• Nie Znaleziono Wyników

Materiały do dziejów awangardy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Materiały do dziejów awangardy"

Copied!
386
0
0

Pełen tekst

(1)

oprać. Tadeusz Kłak

Materiały do dziejów awangardy

Archiwum Literackie 20,1-372

1975

Artykuł został zdigitalizowany i opracowany do udostępnienia

w internecie przez Muzeum Historii Polski w ram ach

prac podejm owanych na rzecz zapew nienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku

naukowego i kulturalnego. Artykuł jest um ieszczony w kolekcji

cyfrowej bazhum .m uzhp.pl, gromadzącej zawartość polskich

czasopism hum anistycznych i społecznych.

Tekst jest udostępniony do w ykorzystania w ram ach

dozwolonego użytku.

(2)
(3)

I N S T Y T U T B A D A Ń L I T E R A C K I C

ARCHIWUM LITERACKIE

KOMITET REDAKCYJNY

ZBIGNIEW GOLIŃSKI, JAROSŁAW MACIEJEWSKI, TADEUSZ ULEWICZ, CZESŁAW ZGORZELSKI (redaktor naczelny)

T OM XX

MATERIAŁY DO DZIEJÓW AWANGARDY

WROCŁAW . WARSZAWA • KRAKÓW . GDAŃSK ZAKŁAD NARODOWY IMIENIA OSSOLIŃSKICH WYDAWNICTWO POLSKIEJ AKADEMII NAUK

(4)

MATERIAŁY

DO

DZIEJÓW AWANGARDY

Opracował

TADEUSZ KŁAK

WROCŁAW • WARSZAWA • KRAKÓW • GDAŃSK ZAKŁAD NARODOWY IMIENIA OSSOLIŃSKICH WYDAWNICTWO POLSKIEJ AKADEMII NAUK

(5)
(6)

1

O kres dw udziestolecia m iędzyw ojennego w pow szechnym m n iem an iu należy jeszcze do lite ra c k ie j w spółczesności, m im o iż jego zam knięcie dokonało się przed trz y d z ie stu przeszło laty . D la h isto ry k a lite r a tu r y pisarstw o II R zeczypospolitej stan o w i jed n a k te re n od w spółczesności w y ­ raziście oddzielony. C ezu ra okupacji, a p o tem g ru n to w n e p rze m ia n y spo­ łeczno-polityczne la t p o w o jen ny ch m ają tu ro zstrzy g ające znaczenie. One fo rm o w ały oblicze lite r a tu r y pow ojennej i tw o rzą rzeczyw istość litera c k ą naszych dni. A le p rz y całej odm ienności w a ru n k ó w istn ie n ia i ro zw oju pisarstw a w spółczesnego zachow ana została w y ra ź n a ciągłość, i to nie tylk o poprzez uczestnictw o w ielu pisarzy dw udziestolecia m iędzyw ojen­ nego w tw o rzen iu lite r a tu r y o statn ich trz y d z ie stu lat. D w udziestolecie 1918— 1939 pozostało b ow iem ja k o całość n ajb liższym zapleczem w spół­ czesnej litera c k ie j tra d y c ji. W y starczy podać d w a p rzy k ład y : B roniew ­ skiego — ja k o w zorca poezji re w o lu c y jn ej i P rzy b o sia — w zoru no w a­ to rstw a arty sty czn eg o .

M imo w zrastająceg o d y sta n su czasow ego s y tu a c ja badacza lite ra tu ry m iędzyw ojennej niew iele się różni od s y tu a c ji jej k ry ty k a . P o d staw ow y zasób m ateriało w y , ja k i m a on do dyspozycji, stan ow ią w zasadzie te k s ty druko w ane, a w ięc książki i p rasa, k tó ra z resztą — jeśli chodzi o s ta n i kom pletność — pozostaw ia w iele do życzenia. O czywiście, że i w o p ar­ ciu o te n m a te ria ł m ożna dokonyw ać o d kry w czych in te rp re ta c ji różnych problem ów (w ystarczy pow ołać się choćby n a książkę J a n u sz a S ław iń­ skiego o jęz y k u a w a n g a rd y krako w sk iej). W y daje się jed n ak , iż szansę now ych p rzew arto ścio w ań i ośw ietleń stw a rz a przed e w szy stkim o d k ry ­ w an y zasób a rc h iw a ln y i d o k u m en ta cja życia literack ieg o. W ty m z a k re ­ sie, jeśli chodzi o okres m iędzy w o jen ny , dopiero o statn ie la ta p o praw iły nieco sy tu a c ję ta k dzięki p u b lik acjo m ko resp o n d en cji pisarzy , ja k i w sku ­ te k przechodzenia p ry w a tn y c h arch iw ó w p isa rsk ic h w posiadanie biblio­ te k naukow ych.

(7)

ko ograniczony. Zniszczenia w ojenn e, k tó re d o tk n ęły zw łaszcza najlicz­ niejsze i n ajw ażn iejsze — ze w zg lęd u n a ran g ę litera c k ą nazw isk — śro­ dow isko w arszaw skie i ob jęły tak ż e p isarzy zw iązanych ze Lw ow em i W ilnem, spow odow ały n ieo d w racaln e s tra ty . W ielu czołow ych tw órców la t m iędzyw ojennych w o jn a pozbaw iła całego w a rsz ta tu — rękopisów , korespondencji i księgozbiorów . N ie zachow ały się, poza w y ją tk a m i, a r­ chiw a czasopism literack ich , w y d a w n ic tw i in sty tu cji. W te j sy tu acji każdy ocalały zespół m ate ria łó w literack ich okresu m iędzyw ojennego n a b ie ra w agi szczególnej. T ak ą też w agę zachow uje a rc h iw u m literack ie J a lu K urk a, k tó re stan o w i głów ny p rzedm iot nin iejszej pu b lik acji, oraz n iek tó re m ate ria ły z pap ieró w po Ju lia n ie Przybosiu.

Zachowało się ono dlatego, iż a u to r Ś p iew ó w o R zeczyp o sp o litej zw ią­ z any był od sw oich urodzin z K rako w em . U rodził się tu 27 II 1904 roku, w K rakow ie też po bierał n a u k i w zak resie szkoły śred n iej, a następ n ie studiow ał ro m an isty k ę n a U n iw ersy tecie Jag iello ń sk im i w N eapolu. B ar­

dzo wcześnie, bo od 1923 ro k u zw iązał się K u re k z d zien n ik arstw em ; pracow ał n a jp ie rw do 1931 w „G łosie N aro d u ” , a n a stę p n ie w „ Ilu stro ­ w anym K u rierze C odziennym ”. W ty c h sam ych la ta c h J a lu K u re k roz­ w inął w szechstronną i ożyw ioną działalność pisarską. D ebiutow ał jako poeta tom em U pały (1925), n a stę p n ie w ydał zbiory: Ś p ie w y o R ze c zy ­

pospolitej (1929 i 1932), U sta na pom oc (1933), M ohigangas (1934), D rzew o boleści (1938) oraz A r k u s z p o e ty c k i (1938). Szereg utw o ró w pro zato rskich

przedstaw ia się ró w n ie obficie: K im b y ł A n d rze j Panik? (1926), S. O. S. (1927), M ount E v e rest 1924 (1933), d alej u tw o ry najgłośniejsze: G rypa

szaleje w N apraw ie (1934), odznaczona N agrodą M łodych P olskiej A ka­

dem ii L ite ra tu ry i tłu m aczo n a n a k ilk a języków , oraz W oda w y ż e j (1935). B ogaty dorobek p u b licysty czn y K u rk a z a w ie ra ją roczniki przed w o jen n y ch dzienników i czasopism, n iew ie lk a jego część w eszła do to m u M yślo m

ciasno (1938). Tw órczości o ry g in aln ej p isarza tow arzyszy ła w ieloletnia

praca tran slato rsk a, głów nie poetów w łoskiego fu tu ry z m u , n ato m ia st lite ­ rackim poczynaniom pisarza w tó ro w a ły zain teresow ania film em , tea tre m , a n aw et m odą, o czym św iadczą u k ry te w czasopism ach se tk i a rty k u łó w i felietonów .

P isarsk a młodość K u rk a k sz ta łto w ała się pod w p ły w em fu tu ry z m u . W K rakow ie znajdow ało się przecież jed no z jego ognisk (B. Jasień sk i, T. Czyżewski, S. M łodożeniec), w p ierw szej se rii „Z w ro tn ic y ” także do­ m inow ała ich twórczość. Isto tn e znaczenie m iał po b y t K u rk a w e W ło­ szech w 1924 roku, podczas k tó reg o osobiście z e tk n ą ł się z tw ó rc ą f u tu ­ ry zm u F. T. M a rin e ttim i in n y m i pisarzam i zw iązan ym i z ty m k ie ru n ­ kiem . Owocem ty ch k o n tak tó w b y ły — prócz p rzek ładó w — liczne p ub lik acje poświęcone lite ra tu rz e w spółczesnej Italii. P ierw sze a rty k u ły K u rk a na tem a t fu tu ry z m u pochodzą z 1924 roku ; um ieszczał je w

(8)

„Gło-sie N a ro d u ” , ty m — w ed łu g P e ip e ra — „ n a jc z u jn ie jsz y m literack o dzien­ n ik u P o lsk i”

W „Głosie N a ro d u ” , podobnie ja k w in n y ch d zien n ik ach i czasopis­ m ach, pisarze now ej sztu k i b y li n a p ra w a c h gości. W p rzeciw ień stw ie do poetó w nieco starszy ch , k tó rz y m ieli oparcie w „ S k am an d rze” , a n a­ stę p n ie w „W iadom ościach L ite ra c k ic h ” , ich n a stę p c y n ig d y n ie m ieli sta łe j try b u n y . P ozbaw ieni je j b y li fu tu ry ści, je śli nie liczyć d w u n u m e ­ ró w red ag ow an ej przez A. S te rn a „N ow ej S z tu k i” , czasopism a zaś a w an ­ g a rd y nie u zy sk ały stab ilizacji i trw a łe g o b y tu . M ożna je d n a k zauw ażyć, i k o resp o n d en cja J a lu K u rk a unaocznia to w yraziście, że istn ia ła m im o w szystko ciągłość a w a n g ard o w y ch in ic ja ty w : z chw ilą u tra c e n ia jakiegoś czasopism a pojaw iało się w jego m iejsce in ne. I ta k po „N ow ej S ztu ce” (1921— 1922) przy cho d zi „ Z w ro tn ic a ” (1922— 1923 i 1926— 1927). P rz e rw ę w w y cho w an iu „Z w ro tn ic y ” w y p e łn ia „ R eflek to r” (1923— 1925) oraz „A l­ m an ach N ow ej S z tu k i” (1924— 1925). Po o stateczny m zaw ieszeniu swego p ism a przez P e ip era p isa rz e a w a n g a rd y d ru k u ją w „Głosie L ite ra c k im ” (1928— 1930) i w założonym p rzez S tan isław a Baczyńskiego m iesięczniku „ E u ro p a ” (1929— 1930). W P a ry ż u , w ty m sam ym czasie co „ E u ro p a ” w y­ chodzi „L ’A rt C o n tem p o rain — S ztu k a W spółczesna” pod re d a k c ją J a n a B rzękow skiego.

