ROCZNIKI HUMANISTYCZNE Tom X X X , zeszyt S — 1982
R O B E R T ROM AN C H O D K O W SK I
F U N K C JA D R A M A TY CZN A P R Z E D A K C J I W T R A G E D IA C H S O F O K L E S A
R zeczyw istość przed staw io n a w dziele lite rac k im m u si b y ć o p a r ta n a pew nych k ateg o riach k o n stru k cy jn y ch , k tó re j ą określają, „ w a ru n k u ją jej sensowność i lite ra c k ą praw dziw ość, jej p raw do p o d o b ień stw o ” *. J e d n ą z n ich je st k ateg o ria czasu. Czas bow iem je s t czynnikiem , k tó ry d ecy d u je o w ielu w łaściw ościach s tru k tu ra ln y c h dzieła literackiego i odg ry w a p rzed e w szy stk im w ielką rolę w u tw o ra ch fa b u la rn y ch , k tó ry c h a k c ja ro zg ryw a się w ja k im ś odcinku czasu o ściśle określonym p o c z ą tk u i k ońcu. W y ró żn ia się zw ykle w u tw o ra ch czas fa b u ły i czas p rzedstaw iony. Czas fa b u ły to „o kres czasow y z a m k n ię ty ciągłością zdarzeń o b jęty ch zasięgiem w ą tk ó w treścio w ych dzieła literackiego” 2. Czas przed staw io n y je st to okres o b ję ty zd arzen iam i o d m o m en tu rozpoczęcia ak cji do jej zakończenia, albo — żeb y i t u p rz y to c zy ć określenie Skw arczyńskiej — „ je s t to czas p rz ed staw io n y ch zd a rzeń , a więc czas zdarzeń u k az an y ch bezpośrednio w k o n k re tn e j, ujedn ostko w ion ej p o s ta ci; czas, k tó ry się niejako «toczy» n a «naszych oczach»” 3.
D ośw iadczenie zw ykłego czy teln ik a pou cza n as, że praw ie n ig d y te d w a czasy nie są rów ne sobie w swej długości, poniew aż czas fa b u ły je s t zw ykle dłuższy od czasu przedstaw ionego. N ie w szystkie zd arzen ia fa b u ły są p rz e d s ta w ione w utw orze, najczęściej bow iem pew ne ich p a rtie w chodzą do u tw o ru przez inform acje. M ogą to b y ć oczywiście zd a rzen ia p o p rzed zające m o m e n t rozpoczęcia ak c ji b ąd ź te ż n a stę p u ją c e po jej zak o ń czen iu 4. W n in iejszy m a rty k u le b ęd ą n a s intereso w ały te pierw sze. O bejm u je się je często n iem ieck ą n azw ą „V orgeschichte” . T erm in te n je s t różnie tłu m a c z o n y n a ję z y k polski: p rzedfabu ła, p re h isto ria itp . W dalszych n aszy ch rozw ażan iach będ ziem y się posługiw ać tłum aczen iem polskim teg o te rm in u „ p rz e d a k c ja ” , k tó re w y d a je
w---1 S. S k w a r e z y ń s k a . W stęp da n a u k i o literaturze, *w---1. w---1. W arszaw a w---1954 s. w---123. * T a m ie s. 129.
8 Tam że s. 130. 4 Tam że s. 132».
'2 2 ROBERT ROMAN CHODKOWSKI
się n a jb a rd z ie j właściw e i z n a jd u je m y je zresztą w Słowniku terminów literac
kich S. S ierotw ińskiego5.
T o, co w yżej pow iedzieliśm y n a te m a t czasu w dziele literack im w ogólności, d a je się całkow icie przenieść do rozw ażań n a d d ra m a te m , rów nież d ra m a tem a n ty c z n y m , bo t u ta k ż e sp o ty k a m y się z zagadnieniem czasu fa b u ły i.c zasu p rzedstaw ion ego oraz ze zjaw iskiem p rz ed ak c ji6. A k cja d ra m a tu nie p ok ry w a się w zupełności z h isto rią zd arzenia, bo przecież nie w szystkie zd arzenia ro z g ry w a ją się p rz ed naszym i oczym a. B ardzo często p oczątkiem ak cji je st f a k t, k tó ry w h isto rii za jm u je m iejsce dalsze, niek ied y b ard zo bliskie rozw ią zan iu . P rz y k ła d e m tego może b y ć K ról E d yp Sofoklesa, którego ak c ja ro z p o cz y n a się w chwili, g d y do k o n ały się już w y p a d k i najw ażniejsze w h isto rii zd a rz e n ia : zab ó jstw o ojca i poślubienie w łasnej m atk i.
P rz y ta k im tra k to w a n iu zd arzen ia dram aty czn eg o pew ne fa k ty isto tn e d la sz tu k i z n a jd u ją się ju ż poza ra m a m i ak cji w jej w ąskim znaczeniu 7, a więc nie n ależ ą do czasu przedstaw ionego. N ależą one ju ż do p rzed akcji. W idzim y więc, że zjaw isko p rz ed ak c ji je s t ja k n ajb ard ziej właściwe dla tego ro d z aju u tw o ró w , ja k im i są d ra m a ty .
P o ty c h k ró tk ic h w y jaśn ien iach n a te m a t, ja k pow staje zjaw isko p rz e d ak c ji, m ożem y przejść te ra z do jej definicji. W cy to w an y m już Słowniku ter
minów literackich zn a jd u je m y ta k ie jej określenie: p rz ed ak c ja to „inform acje
o zdarzen iach p o p rzed zający ch właściwe rozpoczęcie akcji, w cześniejszych w sto su n k u do czasu przedstaw ionego. N ajczęściej pod ane w prologu, ale n ie k ie d y w in n y m m iejscu, albo rozsiane w u tw o rze” 8. O kreślenie to d a się zupełnie dobrze przenieść n a te re n trag e d ii greckiej. D la większej jasno ści je d n a k n ależy jeszcze dodać, że zd arzen ia te m uszą należeć do teg o sam ego m itu , k tó ry je s t tre śc ią sztu k i. T akie postaw ienie spraw y pozw ala się odciąć od in fo rm ac ji w p row adzanych czasem do sztuk i, szczególnie w p a rtia c h ch ó raln y ch , n a zasadzie luźnych sko jarzeń poetyckich.
W Antygonie Sofoklesa n a p rz y k ła d w. 944 i n n . chór w spo m ina o n ie szczęściach osób, k tó re, podobnie ja k b o h a te rk a ty tu ło w a , cierpiały z p ow o d u pozbaw ien ia ich wolności. In fo rm acje te tru d n o zaliczyć do p rz ed ak c ji sz tu k i, gdyż zn alazły się w niej zupełnie przypadk ow o i nie m a ją nic w spólnego z łań cu c h em zd a rze ń o b jęty ch fabułą.
