• Nie Znaleziono Wyników

"Narkotyki. Niemyte dusze" : dziwny poradnik Witkacego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Narkotyki. Niemyte dusze" : dziwny poradnik Witkacego"

Copied!
9
0
0

Pełen tekst

(1)

Małgorzata Kosmala

"Narkotyki. Niemyte dusze" : dziwny

poradnik Witkacego

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 10, 215-222

(2)

M ałgorzata K osm ala

N arkotyki. Niem yte dusze

— dziwny poradnik W itkacego

N

a początku w inna jestem pew ne wyjaśnienie. Witkacy nigdy nie nazwał swojej książki poradnikiem , stwierdził jedynie, że skoro „swobodną twórczością”, czyli tak zwanym przezeń „śpiewaniem ptaszka na gałęzi” 1, nic dla społeczeństwa i narodu nie mógł zrobić, po­ stanowił podzielić się wiedzą na tem at narkotyków:

...w celu w spom ożenia dobrych potęg, w w^alce z tymi najstraszliwszymi oprócz wojny, nędzy, chorób, wrogam i ludzkości2.

We wstępie pisał również, domyślając się, jak jego książka zostanie przyjęta: O św iadczam oficjalnie, że piszę poważnie i chcę wreszcie coś bezpośrednio pożytecznego zdziałać, a na idiotów i ludzi nieuczciwych sposobu nie ma, jak to w ciągu mojej dość sm utnej działalności m iałem przekonać się3.

Podbudow ę utylitarnej i dydaktycznej wym ow y dzieła stanowiły rozdziały napisane przez dr. D ezyderego Prokopowicza (rozdział E ter) i Bohdana Filipowskiego (rozdział M o rfin a ).

Ze w zględu na zawartość N a rk o ty k ó w . N ie m y ty c h d u s z oraz wyraźny cel, jaki przyświecał W itkacem u podczas pisania, myślę, że m ożna pokusić się o stwierdzenie, iz to jest poradnik. C o prawda osobliwy, budzący wiele podejrzeń i wątpliwości.

W szelako dziw ne jest w tej książce materii pomięszanie —

1 S. I. W itk ie w ic z , N arkotyki. N iem yte dusze, w st. A. M ic iń s k a . W arsz a w a 1975, s. 53.

: Ibidem , s. 58.

(3)

2 1 6 M a ł g o r z a t a K o s m a l a

0 tym inform uje nas ju ż m otto. I rzeczywiście, obok dokładnej analizy działania różnych nar­ kotyków, streszczenia teorii Kretschm era, podstaw psychoanalizy Freuda ze szczególnym uw zględnieniem problem ów polskich, znajdziem y uwagi dotyczące higieny osobistej, recep­ ty na łupież i łojotok, porady, jak się golić,jak najskuteczniej leczyć hem oroidy (zresztą w bar­ dzo plastyczny sposób przedstaw ione)... „Pom ięszanie” to da się jed n ak sprowadzić do wspó 1 nego m i ano w n i ka4.

Witkacy twierdził, że kultura zm ierza ku upadkowi, który jest nieuchronny i nieodw ra­ calny, ponieważ rozwój dziejów odbywa się po linii prostej, i to prostej pochyłej: od rozw oju, rozkw itu, do uwiądu, i nic ani nikt nie jest w stanie tego procesu powstrzym ać ani spow odo­ wać, by kultura znów się odrodziła w przeszłej wspaniałej formie. W swej twórczości pokazy­ wał upadek świata — dawnego świata wielkich wartości, wielkich ludzi:

...idzie tala przem ian, która zmiecie, zniweluje wszystko, i inni ludzie, jakby z innej planety, wypłyną na w ierzch i będą tworzyć nowe życie. W ynik tego wszystkiego będzie okropny — koniec najwyższych dotychczasowych w arto­ ści, [nastąpi] szaiy m rok ogólnego d o b ro b y tu ... M alarstwo, rzeźba i poezja skończyły się, muzyka jest na ukończeniu, architektura staje się czysto użytko­ wa, teatr ma jeszcze jakiś mały dystans przed sobą, ale i on zginie'1.

