Antoni Bądkowski
Równość małżonków w prawie
rodzinnym
Palestra 3/9(21), 80-81
« 0 ANTONI BĄDKOWSKI N r 9
zm ianom . Zaczęto np. w prow adzać obow iązek ukończenia u n iw ersy tetu , •chociaż n ie w e w szystkich prow incjach. W rezu ltacie p raw nicy uzyskali w ięcej wiadom ości teoretycznych, ale za to m niej w ykształcenia p rak
tycznego.
W ym ieniona wyżej kom isja stw ierd ziła, że istn ie je pow szechne prze ko n an ie, iż szkoły p raw a sp e łn ia ją na ogół sw e zadanie i d ają studentom d o stateczn e przygotow anie teo rety czn e, lecz absolw enci nie uzyskują -dostatecznych w iadom ości p rak ty czn y ch. Za te n sta n rzeczy ponosi od
pow iedzialność adw okatura, na niej bow iem ciąży obowiązek przygoto w a n ia absolw entów p raw a do p rak ty c zn e j działalności.
W obecnym stan ie rzeczy w szystko zależy od przy pad ku . Jeżeli m łody p ra w n ik tra fi do k ancelarii, k tó rej k iero w nik zaopiekuje się nim , da m u ró żn o ro d n ą pracę i będzie udzielać p rak ty czn y ch w skazów ek, to w ów czas p ra k ty k a da na pew no dobre re z u lta ty . Je że li jed n ak tra fi on do k a n c ela rii o słabej k lie n te li lub k a n c ela rii wysoce w yspecjalizow anej w jed n y m rod zaju sp raw , to tra c i czas w dużej m ierze bezużytecznie.
W n ie k tó ry c h p row in cjach p rzedsięw zięto k rd k i w celu zaradzenia tem u sta n o w i rzeczy. W prow adzono więc ró żne k u rsy dla aplikantów , ograni czono m ożność p rzyjm ow ania ap likan tó w jed y n ie przez adw okatów m a jący ch za sobą pew ną ilość la t p ra k ty k i, opracow ano dla adw okatów - -p a tro n ć w p ro g ra m y p rak ty czn eg o szkolenia aplikantów , stw orzono róż
n e o rg an y k o n tro li badania postępów w w ykształceniu itp.
K om isja je s t zdania, że usiłow ania te, p rzed siębran e sam odzielnie w różn ych prow incjach, pow inny być usy stem atyzo w ane i ujednolicone. N iezależnie od tego kom isja uw aża, że już w okresie studiów na u n iw e r sy te c ie studenci pow inni m ieć m ożność prow adzenia co pew ien czas za ję ć p rak tyczn y ch.
3. Równość m ałżonków w prawie rodzinnym
Równość m ałżonków w p ra w ie rodzinnym je s t zasadą. Jed n ak że nie jest to zasada w yłącznie p rz y ję ta w u staw odaw stw ach pań stw socjalisty czn y ch , bo rów nież szereg p ań stw b urżu azy jn y ch w prow adziło tę zasadę
u siebie.
Dane poniższe czerpiem y z a rty k u łu prof. M iller-F reinfelsa, ogłoszo nego w num erze 8 The International and, Comparative L a w Quarterly
z 1959 r.
N iektó re państw a w pro w adziły om aw ianą zasadę rów ności do swych u staw k o n sty tu cy jn y ch . N ależą tu Boliwia, B urm a, K uba, E l-Salw ador, F ra n cja w e w stępie do k o n sty tu c ji z 1947 r., H aiti, Indie, W łochy,
Japo-2 J - 9 KRONIKA ZAGRANICZNA 81
:nia, N epal, Panam a, NRF. Jed n ak że trzeb a zaznaczyć, że zasada k o n sty tu c y jn a nie wszędzie znalazła swą realizację. ’
Do państw , k tó re ostatn io w ydały u staw y w prow adzające w szerszym łub w ęższym zakresie zasadę rów ności m ałżonków w p raw ie rodzinnym , należą: U rugw aj, Japonia, Filipiny, Izrael. Chile, NRF, Belgia a w pew n y m sto p n iu tak że Hiszpania.
W w ielu innych p aństw ach pow ołano do życia specjalne kom isje, k tó re m a ją za zadanie opracow ać refo rm ę p raw a rodzinnego w celu w prow adzenia zasady rów ności m ałżonków .
A u to r rozw ażając ew olucję praw a p a ń stw należących do system u p ra w a anglosaskiego oraz ew ólucję orzecznictw a, dochodzi do w niosku, że •ewolucja ta zm ierza niedw uznacznie do zrów nania p raw żony i m atk i
z p raw a m i m ęża i ojca, i to zarów no w stosunkach osobistych, ja k i w
stosun kach m ajątkow ych. Jeśli chodzi o te ostatnie, to zaznacza się w yraźna ten d en cja do uprzy w ilejo w ania żony w dziedzinie praw a sp ad kow ego i praw a do alim entów .
4. Problem znachorów
Na łam ach Revue Internationale de Criminologie et de police T e c h
nique (zeszyt XII, n r 4 z 1958 r.) adw. A. M ellor rozw aża problem roli
znachorów w społeczeństw ie w spółczesnym .
Ż y jem y — powiada a u to r — w epoce w ielkiego rozw oju m edycyny, w epoce, w k tó rej dokonuje się zabiegów ch iru rgiczn ych serca i w szech s tro n n ie używ a się antybiotyków . A m im o to w tej naszej epoce istn ieją
znachorzy, którzy m ają nadal o lb rzy m ie powodzenie. I bard ziej jeszcze zastanaw iające: znachorzy ci czerpią swą w iedzę ze źródeł inn y ch niż o ficjaln a m edycyna i iprzcciwstawia-ją się jej otw arcie, piszą też jaw n ie o swojej w iedzy i -wydają na ten tem a t n iem ało książek. N iektó rzy z nich •opierają sw oją m etodę leczenia na ziołach, in n i n a jakich ś dziw nych nie
kiedy zabiegach, inni w reszcie są w yznaw cam i m agnetyzm u. W szyscy w ierzą (lub udają, że wierzą) w skuteczność swego leczenia i, co należy ^szczególnie podkreślić, w skuteczność tę w ierzą rów nież ich pacjenci. W ten sposób obok m edycyny o ficjaln ej ro zw ija się m edycyna nie uzna na, m edycyna w yklęta, niem niej jed n a k szeroko prak ty k o w an a. Z ta kiego sta n u rzeczy rodzą się p ro b lem y o c h a ra k te rz e leczniczym z je d nej, a p raw n y m z drugiej strony.
Je śli chodzi o te działy owej nie u zn aw an ej m edycyny, do k tó rych m ed y cy n a oficjalna odnosi się z ja k najw iększą wrogością, to p raede -wszystkim należy tu w ym ienić m agn ety zm . Tw órcą tej m etod y leczenia •fi — P a le s tr a