• Nie Znaleziono Wyników

Poeci metafizyczni?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Poeci metafizyczni?"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Piotr Jaroszyński

Poeci metafizyczni?

Człowiek w Kulturze 3, 195-201

(2)

Piotr Jaroszyński

Poeci metafizyczni?

"Człowiek w kulturze", 1994 nr 3, s. 195-201

Romantyzm przynosi nie tylko zm ian ę estetyki, w stosunku do ok­ resów poprzednich, ale rów nież zm ian ę statusu artysty, w szczeg ó l­ ności zaś — poety. Zadanie poety nie będzie ju ż polegało, ja k daw­ niej, na tym by bawić i pouczać (wedle maksymy horacjańskiej, utile

dulci), ale staje się czym ś znacznie w y ższy m — oto poeta m a obj aw ić

najw yższą i najgłębszą praw dę, je st wieszczem i kapłanem . A ponie­ w aż w pewnym okresie za dziedzinę, która takie prawdy odsłania, uch od ziła metafizyka, stąd poetów romantycznych określa się czasami mianem poetów metafizycznych. K apłan, wieszcz, metafizyk — ta­ kim stać się m a poeta romantyczny. I rzeczyw iście, gdy dziś czytamy romantyków, bez trudności widzimy, jak myśl ich ożywiona potęgą wyobraźni szybuje w zaświaty, jak chętnie kreują now ą rzeczywis­ tość, a z pogardą patrzą na to, co ich otacza, jak , wreszcie, lekcewa­ żąco odnoszą się do zdolności rozumu. Jednym słow em , romantyzm budzi z uśpienia słabo do tej pory docenianą w ład zę duszy. Jest nią w y o b r a ź n i a . Wyobraźnia kreuje rzeczywistość, wyobraźnia od­ słania najbardziej ukryte prawdy. Jest ponad rozumem, ponad nauką i ponad filozofią. A przekonanie to podzielają tacy poeci ja k Blake, Shelley, Akenside, Wordsworth, Coleridge i w ielu, w ielu innych.

M ożna wobec tego się zapytać, czy to nowe podejście do poety i do poezji je st całkow icie oryginalne, czy też m a ono swe źródła w mniej lub bardziej odległych czasach? Sprawa je st dość złożona. Z jednej bow iem strony wiadomo, że ju ż Platon głosił tzw. m aniczną

(3)

196 Piotr Jaroszyński

koncepcję sztuki, a w ięc koncepcję wedle której poezja rodzi się pod w pływ em szału (mania), z drugiej wszelako strony teoria platońska różni się od romantycznej. Platon bowiem nie uważał, jakoby to sam szał był źródłem sztuki, raczej sądził, że szał jest tylko zewnętrznym objawem procesu, który dokonuje się w duszy. Proces ten polega na tym , że rozum boski bezpośrednio oddziałuje na w yobraźnię poety, a to jest m ożliw e tylko w ów czas, gdy osobisty rozum poety zostanie w yłączony, choćby po to, aby nie przeszkadzał. W efekcie poeta otrzymuje obraz od Boga, ale sam jak o człow iek sprawia w rażenie szalonego, gdyż szaleniec to ten, u którego rozum źle funkcjonuje. Co w ięcej, wedle Platona, dane w yobraźni m uszą ulec pewnej racjo­ nalizacji, czyli m uszą być odczytane za pom ocą rozumu ludzkiego. W ten sposób widzim y, że maniczna teoria sztuki jest daleka od ir ­ racjonalizmu, rozum bowiem jest początkiem sztuki (rozum boski) i jej dopełnieniem (rozum ludzki), wyobraźnia zaś odgrywa tylko rolę pośrednika, a szał to uboczny efekt całego procesu. Ponadto, w y ­ obraźnia wcale nie kreuje nowej rzeczyw istości, a tylko jest p rzek aź­ nikiem prawd boskich. Platon w ięc daleki je st od tego, by tw ierdzić, tak ja k Blake, że życie w yobraźni je st jedynym realnym życiem , że tylko rzeczy w w yobraźni są napraw dę realne, czy że w szechśw iat jest w spółstwarzany przez poetę wraz z Bogiem. Tego Platon nie powie.

