• Nie Znaleziono Wyników

Na marginesie wspomnień biskupa Ludwika Łętowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Na marginesie wspomnień biskupa Ludwika Łętowskiego"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

N A M A R G IN E S IE W S P O M N IE Ń B IS K U P A L U D W IK A Ł Ę T O W S K IE G O 1 N a spuściznę pam iętnik arsk ą L u d w ik a Ł ęto w sk ieg o (1786— 1868) dość w cześn ie z w ró c ił u w a gę p ie rw szy je g o b io g r a f L u d w ik D ę b i c k i 2. D ę b ick i opa rł sw ą pracę na pam iętn ik a ch Ł ętow sk ie g o zw a n ych „K ro n ik ą d om o w ą albo h istorią Ł ę - tow sk ich d om k u szlach eck ieg o na P o d g ó rz u “ . Z n a ją c osob icie ks. biskupa, a n aw et b ęd ą c — ja k określa H en ryk B a r y c z — „ je g o u lu b ień cem “ (s. IX ) dostał zapew n e d rogą bezpośrednią o w ą „K r o n ik ę “ , k tóra posłu żyła m u nie ty lk o d o n aszk icow an ia postaci Ł ę tow sk iego, lecz dostarczyła także dalszego m ateriału h istoryczn ego. Od tego czasu z „K r o n ik i“ n ikt nie korzystał, a w e d łu g ostatnich r e la c ji u w a ża ć ją trze­ ba za zagin ion ą (s. X X X I V ).

G łó w n y zespół p a p ierów osob istych L u d w ik a Ł ęto w s k ie g o znalazł się n atom iast w B ib liotece Ja gielloń sk iej w K ra k ow ie. P rzez pierw sze dw ad zieścia lat p o śm ier­ ci pam iętnik arza dostęp u d o tych p a p ieró w strzegła w ola autorska, przeciw n a p u ­ b lik a cji. P otem , po przeszło sześćdziesięciu latach, za jął się nim i H en ry k B arycz. R ezu ltatem tego są w yd a n e św ieżo p rzez O ssolin eum „W sp om n ien ia p a m iętn ik a r­ sk ie“ .

Z P osłow ia w y d a w c y d o w ia d u je m y się, że e d y cja m iała na celu „o g a rn ię cie i u d o ­ stępnienie całości d orob k u pam iętn ika rsk iego Ł ęto w sk ieg o za w a rtego w pozosta łej ρ ο n im spuściźnie d ru k ow a n e j i r ęk op iśm ien n ej“ (s. 287).

T ek sty zaw arte w e „W sp om n ien ia ch “ dzielą się na d w ie części. P ierw szą tw o rzy au to b iog ra fia pt. „B ie g życia m e g o " d op row a d zo n a je d y n ie do 1831 r., p op rzed zo­ na W stępem w ażn ym dla zrozu m ien ia stosunku Ł ęto w sk ieg o do w ła sn y ch pa m ięt­ n ik ów , drugą stan ow ią luźne „w sp o m in k i“ , k tóre u k azu ją p óźn iejsze ży cie i dzia­ ła ln ość ks. biskupa. A u to b io g ra fia p u b lik o w a n a tutaj jest n iew ą tp liw ie uboższa od „K r o n ik i d o m o w e j“ , z k tórej czerpał on giś D ębick i. K rótszy je s t przede w szy stk im je j zasięg czasow y. „K r o n ik a “ była re d a k cją p a m iętn ik ów p ow stałą ok. 1863 r. i się­ gała d o ostatniego dziesiątka la t ży cia Ł ę to w sk ieg o .3

1 L. Ł ę t o w s k i : W spom n ien ia pam iętnikarskie. P rzy g o to w a ł do druk u H. B a r y c z . W r o cła w 1952.

2 K s. bisku p Ł ęto w sk i w e d łu g p a m iętn ik ó w pozosta łych po nim w m a n u sk ryp­ cie. P rzegląd L w ow sk i, 1871— 2 i osob n o, L w ó w 1873.

3 W e w stęp ie Ł ę tow sk i pis.ze, że pam iętnik sw ój d op row a d zon y do r. 1855, k tóry o b e jm o w a ł „d u żo w ię c e j“ , d w a ra zy palił, a o d p isu ją c go z pa m ięci na n o w o „za trze­ cią razą zatrzym ał się w p ó ł d r o g i“ (s. 3).

(3)

Jeżeli ch od zi o „w sp o m in k i“ w y p e łn ia ją ce drugą część tom u, to nie w szedł do n ich ja k iś zb ió r n otât p a m iętn ik a rsk ich Ł ę tow sk ie g o, sta n ow ią cy w ła sn ość p r y ­ w atną, z k tóreg o n iestety obecn em u w y d a w c y nie p ozw o lon o skorzystać.*

Tzw . „w sp o m in k i“ , k tóre w eszły do w yda n ia B a rycza u p orzą d k ow a n e ch r o n o lo ­ giczn ie i w e d łu g tem atów , p o w sta w a ły w n ajrozm aitszy ch ok oliczn ościach . D o ch o ­ w a ły się on e „n a n iezap isa n ych częściach listów i ak tów , na o so b n y ch arku szach przy w ła sn y ch pa p ierach “ a lb o też „rozsia n e p rzy p a d k ow o po in n y ch rękop isa ch i k o le k c ja c h a u to g r a fó w “ . U zu pełn ion e w y ją tk a m i z p rac d ru k ow a n y ch Ł ę to w ­ skiego, co m oże nie b y ło zb y t p otrzebne, p rzew a ży ły on e p od w zg lęd em ob ję to ś ci p ra w ie czterok rotn ie a u tob iog ra fię.

P om ięd zy w sp om in k a m i zebran ym i w tom ie „W sp om n ie ń “ nie sp oty ka m y ta­ k ich, k tó re b y p o ch o d z iły z m a rg in a liów k sią żk ow ych , ch ocia ż w y d a w ca in fo rm u ­ je w e W stępie (s. X II), że ks. Ł ę tow sk i „p och ła n ia ł nam iętn ie książki i dzienniki, k tóre na m argin esach o p a try w a ł d oraźn ym i k om en tarzam i i u w a ga m i“ . A szkoda, b o m argin alia takie istn ieją i to na k siążkach n ależą cy ch do zb ioru pu bliczn ego. Są to n otatk i na osob n y ch , późn iej d o k le ja n y c h k artach lu b zapiski w p ro st na m argin esach 55 d zieł ze z b io ró w w ila n ow sk ich zn a jd u ją cy ch się w B ib lio te ce N a ro- r o d o w e j w W arszaw ie.5