A b y stw ierdzić, że p rz ed ak c ja ta k ro zu m ian a zn a jd u je się w trag e d ii, w y sta rc z a zw y kła le k tu ra . S tw ierdzenie fa k tu w y stęp ow an ia p rzedak cji nie sta n o w i w ięc p ro b le m u . W iele o p ra co w ań zaw ierający ch treściow e an alizy
5 K ra k ó w 1960 s. 100.
6 Zob. I. S ł a w i ń s k a . S truktura dzieła teatralnego. Propozycje badawcze. W : Problemy teorii literatury. P o d red. H . M arkiew icza. W rocław 1967 s. 300.
7 W nowszej teorii d ra m a tu ak c ja w ty m znaczeniu jest określana słowem „ in tr y g a ” . Zob. S ł a w i ń s k a , jw . s. 293.
FUNKCJA DRAMATYCZNA PRZED A K C JI U SOFOKLESA 2 3
poszczególnych sz tu k d ra m a to p is a rz y a tty c k ic h p o d a je p rz e d a k c je o m aw ia n y c h u tw o ró w 9. Są to po p ro s tu ze sta w ien ia z d a rz e ń p rz e d a k c ji bez u ch w y ce n ia ich jak o elem entów stru k tu ra ln y c h utw o ru . N ie zn a jd u je m y n a to m ia s t w nich odpowiedzi n a p y ta n ia : dlaczego a u to r w prow adza p rz ed ak c ję do sztuki, ja k a je st jej rola, ja k ą pełni o n a fu n k cję w d a n y c h sztuk ach ?
Zwykle w opracow aniach n a te m a t trag e d ii greckiej s p o ty k a się zam ienne używ anie określeń: „ek sp o zy cja” i „ p rz e d a k c ja ” , czyli w szystkie zd a rze n ia p rz ed ak c ji zn a jd u ją ce się w d ram acie uw aża się z a pełniące fu n k c ję e k sp o z y c y jn ą 10. Tego ro d z aju ujm ow anie zagad n ien ia w y d a je się n ieu zasad n io n e, jak o że już p ro sta obserw acja przem aw ia przeciw ko niem u. Ł a tw o przecież zauw ażyć b ard zo częste, d w u k ro tn e i trz y k ro tn e , w ystęp ow anie teg o sam ego m otyw u przedakcyjnego w te j sam ej sztuce. W K rólu E dypie Sofokles k ilk a k ro tn ie w raca do m oty w u rozw iązania przez E d y p a za g ad k i Sfingi11. J e s t oczyw istą rzeczą, że o fu n k c ji ekspozycyjnej teg o zd arzen ia z p rz e d a k c ji sztu k i m ożna mówić p rz y pierw szym jego w prow adzeniu, n a to m ia s t we w szystkich pozostałych w y p a d k ach istn ieje in n y cel teg o zabiegu.
R óżnicę m iędzy ekspozycją a p rz ed ak c ją d o strze g ają te o re ty c y lite ra tu ry . I t a k np. S kw arczyńska, om aw iając zagadnienie p rz e d a k c ji12, tw ierdzi, że może o n a w ystępow ać rów nież „w ew n ątrz u tw o ru i to w szczególniejszej funkcji, np. jak o uzasadnienie postęp o w an ia b o h a te ra , jak o a sp e k t n a św ie tla jący ich charakte r, czy jed en z ich czynów ” . F u n k c ja ek sp o zy cy jn a p rzed ak cji je st więc ty lk o je d n ą spośród wielu innych , jak ie m oże o n a pełnić w trag e d ii. J e d n ą z najw ażiuejszych fun k cji przedakcji, obok ekspozycyjnej i c h a ra k te - ryzacy jn ej, je st jej fu n k c ja d ra m a ty czn a . N ią w łaśnie p ra g n ie m y się z a ją ć w niniejszym a rty k u le w odniesieniu do trag e d ii Sofoklesa. W y d a je się n am bowiem, że w łaśnie w d ram acie zasługuje ona n a szczególną uw agę.
Co należy rozum ieć przez „fu n k cję d ra m a ty c z n ą ” przedakcji? O fu n k c ji d ram aty czn ej przedakcji m ożna m ówić wówczas, g d y stw ierd zam y , że w ja k im ś p rzynajm n iej sto p n iu p rzyczynia się o n a do rozw oju w y d a rzeń w sztuce, w pływ a n a zm ianę sy tu a c ji fab u larn ej lu b co n ajm n iej zm ianę t a k ą zap o w iad a. P rz e d a k c ja w te j fun k cji je st więc elem en tem d ynam iczny m : je s t w p ro w ad za n a do sztuki, poniew aż w ym aga tego b ieg akcji, jej ta k i a nie in n y k ieru n ek .
Z t ą fu n k c ją przedakcji sp o ty k a m y się nie w e w szystk ich siedm iu z a ch o w anych trag e d iach Sofoklesa, lecz ty lk o w n ie k tó ry c h z nich, a m ianow icie: w Królu Edypie, E dypie Kolonejskim , Trachinkach, Filoktecie i A jasie. K o 8 Zob . np. A. M u e lle r , Aestetischer K om m entar zu den Tragoedien des Sophokles. P a d e rb o rn 1904. Z polskich uczonych system atycznie ro bił to S. W itkow ski (Tragedia grecka. L w ó w 1930). • , ;
18 N p. W . Schm id, O. S taehlin (Geschichte der griechischen Litęrdlnr. B d. 1/2. M ön c h e n 1934 s. 336 p. 4) m ów ią o ekspozycji w A jasie Sofoklesa w w, 401 n n . oraz 757 n ń .
11 W ierne: 35 n n ., 130 n n ., 390 n n ., 1525-. lin. . , , ,
2 4 B 0 B E E T KOMAN CHODKOWSKI
lejność, ja k ą t u p o d aliśm y i k tó re j będziem y się trz y m a ć p rz y om aw ianiu zagad n ien ia, m a u za sad n ien ie w ty m , że n ajp ierw zajm iem y się sztukam i, w k tó ry c h p rz e d a k c ja odgryw a n ajw ięk szą rolę, b y stopniow o przechodzić d o ty c h , w k tó ry c h ro la t a je s t coraz m niejsza.
