• Nie Znaleziono Wyników

Lubartowiak : miesięcznik poświęcony wychowaniu młodzieży starszej. R. 5, nr 7 (1936)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Lubartowiak : miesięcznik poświęcony wychowaniu młodzieży starszej. R. 5, nr 7 (1936)"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

SŁUŻĄ ONI ZŁEJ SPRAWIE.

Nie myliliśmy się w naszych przewidywaniach, wyrażając niejednokrotnie pogląd, ze orgja nienawi­

ści, walk wewnętrznych, zamętu — musi się spotkać z potępieniem przez wszystkie czynniki, dla których zasady moralne chrześcijaństwa nie są tylko płasz­

czem pokrywającym pustkę, nicość, czy przewrotność.

Nie przez tych jednak, którzy miłość bliźniego noszą tylko na ustach, w sercu kryjąc zimne okrucieństwo i nienawiść.

Z prawdziwą ulgą powita społeczeństwo pol­

skie głębokie słowa listu pasterskiego J. E. ks. kar- ‘ dynała Hlonda. Nigdy nie mogło ulegać wątpliwoś­

ci stanowisko duchowieństwa katolickiego w sprawach dotyczących postawy etycznej społeczności katolickiej.

Nie było też tajemnicą, że duchowieństwo polskie i polski świat katolicki z głębd.ą troską patrzą na agitację elementów przewrotowych, w szczególności na anarchizującą robotę t.zw. obozu narodowego, -

— z. tern większą, że właśnie chodzi o obóz przy­

bierający się w dostojeństwo narodowych wartości.

Wierzyliśmy zawsze, ze duchowieństwo katolickie pozostanie zdała od celów i metod, wyznawanych i praktykowany h przez obóz narodowy.

Słowa Listu Pasterskiego jedak nietylko stwier­

dzają stosunek Kościoła do akcji t. zw. narodowego obozu, — dyktują one czynną postawę całej kato­

lickiej społeczności wobec tych praktyk.

Posłuchajmy: „Poza bezbożnictwem największą potwornością naszych stosunków jest wyniesienie nienawiści do hasła, zasady, obowiązku. Trafiały się zawsze wypadki nienawistnego nastawienia i niena­

wistnych czynów. Dzisiaj atoli przezywamy okres | gloryfikacji, kanonizacji nienawiści. Nienawiść roz­

sadza społeczeństwa, wyziębia śu iat. U nas rozpa­

noszyła się nienawiść głównie w życiu publicznem.

Kto z innego obozu, a zwłaszcza kio politycznym przeciwnikiem, tego uważa się naogół za wroga, i Nie uznaje się w nim nic dobrego, żadnych zalet, żadnych zasług. Przeciwnik musi być zły. Do niego stosuje się bez skrupułów kłamstwo, podejrzenie, o- ! szczerstwo. W swoim obozie wszystko się toleruje, u przeciwników niemal wszystko się potępia. Wy- ( klucza się nawet możność zgody i współpracy".

Po tych słowach, charakteryzujących metody

„pracy publicznej" w Polsce, Arcypasterz wzywa do | zajęcia czynnej postawy wobec tego wszystkiego, co rozsadza i niszczy nasze siły twórcze. „Przeciwstawiać się będziemy każdej złej propagandzie. Zwalczać bę- i

dzlemy lcgalnemi śodkami wszelkie zamachy na Bo­

ga, wiarę, moralność, naród, państwo. Bolszewizmo- wi i pogaństwu sprzeciwiajmy się walnie”.

Powyższe uwagi odnieść należy do tych wszyst­

kich przejawów życia naszego, które zmierzają do rozbicia społeczeństwa, skłócenia go w sobie we­

wnętrznie, zabicia w niem wszelkiej wiary i zdolności szacunku i czci dla spraw ważniejszych, większych i szerszych, niż egoizm osobisty, czy partyjny. Do zniszczenia busoli, prowadzącej poprzez mgły i bu­

rze niezawodnie po drodze postępu, znajdującego swój szczytny wyraz w tworzeniu dobra powszech­

nego, zagwarantowania mocy i spokoju Państwu i społeczeństwu.

Mówiąc o zasadach moralnych w życiu publi­

cznem ks. Prymas Hlond nie pominął kwestji żydo­

wskiej, będącej dziś osią zainteresowań, główuą sta­

wką obozu „narodowego”, „Wolno swój naród wię­

cej kochać — czytamy w Liście Pasterskim, — nie wolno nikogo nienawidzieć. Ani żydów...” „Miejcie się na baczności przed tymi, którzy do gwałtów an­

tyżydowskich judzą. Służą oni złej sprawie. Czy wie­

cie, kto im tak kaze? Czy wiecie, komu na tych rozruchach zalezy? Dobra sprawa nic. na tych nie­

rozważnych czynach nie zyskuje. A krew, która się tam niekiedy leje, to krew polska".

Tu już widzimy jasne, wyraźne osądzenie de­

magogicznej i przewrotnej roboty endeckie. Jest o- na występna i szkodliwa nietylko ze względu na in­

teresy Państwa, jest ona szkodliwą dla pogłębienia się w społeczeństwie i utrwalenia zasad moralnych.

Sieje nienawiść i burzy spokój - za co płaci moralnie i inaterjalnie nie kto inny - tylko właśnie Naród polski, w którego rzekomym interesie się te rzeczy robi.

jest rzeczą charakterystyczną, że pisma endec­

kie uznały za właściwe List Pasterski ocenzurować.

Niewygodne dla nich ustępy Listu zostały pominięte.

Jesteśmy do tej metody endeckiej „ideologji" juz przy­

zwyczajeni. Byliśmy przecież juz świadkami, juk na­

wet oświadczenia Ojca św. były przez pisma endec­

kie „poprawiane". Widocznie w obozie endeckim o- bowiązuje ciągle zasada, że wszystko, co nie służy interesom endeckim, nie ma prawa znaleźć się w ich organach. Nawet wtedy, gdy chodzi o tak głębokie prawdy, jak prawdy wieczne.

Można to wiedzieć i trzeba to wiedzieć, ale ucz­

ciwy człowiek, rzetelny katolik z takim światopoglą­

dem godzić się nie może. Będzie on z nim walczył.

(2)

Romuald Mielczarski,

twórca i pionier spółdzielczości w P o l s c e

(w dziesiątą rocznicę śmierci)

Rozwój ruchu spółdzielczego w Polsce rozpo- czął się na dobre pr rewolucji 1905 roku. Nikłe je- j

go początki przedtem, po roku tyrn wzmożone dzię- ! ki wytężonej pracy pionierskiej szeregu ludzi, a zwłaszcza pracy Edwarda Abramowskiego, Romu­

alda Mielczarskiego i Stanisława Wojciechowskiego, rozwinęły się w wielką sieć 1066 spółdzielni, zrze­

szonych w Związku Spółdzielni Spożywców, będą­

cym dla nich centralą ideową i gospodarczą. O si­

le i prężności tej organizacji świadczą cyfry obrotu chociażby hurtowni związkowej. Wynoszą one 70 miljonów złotych i stawiają ją na czele wszystkich przedsiębiorstw handlowych polskich.

