• Nie Znaleziono Wyników

Badacze i szarlatani albo rzecz o alchemii

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Badacze i szarlatani albo rzecz o alchemii"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Badacze i szarlatani albo rzecz o alchemii

A human being in perfection ought always to preserve a calm and peaceful mind and never to allow passion or a transitory desire to disturb his tranquillity.

Mary Shelley, Frankenstein1

'M. Shelley, Frankenstein, Penguin Books, London 1994.

Zaiste dziwnymi drogami podążała myśl ludzkado miejsca,w którym znajdujesię obecnie.Jednakże bezwielu ideiirracjonalnych, fałszywych przekonań, wiary w magię i innych pomysłów, które wydająnam się dziwne, a czasem śmieszne, słowem, bez błądzenia po ślepych zaułkach, nie osiągnęłaby obecnego punktu. Nauka i technika - uważane zanajbardziej wartościowy wytwórcywilizacji- są owocem długiego i zło­ żonego procesu. Ludzką rzeczą jest mylić się i historia rozwoju nauki w pełni to po­

twierdza. Uzyskanie rzeczywistego wyjaśnienia jakiejś prawidłowości występującej w świecie, poprzedzone zawszebyło wieloma koncepcjami błędnymi lub nie do końca poprawnymi, które należało testować i jeśli udało się je obalić, zastępować nowymi.

Aprzecież proces rozwoju nauki nie jest zakończony. Wciąż odrzuca się wiele kon­

cepcji, przyjmując na ich miejsce nowe, być może lepiej, prawdziwiej, skuteczniej wyjaśniające naturę badanych zjawisk. Być może ludzkość nigdy nie osiągnie skoń­

czonej i pełnej wiedzy o wszechświecie. Pamiętać należy, że błędne teorie nie wyni­

kają ze złej woli badaczy, ale raczej ze stanu dostępnej wiedzy, środków, jakimi się dysponuje, wreszcie ograniczeń światopoglądowych narzucanych przez klimat epoki.

Mimo tych trudności ludzkaciekawośćnieustawałaprzez wieki i nieprzeliczone grono umysłów zastanawiało się nadtajemnicami otaczającego świata, wskazując drogi, któ­

reod czasudo czasu okazywały się tymi,które wiodą we właściwą stronę. Nawet jed­

naktych, których intuicja zmyliła i którzy podążyli na manowce, nie warto skazywać na zapomnienie, bo odważne koncepcje, które po sobie pozostawili są, choć błędne i dziś uznawane za pozbawione naukowej wartości, niezwykle ciekawe i barwne.Nie­

poślednie miejsce wśród nich należy przyznać alchemii. Wbrew obiegowym opiniom alchemicy niezajmowali się jedynie pomnażaniem wartościowych kruszców- niektó­

rzy znich byli ambitnymi badaczami natury i pionierami w dziedzinie eksperymentów chemicznych. W swych dążeniach opierali się na złożonychi spójnychsystemach filo- zoficzno-religijnych, ukształtowanychjeszcze w starożytności. Wiedza ta jednak, jak­

kolwiek zawierała wiele twierdzeń, które w przyszłości miały w zmodyfikowanej po­

(2)

staci okazać się pomocnymi w wyjaśnianiu zagadek świata, nie była natyle precyzyj­ na, by pozwolić na zrealizowanie celu, który stawiali przed sobą alchemicy. Wszelkie podejmowane przez nich próby uzyskania złota były więc zgóry skazane na niepowo­ dzenie. Lecz, niejako przy okazji, swoim eksperymentowaniem osiągnęli inny zgoła cel -przyczynili się do rozwoju nowoczesnej chemii, która, jak zgadzają się badacze jej historii, wiele zawdzięcza adeptom, niestrudzenie poszukującym przepisu na uzy­

skanie kamienia filozoficznego. Niejest to jedyny powód, dla którego warto badać dzieje poszukiwania kamienia filozoficznego. Całe złożone zjawisko, jakim była al­ chemia,jest, z powodu miejsca jakie zajmowała i wpływujaki wywierała, niezwykle ciekawe z punktu widzenia badacza kultury jako zjawisko socjologiczne, wreszcie - jako fenomen psychologiczny. Nie jestmoją ambicją mierzyć się zewszystkimi moż­

liwymi zagadnieniami. Spróbuję jedynie prześledzić, w jaki sposób alchemia byłapo­

strzegana na przestrzeni wieków, zarówno przez adeptów, jak też przez profanów, którzy nie podzielali wiary w możliwość transmutacji metali i zwalczali alchemików.

Postaram się odnaleźć powody, dla których tak wielu ludzi poświęcało całe swe życie i pieniądze, aby zgłębić jej tajemnicę. W ten sposób - próbując zebrać i zanalizować argumenty i pobudkiobu stron - będępróbował znaleźć,na ile to możliwe,obiektywną odpowiedź na pytanie: czym alchemia w istocie była.

Trudno precyzyjnie zakreślić obszar zagadnień, z którymi na przestrzeni dziejów związana była alchemia. Źródła, zktórych czerpała inspiracje, sąliczne, ajeszcze licz­ niejsze są dziedziny, w których można odnaleźć jej wpływy. Myśl alchemików i ich działalność nie podążała bowiem jedną drogą, lecz często dotyczyła spraw zupełnie z sobąniepowiązanych lubbardzo odległych. Nie można zatemmówićo alchemii jako zjawiskujednorodnym. Historia alchemiijestświetnym przykładem na to, co Richard Kieckhefer w odniesieniu do średniowiecza określa procesem krzyżowania się nauki, religii i magii. Tyle, żew przypadku alchemiito przenikaniesię, wstopniubardziej lub mniej wyraźnym, było obecne w ciągu całego jej trwania. Dlatego też zamiast pisać o tym zagadnieniu jako całości, pozwalamsobiedokonaćpewnych podziałów i wyod­ rębnić nurty, które pojawiły się, często współistniejąc, w ramach głównego biegu, pamiętającjednak, że podział ten jest jedynie typologiąmającą ułatwić dostrzeżenie pewnych zjawisk,nie zaś służyć sztywnej systematyzacji.

Narodziny alchemii

Wśród badaczy zajmujących się historią alchemii panuje zgodność, że jej korzeni należy szukać w starożytnej Grecji i Egipcie'. Arkadyjska kosmogonia, w której rolę stwórcy świata odgrywał Hermes, będący również pośrednikiem między światem ży­ wych i umarłych, i strażnikiem tajemnic zawartych we wnętrzu ziemi, stała się pod­

stawą religijną i teoretyczną. W czasie greckiej ekspansji prowadzonej przez Aleksan­

dra Wielkiego hermetyzm, będący ówcześnie dość wpływowym nurtem filozoficzno- -religijnym, dotarł do Egiptu, gdzie znalazł wielu wyznawców. Zetknięcie się z nowy­ mi zjawiskami i koncepcjami istniejącymi w egipskiej kulturze spowodowało, że pod