Śmierć indyw idualizm u, zanik metafizycznych uczuć, wyższych potrzeb duchow ych 1 całkowite um asow ienie społeczeństw^ jest nieuchronną koniecznością. Przem iany społecz­ ne — dążenie do równości i do źle pojętej szczęśliwości — doprow adzą do entropii stosun­ ków m iędzyludzkich i w ew nątrzspołecznych. Ale jak powiedział Izydor, bohater Jed yn eg o

najścia: „Trzeba spróbować ostatni raz!”(>.

N a r k o ty k i... to poradnik, który pokazuje, ja k trwać w rozpadzie, a nawet, jak ten rozpad

przezwyciężyć. Recepta W itkacego wydaje się dość prosta (choć groteskowa): N ie palcie, nie pijcie, nie zażywajcie kokainy — spróbujcie w razie czego peyo­ tlu. Myjcie się porządnie i gim nastykujcie, golcie moją m etodą, nie puszcie się, szkoda czasu, i kupcie zaraz po przeczytaniu tej książki „Allegro” i w ym ienione specyfiki. W szystkich zaś wszywam, aby dążyli do zorganizowania ligi mającej na celu prohibicję tytońiow'o-alkoliolową. I have spoken — reszta należy do

7 ’

was .

Książka ta stanowi czynnik pozytywny w tej pesymistycznej filozofii — podpowiada, jak w sytuacji bez wyjścia zachować resztki indyw idualizm u, ja k wydobyć się z nieświadomości siebiejako Istnienia Poszczególnego i społecznego: nie należy palić, bo to niszczy osobowość, nie zmusza do przezwyciężania trudności, rozleniwia, a co najgorsze, tytoń nie truje na tyle,

4 P o r. A. M ic iń s k a . w s t ę p d o N a rk o ty k ó w o p . cit.

' S. I. W itk ie w ic z . Pożegnanie jesien i. W a rsz a w a 2 0 0 1 . s. 112 i 114.

6 Id c m .J e d y n e wyjście. W arsz a w a 1993. s. 12.

(4)

by przeszkadzać w spełnianiu m echanistycznych funkcji w społeczeństwie. Alkohol co praw ­ da usuwa nudę, ale nie pozwala widzieć ujem nych stron własnych czynów artystycznych i ży­ ciowych, jest przyczyną powstawania psychologii „nieznanego geniusza”. Po nadużyciu grozi zidiocenie, zanik w oli, niem ożność w szelkiego czynu. Alkohol um ieszcza na chwilę w „sztucznym raju” przyjem ności i harm onii, by za m om ent strącić w „śmierdzącą, galareto­ watą paszczę rzeczywistości”. Inne narkotyki dają dziwność, ale jedynie realistyczną (a więc w edług W itkacego nieprowadzącą do niczego cennego ani interesującego), a nie metafizycz­ ną. N arkotyki ułatwiają samookłamywanie się i tkwienie w m arazmie, w beznadziejności ży­ cia. N ade wszystko jednak zabijają intelekt — tę ostatnią wartość, jaka człowiekowi pozostała.

Jest to wreszcie poradnik wyjaśniający, jak traktować Stanisława Ignacego W itkiewicza — czytanie dzieł Witkacego pow inna rozpoczynać lektura N a r k o ty k ó w . .. Pozwoli to uniknąć wielu nieporozum ień i uproszczeń w ocenie jego twórczości i biografii. N a kartach tej książki rozprawił się z wielom a mitami, krążącymi na swój temat:

...byłem i jestem dotąd nałogowym palaczem ... m ożna by m nie uważać w pew nych okresach za nałogowego pijaka... Ale nigdy nie byłem kokainistą — tem u przeczę stanowczo, m im o że dla w ielu perwersyjnych kretynów i to moje oświadczenie m oże być dow odem za, a nie przeciw, nigdy nie byłem m orfini- stą, mając idiosynkrazję do tego specyfiku (raz miałem zastrzyk m inim alny i omal nie um arłem ), ani eterom anem , z pow odu jakiegoś braku zaufania do

. s

eteru ...

...przeczę również, abym oddawał się hom oseksualizm ow i, do którego czuje w stręt najwyższy, jakobym żył płciowo z moją syjamską kotką Schyzią... i jak o ­ by nierasowe kocięta z niej zrodzone były do m nie podobne, jakobym był bla- gierem i rzucał się na kobiety przy lada sposobności, jakobym uwodził m ężów żonom , chodził w e fraku na G ie w o n t..., pisał sztuki sceniczne dla kawału, na­ bierał, kpił i nie umiał rysować. W szystko to są plotki w ym yślone przez jakieś obskurne baby, kretynów7 i idiotów, a nade wszystko draniów7, którzy chcą mi zaszkodzić ’.

