• Nie Znaleziono Wyników

Skrzydła : miesięcznik instruktorek harcerskich : organ GKŻ ZHP. R. 5 (1934), nr 2

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Skrzydła : miesięcznik instruktorek harcerskich : organ GKŻ ZHP. R. 5 (1934), nr 2"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)

2

S K R Z Y D Ł A

Nr. 2

Dnia 26 stycznia r. b. Pan Profesor Ignacy Mościcki, Prezydent Rzeczypospolitej

Polskiej złożył ludziom dar wielkiej wartości: sztucznie uzyskane powietrze górskie. Ile do­

brego może wyświadczyć ten wynalazek trudno w tej chwili przewidzieć: lecznice, sale

szkolne, sale prac i zebrań korzystać z niego będą. — Warto przypomnieć, że dawniej już

inny piękny dar złożył ludziom przyczyniając się do pomnożenia chleba przez swe prace

około związania azotu atmosferycznego i przekazania go ziemi, aby lepszy plon wydawała.

Chleb ustom łaknącym — powietrze płucom zmęczonym. Życiodajne, dobrotliwe, mą­

dre dary z rąk Pana Profesora Ignacego Mościckiego otrzymuje ludzkość.

I dobrze i radośnie jest pomyśleć, że ten Dobry i Mądry Człowiek jest Prezydentem

Polski i ze czcią głęboką pochylić przed Nim głowy.

Z problemów życia współczesnego.

( G A WĘ D A )

Drogie nam wszystkim piękne hasło harcerskie „Czuwaj”, bogatsze jest, niż się napozór wydaje. Wnikliwe spojrzenie odkryje łatwo, pod pozorną pro­ stotą, ogromną, niespodziewaną głębię i wszechstron­ ną przydatność. Zmierzmy tern hasłem wszelkie poło­ żenia duchowe i życiowe w jakich znaleźć się może­ my — nie zaw iedzie nas nigdy i zawsze nam w ystar­ czy. Znaczy ono bowiem: „Wszystko zrozum”. „Wszy­ stko odczuj”. „Bądź gotów do każdej potrzebnej re­ a k c ji”. Cóż w ięcej składa się na pełnię człowieka? Cały system wychowania harcerskiego, złożony napozór przeważnie z drobnych ćwiczeń i przyjem ­ nych zajęć — rozkwita i rozrasta się razem z czło­ wiekiem, aż w reszcie okazuje się najpełniejszą i najszlachetniejszą dyscypliną moralną, w której żyje człowiek dojrzały, sam tego nieraz nie dostrze­ gając i nie wiedząc nawet, że zaw dzięcza ją tym drobnym, pozornie nieważnym ćwiczeniom d z ie­ cinnym. Tak samo hasło „Czuw aj”, stworzone niby dla orjentacji w młodzieńczych w ycieczkach i m ające ratować małego harcerzyka na dzikich ścieżkach le ś­ nych, podsunie zczasem młodzieńczemu czy dorosłe­ mu harcerzowi tę prostą prawdę, że winien zorjento- wać się również w dzikim, spętanym gąszczu św iata, że niewolno mu żyć poomacku, ślepo, bez świado­ mości tego, co zachodzi w jego kraju — ale w j e- g o e p o c e .

O częm teraz ludzie m yślą na szerokim św iecie? Z jakim i problematami się łam ią? Ja k ie trudności muszą zw alczać? Co nowego budują w formach ży­ cia i w jego tre śc i?

Trzeba tropić nowe myśli, podchodzić nowe prawdy, jak niegdyś tropiło się ślady zw ierząt le ś­ nych i podchodziło inny zastęp. Wtedy tylko harcerz c z u w a naprawdę. Nieraz ciekaw ość świata, szuka­ nie rozwiązania zagadnień, żywość reagowania czło­ wieka na problematy współczesności pochodzą właś­

nie stąd, że jako dzieciak nauczył się czuwać, ś le ­ dzić, tropić i szukać. A zdawało się, że to tylko za­ bawa!

Cóż widzą dzisiaj uważne, bystre oczy h ar­ cerskie, wprawne w tropieniu, stęsknione do pełni świadom ości, nieum iejące żyć b iern ie? Kłębi się świat, zmienia, burzy. Coś się w nim jak w kraterze prze­ wala, przelewa, warzy. Coś nazawsze zapada w prze­ szłość. Coś się nowego rodzi.

Harcerz ogląda horyzont bliższy, wypatruje d al­ szy, oczy przesłania ostrożnie, żeby mu żaden fałszy­ wy blask, (przesąd, lęk lub fanatyzm ) nie m ącił ja s ­ ności wzroku. Z chaosu wrażeń w yłaniają się powoli spostrzeżenia. Je st ich w iele, bardzo wiele. Po dłuż­ szej chwili — trw ającej może kilka lat — rzeczy do­ strzeżone zaczynają układać się w kilka wyraźnych typów.

W ięc widać napewno: św iat współczesny leczy jeszcze rany, zadane przez wojnę ostatnią, a już ży­ je w trwodze przed wojną następną. Oddawna już mó­ wiono: „bezpieczeństwo — rozbrojenie". Teraz mówi się czem uś: „rozbrojenie — dozbrojenie". W ięc jak że? Siłą, czy prawem ? Dogadają się ludzie, czy będą się bić? Co jest drogą przyszłości? chaos wojen czy or­ ganizacja pokoju? Co ma się stać naszą wiarą: P a- c y f i z m c z y m i l i t a r y z m ? Jak pogodzić koniecz­ ność trzym ania ręki na cynglu z uczuciam i harcerza, który jest przyjacielem całego św iata?

Dalej widać jeszcze jedno: fortuny obok nędzy, palenie zapasów zboża, wobec rzesz głodnych ludzi. Tłumy bezrobotnych, wobec ciągłych — aż zabawnych nawoływań do pracy i wobec mnóstwa odłogiem le ż ą­ cych robót. Gdzieś głęboko w ustroju św iata kryje się jakaś krzywda, jak ieś nieporozum ienie. Czy człow iek ma prawo do w łasności? Czy zawsze krzywdzi drugie­ go, je śli coś posiada? Jak żyć, żeby nie krzyw dzić?

Bystre spojrzenie harcerza mąci się boleśnie. Tak. W ypatrzył najboleśniejszą ranę współczesności: S t o s u n e k w ł a s n o ś c i i k r z y w d y .

Cóż w idać jeszcze na dalekim i bliskim hory­ zoncie? Widać wyraźnie, jak prawa gromady przytła­ czają prawa jednostki. Narody, aby żyć, muszą moc­ no zewrzeć szeregi. Człowiek, żeby utrzym ać się na pow ierzchni, m usi mocno w eprzeć się w grom adę, < Żadnego w archolstw a, żadnej niesubordynacji, jeśli nie chce osłabić własnego państwa, na którego słabość czyha niejedna wyostrzona chciwość.

W ięc jak że? S tać się tylko pionkiem? Zrezy­ gnować z sam ego sieb ie? Myśleć, co każą, mówić .

(4)

Nr. 2 S K R Z Y D Ł A 3

co wolno, żyć tylko w kupie, nie odetchnąć po swo- , jemu, bo zaciężka jest walka o istnienie, zarówno pojedyńczego człowieka, jak niezespolonego państwa. Harcerz jest wędrownikiem i pionierem, harcerz potrzebuje wolności. Tak, ale harcerz umie żyć w zastępie. Harcerz pomyśli — i znajdzie dla siebie wyjście z trzeciego wielkiego zagadn ienia dnia dzisiejszego na św iecie. Z zagadnienia: j e d n o s t k a a g r o m a d a .

Te oto trzy konflikty, te trzy bolesne, trudne zagadnienia widać przedewszystkiem w krwawym splocie problematów współczesnych. W szyscy b ędzie­ my myśleć o nich, bo w szyscy chcem y je zrozumieć, odczuć, zareagować na nie, znaleźć do nich własny, żywy, życiowy stosunek. Tak każe harcerskie „czuwaj".

„Skrzydła“zam ieszczą kolejno gaw ędę—lub sze­ reg gaw ęd—na trzy powyżej wyłuskane z problema­ tów współczesnych tem aty:

1. Pacyfizm a m ilitaryzm wobec światopoglądu harcerza.

2. Własność a krzywda, wobec sum ienia harcerza. 3. Jednostka a gromada wobec wychowania her- cerskiego.

Kto — zawczasu — sam nadeszle do „Skrzydeł" swoje n.yśli na te trzy tem aty, albo na inne, wypa­ trzone harcerskiem okiem na horyzoncie współczes­ nym? Kto czuwa najczujniej?

St. K u sz elew sk a -R a ysk a .

Uwagi o pracy starszych dziewcząt.

Dobry plan jest jed n ym z n ajw ażn iejszych warunków pow odzenia p racy. W ezm ę pod uw agę zastęp, jak o podstaw ow ą jed n o stkę p ra cy h ar­ cerskiej.

Plan p racy zastępu m usi się w yp ro w ad zać z głównego celu h arcerstw a, którym je st w yro b ie­ nie typu dzielnego człow ieka, p o siad ające g o prócz intuicji, ja k a cechuje P olaków , um iejętność ścisłe­ go, rozległego, a zarazem p rak tyczn ego m y śle n ia i działan ia, czyli p o siad ać cech y ko nstruktyw ne, potrzebne do budow y now ożytnego p ań stw a i spo­ łeczeństwa. D zielnością n azw iem y ogół sił ducha, umysłu i ciała, który nam pozw oli na ro zw iązan ie w m yśl e ty k i h arcersk iej w szystk ich z ag ad n ień i sytu acyj, ja k ie życie w spółczesne postaw i nam przed sobą.

W latach od 16 do 18, k ie d y k ształtu je się oso- | bowość dziew cząt i tw orzy św iato p o gląd , w p racy ; zastępu n ależ y sp ecjaln ie uw zględn ić zróżniczko­ w an ie zain tereso w an ia i do m aksim um w y k o rz y sta ć in ic jaty w ę harcerek. N iejednokrotnie z an ie d b an ie tych postulatów je st powodem o d p ad an ia a k ty w ­ niejszych jedn o stek od p ra cy harcersk iej. C h cąc całkow icie w pływ ać na w yro b ien ie dziew cząt w tym sp ecjaln ie w ażn ym w ieku, a b y otrzym ać typ h ar­ cerski, m usim y program em p racy zastępu objąć nietylko niektóre, a le w szy stk ie ich zain tereso w a­ nia, zarówno te, które się w nich bezpośrednio objaw iają, jak i te, do których są w tym w ieku dysponowane.

