Korycka, Wanda
"Poland Germany", R. IV, nr 14,
Londyn 1960 : [recenzja]
Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 4, 597-599
RECENZJE I O M Ó W I E N IA
POLA ND & GERM ANY, Rok IV, n r 14, L ondyn, p aź d ziern ik — gru d zień 1960, w ydaw ca T he S tu d ies C entre on P o lish -G e rm a n A ffairs.
Istniejący, w W ielkiej B ry ta n ii od la t 15 (w łaśnie w g ru d n iu 1960 r. obchodził swe piętn asto lecie) Z w iązek P olsk ich Z iem Z achodnich je st bez w ą tp ie n ia n a j b ard z iej ru c h liw ą i p rężną o rg an iz ac ją em igracyjną, m a jąc ą swe oddziały na całym p ra w ie św iecie. Za cel swego istn ien ia Zw iązek p o sta w ił sobie obronę Ziem O dzyskanych. Od w ielu ju ż la t w y d aje m iesięcznik „P rzegląd Z ach o d n i”, k tó ry in fo rm u je czy teln ik a polskiego o tych ziem iach, p o w o łał do życia ośrodek studiów p o lsko-niem ieckich. G dy przed kilk u la ty rew izjonizm niem iecki zaczął coraz b ard z iej podnosić głowę, w ładze Z w iązku z jego w ieloletnim prezesem S tan isław e m K ra u se m n a czele u zn a ły za rzecz konieczną w y d aw an ie czaso pism a w języku angielskim , k tó re przeciw staw iało b y się d o cierają ce j wszędzie p rop ag an d zie niem ieck iej i p rz e d sta w ia ło polski p u n k t w idzenia na zagad n ien ie Ziem O dzyskanych.
S p ra w a nie b y ła p rosta. Z w iązek nie rozporządzał żadnym i fu n d u szam i poza sk ła d k am i członkow skim i, a o u zy sk an iu ja k iejk o lw iek subw encji nie m ożna było n a w e t m arzyć. Je d n ak ż e cel zo stał osiągnięty i jesien ią 1957 r. u k az ał się d ru k iem pie rw sz y n u m er k w a rta ln ik a „Poland & G erm a n y ” (Polska i Niem cy). O statnio w yszedł n r 14 tego czasopism a. Z k w a rta ln ik ie m w sp ó łp rac u ją n a j p o w ażniejsi d zien n ik arze i nau k o w cy polscy na em igracji, posiada on szeroki rozdzielnik i d ociera do w ielu pow ażnych polityków anglosaskich.
P o p rz ed n ie n u m e ry czasopism a om aw iały głów nie zagadnienia Z iem Z achod nich, o sta tn i je d n a k n u m e r pośw ięca w iele m iejsca naszem u terenow i. Spow o dow ane to zostało rocznicą g ru n w a ld z k ą z je d n e j i osław ionym przem ów ieniem k an c le rz a A d e n a u e ra na zjeździe w schodniopruskiego ziom kostw a z d ru g iej strony.
L. K o c z y , z G lasgow d a je zw ięzły i bardzo ciekaw y rzu t oka na bitw ę g ru n w ald zk ą, k reślą c przy ty m o b raz stosunków i w aru n k ó w , na tle k tó ry ch doszło do te j w a ln e j ro zp raw y P o lsk i z Zakonem K rzyżackim . W ojnę z Z ako nem w la tac h 1409 — 1410 n azyw a najw iększą, ja k ą P olska toczyła k iedykolw iek na p rz e strz e n i sw ych dziejów , a znaczenie bitw y g ru n w ald zk iej p rzy ró w n u je do Crécy, a n a w e t N icopolis, p o w strzy m a ła ona bow iem trw a ją c y od sześciu w ieków m arsz n iem iecki na w schód.
Koczy •— ta k sam o jak S ta n is ła w H e r b s t i S te fa n M. K u c z y ń s k i — podkreśla w odzostw o Ja g iełły w czasie tej k a m p a n ii i sam ej bitwy, pod G ru n w aldem . T w ierdzi, że to on był in ic ja to re m p la n u k am p an ii, dopilnow ał d o k ła d nego jego w y k o n an ia i odniósł w sp an iałe zw ycięstw o. Je d n ak ż e w ykorzystać tego zw ycięstw a i złam ać ostatecznie p ań stw a krzyżackiego Jagiełło nie p o trafił.
