasticis m atrim onia contracta dissolvere“, nie mówiąc jednak o żadnym wykonywaniu jurysdykcji sądowej nad małżeństwem 34). Podobne stanow isko zajmuje K n e c h t 35). Jako dowód na wykonywanie jurysdykcji sądowej nad małżeństwem wykłada ten tekst pierw­ szy — o ile mi wiadomo — G r a b o w s k i 36), a za nim Bo­ b e r 37). Od nich zapewne — bez pow ołania się na źródło — przejął ten pogląd ks. B., który prace i Grabowskiego i Bobera zna, a w innym miejscu nawet cytuje — str. 12, 70 n.

Sam tekst św. Paw ła jest bardzo znany. Paw eł potępia tu kazirodczy stosunek pasierba z macochą, nakładając na grzesz­ nika karę klątwy. Zachodzi jednak .bardzo pow ażna wątpliwość, czy w ogóle chodzi tu o m ałżeństwo pasierba z macochą, zakazane przez praw o greckie i rzym skie38), czy też, co jest prawdopo­ dobniejsze, o konkubinat. O dnośny zwrot γ ο ν α ΐκ α έ'χεο ; bowiem w term inologii Nowego Testam entu oznacza konkubinat raczej niż m ałżeństw o39). Egzegeci zajmują stanow iska różne. Więk­ szość nowszych oświadcza się przeciw uznawaniu tego zwrotu za określenie stosunku m ałżeńskiego40). Wielu jest niezdecydo­ wanych, jak np. S i с к e n b e r g e r . Część z K n a b e n b a u e r e m na czele w ypow iada się za m ałżeństwem. Gdy jednak popatrzy­ my na tekst po przez okulary prawnicze, to nie ulega najmniej­ szej wątpliwości, że św. Paw eł może mieć na myśli tylko kazi­ rodczy konkubinat. Jakież bowiem uzasadnienie m iałaby kara klątwy za zawarcie dopuszczalnego m ałżeństw a? O ile zaś tłu­ maczenie to nie zdołałoby zadowolić krytyka, to w najlepszym razie, najdalej idąc, możnaby przychylić się do zapatrywania Esm eina i T riebsa, że św. Paw eł wykonuje tu .a k t u s t a w o ­ d a w c z e j jurysdykcji, ustanaw iając przeszkodę powinowactwa. To ostatnie przypuszczenie wydaje się jednak zbędne, ponieważ

34) l u s m a tr im o n ia le , R o m a e 1928, w y d . II, s tr . 824 n. 35) H a n d b u c h ... 1. c. s tr . 756. 36) Z a g a d n ie n ie m a łż e ń s tw a , W a r s z a w a 1934, s tr . 82 n. 37) P o ję c ie ta jn e j p r z e s z k o d y m a łż e ń s k ie j w p ra w ie k a n o n ic zn e m , L u b lin 1935, s tr . 24 n. 3S) P o r . A l i o , P r e m ie r e É p itr e a u x C o rin th ie n s , P a r i s 1934, s tr . 119. O ile c h o d z i o p r o z e litó w , to te n ż e a u t o r p o w o łu ją c s ię n a sły n n y k o m en ­ t a r z S t r a c k a i B i l l e r b e c k a , u ło ż o n y n a p o d s ta w ie te k s tó w T a lm u d u u w a ż a , ż e ta k ie m a łż e ń s tw o m o g ło b y ć u z n a n e . W ta k im r a z ie jednak tr u d n o b y z r o z u m ie ć p r z y c z y n ę w y s tą p ie n ia św . P a w ła .

33> P o r . M a t. 14, 4 ; M k 6, 1 7 - 1 8 ; J a n 4, 18.

40) S c h ä f e r , E rk lä ru n g d e r b e id en B riefe an die K o rin th er, M ünster i. W . 1903, s tr . 9 5 ; a n o n im o w y B e n e d y k ty n , L é s h p i tr e s d e S a in t Paul, E s c h e n 1 9 2 5 ,1 , 299; L u s s e a u - C o l l o m b , M a n u e l d ’Ë tu d e s B ib liq u es, P a r i s 1930, V, 415 п .; D . S m i t h w s w y m k o m e n ta r z u w y d a n y m w Lon­ d y n ie 1932, s tr . 4 2 7 ; o s ta tn io К e t t e r, D ie hl. S c h rift f ü r d a s L e b e n erk lärt, F r e ib u r g i. B. 1937, s tr . 195.

(8)

takiemu m ałżeństwu stał już i tak na przeszkodzie przepis p ań­ stwowy, obojętnie, czy w danej chwili chodzi o praw o greckie, czy rzymskie. Natomiast w żadnym przypadku nie ma podstaw do przyjęcia, że tekst ten dowodzi wykonywania sądowej jurys­ dykcji przez św. Paw ła nad węzłem małżeńskim. O ile się czyta dany ustęp w kontekście, czuje się jeszcze silniej, że św. Paw eł wy­ stępuje tu nie jako praw nik-sędzia, lecz jako duszpasterz-m oralista. Piętnuje on tu po prostu g r z e c h k a z i r o d z t w a . Kategoriami praw nika nie zdaje się myśleć, tym mniej wdaje się w sądzenie ważności związku małżeńskiego.

5. D i d a s c a l i a . Następnym dowodem mają byćsty

z „ D i d a s c a l i a A p o s t o l o r u m “ stw ierdzające, że „chrze­ ścijanom nie w olno udawać się do sądów pogańskich, lecz w szy­ stkie swoje spory, jeśli już do ich pow stania dojdzie, m ają od­ daw ać do rozstrzygnięcia sądom kościelnym z biskupam i na czele“ — str. 11 — a więc, wedle ks. B., sądy kościelne z bi­ skupam i na czele m usiały rozsądzać także i spraw y m ałżeńskie. Niestety jednak i ten argum ent zawodzi. D idascalia poda­ jąc zakres działania sądów kościelnych wyliczają wiele spraw , głównie natury o b y c z a j o w e j 41), czasem i cywilno-prawnej. Z wyliczenia tego okazuje się. że zakres działania sądów ko­ ścielnych na ogół pokryw ał się z zakresem działania sądów świeckich rzymskich, rozszerzając się jedynie w dziedzinie prze­ stępstw obyczajowych. Ani jednej wzmianki jednak nie ma w D i­ dascalia o spraw ach dotyczących w ę z ł a m a ł ż e ń s k i e g o . Milczenie to jest charakterystyczne. Musi się przypuszczać, że w spraw ach dotyczących węzła m ałżeńskiego trzym ano się zwy­ czajów i ustaw odaw stw a rzymskiego, które dość długo, bo do VI. w., uznaw ało ten dział stosunków praw nych jako n i e wy­ m a g a j ą c y i n t e r w e n c j i w ł a d z s ą d o w y c h P a ń s t w a 42). Skoro więc obchodzono się w pierwszych wiekach chrze­ ścijaństw a bez interwencji w ładz sądowych świeckich w sp ra ­ wach tych, to trudno przypuszczać by Kościół od razu chciał ingerować swym sądownictwem i w spraw ach dotyczących samego węzła m ałżeńskiego43), tym bardziej, źe pierwsze wzmianki o wy­

41) P o r . z e s ta w ie n ie o d n o ś n y c h te k s tó w u W i l a n o w s k i e g o , R o z ­ w ó j h is to r y c z n y p r o c e s u k a n o n ic z n e g o , 1. c. s tr . 17—23. Z n a jo m o ś ć te k s tó w z D id a s c a lia A p o s to lo r u m w p r a c y k s. B . n ie p r z e k r a c z a g r a n ic y te k s tó w c y to w a n y c h p r z e z W ila n o w s k ie g o . 42) P o r . G e f f c k e n , Z u r G e s c h ic h te d e r E h e s c h e id u n g v o r G r a tia n , L e ip z ig 1894, s tr . 27 n .; W e r n z - V i d a l , 1. c. 82 5 ; I n s a d o w s k i , R z y m s k ie p r a w o m a łż e ń s k ie a c h r z e ś c ija ń s tw o , L u b lin 1935, s tr . 294. C ie k a w a r z e c z , ż e f a k t te n z n a n y j e s t k s. B. ( s tr. 13), k tó r y je d n a k n ie w y p r o w a d z a z e z n a ­ jo m o ś c i je g o ż a d n e g o w n io s k u . 43) Z d e c y d o w a n ie u z a s a d n i a to F a h r n e r , 1. c. 46 n . Z u p e łn ie m y l­ n ie p o w o łu je s ię n a to m ie js c e B o b e r , 1. c. 26, k tó r y c h y b a n ie d o c z y ta ł o d n o ś n e g o u s tę p u d o k o ń c a .

