Lietz, Zygmunt
"Była nas gromadka spora",
Władysława Knosała, Olsztyn 1972 :
[recenzja]
Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 4, 706-708
706 R E C E N Z J E I O M Ó W I E N I A
sk a ły W sp o m n ien ia z podróży po S y b e rii (The R evela tio n s o f Siberia) E w y F e liń skiej p rzetłu m aczo n e n a an g ielsk i przez Szyrm ę. Jego tłu m aczen ie dzieła M ichała C zajkow skiego pt. K ird ża li doczekało się dw óch w ydań.
W su m ie o trzym aliśm y k sią żk ę m ąd rą, ciekaw ą, n a p isa n ą z odcieniem sy m p a tii do tego sy n a ziem i m azu rsk iej, p ro feso ra filozofii, n iezb y t szczęśliw ego p o li ty k a i energicznego a m b a sa d o ra polskiej k u ltu ry w A nglii W ik to ria ń sk iej.
W ła d ysła w Z a je w s k i
W ład y sław a K n o s a ł a , - B yła nas grom adka spora, O lsztyn 1972, P ojezierze, ss. 293, nlb. 3, ilu str. 31.
K o lejn a pozycja k siążkow a „P ojezierza” nosi ty tu ł od słów zaczerp n ięty ch z p ierw szej stro n y w spom nień au to rk i, pochodzącej z rozgałęzionej kaszubskiej ro dziny S typ-R ekow skich. W spom nienia sk ła d a ją się z 28 k ró tk ic h rozdziałów , po- słow ia, an e k su oraz ilu stra c ji. W książce m ożna w yróżnić cztery zasadnicze w ą tk i tem aty czn e. Sześć rozdziałów pośw ięcono dzieciństw u spędzonem u w rodzinnym P łotow ie i n auce szkolnej; jed en aście rozdziałów dotyczy p racy zaw odow ej w O l sztynie w o kresie m iędzyw ojennym , osiem rozdziałów u p a m ię tn ia g eh en n ę o k u p a cy jn ą rodziny, najbliższych przyjaciół, nauczycieli, w reszcie trz y rozdziały w iążą się z p ra c ą pedagogiczną w w yzw olonym O lsztynie i p obytem w N iem ieckiej R e publice F e d e ra ln e j. C zy teln ik nie zn ający k sią żk i W ład y sław a W a c h a 1 odczuw a p e w ien n ied o sy t po przeczy tan iu pierw szych sześciu rozdziałów . O ile W. W ach pisząc o ru c h u polskim w pow iecie bytow skim , ty lk o fra g m e n ta ry c z n ie m ógł p o ru szać losy rodziny S typ-R ekow skich, to a u to rk a w in n a b y ła dać czytelnikow i n ie zo rien to w an em u w specyfice sy tu a c ji n a K aszubach w ięcej in fo rm a c ji o sam ej r o dzinie już n a p o czątk u w spom nień. T a k W. W ach, ja k W. K nosała n ie w y ja śn ia ją przyczyn niechęci p rezesa Z w iązku P olaków w N iem czech do jej rodziny. Roz działy początkow e ilu stru ją n am a tm o sferę polską, w ja k ie j w z ra sta li i w y ch o w y w ali się członkow ie tej rodziny, późniejsi działacze polonijni. T rzeb a tu dodać, że n a te n te m a t istn ie ją ra p o rty konsulów polskich w P ile, Szczecinie, Opolu, L ip sk u i K w idzynie oraz k o resp o n d en c ja prezesów re je n c ji w K oszalinie i Pile.
D w a dalsze rozdziały u k a z u ją w p ły w fo lk lo ru kaszubskiego n a k sz tałto w an ie osobowości a u to rk i i m łodych S typ-R ekow skich. Szkoda, że a u to rk a n ie podała n azw isk sam orodnych poetów ludow ych, o k tó ry ch w spom ina ty lk o ogólnikowo.