N iezwykle razi forma, w jakiej Witkacy zwraca się do szerokiej publiczności (wszakjego celem było pisać dla wszystkich). N a r k o ty k i. N ie m y te d u sze ukazały się w7 latach trzydziestych, kiedy Witkacy zdążył ju ż wypracować sobie sw7ój system kom unikow ania się z odbiorcą. Ar­ tysta ten właściwie wszystko robił w edług jakiegoś systemu, w edług własnej normy. Warto dodać, że za czasów 6 2 2 u p a d k ó w B ttu g a , a więc na początku artystycznej drogi, był to system aspołeczny, ale po przeżyciach w ojenno-rew olucyjnych autor system ten zmodyfikował — uspołecznił, uwrażliwił na sprawy życiowe.

* Ib id em , s. d 6 - 5 7 . 4 Ib id em , s. 58.

(5)

2 1 8 M a ł g o r z a t a K o s m a l a

A więc: malował portrety, ale wcześniej portretow ana osoba musiała zapoznać się z R e g u ­

la m in e m F irm y P ortretow ej, który był nie tylko form ą um ow y handlowej, zawierał bow iem po d ­

powiedz, czego można się spodziewać po przyszłym portrecie, wskazówki, ja k się zachowy­ wać, ja k postępować z artystą, w zabawny sposób regulował akt kom unikacji oraz typ relacji pom iędzy zamawiającym a wykonawcą. O to fragment:

Klient m usi być zadowolony. N ieporozum ienia w ykluczone... Dyskusja nad regulam inem je st niedopuszczalna. W ykluczona je st absolutnie wszelka kryty­ ka ze strony klienta. Portret m oże się klientowi nie podobać, ale firma nie m oże dopuścić do najskrom niejszych nawet uwag bez specjalnego swego upow aż­ nienia. Gdyby firma pozwoliła sobie na ten luksus: wysłuchiwania zdań klien­ tów, musiałaby ju ż daw no zw ariow ać... Portret nie m oże być oglądany aż do ukończenia. Klienci są obowiązani zjawić się punktualnie na seansie, gdyż cze­ kanie źle wpływa na nastrój firm y i m oże źle wpłynąć na wykonanie w y tw o ru 10. Pisał ogrom nie dużo listó w — ich forma często pozostawiała wiele do życzenia: Witkacy pisał je na niedbale oddartych kartkach, na drugiej stronie maszynopisu, nawet w ykorzysty­ wał kartki ju ż raz wysłane do niego, przerabiał adres i tekst, nie dbał o popraw ność stylu, do­ łączał wymyślane naprędce wierszyki czy rysunki. Z upodobaniem łamał zasady ortografii i interpunkcji, wymyślał własne słowa, nawet przekleństwa: „zagwazdraniec”, „ciamkacz”, „sturba twoja m ać” i tym podobne.

Każdy elem ent form alny listu był przedm iotem Witkacowskiej przeróbki: nagłówki, b ez­ pośrednie zwroty, zwroty grzecznościowe. Stosował stylizacje (jak na przykład parodystyczne naśladowanie listu apostolskiego: „Pierwszy list św7. Witkacego Autokoprofagity i M ęczennika do Zakopiańczyków"), aluzje, obdarzał znajomych przydom kam i, siebie również: „M ahatma Witkac”, „Pani Naczelnik Zabaw7 Prywatnych”, „Wojtek M igura de Wątróbki D olne”, „Twój W ojtek Pierdonazy”, „Serdeczne życzenia now o-m iesięczne (na sierpień) zasyła spracowany i pół-żyw y O nanisław Spermacy W yfiutkiewicz wraz z dziećm i i bliższą jeszcze rodziną”11.