2 L. Thorndike, A History of Magic and Experimental Science, The Macmillan Company, New York 1923-1941, s. 12.

(3)

ich wpływem hermetyzm zmieniał się i rozwijał. W Egipcie, od wczesnej starożytności poświęcano wiele uwagi kamieniom szlachetnym, metalom, rudom, stopom i wszelkim zagadnieniom, które wjakiś sposób powiązane były z chemią i bogactwami dostar­

czanymi przez ziemię. O ile wydobycie złota było przywilejem zarezerwowanym dla faraonów, o tyle przedsięwzięcia związane z produkcją stopów bądź imitacji szlachet­ nych materiałów zmonopolizowane były przez kapłanów, będących najbardziej wy­ kształconą częścią społeczeństwa, którzy dzięki swej wiedzy i umiejętnościom mogli dbać o to, aby ich pozycja pozostała niezagrożona. Byli oni, jak wskazują znalezione papirusy nazwane lejdejskim i sztokholmskim, biegłymi eksperymentatorami i świetnie opanowali technikęobróbki oraz uzyskiwaniazarówno prawdziwych metali, ich stopów, barwników i kamieni szlachetnych, jak też ich imitowania (H 51)3. Trudno dziśorzec, wjakim stopniu egipscy rzemieślnicy świadomi byli popełniania fałszerstwa - mogli bowiem wierzyć, że stworzone przez nich przedmioty mają wartość równą tym otrzyma­

nym metodami klasycznymi - z pewnością jednak można tutaj dopatrywać się jednego ze źródeł powstania idei przemiany metali. Patronem tej wiedzy był bóg Thot, który z chwilą tryumfuGreków utożsamiony został z Hermesem- temusynkretyzmowi służył zresztą fakt, że obaj bogowie związani byli z podziemnym światem umarłych.

3 Lokalizację cytatów (lub odniesienia do odpowiednich stron) z pism Romana Bugaja podaję w tek­

ście. stosując następujące skróty (cyfra w nawiasie oznacza stronę): H - Hermetyzm, Zakład Narodowy im.

Ossolińskich, Wrocław 1991; WPKF - W poszukiwaniu kamienia filozoficznego, Wiedza Powszechna, Warszawa 1957.

W hellenistycznym Egipcie, którego centrum stanowiła Aleksandria, obok kosmo- gonii hermetycznej i praktyki chemiczno-technologicznej egipskich kapłanów, niczym w tyglu, mieszały się z sobą poglądy greckich filozofów, a także mistyka żydowska związana z kabałą. Z połączenia tych koncepcji wyrosła alchemia, w której odnajduje­

my ślady wszystkich powyższych wpływów - wpływów, które miały zaciążyć na kształcie dróg, jakimi podążyli poszukiwacze kamienia filozoficznego w następnych wiekach. Warto zaznaczyć, że także na Dalekim Wschodzie rozwiniętazostała, nieza­ leżnie od grecko-egipskiej, myśl alchemiczna. Miała ona jednak umiarkowany lub nie miałażadnego wpływu na poszukiwania kamieniafilozoficznegona Zachodzie.

Alchemicy - poszukiwacze złota

Najważniejszą zasługą jaką alchemia oddała nowoczesnej nauce, były działania praktyczne związane z eksperymentami chemicznymi i przyjęcie podejściaempirycz­

nego. Praktykata, niestety, była jednak późniejszym przekleństwem alchemii i powo­ dem kłopotów samych adeptów. Istnieje niewątpliwa prawidłowość przejawiająca się wtym, że jeśli elementy jakiejś idei są atrakcyjne, prędzej czy później przenikajądo zbiorowej świadomości. Przenikają niestety, w formie uproszczonej, często wyrwane z szerokiego kontekstu, w jakim zostały wypracowane, i zaczynają funkcjonować sa­ modzielnie, co z czasem prowadzi do znacznych odstępstw od pierwotnej formy iudziwnień. W przypadku alchemii elementem takim stała się kwestia złota alche­ micznego i poszukiwanie sposobu na transmutację metali. Poszukiwania te dla wielu stały się istotą alchemii i wpłynęły na sposób jej postrzegania przez społeczeństwo, jak również utożsamiania całego złożonego zagadnienia ztymjednym problemem.

(4)

Przyczyna takiego stanu rzeczy tkwiła niewątpliwie w wielkiej słabości ludzkiej natury,jaką jest chciwość. Złoto, jako metal rzadko występujący w naturze, o wielu pożytecznych właściwościach fizykochemicznych, w wielu kulturach stało się symbo­ lem i dowodem bogactwa, co związane było również z władzą, i jako takie budziło pożądanie. Nic więc dziwnego, że łatwe sposoby jego uzyskania i zdobycia korzyści, jakie płynęły zjego posiadania, wzbudzały ciekawość i wielu zapragnęło posiąść ta­

jemnicęuzyskania tynktury. Niestety, tajemnica ta w istocietajemnicą żadnąnie była - nie istnieje bowiem żaden kamieńfilozoficzny,żadna substancja, która umożliwiałaby przemianę jakiejkolwiek substancji w złoto. Owszem, proces przemiany jednego pier­ wiastka w inny, jak wykazali współcześni badacze,jest możliwy, ale procedura ta, nosząca notabene nazwę transmutacji, wymaga nowoczesnej techniki jądrowej i jest niezwykle kosztowna i nieopłacalna4. Proces ten, choć nosi taką samą nazwę, co w zamierzchłej przeszłości i opiera się na tym samym podstawowym założeniu, w przebiegu swoim nie ma, poza końcowym efektem, nic wspólnego zwyimaginowa­ ną transmutacją alchemiczną, która przy urządzeniach i sposobach wykorzystywanych przez alchemików nie mogła się powieść. Nie mogli jednak wiedzieć tego starożytni i średniowieczni laboranci, którzymimo niepowodzeń nie ustawali w próbach.

4 W. Ferenc, Na początku była filozofia... Od alchemii do chemii. Wydawnictwo UMCS, Lublin 1998, s. 22.

Z czasem poszukiwaniem kamienia filozoficznego zaczęło się interesować coraz więcej osób. W pracy Romana Bugaja czytamy:

„Zagadnieniem produkowania sztucznego złota interesowali się nie tylko poważni uczeni i badacze natury, ale także królowie i możni, a także ubodzy szewcy, krawcy, bakalarze, wędrow­

ni studenci, szarlatani, którzy obok tego zajmowali się wróżeniem i sprzedażą leków miłosnych.

Auri sacra fames (‘święty głód złota’), a co za tym idzie, pragnienie szybkiego wzbogacenia się za pomocą alchemii, zawróciło wielu ludziom głowy i wprowadziło na manowce niedorzecznej empirii chemicznej. Ludzie popadali w pewnego rodzaju obłęd alchemiczny, zatracili zdrowy rozsądek, poddając doświadczeniom w swych prymitywnych laboratoriach wszystko to, co do­

stało się im pod rękę - rośliny, metale, kwasy, odchody ludzkie i zwierzęce - prażąc i destylując najbardziej nieprawdopodobne mieszaniny różnorodnych substancji”. (WPKF 34)

W opisie Bugaja dwie kwestie zasługują na podkreślenie i rozwinięcie. Pierwszą znich jest znaczenie władców i ludzi wpływowych, którzy w dziejach alchemii ode­

grali znaczną rolę. Stosunek tych ludzi do praktyki alchemicznej był ambiwalentny.

