Bożena Brzostowska
Przeobrażenia telewizji w czasach
popkultury
Media – Kultura – Komunikacja Społeczna 10/4, 79-85
Przeobrażenia telewizji w czasach popkultury
Metamorphosis of TV in the age of popular
culture
W iesław Godzic, Kuba i inni. Tw arze i m aski popkultury, W ydawnictwo A ka demickie Sedno, W arszaw a 2013.
Słow a kluczowe: Key words:
P rzem iany polityczne i społeczno-kulturowe, zainicjowane w 1989 roku n i czym w strząs sejsmiczny, były niezwykle silnie odczuwane n a płaszczyznach społecznej, kulturow ej oraz instytucjonalnej. Zapoczątkow ana wówczas tra n s form acja oznaczała, że kolejne la ta obfitować będą w przem iany o trud ny ch do precyzyjnego przew idzenia konsekwencjach, lecz - ja k prognozowano - m ają ce pewnego dnia zaowocować pozytywnymi rezu ltatam i. A rchitekci przem ian spodziewali się, że rejestrow ać je będą mogli najpierw w skazując n a ekonomię i gospodarkę, potem zaś bardziej ogólnie odnosząc się do u w arunkow ań cy wilizacyjnych, technologicznych i kulturow ych. Różnorodne, wieloaspektowe i tru d n e nieraz do w yliczenia reform y charakteryzow ać m ożna było w sk azu jąc n a ich jednostkow y, ja k też system owy zasięg. W pierw szym przypadku
rzutow ały one n a egzystencję obywateli, w drugim zaś n a funkcjonowanie sy stem ów w sposób bezpośredni bądź pośredni istotnych w organizacji tej egzy stencji. W prow adzona do niniejszych rozw ażań m etafora w strz ą su sejsmicz nego, służąca obrazow aniu tzw. w arunków interw eniujących, czyli zm iennych determ inujących modelowanie ład u demokratycznego, m a jeszcze jeden walor. W skazuje bowiem n a to, że wyw ołana przez transform acyjny w strząs fala ude rzeniow a zachw iała bytem jed n ostek i grup społecznych oraz, przynajm niej w pierw szym okresie, zagroziła niektórym systemom.
W sytuacji bezpośredniego zagrożenia znalazły się m .in. m edia oraz in sty tucje k u ltu ry - w pierwszej dekadzie po 1989 roku przede w szystkim tea tr, w drugiej telewizja. D ali tem u w yraz publicyści te a tra ln i, krytycy, reżyserzy, aktorzy, którzy niem al dziesięć la t po przem ianach okrągłostołowych zdecydo w ali się n a ich podsumowanie. Zapis ich spostrzeżeń i refleksji publikowano cyklicznie n a łam ach m iesięcznika „Teatr” pod znam iennym tytułem /pytaniem
Wolność, czyli koniec? W kolejnych odsłonach debaty zw racano uwagę n a d ra
80 Bożena Brzostowska
do uw arunkow ań wolnego rynku, n a którym sz tu k a konkurow ać m usi z arte- fek tam i-p ro d u k tam i oraz m erkantylizow anym i ideam i, n a niedostosow anie re p e rtu a ru do nowych realiów zw iązanych z dom inującym już wówczas p a ra dygm atem k u ltu ry popularnej, nazyw anej złośliwie „ k u ltu rą ze śm ietn ik a”. K oncentrow ano się również n a profilow aniu odbiorcy i jego coraz m niejszych kom petencjach spraw iających, że te a tr przegryw ał z łatw iejszą w odbiorze te lewizją, u to żsam ian ą już nie z jednym , dwoma czy naw et wielom a kanałam i, lecz strum ieniem obrazów niew ym agających wnikliwego analizow ania i in te r pretow ania.