Kto nie um iał lub nie chciał dostosować się do reguł Witkacjańskiej kom unikacji, potrak­ tował wszystko poważnie lub popełnił w zględem W itkacego jakąś gafę, uraził go, zostawał su­ rowo ukarany (intelektualny szantaż!). Artysta wystosowywał oficjalne pism o do nieszczę­ śnika, na przykład następującej treści:

Wielce szanowny Lordzie W orcellu — ptaszku mój tęczowy: niniejszym mój szef gabinetu skazuje pana na dożyw otnie niem ów ienie ze m ną i niepisanie do takowego. N aw et nie udzielono w mojej kancelarii prawa do mieszania się, na­ w et życzliwego w zględnie do dyskusji, w7 której moja D ostojność i moja, że tak pow iem C entropępność będzie brała udział. Szlus. Z apew nione panu zostały pozory towarzyskie wraz z poboram i i orderam i: witanie się, żegnanie,

kłania-Firm a P on rctoira. n a p o d s ta w ie p r z e d r u k u z 1932 r.

(6)

nie z bliska i z daleka, nawet zdawkowy uśm iech, ale ani inru, m ru. W ymiar ka- ryjest surowy, ale sprawiedliwy. Kiedyś poznasz, Lordzie W orcellu, straszne jej skutki — ale okropne słowo „za późn o ” jedynym będzie twym udziałem (...). W yrok w ykonano na placu Z gody — W itkasiewicz12.

G dy styl potoczny, kolokwializmy, w ulgaryzm y (albo ich analogiczne przeróbki, parodie), słowne wygłupianki, dziwne porównania, absurdalne przykłady pojawiają się w listach pry­ w atnych, wtedy śmieszą i bawią; gdy pojawią się w książce, która ma być poważna i jeszcze na dodatek użyteczna, o czym usilnie zapewnia nas autor, cała sytuacja niezwykle się kom pliku­ je. N o w7łaśnie... Witkacy prowadzi tu grę z tekstem użytkow ym 13, z poradnikiem i zawartą

w nim wizją świata poukładanego, w którym na wszystko znajdzie się rada, na wszystko jest odpowiedź, na każdą bolączkę istniejejakaś recepta. Poprzez „pom ięszanie” treści obnaża ab­ surd istnienia, dem askuje jego cłiaos. Witkacy form ę poradnika wykorzystuje do własnych celów — przeprow adza kampanię przeciwko znienawidzonej przez siebie kulturze masowej i popularnej, dlatego że:

N ajniebezpieczniejsze są te szare, codzienne dem okratycznejady, na które każ­ dy bezkarnie pozwolić sobie m o że14.

Stąd inwektywy pod adresem radia, dancingu, kina. Przemawia zatem Witkiewicz języ ­ kiem tłum u, językiem tej niskiej kultury:

U m yślnie daję przykłady ohydnaw o-w ulgarne, aby być zrozum ianym abso­ lutnie przez wszystkich b .

Przytoczona wyżej długa lista przykładów ilustruje, ja k Witkacy zwykł poczynać sobie z przyjaciółmi, klientam i, czytelnikami dziel. N ie była to drwina, błazenada, parodia, mająca na celu rozświetlać m roki nudnego, tandetnego życia (ajeśli już, to w niewielkim stopniu był to intelektualny żart, dla tych, którzy się na nim poznają). O dpow iedź na pytanie: czem u W i­

tkacy w taki, powiedzielibyśmy, 11 i e g r z e c z 11 y i specyficzny sposób zwracał się do odbior­

ców, znajdziem y również w jego estetyce. Pisarz uważał, że nie da się ju ż tw orzyćjak, na przy­ kład, w czasach renesansu, a współczesna publiczność potrzebuje wstrząsu, porządnego este­ tycznego kuksańca, by odczuć choćby liche uczucie metafizyczne, by cokolwiek zrozum ieć. W sw oim poradniku zastosował podobną form ę — w tym wypadku form ę drastycznej dydak­ tyki, doprawionej groteskowym hum orem . Anna M icińska16 wskazała podobieństw o N a r k o ­

ty k ó w . . .W iktiewicza do Z ło te j r ó ż d ż k i Friedricha I Ioffmana, książeczki dla dzieci, która przy­

12 Ib id e m, s. 34.

11 P o d o b n e e k s p e r y m e n ty , g ry n ie b y ły w m i ę d z y w o jn iu o d o s o b n i o n e ( tw ó r c z o ś ć A n to n ie g o S ło n im s k ie g o c z y k sią ż k i M a g d a le n y S a m o z w a n i e c ) .