L isty J a n a B rzękow skiego i J u lia n a P rzy b o sia do J a lu K u rk a dowo­ dzą, że aw a n g a rd a s ta le zabiegała o w łasne pism o, o sta łą try b u n ę , w któ­ re j m o g łyb y się k ształto w ać zasady now ej sztuk i, a jednocześnie gdzie m ożna b y zw alczać rzeczników passeizm u i b ron ić się p rzed ata k a m i przeciw ników . P r o je k t takiego pism a p o w stał jeszcze w 1925 ro k u w Za­ kopanem , a u k ład a li go J a n B rzękow ski i S ta n isław Ig nacy W itkiew icz. S tw ie rd z a li oni, że „dotychczasow a rozproszona działalność a rty s tó w No­ w ej S ztu k i m im o w ielkich i szczerych ich w ysiłków nie d oprow adziła do n ale ż y ty c h re z u lta tó w z pow odu nieskoordy no w ania ak cji poszczegól­ n y c h g ru p i w zajem n ych niechęci i u p rze d z e ń ” 2. P rzezw yciężeniu tr u d ­ ności zew n ę trz n y ch i w e w n ętrzn eg o rozbicia m iał służyć p ro je k t w spól­ n eg o w y d aw n ictw a, k tó re byłoby „połączeniem pism tak ich , ja k „Z w ro t­ n ica ” , „A lm anach N ow ej S z tu k i” i „ R e fle k to r” , ze w spółu działem a rty stó w nie n ależących do żadn ej g ru p y ” 3.

W a rto zatrzy m ać się p rz y te j dacie: 1925. B yła ona b ow iem n iezw ykle w ażna, w ty m ro k u w y s tę p u ją z p ierw szym i k siążk am i m łodsi koledzy P eip era: P rzy b o ś w y d a je Ś ru b y , B rzękow ski T ętn o , zaś J a lu K u re k Upa­

ły. W spólny d e b iu t pozw ala w idzieć w n ich zalążek g ru p y poetyckiej.

1 T. P e i p e r , T ęd y , W arszawa 1930, s. 401.

2 W. G r a l e w s k i , S ta lo w a tęcza , W arszawa 1968, s. 190. J G ralewski, op. cit., s. 191.

(9)

N ie przesądzało to je d n a k w ybo ru. P a m ię ta ć bow iem należy, iż P rzy b o ś i K u re k d ru k o w ali w „ S k am an d rze” , zaś B rzękow ski z K u rk ie m w lata ch 1924— 1925 w spółpracow ali dosyć ściśle z „W iadom ościam i L ite rac k im i”. A i w ty m obrębie n u r tu n o w ato rsk ieg o zarysow ały się co n a jm n ie j dw a stanow iska: „Z w ro tn ic y ” i w y ra sta jąc e g o z fu tu ry z m u „A lm anachu No­ w ej S ztu k i” . Można się w ięc było określić przez dokonanie m iędzy nim i w yboru, czego św iad ectw em jest list B rzękow skiego do K u rk a z 2 1 V III 1925: „ J a k ułożyłeś sw ój sto su n ek do »A lm anachu«? Czy jeste ś ze »Zw rotnicą«, czy z Q. G ackiem i S tern em ? Co zam yśla obecnie P e ip e r? ” B rzękow ski — a P rzy b o ś co do tego był także zgodny — szukał jed n a k w yjścia trzeciego, ja k im by ło stw orzen ie w łasn ego pism a.

W 1925 ro k u jeszcze do tego nie doszło. N a jak iś czas sk u p iła pisarzy a w an gardy II seria „ Z w ro tn ic y ” , choć już w y raźnie zaznaczyły się w ów ­ czas różnice program ow e m iędzy P e ip ere m a jego m łodszym i kolegam i. W yjazd Brzękow skiego do P a ry ża , a P rzy bosia do C ieszyna oddalił re a li­ zację m yśli o w spólnym piśm ie. P o w ra c a ła ona je d n a k co pew ien czas. M ożliwości rysow ało się kilka. W olno na p rzy k ła d postaw ić pytan ie, ja k w yglądałyb y dzieje a w a n g a rd y k rak o w sk iej, gd y by B rzękow ski pow rócił z F ra n cji w 1930 ro k u i on w łaśn ie założył w k ra ju pism o literackie, a K u re k znalazł posadę w P ary żu ? T ak i obrót w y p ad k ó w był w św ietle listów m ożliwy.

W ydaje się, iż poczucie w sp ó ln o ty m iędzy pisarzam i przy zn ający m i się do aw an g ard y p rzejaw iło się najm o cn iej około 1930 roku. In te g rac ji g ru p y na pew no sp rz y ja ła w spółpraca jej członków ze „Z w ro tnicą” , „Głosem L ite rac k im ”, „ E u ro p ą ” i „ L ’A rt C o n tem p o rain ” . S łużyła też tem u dosyć silna osobista i k o resp o n d e n c y jn a w ięź członków gru py. Św iadom ość grupow ej w spó ln oty dom agała się w końcu u rzeczyw istnienia i stąd — gdy los p ary sk ieg o pism a B rzękow skiego i W andy C hodasie- w icz-G rabow skiej został przesądzony, a B aczyński zaw iesił „E uro pę” — spraw a w łasnego pism a stała się paląca. Z aczęły się przygotow ania, k tó re doprow adziły do p o w stan ia czasopism a „L inia” . K o resp o n d en cja B rzę­ kowskiego, K u rk a i P rzy bo sia pozw ala odtw orzyć h isto rię pism a, poznać m echanizm y działania g ru p y i dostrzec nie ty lk o zasady w spólnoty k r a ­ kow skiej aw an g ard y , lecz także zauw ażyć pow ażne różnice, w odniesieniu zresztą do różny ch zagadnień, m iędzy je j członkam i.

D ośw iadczenia dzien n ik arsk ie i re d a k to rsk ie m ieli d w a j: J a n B rzę­ kow ski i J a lu K u rek . A le re d a k to r „Sztuk i W spółczesnej” chciał odpo­ cząć po n ied aw n y ch saty sfak cjach red a k to rsk ich , poza ty m P a ry ż nie n ad aw ał się na c e n tru m w ydaw nicze aw angardy... k rak o w sk iej. W pew ­ n y m m om encie i to nie było w ykluczone, choć J a lu K u re k w liście do P rzy b o sia w yłączał P a ry ż jako m iejsce w ychodzenia pism a. W a rto w ty m m iejscu pow ołać się n a list B rzękow skiego do K u rk a z 26 X II 1930, w k tó ­

(10)

ry m pisze się o m ożliw ościach, jak ie b y ły b ra n e pod uw agę: „P isałem do P rzybosia, b y się p orozum iał z Tobą i z C zuchnow skim co do pism a, czy je w yd aw ać czy nie, czy w yd aw ać ew [entu alnie] w P a ry ż u jako d w u m ie­ sięcznik lu b k w a rta ln ik , czy też w yd ać jed norazow ą p u b lik ację k ry ty c z - no-polem iczną albo a n t o l o g i ę now ej poezji” .

B rzękow ski w p e w n y m m om encie sk ła n ia ł się k u ostatn iej możliwości, co zresztą znajdow ało w y ra z w p rop o zy cjach ty tu łu w yd aw n ictw a. A więc m iał to być Zbiór I, p o tem A lm a na ch . Rozw ażano też w y b ó r fo rm y b iu­ le ty n u g ru p y a. r. (arty stó w rew o lu cyjn y ch ), po czym pozostał ty lk o „k o ­ m u n ik a t n r 1 a. r . ” W reszcie, n iem a l w o sta tn ie j chw ili, pojaw iła się nazw a, k tó ra ju ż przeszła do h isto rii lite ra tu ry . P ro je k to d a w c ą ty tu łu był J a lu K u rek , w k tó reg o a rty k u ła c h słow o „lin ia” pojaw iało się w po­ zycji b ardzo znaczącej. W yrażało k o n stru k ty w isty c z n e n astaw ien ie a w a n ­ g ard y k rak o w sk iej, choć z p e rsp e k ty w y p a ry sk ie j był to ju ż ty tu ł — jak pisał B rzękow ski — „un p e u d ém o d é”.

„ L in ia ” u k azy w ała się od m a ja 1931 do czerw ca 1933 ro k u i . W ciągu dw u la t w yszło zaledw ie 5 zeszytów . J a k zaśw iadczają listy P rzyb osia i B rzękow skiego — liczba n u m eró w pism a m ogła być jeszcze sk ro m n iej­ sza. Różnica m ięd zy k o sztam i w y d a w n ic tw a a dochodam i ze sprzedaży była ta k w ielka, że niew iele brakow ało, by „L in ia” zakończyła sw ój ży ­ w ot n a pierw szy m n u m erze; także czw arty n u m e r m iał być ostatnim . R ed ak to r i w ydaw ca pism a zdobył się je d n a k n a n u m er p iąty, co w ię­ cej — zatroszczył się o puszczenie w obieg k sięgarski całego k o m p letu „L in ii” w postaci b ro szu ry ; B rzękow ski uznał to za „dow ód dużego t u ­ p e tu ” , nato m iast k tó ry ś z recen zen tó w w idział w n iej jed n ą z n ajciek aw ­ szych i najży w szy ch k siążek ostatn ieg o czasu.