W ychodząc z takiego założenia nie m ożem y opierać p racy zastęp u je d y n ie o próby h arcersk ie, lecz osiągnąć stopnie w yro b ien ia jak o etap ksz tał­ cenia charakteru i spraw n o ści technicznej i fizycz- I nej. C h arakterystyczn ą cech ą system u skautow ego jest to, że w czasie gier, ćw iczeń, w ycieczek i wo- góle całej pracy zastęp u, w y d o b yw ają się w artości harcerki. Przy o d d ziaływ an iu zdrow ej opinji gru p y (zastępu) dobre w artości u trw a la ją się, a złe z an i­ k ają. T echnika h arcersk a je st tutaj n ie ty le celem , ale raczej środkiem do w yro b ien ia je d n ej z cech charakteru, jak : rzetelność, o d w aga, pom ysłow ość, inteligencja, poczucie godności i t. p., oraz sił fi­ zycznych, jak : zręczność, w ytrzym ało ść, sp o strze­ gawczość i t. p.

D ziew częta oczeku ją od ż y c ia w swoim z a ­ stęp ie do zn an ia ja k n a jw ię k sz e j ilości w rażeń i po- | z n an ia ja k n a jw ię c e j rzeczy now ych. M usim y z a ­

tem w y m a g a ć od każdego z a ję c ia na zbiórce, ab y 1) k a ż d a z harcerek brała cz y n n y udział, 2) ab y w szystko było podane i urządzone w sposób c ie k a w y i z ajm u jąc y,

3) a b y k a ż d a z tych rzeczy d ała ko n kretn y rezultat.

Na ukształto w an ie się planu p ra c y zastępu pow in ny m ieć w p ływ trzy cz yn n ik i:

a ) in ic ja ty w a sam ych h arcerek jak o zastępu, b) in ic ja ty w a zastępo w ej jak o kiero w n iczk

p ra cy w zastęp ie,

c) in ic ja ty w a w ładz harcerskich o b ja w iając a się w u rząd zan iu biegów , zaw odów , obo­ zów i t. p.

P rz yjrz y jm y się w jak ich d zied zin ach w y k a ­ zu ją harcerki w tym w ieku zain tereso w an ie. Z a ­ g ad n ien ia : re lig ijn e , pań stw o w e, p olityczn e, gospo­ darcze, p raca społeczna, w ych o w an ie fizyczne, sport, k w e stja ko bieca, n au k o w a o rg a n iz a cja gospo­ darstw a domowego, z a g a d n ie n ia naukow e, lite ratu ­ ra, sztuka, m uzyka, krajo zn aw stw o , tu ry sty k a , ż y ­ cie to w arzysk ie i t. d.

W pośród tej ilości z ag ad n ień są pew ne, któ­ re in teresu ją i m uszą interesow ać h arcerkę w d a ­ nym w ieku , oraz z ag ad n ien ia , które zajm u ją tylko pew ną grupę d ziew cząt sp ecjaln ie w tym kierunku uzdolnionych.

Z astęp re a liz u je sw oje z ain tereso w an ia przez w spólne g aw ę d y , uczęszczanie na od czyty z d z ie­ dziny ich zain tereso w ań , przez udział czyn n y w ż y ­ ciu społecznem , odpow iednie ćw iczen ia, gry i t. d. Program p racy starszych dziew cząt musi objąć w szy stk ie , że ta k pow iem , w y p a d k i dnia, m usi po­ łożyć rękę na p ulsie w spółczesnego życia, bo nam nie w olno pozostaw ać w ty le, p rzeciw nie, m u sim y iść w p ierw szym szeregu, żadne z ag ad n ie n ie nie może b yć nam obojętnem , nie może być przez nas niezauw ażone

p h m . M arja U n g e h e u e r o w a

(5)

4 S K R Z Y D Ł A Nr. 2

WIECIE

List Naczelnej SKautKi Świata

Lady Baden-Powell do wszystkich skautek globu ziemskiego.

C zas ta k szyb ko m ija, iż trudno je st u w ierzyć ja k oto rok już przeszedł od chw ili g d y pisałam do W as w szy stk ic h o p ew n ym p ro jekcie na dzień 22-go lutego który, ja k o czyw iście w iecie, je st dniem w yb ran y m d la naszego R uchu — Dniem M yśli B raterskiej.

P iszę w tej ch w ili ten list, a b y W as zap y tać , czy p am iętacie jeszcze p ro jekt p rzesłan y W am ubiegłego roku, a m a ją c y na celu sp ecjaln e ucz­ czenie tego n aszego d n ia. P rojekt w ysz ed ł od pew nej b e lg ijsk ie j in struktorki, a p o legał na tern, b y sk au tk i całego św iata złożyły drobne sum ki p ie n ięd z y (5 — 10 gr.) na cele w szech św iato w ego rozwoju R uchu Skauto w ego, n ad którym czuw a Biuro Ś w iato w e i pom aga k rzew ien iu tego, k u lę ziem ską o garn iającego B raterstw a. Ja k w iecie Ruch S k au to w y ro zw ija się stale i co roku coraz szersze z a ta c z a k ręgi i tak ja k w id zicie w z rastają c ą li­ czebnie W asz ą d ru żyn ę, ta k też łatw o m ożecie so­ bie w yo b razić, iż to sam o d z ieje się w w ielu w siach i m iasteczkach , ja k św iat długi i szeroki. — T a k w ięc n asz a rodzina staje się coraz w ię k szą i w ię k ­ szą i choć nie m ożem y się w szy stk ie sp o tykać, m iesz k a jąc w ty lu różnych k rajac h w sz y stk ie je d ­ n ak że tw orzym y jed n o w sercu i duszy, w szy stk ie nas łączy to sam o Praw o i P rzyrzeczen ie i chęć p o m agan ia sobie n aw zajem i św iad cz en ie p rz y ja ­ cielsk ich usług, gd zie ty lk o to je st m ożliw e i do­ stępne.

Biuro Św iatow e, które jest rodzajem łączn ik a, dopom agającego nam w szystk im do u trz ym an ia ze sobą b lisk ieg o kontaktu, m a o czyw iście moc w y ­ datków i zeszłego roku w iele sk au te k dopomogło ch ętn ie i ofiarn ie do u trzym an ia tej in sty tu cji zb ie­ rając drobne d atk i w Dniu M yśli B raterskiej. D a­ ły dowód, że nie z a d a w a ln ia ją się w tym dniu sam em tylko „m yślen iem ", lecz p rag n ą rów nież zadokum entow ać i czynem sw oją w dzięczn ość d la R uchu, k tó ry je p o łączył w rado ści ż y c ia i jego w ie lk ie j grze.

T a k w ięc, g d y b y śc ie i w tym roku ch ciały dopomóc ta k ą sp e c jaln ą zbiórką W szech św iato w ej O rgan izacji Skau to w ej w jej z ad an iach — omówcie to z W asz ą drużynow ą, a ona przeszłe w szelk ie zebrane przez W as d atk i do W asz y c h w ładz cen­ traln ych , które je p rzek ażą Biuru Św iatow em u.

M oje n ajserd eczn iejsze m yśli i n ajlep sze ż y ­ czen ia ślę W am w szystkim

( —) O la v e B a d e n - P o w e ll

Naczelna Skautka Świata

P.

s.

Główna K w atera H arcerek serdecznie zach ęca do sk ła d a n ia tych z u p e ł n i e d o b r o w o l n y c h i d o w o l n y c h ofiar n a rzecz pom ocy naszej w szechśw iatow ej o rgan izacji i prosi d ru żyn y, które

w Dniu M y śli B ratersk iej tego ro dzaju zbiórkę u sieb ie d la uczynnego u czczen ia tego d n ia p rze­ pro w ad zą o p rz e k a z y w a n ie z eb ran ych p ie n ięd z y na Konto P. K. O. Nr. 21821 z zazn aczen iem , że je st to p rz ek az n a F undusz D nia M y śli B ratersk iej.

Wiosenne Kursa w Notre Chalet.

W S z w a jc a rji, w N aszym S z a ła sie w A d elb o - den, o d b ęd ą się dw a k u rsy m iędzynarodow e: d la in stru kto rek zuchow ych w dn. 4— 15 czerw ca b. r. i kurs ogólno - in stru k to rsk i w dn. 17 — 28 tegoż m ie sią c a . P o n iew aż na ta k i kurs p rz yjm u je się tylko 30 in strukto rek zgło szen ia m uszą b y ć prze­ syłan e zaw czasu do G łównej K w atery każdego k raju , gd zie N aczeln iczka zao p in ju je, czy zgłoszo­ ne instruktorki p o siad a ją odpow iednie k w a lifik a c je do w z ięc ia udziału w ku rsie m iędzynarodow ym . C en y w N aszym S z a ła sie w a h a ją się od 2.50 fr. szw ajcarsk ich (sien n ik w ogólnej sy p ia ln i) aż do 5 fr. szw ajc. (o d d z ie ln y pokój n a je d n ą osobę) w raz z u trzym an iem dzien n ie. — Z ap is na kurs ko sztu je 1 funt szterlin g (około 30 zł.).

Nowa wycieczKa naczelnych skautów.

W sz y stk ie w spom nien ia w yc iec z k i po B ałtyku, ja k ą w le cie ub. r. o d b yła p ara N aczelnych S k a u ­ tów ś w ia ta w raz z trojgiem sw oich dzieci i 650 in strukto rkam i i in stru kto ram i o rg a n iz a cji skau to w ej a n g ie lsk ie j są ta k pełne en tuzjazm u i zach w ytó w nad życzliw em i szczerze skauto w em przyjęciem doznanem od ośm iu o dw iedzo n ych p ań stw n ad b ał­ tyck ich , że postanow iono w A n g lji pow tórzyć tę przyjem ność i dn. 29 m arca do 15 k w ie tn ia na statk u „A d riatic" je st zap ro jekto w an a now a s k a u ­ tow a w y c ie c z k a po morzu Śródziem nem tym ra ­ zem . — S k au t N aczelny je st w ie lk im en tu zjastą jak n ajc z ęstsz e g o o d w ie d zan ia się m ięd zy sobą róż­ n ych narodow ości, g d yż ja k słuszn ie tw ierd zi, t y l­ ko osobiste poznanie się w zajem n e pozw oli nam o siągn ąć n areszc ie tę w ym arzo n ą p rz yja ź ń i dobrą w olę ludzi m ięd zy sobą, któ ra je st podstaw ow ym celem sk au tin g u . — O becnie Lord B aden-P ow ell, k o ń czący w dn. 22 lutego 76 lat, chorow ał ciężko czas dłuższy i n aw et przechodził ostatnio d w ie operacje. Ja k nam donoszą stan jego przestał już b yć n ieb ezp ieczn y, lecz w k ażd y m razie ta k a m orska w y c ie c z k a p rz yd a się nap ew no na czas reko n w alescen cji człow iekow i zb yt już steranem u w iek iem i p racą w kolonjach, któ ry je d n ak ż e czu ­ je się dobrze ty lk o wśród uko ch an ej sw ej m łodzie­ ży, p atrz ą c n a w s p a n ia ły rozwój zapo czątko w an ej przez sieb ie idei.

