Bogdan Zakrzewski
Z problematyki "Tygodnika
Literackiego"
Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 48/4, 423-466
BO G DA N ZAKRZEW SKI
Z PROBLEM ATYKI „TYGODNIKA LITERACKIEGO * Ideologiczna s tru k tu ra T y g o d n i k a L i t e г а с k i.e g о ( = T L ) 1 w ciągu jego istnienia nie jest jednolita i ulega w yraźny m przeobrażeniom oraz ewolucji. Z tego stanow iska m ożna w yodręb nić w historii TL k ilk a etapów rozwojowych. W obrębie ty ch okre sów zm ienia się przew ażnie grono współpracowników, od których zależy kieru n ek ideow y pism a, w y tk n ięty jednak i form ow any głów nie przez W oykowskich i najbliższych stały ch w spółpracowników. Zm ienia się p ro b lem atyk a i tem aty k a m ateriału, w yraz ideow o-arty styczny, a stąd i atrakcyjność pism a, sposób m ontow ania poszcze gólnych num erów , w reszcie — stopień oddziaływ ania i zasięg czytel niczy. Tę o statnią kw estię ilu stru je k atastro faln y spadek p ren u m era torów w ostatniej (1844/1845) fazie TL.
Ideow o-artystyczną ew olucję pism a dostrzegali już współcześni obserw atorzy, i to zarów no z kręgów reakcyjnych, jak i postępo wych. F a k t głośnego rozłam u triu m w ira tu redakcyjnego był zbyt oczywistym dowodem rozbieżności ideowych, choć go oficjalnie, na skrzydle reakcji, chciano początkowo interpretow ać jako n ie etyczną rozgryw kę person aln ą Woykowskiego. K ierun ek ew olucji TL określił tra fn ie P r z e g l ą d N a u k o w y , m im o że ze względów cenzuralnych m usiał posługiw ać się ogólnikami:
Pismo literackie, od roku 1838 wychodzące, jest, jako i było, najlep szym z pism czasowych polskich; w latach 1838 i 1839 było bezbarwnym, następnie wzbijało się coraz wyżej i nie przestaje co chw ila lepszym, dziel niejszym się stawać w każdym kierunku2.
* Niniejsza praca stanowi szósty rozdział przygotowanej do druku mo nografii o T y g o d n i k u L i t e r a c k i m .
1 Powołując się na TL zastosowano drobny skrót, dzięki czemu np. TL 1838, nr 16, s. 180 oznaczono, jak następuje: TL 38, nr 16, s. 180. Elem enty TL powtarzające się w przypisach kolejnych z sobą sąsiadujących — opuszczano.
2 Kronika piśm iennicza polska. P r z e g l ą d N a u k o w y , 1843, nr 15, s. 263.
Podobnie określił ów przełom E dw ard D em bowski w P iśm ien
nictw ie p o lsk im w za rysie, w zbogacając ch a ra k te ry sty k ę TL o tra f
ne oceny szczegółowe i w yróżniając trz y etapy w rozw oju czaso pism a:
przez dwa pierwsze lata w pływ ał na redakcję J ó z e f Ł u k a s z e w i c z i czynił pism o to bezbarwnym; w r. 1840 T y g o d n i k zaczął wyrabiać sobie dążność, a wsparty współpracownictwem L i b e l t a , stał się pism em dążeń szlachetnych, w poezji i krytykach filozoficznych celu jącym. Od roku 1842 przybrał T y g o d n i k na się charakter więcej krytyczny, szczególniej przez w pływ wypracowań J u l i i W o y k o w - s k i e j , świadczących o bardzo wysokim talencie autorki, a mających za przedm iot głów nie krytykę pism polskich. Te wypracowania nie mogą jednak zastąpić filozoficznych artykułów Libelta i braku oględ ności redakcji, która często rzeczom miernym daje wstęp do pisma sw ego *.
Etap pierw szy, a więc od n u m e ru 1 gdzieś po nu m er 33 z И listopada 1839 {to znaczy do chw ili rozłam u w łonie redakcji) p rz y pada n a okres w spółpracy kolegium redakcyjnego (Józef Łukasze wicz, A ntoni Popliński, A ntoni W oykowski). Dopiero jedn ak w n u m erze 35, z 25 listo p ad a 1839, odczytujem y oficjalne oświadczenie: Redakcja T y g o d n i k a L i t e r a c k i e g o, w celu zapobieżenia fa ł szywym pogłoskom, widzi się spowodowaną do oświadczenia, iż składa się i będzie się i nadal składać' jedynie tylko z podpisanego redaktora A. W о у к o w s k i e g о.
W liście L u cjana Siem ieńskiego do S ew eryna Goszczyńskiego z 6 stycznia 1840 o d n ajd u jem y jasne w ytłum aczenie owej e n u n cja cji:
Woykowski [...] uprasza ciebie, abyś pisał do T y g o d n i k a , który dziś przybiera barw ę całkiem demokratyczną, uwalniając się od arystokratycz- no-katolickich w pływ ów E. Raczyńskiego, Łukaszewicza i P oplińskiego4. W spom niany rozłam red ak cy jn y nie od razu rad y k aln ie zm ienił ideow y k ieru n e k pism a; wzm ógł jed nak w sposób widoczny, choć nie konsekw entny, ten d en cje dem okratyczne, k ry ty k ę obozu burżuazy j- no-obszarniczego, nie zryw ając jeszcze całkow icie z eklektyzm em . W oykowski to leru je w dalszym ciągu powieści kozackie M ichała Czajkowskiego (drukow ane odcinkam i jeszcze w tom ie 3), mimo
3 E. D e m b o w s k i , Piśm iennictw o polskie w zarysie. Poznań 1845, s. 391—392.
4 S. G o s z c z y ń s k i , L isty. (1823—1875). Zebrał i do druku przygotował Stanisław P i g o ń . Kraków 1937, s. 74.
Z PR O B L E M A T Y K I „T Y G O D N IK A L IT E R A C K IE G O1 425
iż pozwala je krytykow ać dość ostro za „zużytą kozakom anię“ i fał sze historyczne (np. przedstaw ianie Kozaków jako „braci Lachów “) r>.
Nie zawsze jednak troska i zapobiegliwość W oykowśkiego o ściąg nięcie do pism a dem okratycznych autorów przynosi spodziewane re zu ltaty i przezw ycięża trudności. Tomasz Malinowski, członek To w arzystw a Dem okratycznego Polskiego (-— TDP), pisał z końcem grudnia 1840 do Sew eryna Goszczyńskiego:
T y g o d n i k poznański także wygląda od Was zasiłku; skarżą się oni ciągle, że nie piszecie, że muszą opłacać brudne kozaczyzny Czajkow skiego, gdy tymczasem byłoby im przyjemniej i czytać, i przyjść z jakąś- kolwiek pomocą pisarzom w tej samej dążności co oni pracującym ”. Zanim W oykowski zm ontuje wokół pisma stały zespół, często z konieczności, dla w ypełnienia szpalt, m usi korzystać z prac obcych, niejednokrotnie bezbarw nych ideowo. Nie zawsze jego rozeznanie w ideologii zaproszonego do w spółpracy pisarza jest tra fn e i szczę śliwe. Tak np. m a się spraw a z Bronisław em T rentow skim i po chlebnym i ocenami kw alifikującym i wysoko jego rozpraw y filozo ficzno-pedagogiczne. Stosunek do tego filozofa uległ zmianie w poł. 1842 roku. Sam zresztą red ak to r dojrzew a dopiero w klim acie n a ra stającej propagandy i polem iki dem okratycznej, naw iązuje szersze ko n takty z członkam i TD P i ich zwolennikami, poznaje program y i cele, spraw dza je z rzeczywistością społeczną stosunków w ielko polskich.
W tym drugim okresie redagow ania TL w ielką pomocą i auto ry tetem są dla W oykowśkiego gorliw i współpracownicy, K arol L i belt i Jęd rzej M oraczewski, już wcześniej zasilający pismo a rty k u łam i z zakresu problem ów filozoficznych w duchu heglow skim oraz historycznych w duchu lelewelow skim . Obaj zw olennicy TDP, zw ią zani z nim od 1839 г., a później w ybitni jego działacze poznańscy, mimo dem okratycznych tendencji ulegają niejed no krotn ie lib e ral nym w ahaniom i solidarystycznym ograniczeniom, co zaważyło na ideowym eklektyzm ie TL w drugim ókresie jego istnienia. N
ajpil-5 Zerwanie z Michałem Czajkowskim, który nadsyłał do TL prócz utwo rów beletrystycznych także korespondencje, nowinki literacko-wydawnicze z Paryża (rzucające na autora niepochlebne światło), było bardzo burzliwe i odbiło się dość szerokim echem w prasie poznańskiej. Noty redakcyjne TL wskazują, iż pod maską sporu o bezprawne wydania i honoraria kryły się także poważne różnice ideowe dzielące czartoryszczyka od demokratów po znańskich.
niejszym w spółpracow nikiem był jednak Libelt, pu blikujący swe prace we w szystkich niem al działach TL z lat 1840— 1841. Na przykład L iteraturą zagraniczną w tom ie 4 w ypełnił w połowie sw oi m i recenzjam i i om ówieniam i, głów nie z piśm iennictw a niem ieckie go, nie zawsze zw iązanym i z zagadnieniam i literackim i i filozoficz nym i. Ja k o k ry ty k literacki, operow ał heglow skim i kategoriam i estetycznym i. Z zainteresow ań tw órczością Słowackiego pow stała jego cenna recenzja o M azepie, w której sform ułow ał swój pogląd na tra g e d ię jak o najw yższy g atu n ek poezji, „w y bierającą za p rzed m iot dla siebie to z życia ludzkiego, co przez w alkę ścierających się z sobą potęg m oralnych staje się poetycznym , wzniosłym , zachw y cającym “.
