Wakar, Andrzej
Seweryn Pieniężny senior
Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 2, 179-193
1987
A R T Y K U Ł Y i M A T E R I A Ł Y
A n d r z e j W ak a r
SEWERYN PIENIĘŻNY SENIOR
Osobę i pracę S ew ery n a Pieniężnego, re d a k to ra „G azety O lsztyńskiej” z la t 1891— 1905, przesłonił w pam ięci potom nych jego b ohaterski syn, noszący także imię Sew eryna. T ym czasem ojciec nie m niej n a ta k ą p a mięć zasługuje. Redagow ał on „G azetę O lsztyńską” praw ie 15 lat, znacz nie dłużej niż któ ry k o lw iek z re d ak to ró w „G azety”. J e ś li dodam y do tego lata, w k tó ry c h w spom agał założyciela „G azety ”, J a n a Liszewskiego, p r a cą w redakcji, w d ru k a rn i i p rz y kolportażu, zgodzim y się, że na k sz ta łt ideow y i p ro fil pism a żaden z jej red ak to ró w i w ydaw ców nie m iał w p ły w u tak wielkiego, ja k w łaśnie S ew ery n P ien iężn y senior.
Przeniósł on red ak cję „G azety O lsztyńskiej” z dotąd zajm ow anych sublokatorskich pomieszczeń do now ego b u d y n k u pod n u m e re m 12 p rzy ulicy zw anej niegdyś Podkościelną, a za jego czasów w dosłow nym tłu maczeniu z niem ieckiego — Dolną Kościelną. W b u d y n k u ty m mieściła się nie tylko red ak cja i ad m inistracja pisma, z reg u ły jednoosobowa, ale też dru k arn ia, należąca do końca 1893 r. do Liszewskiego, p otem zaś s ta nowiąca własność S ew ery n a Pieniężnego, oraz księgarnia, prow adzona przez jego żonę. Póki nie kupiono domu, zw anego później Domem P o l skim, ten p rz y ulicy Podkościelnej stanow ił najsilniejszą re d u tę polską w Olsztynie i na W armii.
„G azeta O lsztyńska” przekształciła się -u schyłku 1890 r., jeszcze za redakcji Liszewskiego, ale niew ątpliw ie już dlatego, że w spom agał go w p racy red ak cy jn ej, w ydaw niczej i d ru k arsk iej m łody jego następca, z tygodnika w pismo ukazujące się dw a ra z y w tygodniu. Od 1897 r. ukazyw ała się 3 ra z y w tygodniu. Osiągnęła nak ład 1500 e g z e m p la rz y 1, co oznaczało, że pod jej ideow ym w p ły w em znalazło się — bo b y ły to czasy, gdy gazety czytyw ano głośno całej rodzinie w chacie w ieczorem i wypożyczano do takiegoż czytania sąsiadom — kilkanaście tysięcy do rosłych osób. Można z niew ielką dozą przesady stwierdzić, że n ig d y p rzed tem, ani potem „G azeta O lsztyńska” tak w ielkiego w pływ u n a ludność w arm ińską nie w yw ierała. S ew ery n P ieniężny senior pow iększył fo rm a t
1 G a z e t a O l s z t y ń s k a 1898, n r 118.
180 An drzej W ak a r
egzem plarzy „G azety O lsztyńskiej” i wzbogacił ją stałym i, b ezpłatnym i dodatkam i.
Nie był on ro dow itym W arm iakiem , ta k ja k nie byli W arm iakam i w szyscy kolejni red ak to rzy „G azety O lsztyńskiej” , z w y ją tk ie m jej za łożyciela. Pochodził z Wielkopolski. U rodził się 6 stycznia 1864 r. w P o znaniu. N a W arm ii spędził jednakże praw ie całe d o jrzałe życie. Do O l sztyna p rz y b y ł w dru g iej połow ie 1886 r.2 do pomocy Jan o w i Liszew skie m u, którego znał z czasów, gdy te n odbyw ał p ra k ty k ę w oficynie L eit- gebera w Poznaniu. W lu ty m 1891 r. został szw agrem założyciela „G aze t y ” , ożenił się bowiem z jego siostrą J o a n n ą 3. 3 k w ietn ia 1891 r. p rzejął z jego r ą k redakcję pisma i.
W Poznaniu był zecerem w oficynie w ydającej „Gońca W ielkopolskie go” . W O lsztynie też za czasów Liszew skiego uchodził za zecera, choć może jego p raca nie ograniczała się w te d y tylko do red a k c ji technicznej i d ru k u „G azety”. Z apew ne pisyw ał już wówczas do niej a rty k u ły i r e dagow ał notatki, co wobec niepodpisyw ania ich oraz zniszczenia arch i w u m „G azety” je s t nie do ustalenia. G dy był już re d a k to re m „G azety ” w ykazał się n ieprzeciętnym i zdolnościam i publicysty, zwłaszcza polem isty, a także talen tem rep o rte ra . Na przy k ład jego im p resje z podróży do K ró lew ca 5, n a Ś l ą s k 6 lu b do uzdrow isk n ie m ie c k ic h 7 św iadczyły o dużej spraw ności pióra. W y daje się, że zaczynał on k a rie rę od stołu zecerskiego dlatego właśnie, że za jej cel staw iał sobie red ak cy jn e biurko. W ow ych czasach p ra k ty k a d ru k a rsk a była dla dziennikarza, zwłaszcza dla dzien nikarza z pism a o szczupłej obsadzie redakcyjnej, ta k sam o nieodzowna, ja k po latach n iezb ę d n y m elem entem jego w ykształcenia stała się u m ie jętność posługiw ania się m aszyną do pisania. Także Liszewski, nauczyciel z zawodu, p rzed objęciem red ak cji „G azety O lsztyńskiej” odbył dłuższą p rak ty k ę w dru k arn i.
Zm iana w red a k c ji „G azety O lsztyńskiej” nie obniżyła zatem poziom u pisma. W praw dzie P ieniężny publikow ał w dziale Wiadomości z W arm ii
i z dalszych stron wiele, w ydaw ałoby się tanich, dość n iew y b red n y ch sen
sacji, n adając „Gazecie” pozornie c h a ra k te r pism a bulw arow ego, ale czy nił to świadomie. T ylko nieliczni uznaw ali przez to „G azetę” „za o rd y
2 M o ż n a t o b y ł o w n i o s k o w a ć p o ś r e d n i o z e w z m i a n e k w „ G a z e c i e O l s z t y ń s k i e j ” , 1891, n r 28 o r a z 1894, n r 3. D o k ł a d n ą d a t ą p r z y j a z d u P i e n i ę ż n e g o d o O l s z t y n a u s t a l i ł o s t a t n i o J . C h ł o s t a , W o k ó ł s p r a w w a r m i ń s k i c h , W a r s z a w a 1986, s . 23, 3 G a z e t a O l s z t y ń s k a 1891, n r 12. 4 I b i d e m , 1891, n r 28. 5 I b i d e m , 1895, n r 38, 40, 42, 43. 6 I b i d e m , 1898, n r 73—74. 7 I b i d e m , 1898, n r 100, 103, 106, 109.
Seweryn Pieniężny senior 181 n a rn ą ” 8. Innych, o niew yrobionych gustach, przyciągała ona w łaśnie ty m i sensacjam i, a mim ochodem przyzw yczajała do czytania także innych szpalt pisma, gdzie znajdow ały się w iadom ości lu b a rty k u ły , k tó ry ch przew odnią m yślą, ja k gdyby m ottem , było głów ne hasło pisma, zam iesz czane tu ż pod jego w inietą od 1893 r., w łaśnie w ięc od czasów S ew eryna Pieniężnego aż do końca dziejów „G azety” : „O jców m ow y, ojców w ia ry bro ń m y zgodnie m łody, s t a r y ” .