Wieści z Austrji

S k a u tk i w ie d eń sk ie , stan o w iące n ieliczn ą, gd yż z aled w ie około 300 d ziew cząt lic z ą c ą grupę o rga­ n iz ac ji a u stry ja c k ie j, d ały obecnie zn ać o so b ie p rz y s y ła ją c nam prospekt „B łękitnego K rzyża M łodzieży", g ru p y stw orzonej p rzy tam tejszem T o w arzystw ie O chrony Z w ierząt. W sz y stk ie s k a ­ utk i p rz y stą p iły do tego to w arzystw a, b y w m yśl 6-go P raw a z a ją ć się ja k n a js z e rz e j p o jętą ochroną zw ierząt i p rzyro d y, n aw iąz an ie m ko respondencji z podobnem i in sty tu cjam i in n ych k rajó w i z b ie ra ­

(6)

Nr. 2 S K R Z Y D Ł A 5

niem inform acji, ja k się do tych z ag ad n ień usto­ sunkow ują dziew częta z innych o rgan izacji. W P o ls­ ce przystąpiła do T o w arzystw a O chrony Z w ierząt cała Chorągiew P o lesk a. G d yb y która z polskich harcerek m iała ochotę opow iedzieć sio stro m —A us- tryjaczkom co się u n as robi p ra k ty cz n ie w d z ie­ dzinie ochrony z w ierząt i przyrody, ja k ie in s ty ­ tucje tego rodzaju p racu ją na teren ie P o lsk i i t. d. niech napisze do Frl. A n to in ette Hofman, W ien XVI, F esstgasse 16.

Uroczystości w Dniu Myśli Braterskie.

Girl G uides de B elgique u rz ąd z ają w B rukseli w dn. 22 lutego w y sta w ę skau to w ą, na której bę­ dą pokazane zebrane ze w szy stk ic h istn ie ją c y c h organizacyj skauto w ych : p ism a, afisze, pocztów ki, w ydaw nictw a propagandow e, fotografje z obozów i rozm aitych prac skau to w ych , ry su n k i p rzed sta­ w iające m undur danej o rgan izacji, odznaki stopni i sprawności, te k sty rozm aitych egzam inów , ew en ­ tualnie podręczniki skauto w e. — B e lg ijk i z a p ra ­ szają w szystkie sk au tk i — cudzoziem ki, b aw iące 22-go lutego w B ru kseli do w z ięc ia udziału w św ię ­ cie dnia tego i odw iedzenie w ystaw y.

W S zw ajcarji, w G enew ie, k a ż d a z d rużyn w ybiera sobie jed en kraj który ją s p e c ja ln ie in te­ resuje i będzie go reprezentow ała n a zbiorow ym wieczorze drużyn. Do P o lski zgłosiła się jed n a z drużynow ych prosząc o słow a i m u zykę jak ieg o ś m arszu polskiego i ja k ie jś w esołej piosen ki ludo­ wej, które chcą odśpiew ać... po polsku! — Poza- tem jed n a z dziew cząt tej d ru ż yn y, ub ran a w m un­ dur polskich h arcerek, o d czyta list z P o lski do skautek szw ajcarsk ich .

W e Francji odbędzie się zain icjo w an a już w ub. r. zbiórka p ien ięż n a n a cele m ięd zyn aro d o ­ we, a pozatem p an uje tam z w yc zaj z ap ra sz an ia przez poszczególne d ru żyn y skau tek-cu d zo ziem ek, b aw iących zaw sze dość liczn ie w e F ran cji, któ ra nie urządza o ficjalnych obchodów, lecz raczej po­ zo staw ia to in ic jaty w ie poszczególnych drużyn, które dzień 22-go lutego obchodzą dow olnie pod­ ług w łasnych pom ysłów .

W Krainie Tęczy.

T ak i tytuł nosi k s ią ż k a V io lety M ason, n a ­ szej w ielkiej p rzyjació łk i, która od la t 10-ciu od­ w iedza Polskę co roku i obecnie w y d a ła k siąż k ę 0 naszym kraju. W prospekcie a n g ie lsk i w y d a w c a (Hodder and Stoughton L td., P u b lish ers, W arw ic k Square, London E. C. 4) pisze:

„W ciągu ostatnich p ię ciu set la t P o lsk a n ig d y nie schodziła ze scen y eu ro p ejskiej. G enerałow ie 1 królowie p lan o w ali jej podbój, p o lityc y sp isk o w ali nad jej podziałem. N aw et w tych pow ojennych cz a­ sach pozostaje ona mimo sw ej pokojow ości, a mo­ że w łaśnie d zięk i niej, centrum burz euro pejskich. A mimo to teraz, ta k ja k i w przeszłości, P o lska jest d la nas ja k ą ś legen d arn ą k ra in ą, krajem ozna­ czonym na m apie, o którym je d n a k ż e nic nie w ie­ my i tracim y przez to w iele. — P an n a M ason u c h y ­ la zasłony, która rzu cała cień na P o lskę przez ty le lat. O dkryw a krainę p rzecudnych w idoków i m iast o bogatej architekturze. O pow iada nam o ludziach z których gościnnością nie da się w spółzaw o dni­

czyć, o m ężach i ko bietach p rzyn oszących ch w ałę historji, o ich tra d y c jac h , le g en d ach i b aśn ia ch , , o n arodzie ubogim , lecz nie n ieszczęśliw ym . K siąż­

k a ta, bogato ilu stro w an a rysu n k am i autorki, ja k również ak w afo rtam i zn an ych polskich artystów , będzie re w e lac ją d la tych w szystk ich , których w ia ­ dom ości o P olsce b y ły je d y n ie kiero w an e stronni- czem i o św ietlen iam i k w e stji „ko rytarza".

Mimo, że cena tej p ięk n ie co p raw da w yd an ej k sią ż k i je st dość w yso k a (około 15 zł.) byłob y dobrze, a b y je j egzem p larze rozeszły się po n a j­ w aż n ie jsz y c h p lacó w k ach harcerskich w Polsce i b y śm y się nao cznie m ogły przekonać, jak iem i oczam i w idzi nasz kraj sk au tk a a n g ie lsk a , która P olskę „o dkryła" i p ierw sza p rzyw io zła do nas sw oją drużyn ę sk au to w ą na Z lot w R yb ien k u nad Bugiem w r. 1928. D zięki dch. M ason po raz p ierw ­ szy n aw iąz ały śm y ko n tak t n a p o lskiej ziem i z sio­ stram i W ie lk ie j B rytan ji.

Lady i Lord Baden.Powell wśród harcerek.

Grecja.

H elleń sk ie sk au tk i w r. b. m iały swój p ierw ­ szy obóz, na p iękn ej w y sp ie S p etsais. Obóz trw ał cały m iesiąc i było na nim obecnych 35 sk au tek . K om endantką obozu b yła dch. A. C alotychou, obec­ na k iero w n icz k a technicznej stro n y o rgan izacji greckiej — Som a E llinidon O digon. — O dbyto sze­ reg w yc iec z ek w celu zw ied zen ia p am iątek G recji k la sy c z n e j, ja k E pidaure, T yrrin th e, N auplie i t. d. P rzed powrotem do A ten sp ęd ziły cztery dni na Peros, jed n ej z n ajp ięk n iejsz yc h w ysp greckich, gdzie się sp o tkały ze sk au tk am i greckim i jad ą c y m i z K airu. — Ruch ko ncentruje się tym czasem głów­ nie w A ten ach , lecz założono już oddział na Korfu.

Mrs. M ark Kerr, członek K om itetu Ś w iato w e­ go, której polecono w iz yta cję now opow stających o rg an izacji sk au to w ych pisze z A ten. — „O rgani­ z a c ja h e lle ń sk a istn ieje ju ż półtora roku. Byłam na zbiórce I-ej d ru żyn y ateń sk ie j, których je st tam pięć. T rz y z nich z b ie ra ją się w tej sam ej izbie d ru żyn y, może bardzo n aw et skrom nej, lecz tak ie j, ja k ą ż ad n a in n a d ru żyn a ś w ia ta poszczycić się nie może: rozp o rządzają płaskim dachem domu le ż ą ­ cego tuż pod A kropolem . P odnosząc oczy poprzez

(7)

6 S K R Z Y D Ł A

m ały m urek sk au tk i w id zą na zbiórce m a je sta ty c z ­ n y p o rtyk i ko lu m n ad y Parthenonu. — M ożnaby pow iedzieć, p arafraz u jąc słow a N apoleona:„H arcerki! z tej oto sk a ły czterd zieści w iekó w na w as p atrzy!" *

W k ącik u tarasu w znosi się m alu tk i pokoik, b ielo n y w apnem , gd zie s k a u tk i m ogą przech o w y­ w ać swój inw entarz d rużyn i gd zie w raz ie deszczu m ogą się schronić, je ż e li p rz ytu lą się blisko jed n a do d ru giej. — W idocznie o d zied ziczyły one coś z gen ju szu sw ych przodków , gdyż k siąż k i zastęp ó w i d rużyn pełne są p rześliczn ych rysunków i z a ­ b aw n ych k a ry k a tu r. — Dn. 12 listo p ad a m iał się o dbyć ich p ierw szy zlot narodow y."

Rumunja.