W edług L ibelta, najdoskonalszą i najw yższą form ę tragiczności osiąga d ram at, w k tó ry m „historyczne osoby w y stęp u ją na scenę i odbyw a się przed oczyma widzów w ielkie dzieło ducha, d ram at z dziejów św ia ta “, gdzie do w alki „staw ają olbrzym ie siły, gdzie od w y padku zaw isł los narodu, los w ielkiego człow ieka“ . M niejszą doniosłość p roblem ow ą rep re z en tu je zaś d ram a t (a więc i Mazepa) będący ty lk o „obrazem życia domowego, którem u tragiczność n a d ają jed y n ie gw ałtow ne onegoż w strząśn ien ia“, dram at, w k tó rym „miłość, honor, in teres, obow iązki i nam iętności na rodzinne tylko rozciągają się koło, i ty lk o losy kochanków ważą się w zapasach onych w ładni z sobą“ 7.
Udział M oraczewskiego w przełom ie red ak cy jn y m TL był zna m ienny dla ew olucji tego pism a. Z pam iętnik a jego siostry, B ibian- ny, dow iadujem y się, iż M oraczew ski zdecydow anie w y stąp ił w spo rze przeciw K raszew skiem u, nie chcąc z nim w spółpracow ać n a ła m ach poznańskiego tygodnika. Ja k o historyk, solidaryzow ał się z koncepcjam i historiozoficznym i Lelew ela, k ry ty k u ją c i zw alczając jego przeciw ników . J u ż w nu m erze 1, redagow anym w yłącznie przez W oykowskiego, M oraczew ski zam ieścił uw agi n a d P a m iętn ika
m i o dziejach, p iśm ienn ictw ie i praw odaw stw ie Słow ian W acława
A leksandra M aciejow skiego 8, ganiąc w nich fałsze historyczne, zm ie rzające do w ysu w an ia panslaw istycznych teorii, odpow iadających interesom ugodow ców „k o terii p e te rsb u rsk ie j“ . (M aciejowski w spół pracow ał z TL n a jp iln ie j w ro ku 1840.) W dalszych rocznikach cza 7 [K.] L i b e l t , Mazepa. Tragedia w 5 aktach Juliusza Słowackiego. TL 40, nr 13, s. 102.
8 Jęd. M [o r a c z e w s k i ] , Myśli po przeczytaniu „Pamiętn ików“ Macie jowskiego o dziejach Słowian. TL 39, nr 34.
Z PR O B L E M A T Y K I „T Y G O D N IK A L IT E R A C K IE G O 427
sopism a problem w alki z panslaw izm em i „ko terią p e te rsb u rsk ą “ przybierze o w iele gw ałtow niejszą i bezkom prom isową form ą w d oj rzałych w ystąpieniach rew olucyjnych dem okratów , którzy zdawali sobie spraw ę z doniosłości tej akcji dla dem okratycznej propagandy.
Zasadniczą zm ianę w k ieru n k u ideow ym pism a oraz jego poli tyk i redakcyjnej sygnalizuje program ow y arty k u ł M oraczewskiego pt. M yśl o pism ach periodycznych (ogłoszony w niedługim czasie po rozłamie), w k tó ry m czytamy:
Pismo periodyczne w łaściw ie prowadzone jest najpiękniejszym na rzędziem dobrego i upominkiem dla ludzkości. Czy jest polityczne, czy literackie, żeby było pożyteczne i czytane, musi koniecznie być postępo we; musi prowadzić znaczną większość czytelników, a nie kulaw ieć z dale ka za nimi. [...] Prowadzić ogół w postępie jest to pokazywać mu obraz przyszłości 9.
Dlatego też zadaniem red ak to ra jest gromadzić wokół pism a i popierać autorów „przodkujących myślą, a oddalać gończe ta le n ta “ i „an ty k w ariu szy “, „którzy zwykli ludzkość chw ytać za fałdy, żeby nie szła, i wołać jej w uszy, że tacy, co chodzili często, nogi poła m ali“. M oraczewski podkreśla, iż głów ną tro ską red ak to ra pism a literackiego będzie zdobywanie odpow iednich k ryty kó w i recenzen tów, będzie przede w szystkim selekcja, dobór m ateriałów , w yklucza jące eklektyzm i rozbieżność ideow ą pism a. I ciągnie dalej:
nad Wartą jeszcze niekiedy podnosi głow ę przekonanie, że redaktor, jeżeli chce być słuszny, powinien każdego widzimisię, jako artykuł rozumo wany zamieszczać. Przecież redakcja nie jest taczką płatnierską, na którą z wdzięcznością się przyjmuje wszelka starzyzna; n ie jest też sądem p i sarzy, żeby ich repliki i dupliki uwzględniać potrzebowała, ma zaś wielki i św ięty obowiązek nie usypiać czytelników.
M oraczewski przestrzega każdego postępowego red ak to ra przed arysto kraty czny m m ecenatem typu księcia A dam a C zartoryskiego czy Raczyńskiego, m ając świeżo jeszcze w pam ięci jego w p ływ na wygląd ideow y TL z czasów Łukaszewicza i Poplińskiego. M ecenat ary sto kraty czny przyczynia się bowiem do fałszow ania i zakłam yw a- nia rzeczywistości, do handlow ania „świętą p raw d ą “, schlebiania i służenia możnym.
Ale niech każdy redaktor przez ogień i wodę od mecenasów ucieka. [...] Mecenasi, mecenasi, o w y uzurpatorów ministrowie! daliście narodom 9 J. M o r a c z e w s k i , Myśl o pismach periodycznych. TL, nr 38,^ s. 299.
w iele książek, ale w ięcej kłamstwa; geniusze stworzone do rządzenia św iatem postroiliście w w asze liberie, a usta, które przeciw uciemiężeniu przemówić chciały, pozatykaliście Chlebami.
Dla w spółczesnych czytelników TL uogólniający atak M oraczew- skiego posiadał tak że znany adres ideowy, a odważnie sform ułow ane w skazania zapow iadały now y kieru n ek pism a. Trzeba jed n a k pod kreślić, że w skazania te nie w yrażały jeszcze i nie form ułow ały konkretnego program u. Z aw ierały one szereg ograniczeń i sprzecz ności (np. w uw agach dotyczących zadań k ry ty k i literackiej, tolero w ania przeciw nej postępow i twórczości poetyckiej na łam ach czaso pism lub pobłażliw ości w stosunku do tzw. „ an ty k w ariu szy “). M ora- czewski nie doceniał ideow ej fu n k cji poezji rew olucyjnej, w arto ściu jąc ją jedynie w edług k ry te rió w form alnych:
Często poeci przejeżdżają redakcjom na poprzecz drogę, lecz te o ich cele i zamiary ani się pytać nie powinny. Poeci, choć prawią rzeczy naj- przeciwniejsze postępowi, to nic n ie szkodzi. Oni mają przywilej na inkonsekwencją swej duszy. Są wprawdzie zaw iśli od wyższej harmonii, ale to tylko w jednym dziele; ogół zaś ich dzieł bez szkody przyjmuje wszelką mięszaninę. Prowadzący pismo periodyczne powinien tylko pilno wać, żeby mu się w ierszopisowie pod tytułem poetów nie wciskali. Dziwny smak w ieku X IX , że ten rodzaj literatów dawniej ulubiony w nim obrzydliwość wznieca 10.
Sąd M oraczewskiego nie znajdzie na ogół poparcia w rozw a żaniach teorety czn o k ry tycznych z okresu najdojrzalszego rozw oju ideowego TL.
Jed n y m z najw iększych osiągnięć red akcji w zdobyw aniu w y b it nych w spółpracow ników było przyjęcie na łam y TL twórczości J u liusza Słowackiego. H istoria jego zw iązku z pism em oraz burzliw ego rozstania posiada dość obfitą lite ra tu rę przedm iotu, ostatnio bogato u dokum entow aną w p racy Jarosław a M aciejowskiego n . Można za ryzykow ać tw ierdzenie, że o TL wie się coś niecoś p raw ie w yłącznie dzięki owem u epizodowi ze Słowackim .
P u b lik ację utw orów Słow ackiego w om aw ianym piśm ie poprze dziły dość liczne w zm ianki, przew ażnie ty p u bibliograficznego, o je go twórczości, oraz obszerna k ry ty k a A nhellego przez Ja n a N epom u cena Sadowskiego 12, k tó ra — po poróżnieniu się Słowackiego z
Woy-10 TL, s. 300.