A. T o m i с к i w a rty k u le Pojęcie n iem ieckiej m isji na wschodzie w ykazuje, jak ta „m isja d ziejo w a” w y g ląd a ła w rzeczyw istości. Od chw ili rozpoczęcia „D rang n ach O ste n ” — pisze — N iem cy zawsze sz u k ali sam o u sp raw ied liw ien ia sw ej ag resji. N a jp ie rw było to n a w ra c a n ie pogan na w iarę C hrystusową, a p rz e cież P olska p rz y ję ła c h rz eśc ija ń stw o od Czechów w X w., a L itw a od P olski w X IV w., podczas gdy n a w ra c a n i p rzez Z akon K rzyżacki P ru so w ie w yginęli p raw ie zupełnie. W „ew angelicznej m isji” K rzyżakom b y n ajm n ie j nie p rz e
szk ad zało to, że p od b ijan y kraj był już ch rześcija ń sk i. R ów n ież b ezsp orn ym fak tem jest p a len ie przez nich k o ścio łó w na ziem iach zdobytych. C h rześcija ń stw o Z akonu, to była „najbardziej tajem n a n iep ra w d a ” (g eh eim ste U n w a h r heit) — c y tu je autor za v o n T reitsch k em .
G dy już ch rześcija ń stw o było w E uropie m ocno u g ru n to w a n e i n ie m ożna b yło d łu żej za sła n ia ć się n aw racan iem pogan, N iem cy w y sz u k a li sob ie now ą „ m isję” na w sch od zie, m isję „k u ltu ra ln ą ”. Co praw d a g łó w n i w y k o n a w c y tej m isji, Z akon K rzyżacki i B ran d en b u rgia, do lu m in arzy k u ltu ra ln y ch n ie n a le żeli: „tak sam o jak n au k a, poezja za m ilk ła na ziem iach Zakonu K rzy ż a ck ieg o ”, pow tarza T om ick i za v o n T reitschkem , a żaden w ła d ca eu ro p ejsk i n ie m ia ł tak iej pogard y dla n a u k i i jej p ra co w n ik ó w jak F ryderyk W ilh elm I, tw ó rca p a ń stw a p ru sk iego. T ak jak p o p rzed n io w p ro w a d za n ie ch rześcija ń stw a , tak teraz k rz e w ie n ie k u ltu ry od b y w a ło się przy p om ocy ogn ia i m iecza.
Z k o le i T om ick i w y k a zu je, że ta „m isja k u ltu r a ln a ” w w ie k u X IX d op ro w a d ziła N iem ców do zu p ełn ej m egalom an ii. C ały dorobek k u ltu ra ln y E uropy śro d k o w o -w sch o d n iej za częli p rzy p isy w a ć sobie, a w sz y stk ic h u czon ych , m. in. K opernika, p rok lam ow ać jako N iem ców . M ało tego, za częli n a w e t g ło sić, że ty lk o rasa teu toń sk a zdolna jest do p rod u k ow ania dóbr k u ltu ra ln y ch . M eg a lo m ania ta doszła do szczytu , gdy u w ła d zy b y ł H itler.
D ziś — p isze d a lej T om ick i — organ izacje uchodźcze N RF p rzejęły tę „ d zie jow ą m is ję ” szerzen ia k u ltu ry i ch rześcija ń stw a na w sch od zie. P rzy b ra w szy w r. 1958 cerem o n ia ln y p łaszcz w ie lk ie g o m istrza k rzy ża ck ieg o A d en a u er w y raził u zn an ie n ie ty lk o dla p onurej p rzeszłości, a le i dla od rad zających się zn ow u ten d en cji rew izjo n isty czn y ch .