U kazanie się now ego pism a a w a n g a rd y zostało p rz y ję te przez opinię litera c k ą z w ielk im zain teresow an iem ; dotyczy to zw łaszcza — ja k w y ­ n ik a także z listó w P rzy b o sia do K u rk a — pierw szego n u m eru . O dbiór „L in ii” b ył bardzo zróżnicow any i na ogół n ie c h ę tn y lu b p rz y n a jm n ie j pow ściągliw y. W ypow iedziały się p rzeciw niej pism a u p raw ia jąc e lite ra ­ tu rę „passeistyczną” (łącznie z „W iadom ościam i L ite ra c k im i”), a także k ry ty k a zw iązana z p rasą p o lityczn ej p raw icy.

Na ta k i sto su n ek do „ L in ii’ złożyły się d w a co n a jm n ie j powody. 4 D zieje „Linii” przedstaw ił J. K u r e k w książce Mój K raków , K raków 1963 (wydania następne: 1964 i 1970), w ykorzystując fragm entarycznie publikowane tu zasoby epistolarne. Z m ateriału tego korzystał częściow o W. P. S z y m a ń s k i w szkicu o „Linii” pt. Spadkobiercy Peipera, drukow anym w tom ie Od m etafory do heroizm u, K raków 1967, s. 52—76 '(2 w ydanie pt. Z dziejów czasopism lite­ rackich w dw udziestoleciu m iędzyw ojennym , K raków 1970, s. 64—78). Zob. też J. B r z ę k o w s k i , W K rakow ie i w Paryżu, W arszawa 1968, zwłaszcza rozdział W okół „Linii”, s. 102— 105.

(11)

P ie rw sz y m b ył ag re sy w n y to n pism a i lik w id ato rsk a p o staw a wobec w szelkich in n y ch p o ety k i p ra k ty k arty sty czn y ch . A tako w ano więc nie ty le idee czy w iersze poetów „L inii” , co ich zarozum iałość i pew ność sw oich racji. D rugi pow ód w y n ik ał z fak tu , że a rty k u ł w stę p n y w y raźn ie p o d k reślał zw iązek „L in ii” ze „Z w ro tn icą” i z d o ro bk iem teo rety czn y m T adeusza P eip era. O żyły więc daw n e u raz y i anim ozje, spow odow ane polem iczną działalnością poprzedniczki nowego o rg an u aw an g ard y ; p rzy ­ pom niano sobie C ham uły poezji P rzybosia, św ieże b y ły w pam ięci opinii litera c k ie j oskarżycielskie w y stąp ien ia C zuchnow skiego, K u rk a i P rz y ­ bosia na łam ach „E uro p y ” , skiero w ane p rzeciw k o n serw aty zm ow i poe­ ty ckiem u . A kcentow anie zw iązku ze „Z w ro tn icą” sp ra w iło też, że k ry ty c y „L in ii” dostrzegali w niej raczej e le m en ty ko n ty n u o w an e, a um y kało ich oczom to, co stanow iło jej n iew ą tp liw ą zdobycz.

P rz y jrz y jm y się zatem chórow i głosów, jak ie spow odow ał pierw szy n u m e r pism a; om ówiła je zresztą k ró tk o „L inia” w d ru g im num erze. J e d n a z najw cześniejszych w ypow iedzi pochodziła od L eona P o m iro w ­ skiego. K ry ty k te n nie m iał d la idei aw an g ard o w y ch w iększego zrozu­ m ienia; w jego książce N ow a litera tu ra w n o w e j Polsce (W arszaw a 1933) w szystkie zjaw iska n o w ato rsk ie znalazły się w rozdziale pośw ięconym futuryzm ow i. F u tu ry sta m i b y li ta m i P eip er, i B rzękow ski, i P rzyboś. W „L inii” — pisał P om irow sk i w recen zji 5 — „pp. J a lu K u re k , J u lia n Przyboś i na razie nieobecny dru k iem , ale d u chem p rzy to m n y , ba, może n ajw ażniejszy, Tadeusz P e ip er, w sk rzeszają tra d y c ję daw n o zam ilkłej k rakow skiej »Zw rotnicy«. »Linia« — tw ierd ził k r y ty k — n ie u leg ła w sto ­ su n k u do poprzedniczki żadnej zm ianie: „T en sam uroczy, m łody, za­ czepny i jed n o stro n n y ton, to sam o jakże w ysokie o sobie w yobrażenie, ta sam a w reszcie m onom ania. To zastanaw iające. L a ta, k tó re u p ły n ęły od pierw szych w y stąp ień ty c h pisarzy, p raw ie nie w p ły n ę ły na do jrza­ łość to n u i polem iczne o b yczaje”. W ięcej: pisarze ci „ p rzestali słyszeć w szystko, co nie było ich głosem , i w d alszym ciągu n ie słyszą, n ie znoszą i nie u zn ają nikogo i niczego” .

To chy ba n ajw ięcej drażniło. R a jm u n d B e r g e l6 staw iał podobne za­ rz u ty , raz iły go w „L inii” tric k i reklam ow e: a ta k n a u zn an e w ielkości, np. K asprow icza, m iał zw racać uw agę n a ata k u jąc y c h . B erg el — co ta k iry to w ało P rzybosia — w iązał „L in ię” z fu tu ry z m e m , podobnie zresztą ja k i Pom irow ski. „»Linia« — pisał krako w sk i k r y ty k — nie p rzyno si żad n y ch now ych haseł an i zestaw ienie n azw isk w spółpracow ników nie

5 L. P[o m i r o w s к i]. K o n stru k to rzy i „k a ta ry n ia rze”, „Polska Zbrojna”, 1931, nr 147.

6 R. B e r g e l , V litera tó w . Darem na galw anizacja, „Kurier Poznański”, 1931, nr 336.

(12)

zapow iada rew e la c ji n o w y ch talen tó w . W łaśnie w sw ej części o ry g in a ln ej, tw ó rczej, »Linia« zaw iera n a jm n ie j w artościow ego m ate ria łu . »Linii« pod ty m w zględem grozi los »Zw rotnicy«, k tó re j m a być k o n ty n u a c ją ta k w prog ram ie, ja k rów n ież w doborze w spółpracow ników , a k tó ra skoń­ czyła się, bo przeżył się pro g ram , k tó ry rep rezen to w ała, b y ła bow iem org anem fu tu ry stó w , ściślej n eo fu tu ry stó w , zg ru po w anych n a te re n ie K ra k o w a ” .

P odobnie sądził L u d w ik H iero nim M o rstin 7. I on m iał za złe n a p a stli­ wość w y stą p ie ń w „L in ii” : „A w angardziści lite ra tu ry , g ru p u ją c y się około red a k c ji, m ają w w ielk iej pogardzie w szy stk ich n a jw y b itn ie jsz y c h n a ­ szych poetó w ” . M orstin cyto w ał k ry ty c z n e opinie „L inii’ o K asprow iczu, Lechoniu, T uw im ie, W ierzy ńskim i Zegadłow iczu, o p a tru ją c je k om en­ tarz em '

„P rzeczy taw szy te bluźniercze w yzw iska n a tw órczość n aszy ch n a jle p ­ szych poetów , z w ielk im zain tere so w a n ie m z ająłem się czy taniem działu tw órczości ty ch panów . Sądziłem , że sp o tk a m w n im a lb o u tw o ry re w e ­ la c y jn e pod w zględem fo rm y i treści, albo też zu p ełn ie w aria c k ie p ró b y now ego s ty lu w poezji, b ezład n e m y śli i pozbaw ione sen su słow a. T ym ­ czasem , o dziw o!, an i jed n o, an i d ru g ie ”.

W w ierszach d ru k o w a n y c h w „L in ii” M orstin d o p a try w a ł się w idocz­ n y c h w p ły w ó w T uw im a, W ierzyńskiego i Lechonia; „w ta k im raz ie nie trz e b a głosić ś w ia tu w e w zniosłych m an ifestach — p isał — że ci, z k tó ­ ry c h d o ro bk u i zdobyczy w dziedzinie e k sp re sji poetyck iej skw apliw ie się k orzy sta — to są m a m i poeci”. Te zdania n ajw ięcej o b u rzy ły P rz y ­ bosia, czem u d ał w y raz w jed n y m z listó w do K u rk a ; w podobnym tonie o w y stą p ie n iu M orstina p isała „L in ia” .

N iech ętnych głosów b y ło w ięcej. T. B. Syga 8 odm aw iał „ L in ii’ ja k ie j­ k o lw iek w arto ści: „ k to lub i rozw iązyw ać tru d n e szarady , te n znajd zie je n a o statn iej s tro m e jak ieg o k o lw iek dziennika, a »Linia« n ie zadow olni a n i szarad zisty , an i tego, k to szuka w poezji piękna, w zru szen ia, p ra w d y ” . Syga — obok B ergela i P iw o w ara — zasłużył sobie d latego w dru g im n u m erz e „L inii” n a m ia n o „ ig n o ra n ta ” . Z a stan aw iająca je s t w ty m sze­ re g u przeciw ników aw ang ard o w eg o pism a obecność L echa P iw ow ara. W lata ch późniejszych b y ł on n a jw ie rn ie jsz y m bodaj k o n ty n u a to re m P eip ero w sk ieg o m odelu poezji. N a k ró tk o przed u k azan iem się „L inii” był n a to m ia st P iw o w ar zw iązan y z K rak o w sk im K lu b e m L ite ra tó w i jego o rg an e m — „ A n te n ą L ite ra c k ą ” ; i g ru p a ta, i pism o nastaw io n e b y ły polem icznie wobec aw an g ard y . A rty k u ł P iw o w ara po u k a z an iu się „L in ii”

7 L. H. M o r s t i n , C zasopism o a w an gardy litera c k iej, „Pam iętnik W arszaw­ sk i”, 1931, z. 6, s. 125—126.

(13)

u trz y m a n y był w ty m sam ym d u c h u 9. „A taki pp. K u rk a , P rzyb o sia i in n y ch w spółpracow ników „L inii” — pisał a u to r R a ju w n u d n y m za-

jeźd zie — są, ja k się zdaje, w y m ierzan e nie w piersi przeciw n ik a, ale

gdzie indziej. I d latego nie odnoszą s k u tk u ” . P iw o w ar zarzucał pism u, że w części teo retyczn ej w alczy z uro jo nym i p rzeciw nikam i, m iast tw o ­ rzy ć p o stu la ty now ej poezji. W niosek końcow y b rzm iał b ard zo surow o, bow iem — w edług k ry ty k a — „L inia” „w ięcej może aw an gardzie zaszko­ dzić niż pom óc”.