Aby więc odkryć genezę teorii romantycznych, sięgnąć musimy do innych źródeł. Pierwszy krok prowadzi nas ku poglądom głoszonym przez w ielu neoplatoników , takich ja k Jamblich czy Proklos (ale nie Plotyn). Neoplatonizm pierwszych w ieków po Chrystusie cechuje swoisty synkretyzm, polegający na swobodnym łączen iu w ątków f i ­ lozoficznych z religią, mitologią, magią i teurgiką, przy czym te ostatnie mają swe źródła w m yśli i praktykach Wschodu. I tak, z punktu widzenia filozoficznego, neoplatonizm głosi tzw. emanacjo- nistyczną koncepcję bytu: początkiem wszystkiego je st Prajednia, z której w yprom ieniow ują kolejne hipostazy bytowe, ja k duch czy dusza aż po m aterię. M usimy pam iętać, że świat neoplatoński jest wypełniony najrozmaitszej maści duchami, aniołami, eonami, z któ­ rymi człowiek wchodzi w kontakt. A ponieważ Platon wiązał pośred­ nią sferę (między ideami i materią) ze światem liczb, a te z ludzką

(4)

w yobraźnią, to z punktu widzenia hierarchii bytowej dało to asumpt do postawienia w yobraźni powyżej św iata materialnego. Co w ięcej, z punktu widzenia powstawania-emanacji, to w łaśnie liczba zw iązana z w yobraźnią generuje kształt bytów materialnych. W ten sposób neoplatonizm, zachowując ciągle wyższość rozumu nad wyobraźnią, degraduje rzeczyw istość m aterialną na korzyść w yobraźni, traktowa­ nej jak o przyczyna sprawcza tejże rzeczyw istości.

To nie wszystko. A lbow iem filozoficzny obraz świata i powstawa­ nia m oże teraz zostać dopełniony w iedzą tajemną. Magia, alchemia i teurgika w kraczają do ludzkiej w yobraźni, a w ięc miejsca spotkania człow ieka z duchami, i to z dw óch powodów. Po pierwsze, w ybra­ niec m oże posłużyć się siłą w yższą w celu spowodowania o k reślo ­ nych fizycznych zmian w człow ieku i w świecie, po drugie — ry tu ał tow arzyszący posiadaniu takiej siły pozwala człow iekow i na zbawie­ nie, czyli na uwolnienie ducha od ciała. Dlatego też Proklos nie za­ waha się pow iedzieć, że teurgika posiada w yższą moc niż cała ludzka m ądrość, m ądrość bowiem daje tylko poznanie, ale nie posiada mocy sprawczej. W ten sposób neoplatonizm w iąże w jedno filozofię, re­ ligię i magię, a centralną osią jest wyobraźnia.

M im o wszystko jednak intelekt (nous) jest w yższy od w yobraźni, z tego tytułu, że on najbardziej zb liży ć się m oże do Prajedni, jest bowiem czym ś najbardziej duchowym, bardziej duchowym niż w y ­ obraźnia. Wyobraźnia więc pełni funkcję pomocniczą w stosunku do intelektu-ducha. Neoplatonizm, choć zdecydowanie przekracza same­ go Platona, to jednak nie dochodzi do punktu, w którym znaleźli się romantycy. Wobec tego musimy szukać dalej. Tym razem ze w zględu na to, że neoplatonizm był jakby ostatnim głosem filozoficznym na obszarze zachodniego Im perium Rzymskiego, Europa zaś pogrąży się na kilka w ieków w ciem ności spowodowanej najazdami plemion ger­ m ańskich, spojrzenie nasze zw ró cić musimy ku innym ludom, które przejęły dziedzictwo kultury antycznej. Są nim i Arabowie.