Przede wszystkim niejako napędzali oni zainteresowanie poszukiwaniem złota, popie­

rającprace adeptów, przyjmując ich na dwory i udostępniając laboratoria.Trudno mó­

wić tu o pobudkachnaukowych - w grę wchodziła przedewszystkim troskao zapeł­ nienie skarbca. Wielu władców, ludzi nie zawszewykształconych, z łatwością dawało się zainteresować pomysłami alchemików. Protekcja możnych dawała tym ostatnim szansę na prowadzenie swoich badań i duże nakłady potrzebne nakolejne doświadcze­

nia. Współpraca tajednak często nie kończyłasię szczęśliwie dla badaczy, którzy, nie mogąc sprostać oczekiwaniom władców,zczasemwyczerpywali ich cierpliwość, koń­

cząc w lochach lub na pozłacanych szubienicach (H 160). Wśród władców najbardziej

„zasłużonych” w dziejach alchemii należy wymienić niewątpliwie cesarza Rudolfa II zwanego, z powodu swoich zainteresowań i mecenatu, niemieckim Hermesem. Przez jego dwórw Pradze przewinęło się wielu bardziej lub mniej zdolnych adeptów. Mieli oninawetwłasną dzielnicę laboratoriów, która do dziś zwana jest Złotą uliczką. Nie­

(5)

stety eksperymenty nie przynosiły oczekiwanych rezultatów, jednak cesarz nie podda­

wał się, co spowodowało kłopoty skarbu i zaniedbanie spraw państwowych. Inni nie chcieli ustępowaćcesarzowi, co sprawiło,że „alchemia szerzyłasięwówczas w Niem­

czech prawie epidemicznie. Prawiekażdy książę niemiecki utrzymywał na swym dwo­ rze alchemika nadwornego [...]”(WPKF 96). WPolsce ZygmuntAugust i Zygmunt HI Waza także stworzyli dla szerzenia się alchemii dogodne warunki, przy czym ten ostatni miał zajmowaćsię Sztuką osobiście.

Z drugiej jednakstrony wśród panujących znajdowali się czasem przeciwnicy al­

chemii. Wśród najstarszych przekazów znajdujemy chiński edykt cesarski z roku 144 p.n.e., stanowiący, by wszyscy oszuści i podrabiacze złota byli poddawani publicznej egzekucji5. Wydanie tegoedyktunie było jednak równoznaczne ze sprzeciwem wobec alchemii. Chodziło zapewne o ekonomiczne zagrożenie, a nieo całkowite zaprzestanie badań, bo późniejsze relacje dowodzą,że cesarznadal popierał prace badaczymające nacelu odkrycie panaceum i tajemnicy długowieczności. Podobnymi przesłankami, jak chiński cesarz, kierował się papież Jan XXII, wydając w 1317 roku bullę potępiającą wszystkich oszustów, gdy w XIVwieku podrabianie złota stało się procederem wpły­

wającym na ekonomię państwa6. Nie wiadomo jednak, czy chodziło o walkę zfałsze­

rzami drogocennych metali, czy z alchemią w ogóle, bonawet powydaniu dokumentu na dworze papieskim działali adepci (H 158), a Holmyard7 z odrobiną ironii podaję, jakoby papież pozostawił ogromną fortunę pochodzenia alchemicznego.

5 E.J. Holmyard, Alchemy, Penguin Books, London 1957, s. 31.

6 Ibidem, s. 145.

7 Ibidem, s. 148.

Drugą kwestią wartą uwagi był fenomen psychologiczny alchemii. Nie było to za­ jęcietanie -wyposażenielaboratorium i, przede wszystkim, złoto potrzebnew ekspe­ rymentach (słynna zasada: „aby stworzyć złoto należy mieć złoto”) było niezwykle kosztowne. Studia alchemiczne i same próby pochłaniały mnóstwo czasu. Oczywistą zasadąjest, że im bardziej człowiek angażujesię w jakieśprzedsięwzięcie, im bardziej mu się poświęca, tym mocniej zaczyna wierzyć w jego powodzenie i tym bardziej pragnie odnieść sukces. Motywacjata, zwykle pomocna, niestety w tym przypadku nie mogładopomóc w dotarciu do celu, bo otrzymanie złotaówczesnymi metodami było niemożliwe. Kierowani nią ludzie wpędzali się w obłędne dążenia, z czasem całkowi­

cie pochłaniające niedoszłych posiadaczy kamienia filozoficznego, którzy nie potrafili, mimo kolejnych niepowodzeń, poddać się i wyzbywali się jakiegokolwiek sceptycy­ zmu. Możliwe również, że warunki, w jakich pracowali adepci powodowały z czasem obłęd. Współczesnej biopsychologii znany jest wpływ niektórych substancji na układ nerwowy człowieka, które w znaczący sposób powodować mogą zmianyw zachowa­ niu i osobowości. W alchemicznych laboratoriach było wykorzystywanych i powsta­

wało wiele trujących i żrących substancji -pary siarki,związki rtęci i ołowiu. Nie jest wykluczone, że ich długotrwałe działanie na organizm skutkowało zmianami w psy­

chice, powodującszaleństwo i obłęd.

Alchemia stała się w końcu dla wielu przedsiębiorczych oszustówłatwą drogą do wzbogacenia się. Pomysłowi mistyfikatorzy wykorzystywali z zadziwiającą łatwością naiwność wieluzamożnych ludzi ciekawych tajemnicy pozwalającej na zwielokrotnie­

nie ich majątków. Wiele jest świadectw tego, jak podający się za mędrców przybysze aranżowali „transmutacje”. Używając przygotowanych przez siebie naczyń lub odpo­

(6)

wiednio wydrążonych kawałków węgla albo powleczonych zwykłym metalem bryłek szlachetnych kruszców, przeprowadzali w obecności niedowiarków „udane” przemia­ ny ołowiu lub rtęci w złoto. Zachwyceni i zadziwieni oszukani za wielką cenę odku­

pywali potem cudowny proszek użyty do transmutacji, ale gdy alchemicy odchodzili, posiadacze nabytego „eliksiru” nie byli już w stanie powtórzyć eksperymentusamo­

dzielnie. Dokładny opis takiego oszustwa znajdujemy w opowiadaniu sługi kanonika wOpowieściach kanterberyjskicił. Należy przypuszczać, żejeśli Chaucer poświęcił mu tyle uwagi, to byłto proceder dość rozpowszechniony. Sługa kanonika przytacza jeszcze w swoim opowiadaniu zgoła odmienny przykład uprawiania alchemii, a mia­

nowicie przedstawia losy swojego pana. Duchownyten, prowadzącwłasne poszukiwa­

nia kamienia, postradał całą fortunę, wpędzając sięz czasem w długi i nędzę, zmuszo­ nyukrywaćsię przed wierzycielami. Kontrast tych dwóch postaci i zupełnie odmienne ich losy wydają się bardzo znaczące. Należałoby w tym miejscu dokonać wyraźnego podziału między zwykłych oszustów, którzy albo przez frustrację wynikłąz niepowo­ dzeń ich prób, albo po prostu przezwyrachowanie,wykorzystywalinaiwność bogatych ludzi i znikali z ichpieniędzmi oraz na ludzi omamionych żądzą zysku, którzyw popę­

kanych tyglach pełnych żużlu tracili całe swoje majątki, ale którzynadal święciewie­

rzyli, że są już blisko upragnionego celu, dzięki czemu odzyskają dawną zamożność i staną się sławni. O ile tych pierwszych należy potępić z całą surowością (tak zresztą traktowani byli już przez co światlejszych i krytycznych ówczesnych, czego przykła­ dem jestkomentarzChaucera) jako zwykłych przestępców, o tyle tym drugimnależa­

łoby jedynie współczuć, gdyż padając ofiarą swojej chciwości i braku sceptycyzmu, tracili cały majątek i życiewpogoni za nieosiągalną złudą. Faktem jest jednak,że za­ równo jedni,jak i drudzy określani byli wspólnym mianem alchemików, co wizerun­

kowi alchemii na pewno się nie przysłużyło, i że to przeciwko nim wydawane były wszelkie edykty potępiające i zakazująceuprawiania Sztuki. Dla jednych, jak i drugich główną motywacją była chęć wzbogacenia się i poza pozostawieniem po sobie legend, nie przyczynili się w żadnym stopniu do rozwoju myśli naukowej.