Dch. C am arasescu , vice-p rzew o d n icząca skau- tek rum uńskich pisze:

„N asze ż yc ie skauto w e w ciągu zim y o gran i­ cza się do zbiórek drużyn, które lic zą przew ażn ie nie w ięcej n ad 36 d ziew cząt, a n a z y w a ją się „Cen- turjam i". Z biórki o d b y w ają się w szkołach, z któ ­ rych d an a dru żyn a pochodzi, raz na tydzień . Dwa raz y na m iesiąc są zbiórki zastępó w , którym do­ piero od zeszłego roku d ałyśm y w ięcej sam o d ziel­ ności, odpow iedzialności i in ic ja ty w y . — P on iew aż n asze drużynow e dopiero z a c z y n a ją pracę — pod­ d aje m y im już z góry o p raco w an y i przygo tow any program , który przygo to w ujem y co roku po w ielk ich w a k acjach . W tych program ach k ażd a zbiórka ma p ew ien cy k l d y sk u sji ja k np. w r. ub. na tem at prostoty, przyjaźn i, O jczyzn y i t. p. — W d ziale p raktyczn ym dużo m iejsca zajm u je ratow nictw o, gry, p ieśni i tańce narodowe. Z ac z y n am y zaw sze zbiórki m odlitw ą i P raw em , a ko ń czym y o d śp ie­ w aniem hym nu narodow ego. — Jest to je d y n y dozwolony u nas ruch w szkołach p ań stw o w ych , a wogóle je d y n a o rg a n iz a cja narodow a n aszej mło­ d zieży." — B ukareszt, w rzesień 1933 r.

Norwegja.

W szko le D alen m iała m iejsce p iękn a uro­ czystość: I 1 n iew idom ych d ziew cząt złożyło P rz y ­ rzeczenie. — W id o k tych d ziew c zy n e k , od II-tu lat w zw yż, które n ig d y nie w id z iały św iatła dn ia,

Nr. 2

ja k p ew nym kro kiem p rzech o d ziły przez salę do w yw o łującej je drużynow ej i z prom iennie uśm iech niętą tw arz y c z k ą ś c isk a ły siln ie jej rękę — był n a ­ p raw d ę w z ru sz ają cy . — P racę w śród nich zaczęła in stru kto rka Y. W . C. A ., R eid un Iversen, o d d ając się je j z całym zapałem i zrozum ieniem .

D ziew czynki z jed n ej d ru ż yn y w Bergen p rz y­ słały w prezencie sw oim niew ido m ym siostrom ma- terjał na m undury, które uszyto przy pom ocy Y. W. C. A . Z tego sam ego źródła o trzym ała dru żyn a p ię k n ą flag ę norw eską, a motto d ru ż yn y u stan o ­ wiono: „R ozbudzone, gotow e, o stro żn e.” — N ie­ daw no zaciągn ęło się jeszcze 6 n iew id o m ych sk au te k , tak, że d ru ż yn a lic zy ich teraz 17 i trz y w id z ąc e k ie ­ row niczki. W r. b. w zięły one po raz p ierw szy u d ział w uro czysto ściach w dniu św . Jerzego i p a­ rad z ie w T rondhjem .

Cejlon.

M ount L a y in ia . — T u te jsz a d ru ż yn a n iew id o ­ m ych zuchów zo rgan izo w ała w łasn ą orkiestrę. S ta r­ sze g ra ją na fletach i fu jark ach , m łodsze n a cy m ­ b ałk ach i tam burinach.

Stany Zjednoczone.

Bez w ie lu słów i o ficjaln ych w y stą p ie ń in s ­ truktorki tu tejsze w zięły sobie z a o bow iązek m o­ ra ln y w tym roku bardziej jeszcze niż k ie d y k o l­ w iek podtrzym anie d u ch a w śród członków n aszej o rg a n iza cji, s ta ra ją c się rozbudzić ich in ic ja ty w ę i pom ysłow ość i przysposobić ich, m oralnie i fi­ zyczn ie, do p rzetrzym an ia. — Poszczególne d ziew ­ częta zaw czasu z ab ra ły się do o szczęd zan ia na ko szta obozów i sk ład ek o rg a n iza cy jn yc h . U rzą­ d z ały p rz ed staw ien ia, cy rk i, jarm a rk i, sp rzed aw ały w yro b y cu k iern icze w łasn ej roboty na fundusz d ru żyn y. — Kładziono d u ż y n ac isk n a cieszen ie się i p o p rzestaw an ie na m ałem , na sam o w ystarczaln o ść w życiu codziennem , czy to je ż e li chodzi o odno­ w ienie iz b y d rużyn y, czy zb ud o w an ie stałej kuchni w obozie. — „Stw orzyć coś z niczego, to w ie lk ie z ad an ie, lecz i w ie lk a radość." — T ak iem było motto m ijającego roku.

Thinking Day w Szkocji.

Istnieje w S zk o cji w m ieście H am ilton d ru ży­ na R an gers (coś p ośredn iego m ięd zy polskiem i „W ędro w n iczkam i" a „Starszem i H arcerk am i"). D ru­ ż yn a ta b y ła w raz ze sw oją d rużyn o w ą w Polsce, na Z locie w W yszk o w ie, a potem w Dworku Ciso­ wym . D ziew częta n aw iąz ały korespondencję z P ol­ kam i. 1 to nasunęło drużynow ej now y pom ysł pro w ad zen ia p ra cy w d ru żyn ie, który realizo w ała stopniowo. N ajprzód o żyw io na ko respondencja z P olską: poznaw anie o b yczajó w i historji kraju . Potem dru żyn a zaprosiła je d n ą z tych swoich ko­ respondentek, harcerk ę z P oznan ia do H am ilton i tam odbyło się u ro czyste p rz yjęcie jej n a hono­ rowego członka d ru żyn y.

K tóregoś roku w okolice H am ilton p rz yje ch ała S z w a jc a rk a jak o n a u c z y c ie lk a w rodzinie a n g ie lsk ie j. T a przych o dziła na zbiórki d ru żyn y, b yła na obo­ zie, a potem zap ro siła S zk o tk i na obóz sw ojej m a­ cierz ystej d ru ż yn y w S z w a jc arji. Nie w iem ju ż ja ­ k ą drogą — zap ew n e przez ko resp o n den cję — z a ­ w iązała się p rzyjaźń z D an ją i K an adą. Instruktor­ kę H in d u sk ę sp o tk ała d ru żyn o w a w F oxlease.

P ew nego razu postanow iono na rad z ie d ru ż y­ n y a b y z astęp y nie n a z y w a ły się im ionam i drzew i kw iató w , tylko krajów zap rz yjaź n io n y ch ; przyczem k a ż d a z ko resp o n den tek została p rz yd z ielo n a do zastęp u noszącego im ię je j k raju i k ażd a z nich przysłała sw em u zastępo w i ja k o godło: je d w ab n y

(8)

Nr. 2 S k r z y d ł a 7

m alutki sztan dar sw ego kraju z p rzyp iętą pośrodku koniczynką.

„C zyni to moim R an gers—pisze d ru żyn o w a— M iędzynarodow e Braterstw o rzeczą bardzo realn ą, a i sp raw ia, że T h in k in g D ay je st d la nich czem ś żywem . „M yśląc" („th in k in g ") o sk au tk ach całego św iata, w spom inam y szczęśliw e dnie w spólnie z n ie ­ mi spędzone. M ożem y sobie w yo b razić skau to w a- nie w tam tych k rajac h i porów nać je z naszem . I napraw dę, w idzę ty le m ożliw ości w skau tin gu , byle tylko czas pozwolił zrealizo w ać w szy stk ie p la ­ ny, jak ie się n asu w ają "!

D rużyna ta corok in aczej św iętu je Dzień P a ­ mięci S k au te k C ałego Ś w ia ta . W tym roku m ają zam iar urządzić n astę p u jąc e p rzed staw ien ie, bardzo zresztą ciekaw e, p o niew aż n asu w a a n a lo g ję z bi­ blijną przyp o w ieścią o „P an n ach m ąd rych ". Pom ysł w zięty z m iędzynarodow ego pism a h arcersk iego „The Council F ire", p rzysto so w an y do w arunków H am iltońskiej d ru ż yn y. T ytuł:

„Nowe lam p y w m iejsce s ta ry c h .”

C h ó r z a s c e n ą nuci m elo dję (n u ty w C. F.) W chodzi n a scenę Duch S k au tin g u w szafirow ej szacie ze złotą p rzep ask ą, trz y m a ją c F lagę M ię d zy­ narodową i staje pośrodku. Po obu jego stronach stają półkolem h arcerk i w m undurach sw oich k ra ­ jów: z jed n ej strony Indje, P olska i K an ad a—z d ru­ giej: S zw ajcarja, S zk o cja i D anja. Ś p ie w a ją :

„Młode śp iew acz k i z d alek ich krajów „zbieram y się tu, w k raju ż yw y ch , „zbudow anym lu d zkiem i rękam i. „Z w ą nas p o sz u k iw aczk am i P raw d y „tu w k raju ż yw ych , pełnym troski. „Tu gdzie szych p o d ają za złoto, ,.m y h arcerk i przyn o sim y nowe lam p y

w m iejsce starych " DUCH SKAUTINGU: P raw d ę o d n ajd ą d z iew ­ częta całego św iata je śli u trz ym ają płonące św iatło M iłości. M iłości, która pow inna się stać podstaw ą ich każdego uczynku i poczynan ia. M iłości o b ejm u­ jącej tak szerokie horyzonty ab y połączyć w sz y st­ kie w iary, k raje i k la sy . M iłości ku innym tak praw dziw ej i n ieu stan n ej b y pokonała ch ciw y ego ­ izm.

W chodzi sześć d ziew cząt w lud o w ych stro­ jach: hinduskim , polskim , k an ad y jsk im , szkockim i duńskim . K lękają na jedn o kolano w półkolu, każda przed h arcerk ą sw ego k ra ju , zwrócone tw a ­ rzą ku Duchowi S k au tin g u , profilem do w idow ni. (Z apom niałam pow iedzieć, że k a ż d a z h arce­ rek w uniformie, m a n a piersiach p rzyp ięte godło

sw ego zastępu c z y li ko n iczyn k ę na fladze o b ar­ w ach danego k raju — a w ręku płonącą lam pkę oliw ną. K ażda zaś z d ziew cząt w stroju ludow ym ma tak ąż lam p k ę n iezap alo n ą).

K ażda z d ziew cząt w ludow ych strojach prze­ m aw ia w ję zy k u sw ego k raju :

INDJE: Z m ego w ielk iego kraju przynoszę po­ szu k iw an ie P raw d y w skup ien iu ducha i ciszy.