Do zbioru, który n a tam ty m etapie rozw ażań m ożna by określić m ianem „sumy w szystkich strachów ”, w kolejnych lata ch dodano strach y inne. Oto bowiem w połowie nowego m illenium w tea trz e zagościli brutaliści, a n a stę p ne generacje polskich dram ato p isarzy zafascynowanych este ty k ą telewizyjną, a naw et kom puterow ą i in tern eto w ą zaczęły podejmować eksperym enty sce niczne upodabniające sztukę te a tru do tego, co pod względem stru k tu raln y m , kom pozycyjnym oraz treściow ym znaliśm y z obecnych już w ofertach pro gram owych nadawców telewizyjnych reality shows, talent shows, m ake over
shows, szerzej zaś tego, co ukonstytuow ało tzw. telewizję tabloidalną. W deba
cie „T eatru” w ielokrotnie przew idyw ano śm ierć tej instytucji, a zw iązanem u z n ią paradygm atow i k u ltu ro w em u oraz tow arzyszącym m u kom petencjom kom unikacyjnym wieszczono zanik. J a k się jed n a k okazało, te a tr nie um arł, ta k ja k nie um arło polskie dram atopisarstw o. D ebatujący - ja k się dziś zdaje - błędnie identyfikow ali zm ienne i zagrożenia, nie dostrzegając, że te a tr prze łomu przyw dziew ał m ask i Bizio, J u rk a , K laty, Sali, Wojcieszka, Demirskiego, M ana i często występował w „kostium ach” naśladujących zapośredniczone z te lewizji oraz internetow ej m ediasfery zróżnicowane strategie m edialne, niebez piecznie niekiedy bawiąc się konw encjam i reality dram a czy naw et m ediatur- gii. W rezultacie przetrw ał, zm ieniając formę, korzystając z in stru m e n ta riu m znanego z kom unikow ania reklamowego, wzbogacony o nowe, elektroniczne narzędzia artystycznego w yrazu, znajdujące miejsce n a tzw. scenach offowych, m arginesach czy w laboratoriach. Po pierw szym najsilniejszym w strząsie n a stąpiło jed n a k wiele innych, wtórnych, a te - o czym przekonują specjaliści - m ogą być równie groźne, a niekiedy n aw et groźniejsze, także ze względu na n asiloną częstotliwość.
W strząsy w tórne to kolejna z dom inant m etaforycznych pozw alająca obra zować przem iany już nie tylko w teatrze, lecz w całym system ie m edialnym po roku 1989. Odczuli je m .in. pisarze i wydawcy n a nowo poszukujący m iejsca n a rynku. W ich w yniku ucierpieli nadawcy radiowi z niepokojem spoglądający n a coraz niższe w yniki słuchalności. Wreszcie wydawcy prasy, a n a końcu rów nież ci, wydawałoby się, n ajsilniejsi - nadaw cy telewizyjni. M etaforyzowane tu przem iany tożsam e były z wielom a przeobrażeniam i: dezinterm ediacjam i, rem ediacjam i, rekonfiguracjam i, w w yniku których przeobrażeniu uległ cały polski krajobraz m edialny. I choć inicjująca moc w ynikała z porozum ień okrą- głostołowych, jej oddziaływanie miało c h a ra k te r ograniczony jedynie do pierw szej dekady po roku 1989. W nowym m illenium zm ienne polityczne zastąp ił
tw ardy determ inizm technologiczny zw iązany z odwzorowywaniem kolejnych aktyw ności oraz przyzwyczajeń użytkowników egzystujących już w mediasfe- rze nowych środków przekazu. W irtualizacja, a potem także internety zacja polskiego system u m edialnego wywoływały początkowo te sam e obawy, co urynkow ienie w przypadku sztu ki teatraln ej. J e d n a k mimo przepow iadanych kolejnych m edialnych końców, z globalnego ani polskiego system m edialnego nie zniknęły an i prasa, an i radio, an i telewizja. Każde z mediów przyw dziewa ło za to odm ienne m ask i bądź kostium y, mniej lub bardziej skąpe, atrakcyjne i niekoniecznie chciane. N a ry n k u prasow ym dom inującą s tra te g ią była po czątkowo tabloidyzacja, u stęp u jąca n astępn ie m iejsca tabletyzacji czy - b a r dziej ogólnie rzecz ujm ując - um obilnieniu oznaczającem u możliwość odbioru treści n a urządzeniach przenośnych wyposażonych przede w szystkim w ekrany dotykowe. W sektorze radiofonicznym przyjęto in n ą strategię, gdyż ra d ia nie ubierano w kostium y, a coraz bardziej je obnażano, w ystaw iając początkowo n a widok publiczny dzięki wideo stream ingow i, potem zaś decydując o kasto- mizacji, polegającej n a dostosow ywaniu zaw artości do indyw idualnych prefe rencji odbiorcy i stopniowo fragm entaryzując.