Pozostając przy oszustwach dokonywanych przez alchemików, wypada omówić jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Często zdarzało się, że nawetwybitni uczeni odwoły­

wali się do tej metody, pozorując transmutacje na dworach możnych. Ludzie ci mieli dużą wiedzę i doświadczenie praktyczne i umieli uzyskiwać substancje przypominają­ ce właściwościami szlachetne kruszce i w takich sytuacjach umiejętności te wykorzy­ stywali. Nie należy sądzić,że nie byli świadomi oszustwa. Usprawiedliwienie dla ich postępowania jest jednak inne - działania te miały na celu uzyskanie przychylności ludzi majętnych, którzy byli wstanie wyłożyćpieniądze potrzebnena badania; przeko­ nanie ich o możliwościach alchemii, aby badacz mógł nadal prowadzić swoje prace, które,jak mniemał, już wkrótce doprowadzągo do upragnionego celu. Wątek ten wi­ doczny jest na przykład w życiorysie polskiego alchemika MichałaSędziwoja, któremu właśnie w takisposób zdarzało siępostępować. *

8 G. Chaucer, Opowieści kanterberyjskie - wybór. Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław 1963.

(7)

Alchemicy - badacze tajemnic natury

Czas przejść teraz do rozważań na temat tych twórców alchemii, których dzieła i teorie stanowiły oparcie dla poszukiwaczy sztucznego złota, chcących dzięki Sztuce poznać tajemnice świata. Jak już zostało zaznaczone powyżej, swepowstanie zawdzię­ cza alchemia starożytnym Grekom. Hermes,stworzyciel świata w arkadyjskiejkosmo- gonii, stał się patronem wszystkich zajmujących się badaniem tajemnych sił drzemią­

cych w naturze. Jakkolwiek teoretyczne fundamenty położyli greccy filozofowie zaj­

mujący się teorią budowy materii, zagadnienie to było przedmiotem refleksji już od najdawniejszych czasów. Pierwsze próby wyjaśnienia powstania świata i, co się nie­ odłącznie z tym wiąże,jego budowy, znajdujemy wmitologiach. Najczęściej dają one zgodne świadectwo, że świat powstał z chaosu- pierwotnego bezładu, wktórym obec­

ne były „ziarna” czyteż „zarodki” przyszłych substancji, w mitologii greckiejnazywa­

nego z tej przyczyny czworojednią. Z chaosu, wskutek działania boskiej siły spraw­ czej, wyłaniająsię żywioły. Jak się okazuje, wizja ta bardzo przypomina wyjaśnienia współczesnych naukowców, twierdzących, że u swegozarania wszechświatmiałformę niezwykle skondensowanej kuli, z której, w wyniku wielkiego wybuchu, zaczął się rozszerzać, na skutek czego z cząstek elementarnych powstawały i nadal powstają pierwiastki. Zasada jedności materii9 wspólna jest dla obu koncepcji, choć różna w szczegółach. Zgodnie z nią cały wszechświat zbudowany jest z określonej liczby podstawowego budulca, a ogromna różnorodność, z którą się stykamy jest wynikiem jegowymieszania w różnych proporcjach. Można byłozałożyć, że istnieje możliwość zmiany tych proporcji, co mogłoby pozwalać nadowolne przemiany zarówno w obrę­ bie przyrody ożywionej, jak i martwej. Zastosowanaz rozmachem zasada ta pozwoliła Grekom snuć wizje dalszychprzemian. Wiarawmożliwość przemiany - metamorfozy - dała twórcom mitologii asumpt do opisywania cudownych wydarzeń, takich jak przyjmowanie przez bogów postaci zwierząt czy na przykład stworzenie legendy okrólu Midasie, którego dotyk miał przeistaczać wszystko w złoto. Rozważania te skażone są dużą doząnonszalancji, jednakjuż greccyfilozofowiewykazywali bardziej racjonalne rozumienie implikacji wyprowadzonych z zasady jedności materii i starali sięzamknąć jew konkretne systemy.

9 Należy zwrócić uwagę na nieco inne znaczenie słowa „materia” u starożytnych Greków. Materialność przypisywali oni również bogom.

Jońscy filozofowie przyrody zastąpili chaospierwszym pierwiastkiem - pramaterią, z której wszystko miało powstać. W zależności od koncepcji była to woda (Tales), powietrze (Anaksymenes) lub ogień (jak u Heraklita). Demokryt był stosunkowo naj­ bliżej dzisiejszej koncepcji budowy świata, tworząc koncepcję atomów. Teoria jego nie spotkała się niestety z szerokim uznaniem i zostałapodjęta, już w naukowej postaci, dopiero przez Daltona na początku XIX wieku. Największy wpływ na późniejszych teoretyków alchemii miały poglądy Empedoklesa i Arystotelesa. Myśliciele ci stwo­

rzyli system oparty na czterech niepodzielnych żywiołach - elementach, z których miała się składać cała materia. Arystoteles rozwinął naukę Empedoklesa, przypisując żywiołom charakterystyczne jakości tworzące pary: gorąco - zimno i wilgotność - suchość (H 67). Każdy zelementów posiadał dwie innejakości. Elementy mogły ule­ gać przemianie jeden wdrugi,przy czym musiały posiadać jedną wspólną jakość; i tak

(8)

np. ogień,który byłsuchy i gorący mógł ulegać zmianie wpowietrze, które było gorące iwilgotne. Teoriazakładającamożliwość przemianypierwiastków - elementów stała się podstawą alchemii, konsekwentnie bowiem twierdząc, że wszystkie ciała składają się zelementów, różniąc się jedynie ich proporcjami, i że elementy mogąulegać przemianie, dochodzisię do stwierdzenia, iżzmieniając ilościowe proporcje składników ciał, zmienić możnaichwłaściwości jakościowe, czyli dokonać transmutacji.

Wnioski te, w obliczuosiągnięć dzisiejszej chemii i fizyki, sąniewątpliwezbyt da­

leko posunięte i nie znajdują potwierdzenia w empirii, jednak sama idea leżącau pod­

stawy jest całkiem poprawna. Miejsce elementów, które miały być niepodzielną pod­

stawą, zajęłydziś protony i neutrony - cząsteczki, z których składająsię jądra atomów wszystkich bez wyjątku pierwiastków. Jak zakładali to starożytni, istnieje możliwość przemiany pierwiastkówpoprzez zmianę liczby cząsteczek w ich jądrach, jednak pro­ cesten przebiegazupełnie inaczej niżto sobiewyobrażali, wymaga olbrzymich energii i dotyczyć możeniewielkiej ilości pojedynczej substancji -przemiany całych istot lub przedmiotów są - przynajmniej przy dzisiejszym stanie wiedzy -niemożliwe. Wartym uwagi dokonaniem nauki jest podważenie, za sprawą odkrycia kwarków, twierdzenia oniepodzielności cząstek jeszcze niedawno uważanych za elementarne. Skoro więc wciążokazuje się, że naukowcy jeszcze czegoś nie wiedzą i że wciąż mylą się,trudno piętnować alchemików prowadzących swoje badania zgodnie z założeniami filozofii Arystotelesa.