N a m a rg in esie p ragn ę p od k reślić, że A n glosasi, n a w e t w y k szta łcen i, h istorii Europy śro d k o w o -w sch o d n iej n ie znają p raw ie zu p ełn ie. Jeżeli o Z akonie K rzy żack im sły szeli, to ty lk o jako o d zieln ych rycerzach, n aw ra ca ją cy ch dzikich b arbarzyńców , a jeśli czy ta li coś na tem at n iem ieck iej m isji k u ltu ra ln ej, to w ed łu g w sz e lk ie g o p raw d op od obień stw a w ersję rozpuszczoną p rzez n iem ieck ą prapagandę. D la teg o też dobrze się stało, że oba w y żej cy to w a n e a rty k u ły , p rzed sta w ia ją ce w p ra w d ziw y m św ie tle , a jednak z w ie lk im sp ok ojem i u m ia rem od w ieczn ą „ m isję” n iem ieck ą na w sch o d zie i o d b rązow iające „ d z ie ln y c h ” K rzyżaków , uk azały się w „Poland & G erm a n y ” w rocznicę g ru n w a ld zk ą . Im w ię c e j A n g lo sa só w je przeczyta, tym lep iej — jak zresztą i w s z y s tk ie ' inne a rty k u ły „P oland & G erm an y”.
W „N otatkach p ra so w y ch ” podaje „Poland & G erm a n y ” g ło sy n iek tórych p ism b ry ty jsk ich po o sła w io n y m p rzem ów ien iu k an clerza A d en au era z dnia 10 lipca 1960 r. S zczeg ó ln ie ostro a ta k o w a n y b ył n a stęp u ją cy jej u stęp: „...i jeśli b ęd ziem y m ocno i szczerze stać u boku naszych sp rzym ierzeń ców , jak on i stoją przy nas, w ó w cza s pokój i w o ln o ść zostaną w reszcie p rzyw rócon e św ia tu i w ó w cza s w a sz p ięk n y kraj o jczy sty , P ru sy W schodnie, b ędzie W am o d d a n y ”. P o w a żn y d zien n ik k o n se r w a ty w n y „The T im e s” p is a ł dn. 11 lip ca 1960 r.: „N ie m oże dziś być w ą tp liw o ści, że dr A d en a u er ro zn iec ił p ło m ień r e w iz jo - nizm u... C ałe p rzem ó w ien ie b yło drażn iącym p rzyp om n ien iem n a cjo n a lizm u n iem ieck iego, o k tórym k ażdy E urop ejczyk pragn ąłb y zap om n ieć”.
Jed en z n a jp o w a żn iejszy ch i n a jp o czy tn iejszy ch tyg o d n ik ó w lo n d y ń sk ich „The E con om ist” z dn. 30 lip ca 1960 r. p is a ł m. in. „W ielka B ry ta n ia , jak i in n e k ra je N A TO , nie m y ś li iść do w o jn y , by zm ien iać gran icę na O drze i N y sie. P olacy p o w in n i o ty m w ied zieć , ale m oże to n iezu p ełn ie ich w in a , że n ie za w sze są tego p ew n i. M ocarstw a zachodnie, p od ejm u jąc się pop ieran ia sp ra w y z je d n o czenia N iem iec, rozu m iały przez to zjed n oczen ie tych części d a w n y ch N iem iec, k tóre są nadal w rękach n iem ieck ich ”.
A le n ajostrzejszą rep lik ę dało le w ic o w e p ism o n ied zieln e „R eynolds N e w s ” z dn. 23 X 1960 r., p otęp ia ją c A d en au era, prof. E rharda i p rzyw ód cę so c ja l dem ok ratów , W illy B randta, za za p ew n ia n ie N iem ców , że jeśli będą stać w iern ie przy a lia n ta ch zachodnich, to od zysk ają P ru sy W schodnie i Ś ląsk . P isa ło ono dalej: „ P o w in n iśm y p o tw ierd zić, że Śląsk, P om orze i P ru sy W schodnie są teraz, bez w z g lę d u na to, co m ów ią N iem cy, p ro w in cja m i p olsk im i. P o lsk ie p reten sje do tych ziem są o b ecn ie o w ie le isto tn ie jsz e n iż ja k iek o lw iek p reten sje h isto ry czn e czy p raw n e. S ą one oparte na p rzy tła cza ją cy m fa k cie, że całe 8,5 m in lu d n o ści za m ieszk u ją cej je ob ecn ie — to P o la cy . Ta stu p rocen tow o p olsk a lu d ność u czyn iła je z iem ia m i p olsk im i. W tej c h w ili N iem cy nie m ają w ię c e j p raw do Ś ląsk a, Pom orza czy P ru s W schodnich, niż A n g lic y do C a la is”.