30 marca r. b. mija dziesiąta rocznica śmierci pio.iiera ruchu spółdzielczego w Polsce, twórcy Związku Spółdziemi Spożywców, Romualda Miel- czarskiego. Była to wielka postać, niezwykła na na­

sze stosunki. Ten człowiek żelaznej woli, bezwzglę­

dny dla wszystkich, a przedewszystkiem dla siebie, wpatrzony w gwiazdę przewodnią, przyświęcającej mu idei wyzwolenia gospodarczego świata pracy i budowania na tej płaszczyźnie bytu narodu polskie- j

go — był jednocześnie twórcą i nauczycielem.

Zanim jednak nim został, wpierw sam prze­

szedł przez szkołę biedy, ciężkiej pracy, tułaczki na obczyźnie. W srogich warunkach materjalnych u- kończył szkoły. Zt pracę niepodległościową znalazł się w carskiem więzieniu, po opuszczeniu zaś jego wędruje na uniwersytet w Zurichu, a potem do aka- demji handlowej w Antwerpji. Kończy ją „cum exi- mia laudae” powrót jednak do kraju miał zamknię­

ty. Dręczony nostalgją za nim osiada w Rapper- swillu, gdzie dziedziczy po Żeromskim stanowisko wisko bibliotekarza. Studja nad historją prezbioro- wą Polski absorbują mu wtedy czas i siły — nie odpowiada to jednak jego nastawieniu myślowemu -

— boi się zostać bezpłodnym kaznodzieją wtedy, kiedy w Polsce tyle pracy leży odłogiem. Nie za- ' dawalnia go również działalność wśród emigracji.

Pragnie tworzyć podwaliny bytu ekonomicznego na­

rodu.

W 1900 roku wraca do kraju, nie oglądając się na to, co może go spotkać ze strony rządu ro­

syjskiego. Oczywiście znalazł się natychmiast po przekroczeniu g.anicy w więzieniu — w słynnych

„Krestach" w Petersburgu. Rok pobytu w więzie­

niu — to niezawielka zapłata za powrót do ojczyzny

— gdyby wolno mu było w niej osiąść. Wzbronio- mu tego. Kaukaz iCharków — to miejsce dostate­

cznie doqre dla działacza niepodległościowego.

Rewolucja 1905 roku otwiera przed Miełczar- skim nowe karty życia. Po kilkunasteletniej tułaczce na obczyźnie następuje okres kilkunastu lat pracy w Polsce i dla Polski.

Prowadzi ją na odcinku organizowania na za­

sadach spółdzielczych życia gospodarczego nas pra­

cujących. Razem ze Stanisławem Wojciechowskim, Edwardem Abramowskim, Stefanem Żeromskim za­

kłada Towarzystwo Kooperaty 4ów, a potem pismo, poświęcone ideologji i pracy spółdzielczej nazwane

„Społem”, zgodnie z projektem Żeromskiego.

W zorganizowanem przy Towarzystwie Koo- peratystów Biurze informacyjnem dla spółdzielni pełni obowiązki sekretarza, rozwijając szeroko dzia­

łalność wychowawczą organizacyjną i instruktorską.

Wysiłki przynoszą obfity plon. W 1911 roku stosun­

ki ukształtowały się w ten sposób, że idące do­

tychczas luzem 139 spółdzielni spożywców utworzy­

ły związek, o którym była mowa na wstępie.

Nową organizację mocną ręką prowadził Miel­

czarski — skoro rozrosła się ona i okrzepła w spo­

sób u nas niezwykły. Liczy ona obecnie 1066 spół­

dzielni, obroty hurtowni spółdzielczej wynoszą 70 miljonów złotych. Posiada wielki dorobek materjalny większy jednak może moralny. Jest nim idea prze­

wodnia, tchnięta w nią przez jej twórcę, idea, która pociągnęła za sobą masy.

To była praca twórcza Mielczarskiego, mająca na celu budowanie niezależności gospodarczej naro­

du.

Ale nietylko na tern polegała Jego rola. Wiel­

kość tego człowieka opiera się nietylko na dziele dokonanem, a związane z Jego życiem. Polega prze­

dewszystkiem na trwałości, uwarunkowanej wycho­

waniem zastępu ludzi, idących wytkniętą przez Nie­

go drogą. Mielczarski uważał spółdzielnię za szko­

łę, w której kształcą się i dojrzewają talenty admi­

nistracyjne, tec.iniczne i organizatorskie. Życie nie zawiodło tych nadziei — świadczy o tern stały sy­

stematyczny rozwój polskiej spółdzielczości spożyw­

ców,

Ważniejszem jednak zadaniem spółdzielni jest wychowanie niezorganizowanych przedtem rnas, u- czenie ich solidarności i miłości wspólnego dobra, brania swoich praw w swoje ręce. Tych rzeczy uczy się obecnie w Polsce kilkaset tysięcy ludzi.

Ale nietylko w swej pracy społecznej naze- wnątrz — Mielczarski by, nauczycieldin i wycho­

wawcą. Całe Jego życie było wzorem życia człowie­

ka uspołecznionego, działacza na wielką skalę. Wy­

rzeczenie się korzyści materjalnych, niezwykła pra­

cowitość, odwaga decyzji, ponoszenie pełni odpo­

wiedzialności, wielka skromność — całkowite odda­

nie się jednej przewodniej idei — były to cechyje- go, oddziaływujące silnie na ludzi i wiąźące ich z Nim i Jego kierunkiem

W dziesiątą rocznicę śmierci R. Mielczarskiego odbędą się liczne uroczystości, związane z Jego pa­

mięcią. Kilkusettysięczne rzesze spółdzielców złożą hołd twórcy i nauczycielowi, którego idee i przy­

kład przyświecają wielkiemu ruchowi, mającemu za cel sprawiedliwość społeczną w stosunkach gospo­

darczych.

T. J.

□□niwa lauaaoaoaaoaacioaaaanaaaoaoniiooooDaaoaaoaooaooooaaunooa

PODZIĘKOWANIE.

Wszystkim Stowarzyszeniom i osobom prywatnym, od których otrzymałam życzenia imieninowe, składam serdeczne wyrazy podziękowania.

.Rodzinie Urzędniczej* dziękując s -rdecznie za tyczenia i zorganizowanie mitego wieczoru, podaję do wiadomości, te ztotone mi do dyspozycji pieniądze (70 zt.), przeznaczam na zapoczątkowanie akcji zakupienia aparatu radjowego dla cho­

rych szpitalu powiatowym w Lubartowie.

K AZIM IER A IPó-StWA

rwiijDoooouaoDODotjaapaoaoaaDaaaaooooaDaaaaaoaaoaooooaooaaaaiaa

(3)

ENDECJA PRZED SĄDEM OPINJI PUBLICZNEJ.

Poniedziałkowe obrady Senatu nad budżetem Państwa w dużej części poświęcone były zagadnie­

niom polityczno - społeczmym, w szczególności zaś destrukcyjnej roli endecji.

Przez trybunę Senatu przesunęło się szereg mówców, którzy ilustrowali zbrodniczą robotę tego stronnictwa, opinje poszczególnych przywódców en­

decje W sprawach, które wysunięto jako czołowe hasła działalności endecji w ostatnim czasie, iak m.

iu. sprawę antysemityzmu. Przypomniano nietylko dawne grzechy tego obozu, lecz wskazano wyraźnie na cele dzisiaj poruszającej motor agitacji endecji, przedstawiono fakty, które napewno — jak to już w Sejmie stwierdzono — nic wspólnego nie ma ą z ideologją, natomiast wskazują dobitnie na tenden­

cje wytworzenia w kraju atmosfery zamętu, niepew­

ności, u rżenia niemal rewolucyjnego, przez Które endecja zmierzać pragnie do osiągnięcia władzy w Państwie. Chodzi jej bowiem o władzę, nie o Państwo. Chodzi o rządzenie, nie o tworzenie siły wewnętrznej i zewnętrznej.