Pierwsze pisma alchemiczne pochodząz II wieku p.n.e. Ich autorstwo przypisuje się Bolosowi Demokritosowi (zw. Pseudo-Demokrytem)10. W swoim dziele Physika opisuje on sposoby produkcji złota, srebra i drogich kamieni. Sąto przede wszystkim receptyi przepisytechniczne przedstawiające różne metody topienia i barwienia metali w taki sposób, aby przypominały złoto. W epoce, gdy metody testowania metali nie były jeszcze na wysokim poziomie, imitacje lub stopy przypominające złoto barwą, mogły uchodzić za prawdziwe i być dowodem namożliwość dokonywania transmuta­

cji. Dużywkład w rozwój alchemiimiała także, codziwne, jeśli weźmiemypod uwagę starożytność, kobieta nazywana Marią Żydówką, którą późniejsi autorzy uważali za siostrę Mojżesza. Była ona znakomitąeksperymentatorką (H 89) i to jej alchemiaza­

wdzięcza wynalezienie i zastosowanie wielu aparatów służących dodestylacji i innych procesów koniecznych do osiągnięcia Wielkiego Dzieła. Szkoła aleksandryjska była ośrodkiem, z którego wyszło wielu alchemików, i w którym rodziły się nowe koncep­

cje. Osiągnięcia tej szkoły opisał żyjący na przełomie III i IV wieku Zosimos z Pano- polis wdziele, które stanowi kompendium ówczesnej wiedzy alchemicznej. Da się tu zauważyć zjawisko legitymizacji i uwiarygodniania alchemii - w czasach Zosimosa i jego następców zaojców alchemii podawano Hermesa, Mojżesza, Platona, Arystote­

lesa i Ostanesa11. Thorndike zaś podaję, że, według Zosimosa, sztuki alchemicznej nauczył ludzi anioł12, co miało niewątpliwie wskazywać na jej boskie pochodzenie.

Powoływanie się na mędrców z przeszłości było szeroko praktykowane w antyku i średniowieczu - dzięki temu autorzy uwierzytelniali swoje twierdzenia, przypisując je uznanym autorytetom. Rola autorytetu silnie odbiłasię na historii nauki, w tym także alchemii. Bezkrytyczne wyznawanie poglądów prezentowanych przez Arystotelesa,

10 E.J. Holmyard, op.cit., s. 23.

11 Ibidem, s. 25.

12 L. Thorndike, op.cit., vol. I, s. 195.

(9)

a wpóźniejszym czasieprzez Gebera, Alberta Wielkiego, św. Tomasza i kilku innych uczonych, którzy stali się ulubionymi osobami, na które powoływali się wszyscy al­

chemicy, było powodem zastoju i braku nowych koncepcji w średniowiecznej nauce.

Jak się bowiem okazało, ci wielcy mędrcymylili się w wielu dziedzinach,jednak ich koncepcje były w najwyższym poważaniu i znajdowały wielu, którzy swoimi ekspe­ rymentami dowodzili ich „prawdziwości”. Powszechna akceptacja dla tych teoriibyła problemem dla badaczy, którzy, opierając sięna własnych obserwacjach, dochodzili do poprawnych wniosków- sprzecznychjednak z ogólnie przyjętymi założeniami. Pro­

blem autorytetów przysparza także dziś wielu kłopotów historykom. Wielu mniej zna­

nych autorów, pragnąc, aby ich dziełabyły czytane i poważane, podpisywałoje imio­

nami sławnych filozofów lub alchemików, lub zgoła uczonych niezajmujących się tą dziedziną, ale o ugruntowanej sławie. Autorstwo niektórych traktatównie zostało więc zweryfikowane z całą pewnością do dnia dzisiejszego. Wracającdo Zosimosa - który, na marginesie, także stał się cytowanym autorytetem - oprócz zebrania całej dotych­

czasowej wiedzy alchemicznej, był on twórcą kilku koncepcji, które w wiekach póź­

niejszych będą przewijać się dość często. To u niego po raz pierwszy spotykamy się z ideą kamienia filozoficznego, zwanego Xerionem (H 99). Substancja ta, uzyskana przy użyciu złota, była swego rodzaju nasieniem, które dodane do nieszlachetnego metalu, działając niczym drożdże, przemieniało je w najprawdziwszy szlachetny kru­ szec. Kolejną teorią, która upowszechniła się wśród późniejszych alchemików była koncepcja,że alchemia jest niczym innym, jak naśladowaniem i przyspieszaniem pro­ cesów natury (H 100). Alchemik powinien był więc obserwować i studiować naturę oraz zjawiska, które się wniej dokonują, a wiedza alchemiczna byłaprzede wszystkim wiedzą o budowie i procesach zachodzących w otaczającym świecie. Ale Sztuka nie jest sposobem na uzyskiwanie bogactwa - Zosimos potępia wszelkich oszustów żąd­ nych złota, zalecając im raczej ożenić się z bogatą kobietąniżzajmować się alchemią (H 96). Alchemik ten był bowiem przede wszystkim hermetykiem i mistykiem, który równynacisk,jakna praktykę alchemiczną, kładł na kontemplację i modlitwę. U niego wreszcie znajdujemy źródło idei eliksiru życia - kamień filozoficzny może być cu­

downie uzdrawiającą ioczyszczającąsubstancją-jesttowięcpierwszykrokna drodze zainteresowań alchemików medycynąizagadnieniem życialudzkiego.

Dziedzictwo aleksandryjskie zostało w późniejszych wiekach przejęte przez Ara­ bów, którym kultura europejska zawdzięcza ocalenie i przekazanie jej myśli starożyt­

nej. W czasach, kiedy w Europie trwały plemienne walki, ciągłe migracje i najazdy, niewielu było ludzi, którzy poświęcalibysię nauce, w wyniku czego podupadła onana okres kilkuwieków.Natomiast Arabowie w tymczasie z zainteresowaniemodkrywali i rozwijali naukową i filozoficzną myśl antyczną. Opierając się na teorii Arystotelesa, arabscy uczeni rozwijali badania nad budową metali i procesami zachodzącymi w przyrodzie. Najsłynniejszym zalchemików w świecie islamu był Geber (bądź Dża- bir)13. Z czasemstał sięonszanowanym autorytetem, co spowodowało przypisanie mu autorstwa wieluksiąg, co z kolei komplikujesprawę dotarciadojego własnych poglą­ dów. Z pewnością jednak to jego należy uznać za twórcę teorii o siarkowo-rtęciowej budowie metali. Różne proporcje tych dwóch substancji lub stopień niedoskonałości jednej znich decydują o rodzaju metalu. Alchemik może więc, poprzez odpowiednie dobranie proporcji izastosowanie czystych substancji, stworzyćsrebro lubzłoto.Nale­

13 E.J. Holmyard, op.cit., s. 66.

(10)

ży jednak zaznaczyć, że rtęć i siarka w tej teorii nie sąnazwami rzeczywistych, zna­ nych nam substancji,ale nazwami „hermetycznych” pierwiastków, które tylkoniektó­

rymi jakościami zbliżone są do tych występujących naturalnie. Odkrycie tych pier­

wiastkówstanowiłoprawdopodobnie główny problem dla alchemików. Mamy tu przy­

kład wprowadzania do Sztuki tajemniczości i alegoryczności. Stanie się to jednym z głównych zarzutów przeciwników alchemii. Jednymz nich był Robert Boyle:

„Piszą niezrozumiale nie dlatego, by poczytywali posiadane przez siebie wiadomości za na­

zbyt drogocenne, żeby godziło się je wyjaśniać, lecz dlatego, iż obawiają się, że jeśliby zostały wyjaśnione, ludzie rychło by się spostrzegli, że bynajmniej nie są one tak drogocenne”14.