Ił S. I. W itk ie w ic z , N a r k o t y k i .... o p . cit.. s. 58.

15Ib id e m , s. 2 2 5 .

(7)

2 2 0 M a ł g o r z a t a K o s m a l a

jęła zasadę zastraszania, gdy odwołania do rozum u i dobrej woli zawodzą. N a r k o ty k i... to róż­ dżka dla dorosłych. Tak też Witkacy delikatność i grzeczność odkłada na bok, i bez ceregieli wyżywa się jako pedagog, społecznik...

Za m otto do N a r k o ty k ó w m ogłoby posłużyć zdanie:

Trzeba zacząć walić w mordy, myć niechlujne pyski i głowami trząść, łbami za- fajdanymi w'alić o jakieś chlew ne ściany z całych sił, b o ...17

N ie je st to typowy sposób przekazywania wiedzy, radzenia, pouczania!

Swoich czytelników (Polaków, bo to do nich głównie przem awia) najpierw zagania Witkacy do łaźni, nazywając brudasam i, każe im wyciągnąć w nioski z teorii K retschm era i Freuda — oczyścić się z wszelkich złogów, naleciałości ulokowanych w podświadom ości (własnej i zbiorowej), zwracając się do nich:

Więc tylko mniej oporu, Słuchajcie, ach, o kotki m e 1*;

Tik, tak, kotki — nie je st u nas dobrze i jeśli szybko nie zaczniem y odklajstro- wywać wszystkich zaklajstrowanych naszych słabizn i zgnilizn, grozi nam kom pletne spsienien ;

Patrz kotku figlarny, moja polem ika z K otarbińskim 20;

Patrz, chałoju ohydny, głupi nierobasie przeklęty, artykuł o h em o ro id ach ...21. Ew entualnych przeciwników' nazywa: kretynam i, perwersyjnym i idiotami, w ulgarnym i babami, spłyciarzami, a wśród ulubionych sform ułow ań znajdujemy: „świńskie”, „piekiel­ nie”, „diabelski, tfu, paskudztwo po p rostu”, „bydlęca rozkosz istnienia”, „nudne to ja k c h o le ­ ra”, „śm ierdzące”, „ohydne”, „świnka biznesow a”, „być zupełnym flakiem ”, „niczego nie chcą się nauczyć psie — krw ie”, „smak rzygliwy”, „straszliwe bebechy”, „człow iek.. .je st naj­ brudniejszym bydlęciem świata”, „Świnia klasowo uśw iadom iona”, „psychow ypierdnik”, „gówniarz nieszczęsny”, „wywatowany”, „wy^balonowany”, „samochwał śm ierdzi”, „dała m u lekko w m ordkę”.

N atkniem y się na osobliwe wnioski:

„Papierosik” i .w ódeczka”, te dwra pozorne niewiniątka, kryjące pod maskami przyjem nych dziewczynek zgniłe m ordy najbardziej zakazanych prostytutek22.

1 C y t. za: ibidem , s. 2 1 4 . "* S. I. W itk ie w ic z , N a rk o ty k i o p . c it., s. 3 3 6 . 14 Ibidem . Ibid em , s. 3 1 1 . Ibid em , s. 3 4 3 . 22 Ibidem , s. 106.

(8)

Swoją brutalność tłum aczy artysta tym, że pow inno się pisać ja k najintensywniej, tak w subtelnościach, jak i w brutalnościach:

N ie twierdzę bynajm niej, że „zły język’' ( ,..) je s t w arunkiem dobrej literatury (...) chodzi o natężenie tak w anielstwie, jak i w diabelstwie, a tego brak jest w naszej literaturze23.

Z resztą w ielokrotnie Witkacy zarzucał literaturze, społeczeństwu i narodow i polskiemu brak rozm achu, dążeń do wielkości, niechęć do przełamywania schem atów myślowych, własnych ograniczeń. Przemawia tu jak typowy W itkiewicz, syn swego ojca, walczącego o od ­ now ienie sztuki, krytyki i przebudow anie stosunków społecznych. Ton ich (ojca i syna) w y­ powiedzi często jest tak samo „bitew ny’' i bezkom prom isow y:

Są to podłe, smrodliwie, pełne ciem nych nor, w których lęgnie się zbrodnia — brudy — te tak zwane gmachy społeczne. Z tym trzeba walczyć z całą bez­ względnością! —

pisał Stanisław W itkiewicz w 1905 w jednym z listów7 do syna24.