K to wie, czy w ypow iedź P iw o w ara nie pozw ala w y jaśn ić nieobecności w „L in ii” Peip era. W iadom o z d ru k o w an y ch w n in iejszy m tom ie listów , że P e ip e r nie dał się nam ów ić do u d ziału w „L in ii” w jak iejk o lw iek po­ staci. Może stanow isko jego było całkiem n iec h ę tn e i w y rażał je piórem P iw o w ara? J e s t to oczywiście jed y n ie dom ysł, ale m ający cechy praw do ­ podobieństw a.

W śród om aw ianych sądów o „L in ii” znalazł się jed e n — J . E. S k iw - skiego 10 — p okw itow any w piśm ie dosyć p rzych yln ie. S kiw ski — pisano tam — „nie zdobył się na głębsze sp o jrzenie n a idee »Linii«, ale bądź co bądź spostrzegł, co p ra w d a nie w szystkie, co p ra w d a b ard zo pow ierz­ chownie, pew ne ten d e n c je nasze i s ta ra ł się je streścić. J e s t to — ja k n a naszą k ry ty k ę i pow szechną ig n o ran cję — w iele” .

K ry ty k w ykazał też zrozum ienie d la w yłączności po staw y m anifesto ­ w anej przez au to ró w „L in ii” . „C okolw iek b y się m ów iło — pisał Skiw ­ ski — o » d oktrynerstw ie« aw an g ard y , n ie m ożna zaprzeczyć, że o dgryw a ona ro lę w życiu literack im , w ięcej, że ta ro la w y ra s ta n iera z do czyn­ nika pierw szorzędnego w ro zw oju lite ra tu ry . Ten, k to czyni z a rz u t ja ­ k iejś g ru p ie aw an g ard y z jej »nietolerancyjności« i fan a ty zm u , zd radza nierozum ienie rzeczy p ro sty ch i k o niecznych” .

Z estaw iając polem iki litera c k ie w ok resie M łodej P o lsk i z ata k a m i ,,L in ii” dostrzega Skiw ski wyższość pierw szych. W „L inii” s ą w y m y śla­ nia, nie m a polem iki, do tego p ostaw ę pism a ok reśla jak o „ p o n u rą ”. W szystkie te z a rz u ty pod ad resem aw a n g a rd y b ędą się jeszcze nieraz pow tarzać. A taki krakow skiego pism a b y ły o ty le w edług Skiw skiego nieuzasadnione, że „ n ik t z poetów g ru p y nie dał rzeczy rów now ażnych u tw oro m w y b itn y ch pisarzy, k tó ry c h tr a k tu je się ja k o n ieistn ie ją c y c h ”.

S ta te c zn y „T ygodnik Ilu stro w a n y ” w anonim ow ej n o c ie 11 o p ierw

-11 L. P i w o w a r , P rzegląd literacki. N ow e pism a literackie, „Naprzód”, 1931, nr 156.

10 J. E. S k i w s k i , W u lkan y u rzędu ją, „Kurier Poznański”, 1931, nr 312. Z arty­ kułem tym polem izow ał J. K u r e k w szkicu P o trzeb n e „w ulkany". W alka poezji o tre ść c z y w a lk a o b yt, „Głos Narodu”, 1931, nr 198.

(14)

szym n u m erze „L in ii” w y k azał to le ran c ję d la krańco w eg o stanow isk a pism a; je s t ono „rzeczą pożyteczną: w n osi pew ien p ożądany ferm en t, pobudza do a u to k ry ty cy z m u , do sam okontroli [...]” .

N ajp rzy ch y ln iejszy m głosem , k w itu ją c y m p ojaw ien ie się o rg an u a w a n ­ gardy, okazała się w ypow iedź G rzegorza T im ofiejew a 12, określona w „Li­ n ii” jak o „ k u ltu ra ln e odezw anie się” t3. W arto ową n otę — d la jej n ie­ dostępności — przytoczyć, ty m bard ziej że św iadczyła ona o m ożliw ości dalszej w spó łp racy aw angardow ego a rty sty c z n ie K ra k o w a i ra d y k a ln e j społecznie Łodzi:

„P ierw szy a rty k u ł om aw ia o statn ie cztery la ta w alk n o w atorsk ich 0 współczesność literack ą, pisan y su g estyw n ie przez J . K u rk a , d a je n am oblicze poetów aw an g ard y . Słu szn y je s t w sw oich p o stu la ta c h i dobrze p rzem y ślan y a rty k u ł n a stę p n y , J u lia n a P rzybosia, n aw o łu jący do tw o­ rzen ia poezji now oczesnej — d ro g ą ry g o ru , b u d ow y ścisłej — organizo­ w an iu [!] uczucia. Z ary s teo rii, p o d an y w 1 n r »Linii«, je s t ciekaw y 1 jed n o lity. P o ezje n a to m ia st nie d a ją tej pełnej całości. Są n ieraz różne w założeniach i n a różnych poziom ach. A więc su rre a listy c z n a zasada w ierszy B rzękow skiego sprzeciw ia się chyba p o stu lato m ry g o ru i budo­ w y, żarliw ie głoszonym przez P rzybosia. O dczuw a się też odm ienność C zuchnow skiego. B ezw zględnie n ajlep sze, dobrze po m yślane i dobrze zbu­ dow ane, o p ięk n y ch m etafo rach , są w iersze P rzybosia. Z astan aw iające je s t u tego p o e ty opanow anie fo rm y — n iezw yk le żyjący o ry g in aln y obraz lu b też n a g ły w y b u c h liry zm u . P ię k n y je s t w iersz Z dłoni, jeszcze lepszy i skończony w sw ej now oczesnej budow ie O kna, a już Parada

śm ierci — w spółczesne arcy d zieło poetyckie. N a zakończenie m am y tzw .

n o ty — głosy w w ielu sp raw ach i z pow odu w ielu przy czy n ” .

D rugi głos z Łodzi b y ł znacznie k ry ty c z n ie jsz y . M arian P ie c h a l14 do­ strzegł, że u p isa rz y „L in ii” „siła ich e n tu z jaz m u i d o b rej w oli w y raża się częściej siłą nien aw iści poezji złej niż tw o rzen iem przez n ic h poezji' d o b re j” . N iew ielka — zdaniem P iech ala — w y n ik a ła pociecha z tego, iż „poezja przez n ich tw o rzo n a je s t poezją lepszą od poezji przez nich zw alczanej, ale czy przez to je s t isto tn ie poezją w ie lk ą ? ”

A u to r a rty k u łu stw ierd zał, że now ym i u stam i w y raża się w piśm ie s ta re „rzeczy, s p ra w y i zjaw isk a” . W w ypow iedzi P ie ch a la p o jaw ił się szeroko u z a sad n ian y z a rz u t o b ra k u te n d e n c ji społecznej w piśm ie

12 T. [G. T i m o f i e j e w ], Co słych ać w Polsce litera c k iej, „Głos Poranny”, 1831, nr 168.

11 G łosy o nas, „Linia”, 1931, nr 2.

14 M. P i e c h a l , „Linia”, n r 1, czasopism o a w an gardy litera c k iej pod redakcją Jalu K u rk a , K r a k ó w 1931 r., „Prądy”, 1931, nr 3.

(15)

i w d ru k o w an y ch w ierszach; ten d en cji, k tó ra „ re g u lu je a rty z m i czyni go ce ln y m i sk u te c z n y m ”. B rak owej ten d e n c ji spraw ia, że a rty z m poe­ tó w „L in ii” zaw isa w p ow ietrzu. „Sztuka bez odpow iedzialności i zasto- sow alności społecznej — pisał P ie ch a l — to n ie sztuka, a k u g lerstw o ” .

Rzecz c h a rak tery sty czn a, a p rzy ty m zrozum iała, że z podobnym i za­ rz u ta m i sp o tk ała się „L inia” w „Ż ag arach” , w y ra sta ją c y c h przecież z po­ siew u aw an g ard y. Oczywiście tru d n o opinie S te fa n a Jęd rychow skiego — bo o jego a rty k u ł c h o d z i15 — przy pisyw ać w szy stk im żagarystom , ale podobne z a rz u ty pod adresem „L inii” pow tórzą się w ty m piśm ie i póź­ n iej. Jęd rycho w sk i p rzy p om n iał koncepcje „ Z w ro tn ic y ”, m ów iąc o po ­ trzeb ie przystosow ania ry tm u sz tu k i do ry tm u w spółczesnego życia, słusz­ n e w teorii, ale nie potw ierdzone, jego zdaniem , w p rak ty c e tw órczej. A kceptow ał a u to r w y su w aną ta m ideę ładu, ale p y ta ł o ideę k ształtu jącą. „ K re w współczesności — czy tam y w a rty k u le — p u lsu je w żyłach w a r­ sztatów pracy. Je d n o stk a zy sk u je sobie im ię i u znanie eg zystencji dzięki w łożeniu ostrego w y siłk u w w y siłek zbiorow y ”. „ L in ia ” znalazła się n a ślepym torze, zatacza „błędne koło schyłkow ej w spółczesności”.