K o lejn y rozdział pośw ięcony je s t pierw szej w o jn ie św iatow ej i w ysiłkom ludu kaszubskiego o połączenie z m acierzą. N iesłusznie obw inia W. K nosała A lek san d ra W ysockiego i B e rn a rd a W e rrę (s. 45), że n ie p o tra fili dosyć energicznie działać w K om isji D em ilitacy jn ej w celu przy łączen ia te re n ó w byłego k się stw a bytow sko- -lęborskiego do Polski. K om isja ta m ogła i to jed y n ie za zgodą R ady N ajw yższej w P a ry ż u dokonyw ać drobnych k o re k t granicznych w ra m a c h jed n ej czy k ilk u wsi. Z m ian y dla ziem zachodnich o w iększym znaczeniu sp o ty k a ły się ze zdecydo w an y m sprzeciw em p re m ie ra b ry ty jsk ieg o D aw ida Lloyd G eorge’a. W ielka p ią tk a nie k w a p iła się rów nież do rozm ów z deleg acjam i z ty ch ziem , w tym i z d e leg acja m i z K aszub i Złotow skiego.
In te re su ją c e i do te j po ry m ało znane z lite ra tu ry p rzed m io tu są re la c je au to rk i o pobycie w L esznie W ielkopolskim . Żałow ać należy, że są one ta k ' szczupłe i ta k m ało m ów ią o fo rm ach p ra c y tam tejszego se m in a riu m nauczycielskiego przy sp o sabiającego m łodych nauczycieli, w tym rów nież z N iem iec do p ra c y w szkolni ctw ie m niejszościow ym . S p ra w y p o w iązań p e rso n aln y ch i w sp ó łp racy P olaków z różnych dzielnic. N iem iec, p rzew ażn ie nauczycieli, p rzed sz k o la n ek i działaczy m ło dzieżow ych zostały przez W. K nosałę u k azan e żyw o i plastycznie. P rz ed staw io n e przez a u to rk ę — n ie ste ty ty lk o pobieżnie — p o w sta n ie szkół polskich w B y tó w - skiem było p raw d ziw y m zaskoczeniem d la w ładz re je n c y jn y c h w K oszalinie. Nie u k azała n a to m ia st a u to rk a tru d n o ści, z ja k im i w alczyć m u sieli K aszu b i z B ytow
B E C E N Z J E I O M Ó W I E N I A 707
skiego szczególnie w 1930 r., kiedy to m nożyły się n ap ad y n a szkoły i dzieci oraz m łodzież k aszubską n ależąc ą do to w arzy stw polskich. L iczba dzieci p ry w a tn e j szkoły polskiej w P łotow ie z 50 w 1929 r. zm alała w 1931 r. do 25. W alk a je d n a k n ie u sta w a ła i dostarczała w y jątk o w y ch w p ro st p rzy k ład ó w pośw ięcenia, by nie rzec b o h aterstw a. Oto po zam knięciu szkół, dzieci z O sław y D ąbrow y pod w pływ em rodziców przez tydzień stra jk o w a ły . M im o że obłożono k ażd ą rodzinę 50 m a rk a m i grzyw ny i grożono dalszym i k aram i, n ie załam ało to oporu dzieci. W reszcie ż a n d arm i m usieli siłą zaprow adzić je do szkoły n iem ieck iej. Szczegółow ych danych z tej w alk i d o sta rcza ją ra p o rty konsulów polskich w Szczecinie i P ile i sp ra w o z d a n ia M in isterstw a S p ra w Z agranicznych. N iesłusznie obarcza a u to rk a J a n a B aczew - skego w in ą za p rzeg ran ie procesu J a n a B a u era w lu ty m 1932 r. w Słupsku. J a k stw ie rd z a ł konsul w P ile „po p rzybyciu B a u era zm ieniło to sy tu a c ję n a lepsze i obec nie w bytow skim praca pow oli zaczyna ru sz a ć ”. B auer ja k o k iero w n ik T o