• Nie Znaleziono Wyników

Dwie maniery Sępowe

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dwie maniery Sępowe"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Aleksander Brückner

Dwie maniery Sępowe

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 26/1/4, 599-604

(2)

Dwie m a n ie ry Sępow e.

W poprzednim zeszycie Pam iętnika, str. 380—387, zbijał prof. Sinko ponow nie moje tw ierdzenie, jakoby erotyki ręk o ­ pisu Zam oyskiego były Sępowe. Ponieważ chodzi nie o byle w ierszokletę, lecz o autora, w którym spółcześni upatryw ali zadatki przyszłej znakom itości, w racam i ja do tem atu, aby w szelakie nieporozum ienia usunąć.

Owe erotyki tw orzą w rękopisie całość jednolitą, t. z. nie pisano ich wedle tego jak napływ ał m aterjał, lecz m iał kopista całość przed sobą. Otóż w tym jednolitym zbiorku przesiano erotyki w ierszam i Sępowem i, one nie są w trętem , skoro nie trzym ają się razem kupy, chyba ktoś zadałby sobie obce erotyki przetykać „Sępem “. A utor tw ierd zi: w rękopisie n ą stę p u ją po Sobótkach fraszki „a g dyby tak w śród nich były dwie Janow e znane z druków , czy byśm y i resztę uznali za c z a rn o le s k ą ? “ Otóż już tu nieporozum ienie : g d yb y śród fraszek były dwie Janow e, nie w ieleby to znaczyło, zbieracz mógł dla treści pokrew nej dobrać do swoich fraszek i Janow ych, ależ erotyki przesiano nie innem i erotykam i, lecz w ierszam i zupeł­ nie odm iennej treści i form y, tak że celu tej m ieszaniny nie rozum iem y, k tó ra przestaje być zagadką, skoro to zbieranka jednego pióra.

Dalsze nieporozum ienie: w druczku z r. 1601 są m iędzy Sępow em i dw a w iersze K oniecpolskiego, oznaczone jako takie. A utor p y ta : gdybyśm y nie znali au to rstw a Sępowego dla w szystkich innych w ierszy druczku, czyż nie m oglibyśm y ich w szystkich n a tej podstaw ie przypisać rów nież Koniecpol­ sk iem u ? Przenigdy, w yraźne w ym ienienie Koniecpolskiego jako au to ra dwu w ierszów dowodzi, że w szystkie inne nie są jego pióra, bo cóżby miało za sens takie w ym ienianie? Dlaczego jed nak red a k to r druczku włączył do Sępowych dwa obce w iersze, w yraźnie zaznaczając obce au to rstw o ? Odpisał je był widocznie sam Sęp, b ra t zaś oddał redaktorow i „pism a ręk i b rata mego w łasn ej“ do p rz e d ru k u ; dlatego to znalazły

(3)

600 II. MISCELLANEA.

się te obce utw ory (a dalej i trzeci, ero ty k Smolika), w druczku Sępowym . Gdybym wiedział, kiedy Sm olik erotyk ów napisał, m oglibyśm y może spraw dzić, że i później, np. około r. 1578 czy 1579, erotyki jeszcze.S ęp a zajm yw ały.