W imię czego, w imię jakich idei sięga ende­

cja po władzę w Państwie i po władztwo dusz w społeczeństwie?

Czyż tę legitymację mogą jej dać „lokajskie li berje”, w których paradowali za czasów caratu? Czy owe kubły błota, którem oblewano w Polscr wszyst­

kich, którzy chwytali za oręż do walki z najeźdźca­

mi!

Legitymacja a ltyżydowska? Dziwnie ona wy­

gląda w rękach endecji. Toć przed przewrotem ma­

jowym kwestji żydowskiej nie podnoszone i eksce­

sów nie organizowano. Siedzieli wtedy i mocno w rządzie endeccy mężowie, rządziło endeckie na­

tchnienie — i wtedy robiło się z żydami dobre in­

teresy. Jakoś nie budziło się poczucie odrębności rasowej. Pałka i bomba znalazły się wtedy, gdy się odpowiedzialności nie ponosi za stan rzeczy w kra­

ju, gdy w interesie endecji leży zanarchizowanie sto­

sunków, Każdy też obiektywny sędzia musi stwier­

dzić, że stawianie kwestji żydowskiej przez endecję jest nieszczere, jest tylko manewrem. Dla tego ma­

newru demoralizuje się młodzież i przelewa polską krew.

Przywódcy endecji stwierdzali nieraz, że po­

glądy na kwestję żydowską nie są wśród „naro­

dowców” uzgodnione, że nie posiadają oni nawet jasno sprecyzowanej koncepcji p..listwa narodowego.

Jak stwierdził senator Jeszke ma się tu do czynienia nie z nacjonalizmem, lecz z anarchonacjonalizmem.

Nie chcemy tu przytaczać wszystkiih głosów w tej sprawie, jakie rozbrzmiały w sali Senatu. Nie

Wiosenne refleksje.

Wiosna! wiosna! Roześmiana i w powodzi słoń­

ca, ciepłym tchnieniem zefiru, budząc uśpione trawy i zioła, które pod czarodziejskiem jej powiewu tchnieniem, wychylają swe małe główki ku ożyw­

czym promieniom, idzie przez pola i rozłogi, szu­

miące gaje.... Ludzie, na jej spotkanie z uśmiechem beztroskim na przyzby chat, pobladłe zimą twarze ku jej pieszczotom chyląc z powitaniem, wychodzą....

Któż z nas nie zna tych wzruszeń. Każdy mo­

carzem się czuje.,.. Świat by w ramiona wziął... Coś się dzieje — Coś wstaje z głębin duszy, coś sennie szepcze jakieś słowa zapomniane, jakieś porywy ser­

deczne — wspomnienia. W taki dzień szepcze dzia­

dzio do babusi — czy pamiętasz...? Ej! Dałbyś spo­

kój staruszku,... co ci tam po głowie.... 1 ciężkiem westchnieniem coś pierś unosi. . Wonna i radosna!

Piękna jak uśmiech kochanej dziewczyny, gdy w noc księżycową..., I snuje się baśń która powtarza i po­

wtarzać się będzie, dopóki ludzi dwoje na ziemi żyć będzie. Wszystko jest jednak piękne i dobre lecz w swoim czasie. Gorzej gdy pewne rzeczy za­

czyna się za wcześnie. Nasza młodzież szkolna zbyt mocno reaguje na te wiosenne podniety (gdybyż. to tylko wiosenne). Jak rok okrągły te spacery i tam i sam... czy to nie nazbyt wcześnie?

Wiosną wiele rzeczy tłumaczyć można. Lecz nie wszystko.

Był sobie pies. Ot taki zwykły kundel jakich ! wiele. Pan jego jakieś ciemne indywiduum (do tego stopnia ciemne że jak wchodził do pokoju, to pod­

czas pełnego dnia światło palić trzeba było) zde­

nerwował się na psa za jakieś przewinienie, mniej­

sza zresztą za jakie, przywiązał go na sznurku nie dając mu jeść kilka dni. Potem położył obok psa kawał smakowitej pieczeni ale w takiej odległości,

że pies dosięgnąć go nie mógł, choć mięso leżało prawie ped samym nosem.

Po dwóch godzinach pies się wściekł a właś­

ciciela na skutek interwencji prezesa Towarzystwa Opieki nad zwierzętami zamknęli na dwa tygodnie.

Bywa i tak. Zwierzęta mają też swoich protektorów.

Inaczej z ludźmi. Do pewnego lokalu przychodzi gość o dość późnej porze, widząc że lokal jest je­

szcze otwarty i z racji ogłoszeń w oknie; „Obiady”,

„Pączki i t. p. smakowite rzeczy nie zawsze copra- wda dostępne z racji ceny dla urzędnika średniej kategorji po ostatniej obniżce. Ale nolens volens jeść się chce, więc.... wchodząc do lokalu zauważył przy jednym ze stolików dobrego swego znajomego zajadającego ze smakiem jajeczka na miękko w szkla­

neczce. Gość łyka ślinę na sam widok i pełen na­

dziei na zaspokojenie wilczego apetytu z uśmiechem zwraca się do pani bufetowej prosząc o coś do zje­

dzenia. Wywiązuje się ciekawy djalog:

Czy niema jakiejś wędliny?

Niestety już wyszła.

A może coż z obiadu?

Także już nic niema.

A może specjalnie coś na gorąco?

Niestety nic takiego nie mamy.

Gość z piszczącym z. głodu żołądkiem zeika żałoś­

nie w stronę, zajadającego jajeczka, znajomego.

Ą może w takim razie taką porcję jajeczek?

Niestety proszę pana, są nawet jajeczka dzisiaj kupione ale będą mi na jutro potrzebne do...

(tu następuje wyliczanie specjałów jakie mają być na tych jajeczkach przygotowane).

Tak pani powiada, ze są Ie jajeczka, Ja bym na p&ni miejscu lepiej jeszcze powiedział.... fu głos zgłodniałego człowieka przechodzi w histeryczny krzyk. O proszę,.,, są jajeczka świeżutkie, takie wie

(4)

chcemy też przytaczać piętnowanych metod „dzia­

łalności” Stronnictwa Narodowego. Kłamstwa, fałsz, wytwarzanie psychozy rewolucyjnej, nadużywanie nawet haseł i godeł religijnych — wszystko to świa;

dczy, że niema świętości, którychby endecja na swój pospolity — gorzej — zb.odniczy użytek nie po­

święciła.

Z tej dyskusji, jaka się toczyła i toczy w Sej­

mie i Senacie, jaka od dłuższego już czasu wypeł­

nia zainteresowanie szerokiej zdrowej opinji publi­

cznej, wyciągnąć należy wnioski. Szczerze, jasno i z całą odwagą postawić je należy. 1 na nich o- przeć decyzje, postanowić i czyny.

Państwo praworządne nie może tolerować wy­

mierzania sobie sprawiedliwości przez jednostki, czy grupy. Nie może ono pozwolić na zatruwanie duszy społeczeństwa, duszy młodzieży, chłopa i robotnika, | na rozniecanie coraz nowych ognisk niepokojów i walk wewnętrznych.