O ile ch arak tery sty k i prasy i radia, ja k też p a ra m etry sytuacji kom unik a cyjnej, w której uczestniczą adresaci dostępnych w nich treści, spraw iają, że zbiór m asek i kostium ów je s t ograniczony, o tyle audiow izualność telewizji, jej ucyfrowienie oraz intern etyzacja stworzyły nie tylko możliwości odbioru n a w ielu nowych urządzeniach, ale też zaowocowały licznymi przeobrażeniam i uzasadniającym i tw ierdzenie, iż jesteśm y obecnie św iadkam i w ypiętrzania się nowego p arad y g m atu nadawczo-odbiorczego oraz nieznanych dotychczas sty lów użytkow ania, które przyczyniają się do zm iany wyobrażeń n a te m a t tego, czym je s t i jeszcze stan ie się w przyszłości dyskurs m edialny. Telewizja uw al n ia się w szak nie tylko od pasywnego, jednokierunkow ego urząd zen ia nad aw czego, lecz przede w szystkim przestaje być m edium linearnego, jednostkowego biernego odbioru typu p u ll i kom unikow ania pionowego z góry do dołu, a staje się w irtu a ln ą przestrzen ią wielokierunkowej kom unikacji, w d odatku wysoce in teraktyw n ą, a dzięki wieloekranowości konw ergentną technologicznie oraz odbiorczo1.
U w arunkow ania stru k tu ra ln e, kompozycyjne oraz treściowe, c h a ra k te ry sty k a wielomodalnego bodźca stym ulującego odbiorców w sposób odm ienny, niż odbywa się to w kom unikacji w erbalnej utrw alonej w piśm ie, spraw iają, że telewizja, by znów posłużyć się m etaforą, przyw dziewa niem al niezliczoną ilość m asek i kostium ów czyniących z niej m edium wielopostaciowe, a przez to wym ykające się analizom jako przedm iot studiów oraz rozw ażań. Wielo- postaciowość, hybrydyczność telewizji, w ynikająca z najnow szych uw aru nk o w ań, połączona z m obilną wszędobylskością spraw ia, że dodatkowo staje się ona w n iespotykany sposób zasięgowa. N iespotykany, gdyż uw arunkow any jednostkowo, nie zaś w ynikający z cech demograficznych grupy telewidzów.
1 Zob. K. Jakubowicz, N owa ekologia mediów. Konwergencja a m etam orfoza, Warszawa 2011, s. 41-42.
82 Bożena Brzostowska
W sytuacji, gdy broadcasting je s t zastępow any już nie przez narrowcasting, lecz egocasting, tru d n o pisać i wypowiadać się o jednym obliczu telew izji - takiego, występującego w funkcji dom inanty, dziś już nie ma. Niemożliwe staje się też uchwycenie jakiegoś zam kniętego zbioru obliczy, za którym i de facto stałyby określone konceptualizacje. Zjawisko to nie w ynika z niedostatecznej w yobraźni medioznawców, lecz je s t owocem determ inizm u technologicznego, przeobrażeń w globalnej m ediasferze oraz zm ienności paradygm atów k u ltu ro wych, owocując tym, że telew izja staje się p roduktem tzw. technologii sym p tom atycznej, wywołując określone zm iany społeczne, rzutu jąc n a upodobania i style użytkow ania mediów. To zaś spraw ia, że specyficznym teoretycznym k o n stru k tem mogącym sprostać opisowi dostrzeganych zjaw isk staje się odpo wiednio sensotwórcza m etaforyka - i z ta k ą styk a się czytelnik k siążki W iesła w a Godzica zatytułow anej K uba i inni. Tw arze i m aski popkultury.