11 Zob. odpowiednie rozdziały w pracy: J. M a c i e j e w s k i , Słowacki w Wielkopolsce. Szkice i materiały. Wrocław 1955.
Z P R O B L E M A T Y K I T Y G O D N IK A L IT E R A C K IE G O “ 429
kowskim — dała poecie powód do wyszydzenia krytyków — ,,H e glów poznańskich“ . A utor Kordiana zamieścił w poznańskim tygod niku szereg utw orów poetyckich dostarczonych redakcji w raz z p ięk nym listem , opublikow anym w e fragm encie przez Woykowskiego, oraz nadesłany 21 listopada 1839 w yjątek z rom ansu, w którym opisać m iał „podróż p an a Radziwiłła Sierotki do Ziem i Św iętej i do E giptu “ . Rozdziały owego rom ansu, w brew życzeniom autora, d ru kował redak to r w dwóch odległych czasowo okresach, pomieszawszy ich kolejność 13. M iały one, w intencji autora oraz w kontekście polityki redakcyjnej, polem izować z ideowym i założeniam i gaw ędy szlacheckiej w sty lu Rzewuskiego.
W cześnie jed n ak zaczęły się psuć stosunki m iędzy poetą a re dakcją — m oże z racji nie wypłaconych honorariów , zw lekania z publikow aniem Peregrynacji..., na pewno zaś w skutek um ieszcze nia w TL m nożących się od 1840 r. docinków i złośliwości kiero w anych pod adresem poety i jego twórczości, k tó re otrzym yw ał W oykowski od nieprzychylnych Słowackiem u osób z em igracji. O statecznym powodem do zerw ania sta ł się słynny i nikczem ny a r ty ku ł pt. Im prowizatoroiuie, sygnowany kryptonim em N. O., pod którym u k ry w a ł się E ustachy Januszkiew icz 14.
Ale jakże się to stało, że czasopismo, które opowiedziało się zdecydo w anie po stronie Towarzystwa Demokratycznego, które zerwało w spół pracę z • wszelkim i obcymi mu ideologicznie i politycznie autorami, za m ieściło taki artykuł?
„Zawiniła“ tu chyba dziennikarska żyłka Woykowskiego, skorego do zbierania wszelkich towarzyskich nowinek, zawinił też brak dostatecznej orientacji w emigracyjnych stosunkach 15.
Zerw anie to znalazło swe konsekw encje w twórczości Słow ackie go, np. w dygresyjnych p artiach Beniowskiego, w felietonie Noc
letnia, czy w K ry tyc e k r y ty k i i literatury, gdzie poeta rozpraw ił
się m. in. z redak cją TL i jej zwolennikam i. Polem izował i ośm ie szał heglizujących k ry ty k ó w poznańskich i chwalców C zajkow skie go, zaatakow ał ko terię paryską, inspirującą treść i opublikow anie 13 Świecone u JO Księcia Radziwiłła Sierotki. (Wyjątek z nie drukowa nego rękopismu) [anonimowo; TL 40, nry 15'—16]; Preliminaria peregrynacji do Ziemi Ś wię tej JO Księcia Radziwiłła Sierotki [41, nr 6].
A oto opublikowane przedtem poezje S ł o w a c k i e g o : Hymn [ze w spo mnianym fragmentem listu]; Przeklęstwo. Do*** [39, nr 6]; Sumnienie [nr 8]; List do Aleksandra H. [nr 16]; Ostatnie wspomnienie. Do Laury [nr 35].
14 TL 41, nr 8.
Im prow izatorów , w yszydzał i d y skredy tow ał pseudopoetyckie utw o
ry epigonów (m.. in. E dm unda W asilew skiego i Franciszka Żygliń- skiego) d rukow ane na łam ach TL. W K ry ty c e k r y ty k i i litera tu ry Słowacki
w ironicznej trawestacji ulubionych m otyw ów epigońskich niesłychanie ostro zdem askował ogólnikowość ideową tej twórczości, szafującej wznio słymi przekleństwam i wobec „świata“, apoteozującej kabotyńskich „szaleńców“, w ystępującej w im ię nieokreślonej „ludzkości“ przeciwko równie m glistej „hydrze przesądów“. Autor pamfletu trafnie godził W pseudopoetyczność epigoństwa, jego nieudolność obrazowania, preten sjonalność zwrotów i rytmiki, pustą retorykę, megalom ańskie pozy nar ratora 16.
U tw ór Słowackiego, p rzesłan y 22 w rześnia 1841 red akcji O r ę d o w n i k a N a u k o w e g o , nie m ógł ujrzeć druku, a więc i jego w alk a z epigonizm em „tygodniczan“ nie odniosła zam ierzonego celu.
TL sp ełn ił w ażką ro lę w dżiejach recepcji twórczości Słowac kiego. P o tw ierd zają to i późniejsze w zm ianki o autorze B en io w
skiego, k tó re — a b stra h u ją c od ich zm iennego c h a ra k te ru k ry ty cz
nego, polem icznego — św iadczą o popularności, u zn an iu czy wadze, ja k ą p rzy w iązu je red ak cja do jego spuścizny literackiej. W ym ow nym tego p rzyk ład em je s t anonim ow e um ieszczenie entuzjasty czn e go i apologetycznego szkicu Z y gm u nta K rasińskiego pt. K ilka słów
o Ju liu szu S łow ackim , szkicu, k tó ry ukazał się w chwili oficjalnego
a ta k u Słowackiego n a red ak cję TL. B ył to zresztą jed y n y w ystęp K rasińskiego n a łam ach pism a, podyktow any troską o napastow a nego p rzy jaciela i uznaniem dla jego twórczości, rozum ianej ,,w lo gicznym n astęp stw ie po M ickiewiczu, ty m ogrom nym fia t lux lite ra tu ry p o lsk iej“ 17. Ocenie tw órczości K rasińskiego poświęciła red ak cja uw agę jed y n ie w dwóch pierw szych tom ach pism a, później nie zajm ując się nią p ra w ie wcale. A u tor N ie-boskiej i Irydiona, dzieł, k tó re ówczesna postępow a k ry ty k a ceniła najw yżej ze w zglę du na ukazanie w nich społecznego „ d ram atu z dziejów św iata“ , doczekał się dwóch szkiców w tom ie 1 TL: W łodzim ierza A ntoniego W olniewicza Jak ja N ie-boską ro zu m ie m ? 18 i Józefa M olińskiego (?)
I r y d io n 19. W tom ie 2 opublikow ano a rty k u ł Sadowskiego O rcio 20. 18 E. W a s i l e w s k i , W ybór poezji. Wyboru dokonała i wstępem po przedziła Maria J a n i o n . Kraków 1955, s. XLVII.
17 TL 41, nr 21, s. 175. 18 TL 38, nry 10—11. 19 TL, m y 16— 17. 20 TL 39, nry 26—27.
Z PR O B L E M A T УК I .T Y G O D N IK A L IT E R A C K IE G O ' 431
W olniewicz p ró b u je zinterpretow ać pew ne zagadnienia utw oru oraz rozw ikłać n iek tó re n iejasn e jego symbole, tłum acząc i refe ru jąc treść w sposób dość prym ityw ny. Jego zdaniem , autor d ram atu „przedstaw ia diabelską, to jest nieboską stro nę każdego z w ielkich stronnictw , n a k tó re ludzkość [została] obecnie podzielona“ 21 :
to jest arystokracją, która nadużywa maski religijnej do oszukiwania ludzi, i demokracją, która nie ma religii. [...] Duch bezbożny rew olu cyjny upadł, bo w nic n ie wierzył; n ie wierzył w Opatrzność, przeto nie mógł szczerze w ierzyć w doskonalenie się ludzkości, w jej po stęp [...]22.
Tak więc zasadniczym założeniem W olniewicza, k tó re p rzy pisu je on i K rasińskiem u, jest teza uznająca jedynie potrzebę w iary, doskonalenia religijnom oralnego, w iary w Opatrzność jako k ry te rium postępu i zasadę „nowego porządku“. W ty m względzie W ol- niewicz pow ołuje się na a u to ry te t Lam ennais’g o 23. Ocena Irydiona niezw ykle pochlebna, zalicza u tw ó r „do najcelniejszych płodów te- goczesnej poezji“. („Drugi H am let współczesnej lite ra tu ry “ 24).