Z apisk i te u zu p ełn iają m a teriały tom u „W sp om n ień p a m iętn ik a rsk ich “ , w p r o w a ­ d za ją n ow e postaci i odsłan ia ją n ow e sp ra w y . M ó g łb y ktoś zapytać, czy w a rto r o z - strząsać d r o b ia z g o w o charak ter i p o g lą d y osob istości tak iej, ja k bisku p Ł ę to w ­ ski. B y ł to, ja k w iem y , c zło w ie k ancien régime'u, szlach cic du m n y ze sw ego rodu, ultrakon serw atysta, w ró g w szelk ich n ow in ek , k o n sek w en tn y sługa K ościoła . J e­ dnakże jest w Ł ęto w sk im pew n a osob liw ość, która p rzy d a je w ag i je g o w y p o w ie ­ dziom . Z r o b ił on k arierę du ch ow n ą dzięk i p op a rciu m ożn y ch w tym czasie, gdy a ry stok ra cja p olska od w ra ca ła się ju ż p ow szech n ie od zb ied n ia ły ch p reben d k o ś­ cieln ych . P ośró d w yższeg o k leru z p o ło w y X I X w iek u bisk u p jo p p e js k i m u siał się też czuć o sa m otn ion y : p rzew aża li tu ju ż homines novi, n ieposesjon aci, jed n ostk i k on ten tu ją ce się m a ły m i korzyścia m i, ja k że n iep od ob n e d o w ie lk ich p rała tów z pop rzed n ieg o stulecia. Jak o „p a n z p a n ó w “ i p otom ek Z b o r o w s k ich Ł ęto w sk i pa­ trzał z w y sok a na k ra k ow sk i św iatek d u ch o w n y i św ieck i i ostrzył na n im ję z y k bez żen a d y ; oszczędzał rzecz jasn a je d y n ie ary stok rację. T o w łaśnie p rzy d a je ak tu a l­ n ego znaczenia liczn ym n ie d y sk re cjo m o w e g o enfant terrible feu d a ln eg o obozu ; je g o cięte u w agi u ła tw ia ją w n ik n ięcie w n iejed n e k u lisy stosu n k ów sp ołecznych i o b y c z a jo w y ch w K ra k o w ie i poza nim . D latego w a rto do o p u b lik o w a n y ch „W sp o m ­

4 „W sp om n ien ia pa m iętn ik a rsk ie“ , s. X X X I V : „M ia łe m w ręku przed d w om a laty d o sło w n ie przez 5 m inu t ja k iś tekst n otât pam iętn ik a rsk ich Ł ętow sk iego ze zb ioru p ryw a tn eg o, ale p óźn iej n ie d op u szczon o m n ie do w glą d u , ani też d o zu ży t­ k ow an ia ich “ . W ia d om ość o ty m rów n ież w P o sło w iu na s. 287. D ziw i tylk o, d la cz e­ go w in fo rm a c ji p rzem ilczane zostało n azw isko w ła ściciela o w y c h „w s p o m in k ó w “ . W w a lce ze sn obizm em tego rod za ju og łoszen ie n azw iska je s t ch yba je d y n y m sk u ­ teczn ym środkiem .

5 Jaką d rogą książki Ł ęto w s k ie g o dostały się do P o to ck ich z W ilan ow a , nie w ia ­ d om o. P e w n e tylk o, że p rzy b y ły on e tam w ok resie m iędzy 1847 a 1863 r., g d yż n a j­ p óźn iej w yd a n a książka ze zb ioru Ł ę to w s k ie g o p och od ziła z 1847 r., w szystk ie zaś m ają znaki r ejestra cji d ok on an ej przez Stan isław a P rzy łę ck ieg o , b ibliotek arza w i­ la n ow sk iego w latach 1863— 4. W o w y m czasie W ila n ów b y ł w ręk a ch A lek sa n d ry i A u g u sta P o to ck ich , a ks. Ł ę tow sk i ż y ł jeszcze.

(4)

n ień “ dorzu cić jeszcze k ilka zapisek Ł ę tow sk ie g o w y b ra n y ch sp ośród m a rg in a liów je ­ go bibliotek i.

S p raw a ojczy zn y , spraw a u padk u P olsk i za jm u je w n ich du żo m iejsca. Ł ę tow sk i u siłu je w y ja śn ić p o w o d y upadku P olsk i i d och od zi d o przekonania, że p o w o d ó w b y ­ ło w ie le : położen ie g eograficzn e, „n o w in k i“ p rzy jm o w a n e z za gran icy i „o p ie k a “ są­ sia d u ją cy ch m o ca rstw .6 N a jw ię ce j jed n a k w e d łu g n iego za w a żył stosu nek sąsiadów . Pisze o tym , ja k n astępu je:

N ieszczęśliw e pok olen ie. T y m oże sam o nie w iesz, ile ob e lg na sob ie dźw igasz. K ró le ci narzucano. P raw a p rzeciw n e w ierze i p ra w om sw oim ci n adaw ano. S y ­ n y tw o je p rzek u p yw an o [...], Z n ieładu k tó ry sam i sp ra w ili, p ow sta ć ci nie dano. P ra w o n ajśw iętsze З-g o m aja ch w a lon o. W szystko, c o ty lk o d o b re g o m y chcieli, za p o d ejrza n e u daw an o. Jak obin am i nas ogłoszon o. P iętn em nierządu nas zh ań ­ biono. [...] P ow stan ie się u czyn iło, ale ch y trzejszym i są zaw sze z d r a jcy od p o c z ciw y ch ludzi, a p rzy p o m o cy o b c e j siły, k tóra ich ja k o dzieci na w łasną m atkę w ystaw iła, p o c z ciw i nie ty lk o upadli, ale za p o c z ciw o ś ć sw o ją życiem to w o ln ością p rzyp łacili. P ragę w yrżn ięto. K ra j p od zielon o, k róla w y w iezio n o. P oszliśm y służyć ob cy m . S z e lm ó w głaskano. C n otliw i m usieli się k ryć. S w oją m ow ą b y ło g rzy ch em m ów ić. W zd y ch a ć za o jczy zn ą w ystęp k iem .'

Spraw ą, k tóra nie m a ło z a jm u je Ł ę tow sk ie g o, je st p ow sta n ie listopa dow e. W zw iąz­ ku z tym , trafiam y na zapiski o Sam u elu R óży ck im . W iem y ju ż o n im troch ę z tom u „W sp o m n ień “ (s, 143 i 285). M argin alia w ia d o m ości te rozszerzają, Ł ętow sk i b o w iem zapisał:

Z n a łem tego człow iek a. W plątał się w to, ja k P iłat w K re d o (!). On ch cia ł b y ć przy a d m in istra cji i do tego ty ło m iał g łow y , iż sam n ie kradł, ale w padła d o n iego m łodzież z pistoletam i i kazała b y ć generałem : tak to rob ion o w ielk ich ludzi. W y zn a czon y w w o je w ó d z tw o k ra k o w sk ie n iew iele m óg ł i n iew iele zro­ bił. Przez m il dw adzieścia c o u ciek a ł, co górk a ch cia ł staw ać i ja k ieś p o zy cje m ilitarn e u p atry w a ł i na tym się ty ło znał, co i na a d m in is t r a c ji/

Z p ow stan iem w iąże się spraw a em ig ra cji p olsk iej. Ł ęto w sk i nie n ależy d o je j en ­ tu zjastów . C zytam y o ty m i w e „W sp om n ie n ia ch “ (s. 282— 4) i na m argin esach książki pt. „R e w o lu c ja i'830 r. i je j k ie r o w n ic y “ n apisan ej przez Józefata B olesła w a O s t r o w s k i e g o , zn an ego dziennikarza, p u b licy stę i w a rch o ła e m ig ra cy jn e g o.1·’ Z apisk i Ł ę tow sk ieg o biorą w ob ron ę p r z y w ó d c ó w p ow sta n ia osk a rża n ych o zdradę przez O strow sk iego. „Z d ra d a nie m a m iejsca. N ie u m ieli zginąć, oto zdrada i u ciekli do G a licji unosząc nie ruble, ale h a ń b ę“ .

Jeżeli ch od zi o działalność sp ołeczną biskupa, która — ja k w iem y ze „W s p o m ­ n ień “ — m iała za teren k ilka in stytu cyj k ra k ow sk ich , m argin alia k siążk ow e p o ­ da ją w ia d om ości o p ra cy w B ra ctw ie M iłosierdzia.10 Ł ę to w s k i za n otow a ł:

6 Z apisk i na książce Curtiusa R u f u s a: O dziełach A lek san d ra W ielkiego. K ra k ów , druk. St. G ierm ań ski, Ґ614, sygn. W. 3517.