D awne hasło spod w in ie ty — „U czm y dzieci czytać po polsku” — znajdowało się nad al w egzem plarzach pisma, ale w ew n ątrz nu m eru . P ieniężny propagow ał akcje T ow arzystw a C zytelni L udow ych, ale nie w tak im stopniu, co Liszewski, z głów nym in icjato rem tych akcji bowiem, Franciszkiem Szczepańskim z Lam kow a, nie łączyły go dobre stosunki. W ydaje się, że p ra g n ą ł raczej, b y ro d zajem elem entarza, z k tórego m iano się uczyć czytać po polsku, b yła w łaśnie „G azeta O lsztyńska” , a zwłasz cza drukow ane w n iej odcinkam i powieści i nowele. O pow iadania często tra fia ły n a ła m y „G azety” rów nież w latach 1886— 1890. Pochodziły one w ówczas głów nie spod pióra J a n a Liszewskiego. P ien iężn y opow iadań Liszewskiego ju ż nie zamieszczał, obu pierw szych re d ak to ró w „G azety O lsztyńskiej” podzieliły bow iem głębokie anim ozje. Ale w łaśnie za jego czasów opow iadania lu b pow ieści w odcinkach stanow iły isto tn y e lem en t treści „G azety ”. N azw iska au to ró w zamieszczano p rzy stosunkow o n ie w ielu utw orach, a b y ły to przew ażnie nazw iska albo znakom ite w historii lite r a tu ry polskiej, albo też św iecące blaskiem p rzem ijającej sław y w owych latach, a z czasem przyblakłe. Dla przykładu: w śród autorów powieści publikow anych w „G azecie O lsztyńskiej” w ostatnich trzech la tach X IX w. z n a jd u je m y nazw iska M ichała Bałuckiego, Józefa Dzierz- kowskiego, Teodora Jeske-Choińskiego, Józefa Ignacego K raszewskiego, K azim ierza Laskowskiego, Elizy O rzeszkowej, H e n ry k a Sienkiewicza, K le mensa Ju n o szy Szaniawskiego, Ja n a C hryzostom a Zacharyasiewicza...
W ydaje się, że należałoby ustalić a u to rstw o anonim ow ych utw orów literackich publikow anych w „G azecie” , rozw iązać k ry p to n im y , dokonać krytycznej oceny tekstów , je d n y m słow em m ieć p ełn y obraz działu lite rackiego „G azety” za redakcji S ew eryna Pieniężnego, to jest z czasów, gdy dział te n był w ty m piśm ie najbogaciej reprezentow any. B y łab y to praca pionierska. Obecnie, dla p rzykładu, n aw et bibliografia dzieł H en ry k a Sienkiewicza sporządzona przez Ju lia n a K rzyżanow skiego n ie no tu je p rz e d ru k u jego now el w „Gazecie O lsztyńskiej” . A b y łab y to praca niezbędna dla oceny w p ły w u „G azety” n a ludność w arm ińską, posiadam y bowiem liczne św iadectw a przem aw iające za tym , że dzięki tem u działo
281 An drzej W a k a r
wi, bardziej niż sw ą publicystyką, kształtow ała ona u m y sły i serca n ie k tó ry ch kategorii sw ych czytelników , przede w szystkim kobiet i m ło dzieży.
W ydaje się, że można uszeregować cele, k tó re red ak to r „G azety” chciał osiągnąć dobierając i d ru k u ją c now ele i powieści w dziale literackim pisma. M iały one budzić w śród czytelników dum ę z przynależności do narodu polskiego, rodzić przekonanie o jego daw nej wielkości i w iarę w bliskie odrodzenie. Po drugie — p rz y s w a ja ły czytelnikom pogląd, że patriotyzm polski jest ściśle zw iązany z w iarą ojców — z katolicyzm em . Po trzecie sugerow ały czytelnikom , że i w daw nych w iekach, ty m bardziej zaś w dobie współczesnej chłop polski może osiągnąć aw ans społeczny, „w yjść na p a n a ”, dzięki pracy, uporow i w zdobyw aniu wiedzy, dzięki miłości b ratn iej. P a rę now el służyło spraw ie em ancypacji Żydów pol skich, przy czym jed n ak ch rzest uzn aw an o za jej w a ru n e k w stępny. P r a w ie cała b eletry sty k a w „G azecie O lsztyńskiej” m iała w y raźn ą i silną tendencję społeczną. T ylko bardzo niew ielka jej część służyła zaspokoje n iu n a tu ra ln y c h tęsknot do fan tasty k i, do św iata czarów i przygód.
Raz jeden S e w e ry n P ieniężny dał się uw ieść złudzeniu, że hasło „G a zety” — „uczm y czytać po polsku” — może być urzeczyw istniane nie przez książki z bibliotek T ow arzystw a C zytelni L udow ych i nie dzięki powieściom i now elom zam ieszczanym w „G azecie O lsztyńskiej” , ale n o r malnie, ta k ja k w e w szystkich k ra ja c h cyw ilizow anych — przez szkołę. Działo się to w r. 1892, w czasie, gdy up ad ek B ism arcka i p olityka jego następcy, Capriviego, zdaw ały się znam ionować odm ianę k u rs u rządowego wobec ludności polskiej w P rusach, odm ianę z polskiej stro n y sygnow aną podpisem Kościelskiego. W zyw ał w ówczas ludność W arm ii, żeby ubiegała się o to, b y rozporządzenie m in istra oświecenia w sp raw ie zniesienia „za kazu udzielania n a u k i języka polskiego p ry w atn ie, jak i dotąd dla n a u czycieli istn iał” 9 było tu respektow ane. Stw ierdzał, że w edług zarządze nia królew ieckiej re je n c ji „m ają nauczyciele z dziećmi, k tó re niem ieckim językiem nie w ładają, n a w e t na w yższym oddziale pół do jednej godziny tygodniowo czytać w książkach relig ijn y ch polskich, a szczególnie w książ kach do nabożeństw a” 10. D odawał jednak, że tak ie są przepisy, „ale, o ile n am wiadomo, to nigdzie dzieci w szkole, n a w e t na niższych oddzia łach, książek polskich w ręk ę nie b io rą” n . Dlatego radził, żeby jeśli ro z m ow y z nauczycielam i n ie dadzą żadnego s k u tk u (a ja k się w krótce oka zało żadnego s k u tk u n ie dały), organizować w e w siach p arafialn y ch wiece
9 I b i d e m , 1891, n r 31. 10 I b i d e m , n r 45. 11 I b i d e m .
Seweryn Pieniężny senior 183 i podpisywać petycje do biskupa w arm ińskiego, jako najw yższego a u to ry tetu w dziedzinie religii, z prośbą o in te rw e n c ję 12. Wiece takie, pod p a tro n atem „G azety O lsztyńskiej” , odbyły się w 1892 r. w P u rd zie W iel kiej 13, w B a rc z e w ie 14, w B is k u p c u 15, w B a r to ł ta c h 16, w B a rc z e w k u 17, w Brąsw ałdzie ls, w B a r t ą g u 19 i w G ie trz w a łd z ie 20. W ty ch p arafiach zebrano pod p ety cją 2546 podpisów ojców rodzin. B ra k danych, ile po d pisów zebrano w parafiach, gdzie nie p rzeprow adzano w ieców i ile we WTzesinie, gdzie w iec odbył się w styczniu 1893 r .21 R azem ty ch podpisów było z pew nością więcej niż podczas akcji p e ty cy jn ej z 1885 r. B iskup w arm iński p o trak to w ał jednakże p ety cję z 1892 r. jako „w ypływ agitacji polskiej” i pozostawił ją bez odpowiedzi.
