Katarzyna Kałwak
"Płynne czasy" Zygmunta Baumana
Kultura i Polityka : zeszyty naukowe Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie nr 4, 162-164Katarzyna Kałwak*
1Ó2
PŁYNNE
CZASYZYGMU NTA BAUMANA
(Zygmunt Bauman, Płynne czasy, Warszawa:
Wydawnictwo Sic! 2007)
Z ygm unt B au m an n a k a rta c h sw oich licznych książek opisuje życie w ponow oczesnym , p rzesyconym konsum pcjonizm em , n azn aczo n y m p ię tn e m globalizacji św iecie. Często nie je st to w izja optym istyczna, chociaż p o m o cn a w zro zu m ien iu czasów, w któ ry ch żyjemy, i nas s a mych. Książki takie, ja k Zycie na przemiał, Płynna nowoczesność czy w ła ś nie Płynne czasy są an alizą n ajbardziej aktu aln y ch p rz e m ia n sp ołecz nych, ekonom icznych i kulturow ych.
Płynne czasy p rze d sta w iają w izję ogólnośw iatow ych zm ian w o sta t
nich dziesięcioleciach, obnażającą głów ne dolegliwości ponow oczesnej rzeczyw istości. O m aw ian e p rz e m ia n y stw orzyły szereg p ro b lem ó w i całkow icie now e w a ru n k i życia. O we w a ru n k i s ą d yktow ane - w e dług a u to ra - p rzez p e rm a n e n tn ą n iepew ność i lęk. M asow e przekazy m edialne b u d u ją stałe poczucie zagrożenia - jed n o stk a zostaje otoczo na sen sacy jną atm o sferą złych w iadom ości, k tó re - w edług p ra w k o niunk tu ry - zaw sze sp rzed ają się lepiej. Lęk społeczeństw a je st sztu cz nie p o d sy can y ró w n ież p rzez polityków . Jak p isze B a u m a n (s. 27): „W epoce, w której w szystkie id ee u tra c iły ju ż sw o ją w iary g o d n o ść, lęk p rzed w idm ow ym w rogiem to wszystko, co pozostało politykom, by m ogli się utrzy m ać p rzy w ład zy ”. Terroryzm stał się n a aren ie m iędzy narodow ej tak im w łaśn ie w idm ow ym w rogiem . Jest on bez w ątp ien ia realn y m zagrożeniem , chociaż w dużej m ierze p rzeszaco w an ym i w y olbrzym ionym p rzez polityków. W tek ście p o jaw ia się sugestia, że to dzięki sta ra n io m m ediów i polityki, dzięki n iesłab n ącem u z ain tereso w an iu społeczeństw a, organizacje terrorystyczne ro sn ą w siłę. W Polsce w ro giem w ykreow anym przez część polityków była swego czasu U nia E u ropejska, obecnie je st n im p rz e d e w szystkim Rosja.
M ożna zarzucić autorow i, że istnienie niepew ności w ludzkim życiu nie je st niczym nowym. Los je st n a tyle nieprzew idyw alny, że nigdy nie istniało żad n e całościow e „ubezpieczenie” n a w ypadek niepow odzeń. B au m a n je d n a k w yjaśnia, że c h a ra k te r tego lęku je st czym ś now ym ,
+ K a ta r z y n a K a łw a k (nr. 1987), s tu d e n tk a tr z e c ie g o r o k u so c jo lo g ii (s p e c ja ln o ś ć d z ie n n ik a r sk a ) w W yższej S z k o le E u ro p e js k ie j im . ks. J. T is c h n e r a w K ra k o w ie .