Ależ to w szystko drobiazgi. Pom ijam dalej spraw dzian językow y zupełnie, skoro niem w szystkie naw et co najniem o- żliwsze, dowodzić łatw o: widzieliśm y przecież świeżo, w jakie bezdroża ten spraw dzian wpędził, więc chociaż a b u su s non tollit usum , dam m u pokój, aby „zdążyć do sedna sp ra w y “ : r. 1569 przeszedł p ro te sta n t Sęp do katolicyzm u i stał się „z ludowego piosenkarza uczonym poetą relig ijny m “, t. j. pierw ­ sza m anjera Sępow a należałaby do lat przed r. 1569, do lat 1565— 1569, gdy m iał 15—19 lat życia i w tedy by on miał pisać erotyki celniejsze, śpiew niejsze przedew szystkiem , niż K ochanowskiego ! To oczy wiście niem ożebne, więc nie on autor owych erotyków i niem a żadnej pierw szej, ludowej, erotycznej m aniery Sępowej, jest tylko druga, uczono-religijna. W tem nieporozum ieniu zawiniłem i ja po części, bo chociaż w yraźnie podaw ałem lata „około r. 1570— 1575“ jako lata pierw szej m a­ niery Sępowej (a więc nie przed 1560, a tu każdy rok wiele znaczyć może), najm ylniej połączyłem ’ „w strząśnienie“ m oralne co kazało m u rzucić erotyki a zwróciło ku ascezie, z zap ar­ ciem się kalw iństw a. Nie wiedziałem , że ta apostazja n astąp iła praw dopodobnie już około r, 1569 (w tedy niem al m asow a), na zm ianę m aniery więc w niczem nie w płynęła, Sęp pozostał i po niej „dzieckiem św iatow em “, pisał najspokojniej swoje erotyki i dopiero znacznie później, p arę lat przed śm iercią r. 1581, zaczął się ów zw rot ku ascezie, owo „n apieranie się “ do k ró ­ lestw a Bożego, o czem spow iednik jego wspom ina. U padają więc w szelkie w nioski w ysnuw ane z m niem anych 19 lat życia Sępowego; pisał on erotyki, m ając lat 20—25, jak je i inni w tym w ieku pisyw ali, co i rychlej niż on zawód poetycki zakończyli, czy Szym on Zimorowic czy Michał Lerm ontow.

Nie K ochanow ski stw orzył ero tyk polski, on go tylko wydoskonalił, ustylizow ał wedle klasyków i P e tra rk i. M amy przecież sporą korespondencję erotyczną anonim a p ro te sta n ta z r. 1563, najzupełniej niezaw isłą od erotyku K ochanow skiego, utrzym an ą w zupełnie innym tonie, ale już św iadczącą wy­ m ownie, że i przed r. 1560 istniała gotowa, że trad y cja była już ustalona (słownictwo, obrazow anie i t. d.) i naw et b ra k ta­ lentu istotnego (nie posiada go w ielom owny anonim ) nie od­ rażał od prób pióra, w któ ry ch n aturaln ie nie b rak i obscoe- nów, jakie w ydaw ca przeoczył. Np. 13, 25—28:

My też żądamy, aby w asze worki Były upstrzone a całe rozporki — Szkody byśm y wam żadnej nie życzyli

objaśnienie „by twoje robótki kobiece, hafty, w ypadły b arw n ie a to co prójesz, by ci się nie rozdarło“ nie trafn e, bo tu m owa

(4)

0 całkiem czemś innem . Nr. 19. Do Kłoczewskiego, to sam e tłu ste k aw alersk ie ża rty o łam aniu źrebięcia i puszczaniu na traw ę a zakończenie w iersza 20 takie s a m e 1).

Porzucam więc dom ysł jakoby zm iana m aniery łączyła się z sam ą apostazją, jak i drugi, jakoby Sęp wierszów łaciń ­ skich nie pisyw ał, chociaż przykład obu w ierszy Koniecpol­ skiego dowodzi, że Sęp przepisyw ał sobie w iersze łacińskie, więc i inna łacina nie koniecznie jego, ale nie m yślę się sp ie­ rać, m nie rękopis zam oyski na to naprow adził, bo tam niem a ani jednej łaciny. N agrobek Śm iałego pisał nie katolik, lecz p ro te sta n t, bo św. S tanisław dla niego wcale nie istniał, Śm iały był w yłącznym jego bohaterem , tak dalece, że podsuw ał mu naw et m yśl podniosłą aż nadto: rzucę raczej tron i ojczyznę, niż m iałbym ją w ydać na wojnę dom ową (cucullus nie „h ab it“ lecz „k ap u ca“, trąci nieco w zgardą m nichostw a), „R usin a“ zdradza szczegółowa w zm ianka o Kijowie, gdy P rusy, W ęgry, Czechy ogólnikam i zbyte. Jeśli ten nagrobek Sęp p ro testan t, a więc około r. 1560, napisał, nie wiem, czyby mu dziew iętna­ stoletni K ochanow ski był dorównał.

