• Nie Znaleziono Wyników

Uroczystość oddania medalu złotego Jmci xiędzu Onufremu Kopczyńskiemu członkowi Zgromadzenia Piiarskiego dnia 30 listopada 1816 r.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Uroczystość oddania medalu złotego Jmci xiędzu Onufremu Kopczyńskiemu członkowi Zgromadzenia Piiarskiego dnia 30 listopada 1816 r."

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)

У, - ■ ' Г

U R O C Z Y S T O Ś Ć

O D D A N I A M E D A L U Z Ł O T E G O J m c i Xięd z u

O N U F R E M U

K O P C Z Y Ń S K I E M U

C ZŁ O N K O W I ZGROMADZENIA PIIARSKIEGO D n ia 30 Listopada 1816* R

-WYŻSZA SZKOŁA NAUCZYCIELSKA WKIELCACH

B I B L I O T E K A

w

302

" W A R S Z A W I E

(6)

ій

(7)

Z n a k o m ic i naukam i i przywiązaniem do ięzyka oyczystego P olacy, ceniąc naukow e zasługi, a m ianowicie Grarnmatykę n a ro d o w ą, dzieło długiey pracy JX. O n u freg o K o p c z y ń s k i e g o r W eterana Zgrom adzenia Piiarskiego, naybiegleyszego i naygorłiwszego Znawcę i O brońcę ięzyka Polskiego, postanow ili wywiązać się mu w im ie­ niu N arodu z długu wdzięczności przez oddanie złotego medalu r m aiącego z iednćy strony wizerunek iego z napisem w około X. O n u ­

f r y K o p c zy ń sk i, a zdrugiey wyrazy obwiedzione laurem : Z a G ram - m a ty k ę P olskiego Języka Z io m k o w ie ig ib .. Na od d an ie tey chlu-

bney dla K o p czyń skieg o nagrody obrano dzień 5o Listopada, dzień, w którym wyszedł na świat ziomek tak użyteczny N arodow i naszemu i światu uczonemu. O ddanie mu medalu wziął na siebie JW .H ra -с bia Stanisław Kostka P o to c k i Senator W o iew o d a, M inister Religii i Oświecenia publicznego wr Królestwie Polskiem. Nie m ógł mieć

K o p czyń ski przyzwoitszego oddawcy sobie publiezney nagrody, iako

tego M ęża, który iest na czele władzy oświecenia kraiow ego, który zawsze okazuie się opiekunem wielce pożytecznego kraiowi nasze­ mu Zgromadzenia P iiarsk ieg o , i który iest szczególnem o so b y ,, talentów i zasług K op czyń skieg o czcicielem. Uroczystość tę , odby- w aiaca sie w sali biblioteki X X . Piiarów , zaszczycili obecnością

e с . " c

swoią JW W . JX X , Biskupi Krakowski i K u jaw sk i, różni Prałaci , D am y, i wszelkiego stanu i wieku Ziom kow ie, a ta k , i ze względu takow ego zgromadzenia osób,, i zzam iaru uroczystości, słusznie i

(8)

U ro c zysio ic ię N a ro d o w ą nazwaó należy Rozpoczął ia JX Ś te f.n Saw icki , P ro w in cjał Zgrom adzenia Pilarskiego, iafeo* G ospodarz

razem Dom u obranego na ten obrządek, następuiaca m ow a. p 0 którym zabrali glosy Przyiacięle i czciciele K o p czyń skieg o ku ie io

" W ie lb ie n iu . Przystąpił potóm| JVV. M inister Oświecenia do oddania m a M edalu, m aiac wprzód nader wymowa i chlubna tak dla K un

e tru sk ie g o iak dla całego^ ^ w Polsce Zgrom adzenia Pilarskiego

Mowę. ^Zakończył uroczystosc K o p czyń ski m ow a, która sie wraz

z powyzszemi tu umieszcza.

M O W A

J X ię d z a S A W I C K I E G O R e k to ra i P ro w in cya ła , Z g r o m a d z e n ia P ilarskiego*

Sz a n o w n a P u b l i c z n o ś c i!

J u z drugi raz w bieżącym roku daie się słyszeć odgłos w publi­ czności uwieńczenia Męzow nauka wsławionych. Czyn ten szaco­ wnych miłosrihiow nauk, umiejętności i kunsztów nadaie druga cechę narodow i Polskiemu. Mężny!, odważny i nadewszystko kochaiacy O jczyznę swa Polak rozniósł sławę imienia swrego po wszystkich częściach świata; uprzedzonych o narodzie Polskim z błę­ d u w yprow adził, i do k a z a ł, ze co wr nim nieprzyiazuy n ag an iał, tego się sam chwycił cha utrzymania politycznego iestestwa swego. Chlubę tę narodow a winien wprawdzie Polak walecznym swym ro­ dakom , lecz iey waleczni całkowicie przywłaszczyć sobie nie m ogą; niepospolita iey część pozostali w siedzibach swoich ziomkowie przypisać sobie niezaprzeczone rnaia prawo. W tenczas bow iem , kiedy iedni rozproszeni szukali za granica ratunku Oyczyzny, drudzy pośw ięceni naukom , wzięli się do utrzymania ięzyka i ducha n aro ­ dowego. Zawiazane Towarzystwa przyiaciół nauk dzielnie się przy­ łożyło do zamierzonego cela. W dzięczność niewygasła ziomków pozostanie nazawsze dla was szanowni M ężowie, którzyście pierwsi stali się twórcami onego. Bóg sam widocznie wsparł czyste zamiary

(9)

wasze, a w kolei przygód i wypadków zesłał wam A nioła opiekuń­ czego , który wynagrodziwszy w alecznych, w rachubie swoiey ułożył, aby P o lak , iuż utrzymujący równowagę między m ężnem i, nie uftępo- wał kiedyś pierwszeństwa co do nauk, urnieiętności, kunsztów i rzemiosł. W tym zamiarze rzeczone Towarzystwo uczczone imieniem Tow arzjstw aK rólew skiego zatw ierdził; naywyższą M agistrature eduka- cyyną, czyn chlubny mądrego K ró la, i ustawą tą znoszącego, że tak powiem, wady nieszczęśliwego pod ów czas N arodu, podniósł do pier­ wszego rzędu, i wyznaczył iey mężów, których niezmordowana praca, i ciągła usilność około oświecenia narodowego, iuż uwieńczona wdzię­ czno cią z za u a іе a Nlo arcby , ściąga błogosławieństwo pokoleń teraźniejszych , a rokuie najm ilszą przyszłość. Jakoż wniosek zgo­ dny iest z prawdą. N aród bowiem zbliża się wtenczas tylko do prawdziwego szczęścia , gdy wszystkie swe działania wspiera na słuszności i sprawiedliwości, k t ó r y c h podstawą iest religiia i dobra