Gdy w IX wieku, po upadku dynastii U m ajjadów , sukcesję przej­ muje dynastia A basydów , a stolica zostaje przeniesiona z Damaszku do Bagdadu, rozpoczyna się złoty okres kultury arabskiej. Harun al- -Rachid i jego syn al-M a'm un zakładają „D om M ąd ro ści", czyli jakby

(5)

198 Piotr Jaroszyński

odpowiednik później szych europejskich uniw ersytetów . W ów czas to zachęceni przez kalitów uczeni podejmują się wielkiego dzieła, ja k im są tłum aczenia tekstów greckich z zakresu filozofii i nauki. Teksty te są następnie komentowane. I w łaśnie w owych komentarzach pojawia się nowa teoria w y o b raźn i. P oczątkow o mamy do czynienia ze sto­ sunkowo niew ielkim przestawieniem akcentów, później jednak w y ­ rośnie z tego oryginalna koncepcja. Pierwszym autorem, na którego trzeba zw ró cić uw agę, je st al-Farabi. Ł ącząc Platona z Arystotelesem filo z o f ten powiada, że nie zm ysł w spólny (sensus communis), ja k chciał Arystoteles, ale wyobraźnia łączy i dzieli wrażenia, jakie po­ chodzą od zmysłów szczegółowych. Z kolei nawiązując do Platona tw ierdzi, że podczas snu, w izji lub wieszczenia w y ob raźn ia staje się w olna i zdolna je st zarów no do otrzymywania im p u lsó w ze świata w yższego ja k też posiada moc swoistego łączenia znaczeń z w yobra­ żeniam i, które tym samym m ają charakter symboliczny. W ten sposób symbolika w yobraźni urasta do poziomu praw dziw ościow o-transcen- dentnego. Siła w y o braźni m oże być tak wielka, że obraz zaszczepiony przez an io ła-d u ch a je st rozprowadzany do poszczeg ó ln y ch zm ysłów i w efekcie otrzymana w izja rów na je st poznaniu realnego świata. Stąd nie tylko podczas snu, ale i w stanie czuwania pojaw ić się m ogą niezwykle intensywne wizje.

Awicenna idąc śladem al-Farabi ego, dodaje, że w momencie, gdy rozum ludzki uczestniczy w boskiej prawdzie, to w ó w czas zamazuje się różnica m iędzy intelektem a w yobraźnią, poznanie staje się czym ś jednym. Nie tylko poznanie, również oddziaływanie, gdyż wyobraźnia, posiadająca moc magiczną na mocy boskiego wpływu, współpracuje jakby z intelektem. W ten sposób widzimy, że różnica między wyobraźnią i in ­ telektem utrzymywana przez neoplatończyków , m im o zachowania po­ dobnych w ątk ów magicznych, zaczyna się zam azy w ać. Wystarczy ju ż tylko jeden krok, by w yobraźnię um ieścić wyżej niż intelekt.

Autorem, który to czyni, je st Ibn Arab i. To on powie, że w yobra­ żenia mogą być tylko bezsensowną kombinacją (jak to się zdarza podczas normalnego snu), m ogą też zaw ierać p raw dę sym boliczną (gdy w izja jest natchniona), ale także — i tu je st poszukiwany przez nas wątek — wyobrażenia mogą prawdę przedstawiać wprost jako

(6)

hipostazy. Obraz w yob rażen io w y staje się rzeczyw istością. Pozostaje tylko zapytać, kto z ludzi jest obdarzony ową najwyższą wyobraźnią? Ibn Arabi odpowie: jest nim mistyk i poeta. Mistyk posiadając w y­ obrażenia może wpływać na aniołów i stwarzać rzeczy materialne. Więcej, serce doskonałego człowieka (czyli wyobraźnia) jest w cen­ trum boskiej stwórczości, mistyk może współstwarzać z Bogiem, gdyż ma się on tak do Boga ja k źrenica do oka. A poeta? Arabowie nie znali innej poezji niż liryczno-mistyczna, obca była im tragedia, obca była teoria sztuki jako recta ratio factibilium, stąd łatwo ju ż było przenieść siłę mistyka na moc poety. Natchniony poeta je st m is­ tykiem, która współstwarza z Bogiem. Ibn Arabi jest więc pierwszym, który wyobraźnię podnosi do rangi boskiej łącząc ją nie tylko z mis­ tyką, ale i ze sztuką. Droga prow adząca od Platona poprzez neopla­ tonizm dobiegła końca — wyobraźnia detronizuje intelekt i świat re­ alny, pole dla deifikacji ludzkiej twórczości stoi otworem.