Z aczy n am y z a te m od K róla E dypa, w k tó re j to trag e d ii p rz e d a k c ja w fun k cji d ra m a ty c z n e j je s t w y jątk o w o b o g ata. W ypływ a to ze specyficznej bud ow y te j sztu k i. Z chw ilą g d y rozpoczyna się trag e d ia, d ok on ały się ju ż najw ażniejsze w y p ad Id. J a k pisze A. L esk y 13, „E dypa nazw ano tra g e d ią an a lity czn ą, p o niew aż n ajisto tn ie jsz e zd a rzen ia z n a jd u ją się po za sz tu k ą i sieć przeznaczenia ju ż zo sta ła zarzu co n a n a E d y p a ” . S z tu k a je s t niejak o procesem , któ reg o celem je s t w y k ry cie zab ó jcy L ajosa, daw nego k ró la Teb. A b y teg o dokonać, trz e b a przed e w szystkim u stalić zd arzen ia z przeszłości, ich przebieg i w zajem ne pow iązanie. A k c ja więc „polega n a stopniow ym o dsłanianiu przeszłości” 14. N ie ozn acza to oczywiście, że to odsłanianie d aw ny ch zd arzeń je st is to tn ą tre śc ią sztu k i, jej celem. P rzeszłość je st u k a z a n a ty lk o o tyle, o ile je st to konieczne d la uw y p u k len ia podstaw ow ej idei sztu ki, a m ianow icie dla u k a z a n ia „bezsilności w szelkich w ysiłków ludzkich w obec nieodwołalnego L o su
i ab so lu tn ej p ra w d y W yroczni A pollona” 15.
P ow iedzieliśm y już, że K ról E dyp, ro z p a try w a n y po d k ą te m fabuły, m a b u dow ę an a lity c z n ą . W fa b u le bow iem cofam y się i p ozn ajem y z niej coraz to inne zd arzenia, t a k że dopiero z k a ta s tro fą m a m y o statecznie pełny jej o b raz. A kcja sztu k i je d n a k nie cofa się, bo zresztą je s t to niem ożliwe. O na p o stęp u je, poniew aż jej is to tą nie je st odsłanianie p rzed ak cji, lecz jej sk u tk ó w d la E d y p a 16. A k cja sta le rozw ija się, w m iarę ja k E d y p p o stęp u je w swoich „ b a d a n iach śledczych” . W ty m procesie k ro k za krokiem , pow oli lub gw ałtow nym i skokam i, zbliża się on do w y k ry cia praw d y . P o stę p te n je s t u w a ru n k o w an y u stalen iem w ypadków z przeszłości. D lateg o inform acje o nich m a ją t a k ogrom ny w pływ n a przebieg i k ieru n e k akcji, i s tą d m ożem y mówić o fu n k c ji d ra m a ty czn e j p rzed ak cji, k tó rej one są treścią.
W K rólu E dypie m usim y w yróżnić dw ojakiego ro d z aju przedakcję: fałszyw ą i praw dziw ą. P ierw sza z nich je s t elem entem re ta rd a c y jn y m i jak o ta k a p r z e ciw działa siłom zm ierzający m do rozw iązania. S tanow i j ą info rm acja o w ielu zab ó jcach L ajosa, k tó ra je s t niezgodna z p ra w d ą i dlatego E d y p nie m oże pow iązać w łasnego losu z losem L ajosa. P rz y p a trz m y się te m u bliżej.
E a k t, że zabójców było wielu, z d a ją się ju ż sugerow ać słowa w yroczni, k tó ra zabójców każe (w. 107) ścigać pom stą. N astęp n ie K re o n w w. 122 n n .
18 Geschichte der griechischen Literatur. 2. Aufl. Bern 1963 s. 315.
14 Zob. S. S r e b r n y . Wstąp do własnego przekładu Króla E dypa. W: S o fo k i e s . K ró l E dyp. W rocław 1952 s. X X X V .
14 Tam że s. X X .
FUNKCJA DRAMATYCZNA PRZEDAK CJI U S0F0K LE SA 2£
w yraźnie mówi, że w edług zeznania jedynego św iad k a zajścia, w k tó ry m zg in ął L ajos, zabójców było wielu:
ATicridę £(paaK6 amx\r/ó\>Tac, oi) |n$ pcbjATi ktowsw viv, aXXa ouv 7tW |Jei %ep&v.
T akie sam o jest zdanie chóru, k tó ry in form uje E d y p a o wielu zabójcach, (w. 292):
łłavEiv ¿>vćx9r| rcpóę nvo)V ó5oirtópcov.
J a k ie znaczenie dla biegu akcji m a te n t a k m ocno ak c en to w an y m o ty w , w idzim y n apierw w scenie E d y p a z T ejrezjaszem (w. 300 i nn .). W ieszczek, doprow adzony do ostateczności niesłusznym i in sy n u acja m i E d y p a , o d k ry w a przed nim właściwie całą praw dę. Z daw ałoby się, że n a stą p i ju ż rozw iązanie, bo przecież ta k w yraźne słowa T ejrezjasza, p ię tn u ją c e E d y p a jak o zab ójcę L ajosa, m usiały przyw ieść n a pam ięć m u jego przygodę ze starcem n a ro z s ta j ny ch drogach. Jeśli je d n a k nie k o jarz y on ty c h dw u fa k tó w ze sobą, to n ie w ątpliw ie bardzo przy czy n ia się do tego przekonanie, że on b y ł sam podczas zajścia, n a to m ia st L ajo sa zabiło wielu rozbójników .
D rugi raz fałszyw a p rz ed ak c ja nie pozwoli E d y p o w i rozw ikłać za g a d k i swego losu w scenie z Jo k a s tą . P o jej w yznaniu o daw nej w yroczni, ja k ą o trzy m ał L ajos (w. 707 i nn.), a wreszcie p o u stalen iu bliższych d an y c h n a te m a t okoliczności jego śm ierci (w. 729 i nn.), E d y p praw ie je s t pew ny, że to on sam m ógł b yć zabójcą (por. w. 754 i n.). J e d n o ty lk o stoi n a przeszkodzie, a b y nie n astąp iło o stateczne w yjaśnienie sy tu acji: p rzekonanie, że zabójców L ajosa było wielu. Sam E d y p w ty m w idzi je d y n y ra tu n e k d la siebie (por. w. 836 n. oraz 842 i nn.). J o k a s ta u tw ierd z a go w p rzek onaniu, że p a ste rz rz e czywiście m ówił o wielu zabójcach (w. 848). P o jej słow ach E d y p się nieco uspokoił (por. w. 859).
J a k w idzim y za te m , fałszyw y m o ty w p rz ed ak c ji o w ielu zab ó jcach L a jo sa dw ukrotnie w pływ a h am u jąc o n a bieg ak c ji i w ty m leży jego d ra m a ty c z n e znaczenie ja k o elem en tu re ta rd ac y jn e g o .