obyczaie. Niepoślednią także zasadą społeczeństwa ludzkiego iest dobre wychowanie wzrastaiących pokoleń; rzecz ta , z pom iędzy innych pierwsza w narodzie, zaymuie każdego ro d ak a, szczególnie у iednak powierzona ieft wam Przezacni M ężow ie, którzy tę Magi- straturę składacie. Pow odow ani Wysokiem światłem swoiem od w spółrodaków w spierani, szybkim dążycie krokiem do uskutecznie­ nia wielkich zamiarów M onarchy. І w rzeczy sam ey , widzieć sie iuż daie m łodzież, w części zdolna’ do posług kraiow ycli, w części sposobiąca się do nieb we wszystkich gałęziach adm inistracyjnych. Polak chlubi s ię , że ma urzędnikam i Polaków , i przekonywa, że będąc zdatny z przyrodzenia do wszyftkiego, usposobiony przez kraiow ą ed u k acy ą, obeyść się w te m potrafi bez obćey pomocy. T e to są usiłowania Rządu, te chlubne cechy narodow ości, meztwo i przywiązanie do nauk, którym z swey ftrony wiele m ocy i nie­ p o sp o litej sprężyftości nadaią miłośnicy ięzyka Polskiego. Oto i w dniu dzisiejszym , na tern tu mieyscu zebrane grono szanow nej Publiczności, iest skutkiem przywiązania Mężów do chwały narodo- wey przez wspieranie i rozszerzanie kraiowego oświecenia. O koli­ czność ta również wykazuie charakter narodow y, i wznosi twóiców oney do szczytu chwały, godnych uw ielbienia, godnych wdzięczno-, sci rodaków. T ę im każdy z przekonania własnego chetnie przy- гоаіе. Nie tayno bowiem każdem u, że. talenta z życierni człowieka

(10)

pow stała, lecz i to niezaprzeczona, że się wznoszą, doskonała i Szczytu dochodzą, gdy mała zachęcenie, opiekę i wsparcie. P o ­ spolicie staranność o nie iest udziałem M onarchów i Rządów zamożnych. Ziom kowie nasi nie przestaiąc na dobroczynności Pa- nuiącego, oszczędni częstokroć dla siebie, wspaniali i hoyni dla o gó łu , okazali, ile byli troskliw i, aby zasługa odebrała właściwą sobie nagrodę^ okazuią, iak ią trafnie ofiarować umieią. O iak piękny sposób wznoszenia talentów dorastaiącey młodzieży! Chceli się doskonalić w naukach , um ieiętnościach lub kunsztach dla po ­ lepszenia losu sw oiego, pozyska go zapewne od opiekuńczego R z ą d u ; practiie w zawodzie naukowym dla własnego ukształcenia i uprzyie- m nienia ńpływ aiącego czasu, spodziewać się nieom ylnie może sza­

cunku publiczności. Lecz zbliżmy, się do okoliczności, która Prze­ świetną Publiczność na to mieyscej tu sprowadziła. Szanowny we względzie naukowym starzec, 8 1 lat życia swego w dniu dzi- sieyszym kończący , uroczystości dzisieyszey jest powodem. O d ro k u iy52go zostawszy członkiem Zgrom adzenia P iiarskiego, po odbytych z pożytkiem dla siebie rozm aitych w seminaryum ie- go naukach,, wziął zwyezayny tem u stanowi obowiązek nauczy­ ciela publicznego, i od roku 1 7 5 7* d o p ełn iał go chw alebnie przez lat kilkadziesiąt. W ciągu tym mozolnym prac nauczyciel­ skich powołany do napisania Grammatyki narodow ey, zaiął się iey układem , a po kilkunastu la ta c h ' niezm ordowaney p racy , w ydał rodakom dzieło , iakiego postronne oświecone narody d o tą d wygladaią. Mógłby na tey wysłudze przestać, a przyci- óniony zwłaszcza w iekiem , ostatnie życia swego chwile poświęcić spokoyności; lecz nieczyrmośó n ie iest iego udziałem. Pracow ał więo ciągle nad udoskonaleniem ięzyka, i stał się nieiako Praw odaw cą lego, Ale się zanadto rozszerzyłem w m atery i, którą wymownieysze usta; ni o cni ey i przyzwoiciey okażą, a o którey z powodu ninieyszey uroczystości nam ienić nie od rzeczy sądziłem. W reszcie, iako G o­

spodarzowi niieysca tego ,, niech mi wolno będzie powitać P rze­ świetną Publiczność , a iako Naczelnikowi Zgrom adzenia Piiarskiego, złożyć nayżywszą wdzięczność. N ależy się ona niezaprzeczenie od Zgrom adzenia wam szczególniey miłośnicy ięzyka Polskiego. Uświe- tniaiąc bowiem czynem dzisieyszym osobę do niego należącą, iuz tćm samem wznosicie Z grom adzenie, k tó re z.swey strony nabierze.

(11)

sił nowych ku. dopełnieniu obowiązków z pow ołania wypływała.*- cych dla wysługiwania się ciągle szanowym rodakom . JW . Ministrze Oświecenia publicznego! z daru nieba stałeś się dusza i sprężyną wzrastających pod twym sterem nauk, um iejętności i sztuk pięknych w Narodzie naszym. T o ci głos powszechny przyznaie ; dzisieyszey naw et uroczystości, chlubney d la O soby i Zgrom adzenia, w tym m o­ m encie odbyw ać się m aiacey, byłeś przyw ódcą; pozw ol, aby do p o wszech nego uw ielbienia i Zgrom adzenie Piiarskie dołączyło wyraz uszanowania i wdzięczności, które Łem chętniey s k ła d a , im m o- cniey iest przekonane o twoiey JW , Ministrze ku sobie przychylno­ ści if opiece. N ie przestanie to wielbić i błogosławić Męża w narodzie rzad k ieg o , który życie swoie wysłudze kraiow ey, i oświeceniu ro ­ daków poświęcił.

M O W A

PK- J K . SZW EY K O W SK IEG O K a n o n ik a K a te d r a ln e g o P ło c k ie g o , P ro fesso ra lite r a tu r y P o ls k ie j w L ic e u m kJ^arszawskiem.

Szanowny Mę ż u, T w óaco zasad mowy Oyczystey!

K iedy towarzysze Zgrom adzenia twoiego , które tak chlubnie zdo­

bisz, obchodzą dzień twych urodzin, a rok 5oty od powziętey szczę­ śliwie myśli ułożenia G ram m atyki narodów ey; M iłośnicy ięzyka w ła­ snego dzielą z nimi rad o ść, i chcą uwieńczyć starość twoię sędzi­ wą. D ar, który ci przynoszą, iest darem publiczności, iako dow ód iey wysokiego dla ciebie szacunku.