(9)

konywaniu jurysdykcji w spraw ach małżeńskich przez Kościół i to niezbyt jasne, znajdujemy w źródłach dopiero na przełomie V. i VI. w .44), a więc dopiero w okresie kiedy i sądownictwo świeckie zaczęło się interesow ać tymi sprawam i. Zupełnie pewne dokumenty stw ierdzające wykonywanie "przez Kościół jurysdykcji sądowej w spraw ach m ałżeńskich mamy dopiero w VIIIiIX w .45). Milczenie więc D idascalia o spraw ach m ałżeńskich uznać mu­ simy, wbrew opinii ks. B., raczej jako dow ód,fże w epoce ich pow stania sądow nictw o kościelne nie zajm owało się jeszcze spraw am i dotyczącymi w ęzłajm ałżeńskiego.

Z tych samych względów mylna i nieuzasadniona jest argu­ m entacja autora na str. 14 ust. 1 od g ó ry 46).

6. S y n o d y . Na dalsze potwierdzenie swej tezy przytaca Autor (str. 12) kanony uchwalone na następujących synodach: Ancyrańskim z r. 314, Kartagińskim czwartym z r. 398, oraz W enetyńskim z r. 4 6 3 47).

Argument z synodu kartagińskiego jest a priori chybiony, ponieważ zbiór kanonów uchodzących za uchwały tego synodu jest falsyfikatem, powstałym dopiero z końcem VI. w., czego Autor nie uw zględnił48), pomijając już treść cytowanego kanonu, która i tak nic w naszej materii nie u d o w ad nia49). Podobną w artość ma powoływanie się na synod wenetyński, którego akta zginęły (czego ks. B. również nie uwzględnia), a zbiór postano­ wień mamy zachowany w dokumencie pochodzącym z drugiej rę k i50). Lecz tekst i tego postanow ienia, zakazujący opuszczania żony zdradzającej męża bez udowodnienia jej cudzołóstwa, nie przekonuje nas o wykonywaniu jurysdykcji sądowej w sprawach

44) S y n o d a g a te ris k i z r. 506, k a n . 25 (M a n s i VIII, 329) b łę d n ie przez G r a c ja n a c y to w a n y ja k o s y n o d k a r ta g iń s k i, c. I. C. 33. q u . 2. o r a z k o res­ p o n d e n c ja b is k u p a A v ita d o V ic tu ra b is k u p a G r e n o b le w la ta c h 5 1 6 —23, k t ó r ą o m a w ia o b s z e r n ie j p ie r w s z y F 1 e u r y, R e c h e r c h e s H is to r iq u e s sur l e s E m p ê c h e m e n ts d e P a r e n té d a n s le M a r ia g e C a n o n iq u e d e s o rig in e s aux F a u s s e s D é c r é tâ te s , P a r i s 1933, s tr . 93, a z a n im B o b e r 1. c. 29. Ks. B. F 1 e u r y ’e g o n ie u w z g lę d n ia . 45) P o r . K n e c h t , H a n d b u c h ... 1. c. s t r . 756 i n a p r o w a d z o n e tam ź r ó d ła . « ) P o r . F a h r n e r , 1. c. 46 n. 47) P r z e jm u j ą c b e z c y to w a n ia o d В o b e r a , 1. с. 25, k tó r y z e swej s tr o n y p o d a je je z a W e r n z - V i d a l e m, 1. c. 825 i K n e c h t e m I . e . 756. 48) N ie a u te n ty c z n o ś ć ty c h k a n o n ó w u d o w o d n ili je s z c z e b r a c i a B a l ­ i e r i n i , ja k o ty m s z e r o k o p is z e H e f e l e - L e c l e r q , H is to ir e d e s Con­ c ile s , P a r i s 1908, II, 102— 121, 1374; S ä g m ü l l e r , L e h r b u c h d e s kath. K ir c h e n r e c h ts , w y d . IV, F r e ib u r g i. В. I, 2, 214. D la te g o te ż p ra w d o p o d o b n ie n a s y n o d te n n ie p o w o łu ją s ię a n i W e rn z -V id a l, a n i K n e c h t, a ty lk o B ober i B is k u p s k i, k tó r z y M a n s i’e g o n ie s p r a w d z a li.

49) O to t e k s t p o w o ła n e g o p r z e z k s . B. k a n . 2 3: „U t e p is c o p u s nullius c a u s a m a u d ia t a b s q u e p r a e s e n t ia c le r ic o r u m s u o r u m ; a lio q u in ir r ita erit s e n te n tia e p is c o p i, n isi c le r ic o r u m p r a e s e n t ia c o n f ir m e tu r “. M a n s i III. 953.

(10)

m ałżeńskich przez Kościół — z tekstu bowiem tego kanonu nie wynika, iż „probatio adulterii“ m iałaby być przeprow adzona prim o sądownie, a secundo przez W ładze K ościelne51).

Z trzech więc cytowanych synodów dwa jako m ateriał do­ w odowy odpadają, a pozostaje jedynie pierwszy z nich t. j. ancy- rański z r. 314, na którego can. 25 ks. B. powołuje się. Zbiór kanonów tego synodu uchodzi przynajmniej za autentyczny52). Rozpada się on wyraźnie na trzy części. Pierw sza z nich (can. 1—9) zajmuje się tymi, którzy w czasie prześladow ań (dopiero świeżo ustałych) odpadli od w iary; druga (can. 10— 15) zawiera postanow ienia dyscyplinarne głównie odnośnie duchow ieństw a i mocy praw nej zaręczyn (can. 11); trzecia część (can. 16—25), którą zamyka pow ołany przez Autora kanon 25, stanow i szereg kar za przestępstw a na tle seksualnym , we formie jednak kazu- istycznej, a nie ogólnej. Są to bardzo charakterystyczne t. zw. kanony pokutne. Nasz kanon odnosi się do następującego w y­ padku : w czasie narzeczeństw a narzeczony obcow ał cieleśnie z siostrą swej narzeczonej, która skutkiem tego zaszła w ciążę. Mimo to ożenił się nie z nią, ale ze swoją narzeczoną. Jej uwie­ dziona siostra z rozpaczy pow iesiła się. Synod .skazuje wszyst­ kich współwinnych na 10 lat p o k u ty 53). Kanon ten więc mówi jedynie o zagadnieniu kary za uwiedzenie, a w żadnym przy­ padku nie może być tłum aczony w sensie, jaki chce mu nadać Autor.

Podobnej treści zresztą kanonów pokutnych znamy kilka­ naście, a dotychczas — rzecz dziwna — nikt jeszcze nie wy­ snuw ał z nich wniosków o wykonywaniu jurysdykcji sądowej nad małżeństwem przez Kościół.

Nie dowodzi wreszcie niczego w tej materii naprow adzony dalej przez Autora znany list Innocentego I. ad Exsuperium , p o ­ nieważ i on zawiera tylko postanow ienia natury dyscyplinarno- obyczajowej, a nie odnosi się bezpośrednio do zagadnień praw ­ nych węzła m ałżeńskiego54). Prócz tego m ożna tu zastosow ać rów nież argum ent użyty wyżej w spraw ie treści can. 2 synodu wenetyńskiego z r. 463.