Zwłaszcza obecnie, gdy świat cały znajduje się na przełomie, gdy stoją przed Państwem tak wiel­

kie zadania, jak skupienie wysiłku narodu dla ro- | związania trudności gospodarczych i socjalnych — roz­

palanie nienawiści wewnętrznych i walk, których ce­

lem nie jest zwiększenie siły Państwa, lecz jego o- słabienie, musi być potępione, Musi być usunięte i uniemożliwione.

W komplikującej się rzeczywistości światowej lada d zeń stanąć możemy przed wielkim egzaminem dziejowym. Posiadamy wokół siebie dobrze i karnie zorganizowanizowane organizmy państwowe. Zdro­

wy rozum, instynkt każę zastosować tu wszelkie środki, by zdławić anarchję i przywrócić spokój w społeczeństwie.

Dyskusja senacka wykazała, że endecka heca nie może być bagatelizowana. Doświadczenie życio­

we, wyrobienie polityczne i troska o dobro pow­

szechne naszej Izby wyższej każę poważnie zastano­

wić się nad tern, że roaota endecka może być nie­

bezpieczna.

Głos opinji publicznej przyłącza się w zupeł­

ności do przestróg parlamentu. Dłużej tolerować a- narchji w Polsce nie wolno! Rząd musi znaleźć wła­

ściwe środki działania, by raz na zawsze z korze­

niem wytrzebić zdradę wewnętrzną. By wolności o- bywatelskiej nie nadużywano dla pomniejszania i po­

niżania Polski. By rzetelnych wysiłków odbudowy naszego życia nie niszczono. By dla demoralizatorów i kłamców — choćby się nawet ideologją masko­

wali — miejsca w społeczeństwie nie było! Rząd musi zastosować szybkie i surowe zarządzenia, by społeczeństwo przed anarchją obronić!

Tom.

pani, z kiełbaską... troszeczkę soli, troszeczkę pie­

przu... leciutko przysmażone... z takim rozkosznym zapaszkiem, a do tego bułeczka z masełkiem, płatek szyneczki, ...Tak. lit! Hal... Zgłodniały gość dopro­

wadzony do szału wizjami smakołyków zaczyna wre­

szcie „trykać” łbem o stojący obok żelazny piecyk...

Końca nietrudno się domyśleć.

Przy zetknięciu żelaza z tkanką kostną i mięśnią, tworzącą narośl zwaną pospolicie głową, najczęściej poszkodowana bywa głowa, chociaż bywa i odwro­

tnie W tym wypadku żaden Prezes Opieki nad u- męczoną ludzkością nie interweniował. Czasem zwie­

rzęta mają więcej uprawnień niż ludzkie stworzenie.

Zawiele jednak o zwierzętach mówić nie można bo zchoilzi się zaraz na tematy drażliwe — ubój ry­

tualny.... rzezacy — rżnąć... i t. d.

Jeżeli już o rznięciu, to w Lubartowie staje się z wiosną aktualną sprawa obrzezania po bokach wzdłuż rowów ulicy Marszałka Piłsudskiego, zaczy­

nając od Wydziału Po wiato wygo w kierunku stacji kolejowej. Rowy przy tej ulicy co roku głębsze i szersze. Już dziś, żeby przejść z jednej strony ulicy na drugą trzeba iść kilkadziesiąt metrów czasem kil­

kaset, żeby znaleźć jakiś zbawczy mostek do przej­

ścia. Ho! Ho! Mostki okazuje się to wielka rzecz.

Po kazdorazowem obrzezaniu ulica staje się co­

raz węższa. Niedługo podobną się stanie do tej brzy­

twy z anegdotki, po której s ę zjeżdża do piekła.

(Oczywiście po brzytwie nie po anegdotce). A tro- tuary przy tej ulicy.... Nic o tein nie napiszę, bo jak można pisać o czemś, czego niema. Posągu wdzięczności i dziękczynienia dla Rady Miejskiej też tam niema. Nie racja żeby zaraz o tern pisać. Tych kilku płyt kamiennych w odstępach kilkumetrowych trotuarem nazwać nie można.

Z tern pisaniem jednak to nie taka zwykła rzecz.

Okazuje się, że są rzeczy w pojęciu niektórych nie­

j tykalne. Gdyby zresztą cześć i honor pewnych osób grały tu dominującą rolę Śmiem wątpić. Mam tu na myśli obchód morski. Gromy sypały się na głcwy Bogu du:ha winnych ludzi. Ktoś kiedyś dopatrzył się aluzji do swej osoby, komuś nie podobało się zdanie sprawodawcy — z głęboką urazą w sercu czekamy. Trudno o siebie samego awanturę i krzyk robić, Człowien inteligentny inaczej to robi. Czeka­

my sposobności. Sposobność taka zdawałoby się na­

iwnym trafiła się właśnie.... Więc huzia na sprawcę, pusząc się w oczach ludzkich, że niby powodowani szlachetnem oburzeniem w obronie bliźniego rycer­

sko kruszymy kopje w walce przeciw.... wiatrakom.

(Lubię jak tacy ludzie zabierają glos choć raz w ży­

ciu). O naiwności ludzka! W zacietrzewieniu przeo­

czyliśmy cel główny i intencję autora. A to właśnie i było najważniejsze. Ludzie są jednak tylko ludźmi.

Ze zdaniem autora o „szczątkach epopei” przyznam nie zupełnie się zgadzam. Mnie te szczątki jeszcze imponują lecz przytem słyszy się obecnie takie im- l presje:

„Moja pani... moja pani. Nigdy mi coprawda jego głos nie podobał się, zawsze tylko tak sobie słu­

chałam, żeby nie robić nikomu przykrości ale co pra­

wda to nie powinni byli w ten sposób...”

I jeszcze próbka „Wie panusia co. Ja to odrazu się na nim poznałam. Mnie proszę paniusi odraza jakby kto latarnie w głowie zaświecił. Wiedziałam że ten jego głos, to nie obmawiając — pożal się Boże.... -

— No, ale kochana pani, zawsze to starszy człowiek i na stanowisku....

Tu nie potrzeba komentarzy. Jeżeli na tej pła­

szczyźnie rozpatrywać ti kie sprawy to ja z dyskusji rezygnuję. Kończę te wiosenne bajania bo ktoś po­

sądzi mnie o plotki a konkurencji w tej dziedzinie na terenie Lubartowa w kategorji zawodowej z pod znaku naparstka nie wytrzymam.

(5)

Z trybuny młodowiejskiej.

K ura i d e o w o - s p o ł e c z n y Z w . M ło d e j W s i w S k ro b o w ie . W dniach 15, 16 i 17 II. b. r. odbył się w Skrobowie kurs ideowo - społeczny, zorganizo­

wany przez Pow. Zw. Młodej Wsi w Lubartowie, dla przodowników Ruchu Młodowiejskicgo.

Kurs ten dał nam uczestnikom spory zasób wiadomości, dodał energji do pracy organizacyjnej i wytknąi drogi, któremi marny kroczyć. Poznaliśmy dokładnie podstawy ideowe naszego Związku, po­

znaliśmy do czego dążymy i co chcemy osiągnąć przez samokształcenie się w Kołach Młodzieży Wiejskiej.