Młodzież biorąca w ychowanie yv szkołach publicznych i wszy­ scy iey przewodnicy; wynurzaią ci z tego pow odu swoie uczucia. Jeżeli bowiem kom u przyiem ną iest rzeczą widzieć uwieńczona pracę te g o , który pierwszy zgłębił swoy ięzyk, i odkrył iego stałe praw idła; tedy c i, którzy codziennie z tego źrzódła czerpaią, którzy n a tey podstaw ie dalsze sw erozw iiaią poznania, szczególniejszą czuć muszą stąd ra d o ś ć , iako z odnaw ianey co m om ent wdzięczności p o ­ chodząca.C ©

(12)

Śzozyęił się wiek Zygmuntów czysta i wzorowa dotąd polsczy- ziią ; ale pom im o usiłowań nayznakomitszych podówczas nauka m ęzow , zaszczyt podciągnienia iey pod pewne prawidła zostawiony był iey odrodzeniu za Stanisława Augusta. Nim to nastąpiło, miała Polska w loznych czasach uczonych, ale nie miała zagnieżdżonych u siebie n au k , i miec nie mogła. Tam bowiem tylko pomyślnie kwi­ tnąc mogą nauki, gdzie zasadą wychowania młodzieży iest ro d o ­ wity iey iezyk T en zaś zasadą innych nauk bydź nie może dopoty, dopoki sam nie iest w swoim rozbiorze poznany, dopóki sam iest bez zasad. Każdy iezyk nie ma własnych praw ideł, dopóty kształ­ conym bywa podłóg obcych z uszczerbkiem zawsze ducha właści- w ego, i taki długo był los mowy naszey. M iały n ań wpływ koleia wszystkie prawie i blizsze i dalsze, i nowsze i dawnieysze ię z y k i, i te , z których ludam i oycowie nasi długie boie ftaczali, i t e , 'w któ­ rych oświatę pierwszą Czerpali. Gdyby Słowian liczne krzewy wcze­ ś n ie j były zwróciły uwagę na wewnętrzną mowy swoiey budow ę, zapewne, pomimo odm ian m ieysca, rządu i "tysiącznych okoliczności, nie byłaby zaszła w ich dalszem rozwinięciu i ukształceniu tak zna­ czna ró żn ica, iaką w nich dzisiay z żalem widzimy.

Naypierwsza w kraiu naszym i w Europie Zw ierzchność, nad wychowaniem młodzieży przełożona, po wziąwszy myśl wielką zapro­ wadzenia edukaeyi n a ro d o w ej, nie mogła niczem pomyślniey po­ przeć zamiaru swego, iak zaleceniem dla szkół publicznych Gram- matyki Połskiey, czyli narodow ey. Bez n iey , naylepsze iey chęci byłyby nadarem ne. Grammatyka dopiero posłużyła, i sama tylko p o ­ służyć m ogła za kam ień węgielny tey b u d o w ie , która chw alebnie zało żo n a, na czas przerw ana, znowu się coraz pomyślniey wznosi.

Dzieło to , otw ierające przysionek do przybytku wszystkich nauk i um iejętności, iak długo czekało u nas na szczęśliwy dow cip, Któryby te o skarb drogi z łona ciemności wydobył , tak go szczę­ śliwie w pierwszym swoim twórcy znalazło. Nie wiem , czy iaki iezyk, nie iuż w tym tak mało pow abnym , ale w Jakimkolwiek bądź rodzaiu m iał dzieło , któreby zaraz w pierwszem swoiem zakreśle­ niu nosiło cechę tey dokładności, tey popraw ności, iaką się zaleca pierwsza Grammatyka nasza. Może czas znaydzie do niey co przy­ dać,, częm uzupełnić, łub ęo sprostow ać; a lą kiedy doświadczenie

(13)

9

łat blisko 4 °, przez które iest ''ciągle klassyczną, nic do niey nie przyczyniło, to iest dow odem iey wysokiey doskonałości, a oraz dow odem , iak niełatw em iest badaczów Językowych pow ołanie. W szelkie d o d a tk i, uzupełnienia i sprostowania nie| zrobią dzieła nowego. Główne zasady pierwszey naszey Grammatyki tak są pewne i niew zruszone, iż śmiało im rokow ać można trwałość równie•długą, iak samego ięzyka. Zadziwia nas ich naturalność, p ro sto sc , iasnosc i łatw ość, lecz .to są znam iona prawd wszystkich. W szelkie b o ­ wiem praw dy, skoro z nich zdięta zasłona, są podobne do św iatła, k tóre dosyć iest pokazać, aby za takie uznane zostało. Lecz stąd nie id z ie , iżby z ró w n a łatwością można prawdy odkrywać , z jaką ie za prawdy zwykliśmy uznawać. Tw órczego na to potrzeba dow cipu, a ten n ie iest darem pospolitym. W iek i się nań silą, wieki się nim zdobią.

Pom iiam tu , z jaką m ądrością cały układ dzieła tego w ykona­ n y ; pomiiam filozoficzne, a przytem dla naym łodszych umysłów zrozumiałe tłum aczenie wewnętrzney różnicy wszystkich części mo­ wy ; pomiiam szczęśliwy wywód ich odm ian, ich zgody i rządu, pomiiam tak ściśle zachowany stosunek z lo ik ą; tak nakoniec u ła­ twiony przechód do wyższey, niż iest gram m atyczna, doskonałości m o w y , to iest, do nauki krasomowskiey; bo rozbiór tak ważnych względów w naderby długą rozpraw ę, mowę m oią zamienił.

Jedney ty lk o , stosownie do moiego zam iaru, nie mogę pom i­ nąć uw agi, że nasz praw odaw ca językowy nie przestał na tern , tak n atu raln e, tak jasne i łatw e , a przecie tak długo nikom u me- znaue wywiódł z tayników mowy praw idła. Gn nadto p ie rw s z y dla sztuki swoiey wskrzeszając daw ne, tworząc gdzie żadnych nie b y ło , now e wyrazy, stwierdził rzeczą samą odkryte w rozbiorze zalety ięzyka naszego, z jego bogactwra, z jego giętkości, i że tak powiem., płodności. Jego wzorem ośmieleni wrszyscy inni pisarze spółcześni, zaczęli W zawody czyścić mowę oyczystą, i każdy swoiey n au ce,

iey właściwe , a same polskie , nadaw ać wyrazy. Lubo nie wszyscy tak w wskrzeszeniu zadaw nionych, iak w tworzeniu słów now ych rów nie b yli, iak ich przew odnik, szczęśliwymi; ięzyk iednak Polski olbrzymim odtąd krokiem wynosić się począł, i w krótce nie tylko dawną swą czystość i świetność odzyskał, ale nadto nmóftwem wy­ rażeń da w niey nieznanych, w każdym przedm iocie, w każdey