51) O to te k s t k a n . 2 : „ E o s q u o q u e , q u i r e lic tis u x o r ib u s s u is ... e x c e p ta c a u s a fo r n ic a tio n is , s in e a d u lte rii p r o b a tio n e , a lia s d u x e r in t, s ta tu im u s a c o m m u n io n e s im ilite r a r c e n d o s " . M a n s i VII, 953. 52) P o r . H e f e l e - L e c l e r q , 1. с. I, 298 n. n. 53) O ry g in a ln y te k s t g re c k i b r z m i: Μ νη σ τευ σ ά μ εν ό ς τις κ ό ρ η ν προσ εφ 9·ά ρη τ ή ά δ ε λ ψ ή α υ τ ή ς , ώ ς κ α ί έ ιτιφ ο ρ ή з а : α υ τ ή ν , ε γ η μ ε τ ή ν μ ν η α τ ή ν μ ε τ ά τ α ό τ α , ή 8è !ρθ·αρε:σα ά π ή γ ξ α τ ο . οί σ υνε:δό τες έκελεόαΑ-ηααν Ιν δ ε κ α ε τ ία ό ε χθ ·ή ν α ι ε ις το'υς σ υ ν ε - σ τώ τα ς κ α τ ά το υ ς ώ ρ ισ μ εν ο υ ς β α θ -μ οΰς. — C y tu ję z a k ry ty c z n y m w y d a n ie m H e~ f e l e - L e c l e r q 1. с. 325.

54 T e k s t, n a k tó ry m o p ie r a s ię k s . B : „V iri a u te m lib e r iu s u x o r e s a d u l­ t e r a s a p u d s a c e r d o t e s d e f e r r e c o n s u e v e r u n t, e t id e o m u lie r ib u s , p r o d ito e o r u m c rim in e , c o m m u n io d e n e g a tu r ... C u m e n im p a r c a u s a s it, in te r d u m p r o b a ti o n e c e s s a n t e v in d ic ta e r a tio c o n q u ie s c it “ , w e d łu g c. 5. C . 32. q u . 5.

(11)

T ak więc reasum ując nasze wywody stwierdzić musimy, że ani jeden z dow odów naprow adzonych przez Autora celem udowodnienia wykonywania jurysdykcji sądowej w spraw ach mał­ żeńskich przez Kościół przed początkiem VI. w. nie wytrzymuje krytyki. Potw ierdzać zdaje się to również fakt, że pierwszy a dość kompletny kodeks kościelnego praw a małżeńskiego zawarty w uchw ałach synodu illiberytańskiego (ok. 300) nic o sądowej jurysdykcji kościelnej w spraw ach m ałżeńskich nie wspomina, mimo, że wielokrotnie nadarzałaby się tam do tego sp o so b n o ść55). Tym samym spraw a ta nie jest jednak jeszcze bezapelacyjnie przesądzona w tym, czy innym kierunku. Osobiście odnoszę wrażenie, że gdyby zaczęto dokładnie badać historię powstawa­ nia przeszkód małżeńskich, to tą drogą możnaby, zdaje się, dojść do ciekawych wyników badań odnośnie do sądownictwa kościelnego w pierwszych wiekach. W ywody ks. Biskupskiego jednak kwestji zupełnie nie ruszyły z miejsca.

7. S t r o n y : 16—73. To samo, nie wdając się już w szcz­ góły, m ożna powiedzieć o dalszych w yw odach Autora aż do str. 73, które również nie przynoszą nic now eg o 56), a z właści­ wym tematem pracy łączą się tak luźno, iż metodycznie wydają się zupełnie zbytecznie. Można je było skrócić do kilku stron, a zamiast tego zająć się zagadnieniem zupełnie dotychczas wła­ ściwie nieopracow anym , a dla tematu pracy niezmiernie ważnym. Należałoby tu wyświetlić pow stanie i rolę instytucji tak zwa­ nego „p rom otor“ względnie „procurator fiscalis“ 57), z której to instytucji rozw inęła się następnie instytucja prom otora sprawie­ dliwości, a najpraw dopodobniej i instytucja obrońcy węzła mał­ żeńskiego. W pierwszych bowiem przypadkach tam, gdzie w zna­ nych mi dotychczas źródłach znajdujemy wzmianki o istnieniu obrońcy węzła, zadanie jego bywa przeważnie powierzane wła­ śnie tem u t. zw. prom otorowi fiscalis58). Rozwiązanie tego za­ &ä) P o r . H e f e l e - L e c l e r q , 1. с. 1, 226 η. п. ; M a n s i II, 8 п. п. 5β) Т а к п р . c a ły r o z d z i a ł z a ty tu ło w a n y : „ M a łż e ń s tw o ja k o in sty tu cja p r a w a p u b lic z n e g o “ ( s tr . 61 —69 ) b u d z i s z e r e g z a s tr z e ż e ń , n a k tó r e z re s z tą z w r ó c ił ju ż u w a g ę w p o b ie ż n e j, a b a r d z o p rz y c h y ln e j re c e n z ji w „Apolli­ n a r e s “ XI (1938), 143 n. G r z y m a ł a . W y w o d y A u to r a w y k a z u ją braki z z a k r e s u te o r ii i s y s te m a ty k i p r a w a . A u to r p e w n e w a ż n e p r o b le m y po­ m ija (n p . s tr . 61 u w . 1), a n a d in n y m i p r o b le m a m i s ię p r z e ś liz g u je , jak w p r z y p a d k u in te r e s u p r y w a tn e g o je d n o s tk i w m a łż e ń s tw ie . W ty m o sta t­ n im p r z y p a d k u o d n o s i s ię m im o w o li w r a ż e n ie o d d ź w ię k u id e o lo g ii hitle­ r o w s k ie j. 57) P o r . H i n s с h i u s, D a s K ir c h e n r e c h t d e r K a th o lik e n u n d P ro te s ­ ta n te n , B e rlin 1897, V I, 1. 12 2; W e r n z , I u s D e c r e ta liu m , R o m a e V, 1, 165 п. п. 58) Z n a jd u je m y to w w ie lu d e c y z ja c h S. C . C o n c ilii w p ie r w s z y c h już to m a c h c y to w a n e g o , a n ie u w z lę d n io n e g o p r z e z A u to r a , T h e s a u r u s R e s o l u t i o n u m S. C . C o n c ilii, k tó r e g o p ie rw s z y to m (U rb in i 1739) za­ w ie r a d e c y z je te jż e K o n g re g a c ji z p ie r w s z y c h la t X V III w ie k u , a w ię c ok. 30 la t w c z e ś n ie js z e o d k o n s ty tu c ji B e n e d y k ta XIV „D ei m is e r a tio n e “ (1741).

(12)

gadnienia pozw oliłoby nam dopiero na wyświetlenie źródeł po­ w stania instytucji obrońcy węzła małżeńskiego. Czeka ono na swego Autora. Pominięcie jednak tej spraw y przez ks. B. mu­ simy uznać za poważny brak rzeczowy i metodyczny jego mo­ nografii.