7 „T ra ité d'am itié... entre C atherine II et Stanislas Auguste... signé à V a rsovie 1768..., sygn. W . 13122.

8 S. R ó ż y c k i : Z d a n ie sp ra w y n a rod ow i z czyn n ości 1831 r. B ou rges 1832, sygn. W. 13122.

0 W y d an ie p a ry sk ie z 1844 r., sygn. W. 13111.

10 P iotr S k a r g a : B ra ctw o M iłosierdzia w K ra k o w ie u św . B arbary. K ra ­ k ów 1819, sygn* 2690.

(5)

B y łe m w r. 1830 d ele g o w a n y ja k o senator, gdy w B ra ctw ie M iłosierdzia dla braku m iłości do k łótn i p om ięd zy b raćm i przyszło, gdzie p otw a rz i o b e l­ gi skazili b y li [ ! ] to m iejsce zgody. Z n a lazłem w ię ce j n am iętn ości ja k złego d ok on an ego, fu n du sze b y ły w całości, porzą d ek za ch ow a n y, kasę n ie­ n aruszoną i k om orę w całości. A le p o w a g i m ało, cich ości ża dn ej, zm ilczenia i ła god n ości nic. Szło i p oszło złe, tym b oleśn iej, że z sam ych nas. Płatne p isarstw o b y ło celem w sp ó łd o b ija n ia się księży. C h ciw ość nie u w aża na stan, m iejsce i sukienkę. P rzyg ry zk i, o b elgi i p otw arze, w szy stk o nie bez m ałego zgorszenia b y ło n a stole. Z e m ną zasiadał drugi senator akatolik, a że czło ­

w ie k d ob ry , d la teg om d w a k ro ć w sty d i żałość p oły k a ł. Ś w ie ccy zn ow u acz n ie bez w in y zupełnie, b o d y ba li, a b y pisarstw o im się d ostało, a tak spod d u ch ow n eg o oka zu pełn ie w y su n ą ć się, ja k p od n iecili m oże tę burdę, tak w w ięk szy m zgorszeniu i potęp ien iu ja w n y ch w in n y ch szukali i zn a jd ow a li sw ój rach u n ek i ch ytrą radość. Jak w szędzie, tak i w B ractw ie, znalazłem ludzi p o w a żn y ch i o b c y ch od złego. Jm. ks. prałat m ariacki b ola ł w raz z d o ­ brym i, ale u śm ierzyć u m y słó w nie 'm ógł.

P iotrze S k a rgo! G d y b y ś w stał, m iałb yś do k og o w B ra ctw ie tw o im kazanie p o w ied zieć, n au cza ć k się ży cioh ości i n ieła kom stw ą , św ie ck ich szczerości i u szanow an ia osób, je d n y ch i d ru g ich ła god n ości i p r a w d ziw ej m iłości, bez czego m iłosierdzia nie ma.

M argin alia u zu p ełn iają , także ustęp ze „W sp o m n ień “ za ty tu łow a n y „W alk a z ro zp ija n ie m lu d u “ (s. Ґ87— 90). P rzy w łasn y ch „U w a g a ch z p ow od u listu F. W ę­ żyka d o p. H e ch e ll“ (1844) Ł ę tow sk i zapisał:

Z a p row a d ziłem b y ł w strzem ięźliw ość p ierw szy z b isk u p ów w P olszczę. R ząd n a jp rzó d p ozw o lił, a p otem cofn ą ł p ozw olen ie, g d y p oczęły u padać p r o ­ p in a cje, po k rólew sk ich m iastach w ie le szlachty szło ch w a leb n ie za tą im ­ prezą, w ielu staw iało opór, b o u padała im grzanka n ajtłu ściejsza. O d K ra ­ k ow a p rzen iosło się to d o G a licji, a z ks. Z ach a ria siew iczem , b isk u pem p rze - m yślskim , m iałem k ore sp on d en cję. B a łam u ciło go, bo m iał p r o p in a c ję po sw oich m iasteczkach. U legł w koń cu , ale o g ło sił i w strzem ięźliw ość i ab sty­ n e n cję zupełną, czym zgrzeszył, ch oć człowńek m ądry. W strzem ięźliw ości n a­ ucza k ościół, ale radzić ty lk o m oże ab styn en cję, nie zaś p r z y jm o w a ć na nią śluby. [...] W strzem ięźliw ość b y ła praw em , a a b sty n en cja m ogła b y ć ty lk o radą.11

Z n a jd u je m y rów n ież u zupełnienie rozdziału pt. „R zu t oka na w łasną działalność pisarską“ (s. 258— 62). N otatka ta m ieści się przy dziełku Ł ę tow sk ieg o „O Ż y d a ch “ 12. D o w ia d u je m y się z n iej:

T o b y ły pierw sze m o je w y s k o k i litera ck ie: O p oezji, O m oratoriu m , O Ż y ­ dach. Pam iętam , że gdy ks. B ohusz, k tó ry b y ł cen zorem ,13 m ó w ił mi, że n ie ­ raz ra d b y tym , k tó rzy do n iego pism a sw o je przyn oszą odradzić, a b y ich nie d ru k ow a li, a cz to m ó w ił b a rd zo łagodn ie, w ziąłem to b y ł nie za obelgę, ale z je g o stron y za brak zdania i sm aku dla w iek u i stanu jego. N ie w ied zia łem 11 Egz. sygn. W. Ґ1384 adl.

12 Egz. sygn. W. 11783.

13 F ran ciszek K sa w ery M ich ał B o h u s z (1764— 1820), ksiądz, pisarz, fila n trop , od 1803 r. stale p rze b y w a ł w W arszaw ie, b y ł człon k iem T ow . P rzy j. N auk (zob. P o l­ ski słow n ik biograficzn y).

(6)

w tenczas, że sam k iedyś i to n iedłu go p otem będ ę k siądzem i sam te m o je pism a z b oleścią [b ę d ę ] czytał, bo ch oć n ic w n ich tak b a rd zo głu p iego nie m a, zaw sze styl jest zagm atw an y, n iew yrozu m ia ły, n iedobry. O m oratoriu m rzecz m a ło zgłębiona. O Ż y d a ch lepiej troch ę napisana, ale bez żadnej g łę­ b o k ości. O p oezji, to w ieru tn e głup stw o. P o w ie ść na k oń cu niezła ja k o żart. Z dru g iej strony, g d y b y m tego b y ł nie napisał, nie b y łb y m n igd y m oże i tak pisał, ja k dziś piszę. B y ły to pierw sze próbk i. P otem , g d y b y m b y ł zu pełn ie dob rze napisał, b y lib y m n ie d o rządu w zięli, b o m iałem p le cy w n am iest­ niku, a tak m o je księstw o b y ło b y się od w lek ło. O patrzn ość in aczej zrządziła. M argin alia na książkach ze z b io ró w w ila n o w sk ich dotyczą w du żej części a u to ­ ró w książek czytan ych przez Ł ętow sk iego, a u to ró w w w ięk szości m u w sp ółczes­ nych. Co do rozm ia rów , zapiski to n iew ielk ie, ale dość ch a ra k terystyczn e dla sto­ sunku Ł ę to w sk ie g o do ludzi.