(14)

n o d ze nauk zbogaconym został. Aby się o tem przekonać , dosyć iest porów nać Słownik dzisieyszy z Słowni idem Knapskiego. Gram- matyka zatem nasza nie tylko pierw sza, wyśledziła skład wewnętrzny ięzyka Polskiego, ale nadto ona pierwsza wskazała iego źrzódła niew yczerpane: pierwsza p rzek o n ała, iż on sam przez się zam ożny, nie potrzebuie cudzey potyczki; że im czystszy, tem pięknieyszy; źe nawet, ozdoby, ieśli o b c e, są w nim plama. — Gram m atyka pier­ wsza podniosła oręż zwycięzki przeciwko n a trę m ćy , tyle mowie naszey ńieprzyiazney, a przecie przez tyle wieków w niey rozgo- szczoney cudzoziemczyznie. Grammatyka przykładem swoim i prze­ pisam i-ułatw iła dawanie wszystkich nauk i uim eiętności w języku narodowym . Od niey sie wdęc właściwie edukacya prawdziwie n a­ rodow a zaczęła. Czego gdzie indziey zaledwie dokazać mogły li­ czne dzieła, iako płody w ielokrotnie p o w tarzanych, i wielu mężów w ysileń, z których następni korzystali z poprzedników ; to u nas ftało sie owocem iednego dzieła, pierwszey Grainmatyki. T o pierwsze w swym rodzaiu dzieło połączyło szczęśliwie razem wiele względów, wiele dosk o n ało ści, a zatem wiele pożytków, tak, iż ięzyk nasz, iak przed n ią, tak po niey nie wiele zapew ne liczyć będzie dzieł rów nie dla siebie stanowiących. G ram m atyka nasza ułatw iła nagły poskok ięzyka i literatury n a sz e y , ona posunęła go wyżey razem o kilka stopni. D ow ód oczywisty rów nie geniiuszu A utora, iak we- v, iietrznćy dobroci ięzyka naszego.

D zieło tak wielkiego użytku nie m ogło nie zwrócić na siebie względów. K róla wskrzeszającego oświatę; nie pom inęła go z swey f,trony i Zwierzchność ówczesna nad wychowaniem m łodzieży kra­ jowe v czuwaiąca. Nie dostaw ało tylko , aby uczona publiczność okazała sam a, ile ceni uczynioną przezeń dla siebie przysługę,1 i tego w dniu dzisiejszym dopełnia. Jm póżniey zadosyć przez to

c z y n i życzeniom każdego Polaka., tem iey sąd iest sprawiedliwszy,

bo długiem doświadczeniem ugruntowany.

Szanowny Meźu! napróżno cię ukrywaią cienie tego zacisza. Ludzie tobie podo b n i, do całego zawsze narodu należą; w im ieniu N arodu zasługa twoia ocenioną zostaie. W dniu dzisiejszym o d ­ bierasz zadatek tego, co? o tobie myśleć i mówić będzie potomność. W tem skroninem , ale tyle dla kraiu użyteoznóm zaciszu wielki K o-

(15)

pam ięci nieśm iertelnym ; w ^ . Д Х К ь о Г / ”

w

ie>

ę

blicznego! raczyłeś dzielić zycjienm w ^ s t u c ^ ^ o > n ie z urzę-czystey; racz іе teraz uskutecznić. _ doStoTń 0ści, które, przem inę; d u , nie z licznych innych ^ Z<g “ T t lf Grammatyką Polska ale z d z i e ł tw oich u czo n y ch , Które w k i które p o

-grant c z a , z d ziel, które m a i, za cel w p a o w ę o ^ g , * P mnażaiąc іёу wzory prześlą im ie tw oie do p o to m n ość.

O D A

lТѴУР- K a z im ie r z a B R O D Z I Ń S K I E G O . \ ^

O ogu winien wieszcz zapały , On iego czucie unosi ,

W ielkim mężom część swey chwały, Gdy wiernie sławę ich głosi^ Ale wszystko winien m ow ie,

Co czucie innych poruszy , W czarownóy wdzięków osnowie

Prowadzi duszę do duszy. Jak zdróy tęskny w swoiey sk a le ,

M ałemi płynie wprzód ścieki, Potem dąży okazale

Strum ienie łaczyc i rzeki, W n e t brzegami dzieli kraie,

Oyczyste r o z n o s i ^ p ło d y ; Tak granice i ę z y k d aie,

(16)

Lecz iak m orze, co się wznosi Zgarniaiaę rzek m ilio n y , Obce ludy ludom znosi,

I łączy świat rozdzielony: Jak w nim rodak każdey ziemi

Rzek swoich zastaie w ody; R ów nie mowa siły swemi

Przez wieki spąia narody. W tym ! pobycie śm iertelnika

Zatraty nic nie om inie, Jako listek człow iek z n ik a ,

Jak człow iek, naród zaginie; Lecz na gruzach wieków chwały

T rw a wiecznie kościół pamięci Czas, co wszystko burzy śm iały,

Jey w dania wszystko poświęci. Gdzie są wielkich mężów czyny ?

Ich ślady ciem ność zatarła: Gdzie rycerskie dziś wawrzyny/5 ~

Ich pam ięć z liściem umarła. W prochu każde dzieło ginie,

Jak ow i, którzy ie wznieśli; Ale słowo nie przem inie,

Gdy karta wiekom ie kreśli. Płaczą w gruzach daw ney chwały

Pom niki sztuki i m ęztwa; Gdzież owocu doczekały

Tysiącznych bitew zwycięztwa? D o przyszłości gdy czas pędzi,

Pow ala mury uparte, Skrzydło iego nic nie szczędzi,

(17)

Z brzegów swoich rzeka w róci,

Tryumfy przebrzm ią po grodach, Cnoty oyców syn porzuci,

Z atonie naród w przygodach. Lecz nie nikną takie kraie,

Gdzie uczuć um ieią sy n y , Ze granice ięzyk d aie,

A trw ałość, światło i czyny. K arta niesie pom nik trw ały,

Jaśnieie w niey tro n potężny, O na budzi te zap ały ,

Co ożywiały lud mężny. Jeszcze ona ognie chow a,

C o n ie g d y ś m ó w c ó w n a tc h n ę ły , Jeszcze mogą ożyć słowa

W tych m u ra c h , któ re runęły. Czciy twóy ięzyk Lechów rodzie!

T y z ziemskich przestrzeń strą co n y , Jeden wziąłeś na swe łodzie

Po m atce skarb zostawiony; Za nadzieią z nim iedynie

Grobam i szedłeś w szystkiem i, Póki Lethy nie przem inie,

D uch ieszcze należy ziemi. Znay w ięzyku obraz vyłasny,

Obfity, iak twoie ziem ie, Jak twe s e r c e , szczery, iasny,

I czysty iak twoie plem ie; W o ln y , pełen praw dy, siły,

Gdy młodzież męztwem zagrzewa , W śpiewie tkliwy i tak m iły,

(18)

W ieczna w tym ięzyku chwała T ym , co go wydarli stracie, W iecznie dla was wdzięczność trw ała,с p

Co prace ich nagradzacie; N iechay Polak nie ustaw a,

, Gorliwość niech łączy wszędzie, św ietna iego w boiu sła w a ,

W pokoiu świetną, niech będzie»

M O W A

JW . STANISŁAW A HRABI

P O T O C K I E G O

Senatora W oiew ody^ M inistra W yznań i Oświecenia etc.