W rozw ażaniach Godzica o wytworach m edialnych dostępnych w popkultu rze kluczow ą rolę odgrywa postać Kuby Wojewódzkiego. Nie chodzi tu jed n ak o osobę egzystującą w ukonkretnionym otoczeniu społecznym, lecz w izerunek postaci, a v a ta r dziennikarza, ju ro ra , celebryty, tre n d s e tte ra , bez znieczule n ia dem askującego w szystkie przyw ary stereotypowych Polek i Polaków - ta k przedstaw ia go W iesław Godzic. Potencjał w izerunkow y Wojewódzkiego, cechy m iękkie oraz tw arde kreow anego od la t w izerunku służą medioznawcy jeszcze do innych celów, niepodanych wprost, a ukrytych pośród skojarzeń, odniesień, kontekstów budowanych przez liczne czynniki zew nętrzne, w iązane z h isto rią telewizji dato w aną n a nowo po pierwszej polskiej em isji B ig Brothera. Godzic in stru m en talizu je w izerunek Wojewódzkiego, czyniąc zeń specyficzny rodzaj in stru m e n ta riu m opisowo-diagnostycznego i prognostycznego zarazem . W tym celu tworzy dwuelem entow y układ, po czym w każdym z sześciu rozdziałów spogląda n a polską k u ltu rę najnow szą oraz osadzony w niej telewizyjny kom ponent rodzimego system u m edialnego przez pryzm at talk show m oderow ane go przez Wojewódzkiego - p rogram u obecnego od w ielu la t w ofercie pro g ra mowej stacji TVN.
Sposób, w ja k i Godzic nacechow ał w izerunek Wojewódzkiego, spraw ia, że ekranow a projekcja staje się wielofunkcyjnym narzędziem , a k ażd ą z funkcji czytelnik poznaje w kolejnym rozdziale. W pierw szym znajdziem y rozw ażania o: stylach odbioru telew izji - do czego inspiruje nam ysł n a d cecham i socjo- demograficznym i publiczności zasiadającej n a widowni show Wojewódzkiego; specyfice digitalizow anej m ediasfery otw ierającej się n a „cewebów” m a rz ą cych o kolonizacji nowego audiow izualngo ląd u - telewizyjnej ram ów ki oraz rozw arstw iającym się audytorium , w którym obok telewidzów zasiad a coraz liczniejsze grono internautów . W drugim , przypom inającym hybrydę analizy wizerunkow ej oraz analizy zaw artości, k o rzy sta Godzic z w izeru n k u Woje- wódzkiego-prowokatora (sam pisze o tym we w stępie) po to, aby stworzyć mo del polskiego audytorium masowego. W tym celu wskazuje n a liczne publikacje poświęcone wypowiedziom i zachow aniom m oderatora. Nie po to jedn ak, aby je interpretow ać czy oceniać, lecz po to, aby koncentrow ać się n a m anifesto
w ane ksenofobiczne, rasistow skie czy seksistow skie wypowiedzi Wojewódz kiego służyć m ają obnażeniu tożsam ych pierw iastków m odelujących postaw y utrw alone w polskim społeczeństwie. W ątki uobecnione w dwóch pierwszych rozdziałach wyznaczają trajek to rię dalszych rozważań, wśród których n ajisto t niejsze znaczenie m a sta tu s ontologiczny paleotelewizji, k tó ra zdaniem Godzica nie może sprostać w ielu nowym, a czekającym n a n ią wyzwaniom. Telewizja w jego opinii przestaje się liczyć jako dostarczycielka rozrywki, przynajm niej tej utożsam ianej dotychczas z serialow ą ofertą, gdyż w podlegającym przeobra żeniom w tórnym otoczeniu społecznym, w raz z intensyfikującym i się procesa m i kom unikacyjnej akceleracji, kluczow ą rolę odgrywa news. N ieefektyw na tekstow a kom unikacja, niepozw alająca n a wystarczająco szybkie zdobywanie inform acji, p rzegryw a z m ediam i obrazowymi. Te zaś w n a tu ra ln y sposób z o sta ją zdom inow ane przez newsy, nowy p ro d u k t podlegający rynkow em u p raw u en tertain izacji i polityzacji zarazem . W spom niane zjaw iska odciągają, co praw da, Godzica od pozostającego w cen tru m pierw otnych zainteresow ań Wojewódzkiego, lecz nie od problem atyki, k tó rą postać ta metaforyzuje. Czw ar ty rozdział je s t bowiem poświęcony m akro analizie sp e k ta k li telewizyjnych, których