T ak w zw iązk u z u tw orem K a rola S u r o w i e c k i e g o pt. „P y to n lip sk o - w a rsza w sk i“ , w k tóry m au tor ch w a li Ł u sk in ę ja k o p o g ro m cę w oln om u la rzy, a w y ­ stępu je p rzeciw w oln om y ślicie lom , k oń czą c na pog rzeb an iu W oltera p od dia blim ogonem , Ł ętow sk i w yraża słow a uznania:

P am iętn e pism o sw ego w iek u . O dpis na C iem n ogród P oto ck ieg o. N ajlepsza z rob ót S u row ieck ieg o, do k tórej je g o i takiego p otrzeb a b y ło gbura, z a - pom n ia lca, z p o w ro z k iem w ręku. W p row a d za na scenę całe n iebo. T o naw et, cze g o ja się n aw et b o ję w ym ien ić. C h łoszcze sw y ch an tagon istów . B aty im w ali. A le na g łu p có w w ystą p ił z ich w ła sn y m głup stw em . D ow cip u tu w tym kale w iele. P raw d a acz zesrom czon a zaw sze pra w d ą będzie.

C h ciałb y n a w e t „P y to n a “ u jrzeć na scenie, g d yż w e d łu g n iego, „g d y b y to g ra­ ne b y ć m ogło, n iem a ło b y śm iechu z tego b y ło a i p oży tk u “ .14

A le p ełn iejszą opin ię o K a rolu S u ro w ieck im w yraża Ł ę tow sk i d op ie ro po prze­ czytaniu je g o „F ilo z o fii eu rop e jsk ie j...“ (w yd. w 1820 r.):

P isał te bredn ie p o b ożn e n ieja k i S u row ieck i, reform a t. C złow iek całk iem sw ego zakonu. B y li oni u nas w porządku. T o je st za ch o w y w a li literę sw ej regu ły. O du ch u nie n am sądzić. C ech ow a ło ich gru biań stw o, czyli prostota nie zaw sze przystojn a . M ieli on i p a rę ludzi c ich y ch i m iłych , ale to nie tych, k tó ry ch b y oni sobie u w a żali i nim i się zastaw iali. T en S u row ieck i to b y ł ich boh atyr. Czytał b y ł d osyć i g o rliw ością się zapalał, a le to g o rliw o ś ć nie b y ła m iark ow a n a m iłością Bożą, an i p ra w d ziw ą tą nauką, k tóra z g ó ry idzie. K a ­ p u cy n y nasze da lek o w ty le zostaw ili b y li re fo rm a to r ó w n aszych. Cisi, sk rom ­ ni, pob ożn i, szan ow ało ich d u ch ow ień stw o, k o ch a ł stan w yższy , sam i zepsuci ich cenili. D o n auk i pisania nie brali się n iepotrzebnie.

W y rozu m ia ły dla K a rola S u row ieck ieg o, za cie k łeg o p rzeciw n ik a w szelk ich zd o ­ b y czy w iek u O św iecenia, Ł ę to w s k i od n osił się ostro d o ra cjo n a listy Józefa S o ł - t y k o w i c z a (1762— 1831), n au czy ciela n a jp ie rw w S zk ole G łó w n e j K o ron n ej, a p otem p ro fesora U n iw ersytetu K ra k ow sk ieg o, au tora k siążki pt. „R o zp ra w a nad przyczy n a m i u w ła cza ją cy ch n au k om m n iem ań “ (K ra k ó w 1828). P o m ija ją c w ie le

14 S u r o w i e c k i (1754— 1824) og łosił „P y to n a “ po raz p ierw szy w 1792 r., p ow tórn ie w 1822 r. Z dru g ieg o w y d a n ia k orzystał Ł ętow sk i (egz. sygn. W. 19452), k tó ry m y lił się, sądząc, że to je s t odpis na „P o d ró ż do C iem n ogro d u “ St. K. P o - t o c k i e g o . „P o d r ó ż “ w y d a n a w 1820 r., znalazła k ry ty k ę w broszurze S u r o ­ w i e c k i e g o „W a rsza w sk i św istak w y św ista n y “ .

(7)

u w ag od n oszą cy ch się do za w a rtości dziełka, w śród k tóry ch w y stęp u je zw rot asi- nus asinum fricat, czytam y :

B y ł S o łty k o w icz w skórze barani, k to go znał, ja k o b in pom ięd zy d e m a g o ­ gam i. Z ap om in a ł się d o w ście k łości, pazury m u w y ła ziły g d y gadał o n au ­ k ach. B y łb y ścin ał tych , co pom arli, dlatego, że nie m y śleli b y li k ied y ś tak, ja k on. N ie um iał on różn icy u czy n ić pom ięd zy lu dźm i a człow iek iem . Stan i w’a d y w iek u b ra ł za złość p o je d y ń cz y c h ludzi. Jem u w szela k o p osłu żyły i nasze czasy i nasz stan ośw iecen ia, b o d o ro b ił się b y ł w ioski, z b eczk i w lazł d o d w o ru .15

S u ro w ieck i i S ołty k ow icz — to p o k o len ie starsze od Ł ę tow sk iego. B liższy m u latam i, ch ocia ż m łodszy, b y ł Józef M u c z k o w s k i (1795— 1858). P rzy książce pt. „R ęk o p ism a M arcin a R a d y m iń sk ie g o“ d ru k ow a n e j w 1840 r. a o fia row a n e j przez au tora,16 Ł ę to w s k i napisał:

Już to druga praca szacow n a ze w szech m iar tego u czon eg o i p ra co w iteg o m ęża, k tó re g o zażyłość w y s o k o sobie cen ię ju ż to nie ja k o bib liote k a rzy czu łe ­ g o p rzy d r o g iej Szkole J a gielloń sk iej zaliczon ego, b o dziś nauka i zdatność często sam opas chodzą, ale ja k o P ola k a d ob reg o i rozu m n ego, k tóry sza­ n u je to w szy stk o i m iłu je, co nam o jc o w ie w spuściźnie przenieśli i odkażali, na w a d y ich n ie złorzeczy, a tak m atk i s w o je j, d rogiej nam ojczy zn y , n ie kala o d b ieg a ją c ja k o syn n ie d o b ry o jc o w sk ie g o d om u to, co w ie lu dziś czynią i ty m się za d o b ry ch ja k ich siś P o la k ó w m ają, ale z p om ia rk o w a n ie m a u sza­ n o w a n iem zagląda w przeszłe d zieje, czyny waży zn a jom ością w sp ółczesn y ch ok o liczn o ści i w je d n o ś ci a m iłości tego, co b y ło , z tym , co jest i b y ć m oże, w id zi za ch ow a n ie a życie, w sp ó ln y n am z ojca m i przy ich w ierne a zw y cza ja ch d rog iej a k och a n ej P olsk i, k tóra nie in aczej w sercach naszych by t m a ją c w szacun ku n aszym w ła sn y m a w pow aża n iu od o b c y ch pozostać m oże, a b y k ied y z tym i cnotam i a tą dzieln ością, k tóra z tego urasta, gdy tej sam i znać a p ow aża ć a m iłow a ć będ ziem y, a b y i na p o w ró t się skleiła i ob licze sw o je św iatu pokazała, czego p rzy ty ch d zisie jszy ch p otw a rza ch od nas sam ych, a stąd n ien a w iści p o m ięd zy syn am i je d n e j m acierzy, je d n e g o łon a, w y zn a w ­

cam i je d n e j w iary, a w sp óln e g o sobie ży cia i b y tu sp odziew ać się nie m o ­ żem y, aż ta szpetna ch orob a a n iem oc ustanie, a obłąk an i czoło sw o je ze w sty d u otrą i n a u czy w szy się czego 'nie w iedzą, czy ja i ja k a to spraw a ta ich n ie w iern ość a niezgoda.