W ychow ał się Sęp na pieśniach ruskich. Dum y serbskie 1 uk raiń sk ie w ystylizow ał dw ukrotnie, najpierw w dum ie o Ra- staw icy, a potem może, gd y mu b rak uznania dla Sokala w y­ tknięto i o Sokalu H erbu rta, lecz sam o nazw isko przem ilczał, aby nie tknąć Starzechow skich swoich w sedno. Gdy ktoś w ier­ sze Sępowe dla owego zbiorku Zamoyskiego (t. j. dla jego wzoru) zbierał, w iersza o Sokalu może jeszcze nie było. Obok dum pieśń ludow a m iłosna o uszy się jego, jak i o Rejowe obiła, ale gdy antypo ety czn y Rej nią wzgardził, poeta p raw ­ dziwy jeszcze przed Tibullem i Owidym nią się przejął i za­ czął jej wierszem w łasną eleg ję: „Terpiż hołowonko do szczę­ snej hodiny“ (nie trz e b a nic popraw iać, oni tak w tedy ru sk ie tek sty pisali); jej, nie K ochanow skiem u, zaw dzięczał śpiew ność ale ustylizow ał ją, jak i owe dum y, w edle klasyków i P etrark i za przykładem K ochanow skiego.

Zabójczym niem al ciosem dla wywodów przeciw nych jest w iersz 25 pieśni dziew iątej. W rękopisie Zamoyskim w redakcji pierw otnej było p o sp o lite: „Ja jako drzew ko oliw y“, w druku jest późniejsza, zupełnie nie potrzebna inw ersja: „A ja drzew o jak oliw y“, t. z. Sęp w prow adzał um yślnie inw ersje aby się b a­ nalnem u toku sprzeciw ić. Doniosłość tego fakciku chciał autor osłabić słow am i: „Ależ kopja zaw iera tyle oczyw istych dowol­

9 N awiasem w spom nę, że niejedno tłum aczenie m ylne, np. 21, 31 i 32: „Wiedzże, nam ilsza, żem jest bardzo chory; Dawnom w ybierał z tw ego liczka w zory“, znaczy: chorym , bom dawno ciebie nie w idział (por. dalej : „w ten­ czas ozdrowieję, kiedy cię ujrzę“), niem a zaś m ow y o jakiejś jej białości a jego bladości. W e d i e j jest m yłka kopisty (a od nich się roi), nie forma osobliw a, str. 111 czytaj: sam em sobą hydzę, nie z s o b ą , str. 112 „wróżba z b u tów “ zupełnie pom ylona, str. 86 z a m e n i e s t a n i e ( za m i e m ylne) i t. d.

(5)

602 II. MISCELLANEA.

ności, że i ten „ n a tu raln y “ szyk spójnika m ożna przypisać ko.- piście“, niem a jed n ak ani mowy o jakichś dow olnościach ko­ pisty, n a każdym kro k u widzim y, że to poeta nie kopista p ier­ w szy rzu t popraw iał i ogładzał, kopiście, co tylko błędy robił, ani się śniło popraw iać poetę, gdzieżby się A podziało? Dwu- zgłoskow e j a k o było zbędne, j а к zupełnie w ystarczało, zato A przybyło dla w iększego nacisku i inw ersja dla osobliwości.

O dpadają więc w szelkie zarzuty autorskie jako z niepo­ rozum ienia w yszłe ; „dziew iętnastoletni naw et m łokos niem a jeszcze tyle dośw iadczeń“ i t. d. albo „Kto za m łodu do r. 1569 tak śpiew ał (t. j. lepiej niż Kochanowski, mój przyjaciel), ten w r. 1571 nie mógł dum y o S trusiu czy wcześniej (to błąd — rów nież) o F rid ruszu pisać w stylu retorycznym , by nie rzec pap iero w y m “ (nic papierow ego w tych dum ach nie wyczułem , ani K ochanow ski ani ów czesna poezja niem ają nic podobnego; to przecież prototyp „Śpiewów histo ryczn ych “ Niemcewicza, choć ten ich nieznał).