PO LSK A : B iały Orzeł P olski w zleciał znów nad m ą o jczyzn ą, która przez p o k o len ia szerzyła i szerzyć będzie kulturę i chrześcijaństw o w e W sch o ­ dniej Europie.

KANAD A: P onad sto la t pokoju i ani jeden strzał nie został o d d an y m ięd zy sąsiad u jąc em i k ra ­ jam i: K an ad ą i S tan am i Z jednoczonem i. Przynoszę p rz yjaź ń sąsied z k ą .

S Z W A JC A R JA : M alu tk i k raik zgubiony wśród gó r—S z w a jc arja w y w a lc z y ła sobie pokój i n ie za leż ­ ność. S am a rządzona przez federację kantonów — ofiarow uje Dom fed eracji narodów. O by w y ra b ia ­ ne tprzez n ią zegarki rychło w ydzw o n iły godzinę Pokoju całem u św iatu.

SZ K O C JA : M oja o jczyzn a od w iekó w w y s y ­ łała sw ych synów i córki b y z alu d n ili n ajb ard ziej sam otne m iejsca ziem i.

DAN JA: M oja o jczyzn a gd zie brzozy p rz eg lą­ d a ją się w morzu, w y sy ła ze sw ych zielo n ych p a st­ w isk i złotych łąk przetw ory m leczne w szystkim narodom d ale k im i bliskim . A dzieci całego św iata słuch ają czaro dziejskich b ajek A n d ersen a.

D u c h S k a u t i n g u : Sio stry złączone wspól- nemi d ążen iam i, p rześlijm y posłanie skau to w e d z ie­ wczętom n aszych krajó w a stam tąd d ale j w cały św iat.

S k a u tk i w m undurach p o ch ylają lam p k i ku k lęczącym dziew czętom i z a p a la ją ich lam pki. Po­ czerń s ta ją na baczność i k a ż d a z kolei w yg łasz a P rzyrzeczen ie w ję z y k u „sw ego" kraju.

D u c h S k a u t i n g u : A teraz w obliczu M ię­ dzynarodow ego S ztan d aru H arcerek o fiarujem y raz jeszcze nanowo nasze życie w ielkiem u B raterstw u Skautow em u i szerzeniu Dobrej W o li w śród naro­ dów ab y trw ały Pokój objął św iat i trw ał na w ieki w ieków .

S k au tk i i k lęczące dziew częta w znoszą lam pki ku Duchowi S k au tin gu , śp ie w a ją c razem :

„Nowe lam p y w m iejsce starych , złote w m iejsce srebrnych,

S k au tin g zap alił nowe

lam p y w m iejsce stary ch "

Dzień M yśli Braterskiej w jednej z drużyn polskich.

— Na najbliższą zbiórkę drużyny każdy zastęp do­

wie się możliwie dużo o dowolnie wybranej organi­ zacji skautowej.

Ruch się zrobił w zastępach.

Najmłodsze Sępy z początku szukać chciały w „Na Tropie", ale zastępowa, lep iej z ćwiczeniam i harcerskiem i obeznana, odrzuciła tę niegodną pro­ pozycję: można i to, ale nietylko. Znalazły znajom e­ go harcerza, który był na zlocie w P radze i w iele opowiedział im o czeskiej organizacji.

Kundle trafiły do jednej druchny, która podczas konferencji światowej zaprzyjaźniła się ze skautką ło­ tewską.

Lisy zawarły znajomość z Miss jednej małej. Ona jest prawdziwą angielską skautką i wszystko dosko­ nale vyie.

Św ierszcze powierzyły to Hali: ma francuską ko­ respondentkę, od niej musi się dowiedzieć.

Jak w ciągu wyznaczonego na wykonanie pole­ cenia tygodnia wiadomości zostały zdobyte, nie wiem.

(9)

8 S K R Z Y D Ł A Nr. 2

Nastąpiła jakaś wymiana expressów m iędzy Nantes a W arszawą, za jakiś błąd ortograficzny w niepopra- wionym przez nią liście gniewała się m adem oiselle.

Zbiórka. Długi szereg sprężonych postaci. Roz­ kaz i skupiona cisza pryska na „rozejść s ię “.

— Zastępowe do mnie. — Cztery jednakowe ko­ perty i polecenie: Zbiórka za godzinę na rogu Solca i Zagórnej.

W czterech kątach sali grom adzą się zastępy. Plan m iasta, kompas, szukanie. Jest: daleko, nad Wi­ słą. Idzie się ze 25 m. T eraz tajem nicze koperty.

Kawałek zwykłej, czerwonej włóczki i nic wię­ cej. Wiadomo: trzeba iść po nitkach. Krótsze i dłuż­ sze wężyki nitek na narożnej latarni, na trotuarze, na drzewie, płocie, futrynie okna. Skończyły się nagle, ale zato przy pięknym koszu białych hiacentów na wystawie kw iaciarni je st list adresowany do zastępu świerszczy. Prędko, prędko złożyć drobne strzępki papieru, odczytać list „Morse’m pisany.

— Iść tak, jakbyście szły, oprowadzając po War­ szaw ie wycieczkę zastępu wybranej przez was orga­ nizacji skautowej. Zmierzyć przebytą drogę.

W kopercie lisów kawałek zm iętej gazety. Z je ­ dnej strony reklam a, z drugiej wygrane loterji pań­ stwowej: kolumny liczb, pozatem nic.

— Patrzcie, jedna z cyfr je st podkreślona, dru­ ga, trzecia... W ypisują podkreślone cyfry: 83603. Może to numer telefonu, gdzieś tu niedaleko, w Mokotowie. Niepewne ruchy przy łączeniu i jeszcze bardziej za­ lękniona rozmowa. Tak, list do listów jest, trzeba się zgłosić pod wskazanym adresem . Na szczęśsie po drodze.

W nowej kopercie czysta kartka papieru. Ale pani poddająca list jakoś dziwnie zaprasza, żeby go tu odczytać, a pod lustrem w cale nie na swoim m iej­ scu stoi św ieca z zapałkami. Sok z pomarańczy? Na pewno. Czy można użyć zapałek?

— N areszcie polecenie: minąć możliwie dużo konsulatów, poselstw, am basad.

Kundle nie mogą nic zrozum ieć ze swego listu, pisanego „Morse’m“. Napewno z błędami, a czas u cie­ ka. Zastępowa radzi porządnie, system atyczn ie od­ czytywać literę po literze.—Wiem, już wiem, patrzcie: c s i, a w drugą stronę i s c, to iść, iśćl Trzeba czy­ tać wszystko naodwrót. Iść według załączonego szki­ cu, po drodze zanotować wszystkie instytucje, które niosą pomoc ludziom.

Sępy początek miały zupełnie łatwy. Trzeba znaleźć na jednej z głównych ulic, odchodzących od wskazanego placu sklep, na którego w ystaw ie jest huśtawka. Podział zastępu, szukanie. Je st drugi list. Cóż, zam iast polecenia sam e cyfry. Różne i różnie pogrupowane. Szyfr, ale gdzie klucz? Na zewnętrznej stronie koperty m alutkie: a — 1:

— Po drodze szukajcie prawa harcerskiego w ży­ ciu.

Na rogu Solca i Zagórnej zastępowe ustaw iają zastępy. Raport. I już siedzim y na wielkich balach widać do budowy przygotowanych, na kam ieniach, na dnem do góry przewróconej łódce.

Najpierw ćw iczenia przedzbiórkowe. Każdy za­ stęp opowiada czego się dowiedział o siostrach-skaut- kach z innego kraju. Informacje, porównania, zdziw ie­ nia, zachwyty.

Teraz te ostatnie ćwiczenia. Sprawozdanie nie dłużej niż w 80 wyrazach, w kłórem należy w ziąć pod uwagę, że dziś św ięcim y dzień m yśli braterskiej. Św ierszcze om aw iają w ycieczkę, pokazałyby w iele po drodze, a nawet wróciłyby kawałek, żeby pochwa­ lić się Państw. Szkołą Hygjeny. W ycieczka pom yśla­ na pod kątem : „Polska się buduje”, uw zględnia daw­ ną W arszawę tylko poprzez Łazienki.

Lisy pokazują na swym szkicu m ijane przedsta­ w icielstw a i odrazu trochę mówią o stosunkach z każ- dem państwem.

Pola Maciejowska.

Żyta krótko, bardzo nawet krótko, a tyle w tern życiu umiata pomieścić. Znalazła w niem czas i na harcerstwo, i na studja uniwersyteckie, i na pracę oświatową na kur­ sach dla dorosłych w Warszawie, i na działalność na Gór­ nym Śląsku, i na bohaterską śmierć wreszcie.

Urodzona dn. 3.II 1900 roku w Kowlu, lata szkolne spędza w Płocku i tam kończy siedmioklasową pensję. Bę­ dąc w klasie 5-ej, wspólnie z koleżankami: Janką Korewic- ką i Zosią Zdziarską, tworzy pierwszy w Płocku żeński za­ stęp harcerski. Pierwszych wiadomości o ruchu harcerskim udzielają dziewczętom kierownicy zakonspirowanej drużyny męskiej: Kazimierz Betley i Stefan Staszewski, oni też do­ starczają im wskazówek i książek.

Mimo niechęci władz szkolnych i oporu starszego społeczeństwa, obawiającego się interwencji władz rosyjskich, harcerstwo żeńskie w Płocku rozwija się szybko, pociąga wszystkie gorętsze jednostki i wywiera duży wpływ na ogół dziewcząt. Młode kierowniczki zaciągają nawet pożyczkę, aby za te pieniądze módz wysłać jedną z pomiędzy siebie na wakacyjny kurs instruktorski. Odtąd praca idzie coraz sprawniej. Stopniowo przekonywują się do niej i rodzice.