Jakże in aczej za rea gow ał Ł ętow sk i na p ra cę Józefa K r e m e r a, K ra k o w ia ­ nina o 20 lat m łodszego, pt. „R y s fe n o m en olog ii ducha, czyli nauki o d u ch o w y ch zja w ien ia ch w ed łu g zasad filo z o fii H e g la “ . P raca ta w yszła w K ra k ow ie w 1837 r., w roku p ow rotu K rem era ze stu d ió w w N iem czech . Ł ę to w s k i czy ta ją c ją, czyn ił u w a gi m a rg in esow e w sensie: „J a nie m ogę tego czytać bez śm iech u “ lu b „Ż a d en k u glarz tak serio n ie m ó w i“ , a na k oń cu zapisał:

S p adł z pieca na łeb, ale d ob rze p rzy n a jm n iej. L ecz zapytam się, co po tej całej książce. M y, P ola cy , m am y n adto zd row eg o i ja k ieg oś prostego ro zu ­ m u w sob ie na takie brednie. N ie m có w to baw i, nas gniew a. Co z tego za 15 Egz. sygn. W . 12099.

16 Egz. z d ed y k . ręk op iśm ien n ą M u c z k o w s k i e g o dla Ł ęto w sk ieg o, sygn W. 12169.

(8)

p oży tek ? G d y b y się w y r z e k ł b y ł sw eg o ja, b y łb y tę sw o ją ram otę spalił, lecz to m łod y czło w iek i co ty lk o p o w r ó c ił z N iem iec. H e g el zaś nie w art, tylk o d o czu p k ów .17

S ądy Ł ę tow sk ie g o o w sp ółczesn y ch są n a jczęściej u jem n e. P raca F ry d e ry k a H en ­ ryk a L e w e s t a m a (1817— 78), je d n e g o z p o w a żn iejszy ch litera tów w a rsza w ­ skich, pt. „P ie rw o tn e d zie je P o ls k i“ (W arszaw a 1841) d a je Ł ętow sk iem u sp osobn ość d o w ypisan ia zdań: „M arzen ia o p o ch o d z en iu P o la k ó w przez N iem ca, czy li raczej Ż y d a “ oraz „C o do pana au tora, to głow a , ale d op iero p ó ł i k tóra cała n ig d y nie będzie, b o to nie P ola k , ale żak, ża czek i n ic w ięcej, N iem iec ślepy bez czucia n a ­ szego“ .18

Na b roszu rze „W ia d om ość o n iek tóry ch rzadszych d ziełach zn a jd u ją cy ch się w zb iorze p io tro w ic k im “ sp oty ka m y n otatk ę d otyczą cą je j autora, A n d rze ja E dw arda К o ź m i a n a (1804— 64):

Syn poety, m łod y człow iek , u sposobien ie w zią ł do nauki p od b ok iem P u ­ ła w i p rzy ojcu , to w szy stk o piękn ie. C h ęć zb ioru szparga łów poszła od p rzy ­ ja źn i z K on sta n tym Ś w idziń sk im , k tóry n ag rom adził d u żo starych ksiąg, ale to leżało bez żadnego u żytku. B y ła to n am iętn ość u jed n y ch , dla drugich p różn ość, proste zach cen ia. [...] W tym K oźm ia n o w i p och w a ła to, że pisać ch ciał i pisał. Z tego, co w y s zło d otąd spod je g o pióra, to o b ja w ia się p rzy d o b re j ch ęci i za m iłow a n iu p ra cy pośled n i u m ysł, w yo b ra żen ie tu zin k ow e, n igd zie głębszego pozn an ia rzeczy. P om iern a zatem zdolność. N ie w y n ió s ł tej i n ie w y n iesie [w ie lk ie j zd o ln o ś ci], to ju ż w id a ć nad p iśm ie n n ik ó w p rze­ sądy. Z a b ili m u k ołk ie m g ło w ę tak zw an i uczeni. Jest to og on za drugim i, ale g ło w ą n igd y nie będzie. Z n a łem go o so b iście .19

K a rtę zaś ze spisem książek, k tó ry p od a ł K oźm ia n , op a trzył u w a gą : „L ich ota w ierutna, n ie b y ło co trą b ić“ . I d zisia j c o d o spisu k siążek p rzyzn a m y r a c ję ks. Ł ętow sk iem u . T y lk o nie w iem y, c zy u w a ga je g o w yn ik a ła ze zn a jom ości rzadszych starych książek, czy też z n iech ęci ku K oźm ia n ow i.

N ie ch cą c p rzed łu żać w y p isó w z m a r g in a lió w 20 z w ró c im y jeszcze u w a gę na sto­ sunek Ł ę to w sk ie g o d o Józefa Ig n a ceg o K r a s z e w s k i e g o (1'812— 87) w i­ d o czn y z zapisek na egzem plarzu p ow ieści „Ż a c y k ra k o w sc y “ (L w ó w 1845).21 Ł ę to w ­ ski p rze św ia d czo n y o w łasn y m talen cie s ty listy c z n o -ję z y k o w y m w ciągu lek tu ry stara się „c h w y ta ć pisarza za sło w a “ . Na s. 160 w w yrażen iu „g ła d zą c na przem ian ły sin ę p osiw ia łą “ p od k reśla m ocn o słow a „ły s in ę p osiw ia łą “ , a n a s. 161, gdzie a u tor n apisał zdanie: „K a żd a rzecz m a d w ie stron ie“ i ob ja śn ił to ja k o fo rm ę za­ rzu con ą lic z b y p o d w ó jn e j, Ł ę tow sk i n o tu je : „C oś zasłyszał błazen i p le c ie “ . O gólna

17 T j. d o d om u obłąk an y ch . Egz. sygn. W. 2869. 18 Egz. sygn. W . 12782.

19 Egz. sygn. W. Ґ2584. W arto je d n a k za u w aży ć, że w e W stępie Ł ęto w sk i p o ru ­ szył sp ra w ę w yda n ia P a m iętn ik ów o jca K oźm iana, k tórą się p rzeją ł — b y ć m oże — b a rd ziej od syna.

20 N otatk i n a „P r o z o d ii“ J. K r ó l i k o w s k i e g o (W. 1181) św iadczą, że Ł ę to w s k i w sw y ch za in teresow a n iach „w e r s y fik a c y jn y c h “ n a w ią z y w a ł do K r ó lik o w ­

sk iego i w cześn ie jsze g o T. N o w a c z y ń s k i e g o . K orek ta stylistyczn a „M n i­ ch a “ J. K o r z e n i o w s k i e g o d ow o d zi, że u w a żał się za lepszego stylistę od dram atu rga i późn iejszeg o pow ieściopisa rza .

21 Egz. sygn. 19640.

(9)

ocena p o w ieści zgodna je st z pog ląd a m i biskupa, w ed łu g k tóry ch d ziałalność p ra k ­ tyczna m a zaw sze p ierw szeń stw o przed pracą pisarską. Ł ętow sk i je s t p rze św ia d ­ czony, że:

Z tym i Ż ak am i p op isa ł się K ra szew n sk i ja k G rabski w tańcu, trząsł i nic w ię ce j. A n i w tym d ow cip u , an i nauki, an i polszczyzn y. M a low a ć ch ce stare rzeczy, а, i n o w eg o nie um ie. K ie d y d o w cip k u je , to ja k p ra w d ziw y błazen, k tó - re m u b y p e w n ie K m ita grosza nie dał, a S am u el Lampki w in a. M nie d ziw i ty l­ k o, czem u ta szlachta nie orze, m iast pisać się u w zięła, a n am czyta ć to każe.