14 W. Ferenc, op.cit., s. 93.

15 E.J. Holmyard, op.cit., s. 86.

Zapewnejestw tychsłowach dużo racji,a alegoryczno-mistyczny styl pisarstwa al­

chemicznego, który stał się niemalże obowiązującym, zwłaszcza w późnym średnio­

wieczu i w renesansie, mógł być również sposobem na uniknięcie przez, nieposiadają- cych żadnych sekretów, alchemików całkowitej demaskacji. Nie należy jednak zbyt surowo osądzać badaczy, którzy, wierząc, że są w posiadaniu prawdziwych sekretów natury, wykładali je w formie trudnej do odszyfrowania, aby nie dopuścić do tak po­

tężnej wiedzy chciwych i głupich profanów. Jeszcze w XVII wieku w odpowiedzi na publikację Boyle’a, będącą sprawozdaniem z obserwowanej przez niego rzekomej transmutacji, co do której nie chciał podać wszystkich szczegółów, Izaak Newton po­

chwalił taką postawę i radził, żeby, jeśli rzeczywiście wiadomości o autentyczności transmutacji okażą się sprawdzone, zachować szczegóły w najgłębszej tajemnicy (H 233). Tajemniczość ta mogła również przyczyniać się do popularności alchemii - doskonale wiadomo, że niezrozumiałość i aura tajemnicy zawsze pociąga ludzi, a do­

datkowo był to stosunkowo łatwy sposób wyjaśniania sobie niepowodzeń -wynikały one poprostuzniedokładnego zrozumienia receptury.

Cokolwiek jednakbędziemy myśleć na temat niedo końca jasnej,choć rozbudowa­

nej i konsekwentnej teorii Gebera, faktem jest, że, takjak wielu alchemików, był on raczej badaczem tajemnic natury, aniżeli oszustem. W obrębie jego zainteresowań, podobnie jak licznych jemu współczesnych, znajdowała się medycyna i astrologia, która bardzo silnie łączyłasię z alchemią, a także muzyka, ściśle powiązana z nauką ociałach niebieskich. Zainteresowania te nie wynikały,jak się wydaje, z chciwości, ajedynie z prawdziwego zaciekawienia otaczającym światem. A przyjmowały one niekiedy bardzo konkretny i naukowy, jak na tamte czasy, charakter. Chemia i nauka wogóle, zawdzięcza wiele piszącemu kilkadziesiąt lat po Geberze, Razesowi (Razie- mu). Kontynuowałon próby w duchuteorii swoich poprzedników, nie wprowadzając zbyt wiele nowatorskich pomysłów do generalnych założeń, jednak konsekwencja i systematyczność każąuznać go za pioniera eksperymentu. Dokonał on klasyfikacji używanych przez siebie związków i substancji chemicznych, ponadto opisywał do­

kładnie swoje eksperymenty, nie pomijając technicznych opisów aparatury, którabyła naprawdę imponująca15. Nie brak było wśród Arabów przeciwników alchemii. Scep­

tycznie do możliwości przeprowadzenia transmutacji odnosił się Awicenna - zasłużo­ ny przede wszystkim na polu medycyny. Uznawał on co prawda siarkowo-rtęciową teorię budowy materii, ale nie uważał,aby człowiek był w staniesamodzielniezbadać

(11)

i zastosować odpowiednie proporcje i w rezultacieotrzymać złoto-może jedynie pro­ dukować doskonałe imitacje16.

16 Ibidem, s. 92.

17 R. Kieckhefer, Magia w średniowieczu, Universitas, Kraków 2001.

18 L. Thorndike, op.cit., vol. I, s. 571.

19 E.J. Holmyard, op.cit., s. 115.

20 Ibidem, s. 155.

21 Kwestia parania się alchemią przez Rajmunda Lulla budzi wśród badaczy wiele kontrowersji, jednak prace sygnowane jego nazwiskiem - autentyczne czy tylko przypisane - cieszyły się wśród adeptów dużą popularnością, a on sam był uznawany za autorytet.

Wraz zprzenikaniem zeświata arabskiego antycznej wiedzy, coma miejsce na prze­ łomie XI i XII wieku, w Europie pojawia się także alchemia. Ważnądatą jest 1144rok, kiedy to Robert z Chesterpo raz pierwszy przekłada nałacinę traktatalchemiczny17. Ten i kolejne przełożone teksty, wśród których znajduje się „biblia” alchemików - Tablica Szmaragdowa, której autorstwo przypisuje się samemu Hermesowi Trismegistosowi, znajdująwielu czytelników i przyczyniająsię do znakomitegoodrodzenia Sztuki - tym razem na gruncie zachodniej Europy. Początkowo badania opierają się jedynie na pra­

cach uczonych arabskich, z czasem jednak europejscy alchemicy zaczynają udoskonalać teorie poprzedników i tworzyć swoje własne. Wśród największych propagatorówSztuki znajdujemy przede wszystkim duchownych, którzy byli najbardziej wykształconą grupą w średniowiecznym społeczeństwie. Tym chyba należy tłumaczyćprzenikanie doalche­ mii pierwiastków chrześcijańskich. Jak zostało powiedziane, Sztuka wyrosła z tradycji hermetycznej, w której główną rolę odgrywał grecki bóg Hermes. Z czasem alchemia została uznana za boską sztukę również przez chrześcijan, którzy postulowali, obok praktyki chemicznej, samodoskonalenie się, modlitwę i życie w cnocie, jako konieczny warunek odkrycia boskich sekretów18. Synkretyzm ten umożliwił uprawianie alchemii w chrześcijańskiej Europie, choć zajęcie to niezawsze było przychylnie traktowane przez Kościół inawet tak znani i szanowani uczeni,jak Roger BaconczyArnold de Villanova, mieli problemy zprzełożonymi i trybunałami inkwizycyjnymi19. Problem leżał w tym, że uprawianie taktajemniczej sztuki mogłowiązać się z oskarżeniami o kontakty z demo­

nami, a to oznaczało uprawianie czarnej magii. Aczkolwiek dotarły do nas, w formie mniej lub bardziej wiarygodnej, przekazy opisujące śmiałków parających się naukami tajemnymi, którzy w swojej pysze uciekali się do kontaktówz siłami nieczystymi, jak choćby Faust czy mistrz Jan Twardowski, to regułą było podkreślanie wagi moralności i odżegnywanie się od czarnej magii i nekromancji zarówno w greckiej, arabskiej, jak ichrześcijańskiejalchemii20.