Dużo słyszeliśmy o samorządzie wiejskim i za­

daniach naszych w tej dziedzinie. Wskazywano na ogrom prac, jakie ma do spełnienia i może spełnić samorząd wiejski, jeśli znajdą się w nim ludzie, świadomi swych zadań. Doszedłem do przekonania, ze w Kołach Młodzieży Wiejskiej należy zająć się przysposobieniem sainorządowem członków, co do­

prowadzi do tego, że, jeśli w przyszłości na stano­

wiskach w samorządzie wiejskim znajdą się człon­

kowie naszej organizacji, odpowiednio na stanowi­

ska radnych gromadzkich, gminnych czy powiat©- S towych przygotowani, cel samorządu zostanie osią­

gnięty. Będziemy naprawdę wtedy rządzić się sami.

Pozatem dokładnie zapoznano nas z nową Konstytucją i ustrojem naszego Państwa. Poznałem i zrozumiałem, jakie obowiązki i prawa ma każdy z nas jako obywatel Państwa Polskiego.

Poznaliśmy gruntownie podstawy i zasady ru­

chu spółdzielczego. Wskazano i unaoczniono nam niezbicie, jak wiele mamy do źrebienia w dziedzi­

nie spółdzielczości jako przodownicy Ruchu Młodo- wiejskiego, jako pionierzy nowych kierunków gospo­

darczych na wsi.

Bliżej poznaliśmy rozwój historyczny wsi, jak też i innych warstw społecznych w przebiegu hi- storji, co przekonało nas, że wieś, warstwa chło­

pska była najbardziej upośledzona.

Wskazano nam, że Ruch Młodowfejski stale i systematycznie dąży do zmiany dzisiejszych sto­

sunków, prowadząc od dłuższego czasu zdecydo­

waną walkę o sprawiedliwość Społeczną w Pań­

stwie.

Były też szeroko omawiane sprawy społeczno - j -kobiece, wychowawcze i t. p. Po referatach o za­

gadnieniach kobiecych wywiązały się bardzo żywe dyskusje między koleżankami i kolegami, w których staraliśmy się pogodzić nasze poglądy, rozważając, i

jak powinny ułożyć się stosunki między mężczyzną a kobietą w domu, w rodzinie i społeczeństwie.

Bogaty był też dział świetlicowy i rozrywkowy, który przekonał nas, jak nule można się zabawić i w gromadzie, i jak mile odpocząć po pracy i wy­

siłku umysłowym, po którym rozrywka jest rzeczą potrzebną, a nawet konieczną.

M. B roński prezes K. M. W. Radzie

Z d r o w y o d r u c h m ło d z i e ż y w W o 11 c y

W dniu 7 marca b. r. odbyło się u nas współ- |

ne zebranie Kół Młodzieży: Związku Młodej Wsi i „Wici”, z udziałem p. Kierownika Szkoły P. Bar­

tosika.

Doceniając potizebę zjednoczenia wysiłków młodzieży wsiowej w jedno łożysko, po długiej i o- żywionej dyskusji uchwaliliśmy wspólnie przystąpić do Centralnego Związku Młodej Wsi. Nie chcemy rozbijać się na kilka nrganizacyj i dlatego jako wi- ciarze przystąpiliśmy do Związku Młodej Wsi.

Zjednoczone obecnie Koło podejmuje prace o- koło wykończenia budowy Domu Społecznego w Wo- licy. Współpracujemy również z Kółkiem Rolnicz.em i obecnie zakładamy wspólnemi siłami odbiornik radjowy w Domu Społecznym.

Wzywamy wszystkich Kolegów w powiecie do I zjednoczenia organizacyj młodzieżowych, jak to my ut zynilismy już, i rozpoczęcia rzetelnej, wytężonej wspólnej, owocnej pracy.

_________ P. St,

K oleżan k i u czą się Mj^ospodarzyć".

Staraniem Zarządu Koła Młodzieży Wiejskiej w Niemcach oraz Zarządu Sekcji Koleżanek, w dn.

od 11 do 13 lutego 1936 r. odbył się we wsi Nie- mcach kurs pieczenia i gotowania, przeprowadzony przez Kol. Z. Bakoniakównę- Instruktorkę Kół Go­

spodyń Wiejskich na powiat lubartowski w którym wzięło udział 12 koleżanek, zorganizowanych Sekcji Kc leżanek. —

W dniu 13 lutego 1936 r. wieczorem w domu p. Żukowskiego w Niemcach odbyło się uroczyste zakańczenie kursu, w którem wzięli udział Członek Wydziału Powiatowego p. Michał Grygiel, Wójt gminy Niemce — p. Antoni Herbut, wszyscy pra­

cownicy Zarządu gminnego oraz Zarząd i członko­

wie Koła Młodzieży Wiejskiej w Niemcach.

Zarząd Koła i Sekcji Koleżanek składa serde­

czne podziękowanie: kol. Z. Bakoniakównie za wy­

siłek, trud i pracę, poniesioną w związku z przepro­

wadzeniem kursu, p. Żukowskiemu za bezpłatne u- dzielenie lokalu na przeprowadzenie kursu oraz o- kazaną pomoc finansową i w naturze, wszystkim zaś przedstawicielom władz samorządowych za życzli­

wość i przychylne ustosunkowanie się do naszej or­

ganizacji. —

Zarząd Kola.

N asza w iejsk a rsccgyw jstość.

Odebrano chłopom wolność. 1 długo był chłop chłopem pańszczyźnianym, długo był niewolnikiem, pracując był na ziemi pańskiej cały tydzień, a u siebie tylko dorywkami. Niewola ta złagodzona została niewolą całego narodu polskiego. Chłop o- tizyinał ziemię na własność, ale pańszczyznę odra­

biał. Upadły dopiero niedole chłopa z dniem odzy­

skania przez Polskę wolności, z dniem odzyskania niepodległego bytu.

Ale teraz jesteśmy w gorszej jeszcze niewoli, bo w niewoli kryzysu. Lecz tę niewolę możemy usu- nąc Możemy z nim podjąć walkę przez zakładanie spółdzielni. Spółdzielnia rolniczo - handlowa to jak- grlyby czystka chłopfi, bo przecież to jego praca be*

tam oceniana, oceniana solidnie, i nie będzie prosił Żyda, czy jakiegoś kupca prywatnego, by kupił u nie­

go zboze, czy tę sztukę nie ogacizny lub bydła. Gdy

(6)

pójdzie kupić coś, to czy to będzie narzędzie po­

trzebne do gospodarstwa, czy to będzie artykuł spożywczy, wszystko będzie dobre i trwałe. Towar może nieraz będzie droższy, ale za to napewno le­

pszy. Co prawda spółdzielnie nie jednego isparzyły.

Bo parę lat temu, kiedy członkowie odpowiadali wielokrotnie lub bez ograniczeń, a spółdzielnie u- padały i były wtedy nadużycia, skutkiem czego w myśl przyjętych zobowiązań odpowiadali członko­

wie całen swem mieniem, tak, że nieraz z zamo­

żnych gospodarzy stawali się nćdzarzami. Lecz te­

raz członkowie odpowiadają tylko udziałami, więc wszyscy powinni się garnąć do spółdzielni, a wtedy zwalczymy tę niewolę kryzysową.