O wiele w ażniejszą je d n a k fu n k cję w przebiegu zd a rze ń w te j sztu ce odgryw a p rz e d a k c ja praw dziw a. I ta k w pierw szym epeisodionie siłą m oto- ry c zn ą ak cji są inform acje dostarczone p rzez K re o n a, n a k tó re s k ła d a ją się: treść w yroczni i o bjaśnienia dotyczące p ew nych szczegółów śm ierci L ajo sa. R ozkaz'w yroczni d eterm in u je k ieru n ek , w ja k im p ó jd ą w ysiłki E d y p a zm ierza jące do ocalenia m iasta. N a to m ia s t k ró tk a in fo rm ac ja o d aw n y m k ró lu T e b i okolicznościach jego śm ierci m a ją bezpośredni w pływ n a d alszy to k w y d a rzeń . D o tą d E d y p jeszcze nie w iedział, ja k m a postępow ać, czego się trz y m a ć . P o w yjaśnieniach K re o n a je st zdecydow any co d o sposobu u ra to w a n ia m ia sta . K olejne sceny, n ajp ierw z T ejrezjaszem , później z K reo n em , n a tu ra ln ie
26 ROBERT ROMAN CHODKOWSKI
w ypływ ają ja k o k o n sekw encja p o staw y E d y p a , p rzy jętej p o d w pływ em in fo r m acji o zd arzen iach z p rz ed ak c ji sztuki.
T akże słow a E d y p a (w. 258 i nn.), w k tó ry c h p rzy p o m in a, że ob jął władzę ja k o n a stę p c a L ajo sa i poślubił Jo k a stę , jego żonę, m a ją w pływ n a akcję, poniew aż n iejak o m obilizują duchow o b o h a te ra do działania. W ty m m om encie u św iad am ia o n sobie, że w yśledzenie zabójców i ich u k aran ie je st jego obow iąz kiem w zględem swego poprzednik a. D ow odzą tego jego w łasne słowa, k tó re z a ra z p o tem w ypow iada (w. 265 i n.),
i>7t£ppa%oupai Kani 7rávx’ áqjí^opat £r|xa>v xóv auxó'/sipa xou cpóvou A,apeív.
W fu n k c ji d ra m a ty czn e j w y stęp u je n astęp n ie p rzed ak cja w w. 390 i nn. E d y p pow ołuje się t u n a fa k t, że rozw iązał zagadkę Sfingi, której to zagadki n ik t, n aw et sam T ejrezjasz, nie m ógł rozw iązać. To d u m n e w yw yższanie się E d y p a n a d b o sk ą sztu k ę w ieszcza d o d atk o w o w pływ a n a zm ianę po staw y te g o ostatn ieg o i skłania go do w ypow iedzenia całej p ra w d y o E dypie.
P rz e d a k c ja z a w a rta w n iejasn y ch słow ach T ejrezjasza (w. 449 i nn .) w praw d zie nie m a bezpośredniego w pływ u n a dalszy bieg w ypadków , ale jej fu n k c ja d ra m a ty c z n a polega n a ty m , że je st zapow iedzią k atastro fy . G łębokie przekonanie, jak ie bije ze słów wieszcza, je st dla w id za g w arancją, że to , co on zapow iada, n a pew no się spełni.
Specyficzny c h a ra k te r m a p rz ed ak c ja d o ty cząca w yroczni, ja k ą o trzy m ał L ajo s od A pollona n a te m a t losu w łasnego i losu swego syn a (w. 711 i n n .). O pow iada o ty m E d y p o w i J o k a s ta w tzw . „scenie podw ójnego w yzn an ia” . Specyficzny jej c h a ra k te r polega n a ty m , że in n a je st jej fu n k c ja w zam iarach b o h a te rk ', a in n a w o s ta te c z n y c h sk u tk ach . J o k a s ta pow ołuje się n a fa k ty z życia L ajo sa, a b y przedstaw ić E dypo w i arg u m en t, że żaden człowiek nie m oże m ieć d a ru w ieszczego (w. 709):
Ppóisiov of)§sv pavxiKfję e%ov xśxvr|ę.
C hce ona uspokoić m ęża i u su n ąć jego obaw y. T ym czasem sk u te k je s t w prost przeciw ny. N iepokój E d y p a pogłębia się (por. w. 726 i n.), a pow odem tego są w łaśnie zw ierzenia J o k a s ty . Szczególnie jed en fa k t z p rzed ak cji m a isto tn y w pływ n a dalszy przebieg sztuki. J e s t nim m im ow olnie rzu co n y przez Jo k a stę szczegół, że L ajo sa za b ito n a ro z sta ju trze ch dróg (w. 716) sv xpinXaic, ágo/ifixoí y W iadom ość o ty m sk łan ia E d y p a do bliższego za p o zn an ia się z okoliczno ściam i śm ierci L ajo sa. U sta la dokładnie m iejsce zajścia (wę 733 i n.), czas (w. 736 i n.), w y g ląd L ajo sa (w. 742 i n .), skład jego św ity (w. 752 i n.) oraz z n a jd u je potwierdzenie* że; uszedł z życiem ty lk o jed en św iadek, k tó ry o zajściu o p o w ied z ia ł (w. 756). S koro człowiek t e n w rócił z pod ró ży i zobaczył, że w ła d z ę p o L ajosie o b jął E d y p , prosił o w ysłanie go z m iasta, a b y m ógł pełnić
FUNKCJA DRAMATYCZNA PRZED AKCJI U SOFOKLESA 2 7
p o w in n o ść p asterza trz ó d królew skich. Z atem jed en m otyw p rz e d a k c y jn y p o w o d u je konieczność odsłonięcia całej serii n a stę p n y c h i w ko nsek w en cji d o p ro w a d za do całkow itej zm ian y sy tu a c ji d ra m a ty c z n e j. Z o staje p o rzu co n a s p ra w a dom niem anego spisku K reo n a, a n a pierw szy p lan w ysuw a się in na: czy zab ó jcą L ajo sa je st E d y p , czy k to ś i n n y 17?
Przypom nienie fa k tu , że jed en człowiek ocalał ze św ity L ajo sa (w. 756) m a n a celu przygotow anie ostatecznej sceny rozpoznania i w ty m leży jego d r a m a ty czne znaczenie. E d y p bowiem , uśw iadom iw szy sobie to , ro z k azu je sprow adzić p a ste rz a niezwłocznie (por. w. 755), a b y całą spraw ę poznać ja k n a jd o k ła d n ie j.
P rzed ak cja z a w a rta w słow ach J o k a s ty m a jeszcze te n sk u te k , że d o p ro w adza do w yznania ze stro n y E d y p a (w. 77 i nn.), a to z kolei stan o w i d alsze odsłonięcie daw nych zdarzeń. E d y p opow iada m ianow icie o la ta c h sp ęd zo n y ch n a dworze k ró la K o ry n tu Polibosa, któ reg o uw aża za ojca, a M eropę, jeg o żonę, za m atkę. U chodził w śród k o ry n ty jcz y k ó w za pierw szego m ęża w m ieście, d o p ó k i k to ś w czasie u cz ty nie powiedział, że nie je st sy n em P o libo sa. T o bardzo go w zburzyło i skłoniło do szu k an ia w yjaśn ien ia za g ad k i swego p o c h o dzenia u w yroczni delfickiej. Apollon nie odpow iedział m u w p ro st, lecz d a ł przepow iednię, że w ejdzie w zw iązki m iłosne z w łasną m a tk ą i s ta n ie się z a bójcą swego ojca. E d y p nie pow rócił już do dom u, lecz u d a ł się w obce s tro n y , ja k najdalej od K o ry n tu , a b y m ieć pew ność, że stra sz n a w yrocznia się n ie spełni. W swej wędrówce pew nego ra z u n a ro z sta jn y c h drogach, w łaśn ie ta m gdzie według słów J o k a s ty został z a b ity L ajos, n a p o tk a ł s ta rc a , k tó r y zm uszał go do ustąp ien ia drogi. W czasie bójki, ja k a w yn ik ła, E d y p za b ija sta rc a i jego tow arzyszy.