TL nie m iał szczęścia gościć na łam ach A dam a Mickiewicza, choć o to początkowo gorliw ie zabiegał oraz donosił czytelnikom o spodziew anej w spółpracy sław nego poety. Redakcja zamieszczała niejednokrotnie biograficzne w zm ianki o profesorze, in teresując się jego życiem, zajęciam i i otoczeniem. O publikow ała np. list George Sand do Mickiewicza, wiadomość o ubieganiu się poety o k atedrę w Lozannie, inform ację dotyczącą zbliżenia się z Tow iańskim oraz liczne noty o now ych w ydaniach, tłum aczeniach jego utw orów , p ie śniach pisanych do słów poety, ikonografii itp. In form acje te nie zawsze były przychylne. Nie zdobyła się przecież, jak R o k czy O r ę d o w n i k N a u k o w y , n a oddzielne a rty k u ły i rozpraw y do tyczące życia i twórczości Mickiewicza. W yjątek stanow ią polem icz ne i negatyw ne inform acje i om ówienie Prelekcji paryskich (także w form ie p rze d ru k u z in ny ch czasopism), o któ ry ch zresztą piszą w szystkie ówczesne periodyki poznańskie. Je d n ak w m ateriale k ry tycznoliterackim TL pojaw ia się wiele entuzjastycznych i trafn y ch
21 TL 38, nr 10, s. 78. 22 TL, nr 11, s. 85.
23 W iele odkrywczych uwag oraz stwierdzeń analitycznych, cennych dla tematu niniejszej pracy, przynosi — zwłaszcza w partiach dotyczących naj istotniejszych problemów krytyki literackiej w TL — studium Marii Ż m i g r o d z k i e j (Edward Dembowski i polska k ry tyk a romantyczna. Warszawa 1957), z którym m iałem możność zapoznać się przed jego publikacją.
w zm ianek oceniających i aluzji do w ielkiej twórczości poetyckie;] M ickiewicza; p o d k reśla się jej decydującą rolę: w przełom ie ro m an tycznym , w płodnym rozw oju poezji narodow ej i słow iańskiej, ale i w m anierycznym n aśladow nictw ie przez epigonów.
Zbliżenie się M ickiewicza do Tow iańskiego i p rzyjęcie jego nauki, o czym TL nie om ieszkał zawiadom ić czytelników , zostało katego rycznie potępione jako „znikczem nienie“ i „szaleństw o“ . Profesora- pietystę, m istyka, tow iańczyka będzie redakcja zwalczać z w ielką zaciekłością, n ie przeb ierając w środkach często w ulgarnej pole m iki. „M ickiewicz, gdy został pietystą, p rzestał być w ielkim po e tą “ 25 — stw ierdza redak cja. Później p raw ie że z radością i nie bez dozy złośliwości donosi TL:
Pan profesor sławiańskiej literatury w Collège de France — niegdyś w ielki nasz M ickiewicz — w tym roku nie będzie m iał odczytów. Mini sterium, któremu zapewne niedorzeczności i śmieszności towiańsko-m ic- kiew iczow skie się już znudziły, dało mu uwolnienie na r o k 2r>.
N otatkę tę poprzedzają inne doniesienia i korespondencje cha rak tery zu jące u jem n ie działalność pedagogiczną i m esjanistyczną M ickiewicza. Z arzu ty w y n ik ają często z nieporozum ień lub przejęcia fałszyw ych i w rogich M ickiewiczowi inform acji em igracyjnych, k tó re obrazu ją bardzo skom plikow aną i zagm atw aną w alkę s tro n nictw o M ickiewicza. G łów nym powodem ataków TL n a profesora były — w pojęciu red ak cji — pietystyczne poglądy poety i w yn i k ające z nich koncepcje historiozoficzne; były zarzu ty b rak u odpo w iedniego p rzygotow ania m ateriału w ykładow ego i opanow ania li te ra tu ry przedm iotu oraz częstej niekonsekw encji w in te rp re to w a niu i podaw aniu faktów . „T ygodniczan“ oburzały m. in. w yw ody M ickiewicza n a tem at ojczyzny, k tóre W oykowski przedruko w ał ze spraw ozdaw czo-recenzyjnego a rty k u łu N a r o d o w o ś c i (pt. O j
czyzna na kursie litera tu ry słow iańskiej), solidaryzując się z oceną
paryskiego pism a. N a r o d o w o ś ć relacjonow ała fałszywie:
[Mickiewicz] Mówiąc o Polsce, charakter jej poezji znajdował w tym, co się nazywa Ojczyzną, a czego określić nie umiał; co gorsza, nazwał rzeczą niewidzialną, nieujętą, nie przywiązaną ani do ludu, ani do gra nic, będącą snem, rzeczą serca, a nie rozumu, nie obejmującą ani myśli, ani sztuki rządzenia. Na poparcie sw ego twierdzenia przytoczył słowa c e sarza Aleksandra, w yrzeczone po uwięzieniu uczniów uniwersytetu w ileń 25 TL 41, nr 46, s. 384.
skiego: „Polacy poświęcają rzeczywistość dla snu (dla ojczyzny)“. „Ce sarz, dodał profesor Mickiewicz, miał słuszność pod pewnym w zglę dem“ 27.
Im putow ane Mickiewiczowi, zgoła b ałam utne sądy zbyt mocno uderzały w prog ram narodow y i wyzwoleńczy TL, w yw ołując bo lesne refleksje i skłaniając redaktorów do napaści w prost pam fleto- wych. Woykowska, reprezentująca w pew nym okresie ideologię pisma, stw ierdza:
Pisarze zaś nasi pochyliwszy się ku starości umysłowej, zwątpiwszy o sile ludzkiej — i siew cy, i rosy dla zasiewu z nieba wyglądają. Zgubny ten u nas mistycyzm, przeciwny wszelkiem u postępowi myśli, upiorem jest jeszcze u nas p ozaw iekow ym 28.
Trzeba jednak podkreślić, że o ile TL potępia Mickiewicza —; tow iańczyka-pietystę i polem izuje z poglądam i profesora-pedagoga (często jednak w sposób bardzo powierzchowny), o tyle dla jego spuścizny poetyckiej żywi przew ażnie najw iększe uznanie oraz głę boki ku lt. Św iadczą o tym m. in. zamieszczane n a cześć wieszcza wiersze, cytaty z jego poezji, paralele (np. z twórczością Słowac kiego), wreszcie — w ogólniejszym i pośrednim sensie — wpływ M ickiewicza n a poetów produkujących się na łam ach pisma.
W drugim okresie redagow ania TL zachowano nadal w yodręb niony dział lite ra tu ry zagranicznej, przynoszący — prócz oryginal nych i kom pilacyjnych ro zp raw i omówień oraz arty ku łów tłu m a czonych z czasopism obcych — także poetyckie przekłady. N ajwięcej ich poświęcono Szekspirowi, d ru ku jąc fragm enty Otella i Kupca
w eneckiego w tłum aczeniu Leona U lricha oraz Sn u nocy letniej i Króla Jana w przekładzie S tanisław a Koźmiana. S yntetyczny S zkic
literatury dram atycznej angielskiej ukazyw ał w yjątkow ą rolę sztuk
Szekspirow skich w dziejach lite ra tu ry angielskiej, ich wielkość i n a rodowość polegającą na zobrazowaniu ,,tego wszystkiego, co się w życiu narodu w ykazało lub w ykazuje szczytnym i wzniosłym, co z głębi uczuć jego i pojęć, w ogólności z głębi jego ducha płyn ęło “ 29. D latego to, zdaniem autora, renesans sztuki Szekspira nastąpił w ów czas, gdy
27 Narodowość. Pismo czasowe wychodzące pod redakcją Słowaczyńskiego. TL 41, nr 19, s. 156.
28 J. W o y k o w s k a , Amschaspands et Darvands, par F. Lamennais. Paris 1843. TL 43, nr 28, s. 218. przypis.
29 TL 40, nr 24, s. 185. .
Z PR O B L E M A T Y K I „ T Y G O D N I K A L IT E R A C K IE G O “ 4 3 3
P am iętnik Literacki, 1957. z. 4
Z drugiej strony kanału uderzono w e dzwony, godzina rewolucji fran cuskiej wybiła; rozległy się jej echa po Albionie i w skupczałych potom kach Anglosasów ocknął się dawny duch swobody. Naród, jak za czasów Elżbiety, uczuł swoją w ielkość i dumę; i kiedy n ie zdołał już na scenę w yw ołać Szekspirów i Spenserów, przynajmniej sm akował w ich dzie łach n ieśm ierteln ych 30.
W kateg o riach Libeltow skiej teo rii dram atu oceniono najnow szą twórczość d ram aty czn ą George Sand, twórczość, k tórej „tłem akcji są obowiązki i stosun ki m ałżeńskie“ — „obraz m ozaikowy życia“ . Mimo pochw ał dla u k ła d u scen, języka, a przede w szystkim psycho logii osób oddanych „z dokładną znajom ością serca ludzkiego“ 31, anonim ow y recen zen t zarzuca ty m dram atom b ra k Wzniosłości, to znaczy b ra k podjęcia szerokich problem ów z „w idow ni św iata“, obracających się „o w ielki in teres k ra ju “ . Pochw ala jed n ak rezygna cję a u to rk i z przed staw ian ia „patologicznych m ałżeń stw “.