Rozwiązanie zagadki tkw i w tem , że Sęp, nie Rej ani T rzycieski ani Anonim z r. 1563, lecz praw dziw y poeta, wyko- ły sa n y na nócie ruskiej, w yszkolony na K ochanow skim (może i sw e króciutkie w ierszyki za w zorem K ochanow skiego pisał), p rzejęty klasykam i i P etrark ą, którego, jak K ochanow ski, w W łoszech poznał, bo chociaż niem a bezpośredniego św ia­ dectw a jego pobytu włoskiego, jest to z pow odu Starzechow - skiego, k tó ry tam był, wcale praw dopodobne. S tarzechow ski był jed n ak znacznie sta rs z y ; K ostką i Tomicki, z którym i się dobrze znał, byliby m u z W łoch, gdzie w tych latach bawili, lepszym i tow arzyszam i, bo rów ieśnikam i. Niema więc m owy o tem , „że przerzuciw szy się około dw udziestego rok u życia od erotyki rzekom o ludowej, sam orodnej, do uczonej liryki h oracjańskiej, stracił nagle nietylko m uzykalność, ale i łatw ość p ió ra “ i t. d. I Sępa miłość, a raczej m iłostki, zrobiły poetą, jak K ochanow skiego; jak ten b rał i on pow ołanie swoje na serjo, więc piłow ał nieustan n ie w iersze, „S tru sa “ posiadam y w trzech redakcjach, a każda w ykazała stopniow e popraw y, najniżej stoi pierw sza, zam oyska, lepsza druga, P aprockiego, ale druczek daje najlepszą. I ocenili spółcześni tego „po Jan ie K ochanow skim przedniejszego w polskim w ierszu“ i szerzyli jego utw ory w odpisach, bo on do dru k u nie spieszył, zado­ walał się, jak K ochanowski, uznaniem przyjaciół i znawców.

Na czem jednak opierali spółcześni sąd o nim pochlebny (pośw iadczony nam czterokrotnie od Paprockiego, Bielskiego, spow iednika, b ra ta ? ) Oto na takich wierszach, jakie w Z a ­

m oyskim zbiorku posiadam y. W ystarczy przecież porów nać e ro ty k z r. 1563 z erotykiem Sępowym o dziesięć lat później­ szym. Anonim owi z r. 1563 dyktu je praw dziw e, głębokie u czu­ cie prozę rym ow aną, bo nie był poetą i nad prozę w ynieść się nie zdołał (pomijam nieskończone w arjacje te m a tu : ginę bez

(6)