W a n d a K o r y c k a
JÖRG JA C O BY , Bogusla us R a d z iw i łł . D er S t a t t h a l t e r des G ro ssen K u r f ü r s t e n in O s t p r e u s s e n , M arburg/L ahn 1959, s. I — V, 310, W issen sch a ftlich e B eiträge zur G esch ich te und L an d esk u n d e O st-M itteleu ro p a s h erau sgegeb en vom Johann G o ttfried H erd er -In stitu t. N r 40.
P o sta ć B o g u sła w a R a d ziw iłła p rzyciągała od daw n a u w agę zarów n o p o l skich, jak i n iem ieck ich h isto ry k ó w . D la p ierw szy ch b y ł to p otężn y m agnat, który w cza sie w o jn y szw ed zk iej stał się jed n ym z g łó w n y ch sp raw ców p o d d a nia się L itw y S z w e c ji, dla d rugich b y ł on w p ierw szy m rzędzie w iern y m sługą F ryd eryk a W ilh elm a, elek to ra b ran d en b u rsk iego i k się c ia p ruskiego. I jedni, i drudzy zd a w a li sob ie sp raw ę z tego, że szczupła m on ografia, którą p o św ięcił m u przed n iesp ełn a stu la ty B. K a l i c k i , je s t p rzestarzała i w ym aga d a lek o id ącej rew izji, ró w n o cześn ie jednak zd a w a li sobie sp raw ę z tego, że n ap isan ie d o k ła d n iejszej m o n o g ra fii o tym m a g n a cie b ędzie w y m a g a ło nie ty lk o p rzeb a d an ia liczn ych a rch iw ó w p o lsk ich , a le ró w n o cześn ie w y k o rzy sta n ia bogatych arch iw ó w pru sk ich z b erliń sk im i k ró lew iec k im na czele. P o obu stronach w y stęp o w a ły też za p ew n e ró w n ież i in n eg o rodzaju opory. T ak w ię c dla P o la k ó w B o g u sła w R a d ziw iłł był w p ierw szy m rzędzie zdrajcą spod K iejdan, p otem słu gą w ro g ieg o P o lsc e elek tora b ran d en b u rsk iego. D la N iem ców zaś, aczk olw iek w id z ie li w nim w p ierw szy m rzędzie n am iestn ik a P rus z ram ien ia F ryd eryk a W ilh elm a, R a d ziw iłł m im o w sz y stk o b y ł P olak iem , p rzed sta w icielem , u w a ża ją cego się do ostatn ich cza só w za p olsk i, rodu m agn ack iego.
W tej sy tu a c ji trzeba w zasad zie z za d o w o len iem p o w ita ć fakt, że w reszcie h istoryk n iem ieck i zd ecy d o w a ł się na n a p isa n ie ży cio ry su tego sie d e m n a sto w ie c z n e g o m a g n a ta lite w sk ie g o . W p raw d zie autor, jak w y n ik a z tytu łu , w p ierw szy m rzęd zie p o sta n o w ił zająć się R a d ziw iłłem jako n a m iestn ik iem elek tora, jednak o sta teczn ie nie m ógł p om inąć jego d zia ła ln o ści w P o lsc e i pracy dla P o lsk i. T oteż parę rozd ziałów p racy zajm u je się tą stroną życia R ad ziw iłła, co p ow od u je, że w su m ie p ra w ie p ołow a k sią żk i om aw ia d ziałaln ość j&go jako ob y w a tela R zeczy p o sp o litej.
N ie m oże być rzeczą dziw ną, że ta też strona k sią żk i za cie k a w ia n a jw ięcej p olsk iego h isto ry k a . C iek a w o ść ta jednak, trzeba to zaraz p ow ied zieć, zostaje szy b k o zaw ied zion a. P ły n ie to n ie ty lk o z tego, że autor om aw ia jed n ak tę stron ę d zia ła ln o ści R a d z iw iłła dość su m aryczn ie, a le w dużej m ierze stąd, że au tor pom ija n ie ty lk o źródła a rch iw a ln e p olsk ie, a le całą ob fitą litera tu r ę polsk ą do d ziejów teg o okresu, poza rozpraw ką K a lick ieg o i pracą K. P i w a r - s k i e g o o d ziejach P ru s W schodnich (w tłu m aczen iu n iem ieckim ). Z ap ew n e h istoriografia p olsk a, jak w sp o m n ieliśm y , n ie posiad a ob szern iejszej m on ografii