W arto pam iętać, że sądy te p och od zą z lat 1845— 63, a w ię c z czasów k ied y K ra ­ szew ski ja k o pisarz o b y c z a jo w y naraził się b y ł p ow ażn ie ca łej opin ii ziem iań - k iej.

L u źn e w sp om in k i w yd a n eg o tom u p och od zą nie ty lk o z rękop isów , ale także z p rac d ru k ow a n y ch Ł ętow sk iego. S zkoda, że nie znalazły się w śród n ich z je g o „M is ce lla n e ó w “ (1866) rozd zia ły: „W ie cz ó r u p. C hopin w P a ry żu “ (s. 88— 93) i „W ik to r H u g o“ (s. 107— 12). W izyta Ł ę tow sk ie g o u C hopina i szczery za ch w y t m uzyką, ja k rów nież' obu rzenie na p różn ość W ik tora H u go, to przecież ciek aw e p rzy czy n k i do pozn an ia za rów n o ty ch w ielk ich ludzi, ja k i sam ego pam iętnikarza. D o p rzy p isów za krad ły się n iek tóre n iedok ła dn ości. Na s. 11, gdzie o b ok B artosza P a p ro ck ie g o w ym ie n ion y jest Jan O kolski, p ow in ien b y ć S zym on O kolski, au tor „O rb is P olon u s“ , n iezw y k le p op u la rn ego w śród szlachty. Na s. 25 orien tu jem y się z kom entarza, k im b y ł C zern yszew , k ró l w e stfa lsk i i ks. B agration , ale nie w iem y n ic o gen. A lek san d rze R óżn ieck im ; na s. 85 b ra k u je przypisu d o n azw iska T ru sk ola s- ka (ch od ziło o A g n ieszk ę T rusk olask ą, 1755— 1811, znaną a k tork ę w arszaw ską) i B o ­

gu sław sk i (W ojciech , 1757—Ί'829, tw ó rca p olsk ieg o teatru n a rod ow eg o), podczas gd y na tejże stron icy zn a jd u jem y dane d otyczą ce R ybiń sk iego, N aruszew icza, J a n o c- k ieg o i M itzlera. P o d ob n ie na s. 198 przyp is m a Ig n a cy H ołow iń sk i, a p om in ięci m ilczen iem H en ryk R zew u sk i i Józef P rzecław sk i, red a k tor „T y g o d n ik a P eters­ b u rsk ieg o “ .

T ra fia ją się też w przyp isach zb ęd n e p ow tórzen ia, np. p rzy postaci E dw arda D em b ow sk ieg o Aa s. 135, 202 i 206. Tekst w ym aga tu trzy k rotn y ch przyp isów , ale n ie p otrzeb u je p ow tórzeń . T y m czasem 2 razy p ozn a jem y datę u rodzin i śm ierci D em b ow sk iego, a w trzech w arian tach czytam y, że b y ł: „je d n y m ze sk rajn y ch p r z y w ó d c ó w r e w o lu c ji k ra k o w s k ie j“ , „je d n ą z n a jszla ch etn iejszy ch p osta ci p o l­ skich r e w o lu c jo n is tó w w. X I X “ i „je d n y m z n aj czyn n iej szych ludzi r e w o lu c ji k ra ­ k o w s k ie j“ .

N ie u jed n osta jn ion o w p rzyp isa ch p isow n i im ion o b c y ch : to w o d p ow ied n ie j (na s. 99 — Jean C harles de F olart), to w fo rm ie spolszczon ej (na s. 109 — P io tr F ran ciszek Lafitau).

W ażniejsze, że k om en ta rz m a charak ter og ó ln ik o w y , że m a ło w nim objaśnień, k tó reb y w y d o b y w a ły szczegóły z czasów ks. Ł ętow skiego. Na s. 158 w sp om in a Ł ę ­ tow sk i o w ła sn y m a rty k u le w sp ra w ie k ra k ow sk ieg o T o w a rzy stw a D o b ro czy n n o ­ ści, k tó ry m iał zam ieścić a n on im o w o w „C za sie“ z 1861 r. P o sp raw dzeniu ok azu je się, że artyku ł b y ł pod p isan y (pam ięć ks. Ł ęto w sk ieg o za w iod ła) i m iał ty tu ł „S łó w parę o T o w a rzy stw ie D o b roczy n n ości w K ra k o w ie “ , a b y ł trzecią w y p ow ied z ią w

(10)

sp raw ie T ow a rzystw a po a rty k u łach Ł e p k o w s k i e g o i H o s z o w s k i e - g o, św ia dczącą bard zo k orzystn ie o Ł ę tow sk im ja k o rzeczn ik u sp raw sp ołeczn y ch .22 Na s. 267 w ym ien ia Ł ęto w sk i list sw ó j d ru k ow a n y w „B ib lio te c e W a rsza w sk iej“ , w od p ow ied zi na ja k ieś „d otk n ię cie p ió r e m “ A lek san d ra W i e l o p o l s k i e g o . W y d a w ca nie za in teresow a ł się w ca le tym bądź co bądź n ieco d zien n y m w ystąp ien iem ks. biskupa. O tóż p u b lik u ją c list w „B ib lio te c e W a rsza w sk ie j“ z 1859 r. (t. 3, s. 746— 8) Ł ętow sk i sta w a ł w o b ron ie „K a ta lo g u b isk u p ów ...“ sk ry ty k o w a n eg o w przyp isach d o „K od ek su śliw ick ie g o “ w y d a n e g o przez m argrabię W ielop o lsk ieg o w „B ib lio te c e O rd y n a cji M y szk ow sk ich “ . B ron ił się zaś Ł ę to w s k i w sp osób szczególn y, w y c h w a ­ la ją c zalety charakteru W ielop o lsk ieg o i u b o le w a ją c nad n ieporozu m ien iam i d zie ­ lą cy m i d om y polskie.

S p rostow a ć też ch cem y przypis na s. 259, k tóry p rzy ta k u je za Ł ęto w sk im w ia d o ­ m o ści o n ie d och o w a n ej b roszu rze pt. „O m ora toriu m “ .28 D ziełk o to aż w dw u egzem plarzach istn ieje w B ib liotece N a ro d ow ej, w e w sp om in a n ych zb iora ch w ila ­ n ow sk ich .24 W ed łu g św ia d ectw a zn a k ó w r e je stra cy jn y c h na ty ch egzem plarzach, m usiał je u tracić bisk u p Ł ę tow sk i przed 1864 r. M ó g ł w ię c w p óźn iejszy ch latach za n otow a ć: „P o r z u ca ją c służbę w o js k o w ą d ru k o w a łe m d w a p on o pisem ka. Jedno z n ich pom n ę b y ło O m oratoriu m , ale za gin ęły na m o je szczęście i sam je dziś szu­ kam i znaleźć nie m o g ę “ (s. 259). D ziełk a tego w y d a n eg o w 1816 r. E s t r e i c h e r nie w łą czy ł d o u tw o ró w L. Ł ęto w sk ieg o, a le ‘p o tra k tow a ł a n on im ow o, rejestru ją c skrupulatnie w t. III na s. 165: „O m oratoriu m , cżyli d w a sp osob y uiszczenia się w ie rz y cie lo m “ , z zaznaczeniem ad resu w y d a w n iczeg o , ob ję to ś ci i form atu. U zu peł­ n ia ją c ten opis, zaznaczam , że tekst broszu ry poprzedza d e d y k a cja „R a d zie Stanu K rólestw a P olsk ieg o w ch ołd (!) w yższem u je j św iatłu, cn otliw y m trosk om , w g łę ­ b o k im u szanow an iu ob y w a telsk im sercem “ , którą podpisał „Ł*** b y ły w o js k o w y p o l­ sk i“ . S p raw a m oratorium , zagadnienie z d zied zin y ściśle ek on om iczn ej, k tórą za­ ją ł się Ł ętow sk i, należała w ów cza s b o d a jż e do n a jg łośn ie jsz y ch i ż y w o o b ch o d zą cy ch ogół. M ło d y Ł ętow ski, p ró b u ją c p od a ć sp osób na rozw iąza n ie tej spraw y, n a jp e w ­ niej p la n ow a ł jeszcze k arierę urzędn iczą, a nie d u ch ow n ą . Z tego też w zględ u „O m ora toriu m “ jest w ażn ym dok u m en tem dla b io g ra fii Ł ętow sk iego.