PŁYNNE CZASY Z Y G M U N T A B A U M A N A
to b ezp re ced en so w a zm ian a. A utor w skazuje n a p o stęp jak o głów ny czynnik tej zmiany. O kreśla go jak o niegdysiejszą, u to p ijn ą w iarę, op tym istycznie p o d zielan ą p rzez ludzi, k tó ra obecnie zm ieniła się w syn d ro m zagrożenia. Owo zagrożenie objaw ia się ciąg łą zm ianą, b rak iem w ytchnienia, w alk ą i konkurencją. N ieum iejętność p rzystosow ania się do zm ieniającej się b ezlito śn ie rzeczyw istości je st k a ra n a w yklucze niem . I au tom aty czn ie - tem p o zm ian w ym usza w iele m ach in aln y ch zachow ań, gorliw ie p ro m ow an ych p rzez reklam odaw ców , tak ich jak: kon trolo w an ie po ziom u cholesterolu, niew dychanie dym u tytoniow e go, w ystrzeganie się „złych b ak terii”, przyjm ow anie „dobrych”, u n ik a nie p ro m ien i słonecznych, zak ład an ie strzeżonych osiedli, kupow anie o pancerzo n y ch sam ochodów etc. Owe predykcyjne zach o w an ia s ą ro dzajem zabezpieczenia, „m ateraca bezpieczeństw a”, osłabiającego nie przew idyw alne p ułapki życia. B au m an dodatkow o zauw aża, że miasta, będące niegdyś schronieniem , obecnie stają się zagrożeniem . To w łaś nie w o b szarach n ajbardziej zu rb an izo w an y ch sytuuje się źródło n ie b ezp ieczeń stw a . L udzie n ie tw o rz ą w sp ólno ty ze sw oim i sąsiadam i, m iejsce zam ieszkania tra k tu ją jako sch ro n ien ie p rz e d „złem św iata”. Z an ikan ie ubezp ieczen ia (opartego n a w spólnotow ości) od indyw idu alnego niep ow o dzen ia d eprecjo n u je pojęcie so lid arn o ści i kolektyw i zm u. Społeczeństw o staje się siecią przypadkow ych połączeń i blokad. Strzeżone budynki, nieprzejezdne drogi, budki strażn ik ó w - w szystko po to, by odgrodzić się od niebezpiecznych obcych. Lęk p rz e d obcym i w zm óg ł się do tego sto p n ia , że d ew elo p erzy re k la m u ją n o w e k o m pleksy m ieszkalne jak o „alternatyw ne jak o ści życia”, p o d k reślając od cięcie się przyszłych m ieszkańców od rzeczyw istego św iata.
B au m an określa nasze czasy „płynnym i”, czyli charakteryzującym i się zan ik an iem w szelkich form społecznych, k tóre o g ran iczając indy w id ualne w ybory jednostek, d o starcz ają w zory zachow ań. Owe form y p rzek ształcają się zbyt dynam icznie, by u trw alić ram y d łu g o term in o w ych d ziałań jednostek. Płynność w ro zu m ien iu B au m an a to stałość przejściow ości. Płynna now oczesność spow odow ała u p ad ek dłu g o ter m inow ego m yślenia. B iografia jed n o stki stała się szeregiem k ró tk oter m in ow ych p ro jek tó w i epizodów , n ie łączący ch się w sp ó jn ą całość. K ażde celowe działanie jednostki je st reakcją n a bogaty zasób oferow a nych m ożliw ości, rea k c ją w y m ag ającą now ych um iejętności. Już N i klas L u h m an n w sp o m in ał o ro snącej k o m pleksow ości w spółczesnej rzeczywistości i jej konsekw encjach dla ludzi. Kom pleksowość wyjaśnił jak o w ięk szą niż je d n o stk a je st w sta n ie zrealizo w ać liczbę różn y ch m ożliw ości działania. Owa w ielość opcji w iąże się ze w zro stem ryzyka n iesk uteczneg o lub n iezro zu m iałeg o dla o to czen ia d ziałan ia, a w ięc w zro stem ryzyka ro zczaro w an ia, co L u h m an n n azw ał kontyngencją.