8. J a k to b y ł o w P o l s c e ? „W ogólnym rozprzężniu obyczajów, a w szczególności w praktykach rozbijania m ałżeń­ stw a i rodziny XVIII wieku, na pierwsze miejce w śród europej­ skich narodów w ybiła się — niestety — Polska zdobywając so­ bie sm utną sław ę kraju, w którym nierozerw alność m ałżeńska jest frazesem i pustym wyrazem, bez wszelkiej głębszej treści... W Polsce bowiem w przede dniu utraty bytu politycznego za­ tracano instynkt samozachowawczy, burzono fundam ent spo­ łeczny, niszczono rodzinę wyzbywszy się na ogół do cna ha­ mulców natury etycznej“ — str. 73 n. „Do bezw stydu posunięta rozwiązłość, zimna obojętność na wszelkie decorum, obowiązek i cnotę nigdy do takiego w yuzdania nie doszły jak w ów czas“ 59). „Specjalnością niejako górnych w arstw społeczeństw a polskiego w sposo bach rozbijania m ałżeństw były układy, zawierane m ię­ dzy stronam i, że związek ich będzie w przyszłości uniew aż­ niony“ — str. 83. W inę zaś głów ną tego stanu rzeczy, w edług ks. B. ponosiło przede wszystkim duchow ieństw o parafialne, które „wypaczywszy ducha ustaw lateraneńskich i trydenckich, przyczyniło się walnie do zaprow adzenia chaosu, jaki istniał w stosunkach religijno-społecznych i do obniżenia powagi związ­ ków m ałżeńskich“ — str. 91.

A w W a r s z a w i e : „Najwięcej rozwodów było w sto ­ licy... zapewne niemal dwie trzecie rozw odów w ydaw anych było w stolicy...“ 60) Nie było spraw y... w konsystorzach, osobli­ wie co do rozwodów, żeby jej am basador rosyjski protekcji nie podał i nie utrzym ał...“ 6I) „...Gdzie wzrokiem rzucisz, śm ieją się W ty c h d e c y z ja c h o b r o ń c a w ę z ła j e s t ju ż e le m e n te m s ta le u w z g lę d n ia n y m w p r o c e s ie m a łż e ń s k im , in s ty tu c ją p r a w n ie z u p e łn ie d o jr z a łą . R o lę je g o p o ­ w i e r z a s ię p r z e w a ż n ie o w e m u „ p r o m o to r f is c a lis “ . P r z y k ła d o w o w y m ie ń m y d e c y z je : M a trim o n ii B itu n tin e n s is z 15. I. 1718 e x c a p ite im p e d im e n ti c r i­ m in is — T h e s a u r u s I (1739), 3 п .; C a ie ta n a z 2. X. 1723 e x c a p ite d e f e c tu s c o n s e n s u s o b v im e t m e tu m — T h e s a u r u s II (1739), 385 n .; N e a p o lita n a z 17. XII. 1740 — T h e s a u r u s IX (1743) II, 88 i in n e . J e s t ta k ż e m o w a o „ a d v o ­ c a t u s f is c a lis “ n p . C r e m o n e n s is z 22. III. 1732 — T h e s a u r u s V (1740) 239, w z g l. „ a d v o c a t u s “ b e z b liż s z e g o o k r e ś le n ia , ja k n p . C o m p o s te lla n a z 10. III. 1731 — F o n te s C. I. C. V. N r. 3371, s tr . 811. C a ły te n m a te r ia ł ź r ó d ło w y o p u b lik o w a n y , n ie m ó w ią c ju ż o b o g a ty m a z u p e łn ie n ie tk n ię ty m n a w e t m a te r ia le a rc h iw a ln y m w a ty k a ń s k im , j e s t d o d z iś j e s z c z e k ry ty c z n ie n ie - o p r a c o w a n y . 59) Ib id . s tr . 77 z a W . S m o l e ń s k i m , P is m a h is to r y c z n e , to m III. K r a k ó w 1901, s t r . 98. 60) S tr . 75 z a T . C z a c k i m , D z ie ła . O lite w s k ic h i p o ls k ic h p r a ­ w a c h , P o z n a ń 1843, II, 26 u w a g a 34. 61) S tr. 77 z a J. I. K r a s z e w s k i m , P o l s k a w c z a s ie t r z e c h r o z ­ b io r ó w , W a r s z a w a 1903, III, 40 n.

(13)

płatni świadkowie... pod bokiem Trybunału masz fabrykę fał­ szywych dokum entów ; pijatyka i najbezecniejsza sprzedajność nie tają nawet swojej ohydy...“ 62) „Narzekanie na brak kwali- fikacyj m oralnych i naukowych u sędziów kościelnych...“ — str. 86. „...Do biskupów polskich skierow ał Namiestnik Chry­ stusow y osobną encyklikę “Nimiam licentiam “, w której igno­ rancję sędziów piętnuje“... — str. 88. „Obok jednak nieznajo­ mości praw a i często zupełnego braku przygotowania nauko­ wego do przyjęcia stanow iska sędziowskiego, spotykam y się również w prost ze złą i przew rotną wolą sędziów, którzy nie pomni... etc... ułatwiali zrywanie m ałżeńskiego węzła, ferując niesprawiedliw e i przedmiotowo nieważne wyroki“ — str. 89 — „...jednym z największych braków kościelnej procedury sądowej było to, że z w i ą z e k m a ł ż e ń s k i można było r o z e r w a ć (!) jednym stanowczym wyrokiem sądowym, bez przymusu apelacji wtedy, gdy wyrok brzm iał: constat de n u l l i t a t e (!) matri­ m onii“ (Term inologia A utora!) — str. 95.

Aby nie być posądzani o złośliw ość, umyślnie zacytowa­ liśmy w łasne słow a Autora. Delikatnie mówiąc zadziwiają one nas. Nie rozumiemy jaki mają one związek z tematem pracy Autora, tym bardziej, że kilkanaście stron dalej (103— 108) okaże się, iż wcale tak bardzo źle znowu w Polsce po wydaniu kon­ stytucji Benedykta XIV „Dei m iseratione“ — a więc w tym sa­ mym jeszcze okresie czasu — nie wyglądało ! Znaleźli się gor­ liwi pasterze, którzy troszczyli się o podniesienie poziomu mo­ ralnego, jak to sam Autor na podstaw ie źródeł chwalebnie nam udowadnia. Tajem nicę rewelacyj poprzednich stron, tak mało dla Polaka przyjemnych, odsłania nam dopiero wywód Autora na str. 98 n. n. Chce nam on udowodnić, że to niemoralność, zepsucie i nadużycia popełniane w Polsce skłoniły Benedykta XIV do stw orzenia i ustanow ienia nieznanej dotychczas — we­ dle ks. B. — w procedurze kanonicznej instytucji obrońcy węzła m ałżeńskiego. T a konieczność znalezienia dow odu dla swej tezy zmusza Autora widocznie, wbrew przyjętym w pracy naukowej zwyczajom, do czerpania swej argum entacji z drugiej ręki, na­ ukow o-krytycznie niezbyt pewnej, jak pism a Czackiego, Kra­ szewskiego, M oszczeńskiego 63) czy Smoleńskiego. Tam, gdzie Autor sięgnął do źródeł, względnie opracow ań ź ró d ło w y c h 64), okazuje się brak odpowiedniego w szechstronnego zbadania ca­ łokształtu ich, co, z punktu widzenia metodyki naukowej, jedy­ nie mogłoby upraw nić uogólniania tak szeroko w tym ustępie przez Autora stosow ane. Dlatego też musimy do tej części jego wywodów ustosunkow ać się krytycznie i wyczekująco tak długo,

62) S tr. 78 z a S m o l e ń s k i m , 1 c. s tr . 118. ю) P a m ię tn ik i d o h is to rii p o ls k ie j, W a r s z a w a 1905.

6ł) G łó w n ie d o u c h w a ł s y n o d a ln y c h i p r a c C h o d y ń s k ie g o i L ikow - s k ie g o .

(14)

dopóki ktoś owych zagadnień w m etodyczno-naukowy sposób źródłow o i w szechstronnie nie zbada.

Fragm entaryczność ujęcia wykazuje również nieuwzględnie­ nie przez Autora wykonyw ania jurysdykcji sądowej przez nun­ cjaturę w Polsce, co zapewne m usiało mieć również duży wpływ na sądow nictw o w spraw ach m ałżeńskich — temat, który rów - nież^powinien być tutaj źródłow o o p raco w an y 65).