-Przebaczyć mi Publiczność raczy, z e g ło s do niey podnosząc, nim do celu mowy m oiey przyftąpię, wynurzę iey uczucia, któremi sam widok mieysca tego przepełnia serce moie. W tych m urach’,. w tych gmachach spłynęły pierwsze la t a m łodości m oiey, których szczęśliwe wspomnienie staie mi przed o czy , i mimowolnie wstecz myśl unosi. T u się rozwinęły pierwsze władze serca i duszy; tum się nauczył miłować cnotę i nauki, tu bydź obywatelem , a to po d opieką M ężów , których m nie ku temu równie p o c ią g a ł a nauka, iak zniewalały przykłady; tu nakoniec upłynęły wśród nauk i zabaw te 4ni , może iedyriie szczęśliwe w życiu ludzkiem, które pędząc wśród

(19)

niew innych, przecież żywych m łodości uczuć, wtedy umysł czło­ wieka wolny od wszelkich trosko w nabywa znajom ości, co przy­ szłego iego życia "stać się maią pociechą i ozdobą.

W ierzay mi zgromadzona tu M łodzieży, wiek, wr którym żylesz, iest nayszczęśliwszy w życiu, a co większa, nayszczęśliwszy wpływ na przyszłe życie twoie mieć b ę d z ie , ieśli go przyzwoicie użyiesz; ieśli w nim n a g r o m a d z is z zapas m oralney strawy , która cię ma karmić w całym biegu życia twoiego.

Ledwie czas krok postąpił, a świat się odm ienił; w' połow ie bowiem wieku upłynionego od pierwszey m łodości moiey do dzi- sieyszey chw ili, wszystko na świecie now ą wcięło postać; burzliwa jiiespokoyność ludzi nic praw ie w swoim bycie, i na swoiem nie zostawiła mieyscu. Zm ieniła postać i cała Europa ; runęły Państwa, runęły potężne trony; niestety! zaginęła daw na P o l s k a , a cudem świeżo nowa powstała. Gdzież są, w coż się obróciły ówczasowe narodów praw a, ustawy-, obyczaie, sain nakom ec ich sposob my­ ślenia? W kilkadziesiąt lat biegu porw ał ie wszystko niszczący potok czasu, i wraz z sobą pogrążył w przepaść wieczności. N akoniec, ktoż s i ę pozostał znakom itych ludzi podówczas żyjących? Oprócz

ty c h , których bisiory a lub nauki zapisały imię w dzieiach swo­ ic h , iuż wielu pamięć wygasła, albo dla ich współczesnych tylko ży ie.

Doczekałem się w iec, choć w niezbyt późney siwiżnie, n ie tylko nowych pokoleń, ale nowrych kraiów , rządów , obyczajów , i wszystko około siebie zm ienionem widzę. Przesunął się £)rzed oczy­ ma niemi na lotnych skrzydłach czasu ten obraz, nad który zmien- nieyszego nie oknzuią nam dzieie świata, tak d a le c e , iż mogę p o ­ w iedzieć, że rnniey iak w pó ł wieku, wieki żyłem.

Pom nę co do mnie sam ego, ze w tćm mieyscu uczniem byłem , a dziś wychowaniu publicznem u przew odniczę, i tym się więcey chełpię urzędem nad wyższe, do których się było podobało p o ­ w ołać mnie losowi, bo w nim widzę szczegółuieyszy dowód zaufania M onarchy, którego cnota i oświecona miłość ku poddanym swoim

(20)

—--- і б

----napełniły świat zadziw ieniem ; bo d ały w nim widzieć zwycieżoiiey Frarwcyi O cabciela, Polsce W skrzesiciela swego; bo czuie, że w tern urzędow aniu, iesli mnie kto usposobieniem przewyższyć'm oże, ni* ^ош іі gorliwością i przywiązaniem do oyczystey nie ustępuię m

ło-K iedy się więc w krótkim przeciągu życia iednego człowieka wszystko na tym śwdeeie zm ieniło, i zaledwie pozostała pamięć te ­ g o , co było przed pół wiekiem, słodko mi ieSt pom nieć i wskazać, ze iak to m ieysce, w którem m ów ię, nie zm ieniło postaci, tak za­ gnieżdżone w nióm pobożne i uczone Towarzystwo niewzruszenie na niezmiennych stoi zasadach światłego wychowania i nauki, któ­ rą od początku swego udziela młodzieży. Stoi ono iak ta odw ie­ czna skała, którey szczyt przenosi ob ło k i, a o którćy niezłom ne boki roztrącają się burze; stoi niewzruszone, bo na zasadach cnoty i nauki o p arte, bo wśród burzliwych zmian świata iedynie zaprzą- tm one zbawiennym i świętym celem swoim oświecenia ludzi, i uczym enia ich lepszemi. Nietyłko tu wszystko dawną zachow ało p o stać, ale nie zm ieniło ducha; a ieżeli mi źałowraó przychodzi straty nauczycieb m oich, i ty ch , co się m łodością m oia zaprzatać raczyli, m ianowicie twoiey S ta n is ła w ie K o n a rs k i, ‘ wieczna ozdobo i zaszczycie Piiarskiego Zakonu i Polskiego N arodu! widzę godnych ich następców tymże co i oni duchem przeiętych; a co do dewney nauki, umieią dołączyć bezprzesądnie te nowe odkrycia, ktćreinu prace uczonych, czas i doświadczenie udoskonalić nauki zdołały; bo te sprawiedliwa os с oddać Pilarskiemu Zakonow i, iako Naczelnik wychowania publicznego, głośno w inienem , że się nie chwytaiać lekkomyślnie nowości , ale też nie stoiąc uporczywie iak to bywa , przy zadaw nionych m niem aniach, pierwszy sprzyia temu wszystkie­ m u , i rozszerzyć po kraiu siara się, co z użytkiem wychowania i nauki rozum ludzki odkrywa, a doświadczenie piętnem użyteczno­ ści oznacza*

R ad w ięc pow ołanym widzę się do oddania pam iętnego za­ szczytu, a raczey do wymierzenia sprawiedliwey wdzięczności ie-

dnem u z najznakom itszych członków Towarzystwa tego, tobie uczo­ ny K o p c z y ń sk i, szanowny Starcze! który dziś S2gi rok użytecznego

(21)

ІТСІа w o le g o zaczynasz. N iosę ci iak najszczersze życzenia w<k.ę~ czney publiczności, byś w czerstw e, starości twoiey pędził iak n a j­ dłuższe ku dobru publicznemu la ta ; niosę ci oraz n iep y szn e dary,,

lecz wieczna cechę szacunku ku to b ie , i w dzięczności „aszśy,

m edal dażacy do uwiecznienia pam ięci tw oiey, którą mz uwiecz - łeś dziełami. Pod ich on opieką przejdzie do potom ności, i m e t o b i e , lecz twoim współczesnym przyniesie ten zaszczyt, ze i e zazdrośni talen to m , n ie czekając zgonu tw ego, za życia c ię , Ue w arteś, cenić i szanować umieli.