N u m ery d rug i i trzeci p rzeszły w ów czesnej p rasie bez w iększego echa 16. Było to zrozum iałe. O pinia lite ra c k a p rz y ję ła istnien ie „L inii” do wiadom ości, a odzew y m ogły być dw ojakie: w postaci zw yczajn y ch p rz e ­ glądów p rasy lub p olem iki z k o n k retn y m i w y stąp ien iam i. Było ich je d n a k niew iele, bow iem przeciw n icy — obrażeni — p rze stali po p ro stu „L inię” zauw ażać. „W iadomości L ite ra c k ie ” zaś nie u zn a w a ły k rak ow sk ieg o pism a za sw ojego p a rtn e ra ; og raniczyły się do zam ieszczenia ogłoszenia (oczy­ w iście płatnego) o u k azan iu się pierw szego n u m e ru i do w y d ru k o w an ia o stry ch uw ag Słonim skiego o n u m erz e ostatnim . N ie było n a to m ia st pism literack ich życzliw iej do a w a n g a rd y nastaw io n ych. T e — np. „ K a m en a ” i „Okolice P o etó w ” - uk azały się ju ż po zaw ieszen iu „L in ii”.

D ługie p rzerw y w u k a z y w a n iu się pism a (n u m e ry 3 i 4 przedzielało 10 m iesięcy, 4 i 5 — dziew ięć) spow odow ały, iż późniejsze n u m e ry p rz y j­ m ow ane były nie ty le jak o n o rm a ln e p rze jaw y życia p ism a literackiego, lecz raczej jak o alm an ach y czy zbiorow e książki aw an g ard y . P otw ierd ził to końcow y gest K u rk a , dzięki k tó re m u po zam k nięciu w y d aw n ictw a w szystkie n u m ery „L in ii” zostały w ypuszczone w św ia t ja k o jed n o lita k s i ą ż k o w a publikacja. T ak ją też przy jęto .

15 S. J ę d r y c h o w s k i , B ezpośrednio p rze d nam i. L in ia w pisan a w kolo, „Żagary”, 1931, nr 4.

18 W lubelskiej „Trybunie” (1932, nr 3) poświęcono w P rzeg lą d zie p ra sy notę „L inii”: „K raków ma jednak i now y tytu ł do chluby, now y listek do sław y w ień ­ ca. Pisząc to, m yślę o „Linii”, której ostatni numer w yraźnie w skazuje, że zespół zgrupow any przy tym piśm ie ma lin ię generalną tę samą, co ongiś m iało „Zycie” krakow skie, potem „Zw rotnica”, lin ię twórczą”.

(16)

Z pow odów pow yżej p rzed staw io n y ch m ożna n ap o tk ać w ów czesnej p rasie w ięcej uw ag o n u m erz e czw arty m . K o n sta n ty T ro c z y ń s k i17 s tw ie r­ dzał, że te n n u m e r „L in ii”,, „bez w zględu n a jego tre ść w e w n ętrzn ą , je st objaw em dodatnim . F u n k c jo n u je znow u »lewy fro n t« (nie w zn aczeniu politycznym ) — lite ra tu ry , op ozycyjnie n a stro jo n y ”. P rz y w szy stk ich za­ strzeżen iach T roczyński sądził, iż „L inii” „nie pow inno zab rak n ąć w n a ­ szym litera c k im życiu”.

O dezw ał się tak że głos m łodego W ilna, i to w ów czas, g d y doszło m ię­ dzy „Ż ag aram i” a „L in ią” do najw iększego zbliżenia i gdy zary sow ały się m ożliw ości w sp ó łp racy (zob- listy J . Zagórskiego d o J. K u rk a). Teodor B u jn ic k i18 ta k k o m en to w ał ukazanie się czw artego n u m e ru pism a: „ K ra ­ kow ska g ru p a poetów , k tó ra u d zieliła w sw ym piśm ie gościny poeto m „P ionów ” pod w zg lęd em f o r m a l n y m je s t n iew ą tp liw ie n ajp o w aż­ n iejszą pozycją w spółczesnej lite r a tu r y p olsk iej” . P o w tó rz y ł n a to m ia st za rz u t o „bardzo zn ik o m y m z ain tereso w an iu p rocesam i społecznym i” ze s tro n y „L in ii” .

J e s t w ty m p ew ien p arado k s, ale „społeczne n a sta w ie n ie ” czyniło „Ż a g ary ” bliższe „W iadom ościom L ite ra c k im ” niż „L in ii” . T en m om ent w y k o rzy stał S ło n im s k i19, w y g ry w a ją c poetów w ileń sk ich p rzeciw k r a ­ kow skim aw an g ardzisto m . Z daniem k ro n ik a rz a „W iadom ości L ite rac k ic h ” „ Ż a g ary ” cechuje „ży w y i odw ażny sto su n ek do rzeczyw istości” . A d alej: „Z arów no M aśliński, ja k i M iłosz jak że d o d atn io odcin ają się od m a rtw o ­ t y fo rm a ln e j, re p re z en to w a n e j przez ich k rak o w sk ic h kolegów z pism a „L in ia ”. N ad m iar teorii, b ard zo dużo pew ności siebie, p o tęp ia n ie w czam ­ b u ł w szystkiego, co nie je s t J a lu K u rk ie m n a dach u „ u n iz m u ”, p rzy b a r ­ dzo m ie rn y ch w y n ik a c h p o ety ck ich [...]” .

Toteż Słonim ski ch w ali w iersze M iłosza, a u tw o ro m K u rk a i C zuch­ now skiego zarzuca nieczytelność.

In te re s u ją c y b y ł geograficzny u k ła d głosów o „L in ii” . N a jtru d n ie j by ło o dobre słow o n a m iejscu, tru d n o w stolicy; n a jp rz y c h y ln ie j p rz y j­ m ow ano „L in ię” w pozastołecznych ośrodkach m łodej lite ra tu ry : w W il­ nie, L ublinie, Lw ow ie i Łodzi. N ajg o rzej p rzed staw iała się s y tu a c ja pism a w K rakow ie, św iadczy o ty m i fa k t, że w okresie w ychod zen ia „L in ii” nie odbyła się bod aj an i je d n a im p reza a w a n g a rd y pod je j firm ą. W o k re ­ sie początkow ym „ L in ia ” n aw iązała w sp ółpracę z „G azetą L ite ra c k ą ” , zaśw iadczoną d ru k ie m w ty m piśm ie jed n e j k o lu m n y a w a n g a rd y , po czym nastąp iło ro zstan ie i o k res w zajem n ej niechęci; w y m ien ian o w pism ach

17 K. T r[o с z y ń s к i], Nowe czasopisma literackie: „Linia”, „Prom”, „Zet”, „D ziennik Poznański”, 1933, nr 35.

18 t. b. [Т. В u j n i с к i], Czw arty num er „Linii”, „Piony”, 1932, nr 3.

(17)

złośliw e i uszczypliw e noty. Po u k azan iu się 4 n u m eru „L in ii” napisano w „G azecie L ite ra c k ie j” : „Szkoda, że nie pierw szy i n ie o sta tn i” 20. W „ Ilu stro w a n y m K u rierz e C odziennym ” (gdzie K u re k pracow ał od je­ sieni 1931 roku) aw an g ard a nie znajdow ała przychylności. W recen zji książki K u rk a M o u n t E verest Z bigniew G rabow ski u jem n ie ocenił dzia­ łalność organu aw a n g a rd y 21:

„Z arów no »Zw rotnica« ja k i »Linia« n i e o d e g r a ł y tej roli, jak ą sobie przypisy w ały . N ie m ożna ich zasięgu porów nyw ać z w pływ em »Ska_ m an dra« czy poznańskiego »Zdroju«. M imo w szystko p ró b y te w y d ają się dosyć oderw ane i a k a d e m ick ie, sztuczne i nie sięgające w isto tn e po­ trz e b y naszego społeczeństw a. Ogół nie odpow iedział im ty m echem , ja­ k iego się spodziew ano”.

O m ów ienia ostatniego n u m e ru pism a tru d n o je st oddzielić od recenzji pośw ięconych książkow ej ed y cji „L inii” , k tó ra pow stała ze zbroszurow a- nia w szystkich pięciu zeszytów . N u m er o statn i nie pow iadam iał czytelni­ ków o zaw ieszeniu w y d aw n ictw a, m ogła w ięc opinia litera c k a oczekiwać k o n ty n u acji pism a. N ie w ykluczone, że u k azan iu się „L in ii” w fo rm ie książkow ej m ogły tow arzyszyć w zm iank i o zam knięciu pew nego etap u w żyw ocie pism a. Pogłosy p rasow e po w y jściu ostatniego n u m e ru tra k ­ tow ać w ięc należy łącznie, w szy stk ie one zaw ierają elem en ty podsum o­ w ania i bilansu. S y n te ty c z n ie u ją ł rolę „L in ii” W acław K u b a c k i22, n a ­ zyw ając ją „k uźnią te o ry j aw ang ard o w y ch w P olsce”. A d alej zaś pisał: „Tw órczość poetyck a nie m oże nadążyć tu za tw órczością d o k try n a ln ą. [...] Ś w ietn e n o ty. O stre polem iki. Część k ry ty c z n a i obrazoburcza m o­ g łaby zostać w zorem sztu k i red a k c y jn e j. »Linia« w y w iera pew ien w p ływ n a inne ośrodki aw angardow e, n a »Kam enę«, a po części także na »Prom«. D uża k u ltu ra , odw ażny e k sp ery m en t poetycki i świadomość, że je s t to sz tu k a tru d n a , nie d la w szy stkich ” .

N ajp ełn iej m oże, choć w sposób sy n tetyczny , p rzed staw ił dorobek pism a Z bigniew K u c h a rsk i w a rty k u le N a m arginesie „ Linii” 23. Z auw a­ żył on rzecz dosyć często po m ijan ą, m ianow icie m o m en ty ew olucyjne w rozw o ju aw an g ard y :

„P o eci-n o w ato rzy w ciągu lat, k tó re ich dzielą od pierw szych w y stą ­ pień pub liczny ch w d ru k u i słow ie, przeob rażali w ielo k rotn ie swój p ro ­ g ra m działania, indyw idualizow ali go, różnili się m iędzy sobą, zbliżali

P rzegląd czasopism , „Gazeta Literacka”, 1932/1933, nr 4.

S1 Z. G r a b o w s k i , W śród n o w ych książek, „Kurier L iteracko-N aukowy IKC”, 1933, nr 9.