Poniew aż chodzi o ustaw ę dla całego Kościoła, nie m o­ żna — jak to czyni ks. B. — ograniczać rozpatryw ania tych za­ gadnień jedynie do Polski, w oderw aniu od innych krajów euro­ pejskich, gdzie wcale lepiej się nie działo, a jak tego dowodzi np. literatura francuska, nieraz może naw et gorzej było niż w Polsce, w której mimo wszystko jeszcze katolicyzm i szkoły zakonne stanow iły pewne hamulce etyczne. O dodatnich jednakże stronach wpływu katolicyzmu w owych czasach na społeczeń­ stwo polskie trudno się niestety doszukać jakiejkolwiek wzmianki. Autor potraktow ał zagadnie swe wybitnie jednostronnie, staran­ nie wyszukał tylko cienie i dlatego obraz taki trudno uznać za objektywny.

W końcu i fakt czterokrotnego zwracania się Benedykta XIV do episkopatu polskiego w spraw ie usuw ania nadużyć na polu m ałżeństw a nie może nas przekonywać, że w Polsce w ła­ śnie było najgorzej. Bo i do innych narodow ości zw raca się w tych spraw ach Benedykt XIV, jak np. do H iszpanii66), Serbii i okolicznych k rajó w 67), H o lan dii68). Z drugiej strony uderza nas brak choćby jednego takiego'.’zwrócenia; się do Francji, gdzie byłoby to bardzo po trzebn e69). A zresztą ze wszystkich państw stosunkow o najczęściej koresponduje Benedykt XIV właśnie z P olską i to nie tylko w jsp raw ach małżeńskich. N asuw a to przypuszczenie, ,że — niezależnie od względów politycznych, które zawsze odgryw ały potężną rolę — nuncjatura w Polsce szczególnie gorliwie, w przeciw ieństwie do nuncjatur w innych krajach, m usiała składać relacje w Rzymie, co autom atycznie pow odow ało częstsze odpowiedzi i korespondencje z P o ls k ą 70).

es) U w a g ę tę z a w d z ię c z a m p . R e k to r o w i W ł. A b ra h a m o w i.

66) K o n sty tu c ja „E tsi p a s to ra lis “ z 26. V. 1742 „V en erab ili F ra tri, A n-d r e a e A r c h ie p is c o p o V a le n tia e “ — F o n te s 1, N r. 328, o m a łż e ń s tw ie § VIII, s tr . 749 п .; E p . „ R e d d ita e N o b is “ z 5. XII. 1744 — F o n te s I, N r. 350, s tr . 8 6 2 - 8 7 5 .

β7) E n c y k lik a „ In te r o m n ig e n a s “ z 2. II. 1744 — F o n te s I, N r. 339, o m a łż e ń s tw ie , s tr . 806 п.

β8) E p . .„ R e d d ita e s u n t “ z 17. IX. 1746 — F o n te s II, N r. 372, s tr . 41, § 5. es) N a le ż y p a m ię ta ć o s ta ły c h w e F r a n c ji te n d e n c ja c h u n ie z a le ż n ia n ia s ię o d R z y m u , z w ła s z c z a w s p r a w a c h d y s c y p lin y k o ś c ie ln e j. I n g e re n c ji R z y m u d la te g o i w s p r a w a c h m a łż e ń s k ic h p a r la m e n ty i e p is k o p a t f r a n c u s k i p r a k ty c z n ie n ie u z n a w a ły . S p r a w a t a w y m a g a ła b y z r e s z t ą o s o b n e g o s t u ­ d iu m . Z P o l s k ą b y ło z u p e łn ie in a c z e j.

(15)

Dopóki więc i te okoliczności na podstaw ie archiwów watykań­ skich nie zostaną dokładnie zbadane, musimy uznać sąd Autora za przedwczesny i naukowo niew ystarczająco umotywowany.

9. G e n e z a k o n s t y t u c j i n e “ . Wąt­

pliwości nasuw ać się widocznie m usiały już i samemu Autorowi, skoro kilka stron dalej uznaje jednak słusznie, że dotychczasowe dowody nie w ystarczają jeszcze na uzasadnienie jego tezy, że „ustanow ienie obrońcy węzła m ałżeńskiego nastąpiło z okazji stosunków , panujących w dziedzinie spraw małżeńskich w Polsce przedrozbiorow ej“ — str. 99.

Ostatecznym, zupełnie przekonywującym, dowodem tej tezy ma być „podobieństw o w doborze dow odów i poszczególnych nawet zwrotów, malujących smutny obraz nadużyć w sprawach m ałżeńskich“ (Ibid.) w Konstytucji „Dei m iseratione“ ustanawia­ jącej instytucję obrońcy węzła małżeńskiego i piśmie Benedykta XIV „Matrimonii perpetuum “ skierowanym do episkopatu pol­ skiego, a o kilka tylko miesięcy wcześniejszym niż „Dei mise­ ratione“. Autor, stosując tu zasadę „post hoc ergo propter hoc“ nie uwzględnia jednak innej możliwości, znacznie prawdopodo­ bniejszej, a mianowicie, że podobieństw a stylu i argumentacji dow odzą nie przyczynowej zależności jednego dokumentu od drugiego, a raczej pióra jednego i tego samego urzędnika ku­ rialnego, który opracow yw ał zdaje się szatę zewnętrzną obu tych dokumentów, korzystając przy układaniu drugiego — jak się to często w dokum entach zdarza — z gotowego formularza poprzedniego, niedawno opracow anego.

Przeciw tezie Autora przemawia jeszcze inna okoliczność. Oto instytucja obrońcy węzła praktycznie już istniała, jak to udowodniliśm y wyżej, w T rybunałach rzymskich i na ogół w Italii. Gdyby więc napraw dę najgorzej działo się w dziedzi­ nie procesu m ałżeńskiego w Polsce, to Stolica Apostolska, zgo­ dnie ze stałą tradycją w podobnych przypadkach, ustanowiłaby urząd obrońcy węzła jedynie w Polsce, a nie na całym śwriecie.

Musimy w końcu podkreślić, że przeciw tezie Autora prze­ mawia jeszcze tradycja w kurii rzymskiej obserw ow ana stale przy ważniejszych pociągnięciach ustawodawczych. Tradycja ta wym aga długoletnich badań i wszechstronnych prób przed wpro­ wadzeniem w życie jakiejkolwiek ważniejszej nowej instytucji praw nej na teren całego Kościoła. Conajmniej wszystkie nun­ cjatury, a często i biskupi i uniwersytety i zakony otrzymują na dłuższy czas projekty ważniejszych ustaw dla zaopiniowania. Jeżeli więc chciało się zbadać genezę Konstytucji „Dei misera­ tione“, w żadnym wypadku nie w olno było wydawać definityw­ nego sądu co do przyczyn jej pow stania bez zbadania archiwów watykańskich, tym bardziej, jeżeli się twierdzi, że sp osób usta­ nowienia instytucji obrońcy węzła „był niezwykle uroczysty, uży­

(16)

w any w dokum entach Stolicy Apostolskiej najwyższej w a g i71). Wyżej udow odniliśm y już mylność twierdzenia, że insty­ tucja obrońcy w ęzła m ałżeńskiego była przed tą Konstytucją nieznana, więc żałujem y tu jedynie, że Autor pracy nie zajął się zbadaniem ewolucji praw nej, jaką ta instytucja przechodziła przez blisko 200 lat, bo do w prow adzenia kodeksu praw a ka­ nonicznego w r. 1917, mimo, że miał w ręce traktujące o tych spraw ach dzieło B a s s i b e y ’ a 72), nie mówiąc już o znacznie obszerniejszych w yw odach cytowanego wprawdzie, ale nie czy­ tanego — zdaje się — V-cio tomowego dzieła J. K u t s c h k e r a . A że dochodzi się przy tym do ciekawych rezultatów, to dow o­ dzą tego świetne i bardzo skondensow ane wywody cytowanej monografii H e с к a, który pośw ięca im aż 22 strony (38—6 0 )73). Brak taki w naukowej monografii historyczno-dogm atycznej mu­ simy uznać za niedopuszczalny74).