Czegóż ludzie n ie nadużyli? Jakiż zaszczyt i nagroda nie znik- Czemnieie w ich ręlm, kiedy ie podłość przysądza dmane, bm azn Drzemocy, lu b sama sobie przywłaszczy m ożna p y ch a, becz fego właśnie nadużycia, na którćm się świat nie m yli, znakomit­ szemu staia się pomniki takowey niepodległe skazie; a tego ro zai iest te n , który dziś Ci składam uczony i cnotliwy K o p czy ń sk i, po­ świecony pam ięci twoiey od współrodaków mrłuiącye praw ość, obywatelstwo i n a u k i; iest to dar dobrow olny ich rozsądku i serca, rów nie dla ciebie iak dla nich zaszczytny, ktorego m ech mi skro mnośó tw oia dozwoli ch oć w krótkości wyiawić pobudki , zam ykające w sobie pierwszy rzut tylko tey p o c h w a ły , którą c* sprawiedliwa wymierzy potom ność.

Cnotliwe serce tw oie wybrało sobie od pierw szej m łodości to r życia, w którym użyteczność nad świetność przeniosłeś. pę

dziłeś lat kilkadziesiąt w nauczycielskim zawodzie,, w którym ei tar len ta twoie zapewniły niezaprzeczoną wyższość, i niepospolitym cię uczyniły miedzy niepospolitymi Mężami,. Ucząc nauk, uczyłeś oby­ watelstwa i cn o ty , których tak świetne sam poźniey dałeś d o w o d y ,

i e ie z szkolnego cienia n a widok publiczny przeniosłeś.

N ie przestałeś na tein; pfacm ąc lat tyle około w zo ro w ej Gram- m atyki tw oiey, nie omyliłeś się w tey nadziei ż e p r z e c ią g a ją c byt twóy za krótkie życie człowieka, mieć będziesz za- ucasm* poto­ mność. Loiczna bowiem i wzorowa Grammatyka twoia metyiko n ie­ wzruszenie ugruntow ała zasady ięzyka naszego, i całą m oc i Pł? krtość iego poznać d a ła , ale wskaaala obcym naw et narodom wzoe

(22)

balladow ania godny:. Żaden się z ni cii bowiem d o k ład niejsza i gruntownieyszą nie szczycił w czasach, w k tó ry c h , tw oia napisaną była.

Grammatyka w oczach ludzi, z lekka o rzeczach sądzących, nie uchodzi za dzieło tak ważne, iak iest w rzeczy; m oże dlatego, że iest pierwszey m łodości nauką. Lecz ludzie gruntow nie myślący widzą w niey początek i zasadę wszystkich um ieiętności i nauk. J ę ­ zyk bowiem będąc ich tłu m aczem , dokładnym bydż nie m oże, leżeli m u do tego Gram m atyka pewnych i filozoficznych nie udziela przepi­ sów . iakiemi są twoie. Jest ona przy sio nkiem do wszystkich znajo­ m ości ludzkich, którego gruntowność nie wyłącza ozdoby; iest ona tą podziemną posadą, na którey się wznosi gmach cały um ieiętności i znaiom ości Ijidzkic h ; tyle tylko trw ały, ile m ą iefit każda bu d o ­ w a, którey są niewzrusżońemi zakłady,

Już kray nasz i obce oddały sprawiedliwość tak znakom itey, tak użyteezney pracy twoiey. Stała się ona u nas oddaw na klassyczną k sięga, a obcym dó naśladowania wzór wskazała. Nie masz pracy lu d z k ie j, któreyby czas i doświadczenie dodaó czegoś nie m ogły, i tobie same doradziły oney lekkie zmiany. Lecz co/kołw iek i ty 1 inni dodać zdołacie, m ałą toj ieft i będzie rzeczą w porów naniu z ogromnym twoiey filozoficznćy Grammatyki tworem, którego zaszczyt zawsze przy tobie zoftanie,

P osiadała Polska skarb drogi w Bibliotece Załuskich, Nie mo­ gła troskliwa o niego Kommissya Oświecenia narodow ego w lepsze powierzyć go rę c e , iak tw oie1, i dlatego nie w achała się w tyin wyborze. Zatw ierdził go głos publiczny, a tyś go usprawiedliwił w prow adzoną rządnością i porządkiem w tym rzadkim zbiorze, któ ­ rego wartość znać i ocenić umiałeś, Aleś ledwie tę wielką ukończył p ra c ę , bo przeszło 3 0 0 ,0 0 0 ksiąg, dotąd p o części zaniedbanych przyprowadziłeś do porządku; pozazdrościł Polsce los zawistny sk ar­ bu teg o, a z nim zniweczył pracę tw oie, i otworzył nową ranę w sercu twoiem obok tey głębokiey, którą mu zadał upadek Oyczy- cny. Szlachetne i otw arte wynurzenie żalu i holu twoi ego stało się przyczyną, żeś się iak wiezień po Morawach , Czechach i W ę ­ g rach , z klasztoru do klasztoru tułać musiał. Lecz i cudzoziemcy

(23)

um ieli ocenie praw ość, przymioty i talenta tw oie, a pow szechny szacunek i poszanowanie ty ch , co cię w tym nieszczęśliwym stanie' znali, stał się niedoli twoiey pociecha i osłodą, Nie ugięła s*ę p rz e d n ią m oc duszy tw oiey, naw et pogodna swobodność umysłu ; mężnie na nich oparty wytrwałeś aź do chwili, w którey w danie się za tobą cnotliwego i światłego Ministra Х іесіа Jm ci C za rto ry ­

s k i e g o , i w spaniałom yślność M onarchy, którego czynił im ieniem r

uw olniła cię z tych kilkoletmch więzów, i w róciła O jczyźnie, iakby w różbe pomyślną tych d o b ro d ziejstw , które te n W ielki Monarcha» m iał późniey zlać na nią. O ddaiąc iey bowiem prawdziwego P o ­ lak a, wyławiał chęć szlachetną przyw rócenia N arodu Polskiego,, którą wr dogodnieyszey ku tem u uiścił chwili

Ledw ie cię w róciły nieba O jczyźnie i Zakonowi tw em u, po­ czytał on sobie za zaszczyt postaw ić ciebie na czele swoiem. Rzą­ dziłeś nim mądrze lat kilka w ciężkich n ad er dla ciebie i dla niego okolicznościach. Starałeś się m ianowicie o dochow anie w nim i ehodow aney przez niego młodzieży tego ducha narodow ego, tey zna i om ości dzieiówr ięzyka Polskiego, przeciwko którym walczył rządt ©bcy; bo w nich w idział, że tak powiem., utaiony zaród iuż nieby­ łego narodu. D okonałeś szczęśliwie przedsięwzięcia tw ego, a do*»

pełniwszy wszyRkich przysług, które tylko Zakonowi twemu wraz i Oyczyznie wyświadczyć m ogłeśr złożyłeś urząd, na którym cię i O jczyzna i twóy Zakon aż do kresu życia[twoiego widzieć życzyli.