22 W. K u b a c k i , C zasopism a litera ck ie, „Rocznik Literacki, 1933”, W arszawa 1934, s. 314.

(18)

i o d d alali się w zajem n ie, słow em , b y li i jak o g ru p a, i ja k o osobistości tw órcze — in s ta tu n ascendi” .

K u c h a rsk i p rzy p isu je „L in ii” sporo zasług, ale n iek tó re stro n y jej działalności ocenia dosyć k ry ty c z n ie . Pisze o n iej:

„Pism o to c h a ra k te ry z u je pew ność ton u , p rzeko nan ie o w ła sn y ch w a r­ tościach oraz k łu jące, d ro b n e w y p a d y i d ługie, sta ra n n ie opracow ane a ta k i n a w szystkich bez w y ją tk u przeciw ników . W ażne a rty k u ły teo re ­ ty czn e (nie ty lk o n a te m a t poezji, ale i kina), in fo rm acje p rz e p la ta gęsto a g re sy w n a polem ika.

»Linia« p ro w o k u je i drażn i, ale zarazem d a je do m y ślen ia i zaw iera ( n a niew ielu stro n a c h dość zasobną treść. M im o zdaw kow ości pew nych osądów i szarży polem icznej przy n o si złożony kom pleks p y ta ń i zagadnień.

W części teo rety czn ej w y ró ż n ia ją się trz y a rty k u ły : P rzyb osia Form a

n o w e j lir y k i, B rzękow skiego N ow a bud o w a p o e ty c k a i K u rk a Św iadom e pisarstw o. W a rty k u ła c h tych, nie pozbaw ionych o ry g in a ln y ch pom ysłów

i chw ytów oraz n acech o w an y ch p rzem y ślen iem tech n ik i poety ckiej — za dużo z n a jd u je m y je d n a k sugestii n o w ato rsk iej. Z naczy to, że autorow ie bardzo często w y o lb rzy m iają pew ne, n ie n ajw ażniejsze, k w estie albo przesad zają w sposobie in te rp re ta c ji sw y c h osiągnięć, albo w reszcie u p a ­ tr u ją re w e la c y jn ą now ość tam , gdzie m am y do czy nienia zaledw ie z fo r­ sow aniem n ie dość w yzyskanego d o tąd źródła fo rm aln eg o ” .

W k ażd ym ra z ie — zdan iem k ry ty k a — jeśli n a w e t idee i koncepcje a w a n g a rd y są w artościow e, to n ie w y k o p u ją one „o tch łan i m iędzy poe­ ty ck im w czoraj a dziś czy ju tre m ” .

O strzej jeszcze z a rz u ty postaw ione przez K ucharsk iego sform ułow ał K o n sta n ty T ro c z y ń s k i24. P a m ię ta m y o w cześniejszej jego w ypow iedzi, gdzie „L in ia” p o tra k to w a n a została dosyć życzliw ie. Całość działalności pism a n a to m ia st doczekała się oceny b ardzo suro w ej:

„ P ro g ra m k rak o w sk iej a w a n g a rd y ro b i w ra ż en ie p o łapan ia tu i ów­ dzie k ilk u pom ysłów , tu i ów dzie k ilk u teorem ów i w y o lb rzy m ien ia ich i w ydęcia do ro zm iaró w przełom u, epoki, ob jaw ienia. [...] U teo re ty k ó w „ L in ii” b ra w u ra polem iczna, tu p e t a w a n g a rd z isty czy nią w rażen ie n ie­ sm aku , w rażen ie u m ysłow ego dorobkiew iczow stw a. [...]

W łaśnie to w alczen ie o pozycję, to ro zb ijan ie pięścią w szystkich n a­ okół w e w łasn y m pochodzie k u oficjalności i try u m fo w i d o d a je całem u pro g ram o w i p osm aku czegoś n ieprzem y ślan eg o i nierzetelneg o. W ięcej tu chodzi o osoby an iżeli o ideę, b ard ziej o try u m f osobisty aniżeli o rozw ój

poezji w o k reślon y m k ie ru n k u ”.

W działalności p o etyckiej „L in ii” jed y n ie w ierszom J u lia n a Przybosia 24 K. T г [о с z y ń s к i], A w an garda idzie! Front ogólny „Linii”, „Dziennik P o­ znański”, 1933, nr 293.

(19)

przy znał k ry ty k ran g ę p ierw szorzędnych zdobyczy. N ie m a się co dziw ić opiniom fo rm o w any m o „L in ii” poza obozem aw an g ard y , sk o ro w kolum ­ n ie litera c k ie j, red ag ow an ej przez Józefa Czechowicza, uw ażającego się i u w ażanego za poetę aw an g ard y , pokw itow ano książkow ą edycję pism a n a stę p u jąc ą n o tą 25:

„W K rakow ie skonstruow ano przez zbroszurow anie razem 5 zeszytów »Linii« w jed n ą książkę pt. »Linia — fro n t ogólny — głos poezji idącej«. A rty sty c z n e zam iłow ania K u rk a, B rzękow skiego i in n y ch spod zn aku „L in ii” na tle tego sk o nstruow anego p rzem y śln ie w y d aw n ictw a w y stę - ,p u ją bardzo w yraźnie. N aw oływ ania, tw ierd zen ia i teo rie aw a n g a rd y k rako w sk iej m iały b y n a pew no o w iele w iększy odgłos w społeczeństw ie, g d y b y nie fak t, że są obciążone b alastem au to re k la m y . K ażdy m a p raw o do w p a try w a n ia się w koniec w łasnego nosa, ale a b y w ła sn y n os uczynić p u n k te m zain tereso w an ia ogółu, m u siałby być geniuszem albo C y ran em d e B erg erac” .

Można zauw ażyć, choćby n a przykładzie przy w o ły w an y ch poprzednio w ypow iedzi, że w m ja rę u p ły w u la t zainteresow an ie d la p o czynań „L in ii” m alało, n a ra sta ł coraz w iększy k ry tycy zm . P rz y c z y n y teg o s ta n u rzeczy b y ły złożone i nie tu m iejsce n a ich ro zp atry w an ie. Z n ajd o w ały się one i w e w n ą trz gru p y, bow iem coraz b ardziej rozchodziły się drogi poszcze­ gólnych pisarzy, i n a zew n ątrz, gdyż — w y d a je się — n ik ło z a in tere so ­ w an ie dla zagadnień ściśle estety czny ch i fo rm a ln y c h w poezji; zaczynała się w alk a nie ty lk o z „ d e ta lista m i” aw an g ard y , ale i z dorobkiem głów ­ n ych jej przedstaw icieli.

P óźniejsze głosy o „L inii” u k ład a ły się podobnie. N ie n ależą one już do dziejów pism a, lecz dotyczą raczej h isto rii aw an g ard y , k rak o w sk ie pism o było jed n a k w ty c h głosach zawsze obecne. M ożna w ięc w spom nieć o anonim ow ym a rty k u le „S ygnałów ” p t. D ziw actw a i zdobycze 2e, w k tó ­ ry m idee a w a n g a rd y podd an e zostały w ery fik acji, czy o szkicu T adeusza H o llen d ra o ty tu le bardzo w ym ow nym : Pozorna rew o lucja 27.

Godne odnotow ania je s t tak że stanow isko p isarza, zaliczanego do czo­ łów ki aw an g ard y , k tó ry odnosił się je d n a k do jej idei z ro sn ący m k r y ty ­ cyzm em , czem u d aw ał tak że w y raz publiczny. W a rty k u le „Linia” bez

linii w skazyw ał C zuchnow ski 28 — bo o n im m ow a — n a b ra k id ei zespa­

lającej gru p ę, bow iem tw o rzyło ją „ k ilk u poetów nie zw iązanych ze sobą

25 K ron ika, „Państw o P racy”, 1933, nr 37. „Kohorta” — kolum na literacka pod redakcją J. Czechowicza.

28 D ziw a ctw a i zd o b ycze, „Sygnały”, 1934, nr 6. W liście do J. Kurka Hollender p rzyznaje się do autorstw a tego artykułu.

27 T. H o l l e n d e r , P ozorna rew olu cja, „Nowe Czasy”, 1936, nr 10.

(20)

w sp ó lny m p ro g ra m em społeczno-literackim , ale sąsiedztw em w okładkach czasopism a”. To b ył je d e n z głów nych zarzutó w ; d ru g i dotyczył społecz­ nego stan ow isk a pism a:

„N aczelną i szkodliw ą tro sk ą J a lu K u rk a , w y d a w cy pism a, b y ła r e a ­ lizow ana aspołeczność »Linii«. C e n tra ln y w y siłek jego zm ierzał w k ie­ ru n k u oczyszczenia aw angard o w eg o org an u z jasnego, zdecydow anego p ro g ra m u społecznego, a n a d a n ia m u c h a ra k te ru c z y ste j, w alczącej o now ą sztukę, estety czn ej placów ki, zgodnie z m ieszczańskim i ten d e n c ja m i sta ­ rej »Z w rotnicy«”.

N iezdecydow anie społeczne p rz y rew o lu cyjn ości gestów i rad y k alizm ie frazesów szkodziły — zd an iem a u to ra — now ej sztuce, czyniły w ie lk ą szkodę tw orzącej się poezji rew o lu c y jn ej. Toteż, p rzy zn ając, że ,,L in ia ” m iała „w ielkie zasługi p ra k ty c z n e i teo re ty c z n e ” , w zy w ał C zuchnow ski do k o n tro li k o lp o rtażu je j idei.