Analiza treści prawnej Konstytucji „Dei m iseratione“ zo­ stała potraktow ana również bardzo pobieżnie. Autor pośw ięca jej niecałe cztery strony (100— 103), z czego zresztą połow ę po­ święca cytatom łacińskich tekstów poszczególnych paragrafów .

10. C z ę ś ć d o g m a t y c z n a . Trzecią część pracy(str. 111

do 201) zajmują zagadnienia dogm atyczne w oparciu o dzisiej­ sze ustaw odaw stw o. Naukowo i ta część pracy nie daje również właściwie nic nowego. Dlatego ograniczymy się tu do pewnych uzupełnień i do wytknięcia nieścisłości.

O ile chodzi o braki, to w ypadało się zastanowić nieco nad praw nym stanowiskiem obrońcy węzła w systemie procedural­ nym kanonistycznym 75), wspom nieć o obowiązku złożenia przy­ sięgi antym odernistycznej76), zaznaczyć, iż w ładza obrońcy węzła, 71) S tr. 99, c o n b . n ie b a r d z o z g a d z a s ię z p r a w d ą , b o s ło w a „ m o tu p r o p r io , c e r ta s c ie n tia а с m a t u r a d e lib e r a tio n e N o s tr is d e q u e A p o s to lic a e p o t e s t a t i s p le n i t u d in e “, n a k tó r e d la u z a s a d n ie n ia s w e g o tw ie r d z e n ia a u to r p o w o ł u j e s ię , s ta n o w ią z w y k łą f o r m u łę w s z y s t k i c h a k tó w u s ta w o d a w ­ c z y c h d o k o n a n y c h „ m o tu p r o p r i o “ .

72) Le m a r ia g e , 1. с., n p . s tr . 63 п ., 72, 74 i in n e .

73) Т а к п р . p o w o li w y tw a r z a ła s ię p r z e z ja k iś c z a s p r a k ty k a , ż e m im o s u r o w y c h p r z e p is ó w , u d z ie la n o je d n a k w R z y m ie d y s p e n s y o d ^ o b e c n o ś c i o b r o ń c y w ę z ł a i s a n a c ji a k t ta m , g d z ie n ie w a ż n o ś ć m a łż e ń s tw a n ie u le g a ła w ą tp liw o ś c i — o p . c. s tr . 39 n . n. P ó ź n ie j z n o w u z a o s tr z a n o p r a k ty k ę p r z e z ja k iś c z a s ( s tr . 44 п. п .), a b y z n ó w 5. c z e r w c a 1889 d e k r e te m ś w . O fic ju m ( F o n te s IV, N r. 1118, s tr . 447) ją n ie c o r o z lu ź n ić i t. d . T a k s a m o n ie je ­ d n o lic ie p r z e d s t a w i a ł s ię r o z w ó j h is to r y c z n y u d z ia łu o b r o ń c y w ę z ła p r z y s p r a w a c h c o d o n ie s p e łn io n y c h m a łż e ń s tw — s tr . 50 n . n.

74) R ó w n ie ż u w a g a p . R e k to r a A b r a h a m a .

75) J a k to c z y n i H e c k , 1. с. 66 n . n. i 82 п., z w a ż y w s z y n ie z m ie r n ie c ie k a w e p o ł ą c z e n i e w je d n e j o s o b i e i s tr o n y i n ie ja k o c z ło n k a T r y b u n a łu , in s ty tu c ji w tej f o r m ie n ie z n a n e j in n y m p r o c e d u r o m .

78) W tej sp ra w ie p o r. can. 364 § 2, S. Off. 22. m a rc a 1918 w AA X (1918) 136, o r a z S. C . C o n s is t. 25. w r z e ś n ia 1910 w A A S II (1910) 740, N r. VII.

(17)

o ile po „sedis vacantia“ nie otrzyma przynajmniej milczącego potw ierdzenia nowego Ordynariusza (can. 1590 § 1), wygasa. Skoro się już obszernie wylicza wszystkie argum enty podno­ szące znaczenie instytucji obrońcy węzła, to zadziwia fakt opu­ szczenia znamiennego przepisu nakazującego Ordynariuszom, by w corocznych relacjach o przebiegu procesów m ałżeńskich po­ daw ano dokładnie nazwisko i kwalifikacje obrońcy węzła, łącz­ nie z oceną, jak wywiązał się ze swych obow iązków 77). Nie omówiono bardzo ciekawego i zdarzającego się niestety nieraz w życiu przypadku, co należy sądzić o procesie, w którym obrońca węzła w prawdzie zawsze był legitime citatus, nigdy jednak nie b rał u d z ia łu 78). Tak sam o przy wyliczaniu obowiąz­ ków obrońcy węzła opuszczono obowiązek zapoznania się przy każdym procesie z m ateriałem informacyjnym, o którym mowa w art. 72 instrukcji procesowej z r. 1936. A w końcu nie uwzglę­ dniono bardzo ciekawego orzeczenia Kongregacji Sakramentów z 12. sierpnia 1925, w którym podkreślono, iż prerogatywy obrońcy węzła idą nawet ponad sąd w łasnego Ordynariusza, o którego opinii przy procesach w spraw ach o dyspenzę dla m ałżeństw niespełnionych obrońca węzła ma praw o, a ewentu­ alnie naw et obowiązek, swoje krytyczne zdanie w ypow iedzieć79).

Znacznie więcej jest nieścisłości.

Chybiony i zresztą niepotrzebny jest cały dowód, że urząd obrońcy węzła jest urzędem kościelnym w ścisłym kanonicznym tego słow a znaczeniu (str. 115— 117), niepotrzebny, bo Autor w sztuczny sposób go konstruuje dla uzasadnienia tezy, że tylko O rdynariusz, a nie w ikariusz generalny, bez szczególnego upo­ w ażnienia, może obrońcę węzła mianować, co — jak Autor chyba przeoczył — w świetle nowej instrukcji procesowej nie ulega zapewne już w ątp liw o ści80). Przedtem można się było spierać o treść praw ną słowrą „O rdinarius“ z can. 1589 § 1, względnie czy stanow isko obrońcy węzła podpada pod normę can. 152 za­ strzegającego takie m ianowania wyłącznie osobiście Ordynariu­ szowi, o ile chodzi o urzędy kościelne w ścisłym tego słowa znaczeniu. Naszym zdaniem — w brew ks. B. — pod normę can. 152 obrońca węzła nie może podpadać, poniew aż z urzędem tym nie jest związana owa cząstka władzy święceń, czy

jurys-t7) R o z p o r z ą d z e n ie S. C . d e D is c ip lin a S a c r a m e n to r u m z 1. lip ca 1932 w A A S X X IV (1932) 2 7 2 - 2 7 4 . 7S) P o r. to z a g a d n ie n ie n p . u N o v a 1 a, D e p ro c e ss ib u s, R o m ae 192, n r. 145. 79) P o d a je to T r i e b s , 1. c. s t r . 705. 80) N a le ż y r o z p a t r z e ć c a n . 1589 w ś w ie tle a r ty k u łó w : 15 § 1, 19 § 1 i 21 in s tru k c ji p r o c e s o w e j, k tó r a , o ile c h o d z i o m ia n u ją c e g o , u ż y w a s ta le w y r a ż e n ia „ E p is c o p u s “ , a n ie „ O r d i n a r i u s “. T a k ie w y r a ż e n ie o z n a c z a n ie ­ w ą tp liw ie ty lk o o s o b iś c ie b is k u p a d ie c e z ja ln e g o , a n ie w ik a r iu s z a g e n e r a l ­ n e g o . P o r . z r e s z t ą H e с k, 1. c. 74 n.