w arz y stw a Szkolnego zorganizow ał B an k L udow y w Ugoszczy i to w a rz y stw a m łodzieży. Tę sp raw ę w obliczu ro z h u śta n e j fa li n a cjo n alizm u niem ieckiego m u siał przegrać. W u zu p ełn ien iu w spom nień W. K nosały o T o w arzy stw ie M łodzieży w P ło to w ie w y pada dodać, że było ono n ajb a rd z ie j a k ty w n e n a K aszubach, choć liczyło tylko 23 członków, w tym 11 p re n u m e ra to ró w „M łodego P o la k a w N iem czech”. P row adziło ono zespół m andolinistów , u rząd zało św ię ta śpiew u, p ro je k c je film ow e, odczyty itp . W dotychczasow ej lite ra tu rz e p a m ię tn ik a rsk ie j w n iew ielk im sto p n iu zw racano uw agę na dzieje p ry w a tn e j szkoły polskiej w O lsztynie, n a jw ięk szej n a W arm ii, a szczególnie n a sp raw y d y d ak ty k i. W spom nienia W. K nosały w y p e łn ia ją w po w ażnym sto p n iu tę lukę. O ile w rozdziale Do O lsztyn a m am y k onieczne w p ro w a dzenie do p ro b lem aty k i w a rm iń sk ie j, to trzy dalsze rozdziały (ss. 79— 100) niew iele w noszą do poznania życia olsztyńskiej P olonii w topionej w blisk o cz te rd z ie sto ty sięczne niem ieckie m iasto urzędniczo-w ojskow e. T y tu ły tych rozdziałów z b y t w iele zap o w iad ają w sto su n k u do ich zaw artości. N a p rzy k ład rozdział S p o łeczeń stw o polskie w O lsztynie m ia st c h a rak tery zo w ać całą społeczność polską, om aw ia tylko skupioną w organizacjach polskich. W ielu P o lak ó w żyło i p raco w ało u n iem ieckich p ry w atn y ch pracodaw ców ja k i w u rzęd ach p ań stw o w y ch , co u tru d n ia ło im w łą czanie się w n u r t życia zorganizow anej Polonii. A le n iek tó rzy z n ich przychodzili często jed y n ie n a k a rty czy zabaw y do h o telu „C oncordia”. Ś rodow isko to było zróżnicow ane nie tylko klasow o i zawodowo, ale i tow arzysko, n a co zresztą słu sz nie zw róciła uw agę au to rk a. W rozdziałach tych je s t n a jw ięcej niejasn o ści b ąd ź niedom ów ień. Na p rzy k ład : „P olskie środow isko w O lsztynie za sta ła m nieco po- w aśnione. Ju liu sz M alew ski, d y re k to r B an k u L udow ego, p rz e b y w a ł przym usow o poza O lsztynem ” lu b in n e zd an ia m ów iące o polityce p e rso n aln ej dr. J. K acz m a rk a. W arto w skazać, że w O lsztynie, ja k pisze au to rk a , lekcew ażono n ie ty lk o ludzi pok ro ju N arożyńskiego, n asy łan y ch przez se k re ta rz a generalnego Z w iązku P o la ków w N iem czech, lecz ró w n ież tych, k tó rzy ośm ielali się m ieć o d m ien n e poglądy polityczne, a n a w e t w łasn e zdanie. W ty m k o n tek ście n ie ja sn a je s t ró w n ież uw aga au to rk i, iż ludzie ta k z lew icy ja k i praw icy, a n a w e t N iem cy schodzili się u P ie niężnych. Co to byli za ludzie? J a k w idać, a u to rk a p rz e k a z a ła n am n ie p e łn e w sp o m n ien ia ze swego k ilk u letn ieg o p o b y tu w O lsztynie. N astęp n y ro zd ział (ss. 93—100) w ięcej już m ów i o „różnych fo rm ach p racy i zab aw y ” zorganizow anej w arm iń sk iej Polonii.