Odtąd w u stro n n e j zaciszy, którą sobie o b r a ł e ś n i e przestałeś służyć narodow i i naukom , nie chcąc, by żaden z dni twoich n ie ­ użytecznie dla nich upłynął. Nieraz udow odniaiąc niepospolitą bie­ głość twoię , nietylko w oyczystey , lecz i wr Rzymakiey mowie p a­ m iętne na lutni Maronów' i H oracych nuciłeś za ich wzorem pienia. Stąd więc rytm y, stąd wielorakie a zawsze użyteczne pisma tw o ie r

i częste do publiczności odezwy, w których nietylko nauka, ale

uderza ta żywość i ten ogień m łodości,, co w późney twoiey siwi- żnie przypominać zdaie sie goreiące wśrzód śniegów Hekli lub Etny «gnie..

(24)

r la k użytecznego w to b ie m iało wychowanie publiczne c zło n k a ; ktoż rzetelnleysze tem u świadectwo oddać może nadem nie? com z, to b ą ciągle te zaszczytne dzielił prace, a co taJt szczerze żałuię, . że przy czerstwym rozum ie dzielić ci ich dłużey ełabość zdrowia

tw ego nie dozwala! Przyymiy za nie osobne dzięki Naczelnika wychowania publicznego; przyymiy oświadczenie pamięci zapisanej , w sercach tych wszyftkich, których szanownym i kochanym Tow a­

rzyszem w dozorze w ychowania publicznego byłeś.

N iech sie mówcy podli rum ienią w oczach potom ności za pane- gjrykilw obec żyiącym wyrzeczone; ia się chlubię i chlubić b ęd ę, ze do tego głosem publiczności wezwany, w jey obliczu przedstawiłem w krótkości wierny rys życia tw ego, szanowny K o p c z y ń s k i, bez żadnóy inney do tego pob u d k i, iak miłość i poszanow anie, która we m nie wzbudzaią cnota i zasługi. Wszak wyrazom moim przy­ świadcza u p o to m n e j współczesna publiczność samym darem wybi­ tego ku twemu zaszczytowi m edalu, który ci iey składam imieniem, T y zaś zgromadzona na ten obchód Młodzieży wszyftkich szkół W arszawskich, dziś tak słusznie przeięta K o p czyń skieg o przykładem , uczyń, by ten dzień, by ta mowa m oia bezużyteczne dla ciebie nie były , a tym sposobem sercu i życzeniom iego пауіеруэу dogo­ dzisz. Przekonay się za iego przykładem , iż prawość i nauka są jedynie zapewnioną życia ludzkiego podporą i dobrem ; one czło­ wiekowi nigdy nie ch y b iaią, i wtedy jnawet staią się iedyną iego p o ciech ą, kiedy go, los prześładuie. Radhym ci zapisać, iako dar naydrozszy, który ci zoftawić m ogę, dość długiego w te m doświad­ czenia mego nau k ę, którey ci treść w krótkich wyiawie słowach.

Czyli człowiek żyie w pom yślności, czyli go porzucaią zaszczy­ ty , dostatki, zg o ła, sobie samemu zostawia nieskończona rzeczy ludzkich zm ienność, iakiey nie raz doświadczyłem w różnych życia m oiego koleiach, słodkiem i rów nie towarzyszami i [pocieszycielami są dla niego prawość i nauki. W [szczęściu i n a pierwszych urzę­ dach nie dozwoliły mi one nigdy zapom nieć, że te dary losu nie ?ą

(25)

się zgryzocie i rozpaczy. O ne więzy, one naw et osładzały cierpień i chorób tęsknotę; im winien ieftem , że mnie nie przytłoczyłd n ie­ szczęście, że m nie nie obłąkała pomyślność N ak o n iec,że acz słabe zdrow ie m o ie, śmiertelnym oparło się ciosom , i ze w tć m podobny do wietkiey trzciny, nie upadłem iak owe potężne d ęb y , k tó re, mimo ich potęgi i ogrom u, zwaliły gwałtowne burze. Gdzież sa ci znakomici ro d acy , którym natura zdawała się przeznaczać dłuższe n ad m oie życie? W stąpili prawie wszyscy do grobu, kiedy ia po­ wolnym ku niem u postępuię krokiem, zapisuiac dzień każdy za dar niebios, co mi dozwoliły odebrać w te m mieyscu w ychow anie, które m nie nauczyło cenić nad wszyftko prawość i naukę, iako iedynie zapewnione życia ludzkiego podpory.

M O W A

J X ie d z a O n u f r e g o K O P C Z Y Ń S K I E G O . Non o m n is mor i ar.

IM adzwyczayne w życiu ludzkiem zdarzenia wprawuią pospolicie umysł , naprzód w martwe zadum ienie, a potem w czynna troskli­ wość zgłębienia przyczyn, i istoty zdarzenia tego.

T akiem zdarzeniem iest dzisieysza uroczystość, n ie spodziew a­ na nigdy, a wielce ciekawa.

W yszedłszy z pierwszego zadziwienia nad zbiórem tak licznego grona ludzi wszelkiego stanu i w ieku, postępuię myśl do uważania i szczególnych osób, i do całości.

Będąc Polakiem , dosyć świat znaiacym , poznaię, i witam k a ­ żdego obyw atela szczególnego, bo cecha rozum u, nauki, i obywa­ telskich dzieł światu znaiomego.

Zbieraiąc zaś w jeden ogół tak liczne i w spaniałe g ro n o , n ie w iem , czy się n ie m y lę, że widzę w niórn Oyczyzne.

(26)

Pa n o w i e moi! gdy w zbiorze waszym postrzegam czo ło obyw a­

telstwa , nie im ion tylko i przym iotów, rozumu i um ieiętności świa­ tłem błyszczące, lecz naywyższe krain urzędy, p o k oiu , w oyn y, re- lig ii, sądów i w ychow ania piastujące; takich m ów ię obywatelów ktoż щ і nie pozw oli nazwać naywspanialszem Oyczyzny im ieniem ?