Choć pierwsi alchemicy średniowiecznejEuropy nie wnieśli zbyt wiele nowatorskich teorii, ich dzieła i autorytetbyły motorem napędzającym rozwój Sztuki w czasach póź­

niejszych. Albert Wielki, św. Tomasz, Roger Bacon, Amold de Villanova i Rajmund Luli21 podążali przede wszystkim drogą wytyczoną przez Arystotelesa i alchemię arab­

ską, opierając się na rtęciowo-siarkowej teorii budowy metali. Jednym z praktycznych osiągnięć, które zawdzięczamy średniowiecznej alchemii było uzyskanie, za pomocą destylacji, spirytusu, którego zastosowaniew medycynie wychwalało wielu uczonych.

Główną jednakjej zasługąstało się rozpropagowanie idei eksperymentu, co jest nieba­

gatelnązasługądla rozwoju nauki, i rozbudzenie zainteresowań zagadnieniami filozofii naturalnej w kręgach naukowych i na uniwersytetach, gdzie, co prawda,alchemia nigdy niebyła wykładana, alenieoficjalnie zajmowała uwagęwielu uczonych.

(12)

Wielki rozkwit alchemii nastąpił z chwilą nadejścia renesansu i pojawieniem się postaci Paracelsusa. Uczony ten rozszerzył pojęcie alchemii i rozumiał przez nią wszelkie badania nad właściwościami substancji i ich zastosowaniem, a także proce­

sami chemicznymi. W takim znaczeniu Sztuka byłajedynie dziedziną pomocnicządla medycyny,której to główną uwagępoświęcił Paracelsus. Odważyłsię on skrytykować poglądy lekarzy starożytnych - Hipokratesa i Galena - i stworzył system leczenia oparty na zastosowaniu substancji pochodzenia mineralnego, a nie jak dotychczas miało tomiejsce, wyłącznieorganicznego. Jatrochemia- taką bowiem nadał jej nazwę - opierała się na znanej alchemikom powszechnie zasadzie jedności materii oraz na założeniu o konieczności zachowania równowagi pierwiastkóww ludzkim organizmie.

Zadaniem lekarza było orzec, w jaki sposób równowaga została zachwiana i zapomocą sztuki spagirycznej (podziału i scalania) uzyskać odpowiednie arkana - substancje chemiczne umożliwiające jej przywrócenie. Paracelsus zajmował się także zagadnie­

niem tworzenianowego życia. Jeston uznawany zaautora idei stworzenia homunkulu- sa- istoty wyhodowanej całkowicie sztucznie. Na karb wybujałej wyobraźni należy położyć jego wiarę w możliwość powiedzenia się takiego przedsięwzięcia. Motywten jednak powracał w kulturzejeszcze wielokrotnie,jak wprzypadkulegendy ostworze­

niu Golema lub w fantastycznej powieści Mary Shelley Frankenstein. Z kwestiąpo­

wstawaniażycia związany byłtakże pomysł palingenezy -odtworzenia z resztek lub przywrócenia do życia martwych istot. Aczkolwiek pomysłyte były dość niefortunne, przyczyniły się prawdopodobnie do rozwoju badań nad istotą życia ijego powstawa­

niem. Paracelsusowi zawdzięcza też Sztuka poszukiwanianad uniwersalnym rozpusz­ czalnikiem - alkahestem. Substancja tamiała służyć rozkładaniu ciał w celu uzyskania pierwszej materii i zastosowaniu jej w otrzymywaniu leków - arkanów. Poszukiwania te prowadzili alchemicy z wielkąpieczołowitością nawet po ironicznym wystąpieniu Kunckela na początku XVIII wieku, który zwrócił uwagę, że nawet jeśli otrzymanie uniwersalnego rozpuszczalnika jest możliwe, nie da się go żadną miarąprzechowywać - rozpuści on bowiem każde naczynie22. Mimo iż skazanena niepowodzenie, badania alchemików w tak wielu dziedzinach sądobitnym przykładem na to, że szeroko pojęta alchemia nie była li tylko poszukiwaniem złota, ale dyscypliną badającąwiele zagad­

nień i tajemnicnatury.

22 E.J. Holmayrd, op.cit., s. 218.

Wraz z upływem czasu i pojawianiem się nowych koncepcji, dotyczących budowy materii, zbliżał się nieuchronnie schyłek alchemii. WXVII stuleciu można już zauwa­

żyć początki nowoczesnej chemii. W tym okresie działał Robert Boyle, który wystąpił zostrąkrytyką działań alchemików i ich podejścia. W dziele Sceptyczny chemik czy­ tamy:

„Gdyby ludzie dbali więcej o rozwój prawdziwej wiedzy niż o własny interes, natenczas można by im wykazać, że przysłużą się światu w stopniu większym, wytężając wszystkie siły ku wykonaniu doświadczeń, zbieraniu spostrzeżeń, a zaniechując tworzenia teorii bez zbadania od­

noszących się do nich zjawisk”. (H 220)

Jednakowoż idee alchemiczne były wciąż głęboko zakorzenione w ludzkiej świa­ domości i również sam sceptyczny Boyle poświęcał im nieco uwagi, występując przede wszystkim przeciwko niedorzecznym badaniom, a nie przeciwko samej możli­

wości uzyskania kamienia filozoficznego. Wraz z nastaniem XVIII wieku badacze

(13)

naturydokonaliodkryć, których rezultatysprzeczne były z podstawowymi założeniami Sztuki i tym samym pozbawiły dalszą praktykę alchemiczną większego sensu. Uzy­ skując i opisując gazy i wiele innych pierwiastków, obalili naukę Arystotelesao czte­ rech podstawowych żywiołach, które miały być pierwotnym i niepodzielnym budul­

cem, a także wprowadzili metodyilościowe i zasady, takie jakprawo zachowania ma­ sy. Alchemianie poddała sięjednak łatwoi przez pewien czas współistniała z chemią.

W tymokresie należy już jednak traktować ją jako przeżytek, ale trudno się dziwić, że poszukiwacze tynktury nie ustawali w swoich wysiłkach, skoro wciąż znajdowali się jej zwolennicy, a dowodem na to jest zakup przez angielski parlament w 1779 roku za

wysoką cenę recepty na kamieńfilozoficzny (WPKF 60). Nawet Królewskie Towarzy­

stwo Naukowe w 1783 roku skłonne było uwierzyć w udaną transmutację, jednak doktorJames Price, którytwierdził, że jest w stanie tego dokonać, niesprostał zadaniu w obecności członków tegoż Towarzystwa i popełnił samobójstwo, a jego śmierć uznaje się za dobitny kres praktycznej alchemii (H 308).

Alchemicy - mistycy

Tryumf konsekwentnych badań empirycznych i obiektywności w nauce nie zadał jednak alchemii ciosu ostatecznego. Spowodował za tozwrot w kierunku mistycyzmu.