(18)

dykcji, której wym aga can. 145 § 1 od urzędów kościelnych podpadających normie can. 15281). Stanow iska więc obrońcy węzła nie można, jak chce Autor, zaliczyć do urzędów kościel­ nych w ścisłym tego słow a znaczeniu82).

Nieścisłe dalej jest twierdzenie, iż od czasu wydania „Lex propria S. Romanae Rotae et Signaturae A postolicae“ (1908) wszystkie późniejsze zarządzenia odnośnie obrońcy węzła wy­ m agają, by był on kapłanem , poniew ąż np. instrukcja dla Ko­ ścioła W schodniego nie wymaga bezwzględnie tego przymiotu od obrońcy węzła tam, gdzie to nie jest m ożliw e83). Również nie znamy dotychczas żadnego ogólnego przepisu, któryby wy­ m agał w każdym przypadku od kandydata na stanow isko obrońcy węzła poważniejszego wieku, jak chce A u tor84).

Nie mogliśmy się dopatrzeć w instrukcji św. Oficjum z roku 185885), by ona „zwalniała od zachow ania postanow ień Bene­ dykta XIV dotyczących obrońcy“, jak twierdzi A u to r86), skut­ kiem czego następne instrukcje nie potrzebow ały „przyw racać“ mocy „Dei m iseratione“.

W ątpimy, czy napraw dę „wypadki, w których prom otor z m u s z o n y (!) jest z urzędu zaskarżać niew ażność m ałżeństwa, nie należą wcale do rzadkich“ — str. 132.

Mylne jest twierdzenie, że „dowody o... wezwaniu obrońcy na spraw ę powinny się znaleźć w ak tach; w razie przeciwnym trybunał apelacyjny m iałby pełne praw o uw ażać akta za nie­ w ażne“ — str. 139, albowiem po myśli can. 1587 § 1 (cytow a­ nym zresztą dosłow nie przez Autora na następnej stronie!) wy­ starczy do w ażności procesu, jeżeli obrońca naw et nie wezwany, uczestniczy jednak faktycznie w danej spraw ie. Na podobnym tle nieścisłym jest przedostatni ustęp na str. 161.

Zbyt ogólnie ujmuje Autor możliwości sytuacyjne w czasie między złożeniem, a przyjęciem skargi o niew ażność m ałżeństwa

81) K s. B. ta k u z a s a d n i a ( s tr . 116 n .) u c z e s tn ic tw o o b r o ń c y w ę z ła w e w ła d z y k o ś c ie ln e j p o d p a d a ją c e p o d c a n . 145 § 1 i 152: „ W p r a w d z ie o b r o ń c a w ę z ła n ie p o s i a d a ju r y s d y k c ji s ą d o w e j, a n i ż a d n e j w ła d z y ... a le j e s t o s o b ą u r z ę d o w ą ... J e ż e li w ię c n ie w p r o s t, to u b o c z n ie o b r o ń c a w ę z ła u c z e s tn ic z y w e W ła d z y k o ś c ie ln e j“ . O ile n a m w ia d o m o k o d e k s n ie z n a p o ję c ia „ u b o c z ­ n e g o u c z e s tn ic tw a “ w e w ła d z y . P r ó c z te g o s a m a lo g ik a f o r m a ln a te g o u s t ę p u u z a s a d n i a c h y b a d o s ta te c z n ie o d r z u c e n ie ta k ie g o s p o s o b u a r g u ­ m e n ta c ji. 82) B y ła to z r e s z t ą o g ó ln a i d o b r z e u z a s a d n i o n a o p in ia j e s z c z e p r z e d w y d a n ie m in s tru k c ji p r o c e s o w e j z r. 1936. P o r . z r e s z t ą o p r a c o w a n ie te g o z a g a d n ie n ia p r z e z H e с к а 1. с. 6 6 η. n i l it e r a t u r ę ta m p o d a n ą . и ) I n s tr . S. C. E c c i. O rie n t, z 10. c z e r w c a 1935 w A A S X X V II (1935) 339 a r t. 24 u s t. 2. 84) S tr. 119, 121 n., n a d a ją c b e z u z a s a d n ie n ia p ra w n eg o o g ó ln ą m oc p r z e p is o m o b o w ią z u ją c y m w ty m z a k r e s ie w R o c ie i S y g n a tu r z e . es) F o n te s IV, N r. 946, s tr . 220. 86) S tr. 123. N ie d o p a trz y ł się te g o ró w n ie ż i H e c k , k tó ry z ajm je s ię tą i n s tr u k c ją n a s tr . 52 s w e j m o n o g ra fii.

(19)

słow am i: „Trybunał rozpatrzyw szy kolegialnie wniosek obrońcy węzła, przychyla się do niego, albo nie i skargę przyjmuje lub odrzuca“ — str. 166. Inna bowiem jest sytuacja przy wniosku obrońcy o podjęcie szczególnych dochodzeń w danej sprawie, a inna, jeżeli chodzi tylko o zwykłe wnioski czy życzenia. W pierwszym bowiem przypadku tylko jednom yślna uchwała całego Trybunału może postanow ić odrzucenie takiego wniosku, podczas gdy w drugim wystarczy decyzja powzięta zwykłą więk­ szością głosów wedle art. 69, 71 § 1 instrukcji z r. 1936, oraz can. 1969 § 1 4°. Pow yższa różnica w praktyce jest jednak dość w ażna i warto ją było zaznaczyć.

Po myśli dotychczasowej procedury prośba obrońcy o wy­ łączenie św iadków nie należy do „litis contestatio“, jak chce Autor — str. 169.

Niejasno również wypada wzajemny stosunek obrońcy węzła do sędziego przy przesłuchiwaniu stron i świadków. Z wy­ wodów Autora (str. 177) odnosi się wrażenie, że sędzia jest obo­ w iązany stawiać przesłuchiwanym w s z y s t k i e pytania i to we formie przedstaw ionej mu przez obrońcę węzła. Tymczasem sę­ dzia nie tylko może, ale i powinien odmówić zadania stronom pytań, postaw ionych przez obrońcę, o ile ich treść czy forma nie odpow iadają przepisom wymaganym przez procedurę — art. 102 instrukcji z 1936 r. Skoro już jesteśm y przy zeznaniach, to w ypada również zaznaczyć, że nie każde i nie wszystkie zezna­ nia należy spisyw ać dosłow nie w pierwszej osobie, jak twierdzi Autor (str. 177), lecz tylko „si id instructori videbitur necesa- rium vel opportunum “ — jak mówi art. 103 § 2 instrukcji pro­ cesowej.

Z wywodów na str. 188 n. sub 3° wynikałoby, że w po­ stępow aniu procesowym zwykłym (nie „querela nullitatis“ do Sygnatury!) istnieje jeszcze dziś, tak jak to przew idyw ał § 11 Konstytucji „Dei m iseratione“, czwarta instancja. Nie odpowia­ dałoby to praw dzie. Jest rzeczą możliwą, że przy rozpatrywaniu jakiejś spraw y w Rocie w trzeciej instancji nagle wysunie się zupełnie nowy m ateriał dowodow y i procesowy, tak, że sprawa przechodzi potem jeszcze przez jeden czy naw et dwa turnusy Roty. Nie będzie to jednak wtedy czwarta i piąta instancja, lecz druga i trzecia, bo po myśli can. 1989 i art. 217—219 in­ strukcji procesowej, skoro w procesie strony przedkładają zu­ pełnie nowy m ateriał, wtedy spraw ę należy zacząć traktować tak, jakby to była dopiero pierwsza instancja, obojętnie czy jest to faktycznie ze względu na dotychczasowy tok procesu druga, czy trzecia instancja87). Nie można więc twierdzić, że w tym

87) P o r. I. B e n e d e t t i , O rd o iu d icialis p r o c e s s u s can o n icise r n u liita te m a trim o n ii in s tr u e n d i, T a u r in i 1938, s tr. 126 p . 2.