U p rogu w o jn y — w y n ik a to z p row adzonych w ów czas d y sk u sji lite ­ rac k ich — aw a n g a rd ę u zn an o ju ż za fo rm ację zam k n iętą i przechodzącą do h istorii. K o t t 29 pisał o „ p y rru so w y m zw ycięstw ie a w a n g a rd y ” ; jej w spółtw órca — J u lia n P rz y b o ś 30 — sądził, iż a w a n g a rd a stano w i okres zakończony, rezyg n ow ał n a w e t z u ży w an ia sam ej nazw y, k tó ra nie m iała p o k ry cia w rzeczyw istości. N iem niej — dodać trz e b a — p rz y odczuw anej w ted y d e w a lu ac ji w arto ści tw o rzo n y ch przez poetów S k am an d ra, w łaśnie a w a n g a rd a stan o w iła n a jż y w o tn iejsz y p rze d sam ą w o jn ą w zorzec p oetyc­ ki. W jed n ej z w ypow iedzi m ożna było przeczytać słow a, k tó re b liskie są n aszy m w spółczesnym p rześw iadczeniom w te j sp raw ie, w te d y zaś zda­ w a ły się zaw ierać ocenę „L in ii” zb y t przesadzoną:

„Siedem lat, k tó re u p ły n ę ły od pierw szego n u m e ru „L in ii” , ta k g ru n ­ tow nie p rzek ształciły oblicze poezji w Polsce, że w a rto p ew n e rzeczy przypom nieć. C zterech poetów (Brzękow ski, C zuchnow ski, K u re k , P rz y ­ boś), k tó ry c h w ierszy n ik t w te d y n ie chciał drukow ać, k tó ry c h to m y spo­ ty k a ły się albo z d rw in am i, albo b y ły przem ilczane, z a k ład a pism o i roz­ poczyna fan a ty cz n ą w a lk ę z całą poezją i k ry ty k ą polską. W im ię czego?” 31

A dalej: „»Linia« przem ien iła się w w ielkie lab o ra to riu m poetyckich form uł, K rak ó w s ta ł się c e n tra ln ą fa b ry k ą now oczesnej bron i liryczn ej. G ra n a ty , k tó re w te d y ładow ano, n a p ra w d ę w y b u c h a ły i p a liły ręce, w ie r­

*» J. K o t t , P yrru so w e zw y c ię s tw o aw an gardy, „Sygnały”, 1938, nr 37. M J. P r z y b o ś , P rzy g o d y a w an gardy, [w:] Linia i gw ar, K raków 1959, t. 1, s. 58—59»

51 C ^ a t ze zbioru w ycin k ów dotyczących „Linii”, znajdujących się w posia­ daniu J. Kurka. N iektóre artykuły — m. in. cytow any — zostały p ocięte na m n iej­ sze fragm enty i ponaklejane oddzielnie. Autora i adresu bibliograficznego n ie udało się ustalić.

(21)

sze b u d ziły p ro te sty , ale oddziaływ ały. E k sp e ry m e n ty b y ły śm iałe, now e i potrzebne. To b y ła jed n a k rew o lu cja w poezji” 32. Z daniem a u to ra a w a n g a rd a m ogła m ówić o try u m fie , bow iem „w alk ę o przyszłość poezji, zd aje się, w y g rała. P o d jej u ro k iem i w sferze jej oddziaływ ań z n a jd u je się p raw ie cała najm łodsza g en e ra c ja poetów ” . W o p arciu o dorob ek a w a n g a rd y rozw ijało sw oje koncepcje i p ra k ty k ę tw órczą pokolenie wo­ je n n e 33 ; z a w a n g a rd y w yw odziła k ry ty k a liry k ę T adeusza Różewicza 3i.

3

„ L in ia” b yła o rg an em osobliwej g ru p y , k tó re j głów ni przedstaw iciele m ieszkali w odległych m iejscach: P rzy b o ś w C ieszynie, B rzękow ski w P a ­ ry żu , K u re k w K rakow ie, C zuchnow ski w Ł u żn ej. W szelkie uzgodnienia o d b y w ały się na drodze k o resp on d ency jnej lub w czasie w ak acyjnych sp o tk ań 35. Te okoliczności spraw iły , że do pełnego porozum ienia w s p ra ­ w ach red a k c y jn y c h nig dy nie doszło, a „L in ia” — co pośw iadcza także zestaw ienie w ysokości ponoszonych kosztów — b y ła fak ty c zn ie pism em J a lu K u rk a . D ru k ow ana tu ta j ko resp o n d en cja nie pozostaw ia co do tego żad n y ch w ątpliw ości.

W oczach ów czesnej opinii sp ra w a w y g ląd ała je d n a k inaczej. „L inię” u zn an o n a ogół za o rgan m onolitycznej, zw a rte j g ru p y o uzgodnionym pro gram ie. Jed n o je s t pew ne: poczucie w spó lno ty było w g ru p ie o w iele w iększe przed w y d an iem pism a niż pod koniec jego egzystencji.

W początkow ej fazie istn ien ia „ L in ii” m anifestow ano p o trzeb ę soli­ darności, w o statn iej u jaw n ia n o głęboką różnicę zdań.

Zauw ażyć m ożna zresztą, iż zgody w zasadniczych spraw ach nie było m iędzy p a rtn e ra m i od sam ego początku. E p isto larn a „ re c e n zja ” Przybosia z pierw szego n u m e ru „L in ii” niem al go d y skw alifikow ała; ocena B rzę­ kow skiego b y ła znacznie w strzem ięźliw sza. Różnice z biegiem czasu nie zacierały się i nie m alały, lecz się w yostrzały. N a ra sta ły k o n flik ty . W 3

32 Ten fragm ent i następny pochodzi — zdaje się z tego sam ego artykułu, co tekst, o którym m owa w przypisie 31.

33 Zob. Z. J a s t r z ę b s k i , Literatura pokolenia wojennego wobec dw udziesto­ lecia, W arszawa 1969.

34 O związkach Różewicza z awangardą pisał S. L i c h a ń s k i w szkicu Drugie pokolenie awangardy, [w:] L iteratura i kry ty k a , W arszawa 1956, s. 344—355. Warto też przypom nieć n iespraw iedliw y sąd K. W. Zawodzińskiego (R zut oka na litera­ turę polską 1945 roku, Poznań 1946, s. 28—29), który — m ając na m yśli Przybosia —

p isał o autorze Niepokoju: „Tylko z podpisu Różewicza w „Odrodzenittf odróż­

niam y jego pierw ociny od wzoru; tenże prozą opowiada zupełnie dorzecznie, ale w w ierszu jest zahypnotyzow any m anierą m istrza”.

35 Już M. C zuchnowski nazw ał „Linię” grupą „czysto tow arzyską” — zob. przypis 28.

(22)

n u m erz e „L in ii” nieobecny b y ł B rzękow ski, w 5 — P rzy bo ś. D opiero koresp o n d en cja m iędzy członkam i g ru p y pozw ala u jaw n ić istn ien ie po­ w ażny ch różnic i u jaw n ić ich tło. N iek ied y okazją do zam an ifesto w an ia odm iennych stano w isk b y ły k w estie szczegółowe, a le jakże znaczące. W skażm y przy k ład o w o n a d w a m om enty: obecność w „L in ii” S trz e m iń ­ skiego i W itkacego. M alarz łódzki b y ł zdaniem P rzy b o sia w piśm ie n ie ­ zbędny, w edług B rzękow skiego — n iep o trzeb n y . N atom iast W itkiew icz zdaniem B rzękow skiego nie m iał „nic w spólnego z id eam i głoszonym i przez „L in ię” , zaś a u to r W głąb las p rzy w iązy w ał do w sp ółp racy W itk ie­ wicza z „ L in ią ” w ielk ą w agę.

S tano w isk a B rzękow skiego i P rzybosia b y ły zw ykle — m im o w sk aza­ n ych rozbieżności, a istn ia ły i in n e — bliższe sobie niż p ostaw ie K u rk a . D ow odzi tego ocena n ie k tó ry c h posunięć re d a k to ra „L in ii” ze stro n y jego p a rtn e ró w , a szczególnie ośw iadczenie, podpisane przez J a n a B rzękow ­ skiego, M arian a C zuchnow skiego i J u lia n a P rzyb osia, w k tó ry m bardzo o stro i stanow czo d y s ta n s u ją się od działalności K u rk a jako re d a k to ra i te o re ty k a a w a n g a rd y oraz p o d k reślają, że k ażd y z członków g ru p y od­ pow iada ty lk o za rzeczy sy g n o w an e w łasn y m nazw iskiem .

Różnice te n ie dochodziły zupełn ie do p ub licznej w iadom ości. K u re k nie uw zględnił też u siln y c h p ró śb P rz y b o sia o ogłoszenie, że w y stę p u je z „L in ii” i p rz e sta je b rać za nią odpow iedzialność. J e d y n ie M arian Czuch­ now ski p o d jął z pism em , w k tó ry m d ru k o w a ł w iele utw o rów , o strą i p u ­ bliczną polejnikę 36.

W listach dotyczący ch „ L in ii”, ta k P rzy b o sia ja k i Brzękow skiego, sporo m iejsca zajęła sp ra w a u działu w piśm ie T adeusza P e ip e ra . Je g o uczestnictw o stanow ić m iało w a ru n e k n iez b ę d n y u ru ch o m ien ia całej im ­ prezy. P e ip e r p rzew id y w an y b y ł n a w sp ó łau to ra a rty k u łu w stępn eg o, a g d y do tego n ie doszło i zaw iodły p ró b y z je d n a n ia go do bezpośredniej w spółpracy, p o jaw iła się p ropozycja P rzy b osia, b y obecność P e ip e ra za­ sygnalizow ać w „L in ii” p rz y n a jm n ie j w postaci w yw iad u. U siłow ania te, zakończone niepow odzeniem , św iadczyły je d n a k o siln ym poczuciu je d ­ ności a w a n g a rd y k rak o w sk iej, o p rzy z n a w a n iu się do zw iązku z n a jb liż ­ szą tra d y c ją — teo re ty c z n y m d orobkiem „Z w ro tn ic y ” . N ieznane są m o­ ty w y , d la k tó ry c h P e ip e r odm ów ił w sp ó łp racy z „L in ią” . B yć może, iż nie chciał „ro ztap iać” sw oich idei w e w sp óln ym p rog ram ie, prócz teg o nieobecność jego w e w sp ó ln y m piśm ie sp raw iała, że „cień P e ip e ra ” n a „L in ii” b y ł jeszcze w y ra ź n ie jsz y . M usiał te ż m iędzy P e ip e re m a re sz tą a w a n g a rd y istn ieć jak iś antagonizm , czego ślad z n a jd u je m y w liście S ta­ nisław a P ię ta k a ; d ru k o w a n ie w „L in ii”, szczególnie przez m łodych poe­ tów , oznaczało zd rad ę P e ip e ra i przejście do in n ej s tre fy w pływ ów .

