FelietOn
Polska Energia 3/4 (29/30) 201130
Kiedy emocje biorą górę, zaczynają
rosnąć klapy na oczach. W pewnej chwili miałem wrażenie, że w Japonii nie było trzęsienia ziemi, nie było tsunami, a jedy-nie ludzie na własne życzejedy-nie wywołali niszczycielskiego dżina z butelki. Histeria zbiorowa napędzana przez fałszywych proroków.
I nic to, że masa ekspertów przekonuje, tłu-maczy, że przez lata zarówno technologie, jak i standardy bezpieczeństwa osiągnęły kosmiczny poziom. Dosłownie, bo proce-dury w energetyce atomowej są chyba bar-dziej restrykcyjne niż podczas lotów w kos-mos. Wystarczy być przeciwnikiem i już. Nic się nie liczy. agresywna propaganda stara się – często z sukcesem – u postron-nych osób wytworzyć schemat skojarze-niowy: elektrownia jądrowa równa się wiel-ki grzyb po wybuchu bomby atomowej. Choć akurat żaden reaktor (nawet ten z Czarnobyla) nie ma prawa wybuchnąć jak morderczy Little Boy. To nie takie proste. Paradoksalnie, japońska tragedia to jed-nocześnie triumf techniki nuklearnej: sta-re, czterdziestoletnie reaktory przetrzyma-ły trzęsienie ziemi o niespotykanej sile. Systemy chłodzenia poległy po ataku tsu-nami, doszło do pożarów i wybuchów wo-doru tworzącego się w reakcji z rozgrza-nym cyrkonem. owszem, rósł poziom promieniowania, ale jak na skalę wydarzeń to był właściwie incydent. Przy wszystkich stratach, ludzie poradzili sobie dzięki dy-scyplinie i technice. Gdyby, hipotetycznie, porównywalnej siły żywioły zdarzyły się w Polsce, to nie zostałby kamień na kamie-niu. a przecież nie mamy ani jednej elek-trowni atomowej. Szczęśliwie żyjemy w ta-kim obszarze tektonicznym i z dostępem
Fałszywi prorocy w krainie
histerii
JESZCZE NIE PoLICZoNo STRaT, JESZCZE JaPońCZyCy NIE oPłaKaLI SWoICH BLISKICH UTRaCoNyCH
W NIEDaWNEJ TRaGEDII, a JUż JaK ŚWIaT DłUGI I SZERoKI WySKoCZyły KRZyWoNoSE CZaRoWNICE.
W TUMULCIE BęBENKóW I PISZCZałEK aRMII SaTyRóW ZaCZęły RyCZEć: KaTaSTRofa aToMoWa,
REaKToRy To Zło, Zło! ZaMKNąć! ZaLać BEToNEM! ZNISZCZyć!
Ry S: aN D RZ EJ G U TK o W SK I WojCieCh kWiNTa publicysta „Businessman.pl”
do tyciego morza, że ani wielkie trzęsienia ziemi, ani 10-metrowa fala tsunami nam nie grożą. Choć i bez tego możemy sobie nawyrządzać szkód ze względu na częste zjawisko, delikatnie to ujmując, zacietrze-wienia mentalnego. W różnych dziedzi-nach. a co do energetyki atomowej: współ-czesne konstrukcje dzieli technologiczna przepaść od archaicznych reaktorów w
Ja-ponii. Zresztą jeżeli na śrubowanie norm bezpieczeństwa wpłynęły głosy oponen-tów technologii, to w tym przypadku nale-żą im się brawa. Gorzej, kiedy usiłują wy-korzystywać emocje, by prowadzić
niezrozumiałą krucjatę. Niezrozumiałą, bo jednocześnie zabiegają o czyste środowi-sko i przeciwdziałanie zmianom klimatycz-nym. a na razie wskazano jeden front: ob-niżenie emisji gazów cieplarnianych. Jeżeli komukolwiek wydaje się, że osiągniemy ten cel jedynie budując instalacje wychwy-tu i magazynowania Co2 oraz rozwijając odnawialne źródła energii, to niech już puknie się w czoło. W skali potrzeb świata – nie ma mowy. Nawet w samej Polsce, gdzie trzeba zastąpić stare bloki energe-tyczne nowymi i jeszcze dołożyć sporo no-wych mocy. Gdzie węgiel będzie miał do-minujący udział w produkcji energii elektrycznej jeszcze długie lata. Tak czy siak, bez paru elektrowni atomowych się nie obędzie.
Siła histerii napędzana przez złych proro-ków to codzienność naszej cywilizacji. Gdy zobaczyłem 60 tys. Niemców demonstru-jących przeciw energetyce atomowej, opadły mi ręce. Czego oni chcą? żeby nie było trzęsień, ani tsunami? Ja też chcę i co z tego? Gdy przeczytałem, że niemiecki premier Brandenburgii i władze Berlina li-czą, że Polska zrezygnuje z programu ato-mowego – obśmiałem się jak norka. Co za różnica, czy reaktory będą u nas, czy na Białorusi? żadna. Przyznam, że ucieszyła mnie zdecydowana postawa naszego rzą-du, deklarującego kontynuację planów bu-dowy elektrowni atomowej, i opozycji, któ-ra też wykazała się rozsądkiem. Jasny punkt, szczególnie w porównaniu z reak-cjami władz paru innych krajów.
ale cóż, taki jest współczesny świat, że cią-gle mamy się czegoś bać: reaktorów, mo-dyfikowanej żywności, dioksyn, akrylami-dów, ultrafioletu, braku ozonu, braku cukru i wódki sprzedawanej na stacjach benzy-nowych. Dlatego warto sobie czasem przy-pomnieć słowa poety: gdy wieje wiatr hi-storii, ludziom jak pięknym ptakom rosną skrzydła, natomiast trzęsą się portki pęta-kom.