P ry s ły zatem złudzenia. Okazało się i w tedy, że w P ru s a c h można uczyć dzieci polskie czytać i pisać po polsku jedynie poza szkołą. W 1898 r. P ieniężny opublikow ał w „G azecie” , w odcinkach, obszerny a rty k u ł: „ Ja k w dom u należy uczyć dzieci po polsku?” 22 G orszy jeszcze zaw ód spraw iła gorliw em u katolikow i, jak im był Pieniężny, postaw a duchow ieństw a w a r mińskiego. Wiece z 1892 r. odbyły się bez udziału księży i w śró d zbie ran y ch wówczas podpisów pod p ety cją szkolną n ie znalazł się podpis ani jednego w arm ińskiego księdza. Proboszczowie n a d a l coraz częściej za stępowali w kościołach w arm iń sk ich nabożeństw a polskie niem ieckim i. Szkoła uczyła młodzież w arm ińską czytać ty lk o po niem iecku, a ksiądz, niekiedy z germ anizatorskiego zapału, zw ykle jed n ak z w ygodnictw a, by nie „zaczynać od n au k i czytania po polsku” 23 przygotow yw ał dziatw ę polską do sak ram en tó w św iętych także po niem iecku. Podobnie było ze śpiewem religijnym . Księżom w arm iń sk im b rak ło narodow ego ducha. „Kościołowi — pow iadano — było obojętne, ja k im językiem m ów ią w ie r ni” 24. B iskup w arm iń sk i nie ty lk o nie reagow ał na p rotesty, ale ludzi w zyw ających do ich składania, a w ięc przede w szystkim Pieniężnego, nazw ał w okólniku z 8 w rześnia 1893 r. „ a w a n tu rn ik a m i i podżegaczami, któ rzy rzekom o w interesie polskiej narodow ości pisem nie i u stnie ro z pow szechniają bezczelne k łam stw a i oszczerstw a o w iern y ch Kościołowi
12 I b i d e m , 1892, n r 3. 13 I b i d e m , n r 6. 14 I b i d e m , n r 36. 15 I b i d e m , n r 38. 16 I b i d e m , n r 43. 17 I b i d e m , n r 48. 18 I b i d e m , n r 50. 19 I b i d e m , n r 52. 20 I b i d e m , n r 56. 21 I b i d e m , 1893, n r 7. 22 I b i d e m , 1898, n r 122—125. 23 E r m l ä n d i s c h e Z e i t u n g , 1893, n r 186. 24 I b i d e m .
184 Andrzej W a k a r
duchow nych” , faktycznie zaś są „kupionym i za pieniądze żołdakami, n a j gorszym i w rogam i n a ro d u polskiego”, prag n ący m i w ydać go na pastw ą „rosyjskiej schizm y lu b n iew iary so cjald em o k rató w ” 25.
Pieniężny stw ierdził: „ P ra w d ą jest, że pom im o całego szacunku, na jaki duchow ieństw o nasze zasługuje, są i u nas kapłani, k tó rz y by chcieli widzieć ludność polską jak n ajp ręd zej zniemczoną. K apłanów poloniza- torów, to je s t takich, k tó rz y by z N iem ca chcieli przerobić Polaka, u nas nie ma. Są jed n ak kapłani, k tó rz y ta k języ k polski, jak i niem iecki swoich p ara fia n u w ażają za d ar Boży i z ró w n ą miłością i spraw iedliw ością tr a k tu ją ta k polskich, jak niem ieckich p a ra f ia n ” 26. Jed n ak że i ci „sp raw ied liw i p a ste rz e ” nie popierali „G azety O lsztyńskiej” . Bowiem ich zdaniem, k ry ty k u ją c kogokolwiek z księży za działalność germ anizatorską, grzebała w śród lu d u powagę całego d u c h o w ie ń stw a 27; po drugie — „G azeta” pod porządkow yw ała sp ra w y religii sp raw o m n a ro d o w y m 28, w zyw ając do łą czenia się Polaków z W arm ii z P o lak am i z Poznańskiego i z Pomorza, jednocześnie rozdzielała katolików jednej diecezji, diecezji w arm ińskiej, na dw a w rogie obozy: polski i n ie m ie c k i29; po trzecie — w ysuw ała i po p ierała w w yborach p a rla m e n ta rn y c h polskich kan d y d ató w narodow ych, zam iast wszywać do głosowania na k a n d y d ató w zgłoszonych przez stro n nictw o katolickie 'C e n tru m 30.
Ci w ięc księża, a należał do nich także ulu b io n y przez młodzież w a r m ińską ksiądz d r Feliks S c h re ib e r31, w yszli z in ic ja ty w ą założenia k on kuren cy jn eg o dla „G azety” pism a polskiego. B yły n im „N ow iny W arm iń skie” , z k tó ry m i w alczył jeszcze Liszewski. J a k stw ierdzał później zn any h isto ry k ksiądz A lfons M ańkow ski, w okół „N ow in” skupili się „ p rz y ja ciele ludu polskiego, k tó rz y chętnie je m u chcieli zostawić język i n a ro dowość, ale nie chcieli dopuścić do politycznej łączności z resztą Polaków zaboru pruskiego” 32. G rono to „broniąc narodow ości polskiej, popierając słuszne żądania Polaków w dziedzinie szkolnej i kościelnej, łagodziło p rz e ciw ieństw a, ale zarazem u tw ierdzało ich w zawisłości od politycznej orga nizacji «Centrum » katolickiego” 33.
W 1891 r. zgasły po kilkum iesięcznym żywocie „N ow iny W arm ińskie”
25 I b i d e m , 1893, n r 238, 239. 26 G a z e t a O l s z t y ń s k a , 1896, n r 81. 27 E r m l ä n d i s c h e Z e i t u n g , 1890, n r 26; 1892, n r 3; 1894, n r 59. 28 I b i d e m , 1891, n r 113; 1892, n r 244; 1893, n r 138, 165. 29 I b i d e m , 1893, n r 130, 138. 30 I b i d e m , n r 165. 31 E . B u c h h o l z , A u s d e r P r a x i s e i n e s R e d a k t e u r s u n d S c h r i f t s t e l l e r s , D a n z i g 1907, s s . 9, 10. 32 A . M a ń k o w s k i , P i ś m i e n n i c t w o p o l s k i e n a W a r m i i , S t r a ż n i c a Z a c h o d n i a , 1923, n r 1/3, s . 76. 33 I b i d e m , s . 78.