(20)

zakresie od czasu „Dei m iseratione“ nic się nie zmieniło — str. 189.

Również nieścisłe jest twierdzenie, że „obrońcy węzła wolno z a w s z e . . . jednak odw ołać się... do św. Oficjum“ — str. 190, gdyż cytowany przez Autora na poparcie tego w łaśnie tw ier­ dzenia art. 216, łącznie jednak z art. 12 instrukcji procesowej wyraźnie ograniczają w łaściw ość św. Oficium tylko do spraw dotyczących m ałżeństw mieszanych.

T ak samo obrońca nie musi apelow ać pisem nie, jak chce Autor (str. 192), lecz może także apelację założyć ustnie po myśli can. 1882, § 1.

11. U w a g i o g ó l n e . Nie można skończyć szczegółowgo om aw iania pracy ks. Docenta Biskupskiego bez kilku jeszcze uwag natury ogólnej.

Z punktu widzenia m etody pracy naukowej należy p o d­ kreślić raz jeszcze poważne braki w sposobie traktow ania i kry­ tyki źródeł, a w konsekwencji i ich w artościow ania dla wyni­ ków badań naukowych, niewłaściwe operow anie ogólnikam i88), rzeczowe braki z teorii i system atyki p ra w a 89), niedostateczne opanow anie fachowej terminologii prawniczej " ) , błędne i nie­ w łaściw e cytowanie 91).

O ile chodzi o łacinę, to trudno zgodzić się z Autorem, że „individua vitae consuetudo“ oznacza sam węzeł m ałżeński (str. 125), lub, że „Audito vinculi defensore“ oznacza „wezwa­ nie obrońcy węzła przez sąd do złożenia w niosku“ — str. 169. Mamy również pewne zastrzeżenia co do przestrzegania praw ideł logiki formalnej, zwłaszcza przy w nioskow aniu92) i de­ finiow aniu93). Korekta też nie zawsze stoi na w ysokości za­ dania. *8) N p . s tr . 111: „ N i e k t ó r z y k a n o n iś c i c h c ą r o b ić (!) z a g a d n ie n ie “ — a le k t o ? A lb o s tr . 112: „ P o w o li w e s z ła g d z ie n ie g d z ie w z w y c z a j p r a k ty k a “ — a le g d z i e ? n a ja k ie j z a s a d z i e ? 89) O p r ó c z ju ż w y ż e j w y lic z o n y c h b r a k n p . o r ie n ta c ji w r ó ż n y c h r o ­ d z a ja c h n ie w a ż n o ś c i m a łż e ń s tw a — p o r . n p . s tr. 126, 128 n . 90) N p. s tr . 92 n . Z a w a r c ie m a łż e ń s tw a m im o z a c h o d z ą c e j p r z e s z k o d y z r y w a ją c e j s ta n o w i „ p r z y c z y n ę r o z w o d u “ ! lu b s tr . 195 : w y r o k „ c o n ­ s t a t d e n u llita te m a tr im o n ii“ r o z r y w a (!) m a łż e ń s tw o , c z y s tr . 101 w p r o ­ c e s ie o n ie w a ż n o ś ć m a łż e ń s tw a o b r o ń c a w ę z ła s p r z e c iw ia s ię „ p o w ó d z tw u r o z w o d o w e m u “ ! D la A u to r a r o z w ó d , o r z e c z e n ie n ie w a ż n o ś c i i u n ie ­ w a ż n ie n ie m a łż e ń s tw a , to p o ję c ia tr e ś c io w o i p r a w n ie id e n ty c z n e ! 9!) C h o ć b y n p . s tr . 106 uw . 9 m y ln ie c y to w a n a K o n s ty tu c ja „ D e i m i­ s e r a t i o n e “, z a m ia s t „ N im iam lic e n tia m “ ; s tr . 114 w . 2 o d d o łu A u to r cy ­ tu je C o c c h i’e g o n ie ś c iś le ; s tr. 167 u w . 1 a n i R o b e r ti, a n i W e r n z - V id a l w p o ­ d a n y c h p r z e z A u to r a m ie js c a c h n ie z a w ie r a ją te k s tó w , k tó r e b y u z a s a d n ia ły ta m w ła ś n ie ic h c y to w a n ie .

92) N p. s tr . 9 u s t. 3 ; s tr . 11 i in n e .

" ) N p . d e fin ic ja n a s tr . 1 3 3 : „ s łu s z n ą n a z w ie m y p r z y c z y n ę r z e c z y ­ w iś c ie w a ż n ą “ .

(21)

W ypada nam jednak podkreślić w końcu także i kilka za­ let dzieła. A więc przede wszystkim piękny literacki język, jasność i przejrzystość wykładu, piękną zewnętrzną szatę książki wyda­ nej dobrym drukiem na pięknym papierze, no i najważniejszą jej zaletę, a mianowicie fakt, że jest pierwszą polską próbą mo­ nografii w tym zakresie, która jako podręcznik dla jakże czę­ stych niestety w Polsce pozbawionych w ykształcenia prawni­ czego członków trybunałów kościelnych, stanow i mimo wszy­ stkich braków dobry przewodnik przy spełnianiu ich trudnych, a odpowiedzialnych funkcyj.

Mamy wrażenie, że w artość pracy ks. Docenta wzrosłaby jeszcze wielokrotnie, gdyby Autor zechciał wycofać obecne wy­ danie swej książki, a zdecydow ał się opracow ać nowe z uwzglę­ dnieniem zauważonych braków . Nie byłoby to rzeczą zbyt trudną, a w tedy kanonistyka polska otrzym ałaby pierwszorzędne dzieło, za które Autorowi należałaby się szczera wdzięczność. Natural­ nie byłoby rzeczą nader pożądaną, by w tym przyszłym nowym w ydaniu zastosow ać wybitnie oszczędnościowe zarządzenia od­ nośnie nadm iaru słów i retoryki, zwykle rzadko spotykanych w poważnych pracach naukowych. Ucierpi na tym może piękno literackiej formy Autora, ale z całą pew nością podniesie się ści­ słość wyrażeń i rozum owań oraz przejrzystość konsekwencyj, które bardzo chętnie widzimy w pracach prawdziwie nauko­ wych. Pierw sze 97 stron m ożnaby naturalnie bez szkody dla ca­ łości streścić w kilkustronnym wstępie ; reszta, nawet przy roz­ szerzeniu treści, zmieściłaby się wówczas doskonale na 4 do 5 arkuszach druku. Jesteśm y jednak pewni, że trud opłaciłby się sowicie.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Based on the analytical concept of BO and TZ, we will analyse how the ‘inter-language’ of BO and TZ has been constituted, interacted and evolved during the

The communications on Hydraulic an Geotechnical Engineering have been published by the Department of Hydraulic Engineering at the Faculty of Civil Engineering of Delft University

Tym niemniej wspomniane powyżej zjawisko pewnego rozchwiania w eu- ropejskiej myśli prawniczej kryteriów wyróżniania prawa administracyjnego jako wyodrębnionej regulacji

Non-Native Bilingualism (NNB) is a condition where parents share the same native language living in the community where their native language is predominantly used and the child

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 46/2,

Zainteresow anie się TL spraw am i Słowiańszczyzny m iało swe źródło w solidarnym podjęciu narodow owyzwoleńczych haseł n u r ­ tujących b ratn ie ujarzm ione

Relevant results published during past decade on 118 the latest trends on durability of alkali-activated fly ash and/or 119 slag focused on their resistance to sulfate attack,

Przystępując do prac nad koncepcją Rocznika Bezpieczeństwa Międzynarodowego, za- kładaliśmy, że będzie się on opierał na reprezentatywnej, ale ograniczonej grupie autorów