Co dzieje się dalej? W XIII wieku upada kultura arabska, gdy Bag­ dad zostaje podbity przez barbarzyńskich Mongołów, główny zaś cię­ żar kultury klasycznej spoczywa ju ż na Europie, która od XI w. w łaś­ nie za pośrednictwem Arabów zapoznaje się z dziedzictwem Antyku. W tym czasie mamy do czynienia z rozkwitem filozofii, nauki, sztuki zogniskowanych wokół kultury chrześcijańskiej. Religia chrześcijań­ ska wypiera w ątki orientalne, ale nie zamyka drogi do rozumu. Pow­ stają wielkie systemy filozoficzne Alberta Wielkiego, św. Tomasza z A kw inu czy Dunsa Szkota. Relacja m iędzy rozumem i w iarą jest ściśle i racjonalnie określona, jedno nie miesza się z drugim. Sztuka, zgodnie z tradycją arystotelesow ską, pojmowana je st jak o pewna dys­ pozycja rozumu obok umiejętności działania (moralność) i poznania (nauka). Jest to um iejętność wytwarzania, różna od wieszczenia czy prorokowania. Sztuka nie stwarza rzeczyw istości, lecz ją tw órczo na­ śladuje a więc korzysta z zastanego materiału i dopełnia braki, jakie w rzeczywistości się pojawiają z uwagi na jej strukturę potencjałno- -aktualną. Dzieło jest realne realnością materiału, natomiast forma dzieła jest formą przypadłościową, a nie substancjalną. Jeśli forma ta występuje w funkcji formy substancjalnej, to nie realnie, lecz inten­ cjonalnie. Realnie jest figurą, a nie substancją.

(7)

200 Piotr Jaroszyński

Niestety, w X IV w ieku filozofia schodzi na pozycje nominaiistycz- ne, czyli takie, w ramach których odbiera się rozumowi zdolność po­ znania rzeczyw istości (Ockham), natomiast religia wkracza na nie­ bezpieczny zakręt mistyki (Mistrz Eckhart). Pierwsza tendencja dopro­ wadza do przewrotu kartezjańskiego — rzeczyw istość traktowana jest z założenia jak o niepoznawalna, poznawalne są tylko idee. Druga — do spotkanego ju ż przez nas panenteizmu: mistyk je d n o c z ą c się z B o ­ giem utożsamia się z Nim i współstwarza zarówno rzeczywistość ma­ terialną, ja k i samego siebie. O dpow iedzią na mistycyzm na terenie sztuki jest Dante, który choć czerpie sporo ze scholastyki, w tym głów­ nie św. Tomasza z A kw inu, to jednak wprowadza kategorię „wyższej fantazji" (l'alto fantasia) jako źródła poznania nadnaturalnego.

Koniec średniow iecza przechodzi łagodnie w początek renesansu. Zazwyczaj renesans w yobrażam y sobie jako gw ałtowny przełom, k tó ­ ry pozwolił na wyemancypowanie się kultury zachodniej z mroków średniow iecza. Diagnoza ta, forsowana przez protestantów , jest nie tylko nieprawdziwa, ale więcej, pomija jedną z najbardziej charakte­ rystycznych cech tego okresu. O tóż renesans j est w prawdzie odro­ dzeniem w dziedzinie sztuki w ty m sensie, że zostaje odkrytych sze­ reg dzieł, nie znanych w średniowieczu, ale z drugiej strony następuje w ów czas nieprawdopodobny naw rót do kultur wschodu, co jest tym łatwiejsze, gdyż samo chrześcijaństwo pod wpływem Reformacji słabnie, a filozofia racjonalno-dorzeczna jest ju ż zapoznana. Rozpo­ czyna się w Europie inwazja magii, kabały, alchemii, astrologii, je d ­ nym słowem — gnozy, która wypiera zarówno prawdziwą religię jak i prawdziwą filozofię. Ich miejsce zajmuje parareligia, parafiłozofia. I gdy w początko w y m okresie nowa koncepcja nauki je st po prostu racjonalizacją alchemii i magii (poznać nie po to, aby poznać, lecz aby wytworzyć — F. Bacon), tak później na gruzach religii i filozofii szerzą się kręgi o charakterze ezoterycznym, które za swych prze­ w o d n ik ó w obierają Jakuba Boehme, Swedenborga, Paracelsusa, Saint M artina etc. Do jednego worka w kłada się Stary Testament, Nowy Testament, orfizm, parsism, Zaratustrę, kabałę, okraszone terminami zaczerpniętymi z filozofii greckiej. Ta wybuchowa mieszanka powoli zaczyna w ychodzić na światło dzienne. W jej efekcie pojawia się