Seweryn Pieniężny senior 1 8 5
i w tym że roku Pieniężny zajął w „G azecie O lszty ń sk iej” m iejsce Liszew skiego. O lsztyn był podówczas m ałym m iastem . W krótce p lotki o roz- dźw iękach w śród ludzi skupionych dotąd wokół „G azety O lsztyńskiej” , o rozdźw iękach m iędzy P ieniężnym a Liszewskim, Szczepańskim i S am u - lowskim d o tarły do grona osób, k tó re uw ażały, że likw idacji „N owin W ar m ińskich” dokonano pochopnie i przedw cześnie u . G rono to, a n ależeli do niego, księża E dw ard H errm an n , W alenty Barczewski, Józef Kiszporski, poseł J u s tu s R arkow ski oraz Eugeniusz Buchholz, było zdania, że należy raz jeszcze podjąć pró b ę pow ołania pism a polskiego o p ro filu podobnym „N owinom W arm iń sk im ” . R ozbrat, ja k i pow stał w obozie „G azety Ol szty ń sk iej”, zdaw ał się te m u sprzyjać. W szelkie w ah an ia zniknęły po zw ycięstw ie polskim w okręgu olsztyńsko-reszelskim w ścisłych w ybo rach p arlam en tarn y ch , w czerw cu 1893 r. N ie m iało znaczenia, że posłem został tu ksiądz, jedynie z innej diecezji. Dla księży w arm iń sk ich nie był to ksiądz Wolszlegier, ale „Pole W olszlegier im geistlichen K leide” , Polak w p rzeb ran iu d u c h o w n eg o 35. T y m razem k u ria biskupia nie szczędziła m aterialnego poparcia i dzięki tem u 1 stycznia 1894 r. ukazał się pierw szy n u m e r tygodnika „ W arm iak ”, „pism a dla duchow ieństw a i lu d u k ato lic kiego”. W ydaw cą pism a był Buchholz, pierw szym zaś re d a k to re m ksiądz W ale n ty Barczewski.
Zachowało się bardzo mało egzem plarzy „W arm iaka”, wiadomości więc o jego treści m u sim y czerpać głów nie z „G azety O lsztyńskiej”, ta zaś nie była in fo rm ato rem obiektyw nym . W edług dość rozpow szechnionej opinii o profilu ideow ym pism a m iał św iadczyć jego arty k u ł, w k tó ry m nie u znaje ono powolnego i dobrow olnego niem czenia się W arm iaków za godne p o tę p ie n ia 36. Nie wiadomo jednakże, czy nie b y ł to w y jątk o w y lapsus, bo m ożna przytoczyć z pism Buchholza, z w y stąp ień red ak to ró w „W arm iaka” księży Barczewskiego, K iszporskiego i Osińskiego, z m ów sejm ow ych członka ra d y red ak cy jn ej księdza H e rrm a n n a liczne fra g m e n ty świadczące o przeciw nym stanowisku: że dzieci w arm iń sk ie n ależ y uczyć czytać i pisać po polsku, że w in n y one modlić się po polsku, że W arm iacy w inni kochać mowę ojczystą. Jed n o w szakże je s t pew ne: n a polskiej W ar mii brakło m iejsca dla dw u pism p o ls k ic h 37. Z akładając w ięc drugie, chciano zadać „Gazecie O lsztyńskiej” ś m ie rte ln y cios, doprowadzić do jej u p a d k u 38. 34 W . B a r c z e w s k i , K l e r m a s y n a W a r m i i i i n n e p i s m a w y b r a n e , O l s z t y n 1984, s . 150. 35 G a z e t a O l s z t y ń s k a , 1894, n r 18; 1897, n r 98. 36 J . O b ł ą k , S p r a w a p o l s k a l u d n o ś c i k a t o l i c k i e j n a t e r e n i e d i e c e z j i w a r m i ń s k i e j w t a t a c h 1870— 1914, N a s z a P r z e s z ł o ś ć , 1963, t . 18, s . 77. 37 W . B a r c z e w s k i , o p . c i t . , s. 152. 38 G a z e t a O l s z t y ń s k a , 1898, n r 88, 89, 9Q.
186 An drzej W a k a r
„ Ju ż w pierw szym nu m erze pisało to pismo, n ib y obrońca n aro d u w a r m ińskiego i katolickiego, iż żaden d o bry k ato lik nie pow inien «Gazety» czytać” 39, bo «Gazeta» to pismo re w o lu c y jn e ” 40 i „ a n ty re lig ijn e ” 41. P ie n iężny p rz y ją ł te z a rz u ty z całą pow agą i bronił siebie i sw ego pism a 42. A przecież nazw anie „G azety O lsztyńskiej” pism em rew o lu cy jn y m i a n ty - relig ijn y m było niedorzecznością. Ale nie zdaniem duchow nych skupio n y ch wokół „W arm iak a” ! Ci mogli być przeciw ni germ anizow aniu ludu w arm ińskiego, ale publiczną k ry ty k ę kogokolw iek z księży, choćby za dzia łalność germ anizatorską, uw ażali za p o dryw anie w śród lu d u a u to ry te tu całego sta n u kapłańskiego, trak to w ali jako czyn „rew o lu cy jn y ” i „ a n ty - re lig ijn y ”. „W arm iak ” oburzał się, że „«Gazeta» pisze o niem czeniu w ko ściołach i macoszemu tra k to w a n iu języka polskiego przez n iek tó ry ch d u chow nych” 43, bo uważał, że przez to „«Gazeta» zaczepia kapłanów die cezji i lu b i n a w e t k ry ty k o w ać w niesłuszny sposób rozporządzenia zw ierzchności d u ch o w n ej” 44. To był k am ień obrazy! I dlatego mógł „W ar m iak ” tw ierdzić, że ,,«Gazeta»w kołach w ładzy duchow nej jak najgorszej opinii zażyw a” 45. Zgadzał się z ty m Pieniężny, pisząc: „Z duchow ieństw a na sam ej polskiej W arm ii zaledwie pięciu czy sześciu okazało się życzli w ych d la «Gazety», a cała ta życzliwość polegała n a tym , że abonow ano praw ie pod u k rad k iem «Gazetę»” 46.
D rugi k am ień obrazy stanow iło to, że „G azeta” rzekom o p onad religię w ynosiła s p ra w y narodow e 47. Z atem — replikow ał P ieniężny — w rogi stosunek duchow ieństw a do „G azety” m a „swój powód nie w tym , jakoby «Gazeta» była nie katolicką, ale w tym , że «Gazeta« jest polska, dla s p raw y polskiej p racuje, sp raw polskich b ro n i i m iędzy ludem poczucie polskości budzi” 4S. Pisał: „U nas mów i się: M yśm y w szyscy k atolicy — a n a rach u n ek tego robi się w szystko po niem iecku... W tej m ilej zgodzie już nas o m ało nie połknięto w O lsztynie” 4e. Proponow ał, „aby się pism a katolickie niem ieckie w y rzek ły narodow ości n iem ieckiej” 50 w im ię ch rze ścijańskiego braterstw a, jeśli się podobnej postaw y żąda od pism polskich.
39 I b i d e m , 1894, n r 24. 40 I b i d e m , n r 3, 4, 74. 41 I b i d e m , n r 3, 4, 20, 21, 74. 42 I b i d e m , n r 3, 4. 43 I b i d e m , 1898, n r 148. 44 I b i d e m , n r 35. 45 I b i d e m , 1894, n r 46. 46 I b i d e m , n r 4. 47 I b i d e m , n r 56; 1895, n r 28, 85. 48 I b i d e m , 1898, n r 88. 49 I b i d e m , 1895, n r 30. 50 I b i d e m , n r 2.