O w iele więcej u zn an ia z n ajd u je w TL najnow sza powieść Ge orge S and L e com pagnon du tour de France. Z n ajd u je je ze w zglę du n a w y b ór b o h atera ze środow iska ludowego, k tó re auto rk a p rze ciw staw ia hipokryzji, obłudzie m oralnej i w yzyskow i m ożnych; ze w zględu n a ukazanie owego b o h a te ra m arzącego o rów ności i w ol ności, a w idzącego „ty lk o z jed n ej stro ny dumę, przesądy, bezczyn ność, z drugiej ucisk, nędzę, k rw a w y p ot i ciężką pracę od kolebki do g ro b u “ 32. B o h a te ra szlachetnego, solidaryzującego się z nędzą, k tó ry nie chce pogodzić się z istniejący m porządkiem społecznym. P ro te st p rzeciw w yzyskow i i niespraw iedliw ości społecznej, dem a skow anie lib eraln y ch „repu blik anck ich “ hrabiów , „zezw alających chętnie n a każdykolw iek sposób m y ślen ia“, a gw ałcących uczucia ludzkie i strzegących „porządku socjalnego“ , apoteoza „prostoty serc lu d u “, w reszcie — niedw uznaczne groźby w stronę m ożnych, zapo w iadające, iż lud, „olbrzym w kolebce“, w yrośnie n a m ściciela — są głów nym i ak centam i w recen zji powieści G eorge Sand. Leżą one n a lin ii program ow ej pism a, w y b ijają się odautorskim i refleksjam i, m. in. w k ry ty c e „p red y lek cji ary sto k raty czn y ch “ powieści W alter Scotta, w p row adzających w ą te k ludow y i w kom entarzach typu: „Ale bo też czas h ra b ia n e k i m arkizów już przeszedł! T rw ał też wszakże ju ż dość długo!“ 33 P rzede w szystkim jedn ak au to r recenzji
30 TL, nr 25, s. 193.
81 Les Mississipiens, par G. Sand. TL, nr 27, s. 209. 32 TL 42, nr 21, s. 161.
2 PR O B L E M A T Y K I ,,T Y G O D N IK A L IT E R A C K IE G O “ 435
konfrontuje ideologię powieści z założeniami reakcyjnej estetyki typu M ichała Grabowskiego.
Bardzo estety czno-arysitokratycznym damom i krytykom bardzo szla checkim zdawać się ta powieść będzie trywialną, szaloną; inni zaś uczeni i nie uczeni, nie dowierzający ukształceniu ludu, nieufni w charakter i prawe jego uczucie, nazwą ją przesadzoną, a stolarza Huguenin nazwą ideałem na ziem i nie istniejącym. O pierwszych nie pytam y się, bo spowszedniało odpowiadać na zarzuty zbyt estetyczne; drugim zaś od powiadamy słowam i jenialnego autora p o w ieści34.
N ajobfitsze inform acje w dziale lite ra tu ry zagranicznej daje TL o współczesnym piśm iennictw ie niem ieckim. Je st to w lw iej czę ści zasługą L ibelta — in icjato ra prelek cji poznańskich o lite ra tu rz e niem ieckiej. Inform acje są różnorakie; o twórczości postępow ych p i sarzy (z podkreśleniem ich zainteresow ań spraw am i polskimi), m ło- doheglistów, liberałów ; dotyczą now atorskich ideowo czasopism, sy stem ów i reform ekonom iki burżuazyjnej, historii, geografii, geologii, biologii, cenzury itp. W ty m m agazynie nowin, problem ów, teorii, a niejednokrotnie i b łahych plotek, redakcja nie ustrzegła się eklek tyzm u. W ogólności jednak podkreślała swoje sym patie ku postę powej antyfeu d aln ej twórczości niem ieckiej i wrogość do reakcji arysto k raty czn o -k lery k aln ej. Podkreślała swą solidarność z pisa rzam i M łodych Niemiec, zamieszczała przekłady poetyckie (np. z F reiligratha), entuzjazm ow ała się twórczością Bornego, intereso wała się także p ublicystyką Heinego i podnosiła konieczność, do niosłość now atorskiej, szeroko pojętej k ry ty k i w walce o postęp.
Stosunek red akcji do Bornego i Heinego określa sym patie oraz związki ideowe TL z lite ra tu rą niem iecką. Okazję do ujaw nienia tego stosunku daje anonim ow e omówienie dwóch biografii o Bornem, napisanych przez Heinego i Gutzkowa 35. W pisarstw ie Bornego ceni red akcja przede w szystkim upolitycznienie jego twórczości litera c kiej, służącej w yłącznie dobru ogólnemu, postępow i i miłości ludz kości, ceni świadomość wielkości powołania i posłannictw a pisarza, który tw orzy nie z pobudek egoistycznych i czysto estetycznych, lecz w yłącznie dla idei powszechnej równości i wolności, tej, o k tórą w alczyła w ielka rew olucja francuska, pognębiona przez jej „fałsze rza testa m e n tu “ — Napoleona. U znanie dla Bornego w ypływ a rów nież z ty tu łu jego zależności ideowej od Słów w ieszczych Lam
en-34 TL, nr 26, s. 203.
35 H. H e i n e , Über Ludw ig Börne. Hamburg 1840. — C. G u t z k o w , Börne’s Leben. Hamburg 1840.
nais’go, k tó re w śród „tygodniczan“ staną się także sw oistym i za- pładniającym au to rytetem . A nonim ow y recenzent podkreśla, że np. ,,n ajp ięk n iejsza“ powieść Czajkowskiego czy najw znioślejsza poezja L am artin a „niczym są, bo piszący m yśleli o sobie tylko. W pływ, jak i przez sw e dzieło w yw rzeć mogli na ludzkość, był im obojętny. J e s t to zniżenie wzniosłego celu lite ra tu ry do błota codziennego życia“ 36.
BornegOHpatriotę czci się za to, że „nasz n aród po swoim n a j więcej ko ch ał“ . Z w ielką satysfakcją i ap ro batą przytacza recen zent w y ją te k z m ow y pogrzebow ej, wygłoszonej nad grobem B or nego przez lew icow ego rep u b lik an a Raspaila:
Börne, Żyd z urodzenia, był w pismach swoich mojej, naszej religii, religii każdego dobrego człowieka., każdego narodu. Wierzył w ogólne braterstwo i równość. Wojna ludów m iędzy sobą była w oczach jego zbrodnią, jako prowadzona jedynie w interesie pojedynczych, a naro dowość, której się poświęca interes ogółu, nikczemną myślą. — Dusza jego pałała ogniem św iętym dla tego, co dobre, cierpiała dla tego, co złe, walczyła za sprawę ludu — ciało to należało do chorego, który poddał się swem u przeznaczeniu, do pisarza głęboko myślącego, do męczennika gotowego w szystko wytrzym ać 37.
G utzkow chciał kreow ać Bornego „praw ie na w ygodnego m o n arch istę z k ilk u rep u b lik ań sk im i zasadam i“ ; n atom iast antagonista Heine w praw dzie w ierniej p rzed staw ił jego zasady polityczne, ale napisał p am flet na Bornego. D latego też red a k c ja TL nie solid ary zuje się z in te rp re ta c ją obu biografów. Szczególnie zaś potępia Heinego za ironię i w ykpiw anie uczuć Bornego, za dow cipne w y- d rw iw anie i błaznow anie z jego życia, za zarozumiałość, próżność i złośliwość nie szanującą żadnych „św iętości“. K am ieniem obrazy uczuć p atrio ty czny ch je s t dla niej passus, w k tó ry m Heine drw i z n astro jów ludności niem ieckiej w itającej i p rzyjm ującej gościnnie na swej ziem i wychodźców polskich — uczestników pow stania listo padowego. J e s t w ty ch sądach i ocenach sporo nieporozum ień i po m yłek, krzyw dzących najw ybitniejszego przedstaw iciela niem iec kiej dem okracji rew olucyjnej, jakim był Heine. P otępienie H ei nego przez red ak cję w ynika jed n ak m. in. i z form ow ania się p ro gram ów, postaw i ta k ty k i ideowej TL, k tóry m patronow ała przede w szystkim swoiście in tep reto w an a i adaptow ana m yśl L am ennais’go, jej koncepcje m oralistyczne, społeczno-historiozoficzne, w yrażone
36 TL 40, nr 50, s. 393. 37 TL, nr 51, s. 401
Z PR O B L E M A T Y K I „ T Y G O D N IK A L IT ER AC K IEG O ' 437
w m glistej i patetycznej nieraz frazeologii. Potępienie to w ynika z sym patii TL do liberalizujących, połowicznych program ów ide owych grupy Młode Niemcy, zwalczanych z pasją przez Heinego, właśnie w owej pracy o Ludw iku Bornem.
Zainteresow anie się TL spraw am i Słowiańszczyzny m iało swe źródło w solidarnym podjęciu narodow owyzwoleńczych haseł n u r tujących b ratn ie ujarzm ione narody słow iańskie i w przeciw staw ie niu się koncepcjom ,,najem ników nikczemnego in te resu “ — pansla- wizmu, głoszących ugodę z caratem i jego zaborczym feudalnym panowaniem , owych „petersburskich lokajów “, propagujących idee związania ludów słow iańskich w całość pod berłem caratu. Hasła wyzwoleńcze, p o stu laty konieczności dążenia do samodzielności n a rodowej poszczególnych ludów słowiańskich, hasła m iłości rodzinnej do wspólnej m atk i Słowiańszczyzny znajdow ały w yraz i uzasadnie nie w zainteresow aniu się pracam i naukow ym i z dziejów Słowian, odgrzebującym i i analizującym i zapom niane zabytki piśm iennictw a starosłow iańskiego, w inform acjach o zbieractw ie pieśni 'ludowych, o ruchu tea tra ln y m i literackim Słowiańszczyzny, w om aw ianiu cza sopism pobratym czych, rozpraw historycznych, językowych, w p rze kładach, korespondencjach itp. Libelt pisał: „ J a k olbrzym ie jest ciało Słowiańszczyzny w przeszłości, ta k olbrzym ia jej przyszłość“ 38. TL skrzętnie notu je i zapowiada nowości w ydaw nicze z piśm iennic tw a słow iańskiego, donosi o pow staw aniu i działalności literackich tow arzystw „uczonych“, podkreślając z w ielkim entuzjazm em fak t ogólnego rozbudzenia życia umysłowego „po całej Słow iańszczyźnie“.