Kobieta może dużo zrobić dla dobra wsi. Lecz jest ona przygnębiona pracą, obarczona dziećmi, za­

niedbana. Trzeba więc kobiety zorganizować, dodać im otuchy do pracy. Kobietę trzeba otoczyć większą troskliwością. W organizacji kobieta znajdzie i po­

radę i książkę, będzie wiedziała jak ulepszyć swoje mieszkanie, jak wychowywać dzieci i t.p. Dziewczę­

ta w organizacji będą myślcły nad tern, jak swoją wieś uczynić piękną, a więc będą siały kwiaty, dba­

ły o wygląd podwórek tak, że przy przejeździe przez wieś nie będzie nas razić w oczy brud lub chwasty.

Na czoło wsi wybierani być powinni ludzie prawi, znający się na tern, czego jest wsi najpilniej potrzeba, winny być wybierani, tacy, którzyby u- mieli się wygadać i uradzić coś, coby było korzy­

stne, a nie szkodliwe dla wsi i jej mieszkańców.

S a b in a Soszyńska z K.M.W kol. Łucka

OBORNIK

w g o sp o d a r stw ie rolnem

W czasach obecnych, gdy nie stać nas prze­

ważnie na kupno nawozów sztucznych, specjalną uwagę musimy zwracać na należyte wykorzystanie tych wszystkich środków nawozowych, jakie posia­

damy lub możemy wyprodukować we własnem go­

spodarstwie, gdyż bez usilnego starania w tym kie­

runku nie zdołamy utrzymać na należytym poziomie urodzajności naszej roli.

Aby zrozumieć, jak wielkie znaczenie mają sta­

rania rolnika koło nawozów naturalnych, wystarczy tylko przypomnieć, że strata, która gospodarz pono­

si naskutek złego przechowywania nawozu od je­

dnej sztuki bydła, wynosi około 70 zł. rocznie Jeśli wziąć pod uwagę, że bydła w każdem gospodar­

stwie bywa conajinniej po kilka sztuk, łatwo bę­

dziemy mogli zrozumieć, gdzie się podziewa nasz dochód i dlaczego z pól naszych mamy tak zna­

cznie niższe plony, aniżeli nasi sąsiedzi bliżsi i dal­

si na zachodzie Furopy.

Obornik, najbardziej znany i rozpowszechnio­

ny nawóz w naszych gospodarstwach, rzadko gdzie jest przedmiotem specjalnejej troski i staranności ze strony gospodarza. Mało kto zastanawia się nad tern, że nawóz ten to nasze bogactwo, bo dostarcza roślinom uprawnym najważniejszych składników po­

karmowych azotu, fosforu, potasu i wapna, bo wzbogaca ziemię w próchnicę, czyniąc ją przyda­

tniejszą dla celów rolniczych, owszem każdy gospo­

darz nawóz w pole wywiezie, rozrzuci go i przyo- orze, ale jak się popatrzeć na tę pracę, to przycho­

dzi człowiekowi na myśl, że większość rolników robi to z jakiegoś przyzwyczajenia lub nałogu, a nie ze zrozumienia rzeczy.

Jak więc należy postępować z obornikem, aby dał on korzyść możliwie największą? Przedewszys- tkiem jest rzeczą konieczną należyte przystosowanie obory i chlewów. Liczne badania i próby wykazują, że obornik najlepiej przechowuje się pod bydłem.

Przykrycie dachem zabezpiecza obornik przed wy­

płukiwaniem przez deszcze, a stałe udeptywanie przez zwierzęta umożliwia należyte przegnicie na­

wozu. Większość gospodarzy w Polsce przechowuje nawóz pod bydłem, a więc zasadniczo dobrze, gdy jednak nagromadzi się w chlewie więcej nawozu i bydło zaczyna rogami powały sięgać, wyrzuca się najczęściej nawóz na podwórko, gdzie go wymywa Wuda i wysusza powietrze i słońce. Gnojówka bo­

gata w cenny pokarm azotowy i potasowy wycieka sobie do rowów przydrożnych, a często także do studni i zamiast pożytku wielką szkodę często mo­

że przynieść, bo zanieczyszcza wodę studzienną i po­

wietrze i staje się źródłem wielu zaraźliwych cho­

rób ludzkich i zwierzęcych. Aby tych złych skutków i poważnych strat w wartości nawozowej obornika uniknąć, nie trzeba wiele. Chlewy należy pogłębić przez wykopanie dna w ten sposób,żeby w środku było więcej zagłębione niż po bokach r.akształt ta­

lerza lub miski. Dla zabezpieczenia przed wycieka­

niem gnojówki z chlewów trzeba wyłożyć dno chle­

wów tłustą gliną, torfem lub jeszcze lepiej wybru­

kować kamieniami i zalać cementem. Gdyby jeden i drugi sposób był dla nas za trudny lub za koszto­

wny możemy poprzestać na wyłożeniu dna obory dość grubą warstwą suchego torfu, który będzie wchłaniał i zatrzymywał nadmiar gnojówki. Przez pogłębienie chlewów zabezpieczymy sobje możność przechowywania pod bydłem większych ilości na­

wozu. Pomimo to jednak szczególnie zimą, gdy by­

dło dłużej przebywa na stajni może się zdarzyć, że nawóz trzeba będzie z obory usunąć. Nie należy wówczas wyrzucać go na podwórze, lecz odrazu 1 wywozić na pole, do czego okres zimowy, jako

wolniejszy od innych prac specjalnie się nadaje.

W polu nawozu pod żadnym pozorem nie na­

leży rozrzucać, lub składać w małe kupki, o ile go nie możemy natychmiast przyorać. Zarówno w ku­

pkach jak i rozrzucony nawóz wiele traci na swej użyteczności, gdyż wysycha i przepala się, tracąc najcenniejszy składnik pokarmowy azot. W kupkach ponadto woda deszczowa wypłukuje z nawozu na jedno miejsce, gdzie kupka stoi, pożyteczne składni­

ki pokarmowe, co widać cdrazu po ząsiewie roślin, które na miejscu, gdzie stały kupki silniej wyrasta­

ją (bujają), a w innych miejscach nie są dostate­

cznie zasilone. O ile zima jest łagodna i można o- rać n i: nie stoi na przeszkodzie, cbyśiny nawóz na­

tychmiast przyorali po równomiernem rozrzuceniu go. Gdyby to nie dało się zrobić, winniśmy nawóz ułożyć w większą kupę o równych nachylonych bo­

kach i płaskim wierzchu, c y li jak się to mówi, i w pryzmę.

(7)

Prvzmę należy możliwie dokładnie ubić przez przejeżdżanie wozami lub ^eptyw anie końm. . na­

stępnie przykryć ziemią, najlepiej gliną, aby jakna, - bardziej utrudnić dostęp powietrza do nawozu. Za­

niechanie tych czynności może łatwo spowodować zwietrzenie nawozu i przepalenie się, co pociąga za sobą znaczne zmniejszenie objętości pryzmy , zmmep szenie wartości nawozu. Pryzmy należy oczywiście ustawiać na polu, które mamy zamiar nawozie i z la­

kiem obliczeniem, aby cała pryzma została na miej­

scu użyta. Zmniejszenia się objętości pryzmy nawet przy najstaranniejszem jej ułożeniu, ubiciu pr ,y kryciu Uniknąć me można, bo nawoź z»w’z® PrJ®‘

oniwa trochę przepala się i osiada. Jeśli jednak za­

stosujemy starannie podane wyżej wskazówki nie potrzebujemy obawiać się, ze rola przez to nie bę dzie dobrze wynawożona, gdyż nawoź tracąc na objętości nie .straci swej wartości . mniejsza ilość fur spełni to samo zadanie. Rozbierane pryzmę pamiętać musimy o tem, aby brać nawoź na fury z górt na dół, a nie poziomemi warstwami, gdyż w różnych warstwach prizmy nawoź ma niejednako­

wą wartość i pole nie byłoby równomiernie wyna- wożone. Ustawianie pryzm z powodzeniem można zastosować również latem w wolniejszym czasie od innych robót, gdy rola jednak me jest jeszcze do­

statecznie przygotowana do przyorama nawozu.