Znaczenie d ram atyczno tej bog atej przedakcji, za w artej w relacji E d y p a , zasadza się w ty m , że um ożliw ia ona n astęp n e sceny z gońcem i p a s trz e m . G dyby nie została ona t u w prow adzona do sztu k i, wówczas dalsze scen y b y ły b y niezrozum iałe, a n aw et niem ożliwe. Szczególną w agę m a o n a je d n a k d la Jo k a sty . D zięki tem u , że p oznała o n a te w szystkie szczegóły z życia E d y p a jeszcze przed przyb yciem gońca z K o ry n tu , zrozum iała całość s y tu a c ji wcześniej niż m ąż. D zięki te m u p o e ta osiąga g ra d ację k a ta stro fy : śm ierć J o k a s ty poprzedza u p ad e k E d y p a.
R ozstrzygające znaczenie w sztuce m a p rz e d a k c ja p rz ed staw io n a p rzez gońca korynckiego, sk on frontow ana n a stęp n ie z ty m , co wie o przeszłości E d y p a p asterz teb ań sk i. P o w yznaniu J o k a s ty w k ró lu zro dziła się m yśl, że to on może b y ć zab ó jcą L ajosa, te ra z okaże się, że je s t za b ó jc ą swego ojca. Tej zm iany sy tu acji dokona w łaśnie p rz ed ak c ja od sło n ięta przez goń ca i p a s te
rza. Je j ’działanie jest stopniow e. N ajp ierw zo stan ie zbu rzo ne p rz ek o n an ie E dypa, że je st synem Polibosa. S praw ia to goniec z K o ry n tu , k tó ry w y zn aje E dypow i, że o trzy m ał go ja k o niem ow lę z rą k p a ste rz a (w. 1040 i n n.). J a k o
2 8 ROBERT ROMAN CHODKOWSKI
dow ód n a praw dziw ość sw ych słów p rz y ta c z a fa k t, że E d y p m iał w tedy p rze k łu te nogi. K o n fro n ta c ję z p asterzem p rzygotow uje w yznanie gońca, że czło w iek, od k tó reg o o trz y m a ł m ałego E d y p a , b y ł z lu dzi L ajosa, pop rzed nika obecnego k ró la T eb. To spraw ia, że E d y p po ra z dru g i ro zk azu je sprow adzić tego p a ste rz a (w. 1063). W scenie k o n fro n tacji tego, co w iedzą a E d y p ie p a ste rz i goniec, dochodzi do ostatecznego w y jaśn ien ia sy tu acji. P a s te rz je d n a k je s t s ta ry i niewiele p a m ię ta b ąd ź te ż nie chce sobie przypom nieć, d lateg o goniec przyw ołuje sam daw ne dzieje, g d y pasali razem bydło n a K ita jro n ie (w. 1133). O dw ołanie się do przed ak cji w ty c h w ierszach m a n a celu przyspieszenie ostatecznego rozw iązania. T eraz ju ż „w k ró tk im , szybkim , rw ą cy m ja k b u rz a dialogu, w y jaśn ia się w szystko ostatecznie” 18. O kazuje się, że E d y p je st synem L ajo sa i J o k a s ty . M atk a od dała go jak o niem ow lę n a p orzucenie w górach. Z robiła to z lęk u przed spełnieniem się w yroczni (w.
1174 i nn.).
P rześledziliśm y całą ak cję tra g e d ii o d jej p o cz ątk u do k atastro fy . W idzie liśm y, że o każdorazow ej zm ianie k ie ru n k u decydow ały inform acje o zdarze n iach , k tó re zaszły p rz ed rozpoczęciem akcji. P rz e d a k c ja o dsłaniana w to k u tra g e d ii um ożliw iała rozw ój z d a rze ń p rz ed staw ian y c h n a scenie, b ęd ąc ich siłą m otoryczną.
W ielk ą rolę odg ry w a p rz ed ak c ja rów nież w E dypie Kolonejskim. W ystęp u je o n a t u rów nież w fu n k c ji d ra m a ty c z n e j, chociaż w nieco in n y m charak terze. T . Zieliński tę sztu k ę n azy w a tra g e d ią ła s k i19. Ł ask ą d a rz ą bogowie E d y p a za cierpienia, ja k ie zniósł bez żadnej w iny ze swej stro n y , poniew aż w y b rali go, ,,b y pokazać, ja k przez cierpienia p row ad zą do u3avaioę apsTij, nie p rzez w ew nętrzne u doskonalenie człow ieka, lecz przez łaskę zy sk a n ą zdaniem się n a ich wolę, n a w e t w najw iększym , najm n iej zasłużonym cierpieniu” 20. D lateg o w ty m dram acie a k c ja nie polega n a n astęp ow an iu po sobie z d a rz e ń zew nętrzn ych. J e j is to tn ą tre śc ią je st zm ian a, ja k a dok on yw a się w d u szy E d y p a .
N a p o c z ą tk u sz tu k i E d y p jaw i się n a m jak o o sta tn i n ędzarz, podczas g d y p o d koniec sz tu k i w y stęp u je ja k o olbrzym duchow y, św iadom y swej m ocy i w ew nętrznej w artości. P rze z te n czas więc w jego d uszy d o k o n ała się w ielka z m ian a w ew nętrzna, k tó re j pow olny i stopniow y rozwój je st w łaściw ą tre śc ią te j trag e d ii. P oniew aż zaś, ja k w ykażem y, w ielką rolę w ty m procesie o d g ry w a p rz ed ak c ja , d lateg o m ożem y i t u m ówić o jej roli znaczącej d la pro cesu d ram aty czn eg o , czyli o jej fu n k c ji d ra m a ty czn e j.