Znam ienne w ty m względzie są inform acje A ugusta M osbacha o lite ra tu ra c h łużycko-serbskiej, czeskiej oraz o ilirszczyżnię, za mieszczone w tom ie 4 (1841), k tó ry spośród wszystkich tom ów za w iera najw ięcej m ateriałów dotyczących Słowiańszczyzny. In fo r m acje M osbacha zw racają uw agę „na wzm aganie się działalności ducha narodow ego“ w śród Słowian w różnych dziedzinach życia, podkreślają odradzający się patriotyzm i ofiarność w ielu w ybitnych pisarzy i działaczy w ypierających z powodzeniem niem czyznę, do noszą o szerokiej akcji grom adzenia i w ydaw ania pieśni oraz legend ludowych. P rzy charakteryzow aniu niektórych czasopism czeskich Mosbach w prow adza tendencyjne dygresje, tłum acząc np. odpo w iedni frag m en t arty k u łu z M u z e u m C z e s k i e g o , w k tó ry m au to r opisuje „bolesny los“ chłopstwa z południow o-w schodnich
:iH [KJ L i b e l t , Pawła Józefa Szafarzyka „Starożytności słowiańskie“. Z czeskiego języka przetłumaczył H. N. В o ń к o w s к i. TL, nr 48, s. 383.
okolic G alicji, w yzyskiw anego nieludzko, głodzonego i rozpijanego przez obszarników . F ra g m e n t ten d okum entuje an ty feudalną po staw ę TL, k tó rą red ak cja sta ra się akcentow ać p rzy każdej sposob ności. Postaw ę, k tó ra w równości i b rate rstw ie Słow ian widzi jed nocześnie konieczność solidarnego zrzucenia jarzm a ucisku klaso wego i narodow ego.
Propagow anie idei słow ianofilskich je st jedny m z zasadniczych założeń program ow ych p o lityki redakcy jnej TL. Św iadczą o tym — ja k w spom nieliśm y — licznie rozsiane w zm ianki działu k ry ty cz nego, korespondencji, a przed e w szystkim doniesień literackich, info rm u jący ch i oceniających nowości i plany w ydaw nicze, za m ieszczających p ro sp ekty now ych czasopism — z apelem odre- d akcyjnym o ich popieranie. Tak np. z okazji zapowiedzi w ydaw a nia przez J a n a P e tra Jo rd a n a Jahrbücher fü r slavische Literatur,
K u n st u n d W issen scha ft red ak cja TL pisze:
W czasie, kiedy oczy całej Europy zwrócone są na machinacje rządu rosyjskiego, który najrozmaitszym i kanałam i ideę, że on jest S ł a w i a ń - s z c z y z n ą , chce w ścibić m iędzy ludy, które tego bękarta Sławian do póty nienawidzą, dopóki nie przyjdzie do swej samowiedzy, dopóki jak inne szczepy Sławian w olnym być starać się nie będzie, dała się czuć po trzeba pisma, które by Sławian, prawdziwych Sławian, zbliżyło do ludzi, którzy w raz z nimi m oże kiedyś, gdy i oni samodzielni będą, to dla nas uczynią, co Jan III dla nich. W pływ owej Rosjo-Sławiańszczyzny roz szerza się coraz bardziej. N aw et w Poznaniu udało jej się zrobić O r ę d o w n i k . swym organem, który, choć cicho i dyplomatycznie, sprawę rosyjskiego panslawizm u reprezentuje. [...] Tym serdeczniej witam y dziś, już nie w im ieniu naszej Ojczyzny, ale w im ieniu całej Słowiańszczyzny (do której ów bękart, co niech Bóg da, policzony może wkrótce będzie jako syn prawy!), przedsięwzięcie pana Jordana, życząc, aby przez złą czenie i obznajm ienie stosunków naszych z braćmi Niemcami przyczyniło się do wzniecenia sym patii dla Sławian postępowych, aby w razie po trzeby na nich liczyć mogli i wraz z nami kolosowi północnemu przeciw stawić się byli gotowi. To powtarzamy, m ówimy w i m i e n i u S ł a - w i a ń s z c z y z n y , a mamy sobie p o l e c o n e m ó w i ć t o, j a k o j e j
o r g a n p o l s k i 39.
W iele patrioty czn ej troski pośw ięcają W oykowscy spraw ie zagro żonej polskości ludu na Śląsku i M azurach. K w estia ta, zapoczątko w ana w d rugim okresie redagow ania T L 40, będzie już stale p ow ra cała na łam y pism a. T L poprze gorąco i o publikuje treść w y stąpie nia p asto ra R o b erta F iedlera z M iędzyborza, żądającego w prow
a-39 TL 42, nr 38, s. 297. 40 TL, nr 31, s. 248.
Z PR O B L E M A T Y K I „T Y G O D N IK A LITERACKIEGO* 439
dzenia i utrzym an ia języka polskiego w kościele i szkole, w gm inach polskich i u tra k w isty c z n y c h 41. Ogłaszając cenny a rty k u ł Fiedlera 0 ję z y k u dolnoszląskich Polaków, przynoszący m. in. nieznane ogółowi czytelników polskich próby oryginalnych pieśni ludow ych śląskich, redakcja opatrzy tę pracę ch arakterystycznym przypiskiem :
Artykuł ten najlepszym dowodem, że coraz więcej głosów powstaje dla dowodzenia, że w Śląsku naszych prapradziadów przytłumiony język jeszcze nie zginął. — Dziękując z całego serca zacnemu, szanownemu autorowi za ten artykuł, upraszamy go publicznie o jak najwięcej donie sień podobnej treści, które dla każdego Polaka jeżeli niczym w ięcej, to drogim wspom nieniem p r z e s z ł o ś c i — a dla w ielu nadzieją p r z y s z ł o ś c i s ą 42.
W oykowscy odp ierają „obelgi“ m iotane przez rea k c y jn ą p rasę • 1 historyków niem ieckich, odm aw iających ludności Śląska czy M azur „w szelkich znam ion polskich“. W celu przeciw staw ienia się tym nacjonalistycznym oszczerstwom i nagonce n a działaczy śląs
kich p u b lik u ją np. oryginalną korespondencję Anielew skiego
z W rocław ia 43, w któ rej au to r — na podstaw ie naocznych spostrze żeń dokonanych w czasie w ędrów ki po pew nym obszarze Górnego Śląska — udow adnia nie tylko istnienie silnego żywiołu polskiego, ale stw ierdza w yraźne i świadome rozbudzenie się narodowości polskiej na ty ch ziemiach. Żądanie polskiej oświaty i polskiej książ ki oraz uszanow anie języka ojczystego na Śląsku i M azurach po piera TL w sposób zasadniczy i bardzo żarliw y. Z tej pew nie p a triotycznej troski o lud śląski, z konieczności zwalczania germ ani- zacyjnej polityki pow stały nie opublikow ane i nie zachowane, nie stety, arty k u ły W oykowskiej: L u d nasz w Śląsku, W spom nienia
z podróży po G órnym Śląsku, W rocław — m ające wejść w skład
obszerniejszego d z ie ła 44. W spom nienia te mogły być bardzo cenne, bo o parte na autopsji z okresu redagow ania TL w e W rocław iu i w rześniow ej wycieczki W oykowskich z D em bowskim i w dalsze okolice Śląska (1843).
Z tych sam ych także pobudek TL każe „z zapałem przyjm ow ać“ rodzim ą twórczość śląską, np. poezję Lompy („jakkolw iek in ju
-41 Głos pastora R. Fiedlera za polskimi protestantami w Szląsku. TL 44, nr 34.
42 TL, nr 27, s. 210. B ył to pierwszy numer TL wydany w e Wrocławiu. 48 TL 42, nr 38.
44 Zob. przypis redakcji do pracy: J. Woykowska, W yjątek z dzieła „Kil ka wspomnień i kilka obrazów“. TL 44, nr 12, s. 91.
soria“), k tó ra „nową dla Szląska zw iastuje epokę“ 4r>. Z w ielkim uzna
niem i serdeczną życzliw ością w yraża się o m azurskich budzicie lach języka ojczystego, Gizewiuszu i Gierszu, o ich piśm ie P r z y j a c i e l L u d u Ł ę c k i , w ydaw anym w celu zachow ania „u lud u owej części naszej ojczyzny przyw iązania do ojczystej mowy, a przez to i do ojczyzny“ . R edakcja podkreśla olbrzym ie zasługi patrioty czn e i n aukow e „zacnego“ M rongowiusza, k tó ry także współ p racu je z TL. W k ręg u tych spraw i kon tak tó w w raca c h arak te rystyczn e p rzek on an ie W oykowskich:
I teraz niech kto jeszcze twierdzi i dowodzi nam, że w prowincjach oderwanych najpierw od dawnej Polski zapomniano, że ta ziemia polska była! Ona nią być nie przestanie, choć dziś nią n i e j e s t n a k a r t a c h j e o g r a f i с z n у с h 4B.