(23)

O niechęci re d a k to ra „Z w ro tn icy ” do „L inii” zd aje się św iadczyć także polem iczna działalność L echa P iw ow ara, w rogiego wobec pism a J a lu K u rk a i idei w ypo w iad an y ch w „L inii”. P e ip er m ógł tu działać per pro - curam ; nie d arm o B rzękow ski n azw ał w jed n e j z polem ik P iw o w ara „ ta lm u d y stą P e ip e ra ” 37.

„ L in ia ” p o m yślana b y ła jako organ całej aw an g ard y , nie ograniczonej ty lk o d o jej krak o w sk ich przedstaw icieli. Nieco in n e b y ło b y oblicze pism a, g d y b y doszło do w sp ó łp racy z n im Czechowicza, k tó reg o obecność była od początku przew idziana. M iał on n a w e t uczestniczyć w finanso w aniu „L in ii” . Z estaw ien ie listów a u to ra ballady z ta m te j s tr o n y z listam i B rzękow skiego i P rzy b o sia pozw ala sądzić, iż Czechowicz pozostał poza „L in ią” w w y n ik u nieporozum ienia, a także u rażo nej am bicji. B ra k św iadczeń fin an so w y ch ze stro n y in ny ch au to ró w nie s ta ł przecież na przeszkodzie d ru k o w a n iu w piśm ie. U podstaw leżały też różnice w p ra k ­ tyce poetyck iej i w ro zu m ien iu aw angardow ości, a tak że — zapew ne — w zględ y prestiżow e: przyw ódca lubelskiej a w a n g a rd y nie był z a in tereso ­ w a n y w podporząd k o w aniu się ośrodkow i krakow skiem u.

P ierw sze n u m e ry św iadczyły, że „L inia” b y ła p ism em ściśle g ru po ­ w ym , m iała c h a ra k te r pro g ram o w y i la b o ra to ry jn y . O kazało się jed n ak rychło, że ograniczenie liczby w spółpracow ników do k ilk u osób nie w y ­ chodzi pism u n a dobre. Toteż re d a k to r „L inii” począł zabiegać o rozsze­ rzen ie k rę g u w spółpracow ników — w te n sposób doszło do naw iązania k o n tak tó w z aw an g ard ą w ileńską, k tó ra zresztą odw dzięczyła się n a ty c h ­ m iast, udzielając gościny poetom „L inii” w „P io n ach ” . Rów nież Przyb o ś w idział potrzebę sięgnięcia po now e pióra, pisząc do K u rk a w sty c z n iu 1932: „N ależałoby dopasow ać w spółpracow ników , w ciągnąć P eip era, m o­ że C hw istka, K ołaczkow skiego, Czechowicza, Sobeskiego, S trzem iń sk ie­ go” . „ L in ia ” zaczynała więc być pism em b ard ziej o tw a rty m , o posze­ rzonej fo rm u le, p rze staw a ła pełnić w yłączną ro lę o rg an u aw a n g a rd y k rak o w sk iej. M iała skupiać w szy stk ich no w atorów bez w zględu n a sto ­ p ień o rtodo k sji wobec idei „Z w ro tn icy ’’ i „L inii” .

P oszukiw anie now y ch piór stało się dla K u rk a jak o re d a k to ra koniecz­ nością, ty m bard ziej że poza „L in ią” pozostali pisarze, n a k tó ry c h od p o ­ c z ą tk u liczono: P e ip er i Czechowicz, w spółpraca z B rzękow skim i P rz y ­ bosiem u leg ała zakłóceniu. Toteż in ic ja ty w a w sp ó łp racy m iędzy „L in ią” a żag ary stam i w ychodzi od K u rk a , m im o iż zw yk le m łodsi p isarze szu­ k a ją dojścia do czasopism o u stalo n ej renom ie. W doborze w spółpracow ­ n ikó w istn ia ła je d n a k granica, poza k tó rą re d a k to r „L in ii” nie zam ierzał w ychodzić. B yła n ią szeroko ro zu m ian a aw angardow ość. Żagaryści p rzy ­ z n aw ali się do aw angardow ego rodow odu, zostali w ięc do pism a zap ro ­ S7J. B r z ę k o w s k i , T a lm u d ysto m P eipera, „Gazeta A rtystów ”, 1935, nr 17.

(24)

szeni. N ato m iast in ic ja ty w a Ł odzi w sp raw ie w y m ian y m ate ria łó w m ię­ d z y „ P rą d a m i” a „ L in ią ” , z a w a rta w liście G rzegorza T im ofiejew a, nie została w K rak o w ie p od jęta.

Z aw artość p u b lik o w an y ch m ateriałó w doty czących „L in ii” pozw ala poza ty m ujaw n ić sporo n iezn an y ch faktów , dotyczących zam ierzeń a w a n g a rd y i jej pism a, ta k ty k i d ziałan ia n a z ew n ątrz, a tak że — co je s t d la h isto rii g ru p y szczególnie w ażn e — zróżnicow anie w e w n ątrz a w an ­ g ard y , zw łaszcza na tle sto su n k u do zagadnień społecznych. T y tu łe m p rzy k ła d u m ożna w ym ienić sp ra w ę w sp ó łp racy z M a rin e ttim dla p ro p a­ gan d y polskiej poezji n o w ato rsk iej w e W łoszech, p ro je k ty n u m e ru „Li­ n ii” pośw ięconego stosunkow i a w a n g a rd y do polskiej tra d y c ji litera c k ie j o raz pro b lem aty ce społecznej. E p isto larn e w ypow iedzi P rzy b o sia i C zuch­ now skiego dow odzą istn ie n ia w k w estii o statn iej znacznych i isto tn y c h rozbieżności.

W artość k o resp o n d en cji zw iązanej z „L in ią” nie ogranicza się n a tu ­ ra ln ie do m om entów poprzednio w ym ienionych. Będzie ona m iała du żą p rzy d atn o ść do dziejów polskiej aw an g ard y , a także służyć m oże b a d a ­ czom, k tó rz y p rzed m io tem sw ego zain tereso w an ia uczynią k tóregokolw iek z pisarzy, obecnych w te j publikacji.

C h a ra k te ry z o w an a poprzednio część a rch iw u m litera c k ie g o J a lu K u rk a w y o d ręb n iała się z całości w sposób n a tu ra ln y , stanow iąc jeg o blok pod­ staw o w y — n ajo b szern iejszy i n ajb o g atszy m eryto ry cznie.

W iele je d n a k pow odów przem aw iało za ty m , by n in iejszej p u b lik a c ji n ie ograniczać do listów bezp o śred n io odnoszących się do „L inii” . Pozo­ sta ła bow iem część a rc h iw u m J a lu K u rk a , jak k o lw ie k zaw ierająca kore­ spondencję o m n iejszej i n ieró w n ej w artości, w n iejed n ak o w y m sto pn iu nasyconą in fo rm a c ja m i p rz y d a tn y m i dla h isto ry k a lite ra tu ry , okaże się in te re su ją c a d la badacza życia literackiego. L isty S te fa n a K o rd ian a Gac­ kiego, M ieczysław a G rydzew skiego i A n a to la S te rn a uk azu ją, wobec ja ­ kich a lte rn a ty w staw ali w 1925 ro k u poeci aw an g ard y , w jak ic h zn ajdo ­ w ali się u kładach, z k im i przeciw k o m u m ogli zaw ierać sojusze i poro­ zum ienia. K o resp o n d en cja S ta n isław a B aczyńskiego zw raca uw agę n a ro lę „E u ro p y ” w b u d o w an iu fro n tu aw angardow ego, zaś listy M ariana P ie ­ chala, G rzegorza T im ofiejew a i T adeusza H o llen d ra p o zw alają dostrzec, ja k dochodziło do licznych w ów czas „zm ów ” p rzeciw „W iadom ościom L ite ra c k im ”, „n ajazd ów a w a n g a rd y ” , a tak że u m o żliw iają zorien to w anie się w m echan izm ach tw o rzen ia się u g ru p o w a ń litera c k ic h i w p ra k ty c e całej m łodej lite ra tu ry , n ie ty lk o aw an g ard o w ej, w alczącej o m iejsce d la siebie.

W iadom o, że o strze głów ne ata k ó w a w a n g a rd y sk ie ro w a n e było p rze­ ciw litera c k ie j W arszaw ie, utożsam ian ej z „W iadom ościam i L ite rac k im i” , k am p an ie b y ły co p ew ien czas podejm ow ane n a nowo. N ależy je d n a k

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zeszyty Historyczne (Zeszyt 1-szy) Topografia wnętrza (Poezje) (wyczerpane) Wiersze (wyczerpane). Na nieludzkiej ziemi

Z dotychczasowych badań wynika, że m isja iro-szkocka w polskiej literaturze historycznej nie została opracowana; złożyło się na to wiele względów, między

Na pierwszym miejscu Autor omawia dzieje Kościoła katolickiego w Związku Sowieckim, a więc podejmuje problem i następstwa rewolucji bolszewickiej, pierwsze kro­..

Przechodząc kiedyś Placem 3 Maja usłyszałem, jak jeden młodociany żeb ­ rak żalił się przed swym niewiele star ­ szym bratem, że bardzo zmarzł i chciał- by wrócić

Po zweryfikowaniu przez RKK prac uczniowskich ze stopnia szkolnego, przewodniczący poszczególnych komisji rejonowych w ciągu kolejnych 10 dni

•skały ilaste zasobne w kaolinit (kaoliny, ogniotrwałe łupki kaolinitowe (tonsteiny), iły zasobne w kaolinit naleŜące do iłów biało- wzgl. jasno wypalających

Konsekwencje upadków postrzegane poprzez pryzmat (i) wyłącznie symptomów: złama- nia bioder, bliższego końca kości udowej oraz inne złamania i urazy; (ii) symptomów i interakcji

Suma długo´sci wszystkich kraw˛edzi prostopadło´scianu jest równa 4M, a jedna z jego ´scian na pole powierzchni trzy razy wi˛eksze od innej ´sciany tego prostopadło´scianu..