N ajw ięcej je d n a k m iejsca pośw ięciła a u to rk a sw ej pracy zaw odow ej i te p a rtie należą do najcenniejszych. W bezpośredni sposób p rz e d sta w iła sy lw e tk ę W ojciecha G rom adeckiego, w y d o b y w ając n ie ty lk o jego cechy osobow ości ja k i u w y p u k la ją c jego zasługi w rozw oju szkół polskich w B rąsw ałdzie, O lsztynie oraz w S k ajb o - tach . Szczególnie dużo m iejsca pośw ięciła te j „niebezpiecznej” d la N iem ców p la cówce olsztyńskiej i m etodom je j zw alczania ze stro n y a d m in istra c ji szkolnej (ss. 106—113, 120—138). Celow ał w ty m zw łaszcza in sp e k to r d r P a ste rn a k . A u to rk a p rzed staw iła pro g ram n au c z a n ia w p ry w a tn e j szkole polskiej i k o n sp ira c y jn e m e tody p rzem y can ia do p ro g ra m u n au cza n ia h isto rii P olski, g eografii i śpiew u. Szczególnie w artościow e są fra g m e n ty m ów iące o sz y k an ach n iem ieckich sto so w anych w obec rodziców i dzieci polskich. S zykany te b yły n ieje d n o k ro tn ie p rz y czyną odejścia dzieci, ale n ie p o trafiły załam ać w iększości.
Do ud an y ch p a rtii k sią żk i n ależą tak że te, k tó re m ów ią n ie ty lk o o p ra c y p e
708 R E C E N Z J E I O M Ó W I E N I A
dagogicznej, lecz u k a z u ją rów nież p o d sk ó rn y n u r t szkoły, szczególnie niebezpieczny dla nauczycieli z o b y w atelstw em polskim . P rz y k ła d e m m oże być u k a z a n y przez W. K nosałę u d ział nauczycieli w p ra c y zespołu kukiełkow ego „B a jk a ”, w p ro w a dzeniu chórów , a tak że w p ra c y sp o rto w ej i h a rc e rsk ie j. A u to rk a dok o n ała tra fn e j c h a ra k te ry sty k i w ie lu m ało zn an y ch z lite ra tu ry p a m ię tn ik a rsk ie j n au czy c ie li p o l skich ja k R y szard a G oetza, K o n ra d a Sikory, F ra n c isz k a S z n a rb a c h a i in nych, dzięki k tó ry m poziom szkół p olskich znacznie przew yższał niem ieckie. N iepoślednią ro lę o d gryw ały w ty m procesie k o n fe re n c je nauczycielskie. Do te j p ory ta k w lite ra tu rz e p a m ię tn ik a rsk ie j, ja k i w o p raco w an iach w n iew ielk im sto p n iu zw racan o uw agę na m eto d y n au c z a n ia i szkolenia nauczycieli p olskich w N iem czech skupionych w ta k zw anej W spólnocie P ra cy . Pod k ie ru n k ie m d y re k to ra Jó zefa M ozolewskiego nauczyciele doskonalili sw e u m iejętn o ści pedagogiczne. N a uw agę zasłu g u je in d y w id u a ln e tra k to w a n ie uczniów , zw łaszcza w k ła d a n y w iększy w ysiłek w p ra c ę z dziećm i zaniedbanym i.
W spom nienia W. K nosały o d tw a rz a ją stopniow e· n a ra sta n ie n a s tro ju szow inizm u w obec P o lsk i i P o lak ó w w o sta tn ic h la ta c h przed w o jn ą i w czasie w o jn y i u n a oczniają n am tru d n o ści, z ja k im i sp o ty k a li się działacze i n au czy c iele polscy w III Rzeszy. Szczególnie w z ru sza jące są w ą tk i m ów iące o g ru p ie kobiet, k tó re pom im o aresz to w an ia najbliższych, u d zielały pom ocy jeńcom polskim . Z naczn ą część k sią żk i z a jm u ją losy a u to rk i, je j rodziny, p rzy jació ł i nauczycieli u k az u ją ce m eto d y e k s te rm in a c ji in te lig e n c ji polskiej w obozach i w ięzieniach.