Hasła postępow ego słow ianofilstw a znajdow ały także w yraz w twórczości poetyckiej oryginalnej oraz tłum aczonej. D rugi okres redagow ania TL nie od razu przyniósł klarow ność ideow ą p ro b le m aty k i poetyckiej w k ie ru n k u m yśli dem okratycznej. E klektyzm tej p ro b lem aty ki u jaw n ia się nadal w doborze m ateriału poetyckiego; jej nieprzezw yciężony epigonizm — w lansow aniu przez pismo np. twórczości Ż yglińskiego i W asilewskiego, stanow iącej najw iększy ilościowo p ro ce n t w tym dziale TL z lat 1840 i 1841. W roku 1842 obaj poeci p u b lik u ją m niej utw orów , w 1843 W asilew ski zamilkł, Żygliński zaś form alnie zasypał pism o swoim i płodam i arcyepigoń- skim i, w spółpracując z nim om al do końca bardzo gorliwie. Poeta ten, n a sk u te k zaostrzenia się ofensyw y kry ty czn ej przeciw epi gonom, próbow ał w praw dzie w alczyć z w łasnym epigonizm em (np. w Im p ro w izacji 47), była to jed n ak w alka, k tó ra nie prow adziła w rezultacie na pozycje dem okratyczne. A u to r obrał tylko inną m askę epigonizm u, o m dłym w y razie patriotycznoludow ym , zacho w ując przy ty m nad al w y ta rty i m artw y b anał używ anej p oprzed nio form y arty sty czn ej. F a k t ten należy tu podkreślić z uw agi na późniejsze p rzeobrażenia ideow e TL, a nadto zaznaczyć, że tylko częściowo da się on u spraw iedliw ić trudnością zdobycia przez pism o odpow iedniego m ate ria łu poetyckiego. W oykowscy tolerow ali p rze cież m iern o tę poetycką, owego „wieszcza“ m akabry, toczącego bez płodny spór ze św iatem i b u n tu jąceg o się przeciw filisterskim
sa-4:> TL 42, nr 38, s. 304. 4,1 TL 43, nr 29, s. 227. 47 TL 44, nr 14, s. 104.
Z P R O B L E M A T Y K I „T Y G O D N IK A LITER A C K IE G O '
441
łonom. Po w ydaniu jednak D um ek i fan tazji (1844), pochodzących przew ażnie z wczesnego okresu twórczości Żyglińskiego, redakcja pozwoliła recenzentow i, Anielewskiem u, skrytykow ać epigonizm ,,wieszcza krakow skiego“, potępić jego szkodliwą ,,bezdążność“ pa triotyczną, płaczliw ą i liczącą ostatecznie na Opatrzność, zgromić brak w iary w przyszłość ojczyzny, wskazać ludow e źródła n a t chnień tw órczych i wolnościowych 48.
Lecz o now atorstw ie problem atyki poetyckiej, o jej dojrzew a niu do tendencji dem okratycznych świadczą najlepsze wiersze Ehrenberga, W asilewskiego, Berwińskiego, Siemieńskiego, Woy- kowskiej i Zm orskiego (troje ostatnich debiutow ało w drugim okre sie TL). Siem ieński (nie licząc wspom nianego poprzednio przedruk u z Z i e w o n i i) związał się z pismem ściślej dopiero od т. 1840, zamieszczając tu prócz utw orów poetyckich nowele, szkice, opowia dania. Ta bliska w spółpraca ideowego sojusznika redakcji trw ała do chw ili p rzystąpienia pisarza do spraw y Towiańskiego, o czym z bólem i oburzeniem donosiła z początkiem r. 1843 W oykowska:
Od niejakiego czasu dochodziły nas smutne wieści, którym jednak dać wiary nie chcieliśmy, iż dwaj znakomici pisarze nasi jak Mickiewicz znikczemnieli, zaciągając się pod chorągiew . szalonego Towiańskiego et Сотр. 44. Tymi dwoma mieli być Lucjan Siemieński, kiedyś autor mo w y mianej na pamięć Konarskiego w Strasburgu, autor powieści Ogrody i poeci, i (serce nam się kraje, gdy mamy to imię wypisać) Seweryn Go szczyński, ów piewca ludu, ów żołnierz spod Ostrołęki, który sam w ów czas powiedział, że
„Nie na różańca pierścieniach Odprawiajmy swe m odlitwy“ 4!l.
Poetycki debiut W oykowskiej, przyszłej w spółpracowniczki
i w spółredaktorki pisma, przypada dopiero na początek listopada 1840 (anonimowe Dum anie wieśniaka). N ajobfitszą ilość wierszy z cyklu Piosnki dla ludu w iejskiego zamieściła jedn ak w r. 1842, później ograniczając się głównie do działalności krytycznoliterackiej. W oykowska podkreślała niejed no k ro tn ie konieczność zerw ania z epi- gonizmem i potrzebę upolitycznienia poezji, k tóra ma służyć w y
48 F. A n i e l e w s k i , „Dumki i fantazje“ Fr. Żyglińskiego. Poznań 1844. TL, nr 32, s. 256.
49 TL 43, nr 3, s. 24. Jednakże w tomie tym (nry 16—19) pojawiło się jeszcze opowiadanie S i e m i e ń s k i e g o Miłość i cyrograf, pod którym redakcja nie umieściła podpisu autora. Siem ieński staje się wówczas bliskim współpracownikiem antagonistycznego O r ę d o w n i k a N a u k o w e g o .
łącznie „duchow i czasu“ i być jego odbiciem. Przy ocenie N o w o - r o c z n i k a D e m o k r a t y c z n e g o pisała w tej spraw ie:
nudnymi wydają nam się owe dumki „kochałem, płakałem, uciekałem do nieba!“, bo ich rezygnacja — ach! i m istycyzm ich leży poza intere sem czasu; a natom iast zachwycają nas W asilewskiego:
Hej, bracia orły, do lotu, Przed nami pali się słońce!
bo w tych słowach objawia się cała dążność wieku, ruch życia czynnego 5". W tym że roku zaczyna drukow ać w TL Zm orski, wiążąc się z pism em do końca jego istnienia. W drugim okresie z poetów p rzy byw a przejściow o W incenty Pol (1840) i Goszczyński (1841), a n a stałe P io tr D ahlm ann, gorliw y publicysta i k ry ty k , w ypróbow any p rzyjaciel trud ó w i w alk redak cy jn y ch W oykowskich.
N ow atorstw o p ro blem atyk i poetyckiej nie zawsze szło w parze z artystyczn y m i w aloram i utw orów w spom nianych wyżej autorów . Twórczość ta, w dalszym ciągu ataku jąc zapędy epigonistyczne, żąda upolitycznienia i w przągnięcia poezji w p rog ram y dem okratyczne, lansuje hasła narodow ow yzw oleńcze, pow ołuje się na patriotyczne i rew o lu cy jn e tra d y c je historyczne, k ry ty k u je szlacheckie pow sta nia, dem askuje filistró w salonow ych, obnaża ugodowość i kosmo polityzm szlachty, obłudę kleru; apoteozuje m oralne w artości ludu i jego patrio ty zm , ukazuje za pom ocą k o n trastow ych obrazów „dwóch św iató w “ antagonizm y klasow e oraz okrucieństw o ucisku i w yzysku klasowego, w skazuje n a potęgujące się k onflikty spo łeczne, rozw ija w bogatej dokum entacji ideow o-artystycznej m otyw
„zem sty lu d u “ . D la spopularyzow ania owych tend en cji tw ó r czość ta posługuje się niejed n o k ro tn ie stylizacją pieśni ludowej (np. u W oykowskiej), a n aw et śm iałą in w ersją — religijn ej (Boże N a
rodzenie E hrenberga) oraz dykcją w łaściw ą pieśni agitacyjnej.
O kom unikatyw ności tej form y św iadczyły piosnki chłopskie W oy kowskiej, śpiew ane współcześnie przez lud oraz słynne W spom nie
nie o B a rtłom ieju G łow ackim E h ren b erg a („Hej! tam w karczm ie
za stołem S iadł p rzy dzbanie J a n s ta ry “) 51, k tó re bezim iennie weszło do skarb n icy zawsze żyw ych pieśni patriotycznych, rew o lucyjnych.
50 J. W o y k o w s k a , Noworoczni}с Demokratyczny. Rok pierwszy 1842. TL 42, nr 47, s. 374. W oykowska cytuje dwuw iersz z Hymnu orłów, druko wanego w TL 39, nr 36, s. 282.
Z PR O B L E M A T Y K I „ T Y G O D N IK A L IT E R A C K IE G O ' 443
W spom nienie o B artłom ieju G łowackim podejm uje ulubiony
w śród dem okratów m otyw z chłopskiej insurekcji kościuszkowskiej, zwyciężającej w roga „bez pomocy m agnatów “ , i jest w yraźną aluzją do współczesnych haseł narodowowyzwoleńczych.