W pierw szych scenach p o e ta p rz ed staw ia o b ra z n ęd zy daw nego k ró la T eb , k tó r y je s t w zgardzony i poniżo ny praw ie przez w szystkich i b e z ra d n y
18 S r e b r n y , jw. s. X L IX . « Jw . s. 171.
FUNKCJA DRAMATYCZNA PBZED A K CJI U SOFOKLESA 2 9
wobec naw ału nieszczęść, jak ie n a ń spadły . N a w e t fizycznie, jak o ślepiec, je s t z d a n y n a łaskę córki A n tygony, k tó ra służy m u za przew odniczkę. P o s ta ć jego w zbudza grozę i litość. Z n a jd u je to w y raz w słow nictw ie. E p ite ty , ja k im i określa go chór oraz on sam siebie, p o d k re śla ją jego n ęd z n y los: dfiAaoę, aiovoę (w. 109, 212, 222, 243, 246, 330; tM|TC)V (w. 203); 5ixj|aopoę; (w. 224, 327); 8ucrtr|Voę (w. 556), TaX,ai7tcop (w. 14). Z te j n ęd zy je d n a k pow oli w y ra s ta przed n am i w ielka postać. K ied y E d y p dow iedział się, że je st w g a ju E u m e n id , p rzypom ina sobie w różbę, ja k ą niegd yś otrzy m ał, w edług k tó re j w łaśnie t u m a być kres jego nieszczęść. T o uśw iadom ienie sobie bliskości sp ełn ien ia się w yroczni budzi w nim nadzieję, że n adch o d zi koniec jego nieszczęść. J e d n a k czuje n a sobie jeszcze ciężar d aw n ych w in, ja k w y n ik a to z jego rozm ow y z chórem . N a z a p y ta n ie koryfeusza, kim jest, w z b ran ia się o tw arcie p ow ie dzieć praw dę i w yjaw ić swoje im ię. N a jp ierw więc pośrednio p rz ed staw ia się p y ta ją c : „Czy znacie sy n a L ajo sa?” (w. 2 2 1). N a stę p n ie p y ta , czy z n a ją nieszczęsnego E d y p a (w. 222). W idzim y z te j całej sceny, ja k tr u d n o m u m ów ić 0 swej przeszłości. R ów nocześnie je d n a k w yrażenie w słow ach tego , co n ależ y d o tajem n icy jego losu, pow oduje zn a czn ą ulgę w p rzeży w an y ch u d rę k a c h . P o w yznaniu n ędzy swego ży w ota i p rz y zn an iu się d o w in y E d y p czuje się nieco podniesiony n a d u ch u i w ydźw ignięty z głębi swej n ę d z y (por. w. 287 n.).
N a stę p n y m m om entem z p rzedakcji, k tó ry duchow o dźw iga E d y p a , je s t treść daw nej w yroczni, k tó rą przynosi Ism en a . W ed ług niej E d y p sta n ie się źródłem łaski d la ty c h , k tó rz y go p rz y jm ą . D ow iedziaw szy się o swej p o te n cjalnej wielkiej m ocy, n iedaw ny nędzarz u ra s ta w siłę. U fn y w potęgę, jak iej je st nosicielem , a k tó rej gw aran tem je s t a u to ry te t w yroczni, zy sk u je te ra z jeszcze w iększą pew ność, że nieszczęścia jego d o b ieg ają końca.
Lecz o stateczn y przełom w ew n ętrzn y b o h a te ra n a stę p u je w tzw . „scenie spowiedzi’’ (w. 510 i nn.). „Jeszcze ra z p rzy akom paniam encie p on urej m u zy k i w ybucha płom ień sz k a rła tn y — p o tem gaśnie n a zaw sze” 21. Ł a sk a z o sta ła zapow iedziana przez w yrocznię, lecz E d y p nie w pierw jej d o stąp i, aż uw olni się całkowicie od w iny. A do tego p o trz e b n y je st silny a k t w e w n ętrzn y ze stro n y b o h atera, polegający n a w y zn an iu całej p ra w d y o ciążącej stra sz n y m brzem ieniem przeszłości. W ty m celu wyprowadzona je st do trag e d ii w sp o m n ian a „scena spow iedzi” .
E d y p odbyw a sw oją spowiedź w obecności chóru, k tó ry zm usza go do tego a k tu bezlitosnym żądaniem . B ohatero w i w spom nienie straszn ej p rz e szłości spraw ia w ielki ból (por. w. 519, 529, 536, 544). Całe to w yznan ie w ym ag a również* od E d y p a wielkiej pokory , do k tó re j n a k ła n ia go chór słowami* „upokorz się” (w. 519).
Chociaż zbrodnie, ja k ic h się dopuścił, są niezaw inione, t o je d n a k w s ty d 1 boleść nie po zw alają m u o nich m ówić bez w ew nętrznej grozy i oporu. D opiero
3 0 ROBERT ROMAN CHODKOWSKI
zm uszony n a ta rc z y w y m i n aleganiam i chóru przed staw ia sw oją przeszłość: zab ó jstw o ojca i zw iązek m ałżeński z m a tk ą .
Spow iedź t a , k tó ra w ym agała od E d y p a ty le po k o ry i sam ozaparcia, a w k tó re j p rz e d obcym i ludźm i w ynurzył całą głębię swej duszy, m a niejako c h a ra k te r liturgiczny. P rzy z n an ie się do czynów h aniebn ych i ich publiczne w yzn anie stan o w ią dopełnienie a k tu oczyszczenia E d y p a. O d tej chwili staje się w olny od zm azy i godny b y ć nosicielem łaski, ja k ą o b darzą go bogowie. O d tą d w d alszych p a rtia c h trag e d ii w y stęp u je ju ż nie jak o zgnębiony n ie szczęściam i starzec, lecz jak o olbrzym duchow y, św iadom y swej mocy i w y ż szości p o n a d spraw y, k tó re go o taczają. T akim je st w scenach z K reonem i P olinejkesem . E d y p m usiał jeszcze ra z przeżyć całą sw oją hańbę, w yrazić w słowach w obec in n y ch sw oją s tra sz n ą przeszłość, b y się od niej uwolnić ra z n a zawsze. Zabieg sięgnięcia do głębokiej przedak cji sztu k i służy zatem w te j tra g e d ii um ożliw ieniu w ew nętrznej p rzem iany b o h atera i doprow adza do jego uśw ięcenia ja k o przyszłego herosa ziem i atty c k ie j.
N a stę p n ą z kolei trag e d ią, w k tó rej p rzed ak cja w ystępuje w fu n k c ji d ra m a ty czn e j, je st Filoktet. J u ż n a p o cz ątk u sztu ki, bo w w. 72 i nn. m otyw p rz ed ak c ji p rz y czy n ia się m. in. do zm ian y p o staw y N eoptolem osa, k tó ry d o tą d w zb ran iał się p rzed uczestnictw em w obm yślanym przez O dysa planie. N a stę p n ie w w. 343 i nn. pow ołanie się n a daw ne zd arzen ia m a n a celu p rze zw yciężenie nieufności E ilo k te ta do N eoptolem a. S y n Achillesa, zgodnie ze w skazów ką przem yślnego O dysa, opow iada lem nijskiem u sam otnikow i, ja k po śm ierci ojca p rz y b y ł pod T roję i t u został skrzyw dzony przez A try dó w i L ae rtiad ę, k tó rz y w ydarli m u zbroję ojca. To długie opow iadanie młodego b o h a te ra , n a k tó re sk ła d a ją się fa k ty praw dziw e z przeszłości, ja k rów nież zm yślone, w yw iera w ielki w pływ n a E ilo k te ta. N eoptolem os sw oją opowieścią pozyskał sa m o tn ik a, k tó ry widzi w nim bliskiego sobie człowieka, sk rzyw dzo nego przez ty c h sam ych w rogów osobistych.