W końcow ej części książki u k a z a ła a u to rk a p io n ie rsk ą p racę pedagogiczną k o b ie t w G im nazjum Ż eńskim w O lsztynie w la ta c h 1945-—1953. K siążk ę zam y k ają w sp o m n ie n ia z w izy ty w N iem ieckiej R epublice F e d e ra ln e j. K la m rą sp in a ją cą w spom nienia je s t posłow ie pośw ięcone ty m K aszubom i W arm iakom , k tó rzy p rz y p łacili życiem za w a lk ę o szkołę p o lsk ą n a P o graniczu, K aszubach, P o w iślu i W arm ii. P rz y sta ra n n ie jsz y m o p raco w an iu red a k c y jn y m n iew ątp liw ie ud ało b y się u n i k n ą ć w ielu b łędów rzeczow ych, p o tk n ięć czy p o w tó rz e ń 2.
W su m ie w sp o m n ie n ia W. K nosały są le k tu rą in te re su ją c ą , szkoda tylko, że n ie o b ejm u ją cało k ształtu sp raw , z k tó ry m i zw iązane było życie au torki.
Z y g m u n t h ie tz
W ojciech W r z e s i ń s k i , P o lsk i ru c h n a ro d o w y w N iem czech 1922—1929, P o zn ań 1970, ss. 431, W ydaw nictw o P oznańskie.
W ojciech W rzesiński p o d jął się tru d n e g o z a d an ia p rz e d sta w ie n ia dziejów p o l skiego ru c h u narodow ego w N iem czech od p o w sta n ia R e p u b lik i W eim arsk iej do w y b u ch u d ru g iej w o jn y św iato w ej. T ru d n o ść ta polegała p rzed e w szystkim n a b a r dzo złożonej p ro b lem aty ce tem atu , w k tó ry m obok dziejów polskiego ru c h u n a ro d o w ego isto tn e b yły przem ian y zachodzące w o kresie m iędzyw ojennym w N iem czech oraz u leg ające częstym zm ianom sto su n k i d w u stro n n e polsko-niem ieckie. U k a zan ie się recenzow anej k sią żk i poprzedziły w szech stro n n e stu d ia a u to ra pośw ięcone
2 T e o sta tn ie w y stę p u ją w o d n iesie n iu do R y szard a K nosały i W ojciecha G ro- m adeckiego. Nowy a k a p it od g w iazdki n a stro n ach 97—100 ze w zględów te m a ty c z n y ch należałoby p rzen ieść do rozdziału: S zk o ła i n auczyciel n a w s i w a rm iń sk ie j (s. 140). Nie Z ja zd P o lak ó w zza granicy, a Z jazd Ś w iatow ego Z w iązk u P olaków Z ag ran icą . Nie Z w iązek Z achodni, a P olski Z w iązek Z achodni (ss. 69); n ie p o je chałem a p o jech ałam (ss. 64), n ie Sotialistische a Sozialistische (ss. 170). N a ss. 89 przetłu m aczo n o H eim a td ien st jak o O brona O jczyzny zam iast Służba O jczyźnie. N o ta b en e w m om encie, k ied y a u to rk a p o d jęła p ra c ę — W schodnioniem iecka S łu żb a O j czyźnie ju ż nie istn ia ła . W tłu m aczen iu B u n d D eutscher O sten nie pow inno być słow a obrona, w y s tę p u je ono jed y n ie w założeniach sta tu to w y c h . A u to rk a w y m ie n ia P o lsk i Z w iązek Z achodni jak o fin a n su ją c y p o b y t p olskich nauczycieli w in te r nacie w L esznie, gdy w rzeczyw istości p rzed 1934 r. by ł to Z w iązek O brony K re sów Z achodnich. P rz y w y ja ś n ia n iu znaczenia H o rst-W essel L ied należało dodać, że je s t to h y m n h itlero w sk ich oddziałów szturm ow ych (SA).