ciebie, z tobą ożyję, bo to w korespo n d en cji m iłosnej nieuni­ knione). Sęp, praw dziw y poeta, znachodzi w yraz poetycki dla zabaw y miłosnej, bo o głębokiem uczuciu i mowy nie było, chociaż raz dla frazy i sam obójstw em zagroził. Sępowi b rak ogółem nam iętności, ża ru : on poeta tego typu, co i Kochanow ­ ski, liry k a jego jeszcze bardziej gnom iczna, reflek sy jn a; np. jego „S tatuta K upidynow e“ jak i „ F o rtu n y “ wyliczają poprostu podległych tym statu to m i kończą m orałem : K upida zepsuje, kto nie próżnuje a uporczyw ej cnoty i Fortun a nie zm o ż e 1). Jeg o erotyki blade nieco; nie darm oż przesk aku ją od Anusi do Kasi, ale ow iane a u rą dw orków szlacheckich; nie m iejskie one ani dw orzańskie, w ysłow ienie ich nieprozaiczne, jak u anonim a, lecz istotnie p oety ck ie i w tem tkw i w alny ów postęp. A no­ nim poezji ludowej nie znał, znał ją Sęp, co na Rusi siedział („terpiż hołow ońko“ i t. d., to niby jego bilet wizytowy); ano­ nim o żadnej klasyczności ani nie pom yślał (w całym jego e ro ­ ty k u niem a najm niejszego jej śladu, co u Kochanow skiego b y ­ łoby niepodobne — czy może i tu protestanty zm jego się odbił, ta k silny w w ierszu Nr. 10?) Sęp bez rem iniscencji klasycz­ nych ani się ruszy, a to K ochanow skiem u zawdzięcza. Dziwnym trafem znaleźli się obaj, najprzeciw niejsi sobie, w jednym r ę ­ kopisie razem , anonim niem al po to, aby swoją_ prozaicznością podkreślić poetyczność Sępową. Z takichto w ierszów Sępo- w ych urosło słusznie w ysokie spółczesnych o nim m niem anie. Z latam i odczuwał Sęp b ra k lotnego natchnienia i zastępyw ał je w yszukaną form ą, inw ersjam i, anaforam i, niezw ykłem i sło­ wam i (np. opaczysty i i.) tylkoż o żadną ciem ność nigdy się nie kusił, niem a też w nim ani jednego „ciem nego“ m iejsca, boć nie jego winą, że tajniki polszczyzny szesnastow iecznej nie każdem u dostępne.

Pow tarzam więc, że jak Rej nie stw orzył w iersza pol­ skiego (byłoż przed nim moc wieszczów świeckich, co on sam poświadcza), tak i K ochanow ski nie stw orzył erotyku pol­ skiego: że był przed nim, dowodzi św iadek klasyczny, ów rę ­ kopis zam oyski z eroty kiem anonim a z r. 1563, gdzie ani cie­ nia jakiejś zawisłości czy choćby znajom ości z Kochanowskim . W yłożyłem niegdyś „Ad I. C .“ (nr. 30) jako „ad Joannem Co- c hanovium “, ale się i tego uroczyście w yrzekam , choć wi­ docznie o dw orzaninie mowa, bo było to moim błędem (a dziś i inni jego się trzym ają), żem się we zbyt m ałem kółku o b ra­ cał, jak b y to wiek sz esn a sty nie obfitow ał w ludzi i pisarzy, których nie znam y wcale. W ięc np. starałem się koniecznie, odgadnąć autora „Historji w Landzie“. Jedno jest absolutnie

pe-J) Tekst w w ydaniu pom ylon y; należy czytać „Nic przez niej (bez Fortuny) syn Maje, Co mu dań daje Człowiek, zyskiem żywy. Mars i t. d .“ zam iast mylnej interpunkcji; sam Merkury, którego danią błaga człowiek, nic bez fortuny nie zdoła.

(7)

604 II. MISCELLANEA.

w ne : Rej tego nie mógł napisać, ależ niepodobna dojść autora. Jeżeli prof. Dobrzycki w „Studjach n ad K ochan o w skim “ autora p arafrazy m odlitw y P ańskiej („Prosim Cię k tó ry m ieszkasz i t. d.) szuk a w ciasnem kółku (Kochanowski, Rej, Trzycieski i t. d.) i zgadza się ostatecznie n a Trzycieskiego, to uw ażam samo założenie za m ylne, bo poetów było moc — byle katechizm czy kancjonał w ydają i w akro sty ch ach nieznanych nam skąd inąd „poetów “, np. Tom asz Sokołowski, Tom asz Chodoski i i. w katechizm ie nieśw ieskim 1563 r. Albo autorstw o „P ro teusza“ z r. 1564 — jedno jest pew ne : nie mógł go, choćby ze wzglę­ dów dogm atycznych, n apisać S tatorius, ależ na tem i koniec. W obec brak u pew nych w skazów ek o dgadyw ania darem ne, spraw dzian językow y, w alory estetyczn e zbijają tylko z tropu. N ierów nie w iększą w artość m ają w szelkie cechy zew nętrzne, np. w zbiorku zam oyskim istotne w iersze Sępow e: to mi w y­ starczyło, abym cały zbiorek Sępowi p rzypisał, skoroż inne jeszcze cechy tem u się nie przeciw iły, np. w iersz ru sk i w poezji zim nowodzkiego p an icza; żeby tych w ierszy odm ówić Sępowi, n a to potrzebaby całkiem innych, w ażniejszych argum entów , niż w szystkie dotąd przy taczan e. Styl i m an iera Sępow e od­ m ieniały się z m aterją — nic w tem nadzw yczajnego, ale i w ero ty k u i w w ierszach ascetycznych objaw iał się poeta, nie w ierszokleta tylko. Słusznie więc spodziew ali się po nim spółcześni znakom itego postępu: czy tylko śm ierć przedw cze­ sna go uniem ożliwiła, inne py tan ie. A. Brückner.