KATA R ZY N A K A ŁW A K
Przeszłe dośw iadczenia w m niejszym stopniu służą budow aniu przy szłych decyzji niż w cześniej. U m iejętność d o sto so w an ia się do nowej sytuacji staje się kluczow ą, je śli n ie n ajw aż n iejszą c e c h ą człow ieka sukcesu. D odatkow o odpow iedzialnością za rozw iązyw anie dylem atów p o w stały c h n a sk u tek zm ien iający ch się o k o liczno ści s ą o b arcz o n e sam e jednostki. M usim y być w p ełn i św iad o m i sw oich w yborów. N ie istn ieją żad n e pew ne, o d g ó rn e recep ty n a życie - sam i o d pow iadam y za sw oje decyzje i ponosim y ich konsekw encje.
S tw ierd zen ia B au m an a w w iększym lub m niejszym sto p n iu łatw o p rzen ieść n a g ru n t osobistych obserw acji n a te m a t św iata i w łasnego d ośw iad czen ia. Myślę, że p ro b le m zaczyna się w m iejscu, w k tó ry m B au m an p o ru sza zagad nienie „ludzkich o d p ad ó w ”, a zw łaszcza zw ią zanej z nim i ro li o rg an izacji h u m a n itarn y c h . Owe „ludzkie o d p ad y ” w ro zu m ien iu a u to ra to ludzie, którzy stali się zbyteczni w skutek g lo balnego zw ycięstwa kapitalizm u. Ich liczba niep rzerw anie rośnie, zbli żając się do g ra n ic m ożliw ości św iata. O wa nadw yżka p o p u lacji je st spo łecznie nieużyteczna, nie m o żn a jej p rzy w ró cić tak że do „n o rm al ny ch” w zorów życia. B aum an, opisując p ro b lem „odpadów ”, zajm uje się szerzej zjawiskiem uchodźstw a. Krytykuje rządy zachodnich krajów, k tó re w ychw alając neo lib eralizm i elastyczność zatru d n ien ia, je d n o cześnie otw arcie p o tę p iają uchodźców . Z w raca u w agę n a o rg anizacje h u m a n ita rn e . I tu p a d a k o n tro w ersy jn e p y tan ie: „Czy je d n a k fig u ra p o m o cy h u m a n ita rn e j [...] n ie je s t p rzy p ad k iem isto tn y m o g n iw em w ła ń c u c h u w ykluczenia? M ożna m ieć w ątpliw ości, czy o rg an izacje zajm u jące się ta k ą p o m o c ą nieu m y śln ie n ie w sp ie ra ją w te n sposób w atażków prow adzących etniczne czystki” (s. 59). N ie jest łatw o przyjąć do w iado m o ści w ytłum aczenie, że tak ie o rgan izacje ja k ONZ, w ro zu m ien iu B au m an a, słu żą tylko zag łuszen iu su m ien ia obyw ateli krajów z a c h o d n ic h . P o n ad to w rę c z p o g łę b ia ją o n e p ro b le m u c h o d ź stw a , w sp ierają c w ykluczenie tych ludzi p rzez zam ykanie ich w obozach.
Książka B au m an a pokazuje, że św iat jest n a tyle skomplikowany, iż do jego zrozu m ien ia nie w y starcza je d n a perspektyw a. Płynne czasy są k o n ty n u a cją p rzem y śleń a u to ra dotyczących po no w o czesności, z n a nych czytelnikow i z jeg o w cześniejszych p u b lik acji - k siążka ta nie w yróżnia się n a tle jego p o p rzed n ich p rac. Dzięki aktualności, niew y godnym pytaniom , które staw ia, i w ykorzystaniu idei „pożytku niep ew n o ści” je st to ciekaw a lektura, a w łasn e zd an ie n a jej te m a t m oże się stać p u n k tem w yjścia do ro zw ażań n ad n aszą skom plikow aną, ale ja k że in te re su ją c ą rzeczyw istością.
K a ta rzy n a K a łw a k (1 9 8 7 ) is a s tu d e n t o f so c io lo g y o f T is c h n e r E u r o p e a n U n iv e rs ity (K ra
k o w ). S h e s p e c ia liz e s i n jo u r n a lis m .