(8)

w łaśn ie ruch romantyczny, który od strony filozoficznej je st po prostu racjonalizacją gnozy (idealiści niemieccy nie kryli się, że ich protop­ lastami są M istrz Eckhart i Boehme), a od strony sztuki tak bardzo gloryfikow ani poeci romantyczni, którzy rozczytyw ali się w dziejach z zakresu wiedzy tajemnej i niczym D on Quijote de la Mancha, księgi wzięli za rzeczywistość i to jakie księgi! Różnica jednak między bo­ haterem hiszpańskim a romantykami je st ta, że on k aleczył zazwyczaj ty lk o siebie, oni natomiast rozp o częli trw ający po dziś dzień proces kaleczenia całej zachodniej kultury.

P ow stały wprawdzie w ielkie dzieła, bo trudno temu zap rzeczy ć, ale pretensje były znacznie w ięk sze, form ułow ane zaś tezy do dziś ujaw niają swoje konsekwencje. B o nie kto inny, tylko Blake m ów i: „W yobraźnia je st m oim św iatem , a ten św iat je st śm ietnikiem i mnie nie obchodzi". Słow a angielskiego poety ziściły się, w y g rała w y ­ obraźnia, świat jest dziś śmietnikiem.

Poeci metafizyczni nie wzięli się znikąd, wyłonili się jako część procesu orientalizacji i dewastacji kultury zachodniej, lecz nie dlatego że byli słabymi poetami, raczej dlatego, że w yobraźnia w zięła górę nad rozumem. A to rzecz niebezpieczna, gdyż — j ak m ów i bez o g ró ­ dek Arystoteles —je s t to znak psychicznego zboczenia. Niestety, ten proces ciągle trwa.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Złudne jest mniemanie, że wiara może silniej oddziaływać na słaby ro- zum; przeciwnie, jest wówczas narażona na poważnie niebezpieczeństwo, może być sprowadzona

w sprawie zasad prowadzenia zajęć dydaktycznych na Wydziale Prawa, Administracji i Ekonomii UWr, w semestrze zimowym roku akademickiego 2020/2021 – odbywać się będą w

- Z kartkówki zdobyć można max. Student może poprawić kartkówkę w formie ustnej lub pisemnej na konsultacjach w ciągu 14 dni od dnia ogłoszenia wyników.. Za aktywność

Jednakże, student ma prawo do zaliczenia trzech nieobecności na konsultacjach w terminie 14 dni od wystąpienia nieobecności i uzyskania punktów za kartkówkę z tych zajęć..

Jednakże, student ma prawo do zaliczenia trzech nieobecności na konsultacjach w terminie 14 dni od wystąpienia nieobecności i uzyskania punktów za kartkówkę z tych

Jednakże, student ma prawo do zaliczenia trzech nieobecności na konsultacjach w terminie 14 dni od wystąpienia nieobecności i uzyskania punktów za kartkówkę z tych

go racjonalizmu to nieco dłuższa.. Jako praktyczna wiara racjonalizm jest zbyt suchy i abstrakcyjny. Wyprany z emocji nie może stanowić podstawy do działania dla

Rutkowski pod­ chodzi do tej sprawy z należną jej po­ wagą („doniosłości tej uwagi [Hume’a] trudno jest przecenić” [s. 196]): przyta­ cza kilka najważniejszych