T om „W sp om n ień p a m iętn ik a rsk ich “ nie sp ełn ił w zu pełn ości n aszych nadziei. G łów n a przyczy n a tego tk w i w sa m ych tekstach. P rzecież w śród nich nie m a pa­ m iętnika w ścisłym słow a znaczeniu. N ie je st nim fragm en t, k tóry nie o b e jm u je 38-m iu la t n a jb u jn ie js ze j d ziałalności Ł ęto w sk ieg o i k tó ry spisany został w ok resie starczym . N ie ratu ją sy tu acji p rzy p a d k o w e luźne zapiski, d osyć og óln ik ow e, cza­ sam i n aw et bezbarw n e, za w iera ją ce zresztą za w ie le luk, aby m og ły zastąpić bra k ciągłego pro memoria. C zy zatem nie n ależało p rzy w y b o rz e „w s p o m in k ó w “ p ó jś ć d a lej i sięgnąć d o k o re sp on d en cji ks. Ł ętow sk ieg o ? N a p ew n o b isk u p Ł ętow sk i ż y ją c y d łu g o i w ok resie p rzełom ow y m , b o g a ty m w zdarzenia w y szed łb y w n iej ba rd ziej plastyczn ie.

P rzy to czy m y tutaj jed en z je g o listów , a b y w skazać, ja k w ie le m ateriału dla p o ­ znania osob istości i epoki m oże w n ieść k o re sp on d en cja Ł ę tow sk iego. L ist ten pisał 22 A r ty k u ł Ł ę t o w s k i e g o w Czasie 1861, n r 79, artyk u ł Ł e p к o w - s k i e g o w tym że rocz. pism a, nr 62, arty k u ł H o s z o w s k i e g o rów n ież, nr 68.

23 W cześn iej H. B a r y c z o tym in fo rm o w a ł w p ra cy : Ł ęto w sk i ja k o człow iek i pisarz. O db. z N aszej P rzeszłości. K ra k ó w 1947. s. 20.

(11)

Ł ę tow sk i w toku p r zy g otow y w a n ia p ra cy „K a ted ra na W a w elu “ , k ied y „ch o d zą c po ty m k o ściele“ czuł, że „d rg a ją k am ien ie p ełn y m ż y cie m “ i nie ch cia ł p rzy w y d a ­ w an iu dzieła u ciek a ć się d o o b c y ch r y s o w n ik ó w i litog ra fów , a le starał się w y d a ć książk ę p rzy p o m o cy sił w arsza w sk ich w rod zim y m K ra k ow ie. Ł ę tow sk i pisze do H ipolita S k i m b o r o w i c z a (1815 — 80), ru ch liw e g o zbieracza, literata i w y ­ d a w c y w W arszaw ie:

P an ie S k im b o row icz D o b ro d zie ju ! N apisałeś d o m nie p oczciw ie, B ó g Ci zapłać, nie m a nic d roższego w ży ciu nad serce p rzyjazn e, a bratn ią radę; a z je d n y m i d ru g im trafiłeś d o w d zięczn ego T ob ie człow iek a . Z n a m ja sza­ co w n y talen t i p olsk ą du szę p. Z a le w sk ieg o ,25 a ośw ia d czen ie się je g o je s t m i d rog ie i ch w y ta m go za słow o. R y su n ki p rzyg otow a n e u m n ie u d ały się p. F a­ ja n s o w i,2*1 lecz p. Z a lew sk ieg o będ ą m iały prym , ile je ty lk o zn ajdziem y. M a­ ją b y ć trzy u R a sta w ie ck ieg o 27 a czw a rty sam m oże n am p o zw o li, co m a go w dom u. Z je d z ie też i p. R y ch ter z W ied nia znany w K ra k o w ie artysta, a r o ­ b oty je g o w id zia ł p. F ajan s, d o k tóreg o gdy ju ż pisałem , od p rosić m i g o nie sposób. N ie ża łu ję zachodu, w ydatk u , że ile m n ie stać, zd row ia i życia, p o ­ w iem , przy w iek u m oim , iżb y ta im preza od p ow ied ziała rzeczy i oczek iw an iu pu bliczn em u . D ruk, papier, form at, rycin y, w szystk o m a b y ć godne tego. O pis to ju ż m oja rzecz i dał m i P an B óg p o d r o b ić znacznie tak, że n a jtru d n ie j­ sza część gotow ą. R y cin y , nie w iem , dłu go p otrw a ją , iż g łow a m i nie usycha, gdyż snadno d o jd ę d o k oń ca , n im będ ą g otow e.

N ie b ó j się p rzy ja cielu , iżb y m zagran icę u ciek ł po talenta i z p ie ­ n iędzm i. Jed n ego nie p otrzeb u jem y , a dru g ie n azy w a m k ra jo w ą zbrodnią. M ilio n y w y rzu ciliśm y za d om i tam p rzepad ły, a d ru g ie w y w o z im y z dom u, b og a te w łó k i, jeżd żą c nie w ied zą c za czym . M ielib yście p ió re m na to uderzyć, na ty ch fra n cu sk ich P ola k ów p ow stać, on e p łoch e k o b ie ty śm iesznością o b ło ­ żyć. W szystk o to p ow ra ca do k ra ju cudzoziem cam i, sm ak d o ziem i sw ej tra­ ci, z n am i o b c o w a ć nie um ie, a m o w y rodzin n ej n ie rozu m ie, ty lk o słow a. P ow ieści, co piszą dzisiaj na m ę d le [!], m ia ły b y b y ć sk ierow an e do tego, a to g o ­

nią z D on k iszotem za m łyn am i, w y c h ło sta ć p o w in n y ra czej tę zdrożn ość, k tó ­ ra do szaleństw a w y g órow a ła a p ow ie ścią zrobiła nas dla zagranicy.

Z g o d ziłe m się z w a szym p. F ajan sem i znalazłem go człow iek ie m g łow k im w interesie, iż na je d n o słow o m y się zm ów ili. Jeśli z p. K irch m ey e rem d o ­ b iję targu, b o znalazłszy u n iego zakład b o g a ty c h rom olito g ra ficzn y , m oże

będ zie w K ra k o w ie o d b ija ł rycin y. D ru k także będ zie się u tego p. K irch m ey era o d b y w a ł tak, że K ra k ó w w szystk iem u p o d o ła łb y w te d y zw iązaw szy się z Warszawą.™

25 N a jp ra w d o p o d o b n iej A n ton i Z a l e w s k i (Z aleski) (1824— 85), m alarz i ilu ­ stra tor; ilu stro w a ł P am iętn ik i P a s k a , P am iątk i S op licy R z e w u s k i e g o , m a low a ł obrazy p o k ościoła ch .