Po skończeniu pensji w 1915 roku d-chna Pola przy­ gotowuje się przez rok do matury. W tym czasie prowadzi jeszcze zastęp, złożony z 12-tu uczennic klasy 7-ej. Zdaw­ szy egzamin przed komisją w Warszawie, otrzymuje maturę

i zapisuje się na wydział filozoficzny Uniwersytetu War­ szawskiego, gdzie z całem zamiłowaniem studjuje ulubiony swój przedmiot — geografję. Równocześnie zaczyna praco­ wać na kursach dla dorosłych. Pełnej zapału, ale jeszcze niezbyt doświadczonej nauczycielce, udziela wskazówek geo­ graf. prof. Sujkowski. Umie ona zachęcić, nawet porwać słuchaczy. Wykłady druchny Poli gromadzą setki osób i choć odbywają się wieczorem, po całodziennej pracy zarówno nauczycielki, jak i uczniów — przeciągają się niekiedy do późnej godziny. Wówczas gromada słuchaczy odprowadza „Panią" do tramwaju, nie chcąc jej narazić na samotną wędrówkę po niezbyt bezpiecznych ulicach Ochoty czy Woli. Zdarzyło się raz nawet, że cała gromada rzuciła się w pogoń za odjeżdżającym ostatnim tramwajem i zatrzy­ mała go ze strasznym krzykiem „Musicie zabrać naszą pa­ nią". I jakież było zdumienie konduktora, gdy ową „panią" okazała się drobna, jasnowłosa dziewczyna.

Poza tą pracą druchna Pola znajduje jeszcze czas na udział w organizacjach studenckich. Jest wice-przewodni- czącą Akademickiego Koła Szerzenia Wiedzy Społecznej oraz przewodniczącą Związku Niezależnej Młodzieży Socja­ listycznej. Wszędzie gdziekolwiek stanęła do pracy, zdoby­ wała sobie serca ludzkie swą ogromną pogodą, wesołością, przy równoczesnej głębokiej wrażliwości i zdolności wczu- wania się w innych.

W sierpniu 1920 roku wyjeżdża druchna Pola na Gór­ ny Śląsk z akademicką sekcją oświatową. Opierającym się

(10)

Nr. 2 S K R Z Y D Ł A 9

Kundle w ym ieniają zauważone instytucje. W dniu myśli braterskiej najw ażniejsza jest życzliwość, którą jeden człowiek ma dla drugiego i to, co ta życzliwość może zdziałać. Dlatego ich ćw iczenie je st ważne dla dzisiejszego św ięta.

Biedne Sępy otrzymawszy polecenie dużo m iały wątpliwości. Szukać prawa harcerskiego w życiu, to bardzo trudne i niewiadomo jak to zrobić.

Dopiero zastępowa poradziła, żeby zamiast długo zastanawiać się, odrazu zacząć patrzeć. I znalazło się. Lecznica: tam się ludziom pomaga. Mała dziewczynka bawi mniejszego jeszcze braciszka. Tow. przyjaciół zwierząt. Na wystawie księgarskiej znana zastępowi książka: taka pogodna i radosna, każdy się do niej uśmiechnie. Długa lista spostrzeżeń, a na końcu do­ piero dopisana am basada. P rzecież jest na to, żeby ludzi zbliżać.

Po wszystkich głos zabiera drużynowa. Mówi, że przyszły nad W isłę właśnie dlatego, że to dzień myśli braterskiej. Wisła wpada do morza a ono oble­ wa wszystkie lądy, zbliża kraje i ludy. Dzień myśli braterskiej jest wielkim świętem , bo tyle, tyle ludzi myśli tego dnia o sobie dobrze, przyjaźnie. Napewno dużo znaczy taka wspólna myśl.

Niżej u stóp Wisła szara, zmącona zabiera ze sobą kry białe, co lecą, potykają się o siebie, potrą­ cają i w zgodzie płyną dalej. I zabiera myśli niepe­ wne, wątłe. Ja k ie ś drobne zaczątki uczuć. Nieśmiałe, wahające się jakby jeszcze postanowienia.

Drużynowa czyta o dziwnej, pełnej trudności przyjaźni Niemca i Polaka. (Kaden-Bandrowski: „Św iat jest W ielki1'). O drobnych, nieuchwytnych, a jakże bardzo dzielących nieporozumieniach. O w alce m ię­ dzy uczuciem dla przyjaciela, a przywiązaniem do własnego kraju. I o tern, że ostatecznem i jedynie słusznem jest to, do czego doszedł um ierający N iem iec1

„Świat je st w ielki”. Tylko mocne, głębokie uczucie się obywatelem tego wielkiego świata, poznanie brata w każdym człowieku pozwala wznieść się ponad cia­ sne zaw iści narodów, ponad zgubny szowinizm.

Płyną myśli, ale słów już nie trzeba, bo wszyst­ kie dobrze rozum iem y, o co nam chodzi.

Baczność!

— Hymn braterstwa.

— Każdy zastęp utrw ali w swej pracy zdobyte dziś wartości. — 1 ostatnie „rozejść s ię “.

Czuwaj.

M arta D obrzyńsk a.

W czternastą rocznicę.

Gdy przed laty 160 naród nasz utracił Pomorze i wolny dostęp do morza, niósł ten pierwszy rozbiór Polski nieuchronnie za sobą i dasze rozbiory, był po­ czątkiem końca naszej niepodległości. Ta nauka za­ padła głęboko w nasze serca; głosi ona, że niemasz Polski bez morza i Pomorza.

Miłość morza winna być źródłem, z którego czerpać będą swą moc przyszłe pokolenia Polski.

P rof. I g n a c y M ościck i

Prezydent Rzeczypospolitej.

temu rodzicom tłumaczy, że tam zupełnie bezpiecznie, że „Śląsk przecież najważniejszy" że muszą jej zresztą pozwo­ lić, jeśli młodszego od niej brata puszczają na front. Na krótko przed wybuchem drugiego powstania wraz z małą gromadką koleżanek i kolegów przechodzi „zieloną granicę". I oto do rodziny Poli zaczynają przychodzić listy, bardzo częste, mimo trudności w ich przesyłaniu przez granicę, listy entuzjastyczne, pełne zachwytów nad pracą, nad kra­ jem, nad robotnikiem śląskim, nad atmosferą tam panującą, nad dobrocią ludzką z jaką ciągle się styka. „Jestem wbrew oczekiwaniu jedynym członkiem rodziny, któremu nic nie grozi" — pisała do matki, „czuję, że czynię to, co powin­ nam i kąpię się w zdrowym śmiechu młodej, mocno ze so­ bą sprzęgniętej gromadki studenckiej. Najgorsze bierze się tu na wesoło, a bezpieczeństwo absolutne"...„Wy nie ma­ cie pojęcia, jaki tu przecudny kraj. Wprost bajka zaklęta, ukochany kraj, cudne, ukochane życie, cudna, ukochana praca, w której człowiek czuje, że mając sto głów, sto rąk, jeszcze nie przerobiłby wszystkiego... Zdaje mi się, że mam pełne ręce promieni i tylko chciałabym módz wzle- cieć tak wysoko, aby módz niemi wszystkich oświetlić". Z tych cudownych, promiennych listów najbliżsi ani się mogli domyśleć grożącego jej niebezpieczeństwa. A tymcza­ sem czaiło się ono na każdym kroku. Na młodych polskich działaczy prowadzona jest formalna naganka. Jeden ze stu­ dentów zostaje napadnięty i zbity kijami tak, że nieprzy­ tomnego odnoszą do domu. Inny z kolegów druchny Poli

opowiadał potem jej rodzicom, że wolał stokroć najgoręt­ sze chwile na froncie, niż tę okropną śmierć wyglądającą z za każdego węgła spokojnej napozór ulicy. Coraz to ktoś zostaje aresztowany. Gromadka młodych działaczy stop­ niowo zmniejsza się. Większość powraca do Warszawy. Druchna Pola jest między tymi, co pozostają. Uczy czytać i pisać po polsku, uczy polskich piosenek w dziewczęcym Związku Śpiewaczym, a przedewszystkiem w coraz to innej miejscowości, w coraz to innym domu urządza zebrania, odczyty, pogadanki. I oto właśnie w czasie jednego z tych zebrań odbywającego się w Miechowicach, w mieszkaniu górnika, druchna Pola zostaje aresztowana i przewieziona do więzienia w Bytomiu. Pragnący ją nazajutrz odwiedzić, zastają ją w celi zamordowaną. Stało się to dnia 11 listo­ pada 1920 roku.

Pogrzeb druchny Poli staje się, mimo oporu policji, olbrzymią manifestacją miejscowej ludności. Rodzice pra­ gną wywieźć zwłoki, górnicy zebrani tłumnie błagają, aby chociaż na pewien czas zostawiono ją na Śląsku. I rodzice zgodzili się. Przypomniały im się może słowa jednego z li­ stów córki, w którym unosząc się nad Śląskiem, pisała, iż nie mogłaby stąd odejść na długo.

Na cmentarzu Trinitatis w Bytomiu, stoi samotna, granicznym kordonem oddzielona od kraju i najbliższych, mogiła polskiej studentki. Co rok w dniu 11 listopada ja ­ kieś nieznane wdzięczne ręce zapalają na niej światła i składają kwiaty. Z. Namitkiewiczówna.

(11)

10

— S k r z y d ł a

Kalendarzyk obozowy.

C zas p o m yśleć o obozie letnim — teraz, gd y z lik w id o w ały śm y sp ra w y obozu zim ow ego. S zereg prac, zw iąz an y ch z o rgan izacją ż y c ia obozowego d ru żyn y, w y m a g a p rzem yślen ia i rozłożenia w cz a­ sie. Proponuję n astę p u jąc e term iny:

L u ty: D r u ż y n a stara się o p opraw ienie sta­ nu k a s y przez u rz ąd z an ie im prez dochodow ych: w ieczorki, festy n y na lodzie, p rzed staw ien ia, od­ cz yty i t. p.

D r u ż y n o w a obm yśla, ja k i typ obozu i w ja ­ kiej o ko licy n ad aje się do jej w arunków (w ieku i w yro b ien ia dziew cząt, k ieru n k u w ych o w aw czego , program u p racy rocznej, zam ierzeń krajoznaw czych i t. d.); o ile obóz p rzyszły m a być jed n ym z e ta ­ pów zam ierzon ych — sp raw d z a słuszn ość i a k tu ­ alność sw ych założeń. S ta w ia sobie id eę n aczeln ą ak c ji letn iej: w iąże prace obozowe z zad an iam i na resztę w a k a c y j, spędzonych przez jej podw ładne w domu rodzinnym .

M arzec. D r u ż y n o w a w ysz u k u je literatu rę o zam ierzon ym teren ie i rodzaju obozu; oblicza p rzyp uszczaln e ko szty; u k ład a budżet; po daje listę w y p ra w y osobistej i drużyn y.

Nr. 2

Z a s t ę p y sp raw d z ają i u z u p ełn iają w y p ra ­ w ę osobistą druchen; z ajm u ją się w yz n acz o n ą częścią w yp raw y d ru żyn y.