Czy Jan G awiński był szlachcicem ?

Mimo najobfitszego w m aterjały do biografji tego poety studjum L. M. Dziamy *), jest nadal au tor Sielanek, D w orzanek i jedyny obok Ja n a K ochanow skiego przed J. E. M inasowiczem tłum acz A nakreonta, postacią zagadkow ą a przedstaw iającą interesu jący typ poety-urzędnika, m ieszczanina i szlachcica napoły, zarów no w życiu jak w poetyckiej tw órczości. Kwe- stja szlachectw a Ja n a G aw ińskiego przed staw iała się dotych­ czas niejasno i nastręczała niejednokrotnie tru d ności w rozu­ m ieniu jego u tw o ró w 2), rozstrzygnięcie jej zatem w św ietle nieznanego dotąd au to g rafu poety nie będzie, w ydaje mi się, bez pożytku. D okum ent ten został mi łaskaw ie użyczony przez znanego a rty stę m alarza, p an a A ntoniego G a w iń sk ieg o 3); po­ chodzi z roku 1667 i dotyczy spraw zw iązanych z urzędow a­ niem Ja n a G aw ińskiego w czasie przygotow aw czych prac

Ko-1) L. M. Dziama: Jan G aw iński Kraków 1905.

2) Np. interpretacja w iersza „Do H anny“ przez Dziamę.

3) Jaką drogą dostał się do rąk ojca p. A ntoniego G aw ińskiego, n ie­ w iadom o.

Cytaty

Powiązane dokumenty

obydwie strony przedstawiły wiele przekonywających dowodów wobec ludu i gdy Gelanor nie mniej miał za sobą słusznych racyj (jak strona przeciwna), wtedy lud odłożył,

Jeśli pan Adam jest silniejszy, Andzia zostanie jego żoną, jeżeli Ksawery będzie

Wojciech (po krótkiem milczeniu.) Piękną dziś mamy pogodę. Gertruda (spuszczając cezy.) O

Wrześniowe posiedzenie rady odbyło się, zgodnie z zapo- wiedzią, w nowej siedzibie Delegatury WIL w Kaliszu.. Byłam tam drugi raz po otwarciu i muszę przyznać, że podo- ba mi

List/e-mail od koleżanki, kartoniki z „magicznymi” wyrazami: proszę, dzień dobry, przepraszam, dziękuję, do widzenia4. Opis

„ zadanie jest zakończone wówczas, gdy wszyscy przedostaną się na drugi brzeg... Po wykonaniu zadania musi zostać przeprowadzona rozmowa podsumowująca (bez względu na to,

jeden z uczniów przygotowuje pytania do ankiety, drugi uczeń opracowuje formularz ankiety, trzeci uczeń przygotowuje się do prowadzania ankiety. Należy zwrócić szczególną uwagę

b) nie jest jedyną zawartą przeze mnie umową zlecenia i wnoszę o objecie niniejszej umowy dobrowolnymi składkami na ubezpieczenia społeczne i ubezpieczenie zdrowotne;. c) nie