koncept, stru k tu ra , kompozycja i zaw artość są różnicowane w zależno ści od profilu nadawcy i ew entualnie popierającego go dysponenta. T ak też jest u Godzica, gdy n a rynek telewizyjny spogląda, sytuując obok siebie nadawcę publicznego i komercyjnego: TVP1 i TVN. Nie konfrontuje ich jed n ak , lecz poddaje krytycznej ocenie, biorąc pod uwagę strategie form atow ania przek a zu, zaangażow ane osobowości m edialne, ja k również procesy produkcji i kon sum pcji znaków oraz symboli. N ajbardziej wielowątkowy oraz heterogeniczny rozdział zaw iera in teresu jącą konstatację, z k tó rą tru dn o w świetle w ielu b a dań z pogranicza socjologii i antropologii mediów się zgodzić. W iesław Godzic podejm uje się bowiem z a d an ia skazanego n a porażkę, gdy próbuje dowieść, iż m edium głównym i dom inującym je s t w Polsce n ad al telewizja. Dowodzeniu tem u nie sposób jed n a k zaprzeczyć całkowicie. By ta k się stało, trzeb a w szak poczynić pewne założenia, zw racając choćby uwagę n a s tru k tu rę demograficz n ą odbiorcy, tzw. now ą ekologię mediów, transform acje stylów użytkow ania technologii teleinform atycznej oraz składowe czasu ekranow ego - już od k il k u la t pozwalające wnioskować o tym, że konsum pcja treści porządkow anych w ram ów kach telewizyjnych przechodzi powoli do historii, przegryw ając z nie- linearnym odbiorem w ybranych kom unikatów odtw arzanych n a urządzeniach mobilnych i za pośrednictw em tzw. aplikacji drugoekranowych.
W ątek przeobrażeń mogących prowadzić do całkowitej zm iany p arad yg m atu nadawczo-odbiorczego telewizji kontynuuje Godzic w rozdziale piątym . Wówczas to pow raca do m etafory Wojewódzkiego, gdyż form ułując prognozę dotyczącą przyszłości telew izji w Polsce, bierze pod uw agę kategorię show- m an a i jej znaczenie w promocji nadaw cy oraz jego oferty programowej wraz z charak tery sty k ą. W opinii medioznawcy przyszła telew izja będzie stru m ie n iem przesyconym zróżnicow anym i pochodnym i n aślad u jący m i program y zaw ierające w nazw ie k o n stytutyw ny człon reality. M edioznawcza prognoza u lega je d n a k pew nem u rozproszeniu, gdy w ikłając się w ocenę działalności
84 Bożena Brzostowska
telewizji publicznej, au to r zbyt wiele m iejsca poświęca krytyce jej zarząd za nia. W o sta tn im rozdziale Godzic kolejny raz in stru m e n ta liz u je w izerunek Wojewódzkiego, czyniąc zeń k o n stru k t klam ry kompozycyjnej. W szystko po to, aby udzielić odpowiedzi n a p ytanie, kto po Kubie, w bardziej ogólnym zaś z n a czeniu angażując w rozm yślania nie o następcach, lecz o w arsztacie, m odelu produkcyjnym , tem atyce, technologii, m niej m iejsca poświęcając hołdow aniu pow szechnem u smakowi. W skazując n a możliwe scenariusze, a u to r obrazuje jedynie k ieru n k i rozwojowe, jednakże nie w szystkie i nie główne. Tym razem odstępując od „zgranej” n a ponad trz y stu stronicach m etafory show Wojewódz kiego, a zastępując ją m ik ro stu diam i przypadków, inspirującym i do dalszych polem ik przyczynkarskim i analizam i dwóch projektów spokrew nionych z od m ia n ą ta lk show: 20 m kw adratow ym i Ł u ka sza - internetow ym form atem przygotow yw anym w pry w atn y m m ieszk an iu Ł u k asza Ja k ó b ia k a oraz Bez
m aski - audiow izualną k o n tynuacją program u M oniki Jaruzelskiej, w yjątko
wą, gdyż pozostającą w kon trze wobec szeregu praw ideł ukonstytuow anych w telewizjach, w których trajek to rię kom unikacyjną w rozmowie z zaproszo nym do program u gościem w yznaczają newsyzacja, entertain izacja, fragm en- taryzacja z tow arzyszącą im seksualizacją przekazu, w ynikającą z przekonania o kom ercyjnym potencjale tkw iącym w bodźcach m ultiplikow anych i hiperbo- lizowanych.