26 M ieczy sła w F a j a n s (1827·— 90) od 1853 r. p ro w a d ził w W arszaw ie zakład a rty styczn o - lito g ra ficzn y ; przez F ajan sa w y k on a n y został p o rtret Ł ę tow sk ieg o (zob. P olsk i S ło w n ik B iogra ficzn y).

27 E d w a rd R a s t a w i e c k i (1805— 74) a u tor S łow n ik a m a larzy i S łow n ik a r y to w n ik ó w , w y d a w c a w ra z z P r z e ź d z i e c k i m W zo ró w sztuki śred n io ­ w ieczn ej.

28 W in ce n ty K i r c h m a j e r , n ak ła dca k ra k o w sk ie g o Czasu w latach 1850— 63.

(12)

Co opis k atedry, ten p oszedł m i ła tw o p rzy w izy ta ch b isk u p ich począ w szy od R a d ziw iłło w sk iej z r. 1596.20 T a m go ty lk o oszlifu ję , p om n ią c n a mój' w ie k i stan, co uniesień nie d ozw a la ją , a w szy stk o szanują. D użo b o w ie m p ow ie d zie ć m ożna p rzy rozsądku, b y le się g o m iało. Co w n aszym p ołożen iu rzecz nie łatw a dla żalu słuszn ego co w m ierze trzym ać tru dno p rzych odzi. P roszę też, żeb y m i go dał P an B óg, ch odząc p o tym k ościele, po k tó ry m d rga ją k am ien ie p ełn y m życiem , b y le się zm ysł zd ro w y na to m iało. P otem , m a to b y ć książka dla całego k ra ju , a pa szp ortem dla n iej b y ć ty lk o m oże u m ia rk ow a n ie i p ew ien statek, co czyn i dobrą k siążkę i d a je w szędzie przystęp d o b ry m książkom .

B y w a jc ie zd row i! X . Ł ętow ski. Dnia 3 lu tego 1858 r. K ra k ó w 30

Jadwiga R u dn icka

Niemal współcześnie z niniejszym artykułem prof. dr G. Labuda nadesłał Redakcji „Przeglądu“ tekst jeszcze jednej za pisk i bisk u pa Ł ęto w sk ie go , odkrytej, tak, jak za­ piski powyższe, w książce pochodzącej z jego biblioteki. Ogłaszamy i ten przyczynek, tym bardziej interesujący, że tyczy się on osoby L e l e w e l a .

Pon iższa zapiska bisku pa Ł ętow iskiego m ieści się n a je d n e j k a rcie papieru, o b u ­ stron n ie zapisanej, w k le jo n e j m ięd zy ok ła d k ę i pierw szą stron ę egzem plarza tom u I „B ib lio g r a ficz n y ch ksiąg d w o je “ Joa ch im a L elew ela . E gzem plarz ten stan ow ił on giś w ła sn ość b ib lio te k i S zu łd rzyń sk ich z Lubasza, zaś ob ecn ie n aby ty został przez Sem in ariu m H istoryczn e U n iw ersytetu P ozn ań sk ieg o (1. in w ent. 1637).

K siążk a należała p ierw otn ie do ks. Ł ętow sk iego, ja k tego d o w o d zi podpis złożon y na k a rcie ty tu łow ej tom u p ierw szeg o Ta sama ręka, ale pisząca w p óźn iejszy m w iek u , zredagow ała w spom n ia n ą w yp ow ied ź , która n osi tu n iew ą tp liw ie charak ter słow a w stęp nego, sk ierow an ego św ia dom ie do C zytelnika i ob licz on eg o na za zn a jo ­ m ienie go z autorem . Z tego w zględ u w y p o w ie d z i tej n ie m ożem y tra k tow a ć ja k o zapiski p ryw a tn ej, ale m u sim y ją u w ażać za rod zaj p u b liczn ej ocen y ,31 k tóra tylk o zb iegiem ok oliczn ości nie przedostała się na zew nątrz. Jest ona w a rta o p u b lik o ­ w ania, m im o że a ta k u je w ielk ieg o h istoryka z p o z y cji ja k n a jb a rd ziej w steczn ych . A p o log e ta obozu szlach eckiego, siląc się na pom n iejszen ie L elew ela , pom n iejsza w rzeczy w istości sam ego siebie i sw o ją spraw ę.

K siążka u żyteczn a i ciek aw a. Jest L e le w e l m ól, p racy o d m ó w ić m u nie m ożna. Jezu itów nie lu b ił i źle sądził, k ija cen zu ry się lękał, co trzym ało go na k aw ecan ie.32 B ib liog ra ficzn e w ia d o m o ści je g o za jm u ją C iebie, b o czytał dużo, ch oć nie w szystk o d la tego um iał. O W ró b la psałterz z O siń sk im 33 się 29 W K a ted rze na W a w elu (z litog ra fia m i Fr. S trooban ta, od b ija n e j w D ru karni Czasu w Γ859 r.) na s. 1 w y m ien ion y je s t opis w izy ty k ardyn ała R a d ziw iłła z r. 1596, k tó ry posłu żył Ł ętow sk iem u d o od tw orzen ia d a w n ego k ościoła w aw elsk iego.

39 L ist Ł ę tow sk ieg o zn a jd u je się w A r ch iw u m W ila n ow sk im (oddział A rch iw u m G łów n eg o A k t D a w n y ch w W arszaw ie) — tek i H. S k im b orow icza , nr. X X V , 182. D o listu tego d ota rła m dzięki u p rzejm ej in fo rm a c ji p rof. E. K i p y .

31 D ow od zą tego trzy k rotn e p rze rób k i stylistyczne, w id o czn e w tek ście o r y g i­ nalnym .

3a Uzda w rod za ju k ag ań ca: z fra n c.: c aveçan.

33 A lo jz y O s i ń s k i (1770 — 1842), bisku p - su fragan łu cki, znany b ib lio g ra f, au tor 20 -tom o w eg o d zieła : W ia d om ość o ży ciu i pism ach p isarzów p olsk ich z ro z­ b io r ó w ich d zieł; E n cyk lop ed ia P ow szech n a t. X X (W arszaw a 1865). s. 114 — 115.

Cytaty

Powiązane dokumenty

As a result of different approaches of public housing developments and social organizations, the overlapping and separation between the danwei communities and local communities led

(2016) the ambitions of the development had been broadened to new municipal policy objectives, including delta metropolitan innovation, quality of life improvement, shaping the

Brak prac o postulowanym przez Borowego charakterze oraz fakt, że omówienie twórczości Byrona i Scotta — o ile w ogóle pojawia się we współczesnych pracach o epice

Mimo aneksji połowy terytorium Rzeczypospolitej i usankcjo- nowania tego aktu bezprawia zawarciem niemiecko-sowieckiego traktatu pokojo- wego (II pakt Ribbentrop–Mołotow podpisany

Kilka takich nazw z przyrostkiem -in, utworzonych także od innych imion skróco­ nych męskich z cząstką -la (obok -el), występuje, oprócz języka polskie­ go,

heat transfer coefficient is composed of three thermal heat resistances (see also fig. The melt layer in the cooling disk. Ouring the cooling process the

Observed and computed longitudinal variation of tidal amplitude in selected estuaries ((a) Scheldt ; (b) Thames ; (c) Pungue ; (d) Lalang). The red dashed line represents the

Dans les relations suivantes Auguste Sułkowski apporta toujours des nou- veaux éléments par rapport à la reconnaissance de Stanislas-Auguste et au rôle de la Dauphine dans cette