Seweryn Pieniężny senior 187
[Ksiądz Barczewski] — pisał P ieniężny — „red ak to r «W arm iaka» pom ału i oględnie nakręca to, że na W arm ii P olacy szli zawsze ręk a w rękę z Niemcami, nie widzi w ty m nic złego i ostatecznie stan ie na tym , że P olacy na W arm ii pow inni się z k ażdym łączyć, byle nie ze sw ym i b ra ć mi Polakam i w P ru sa c h Zachodnich, P oznańskiem itd ” 51. W a rty k u ła c h w stępnych i k o m entarzach „G azety” P ien iężn y w iele razy udow adniał tezę, że „ W arm iak ” pow stał nie po to, by krzew ić w śród czytelników m i łość chrześcijańską i w ierność m ow ie polskiej, lecz po to, b y zwalczać „G azetę” , pow stał do w alki z ru ch em polskim na W arm ii, z „nienawiści do narodow ców ” 52. „Dzieje się to dlatego, że polszczyzna na W arm ii zginąć miała, a ja k niek tó rzy dotąd tw ierdzą, zginąć musi. Ubić «Gazetę», byłby to pierwszy, a wielce stanow czy k ro k w ty m dziele g erm anizacyj- nym , dla k tórego patronow ie «W arm iaka» z św iadomością, lub też bez świadomości, o czym w ątpim y, p ra c u ją ” 53.
„W ystępow anie pew nej części duchow ieństw a naszego przeciw «Ga zecie» — pisał P ien iężn y — przy b iera zw ykle po w yborach, dlatego, że p raw ie całe nasze duchow ieństw o sto i po stronie «Centrum », a ludność n a s z a oddaje głosy swoje na k a n d y d a ta polskiego” si. To był trzeci kam ień obrazy. I P ien iężn y dodaw ał: „Że «Gazeta» jako pism o polskie popiera k a n d y d a ta polskiego w ięc znow u spotyka ją zarzut, że n ib y p rze ciw duchow ieństw u w ystępuje, bo nie popiera tego k a n d y d a ta jakiego chcą wszyscy lub p rzy n ajm n iej większa część duchow nych. Co gorsza, gorętsi zw olennicy «Centrum » n a w e t w p ro st za b u n t przeciw duchow ień stw u uw ażają, jeżeli nasza polska ludność oddaje głosy n a k a n d y d a ta polskiego. I znow u niepotrzebne b y ły b y gniewy, niepotrzebne spory, n ie potrzebne w ystępow anie przeciw «Gazecie», gdyby należycie rozróżniano sp raw y religijno-kościelne od politycznych i wyborczych. Takie sam e p r a wo, jakie duchow ieństw o może mieć do agitow ania za centrow cem , takie samo praw o, a n a w e t obowiązek m a «Gazeta» i ludność polska do agito w ania za k a n d y d a te m polskim ” 5S. R ek ap itu lu jąc dośw iadczenia z k ilk u letniej w alki z „W arm iakiem ” stw ierdzał, że „G azeta” , „choćby jej w ięk sze w alki staczać przyszło, zawsze w obronie uciśnionej s p ra w y polskiej u nas staw ać będzie. Nie u straszy nas n a w e t to, że m am y w duchow nych stojących za «W armiakiem» politycznych nieprzyjaciół, choć ch ętn ie chce my i teraz pracow ać w interesie zgody na n a stęp u jący ch zasadach:
51 I b i d e m , 1894, n r 5.
52 I b i d e m , 1895, n r 28; 1898, n r 90, 53 I b i d e m , 1898, n r 89.
54 I b i d e m , n r 90. 55 I b i d e m .
188 A ndrzej W a k a r
w sp raw ach relig ijn y ch jedność, w sp raw ach politycznych wolność, a we w szystkich miłość...” 50
„W arm iak ” ukazyw ał się przeszło 11 lat, polem iki z nim zajm ow ały więc w iele miejsca n a łam ach „G azety” . Ton ty ch polem ik św iadczył o d u żej osobistej i dziennikarskiej k u ltu rz e Pieniężnego. N atom iast „W arm iak ” sięgał często po a rg u m e n ty niew ybredne. Raz w ięc pisał, że „G azetę” za łożono za „m oskiew skie r u b le ” 57, in n y m razem , że Liszew ski pod koniec życia sp rz y ja ł „W arm iakow i” 5S. W rów nie złym guście było pokpiw anie z choroby płuc, n a jaką cierpiał P ie n ię ż n y 59. N ajpospoliciej jed n ak a ta kow ał Pieniężnego jako przybysza, poznańskiego przybłędę, k tó r y z W a r m iak am i nie może m ieć nic w sp ó ln e g o 60. W alka m iędzy obu pism am i trw a ła p raw ie bez ustanku. Nie u stała n a w e t w tedy, gdy „W arm iaka” redagow ał ksiądz Osiński, przecząc przez to późniejszej tezie, jakoby m ię dzy n im a P ieniężnym m iało istnieć jakieś ta jn e porozum ienie. N ie po m ogły jed n ak p aro k ro tn e zm iany re d ak to ró w „W arm iak a”. Ż adnem u nie udało się pozyskać ludności w arm iń sk iej dla pisma. „W arm iak ” nigdy nie m ógł zagrozić bytow i „G azety” . U kazyw ał się 2, a potem 3 ra z y rz a dziej, n a k ła d m iał 3— 4 ra z y niższy, a deficyt około 500 talaró w rocznie M. W ostatnim ro k u „W arm iak a” przekształcono w pismo ukazujące się 2 ra z y w tygodniu, ale przez to ty lk o pow iększono jego s t r a ty finansow e. Nie pozostało nic, ja k zw inąć przedsięwzięcie.
Pisałem dotąd o P ien iężn y m jako dziennikarzu-publicyście. Ale p rze cież początki „G azety O lsztyńskiej” należą do tego miodowego okresu dziennikarstw a, k ied y jego istota była ściśle spleciona z działalnością p u b liczną, służącą określonej idei. P ie rw s i re d a k to rz y „G azety” n ależeli do tego rzęd u dziennikarzy, k tó rz y w dzień p rzem aw iają z tr y b u n y w ieco w ej, a w ieczorem piszą a rty k u ł w stępny. Szczególnie tak im dziennikarzem b ył Sew eryn Pieniężny. Ludność w arm ińska n azyw ała go „kochanym r e d ak to rem ” 62. Ale dla działaczy polsko-katolickiego to w arzy stw a „Zgoda” b ył „nigdy n ie zapom nianym i gorliw ym długoletnim p rezesem ” 63. P y ta nie, czy b y ł bardziej dziennikarzem , czy działaczem, je s t w ty m w y p ad k u nie n a m iejscu: w szelkie jego. fo rm y działalności publicznej o dbijały się w „G azecie” , ona w łaśnie stanow iła dla niego jeszcze jedną try b u n ę. Byl
56 I b i d e m . 57 I b i d e m , 1894, n r 23; 1895, n r 36; 1904, n r 72. P o r . t a k ż e J . C h ł o s t a , P r o c e s y s ą d o w e «G a z e t y O l s z t y ń s k i e j » , K o m u n i k a t y M a z u r s k o - W a r m i ń s k i e , 1974, n r 3, s s . 242—243. 58 G a z e t a O l s z t y ń s k a , 1894, n r 60. 59 I b i d e m , 1898, n r 80. 60 I b i d e m , n r 5. 61 I b i d e m , 1896, n r 100. 62 I b i d e m , 1905, n r 131. Ç3 I b i d e m , 1907, n r 131.