D r u ż y n a o b m yśla form y ż y c ia obozo" w ego (h a sła zastępów , z w yc zaje, ja k ie proponu­ je w prow adzić, szczegóły stroju i t. p.).

K w iecień. D r u ż y n o w a rozsyła prospekt obozu rodzicom ; przep ro w adza ko respondencję celem z ałatw ie n ia p rz yz n an ia terenu; u stala listę jad ą cy ch na obóz; w y sy ła raport p rz e d w a k ac y jn y . Z a s t ę p y op raco w ują je d en z działów w iado m o ści o o k o licy obozu (h isto rja, topografja, ludoznaw stw o, z ab y tk i).

D r u ż y n a przygo to w u je ak cję sp o łeczn ą (np. grom adzi b ib ljo teczkę, m ate rjały do p o gad an ek , gier i t. p.).

M aj. D r u ż y n o w a ś c ią g a p ie rw sz ą ratę w p łat za obóz; ro zd ziela funkcje; z ap e w n ia sobie ew en tu aln ie in strukto rki (w. f., p. w., le k a rz a lub t-

P-)-F u n k c y j n e z ajm u ją się sw em i d ziałam i (sek reta rjat, sk arb , o b m yślen ie i grom adzenie z a ­ pasów , sp raw d zen ie m ag a z y n u i t. d.

D r u ż y n a może u rz ąd z ić w ieczo rn icę infor­ m ac y jn ą o obozie d la rodziców i p rzyjació ł.

C zerw iec. D r u ż y n o w a sp raw d za budżet, teren, ek w ip u n ek ; o b m yśla na p odstaw ie prac do­ ty ch czaso w ych z ad an ia d la tych , które nie ja d ą na obóz; u sta la d o k ład n y program p rac obozow ych (d la d ucha, um ysłu i c iała ).

F u n k c y j n e z a ła tw ia ją sp raw ę zniżek, b a­ gażu i t. p.

D r u ż y n a p ak u je p le c a k i (w szystko znaczo­ ne) i w sz y sc y ja d ą po słońce i radość.

B u ry Wilk.

Kurs w Murzasichlu.

W d n iach 28. XII. — 6. I. odbył się kurs o rgan izato rek Z rzeszeń St. H arc. w M urzasich lu. L iczył druchen 20, rep rezen tu jąc w tej liczb ie parę (n ie stety nie w szystk ie), ch orągw ie, ale zato n aw et Łotw ę. P rac a na K ursie p o legała na p rzerab ian iu różnego ro d zaju ćw iczeń potowych z rów noczesnem uzasad n ien iem w odpow iednich d ysk u sjac h w ar­ tości tych że, oraz z p o dkreślen iem w szelk ich do­ datnich ja k i ujem nych stron p artyj, b io rących w ćw iczeniu udział, n astęp n ie na w ytw o rzen iu na p o d staw ie zdo b ytych dośw iadczeń n ajo d p o w ied ­ n iejszej m etody p rzep ro w ad zan ia podobnych ć w i­ czeń w sw ych grom adach starszo h arcerskich . Poza tern praca ch arak teryzo w ała się różnorodnem i ćw i­

czen iam i stosow anem i w izbie. Ć w iczen ia te b y ły doskonałym sp raw d zian em sto p n ia in te lig e n cji poszczególnych harcerek, w w y n ik u sw ym pobu­ d z ając w sz y stk ie do in ten syw n iejszego sam o k ształ­ ce n ia się przez zach o w an ie ak tyw n ej p o sta w y w o­ bec ż y c ia i faktów z n am io n u jących postęp.

Ć w iczen ia te w y g lą d a ły n astęp u jąco : na p o lece­ nie druch ny p rzep ro w ad zającej d an e ćw iczen ie k ażd a z h arcerek w tajem n icy przed d ru gą notow ała na karteczce tem at z a g a d n ie n ia n ajb ard z ie j ją in te re ­ sującego , n astęp n ie po zeb ran iu k a rtek z a w ie ra ją ­ cych dane tem aty następow ało ko lejn e w y c ią g a n ie zw in iętej k artk i. H arcerk a, p o siad a jąc a w y c ią g n ię tą k artk ę, po 5-ciu m inutow em p rzygo to w an iu się m yślow em n ad przeczytanem w ta jem n ic y z a g a d ­ nieniem , p rzystęp o w ała do ogłoszenia tem atu z rów ­ noczesnem sform ułow aniem słownem sw ych w sz y st­ kich w iadom ości, d o tyczączących d an ego z a g a d n ie ­ nia. T e m a t m usiała tak ująć, b y w ciąg u 5-ciu m inut, p o d ając n aisto tn iejsz e jego c e c h y , stw orzyć słuchaczom p ojęcie jasn e , o b ejm u jące cało kształt referow anego z a g a d n ie n ia . Z ch w ilą, g d y p ie rw sz a druch n a p rzystęp o w ała do o m aw ian ia sw ego z a ­ g ad n ien ia , d ruga w y c ią g a ła now ą k a rtk ę z innym tem atem , p rzygo to w u jąc się in d y w id u a ln ie do zre­ fero w an ia go przez czas 5-ciu m inut, w którym

(12)

Nr. 2 S k r z y d ł a

poprzednia streszczała sw oje. I tak kolejno doszło do w ycz erp an ia w szy stk ic h k artek , a w ięc do om ó­ w ie n ia w sz y stk ic h z ag ad n ień . T ego rodzaju ćw i­ czen ie czyn i człow ieka ak ty w n y m n ie tylk o w ch w ili, g d y bierze w niem udział, lecz z a p a la go do c z y n ­ nego u sto su n k o w an ia się do ż y c ia i zm usza do p o stęp o w an ia jego w ie lk ie m i krokam i.

W podobny sposób p rzep row adzano ćw icz e­ n ia, p o le g ają ce n a in scen izo w an iu praw . T utaj je d n a k nie k a ż d a in d y w id u aln ie to czyn iła, lecz rozdzielano się po dw ie i k a ż d a d w ó jk a w y c ią g n ię ­ te przez sieb ie prawo m iała z ain scen izo w ać tak, b y p atrzące z otrzym anego obrazu m ogły o d czy­ tać treść p rzedstaw ionego praw a. N astępnie b yły ćw iczen ia w p o d ziale trójkow ym . Do tych np. n a ­ leżało o p raco w an ie program u w ym a g ań na sp raw ­ ność „Z n aw czyn i św iata" .

Do ćw iczeń ogóln ych w których b rały udział rów nocześnie w szy stk ie u czestn iczk i kursu n ależ y z a lic z y ć u stale n ie sposobu w y d ru k o w an ia rocznej k się g i p ra cy d la zrzeszeń starszo h arcerskich , bo­ w iem ta k a je st ko nieczn a d la łatw iejsz ej kontroli p ra cy dan ego zrzeszen ia. K siążk a ta w druku, u k aże się praw dopodobnie je sz cz e w tym roku.

N ajp o w ażn iejszym działem p ra cy n a K ursie było ro zstrząsan ie z ag ad n ień , d o tyczących ro d za­ jó w zrzeszeń starszo h arcerskich , program ów ich pracy, m etod re aliz o w an ia zam ierzeń i w ogóle w szelk ich spraw , zw iąz an y ch z p rz ejaw am i i mo­ żliw o ściam i p ra c y w starszym h arcerstw ie. R ozstrzą­ s a n ie tych że powodowało w y ła n ia n ie się całej m a­ s y n o w ych m yśli i sposobów postępow ania, z z a ­ p asem których p rzyszłe o rgan izato rk i pow róciw szy do sw ych zrzeszeń rozpoczną napew no in ten syw n ą p racę w k ieru n k u w p ro w ad zen ia w czyn tego, co ty lk o ż yc iu d ać m ożna, biorąc rów nocześnie zeń to w szystko , co ono nam dać może. W ten sposób p o stę p u jąc dow iodą św iadom ości sw ej id ei starszo- h arcersk iej, dow iodą, że harcerstw o to życie, to twórczość, to czyn! H en ryk a B rz oz ow sk a

uczestniczka kursu.

In stytu t św ietlicow y starszych h arcerek .

Wydział starszych harcerek Komendy Chorągwi W arszawskiej urucham ia z dniem 21 b. m. Instytut Świetlicowy.

I kurs trwać będzie od 21 bm. do 15 VI. 34 r. W programie: w ycieczki krajoznawcze, artystyczne społeczne, gry i ćw iczenia sem inarjum artystycznego obejm ujące: roboty ręczne i rysunki, inscenizację i śpiew, oraz szereg przedmiotów jak: zasady św ietli­ cowe, psychologja, zagadnienia pedagogiczne, wycho­ wanie religijne, wychowanie obyw atelskie, wychowanie artystyczne, wychowanie fizyczne, higjena społeczna, czytelnictwo, m etodyka wycieczek, harcerstw a, usta­ wodawstwo socjalne, i przysposobienie zawodowe. Wykłady i zajęcia prowadzą wybitni specjaliści zarówno z pośród harcerstw a, jak i z poza niego.

Warunki przyjęcia: 6 klas gim nazjum , lub 3 kursy sem inarjum nauczycielskiego, oraz przynajmniej roczna praca społeczna, lub pedagogiczna.

Opłata 5 zł. m iesięcznie.

Wykłady, ćw iczenia i sem inarja odbywać się będą w poniedziałki, środy i piątki w godzinach 18 — 21 w lokalu H arcerskiej Szkoły Krucza 9 m. 1 tel. 9.09-41 (tam że zapisy od 15 bm. w g. 17 — 19).

Dnia 4 lutego odbyło się Zebranie Rady S tar­ szego H arcerstwa na którem była obszernie om aw ia­ na sprawa zmiany prawa dla starszego harcerstw a. Spraw ozdanie zam ieszczone będzie w numerze m ar­ cowym „Skrzydeł."

N a s z e p

„Gniazdo Tatrzańskie” w Kościelisku.

K om u n ik a t Z a rz ą d u z a m i e s i ą c e : g r u d z ie ń 1933 r. i s t y c z e ń 1934.

I. „G niazdo" zm ieniło lo k al — obecnie z a j­ m o w an y s k ła d a się z 6-ciu pokoi, kuchni, piw nic i w eran d . O becny lo k a l je st ty lk o p rzejścio w ym — za pół roku m am y z a ją ć in n y, z n aczn ie lep sz y i dw a raz y w ię k szy .