Ton i cele podobne, lecz sposób realizacji odmienny. W itkacem u bow iem nie o „duszę i czucie” idzie, lecz o świadomość i in telek t...2'3

Liczne porady w N a rk o ty k a c li . . ., na przykład jak rzucić palenie, S. I. Witkiewicz przedsta­ wia w taki sposób, że czytelnik, któiy potraktuje całą wypowiedź serio, nie zauważy m o m e n ­ tu, gdy Witkacy żartobliwie mruga okiem, z pewnością poczuje się oszukany, w yprowadzony w pole:

M ożna też palić do umycia się i przestać rów no z um yciem się. M ożna i o d w u ­ nastej w południe, wyszedłszy na mały spacerek, lub o piątej, a nawet o siódmej w ieczorem . Najlepszy jest bow iem system od chwili przebudzenia się — z uprzednią „popojką" lub bez — wobec wielkości celu to nawet jest prawie że obojętne26.

N a r k o ty k i. N ie m y te d u sze są tyleż brutalne, co zabawne, i m im o że to czarne poczucie h u ­

m oru nierzadko przeszkadza czytelnikowi, Witkacy z niego nie rezygnuje, z pełną św iadom o­ ścią efektu. W tym dziw nym poradniku, tak jak malarstwie, publicystyce, dram atach, pow ie­ ściach, starał się wytworzyć inny typ porozum ienia, na innym , wyższym poziomie. Cały przekaz, cała nauka skierowane były do odbiorcy, któiy przegryzie się przez tę groteskową fa­ sadę, zrozum ie, w któiy miejscu autor wywinął „szpryngla”, nie zrazi się trudną lekturą, inte- lektualnością w yw odu. Odwoływał się do w iedzy literackiej, filozoficznej, estetycznego w y­

:1 Ibidem , s. 126.

24 S. W itk ie w ic z , Listy do syna. W arsz a w a l% 9 .

P o r. A . M ic i ń s k a . w s t ę p d o N a rk o ty k ó w ... 26 S. I. W itk ie w ic z , N a rk o ty k i. . . , o p . c it., s. 8 8 .

(9)

2 2 2 M a ł g o r z a t a K o s m a l a

czucia, świadomości kulturow ej odbiorcy — grał znaczeniam i, konstrukcjam i językow ym i, zm uszał do zderzania się z formą. A kto nie potrafi, nie chce, nie rozum ie?...

Taki niech sobie pali do syta, niech się zapali, psiakrew, na śm ierć i szybciej zniknie z pow ierzchni planety, by nie plugawić swoim żywym trupem bądź co bądź pięknego chwilam i świata27.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Znaleźć punkt na płaszczyźnie, z którego suma odległości do trzech wierzchołów trójkata jest najmniejsza.... Możliwe sa

Udowodnij, że dla każdej liczby naturalnej n istnieje n kolejnych liczb naturalnych, z których żadna nie jest potęgą liczby pierwszej o wykładniku

Zakładamy, że modliszka porusza się z prędkością nie większą niż 10 metrów na minutę oraz że moze zabić inną tylko wtedy, gdy znajdują się w jednym punkcie.. Ponadto

a) Zaznacz kolorem odcinki po- trzebne do obliczenia obwodu. Ich długości podkreśl na ry- sunku. Zaznacz kolorem odcinki potrzebne do ob- liczenia pola. Ich długości podkreśl

IV. Wykorzystanie komputera oraz programów i gier edukacyjnych do poszerzania wiedzy i umiejętności z różnych dziedzin oraz do rozwijania.. zainteresowań. Uczeń dobiera

Równanie prostej w postaci ogólnej jest ważne właściwie tylko z jednego powodu - wzory na odległość punktu od prostej wykorzystują to równanie. Jest to jednak bardzo ważny

Jeśli natomiast proste są równoległe, to wystarczy wybrać dowolny punkt na jednej z nich i obliczyć odległość tego punktu od drugiej prostej.. Tomasz Lechowski Batory 1LO 1

Chcielibyśmy skorzystać ze wzoru, ale zanim to zrobimy musimy wykonać jeszcze jeden krok - zapisać obie proste w odpowiedniej postaci... Ok,