Choć problem atyka u jęta w Kubie i innych... dotyczy zjaw isk najnowszych, wybory, jak ich dokonał W iesław Godzic, w w ielu m iejscach skutecznie je m a skują. Przyczynia się do tego przede w szystkim decyzja o m etaforycznym nace chowaniu narracji medioznawczej. Medioznawczej, gdyż analiza zjaw isk i feno menów dotyczących telewizyjnego kom ponentu polskiego system m edialnego, mimo uobecnionego w ty tu le w ą tk u kulturoznaw czego, dom inuje n a d rozw a żan iam i o celebrytyzacji rodzimej m ediasfery, identyfikow aniu i piętnow aniu stereotypowych, konotowanych z polskością zachowań. W iną za skuteczne m a skowanie kluczowej problem atyki obarczyć należy zbyt w ieloaspektow ą i przez to chybotliw ą m etaforę. W izerunek Wojewódzkiego w n a tu ra ln y sposób kore sponduje z rozw ażaniam i podejmowanymi w takich opracowaniach, ja k T riu m
fujące profanum . Telewizja po przełom ie 1989 roku Teresy Boguckiej, K ultury kultu ry popularnej M ark a Krajewskiego czy w w ielu wcześniejszych książkach
W iesław a Godzica, w tym chyba szczególnie Telewizji i je j gatunkach po „Wiel
kim Bracie” oraz Z nanych z tego, że są znani. Sytuow any w kontekście tego,
o czym pisze Godzic, gdy przywołuje A m andę Lotz i gdy naw iązuje do badań D avida M orleya albo G rah am a C hapm ana, Wojewódzki jako m etafora rozbija n arrację tak , że w yodrębniają się z niej w istocie dw a opracow ania: pierw sze, bardziej rozbudowane, a poświęcone kulturotw órczym funkcjom telewizji, w której kluczową rolę odgrywają celebryci, i drugie, znacznie m niej obszerne, w którym a u to r niestety kontekstow o odnosi się do system owych przem ian, którym podlega telew izja w Polsce, odbierana w nowych w arunkach, gdy n a dawcy są zm uszeni konkurow ać o uwagę i zaangażow anie odbiorców n ależą cych do tzw. generacji C, czyli użytkowników, dla których m edium już naw et nie głównym, lecz jedynym je s t urządzenie m obilne um ożliw iające tra n sfe r
treści audiow izualnych w prost z chm ury danych. M etafora Wojewódzkiego je st w tym p rzypadku nie tyle przeciw skuteczna, ile pozbawiona jakiegokolw iek potencjału znaczeniowego i sensotwórczego, gdyż Wojewódzki to pro d u k t tele wizji analogowej.
Celowo u n ik am tu posługiw ania się opozycją paleo-neo, gdyż je s t ona w tzw. nowej ekologii mediów przeciw staw ieniem n ieaktu alny m . Zjawiska, fenom eny i procesy zepchnięte przez Godzica do kontekstów odgryw ają dziś kluczow ą rolę w debacie o tran sfo rm acjach nowych mediów, przyczyniając się do dezinterm ediacji i intern ety zacji telewizji, procesach zyskujących n a znaczen iu w rzeczywistości, gdy telew izor bardziej przypom ina kom p uter, a treści, do których um ożliwia dostęp, dzielą ek ran z k om unikatam i cyrkulują- cymi w serw isach społecznościowych, pozwalających w czasie rzeczywistym n a aktyw ne reagow anie n a em itow anie treści, kom entow anie ich, współdzielenie i w artościow anie. K uba Wojewódzki to m etafora o ograniczonym potencjale z jednego jeszcze powodu. U w a ru n k o w an ia dem ograficzne sp raw iają, że dziennikarz, juror, m oderator, tre n d s e tte r i celebryta mógłby być raczej tw a rzą k am p an ii zaprojektow anej do w alki z w ykluczeniem cyfrowym pokolenia 50+, nie zaś kojarzyć się z przeobrażeniam i telewizji rozpoczynającej przygodę z mobilnością, wieloekranow ością oraz egocastingiem wzorowanym n a rozw ią zaniach zaczerpniętych z serwisów takich ja k You Tube i pochodnych.