Z a d w a la ta m am y n ad z ie ję m ieć b ud yn ek w łasn y. D ążen ie do zd o b yc ia w łasnego k a w a łk a ziem i w okolicach cudnego K o ścieliska i p o staw ie­ n ia n a nim w łasn ego domu je st koniecznością.

„ G w iaz d k a" o fiaro w ana „G niazdu" przez N a­ czeln ictw o Z. H. P. i z a p e w n ia ją c a mu stałą pod­ staw ę fin an so w ą—u m o żliw ia nam rozbudow ę p la ­ nów p racy „G n iazd a".

1 a c ó w k i.

II. W z w iązk u z zam ierzonym rozwojem „G n iazd a" pro jektujem y prow adzenie go n ie­ jak o w dwóch działach .

1) le cz en ia san ato ryjn ego w ścisłem tego sło­ w a znaczeniu p rzy uw zględ n ien iu p racy h arcersk iej i p racy ręcznej jak o środków leczn iczych .

2) domu p ra cy d la m łodzieży harcerskiej nie potrzebującej trybu ż y c ia san ato ryjn ego n a­ tom iast potrzebującej dłuższego pobytu w klim acie górskim .

B ędziem y d ą ż y li do tego, a b y k a ż d y k u racju sz przechodził przez dom p racy h ar­ ce rsk ie j.

III. O becnie w arsztat „G n iazd a" w ytw arza: sk arp ety n arciarsk ie, poduszki kilim ow e, ko łn ierzy­ ki do suk ien ozdobne w ełn ian e, talerze m alow ane m otyw am i gó ralskiem i.

(13)

12 S K R Z Y D Ł A Nr. 2

W w arsztacie p racu ją rów nież d ruch n y z w ie j­ skiego zastępu „Skow ronków " n a b y w a ją c um ie­ jętności ręko d zieln iczych . P rzyjm u jem y zam ów ie­ nia.

IV. Z k a n d y d a te k z g ła sz ają cy ch się na sta­ nowisko p ie lęg n iark i i jed n o cześn ie zarz ąd z ającej „G niazdem " w yb ran a zo stała dh. B ronisław a Mar- cin iak ó w n a z Inowrocławia. Jed n o cześn ie za poś­ rednictw em „G niazda" o trzym ała p racę zastęp czą w S anatorjum w ojskow em , a następ n ie w P arafj. O środku Z drow ia w K ościelisku ja k o h ig je n istk a dh. M arja W ąso w iczó w n a, d ru żyn o w a z G rudzią­ dza. Do pom ocy w w arsz tacie i go spodarstw ie zo­ stała zaan g aż o w an a dh. M arja R o ch alsk a z B ia­ łegostoku.

O becnie potrzebna je st „G n iazdu" druchna, która z a ję ła b y się praniem .

V . D rużynę m iejsco w ą m ieszan ą prow adzi dh. B ronisław a M arciniaków na; dru żyn a ta, której patronką je st ś. p. M ich alin a M o ścicka s k ła d a się

z 4-ch zastępów :

1) „Kozic" — dzieci personelu S an at. W o jsk. 2) „Skow ronków " — d ziew częta w ie jsk ie, 3) „ P isk lą t" — d ruch n y z „ G n iazd a", 4) „Orłów" — chłopcy w ie jsc y.

G rom ada „Szarotek" prow adzona przez dh. L ip iń sk ą obecnie została p o d zielo n a n a gro m ad ­ ki i prow adzon a system em grom adkow ym .

W p racy h arcersk iej na w si p o m a g ają druch­ n y z „G n iazda".

VI. G w i a z d k a . „G niazdo" urządziło d la sw oich członków w ieczerzę w ig ilijn ą , któ rą spożyto w obecności członków Z arząd u , ks. k an o n ik a J. H umpoli, dr. B u jw id a, przew o dn iczącej m iej­ scow ego K. P. H. p. d-rowej B ujw idow ej oraz ko­ m en danta S an at. W o jsk. pułk. C hełm ickiego. D la d ru ż yn y m iejscow ej i gro m ad y zuchów urządzona b y ła ch o in ka w porozum ieniu i p rzy pom ocy Koła M isji W ew n . d la in te lig e n cji p arafji K ościeliskiej

i przy w yd a tn y m w sp ó łu d ziale drużyn w arsz aw ­ skich ż eń sk ich , które n ad esłały odzież, k siąż k i i z a ­ b aw k i choinkow e.

N iew yk o rzystan ą na choince odzież z eb ran ą przez h arcerk i w arsz aw sk ie i pro dukty żyw n o ścio ­ w e doręczone przez Koło M isji w ew n ętrznej p rze­ kazano ks. kan o n iko w i J. H um poli k tó ry je żd ż ąc po ko len d zie ro zdaw ał je w dom ach g d z ie gości nędza.

VII. D a r y : W gru d n iu i styczn iu w p łyn ęły n astę p u jąc e k w o ty p ien iężn e i d a ry w naturze:

1. dh. W o c alew sk a . . zł. 100.— 2. dh. O rłow iczów na . . „ 5.— 3. K uracjusze S an . W ojsk. . ,, 8.— 4. I. Druż.

Z.

w Z d u ń sk iej W o li „ 5.— 5. Druż. instr. „ Z w arta " w Ł odzi „ 10.— 6. Z astęp kiero w n iczek Z rzeszeń

S tarszo h arc. w Ł odzi. . ,, 6.30 7. p an i m ajorow a Ja n in a W o jciech o w sk a —

patefon i p łyty.

8. p. W ojto w icz Józef — 1!a sąg a drzew a. 9. K. P. H. w K ościelisku — p rzen um erata

„Ilustrow anego K urjera C odz.“, „Na T ropie" i „W K ręgu W odzów ".

10. D ru żyn y w arsz aw sk ie ż eń sk ie — odzież, fan ty lo te ryjn e, zab aw k i choinkow e, le k a r ­ stw a, k siąż k i.

W szy stk im ofiarodaw com serd eczn ie d z ię k u ­ jem y.

VIII. Na członka w sp ó łd ziałającego z ap isała się dh. K azim iera T y sz k ó w n a K omend. Chor. M a­ zow ieckiej.

IX. Sanatorjum W o jsko w e d z ięk i p rzyjaznem u stosun kow i do n asz yc h p o czyn ań p. pułk. C heł­ m ickiego w yp o życzyło nam koce i le ż a k i.

X . W ch w ili b ieżącej p rz eb yw a w „G nieździe" I 1 druchen,

P rezes Z arz ąd u „G n iazda" Ks. J. Humpola.

W sprawie ortografii.

Ja k się powinno p isać d r u ch czy d ru h ,

d r u ch n a czy d ru h n a .

P y ta n ie R e d a k c ji „ S k rz yd e ł”, zw rócone do po­ lo n istek w sp raw ie pisow ni d r u ch n a cz y d ru h n a oraz an arch ja n aszych czasopism w stosunku do orto- g ra fjite g o w yra z u (w tym sam ym num erze „S k rz y­ deł" m am y d r u ch n ę i d r u h n ę ) skłoniły m nie do z a­ b ran ia głosu w tej m aterji.

Na p o d staw ie w skazó w ek, m aterjału i w iad o ­ mości, użyczonych mi ła sk a w ie przez p. dr.

O esterreich era, z a co sered czn ie d zięk u ję, m ogę w y k a z a ć słuszność pisow ni d ru ch n a przez ch, którą „św iatłe" Buczę p ra k ty k ą sw o ­ ją forsuje.

W staro p o lszczyżn ie to w arzy sz -p rz yjacie l n az y w ał się drug t. zn. ktoś d ru gi obok m nie b ę d ący . Form a d rug je st rzeczo w nikow ą po­ sta c ią od p rzym io tn iko w ej o d m ian y liczeb n ik a drugi, ta k ja k wtór obok w tó ry i dziś jeszcze ż yw e oboczności w n iektó rych p rz ym io tn i­ kach: p ełen -p ełn y, ła sk a w -ła sk a w y i t. d.

O k reślen ie p rz y ja c ie la przez d ru g a zachow ało się do 15 w ie k u n a co m am y dowód w „ B ib ljiZ o - fji“, choć w jed n ym z ale d w ie p rz y k ła d z ie : „Jeś ( je ­ steś) dobrego d ruga a czsnego (zacn ego ) m ęża s y n ”. [ B. Z. Tob. rozdz. 7. w iersz 7 ].

N atom iast w zaprzeczonem z n aczen iu n iedrug cz y li w róg z n an y jest do 17 w ie k u i S ien k iew ic z w arch aizo w an ej m owie sw ych bohateró w przypom ­ niał nam n ied ru ga. „A tym czasem p rz ysz ły tu w ie­ ści od n ie d ru g a m ojego, k s ię c ia W iśn io w ieck ieg o , że P ohrebyszcze w y c ią ł i nikogo n ie ż yw ił" [ Ogn. M iecz. I str. 234, słow a C h m ieln ickiego ].

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z punktu widzenia bezpiczestwa lotu wana jest prdko wzgldem powietrza (np. Metoda dopplerowska, inercjalna, ultradwikowa i optyczna maj ograniczone zastosowanie.

Przeprowadzona analiza literatury w tym zakresie [1, 3-4, 7-8] wskazuje, e w gównej mierze pomiary termograficzne wykorzystywane s podczas bada w celu okrelenia rozkadu

Ten wymóg wysokiej dokładności spełniają w za- sadzie roboty obudowane (tzw. Robo- ty nieobudowane, np. o konstrukcji wysięgniko- wej, mają dokładności o rząd mniejsze niż

Algorytm wyznaczania charakterystycznych punktów robota w układzie nieruchomym opiera się na założeniu, że podparta stopa robota nie zmienia swojego położe- nia

Zegar licznika powinien być niezależny od zegara systemu wbudowanego, a zatem każdy WDT wbudowany w CPU systemu głównego nie jest bezpieczny.. Tworząc watchdog trzeba być pewnym,

Wzmacniacze mikromocowe charakteryzują się możliwością pracy przy bardzo niskich pojedynczych napięciach zasilania oraz mają bardzo niskie pobory prądu zasilania.. W porównaniu

Jedynym uniwer- salnym rozwiązaniem jest za- stosowanie wielozadaniowego systemu operacyjnego, zawiera- jącego mechanizm wywłaszcza- nia, który umożliwia stworzenie

Z kolei dla ścian przednich, które zarówno gabary- tem jak i stopniem skomplikowania znacznie różniły się od ścian tylnych, konieczne było zastosowanie trzystop- niowego