Pierwiastek mistyczny i religijny obecny byłw alchemii przez cały okres jej trwania, jednak z chwiląfiaska badań praktycznych przybrał nasile i stał sięjej głównym ele­

mentem. Początku tego procesu należy dopatrywać się w działalności Zakonu Krzyża i Róży zwanego Różokrzyżowcami. Twórcą Zakonu był Johann Walentyn Andreae piszącyna początku XVII wieku (H 271). Pracejego i późniejszych jegozwolenników związane były z alchemią bardzo luźno-głównym zagadnieniem stało się natomiast zreformowanie świataw sensie pansoficznym i uszlachetnienie natury ludzkiej. Wie­ dza alchemiczna miała stać siękluczem do uzyskania wiedzy na temat natury boskiej i ludzkiej. Wykorzystaćjąnależało jako wskazówkę w procesie samodoskonalenia. Te naiwne rozważania przetrwały bardzo długo, a konkretne instrukcje, jak dokonać na samym sobie alegoryczno-mistycznie pojętego Dzieła znajdujemy jeszcze w publika­

cjach XX-wiecznych23. Zainteresowanie orazwiara wwiedzę tajemną zdają się silniej­

sze niż zdrowyrozsądek i mająsię wciąż dobrze, oczym niech świadczy fakt poczyt- ności wszelkiego rodzaju horoskopów, a nawet periodyków w całości poświęconych astrologii, ezoteryce, parapsychologii itp. („Gwiazdy mówią...”, „Czwarty wymiar”,

„Wróżka”).

23 J.R., Praktyczny system alchemii duchowej, Hejnał, Wisła 1937.

Podsumowanie

Zjawisko alchemii było złożone i trudnojest mówić o nimjako ocałości.Głównym nurtem, który miał niewątpliwie doniosłą rolę w rozwoju nauki, były teoretyczno- -praktyczne poszukiwania, mające pomóc zrozumieć procesy zachodzące w naturze.

(14)

Przezwiele wieków, opierając się na filozofii, badacze próbowali wydrzeć naturze jej sekrety. Choć główna idea, na której opierali się alchemicy - założenie o jedno­ rodności budulca, z którego uformowany jest cały wszechświat - była trafna, to kon­

kretne wnioski wysnuwane na jej podstawie były błędne. Było to spowodowane przy­ jęciem takiego, a nie innego paradygmatu, na któregoobalenietrzeba było czekać kil­ kanaście wieków. W wielu miejscach intuicja prowadziłaalchemikówwe właściwym kierunku, jednak brak sceptycyzmu i bezkrytyczne zawierzanie autorytetom stało na drodze doodkrycia rzeczywistych praw chemicznych. Tylko niewielu alchemików na przestrzeni dziejów odważyło się na wprowadzenie, zakrawających na rewolucyjne, zmian do założeń Sztuki - przede wszystkim byłato arabska teoria zakładająca siarkę i rtęć jako podstawę budowy materii - niestety nie okazała się ona trafna. Poza tym powszechnie hołdowano zasadom poprzedników. Alchemicy, mimo że będąc blisko tajemnic natury, nie byli w stanie ich odkryć. Nauka zawdzięcza im jednak wiele - wprowadzenie na szeroką skalę eksperymentu jako metody badawczej i przyczynienie się do rozwoju techniki, a to dzięki niezliczonej ilości odkryć, których dokonali, pró­ bując otrzymać kamień filozofów (H 309). Nie wszyscyjednak alchemicy byli bada­ czami obdarzonymi ciekawością świata. Dlawielu z nich alchemia oznaczała jedynie poszukiwanie tynktury, która umożliwiłaby im wzbogacenie się. Pragnienie to zawład­ nęło wieloma ludźmi, poświęcającymi młodość i fortuny w celu odkrycia upragnionej tajemnicy. Oni to przyczynili się do powstania negatywnego wizerunku alchemii, po­

strzegania jej przez im współczesnych jako szalbierstwa, magii, wreszcie opanowującej człowieka namiętności. To im podobnych skazał Dante na wieczne potępienie w ósmym kręgu piekielnym razem z fałszerzami ioszustami24. Im to przede wszystkim zawdzięcza alchemia stworzenie barwnej legendy. Ponadto jednak nie dołożyli oni zbyt wiele do gmachu kultury. Byli również tacy, którzy od głównego nurtu badań, wskutek nieudanych prób lub bujnej imaginacji, odeszli w stronę mistyki. Droga ta jednak nie mogła zaprowadzić ich do żadnego innego celu poza wzniesieniem się po­

nad cielesność i moralnym ulepszeniem świata, do którego, zdaje się, jeszcze bardzo daleko.

24A. Dante, Boska komedia, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1975.

W wielu dziedzinachpozostawiła alchemia swój ślad, z którego nie zdajemy sobie częstosprawy. Zawdzięczamyjej ideę eliksiru, jakże chętnie dziś przywoływaną przez firmy farmaceutyczne i kosmetyczne, ogromną ilość nazw używanych w życiu co­ dziennym substancji. Numizmatykazawdzięcza jej okolicznościowemedale wybijane podobno z alchemicznego złota na pamiątkę „udanych” transmutacji. Przykłady nato, jak głębokozakorzenionajestalchemia w kulturze, możnaby mnożyć. Najważniejszy jestjednak fakt, że choć zagadka kamienia filozoficznego pozostała nierozwiązana i choć o koncepcjach alchemików trudno jest dziś mówić bez odrobiny pobłażliwości, badania ich, praca wielu pokoleń wytrwałych, poświęconych niekiedy bez reszty jed­ nemu celowi, adeptów i ich ciekawość, przyczyniły się do rozwoju nauki i były waż­ nymkrokiem na drodze do odkrycia praw rządzących wnaturze, jej tajemnic, które tak bardzo chcieli zgłębić.

(15)

Bibliografia:

Bugaj R., W poszukiwaniu kamienia filozoficznego. Warszawa 1957.

Bugaj R., Hermetyzm, Wroclaw 1991.

Chaucer G., Opowieści kanterberyjskie - wybór, Wroclaw 1963.

Dante A., Boska komedia, Warszawa 1975.

Ferenc W., Na początku była filozofia... Od alchemii do chemii, Lublin 1998.

Holmyard E.]., Alchemy, London 1957.

J.R., Praktyczny system alchemii duchowej, Wisła 1937 Kieckhefer R., Magia w średniowieczu, Kraków 2001.

Shelley M., Frankenstein, London 1994.

Thorndike L., A History of Magic and Experimental Science, New York 1923-1941.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Niech Λ będzie skończenie generowaną i

Określając pesymistyczną lub średnią złożoność chcemy podawać tylko najważniejszą część informacji pochodzących z teoretycznych wyliczeń, czyli rząd wielkości.. Jest

Jeśli choć kawałek funkcji jest

Obserwacje wyników badań dotyczących percepcji rzeczywistości przez mieszkańców poszczególnych krajów dają podstawę do postawienia hipotezy, iż współczesna

Metodologicznie chybiony jest pogląd, jakoby nauka powstawała tak, iż najpierw wskazuje się przedmiot zamie- rzonego badania, niczym pole do uprawy; potem szuka się stosownej

Wynikało to z doświadczeń ze starego systemu, kiedy to nikomu nie zależało na przepracowywaniu się, ponieważ nie płynął za tym żaden dodatkowy pieniądz.. Jednakże

musiała wiedzieć, że cierpiała z powodu choroby popromiennej jej ciało bombardowane od wielu lat przez pierwiastek który sama wyodrębniła Zdaje się, że do końca zaprzeczała

Tolerancja jest logicznym następstwem przyjętego stanowiska normatywnego, jeśli to stanowisko obejmuje jedno z poniższych przekonań: (1) co najmniej dwa systemy wartości