P o d o b n ą rolę w sztuce odg ry w ają inform acje o losach bo hateró w greckich w alczących p o d T ro ją (w. 412 i nn.). W spom nienia o s ta ry c h przyjaciołach do re sz ty p rz ełam u ją b arierę nieufności i f i l o k t e t zaczy na tra k to w a ć syn a A chillesa ja k n ajb ard ziej sobie oddanego przyjaciela. W ręcza m u swój łu k i zg adza się n a odpłynięcie razem z rum do H ellady. W Filoktecie p rzed ak cja w p ew ny ch m o m en tach sztu k i pełni więc fu n kcję w ty m sensie, że najpierw um ożliw ia zaw iązanie in try g i, a n astęp n ie jej przeprow adzenie. W tej tragedii d ziała jeszcze in n a siła, k tó rej źródłem je st c h a ra k te r N eoptolem osa. J e j d ziałanie ostatecznie zniw eczy cały p la n O dysa. N eoptolem os mianowicie, z n a tu r y szlac h etn y i praw y, w zb ran ia się zaraz n a p o cz ątk u sztu k i przed uczestniczeniem w podstępie. Jeżeli p otem zm ienia zdanie, to ty lk o w im ię posłuszeństw a, ja k ie je s t w inien O dysow i ja k o sw em u zw ierzchnikow i (por. w. 93 i n.). W głębi d u szy je d n a k czuje w y ra źn y w strę t do całego przedsię wzięcia. O statecznie te ż zw ycięża w n im w ro d zo n a praw ość i oddaje zab ran y
FUNKCJA DRAMATYCZNA PRZEDAK CJI U SOFOKLESA 3 1
podstępem łu k F iłokteto w i. I t u w łaśnie czynnikiem , k tó ry o te j zm ian ie w p ostępow aniu b o h atera zadecydow ał, są pew ne ob szary przed ak cji, k tó re odsłania w sw ym opow iadaniu F ilo k te t (ww. 254 i nn .). P rze d sta w ia on synow i Achillesa historię sw ych cierpień: zo stał po rzu co n y przez A try d ó w i O dyseusza, k ied y n a sk u te k straszn ej ra n y s ta ł się d la nich uciążliw ym balastem . Pozostaw ili go śpiącego n a bezludnej w yspie. S am otność, głód, pragnienie i zim no, a n ad e w szystko okoliczność, że n ik t, k to się z a b łą k a ł w te strony , nie chciał go za b rać do ojczyzny, stanow iły nieszczęście n ie do zniesienia. Je d y n y m jego żyw icielem b y ł łuk. T y m w zruszającym o p o w iad a niem F ilo k te t zy sk u je sy m p atię m łodego b o h a te ra oraz spraw ia, że te n o d stę pu je od swego pierw otnego za m ia ru i o d d aje łu k nieszczęsnem u sam otnikow i. W Trachinkach elem enty przed ak cji d w u k ro tn ie w p ły w ają n a to k zd arzeń w sztuce. W pierw szym w y p a d k u je st ona w prow adzona w ty m celu, a b y dokonać p rz em ian y w D ejanirze i skłonić ją do działania. Chodzi t u o przed- akcję z a w a rtą w relacji L ichasa (w. 248 i nn .), uzup ełn io n ą n astęp n ie i skorygo w a n ą przez gońca (w. 351 i nn.). D o ty czy ona czynów H e rak lesa podczas jego o statn iej w ypraw y.
H erakles z pow odu zabicia sy n a E u ry to sa, Ifitosa, m usiał przez ro k pędzić służbę niew olniczą u królowej lidyjskiej O m fałi. P o odb yciu te j k a ry , w y z n a czonej m u przez Zeusa, postan aw ia zem ścić się n a E ury to sie. Z d oby w a jego m iasto, m ieszkańców za b ija lu b bierze do niewoli. T o opow iadanie L ich a sa koryguje posłaniec, k tó ry spraw ę przed staw ia inaczej (w. 351 i m i.). Mówi o n , że praw dziw ym pow odem zdobycia Oichalii b y ła nie chęć zem sty , lecz m iłość H eraklesa do córki królew skiej Ioli. M e będziem y t u zajm ow ać się in te re s u jącym zagadnieniem , dlaczego Sofokles w prow adził po d w ó jn ą relację o ty c h z d a rze n ia ch 22. I s to tn y dla nas je st skutek, ja k i one w yw ierają n a dalszy bieg akcji w sztuce. D ejanira, d o tą d bezczynna, p o d w pływ em ty c h o p o wieści postan aw ia działać, poniew aż p ragnie odzyskać m iłość m ęża.
N a stę p n y m m otyw em p rz ed ak c y jn y m w tej sztuce, k tó ry w yraźnie w p ły w a n a bieg zdarzeń, je st m o ty w krw i N essosa. M e w N essosa je s t środ kiem d la D ejaniry do o d zyskania utraco n ej miłości m ęża. Ze w zględu n a konsekw encje, jakie będzie m iało zastosow anie tego śro d k a n a dalsze losy b o h ateró w sztu k i, p o eta w kład a w u s ta D e ja n iry obszerne opow iadanie o okolicznościach jego zdobycia. O to gd y D e ja n ira po ro z sta n iu się z ojcem szła z H erak lesem i stan ęli n a d rzek ą E uno, n a k tó rej nie było żadnej łodzi, w ów czas ofiarow ał swoje usługi Nessos. W ziął n a b ark i D ejanirę, a b y j ą przenieść n a dru g i brzeg. W czasie przepraw y ee n ta u r pow ażył się tk n ą ć m łodą m ałżonkę H e ra k le sa zu ch w ałą ręką. R ozgniew any syn A lkm eny ra n ił c e n ta u ra z a tr u tą s trz a łą z łu k u . P rz e d zgonem Nessos p orad ził D ejanirze, ab y wzięła tro c h ę jego skrzepłej krw i: będzie
22 Obszernie ty m zagadnieniem zajm uje się T .v. W ilam ow itz-M oellendorff (Die dramatische Technik des Sophokles. B erlin 1917 s. 112 i nn.).
32 ROBERT ROMAN CHODKOWSKI
o n a środkiem n a u trz y m a n ie m iłości H eraklesa. D e ja n ira po słu chała te j rad y i d a r c e n ta u ra przechow yw ała w m iedzianej czarze.