Przyorywanie nawozu musi następować bezpo­

średnio po rozrzuceniu, a rozrzucenie po wywiezie­

niu jeszcze lepiej jest, jeszll wszystkie te czynności możemy wykonywać jednocześnie. Do wywożenia

rozrzucania i przyorywania gnoju n ijlepicj nadają się dni słotne i mgliste, gdyż, wtedy jest najmniej­

sze wysychanie. n

ĆWICZENIA O F I C E R Ó W

I PODCHORĄŻYCH REZERWY

Minister Spraw Wojskowych zarządził powoła­

nie w roku budżet. 1936 37 na zwyczajne ćwiczenia wojskowe na całym obszarze Rzeczypospolitej o f i ­

cerów rez. i podchorążych rez. następujących kor­

pusów osobowych:

OFICERÓW REZERWY

PIECHOTA

z rocznika 1902 tylko tych, co otrzymają imienne karty powołania promocji 1931 (łącznie z zaliczone- mi do tei promocji rocznikami), promocyj 1 33, 1935, 7 n omoih zaś 1932 tylko tych, którzy nie odby­

li 2 ćwiczeń oraz z promocji 1934 tylko tych, któ­

rym zostały odroczone ćwiczenia do roku budź.

1936/37; KAWALERJA

promocyj 1931, 1933, 1935, z promocyj zaś 1932 i 1034 tylko tych, którzy podlegali powołaniu na ćwiczenia w roku budżetowym 1935/36 a ćwiczeń tvch z jakichkolwiek powodow me odbyli, pozatein tych ofic rez., którzy w roku ubiegłym ukończyli kurs dców szwadr. w Bryg. Kaw. Baranowicze i w Stanisławowie;

ARTYLERJA

promocyj 1932, 1935, z promocyj zaś 1934 i 1931 tylko tych, którzy podlegali powołaniu na cwiczema

w roku budź. 1935/36, a ćwiczeń tych z jakichkol­

wiek powodów nie odbyli;

AERONAUTYKA

promocyj 1933, 1934, 1935, z promocji zaś 19.32 tyl­

ko tych, którzy podlegali powołaniu na ćwiczenia w roku budź. 1935/35, a ćwiczeń tych z jakichkol­

wiek powodów nie odbyli;

BROŃ PANCERNA, SAMOCHODY, SAPERZY I ŁĄCZNOŚĆ

promycyj 1931, 1933, 1935 oraz wszystkich tych, którzy podlegali powołaniu na ćwiczenia w roku budź. 1935/36, a ćwiczeń tych z jakichkolwiek po­

wodów nie odbyli;

ŻANDAMERJA

promocyj 1931, 1933 oraz wszystkich tych, którzy podlegali powołaniu w roku budź. 1935/36, a ćwi­

czeń tych z jakichkolwiek powodów nie odbyli;

TABORY, UZBROJENIE, INTENDENCI

tylko tych, którzy otrzymają imienne karty powoła­

nia;

SŁUŻBA ZDROWIA I WETERYNARYJNA wszystkich, którzy byli objęci powołaniem na ćwi­

czenia w roku budź. 1936/36, a ćwiczeń tych z ja­

kichkolwiek powodów nie odbyli, lekarzy rned. i wet.

z promocyj 1933, 1935, z roczników zaś 1895-1902 tylko tych, którzy otizymają imienne karty powoła­

nia, aptekarzy z promocji 1935, sanitarnych z. pro­

mocyj 1933 i 1935;

SŁUŻBA GEOGRAFICZNA

z roczników 1899, 1900 oraz z promocyj 1931,1932 i 1933 tylko tych, którzy otrzymają imienne karty powołania;

MARYNARKA WOJENNA

tych, którzy otrzymają imienne karty powołania;

PODCHORĄŻYCH REZERWY

1) wszystkich, którzy dotychczas nie odbyli żadnego ćwiczenia z wyjątkiem pchor. rez. lek. med., za kwalifik. po odbyciu sł. czyn, do notnin. na ppor.

rez.,

2) wszystkich, którzy po odbyciu pierwszego ćwi­

czenia nie zostali zakwalif kowani do nominacji na ppor. rez.,

3) pchor. rez. lek. med., którzy po ukończeniu służ­

by czynnej nie zostali zakwalifikowani do no­

minacji na ppor. rez.

T r y b p o s t ę p o w a n i a w s p r a w n c h o d r o c z e ń w z g l ę d n i e p r z e s u n i ę ć t e r m i n ó w ć w i c z e ń

Należycie umotywane prośby o odroczenie ćwiczeń do następnego roku, względnie o przesu­

nięcie nu inny termin w tym samym roku kalenda­

rzowym wnoszą oficerowie i pchor. rez. do dowód­

cy swojej formacji ewidencyjnej najpóźniej na 4 ty­

godnie przed terminem wyznaczonym dla stawienia się na ćwiczenia,

Prośby wniesione z opóźnieniem nie będą rozpa­

trywane.

Szczegóły w sprawach odroczeń ćwiczeń woj­

skowych zawarte są w §§ 379 - 383 rozp, wyk. do Ustawy o powsz. obowiązku wojskowym (Dz. Ust.

R. P. Nr. 83/34 poz. 757).

(8)

Kronika samorządowa.

Z a tw ie rd ze n ie b u d żetó w g m in n ych .

Wydział Powiatowy w Lubartowie, na posie­

dzeniu w dniu 20 marca 1936 r. zatwierdził budżety gminne na rok budżetowy 1936/37 gmin: Firlej, Lu­

dwin, Luszawa, Łucka, Michów, Niemce, Rudno. Sa­

moklęski, Serniki, Spiczyn i Tarło.

Sumy globalne poszczególnych budżetów wy­

noszą:

1) Gm. Firlej 37477 zł., w czem wydatki zwyczajne 34476, nadzwyczajne 3001 zł,

2) Gm. Ludwin 47506 zł., w czem wydatki zwyczaj­

ne 45506 zł, wydatki nadzwyczajne 2000 zł.

3) Gm. Łucka 25852 zł., cała suma przeznaczona na wydatki zwyczajne.

4) Gm. Luszawa 19140 zł., w czem wydatki zwyczaj­

ne 18844 zł, wydatki nadzwyczajne 296 zł.

5) Gm. Michów 30416 zł., cała suma przeznaczona na wydatki zwyczajne.

6) Gm. Niemce 38826 zł., w czem wydatki zwyczaj­

ne 36726 zł, wydatki nadzwyczajne 2100 zł.

7) Gm. Rudno 19342 zł., w czem wydatki zwyczaj­

ne 18911 zł, wydatki nadzwyczajne 431 zł.

8) Gm. Samoklęski 241 U zł., w czem wydatki zwy­

czajne 23407 zł, wydatki nadzwyczajne 704 zł.

9) Gm. Serniki 28945 z ł , w czem wydatki zwyczaj­

ne 27952 zł, wydatki nadzwyczajne 1042 zł.