Seweryn Pieniężny senior 1 89 to zaś — ja k stw ierdzał urzęd n ik p ru sk i — w p o rów naniu do J a n a L i szewskiego „ag itato r tej sam ej m iary, ale zdrow szy i energiczniejszy” 64. W spom niałem ju ż o wiecach organizow anych i prow adzonych przez Pieniężnego w zw iązku z podpisyw aniem p ety c ji o p o w ró t języka pol skiego do szkół. Jasne, że był on rów nież sp iritu s m ovens w szystkich w ie ców organizow anych w m iastach, a niekiedy też i w siach p arafialn y ch polskiej W arm ii w okresach przedw yborczych w 1893, 1898 i 1903 r.
T rochę m iejsca też pośw ięćm y prow adzonej przez Pieniężnego „Zgo dzie”, organizacji założonej w iosną 1891 r. Do to w arzy stw a tego należało około stu osób, jego zadaniem była obsługa całej polskiej W arm ii, choć miało także rodzaj filii w B u try n a c h i G ietrzw ałdzie. Z eb ran ia odbyw ały się regularnie, a pośw ięcone były przew ażnie odczytom o dziejach chrze ścijaństw a i Polski. Tworząc to w arzy stw a polskie i n a s tra ja ją c ich dzia łalność na w y raźn ie n arodow y ton, Pieniężny, zdaniem u rzędnika p r u s kiego, dr. E ilsbergera, w prow adził na W arm ię „to b rak u jące dotychczas ram ię p ro p ag an d y p o lskiej” °5.
N ajbardziej efek to w n y m k ieru n k iem działalności „Z gody” było orga nizow anie am atorskiego ru c h u artystycznego. 8 m a ja 1891 r. w ystaw iono w O lsztynie jednoaktów kę J a n a N epom ucena K am ińskiego Szlachta c z y n
szowa czyli kłótnia o wiatr. Działacze Tow arzystw a, m.in. Pieniężny, k reo
w ali role główne. Recytow ano też w iersze Mickiewicza. Publiczności było ponad 600 o s ó b M. Było to pierw sze polskie przedstaw ienie w O lszty nie 67. 10 stycznia 1892 r. w ystaw iono Ostatnie chw ile K opernika W łady sława Szym anow skiego oraz jednoaktow ą operę kom iczną J a n a N epom u cena K am ińskiego K o m in ia rz i m ł y n a r z 6S. 15 m a ja 1892 r. na obrazku dram aty czn y m W ładysław a L udw ika Anczyca Łobzow ianie obecnych było praw ie 500 osób 69. 30 października 1892 r. odegrano Piosenkę w ujaszka A leksandra F re d r y i Flisaków A n c z y c a 70. 11 lutego 1893 r. pow tórzono
Szlachtę czynszow ą i w ystaw iono nadto krotochw ilę A d a m i Ewa Bogu
miła A s p is a 71. 28 stycznia 1894 r. „Zgoda” przygotow ała jednoaktow ą
64 T . G r y g i e r , S p r a w a p o l s k a w P r u s a c h W s c h o d n i c h w l a t a c h 1870—1900, P r z e g l ą d Z a c h o d n i , 1951, n r 3/4, s . 533. ( A u t o r c y t u j e t u s ł o w a u r z ę d n i k a p o l i c j i p r u s k i e j d r . E . E i l s b e r g e r a z a w a r t e w j e g o m e m o r i a l e z n a j d u j ą c y m s i ę o b e c n i e w W o j e w ó d z k i m A r c h i w u m P a ń s t w o w y m w O l s z t y n i e , w a k t a c h N a c z e l n e g o P r e z y d i u m P r o w i n c j i P r u s y W s c h o d n i e , IV/542/73-110. A c t a d e s K ö n i g l i c h e n O b e r - P r ä s i d i u m s v o n O s t p r e u s s e n b e t r e f f e n d n a t i o n a l p o l n i s c h e n A g i t a t i o n ) . 65 I b i d e m . 66 G a z e t a O l s z t y ń s k a , 1891, n r 37. 67 K a l e n d a r z P o l s k o - W a r m i j s k i n a 1892 r o k , O l s z t y n 1891 ( w k o m e n t a r z u d o w i e r s z a M i c k i e w i c z a P o w r ó t t a t y ) . 68 G a z e t a O l s z t y ń s k a , 1892, n r 4. 69 I b i d e m , n r 40. 70 I b i d e m , n r 88. 71 I b i d e m , 1893, n r 12, 13.
190 Andr zej W a k a r
operę kom iczną P okoik Z u z i Szym anow skiego oraz krotochw ilę A ntoniego W ieniaw skiego U licznik W a r s z a w s k i72. 10 czerw ca 1894 r. w ystaw iono
Chłopów a rystokratów Anczyca oraz Bogatą w dową n . 23 w rześnia 1894 r.
w program ie znaleźli się ponow nie Łobzowianie Anczyca oraz A leksandra Ładnow skiego Z y d w beczce 7i. 18 listopada 1894 r. przedstaw iono jedno aktów kę S tanisław a Dobrzańskiego Podejrzana osoba oraz ponow nie K o
m iniarza i m łyn a rza K a m iń s k ie g o 7S. Podobnie było w dalszych latach:
w 1895 r. „Zgoda” zorganizowała 4 przedstaw ienia, n a k tó ry ch w y sta wiono 7 sztuk, w ty m 4 prem iery, w 1896 r. — 4 przedstaw ienia, n a k tó ry c h w ystaw iono 8 sztuk, w ty m dalsze 4 p rem iery. S tro je wypożyczano z Poznania. Sięgnięto też po pomoc zaw odow ych artystów : tenora M ań- czaka z W arszaw y i ak to ra W róblew skiego ze Lwowa. P o staran o się o k a pelę dam ską z O lsztyna, k tó ra p rzy g ry w ała w przerw ach. Na w szystkich przedstaw ieniach, a p rzy n ajm n iej na większości, p rezentow ano też tańce narodow e: krakow iaka, m azu ra i inne, w stro jach regionalnych lub h isto rycznych. Publiczności za p ła tn y m i b iletam i w stęp u pojaw iało się zawsze po k ilkaset osób 7e.
Pow odzenie te a tru „Zgody” zachęciło do spróbow ania sw ych sił także am atorów w iejskich z G ietrzw ałdu. W latach 1893— 1896 zorganizowali oni 5 przedstaw ień, n a k tó ry ch w ystaw iono 8 sztuk, w ty m 5 p rem ier 77. Oto było owo „ram ię p ro pagandy polskiej”, którego obawiał się d r Eils- berger. Działalność tow arzystw stw orzonych pod p a tro n a te m „G azety O l szty ń sk iej”, głów nie zaś osobiście S ew eryna Pieniężnego, w niosła now e elem en ty w życie W arm ii. „Płom ienne m ow y u trz y m a n e w granicach p raw n ie dopuszczalnych, polska m uzyka, deklam acje, tańce narodow e, sztuki te a tra ln e polskie, to w szystko rozbudzało polskość” 7S.