[W Bożym Narodzeniu] parafrazując zwroty szeroko rozpowszechnionej wśród ludu pieśni Karpińskiego, Ehrenberg zuchwale przeinaczał ich sens, nadawał im całkowicie odmienne znaczenie. [...] Słowa „Bóg się rodzi, moc truchleje“ w kontekście całego wiersza nie pozostawiają w ąt pliwości: rodzi się nowy Bóg rewolucji, truchleje moc tyranów brodzą cych w e krwi ludu 52.
N ajlepsze utw ory W asilewskiego z tego okresu TL — to druko w any w obszernych w yjątkach, pocięty okrutnie nożycam i cen zora, poem at K atedra na W aw elu oraz Dzwon wawelski™ . Ja k trafn ie określa M aria Janion, oba zrodziły się „z zam yślenia nad przeszłością, z poczucia dum y narodow ej, z um iłow ania daw nej nie zależności w tedy, gdy teraźniejszość została podeptana przez za borcę“ 54.
Bliska i bardzo płodna, szczególnie w r. 1840, em igracyjna w spółpraca Siem ieńskiego z TL wnosi zasadniczy w alor do treści przem ian ideow o-artystycznych czasopisma, przerzuca pom ost m ię dzy rad yk alną m yślą lew icy TDP a postępow ym i pisarzam i TL, przyczyniając się do ich szybszego dojrzew ania ideowego. Ten ak tyw ny uczestnik Sekcji Strasburslkiej TDP, w spółinicjator P s z o n - k i, żarliw y orędow nik spraw y ludowej i dem okracji, był też współ pracow nikiem niezw ykle cenionym przez TL, o czym świadczą omó wienia i recenzje z jego twórczości. N ajistotniejszy w kład pisarstw a Siem ieńskiego do dziejów tego czasopisma stanow ią przede w szyst kim U stępy z poem atu „Pan i chłop“, dojrzały — na m iarę w ielkich osiągnięć rom antyzm u — w iersz Italiam i Italiam i, obrazek „dagero- typow y“ Ekonom oraz opowiadanie Przygoda p o d ró żn ik a 55. Szcze gólnie pierw szy utw ór, bodaj n ajrad y kaln iejszy w twórczości Sie mieńskiego, operujący p opularnym kontrastow aniem „dwóch św ia 52 M. J a n i o n , Dźw ięki minionych lat. Ż y c i e L i t e r a c k i e , VI, 1956, nr 34. Autorka pisze tu o młodzieńczej twórczości E h r e n b e r g a , opublikowanej omal w całości w TL.
53 E. W a s i l e w s k i : Ułamek z poematu w trzech pieśniach „K ate dra na W aw elu “ [TL 41, nr 18]; Dzwon w aw elski [nr 27].
54 W a s i l e w s k i , W ybór poezji, s. XXIX.
55 L. S i e m i e ń s k i : Ustępy z poematu „Pan i chłop“ [TL 40, nr 4]; Italiami Italiami [nr 30]; Ekonom [nry 21—22]; Przygoda podróżnika [nry 42—45].
tó w “ , tak chętnie stosow anym przez dem okratycznych poetów TL (np. w twórczości W oykowskiej czy Antoniego Cywińskiego), u k a zyw ał w nasyconych realiam i obrazach ciągle ak tu aln y kon flikt m iędzy chłopstw em a dworem. W ym ow a tych obrazów — nędzę, poniżenie, bezbronność, w yzysk i ucisk chłopów ostro k o n tra stu jących z przepychem , pasożytnictw em i obłud.ą oraz bezpraw iem dw oru i plebanii — m iała sens jednoznaczny: konflikt należy roz wiązać poprzez rew olucję społeczną. W P rzygodzie podróżnika Siem ieński posługuje się rów nież ko n trastem charakterystycznym , przeciw staw iając pogardzanej przez siebie m oralności i scudzo- ziem czałej k u ltu rze dw oru m yśl ludową, reprezentow aną tu przez popularnego wśród dem okratów badacza Słowiańszczyzny i folkloru, Zoriana D ołęgę-Chodakow skiego.
Szkic E konom wnosi natom iast bardzo interesujące uwagi, które zresztą nie są w ykładnikiem poglądów „tygodniczan“ na tem at realizm u. Uwagi te i ich konkretyzacja w obrazku „dagerotypo- w ym “ ekonoma, „przedstaw iającego »typ« społeczny ogniskujący centraln e spraw y i kon flikty ówczesnego życia k r a ju “, akcentują konieczność w iernego i w ielostronnego odbicia rzeczywistości w jej rozw oju społecznym i przeciw ieństw ach, rezygnow ania z m dłe go dyd ak ty zm u i m oralisty ki na korzyść ukazania praw dy w jej dem okratycznym zrozum ieniu. M aria Jan io n stw ierdza słusznie:
[v/ szkicu tym] triumfuje dociekliwość realisty, który z gryzącą ironią odsłoni wszystkie wybiegi wyzyskiwaczy, a jednocześnie z gorącym współczuciem zobrazuje całą nędzę w yzysk iw an ych 5fi.
W spółpraca ze Zm orskim , k tó ry prócz oryginalnych utw orów poetyckich i przekładów druk ow ał w TL (szczególnie TL 44, 7) opo w iadania, „baśnie g m in n e“ oraz inne prace, była św iadectw em przezw yciężania w poezji tendencji epigońskich, tak c h a ra k te ry stycznych dla gru p y cyganerii w arszaw skiej. W w ierszu Ognia! jest w praw dzie dość niesprecyzow ane ideowo, lecz żarliw e hasło odro dzenia m artw ej, ujarzm ionej i spróchniałej ziemi ogniem piorunu:
Niech pół św iata w proch obróci, A niech reszcie życie w ró c i!57
To hasło m a nieść now a poezja, nie łzawa, pełna w estchnień, lecz pieśń rozpaczy „k ą sa jąc a “ dopóty „plem ię człowiecze“, aż
por-56 M. J a n i o n, Lucjan Siemieński, poeta romantyczny. Warszawa 1955, s 193—194 (cytat poprzedni na s. 193).
wie się ono do w alki o nowe, młode życie. Konieczność rew olu cyjnego przeobrażenia św iata głosi drugi wiersz Zmorskiego, Anioł
n iszc zy c ie l58, k tó ry — mimo typowo epigońskiej frazeologii —
operuje sugestyw nym sym bolem anioła rew olucji społecznej, w izją jego zem sty i nieuchronnego zniszczenia św iata wyzysku i n iespra wiedliwości społecznej.
Scharakteryzow any m ateriał, związany z drugim okresem red a gowania TL, określający jasno linię ideowej ew olucji pism a, nie jest jedynym sym ptom em jego przeobrażenia. W sposób bezpo średni przedstaw ia się ono w niektórych pozostałych zespołach m ateriałow ych, w program ow ych enuncjacjach, licznych polem i kach, krytykach, doniesieniach oraz w rew izjonistycznym stano wisku wobec postaw i ocen p rzyjętych przez TL poprzednio. Re- w izjonizm przynosi n ajjask raw szy kom entarz do interesującej nas spraw y. Dla p rzykładu skonfrontujm y choćby omówienie 1 tomu
Skarbca historii polskiej K arola Sienkiewicza, umieszczone w czasie
red ak to rstw a Łukaszew icza i Poplińskiego 59, z ostrą k ry ty k ą tegoż
Skarbca, dokonaną piórem Ję d rz e ja Moraczewskiego, a opatrzoną
przez redakcję TL charakterystyczn y m kom entarzem :
Na dowód, jak powszechne jest oburzenie przeciw dziełu temu i jego pochwale, umieszczonej w piśmie naszym, a napisanej przez A. P. i J. Ł., przytaczamy tu w yjątek z listu pisanego przez jednego z naj- pierwszych i najszanowniejszych uczonych naszych; mówi on: „Przegląd Wspomnień Jełowickiego otrzymał ważny w zamknięciu przypisek. Mo gły i powinny były mieć podobnyż dopisek owe materiały, przez Karola Sienkiewicza zatytułowane Skarbiec dziejów. Czujemy tu, co za bred nie i fałsze, że nie powiem łotrostwa, mieści w wstępnej rozprawie swej ów ś. p. Karol z Kalinówki. A czemuż to nie schłostać, czemu wystawić z dobrej, a tylko z dobrej strony, a itym samym zachwalać publiczności, co złe i zgubne w zasadach. Myślę, że odtąd, jak się sam tylko redak cją zatrudniasz, T y g o d n i k zyska z tej strony ltd.“ fi0
M oraczewski potępia nie tylko poglądy historyczne Sienkiew i cza i jego in te rp re ta c ję źródeł historycznych „feudalnym i oczam i“, lecz w skazuje na rolę Skarbca jako publikacji, k tó ra „spraw uje urząd ra jfu rk i u w ielkich panów “ i dla Czartoryskich „tylko od dycha“ .
A tak na stronnictw o Czartoryskiego ponawia TL w ielokrotnie, przy każdej omal okazji i w różnych m ateriałach redakcyjnych,
38 TL, nr 46.
58 TL 39, nr 19, s. 150 i n.
eU TL 40, nr 4, s. 31—32, przypis redakcji.