W itam cię tedy z głębokiem uszanowaniem luba Oyczyznoł w śmielszey iuż i weselszćy postaci z łaski W ielkiego i wspaniałego ALEX AN D RA ; a iako dobróy m atki poufałe się pytam : po coś tu do m nie zaw itała? boś ty naymnieyszym krokom swoim pewny i znaczny cel zamierzać zwykła. Go to znaczą te sławnych wymową ust dla m nie pochw ały? C o , iakiś nieśm iertelności zadatek w ofia­ rowanym mi podarku?

Przynosiszli dla mnie rozkaz iaki ? niestety! nie rychłoś się wybrała. Jestci ieszcze ochocze serce; ale osłabione ciało boleie srodze, iż Ci iuż służyć nie potrafi. Ledwiem zdołał wykonać woła tw o ię , którąś mi przed kilku m łodszych lat przez szanownego

jP anlysha zaleciła. W yśledzałem now ą ięzyka Polskiego Gramma-

ty k ę , odłączoną od łacin y , skróconą w praw dzie, ale zwiększoną now em i postrzeźeniam i, a nadewszyftko , niewidzianą do tych czas teoryą akcentów , których praw idła, z odwieczney naylepszych cza­ sów praktyki prosto i iasno w yprow adzone, są potrzebną tak ięzy­ k a , iak G ram m atyki, k o ro n ą.— Kilka iuż lat spoczywa i doyrzewa to d z ić lk o ; ale dzisieysza Literatów burza , wsparta na przesądnem przysłowiu o źle zrozurmaney wolności Połskićy, łamiąc bezkarnie Kommissyi Ediikac.yynćy, Jak o kraiowey Magistratu ry przez Seym nstanow ioney, wiele praw ideł, eiiograhią polską tak miesza i k łó ci, że n ikt nie w ie, czego się m a trzymać w pisaniu; ta m ó w ię, Literatów burza nie pozwala nowey Grąmmatyce ruszyć się z portu: m oże, po д іо іё т utonieniu w wieczności, na spokoynieysze puści się m o rze, i ustatkuie rozhukane fale.,

Maszli co w ię c e j do rozkazania, kochana O jczyzno! m łodsi i aędolnieysi Zakonu moiego towarzysze oczekują zleceń twoich. Ja ośjndzięsiąt dwiem a laty obciążony, nie pa tw oią, ale za nieuchron-

n e y natury wolą id ąc, nie q pracy, ale 9 grobowym spoczynku my­ śleć m uszę, m aiąc zwłaszcza ta k ic h , którzy mię wyręczyć rnogą.

Jeżeli iuż, .Królowa m oia O jczyzno! nie now ą p ra c ę, lecz nar grode daw nych p rac іцоісЬ m iałaś n a celu dzisiejszego przyśnią, i

(27)

sama przez sie raczysz m i oddaw ać m edal , zawstydzasz m ię nie zmiernie niezasłużonego na to , i do milczenia przymuszasz. 1 Masz przedem na i dawniey i lepiey zasłużonych. Trzy blizko wieki czeka

K o p e rn ik uw ieńczenia, a K o n a rsk i mógłby za nim postępować. A le

ia coż iestem względem tego Patryarchy Pobkich Piiarów ? Popraw ił on porządek nauk, i sposób ich uczenia; wrócił dobry smak m ó ­ wienia i pisania; otworzył nowa szkołę, nie instrukcyi tylk o , ale i edukacyi sposohiacey się do rządów m łodzi; zwalił nayszkodliwszą Seymów hidrę L ib e r u m eeto , i odebrał za to prywatnie m edał od osoby K ró lew sk iej: a ia cóżem w porów naniu tego uczynił? a prze­ cie publicznie z rąk Oyczyzny takąż odbieram nagrodę?

Wstyd by mi niezasłużonemu zam knął usta, gdybym się nie d o ­ myślał, że ty łaskaw a O yczyzno! czynić to raczysz, nie tak dla stoiącego nad grobem starca, iako dla zachęcenia młodszych to w a­ rzyszów moich. Jest to Zgrom adzenie, Religii i naukom poświęcone, od b t blisko d w ó ch set, służące Ci w iernie, poczciwie i chwale­ bnie ; ale fundow ane na ubóstw ie, k tó re dla naylepszych chęci do dzieł większych bywa pospolicie przeszkodą i tam ą: względy tedy i łaski tw oie, dobra i opatrzna M atko! racz ze m nie zwrócić na to Zgrom adzenie, które Ci, i za m nie, i za siebie zawdzięczy.

A toli z m oiey strony, abym się nie zdałjnieczułym f łub obo~ iętnym na ten obchód dzisieyszy, dlatego tobie szanowna i licznie tu zgromadzona Publiczności, za twoię przychylność, należne składam podziękowanie^ a w szczególności T obie JW . Hrabio Potocki, Sena­ torze W oiew o d o , Ministrze i Opiekunie oświecenia narodow ego, za twoie ciągłe na mnie względy, i za to , żeś się tym obrzędem przy tylu pracach i zatrudnieniach tw oich, łaskaw ie trudnić raczył.

A ty, nadzieio Oyczyzny, przytom na tu szkolna M łodzi, dla którey uwieńczone dzisiay dzieło iest pisane, ucz się z przykładu tego, która drogą do celów swoich masz postępować. T alen ta, wy­ doskonalone przez szkoły, chwycić się maią prac oyczystych, za które nagroda, iak widzisz, iest pewna. Kochaszli Oyczyzne, kochay iey język: kochaszli to o b o ie , kochay i klucznicę nauk Grammatykę.

(28)

W Y Ż S Z A S Z K O Ł A P E D A G O G IC Z N A W K IE L i.

B I B L I O T E K A

(29)
(30)
(31)
(32)

yflS P K ie lc e

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zwracając się do wszystkich, Ojciec Święty raz jeszcze powtarza słowa Chrystusa: „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by

Instytut Wydawniczy Księży Misjonarzy NASZA PRZESZŁOŚĆ. Kraków,

Taka, w której twierdzi się, że stanowi o niej prywatny język, co jednak okazuje się niemożliwe do zrealizowania, oraz taka, w której utrzymuje się, że jest ona grą

W „Przebudzeniu wiary” dokonuje się syntezy koncepcji ta- thagatagarbhy (tathāgatagarbha: zarodka bądź łona Tathagaty, Buddy) i widźniaptimatry (wyłącznie

Każda więc idea, niezależnie od tego, kim był w polityce czy w życiu prywatnym jej twórca, czy wydaje się on nam sympatyczny, czy jest jeno niecnym i mrocznym potworem, każda

Pracownik – jedna ze stron stosunku pracy (drugą jest pracodawca): osoba fizyczna wykonująca określonego rodzaju pracę na rzecz pracodawcy, pod jego kierownictwem, w wyznaczonym przez

Może nawet zgodziła- by się zostać moją żoną.. Tylko wcześniej musiałby stać

W programie ujęte zostały doniesienia z wielu dziedzin medycyny, między inny- mi rodzinnej, alergologii, endokrynologii, gastroenterologii, hepatologii, kardiolo- gii,