K o n tra k c ja niem iecka polegała na p o d daniu „Zgody” ostrej k o ntroli finansow ej i policyjnej. W ładze skarbow e n ag ab y w ały Pieniężnego „na oo pieniądze z te a tru obrócone zostały”, przekonane bow iem były, że te a tr przynosił „duże zyski idące na «Gazetę»”, w ładzom zaś szło o to, „by nie było ni «Gazety«, n i tow arzystw a, ni t e a t r u ” 79. Za drobne uchybienia fo r m alne u k aran o Pieniężnego d w u k ro tn ie grzyw nam i o łącznej wysokości 50 m k 80. Dotkliwsza była k o n tro la policyjna. Policjanci żądali, by na ze
72 I b i d e m , 1894, n r 8. 73 I b i d e m , n r 45. 74 I b i d e m , n r 74. 75 I b i d e m , n r 91. 76 I b i d e m , 1895, n r 12— 14, 16, 43, 44, 83; 1896, n r 1—5, 55, 77. 77 I b i d e m , 1893, n r 42; 1894, n r 36; 1896, n r 5, 33, 39—40. 78 T . G r y g i e r , o p . C it., S. 533. 79 G a z e t a O l s z t y ń s k a , 1896, n r 98. 80 I b i d e m , n r 23, 42.
Seweryn Pieniężny senior 191 b ran iach „Zgody” , także w ięc i w teatrze, obow iązyw ał język niem iecki, inaczej bow iem oni, nie znając polskiego, n ie m ogli zorientow ać się w tr e ści sztuk i odczytów i nie wiedzieli, czy nie należy w kroczyć i rozwiązać zebrania jako antypaństw ow ego. „Nadchodzą, ja k się zdaje ciężkie i s m u t ne dla nas czasy” 81 — pisał P ieniężny i dodaw ał: „N ajniew inniejsza za baw a polska uw ażana je s t za obchód m ający na celu odbudow anie P o l sk i” 82. I konkludow ał: „Będziem y w tak im razie zniew oleni zw inąć nasze to w arzy stw a” 83. Do tego nie doszło. W r. 1897 n ie odbyło się jed n ak na W arm ii a n i jedno przedstaw ienie teatraln e. „Co dalej będzie?” — p y tał P ieniężny i odpowiadał: „Siła policji i jej praw o rozbija się i niknie u p ro gów domów naszych, do k tó ry c h w olno n a m każdego zaprosić, ugościć i z n im się zabaw ić” 84. N ie przew idyw ał, że p rz y jd ą kiedyś czasy, gdy zebrania przyjaciół w m ieszkaniach p ry w a tn y c h uzn aw an e będą też n ie kied y za nielegalne, a uczestnicy aresztow ani i sk azy w an i n a więzienie. P ań stw o p ru sk ie było je d n a k w m iarę praw orządne. Sąd a d m in is tra c y jn y w B erlinie w y d ał 5 października 1897 r. w yrok, dopuszczający język pol ski na zebraniach publicznych 85. W 1898 i 1899 r. „Zgoda” zorganizowała w ięc now e przedstaw ienia p o ls k ie 86.
Można doszukać się paraleli m iędzy rozw ojem ru c h u czytelniczego na W arm ii w ostatniej dekadzie X IX w. i jego u p adkiem z początkiem X X w., a rozw ojem i upadkiem ru c h u teatralnego n a tejże ziemi, w ty m sam ym czasie. P ierw szy był w sp ie ra n y potężną indyw idualnością F ra n ciszka Szczepańskiego, d ru g i — niespożytą energią S ew eryna P ieniężne go. G dy jed n em u i d rugiem u n a początku X X w. zabrakło sił do p ro w a dzenia dzieła, nie znalazł się nikt, k to b y mógł je po nich kontynuow ać. Ale też k lim a t społeczny, w k tó ry m tak im następcom przyszłoby działać, był już na polskiej W arm ii zupełnie ininy.
Zw ycięstw o n ad „W arm iakiem ” było ostatnim w ielkim sukcesem Se w e ry n a Pieniężnego. Od k ilk u n a stu la t chory na płuca, czuł się z każdym m iesiącem coraz gorzej. Jeszcze 17 w rześnia 1905 r. przem aw iał n a wiecu zorganizow anym w Olsztynie przez Zjednoczenie Zawodow e P o ls k ie 87. 29 października 1905 r. z a n ie m ó g ł88 i 4 dni później z m a r ł 89. Żegnając go „G azeta” pisała: „Śp. S ew ery n P ieniężny był gorliw ym bojow nikiem s p r a
81 I b i d e m , n r 100. 82 I b i d e m , 1897, n r 53. 83 I b i d e m , 1896, n r 100. 84 I b i d e m , 1897, n r 11. 85 I b i d e m , n r 91. 86 I b i d e m , 1898, n r 8, 81, 82. 87 I b i d e m , 1905, n r 111. 88 I b i d e m , n r 129. 89 I b i d e m , n r 131.
192 Andrzej W a k a r
w y polskiej na W arm ii. Dopóki m u sił starczyło, w szędzie b ronił p ra w lu d u polskiego, czy to po w iecach, czy w to w arzy stw ach lub też p r y w a t ny ch domach, w szędzie budził poczucie n arodow e w śród W arm iaków . Z y skał też zaufanie i polubiony został przez cały lud polski w arm iński, k tó ry go ogólnie sw y m «kochanym redaktorem » nazyw ał. Toteż pam ięć po n im zostanie n ie z a ta rtą w śród lu d u polskiego na W arm ii, d la k tórego zm arły pośw ięcał cały swój czas i zdrow ie” 90.
Polską W arm ię obiegły „pogłoski, że ze śm iercią S ew eryna Pieniężnego u m arła i «Gazeta Olsztyńska», a z n ią i sp ra w a polska n a W arm ii” 91. „G azeta” dem entow ała je i pow iadam iała, że d ru k a r n ię oraz w ydaw nictw o przejęła żona zmarłego, a red ak cję b rat, W ładysław Pieniężny. P rosiła czytelników , by „zaufanie, jak im śp. S ew ery n a Pieniężnego obdarzali, i na jego następców przenieśli” 9a. „G azeta” opublikow ała w iersz A n d rzeja Sa- m ulowskiego W spom nienie pośm iertne śp. S e w e r y n o w i P ie n i ę ż n e m u 9:i, świadczący, że anim ozje m iędzy ty m i dw om a działaczam i zostały zupełnie zapom niane. N atom iast p o w tarzan a po latach w ersja, jakoby za tru m n ą Pieniężnego szedł też re d a k to r „W arm iak a” ksiądz W acław Osiński, nie zn ajd u je potw ierdzenia w opublikow anym w „Gazecie” spraw ozdaniu z pogrzebu 94. S E W E R Y N P I E N I Ę Ż N Y — S E N I O R Z u s a m m e n f a s s u n g S e w e r y n P i e n i ę ż n y S e n i o r (1864— 1905) l e i t e t e d i e „ G a z e t a O l s z t y ń s k a ” l ä n g e r a l s i r g e n d j e m a n d i h r e r R e d a k t e u r e . E r s t a m m t e a u s G r o s s p o l e n , j e d o c h i n E r m l a n d v e r b r a c h t e e r f a s t s e i n g a n z e n L e b e n a l s E r w a c h s e n e r . I n d e r Z e i t u n g e r w i e s e r s i c h a l s P u b l i z i s t u n d R e p o r t e r v o n a u s s e r g e w ö h n l i c h e n F ä h i g k e i t e n . W i c h t i g e r n o c h w a r e n s e i n e O r g a n i s a t i o n s v e r d i e n s t e . D i e Z e i t u n g e r s c h i e n d r e i m a l i n d e r W o c h e , b e r e i c h e r t d u r c h k o s t e n l o s e B e i g a b e n , d i e e i n e A u f l a g e v