10) Gm. Spiczyn 24279 zł., w czem wydatki zwy­

czajne 24063 zł, wydatki nadzwyczajne 216 zł.

11) Gm, Tarło 29126 zł., cała suma przeznaczona j na wydatki zwyczajne.

Budż.ety gminne na rok 1936/37 zostały w po­

równaniu z bieżącym okresem budżetowym zmniej­

szone od 10 do 15°/o. W pierwszym rzędzie zostały zmniejszone we wszystkich gminach kredyty na t.

zw. stójkę konną, wskutek czego obciążenie ludności wiejskiej z tego tytułu uległo zmniejszeniu.

Na podkreślenie zasługuje zupełna realność bu­

dżetów gminnych, ponieważ strona rozchodowa tych budżetów została dostosowana ściśle do możliwości i

finansowych poszczególnych gmin, co dotychczas nie było przestrzegane, powodując deficyty budże­

towe.

W ybory w ó jta g m in y .

W dniu 3 kwietnia 1936 r. odbędą się w grn.

Samoklęski wybory wójta na miejsce Wincentego i Komora, który złożył rezygnację z tego stanowiska.

W yb ory ła w n ik a .

W dniu 2 kwietnia 1936 r. zostały wyznaczo­

ne w Lubartowie wybory ławnika.

Kronika z pracy spółdzielczości spożywców w powiecie.

R o z w ó j Z w ią z k u O k r ę g o w e g o S p ó łd z ie l. S tó w . Sp.

Rok 1935 w pracy Okręgowego Związku Spół­

dzielczych Stowarzyszeń Spożywców w Lubartowie, był od szeregu lat pierwszym rokiem zwiastującym normalny rozwój i przyszłość Związku. Wyniki pra­

cy dały niezbitą pewność, że Okręgowy Związek

może i będzie rozwijał coraz bardziej swoją gospo­

darkę, z pożytkiem dla całości ruchu spółdzielcze­

go, jak i powiatu. Główną bolączką w gospodarce Związku było zadłużenie w Banku Gospodarstwa Krajowego i w Związku Spółdzielni Spożywców Rzplitej Polskiej w Warszawie. Zadłużenia te, dzięki staraniom Władz Okręgowego Związku zostały u- normowane, co w konsekwencji przyniosło zupełne ustabilizowanie gospodarki i pozwala nastawiać bu­

dżet na stronę dochodową, czego zaczątkiem jest rok 1935.

Obroty Związku w roku 1935 w porównaniu do roku 1934 znacznie wzrosły i wyniosły sumę zł.

1.054.685.66. Nadmienić należy, że głównie wzrosły obroty artykułami niekoncesyjnemi. Pod względem swego założenia organizacyjnego, Związek zaczyna spełniać coraz bardziej swoją rolę. Praca organiza­

cyjna prowadzona na terenie, zaczyna budzić wiarę w celowość i doniosłość spółdzielczości, a rolnik powiatu coraz bardziej szanuje swoją spółdzielnię i dochodzi do przekonania, że dzisiejsza wieś polska nie może istnieć bez mocnych organizacyj spółdziel­

czych i rolniczych. Z obecnie istniejących spółdziel­

ni spożywców w powiecie, należących do Związku Okręgowego, wszystkie mają widoki całkowitego usza­

nowania swej gospodarki, względnie dalszej rozbu­

dowy. Dla zobrazowania całości dodatnich wyników w pracy spółdzielczości spożywców naszego powia­

tu, nadmienić należy całkowite zaufanie spółdzielni do Związku Okręgowego, czego naj'epszvm dowo­

dem jest to, że spółdzielnie prawie w 100 0« zakupy swe uskuteczniają jedynie w Związku Okręgowym.

Słowem, i na naszym powiecie zwyciężać zaczyna zdrowa idea spółdzielczości, a dawne uprzedzenia i niepowodzenia spółdzielczości spożywców, zaliczyć należy do przeszłości, w co wierzymy, że bezpo­

wrotnej.

Kierownikiem Związku Okręgowego w Lubarto­

wie od roku 1935 jest p. Piotr Frankowski, człon­

kiem zarządu nadzorującym jest p. Józef Laniewski—

kierownik Oddziału Związku Spółdzielni Spożywców R.P. w Lublinie. Prezesem Rady Nadzorczej jest p.

Kazimierz Kryński.

Rozwój S p ó łd zieln i S p o ży w có w „JEDNOŚĆ"

w LUBARTOWIE.

W tym roku spółdzielnia „Jedność” święci dwu­

dziestolecie swej egzystencji. Przechodziła różne ko­

leje i złe i dobre, a ostatnio raczej złe, gdyż zna­

czne zadłużenie spółdzielni w Związku Okręgowym, nie sprzyjało do zaufania we własne siły spółdzielni, co w rezultacie znacznie hamowało normalny przy­

pływ członków do spółdzielni i powodowało zobo­

jętnienie do własnej organizacji. Z chwilą zmiany Władz w Związku Okręgowym, zmieniła się i sytu­

acja spółdzielni. Dawne uprzedzenia między spół­

dzielnią a Związkiem Okręgowym ustąpiły miejsca lo­

jalnej współpracy, a unormowanie zadłużenia spół­

dzielni w Związku Okręgowym, pozwala na gospo­

darkę normalną, bez żadnych wstrząsów i niepewno­

ści. W dwudziestolecie swej egzystencji spółdzielnia założyła drugi sklep w rynku, którego poświęcenia dokonał w dniu 20 lutego r. b. ks. kan. Goliński.

Walne Zebranie członków spółdzielni, jakie odbyło się w dniu 8 b. m., cechowała wiara i przywiązanie do spółdzielni, co jest największym atutem, że spół­

dzielnia zdołała zdobyć zaufanie zrzeszonych w niej członków, a temsamem zapewnić sobie widoki dal­

szego rozwoju. Obecny Zarząd stanowią: pp. Adam

Cytaty

Powiązane dokumenty

szczególnych organizacji ustawili się w różnych punktach rynku i zaczął się apel. Zrobiło się

ją się, oddech staje się krótszy i cięższy, nierzadko następuje wybuch krwi wskutek przeżarcia przez bakterje naczyń krvzionośnych, do tego dołącza się

na wyprawie na drugi świat Tak nie można rato- wać naszego rolnictwa. Ziemi mamy zamało. Rząd , o tern wie bardzo dobrze i zajął się niemi najwięcej, Nietylko

szaniem potencjału gospodarczego kraju. Rozumie się samo przez się, że nie może to być optymizm łatwy i powierzchowny, zadawalający się już osiąg­.. niętymi

Teraz w krąg tej idei Józefa Piłsudskiego wchodzi również i II Brygada. Jej czyn jest bardzo silnym przekreśleniem idei niepodległościowej, jest protestem

stali zarejestrowani przejdą kurs przysposobienia wojskowego o programie wyższym niż w szkole średniej, wezmą udział w ćwiczeniach wojskowych, zapoznają się z

lić. Jednocześnie należy wyrazić się z uznaniem o organizowaniu tego rodzaju obchodów. Jest to nie- tylko czas pięknie przeżyty w świetlicy, ale jedno­.

O ile więc dotychczasowa wydajność zbóż z hektara i nadal będzie utrzymywała się na niezmiennym poziomie, to już w najbliższej przysz­. łości produkcja