T e n m o ty w m a oczywiście przede w szystkim znaczenie ekspozycyjne: p o e ta w y jaśn ia widzow i czy czytelnikow i pochodzenie rzekom o cudow nego śro d k a n a m iłość. L ecz te daw ne w spom nienia d y n am izu ją rów nież D ejanirę d o działania. B o h a te rk a u p rz y ta m n ia sobie, że sy tu a c ja nie je s t jeszcze b ez n ad z ie jn a, że istn ieje n ad z ie ja n a odzyskanie m ęża. R odzi się w niej p o stan o w ienie szybkiego działania, a z teg o postanow ienia sz tu k a czerpie siłę n a p ę d o w ą w dalszym sw ym biegu.
O sta tn ią sztu k ą, w k tó re j p rz ed ak c ja pełn i fu n k cję d ra m a ty czn ą , je st
A ja s. W ty m c h a rak terze w y stęp u je ona ty lk o w pierw szej części te j trag ed ii.
K ie d y A jas, ochłonąw szy z szału, uśw iadam ia sobie grozę swego położenia, za sta n a w ia się n a d m ożliw ościam i w yjścia z sy tu acji, b y m ógł zm yć hańbę, ja k ą ściągnął n a siebie o statn iej nocy. P o długiej rozw adze p ostan aw ia odebrać sobie życie. D o teg o k ro k u sk łan ia go w łaśnie w zgląd n a sw ą chw alebną p rz e szłość i sławę, ja k ą cieszył się jego ojciec. Zestaw ienie chw alebnej przeszłości i han ieb n ej teraźniejszości d op ro w ad za b o h a te ra do pow zięcia teg o d ra m a ty czn eg o postanow ienia. Sofokles w te j scenie w prow adza m o ty w y przed- a k c y jn e, b y przed staw ić w alkę, ja k a to czy się w d u szy A jasa. Z jednej stro n y służy to c h a ra k te ry sty c e b o h a te ra ja k o ry cerza d oty chczas nieposzlakow anego i niezłom nego, z drugiej n a to m ia s t podkreśleniu beznadziejności obecnej s y tu a c ji i konieczności d ziałan ia d la zm ycia h ań b y .
I t a k w w. 364 i n n . A jas m ów i o sobie, że b y ł odw ażny m człowiekiem 0 niezłom nym sercu, k tó ry n ig d y nie cofał się p rz ed w rogiem w czasie w alki. O becnie zaś w y d a ł się n a szyderstw o swoich w rogów i ośm ieszył się w oczach w szystkich ry cerzy. P o dobnie w w. 421 i n n . m ów i o sobie ja k o o najw iększym z m ężów, k tó rz y p rz y b y li p o d T roję. T eraz zaś zh a ń b ił się całkowicie. W reszcie p o rów n uje obecną h a ń b ę z chw ałą, ja k ą zd o b y ł jego ojciec (w. 444 i n.), k tó re m u w ojsko niegdyś p rzyznało pierw szą nagro d ę za m ęstw o okazane w bitw ie. O n sam zaś, sto ją c n a czele nie m niej licznego w ojska, do ko nał w praw dzie rów nie w ielkich czynów, ale te ra z pogrążył się w niesławie. Czuje się z h a ń b io n y przez A try dów , k tó rz y odm ów ili m u zbroi po Achillesie, a p rzy znali ją O dysow i (por. w. 445 i nn.), chociaż je s t p rzek on any , że Achilles sam g d y b y żył, p rz y z n a łb y j ą w łaśnie jem u, A jasow i, za okazane w b o ju m ęstw o. To ciągłe odw oływ anie się do przeszłości i uk azan ie n a jej tle k o n tra s tu obecnego położenia bud zi w b o h aterze m yśl, że ty lk o śm ierć je st jed y n y m wyjściem 1 sposobem o d zy sk an ia dobrego im ienia (por. w. 479 i n.). Myśl ta , przek ształ cona w o stateczn e postanow ienie, zo staje urzeczyw istniona w czynie.
F u n k c ja d ra m a ty c z n a p rz ed ak c ji obok fu n k cji ekspozycyjnej je st n a j bardziej zn aczącą w analizow anych trag e d iach Sofoklesa. W y stęp u je ona, ja k ju ż pow iedzieliśm y, w pięciu z siedm iu zachow anych utw orów p oety , p rz y czym najw ięk szą rolę p rz ed ak c ja odgryw a w K rólu E dypie. J e j pow olne
FUNKCJA DRAMATYCZNA PRZED AKCJI U SOFOKLESA 3 3
odsłanianie w te j trag e d ii tw o rz y jed en sp o isty ciąg ogniw, o b ejm u jąc n iem al całość u tw o ru od zaw iązania w ęzła d ra m a ty czn e g o aż do k a ta stro fy . P rze d - ak cja je st t u odsłaniana stopniow o, a k a ż d y u jaw n io n y jej w ycinek s ta je się im pulsem do d alszych poszukiw ań i k ieru je ak c ję sz tu k i w no w ym k ieru n k u , dynam izując jednocześnie E d y p a do coraz energiczniejszych d ziała ń zm ierza jących do odsłonięcia całej p raw d y , k tó ra ju ż się spełniła w przeszłości. O d słonięcie p rzed ak cji w całej jej rozciągłości prow adzi do n ieuch ro n n ej k a ta s tro fy n ajpierw J o k a sty , p o te m zaś E d y p a . P rz e d a k c ja w te j sztuce, jej pełne o d słonięcie, jest celem d ziała ń b o h a te ra tytuło w ego, lecz w sw ych poszczególnych odcinkach je st ta k ż e m otorem działań, im pulsem d y n a m iz u ją c y m E d y p a w jego postęp ow aniu. U jaw niona w całej swej rozciągłości, d y ced u je o tra g ic z n y m zakończeniu utw o ru .
W E dypie Kolonejskim fu n k c ja d ra m a ty c z n a p rz ed ak c ji m a in n y c h a ra k te r. T u nie w pływ a ona n a bieg w y p ad k ó w ze w nętrzn ych , lecz o dgryw a ogrom ną rolę w procesie uśw ięcenia i heroizacji E d y p a . A te n w łaśnie proces je st faktycznie is to tn ą treśc ią sztu k i. W pozostałych tra g e d ia c h ro la p rz e d ak cji je s t m niejsza. M e m a ona w n ich znaczen ia d la utw o ró w ja k o całości, lecz jedynie dla n iek tó ry c h scen, gdzie sta je się czynnikiem d y n am izu jąc y m bohaterów w ich działaniach. N ależy ta k ż e zauw ażyć, że pew ne w ycinki przedakcji, k tó re om aw ialiśm y, obok fu n k c ji d ra m a ty czn e j p ełn ią ró w n o cześnie inne funkcje, np. ek spozycyjną czy c h a ra k te ry z a c y jn ą . W yk azaliśm y to w p ra cy poświęconej całościowem u przed staw ien iu fu n k c ji p rz ed ak c ji w trag e d iach Sofoklesa, k tó rej niniejszy a rty k u ł je s t częścią23.