o n 1,5 T a u s e n d E x e m p l a r e h a t t e n . I m G r u n d e g e n o m m e n g a b e r d e r Z e i t u n g d a s g e i s t i g e G e p r ä g e , u n d z u r Z e i t a l s e r s i e r e d i g i e r t e , u m f a s s t e i h r E i n f l u s s g e b i e t f a s t d a s g r a n z e s ü d l i c h e ( s o g e n a n n t e p o l n i s c h e ) E r m l a n d . D e n I n h a l t d e r Z e i t u n g u n t e r s t e l l t e e r d e r L o s u n g , d i e a n g e f a n g e n z u s e i n e r Z e i t b i s z u m S c h l u s s d e r H e r a u s g a b e u n t e r d e r V i g n e t t e z u l e s e n w a r : „ O j c ó w m o w y , o j c ó w w i a r y b r o ń m y z g o d n i e m ł o d y , s t a r y ” ( D ie S p r a c h e u n s r e r V ä t e r , i h r e n G l a u b e n l a s s t u n s s c h ü t z e n j u n g u n d a l t ) . F ü r a l l e T e i l e d e r Z e i t u n g w ä h l t e e r d i e M i t t e i l u n g e n u n d N o t i z e n s o a u s , d a m i t s i e u n t e r d e n e r m l ä n d i s c h e n B a u e r n d e n N a t i o n a l s t o l z w e c k t e , d e n k a t h o l i s c h e n G l a u b e n s t ä r k t e u n d i n d e r L i e b e z u r A r b e i t u n d W i s s e n , i n d e r B r u d e r l i e b e s a h s i e i h r e Z u k u n f t . P i e n i ę ż n y e r w e i t e r t e d e n l i t e r a r i s c h e n T e i l d e r „ G a z e t a ” , d e r d u r c h e b e n s o l c h e T e n d e n z d u r c h d r u n g e n w a r . I m l i t e r a r i s c h e n T e i l b r a c h t e e r i n A b s c h n i t t e n N o v e l l e n u n d R o m a n e b e d e u t e n d e r p o l n i s c h e r S c h r i f t s t e l l e r . T r e u w a r e r a u c h d e r a l t e n L o s u n g d e r „ G a z e t a ” ; L e h r e n w i r u n s e r e K i n d e r p o l n i s c h l e s e n . I n s e i n e n B e i t r ä g e n w i e s e r d a r a u f h i n : w i e m a n z u H a u s e d i e K i n d e r p o l n i s c h l e h r t , u n d i n d e n J a h r e n 1892—1893 v e r a n s t a l t e t e e r 9 V e r s a m m l u n g e n , a u f d e n e n e i n e B i t t s c h r i f t u n t e r z e i c h n e t w u r d e f ü r d i e W i e d e r e i n f ü h r u n g d e r p o l n i s c h e n S p r a c h e i m S c h u l u n t e r r i c h t . 90 I b i d e m . 91 I b i d e m , n r 133. 92 I b i d e m . 93 I b i d e m , n r 132. 94 I b i d e m , n r 133.
Seweryn Pieniężny senior 1 93 D i e V e r s a m m l u n g e n f a n d e n o h n e P f a r r e r s t a t t , d e r e r m l ä n d i s c h e B i s c h o f b r a n d m a r k t e d i e B i t t s c h r i f t s a k t i o n . D i e w e n i g e n e r m l ä n d i s c h e n P f a r r e r , d i e s i c h a l s F r e u n d e d e r p o l n i s c h e n B e v ö l k e r u n g f ü h l t e n , b e k ä m p f t e n a u c h d i e „ G a z e t a ” , s i e m e i n t e n , d a s s w e n n d i e Z e i t u n g j e m a n d e n d e r P f a r r e r f ü r s e i n e G e r m a n i s i e r u n g s t ä t i g k e i t t a d e l t , s i e d a s A n s e h e n d e r g a n z e n G e i s t l i c h k e i t u n t e r d e m V o l k e s c h ä d i g t , ü b e r d i e s t e i l t s i e d i e e r m l ä n d i s c h e n K a t h o l i k e n i n z w e i f e i n d l i c h e L a g e r a u f , i n e i n p o l n i s c h e s u n d d e u t s c h e s , u n d s c h l i e s s l i c h — d a s i e f ü r d i e P a r l a m e n t s w a h l e n p o l n i s c h e K a n d i d a t e n i n V o r s c h l a g b r i n g t — s c h w ä c h t s i e d i e C h a n c e d e r K a n d i d a t e n d e r k a t h o l i s c h e n P a r t e i „ Z e n t r u m ” . E b e n d i e s e P f a r r e r g r ü n d e t e n d i e „ N o w i n y W a r m i ń s k i e ” ( E r m l ä n d i s c h e N e u i g k e i t e n ) u n d d a n a c h d e n „ W a r m i a k ” , d e r K a m p f g e r a d e g e g e n d i e s e S c h r i f t e n w u r d e z u r H a u p t a u f g a b e f ü r S e w e r y n P i e n i ę ż n y z u r Z e i t , a l s e r d i e Z e i t u n g l e i t e t e . P i e n i ę ż n y w a r e i n a u s s e r g e w ö h n l i c h e r J o u r n a l i s t a b e r e i n A k t i v i s t v o n n o c h g r ö s s e r e m F o r m a t . E r w a r V e r a n l a s s e r u n d O r g a n i s a t o r v o n V e r s a m m l u n g e n , a u f d e n e n p o l n i s c h e r U n t e r r i c h t i n d e n S c h u l e n v e r l a n g t w u r d e , e r o r g a n i s i e r t e p o l n i s c h e V e r s a m m l u n g e n v o r d e n W a h l e n , V e r s a m m l u n g e n p o l n i s c h e r G e s e l l s c h a f t e n , p o l n i s c h e V o r l e s u n g e n u n d p o l n i s c h e T h e a t e r v e r s t e l l u n g e n . A u f s e i n e A n r e g u n g h i n u n d m i t s e i n e r T e i l n a h m e w u r d e n i n E r m l a n d i n d e n l e t z t e n 10 J a h r e n d e s 19. J h . f a s t 50 T h e a t e r v o r s t e l l u n g e n v e r a n s t a l t e t , a u f j e d e r d e r s e l b e n w u r d e n g e w ö h n l i c h z w e i p o l n i s c h e S t ü c k e g e s p i e l t , d a s P u b l i k u m i n O l s z t y n z ä h l t e i m m e r H u n d e r t e v o n P e r s o n e n m i t E i n t r i t t s k a r t e n . I n d e r R e g e l w a r e n e s i m m e r A m a t e u r v o r s t e l l u n g e n , j e d o c h g a b e s a u c h e i n i g e , i n d e n e n B e r u f s s c h a u s p i e l e r a u f t r a t e n . S o w i e d i e p o l n i s c h e n L e i h b i b l i o t h e k e n m i t d e m A b l e b e n v o n F r a n c i s z e k S z c z e p a ń s k i s i c h a u f l ö s t e n , s o h ö r t e a u c h d a s p o l n i s c h e T h e a t e r i n E r m l a n d m i t d e m T o d e v o n S e w e r y n P i e n i ę ż n y a u f z u e x i s t i e r e n . A b e r d i e v o n i h m a u s g e a r b e i t e t e n M e t h o d e n d e r g e i s t i g e n E i n w i r k u n g a u f d i e L e s e r u n d i h r e G e w i n n u n g s o w i e A n o r d n u n g u n d C h a r a k t e r d e n i n d e r „ G a z e t a ” e n t h a l t e n e n I n h a l t e w u r d e n z u i h r e m b e s t ä n d i g e n E r w e r b . 2 — K o m u n i k a t y . . .